"Ī tabemono" Ryokan

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Odczucia były sprzeczne - bo tak, jak wygląd nieznajomego był pociagający, tak jednocześnie wspomnienia gryzły, męczyły i nie dawały spokoju. Tak właśnie powstała ta kwaśność, z którą młody Inuzuka podszedł do tego stolika. Niby nie negatywnie - przecież nie zaczepiasz ludzi spodziewając się, że wynik spotkania ci się nie spodoba i że napytasz sobie biedy, albo coś równie podobnego. Nie było dlatego żadnego machania broniami. Zresztą przy brunecie żadnej nawet nie było. Żadnej odznaki, torby ninja - właściwie mógł spokojnie uchodzić za cywila. Natomiast kiedy już pierwszy kontakt został zawarty, a otwartość nieznajomego, jego bezpośredniość i szczerość zakotwiczyła się w umyśle, to ciężar jakoś sam zszedł z wąskich barków. Nie było się czego obawiać. To nie był chyba ten typ, który zacznie cię wyzywać zaraz tylko z tego powodu, jak wyglądasz. To i nic dziwnego, że Kaiho się roześmiał, słysząc odpowiedź na głupią gadkę o płci. Niby że nie ma głupich pytań i są tylko głupie odpowiedzi. Nieprawda - bywały głupie pytania. Mankament polegał na tym, że łatwiej było o głupie odpowiedzi.
- Człowiek całe życie się uczy i głupi umiera. - No, naprawdę wyglądało na to, że tym razem miał szczęście. Zaraz - tym razem? Miał talent do wynajdywania rodzynków wśród ninja. Bo akurat co do Kyoushiego nie miało się wątpliwości, że jest wojownikiem. Kolorowe personalia miały zawsze dziesiątki historii do opowiedzenia i można było z nimi jeszcze więcej przeżyć. Ludzie, którzy od niego nie stronili, twierdzili, że tak samo z nim - że niby miał talent do tego, żeby eksplorować ludzkie wnętrza. Wyciągać z nich coś nowego. Coś w tym było. Ale że to całkowita prawda to by nie powiedział. Do czegoś w końcu człowiek musi mieć talent - bo on do sztuki jutsu na pewno go nie miał. - Kyoushi... - Powtórzył z namyśleniem. - A jakimi znakami pisane. Ja jestem Kaiho. - Pokazał na siebie kciukiem, dumnie wypinając pierś. Tak jakby potrzeba było rozwiać wątpliwości, że mówi właśnie o sobie. - Pisane znakami ocean i wolność. Wspaniale cię poznać! Wspaniale poznać każdego, kto nie odpada po trzech pierwszych czarkach sake. - Wyszczerzył swoje kły w uśmiechu. Tak, to prawda, zamierzał tutaj pić, bawić się i tańczyć. Skorzystać z kilku szalonych nocy, zanim przyjdzie wrócić do codzienności. Nieustabilizowani ludzie chyba tak mają? Niektórzy znowu mieli tak, bo nie chcieli się stabilizować.
Chwila moment, słodka świnka, czy może słodka jako zwrot do Kaiho? Jego mózg znów się zresetował, kiedy próbował wstrzelić się w odpowiedź poprawną i wcale nie tą, którą chciał mu podsunąć mózg. Łatwo sobie wynaleźć własną prawdę, która będzie pasowała do twojego zadowolenia i spełni oczekiwania. Gorzej wynaleźć prawdę, która miała pokrycie... z prawdami innych. Nadążasz, o co chodzi?
- Hej, świnki w winie są przepyszne! - Oho, czy to naprawdę był ten moment wiązania życiowej przyjaźni przez miłość do alkoholu? Jadowicie zielone ślepia aż rozbłysły! - Muszę zapytać, bo nie wytrzymam. Jesteś z Sogen? Znam stamtąd jednego takiego, Atasuke się nazywa. - A może to przypadek? Pewnie przypadek. Chociaż naprawdę miał wrażenie, że Kyoushi to ostrzejsza wersja Atasuke - i o wiele starsza, dojrzalsza. Ciekawe w sumie, ile ten mężczyzna mógł mieć lat... nie wyglądał na specjalnie starego. A tym bardziej nie zachowywał się jak stary człek.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kyoushi »

  • Nie wiadomo do końca kim był i czego oczekiwał człowiek, który przysiadł się do białowłosego, jednak sytuacja wyglądała na idealnie możliwą do opanowania przez czerwonookiego. Nie przeszkadzało mu to w żadnym przypadku, więc po prostu przyjął to jako normę i tak to też okazywał. Bez zbędnych problemów, bez zbędnych pytań i ich nadmiaru. Tkwił w chwili, którą sam wykreował i miał zamiar z tego korzystać. Przynajmniej na tyle by się nachlać i pójść spać. Ciekawe też było to, że jego rozmówca na pierwszy rzut oka kompletnie był pozbawiony broni. Może to gość, który walczy na pięści, a może najzwyczajniej w świecie prosty chłop ze wsi, jednak... No na takiego nie wyglądał. Tak wyglądając trzeba umieć się bronić.
    Odpowiedź satysfakcjonowała na tyle, że nie zamierzał tego komentować, pozostawiając uśmiech na swojej twarzy. No, nie spodziewał się, że nawet ktoś inny poczuje jego vibe, by cieszyć się z byle sake, z byle żarcia czy z byle towarzystwa kogokolwiek, bo nie liczył dziś na nikogo specjalnego. A tu proszę, ktoś inny niż wszyscy. Coś jak sam białowłosy.
    - Zdążyliśmy się przywitać, więc tylko powiem, że teraz to już musimy się napić Kaiho. Ciekawe pytanie, nikt od lat nie pytał mnie o pisownie mojego imienia, myląc mnie z nauczycielem. - zastanowił się, bo przecież ostatnim kto to zadał był Kakita Asagi, z góry twierdząc, że jego imię to nauczyciel, a prawda była zgoła inna. - Zaufanie oraz Wojna. - zakończył, podnosząc niezwykle błyszczące, szkarłatne wręcz oczy w kierunku Kaiho. Ogień płonął nie tylko w nich, ale i w całym jego ciele. Zawsze był roztargany, roztargniony i rozpalony do akcji. Słysząc słowa o sake od razu uniósł butelkę! - TO BRZMI JAK WYZWANIE! - no już się nie powstrzymał, od razu przechylił czarkę wydając z siebie głośne i donośne AHHHHHH. Tak, cudownie smakowało, a płyn spłynął mu po gardle jakby ktoś go w nie pocałował na tyle czule by wywołać dreszcze na plecach. A wtedy miał wjechać jakiś świniak i to w winie. Ja dupia, coś doskonałego.
    - Ta! To dawaj tę świnię z winie, bo mnie już cieknie ślina! - powiedziawszy tylko zerkną na kły swojego rozmówcy. Coś mu mówiły, ale czy Inuzuka zapuszczał by się w takie miejsce? Nie jest tu by analizować, więc nie zamierzał wnikać, bo po co. - Zabawne, że pytasz. Trafiłeś, jestem z Sogen, jednak nie znam nikogo o imieniu Atasuke. Jeśli go szukasz - to nie ja. - powiedział spokojnie, obracając butelką by po chwili spojrzeć pytającym wzrokiem na Kaiho czy już wypił i może dolać. W końcu ile można czekać.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Ciekawa sprawa - kim jest ten człowiek. Niektórzy wychodzą ze swojej skóry, aby tylko się o tym przekonać. Poznać sekrety. Rozłożyć na części pierwsze. Inni przyjmowali imię, spoglądali na twarz i już po pierwszych twoich słowach (a może nawet i bez tego) po prostu stwierdzali, że cię lubią albo nie. I ta opinia mogła ewoluować, jeśli tyko spędzisz ten czas. Będzie się dopasowywać. Realnie oddająca uczucia. Podchodząc tutaj Kaiho też nie wiedział, czego się spodziewać, ale jakoś nie koniecznie spodziewał się właśnie tego. Charakteru, który prześcigał nawet jego w swojej głośności.
- No niee! - Jak to tak - imię mylić?! W głosie Kaiho dało się słyszeć lekkie zdziwienie, ściągnął brwi. - Imię jest super-ważne, nie wolno go mylić! I to z nauczycielem! To jak miał na imię twój nauczyciel, że was mylili? - O ile to nie był jeden z jakichś delikatnych tematów? Brzmiało jak wspominka o starym człowieku, a starzy ludzie mieli to do siebie, że szybko umierali. - Tak, tak! To ja aż poleję! - W sumie to wypadałoby zapytać, czy tak wypadało podpijać komuś sake. Wypadałoby, ale Kaiho nie miał tych skrupułów. Jak ktoś cię zaprasza do picia - to zaprasza! Jego drobne dłonie zaraz złapały za buteleczkę, żeby nalać do podanych czarek. - Następną butelkę ja stawiam. - Żeby czasem Kot nie myślał, że zamierzał kończyć na jednej, ha! Już trzecia i czwarta mu w głowie były! - UUU, no i widzisz! Za takie doskonałe imiona można wypić. Zdrowie! I TO JEST WYZWANIE! - Kaiho sam przechylił czarkę, a jego gęba aż sama mu się cieszyła. Wyciągnął nogi pod stołem, opierając kostkę o kostkę. - No! Tego właśnie szukałem! Kolorowe Ryuzaku no Taki, super towarzystwo i pyszna sake. Chce się żyć! - Podniosło go w sumie na duchu to szybkie i bardzo gładkie złapanie języka z obcą osobą. Tak to jest - podchodzisz z ponurą myślą, marudząc do samego siebie, a potem przekonujesz się, że naprawdę można cieszyć się po prostu chwilą. Srał pies te wszystkie tragedie! Teraz mamy tutaj, a tutaj było się czym cieszyć.
- Ha! Ślepy traf zawsze trafem. - Oznajmił z zadowoleniem. Nie ważne, że to w sumie przypadek! - No gdzie bym go szukał, rozrywkowy jestem, ale jeszcze nie schlałem się tak, żeby szukać kogoś w Sogen a skończyć w Ryuzaku no Taki! - Zaśmiał się, wyobrażając sobie taką sytuację. O to by trzeba było naprawdę DOBRZE popić, żeby aż tak zbłądzić. I nie przestawać pić w drodze. - Chodzi o włosy. - Pomachał palcem, pokazując na własne. Ale patrząc na te od Kyoushiego. - Bardzo ładne. I nietypowe. I nie-sogeńskie! Tam przecież wszyscy zdepresjonowani ludzi to tylko w czerni się noszą! Bez urazy - dla zasady lubię ponarzekać na te deszczową prowincję.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kyoushi »

  • To wyglądało jak zderzenie jednego ekstrawertyka z drugim. Teraz to ciężko było powiedzieć kto prowadził tę rozmowę, gdy obydwaj mieli coś do powiedzenia i nie tylko! Do pokazania również. Już nawet nie chodziło o porozumienie, a siłę charakterów, która płynęła z ich wnętrz. Kjudini, jak to przystało na nieznanego Jinchuuriki, który to był ciężarem dla swojego Bijuu, a nie odwrotnie, był niezwykle otwarty i bardzo nieprzewidywalny, a także... Głośny. Jak się okazało, ten śliczny chłopak na przeciwko niego też był niezłym krzykaczem, a przy okazji pochodzącym prawodpodobnie z jego aktualnie zamieszkałych rejonów. A przynajmniej tak mu się wydawało, te kły wiele świadczyły, ale przecież nie można wrzucać wszystkich do jednego worka - więc tego nie robił.
    - Mój nauczyciel? Chyba miałem tylko jednego w życiu, który szkolił mnie w walce mieczem, ale on nie używał mojego imienia, zawsze zwracał się per Shiro lub uczniu. - to była chwila refleksji, by w ogóle przypomnieć sobie nauczyciela, którego tak szybko przezwyciężył i dał mu ostro popalić. W końcu to była jego pierwsza styczność z walką, wychowując się w rodzinie bez talentów shinobi. Jak się jednak okazało, miał w sobie prawdziwego potwora, który skrywał się aż do czasów, do kiedy nie zaczął rozwijać się co raz szybciej i szybciej.
    W jednej chwili z polewającego i chlejącego zamienił się w obserwatora, gdy to Kaiho odebrał mu flaszkę by samemu polać. No doskonale. Nie mogło być lepiej, jeszcze jakby mu wlewał prosto do gardła jak w rozlewni wódki do ryja to byłby w siódmym niebie i mógłby dziś umierać. Informacja o następnych butelkach jeszcze bardziej rozgrzała tego pieprzonego potwora. Oczy wręcz płonęły.
    - A już myślałem, że będę musiał nachlać się sam! Zdrowie! To jak przeszliśmy, skąd pochodzisz Kaiho? Takiego ochlejusa z energią dawno nie spotkałem! - powiedział energicznie, delikatnie uderzając w stół, ponieważ już właśnie teraz, miało wejść jadło, czyli jakieś prosiaki, na które czekał. No można było się uświnić przy okazji, co również mogło niezwykle dać do myślenia jakim knurzyskiem jest białowłosy. Ale czy mo tu przeszkadzało? Otóż kurwa nie.
    - A teraz spróbuj swego prosiaka w winie i w ogóle nie mam więcej pytań. Wspaniałe - nie spodziewał się, do tej pory jadał tutaj raczej śniadania, które były takie no zwyczajne, dupy nie urywało, ale danie główne jak wjechało tak on wyjechał z ciała i chciał stanąć obok. Nie było czasu, bo trzeba było nie tylko żreć, ale i chlać. W międzyczasie wyszarpywania jedzenia, oczywiście se coś przechylił, no bo jak to tak na pusty żołądek jeść...
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Tak, chociaż światy mieli bardzo różne i tak też różniło ich bardzo wiele, to ekspresywne wyrażanie siebie, swoich myśli i odczuć akurat mieli wspólne. Kaiho nie przepadał za tym "przypadkowym obrażaniem ludzi', ale i tak nie potrafił powstrzymywać swojego języka. Nie to, że zawsze był taki krzykliwy - bo nie był. Przy niektórych potrafił się wyciszyć. Ale i tak często żałował wypowiedzianych słów, gdy były o dwa za dużo, albo przekaz został opacznie odebrany. Zdarza się - mówisz jedno, myślisz drugie, a odbiorca w ogóle myśli o tym jako trzecie. Jak na razie tutaj nie zaiskrzył taki problem. Chyba dlatego, że każdy przekaz był tutaj prosty, a miłość do trunku była jak miłość do wymarzonej żony - nic tylko tulić do piersi i nie wypuszczać z ramion.
- Ale czemu nie używał twojego, TWOJEGO, imienia? Oświeć mnie, bo za głupi jestem, żeby to zrozumieć. Taki mistrz-anarchista? Że na wszystko własne miano musiał mieć? - Wowowowo. Ale to było dziwne! Dlaczego! Przecież... przecież imię jest takie ważne! Możesz nie pamiętać tylu rzeczy na tym świecie, albo z tyloma się nie zgadzać, ale imię pamiętasz zawsze! Było pieczątką od twojej własnej rodziny, obojętne jaka by ona nie był. TWOJĄ pieczątką, którą potem przybijałeś, żeby cię zapamiętali! - A jak o mistrzu mówimy, to fajne te, no... mieczem. Ekhem. - Wcale to nie tak, że świńskie żarty przychodziły do głowy Kaiho, a wraz z nim kilka innych świńskich rzeczy, kiedy tak wzrok wrócił na białowłosego, ale je zachował dla siebie. Przynajmniej - NA RAZIE. Tak, tak, to jest groźba.
- Serio? - Jak to - nie spotkał? - Przecież twoja osoba z daleka krzyczy: "kawaler do towarzystwa, POLEJCE MI SAKE!" - Kaiho rozłożył ramiona z rozmachem, ale też i gracją - tak, że nawet kropelka sake nie uleciała z buteleczki, którą trzymał. Ale zaraz jego rąsie powróciły do stołu, no bo jak zdrowie, to trzeba kolejną kolejkę. A jemu się wydawało, że to on narzucał ludziom nadmierne tempo! Naprawdę już wręcz zapomniał, że przecież NA PUSTY ŻOŁĄDEK się nie pije. No - pije. Jak tak zachęcają, to nie wypadało odmówić! Tak mówiło prawo ludzi kultury. - A ja to swoje zgrabne cztery litery z Raigeki przywlokłem, z Antai konkretnie. - Odpowiedział z uśmiechem. Kochał swoje Antai. Swoje, a jakże. Nawet jeśli z własną rodziną był trochę... na przekór.
Kaiho zatarł rąsie i zaraz dorwał się do kawałka prosiaka, zaczynając głośne "MMMM PYCHA!". Tak, tutaj już nie potrzeba było więcej pytań. Zresztą teraz to jego oczy się aż świeciły. No co! Człowiek po podróży jest po prostu głodny! A że damie tak nie wypada, jak on tutaj teraz... jakoś bardzo mało go to obchodziło! A ktoś by tylko spróbował mieć problem, że oni się tutaj obżerają, albo pija - i to tak głośno!
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy miał sporo czasu, więc uważał, że może się chociaż raz lekko wyluzować i mieć nadzieję na lepsze jutro. Chociaż ta nadzieja była zawsze prawdą, więc jakby to nie był problem. Ale czy ten dzień będzie dobry? JAKIE... No tak, musi, bo czerwonooki był w nim głównym bohaterem. A przynajmniej dla własnej historii, którą kreował. Cóż, krzykliwości nie było końca, a także tego podejścia do drugiego człowieka, które nie każdy tolerował. Samego Kyu niektórzy też potrafili w tym irytować, a on sam mógł w pewnym sensie dla obcych również taki być, jednak jak widać Kaiho był pod tym względem do niego podobny, więc mogli się dogadać. Mimo tych krzykliwych i jakże ekspozycyjnych charakterów.
    - Ta nie wiem dlaczego, chyba był na tyle stary, że ciężko mu było zapamiętać dwa znaki - zarzucił delikatnym żartem, wiedząc, że przecież tak nie było. Chyba? Bo w sumie nie znał do końca prawdy, jednak może właśnie taka była. A może nie? Teraz już się tego nie dowie, jego mistrz prawdopodobnie nie żyje, a spotkanie z nim nie ma żadnego sensu. Doszedł za daleko by się obracać i patrzeć wstecz. Teraz pozostało tylko iść naprzód, zgodnie ze swoimi własnymi zasadami.
    - Ano, fajne. A twoja broń? Nie widzę przy tobie niczego co mogłoby ją przypominać - tak, właśnie wtedy rozejrzał się niemal dookoła czarnowłosego by zlustrować go wzrokiem, nie widząc żadnej broni. Dlaczego? Kim był i czy się ukrywał? To było ciekawe, więc musiał o to zapytać. Białowłosy trochę chełpił się swoją niecodzienną szermierką, więc ciężko było mu inaczej zareagować na tego rodzaju komplement.
    - Haha, skoro tak wyglądam to tak musi być! Pij! - powiedział odważnie i pewny siebie, by podnieść kolejną kolejkę, następnie podstawić czarkę, którą miał uzupełnić Kaiho. Po coś tę butelkę w końcu trzymał. Ale przeszli dalej, bo to zainteresowało samego białowłosego. - Antai? Byłem tam tylko raz i ledwo wróciłem żywy po pewnym hucznym weselichu... - zastanowił się, gdy w pewnym momencie już nie musiał więcej myśleć, bo przeszedł do obżarstwa, czekając na kolejną kolejkę, bo nie warto było jeść na pusty żołądek, ale to już chyba gdzieś powtarzał w głowie, gdy tylko o tym pomyślał.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Każdy zasługiwał na moment dla siebie. Na to rozluźnienie. Na to, żeby nie myśleć o jutrze, nie przejmować się wczoraj i nie zastanawiać nad planami, które już wyrysowałeś przed sobą. I nie ważne, jak beztroski jesteś, jeśli żadne problemy cię nie dotykały, dla których takie chwile jak ta były cenne, to znaczy prawdopodobnie, że nie byłeś człowiekiem. Namacalnym, żyjącym, cieszącym się - ale i też cierpiącym jak każdy normalny, jak każdy prosty i jak każdy ten najbardziej skomplikowany. Jak cebula - bo cebula ma warstwy. Chociaż Kaiho wolał samego siebie, na ten przykład, przyrównywać do kremówki. Też ma warstwy, a przynajmniej nie śmierdzi. No i przecież każdy lubi kremówki. Chociażby po to, żeby wyjeść z nich pyszniutki krem. Mamy więc złożoność i doskonałości w jednym! Nie to, by akurat on się za doskonałego uważał. Było całkowicie przeciwnie. I też - pozory w tym potrafiły płatać niezłego figla i mylić. A tego tutaj białowłosego to można by za policzki wytargać. Super gość. Kaiho był przeszczęśliwy, że głupim trafem na niego wpadł, chociaż akurat to musiał przyznać, że miał talent do wyhaczania specyficznych osobistości. Albo nie, to nie talent. To brak strachu o to, co powiedzą. I znów - nie, to chyba nie do końca to. Brak strachu... to po prostu była wystarczająca odwaga, żeby w ogóle próbować, bo gdyby nie próbował to dopiero czułby się źle. Żałowałby, że się nie wysilił i nie pokonał swoich słabości. A akurat buty mu nie brakowało.
- To mam nadzieję, że niczego innego nie przeinaczył i w trakcie jakiejś walki nie miałeś typowego "o kurwa, to też mu się pomyliło?!" - Roześmiał się, wyobrażając sobie dokładnie taką akcję i zdziwienie, jakie malowało się na twarzy Kyoushiego. Nie musiał machać dwa razy czarką, z pełnym zadowoleniem posiadania władzy w ręku (w postaci butelki) polał Kyoushiemu i potem też sobie. I odstawił buteleczkę. Co by w swojej intensywnej gestykulacji jednak coś z tym trunkiem bogów nie uczynił.
- Zawsze mi się podobało, jak ninja machają katanami. Bez obrazy, nie jestem specem sztuk walki. - Może Kyoushi odbierze to za ignorancję, że nie nazywa chanbary, bukijutsu, imiennie, tylko stosuje jakieś "machanie mieczem". Ignorantem nie był, ale też nie zamierzał tutaj strzelać słowami, które też mogły się okazać mylne. Jeszcze akurat kogoś machającego dwoma mieczami nie widział. A jakoś nie sądził, żeby Kyoushi miał ten drugi dla ozdoby. Jak Kaiho wisiorki, o! Na pytanie, jakie powstało, otworzył nieco szerzej malowane oczy z kocimi źrenicami. Ale zaraz dziwienie minęło, wyszczerzył kły w aroganckim niemal uśmiechu i wyprostował się, podrywając gestem dłoni włosy do góry. - Noszę mój seksapil jako najlepszą broń. - Prychnął i sam się zaśmiał. - A tak serio tooo... nooo... - I tutaj jest problem - co powiedzieć? Że nie lubił widoku krwi? Że nikomu nie chciał przystawiać ostrza do gardła? Że... sam był bronią? - Tworzę sobie broń na poczekanie i wolę ją niż zimny metal. Nie nadaję do rozlewania krwi. Nie pasuje mi do noszonych kolorów. - Nakręcił kosmyk włosów, w którym przewijał się drobny warkoczyk, na palec.
- Ta, mieliśmy tam BARDZO wesołe wesele. ZABÓJCZO wesołe. - Złapał za butelkę i polał znów, chichocząc cicho. Nie był to temat śmieszny, ale Kaiho nawet spodobał się ten głupi żarcik. Zresztą, ech, ile można płakać?
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kyoushi »

  • Radość z samego życia to było jedno, ale z osiąganych celów i realizacji marzeń, bawiły jeszcze bardziej. To wszystko to ścieżka urzeczywistnienia, której brakowało najbardziej w sercu wszystkich ambitnych osób - w tym także i chaotycznego durnia, który był jak najbardziej nie tylko oderwany od rzeczywistości, ale także na swój sposób bardzo nieracjonalny. Ciężko było odgadnąć co siedzi teraz w jego głowie, o wiele łatwiej było powiedzieć czego tam nie ma - na pewno żalu czy też strachu. Nic z tych rzeczy na ten moment. Co jak co, ale poczuł delikatny vibe z nowym kompanem od chlania, z którym szybko nawiązali jakiś język, nie był on nawet do końca zrozumiały nikomu innemu, jednak oni dogadywali się wybornie. Szczególnie wśród strużek alkoholu i jedzenia, w które włożyli swoje pyski jak świniaki - zabawne, że to akurat był świniak.
    - W odpowiedzi na twoje pytanie, heh, zabawne, nie raz dostałem przez łeb, gdy mnie w łatwy sposób oszukał, gdy coś mu się pomyliło. Zawsze bolało tak samo. - dodał z głupkowatym uśmiechem, ręką czochrając tył głowy w sposób oczywisty reklamując, gdzie ów uderzenia trafiały, gdy odpowiednio się nie skupiał. Drewniany bokken wcale nie był tak wygodny, gdy otrzymywałeś nim cios na łeb bez ochraniacza. Jednak bez tych lekcji, nigdy nie byłby tak dobry w szermierce jak dziś. Wjechała kolejna bania, a Kjuszardo czuł się wybornie, co raz lepiej, ale czy był głodny? Tak. Czy jadł jak prosiak? Owszem.
    - Nie żywię, nie jestem samurajem, który kocha się tylko w swoich mieczach, to tylko narzędzia - w sumie popatrzył na swoje obydwie, co prawda piękne, ale wciąż to tylko katany bez życia. Nie wprowadzając w nie chakry były tylko kawałkiem stali, tak samo jak gdy nie nadawał im siły swoich mięśni. Jednocześnie, odpowiedzi, którą otrzymał to się zupełnie nie spodziewał. Aż zdębiał. Jak seksapil? Ale że co? Nie zarumienił się, bo nie do końca rozumiał co to znaczy. - Eee, yyy, to jakieś ninjutsu? - zapytał z głupią miną, jakby dosłownie nie wiedział o co chodzi - i była to prawda. Wtedy otrzymał odpowiedź już na poważnie. Więc tamta była żartem? Ale co to za sztuka... W zasadzie tak mu się zamuliła tym głowa, że nie bardzo słuchał o broni własnej. Tworzyć broń.. No to teraz musiało być ninjutsu!
    - Oj tak. Dawno tak dobrze się nie bawiłem na czyimś weselu. Aż mi równowagi i przytomności zabrakło... - pociągnął to dalej, nie omieszkając wykorzystać tej sytuacji, by ponownie móc się napić. Czyżby butelka się kończyła?
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Ach, ambicja! Ta, która wiodła przez życie wielu i wielu też zgubiła. Nie było wątpliwości - Kyoushi był ambitny, bo miał wiele pragnień. O czym może kiedyś przyjdzie się Kaiho przekonać, a może nie. Może już nigdy się nie spotkają. Nie ważne, jak miło spędzasz wieczór, albo jak się dla kogoś starasz, jak bardzo chcesz przekazać zwyczajnie dobroć w ręce drugiej osoby - one potem nie wracały. Nigdy. Dar do spotykania tak wspaniałych osobistości to jedno. Dar do tego, żeby ludzie o tobie pamiętali - drugie. I Kaiho uważał, że akurat do tego miał okrutnego pecha. I nie było takiej osoby, która chciałaby mu poświęcić swoje myśli. To wcale nie było przyjemne uczucie. Ale przynajmniej zachęcało do tego, żeby się rozwijać. Bo skoro chcesz być potrzebny to jednak starasz się zrobić cokolwiek, żeby w końcu ktoś drugi raz zawołał twoje imię. Trening picia alkoholu to też jakaś forma rozwoju. Miejmy nadzieję, że nie wstecznego!
- Hahaha! Przepraszam, ale widzę ten obraz jak żywy! Staruszek z laską, taki podgarbiony, który nagle przywala ci mocniej, niż powinien móc! - Kaiho oczywiście to musiał zaprezentować fizycznie - wyciągnąć rękę, jakby się podpierał laską o ziemię, przygarbić, jakby sam cierpiał na bóle kręgosłupa i potem jeszcze zrobić tą wyimaginowaną laską PAC w kierunku głowy białowłosego. Och, ten WYIMAGINOWANY ból! Albo ból ze wspomnień. Pick your poison.
- A to jakaś domena samurajska? Kochać miecz jak własną kochankę? Czy tam coś? - Właściwie miał wrażenie, że to dość popularne, że ninja przywiązywali się do swoich broni, technik, sztuk tajemnych. Do Kaiho to nie trafiało. Ale wycelował paluch w Kyoushiego, po czym pokazał kciuka do góry. - ALE SZANUJĘ! To dobre podejście! ZDROWE! - No bo - stal to stal. - Wiesz no, równie dobrze możesz kogoś zabić łyżeczką do herbaty, to też stal. - Wykonał klasycznego smirka, chociaż bardzo nie lubił gadek o zabijaniu. I tematu krwi. Aż przeszedł go zimny dreszcz, lekko zadrżał i potrząsnął głową. Na szczęście zmiana tematu przyszła sama. - COOO, JAKIE NINJUTSU! Nie jestem ładny? - Kaiho westchnął ciężko i oparł się łokciem na stół. Tak totalnie nieelegancko. Jego rodzina dostałaby zawału, jakby go tak zobaczyła, ale jak to Wietrzne Równiny - tutaj każdy miał chyba kija w dupie i chciał pilnować SZLACHETNYCH manier. A Kaiho miał je gdzieś. Chciał być sobą. I chciał się dobrze bawić. Ale zaraz ta zawiedziona mina zmieniła się - i to bardzo szybko - w szeroki, wyszczerzony uśmiech. - Phahaha, o jakbyś widział swoją minę! Taki szok! - Zrobił kółeczka ze swoich palców i przyłożył do własnych, by zobrazować minę, jaką białowłosy miał.
Kolejna kolejka została polana. I wypita. Oj Kaiho czuł, że jak go sieknie, to dzisiejszego wieczoru nie dojdzie już do pokoju.
- KARCZMAARZ, SAKE NA MÓJ KOOOSZT! CO?! NIE, NO TYLKO DO STOLIKA... A CO MI TAM, KOLEJKA DLA WSZYSTKICH! - Biedna obsługa teraz miała dwóch drących ryja gości zamiast jednego, co to czuli się jak u siebie. Kaiho już czuł alkohol we krwi, a to był dopiero początek. O, jakże wspaniały wieczór!
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kyoushi »

  • Podejście do życia tej dwójki różniło się o wiele bardziej niż można było zakładać. W tym wypadku i jeden i drugi mieli swoje ukryte cele, do których dążyli przy każdej okazji, jednocześnie jeden robił to wedle własnego widzimisię i drogą, która nie przypominała drogi shinobi, natomiast drugi - po prostu podstępem, a także siłą. To od czytających już tylko zależało jak przypiszą sobie role tej dwójki i który jest kim. Chociaż to więcej niż wiadome. Szczęściem było to, że sam czerwonooki mógł się maksymalnie wyluzować przy jedzeniu oraz piciu, zapomnieć, że w ogóle miał trudne przejścia z misją u Kaede czy też niedługo będzie równie cieżko spotkać się z upragnioną rzeczywistością. W końcu przed nim stały takie sprawy jak spotkanie z Tamori Junem czy też informacje na temat naszyjnika, tego który był aktualnie priorytetem Klepsydry. Wiele drogi przed nim, a tak mało czasu.
    - Dobra, dobra, bo od samego myślenia mnie łeb boli - zażartował również, przypominając sobie sposób w jaki był traktowany tuż po aktorskiej grze Kaiho, który wypadł całkiem nieźle - mógłby się zastanowić nad zmianą profesji, tam doceniali pięknych i zadbanych, to na pewno. W innym świecie liczyła się już tylko brutalna siła i pomysłowość jej wykorzystania! Teraz jednak korzystał z tych przedstawień młody Uchiha, który napawał się tym obrazem ile mógł.
    - Czyli nie poznałęś jeszcze samurajów? Dla nich miecz to jak przedłużenie dłoni i dbają o nie jak o... Tak, porównanie do kochanki i tego zboczenia to zdecydowanie to czego mi brakowało w słowach! - zaśmiał się delikatnie, wiedząc co mówi, ponieważ już zdążył takowych poznać. Nie widzieli świata poza mieczem, na szczęście mówili o swoich mieczach, chociaż... Nigdy nie można być wszystkiego pewnym.
    - Myślę, że nawet nie potrzeba do tego łyżeczki - mrugnął okiem, wyciągając tylko dłoń, oczywiście całą w czarnym bandażu. Wiadomym było, że i samą dłonią i siłą, prostą siłą łatwo zabić. Nawet Kjudini, który rzadko tak walczył, tak też potrafił pozbywać się przeciwników. A tuż po chwili nawet nie wiedział co powiedzieć: - Eee... A jak się określa, że facet jest ładny czy nie, bo... Eeee... Weź mi polej, może zrozumię znietrzeźwiony, bo teraz nic z tego nie kumam - kolejny raz rozczochrał włosy, zastanawiając się co to może mieć do rzeczy. Jak, co po co? A chwilę później mógł cieszyć się z alkoholu i wielkiego krzyku, który postawił wszystkich na nogi, w końcu Kaiho zdecydował postawić wszystkim alkohol. No białowłosy nie zamierzał się powstrzymywać i wstał, dołączając do okrzyku tryumfalnego w geście zwycięstwa! To było bardzo ważne! WIĘCEJ CHLAŃSKA!
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Aktorstwo? W tym świecie już był ninja-bard, był ninja-karczmarz, ninja-budowniczy błota (chociaż Numa już, świętej pamięci, chyba sobie nie radził) i ninja-pasterz... a nie, jego już też nie było. Ale był też ninja-kupiec. Więc czemu nie ninja-aktor? Kaiho by sam na to nie wpadł i nie wpadnie raczej, dopóki go ktoś nie złapie za ramiona i nie potrząśnie. HEJ, MOŻE AKTORSTWO TO TWÓJ SPOSÓB NA ŻYCIE? No, może. Może wtedy na jego twarzy pojawiłby się na moment ten blank space, reset przed olśnieniem. A potem żyłby długo i szczęśliwie - koniec. Okej, koniec byłby za wiele lat tej historii, chyba że zachorowałby na, nie wiem, rzeżączkę. Czy tam inny COVID-19, tajemniczy wirus, który nagle zaatakowałby świat i wszyscy zaczęliby chodzić w maseczkach. Ale aktualnie tylko lekko machnął ręką w stronę Kyoushiego na zasadzie "łee tam, to darujmy sobie myślenie". Kto by chciał w nadmiarze wysilać mózgownicę? On na pewno nie chciał. Nie teraz. Po rozlaniu ostatniej kolejki, po której rzeczywiście dno widać było w butelce, założył ręce za oparcie krzesła i sobie odetchnął tak pełną persią, z pełnym luzem i jeszcze pełniejszym zadowoleniem. No, naprawdę ładny był ten Kyoushi. Ale nie dla psa kiełbasa (LOL). To jeden z tych typów, dla których subtelności były raczej niewychwyconym wrogiem, a zresztą... dobrze było tak, jak jest. Hola, Kaiho, dobrze się czujesz? Na ładnej twarzy po prostu można zawiesić ładne spojrzenie. Na krzyku można zawiesić ucho. A na otwartym charakterze można uwiesić własny charakter i cieszyć się swobodą. Hah, może to tylko gra i właśnie miał do czynienia z takim zawodnikiem, który swoimi grami manipulacyjnymi zawstydziłby najlepszych. Ale to nic. Nawet mu to nie przeszkadzało. Było fajnie. Co będzie jutro - będzie jutro. A co będzie za rok - tym się nawet nie martwmy. On przynajmniej nie miał zmartwień na głowie takich jak Klepsydra, śmierć przyjaciela czy zaginiony wisior, który jest potrzebny do doprowadzenia misji Klepsydry do końca.
- Powiem ci tak, kumplu mój najdroższy, ja to gówno jeszcze widziałem i niewiele wiem. Moim życiowym odkryciem jak dotąd są WIELBŁĄDY. O CZŁOWIEKU! - Aż złapał się za głowę. - Widziałeś kiedyś wielbłąda? Te garbate konie są zajebiste! A ostatnio mi nawet nie uwierzyli, jak im rysunek pokazałem..! - Aj, aj, Kaiho, Kaiho. No tak to jest, jak dzieciak spotyka starszego shinobi, co już chyba wszystko widział. Albo przynajmniej większość. I ten sam chłopak pochylił się do stołu i wyciągnął swoje rąsie... i cap! Położył dłonie na pięści Kyoushiego, jakby to była teraz najbardziej fascynująca rzecz na tym świecie. I jakby to złapanie jego pięści cokolwiek zmieniało.
- No, groźnie. - Przytaknął, patrząc ze skupieniem na tę pięść i swoje dłonie na niej, marszczył przy tym ze skupieniem brwi. - No jak to jaaak! - Wywrócił oczami i wyrzucił swoje ręce w górę. O pomstę do nieba to wołało! - Całkiem normalnie! Patrz, ja ci to wyjaśnię! Patrzysz takiemu głęboko w oczy... albo nie, nie, inaczej, bo dotrzemy do złego stylu na podryw... - Wycofał się zaraz z tego. Pomijając, że jego mózg zaraz zaczął dyktować: jak to jak? Widzisz te czarne oczy, te czarne, długie włosy, częściowo zaplecione, miły uśmiech... Zaraz to jednak odgonił. - Dobra, to jest tak. Po prostu patrzysz i wiesz, czy jest ładny czy nie. To jak z patrzeniem na tyłek jakiejś fajnej laski. No od razu wiesz, który tyłek, albo które cycki się podobają.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kyoushi »

  • Nigdy nie można było powiedzieć kim się jest i do czego się jest stworzonym, dopóki nie spróbuje się odpowiednio wielu rzeczy, a najlepiej wszystkiego. Gdy tego doświadczysz, śmiało możesz powiedzieć, że da się coś zrobić lepiej lub da się być kimś innym, lepszą wersją siebie - w tym i szczęśliwą. A to chyba najważniejsze w życiu, być szczęśliwym i nie żałować, najlepiej niczego. Nie każdy zdawał sobie jednak z tego sprawę, gdy ograniczała go rodzina lub jakieś przekonania, czy to moralne czy też społeczne. W aktualnym wydaniu i o aktualnej porze, nie było żadnych ograniczeń. W tymże towarzystwie jedyne co mogło ograniczać to czas, który chcąc nie chcąc zawsze zapierdalał bezlitośnie.
    Bardzo ważne było teraz to, że flakon się skończył. Białowłosy miał jednak ochotę na więcej. Może gdyby był totalnie sam, to jedna by mu stykła i poszedłby spać. W końcu jutro będzie musiał przygotować się do kolejnej podróży, więc czas go naglił, jednak mógł również nie spać, nie zależało mu na tym za bardzo. Wszystko da się ogarnąć, nawet pijanego siebie da rade ogarnąć. Jego głowa była pełna zmartwień, przez co pewne rzeczy po prostu wpadały mu do głowy i wypadały, a te najważniejsze wciąż się kotłowały i nie dawały mu spokoju. Właśnie tak teraz było na myśl o Seinarze. Niestety, czasu nie mógł zmienić, nie mógł także pomóc, a tego żałował najbardziej. Nie był tam gdzie wtedy być powinien.
    - Cooo? Wielbłądy? Jak to garbate konie? To nie przeszkadza im w podróżowaniu? Co za pojebana akcja! Ale gdzie to jest? Ja też CHCĘ TO ZOBACZYĆ! - Kjuszardini zwariował. Po prostu chwycił się za głowę, gdy jego potężna wyobraźnia eksplodowała mocą, która przedstawiła mu garbatego, pokrzywionego konia z zespołem... Nietuzinkowych grajków ze wschodniego południa pustyni. Po chwili za to Kaiho złapał go za pięść, w sumie nie wiedział dlaczego, jednak spokojnie pozwolił. Komentarz też był dość zabawny, w końcu nie był teraz w nastroju do bójki, ale na to nie potrzebował nigdy nastroju. Dalsze słowa wpadły, ale nie umiał ich za bardzo zinterpretować, więc próbował skupić się po prostu na słuchaniu, by ogarnąć o co tutaj chodziło. Wytłumaczenie z tyłkiem jednak trafiło do Kyu, który akurat dupska potrafił ocenić!
    - Aaaa! Tak, to wiem! Tyłki zajebiście! Ale tak facet? Nigdy nawet nie pomyślałem by w taki sposób popatrzeć jak na damski tyłek, hm.. - zastanowił się, w zasadzie nie zdając sobie sprawy, że było to dla niego tak obce jak pustynia, na której notabene nigdy nie był - zabawne było należeć do ugrupowania, które powstała z piasku..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Na szczęście kryzys związany z brakiem sake nie trwał długo. Zanim kolejka została polana wszystkim, to do ich stolika przyszła kelnereczka, która postawiła kolejną butelkę i posłała słodki uśmiech w kierunku Kyoushiego. Bardzo krótki. Przez krzyk, że kolejka będzie dla wszystkich wokół zrobił się nagle ruch! I jakoś tak od razu żywiej i głośniej się zrobiło. Dziwne? Raczej normalne. Chyba po tej butelce już będzie ten moment, w którym brunet będzie się mocno chwiał, bo aktualnie jego stan już mówił mu, że nawet jeśli nie ma całkowicie zamglonych myśli, to język już był o wiele lżejszy i bardziej skłonny do gadania głupot niż zazwyczaj.
- TAK! - Z tej ekscytacji Kaiho aż uderzył dłonią w stół i wstał, a jego twarz przybrała rumieńców - średnio widocznych przez jego opaloną, ciemniejszą karnację. - Garbate! I są te, dromedery. Dr... DROMADERY! No! I jeszcze jakieś są, nie ważne jakie. Ale normalnie mają garba. O takiego! - Oczywiście kolejn gestykulacje i pokazy rękoma musiały nastąpić. Nie można się było bez nich tutaj obyć. - A niektóre to mają DWA GARBY. Ale teraz czaj to - nie dość, że one same tuptają, to na nich SIĘ JEŹDZI! Kumasz to? I to są lepsze od koni tam na pustyni, bo w tych garbach to one gromadzą tłuszcz... czy coś tam gromadzą... - No, w sumie to Kaiho nie miał doskonałej pamięci do słów - za to miał genialną pamięć fotograficzną. Był wzrokowcem. Już chciał łapać za swoją sakwę, gdzie miał notatnik z rysunkami, ale cholera - zapomniał, że wszystko zostawił w swoim pokoju! - Kurwa no, miałem narysowane i jak wieśniak zostawiłem wszystko w pokoju. W końcu ktoś mi wierzy w wielbłądy! - Chociaż Atasuke też wierzył... chyba... po tamtym chłopaku ciężko było cokolwiek stwierdzić.
- No ale to ten... - Polał kolejną kolejkę świeżo dostawionej sake, oblizując palce po świnskiej wyżerce. Z prawdziwej świnki. Mniam-mniam. - To nie musisz do końca tak patrzeć. Bo wiadomo, wszyscy lubią cycki. Ale to jak z obrazem ładnym, o! Ja to lubię patrzeć czasem na ludzi jak na obrazy. Na przykład ty jesteś takim ładnym obrazem! - Proste wyjaśnienia były najlepsze. - Już mi mówili, że ciulowy ze mnie nauczyciel, to nie oczekuj cudów.
To dopiero - osoba związana z Klepsydrą, która nigdy nie była na pustyni! Ale przecież pustynia wcale nie była domem Klepsydry. Więc z drugiej strony czy to aż takie dziwne? Chyba nie. Zresztą mały świat Kaiho coś tam słyszał o Klepsydrze, coś tam słyszał... ach, nawet nie do końca chciał słuchać. O tych tragediach świata i o tych wydarzeniach, w których umierali ludzie. To było za ciężkie. Nie potrafił tego udźwignąć. I na pewno podziwiałby Kyoushiego za to, ile on dźwigał na swoich barkach i w swoim umyśle, gdyby tylko wiedział, co się kryło pod białą czupryną.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kyoushi »

  • Nie musiał długo czekać, on już z daleka widział, że ta flaszka, która idzie, idzie właśnie do tej wyjątkowej dwójki, która mocno przyćmiła każdą, dosłownie każdą rozmowę w tym barze. To było więcej niż pewne, że zostali atrakcją wieczoru. Nie tylko dlatego, że pili, że jedli, że byli głośni i bardzo charakterystyczni wyglądem - byli po prostu atrakcją, gdy Kaiho rozpoczął stawianie wszystkim w tym barze, pewnym więc było, że zyskali niebywałą sympatię każdego tam przebywającego - kto by się nie cieszył z darmowego alkoholu? No właśnie.
    Kelnerka się milutko uśmiechnęła - to zauważył, ale niczego sobie z tego nie robił. Po prostu odwzajemnił uśmiech, jednocześnie już po sekundzie skupiając swój wzrok na flaszce. Właśnie taki był i nie zamierzał tego zmieniać. To się nazywał spory egoizm. Ale tego już zmienić się nie da, Kjoszo miał inne priorytety jak widać, a czuł także na sobie wzrok Kaiho, jednak nie szufladkował tego w żaden sposób - po prostu go czuł, widocznie tak już miał, a jeśli chodziło o akceptację to nie miał z tym najmniejszych problemów. Uderzenie w stół nie wywołało w Kyu żadnych emocji, poza spojrzeniem i uśmiechem, obserwując nabuzowanego Kaiho, który nawet trochę go przypominał swoim nonszalanckim zachowaniem. Ciekawe, naprawdę. Więc to tak wygląda z tej strony! Zajebiście! Kontynuował historię o wielbłądach, która była niezwykle fascynująca. Szczególnie dla kogoś, kogo interesuje wszystko. Kyu widząc kolejny raz odegranie teatralne Kaiho roześmiał się, delikatnie uderzając stół otwartą dłonią, byle nie wywrócić wszystkiego na plecki. Na wieść o dwóch garbach zrobił wielkie oczy.
    - Coooo! Garb miał garba czy co?! Jak to możliwe, kto te zwierzęta tak skrzywdził?! - zapytał, od razu rozmyślając jak to w ogóle możliwe. Nie wiedział jak do tego podejść, jak do tego przykucnąć ani nawet się pochylić. Zatrzymał się na tym, że można na nich podróżować, ale już nie drążył, jego mózg był już wystarczająco rozjebany, nie wiedząc już tak naprawdę nic. Jednocześnie historia była na tyle bogata i piękna, że Kju nie mógł nie uwierzyć. - Widziałem takie rzeczy, że te wydają się równie realne co Ty sam przede mną! - rzucił z wielkim, szerokim uśmiechem na twarzy wiedząc, że to musi być prawda. Chociaż ich nie widział, to miał okazję na ciekawą wymianę zdań, której nijak się nie spodziewał. Bo skąd miał się spodziewać jakichś wielbłądów?! Czy też dromaderów!
    Ciach, kolejna czarka do ryja, nawet nie zamierzał się zatrzymywać czy czekać, jak było polane, to nie mogło zostać wylane, tylko wlane. Zdrowie! Po chwili usłyszał w sumie komplement, ale ni chuja nie wiedział jak go zinterpretować, bo dla niego to były tylko słowa. W ogóle nie kumał wszystkiego co się dzieje, więc nic dziwnego w tej kwestii.
    - Ahhha... Coś w ten deseń... Ale że ja?! Nie no prędzej Ichirou.. On taki jest zawsze by się podobać, błyszczeć, zwracać na siebie uwagę schludnym i rzucającym się w oczy ubraniem... W sumie coś jak Ty. - bezpośredniość to także kwestia tego jak potrafił podejść do takich spraw. Nie bał się rozmów o wszystkim, więc podejmował za każdym razem rękawicę. Ichirou rzeczywiście był takim schludnisiem, ale i Kaiho nie odstawał, tu widział w nich wielkie podobieństwo - poza charakterami, tutaj nie byli nawet na milimetr podobni, bliżej mu było do czerwonookiego ekstrawertyka.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: "Ī tabemono" Ryokan

Post autor: Kaiho »

Czy ktoś mógł się nie śmiać przy Kyoushim? Naprawdę? Ktoś mógł od niego nie podebrać tej frywolności? Pomyśleć, że można się z nim bawić i powiedzieć mu o wszystkim, bo panowało tutaj proste przekonanie - co się dzieje na tej imprezie zostaje na tej imprezie. Oczywiście - to tylko personalne odczucia. A młody, głupiutki Kaiho był ufny i naiwny w dodatku. Niby wiedział, że ludzie to skurwiele. Niby raz po raz się na nich przejeżdżał i ranili tak, że potem bolało - bardzo długo. Mówią, że blizny zdobią mężczyznę, ale Kaiho nie był na żadną z blizn gotowy - zwłaszcza na te, które pozostawały na sercu. A Kyoushi był jak płomień, do którego chcesz się uśmiechać, żeby i on się uśmiechnął szerzej. Chciałeś więc opowiadać mu kawały, żeby się śmiał i chciałeś sprawiać mu przyjemność, żeby egoistycznie samemu tę przyjemność pobierać. Tacy już ludzie byli - interesowni. Egoiści z natury. I wiesz, nie ma w tym niczego złego. Przynajmniej nie do momentu, w którym jest to egoizm zdrowy i nie nakazuje ci odbierać innym od tacy, żeby samemu mieć. Widział Kyoushiego jako osobę, któa musiała mieć wielu przyjaciół wokół siebie. Albo przynajmniej taką, która zawsze potrafiła pociągnąć za sobą ludzi. Świetny człowiek. Chciałbym tak umieć. Robił to tak naturalnie - był sobą. Być sobą. No właśnie. Skoro ktoś przy tobie jest sobą, to ty też mogłeś.
Aż w końcu Kaiho złapał się za głowę, kiedy usłyszał, że garb ma garba. I z tego szoku na to wyobrazenie nawet się od razu nie roześmiał - śmiech przyszedł dopiero po chwili. Podparł się krzesełka, bo aż go zgięło w pół, łezki zakręciły się w kąciku oka. Tutaj - NIESTETY - miał nader bujną wyobraźnię. I tak, jak widział wielbłąda, tak nagle stworzył się wielbłąd z garbem, który w dodatku MIAŁ GARBA. I to takiego wystającego z boku. To dopiero była poczwara!
- Hahaha, o słodki Susanoo... - Przewiesił się w końcu przez oparcie krzesełka, ocierając łzy z oczu. - Garb mający garba... Hahaha! To takie miejsce dla pasażera! - I znowu parsknął śmiechem, ale w końcu na tyle kontrolowanym, że był w stanie usiąść normalnie, a nie bezsilnie zginać się w pół i walczyć o każdy haust powietrza. Co za genialnego człowieka tu spotkał, no naprawdę..!
- Aaaj, no Ichirou wiadomo, to gwiazda światowa przecież! C I A C H O. - Lekko machnął ręką, no za wysokie progi na każde nogi. Ale normalnie aż Kaiho niemal dosłownie błyszczał, sparkle latały wokół niego i jak paw uniósł swoją głowę, jaki to on nie jest super i jak mu się milusio zrobiło, kiedy ktoś go przyrównał do tego człowieka światowej sławy. Kaiho uwielbiał pustynię i wszystko, co z nią związane. Jego stroje były często zaczerpnięte stamtąd. - Ale ty wyglądasz lepiej. - Zaraz splótł przedramiona na blacie, pochylając nieco głowę, kiedy spoglądał w te płonące oczy. Czerwień, która wcale nie kojarzyła się z krwią. Nie była groźna - a jednak kształt tych oczu, rzęsy wokół nich, każdy kosmyk włosów błądzący na twarzy mówił o tym, że ta osoba ma charakter. Przed duże "c" właściwie. Połączenie bieli, czerwieni i tej ostrości tworzyło mieszankę, którą chyba każdy malarz chciałby namalować na płótnie. A Kaiho chciał do tego wzdychać. - Wcale nie przypominasz Sogeńczyków. Przy nich zazwyczja to żyły sobie można ciąć. Są tacy ponurzy i tacy... no... sogeńscy tacy.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości