– Co. – Wyrzuciła z siebie, gdy usłyszała prośbę o komplet oczu. Aż nawet wzrok jej asystenta podniósł się znad głowy, którą się teraz zajmował. Gdyby Souei nieco się przechylił w bok, ujrzeć mógłby jak prawe oko, znajdujące się do tej pory w głowie Jun'ichiego, obecnie leżało na metalowej tacce. Najwyraźniej kobieta już wcześniej podjęła decyzję o tym, którą gałkę wszczepi Soueiowi, a może, tak czy siak, zamierzali wyczyścić głowę chłopaka z jego oczu? Bo w końcu, na co im taki wielki łeb, gdy nie jest on w żaden sposób wartościowy. – I czego jeszcze chce. Dobra. Pokaż mi to. – Pani lekarka nie była zbyt zadowolona z decyzji mężczyzny. Być może chciała zachować jeden Byakugan dla siebie? Z pewnością taki prezent rozradowałby jej skamieniałe serce. No ale klient decyduje, skoro klient głowę zdobył. Podszedłszy do stolika, chwyciła gałkę w dwa palce i przesunęła bliżej siebie, aby dokładnie ją zbadać. – Za dużo żeś zostawił mięśni. Wyczyść to. – I odstawiwszy oko, powzięła jakąś fiolkę, w której znajdowała się biaława, gęsta substancja. – Wypije to i nie będzie przeszkadzać. – A co jak to jest trucizna? Ach, gdyby chcieli zabić, to przecież już dawno by to zrobili. Nie zostało nic innego, jak posłuchać się pani i udać się po chwili w błogi sen.
* * * Ile to trwało? Trudno byłoby to stwierdzić, gdy okna tego przybytku są zabudowane od środka i próżno tutaj szukać promieni słonecznych, jakie mogłyby dotrzeć do oczu Soueia. Och, oczu. Tak. Wzrok był zdecydowanie inny. Póki co poruszanie gałkami ocznymi wywoływało ból, a sam widok był lekko przekrwiony, jednak powieki chodziły dość sprawnie, a i jedno, jak i drugie oko pokazywało teren dokładnie w takim samym stopniu, co przed operacją. Na domiar złego okolice prawego biodra dawały o sobie znać pulsującym bólem. To wszystko jednak nie wpływało na funkcjonowanie Soueia, który ze względu na swoją twardą skórę, a raczej wytrzymałość budowaną przez lata, mógł normalnie się poruszać pomimo wszelkich niedogodności. – Żeś się w końcu wybudził. Kazała mi tutaj czekać, abym wyprowadził cię z domu. Gratuluję nowych oczu. Niestety nie powiem ci, jak ich używać, bo jak widzisz - sam ich nie posiadam. – Wzruszył ramionami, wskazując mafiozie drogę do wyjścia. Starszej pani już dawno tutaj nie było, a może krzątała się gdzieś w podziemiach chatki? Ciężko było to stwierdzić. Najważniejsze, że wykonała swoją pracę, a tym samym tchnęła w Soueia drogę do zdobycia nowych umiejętności, które z pewnością przysłużą się Akiyamie.
Ukryty tekst