Szpital

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Motaro

Re: Szpital

Post autor: Motaro »

Próg szpitala przekroczył pewien młody mężczyzna z nieprzytomnym młodzieńcem na rękach. Hałas na korytarzu przebudził Motaro, który wyskoczył jak z procy oszołomiony sytuacją. -Co? Gdzie ja jestem?! Złodziej, co ze złodziejem?! Złapaliście go? Rzucał słowami na lewo i prawo zestresowany myślą, że jego misja mogła się nie powieść. Po chwili ból pod żebrami dał o sobie znać i grymasząc się nieco Uchiha zerknął na faceta, który go tu przyniósł. -Spokojnie! Już wszystko dobrze! Dzięki Tobie dorwaliśmy drania, okazało się, że to nie pierwszy wybryk tego gościa. Miałeś wiele szczęścia, jednak nie zagrozi on już społeczeństwu, przez kolejne dwadzieścia lat zobaczy tylko ściany i kraty, ha! Niestety muszę już iść, lekarze się Tobą zajmą. Syn właściciela puścił jeszcze oczko młodziakowi, po czym udał się do wyjścia. Pielęgniarka chwyciła Motaro pod rękę i pomogła mu dotrzeć do gabinetu lekarskiego, w którym został opatrzony. Noc na szpitalnym łóżku powinna wystarczyć, by shinobi mógł wrócić do domu o własnych siłach, jednak do walki nie będzie się nadawał przez jakiś czas.

22:00 + 8h = 6:00

Po spędzonej w szpitalu nocy, dość rześki, jednak wciąż obolały Motaro udał się powoli w stronę wyjścia, dalej kierując się w stronę swojego domu.

ZT
0 x
Narubi

Re: Szpital

Post autor: Narubi »

Miałam ranioną dość poważnie głowę. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nie znałam się na medycynie, ale lecąca z głowy krew była wyjątkowo niepokojąca. Udałam się więc w stronę szpitala tak szybko jak tylko mogłam. A nie mogłam tego zrobić szybko, bowiem moja zleceniodawczyni mnie trochę przetrzymała. Gdy już więc przybyłam, zgłosiłam się na recepcję i tam odesłali mnie do odpowiedniego lekarza, który mnie wstępnie zbadał. Wydał jakąś diagnozę. Szczerze powiem, że nie zrozumiałam z tego prawie nic, za wyjątkiem tego, że mam zostać w szpitalu. Mieli mnie leczyć i obserwować. Wstrząśnienie mózgu czy coś takiego? Najpierw jednak kazali mi się wykąpać, bowiem byłam strasznie spocona i strasznie brudna. Rozebrałam się więc do naga i weszłam do wanny. Zmyłam z siebie całą krew i pot. Gorąca woda to było to czego mi było trzeba, by sobie odpocząć po nocy pełnej wrażeń. Po nocy pełnej trupów. No dobra. Trupy były cztery, ale to ja mogłam być jednym z nich. Dostałam piżamkę, cobym nie musiała nago siedzieć czy leżeć czy chodzić, bo mogłoby to być trochę krępujące. Dodatkowo z mojego wynajmowanego pokoju personel szpitalny przyniósł mi moje normalne ubranie, jednak mogłam je ubrać dopiero gdy zostałam wypisana. Moje stare rzeczy zostały spalone, podobnie jak ja spaliłam zwłoki moich wrogów. Codziennie mnie doglądali, oglądali i leczyli moją głowę, tak więc po pewnym czasie mogłam już normalnie wyjść ze szpitala. Jak mogłam to skomentować? To był nawet miły pobyt. Uratowali mi życie i byli dla mnie mili, więc nie mogłam narzekać. Odwdzięczałam się tym samym. Dobroć za dobroć. Po całej tej terapii zostałam wypisana i mogłam ubrać moje ubranie, które jak się okazało było identyczne jak te, które miałam tej pamiętnej nocy, kiedy zabiłam czterech przeciwników. No cóż. Miałam kilka takich uniformów. Przebrałam się więc, zjadłam coś i się napiłam i oczywiście skorzystałam z toalety, bowiem gówno cisnęło mnie bardzo, ale to bardzo mocno. Lekarze powiedzieli, że oprócz urazu głowy nabawiłam się jakichś problemów z żołądkiem, które skutkowały koniecznością częstych wizyt w klopie. Przez jakiś czas to właśnie klop miał się stać moim drugim domem. Gdy tylko zakończyłam kurację, opuściłam szpital, zabierając cały swój sprzęt.

Czas leczenia: 6h
Link do zdarzenia: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=59&p=32140#p32118

z/t
0 x
Ryuuhei

Re: Szpital

Post autor: Ryuuhei »

Obserwując Shigashi no Kibu, odnosiłem wrażenie, że ogrom mojego braku wiedzy byłby w stanie przytłoczyć całą tę wioskę i wszystkich jej mieszkańców. Nie poznawałem zabudowań, nie kojarzyłem nazwy, z ludźmi nie wiązały się chyba żadne moje wspomnienia. Dreptałem zatem za prowadzącym mnie Shintaro, bacznie go obserwując, bo nic lepszego do roboty nie miałem. Analizując jego budowę ciała, doszedłem do wniosku, że - w zgodzie ze swym charakterem - należy do osób przedkładających tężyznę fizyczną nad wszystkie inne "tężyzny". Ćwiczebny, bambusowy miecz kazał mi przypuszczać, że chłopak robił za szermierza, ale był zbyt biedny na prawdziwe ostrze, więc zadowalał się takim. Cóż, on przynajmniej miał jakąkolwiek broń. Moją jedyną były banknoty, którymi mogłem spróbować kogoś skaleczyć. Być może istniał we mnie jakiś ukryty potencjał tajemniczego rodu Ayatsuri, ale jeśli tak, to zupełnie nie wiedziałem, jak go wydobyć.
-Krew na głowie, krew na karku, krew na plecach i na bluzie, na koszulce też. Krew, krew, krew. Co ja pierdolę? Nie wiem. Nudno. Wafla bym zjadł... tylko nie pamiętam, jak wygląda - dywagowałem w czeluściach swojej na chwilę obecną pustej lub tylko zablokowanej głowy. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Być może przez krew. Albo po prostu dziwnie wyglądałem. Nie miałem gdzie się obejrzeć, prawda? Schowałem się cicho w kapturze i równałem rytm kroku z rytmem Shintaro... aż w pewnym momencie kątem oka spostrzegłem szpital.
Obróciłem się na pięcie w połowie kroku, kierując się w stronę wejścia, nie informując nawet mojego towarzysza, który szedł przede mną. Trzeba było zrobić coś z tą czaszką. Wykrwawianie się... było złe. Chyba. Nie wiedziałem wówczas, czy kiedyś miałem okazję się wykrwawiać.
0 x
Shintaro

Re: Szpital

Post autor: Shintaro »

Shintaro szedł prostym i powolnym krokiem przed siebie ziewając zasłonił sobie usta by nie wyjść na jakiegoś prostaka w międzyczasie rozglądał się z małym zainteresowaniem po osadzie, dostrzegał różnego rodzaju znaki świadczące o gorących źródłach dzielnicach rzemieślniczych czy też różnego rodzaju restauracji oraz sklepów, to co go interesowało w obecnym momencie najbardziej to droga do szpitala oraz wypatrzenie sklepów w których mógłby dokonać jakiś większych zakupów takich jak uzbrojenie czy też żywność. "Ta wioska jest całkowicie zwyczajna... nic interesującego nie wypatrzyłem w pobliżu a jeśli chodzi o restaurację nie wyczułem nawet żadnego zapachu w powietrzu... kicha mam nadzieję że to tylko pierwsze wrażenie nie jest najciekawsze " Przeszło mu przez myśl gdy nagle po drodze jego uwagę przyciągnął znak informujący o drodze w kierunku do szpitala, nie odzywając się ani na moment ruszył w kierunku znaku czując obecność podążającego za nim białowłosego, droga do szpitala nie była zbyt długa jednak w jej trakcie również nic ciekawego nie przyciągnęło uwagi chłopaka do tego miejsca. " Przede wszystkim muszę uzbierać pieniądze na prawdziwą katanę... jeśli mam walczyć to mieczem zdziałam o wiele więcej niż kijem do kendo, do tego temu chłopakowi również przyda się zakupienie broni o ile... nie zapomniał jak się walczy tylko tego mi jeszcze trzeba eh.. " Wzdychnął opuszczając głowę, oboje stanęli przed wejściem do szpitala, czarnowłosy rzucił wzrokiem na chłopaka który jak widać od razu chciał zabrać się do roboty i wszedł przez drzwi do środka, podążył za nim podchodząc do recepcji rzucił krótko - Znalazłem go przy drodze, ma rozwaloną głowę i krwawi, niech ktoś się nim zajmie i da mi znać potem co z nim, czekam w poczekalni - Odparł krótko zajmując miejsce na jednym z pobliskich krzesełek, chłopak przysiadł na nim i zamknął powieki przysypiając odrobinę.
0 x
Ryuuhei

Re: Szpital

Post autor: Ryuuhei »

-Coś takiego! - zdziwiła się pielęgniarka o włosach koloru blond, stojąca za szpitalnym kontuarem i kontrolująca przyjętych do sal pacjentów. -Napad? U nas, w Shigashi? - wykrzyknęła z przejęciem, a ja spojrzałem na nią bez większego zaaferowania, nie rozumiejąc, skąd się bierze jej reakcja.
-Dokładnie to powiedziałem przed chwilą. Ma pani problemy ze słuchem? - zapytałem wprost, nie patyczkując się. To nie tak, że chciałem ją obrazić. Zrobiłem to absolutnie szczerze i bez złych intencji. Samo jakoś tak wyszło. Być może w "dawnym życiu" byłem opryskliwym kutasem albo kimś w tym guście? Właśnie tego chciałem się dowiedzieć.
-N... Po prostu w tej wiosce nigdy nie dzieją się takie rzeczy! Jesteśmy w kraju kupieckim. Neutralnym. Miałam nadzieję, że żadne zbóje...
-Przepraszam, ale krwawię. I chyba trochę umieram. Mogę przeżyć? - przerwałem jej bez wahania, czując jak mokry od krwi rękaw owinięty wokół głowy staje się zbyt ciężki od pochłoniętej cieczy i osuwa się na kark i szyje, barwiąc je na czerwono. Musiałem wyglądać nader ciekawie z perspektywy nowoczesnych artystów, ale wciąż ważyły się moje losy.
Zabrali mnie do gabinetu jakiegoś wąsatego, starego doktorka w obowiązkowych okularkach, posadzili na szpitalnym łóżku, zabrali górne części garderoby i zaczęli swoją pracę. Podczas gdy obmywała mnie zwykła woda, woda utleniona, opatulały bandaże i nakłuwały nici z chakry, kontemplowałem nad moją egzystencją.
-Chyba muszę zabrać się razem z Shintaro. Wydaje się zbyt prostym człowiekiem, by próbować mnie oszukać. Może by tak mu zaufać? Strasznie przewidywany z niego gość. Łatwo go wkurwić i chyba zaczyna mnie to bawić...
Postanowiłem. Gdy po czterdziestu minutach opuszczałem gabinet lekarski, mojego towarzysza spostrzegłem rozwalonego na siedzeniu z zamkniętymi oczami.
-Ohayo~ Jestem nieumierający. Chyba. Oby - oświadczyłem zdawkowo, machając mu ręką przed twarzą, pochylony nad nim.
0 x
Shintaro

Re: Szpital

Post autor: Shintaro »

- Ciszej, jesteśmy w szpitalu niektórzy pacjenci odczuwają ból głowy - Odparłem tępiąc naganne zachowanie pielęgniarki pracującej w recepcji. Resztę krzyków pielęgniarki po prostu ignorował nie interesując się całą tą aferą z napadem u nich w neutralnym kraju, na świecie dzieją się różne rzeczy a ta była jedną z tych nad którymi nie ma sensu się spuszczać. Chłopak przysłuchiwał się rozmowie zaistniałej pomiędzy jego kolegą oraz kobietą i to co mówił białowłosy sprawiało że ten zaczynał go chyba nawet trochę lubić. " Szczerze prosto z mostu, tak jak lubię " Przeszło mu przez myśl, uśmiechnął się delikatnie na widok zdziwionej kobiety zachowaniem jego kolegi, natomiast gdy zapytał jakby nigdy nic o to czy może przeżyć w taki sposób jakby pytał o wyjście do toalety Shintaro musiał powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem co byłoby bardzo nie na miejscu w obecnej zaistniałej sytuacji. - Idźcie go ratować ja tu czekam - Odparł krótko pogrążając się w śnie na jednym ze szpitalnych krzesełek. Ze snu wybudziły go kroki dreptającego korytarzem białowłosego który jakby się wydawało na logikę powinien być już pozszywany i w dobrej formie do dalszego ciągania go po mieście. W pełni ze snu wybudziło go machanie ręką przed jego twarzą oraz przywitanie chłopaka oznajmiającego że już chyba nie umiera. - Dobrze słyszeć, mówiłeś że masz jakieś pieniądze tak? w takim razie ruszmy się do sklepu po jakieś wyposażenie a później stawiam obiad, może w tym czasie uda ci się wpaść na coś jeszcze ciekawego. Oby bo zaczęło mi się już nudzić ciągłe gadanie na ogół wole słuchać niż się odzywać - Odparł spokojnie podnosząc cztery litery z krzesła, obaj chłopcy ruszyli do wyjścia ze szpitala udając się do sklepu z wyposażeniem Shinobi.

Z/T
0 x
Ryūji

Re: Szpital

Post autor: Ryūji »

Misja rangi C
Polowanie
19/30
Las robił się coraz rzadszy i rzadszy, aż w końcu zaczęły pojawiać się pierwsze budynki mieszkalne jak i pierwsze światła. Ulice świeciły pustkami, o tej godzinie ciężko było spotkać zwyczajnych mieszkańców. Od czasu do czasu napatoczył się jakiś pijak czy bezdomny, nikt nawet nie zwracał uwagi na młodego shinobi z brązowowłosą na plecach. Wszystkie sklepy i restauracje już dawno były pozamykane, a jedyne miejsca do których dało się wejść to burdele i zajazdy. Tamiko znów odpłynęła, od kiedy Shine zeskoczył z drzew i biegł już po równej drodze po prostu padła ze zmęczenia. Jedno z największych miejsc w osadzie jakim jest szpital, nie było odszukać wcale trudno, po kilku skrętach i prostych, przed oczami Haretsu wyłoniły się dwa duże budynki. Wejście na recepcje było dobrze oświetlone, tak aby każdy kto musiał skorzystać z pomocy w nocy, mógł bez problemu się odnaleźć. Kiedy Shine przystanął jego pasażerka obudziła się i zeszła z pleców bohatera.
- Dziękuję, dalej poradzę sobie sama. Jak to rozegramy? Pójdziemy i zapytamy czy ktoś po prostu nie trafił z tu z ciężkim pobiciem? Ciężko będzie przeszukać to miejsce na własną rękę... Na szczęście mamy już pogoń za sobą prawda? Spytała dziewczyna, kierując się w stronę wejścia, trzymając się za bok. Jej obrażenia wciąż dawały jej się we znaki, ale nie chciała już korzystać z pomocy chłopaka, mieli zaraz wejść do szpitala i chciała pokazać się tam na własnych nogach. Myśl o tym, że być może uda jej się spotkać swojego ojca także w pewnym sensie dodała jej sił. Po zbliżeniu się do wejścia, można było zauważyć, świecącą pustkami recepcje za którą siedziała starsza pielęgniarka, poza tym w okolicy nie było żywej duszy, właściwie było tak cicho i spokojnie, iż w ciszy oboje mogli usłyszeć bicie własnego serca.
0 x
Shine

Re: Szpital

Post autor: Shine »

Shine przemierzał aglomerację z dziewczyną na plecach. Pomyśleć, że na skraj lasu obok polany trafił zupełnie przypadkiem, a natrafił na taką przygodę. W nocy praktycznie nie było żywej duszy co grało trochę na ich niekorzyść, zbiry zapewne miałyby o wiele cięższe zadanie jeśli chodzi o schwytanie ich za dnia. Zwykli cywile, ci niezaszczuci znieczulicą mogliby pomóc śnieżnowłosemu i cycatej dziewczynie. Gdy znaleźli się już obok szpitala, posłusznie pomógł jej zejść z pleców i od razu rozprostował ręce. Ścierpły mu nieco więc miał lekką nadzieję, że może doczeka się jakiejś walki aby ponownie je rozruszać?
-Raczej nie powinni nas znaleźć, o ile mieli więcej psów to w wiosce jest zbyt duża paleta zapachów aby ich nos mógł nas tak łatwo wyczuć. Odrzekł spokojnie wchodząc do środka. Może dziewczyna powinna już tu zostać? Sama też potrzebowała pomocy. Dźgnął ją lekko w bok wskazując brodą na recepcję i siedzącą tam starszą pielęgniarkę.
-Zapytaj o tatę. Shine nie znał przecież jego danych osobowych. Stał obok niej mając w polu widzenia wejście do szpitala. Była szansa, iż owy pościg ich tutaj dopadnie. Mieli szczęście, że akurat będą mieli pod nosem personel medyczny bo na pewno im się przyda. Chłopak będzie musiał uważać aby tylko nie zniszczyć budynku. W razie czego musi się postarać aby przenieść walkę na zewnątrz. Najbardziej pragnął aby jej ojciec się już tutaj odnalazł, mógł odebrać należytą nagrodę i po prostu dać dyla, i poszukać jakiejś nowej robótki.
0 x
Ryūji

Re: Szpital

Post autor: Ryūji »

Misja rangi C
Polowanie
21/30
Na recepcji jak i w całym szpitalu panował delikatny półmrok, jedynie wybrane światła oświetlały korytarze i główne pomieszczenia, gdyż o tej porze nie za wiele osób przemierzało budynki. Pacjenci już dawno spali a personel medyczny został zredukowany do minimum. Dla wszystkich przebywających noc była iście spokojna, do czasu aż przez główne drzwi dostała się na recepcje dwójka młodych ludzi. Shine i Tamiko wręcz przeciwnie ich noc do tej bory była bardzo burzliwa a nawet śmiertelnie niebezpieczna. Recepcja była sporym pomieszczeniem z licznymi krzesłami i ławkami dla oczekujących oraz sporą ladą na przeciwko nich, za którą zazwyczaj siedział zastęp pielęgniarek, jednak na nocnej zmianie wystarczyła jedna. Tamiko za radą towarzysza podeszła do recepcji i zapytała wprost starszą kobietę, z siwymi włosami i wielkim nosem na którym opierały się okulary ze szkiełkami jak dna od butelek.
- Dobry wieczór... Czy, czy może przywieźli dzisiaj kogoś z pobicia? Z dzielnicy rzemieślniczej? Zapytała niepewnym, ściszonym głosem. Nie była pewna czy nazwisko coś da, bo jeżeli tatuśko był nieprzytomny to kto miałby je podać. Pielęgniarka popatrzyła przez wielkie okulary na młodą pokiereszowaną dziewczynę i rzekła starym lecz miłym, opiekuńczym głosem
-Skarbie, zamiast się martwić o innych chyba powinniśmy się zająć tobą, dobrze się czujesz? Co się stało
Dziewczyna popatrzyła zmieszana przez ramię na Shina po czym znów zwróciła się w stronę recepcjonistki
-Nie, nie trzeba, ze mną jest ok.. Naprawdę.. Proszę, proszę mi pomóc, chodzi o mojego tatę, naprawdę bardzo się martwię Pielęgniarka popatrzyła tym razem z nutą podejrzliwości na Tamiko, po czym zaczęła szukać czegoś w notatkach
- Eh... Trafiło dzisiaj dwóch z pobicia, oboje bez danych, jeżeli szukacz ojca to na pewno będzie ten starszy, ale skąd mam wiedzieć, że to naprawdę twój tato? Brązowowłosa znów się zmieszała i musiała chwilę się zastanowić aby odpowiedzieć na to pytanie
- On mogę go dokładnie opisać.. Ma brązowe oczy i czarne włosy, metr siedemdziesiąt wzrostu, i małą blizne na dłoni od dłuta o tutaj Pokazała wskazując na swoją dłoń, lecz pielęgniarka wciąż nie ufnie parzyła na dziewczynę
- Eh dziewczyno, nie mogę Cię tak puścić samej no ale dobrze, pójdę z wami i pokażę wam go, bo może faktycznie to twój tato. kobieta zwlokła się mozolnie z krzesła i zabrała ze sobą wielki pęczek kluczy. Wychodząc za lady recepcji machnęła ręką aby podążali za nią.
- Musimy wejść po tych schodach na pierwsze piętro a później cały czas prosto korytarzem Powiedział odwrócona plecami, po czym zaczęła mozolnie wspinać się po schodach i zajęło jej to dobre kilka minut. Korytarz na pierwszym piętrze był równie ciemny co ten na parterze, kilka pojedynczych, przygaszonych lamp tworzyło półmrok. Znów było niesamowicie cicho. Kiedy bohaterowie dotarli pod drzwi do wybranego pokoju, pielęgniarka otworzyła je szeroko. W środku stało wielkie szpitalne łóżko, mała szafka obok z niewielką lampką. Tamiko wystarczyło jedynie spojrzenie aby mimo wszystkich ran na twarzy rozpoznać swojego ojca. Nie zastanawiając się długo rzuciła się do łóżka
- Tatusiu! Krzyknęła
- No to chyba zguba się znalazła, to ja może zostawię was samych na razie a jak będziecie się zbierać wpadnijcie wypełnić za niego papierki powiedziała pielęgniarka bezpośrednio do Shina ruszając powoli w drogę powrotną na recepcje.
0 x
Shine

Re: Szpital

Post autor: Shine »

Shine rzadko bywał w szpitalach i w sumie to była chyba jego pierwsza wizytą nocą. Nie chciał się przyznawać dziewczynie, ale czuł ciarki na całym ciele. Ten mrok, specyficzny zapach, stara babcia jako pielęgniarka... Brakowało jeszcze migającego światła na korytarzu i cichych jęków pacjentów w pokojach. Chłopak potrząsnął głową odganiając złe myśli i skupiając się na 'misji'. Dziewczyna była teraz najważniejsza i z tego co widzi potrzebowała wsparcia. Kiwnął do niej głową w momencie kiedy na moment się do niego odwróciła. Przetrwała taki makabryczny widok jaki zaserwował jej niedawno więc da radę ze staruszką, a z tego co słyszy to idzie jej dość dobrze. W końcu udało się ją przekonać i zaczęto prowadzić do tatuśka. Shine miał nadzieję, że okaże się tym właściwym, szkoda byłoby czasu który poświęcili aby dostać do szpitala by teraz biec w inne miejsce. Mogło być już przecież za późno.
-Uff. Wyrzucił z siebie gdy w koncu dotarli do sali gdzie spoczywał jej ojciec. Na szczęście okazał się tym prawdziwym. To co teraz? Wystarczy, że znajdzie im schronienie, dostanie pieniądze i może dać dyla póki nikt go nie wkopie w kolejną sytuację. Śnieżnowłosy podszedł bliżej sprawdzając jakiego rodzaju ma obrażenia. Może natrafił by na jakąś wskazówkę co do osoby, która go tak pokiereszowała. Oczywiście gdy tylko tatko zwróci na niego uwagę, Shine przedstawi się i opowie krótko co zaszło, o ile dziewczyna tego nie zrobi pierwsza. Na podziękowania machnie przecząco ręką i powie, że robi to tylko bo ma dostać za to nagrodę. Niestety nie jest jakimś Robin Hoodem. Co prawda woli działać w dobrej wierze, ale za odpowiednie pieniądze nie wahałby się też kogoś zabić, nawet jeśli byłaby to czysto praworządna osoba. W takim złym świecie właśnie przystało nam żyć.
0 x
Ryūji

Re: Szpital

Post autor: Ryūji »

Misja rangi C
Polowanie
23/30
Tamiko znów roniła hektolitry łez, lecz tym razem były to łzy szczęścia, odnalazła w końcu swojego tatuśka. Ojciec dziewczyny, miał naprawdę mocno spuchniętą twarz i głowę w bandażach, siedział na łóżku nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
-Tamiko co, co ty tu robisz, myślałem, że już nigdy więcej cię nie zobaczę Powiedział, ściskając swoją zapłakaną córkę
- To wszystko dzięki niemu, tatuśku to on mnie tu przyprowadził, uratował mi życie powiedziała wskazując na Shina- Tylko, że ja... obiecałam mu zapłatę z wiesz których pieniędzy...
- Moja droga Tamiko, mieliśmy użyć tych pieniędzy aby wynieść się z miasta, ale chyba poradzimy sobie bez nich, w końcu nie mogę odmówić człowiekowi, który uratował moją kochaną córeczkę odrzekł, gładząc ją czule po twarzy. Tatuśko wysłuchał historii, jaka spotkała jego córkę i młodego Haretsu, a ojciec wyjaśnił im pokrótce to jak trafił do szpitala i udało mu się zabrać pieniądze ze sobą prosząc o pomoc medyków. Staruszek już miał sięgać do szuflady po należytą nagrodę dla Shina kiedy, dobiegł ich przeraźliwy krzyk, krzyk należący prawdopodobnie do starszej recepcjonistki. Czas który upłyną od opuszczenia jej od towarzystwa, przy jej prędkości poruszania, mógł wskazywać, iż dotarła jedynie do klatki schodowej. Młoda Tamiko kurczowo chwyciła koszulę ojca, a ten zbladł tak bardzo, iż nie dało się odróżnić jego głowy od białej ściany szpitalnej, mimo ran i opuchlizn, widocznie świeża trauma po pobiciu robiła swoje. Shine wyglądając na korytarz mógł zobaczyć na końcu korytarza rękę, starszej pani, która wystawała za rogu, musiała leżeć, gdyż ręka znajdowała się na podłodze. Po dosłownie malutkiej chwili, dało się usłyszeć stukanie drewnianych chodaków, a za rogu z którego wystawała ręka, wyłonił się mężczyzna. Ubrany w czarne niczym noc kimono, wysoki o szczupłej posturze, czarnowłosy mężczyzna, który trzymał w ręce katanę, schowaną w czarne saye. W ustach trzymał długą, cienka fajkę, z której powolnie ulatywał dym. Półmrok panujący na korytarzu, sprawiał, iż osobnik wyglądał iście tajemniczo i przerażająco. Powoli kroczył w stronę pokoju bohaterów. Korytarz miał około 5 metrów szerokości i 3 wysokości a mimo to patrząc na nadchodzącego mężczyznę zdawało się jakby zajmował cały korytarz, być może było to złudzenie, spowodowane przez półmrok oraz jego czarne kimono a być może powodował taką presje.

Obrazek
0 x
Shine

Re: Szpital

Post autor: Shine »

Shine musiał przyznać, że wzruszył się nieco widząc jak Tamiko przytula ojca. Jakby niepatrzeć to on sam był tego częścią i musiał doprowadzić historię do szczęśliwego finału. Śnieżnowłosy czaił się na odpowiedni aby zapytać się o swoją nagrodę, nie był zbyt grubiański aby przerwać im tę uroczą chwilę. Nagle rozległ się głośny krzyk należący do poczciwej staruszki.
-To raczej nie z powodu pająka. Rzekł przewracając oczyma. A było już tak blisko, wystarczyło wziąć pieniądze i wyskoczyć oknem.
-Siedźcie tu i nie wychodźcie pod żadnym pozorem. Rozkazał i sam wyszedł na korytarz. Styl szpitalnego horroru idealnie komponował się z wystającą ręką babci zza rogu i stukotem sandałów. Shine w koncu czując jak dreszczyk przebiega jego ciało obserwował kto w końcu za tym wszystkim stoi.
-Przykro mi, ale tu nie wolno palić. Muszę cię wyprosić. Rzekł patrząc na przeciwnika. Nie podobała mu się jego katana. Jeden zły ruch i może nadzwyczajniej zginąć, obrażenia po ostrzu to co innego niż zwykłe pięści po których można się po prostu podnieść.
-Zapewne nie dojdziemy do porozumienia. Shine przyjął gardę i czekał na ewentualną odpowiedź bądź atak. Walka wieczoru prawdopodobnie zaraz się zacznie.
0 x
Ryūji

Re: Szpital

Post autor: Ryūji »

Misja rangi C
Polowanie
25/30
Czarnowłosy spostrzegając wybiegającego Shina z pokoju, zrobił jeszcze kilka kroków, na jego twarzy nie malowało się nic poza groźbą, mężczyzna był opanowany i skupiony, jego wzrok wręcz przeszywał białowłosego. Kiedy młody Haretsu skierował niewinny żarcik w kierunku mężczyzny, ten zatrzymał się a lewy kącik jego ust uniósł się nieznacznie. Czarnowłosy wyciągną fajkę z ust i uderzając nią o rękojeść katany wytrzepał zawartość, chowając ją za kimono.
- Wy shinobi, zawsze jesteście przekonani o swojej wielkości. Uważasz, że jeżeli udało ci się zabić tamtych debili ze mną pójdzie ci równie łatwo? Zadarłeś z niewłaściwymi ludźmi, którzy płacą mi nie małe pieniądze, żeby usuwać takich parchów jak ty. Chciałbym ci dać szansę żebyś stąd spierdalał w podskokach... Wiesz nie jednak nie chce, po prostu cię rozpłatam, a później tą laleczkę i jej ojczulka. Po wypowiedzeniu ostatniej kwestii, mężczyzna pochylił się do przodu i rozpoczął szarżę, zmniejszając odległość w błyskawicznym tempie, był szybki, bardzo szybki.. Do tej pory szeroki i długi korytarz mógł wydawać się małą klatką bez wyjścia, w której siedzi tygrys. Shine przyjął garde lecz na ile się to zda w starciu z samurajem. W ruchach czarnowłosego było coś czego nie można było spotkać na co dzień. Prędkość jaką rozwiną, pozwoliła mu skrócić dystans pomiędzy wojownikami momentalnie. Rozpędzony samuraj zamierzał, wykorzystać prędkość i zadać sprawne cięcie, chwytając za rękojeść katany prawą ręką wyciągną ją wykonując pionowe cięcie w dół, lewą ręką pociągną saya do tyłu aby uderzenie było jeszcze szybsze. Czarnowłosy nie zamierzał się cackać, wiedział, że shinobi nie są przeciwnikami, przy których można by spuszczać gardę. Jego cięcie celowało w twarz, końcówką miecza chciał ciąć od brody przez policzek, oko, aż do włosów. Shine miał naprawdę nie wiele czasu na reakcję, a wahało się tu jego życie, jak i życie jego klientów.
0 x
Kuii

Re: Szpital

Post autor: Kuii »

0 x
Yamiyo

Re: Szpital

Post autor: Yamiyo »

PS: Przepraszam za tak późny post. Ostatnio coś dziwnego się ze mną dzieje i straciłem motywację do pisania.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości