Wioska na granicy Ryuzaku
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Szedł spokojnym krokiem, z rękoma w kieszeni i uważnym wzrokiem dookoła, nie chcąc dać się zaskoczyć. Nigdy nie wiadomo co może czaić się za rogiem, czy też za kolejnym drzewem. Słysząc o zagrożeniach rozesłał kilkadziesiąt insektów dookoła swojej postaci, w średnim promieniu. Przezorny zawsze ubezpieczony, ostrzegłyby go, gdyby coś było nie tak, więc mógł się bardziej skupić na słuchaniu Minanatsu. Uważnie analizował każde jego słowo, rysunek, obrazek czy to, co pokazywał. Lubił dużo wiedzieć i lubił się uczyć, więc wchłaniał tą wiedzę tak bardzo, jak tylko mógł, przytakując głową i nawet od czasu do czasu się uśmiechając w kąciku ust, gdy temat był o czymś ciekawszym.
- Nie zanudził mnie Pan. Lubię dużo wiedzieć. - odparł zgodnie z prawdą. Podróż trwała długo, jednak przy tak odpowiedniej temperaturze mogliby maszerować nawet dwa dni, nie odczuwając większego zmęczenia. Mimo wszystko odetchnął z ulgą, gdy dotarli do granic wioski. Obejrzał dokładnie horyzont osady, łapiąc każdy szczegół. Lubił samowystarczalne rejony, gdzie nie było w większym skutku odczuwania głodu. Zdziwił się, gdy jego towarzysz przyspieszył, jednak nie zaprotestował - na czas przeprawy przez pola i tereny zabudowane zwrócił do siebie większość insektów, zostawiając ich raptem kilka, co by być czujnym na wszelki wypadek.
- Nie zanudził mnie Pan. Lubię dużo wiedzieć. - odparł zgodnie z prawdą. Podróż trwała długo, jednak przy tak odpowiedniej temperaturze mogliby maszerować nawet dwa dni, nie odczuwając większego zmęczenia. Mimo wszystko odetchnął z ulgą, gdy dotarli do granic wioski. Obejrzał dokładnie horyzont osady, łapiąc każdy szczegół. Lubił samowystarczalne rejony, gdzie nie było w większym skutku odczuwania głodu. Zdziwił się, gdy jego towarzysz przyspieszył, jednak nie zaprotestował - na czas przeprawy przez pola i tereny zabudowane zwrócił do siebie większość insektów, zostawiając ich raptem kilka, co by być czujnym na wszelki wypadek.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Przyglądał się uważnie wieśniakowi, mierząc go wzrokiem. Nie lubił nieciekawych spojrzeń, bowiem nie szło za nimi nic dobrego. Na szczęście dzięki okularom przeciwsłonecznym mógł sobie pozwolić na bezpardonowe obserwowanie kogoś, bez groźby wykrycia, czy zdemaskowania. Chociaż to dziwne - Aburame lubił rolnictwo. To ciekawe, że dbając o naturę, ona odpłaca się plonami, dzięki którymi jesteśmy w stanie przetrwać, aż do następnych żniw. Taka symbioza, jedna z najważniejszych na tym świecie. Oddalali się od wioski, obserwując plantacje ryżu i czynności na nich wykonywane. Mitsui nie potrafiłby raczej tak całego życia spędzić, był zbyt.. ciekawski życia i zbyt pragnący wiedzy oraz siły. Wysłuchał wąsacza uważnie, robiąc zdziwioną minę pod sam koniec jego opowieści i zaczął dumać.
- Kabutomushi. - powtórzył za nim, drapiąc się po brwi - Należy do rodzina Dynastidae, w którym występuje dymorfizm płciowy, co sprawia, że samce rohatyńcowatych są większe od samic i posiadają różnokształtne wyrostki na głowie, a czasem również na przedpleczu, jednakże.. - zatrzymał się na chwilę, dumając raz jeszcze. - żółty pancerzyk będzie czymś niespotykanym, a co dopiero mięsożerność? Nie wspominając o polowaniu w stadach na niedźwiedzie. - powiedział to lekką dezaprobatą, wzdychając bezgłośnie. Zastanawiał się czy biologowi nie poprzestawiało się coś w głowie, wiele czytał o insektach i już sam fakt, że były mięsożerne był rzadki. Ale polowania w stada na potężną zwierzynę? Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Owszem - mógł nasłać swoje insekty na takiego niedźwiedzia, który najpewniej by skonał w ciągu trzech minut, aczkolwiek stałoby się to na jego rozkaz i spowodowane przez specjalne robaki, a nie naturalnie żyjące w wolnym środowisku.
- Nie jestem w stanie to co Pan mówi, jednakże reakcja mieszkańców daje do namysłu. Trzeba z nimi trzeba porozmawiać, przed ruszeniem bezpośrednio w teren? - zaproponował spokojnym tonem Mitsui, starając się znaleźć jak najbardziej rozsądne wyjście.
- Kabutomushi. - powtórzył za nim, drapiąc się po brwi - Należy do rodzina Dynastidae, w którym występuje dymorfizm płciowy, co sprawia, że samce rohatyńcowatych są większe od samic i posiadają różnokształtne wyrostki na głowie, a czasem również na przedpleczu, jednakże.. - zatrzymał się na chwilę, dumając raz jeszcze. - żółty pancerzyk będzie czymś niespotykanym, a co dopiero mięsożerność? Nie wspominając o polowaniu w stadach na niedźwiedzie. - powiedział to lekką dezaprobatą, wzdychając bezgłośnie. Zastanawiał się czy biologowi nie poprzestawiało się coś w głowie, wiele czytał o insektach i już sam fakt, że były mięsożerne był rzadki. Ale polowania w stada na potężną zwierzynę? Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Owszem - mógł nasłać swoje insekty na takiego niedźwiedzia, który najpewniej by skonał w ciągu trzech minut, aczkolwiek stałoby się to na jego rozkaz i spowodowane przez specjalne robaki, a nie naturalnie żyjące w wolnym środowisku.
- Nie jestem w stanie to co Pan mówi, jednakże reakcja mieszkańców daje do namysłu. Trzeba z nimi trzeba porozmawiać, przed ruszeniem bezpośrednio w teren? - zaproponował spokojnym tonem Mitsui, starając się znaleźć jak najbardziej rozsądne wyjście.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Analizował spokojnie całą sytuację na spokojnie, rozmyślając z niedużą intensywnością, co by w paranoję nie popaść. Od celu oddzielało już tylko ich jedno pole i Mitsui chciał się tam dostać jak najszybciej jednakże ktoś im przeszkodził. Aburame zbliżył się powoli do chłopa, co by nie krzyczeć na całe pole i wyciągając ręce z kieszeni:
- Zostaliśmy wysłani przez władzę osady Ryuzaku no Taki. Wiele skarg doszło z tych okolic na dziwne robaki atakujące bydło i inne zwierzęta, wiadomo Wam o coś tym? - mówiąc wskazał na las, do którego mieliby się udać. Był dość poważny i skupiony tylko na nim, by zrobić w miarę poważne wrażenie i sprawić, by ten się nie domyślił, że Mitsui odrobinę.. koloryzuje fakty.
- Jeżeli misja się powiedzie i Wasza okolica będzie bezpieczna, a my będziemy mogli wrócić do naszych rodzin.. nagrodzimy. - mówiąc to ukłonił się lekko, jakby okazując skruchę i próbując wziąć na litość. Musiał dać chłopu poczucie wyższości, tak najłatwiej udobruchać kogoś, kto jest na marginesie społecznym, poniżany przez większość czasu.
- Zostaliśmy wysłani przez władzę osady Ryuzaku no Taki. Wiele skarg doszło z tych okolic na dziwne robaki atakujące bydło i inne zwierzęta, wiadomo Wam o coś tym? - mówiąc wskazał na las, do którego mieliby się udać. Był dość poważny i skupiony tylko na nim, by zrobić w miarę poważne wrażenie i sprawić, by ten się nie domyślił, że Mitsui odrobinę.. koloryzuje fakty.
- Jeżeli misja się powiedzie i Wasza okolica będzie bezpieczna, a my będziemy mogli wrócić do naszych rodzin.. nagrodzimy. - mówiąc to ukłonił się lekko, jakby okazując skruchę i próbując wziąć na litość. Musiał dać chłopu poczucie wyższości, tak najłatwiej udobruchać kogoś, kto jest na marginesie społecznym, poniżany przez większość czasu.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Wysłuchał uważnie wieśniaka, kiwając głową i dziękując mu za informację, po czym jakby nigdy nic odchodząc i wracając w stronę wioski. Widocznie miał plan i ośmielił się z niego skorzystać, gdy tylko wyczuł, iż wąsacz oddał mu inicjatywę.
- Niedługo zmierzch, chodzenie nocą po lesie, w którym.. potencjalnie.. żyją mięsożerne insekty nie jest dobrym pomysłem. Większość takich owadów prowadzi nocny tryb życia, więc największe szanse mamy idąc tam o świcie. - wyjaśnił krótko chłopak, po czym kontynuował wędrówkę do wiejskiej gospody, gdzie mogli się najeść, napić i wypocząć za grosze, które zapłacił Aburame. Widocznie dał się wciągnąć w badania biologia i zaczął podchodzić do tego nieco osobiście. Wiedział, że przed poważnymi badaniami musieli się porządnie posilić i wypocząć, by z samego rana być w pełni sił.
Jak planował, tak zrobił. Obudził towarzysza, ubrali się, zjedli coś lekkiego i biorąc małe zapasy wody - ruszyli w kierunku lasu, starając się uniknąć wieśniaków, którzy powinni jeszcze smacznie spać. Na wszelki wypadek rozesłał swoje insekty w otoczenie, by wyczuć zawczasu potencjalne niebezpieczeństwo a i zlokalizować też coś, co jest zarówno Mitsui'emu, jak i jego towarzyszom zupełnie obce, co by było rzadkością.
- Niedługo zmierzch, chodzenie nocą po lesie, w którym.. potencjalnie.. żyją mięsożerne insekty nie jest dobrym pomysłem. Większość takich owadów prowadzi nocny tryb życia, więc największe szanse mamy idąc tam o świcie. - wyjaśnił krótko chłopak, po czym kontynuował wędrówkę do wiejskiej gospody, gdzie mogli się najeść, napić i wypocząć za grosze, które zapłacił Aburame. Widocznie dał się wciągnąć w badania biologia i zaczął podchodzić do tego nieco osobiście. Wiedział, że przed poważnymi badaniami musieli się porządnie posilić i wypocząć, by z samego rana być w pełni sił.
Jak planował, tak zrobił. Obudził towarzysza, ubrali się, zjedli coś lekkiego i biorąc małe zapasy wody - ruszyli w kierunku lasu, starając się uniknąć wieśniaków, którzy powinni jeszcze smacznie spać. Na wszelki wypadek rozesłał swoje insekty w otoczenie, by wyczuć zawczasu potencjalne niebezpieczeństwo a i zlokalizować też coś, co jest zarówno Mitsui'emu, jak i jego towarzyszom zupełnie obce, co by było rzadkością.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
1 / 15 Przyroda łagodnie smagała skały górujące nad wioską swoim strażniczym okiem. Wieża obserwacyjna, mimo, że nie była opuszczona, zarośnięta była bluszczem i chwastem. Jedyne, co wyróżniało ją z szarozielonego terenu był czerwony dach, który był najjaskrawszym punktem w okolicy. Był to celowy zabieg, który miał pokazać, że osada znajduje się jednak pod czyjąś jurysdykcją, a jego pomysłodawca był z niego dumny.
Niewątpliwie Moguzo był dumny ze swojej wiedzy i dorobku. Jako sołtys dzięki zdolnościom inżynieryjnym sprawił, że wybudowano dwa nowe domy i strażnicę, która już nieraz odstraszyła co mniejsze grupki bandytów. Teraz, u schyłku jego życia chciał zrobić coś innego: wybudować nie jedną izbę okrytą słomą, ale ratusz, czyli dom posiedzeń i składowania zapasów, który pomógłby wszystkim w czasie ciężkich zim i głodu. Wioska uzbierała nawet pokaźną sumkę dla pracowników, ale w tych niespokojnych czasach próżno było szukać kogoś chętnego do pracy za marny grosz przy samej granicy.
Budowa posuwała się w czasie, a pracownicy powoli przychodzili. Niektórzy chłopi z innych wiosek przychodzili pracować w pocie czoła w zamian za wikt i opierunek, co bardzo cieszyło starego Moguzo. Niestety nadal brakowało rąk do pracy. Oczywiście do czasu, gdy na ścieżce pojawił się kolejny wędrowiec, strudzony podróżą, przedzierając się do wioski skąpanej w porannej mgle...
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
1 / 15 Przyroda łagodnie smagała skały górujące nad wioską swoim strażniczym okiem. Wieża obserwacyjna, mimo, że nie była opuszczona, zarośnięta była bluszczem i chwastem. Jedyne, co wyróżniało ją z szarozielonego terenu był czerwony dach, który był najjaskrawszym punktem w okolicy. Był to celowy zabieg, który miał pokazać, że osada znajduje się jednak pod czyjąś jurysdykcją, a jego pomysłodawca był z niego dumny.
Niewątpliwie Moguzo był dumny ze swojej wiedzy i dorobku. Jako sołtys dzięki zdolnościom inżynieryjnym sprawił, że wybudowano dwa nowe domy i strażnicę, która już nieraz odstraszyła co mniejsze grupki bandytów. Teraz, u schyłku jego życia chciał zrobić coś innego: wybudować nie jedną izbę okrytą słomą, ale ratusz, czyli dom posiedzeń i składowania zapasów, który pomógłby wszystkim w czasie ciężkich zim i głodu. Wioska uzbierała nawet pokaźną sumkę dla pracowników, ale w tych niespokojnych czasach próżno było szukać kogoś chętnego do pracy za marny grosz przy samej granicy.
Budowa posuwała się w czasie, a pracownicy powoli przychodzili. Niektórzy chłopi z innych wiosek przychodzili pracować w pocie czoła w zamian za wikt i opierunek, co bardzo cieszyło starego Moguzo. Niestety nadal brakowało rąk do pracy. Oczywiście do czasu, gdy na ścieżce pojawił się kolejny wędrowiec, strudzony podróżą, przedzierając się do wioski skąpanej w porannej mgle...
Pierwszy post! Zwracam uwagę na grę postaci - i tyle. Mam nadzieję, że misja rangi D nie będzie dla nas obydwu wyczerpującą przygodą, a da nam dużo radości, będzie sprawnie przeprowadzona i wszyscy będziemy się cieszyć z nagrody <3 Powdzenia!
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
- Życie samuraja nie było łatwe. Ten rzadko kiedy parał się pracą inną, niż ta, która wymaga miecza i choćby krzty honoru postawionego na szali. Nibui był jednak kompletnie inny. Jego rodzina nigdy nie była przywiązana do tej hucznej i wielkiej tradycji, o której wspominała większość starców i którą chełpiły się tłumy. Białowłosy zawsze zastanawiał się co takiego z niej wyciągali? Oczywiście wszystkie stare legendy i baśnie są przydatne do wyciągania z nich wskazówek moralnych oraz przestróg, ale na pewno z biegiem czasu ich wartość uległa drastycznemu pomniejszeniu. Właśnie dlatego Kaizaki nie miał najmniejszego problemu z przenoszeniem prania, gotowaniem czy też zwykłym rąbaniem drewna na opał w zamian za wikt i opierunek. Żadna praca nie hańbiła, a jeśli jakaś jeszcze dodatkowo gwarantowała, że kilkanaście ryo więcej wpadnie do brzękającego mieszka, to na pewno był to już wspaniały znak, który zawsze trzeba było brać pod rozwagę.
Los natomiast chciał, że mieszek Nibuia opróżniał się dość szybko, bo trunki i jadło nie były zbyt tanie w tych okolicach, a jakby tego było mało, to samuraj docierał właśnie do kupieckiej wioski, w której z pewnością zostawi większość swojego skromnego dorobku. A skoro mowa o tym, to czas na jakieś śniadanie! Co prawda po drodze Kaizaki znalazł parę jeżyn, ale te były dalekie od zaspokojenia jego wilczego głodu. Polowania na mniejszą zwierzynę nie ułatwiała za to też obecna pora i wszechobecna mgła. Eh, czemu Nibui musiał zawsze wstawać z kurami i przedzierać się później przez największe chaszcze i zarośla, kiedy tymczasem inni spali sobie w najlepsze?
- Hyyym? - przeciągnął pod nosem, kiedy w oddali usłyszał jakieś dziwne, stłumione dźwięki. Z pewnością nie były to zwierzęta, ani też strachy (które swoją drogą według Nibuia nie istniały), więc pozostawały jedynie dwie możliwości. Albo umysł z powodu głodu i porannej pory płatał mu figla, albo też zbliżał się do jakiegoś siedliska ludzi. Mógł to być obóz, mogła to być wioska, ale mogła to też być wielka figa z makiem i środkowy palec wycelowany wprost w twarz samuraja, któremu się coś przesłyszało. W każdym razie koci szermierz przyspieszył, żeby jak najszybciej się o tym przekonać.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
3/15+
Moguzo przeciągnął się ospale. To on jako niezdolny do pracy wziął na siebie obowiązek witania nowych przybyszów i proszenie ich o wsparcie. Czasem ktoś mu pomógł, inny znowu go wyśmiał, jeszcze kolejny opluł, ale starzec każdego dnia miał nadzieję na spotkanie życzliwych ludzi i nie karał złego zachowania niektórych gniewając się na innych - przecież to nie wypadało krzyczeć, a ludzie już sami osądzą tych, którzy nie mają do starszych ani krzty szacunku.
Wcześnie rano z mgly mogły się wyłonić różne dziwy. Czasem miejscowi wracający po udanym oblaniu chrztu lub weselu. innym razem dziwni wędrowcy podróżujący w nocy, a nawet stada dzikich zwierząt zwabionych tu przez ciszę, która nastawała, gdy wszyscy ludzie pogrążali się w głębokim śnie. Tym razem mężczyzna przetarł oczy ze zdziwienia: ku niemu szedł duch-opiekun! Młody mężczyzna o nieprawdopodobnie długich włosach i kocich uszach szybkim tempem zbliżał się do starca. Ten, jak każą starodawne zwyczaje, powitał go kłaniając się i wykrzykując:
- Cóż za błogosławieństwo przygnało Cię w te progi? Jeśli jesteś zły, odejdź, odejdź, odejdź; a jeśliś życzliwy dla ludzi tu mieszkających, to witaj w naszych progach - uśmiechając się powiedział relikt poprzedniej epoki - Jesteśmy biedni, ale jeśli tylko zechcesz nam pomóc, wynagrodzimy Ci Twój trud - dodał, rozkładając ręce w geście ciepłego powitania.
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
3/15+
Moguzo przeciągnął się ospale. To on jako niezdolny do pracy wziął na siebie obowiązek witania nowych przybyszów i proszenie ich o wsparcie. Czasem ktoś mu pomógł, inny znowu go wyśmiał, jeszcze kolejny opluł, ale starzec każdego dnia miał nadzieję na spotkanie życzliwych ludzi i nie karał złego zachowania niektórych gniewając się na innych - przecież to nie wypadało krzyczeć, a ludzie już sami osądzą tych, którzy nie mają do starszych ani krzty szacunku.
Wcześnie rano z mgly mogły się wyłonić różne dziwy. Czasem miejscowi wracający po udanym oblaniu chrztu lub weselu. innym razem dziwni wędrowcy podróżujący w nocy, a nawet stada dzikich zwierząt zwabionych tu przez ciszę, która nastawała, gdy wszyscy ludzie pogrążali się w głębokim śnie. Tym razem mężczyzna przetarł oczy ze zdziwienia: ku niemu szedł duch-opiekun! Młody mężczyzna o nieprawdopodobnie długich włosach i kocich uszach szybkim tempem zbliżał się do starca. Ten, jak każą starodawne zwyczaje, powitał go kłaniając się i wykrzykując:
- Cóż za błogosławieństwo przygnało Cię w te progi? Jeśli jesteś zły, odejdź, odejdź, odejdź; a jeśliś życzliwy dla ludzi tu mieszkających, to witaj w naszych progach - uśmiechając się powiedział relikt poprzedniej epoki - Jesteśmy biedni, ale jeśli tylko zechcesz nam pomóc, wynagrodzimy Ci Twój trud - dodał, rozkładając ręce w geście ciepłego powitania.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
- Dziwy dziwami, ale z mgły wyłonił się nikt inny, jak zwykły mężczyzna. Co prawda może i przystojny oraz dobrze zbudowany, ale nadal mężczyzna! W każdym razie Nibui zdziwił się lekko, widząc przed sobą starca, który najwyraźniej czekał na przybyszów. Naprawdę musieli wyrzucać kogoś takiego przed wejście do wioski? Starsi ludzie powinni siedzieć sobie w domach przy shogi i ćwiczyć własne umysły, żeby ich szare komórki przestały znikać w tak zastraszającym tempie. Tymczasem ten tutaj siedzi we mgle, o bardzo wczesnej godzinie i zapewne gapi się tylko przed siebie w oczekiwaniu na jakiekolwiek zajęcie, o które raczej ciężko o takiej porze.
- Jam dobry niczym źrebak zaraz po urodzeniu, starcze. Daleko mi do złych duchów lasu, które przychodzą żerować na nieszczęściach i życiach poczciwych, pracowitych ludzi. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na ustach, jednocześnie unosząc ręce do góry w geście bezbronności, a także aby ukazać, że nie chowa niczego w rękawach. Jego jedyną bronią była katana znajdująca się za plecami i to właśnie nią rozprawiał się z ludźmi, których wyganiał starzec. W każdym razie nieznajomy przykuł uwagę Nibuia. Zresztą nie tylko jego, bo jego żołądka, który dał głośno znać o niedoborze pokarmu, również. Białowłosy po raz kolejny się uśmiechnął.
- Za dobrą strawę, chwilę wytchnienia i drobne na dalszą podróż zrobię wiele, starcze. Czegóż Wam potrzeba? Bandyci, praca w polu, rzemiosło? Może nie wszystko umiem, ale we wszystkim mogę pomóc. - rzekł, zgadzając się wstępnie na warunki umowy. W końcu kto nie pracuje, ten nie je i Kaizaki doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Pracował i trenował od małego, więc nie jest mu to obce.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
5/15+
Mężczyzna ucieszył się z odpowiedzi młodzika. Gestem poprosił, by ten poszedł za nim, w drodze zabawiając przybysza rozmową... czy raczej monologiem, ale jak można winić samotnego staruszka za to, że chce sobie pogadać?
- Niewielu młodych chce w dzisiejszych czasach pracować. Wszyscy albo chcą od razu dużo zarobić, albo nie chce się zmęczyć przy pracy. Gdyby życie było takie proste! Dobrze, że jeszcze się widzi ludzi takich jak Ty - powiedział, poklepując chłopaka po plecach. Po drodze poopowiadał nieco o historii osady i tym, jak ludzie mają ciężko mieszkając na takim odludziu. Przy okazji parę razy chwalił się wspomnianą wcześniej strażnicą, pokazując jej jaskrawoczerwony dach wyniesiony nad korony drzew.
- To tutaj. Widzisz, budujemy nowy dom we wsi, brakuje na rąk do pracy. Musimy skończyć przed zimą, a praca w polu musi się posuwać naprzód. Wiem, że nie masz za dużo czasu, i że nie możemy Ci za wiele zaproponować, ale czy zgodzisz się dzień lub dwa pomóc w budowie domu? Jak widzisz trzeba położyć dach, zrobić podłogi, uszczelnić okna... ale po kolei. Zgodzisz się na to? Oczywiście zapewnimy Ci nocleg i wyżywienie - dodał drżącym głosem, chcąc zachęcić przybysza do pracy i pokazując, że jest starym, biednym staruszkiem potrzebującym pomocy. Jak długo żył tak upewniał się w przekonaniu, że to zawsze działa.
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
5/15+
Mężczyzna ucieszył się z odpowiedzi młodzika. Gestem poprosił, by ten poszedł za nim, w drodze zabawiając przybysza rozmową... czy raczej monologiem, ale jak można winić samotnego staruszka za to, że chce sobie pogadać?
- Niewielu młodych chce w dzisiejszych czasach pracować. Wszyscy albo chcą od razu dużo zarobić, albo nie chce się zmęczyć przy pracy. Gdyby życie było takie proste! Dobrze, że jeszcze się widzi ludzi takich jak Ty - powiedział, poklepując chłopaka po plecach. Po drodze poopowiadał nieco o historii osady i tym, jak ludzie mają ciężko mieszkając na takim odludziu. Przy okazji parę razy chwalił się wspomnianą wcześniej strażnicą, pokazując jej jaskrawoczerwony dach wyniesiony nad korony drzew.
- To tutaj. Widzisz, budujemy nowy dom we wsi, brakuje na rąk do pracy. Musimy skończyć przed zimą, a praca w polu musi się posuwać naprzód. Wiem, że nie masz za dużo czasu, i że nie możemy Ci za wiele zaproponować, ale czy zgodzisz się dzień lub dwa pomóc w budowie domu? Jak widzisz trzeba położyć dach, zrobić podłogi, uszczelnić okna... ale po kolei. Zgodzisz się na to? Oczywiście zapewnimy Ci nocleg i wyżywienie - dodał drżącym głosem, chcąc zachęcić przybysza do pracy i pokazując, że jest starym, biednym staruszkiem potrzebującym pomocy. Jak długo żył tak upewniał się w przekonaniu, że to zawsze działa.
0 x
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
- Nibuia nie trzeba było dwa razy zapraszać, więc ochoczo ruszył za staruszkiem. Być może inni zastanowiliby się ze dwa razy, ale jeśli samuraj miał tylko otrzymać jedzenie i nocleg, to nie było po co zachodzić w głowę. Białowłosemu kompletnie nie przeszkadzał też monolog staruszka, bo doskonale rozumiał, że tacy ludzi po prostu muszą się wygadać albo będą później niezadowoleni, a skoro Kaizaki może go jakoś uszczęśliwić, to czemu miałby tego nie robić? Wystarczy, że się na moment wyłączy, ale będzie przytakiwał co jakiś czas głową i wszystko pójdzie jak z płatka.
- Ja znowu taki młody nie jestem. No i wychowałem się na Teiz, więc codzienna praca oraz treningi nie były mi obce. Myślałem, że tak jest wszędzie, a przeżyłem niemały szok, kiedy spojrzałem na niektórych tutejszych ludzi. Lenistwo i luksus są chwalone, a praca i wysiłek marginalizowane. - co prawda u samurajów też takie jednostki się zdarzały, ale w tym przypadku były one po prostu uznawane za wyrzutków. Nikt nie mógł sprzeciwić się ojcu, nikt nie mógł zajmować się czymś bezużytecznym, a każdy za to miał dążyć do samodoskonalenia. Oczywiście takie podejście niosło za sobą wiele niesprawiedliwości i ograniczeń, ale na dłuższą metę wydawało się o wiele lepsze, niż rozpuszczanie dzieci, które ma miejsce na tych ziemiach.
- Widząc tę strażnicę spodziewałem się, że dom będzie już ukończony. Zdrowie ostatnimi czasy nie domaga, starcze? - rzucił w jego stronę z szelmowskim uśmieszkiem, dając mu do zrozumienia, że doskonale wie o co chodzi. Samuraja akurat nie ruszała starość i wszelkie niedogodności z nią związane, więc trudno było oczekiwać złapania go na wyrzuty sumienia. Nie tym razem.
- Jedzenie i miejsce do spania mnie jednak przekonują. Komu mam pomóc najpierw? Nigdy jeszcze nie budowałem domu. - zapytał, przyglądając się uważnie budowli. Oczywiście prymu na budowie wieść nie będzie, ale za to na pewno będzie mógł pomóc w jakichś zadaniach. To przecież żadne wyzwanie, a przeniesienie czegoś cięzkiego czy przytrzymanie jakiegoś elementu przyjdzie mu z łatwością.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Sasame i 2 gości