Namaszczenie [ C ]
25 / 30
Ame Meitou Powoli można już się było zgubić w tym, kto jest tutaj faktycznie ofiarą, a kto łowcą, skoro wszyscy się tak sprawnie przechytrzają. Ciało szesnastolatka po chwili pokryła ciemna zbroja, o którą po upływie zaledwie sekund wbiły się lecące shurikeny. Rozszarpały one tu i ówdzie szaty podarowane przez Chisato, tworząc z ubrania piękną mozaikę, lecz same na niewiele się zdały. Dwa z nich pozostały w ciele chłopaka, zostając wbite w lewą nogę i prawe podbrzusze, a reszta opadła na ziemię, wytrącając się z narzuconego przez kapłana pędu. Sam jednak nie spodziewał się tego, że ten atak nic nie zrobi szesnastolatkowi, a szczególnie w takim momencie, gdy faktycznie się on udał. No przecież widzi, że białowłosy ma w sobie stworzoną przez niego broń! W czasie walki nie można było stać i patrzeć, a trzeba było działać, dlatego też tworzące się wcześniej kryształy nad głowami chłopaków, uformowały się w miecze, które poszybowały w ich stronę. I pewnie ten atak by się udał, a przynajmniej atak w Hiroshiego, gdyby nie fakt przemieszczenia się kamiennego węża i tego, że po chwili broń bezwiednie opadła na ziemię, tracąc łączność ze swoim wykonawcą. Co jednak z samym kapłanem? Czując on drżenie ziemi pod sobą, przystąpił do otoczenia się kryształowym reberu, zamykając się po chwili w zielonej bańce, a przynajmniej taki był plan, bo zdolności Ame przewyższały siły, jakimi dysponował kapłan. Uchronił się on od uderzenia pierwszymi kolcami, lecz dwa tylne wbiły się prosto w jego brzuch. Nie wiadomo, czy to przeżył, lecz póki co jest unieruchomiony nie tylko przez technikę dotonu, ale i własny kryształ.
Tuż po wykonaniu kolców Ame mógł zauważyć jak z drugiej strony wybiega na niego zdyszana kobieta Akimichi, choć wybiega to może złe słowo. Ona się wręcz toczyła w jego kierunku. Jednak tuż po wskoczeniu na kamiennego węża i ucieczkę na nim w las, zdawało się, że pani forteca jedynie się ośmiesza, bo nawet w połowie nie dorównywała temu, co mafioza może osiągnąć swoim tworem. Docierając do krawędzi lasu, chłopak spostrzegł jak za jednym z drzew siedzi skryta Chisato z twarzą skierowaną w stronę kompleksu świątynnego. Najwyraźniej udało jej się przedostać na zewnątrz dużo wcześniej i obserwowała wszystko z bezpiecznej odległości. Słysząc jednak dobiegający po ziemi hałas przesuwanych skał, zrozumiała, że to z pewnością nie jest nikt, kogo by do tej pory znała. Wskoczyła na gałąź drzewa, starając się wskazać Ame drogę, którą miałby się poruszać. Tylko co z zagrożeniem? O ile tę kobietę w ogóle nim możemy nazwać.