Chatka pani Taihei

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Shousuke

Chatka pani Taihei

Post autor: Shousuke »

0 x
Megumi Ishida

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Megumi Ishida »

Mgumi po otrzymaniu ciekawego zadania postanowiła odsunąć na chwilę marzenia o zwycięstwie w turnieju na lodowej pustyni i zająć się sprawami bardziej przyziemnymi oraz ogólnie mniejszej wagi. Tak więc ruszyła prosto pod wskazany adres gdzie czekała ją niespodzianka. Domostwo, nie za dużych rozmiarów, z sporą ilością pięknych roślin. Co ciekawe część była użytkowa a część tylko miała na celu cieszyć oko. To już sporo mówiło o właścicielu bądź w tym przypadku o właścicielce. Generalni to najlepiej to zadanie byłoby zakończyć w miarę szybko i pobiec na trakt to może by udało się jeszcze potrenować przed igrzyskami, ale no jak mówiła są rzeczy ważne i ważniejsze. I tak własnie kierowana swoimi emocjami postanowiła że zapuka, przedstawi się i pokaże zwój. Przy odrobinie szczęścia nie dojdzie do walki jakiejś, a przynajmniej taką miała nadzieję.
0 x
Shousuke

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Shousuke »

0 x
Megumi Ishida

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Megumi Ishida »

Przyszłą zwyciężczyni turnieju na lodowym puskowiu, przyszła mistrzyni sztuk walk siłowych, szermierczych, oraz rzucania do celu popatrzyła na dom z aprobatą w wzroku. Była całkiem zainteresowana tym domostwem. Gdy wracała tutaj od granicy podziwiała po drodze porę roku podczas której wszystko budziło się do życia. Piękna wiosna, pani wiosna. Ogród został najwyraźniej przez nią nawiedzony już wcześniej. Ogólnie to kobieta dostała się pod drzwi i zapukała. Otworzyła jej całkiem miła starowinka która wepchnęła ją do środka naruszając jej nietykalność. Ale trudno odpuści to staruszce, przecież chciała być dla niej miła. A to należy docenić. Ale była w związku z pewnym zadaniem więc chciała już zacząć a nie bawić się w podchody. Co gorsza była na diecie żeby zrzucić kilka kilo i mało uśmiechało się jej jedzenie co babcia podrzuci. Grzecznie odmówiła mówiąc że jest na diecie, ale za to poprosiła o herbatę. W ten sposób liczyła na bezpieczne wyjście z niezręcznej sytuacji.
0 x
Shousuke

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Shousuke »

0 x
Megumi Ishida

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Megumi Ishida »

Megumi bardzo zainteresowana swoim nowym zdaniem właśnie w piękny sposób przeskoczyła pierwszą trudność. Mianowicie udało jej się wymigać od jej zdaniem niepotrzebnych kalorii jakimi są słodycze. Jednak by nie razić babuni która była najwyraźniej zawiedziona postanowiła wypić całkiem zresztą dobrą herbatę. Staruszka mówiła coś że dobra herbatę powinna mieć rumianek i tak dalej. Dziewczyna przytakiwała ale myślami była już gdzie indziej. Myślami przechodziła między górami, przez lasy, pustynie, morza tylko po to by na końcu swej drogi stanąć na arenie i zmieść przeciwników potężnymi technikami. Była pewna siebie, i to była jej zaleta. Lepsza zbyt wielka pewność w siebie niż zupełna nie wiara. Z zamyśleń wytrąciła ja kobita która zaczęła szukać klucza następnie po długich poszukiwaniach zakończonych powodzeniem przedstawiła problem. Ishida przytaknęła ochoczo i ruszyła do szopy. Zrobić, zabrać wypłatę wyjść.
0 x
Shousuke

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Shousuke »

0 x
Megumi Ishida

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Megumi Ishida »

Megumi wypiła całkiem dobrą herbatkę i uznała że pora się streścić ponieważ nie tak szybko można dotrzeć do lodowej krainy. Więc dla niej będzie lepiej jak szybko wykona powierzone zadanie. Poszła do składziku za domem, czyli nie daleko, i dostała proste instrukcje co ma robić. Drzwi do składzika pięknie przyozdobione serduszkiem wyciętym w drewnie, po za ładnym wyglądałem niestety sprawiały że otwarcie ich było łatwy zadaniem. Ale pomyślmy czy ma sens robić strasznie mocne brzydkie drzwi do składzika. Przecież równie dobrze potencjalny włamywacz jeśli znajdzie się jakiś chętny na kilka szmat i narzędzi za grosze, to może po prostu wyważyć normalne drzwi. Kobieta i tak nie jest zdolna do reakcji, ponieważ ma swoje lata. Więc tak czy siak zostanie obrabowana, a przy okazji mocne drzwi wzbudzają poczucie że coś wartościowe znajduje się wewnątrz. I tak z dywagacji wytrąciła Ishidę wizja pracy w ogrodzie. Złapała w swoje piękne dłonie narzędzia pracy i rozpoczęła wykonywanie pracy.
0 x
Shousuke

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Shousuke »

0 x
Megumi Ishida

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Megumi Ishida »

Dziewczyna z jednej strony powinna się cieszyć że może dorobić troszkę grosza, a z drugiej strony jednak to nie była praca na jej możliwości. Ostatnimi czasy biła się w karczmach z kłótliwymi ludźmi, potem z miejscowym czempionem, potem przenosiła tajemnicze paczki do tajnych organizacji, a teraz plewiła grządki u starszej pani. No cóż, żadna praca nie hańbi. Dziewczyna popatrzyła na zieleninkę która rosła sobie spokojnie przed nią i na chwilę zaczęła się rozwodzić czemu zabija jedne rośliny a drugie pielęgnuj. No bo przecież i to roślina i to. Z drugiej jednak strony jedne rośliny swoją obecnością przeszkadzały innym, czy jednak można mieć moralne prawo niszczyć jedne tylko dlatego że szkodzą drugim? Wtedy niczym się nie różnimy od chwastów! Przerwała swoje absurdalne rozmyślania i wzięła się za pracę kontem oka dostrzegając że babunia pracuje razem z nią. No i dobrze przynajmniej robota szybciej pójdzie, a ona szybciej ruszy do walki!
0 x
Shousuke

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Shousuke »

0 x
Megumi Ishida

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Megumi Ishida »

Dziewczyna na kolanach brudząc się ziemią pracował ku chwale pięknego ogrodu. Wiosna trwała w najlepsze więc chwasty całkiem sprawnie pojawiły się koło dopiero rozrastających się roślin użytkowych. Właściwie Megumi nie rozumiała dlaczego akurat grządki z kwiatami ozdobnymi też trzeba pielić skoro niektóre chwasty są równie ładne jak te ozdobne kwiaty, ale nie zamierzała dyskutować z pracodawcom pod żadnym względem. I tak praca sprawiała że czas mijał całkiem szybko. Po tym etapie zadania, nadeszła pora na zebranie owoców. Ishida nie była przeszkolona w zielarstwie więc nie do końca mogła zrozumieć dlaczego niektóre owoce kwitną teraz, a inne później. Nie było to również w centrum jej zainteresowania. Tak więc przygruba dziewczyna zbierała do koszyka owoce, po wcześniejszym udaniu się do lasu, w celu zniszczenia pozostałości po chwastach nastąpiło oddanie plonów staruszce odebranie zapłaty, pożegnanie się i udanie w drogę na szlak. Tak, dziewczyna była pewnie spóźniona i to grubo. Wiedziała że raczej się spóźni na koronacje ale miała nadzieję że na krzywy pysk jeszcze uda się jej zapisać na turniej.
z/t
0 x
Shousuke

Re: Chatka pani Morg

Post autor: Shousuke »

0 x
Awatar użytkownika
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 706
Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku

Re: Chatka pani Morg

Post autor: BeeBee-Hachi »

Droga nie trwała długo. Tak naprawdę dzielnica, do której zmierzali, była ulokowana jedynie kilka uliczek dalej i gdyby nie dodatkowe względy bezpieczeństwa, Souei mógłby na spokojnie przedreptać ze swoim plecakiem wypełnionym częściami martwych ludzi, a może i tak nikt by go nie przyuważył. Chatka, do której drzwi właśnie zmierzał wysoki rudzielec, wyglądała nadwyraz zwyczajnie, choć dało się dostrzec, że niektóre jej części przeszły przebudowę. Głównie zasłonięte od wewnątrz ciemnym materiałem okna o stabilnej, drewnianej ościeżnicy, zdające się nie pełnić swojej roli, bo trudno było znaleźć choćby najmniejszą lukę, przez którą przedrzeć mogłyby się promienie słoneczne. Jak i drzwi, które tylko z pozoru były drewniane, a same zbudowane były z o wiele trwalszej konstrukcji. – Poczekaj. – Mężczyzna złożył sekwencję czterech pieczęci, a następnie nie zważając na Pazura, dotknął go w ramię. Czy... czy coś się zmieniło? – Idź. – I jeżeli Souei posłuchał osoby odpowiedzialnej za transport jego głów, mógł ruszyć do przodu, widząc tym samym jak drzwi otwierają się na bok, jakby czując obecność mafiozy. To Fuinjutsu to potrafi naprawdę czynić cuda. Nie zważając jednak na to, czy mafioza ruszył do przodu, czy też nie, przez wejście w końcu przeszedł rudzielec.

A środek? Pusty i ciemny. Jedynie dogasająca w tle świeca rzutowała swym płomieniem na to, co się tutaj znajdowało. I oprócz dwóch par kolejnych drzwi, prowadzących najpewniej do jakichś pomieszczeń, w głównym pokoju znaleźć można było kilkanaście szafek z wieloma szufladkami, stół z narzuconym nań białym materiałem, a także krzesło, na które po chwili wskazał mężczyzna. – Siadaj. – Sam jednak zniknął za jednymi z drzwi, dając tym samym chwilę na to, aby Souei mógł się zrelaksować przed tym, co go czeka.

Dosłownie po kilku minutach wraz z rudzielcem w sali pojawił się kolejny medyk. Była to staruszka, choć trudno nazywać osobę po pięćdziesiątce staruszką, ale już swoje lata na karku miała. Ubrana była w prosty, czarny uniform z białą opaską przewiązaną przez pas. – Nie ruszaj się. – Wyrzuciła swym stękającym głosem, gdy podeszła wreszcie do stołu, na który zaczęła przygotowywać sobie narzędzia znajdujące się w szafkach. Tuż za nią wszedł rudzielec, który trzymał metalową tacę, na której znajdowała się teraz głowa Jun'ichiego pozbawiona znacznej części konserwantu. – Przygotuj narzędzia. – Mężczyzna skinął głową, a tym samym wokół jego rąk pojawiła się fioletowa aura, którą powoli i dokładnie spowijał kolejne przyrządy. Nie chcąc marnować czasu, staruszka podeszła bliżej Soueia, łapiąc go jedną ręką za czoło, a drugą majstrujący przy jego powiekach, chcąc zbadać dokładnie oczy. – To które wyciągamy?
0 x
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1047
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: Chatka pani Taihei

Post autor: Souei »

Znał tą okolicę, ale nie znał tego domu. Mimo, że dystans dzielący to miejsce od Fugu spokojnie można było uznać za odpowiedni do niedzielnego spaceru, to jednak Souei nigdy nie miał okazji dowiedzieć się, jak wygląda wnętrze domu, który sprawiał wrażenie nawet opuszczonego. Mijał go wielokrotnie, ale nie poświęcał mu nigdy należytej uwagi, tak jak setkom innych, które mija się codziennie. Teraz jednak jego rudy przewodnik uchylał przed nim rąbka tajemnicy i choć zastosowane środki bezpieczeństwa mogły dziwić, to Pazur nie kwestionował tego, czy były zasadne. Po kilku chwilach wyjaśniło się, po co był ten krótki kontakt między mężczyznami. Mafiozo nie protestował, choć nie od razu zdał sobie sprawę, że właśnie udzielono mu przepustki do wejścia. Gdy już wszystkie formalności zostały zachowane, oboje mogli wejść do środka niepozornego budyneczku.
Wnętrze okazało się bardzo surowe i niegościnne. Po rzuceniu okiem na meble i przygotowane na środku pomieszczenia łóżko, Souei nie poczuł się jak w domu. Czuł się jak w szpitalu, ale takim dość prowizorycznym... tajnym. Tak, to było chyba to słowo. Tak jak inne, zwykłe lecznice zazwyczaj prezentują się w jasnych barwach, tak tutaj panował półmrok i cisza. Obiektywnie patrząc, było tu po prostu straszno, ale Pazurowi nie wolno było się bać. Był tu spodziewanym gościem, który miał skorzystać z tego przybytku, więc nie obawiał się, ale jednocześnie zachowywał czujność. Za chwilę będzie musiał oczywiście poddać się zabiegowi, lecz do tego czasu chciał pozostać w gotowości.
Posłusznie spoczął na krześle, jak się okazało w oczekiwaniu na leciwą kobietę, która bez zbędnych ceregieli od razu przeszła do rzeczy. Być może miała mało czasu? Bezpośredni charakter? Niechęć do ludzi? A może wszystko naraz? Souei poddał się jej dłoniom znowu bez sprzeciwu. Musiała go obejrzeć tak jak ona chce, było to dla niego oczywiste. Nie znał się kompletnie na jej robocie, więc chciał współpracować, aby nie być tym czynnikiem, który wniósłby do całej operacji jakiekolwiek ryzyko. W zawodzie zabójcy współpraca nie zawsze była kluczem do sukcesu, ale w relacjach pacjent-rzeźnik już owszem.
- Witam. - Odezwał się do staruszki, gdy już którąś sekundę naciągała mu wory pod oczami. Być może chciał uniknąć niezręcznej ciszy, a może przypomnieć jej, że nie jest workiem mięsa. Wyglądało na to, że kobieta zna się na swojej profesji i że nie będzie to jej pierwszy raz, ale za to dla Matsudy taki zabieg to była pierwszyzna, więc wolał upewnić się, że kobieta nie zagalopuje się zanadto i nie zrobi czegoś ponad to, o co ją poproszono.
- Robimy komplet, nie chcę przez to przechodzić etapami. - Nie wiedział, czy przeszczep obu oczu naraz jest w ogóle możliwy, skoro kobieta od razu myślała tylko o pojedynczym przeszczepie. Jeśli coś będzie nie tak, wtedy miał nadzieję, że mu to odradzi, ale celem od początku było oboje oczu i Souei miał zamiar podjąć to wyzwanie.
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Mukutaro i 2 gości