Ciężko było przewidzieć, jaki kurs obierze Akiyama w tych okolicznościach. Wysokie ryzyko wiązało się z dużym zyskiem, ale to od charakteru rządzących Rodziną zależało, czy ośmielą się wyciągnąć rękę aby skorzystać z nadarzającej się okazji. Bardziej ostrożni doszukiwaliby się intryg i drugiego dna w działaniach Klepsydry, ale nawet bazując tylko na już posiadanych informacjach można było myśleć nad tym, w jaki sposób pozostać u steru tego sojuszu. O ile cel Ichirou był jasno sprecyzowany, o tyle Smoki nie wiedziały jeszcze, co przypadnie im w udziale za pomoc w zgładzeniu Tygrysów. To był zdaniem Soueia jeden z głównych problemów i zauważył go również Keiji. Nie było mowy o tym, aby tylko udany zamach lidera doprowadził do upadku całej mafijnej organizacji. Gdyby Akiyama zainwestowała czas i środki w samo obalenie jednego człowieka, wówczas było mało prawdopodobne, aby cokolwiek na tym zyskała. Może podczas chwilowego chaosu udałoby się im przejąć jakieś cudze dotąd interesy i tym samym poszerzyć swoje wpływy, ale wciąż nie był to pewny zysk.
Wywołany do tablicy Souei w pierwszym momencie był nieco zaskoczony tym, że Okimoto chce poznać jego zdanie. Skoro jednak pytanie padło, a temat był naprawdę trudny, Matsuda uznał, że przynajmniej spróbuje zasugerować Kłowi coś, z czego ten będzie mógł skorzystać w przyszłości, jeśli uzna to za wartościowe. Pazur to właśnie to lubił na swoim obecnym stanowisku. Do niego należało tylko zabijanie, a nie decydowanie. Możliwość wyrażenia własnej opinii bardzo mu schlebiała i podobała mu się z tego względu, że na opiniach nie ciążyła żadna odpowiedzialność.
- Myślę, że stoimy przed wielką szansą. Zgadzam się, że jedna akcja polegająca na zamachu na Ryuichiego nie przyniesie nam żadnych długofalowych korzyści. Nie chcę się wymądrzać, ale może po prostu należy wykorzystać ich "zgodnie z przeznaczeniem"? - Wypowiadając ostatnie słowa wykonał w powietrzu palcami mały cudzysłów.
- Klepsydra to mała grupa najemników, którym brakuje mięsa armatniego i kontaktów, aby dotrzeć do Tentory. Niech więc robią to, co im zlecimy, przy okazji zapewniając wsparcie. Dzięki temu będzie można ukierunkować ich działania na cele, które nas interesują, osłabić w ten sposób Ekibyo, aby ostatecznie postawić Ryuichiego pod ścianą i dopiero wtedy go wykończyć. Uważam że nie będą mieli nic przeciwko ubrudzeniu sobie rąk, o ile tylko będą widzieli w tym sens. - Teraz dopiero i on napił się z kielicha, który podał mu Okimoto.
Gdy Keiji oznajmił mu, że widział się z Sagakurą, Souei jakoś wewnętrznie odetchnął z ulgą. Nie chciał wracać do Ichirou z pustymi rękami, bo wyszedłby wtedy na kogoś wysoce nieprofesjonalnego i niewartego zadawania się. Skoro Matsuda z poziomu Pazura zdołał ruszyć tryby machiny na samej górze, to znaczy że sprawa była naprawdę godna zainteresowania. I to jemu w udziale przypadło zajmowanie się nią. Szczęściarz.
- Przepraszam jeśli to nie moja sprawa, ale na czym miałaby polegać potem ta nasza pomoc? Spodziewam się, że to będzie pierwsze pytanie jakie usłyszę, gdy przekażę to wymaganie. Pytam o to, bo cały czas zastanawiam się, na co najbardziej liczą z naszej strony. Dlaczego przyszli do nas, a nie do Feniksów? Myślę, że powinniśmy dać im przynajmniej jakąś obietnicę, która zatrzyma ich przy nas i sprawi, że nie zaczną myśleć o sojuszach z innymi. - Cały czas przecież w Shigashi istniała jeszcze trzecia Rodzina, która była wystawiona trochę poza nawias w tych wszystkich rozważaniach. Matsuda jednak o nich nie zapominał i zastanawiał się, czy jeśli Akiyama nie będzie umiała podtrzymać zainteresowania Klepsydry potencjalnymi korzyściami, to czy Ichirou podejmie decyzje o zmianie sprzymierzeńców na bardziej skorych do współpracy?
- Kto dokładnie jest celem? Mogę im towarzyszyć w tym zadaniu, o co oficjalnie proszę. Przypilnuję, aby zostało wykonane. - Nie myślał o tym aby być niezależnym obserwatorem. Po prostu lubił mieć wszystko pod kontrolą i jeśli tylko otrzyma pozwolenie, wówczas chętnie zaangażuje się w Klepsydrowe zlecenie.
Po chwili temat zszedł już na kolejny wątek, niemniej skomplikowany i rozległy, chociaż Kieł nie mógł jeszcze o tym wiedzieć.
- Pieniędzy nigdy za wiele, ale jak zwykle ma pan rację, Okimoto-dono. W ramach mojego wynagrodzenia za tamto zlecenie, chciałem prosić o przysługę... Tylko nie za bardzo wiem, z której strony zacząć... - Właściwie to chciał zaczął właśnie od tej strony. Powiedzieć wprost, że nie czuje się komfortowo prosząc Rodzinę o skupienie się przez chwilę na nim. Souei znał wartość tego, co dała mu Akiyama przez całe życie. Był oddany i wierny Smokom jednak dalej nie był pewny, czy zasłużył na to, o co miał zamiar poprosić. Brał odmowę jako bardzo prawdopodobną odpowiedź, dlatego był gotowy na wszystko.
Palarnia "Jaśmin"
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
- BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Re: Palarnia "Jaśmin"
Gdy ktoś wyciąga rękę po łatwy skarb, którym w tej sytuacji była dezorganizacja jednej z trzech rodzin zarządzających miastem kupieckim, to musi się liczyć z konsekwencjami swojego czynu. Nie wiadomo, czy ktoś mu tej dłoni nie odetnie, a i czy nagrodę, czekająca na nas w niedalekiej odległości, będziemy w stanie udźwignąć. Historia pamięta tych, którzy pochopnie ruszali na łatwy cel. A i owszem, osiągali go, lecz długo się nacieszyć nim nie mogli, na skutek działań innych osób, wyczekujących i bardziej przygotowanych na to, co przynieść możę przyszłość. Souei nie był też najmniejszym pionkiem działającym w organizacji. Może i nie lubił wikłać się w politykę, ale jako jedyny z obecnych w tym pomieszczeniu osób, miał bezpośredni kontakt z Klepsydrą. Być może był w stanie zauważyć coś, czego Keiji, siedząc w swoich czterech ścianach, wypatrzeć nie miał szans? Ten jednak zdawał się widzieć nadchodzące wydarzenia w świetlanych barwach. W przeciwieństwie do Keijiego, który nie był tym aż tak pocieszony. Harmonia. To chyba o niej mówił przed chwilą.
– Zgodnie z przeznaczeniem? – Zapytał, bo nie za bardzo wiedział, o co jego Pazurowi chodziło. Ten na całe szczęście postanowił szybko się zreflektować, wyjaśniając sens rzuconych przed chwilą słów. Keiji i owszem, słuchał, choć teraz jego wzrok skupiony był na wypełniającej się alkoholem szklance. Nie mogła być wypełniona po same brzegi, ale jedynie z połówką nie wróci wylegiwać się na poduszki. Szczególnie teraz, gdy jego piękna obsługa została zmniejszona o połowę. Souei jak na kogoś, kto przed chwilą był zdziwiony tym, iż ktoś go pyta o zdanie, całkiem nieźle się rozkręcił ze swoim planem. – Nic przeciwko ubrudzeniu sobie rąk? Nie będziesz mi tutaj kurwa mówił o tym, że mogą sobie ubrudzić ręce. Niech nie zapominają, kto do kogo idzie. – W negocjacjach żadna ze stron nie mogła pozwolić sobie na to, aby wyjść na tę słabszą, bardziej uległa. Zapewne, teraz gdy nawet jasny plan nie został ustalony, zarówno Klepsydra, jak i Akiyama, będą chciały wyjść naprzeciw, stając się głównym kapitanem i strategiem tego, co ma dopiero nadejść. – Mamy im dać naszych, aby Ci jedynie mogli pozbyć się Tygrysa? Nikt tutaj nie zamierza tworzyć wojny domowej pośrodku Shigashi, aby potrzebowali mięsa do rzucania we wrogów. – Ostrzejszy ton jasno wskazywał, że wypowiedziane przez restauratora słowa nie spotkały się ze zbyt wielką aprobatą. Co się dziwić. Keiji prowadzi do tej pory dość wygonicki tryb życia, a na samą myśl, że jego wypady do Jaśminu mogą się zakończyć, krew w nim powoli zaczęła buzować.
Nie powrócił jednak na swe łoże, jak sobie wcześniej założył, lecz przystanął oparty o belkę, stając w odległości kilkudziesięciu centymetrów od Soueia, spoglądając teraz na niego z góry. Czyżby chciał tym samym pokazać, kto tutaj rządzi? – Nie wiem. Denerwują mnie już te rozmowy przez pośredników, jakby bali się pojawić. To oni przychodzą DO NAS. My nie mamy im nic do oferowania, gdy sami od siebie nie dają nic. Pójście do Feniksów w tej sytuacji będzie głupotą, a nie sądzę, aby Ichirou i zebrani przez niego ludzie się nią odznaczali. Celem jest posłaniec z Unii. Wysoka szycha. Załatwia sprawy unijne w Shigashi. Można powiedzieć, że tutaj nikogo bardziej związanego z Kinkotsu nie spotkasz. Wiadomość o zabiciu go przez Ichirou z pewnością dotrze do uszu Kirino. – A tym samym zamiesza nie tylko na terenach shigajskich, ale i pustynnych, niejako przekreślając w znacznym stopniu to, czego udało się do tej pory sławnym Sabaku dokonać. Musiał jednak pokazać, że gotowy jest na pełną współpracę z Akiyamą.
Biorąc kolejny łyk, czarka zatrzymała się na ustach Keijiego, gdy ten usłyszał o chęci towarzyszenia Klepsydrze w wykonywanym zadaniu. Po krótkim zastanowieniu odłożył szklankę na stolik. – Wolałbym, abyś się trzymał od tego z daleka. To zadanie dla nich, a nie dla mojego mafiozy. Jeżeli będziesz patrzył im na ręcę - dobrze. Wspaniale wręcz. Warto mieć zaufanego człowieka wśród drugiej strony. Chcę jednak, aby to ich grupa została zbrukana jego krwią. I najlepiej niech wszyscy o tym usłyszą. – Czy to nie zniszczyłoby reputacji, na którą tak ciężko pracowała Klepsydra? A i owszem. Coś za coś jednak. W końcu zabicie Tygrysa musi być okraszone poświeceniami. – Mówże, a nie będziesz się w podchody bawić.
– Zgodnie z przeznaczeniem? – Zapytał, bo nie za bardzo wiedział, o co jego Pazurowi chodziło. Ten na całe szczęście postanowił szybko się zreflektować, wyjaśniając sens rzuconych przed chwilą słów. Keiji i owszem, słuchał, choć teraz jego wzrok skupiony był na wypełniającej się alkoholem szklance. Nie mogła być wypełniona po same brzegi, ale jedynie z połówką nie wróci wylegiwać się na poduszki. Szczególnie teraz, gdy jego piękna obsługa została zmniejszona o połowę. Souei jak na kogoś, kto przed chwilą był zdziwiony tym, iż ktoś go pyta o zdanie, całkiem nieźle się rozkręcił ze swoim planem. – Nic przeciwko ubrudzeniu sobie rąk? Nie będziesz mi tutaj kurwa mówił o tym, że mogą sobie ubrudzić ręce. Niech nie zapominają, kto do kogo idzie. – W negocjacjach żadna ze stron nie mogła pozwolić sobie na to, aby wyjść na tę słabszą, bardziej uległa. Zapewne, teraz gdy nawet jasny plan nie został ustalony, zarówno Klepsydra, jak i Akiyama, będą chciały wyjść naprzeciw, stając się głównym kapitanem i strategiem tego, co ma dopiero nadejść. – Mamy im dać naszych, aby Ci jedynie mogli pozbyć się Tygrysa? Nikt tutaj nie zamierza tworzyć wojny domowej pośrodku Shigashi, aby potrzebowali mięsa do rzucania we wrogów. – Ostrzejszy ton jasno wskazywał, że wypowiedziane przez restauratora słowa nie spotkały się ze zbyt wielką aprobatą. Co się dziwić. Keiji prowadzi do tej pory dość wygonicki tryb życia, a na samą myśl, że jego wypady do Jaśminu mogą się zakończyć, krew w nim powoli zaczęła buzować.
Nie powrócił jednak na swe łoże, jak sobie wcześniej założył, lecz przystanął oparty o belkę, stając w odległości kilkudziesięciu centymetrów od Soueia, spoglądając teraz na niego z góry. Czyżby chciał tym samym pokazać, kto tutaj rządzi? – Nie wiem. Denerwują mnie już te rozmowy przez pośredników, jakby bali się pojawić. To oni przychodzą DO NAS. My nie mamy im nic do oferowania, gdy sami od siebie nie dają nic. Pójście do Feniksów w tej sytuacji będzie głupotą, a nie sądzę, aby Ichirou i zebrani przez niego ludzie się nią odznaczali. Celem jest posłaniec z Unii. Wysoka szycha. Załatwia sprawy unijne w Shigashi. Można powiedzieć, że tutaj nikogo bardziej związanego z Kinkotsu nie spotkasz. Wiadomość o zabiciu go przez Ichirou z pewnością dotrze do uszu Kirino. – A tym samym zamiesza nie tylko na terenach shigajskich, ale i pustynnych, niejako przekreślając w znacznym stopniu to, czego udało się do tej pory sławnym Sabaku dokonać. Musiał jednak pokazać, że gotowy jest na pełną współpracę z Akiyamą.
Biorąc kolejny łyk, czarka zatrzymała się na ustach Keijiego, gdy ten usłyszał o chęci towarzyszenia Klepsydrze w wykonywanym zadaniu. Po krótkim zastanowieniu odłożył szklankę na stolik. – Wolałbym, abyś się trzymał od tego z daleka. To zadanie dla nich, a nie dla mojego mafiozy. Jeżeli będziesz patrzył im na ręcę - dobrze. Wspaniale wręcz. Warto mieć zaufanego człowieka wśród drugiej strony. Chcę jednak, aby to ich grupa została zbrukana jego krwią. I najlepiej niech wszyscy o tym usłyszą. – Czy to nie zniszczyłoby reputacji, na którą tak ciężko pracowała Klepsydra? A i owszem. Coś za coś jednak. W końcu zabicie Tygrysa musi być okraszone poświeceniami. – Mówże, a nie będziesz się w podchody bawić.
0 x
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Ile głów tyle opinii, a także chytrych planów, intryg i prób manipulacji. Souei nie był zaskoczony żywiołową reakcją Kła na jego słowa. Przyzwyczaił się do tego, że Okimoto najpierw daje upust nagłym emocjom, a dopiero później kontynuuje normalną rozmowę. Niemniej jednak, po pierwszym wybuchu Matsuda nie prowokował go już do drugiego. Wycofał się do swojej skromnej norki Pazura i nie zamierzał już niepytany wchodzić w dyskusję na temat tego, dlaczego pozbycie się lidera śmiertelnego wroga zostało zbagatelizowane do stopnia, w którym Klepsydra nie oferowała im niczego. Soueiowi bardzo podobała się rysująca się w oddali perspektywa kilku ważnych zabójstw, która poważnie osłabiłaby struktury rywali. Faktem było, że od wielu lat trzy wielkie mafijne rodziny trzymały się wzajemnie w szachu w obawie o to, aby przede wszystkim nie stracić tego, co udało im się osiągnąć do tej pory. Gdy jednak na horyzoncie pojawiła się grupa mogąca zrobić różnicę, gotowa do podjęcia współpracy, wystarczyło wykazać się jedynie odrobiną dobrej woli. U Okimoto tego nie było. Nie chciał uszanować i traktować Klepsydry jak partnerów w interesach, lecz miał nadzieję na szybką i natychmiastową dominację Ichirou i spółki. Oczywiście podporządkowanie ich sobie byłoby idealnym rozwojem sytuacji, ale była to bardzo ryzykowna gra, w której emocje są niestety złym doradcą. Wciąż otwarte pozostawało pytanie, czy Keiji będzie umiał utrzymać je na wodzy, gdy będzie toczył w tej sprawie rozmowy ważniejsze od tej teraz.
Zlecenie wystawione Klepsydrze, którego przedmiotem był unijny posłaniec, tworzyło kolejne komplikacje. Souei nie dał tego po sobie poznać, ale był odrobinę zaskoczony tym ruchem ze strony Głowy i Kła. Trudno było oczekiwać, że Ichirou podejmie się zabijania swoich pobratymców tylko po to, aby kogoś do siebie przekonać. Może gdyby był mniej znany i miał przez to mniej do stracenia, sprawa nie byłaby tak oczywista. Tych wątpliwości Souei również nie wypowiedział na głos, lecz zachował już wszelkie komentarze dla siebie.
- Oczywiście, przekażę. Powiem im też, żeby w razie kolejnych rozmów Ichirou pofatygował się do Pana osobiście. - Pan każe, sługa musi. Matsuda jako tymczasowy łącznik pomiędzy dwoma organizacjami chował swoją dumę zabójcy do kieszenie po to, aby sumiennie i bez żadnych sprzeciwów przekazywać informacje między Okimoto i Asahim. Pasowało mu to nawet, bo był bardzo zaintrygowany tematem zabójstwa potencjalnie najsilniejszego członka jednego z największych rywali całej Akiyamy. W ten sposób mógł cały czas być na bieżąco i niejako brać udział w całym tym przedsięwzięciu. Nie myślał o tym w kontekście awansu czy zrobienia kariery na zwłokach Ryuichiego. Po prostu... wiedział, że w tej historii będzie sporo zabijania i chciał w tym uczestniczyć.
- W porządku. Nie tknę tego posłańca. Chciałbym po prostu na własne oczy zobaczyć, czy się zdecydują. - Jako obserwatora, jego zadanie było niezwykle proste. Pewnie nadejdzie taki moment, w którym będzie żałował, że to nie on jest na miejscu tego, który zadaje śmiertelny cios, ale nie był to dla niego jakiś wielki problem. Takie powstrzymywanie się to nic w porównaniu do tego, z czym Souei musiał zmagać się nieustannie jako posiadacz Senninki.
Ostatecznie do obgadania została tylko nietypowa prośba, z którą Pazur przyszedł jako z osobistą sprawą, mającą być niejako wynagrodzeniem za dobrze wykonane zlecenie. Okimoto nie spodobało się jednak to, że Souei mówił nie wprost, a krążył dookoła tematu. Gdy więc został wezwany do wyłożenia sake na ławę, spojrzał spokojnym wzrokiem na Keijiego i, zgodnie z jego życzeniem, przeszedł do konkretów.
- Sprawa dotyczy tego chłopaka, który towarzyszył Gundanowi. Po walce z nimi odkryłem, że pochodził z klanu Hyuga. Wiem, że nasza Rodzina przoduje w dziedzinie różnych medycznych praktyk i wiem też, że Byakugana można przeszczepić z jednego ciała do innego, razem ze wszystkimi jego umiejętnościami. - Tutaj zrobił minimalną pauzę na to, aby wyczytać z reakcji i mimiki Keijiego, czy również o tym wiedział. Zakładał, że owszem bo powinien był wiedzieć. Jeśli jednak tak nie było, wówczas dyskusja o tym może nieco się skomplikować. Przerwa trwała jednak tyle ile nabranie oddechu do wypowiedzenia kolejnych zdań.
- Mam zachowaną cała głowę tego Hyuugi, wraz z jego oczami, krwią i szpikiem. Brakuje mi tylko Pana pozwolenia i zdolnego medyka, który podjąłby się wykonania takiego zabiegu na mnie. Uznałem, że skoro to moja zdobycz, mogę prosić o pierwszeństwo do niej. - Może i miał nad sobą zwierzchników, ale profesja zabójcy też rządziła się swoimi prawami. Część z nich lubiła kolekcjonować trofea ze swoich ofiar i było to ich niepisane prawo. Souei zbierał te bezużyteczne dowody swoich zbrodni tylko na potrzeby potwierdzenia wykonania zlecenia, a potem się ich pozbywał. Gdy jednak okazało się, że z jego ofiary można wycisnąć coś więcej, niż kilka ryo - wówczas nie mógł nie skorzystać. To była idealna okazja żeby się wzmocnić, zyskać nowe umiejętności, które pozwolą mu jeszcze lepiej wykonywać powierzone zadania.
Zlecenie wystawione Klepsydrze, którego przedmiotem był unijny posłaniec, tworzyło kolejne komplikacje. Souei nie dał tego po sobie poznać, ale był odrobinę zaskoczony tym ruchem ze strony Głowy i Kła. Trudno było oczekiwać, że Ichirou podejmie się zabijania swoich pobratymców tylko po to, aby kogoś do siebie przekonać. Może gdyby był mniej znany i miał przez to mniej do stracenia, sprawa nie byłaby tak oczywista. Tych wątpliwości Souei również nie wypowiedział na głos, lecz zachował już wszelkie komentarze dla siebie.
- Oczywiście, przekażę. Powiem im też, żeby w razie kolejnych rozmów Ichirou pofatygował się do Pana osobiście. - Pan każe, sługa musi. Matsuda jako tymczasowy łącznik pomiędzy dwoma organizacjami chował swoją dumę zabójcy do kieszenie po to, aby sumiennie i bez żadnych sprzeciwów przekazywać informacje między Okimoto i Asahim. Pasowało mu to nawet, bo był bardzo zaintrygowany tematem zabójstwa potencjalnie najsilniejszego członka jednego z największych rywali całej Akiyamy. W ten sposób mógł cały czas być na bieżąco i niejako brać udział w całym tym przedsięwzięciu. Nie myślał o tym w kontekście awansu czy zrobienia kariery na zwłokach Ryuichiego. Po prostu... wiedział, że w tej historii będzie sporo zabijania i chciał w tym uczestniczyć.
- W porządku. Nie tknę tego posłańca. Chciałbym po prostu na własne oczy zobaczyć, czy się zdecydują. - Jako obserwatora, jego zadanie było niezwykle proste. Pewnie nadejdzie taki moment, w którym będzie żałował, że to nie on jest na miejscu tego, który zadaje śmiertelny cios, ale nie był to dla niego jakiś wielki problem. Takie powstrzymywanie się to nic w porównaniu do tego, z czym Souei musiał zmagać się nieustannie jako posiadacz Senninki.
Ostatecznie do obgadania została tylko nietypowa prośba, z którą Pazur przyszedł jako z osobistą sprawą, mającą być niejako wynagrodzeniem za dobrze wykonane zlecenie. Okimoto nie spodobało się jednak to, że Souei mówił nie wprost, a krążył dookoła tematu. Gdy więc został wezwany do wyłożenia sake na ławę, spojrzał spokojnym wzrokiem na Keijiego i, zgodnie z jego życzeniem, przeszedł do konkretów.
- Sprawa dotyczy tego chłopaka, który towarzyszył Gundanowi. Po walce z nimi odkryłem, że pochodził z klanu Hyuga. Wiem, że nasza Rodzina przoduje w dziedzinie różnych medycznych praktyk i wiem też, że Byakugana można przeszczepić z jednego ciała do innego, razem ze wszystkimi jego umiejętnościami. - Tutaj zrobił minimalną pauzę na to, aby wyczytać z reakcji i mimiki Keijiego, czy również o tym wiedział. Zakładał, że owszem bo powinien był wiedzieć. Jeśli jednak tak nie było, wówczas dyskusja o tym może nieco się skomplikować. Przerwa trwała jednak tyle ile nabranie oddechu do wypowiedzenia kolejnych zdań.
- Mam zachowaną cała głowę tego Hyuugi, wraz z jego oczami, krwią i szpikiem. Brakuje mi tylko Pana pozwolenia i zdolnego medyka, który podjąłby się wykonania takiego zabiegu na mnie. Uznałem, że skoro to moja zdobycz, mogę prosić o pierwszeństwo do niej. - Może i miał nad sobą zwierzchników, ale profesja zabójcy też rządziła się swoimi prawami. Część z nich lubiła kolekcjonować trofea ze swoich ofiar i było to ich niepisane prawo. Souei zbierał te bezużyteczne dowody swoich zbrodni tylko na potrzeby potwierdzenia wykonania zlecenia, a potem się ich pozbywał. Gdy jednak okazało się, że z jego ofiary można wycisnąć coś więcej, niż kilka ryo - wówczas nie mógł nie skorzystać. To była idealna okazja żeby się wzmocnić, zyskać nowe umiejętności, które pozwolą mu jeszcze lepiej wykonywać powierzone zadania.
0 x

- BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Re: Palarnia "Jaśmin"
Nie było co kwestionować rzuconej przez Kła propozycji, nawet jeżeli ta wydawała się być dość absurdalna. W końcu nie powinno się zapominać, że ten dość absurdalny pomysł nie stworzył się w głowie mężczyzny samoistnie, a dopiero po rozmowie z Hibiki, która z pewnością maczała w tym swoje palce i miała z tym związany jakiś większy plan. Mimo bycia drugim, a może nawet którymś z kolei po liderce, wciąż to ona pozostawała głową, jak i sercem całej Akiyamy. Reszta liczyła się już w mniejszym stopniu, o ile w ogóle. Mało który Pazur wiedział, w jaki sposób planowane są akcje mafii. Podkopanie pozycji Ekibyo, o czym wspominał nawet Souei w swojej rozmowie, byłaby jedną z wielu opcji. Tak samo ciekawych, mogących polepszyć sytuację Akiyamy, przez co Ci mogliby o wiele bardziej panoszyć się wśród Shigashi, jak i niebezpiecznych, co już zostało zaalarmowane.
– Nie, nie do mnie. – Wtrącił się niemalże natychmiastowo, nie chcąc, aby Souei źle zrozumiał jego słowa, tak jak i jego pozycję w organizacji. Bo co miałaby zmienić rozmowa Ichirou z jakimś tam Kłem? O ile Keiji nie otrzyma pełnego namaszczenia ze strony swojej Pani, nie będzie mógł podejmować decyzji za całą Akiyamę, a jedynie za podległych mu Pazurów i Łuski, co do których miał niemalże pełne prawa. – Myślę, że z naszym sławnym Koibito chciałaby porozmawiać Hibiki-sama we własnej osobie. Z pewnością byłoby to pokazanie im, że traktujemy ich z należytym szacunkiem, skoro nawet liderka pojawi się na rozmowach, czyż nie? – Kieł powoli zaczął nawiązywać do tego, o czym myślał Souei. Z jednej strony tym przedziwnym zleceniem mafia chciała pokazać swoją wyższość i chęć dominacji w tej powstającej współpracy, a z drugiej zdawała sobie świetnie sprawę, że Klepsydra, a przynajmniej sama postać Ichirou, nie jest pierwszym lepszym najemnikiem, chcącym zemścić się na Tentorze. Jest to człowiek, który gdyby chciał, mógłby teraz zarządzać tym wielkim potworem, jakim jest Unia. I kto wie, czy gdzieś za kulisami, gdy nikt nie patrzy, niczym sprawny Ayatsuri pociąga za sznurki, decydując o tym, co ma robić i mówić Kirino.
– W porządku. Twoja rola posłańca jeszcze się nie skończyła, ale wierzę, że jeszcze przed spotkaniem będziesz w stanie ich przeciągnąć na naszą stronę. Wiele nie mówisz, ale coś w tej głowie jednak masz w przeciwieństwie do niektórych. – Keiji wierzył, szczególnie gdy emocje nieco opadły, a raczej był pewien tego, że dzięki Soueiowi zawiązanie współpracy z Klepsydrą będzie o wiele łatwiejsze. Przytaknął jeszcze głową na słowa swojego pracownika, samemu biorąc łyk alkoholu. Ten zdawał się wlewać w jego organizm litrami, a po twarzy, jak i nawet zapachu z ust, próżno było doszukiwać się śladów wysoko procentowych trunków. Wprawny umysł i wytrenowane ciało, a może miał jakieś inne sekrety? W końcu powoli to już nie było żadną tajemnicą dla Soueia, że Akiyama zajmuje się nielegalnym... ach, nie, to może złe słowo. Ukrytym laboratorium, w którym pracują najznamienitsi medycy. Ta najpoważniejsza część rozmowy właściwie dobiegła końca, przez co Keiji pozwolił sobie na cichy śmiech, słysząc, jak Souei wspomina o znajomym Gundana.
– Hyuuga, e? Nie będę ci odbierał tego, na co sam sobie zapracowałeś. – Już nawet niektórzy z bardziej doświadczonych Łusek wiedzieli o możliwości przeszczepu, przez co Kieł nie wykazał żadnego zdziwienia, słysząc o takich możliwościach. Ani nawet wiedza Pazura w tym zakresie nie zaskoczyła go w żadnym stopniu. Tak jakby to była zwykła rozmowa na bazarku dotycząca tego, jakie to oko można sobie dzisiaj w łeb wsadzić. – Oczy, krew i szpik. Dobrze przygotowany jesteś. Nic dziwnego. W końcu jak już masz coś wykonać, to dobrze wiesz, co znaczy być profesjonalnym. Inaczej byś nie był pode mną. – Komplement skierowany raczej we własną stronę niż w kierunku Soueia. Keiji, odklejając się wreszcie od ściany, o którą się opierał, ruszył niezgrabnie do przodu, ponownie lądując na swym łożu. – Byakugan jest rzeczą zawsze przydatną. Gdybym miał własną głowę Hyugi, to już dawno straciłaby swoje oczy. Jestem przekonany, że wiesz, co daje Ci to oko? Jeżeli tak, to nie pozostaje mi nic innego, jak zaprowadzić cię do odpowiednich ludzi. Masz zwój z głową przy sobie?
– Nie, nie do mnie. – Wtrącił się niemalże natychmiastowo, nie chcąc, aby Souei źle zrozumiał jego słowa, tak jak i jego pozycję w organizacji. Bo co miałaby zmienić rozmowa Ichirou z jakimś tam Kłem? O ile Keiji nie otrzyma pełnego namaszczenia ze strony swojej Pani, nie będzie mógł podejmować decyzji za całą Akiyamę, a jedynie za podległych mu Pazurów i Łuski, co do których miał niemalże pełne prawa. – Myślę, że z naszym sławnym Koibito chciałaby porozmawiać Hibiki-sama we własnej osobie. Z pewnością byłoby to pokazanie im, że traktujemy ich z należytym szacunkiem, skoro nawet liderka pojawi się na rozmowach, czyż nie? – Kieł powoli zaczął nawiązywać do tego, o czym myślał Souei. Z jednej strony tym przedziwnym zleceniem mafia chciała pokazać swoją wyższość i chęć dominacji w tej powstającej współpracy, a z drugiej zdawała sobie świetnie sprawę, że Klepsydra, a przynajmniej sama postać Ichirou, nie jest pierwszym lepszym najemnikiem, chcącym zemścić się na Tentorze. Jest to człowiek, który gdyby chciał, mógłby teraz zarządzać tym wielkim potworem, jakim jest Unia. I kto wie, czy gdzieś za kulisami, gdy nikt nie patrzy, niczym sprawny Ayatsuri pociąga za sznurki, decydując o tym, co ma robić i mówić Kirino.
– W porządku. Twoja rola posłańca jeszcze się nie skończyła, ale wierzę, że jeszcze przed spotkaniem będziesz w stanie ich przeciągnąć na naszą stronę. Wiele nie mówisz, ale coś w tej głowie jednak masz w przeciwieństwie do niektórych. – Keiji wierzył, szczególnie gdy emocje nieco opadły, a raczej był pewien tego, że dzięki Soueiowi zawiązanie współpracy z Klepsydrą będzie o wiele łatwiejsze. Przytaknął jeszcze głową na słowa swojego pracownika, samemu biorąc łyk alkoholu. Ten zdawał się wlewać w jego organizm litrami, a po twarzy, jak i nawet zapachu z ust, próżno było doszukiwać się śladów wysoko procentowych trunków. Wprawny umysł i wytrenowane ciało, a może miał jakieś inne sekrety? W końcu powoli to już nie było żadną tajemnicą dla Soueia, że Akiyama zajmuje się nielegalnym... ach, nie, to może złe słowo. Ukrytym laboratorium, w którym pracują najznamienitsi medycy. Ta najpoważniejsza część rozmowy właściwie dobiegła końca, przez co Keiji pozwolił sobie na cichy śmiech, słysząc, jak Souei wspomina o znajomym Gundana.
– Hyuuga, e? Nie będę ci odbierał tego, na co sam sobie zapracowałeś. – Już nawet niektórzy z bardziej doświadczonych Łusek wiedzieli o możliwości przeszczepu, przez co Kieł nie wykazał żadnego zdziwienia, słysząc o takich możliwościach. Ani nawet wiedza Pazura w tym zakresie nie zaskoczyła go w żadnym stopniu. Tak jakby to była zwykła rozmowa na bazarku dotycząca tego, jakie to oko można sobie dzisiaj w łeb wsadzić. – Oczy, krew i szpik. Dobrze przygotowany jesteś. Nic dziwnego. W końcu jak już masz coś wykonać, to dobrze wiesz, co znaczy być profesjonalnym. Inaczej byś nie był pode mną. – Komplement skierowany raczej we własną stronę niż w kierunku Soueia. Keiji, odklejając się wreszcie od ściany, o którą się opierał, ruszył niezgrabnie do przodu, ponownie lądując na swym łożu. – Byakugan jest rzeczą zawsze przydatną. Gdybym miał własną głowę Hyugi, to już dawno straciłaby swoje oczy. Jestem przekonany, że wiesz, co daje Ci to oko? Jeżeli tak, to nie pozostaje mi nic innego, jak zaprowadzić cię do odpowiednich ludzi. Masz zwój z głową przy sobie?
0 x
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Rola posłańca całkiem mu odpowiadała. Był na bieżąco i nie podejmował wiążących decyzji. Ponadto do tej pory był z tych posłańców, co dobre, a nie złe wieści przynoszą. Gdy Pazur usłyszał, że w razie sprzeciwu Ichirou ma go odesłać bezpośrednio do Głowy, trochę mu ulżyło. Nie wszystko było jeszcze stracone w tych negocjacjach. Dobrze, że Keiji od razu był przygotowany na ewentualne dalsze rozmowy na temat warunków obu stron, zamiast za wszelką cenę próbując przeforsować swoje racje. Biorąc pod uwagę jego ognisty temperament Souei nie zdziwiłby się, gdyby Kieł chciał pokazać swoją wyższość za wszelką cenę. Dobrze jednak, że był nad nim ktoś jeszcze, kto ograniczał jego ruchy, i którego obecność tam górze ciągle przywoływała wszystkich do porządku. Souei skinął głową i mruknął potakująco w odpowiedzi na retoryczne pytanie Okimoto. Nie chciał wyjść na głupka odzywając się na taką oczywistość. Oczywiście, że jego przełożony miał rację, tak jak każdy przełożony. Matsuda był również zadowolony z tego, że Keiji nie nakazał mu całkowitego odsunięcia się od tej sprawy. Pazur był w nią już zaangażowany na tyle, że naturalnym było kontynuowanie tego wątku z jego pomocą. I o ile było to oczywiste dla niego, to uspokoiły go wytyczne Kła, który najwyraźniej dzielił z nim to podejście.
Więc to prawda co słyszy się o Akiyamie w jej szeregach. Gdy przyjdzie czas i okazja Rodzina wesprze cię, jeśli na to zasługujesz. Souei dopiero teraz przekonał się, że rzeczywiście sobie zasłużył. Do tej pory nie wiedział jak jego wysiłki w służbie Akiyamy wyglądają na tle innych Pazurów. Był przodownikiem pracy, czy może właśnie zamykał stawkę ilości wykonanych zleceń? Gotowość Okimoto do udzielenia mu zgody na przeszczep utwierdziła Matsudę w przekonaniu, że chyba nie jest z nim jednak tak źle. Widać było, że Keiji być może nawet zazdrości mu zdobyczy, czyli była ona rzeczywiście cenna. Dlatego Pazur chciał zagarnąć ją dla siebie, zamiast oddawać w całości i stracić ją z oczu.
- Bardzo panu dziękuję. - Za pozwolenie, za komplementy i za pomoc. Odpowiedział to dopiero po tym wszystkim, co wygłosił Okimoto. Nie wiedział jednak co mężczyzna ma na myśli pytając czy na pewno wie, co zyska dzięki temu przeszczepowi.
- Mam nadzieję szybko to odkryć. Do tej pory Byakugana znałem tylko ze słyszenia. Nie wiem jak to jest patrzeć ich oczami. - Odpowiedział zgodnie z prawdą, bo nie czuł, aby w żaden sposób mu to umniejszało. Nie każdy jest klanowym omnibusem, aby znać szczegóły działania czegoś tak skomplikowanego jak dojutsu i nie było w tym ani grama wstydu.
- Nie mam jej w zwoju. Pieczętowanie to nie do końca moja specjalność. Słoje z głową Hyugi i Gundana znajdują się u mnie w Fugu. Mogę je dostarczyć we wskazane miejsce. Proszę tylko powiedzieć kiedy. - Mała komplikacja, ale chyba nic nie stało na przeszkodzie, aby spotkali się już na miejscu? Czy oznaczało to jednak, że z marszu zabiorą się za realizację prośby Pazura? Nie miał nic przeciwko temu, ale na pewno się tego nie spodziewał.
Więc to prawda co słyszy się o Akiyamie w jej szeregach. Gdy przyjdzie czas i okazja Rodzina wesprze cię, jeśli na to zasługujesz. Souei dopiero teraz przekonał się, że rzeczywiście sobie zasłużył. Do tej pory nie wiedział jak jego wysiłki w służbie Akiyamy wyglądają na tle innych Pazurów. Był przodownikiem pracy, czy może właśnie zamykał stawkę ilości wykonanych zleceń? Gotowość Okimoto do udzielenia mu zgody na przeszczep utwierdziła Matsudę w przekonaniu, że chyba nie jest z nim jednak tak źle. Widać było, że Keiji być może nawet zazdrości mu zdobyczy, czyli była ona rzeczywiście cenna. Dlatego Pazur chciał zagarnąć ją dla siebie, zamiast oddawać w całości i stracić ją z oczu.
- Bardzo panu dziękuję. - Za pozwolenie, za komplementy i za pomoc. Odpowiedział to dopiero po tym wszystkim, co wygłosił Okimoto. Nie wiedział jednak co mężczyzna ma na myśli pytając czy na pewno wie, co zyska dzięki temu przeszczepowi.
- Mam nadzieję szybko to odkryć. Do tej pory Byakugana znałem tylko ze słyszenia. Nie wiem jak to jest patrzeć ich oczami. - Odpowiedział zgodnie z prawdą, bo nie czuł, aby w żaden sposób mu to umniejszało. Nie każdy jest klanowym omnibusem, aby znać szczegóły działania czegoś tak skomplikowanego jak dojutsu i nie było w tym ani grama wstydu.
- Nie mam jej w zwoju. Pieczętowanie to nie do końca moja specjalność. Słoje z głową Hyugi i Gundana znajdują się u mnie w Fugu. Mogę je dostarczyć we wskazane miejsce. Proszę tylko powiedzieć kiedy. - Mała komplikacja, ale chyba nic nie stało na przeszkodzie, aby spotkali się już na miejscu? Czy oznaczało to jednak, że z marszu zabiorą się za realizację prośby Pazura? Nie miał nic przeciwko temu, ale na pewno się tego nie spodziewał.
0 x

- BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Re: Palarnia "Jaśmin"
Kieł jedynie pomachał ręką, biorąc kolejny potężny łyk, dopijając to, co sobie niedawno znowu nalał. Nie potrzebuje żadnych większych podziękowań od swojego pracownika. Zasłużył, no to ma. Takie najprostsze rozwiązanie najlepiej się sprawdzało. W końcu nie tylko służył jako wierny posłaniec, ale przede wszystkim zabił zdrajcę, a teraz na znak tego, będzie mógł wręcz świecić przykładem. I to dosłownie. Rany zdobią człowieka, podobnie jak i operacje przeprowadzane w podziemiach Akiyamy. – Nikt z nas nie wie. Bo nikt z nas nie ma. Choć... No, powiem Ci, że z pewnością nie będziesz jedynym, który ma Byakugana wśród nas. – Szansa na to, że rodzina posiadła tak wybitne doujutsu była dość duża. Z pewnością nie jeden członek, który dowiedział się o możliwości przeszczepu, jaki za służbę oferują mafiozi, próbował na własną rękę pochwycić przemierzającego trakt Hyuugę, aby wydrzeć mu oczy gołymi rękoma. Na całe szczęście kolejny Byakugan, jaki wleciał w ręce organizacji, będzie należał do Soueia, a tym samym pośrednio do Keijiego, który gdy zajdzie taka potrzeba, z pewnością wykorzysta swojego pazura do jakiejś pracy.
– Co. O kurwa. – Okimoto aż się zaśmiał, słysząc, jak Souei trzyma jakieś naczynia wypełnione formaliną w swojej restauracji. – I co. Ludzie jedzą obiad, a gdzieś obok pływa im głowa Hyuugi patrząca się na nich podejrzliwie? Gorzej, jak używałeś ich mięsa jako przystawki. Wiedziałem, że możesz być popierdolony, ale żeby aż tak. Haha, dobra, no, nie podejrzewam cię o to, abyś to zrobił. – Choć jego wzrok skupiony teraz na mężczyźnie mógł być odebrany różnorako. Czasy ciężkie, to trzeba sobie jakoś radzić, prawda? A historie o kanibalach mieszkających w jaskiniach przewijały się tu i ówdzie. Na całe szczęście Keiji musiałby być totalnym głupcem, aby uwierzyć w to, że ciało Gundana było zawinięte w ciasto i podane w formie deseru. – Paradowanie ze słojami po mieście nie jest rozsądnym pomysłem. Nawet w nocy. Inne rodziny tylko czekają, aby poznać nasze sekrety. Zagadam do znajomego medyka i przekażę mu informację. Jedyne, co obecnie możesz zrobić, to pozostać w swojej restauracji i czekać na znak. – Trochę w tym racji miał, bo jak właściwie Souei zamierzał przetransportować słoje? Pod płaszczem, a może na jakiejś taczce? Choć z pewnością widok Pazura idącego z dziwnym pakunkiem przez miasto mogłoby przyciągnąć wzrok niektórych ludzi.
– Co. O kurwa. – Okimoto aż się zaśmiał, słysząc, jak Souei trzyma jakieś naczynia wypełnione formaliną w swojej restauracji. – I co. Ludzie jedzą obiad, a gdzieś obok pływa im głowa Hyuugi patrząca się na nich podejrzliwie? Gorzej, jak używałeś ich mięsa jako przystawki. Wiedziałem, że możesz być popierdolony, ale żeby aż tak. Haha, dobra, no, nie podejrzewam cię o to, abyś to zrobił. – Choć jego wzrok skupiony teraz na mężczyźnie mógł być odebrany różnorako. Czasy ciężkie, to trzeba sobie jakoś radzić, prawda? A historie o kanibalach mieszkających w jaskiniach przewijały się tu i ówdzie. Na całe szczęście Keiji musiałby być totalnym głupcem, aby uwierzyć w to, że ciało Gundana było zawinięte w ciasto i podane w formie deseru. – Paradowanie ze słojami po mieście nie jest rozsądnym pomysłem. Nawet w nocy. Inne rodziny tylko czekają, aby poznać nasze sekrety. Zagadam do znajomego medyka i przekażę mu informację. Jedyne, co obecnie możesz zrobić, to pozostać w swojej restauracji i czekać na znak. – Trochę w tym racji miał, bo jak właściwie Souei zamierzał przetransportować słoje? Pod płaszczem, a może na jakiejś taczce? Choć z pewnością widok Pazura idącego z dziwnym pakunkiem przez miasto mogłoby przyciągnąć wzrok niektórych ludzi.
0 x
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Keiji potrzebowałby czegoś o kalibrze o wiele większym niż te żarciki, aby wyprowadzić Soueia z równowagi. Jugo może i mieli łatkę niezrównoważonych zabijaków, ale Matsuda nigdy nie słyszał o tym, aby mieli zapędy do kanibalizmu. Żarty Kła były więc na tyle niesmaczne, że Pazur puścił je mimo uszu.
- Ciał pozbyłem się od razu, nikt nie będzie ich szukał. - Jak mówi stare przysłowie krążące w branży "nie ma ciała - nie ma zbrodni". Po Gundanie i Jun'ichim pozostały teraz już tylko głowy, które oczywiście nie były wystawione na widok publiczny w Fugu. Z drugiej strony, wielu myśliwych to pomyleńcy, którzy wieszają na ścianach albo kładą sobie pod nogami resztki swoich zdobyczy. Matsuda był pod tym względem praktyczniejszy, choć teraz, gdy posiadł już wiedzę o przeszczepach, każde resztki będą wydawać mu się użyteczne. Wciąż jednak nie miał ochoty popisywać się swoimi trofeami, a raczej trzymać je w dyskrecji, gdzie nie zwracałyby niczyjej uwagi.
Dalej Okimoto miał oczywiście rację. Jakiekolwiek transportowanie po mieście słojów z formaliną, w której pływały ludzkie głowy, obarczone było sporym ryzykiem. Jedyna opcja, jaką widział na ten moment Souei to właśnie to ryzykowane przemknięcie się bocznymi uliczkami na ustalone miejsce. Ulżyło mu więc, gdy jego przełożony podzielił się z nim swoją, inną wizją. Skoro Mahomet nie mógł przyjść do Góry, to Góra przyjdzie do Mahometa. Pazur nie wiedział jednak, czy w takim razie zamierzają przekształcić na chwilę Fugu w nielegalną salę operacyjną, czy po prostu ktoś przeniesie głowy za niego w bardziej dyskretny sposób. Tą kwestię Pazur pozostawił jednak do przyszłego wyjaśnienia, bo w sumie nie robiło mu to żadnej różnicy.
Wyglądało więc na to, że wszystko zostało już ustalone i przekazane. Matsuda nie miał już nic więcej do powiedzenia, a przesiadywać bez celu w "Jaśminie" też nie zamierzał.
- W porządku, będę czekał. Gdyby miał Pan dla mnie jakieś zlecenie, wie Pan gdzie mnie znaleźć. - Odpowiedział krótko, wstając ze swojego miejsca na równe nogi. Jego wizyta dobiegła końca, więc skinął lekko Keijiemu na pożegnanie i po dwóch krokach w tył obrócił się i wyszedł.
zt.
- Ciał pozbyłem się od razu, nikt nie będzie ich szukał. - Jak mówi stare przysłowie krążące w branży "nie ma ciała - nie ma zbrodni". Po Gundanie i Jun'ichim pozostały teraz już tylko głowy, które oczywiście nie były wystawione na widok publiczny w Fugu. Z drugiej strony, wielu myśliwych to pomyleńcy, którzy wieszają na ścianach albo kładą sobie pod nogami resztki swoich zdobyczy. Matsuda był pod tym względem praktyczniejszy, choć teraz, gdy posiadł już wiedzę o przeszczepach, każde resztki będą wydawać mu się użyteczne. Wciąż jednak nie miał ochoty popisywać się swoimi trofeami, a raczej trzymać je w dyskrecji, gdzie nie zwracałyby niczyjej uwagi.
Dalej Okimoto miał oczywiście rację. Jakiekolwiek transportowanie po mieście słojów z formaliną, w której pływały ludzkie głowy, obarczone było sporym ryzykiem. Jedyna opcja, jaką widział na ten moment Souei to właśnie to ryzykowane przemknięcie się bocznymi uliczkami na ustalone miejsce. Ulżyło mu więc, gdy jego przełożony podzielił się z nim swoją, inną wizją. Skoro Mahomet nie mógł przyjść do Góry, to Góra przyjdzie do Mahometa. Pazur nie wiedział jednak, czy w takim razie zamierzają przekształcić na chwilę Fugu w nielegalną salę operacyjną, czy po prostu ktoś przeniesie głowy za niego w bardziej dyskretny sposób. Tą kwestię Pazur pozostawił jednak do przyszłego wyjaśnienia, bo w sumie nie robiło mu to żadnej różnicy.
Wyglądało więc na to, że wszystko zostało już ustalone i przekazane. Matsuda nie miał już nic więcej do powiedzenia, a przesiadywać bez celu w "Jaśminie" też nie zamierzał.
- W porządku, będę czekał. Gdyby miał Pan dla mnie jakieś zlecenie, wie Pan gdzie mnie znaleźć. - Odpowiedział krótko, wstając ze swojego miejsca na równe nogi. Jego wizyta dobiegła końca, więc skinął lekko Keijiemu na pożegnanie i po dwóch krokach w tył obrócił się i wyszedł.
zt.
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość