W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Mashi
Posty: 132 Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
Wiek postaci: 19
Ranga: Ginkara
Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
GG/Discord: Mashi#6385
Post
autor: Mashi » 24 sie 2021, o 02:42
"Gniazdo" jest miejscem znajdującym się w opuszczonym domu, w północnej części centrum Shigashi, tuż przy przedmieściach. Wszelakie drzwi są tu pozamykane, więc aby dostać się do domostwa, należy wejść przez okno od bocznej strony domu. Po wejściu do środka ukazuje się opustoszała rudera, nic czym nawet potencjalny złodziej mógłby się zainteresować.
Droga do gniazda jest sprytnie schowana. Będąc wewnątrz budynku, należy przesunąć jedną z desek ze ściany, co prowadzi do ukrytego pomieszczenia z długą drabiną idącą w dół. Po zejściu niżej, trafiamy do typowej graciarni, pełnej pustych beczek, mioteł, krzeseł i innych rupieci. Znajdują się tam też dwie szafy, za jedną z nich jest ukryte kolejne zejście, tym razem po schodach, a te kierują już do docelowego pomieszczenia. Przez nieoczywistość tego miejsca postanowiono przerobić je na swego rodzaju tawernę, dostępną wyłącznie dla Akiyamy.
Miejsce to w założeniu jest bezpiecznym przystankiem dla członków smoczej rodziny, miejscem w którym w razie potrzeby takie osoby mogą zjeść coś, napić się czy przespać. Jest to nieduże, ale dobrze wyposażone pomieszczenie, w jego skład wchodzi bar, kominek, trzy ławeczki wraz z miejscami siedzącymi, kilka beczek sake oraz piwa i małe stanowisko do przygotowywania prostych potraw. Oprócz tego znajduje się tu także obficie wypchana spiżarka, małe pomieszczenie pełniące funkcje toalety, oraz składzik na czyste prześcieradła, koce i poduszki.
Bywalcy tego uroczego przybytku mają dwie zasady, pierwsza brzmi "Przy wchodzeniu do gniazda, ZAWSZE zamykać za sobą wszystkie przejścia", druga natomiast "O gnieździe nie rozmawiamy nigdzie poza gniazdem". Oczywistym więc jest, że raczej ciężko trafić tu przez przypadek. Nie ma tutaj też co prawda żadnej selekcji przy wejściu, jednak wszystkie bywające w tym miejscu osoby należą do smoków. Obecność kogoś obcego szybko zyskałaby rozgłos, a następnie odpowiednią reakcję z ich strony.
Opiekunami "Gniazda", a zarazem jego jedynymi pracownikami są dwaj braci, a dokładniej dwaj sympatyczni starsi panowie - Taro i Baro . Nieustannie dbają o porządek w tym miejscu, a także obsługują przebywających tu mafiozów.
0 x
Mashi
Posty: 132 Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
Wiek postaci: 19
Ranga: Ginkara
Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
GG/Discord: Mashi#6385
Post
autor: Mashi » 24 sie 2021, o 03:20
Wieczór ten raczej nie przyniesie mi już żadnych niespodzianek. W mieście panowała o dziwo wyjątkowa cisza, niektórzy nawet mogliby pokusić się o stwierdzenie, że to już samo w sobie jest podejrzane. W Shigashi wszystko może wydać się specyficzne, odbiegające od normy. Z jednej strony, nie licząc gildii kupieckiej, miastem władają trzy zorganizowane grupy przestępcze, niby brzmi to dość ponuro, jednak w przełożeniu na rzeczywistość wygląda to tak, że w wieczór taki jak ten, człowiek idzie sobie powolnym spacerkiem przez mniejsze uliczki tego miasta, a tu ni żywej duszy. Ani żebractwa, ani pospólstwa, ani nawet członków Yakuzy. Od czasu do czasu mogłem dostrzec tylko kogoś spoglądającego przez okno, jakąś prostytutkę wychylającą się zza rogu uliczki albo kogoś zamiatającego próg wejścia od swojego domu, no, ewentualnie jakiś kot mi przebiegł drogę. Faktycznie było dzisiaj nieco zbyt spokojnie, albo to ja zrobiłem się nieco przewrażliwiony. Przyzwyczajony do częstego zgiełku i krążenia wśród ludzi, prosta, pospolita cisza być może powoli przestaje być dla mnie rzeczą powszednią. A jeżeli tak, to świadczy o jednym - przydałyby mi się wakacje od mafii, choćby takie krótkie, kilkudniowe wakacje, parę dni leżenia i nic nie robienia.
Kroczyłem przez Shigashi i po trochu bujałem sobie w obłokach. Nawet się nie zorientowałem kiedy spacer zaprowadził mnie bardzo blisko jednego z opuszczonych domostw, w którym skryty był lokal znany tylko członkom mojej rodziny.
Być może właśnie tego teraz potrzebowałem w chwili refleksji, aby usiąść wśród swoich, zjeść coś i porozmawiać. Upewniając się, że nikt mnie nie obserwuje, postanowiłem wejść do budynku. Poprzez ukryte przejście zszedłem do "Gniazda", następnie postanowiłem rozsiąść się przy jednej z ławek.
Świeczki na ławie płonęły, te na ladzie także, znaczy, że ktoś tu niedawno był, lub ciągle jest. Nie zważając na to, wyciągnąłem z kieszeni jednego z wcześniej skręconych ziołowych papierosów, po czym odpaliłem go przy pomocy hubki i krzesiwa. Kopciłem powoli fajkę, w myślach liczyłem na to, że jeden z braci zajmujących się tym miejscem jest gdzieś tutaj, lub zaraz się zjawi. Z tego wszystkiego zacząłem robić się powoli głodny, obsłużyłbym się może nawet sam, jednak nie wiem co i gdzie tu trzymają, chyba lepiej było na kogoś zaczekać.
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 24 sie 2021, o 13:00
Młoda łuska tego wieczoru postanowiła skryć się w kryjówce przeznaczonej dla członków mafii. Był to całkiem dobry wybór jeśli planował sobie porozmyślać w ciszy i spokoju nad swoim życiem. W innym wypadku zapewne milsze mu by było spędzenie czasu w czarnej perle czyli również lokalu mafijnym, z tym że dosyć otwartym na ludzi, stojącym w środku miasta, przepełnionym różnymi osobami nie tylko stricte z rodziny ale też przykładowo kupcami z nią współpracującymi, czy nawet osobami zupełnie bezpośrednio niezwiązanymi z organizacjami przestępczymi. Nie ważne jednak dlaczego się tutaj znalazł, istotnym było tylko to że był głodny a znikąd pomocy czy jakiejś instrukcji gdzie co jest. Mimo że palące się świeczki sugerowały że ktoś tutaj niedawno urzędował, to teraz w budynku panowała nieprzenikniona cisza. Pusto, nikogo nie było. Jeśli nie liczyć oczywiście naszego protagonisty siedzącego na ławie.
Stan ten jednak został przerwany. Hałas dotarł do uszu Mashiego. Tupot nóg, obijanie się o ściany, dźwięki jakby ktoś rzucał czymś po podłodze. Huk upadających rzeczy w graciarni. Czyżby nalot? Wroga rodzina? Stróże prawa? Tajemnica szybko się rozwiązała gdy w wejściu do głównego ukrytego pomieszczenia z ławami zawitały dwie postacie. Rosły mężczyzna około 30 lat w podartym płaszczy poplamionym od krwi, rudawymi włosami i parodniowym zarostem, targał pod pachą drugą, mniejszą, słaniającą się na nogach postać. Skulona osoba okazała się być kobietą o kruczoczarnych włosach, z bardzo młodymi rysami twarzy świadczącymi że może ledwo co skończyła 20 rok życia. Mimo to wydawała się również nieźle umięśnioną osóbką. Po bliższym przyjrzeniu się można stwierdzić że też była odziana w ciemnym płaszcz, a raczej zwisająca na niej szmata kiedyś prawdopodobnie takowym była. Teraz to był krótki skrawek materiału. Reszta jej ubrania była dosyć zwyczajna, gdyby nie to że dopiero po paru sekundach postronny obserwator zorientowałby się że to wcale naturalnie nie było ciemne, a raczej jasno szare. Dziewczyna bowiem nie posiadała prawej ręki. Dosłownie. Ta była ucięta na wysokości łokcia, dziewczyna skulona przyciskała do ciała kikut próbując zatrzymać krwawienie, co sprawiło że bardzo szybko całe jej ubranie zostało zafarbowane krwią. Ta zaś leciała nieprzerwanie. Dziewczyna była pół przytomna, i blada jak ściana. Musiała stracić naprawdę sporo krwi.
Dwójka była tak zajęta sobą że w pierwszej chwili nawet nie zauważyli będącej na dole łuski. Gdy jednak prowadzący ranną ją spostrzegł, drżącym głosem wychrypiał:
Pomóż mi z nią! Szybko na ławę, zatrzymaj krwawienie! Zrób coś! Kurwa zrób coś bo cię zapierdole!
Mężczyzna chrypiał coraz bardziej spanikowanym głosem. Po ostatnim zdaniu które musiało go kosztować nad wyraz dużo energii jakby stracił równowagę i lekko się potknął. Mimo złapania przez niego równowagi poprzez oparcie dłoni o ścianę, mogłeś spostrzec że on też nie jest w najlepszym stanie. Ciemny od krwi płaszcz, był zabarwiony nie tylko tym co wylatywało z jego towarzyszki, ale też prawdopodobnie jego. To czego wcześniej nie dostrzegłeś gdyż stał do ciebie frontalnie, to wbity w plecy bełt kuszy, a raczej jego połowa gdyż druga była ułamana. Znajdywał się poniżej lewej łopatki, prawdopodobnie zatrzymał się na żebrach. Mimo zgrywania chojraka i doprowadzenia tutaj dziewczyny prawdopodobnie samemu odniósł obrażenia które mogły nawet doprowadzić do tego że straci przytomność. To tyle jeśli chodzi o spokojny wieczór.
0 x
Mashi
Posty: 132 Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
Wiek postaci: 19
Ranga: Ginkara
Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
GG/Discord: Mashi#6385
Post
autor: Mashi » 24 sie 2021, o 21:38
2/15
Gdy do mych uszu dotarły podejrzane dźwięki dobiegające z góry, pierwszą rzeczą o jakiej pomyślałem było, że członkowie przeciwnej Yakuzy zorganizowali nalot na podziemną karczmę Akiyamy. Szybko przygasiłem peta o podeszwę, po czym rzuciłem go na podłogę. Swą dłoń wsadziłem do torby, a następnie położyłem ją na jednym z kunai'ów, tak by w razie potrzeby szybko móc nim rzucić.
Minęła jednak chwila, a ja przekonałem się, że to wcale nie byli wrogowie, a ludzie z mojej rodziny mafijnej, na dodatek oboje byli w stanie dość nieciekawym. Z początku cała ta sytuacja nie wywołała u mnie zbytnich emocji, uległo to jednak zmianie w momencie, gdy przyjrzałem się dwójce przybyszy z bliższej odległości, a wlekący kobiete mężczyzna niezbyt kulturalnie poprosił mnie o pomoc.
Nie mogłem pozostać bezczynny, nie było czasu na zastanawianie się, musiałem działać szybko i możliwie jak najlepiej wykorzystać wszystko co było dostępne pod ręką. Zerwałem się czym prędzej z ławki i doskoczyłem do poturbowanej dwójki, wziąłem kobietę na ręce, następnie położyłem ją na na jednym ze stołów. Moja wiedza w kwestiach medycznych niestety pozostawia sobie wiele do życzenia, nigdy nie zgłębiałem nawet podstaw Iryojutsu, być może ta sytuacja popchnie mnie do tego, by coś w tej sprawie zmienić w niedalekiej przyszłości. W swoim życiu widziałem jednak to i owo i wydaje mi się, że wiem jak odpowiednio zająć się tą kobietą. Niestety dużym ograniczeniem jest, że w tym otoczeniu nie mogę przywołać klona ziemi do pomocy. Wygląda na to, że muszę polegać tylko i wyłącznie na sobie, a także na szczątkowej pomocy mężczyzny, który nie wiadomo czy zaraz w wyniku ran nie straci przytomności.
Dzisiejszy spokojny klimat był tylko ciszą przed burzą, w istocie czeka mnie kolejny wieczór pełen stresu i osobistej tragedii. Świetnie.
- Jesteś ranny, postaraj się utrzymać przytomność. Będziesz musiał mi pomóc. Da się ją uratować, tylko zachowaj zimną krew.-
Mimo, że kortyzol uderzył mi do głowy, starałem się utrzymać wewnętrzny spokój. To samo zasugerowałem rudemu mężczyźnie. Nie mogłem dopuścić do paniki, wtedy całe przedsięwzięcie mogłoby skończyć się bardzo źle.
Szybko zacząłem się rozglądać za czymś, co mogłoby mi posłużyć za ucisk do rany. Z początku nie zauważyłem niczego takiego, oprócz skrawka materiału zwisającego z kobiety, nie wyglądało to jednak na zbyt rozsądne rozwiązanie. Po chwili dostrzegłem drzwiczki od schowka, w którym przechowywane zazwyczaj były prześcieradła. Szarpnąłem za drzwiczki i bez zbędnego namysłu wyciągnąłem czyste, białe prześcieradło, które rozerwałem na pół, a następnie zawinąłem tak, aby można było wykonać węzeł.
- Unieś delikatnie jej prawą rękę, tak by była powyżej serca i ją trzymaj. Nie może stracić więcej krwi, trzeba przypalić ranę. Rozmawiaj z nią. Kluczowe są sekundy. -
Wykonałem solidne wiązanie, tak by prawe ramię tuż nad kikutem było mocno uciśnięte. To powinno spowolnić krwawienie i dać mi kilka chwil dłużej na działanie. Podszedłem do pieca znajdującego się za ladą, rzuciłem do środka kilka mniejszych kawałków drewna kominkowego i rozpaliłem je przy pomocy hubki i krzesiwa. Gdy z małego płomyka wzniecał się coraz większy ogień, ja w międzyczasie wróciłem do centrum wydarzeń, czyli obok stołu na którym leżała poszkodowana kunoichi. Sięgnąłem za jedno z wielu umiejscowionych tu krzesełek, po czym wyłamałem z niego nogę mniej więcej w połowie jej długości. Taki drewniany kołek podałem obecnemu tutaj drugiemu shinobi, temu z bełtem w plecach.
- Wsadź jej to w zęby. Za chwile ją zaboli.
W międzyczasie sięgnąłem po drugą połówkę wcześniej rozerwanego prześcieradła. Ruszyłem za ladę, aby rozejrzeć się w poszukiwaniu wiadra z wodą, której użyłem do nasączenia prześcieradła, aby zrobić okład na czoło. Dziwnym byłoby, gdyby w miejscu takim jak to nie znajdowało się ani jedno wiadro z wodą, w takim wypadku polałem prześcieradło pierwszą znalezioną zabutelkowaną cieczą, która nie pachniała mi alkoholem ani niczym co mogłoby jeszcze zaszkodzić. Złożoną i zmoczoną szmatę podałem mężczyźnie, by nałożył ją swojej towarzyszce na czoło.
Ogień w kominku powinien był w tym czasie rozpalić się wystarczająco. Wyciągnąłem z torby dwa kunai'e, które przyłożyłem do ognia w celu rozgrzania ich. Całe szczęście, że mam rękawiczki, długo bym nie utrzymał tak rozgrzanego metalu w gołych dłoniach, nawet z rękojeścią owiniętą materiałem. Gdy oba kunai' e pod wpływem temperatury zaczęły nabierać koloru, wyciągnąłem je z płomieni i powoli ruszyłem do "stołu operacyjnego".
- Musisz ją teraz przytrzymać tak mocno, jak Ci na to siły pozwalają. Jedną ręką dociskaj ją do stołu, drugą trzymaj prawe ramie, bym mógł przypalić kikut. -
Po tym jak mężczyzna złapał kobietę tak jak mu to powiedziałem, przycisnąłem dwa rozżarzone kuna'ie bokami do krwawiącej rany. W tym momencie uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia jak długo taką ranę należy przypalać, a ta mała nie była. Postanowiłem działać intuicyjnie, zrobiłem to tak by trwało to nie więcej i nie mniej niż cztery i pół sekundy, tyle musiało wystarczyć. Po wykonanej czynności, oba kunai'e od razu rzuciłem na bok pomieszczenia, żeby nie walały mi się tu niepotrzebnie.
Kobieta w takim momencie zapewne straciła przytomność i jeżeli tak, to swe palce położyłem na jej szyi, aby mieć jej puls nieustannie pod kontrolą.
- Musimy wyciągnąć grot i zdezynfekować Twoją ranę. -
Zwróciłem się do rudowłosego towarzysza, o ile ten w ogóle był jeszcze przytomny.
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 26 sie 2021, o 23:48
Bohater słysząc hałas zareagował typowo jak na mafinego chłopka przystało. Czyli wyciągnął zabawki i przygotował się do walki. Wywalił papieroska, zapewne zasmucony tym że nie da rady go dokończyć i napiął się do rzutu w nadciągających ludzi. Zorientowawszy się jednak dokładniej w sytuacji odszedł od tego zamiaru, uznając że ta dwójka to też smoki. Chociaż gdyby się tak zastanowić, osoby które zadbały o to żeby ich tak załatwić mogły być niedaleko ... No chyba że dali radę przejść kawał drogi, lub że zwyczajnie pozabijali wrogów, kimkolwiek byli. Ale jeśli nie, to ich oprawcy mogli w tym momencie spacerować sobie po okolicy będąc śmiertelnym zagrożeniem dla innych smoków. Nastolatek jednak nie marnował czasu na takie domysły, skoro nawet nie znał imion czy statusu dwójki gości tajnego przybytku.
Mimo braków w kwestii udzielania pomocy medycznej, zdecydował się na iście książkową próbę zasklepienia rany, za pomocą rozgrzanego metalu. Wcześniej jednak zadbał o to by nie padła mu jeszcze przed rozpoczęciem zabiegu, konkretne instrukcje skierowane do mężczyzny zostały wykonane bezbłędnie, i przyjęte bez wydziwiania. Zdawał on sobie sprawę z powagi sytuacji i nie zamierzał wdawać się w słowne utarczki z kimś kto swoim zachowaniem sprawiał wrażenie kogoś kto wie co robi. Może to tylko iluzja, ale całkiem dobra. Mashi był w tym co robił całkiem przekonujący. Gdy tylko zbliżył ostrze do skóry, ranna niespokojnie się szarpnęła parę razy, żeby za parę sekund gdy kunai przypalił jej skórę zemldeć wydając wcześniej zduszone przez knebel wrzaski bólu. Ranna miotnęła się dziko uderzając mężczyznę łokciem, ale była to jedyna rzecz która poszła nie do końca po myśli naszej łuski. Więc nie pozostało mu nic innego jak zająć się drugim przybyszem zakłócającym jego spokój.
Rudowłosy posłusznie obrócił się plecami do niego siadając na ławce. Bohater jednak zajmując się raną mógł zauważyć coś bardzo dziwnego. Okazało się że grot strzały wbił się bardzo płytko, nie wszedł nawet w całości. Widocznie wystrzał był z dużej odległości, a sam pocisk został powstrzymany przez grubsze ubranie i płaszcz. Jednak jak wspomniano wcześniej ilość krwi była dosyć znaczna. Gdyby przyjrzeć się samej ranie, nawet osoba bez wykształcenia medycznego, powinna się zorientować że ilość krwi jest zbyt duża. Że rana ciągle nieprzerwanie przyczynia się do utraty krwi przez poszkodowanego. Jakby z jakiegoś powodu nie chciała się zasklepić tylko ciągle krwawiła jak zrobiona sekundy wcześniej. Brak krzepnięcia to nie była jedyna nowość. Obok samego zranienia pojawiły się mało sympatyczne bąbelki ropy, jakby rana się zapaćkała czymś bardzo niefajnym. Czyżby z grotem bełtu było coś nie tak? Sam pacjent grzecznie siedział zupełnie chyba nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje.
0 x
Mashi
Posty: 132 Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
Wiek postaci: 19
Ranga: Ginkara
Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
GG/Discord: Mashi#6385
Post
autor: Mashi » 29 sie 2021, o 16:46
4/15
Mimo, że kobieta stawiała opór, udało się zasklepić ranę. Przynajmniej na tyle, aby zapobiec wykrwawieniu się na śmierć. Sięgnąłem po kolejne prześcieradło ze schowka i tak jak wcześniej rozerwałem je na pół, następnie zaciśniętą i przypaloną ranę całościowo owinąłem jedną połówką, aby jeszcze dodatkowo zabezpieczyć jej rękę, czy raczej to co z niej zostało. Kobiecie nic już raczej nie będzie, teraz przyszedł czas by zająć się szanownym rudowłosym jegomościem.
Gdy ten obrócił się do mnie plecami, wyciągnąłem kolejnego kunai'a z torby, którym rozciąłem jego ubrania, by móc przeprowadzić zabieg. Po obejrzeniu rany od razu mogłem stwierdzić, że wdało się zakażenie, bądź grot był zatruty. Możliwie najszybszym ruchem wyciągnąłem bełt z pleców mężczyzny i rzuciłem go gdzieś na bok.
- Wokół rany powyskakiwały Ci paskudne bąble, na dodatek krwawienie nie ustępuje. Ten pocisk prawdopodobnie był zatruty, ewentualnie mogło wdać się konkretne zakażenie. Tego nie wiem. Trzeba zdezynfekować ranę. -
Podszedłem do półek z alkoholami i wąchając jeden trunek po drugim zacząłem szukać czegoś wysokoprocentowego, co by się nadawało do odkażenia rany. Gdy w końcu natrafiłem na butelkę z nieco mocniejszą zawartością, zwróciłem się z powrotem do rudego.
- Uważaj, będzie piekło. -
Uprzedziłem go, po czym delikatnie przechyliłem flaszkę gwintem w dół, tak by powolnym strumieniem zalać jego ranę i ropne bąble które powychodziły dookoła niej. Kolejną rzeczą jaką zrobiłem, było sięgnięcie po niewykorzystaną część rozdartego prześcieradło, ponownie wykorzystałem to jako bandaż i zacząłem owijać tułów mojego "pacjenta".
- Zrobiłem co mogłem, jednak pomoc medyka i tak będzie potrzebna. A tak poza tym... Jakiej jesteście rangi? Chyba was wcześniej nie widziałem. -
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 29 sie 2021, o 19:27
Mashi poświęcił chwilę czasu na zajęcie się najbardziej poszkodowaną osobą. Jego improwizacja przyniosła oczekiwany efekt i już po chwili ogłuszona bólem dziewczyna leżała bezwładnie na ławie mając na szybko opatrzoną ranę. Czy dwójka przybyszy mogła oczekiwać czegoś więcej? Na pewno nie w pustym gnieździe. Sprawa z mężczyzną była jedna bardziej skomplikowana. Łuska przemyła jego ranę alkoholem, i go opatrzyła ale nie wiele to zmieniło. Krew bardzo szybko zabarwiła prześcieradło które użyto do jej prowizorycznego zabandażowania. Nienaturalnie. Niebezpiecznie. Potoki czerwonej substancji ciekły nic sobie nie robiąc z upływu czasu czy opatrunków, jakby rana nie chciała się nawet wstępnie zasklepić. Co prawda usunięto po części ropę która się zebrała, ale można było po stanie pacjenta wnioskować że nie minie kilka minut i ta ponownie pojawi się na ciele mafijnego towarzysza.
Uwaga na temat zatrucia została przyjęta nad wyraz spokojnie. Jakby ten spodziewał się takiej informacji. Pokiwał głową i stęknął. Przez chwilę siedział w milczeniu patrząc w podłogę. Jego wzrok był bardzo smutny, jakby miał najczarniejsze myśli w głowie. Po chwili otrząsnął się i spróbował porozmawiać z Mashim. Może żeby zabić czas, może żeby odwrócić uwagę od najgorszego scenariusza który mógł go czekać, a może bo chciał mu zlecić coś do zrobienia.
Taaaa, spodziewałem się tego. Jak na takie draśnięcie cholernie boli. Mieliśmy zadanie wykraść pewną rzecz z jednej z siedzib tygrysów. Szybko jednak wyszło że bardzo źle oszacowaliśmy ochronę. To miała być czysta akcja, wejście i wyjście. Bez walki. Oko znające teren i pazur będący w stanie eliminować problematyczną siłę żywą gdyby coś poszło nie tak. Na miejscu jednak spotkaliśmy kilkoro plebsów gotowych do obrony swojej własności. Nic specjalnego, paru rzezimieszków z nożykami i mieczykami, z pięciu. Jednak był też tam jeden troszkę bardziej ogarnięty koleś, shinobi. Siedział ukryty do samego końca walki. Przeczekał aż wymordujemy jego towarzyszy, a potem ..... a potem po prostu strzelił mi w plecy z kuszy, a dziewczynie uciął rękę. Paskudny typ. Udało mi się wyciągnąć ją na zewnątrz oraz wykraść to co było naszym celem. Pierwotnie chciałem ją wrzucić do naszego lekarza w klinice dla zwierząt, a samemu pójść na miejsce przekazania ładunku, ale nie dałem rady. Ona za bardzo krwawiła, a ja czuje się coraz gorzej.
Zawahał się odrobinę przed przejściem do drugiej części wypowiedzi ale najwyraźniej uznał że skoro jegomość który siedział w ich lokalu właściwie ratuje im życie, to wypada go zaznajomić z tym co się stało. Poczekał chwilę na twoją reakcję, a potem wolno sięgnął do kieszeni i wyjął z niej pakunek wielkości pięści. Podał go jego wybawicielowi i kontynuował monolog.
Ty zdecyduj co zrobić. Ten pakunek musi trafić do naszych w czarnej perle, nie ma sensu iść na miejsce zbiórki bo skoro spodziewali się naszego najazdu to mogą się również tam zaczaić. A w perle zawsze są nasi więc jakoś to będzie. Chłopaki sobie poradzą więc olać ich. Jednak z drugiej strony nasze oko nie może umrzeć w tej dziurze, to byłoby zwycięstwo wrogiej rodziny i wielka strata dla nas. Doceniam twoją pomoc, ale daleko na czymś takim ona nie pociągnie, musi trafić do specjalisty. Oczywiście teraz w nocy na ulicy będzie średnio bezpiecznie. Puste drogi oznaczają że dużo łatwiej będzie cię lub was namierzyć. Jak spotkasz jakiegoś wsioka to zapierdol śmiecia, ale jak zobaczysz faceta w brązowym płaszczu z kuszą, starszego brodatego dziadka, to uciekaj. Uciekaj jak najdalej. Nawet nie waż się do niego podchodzić, choćbyś i miał zawalić to co robisz. Wymyśl coś, zaproponuj.
I tak łuska została decyzyjną w tym gronie osób normalnie będących jego zwierzchnikami. Mimo jednak że mężczyzna pominął siebie w swojej wypowiedzi, to warto zauważyć że możliwe że on bez specjalisty też daleko nie zajdzie. Baa, możliwe że nawet będzie z nim równie źle co z jego partnerką jeśli krwawienie nie ustanie. Co więc zdecyduje młodzieniec?
0 x
Mashi
Posty: 132 Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
Wiek postaci: 19
Ranga: Ginkara
Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
GG/Discord: Mashi#6385
Post
autor: Mashi » 2 wrz 2021, o 19:55
6/15
Wysłuchałem co miał mi rudowłosy mężczyzna do przekazania. Zastanawiającym było dlaczego w tym wszystkim kompletnie nie uwzględnił siebie, tak jakby ten bełt w plecach był wyrokiem śmierci, z czym facet najwidoczniej zdążył się już pogodzić.
- A co z Tobą? Wciąż żyjesz. Trucizna z każdą chwila rozprzestrzenia się coraz bardziej po Twoim ciele, nie mamy czasu do stracenia. -
Schowałem pakunek do kieszeni. Zebrałem z podłogi kunai'e których wcześniej użyłem do wypalenia rany i schowałem je do torby. Podszedłem do stołu, na którym leżała niewiasta z obciętą dłonią i wziąłem ją na ręce. Niezależnie od tego czy rudowłosy postanowił ruszyć ze mną czy też zostać i czekać na pewną śmierć, musiałem ruszać. Skierowałem się w stronę schodów prowadzących do graciarni, stamtąd można było wyjść tylko po drabinie w górę, ewentualnie po ścianie. W tym wypadku, trzymając okaleczoną kobietę, przy pomocy Kinobori no Waza pokonałem całe piętro i dostałem się do ukrytego pomieszczenia za osuniętą deską. Z tamtego miejsca już było bardzo łatwo opuścić kryjówkę Akiyamy.
Po wyjściu z budynku, stworzyłem dwa klony ziemi, które przy tworzeniu wyposażyłem w odpowiednie pokłady chakry [16% na każdego]. Jednego klona rozstawiłem tak, by szedł przez cały czas dwadzieścia, może trzydzieści metrów z przodu, a drugi z tyłu. Nie posiadałem niestety Dojutsu ani umiejętności Sensorycznych, musiałem być więc czujny, bo asekuracja w postaci klonów na dłuższą metę może pomóc mi jedynie w odwróceniu uwagi, raczej w niczym więcej, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że przeciwnik jest rzekomo bardzo potężny. Starając się mieć cały czas oczy dookoła głowy, zacząłem kierować się w stronę lecznicy dla zwierząt.
[z/t]
Ukryty tekst
0 x
Satori
Posty: 31 Rejestracja: 13 gru 2021, o 19:02
Wiek postaci: 17
Ranga: Łuska
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10307
Post
autor: Satori » 9 sty 2022, o 12:05
Nasz bohater z południowego targu udał się w stronę samego centrum osady. Spacer zajął mu około dwudziestu minut, aż w końcu stanął przy opuszczonym domostwie, które tak na prawdę było jedną z mafijnych kryjówek. Droga do miejsca docelowego, czyli ukrytej tawerny, była utorowana ukrytymi przejściami, chłopak znał to wszystko już na pamięć i bezproblemowo w krótką chwilę dostał się do środka. Gniazdo było miejscem w którym Satori pojawiał się często, można by powiedzieć że nawet bardzo często. Był jednym ze stałych bywalców, bo zwyczajnie nie miał innego miejsca gdzie mógłby się podziać. Od zawsze było to miejsce, gdzie można było spotkać wielu członków rodziny mafijnej.. a właściwie tylko ich można było tu spotkać, bo nikt z zewnątrz nie miał możliwości dostać się do środka. Nie ciężko więc było znaleźć tu jakąkolwiek robotę, czy też doinformować się o tym co "w trawie piszczy". Tym razem jednak mógł sobie odmówić zarobek, pracę i wszystko inne.. przynajmniej tak mu się wydawało. Zamierzał chociaż chwilę poświęcić samemu sobie, zrelaksować się nieco i odpocząć po intensywnym tygodniu. Rozejrzał się po wszystkich obecnych w środku, machnął tylko ręką na przywitanie i ruszył od razu w stronę baru przy którym usiadł. - Cześć. Dasz mi wody? - zagaił od razu do faceta imieniem Taro, który razem ze swoim bratem opiekował się Gniazdem.
0 x
Mashi
Posty: 132 Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
Wiek postaci: 19
Ranga: Ginkara
Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
GG/Discord: Mashi#6385
Post
autor: Mashi » 10 sty 2022, o 15:32
Mashi dzisiejszego wieczoru postanowił nieco odprężyć się w bardziej ustronnym miejscu. Akurat był w pobliżu gniazda, więc postanowił z tej okazji skorzystać i zajrzeć do kryjówki mafijnej. Może uda mu się spotkać kogoś ciekawego, a nawet jeżeli nie, to tak czy siak w zamiarze ma posiedzieć sobie trochę przy sake i papierosku. Standardowe procedury dostania się do ukrytego lokalu były znane wśród wszystkich członków Akiyamy, a ich wyjawianie jest stanowczo zabronione, to też nie ma opcji aby spotkać kogoś nie związanego ze smokami.
Sarutobi wszedł do opuszczonego domu, odsunął jedną z desek w ścianie a następnie zszedł do graciarni po schodach, następnie przeszedł przez przejście ukryte za szafą i po pokonaniu kilkunastu kolejnych kroków wzdłuż korytarza, w końcu znalazł się w gnieździe.
Dzisiejszego wieczoru lokal nie był pusty - dwaj bracia zajmujący się przybytkiem byli akurat obecni na miejscu, oprócz nich znajdował się tam jeszcze młody chłopak o jasnoszarych włosach, z oczami wypełnionymi całkowicie przez ciemność. O ile Mashi'ego pamięć nie myli, to chyba nie mieli okazji się wcześniej spotkać.
- Witam kolegów. Taro, zapodaj mi butelke sake, musze się trochę odchamić. -
Sympatyczny starszy pan zaczął kręcić się w te i w tamtą by znaleźć trunek o jaki poprosił Mashi. W końcu gdy znalazł alkohol, podał go czarnowłosemu, który od razu odpieczętował butelkę i wziął z niej porządnego łyka. Aby nie smrodzić pozostałym, Mashi przysiadł się do kominka, tam zaczął powoli sączyć trunek i odpalił ziołowego papieroska, którym powoli się delektował, w międzyczasie wlewając w siebie sake.
0 x
Satori
Posty: 31 Rejestracja: 13 gru 2021, o 19:02
Wiek postaci: 17
Ranga: Łuska
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10307
Post
autor: Satori » 14 sty 2022, o 19:00
Satori odebrał swoją szklankę z wodą, którą otrzymał od Taro. Zdążył upić dosłownie łyka, kiedy w środku pojawił się nieznajomy mu chłopak. Gniazdo to dość hermetyczne miejsce, tak samo jak i sama Akiyama, ale nie ma co ukrywać- chłopiec nie zdążył pewnie poznać nawet połowy ludzi powiązanych z rodziną mafijną, co przy ich liczebności nie jest w sumie niczym dziwnym. Nowi ciągle się pojawiają, starzy znikają i wszystko zatacza koło. Nastolatkowi tak na prawdę nie zależało zbytnio na interesach mafii, nie interesował się specjalnie i nigdy nie był na bieżąco. Akiyamę zawsze traktował jako pewnego rodzaju parasol, który chronił go i zapewniał nieco lepszą pozycję. Wydawał się też kompletnie nie zainteresowany przybyciem nieznajomego mu członka mafii, siedział w tej samej pozycji i spijał swoją wodę, kiedy czarnowłosy nieznajomy znalazł się przy barze i zagaił do stojącego za barem faceta. Odebrał on po dłuższej chwili od Taro butlę sake i ruszył w stronę kominka. Satori zastanowił się chwilę, obejrzał się przez bark za chłopakiem i wstał od baru. Było tego dnia dość pusto, nawet jak na Gniazdo.. a nasz bohater miał dziś wyjątkowo na jakiekolwiek towarzystwo. Zabrał swoją wodę, uniósł ją żartobliwie w geście toastu w stronę faceta za barem i ruszył za nieznajomym. Idąc za nim zaciągnął się dymem z ziołowego papierosa i zaczesał wolną dłonią swoje włosy do tyłu. Chłopak rozsiadł się wygodnie, a Satori dołączył - usiadł na najbliższym stoliku i przyglądał mu się bez słowa popijając swoją wodę.
0 x
Mashi
Posty: 132 Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
Wiek postaci: 19
Ranga: Ginkara
Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
GG/Discord: Mashi#6385
Post
autor: Mashi » 16 lut 2022, o 15:33
Mashi rozpoczął swój relaks w najlepsze. W jednej dłoni butelka z sake, w drugiej ziołowy papierosik, kominek ładnie płonął i dawał klimatu, no zdawałoby się, że w końcu przyszło Mashi'emu wypocząć, niestety dawno nie miał chwili dla siebie, a nawet jeżeli już ją znalazł, to zaraz ktoś z szefostwa mu przerywał, wlepiając przy tym jakieś nieco bardziej zajmujące przedsięwzięcie do załatwienia.
No i wyglądało na to, że już nic nie przerwie mu tej chwili beztroski, siedział sobie, o późnej porze, w podziemnej knajpce o której wie bardzo mało osób, to też szansa na to, że ktoś mu przeszkodzi była zmniejszona, niż jak gdyby kręciłby się gdzieś po Shigashi. Popijał ryżóweczke i delektował się ulubionym dymem ziołowym.
Aż w pewnym momencie zorientował się, że ten gość, który wcześniej był przy ladzie, postanowił się do niego dosiąść, a na dodatek zaczął wlepiać w niego swoje nienaturalnie czarne ślepia. W pierwszej sekundzie, gdy Mashi na niego spojrzał, postanowił olać chłopaka, wlewając jednocześnie nieco większą porcję sake w swój żołądek. Czuł jednak cały czas na sobie wzrok nieznajomego, nie chciało mu się gadać, nie miał humoru.
Sarutobi po kilku szybkich łykach postanowił przyjrzeć się szarowłosemu nieco dokładniej, dostrzegł wtedy, że jest on delikatnym młodzieńcem o drobnej budowie. Zastanawiąjące były te jego wypełnione czernią oczy, Mashi nawet przez chwilę rozważył, czy by go o to nie zapytać, jednak uznał, że mu się nie chce, no i w ogóle to nie będzie gadał z jakimś gnojkiem.
Dopalił skręta i wywalił go do piecyka, przechylił sake do końca i z widocznym rozdrażnieniem całą tą sytuacją postanowił opuścić lokal. Oczywiście pozamykał za sobą wszelakie przejścia i poustawiał przeszkody tak jak należy. Obrał drogę do domu, licząc, że uda mu się nie zostać zaczepionym przez nikogo po drodze. A w szczególności przez potencjalnych zleceniodawców.
[z/t]
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 26 lut 2022, o 23:03
Mashi Misja rangi C - Impreza
1/30
Mashi wyszedł z lokalu, grzecznie za sobą wszystko pozasuwał i ruszył w świat przez nikogo nie niepokojony. Jego ostatnie dni pracy w mafii były naprawdę wymagające. Najpierw w tym że właśnie ukrytym lokalu który właśnie opuścił poznał Ichigo, pazura, i kobietę których opatrzył a następnie przetransportował drogocenny kamień do budynku mafii. Później na zlecenie kobiety która go od niego odebrała poznał drugiego Ichigo, kolegę tego pierwszego, który zajmował się średnio wierną rodzinie łuską. A jeszcze później, młody palacz porwał dziecko jubilera którego mafia chciała użyć żeby oszlifował drogocenny kamień. Powód dla którego tak się gimnastykowali był prosty, gdy szlifuje się klejnoty spiłowuje się jego część. O ile w przypadku małych kamieni jest to mało ważne, o tyle w tym wypadku mowa o całkiem pokaźnym kamyczku, więc też koszty takiego marnotrawstwa były duże.
Kto by się spodziewał że zakończenie tej historii rozpocznie się właśnie dzisiaj. Naprzeciw naszego protagonisty pojawił się odziany w długi gustowny szary płaszcz nie kto inny jak starszy czerwonowłosy którego wcześniej uratował. Uśmiechał się przyjaźnie do łuski i szybkim krokiem podszedł uścisnąć mu dłoń. Baczny obserwator mógł zobaczyć iż nie wyglądał on na okaz zdrowia, cera biaława, doły pod oczami, a do tego bardzo opornie poruszał lewką ręką. Być może pamiątka po zatrutym bełcie. Pazur raczej nie był w swojej szczytowej formie. Nadrabiał jednak zachowaniem. Po przywitaniu się wcisnął Mashiemu liścik z instrukcjami. Zapieczętowana koperta świadczyła że raczej nikt go nie otwierał.
Cześć młody, miło cię widzieć. Gdyby nie ty ostatnio to mogłoby mnie tu nie być.... No ale ja tutaj z robotą do ciebie. W krótkich żołnierskich słowach. Jubiler którego dziecko porwałeś dobrze się nam przysłużył. Kamień jest oszlifowany i pójdzie na licytacje organizowaną dla naszych kupieckich kolegów. Ktoś musi jednak ochraniać całość przedsięwzięcia, jedni będą to robić bezpośrednio, a inni jak nasza dwójka zajmie się eliminowaniem problematycznych osób. Pan jubiler wrócił cały i zdrowy do swojej rodziny, ale postanowił się zemścić. Wynajął nawet kogoś od feniksów żeby wraz z jego ludźmi napadli miejsce licytacji. Nie muszę ci tłumaczyć sam rozumiesz, feniksy chcą zarówno nas złupić jak i zlikwidować naszych ważnych partnerów handlowych, a on chce zemsty za zabicie mu córki, bla bla bla, nie ważne. Niestety nie można było jej pozwolić odejść, w końcu wiedziała gdzie jest nasza klinika, widziała tam twarze i tak dalej. No i ta cholerna rodzinka zorientowała się gdzie odbędzie się spotkanie. Musimy spacyfikować problem w zarodku, to znaczy w posesji. Albo przed nią jak wyruszą. Nie ważne jak, mamy spory wachlarz możliwości. Mimo oporu twojej przełożonej, rodzina zdecydowała się żebyś to ty poprowadził akcję. Ja mam ci jako pazur pomóc i nadzorować przy okazji twoje działania. To sprawdzian dla ciebie, chcemy się dowiedzieć czy masz predyspozycje na bycie kimś więcej. Oczywiście pewnie zagrożenia dla licytacji są również inne, ale my mamy zająć się tylko tym i nic nas więcej nie obchodzi.
Oczywiście list po przeczytaniu przedstawia dokładnie to samo co powiedział Ichigo. Zadanie jest proste. Za parę godzin dojdzie do licytacji, wróg na pewno jest w posiadłości. Wyruszy z niej do starego magazynu, od którego należy trzymać go z daleka. Zatrzymanie ich, wybicie, związanie walką, zasadzka, atak na posiadłość, cokolwiek Mashi chciał. Musiał tylko skonstruować jakiś plan. Co więcej, miał nawet pewien budżet gdyby chciał użyć w jakiś sposób pieniędzy. Wszystko zależy od niego.
0 x
Saito
Posty: 12 Rejestracja: 9 sie 2022, o 19:15
Wiek postaci: 15
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10688&p=197904#p197904
Post
autor: Saito » 12 lis 2022, o 14:19
Wiedząc o istnieniu tegoż miejsca Saito postanowił je odwiedzić. Jego kotek nie chciał wchodzić do środka toteż młodzieniec puścił go wolno a ten zniknął w pobliskich zaroślach.
Po przejściu przez okiennicę chłopak zamkną ją za sobą po czym skierował swe kroki do charakterystycznej szafy która była też bramą do Gniazda. Nie pojawił się w tym miejscu jednak bez powodu. Nie za bardzo wiedział do kogo się udać a na ulicach wolał nie pytać bo nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Nie daj bożu jakiś Tygrys albo Feniks i Saito mógłby źle skończyć.
W kryjówce jak zwykle panowała względna cisza. Młody Yakushi szybko zlokalizował Taro lub Baro - często ich mylił jednak oni nigdy się za to nie obrażali.
- Dzień dobry. Może Pan mi pomoże. Chciałem dostać się do szpitala na przyuczenie do zawodu Iryonina. Orientuje się może Pan czy rodzina posiada tam jakieś specjalne względy lub swoich ludzi, którzy mogliby mi pomóc? - zapytał bezpośrednio uśmiechając się na koniec delikatnie.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości