Fugu

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1047
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Fugu

Post autor: Souei »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1047
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: Fugu

Post autor: Souei »

Nie chciał załatwiać poufnych spraw na oczach i uszach wszystkich. Było dla niego oczywiste, że w Czerwonym Smoku było zbyt tłoczno i za mało dyskretnie, aby w ogóle zacząć opowiadać o powiązaniach i koneksjach, które mogą ich łączyć lub połączyć. Nawet wśród Akiyamy mogli znaleźć się sceptycy lub plotkarze, a może po prostu sabotażyści wroga. Souei sam nie do końca wiedział o co toczy się cała ta gra, ale był bardzo zdeterminowany, aby się dowiedzieć. Dlatego po dotarciu do Fugu otworzył restaurację na dzisiejsze popołudnie. Miał trochę zapasów w kuchni, resztę dokupił po drodze. Tego dnia i tak nie miał zbyt wiele do zrobienia oprócz czekania, więc przynajmniej przygotował coś na ząb i obsłużył zaledwie dwoje klientów, którzy odwiedzili knajpę w ciągu kilku godzin jej funkcjonowania. Souei znajdował w tym pewien spokój i odpoczynek psychiczny. Proste czynności, które znał i lubił odciągały go od tego co chciał wyrzucić z głowy i pomagały skupić się na tym, co było teraz dla niego ważne.
O tym że obecność Ichirou w Shigashi nie była przypadkowa zdążył się już upewnić. Zagadką wciąż pozostawał Kei, który jeszcze się nie zjawił i według zapowiedzi Asahiego nie miał w ogóle takiego zamiaru. Dlaczego zdecydowali się na takie zastępstwo? Czy Gonbao został o tym uprzedzony, a może były to po prostu ich normalnie ustalenia, o których Tygrysy nie zdołały się dowiedzieć? Matsuda w to wątpił. Skoro Język rozwiązał się na przesłuchaniu całkowicie, to ukrywanie akurat Ichirou w zeznaniach było posunięciem bez sensu. Pazur miał w głowie kilka teorii, jednak aby je potwierdzić będzie musiał po prostu skonfrontować je ze swoim nowym znajomym. Czy przyjdzie? Souei był tego prawie pewny, bo oboje mogli tylko zyskać na takim spotkaniu.
Póki co, przygotowania w Fugu trwały pełną parą. Ugniatając onigiri w ilości większej niż było to potrzebne, Pazur odstresowywał się przed spotkaniem, aby wypaść na nim jako opanowany i zdystansowany człowiek. Miał w zanadrzu swoje asy i nie chodziło tu o umiejętności bojowe, ale trzeba było rozegrać swoje karty mądrze, aby nie speszyć i nie wzbudzić niczyjej podejrzliwości. Tak naprawdę Matsuda nie miał złych intencji, jednak jak przekonać o tym drugą osobę? Gdy się ściemniło, upewnił się, że nikt nie obserwuje lokalu od zewnątrz. Nie zapalał lampionu wiszącego przy banerze nad wejściem i zasunął drzwi. Fugu miała wyglądać na zamkniętą, jednak Souei znajdował się w środku i nasłuchiwał, nieprzerwanie lepiąc ryż.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Fugu

Post autor: Kyoushi »

  • Był tam i wszystko widział. Wszystko czuł, każdą emocję, która biegła od każdego z nich. Za analizę się nie brał, bo nie był w tym najlepszy. Widział po białowłosej, że nie była zadowolona z takiego obrotu spraw i doskonale sobie z tego zdawał sprawę. Brał to na klatę, na siebie, jednak nie mógł jej powstrzymać przed wypowiedzeniem swego zdania. Dobrze zrobiła, dzięki temu Asahi poczuł, że dziewczyna nie jest byle popychadłem i potrafi się postawić nawet takiej sławie, której nie da się nie rozpoznać. Nie był to człowiek pokroju białowłosego, ukrytego i nie mającego na celu stawać się popularny. Dopiero od kiedy dołączył do Klepsydry, by powiększać jej zasięgi sam musi stać się bardziej znany i rozpoznawalny, takie były realia.
    Bursztynowooki zbył temat nieobecności Seinaru. Szybko domyślił się, że chodzi o obecność Misae, więc nie zadawał więcej pytań. Co jak co, ale nie zamierzał drążyć dziury w brzuchu, bo nie było takiej potrzeby. Był teraz świadom tego, że powinien chwilowo zamilknąć i dać się wypowiedzieć liderowi ugrupowania, w końcu nie bez przyczyny nie miał humoru. Nie znał go zbyt długo, ale to już zdążył poznać. Prychnięcie lidera w temacie autokrytyki i potwierdzenia słów przez dziadziunia, białowłosy tylko uśmiechnął się pod nosem mierząc wzrokiem kruczowłosego. Miał w głowie by pogrozić paluszkiem, ale tak było o wiele zabawniej, sam wzrok i uśmiech powiedział dziadkowi wszystko. To było dobre. Docenił poczucie humoru.
    Nic nie dodawał słuchając. Było mu bardzo miło, że został wsparty. Wiedział już, że nie musi się martwić o przyszłość i śmiało może liczyć na nich nie tylko na placu boju, co już pokazywali, chociażby w Oniniwie, stając za sobą w obliczu niebezpieczeństwa za każdym razem. Nie przemyślał wszystkiego i nie kminił tak jak pozostali dwaj jego kompani, bliscy kompani, ponieważ on był tym, który pierw działał i leciał na złamanie karku. Ying i Yang zawsze składał się z dwóch składników i balansu pomiędzy nimi. Aktualnie tworzyli to we trójkę, jednak nie sama siła bojowa się liczyła. Potrzebowali czegoś więcej by osiągnąć wszystkie, dosłownie wszystkie, założone sobie rzeczy. Gdy tylko usłyszał słowa o daniu szansy z ust burstynowookiego, wykonał bezpośredni gest zwycięstwa zaciskając pięść prawej dłoni i wstrząsnąć nią przed sobą, by pod nosem powiedzieć "Yeeeeeesssss". Wszyscy to widzieli, to był mały sukces człowieka, który i tak się bardzo powstrzymał, bo miał ochotę wyskoczyć ze szczęścia. Powiódł się jego plan. Osiągnęli pole position! W końcu Książę Pustyni zdecydował się powiedzieć nieco więcej - Fugu, Fuga czy inny Fuku-zbuku. Nie pamiętał już, ale był tu z ludźmi, którzy zapamiętają, więc znów liczył na nich. Nic nie powiedział, nawet nie kiwnął głową, by ponownie wrócić na miejsce i do rozmowy.
    - Ni chuja, prawie się przeze mnie zgubiliśmy. Pomyliłem smoka z jakimś ptakiem, czy ciapciakiem, czymkolwiek. - powiedział, nie łapiąc na początku, że to było zagajenie, po prostu odpowiadając co miał na języku. No debil. W końcu obserwował jak Ichirou zabiera Misae. Nie pomyślał nic poza tym, że albo kłamał i teraz ją zabije albo to część planu, bo w końcu powiedział by wyjść za nim. Założył, że może się wydarzyć wszystko. No, dlatego obserwował uważnie jak wychodzili. Gdy na nich zerknął, już wiedział, że to część planu. Dobrze, że spojrzał, bo białowłosy był gotowy uwolnić swój zapał i spalić tę budę pokrywając się w całości żarzącym płomieniem. Powinni go kiedyś ugasić, bo niedługo to wyparuje jak tak będzie dalej reagował.
    - E to ten, dziadzio ja zdupcam, czekają na mnie, eee, no, tam, sam wiesz. Na razie. - powiedział nie wiedząc co powiedzieć, chwytając za swoje miecze, które ponownie przytwierdził do pasa i bez obracania się wyszedł, by po chwili skierować się w którą... "Kurwa, w którą stronę miałem iść?!" - więc, ruszył pełnym pędem, prawdopodobnie przemierzając niezauważonym przez uliczki przez cywili by w pewnym momencie dostrzec piękno nie tylko białowłosej, ale i samego Asahiego.
    - Na co czekacie? - zapytał, nawet się nie zatrzymując (oczywiście, wszystko dzieje się po tym jak Misae sprawdziła teren czy cokolwiek, jednocześnie sam o tym nie wiedział) i wchodząc jak do siebie odsuwając drzwi, które przecież wyglądały na zamknięte, kolejny raz z wielkim bananem na mordzie, spoglądał na wszystko co było w tej małej spelunce. Zauważył pewnego jegomościa, który chyba nie spodziewał się tutaj białowłosego o czerwonych oczach, błyszczących przy każdym spotkaniu ze światłem.
    - O, a myślałem, że opustoszałe, przepraszam najmocniej. O kucharz, lepisz coś dobrego? Daj, bo zgłodniałem po tym całym poszukiwaniu, masz może coś do picia jeszcze? Płacę z góry, cokolwiek! - powiedział, by po chwili dodać - A i szefie na czarki nie trać czasu, butelkę! - dodał, siadając w pobliżu niego, baru czy gdziekolwiek był Souei. Jakoś się nie obawiał, że coś się wydarzy, jednocześnie pozostawał czujny, mimo swojego luzackiego i nonszalanckiego podejścia. W każdej chwili mógł bronić się dobywając jednej z trzech mieczy, które miał przy pasie.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Fugu

Post autor: Kuroi Kuma »

Uniósł brwi spoglądając na Białowłosą, która wyglądała na sympatyczną i w istocie taka była, ale nie spodziewał się, że będzie też umiała pokazać pazurki. Nie była tą szarą myszką, która posłusznie schowa się w kącie, pochyli głowę i będzie patrzeć jak ktoś jej dogryza. Wzbudziła w nim lekkie zainteresowanie, bowiem Yamanaki nie słynęły z tego, by tak zwracać się do mężczyzn. To nie pustynia, nie wolne miejsce gdzie każdy żył sobie jak mu się podoba, ale Soso i ogólnie całe karmazynowe, gdzie wszystko było nieco... inne. Zachowanie na tyle niecodzienne, że zbiło go z tropu. Lubił ludzi, którzy znali swoją wartość. Którzy wiedzieli na co ich stać, którzy szli z podniesioną głową nieważne co. Gdy "stanął za nią" nie robił to z sympatii, czy tego że będzie jakimś dobrym duchem w tym towarzystwie. Stanowiła pewną wartość, a teraz sama ją poniekąd potwierdzała. Co innego było jednak uwierzyć na słowo, a co innego poznanie tego na własnej skórze. Znał możliwości pozostałych i wiedział na ile może na nich liczyć. Nie wiedział jak walczy Białowłosa i tego był ciekaw. Najpewniej przed ostateczną decyzją będą musieli zobaczyć jak sobie poradzi, gdy wszystko dookoła się wali.
-Mała knajpa? Spodziewałem się po Tobie czego innego Diabołku - popatrzył na drugiego Sabaku lekko zawiedziony. Ostatnim razem byli w chacie pastucha, teraz w małej knajpie. Niby to zawsze jakiś postęp, ale no. Oczywiście robił sobie żarty, bo miejsce "do rozmów" było mu kompletnie obojętne. Czy to będzie Czerwony Smok, czy jakaś knajpa w dzielnicy biedoty. W sumie wolał miejsca, które nie były "nadmuchane" tak samo jak ego Ichira. Był bardziej przyziemny, nie lubił się wychylać i pokazywać wszystkim "oto ja, Kuroi the Eldest". Zaśmiał się jednak pod nosem, gdy wspomniał, gdzie znajduje się to miejsce. Pięknie to brzmiało w ustach Ichira "spotkajmy się w knajpie w dzielnicy biedoty".
-Jestem tu o wiele dłużej. Długa historia, której nie chce mi się ciągnąć. Miałę nadzieję, że Seinar będzie tu o wiele szybciej - wzruszył ramionami dalej zastanawiając się gdzie podziewa się ten cholerny Pastuch. Nie mógł jednak długo o nim myśleć, bo zaraz pojawił się Kjudasz, który ponownie nie załapał aluzji, jaką kierował doń Diabełek. Śmiechnął pod nosem wyobrażając sobie nad wejściem napis "Czerwony ciapciak", a obok niego postać Kjosza ubranego w czerwień ze szklanką czegoś mocnego w środku. To byłoby prawdziwe złoto, czemu do takiego miejsca nie mogli pójść, tylko do jakiejś... ryby czy co to tam miało być. Wyszedł jednak jako ostatni zakładając uprzednio swoją ukochaną gurdę na plecy. Nie rozstawał się z nią. Może i wyglądała dziwnie, była cholernie niewygodna, ale wolał mieć ją pod ręką zwłaszcza w mieście wypełnionym przez mafię. Po czasie jaki spędził w mieście znał je już bardzo dobre, można powiedzieć że na wylot, bo wiedział gdzie są bramy prowadzące do wyjścia, booya! Nieśmieszne, wiem, ale mnie bawi. Dreptał sobie jednak nie spiesząc się za bardzo, idąc sobie powolutku. Jeżeli ktoś widział ich z Misae przed wejściem, a teraz widział jak wychodzą po kolei to i tak się domyśli, że dzieje się tu coś podejrzanego jak wychodzili po kolei. Co więc kierowało Ichirem? Nie miał zielonego pojęcia, ale na pewno coś zmyślnego.
Wszyscy byli już w środku. Odsunął drzwi, skinął głową w geście przywitania do jegomościa o tak zapuszczonych brwiach, że wstyd tak się ludziom pokazywać. Może dlatego tu się spotykali, bo nikt tutaj nie chciał zjeść widząc takiego gospodarza. Knajpa niby zamknięta, a gość lepi kulki z ryżu. A to ci heca.
-Da się tutaj zjeść coś dobrego? - spytał patrząc prosto w oczy właściciela knajpy jednocześnie nie wiedząc, że ten jest członkiem mafii, do tego pała się zabijaniem po godzinach, gdy nie skleja już ryżu. Usiadł sobie razem z resztą, koniec czajenia się, bo nie wyobrażał siadać przy różnych stolikach i krzyczeć do siebie przez cały lokal. No to by było tak skryte że ja pierdziu.
-To na pewno to miejsce, tak? Tylko się upewniam, żeby nie było - spytał Ocirka lekko zadziwiony wyborem lokalu.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Fugu

Post autor: Misae »


Wszyscy powiedzieli co im na duszy grało. Dobrze, że pamiętał. Naprawdę miałaby ogromny żal, gdyby od tak puścił w niepamięć wszystko. Przed takimi rzeczami ją ostrzegali gdy była mała! Znaczy gdyby ostrzegali to by nie było takiej sytuacji. Kazano się tylko pilnować i mieć zawsze przy sobie przyzwoitkę. Czy lisek liczył się za przyzwoitkę? Chyba tak. Był. Miał imię. Miał często bardzo odmienne od swojej pani zdanie, więc chyba wszystko zaliczało go do kogoś nadającego się na przyzwoitkę na spotkanie z facetami. Co prawda do tej pory raczej średnio "przyzwoitkował", a gdyby miała być sam na sam z Kuroi'em to chyba by albo ją wepchnął do łóżka, albo stanął na wysokości zadania i zajął jej miejsce z zazdrości.
Ichirou zdecydował się dać dziewczynie szansę. Poczuła ulgę, którą po chwili zastąpiło rozbawienie, spowodowane entuzjastycznym gestem Kota. Chyba osiągnął co chciał. Ten to umiał namieszać ludziom w rodowodzie.
Czuć było, że atmosfera jest napięta. Wiedziała, że jest tego jednym z powodów. Nie dziwiła się. Bardziej się spodziewała, że białowłosy jakoś na niezobowiązującej kolacji coś zacznie napominać reszcie, a nie wprosi ją na ważne, sekretne jak widać spotkanie. Sama chyba byłaby niezadowolona na miejscu Chochlika, więc choć po części jego reakcja była usprawiedliwiona. Yamanaka nie odpowiadała już na pytanie, jedynie uśmiechnęła się pod nosem na opowieść białogłowego co do dziwnego zwierzaka jakiego szukali. Bogowie chyba właśnie w przewrotny sposób udowodnili jej, że istnieje na świecie ktoś o gorszej orientacji w terenie niż jej własna. Jakim cudem było to możliwe? Pojęcia nie miała.
Siedzieli tak jeszcze, aż bursztynowooki postanowił porwać do siebie Yamanakę. Ta postanowiła zachować dobrą minę i podjąć najwyraźniej jakąś grę. Tia. Pamiętała jak papa niczym mantrę wpajał jej specyfikę stylu jej klanu i częstej konieczności przyjmowania ról. Taka dodatkowa polityka poza polityką. Nie zamierzała się opierać. Jej palce oplotły jego i ruszyli. Czy jako "kochanie" szefa mogła liczyć, że zapłaci za nią w tej knajpie do której się wybierali, czy raczej były to płonne nadzieje?
Spacerowali po uliczkach we względnym spokoju. Normalnie Misae cieszyłaby się wycieczką i oglądała okolicę, chłonąc niczym gąbka nowe miejsca, architekturę i kulturę. Cieszyłaby się pięknym, jesiennym wieczorem i pozwoliła swojej pogodnej naturze rozkwitać w pełni. Tym razem sprawa nie była tak prosta, a sam nastrój zdawał się być nieco napięty. Mały uszatek tuptający przy jej nogach dodawał otuchy. Wtedy też, gdy atmosfera zrobiła się bardziej odpowiednia do poważnych rozmów, Ichirou od razu postanowił ją wykorzystać. Normalnie znowu byliby pięknym obrazkiem w tej malowniczej osadzie. Szkoda, że okoliczności były inne.
-Jesteś świadoma, że podjętych decyzji się nie cofa, a dane słowo jest świętością. Obiecałam takiemu jednemu zapaleńcowi, że dam z siebie wszystko tak więc w ten sposób postąpię. Wymagasz ode mnie jasnej deklaracji, jednak informacje jakie posiadam są lekko mówiąc szczątkowe. Przyszłam między grupę niezwiązanych ze mną mężczyzn, bo ufam opinii Kyoushi'ego. Dla kobiet z Soso, nie jest to zwykła droga. - zaczęła patrząc w jakiś punkt przed siebie, doceniała szczerość szatyna, rozumiała również jego ostrożność - Nieodpowiedzialne byłoby z mojej strony od tak powiedzieć na hip-hura, bez zastanowienia, że nieważne na co, piszę się całą sobą. Słyszałam plotki o waszej organizacji, Kyoushi nie wchodził w szczegóły i powiedział chyba mniej niż poczta pantoflowa. A jednak jestem tu. Chcę udowodnić swoją wartość i otworzyć nowy rozdział swojej historii. - mówiąc ostatnie zdanie uniosła wzrok na mężczyznę. Miała nadzieję, że spojrzy on na wszystko i jej oczami.
Spacer trwał jeszcze chwilę, aż dotarli w pobliże poszukiwanej knajpy. Zatrzymali się i poczuła chwyt za ramię. Kolejne słowa przyjęła ze spokojem. Postanowiła skorzystać z bliskiej pozycji w jakiej byli. Przysunęła się tak by stanąć na przeciw Ichirou, jedną dłonią, chwyciła delikatnie materiał jego szaty przyciągając go w do siebie, a drugą rękę złożyła w połowiczny gest barana. Od boku, obrazek zrobił się dużo bardziej uroczy niż wcześniej. Piękna para, niemal w uścisku intymnej pozy, lekko próbując się skryć przed wścibskim spojrzeniem niechcianych oczu. Niechcianych oczu, które pod tą fasadą mogłoby dostrzec kunoichi, korzystającą ze swoich mocy.
Była to tylko chwila, w czasie której dla Misae ludzie stracili swoją materialną formę, a w jej umyśle stali się setkami skrzących się skupisk chakry. Każde tak niezwykłe, każde tak wyjątkowe. Nie miała problemu wykonać to, co nakazał jej bursztynowooki. Odpowiedź była gotowa szybciej niż mógł się tego spodziewać.
Uwolniła mężczyznę z objęcia. Przez ułamek sekundy stanął jej przed oczami obraz z przeszłości. Podobny, choć w innej atmosferze. Poczuła niewielkie uderzenie ciepła które szybko odsunęła na bok. Chciała skupić myśli na czymś innym. Nie wiedziała czy podejmie dobrą decyzję, skoro jednak chcieli poznać jej umiejętności i sprawdzić wartość uznała, że warto zaryzykować.
Nie mówiąc nic, ponownie tego dnia dłonie pary zostały ze sobą splecione.
W budynku znajduje się tylko jedna osoba
Głos Misae rozniósł się w umyśle Ichirou. Lubiła tę technikę. Była subtelna. Niezwracająca na siebie uwagę, a z drugiej strony pozwalała przekazać informacje w sposób bardzo płynny. Oby tylko Chochlik docenił pomysłowość, a nie zdenerwował się na przekraczanie granic osobistych. Raz kozie śmierć. Kiedyś przy nim zaryzykowała i nagroda była naprawdę słodka, może i tym razem się nie przejedzie?
Mieli przekroczyć próg baru gdy jak filip z konopi wyskoczył Kjosz. Co prawda czuła go zmysłem sensorycznym, jednak nie sądziła, że od tak wparuje. Z drugiej strony nie mogła się nie uśmiechnąć na jego bezpośredniość. Weszli do "Fugu", a już po chwili dołączył i Kuroi. Czyli wszyscy tylko brakowało Seinaru, a przynajmniej tyle zrozumiała.
-Dobry wieczór - przywitała się tylko pogodnie z jednym tutaj obcym jegomościem. Pozostało zająć jakieś miejsce i czekać na to co los przyniesie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3910
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Fugu

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1047
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: Fugu

Post autor: Souei »

Patrząc z perspektywy tego co wydarzyło w dosłownie kilka chwil, cała ta konspiracyjna atmosfera snuta przez Souiea od wizyty w Czerwonym Smoku mogła wydać się jedną wielką pomyłką. Fugu przeżyło nalot gości jakiego chyba jeszcze nie widziało od swojego otwarcia, a to wszystko w czasie gdy miało wydać się zamknięte dla klientów. Matsuda spodziewał się, że ktoś przyjdzie, jednak widok nieznajomej osoby sprawił, że na sekundę spiął swoje ciało w gotowości do reakcji na wszystko. Okazało się jednak, że był to po prostu zbłąkany (albo raczej obłąkany) wędrowiec, a nie zabijaka konkurencyjnej Rodziny. Pazur dbał o jak najmniejszą liczbę świadków swojej mafijnej działalności, więc mógł w spokoju prowadzić swoje drugie życie, w którym na co dzień nie przeżywał taki stresowych sytuacji.
- Przepraszam, ale... - Zaczął grzecznie, bo z tego co zdążył przyjrzeć się gościowi, to nie trafił na kogoś przypadkowego. Wyróżniał się nie tylko zachowaniem, ale również uzbrojeniem i ubiorem. Souei swoje graty trzymał za barem pod ladą, aby nie straszyć gości, ale również mieć je pod ręką w każdej chwili. Ten tutaj był na pewno nietutejszy, a może nawet trafił tu nieprzypadkowo? Brakło jednak cennego czasu na wyjaśnienia, bo zaraz bez wyraźnego zaproszenia wszedł kolejny mężczyzna, tym razem starszy, spokojniejszy i poważniejszy. Souei zdążył jedynie dolepić trzydzieste trzecie onigiri i zaczął wycierać ręce aby pokazać gościom drzwi.
- Dobrego nie, u mnie tylko tanio i szybko. - Bo przecież żadna restauracja nie łączyła w sobie tych trzech cech. Souei musiał z czegoś zrezygnować. Przyszło mu to tym łatwiej, że nigdy nie gotował wybitnie. Nie podał jeszcze niczego temu pierwszemu, bo miał nadzieję że oboje zaraz sobie pójdą. Cieszyłby się z klientów, ale dzisiaj była to niestety impreza zamknięta.
Już miał życzliwym ruchem zaprosić pechowych klientów do wyjścia, gdy do Fugu napłynęła nowa dwójeczka. Dopiero ostatni gość rozjaśnił cały ten nalot, o czym Matsuda wcześniej nie pomyślał. Nie spodziewał się, że Klepsydra przysłała tu całkiem liczną reprezentację, ale dobrze to wróżyło wspólnym biznesom.
- Dobry wieczór. - Odpowiedział dziewczynie. Kultura i ogłada, na razie niewiele można było o niej powiedzieć. O przywitaniach jeszcze nikt książki nie napisał. Ale ale! Miała ze sobą zwierzątko!
- Bardzo fajnie, ale to już wszyscy? - Zapytał Asahiego. Wyszedł zza baru i podszedł do przesuwnych drzwi wejściowych. Rozejrzał się na zewnątrz, czy nie widać żadnych ciekawskich gapiów, a następnie zasunął wejście. To trochę go uspokoiło, jednak właśnie zdał sobie sprawę z tego, że we własnym przybytku jest w zdecydowanej mniejszości grupy ludzi, których zachowania nie potrafił przewidzieć. Wciąż byli dla niego niewiadomą, bo to co zobaczył do tej pory to jedynie garść pierwszych wrażeń zapewne z odrobiną pozorów. Wrócił do siebie za bar, aby trochę oddzielić się od gości, być bliżej swojego ekwipunku i zachować komfortowy dla wszystkich dystans. Wtedy usłyszał żądanie Ichirou, które jednak go nie zaskoczyło, ani nawet nie zaniepokoiło.
- Właściwie to chciałem zapytać cię... was... o to samo. - Czyli jakie ma powiązania z Seinaru? Wiedział tylko tyle ile wyczytał ze skrawka raportu zdobytego w lochach Ekibyo. Wyjął teraz ten sam skrawek z torby pod ladą i rozłożył go na barze, przodem do Klepsydrowiczów. Ruchem głowy wskazał na nakreślone tam litery, zachęcając wszystkich do samodzielnego przeczytania:
Imię: nieznane
Wiadomo: Kret, wydał informacje o transporcie. Może mieć powiązania z Pazurami i wyżej. Wyciągnąć ile się da, do utylizacji
Notatki własne: nawet przypalany nic z siebie nie wydusił.


Imię: Gonbao
Wiadomo: Znany wśród swoich, doceniany, rekruter. Sprowadza nowych członków, głównie tych bardziej interesujących.
Notatki własne: Wrzeszczał jak mała dziewczynka, bardzo oporny
Tylko z początku, jednak gada wszystko jak leci
Nie wytrzymał zbyt wiele, wyjawił jedno imię: Kei.
Miał zlecić Matsudzie spotkanie z nim.


Imię: Kei
Wiadomo: Brał udział w rozbiciu transportu Tygrysów. Nie działać w sposób bezpośredni!
Notatki własne: Zrekrutowany przez Gonbao. Członek Sunadokei, możliwe mocne powiązania ze Smokami. Gonbao za niego ręczył, pseudonim Dango. Miał współpracować z Matsudą. Potrzeba schwytania płotki, trutka wymagana.
- Ja jestem tym wspomnianym Matsudą i nie mam pojęcia o co tu kurwa chodzi. - W międzyczasie zabrał się za podanie trzydziestu trzech onigiri na drewnianej tacy przed nimi. Wszystkie miały słone nadzienie, jedno rybne, drugie krewetkowe. Ślepy traf decydował o tym, kto na jakie trafi. Kuleczki były idealne do tego aby zakąsić sobie drugie danie, czyli wódkę lub wino ryżowe, bo wśród nich była również kobieta, a te zazwyczaj wolą słabsze trunki. Podstawił wszystkim puste czarki i nalał czego sobie życzyli. No i co dalej...
- Itadakimasu. - Powiedział spokojnie, aby nie wybijać nikogo z lektury, jeśli chcieli sobie przeanalizować pisemko odrobinę dłużej. W międzyczasie podstawił fenkowi miskę z wodą i podrzucił kilka rybich resztek, na których ostało się jeszcze parę strzępków mięsa, w sam raz dla takiego malucha. Czekał na ich reakcję mając nadzieję, że z najedzonymi i napitymi Klepsydrowiczami łatwiej będzie mu znaleźć wspólny język.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Fugu

Post autor: Kyoushi »

  • Trafiając na swoich był w knajpie jako pierwszy. No może nie jako pierwszy, ponieważ był tam jak się okazało także właściciel przybytku. Rosły chłop, wyższy o całkiem sporo od białowłosego, który w swoich okolicach uchodził za naprawdę wysokiego jegomościa. Jego katany walały się przy nogach, jednak przyzwyczajony do tego, a także do cudownego futra przy szyi cieszył się każdą chwilą w tej spelunie, która bardzo mu odpowiadała. Ciemna, nikczemna, idealna na spotkania Klepsydry, gdzie mogli utajnić swoje rozmowy. Przynajmniej raz na jakiś czas trochę mniej krzyku i wzroku na nich. Dostał się pierwszy, więc pierwszy miał okazję nawiązać dialog z długo-brwistym, który przepraszał, ale cholera wie za co, bo wtem wszedł i Kuroi, wtedy odwrócił się na stołku czerwonooki, który z uśmiechem na ustach machnął bliższą ręką w jego kierunku by zasiadł tuż obok.
    - Gospodarz już kręci jakieś żarcie, lepiej nie będzie! - powiedział z niebywałą energią, delikatnie kładąc zabandażowaną w pełni dłoń na blacie. Na odpowiedź na pytania Kuroia nie trzeba było czekać, była oczywista i także zadowoliła szermierza, który od razu powiedział co mu leżało na duszy: - Zajeeebiście! To tylko jeszcze coś mocniejszego jak mówiłem i będę w siódmym albo i ósmym niebie! Jeszcze tylko Asahi z... - wtedy weszli i oni, więc już niczego nie musiał mówić. Nie dodawał niczego więcej, bo wiedział, że są gotowi do tego co miało się wydarzyć, mimo że nawet się nie domyślał o co chodzi. Brakowało wciąż Seinaru, którego nie spostrzegł do tej pory, nigdzie. Trochę brakowało tego wariata, zdecydowanie. Książę Pustyni wyjaśnił w jakim celu się tu znaleźli i kim są, przedstawieni jako wspólnicy Keia, Keia Seinaru. Ciekawie się zapowiadało, bo wciąż nie wiedział niczego, by w końcu zobaczyć jakiś papier od wysokiego białowłosego. Notabene, świetny kolor włosów mordo!
    A wtedy jego uśmiech zbiegł się wraz z brwiami w zdziwienie i wielki znak zapytania wymalowany na twarzy. Kei, przynależność Klepsydra. To wszystko co musiał wiedzieć. To było o nim, ale, gdzie on jest? Sama mafia by nie ubiła tego skurczybyka. Na pewno nie... Przynajmniej tak do tej pory myślał.
    - Może wypowiem się jako ostatni, bo ni chuja nie wiem o co tu chodzi... Powtarza się pytanie, gdzie jest sam Seinaru... - powiedział, na nikogo nie patrząc, tylko chwytając wolne pałeczki i wpychając w siebie jedną i po sekundzie drugą kulkę tego zajebistego taniego jedzenia, by móc chwycić butelkę z cieżkim alkoholem i go przechylić, przepić to doskonałe danie. Na słowa "smacznego" pokiwał głową z pełnymi ustami wielokrotnie, nie próbując jednak mówić, widać było że mu smakuje, nie tylko wóda. Czekał na więcej informacji, bo wiedział za mało by jakkolwiek reagować.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Fugu

Post autor: Kuroi Kuma »

Ściągnął gurdę i położył ją gdzieś obok, tak by nie przeszkadzała. Zdawał sobie sprawę, że chwilę tutaj posiedzą, więc lepiej było nie trzymać tego na plecach, ot niewygodnie, a Misie lubiły jak jest wygodnie.
-Też ujdzie - skwitował na słowa restauratora, który chociaż zdawał sobie z tego co serwuje. Dobry znak, dobrze świadczy o człowieku. Przynajmniej potencjalny klient nie jest wodzony za nos wizjami niesamowitego jedzenia, które koniec końców okazuje się zwyczajnym chłamem. Tutaj wiesz co jesz, a może się pozytywnie zaskoczysz?
-Może nie wyjdziemy stąd głodni - rzucił do białowłosego, który okazał się być pierwszy na miejscu. Potem przyszła pozostała dwójka - nasze gołąbeczki, które chyba gdzieś zabłądziły. Pierwsi wyszli, ostatni przychodzą. Wstyd i hańba. Diabołek zachowywał się dziwnie, zupełnie jakby nie był sobą. W jego ruchach widział niepewność. Może mu się wydawało, może to tylko zwidy, lecz ten widok tak bardzo nie pasował mu do wizerunku Cudownego Dziecka Pustyni.
-Jak wam minął spacerek? - spytał spoglądając na dwójkę, która raczej nie wyglądała na zbyt zadowoloną ze swojego towarzystwa. Widać jak na dłoni było, że coś tutaj zaszło - może spędzili ze sobą nieco czasu, wyszło jak wyszło i to nieprzyjemne wspomnienie ciąży im gdzieś tam z tyłu głowy? Co tu dużo mówić zdarza się każdemu. Pytanie kto z tej dwójki był "pokrzywdzony" - to go najbardziej interesowało.
Wspólnicy kogo? - zapytał sam siebie w myślach, ale fakt... przecież tak miał na imię Seinaru. Głupio, nie podobało mu się ni cholery, wolał Seinaru, Pastuchu, cokolwiek innego. Nie ukrywał nawet za bardzo tego, że to imię było dla niego dziwne i ściągnął brwi, gdy je usłyszał. Okazywało się jednak, że długobrewy nie jest tutaj z przypadku, że knajpa była wybrana właśnie z jego powodu. Powiązania z Seinaru? Że co? Czyżby nasz kochany Pastuszek czegoś nie mówił, coś ukrywał? Jakiś zaginiony brat, który nie stał w kolejce po kanapki, tylko po brwi? Wyjął jednak papiery, które rozjaśniały obraz sytuacji. Kuroi miał wrażenie jakby je już gdzieś widział, ale przecież nie mógł ich wcześniej ujrzeć, nie było takiej możliwości. No i kim w ogóle był gość, który miał imię jak coś do jedzenia? Tyle niewiadomych, tyle pytań, a tak mało odpowiedzi, na które nasz Bezimienny nawet nie próbował odpowiedzieć, bo chyba odpowiedzi nie znał. Mieli chociaż nazwisko - to już coś, jakiś start, jakiś punkt zaczepienia, od którego mogli zacząć. Jego uwagę jednak bardziej zwróciło jedzenie podane przez Brewkę. Nie omieszkał się poczęstować jedną czy trzema ryżowymi przysmakami, przynajmniej tak na start. Były całkiem całkiem jakby miał oceniać, ale obecnie był zbyt zajęty czytaniem karteczek i całym procesem życia.
-Wyjąłeś mi to pytanie z ust. I co my tu do cholery robimy? - spytał nieco zirytowany, lecz zaraz popatrzył na gospodarza i się poprawił - ale jedzonko naprawdę niezłe - uniósł ryżowy przysmak ku górze i wzniósł jedzeniowy toast. Był głodny, co tu dużo mówić, doceniał jednak każdy posiłek, był dla niego niczym świętość, a tu proszę, kuchcik się znalazł. W głowie próbował rozkminić powiązania tych kartek z Seinarem, lecz nie potrafił tego zrobić. Może właśnie spotkał się z tym wspomnianym na kartce Matsudą i po prostu nie mógł się stawić? To by jednak nie oznaczało, że tak po prostu zostanie zaproszony na spotkanie Klepki. Coraz bardziej nie podobała mu się rosnąca liczba niewiadomych. Miał jednak nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wszystko się wyjaśni i spotkanie nabierze nieco mniej oficjalnego charakteru. W sumie Kjudasz od początku taki mu nadał zamawiając alkohol. Tym jednak na początku Kuroi się nie częstował - nie póki mieli pewne rzeczy do wyjaśnienia. Wolał być świadomy, mieć kontrolę nad swoimi myślami, a ostatnimi czasy niezbyt dobrze mu to szło i musiał się o wiele bardziej pilnować. Był czas na rzeczy ważne i był czas na alkohol. Łączenie tych dwóch rzeczy razem nigdy nie prowadziło do niczego dobrego.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Fugu

Post autor: Misae »


Mogła tylko zapewnić o swoich intencjach. Nie zakładała aby uważał ją za zagrożenie. A na pewno ona nie uważała się za takie wiedząc na przeciw kogo stoi. Stali. W objęciach. Na środku ulicy. Niemal wpatrzeni sobie w oczy. Zawieszeni w czasie i przestrzeni. Iskierki przeskakiwały z ciała na ciało. Księżyc w pełni oświetlał ciała. Piękna para. Piękna noc. Romantyzm i erotyzm wylewał się aż po przechodniach. Można było spokojnie zbierać do wiader i brać jako afrodyzjak na jakąś noc by rozkręcić niechętną drugą połówkę. A gdzieś dalej wzdłuż ulicy stali i oni. Również piękni. Również przytuleni, jednak tutaj już tego romantyzmu nie było. A przynajmniej oboje wiedzieli, że nie było. Byli zadaniowi. Ciekawe czy gdyby spotkali się na ulicy, przypadkiem w innych okolicznościach wszystko potoczyłoby się inaczej? Nie skanowaliby za pomocą zdolności sensorycznych jakieś małej knajpki w poszukiwaniu zakapiorów? Trudno było powiedzieć. Nie było czasu na rozkojarzenia.
Kiedy dołączyli do grupy obdarowała wszystkich delikatnym uśmiechem. Uniosła wzrok na Kuroi'a, który ich podpytał. Uśmiechnęła się z przekąsem. Miała wrażenie, że Piaskowy Dziadek wie coś więcej, a na pewno zauważył więcej w tej sytuacji niż Kjosz, którego uwaga za bardzo skakała między obecnymi, jedzeniem, gospodarzem i alkoholem, o którego gorączkowo podpytywał.
-Spokojnie - odparła pogodnie brunetowi. Bo i tak właśnie było. Bez atrakcji. Ataków. Wymienili kilka zdań. Poprzytulali się. Zupełna norma.
Usiadła, a na kolana władował się zaraz potem na kolana, moszcząc się wygodnie. Może była szansa się zdrzemnąć? Może atmosfera się rozluźni? Przy nerwach nie da się spać, a jak nie prześpi swoich godzin to będzie marudny i zmęczony. Uszy mu klapną i taki będzie finał tej całej eskapady. A pomyśleć, że w Saimin było spokojnie. Jedynie zamerdał ogonem do siedzącego obok Kuroi'a podpychając głowę do miziania.
Zaraz potem przyniesione zostało jedzenie. Z tego wszystkiego nawet nie zauważyła jak bardzo jest głodna. Dopiero kiedy do jej nozdrzy dotarła woń posiłku poczuła jak kiszki jej marsza grają, więc kiedy tylko pojawiły się kulki ogarnęła ją ulga. Nawet lisek z zainteresowaniem zeskoczył do miseczek. Upił kilka łyków wody zadowolony, jednak kiedy przeniósł łepek na drugie naczynko pełne resztek zmarszczył nos z niemal wymalowanym na pyszczku obrzydzeniem. Jak on? Tomoe. Wielki fenek wielmożnej panienki Misae ma raczyć się resztkami jak jakiś uliczny kundel. Niemal z obrazą wrócił na kolana swojej pani. Prychnął pod nosem. Dopiero kiedy dostał od Yamanaki kuleczkę krewetkową zabrał się za konsumpcje.
-Naprawdę smaczne - skinęła z wdzięcznością do kolejnego białowłosego mężczyzny.
Jeżeli chodziło o sam temat Seinaru z powagą przysłuchiwała się rozmowie. Przeczytała dokumenty i jakoś coraz mniej jej się to podobało. Czemu miała wrażenie, że dojdą do jakiegoś mrocznego finału?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3910
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Fugu

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1047
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: Fugu

Post autor: Souei »

Zatopili się w lekturze, chociaż niewiele było napisane na zawiniątku, które przed nimi rozłożył. Na ile byli skłonni uwierzyć w prawdziwość kilku słów napisanych na kartce, tego Souei nie wiedział. Wydawało się jednak, że dla nich też ma to sens, bo Pazur nie widział ani nie słyszał żadnych znaków powątpiewania. Najważniejsze było to, aby uzyskać jakąś informację zwrotną, bo o swojej niewiedzy Matsuda mówił prawdę. Jakikolwiek trop pozwoliłby mu zbliżyć się do prawdy, a kolejną wskazówkę dostarczył Ichirou, który również chyba wierzył w siłę współpracy. Jednakże to czym podzieli się z nim Diabeł Pustyni było na tyle zaskakujące, że Souei z trudem powstrzymał się, aby nie wytrzeszczyć oczu. Pazur wątpił, aby takie zagadnienia były przeznaczone dla jego uszu, więc teoretycznie w tym miejscu powinien odesłać Klepsydrę do kogoś wyższego rangą gdyby nie ten zwitek, który leżał przed nimi. Gonbao już podjął decyzję, a na pewno nie zrobił tego samodzielnie, więc może tak po prostu miało być? Niemniej jednak, Matsuda nie czuł się na tyle ważnym członkiem Rodziny, aby decydować w jej imieniu o tak poważnych sprawach. O ile Pazury wciąż były swego rodzaju szeroką elitą Akiyamy, to nie do nich należało planowanie i podejmowanie decyzji.
- Jestem bardzo kompetentny, ale to nie moja działka. Ale znam kogoś, do kogo można się zwrócić. Jeśli naprawdę macie takie zamiary... - Przeleciał wzrokiem po wszystkich, aby zobaczyć czy kimś targają wątpliwości lub niezdecydowanie. Nie było chyba sensu udawać kogoś innego niż w rzeczywistości był. Zaczęli temat prosto z mostu, więc na pewno każdy dodał już sobie dwa do dwóch i wywnioskował, że Souei jest członkiem jednej z Mafii Shigashi.
- Więc zakładając że Gonbao nie żyje, bo na pewno tak jest, możemy iść tym śladem... - Wskazał głową na kartkę na barze. - ...albo możecie szukać kogoś innego do kontaktu. Sława czasem pomaga, a czasem przeszkadza. - Souei podejrzewał, że konkurencyjne rodziny słyszały już o tym, że wojownik Klepsydry wmieszał się w ich rozkład sił, więc bardzo możliwe, że zechcą podjąć jakieś działania prewencyjne.
Na razie jednak ten temat musiał poczekać, bo większe zainteresowanie wśród gości budził los Seinaru i prawdziwy powód jego nieobecności. Matsudę też to ciekawiło, jednak gdy Ichirou powiedział to co miał do powiedzenia, Pazur zamilknął. Nie dlatego, że było mu szkoda lub przykro. Śmierć, zwłaszcza obcej osoby, nie budziła w nim żadnych głębszych emocji i nie wpędzała w żałobę. Domyślał się natomiast, że może być to cios dla współtowarzyszy Keia, choć Pazur nie do końca wiedział, jak bardzo byli ze sobą zżyci. Po reakcjach pewnie w mig się przekona. Tymczasem jednak postanowił usunąć się nieco na bok, aby dać reszcie czas na przetrawienie nowiny i ewentualną eskalację tematu, który dla Soueia nie była priorytetem.
- Chodź do mnie, może znajdziemy coś lepszego. - Powiedział prosto do fenka, któremu nie spodobał się pierwszy poczęstunek. Matsuda wiedział że ten rozumie go doskonale i jeśli będzie łasy na jakieś przysmaki, chłopak wróci za bar i wyszuka tam już nie resztki, lecz filety przygotowane na farsz do następnych onigiri. Może to bardziej mu zasmakuje?
- To jak ci na imię? - Zwrócił się do fenusia, gdy ten zechciał nawiązać z nim jakiś kontakt, może po kiepskim pierwszym wrażeniu przyjdzie jakieś ocieplenie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Fugu

Post autor: Kuroi Kuma »

Tak naprawdę to Kuroi nie miał zbyt lotnego umysłu. Zaskoczenie, czyż nie? Dla mnie nie. Nie tryskał inteligencją, nie dla niego były skomplikowane zagadki, dochodzenia, pływanie pomiędzy konspiracjami, dlatego też nie babrał sie w politykę. Jedyne na co się zdecydował to Akoraito, a to i tak już całkiem sporo jak na niego samego. Zrobił to bardziej z tego powodu, by nie być na końcu łańcucha pokarmowego, nie być "poniżanym" tylko z tego powodu. Odbierał argumenty i tak właśnie wolał działać, niżeli wchodzić w dyskusję. Nie za bardzo wiedział co Misae i Ocir robili na spacerku, możliwe że faktycznie po prostu się przeszli, pogadali, buziak cmok i wracamy do normalności. A może jednak Diabołek sprawdzał dziewczynę, podobnie jak robił z Akaruiem czy Kjoszem? W sumie czyżby Kuma był jedyny (nie licząc współzałożyciela, chwała mu, chwała), który nie przeszedł takiego "testu" tylko został wzięty z łapanki? Może czasami jego karty zbyt łatwo można było podejrzeć.
-To dobrze - nieco się ucieszył, że po drodze nie zaczęła się żadna burda, bo patrząc na ich początkowe nastawienie to kto wie, może by sobie skoczyli do gardeł w innych warunkach. Nie zamierzał siedzieć jak na szpilkach w lokalu Brewki. Gdyby miało coś ich zaatakować to by to zrobiło dawno temu. Gdyby w tym jedzeniu było coś trującego to pewnie od takiej ilości, którą już zjadł pierwszy padłby na ziemię, a resztą zająłby się Diaboł i Kjudasz. To był iście Kuroiowy sposób zabezpieczania się! Wyeliminowanie pojawienia się zagrożenia, przez sprawdzenie każdej możliwej opcji na samym sobie. Nieco głupie, ale nie po to żyje, by ciągle czuć strach, by na każdym kroku patrzeć czy coś mu się nie stanie. Wystarczy przypadkowa spadające belka na głowę czy też Pastuch na szlaku i gryziesz piach. Kuroi miał w nosie przykaz Ocira, by nie zjadać jedzenia. Wziął je jako pierwszy, było już jego! Gdyby jakiś zapach był w tym ryżu wyczuwalnie niedobry, to pewnie już dawno by go poczuł. To trzeba mieć wyczulony nos do jedzenia Panie Kochanku.
-Ten co szalony - rzucił, gdy Ocir w sumie odkrył karty i zdradził Misae w sumie jeden z celów Klepsydry. Coś takiego jak zabicie lidera mafii nie było raczej czymś, co mówisz przypadkowej osobie, do której chwilę wcześniej czułeś niechęć. Na tym spacerku jednak musiało coś się zadziać. Kuroi udawał zdziwionego, bowiem coś tam wiedział na ten temat. Ale to, że Pastuszek wjechał już tak grubo, by kroiła się z tego jakaś większa akcji to nie miał bladego pojęcia. Bajka się jednak zakończyła, wszystko zostało przerwane przez grom z jasnego nieba. Seinaru zginął - powtórzył w myślach, a ryżowy przysmak, który miał w ustach wypadł mu bezwładnie rozpłaszczając się na ziemi. Patrzył się tępo najpierw przed siebie, potem skierował wzrok na Ichira mając nadzieję, że żarty sobie stoi, ale ton głosu na to nie wskazywał. Czuł że coś poszło nie tak, ale do kurwy nędzy nie AŻ tak. W moment odechciało mu się jeść, przecież to właśnie tą pasję dzielił razem z Pastuszkiem. To dzięki jego kanapkom udało mu się wygrać turniej! A teraz go nie było. Puff, zniknął. Żyłka pulsowała na jego skroni, gotował się. Złość połączona ze smutkiem, z żalem po stracie. Druga w tak krótkim czasie - odezwał się cichy głosik w jego środku, który drażnił go jeszcze bardzo. Głos, który podburzał go każdego dnia, który próbował uciszyć otępiając swój umysł.
-Debil... - żachnął się podsumowując to wszystko co zrobił Seinaru. Począwszy od głupiego ataku, przez to jak dał się złapać i jak skończył. Odebrał sobie życie. Sam. Pieprzony egoista. Jego ciało nieco zluzowało. Chciał w moment ruszyć po tych szermierzy, przyprzeć ich do ściany i przyznać się do każdego grzechu, który popełnili, a potem zmusić, by sami odebrali sobie życie. Nie zrobił tego jednak szanując wybór, którego dokonał szermierz. Po jego skroni spłynęła samotna łza. Jedna, samotna niczym Pastuszek w chwili śmierci. Otoczony przez trójkę, która wdarła się w konflikt i chyba poczuła się do jego rozwiązania. "Kodeks"... tak pewnie go nazywają. Chociaż jeden z nich uszanował wolę zmarłego - rzucił w duchu nie chcąc wygłaszać tych słów na głos. Nie dlatego, że mogły one zostać źle odebrane, lecz dlatego, że gula w jego gardle nie pozwalała mu powiedzieć ani słowa.
-Trzeba było powiedzieć to od razu - zwrócił się do Ichira, po czym wstał. Musiał się przewietrzyć, dlatego podszedł do drzwi, odbezpieczył je, czy tam po prostu odsunął jeżeli się dało, a jeżeli nie to po prostu roztrzaskał je w drobny mak przesyłając chakrę do dłoni. Nie dbał o to. Musiał wyjść na zewnątrz, zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Stanął pod wejściem do lokalu, odruchowo sięgnął do kieszeni, gdy zwykle trzymał fajkę.
-Niech chuj mnie strzeli - przypomniał sobie, że spalił ją już jakiś czas temu, a najłatwiejszy sposób na pozbycie się stresu poszedł razem z nią. Trzęsły mu się dłonie, spoglądał w ziemię zupełnie jakby chciał w niej coś zobaczyć, coś pozytywnego. Coś co by zmieniło ten dzień w nieco mniej podły. Wrócił po kilku minutach do środka, ponownie zabezpieczył wejście - chyba że je rozwalił, ale raczej Souei nie zabił drzwi deskami od środka, tylko wsadził jakiś kołek, by drzwi się nie otworzyły. Wszedł spoglądając na Brewkę, który bawił się z Fenkiem. Wzrokiem pustym, przeszywającym duszę i wyciągającym z niej wszystko co pozytywne.
-Ktoś chciał dostać się do Seinaru... chciał to zrobić przez tego Gonbao, a później Ciebie. Albo na odwrót, nie ważne. Skoro masz te papiery, to albo ktoś Cię już otruł, albo dopiero to zrobi... I tu pojawia się pytanie - umiałbyś zabić lidera Ekibyo? - to było ostatnie, co mógł zrobić dla Pastuszka. Dokończyć to, co on zaczął.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Fugu

Post autor: Misae »


Zabić lidera mafii? Słyszała o tej rodzinie. Trzeba było żyć pod ziemią aby nie wiedzieć o jej istnieniu. Co prawda nie znała zbyt wielu szczegółów. Od typowych historii przekazywanych z ust do ust. Bardziej ciekawy był fakt, że Ichirou zdecydował się poruszyć tą kwestię przy niej. Chyba faktycznie wziął jej słowa do serca i uwierzył, że może podjąć uczciwą decyzję tylko wtedy kiedy pozna choć ogólniki działalności Klepsydry. Miło z jego strony. Czyli nie traktował jej aż tak jak zła koniecznego przyprowadzonego przez Kota tylko kogoś, kto faktycznie jest brany pod uwagę.
Kiedy była pewna, że już dowiedziała się wiele, Ichirou postanowił spuścić prawdziwą bombę, sprawiając, że po sielskiej biesiadzie nie pozostał nawet puch. Otworzyła szerzej oczy. Poczuła jak w ułamku sekundy zrobiło się duszno. Powietrze jakby stanęło w miejscu od nadmiaru emocji.
Z jakiegoś powodu sama wiadomość nie była dla niej aż takim szokiem. Gdzieś z tyłu głowy czuła, że coś takiego mogło mieć miejsce. Nie dlatego, że uważała się by znała szatyna na tyle by wiedzieć co mu siedziało na wątrobie. Wiedziała bo przez dzieciństwo z przyjaciółmi nauczyła się odczytywać znaki, które były do wypatrzenia tylko dla kobiety. Poza tym to, że nie była tak blisko pozwoliło jej zachować obiektywizm. Pozwoliło zauważyć to co dla innych mogło umknąć mniej lub bardziej intencjonalnie. Tak jakby chcieli bardzo nie widzieć końca ścieżki, którą dążyli mimo, że na szczycie wzniesienia gdzie się wspinali był wielki znak z kanji zawierającym odpowiedź.
Śmierć Seinaru była smutna, jednak dla niej bardziej z kategorii śmierci dobrej osoby, którą los zabrał zbyt wcześnie. Znała zbyt słabo tego wojownika, aby opłakiwać bo personalnie. Bardziej niespodziewanym elementem tej historii była śmierć Hikari'ego. Jego poznała sądziła dobrze, byli nawet na wspólnych misjach. Co prawda nie widzieli się od kilku lat, a okoliczności i atmosfera ich ostatniego spotkania mocno wpłynęła na relację, która łączyła tą dwójkę wieść, że nigdy więcej się już nie spotkają nie napawała jej optymizmem. Był to naprawdę dobry człowiek. Umarł zdecydowanie zbyt szybko. Czy jego bliscy już wiedzieli? Nie śmiała teraz o to zapytać. Mogła się jedynie próbować domyślić w jakim stanie są obecni i nie było to nic przyjemnego. Stracili kogoś bardzo bardzo bliskiego. Tego typu ból był nie do opisania.
Souei skutecznie znalazł sobie inne zajęcie, a druga najmniej związana z tematem została po środku męskiego bólu nie wiedząc do końca co powinna zrobić. Na pewno nie zamierzała trwonić słów na zwykłe pocieszanie. Jakieś puste słowa mające sprawić, że ból panów choć troszkę ulży przyniosłyby jedynie efekt odwrotny. Gdyby ktoś jej w takiej sytuacji powiedział coś z serii "Będzie lepiej, uśmiechnij się" to sama by go udusiła. Sytuacja była trudna bardzo chciała im ulżyć, a z drugiej mieli prawo przeżywać żałobę. Kropla spływająca po policzku Kuroi'a była bardzo bolesna. Okazanie takich emocji mogło być tylko szczytem góry lodowej bólu. W milczeniu obserwowała co robił. Nie zamierzała mu przeszkadzać. Jakoś trzeba było poradzić sobie z taką informacją.
Z całej trójki z Klepsydry martwiła się najbardziej o Kyoushi'ego. Jego znała najlepiej i jego cierpienie przerażało ją najbardziej. Z jednej strony chciała chwycić go delikatnie za ramie i okazać wsparcie. Z drugiej znając jego ognisty temperament wolał sobie poradzić z tym na swój, bardziej wybuchowy charakter.
W tej scenie było jednak coś ważnego. Coś co sprawiło, że decyzja została podjęta szybciej niż zakładała. Oddanie. Przyjaźń. Miłość. Ból. Tęsknota. Emocje, które zawirowały w powietrzy niczym monsun niszczący wszystko na swojej drodze. Oparła łokcie o stół, oparła o dłonie podbródek w poważnej minie. Zwróciła swe kolorowe tęczówki na złote Ichirou.
-Jak mogę wam pomóc? - zapytała poważnym głosem. Wierzyła, że ze wszystkich osób, on zrozumie, że chodziło jej o prawdziwą, czynną pomoc w Klepsydrze. Jeżeli jej umiejętności będą mogły sprawić, by nie ponieśli więcej takiej straty mogli je zabrać nawet w tym momencie.
Fenek nie spodziewał się bezpośredniego zwrotu w jego stronę, jednak z ciekawości niemal kociej postanowił wstać i zerknąć o co chodzi. Może jakieś jedzenie? Atmosfera zrobiła się ciężka jak wielki ciężki kamolec. Próbował raz taki przepchnąć jak się mysz schowała, no nie dało się! Drapał, pchał, gryzł, a kamolec ani drgnął! Tak samo bezsilnie czuł się teraz. Nie wiedział za bardzo jak pocieszyć wszystkich. Był w tej samej sytuacji co Misae, tylko do niego ktoś wyciągnął pomocną łapę i miał szansę uciec z tej nierównej walki.
-I to jest prawdziwy posiłek - niemal zawył w powietrze kiedy trafiło mu się w końcu dużo lepsze jedzenie. Czyli jednak się domyślił. On to jednak miał szczęście. Od razu zabrał się za jedzenie. Strasznie głodniał od stresu, a że pełno go było w powietrzu to w ogóle by jadł, jadł i jadł.
-Tomoe. Nazwała mnie Tomoe, ale to chyba jakieś pospolite imię. Uwierzysz, że spotkałem kogoś o takim samym?! Niby był człowiekiem, ale to było dziwne. Czemu człowiek nosi fenkowe imię. Nie rozumiem. - rozprawiał rozgryzając kolejny kawałek ryby z apetytem - Tak jak nie rozumiem.. czemu się rozumiemy. Nawet jak gadam do Misae to ona nic. Inni też nic. Ludzie są głupi. Jesteś spokrewniony z lisami?
-Ale dobrze, że pytasz! Mam na imię Hoyt. Próbowałem nawet kiedyś jej powiedzieć, ale nie słuchała. Więc przeszedł ten Tomoe. Chyba brzmi nieźle, nie? - zapytał unosząc swoje wielkie, ciemne gały na białowłosego. Zastrzygł uszami w zastanowieniu.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Fugu

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy na komentarz Kuroia przytaknął, że w końcu nie wyjdą stąd głodni, a on sam był troszkę głodny. Zawsze był głodny, bo zużywał bardzo dużo energii na bycie po prostu sobą. Więc nie zamierzał się oszczędzać. Był zbyt wytrzymały, by pokonała go jakaś tam trucizna w jedzeniu, ogólnie to tak naprawdę nawet o tym nie pomyślał. Był w swoim towarzystwie, więc nie zamierzał pajacować. Gdy minął pewien czas i pewne słowa zostały wypowiedziane, będąc najbardziej rozłożonym ze wszystkich, po prostu napychał się dalej, jednocześnie widział, że krzywo na niego patrzą, gdy sięgnął po alkohol. Kurwa, nawet tego mu nie wolno aktualnie. No dobra, nie protestował. Wytrzyma jeszcze chwilę, póki nie usłyszy o co się tak naprawdę rozchodzi.
    W końcu doszło do rozmów na temat lidera Ekibyo, który był ich celem, a dokładnie jego głowa. Wiedział doskonale, że będzie to potężny przewrót w Shigashi, jednak nie mógł się go po prostu doczekać. Był już tak odpalony i napalony, że luźno można było zauważyć w jego krwistych oczach płomień, który nie zamierzał zgasnąć. Wtem usłyszał coś, czego się naprawdę nie spodziewał. Seinaru zginął. Szermierz z Sogen był w trakcie wrzucania sobie onigiri do ryja, a gdy padły te słowa zamarł. Został po prostu sparaliżowany, aż mu jedzenie wypadło z ręki na ziemię. Jego wzrok zaczął drżeć, gałki oczne poruszały się chaotycznie w górę i w dół. Nie wiedział co się z nim dzieje, ale czuł jedno. Czuł wściekłość. Czuł tę złość, która gwarantowała mu nieograniczoną moc, związaną z demonem. Jego chakra zaczęła przyspieszać, zaczęła się gromadzić, a oczy płonęły jeszcze bardziej. Zaczęły drżeć mu ręce. Jego kompan zginął dla sprawy. Słyszał jeszcze w międzyczasie „Szermierzy”, „Hikari”, „Przesłuchania”. Nie potrzebował więcej.
    - Pastuszek nie żyje. Nie. Po prostu nie. Nie wytrzymam. - był tak wściekły, że w drugiej ręce chwytając butelkę, po prostu ją stłukł. Za mocno ścisnął szkło, które pękło mu w ręce. Wstał, nabierając powietrza. Ta informacja wpłynęła na niego bardziej niż myślał. Nie był w stanie myśleć klarownie, nie myślał o niczym więcej jak o zemście.
    - Tylko jedno. Kto się ośmielił tknąć Pastuszka? Kto… - padło pytanie, którego mogli się spodziewać. Był nadpobudliwy i żywiołowy, ale w takich chwilach emocje przejmowały go całkowicie. Nie wiedział czy przypadkiem nie uwolni za dużo chakry ze swoich potężnych pokładów. Nie zdawał sobie sprawy, że za chwile może zrobić coś niepożądanego, co wywoła nie tylko tutejsze poruszenie, ale i całego Shigashi, gdy tylko podejmie broń i sięgnie po chakrę ogoniastej bestii. Jednak przeciwko komu? Na kim ma się mścić? Nie mógł się powstrzymać w roztrzęsieniu, więc ruszył agresywnie, bardzo zdecydowanie za Kuroiem, który wyszedł na chwilę i sięgnął po swojego skręconego papierosa, gdy cały się trząsł. Zapalił wytwarzając ogień własnym palcem, nie odzywał się, cały czas się telepiąc wciągając w płuca ogromne ilości dymu, które tworzył wokół siebie wraz z paloną fajką. Wrócił po chwili za Kuroiem, stojąc w drzwiach, cały czas obserwując sytuację z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Zamknął drzwi i nie wiedział co ze sobą zrobić. Widać było, że ciężko będzie do niego dotrzeć.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Uchiha Mijikuma i 1 gość