Fugu
- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Fugu
Wieczór, czas gdy w mieście takim jak Shigashi robiło się najciekawiej, gdy ludzie wychodzili na miasto, by doświadczać. Był w tym wszystkim i jeszcze jeden człowiek i jego wierny towarzysz w postaci małego Fenka zwanego Tomoe. W sumie był to ich pierwszy wieczór spędzany we dwójkę i zbyt wiele nie zrobili. Ledwo kilka godzin temu pożegnali dziewczynę, przeszli się na miasto poszukać czegoś ciekawego, zawiesić oko na kilku przechodzących, skąpo ubranych kobietach. Ludzki odruch, jak widać fenkowy pewnie też, chyba że spoglądał za Kuroiem zastanawiając się na co takiego on patrzy, co widzi w tych konkretnych osobach. Siedział sobie wygodnie na jego gurdzie zwinięty w kłębek i spoglądał w kierunku, w którym szedł Sabaku. Nie działo się nic nadzwyczajnego, żadnych wybuchów, potyczek z mafią, żadnych sporów, konfliktów, ot spacerek jakich wiele. W końcu jednak zaczęło się ściemniać, słońce chowało się za horyzontem, na ulicach zapalano lampy, a to był znak, by znaleźć sobie jakieś lokum, w którym możnaby w spokoju usiąść, zjeść posiłek, a może przy dobrych wiatrach też i spędzić noc. Do głowy Staruszka wpadł lekko diaboliczny pomysł, bo stwierdził, że odwiedzi człowieka o mocno zarośniętych brwiach, u którego to uprzednio spotkali się wraz z innymi zegarkami członkami Klepsydry.
Wszedł jak do siebie, skinął głową w kierunku gospodarza w niemym przywitaniu. Była tutaj też i dziewczyna - młoda, niska, niepozorna. Na nią jednak nie zwracał większej uwagi bowiem cóż... po pierwsze była po prostu kolejnym klientem, po drugie już zabawiał ją gospodarz pewnie jakimiś kiepskimi dowcipami więc szkoda było mu przerywać.
-Dobry, spory ruch. Coś jeszcze tutaj dostanę - odezwał się jednak, po czym zasiadł przy jednym ze stolików spoglądając na mafiozę. Był dosyć oszczędny w gestach, dużo bardziej niżeli przy ich ostatnim spotkaniu. Krótko, zwięźle i na temat. Co innego zaś siedzący sobie na gurdzie fenek, który już kilka metrów przed wejściem wyczuł, gdzie idą i zaczął merdać wesoło swoim ogonkiem w oczekiwaniu na spotkanie z Matsudą. Co tu dużo mówić, ale ta dwójka wymieniła zdecydowanie więcej słów, niżeli Kuroi i Souei, a niby zwierzęta głosu nie miały. Kuroi odłożył gurdę na ziemię i wtedy też zwierzak zszedł na ziemię i ziewnął przeciągając się przy okazji.
-Widzę, że jednak wybraliśmy dobre miejsce - uśmiechnął się lekko spoglądając na Tomoe, a ten niby to udawał obojętnego, ale było po nim widać że czuje się tutaj komfortowo przechodząc się radośnie po lokalu i zbliżając się do Matsudy w celu wiadomym.
Wszedł jak do siebie, skinął głową w kierunku gospodarza w niemym przywitaniu. Była tutaj też i dziewczyna - młoda, niska, niepozorna. Na nią jednak nie zwracał większej uwagi bowiem cóż... po pierwsze była po prostu kolejnym klientem, po drugie już zabawiał ją gospodarz pewnie jakimiś kiepskimi dowcipami więc szkoda było mu przerywać.
-Dobry, spory ruch. Coś jeszcze tutaj dostanę - odezwał się jednak, po czym zasiadł przy jednym ze stolików spoglądając na mafiozę. Był dosyć oszczędny w gestach, dużo bardziej niżeli przy ich ostatnim spotkaniu. Krótko, zwięźle i na temat. Co innego zaś siedzący sobie na gurdzie fenek, który już kilka metrów przed wejściem wyczuł, gdzie idą i zaczął merdać wesoło swoim ogonkiem w oczekiwaniu na spotkanie z Matsudą. Co tu dużo mówić, ale ta dwójka wymieniła zdecydowanie więcej słów, niżeli Kuroi i Souei, a niby zwierzęta głosu nie miały. Kuroi odłożył gurdę na ziemię i wtedy też zwierzak zszedł na ziemię i ziewnął przeciągając się przy okazji.
-Widzę, że jednak wybraliśmy dobre miejsce - uśmiechnął się lekko spoglądając na Tomoe, a ten niby to udawał obojętnego, ale było po nim widać że czuje się tutaj komfortowo przechodząc się radośnie po lokalu i zbliżając się do Matsudy w celu wiadomym.
0 x
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Zdawał sobie sprawę z tego, że jego podejście do prowadzenia restauracji pozostawiało wiele do życzenia, jeśli chodzi o biznesowy aspekt całego przedsięwzięcia. Cóż jednak z tego? Nie musiał przed nikim wykazywać dochodów, ot zajmował się swoją pasją i przy okazji miał okazję zasmakować spokojnego, mieszczańskiego życia. Do momentu gdy klientom jako tako smakowało, uznawał swój mały sukces każdego dnia, gdy zamykał lokal. Teraz chyba też nie było najgorzej, albo Kubomi skrzętnie to ukrywała. Niemniej jednak, jej uprzejme komentarze dobrze robiły Soueiowi na samopoczucie i własne ego.
- Dziękuję bardzo i zapraszam. - Uśmiechnął się równie uprzejmie, niewymuszenie.
O wiele ciekawszy i niestety od razu ucięty, okazał się wątek dziwnych pakunków, które dziewczyna przyniosła ze sobą do lokalu. O ile sam ich kształt był intrygujący, o tyle odmowa odpowiedzi na zadane pytanie sprawiła, że Matsuda zaciekawił się jeszcze bardziej. Chętnie po prostu drapnąłby jedną i sam sprawdził, jednak zapewne nie obyłoby się bez protestów i krzyków, a taka agresja wobec klientów na pewno przysporzyłaby mu negatywnego, niepotrzebnego rozgłosu. Nie pozostało mu więc nic innego, jak uszanować tajemnicę dziewczyny, której chyba bardzo zależało na tym, aby rozmowa zboczyła na inne tory.
- Pasuje do tego, do czego pasuje. - Wzruszył ramionami, bo nie bardzo wiedział jak ubrać w słowa to, co skojarzyło mu się z sosem katsu. Aromatyczny dodatek pasował do wielu rzeczy i trudno było znaleźć w nich wspólny mianownik, który określałby je wszystkie.
- To dość popularna rzecz, robi się go z warzyw i owoców, a jak się skupisz to wyczujesz wśród nich główny składnik. Spróbuj jeszcze raz i powiedz mi co czujesz. - W ramach rozmowy o kulinariach dał jej drobne wyzwanie, które na chwilę miało zająć ją na tyle, aby Souei miał czas obsłużyć kolejnego klienta. Widział że ktoś wszedł, jednak nie mógł w tej samej chwili odejść od baru i obsłużyć jednego ze swoich najnowszych znajomych. Poznał Kuroia i poznał fenka, który mu towarzyszył. Na początku Pazur nieznacznie się spiął, za mało aby ktokolwiek to zauważył, ale jednak. Dopiero po chwili wrócił mu luz i poczucie, że na dobrą sprawę nic się przecież nie dzieje.
Zanim wyszedł zza baru w kierunku Kumy, pod nogami zaplątał mu się Hoyt. Zaskoczony Matsuda nie widział powodu ku temu, aby ukrywać radość z zaskakującej konfrontacji po jego stronie kontuaru.
- Hej mały! Jesteście tutaj sami? - Zapytał zrzucając kawałki kurczaka, którego przed chwilą przygotowywał, a które ostatecznie nie trafiły na patelnię. W międzyczasie rozejrzał się po sali jeszcze raz, aby zobaczyć czy wśród klientów nie wypatrzy jeszcze Misae, lecz nie zauważył nikogo podobnego do charakterystycznej dziewczyny. Tak czy siak musiał podejść do Kuroia, więc zamiast dalej przepytywać liska, zrobił to jak trzeba.
- Przepraszam na sekundę. - Rzucił do Kubomi, a następnie ruszył w kierunku stolika, który wybrał Sabaku.
- Witam serdecznie. Dzisiaj prywatnie czy służbowo? - Czyli mówiąc inaczej: herbata czy wóda?
- Nie zostało wiele do jedzenia, ale coś jeszcze da się upichcić. Zainteresowany? - Postarał się złapać kontakt z Kuroiem nie tylko jako klientem, ale również osoba, która mogła tutaj przyjść z jakąś konkretną sprawą. Przy pierwszym spotkaniu nie za bardzo mieli okazję do wymiany zdań, jednak teraz okoliczności były o wiele mniej podniosłe i o wiele bardziej kameralne.
- Dziękuję bardzo i zapraszam. - Uśmiechnął się równie uprzejmie, niewymuszenie.
O wiele ciekawszy i niestety od razu ucięty, okazał się wątek dziwnych pakunków, które dziewczyna przyniosła ze sobą do lokalu. O ile sam ich kształt był intrygujący, o tyle odmowa odpowiedzi na zadane pytanie sprawiła, że Matsuda zaciekawił się jeszcze bardziej. Chętnie po prostu drapnąłby jedną i sam sprawdził, jednak zapewne nie obyłoby się bez protestów i krzyków, a taka agresja wobec klientów na pewno przysporzyłaby mu negatywnego, niepotrzebnego rozgłosu. Nie pozostało mu więc nic innego, jak uszanować tajemnicę dziewczyny, której chyba bardzo zależało na tym, aby rozmowa zboczyła na inne tory.
- Pasuje do tego, do czego pasuje. - Wzruszył ramionami, bo nie bardzo wiedział jak ubrać w słowa to, co skojarzyło mu się z sosem katsu. Aromatyczny dodatek pasował do wielu rzeczy i trudno było znaleźć w nich wspólny mianownik, który określałby je wszystkie.
- To dość popularna rzecz, robi się go z warzyw i owoców, a jak się skupisz to wyczujesz wśród nich główny składnik. Spróbuj jeszcze raz i powiedz mi co czujesz. - W ramach rozmowy o kulinariach dał jej drobne wyzwanie, które na chwilę miało zająć ją na tyle, aby Souei miał czas obsłużyć kolejnego klienta. Widział że ktoś wszedł, jednak nie mógł w tej samej chwili odejść od baru i obsłużyć jednego ze swoich najnowszych znajomych. Poznał Kuroia i poznał fenka, który mu towarzyszył. Na początku Pazur nieznacznie się spiął, za mało aby ktokolwiek to zauważył, ale jednak. Dopiero po chwili wrócił mu luz i poczucie, że na dobrą sprawę nic się przecież nie dzieje.
Zanim wyszedł zza baru w kierunku Kumy, pod nogami zaplątał mu się Hoyt. Zaskoczony Matsuda nie widział powodu ku temu, aby ukrywać radość z zaskakującej konfrontacji po jego stronie kontuaru.
- Hej mały! Jesteście tutaj sami? - Zapytał zrzucając kawałki kurczaka, którego przed chwilą przygotowywał, a które ostatecznie nie trafiły na patelnię. W międzyczasie rozejrzał się po sali jeszcze raz, aby zobaczyć czy wśród klientów nie wypatrzy jeszcze Misae, lecz nie zauważył nikogo podobnego do charakterystycznej dziewczyny. Tak czy siak musiał podejść do Kuroia, więc zamiast dalej przepytywać liska, zrobił to jak trzeba.
- Przepraszam na sekundę. - Rzucił do Kubomi, a następnie ruszył w kierunku stolika, który wybrał Sabaku.
- Witam serdecznie. Dzisiaj prywatnie czy służbowo? - Czyli mówiąc inaczej: herbata czy wóda?
- Nie zostało wiele do jedzenia, ale coś jeszcze da się upichcić. Zainteresowany? - Postarał się złapać kontakt z Kuroiem nie tylko jako klientem, ale również osoba, która mogła tutaj przyjść z jakąś konkretną sprawą. Przy pierwszym spotkaniu nie za bardzo mieli okazję do wymiany zdań, jednak teraz okoliczności były o wiele mniej podniosłe i o wiele bardziej kameralne.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Fugu
-Sami, samiuteńcy. W sumie Misae dopiero niedawno mnie zostawiła - odparł Tomoe do jedynego w pomieszczeniu, który mógł go zrozumieć. Rozmowa, która nie odbywała się normalnie, lecz w głowach owej dwójki, tak że nie dało się ich nijak podsłuchać.
-Służbowo? - zdziwił się nieco Staruszek na pytanie, bowiem nigdy nie był tutaj służbowo, w sumie tylko prywatnie, tylko w innych okolicznościach, a wtedy bodaj też był i alkohol, tylko nieco później -Prywatnie, służbowo jestem tylko w swoich stronach - uśmiechnął się nieco, bowiem dalej służył, a może bardziej pracował dla pustyni i to tam powinien trzymać jakiś rygor. Co innego poza wioską, gdzie w sumie nie był nijak sławny i ten stan rzeczy próbował utrzymać. Im mniej osób Cię kojarzy i rozpoznaje na ulicy, tym większy spokój masz później. Nikt nie wytyka cię palcami z powodów tylko sobie znanych, nikt nie zaczepia na ulicy, nikt nie wie czego się spodziewać.
-Zawsze
-Zawsze - odparli oboje, w tym samym czasie, chociaż Tomoe czuł się nieco porzucony, gdyż wzrok nie został przerzucony na niego i nie otrzymał propozycji posiłku! Wstyd i hańba dla gospodarza, jakim w sumie Souei chciał się nazywać, że zapominał o najważniejszym gościu. Wtem rozległ się kobiecy głos z boku i raczej każdy zdawał sobie sprawę o kim mówiła. Lisek prężył się pokazując się w jak najlepszym świetle, chociaż z drugiej strony pozostawał niby to niechętny. Patrz, obserwuj, podziwiaj, ale nie dotykaj póki na to sam nie zezwolę. Długa kita falowała w rytm jak lisek zwany także Hoytem poruszał się po pomieszczeniu.
-Nazywa się Tomoe. Tak przynajmniej powiedziała mi jego właścicielka - zerknął na zwierzaka, by zaraz powrócić do gospodarza.
-Jak to nie zostało wiele jedzenia? Czyżbyś zwijał lokal, czy przybyły takie tłumy, że trzeba było zamykać knajpę, żeby na wieczór coś zostało? - zapytał nieco ironicznie, bowiem zapewne sama informacja o tym, że jedzenie się kończy miała z prawdą tyle wspólnego co plotka, że Ocir tak naprawdę kupuje damskie ciuszki dla swoich pannic, a nie sam się w nie przebiera. Wierutne kłamstwa. Nie miał nic konkretnego do załatwienia z Brewką, żadnej tajnej misji od Klepsydry, żadnej informacji do przekazania. Karm mnie, podawaj mi picie tak zwykłe jak i alkohol - to jedyne czego oczekiwał, a w zamian oferował swoje towarzystwo, wdzięczność no i pieniądze, bo to chyba było podstawą tej relacji. Ty masz czas, który poświęcasz na przygotowania potraw, a ja mam czas i pieniądze, by to zjeść, by wykupić nieco tak cennego towaru.
-Z ciekawości - ktoś się pojawił od ostatniego razu?
-Służbowo? - zdziwił się nieco Staruszek na pytanie, bowiem nigdy nie był tutaj służbowo, w sumie tylko prywatnie, tylko w innych okolicznościach, a wtedy bodaj też był i alkohol, tylko nieco później -Prywatnie, służbowo jestem tylko w swoich stronach - uśmiechnął się nieco, bowiem dalej służył, a może bardziej pracował dla pustyni i to tam powinien trzymać jakiś rygor. Co innego poza wioską, gdzie w sumie nie był nijak sławny i ten stan rzeczy próbował utrzymać. Im mniej osób Cię kojarzy i rozpoznaje na ulicy, tym większy spokój masz później. Nikt nie wytyka cię palcami z powodów tylko sobie znanych, nikt nie zaczepia na ulicy, nikt nie wie czego się spodziewać.
-Zawsze
-Zawsze - odparli oboje, w tym samym czasie, chociaż Tomoe czuł się nieco porzucony, gdyż wzrok nie został przerzucony na niego i nie otrzymał propozycji posiłku! Wstyd i hańba dla gospodarza, jakim w sumie Souei chciał się nazywać, że zapominał o najważniejszym gościu. Wtem rozległ się kobiecy głos z boku i raczej każdy zdawał sobie sprawę o kim mówiła. Lisek prężył się pokazując się w jak najlepszym świetle, chociaż z drugiej strony pozostawał niby to niechętny. Patrz, obserwuj, podziwiaj, ale nie dotykaj póki na to sam nie zezwolę. Długa kita falowała w rytm jak lisek zwany także Hoytem poruszał się po pomieszczeniu.
-Nazywa się Tomoe. Tak przynajmniej powiedziała mi jego właścicielka - zerknął na zwierzaka, by zaraz powrócić do gospodarza.
-Jak to nie zostało wiele jedzenia? Czyżbyś zwijał lokal, czy przybyły takie tłumy, że trzeba było zamykać knajpę, żeby na wieczór coś zostało? - zapytał nieco ironicznie, bowiem zapewne sama informacja o tym, że jedzenie się kończy miała z prawdą tyle wspólnego co plotka, że Ocir tak naprawdę kupuje damskie ciuszki dla swoich pannic, a nie sam się w nie przebiera. Wierutne kłamstwa. Nie miał nic konkretnego do załatwienia z Brewką, żadnej tajnej misji od Klepsydry, żadnej informacji do przekazania. Karm mnie, podawaj mi picie tak zwykłe jak i alkohol - to jedyne czego oczekiwał, a w zamian oferował swoje towarzystwo, wdzięczność no i pieniądze, bo to chyba było podstawą tej relacji. Ty masz czas, który poświęcasz na przygotowania potraw, a ja mam czas i pieniądze, by to zjeść, by wykupić nieco tak cennego towaru.
-Z ciekawości - ktoś się pojawił od ostatniego razu?
0 x
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Podzielność uwagi to jedna z cnót samozatrudnionych. Nie żeby Souei robił to pierwszy raz, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że większe zainteresowanie jednym to mniejsza zainteresowanie drugim. To trochę jak z dzieckiem, które zawsze zafascynowane jest tylko najnowszą zabawką. Tak to wyglądało, jednak było to też zupełnie naturalnym zachowaniem. Kelner, kucharz czy barman nigdy nie byli na wyłączność, nawet jeśli ktoś nawiązał z nim nić porozumienia.
- Nie planowałem jutro otwierać. To co dzisiaj zostanie, jutro będę musiał wyrzucić. - A nienawidził wyrzucać i marnować jedzenia. Zawsze starał się oszacować ilość potrzebnego zaopatrzenia z jak największą dokładnością, aby potem nie musieć martwić się, co zrobić ze świeżym, dobrym jedzeniem, którego nie ma komu jeść. To były te różnice w sposobie prowadzenia knajpy pomiędzy jego, a standardowym modelem biznesowym. Koniec końców nikt jednak nie wychodził od niego głodny, czasem po prostu nie dostawali konkretnie tego, na co mieli ochotę. Dlatego w jego restauracji nie było menu - to on proponował co może zrobić, a w tej chwili dla Kuroia nie został już żaden wybór.
- Mogę ci zaproponować... takoyaki ale z kurczakiem. Więc nie tako, tylko tori. Toriyaki. Hmm...? - Spojrzał badawczo na twarz Kumy, aby wyczytać z niej jakąkolwiek emocję, najlepiej uśmiech i aprobatę. Zdarzyło mu się robić już takie wynalazki wcześniej i chociaż traktował je raczej jako wyjście awaryjne, a nie regularną propozycję dla klientów, to teraz starał się brzmieć tak, jakby było to zupełnie normalne.
- Niestety nie. Chyba im nie smakowało - Odpowiedział jeszcze na pytanie Staruszka, czekając jeszcze na decyzję, czy ostatecznie zdecyduje się on na nowatorskie toriyaki.
W międzyczasie powrócił do Kubomi, która wciąż nie miała dość i żądało jej się jeszcze kilka kieliszków.
- Jasne, już lecę! - Odpowiedział jej stojąc przy jeszcze przy Sabaku, aby jednak z przepraszającym gestem skierowanym do Kuroia, wycofać się z powrotem do swojego królestwa za ladą i z półeczki stojącej przy ścianie capnąć butelkę z ryżowym winem.
- Nie nazwałbym tego sake, bo to jakaś samoróba, ale bardzo przyjemna. - Rzekł stawiając przed nią kolejną butelkę i sprzątając pustą.
- Nie żebym się wtrącał, ale jak zapaskudzisz mi lokal to bardzo się pogniewamy. - Lojalnie ją ostrzegł, aby na chwilę zostawić ją sam na sam z butelką i zwrócić jeszcze odrobinę uwagi na fenka, którego wcześniej poczęstował kawałkami drobiowego fileta. Wątpił żeby ten mały żarłok był już syty, więc tym razem już nie zgadywał.
- A co dla szanownego pana? - Zapytał półżartem. Na fenku nie zbankrutuje, a lubił uszatego na tyle, że chciał wkupić się w jego łaski najprostszą, ale i najskuteczniejszą metodą.
- Nie planowałem jutro otwierać. To co dzisiaj zostanie, jutro będę musiał wyrzucić. - A nienawidził wyrzucać i marnować jedzenia. Zawsze starał się oszacować ilość potrzebnego zaopatrzenia z jak największą dokładnością, aby potem nie musieć martwić się, co zrobić ze świeżym, dobrym jedzeniem, którego nie ma komu jeść. To były te różnice w sposobie prowadzenia knajpy pomiędzy jego, a standardowym modelem biznesowym. Koniec końców nikt jednak nie wychodził od niego głodny, czasem po prostu nie dostawali konkretnie tego, na co mieli ochotę. Dlatego w jego restauracji nie było menu - to on proponował co może zrobić, a w tej chwili dla Kuroia nie został już żaden wybór.
- Mogę ci zaproponować... takoyaki ale z kurczakiem. Więc nie tako, tylko tori. Toriyaki. Hmm...? - Spojrzał badawczo na twarz Kumy, aby wyczytać z niej jakąkolwiek emocję, najlepiej uśmiech i aprobatę. Zdarzyło mu się robić już takie wynalazki wcześniej i chociaż traktował je raczej jako wyjście awaryjne, a nie regularną propozycję dla klientów, to teraz starał się brzmieć tak, jakby było to zupełnie normalne.
- Niestety nie. Chyba im nie smakowało - Odpowiedział jeszcze na pytanie Staruszka, czekając jeszcze na decyzję, czy ostatecznie zdecyduje się on na nowatorskie toriyaki.
W międzyczasie powrócił do Kubomi, która wciąż nie miała dość i żądało jej się jeszcze kilka kieliszków.
- Jasne, już lecę! - Odpowiedział jej stojąc przy jeszcze przy Sabaku, aby jednak z przepraszającym gestem skierowanym do Kuroia, wycofać się z powrotem do swojego królestwa za ladą i z półeczki stojącej przy ścianie capnąć butelkę z ryżowym winem.
- Nie nazwałbym tego sake, bo to jakaś samoróba, ale bardzo przyjemna. - Rzekł stawiając przed nią kolejną butelkę i sprzątając pustą.
- Nie żebym się wtrącał, ale jak zapaskudzisz mi lokal to bardzo się pogniewamy. - Lojalnie ją ostrzegł, aby na chwilę zostawić ją sam na sam z butelką i zwrócić jeszcze odrobinę uwagi na fenka, którego wcześniej poczęstował kawałkami drobiowego fileta. Wątpił żeby ten mały żarłok był już syty, więc tym razem już nie zgadywał.
- A co dla szanownego pana? - Zapytał półżartem. Na fenku nie zbankrutuje, a lubił uszatego na tyle, że chciał wkupić się w jego łaski najprostszą, ale i najskuteczniejszą metodą.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Fugu
Wyrzucanie jedzenia. Największe marnotrawstwo jakiego można było dokonać. Przecież to zawsze można było jakoś wykorzystac, włożyć do gara i zrobić coś z resztkami lub nawet rzucić psom, żeby powyjadały co lepsze kąski. Kuma zmrużył więc oczy, gdy Brewka wspomniał o zbrodni, jakiej chciał dokonać. Nie było w tym jednak agresji, lecz bardziej zawód. Doskonale sobie zdawał sprawę, że w każdej kuchni czasami niektóre produkty trzeba wyrzucić, bo nie nadają się już do użytku, że klient nie będzie zadowolony, jeżeli zaserwuje mu się już nieco nieświeży produkt. Zawsze jednak można było dla niego znaleźć jakieś wykorzystanie - w karczmach pewnie dawali świniom hodowanym na tyłach, co by zawsze mieć jakiegoś prosiaczka do ukatrupienia w razie potrzeby, a tak cenne zasoby nie są marnowane. Ten piękny cykl się zamykał, jedzenie stawało się jedzeniem dla jedzenia. Idealne spójne piękno.
-Byle by było zjadliwe - uśmiechnął się nieco do gospodarza, bo nie liczył na jakąś konkretną potrawę. Mogło to być coś autorskiego, czego nigdy wcześniej nie przyrządzał, mógł puścić wodze fantazji, byleby dało się to zjeść. Docenił też i żarcik odnośnie reszty Klepki, niby mała rzecz, a cieszy. Wyobraził sobie jak reszta bandy stwierdza, że nie przychodzi do jakiegoś lokalu, bo jedzenie było za słone, jak unoszą się niczym paniska, zarzucają szal na szyję i wychodzą ostentacyjnie. Lokal Brewki miał jednak w sobie coś... dziwnego. Dziwnie spokojnego, przy całym tym chaosie, który wprowadzał sam gospodarz. Z jednej strony słyszysz, że składniki to się kończą, sake to jakaś samoróba, a do tego wszystkiego lokal prowadzony jest przez mafiozę. Przynajmniej nie musiał się martwić o to, że ktoś z niego haracz ściągnie, zawsze to jakiś plus. Jednak mimo tego całego chaosu było tutaj też i przytulnie w pewnym sensie, można było w spokoju delektować się wizytą.
-Hmmm zaskocz mnie co. Pokaż co możesz dać mi najlepszego, lepszego niż nawet dla Staruszka! - rzucił podekscytowany fenek zerkając ukradkiem na Kuroia, poruszając szybciej swoją kitą z podekscytowania, a przy okazji czując dumę, że może z kimś porozmawiać i być tym ważnym, tym na kim skupiasz swoją uwagę dużo bardziej, niż na ludziach. Oni byli standardowymi gośćmi, brali zawsze to samo, a jak zadowolić gusta tak rzadko spotykanego zwierza? Musisz się odpowiednio postarać.
-Tak, Tomoe - odpowiedział jej w końcu, gdy załatwił wszystkie swoje sprawy z Matsudą, a on przyniósł jej butelkę jakiegoś dziwnego specyfiku. Rozważał propozycję dołączenia, chociaż dziewczyna była już podpita i wiedział jak to się skończy. Zapaskudzeniem stołu z całą pewnością. Z drugiej zaś strony dużo lepiej było napić się w towarzystwie niżeli w samotności, dlatego też odsunął jedno z krzeseł, które znajdowały się przy jego stoliku i wskazał na nie dłonią.
-Zapraszam - rzucił do dziewczyny, jeżeli miałaby ochotę się dosiąść. Czemu zdecydował się na taki ruch, a nie przyjął zaproszenia od niej? Po pierwsze... bo mu się nie chciało ruszać, jak już wygodnie sobie usiadł. Tak byłby zmuszony ruszyć jeszcze gurdę, a na tyle wysiłku nie był przygotowany, przyszedł by odpocząć, a nie zmieniać miejsce co sekundę.
-Chociaż w tym tempie to ten wieczór niedługo się dla Ciebie skończy.
-Byle by było zjadliwe - uśmiechnął się nieco do gospodarza, bo nie liczył na jakąś konkretną potrawę. Mogło to być coś autorskiego, czego nigdy wcześniej nie przyrządzał, mógł puścić wodze fantazji, byleby dało się to zjeść. Docenił też i żarcik odnośnie reszty Klepki, niby mała rzecz, a cieszy. Wyobraził sobie jak reszta bandy stwierdza, że nie przychodzi do jakiegoś lokalu, bo jedzenie było za słone, jak unoszą się niczym paniska, zarzucają szal na szyję i wychodzą ostentacyjnie. Lokal Brewki miał jednak w sobie coś... dziwnego. Dziwnie spokojnego, przy całym tym chaosie, który wprowadzał sam gospodarz. Z jednej strony słyszysz, że składniki to się kończą, sake to jakaś samoróba, a do tego wszystkiego lokal prowadzony jest przez mafiozę. Przynajmniej nie musiał się martwić o to, że ktoś z niego haracz ściągnie, zawsze to jakiś plus. Jednak mimo tego całego chaosu było tutaj też i przytulnie w pewnym sensie, można było w spokoju delektować się wizytą.
-Hmmm zaskocz mnie co. Pokaż co możesz dać mi najlepszego, lepszego niż nawet dla Staruszka! - rzucił podekscytowany fenek zerkając ukradkiem na Kuroia, poruszając szybciej swoją kitą z podekscytowania, a przy okazji czując dumę, że może z kimś porozmawiać i być tym ważnym, tym na kim skupiasz swoją uwagę dużo bardziej, niż na ludziach. Oni byli standardowymi gośćmi, brali zawsze to samo, a jak zadowolić gusta tak rzadko spotykanego zwierza? Musisz się odpowiednio postarać.
-Tak, Tomoe - odpowiedział jej w końcu, gdy załatwił wszystkie swoje sprawy z Matsudą, a on przyniósł jej butelkę jakiegoś dziwnego specyfiku. Rozważał propozycję dołączenia, chociaż dziewczyna była już podpita i wiedział jak to się skończy. Zapaskudzeniem stołu z całą pewnością. Z drugiej zaś strony dużo lepiej było napić się w towarzystwie niżeli w samotności, dlatego też odsunął jedno z krzeseł, które znajdowały się przy jego stoliku i wskazał na nie dłonią.
-Zapraszam - rzucił do dziewczyny, jeżeli miałaby ochotę się dosiąść. Czemu zdecydował się na taki ruch, a nie przyjął zaproszenia od niej? Po pierwsze... bo mu się nie chciało ruszać, jak już wygodnie sobie usiadł. Tak byłby zmuszony ruszyć jeszcze gurdę, a na tyle wysiłku nie był przygotowany, przyszedł by odpocząć, a nie zmieniać miejsce co sekundę.
-Chociaż w tym tempie to ten wieczór niedługo się dla Ciebie skończy.
0 x
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
- No i zajebiście. - Skwitował doskonały wybór Kumy, który chciał po prostu nie zostać otruty. Mimo że pomysł na nowatorskie toriyaki nie wydawał się bardzo trudny, to ciężko było przewidzieć końcowy efekt. Matsuda jednak wiedział tyle, że będzie to jak najbardziej zjadliwe, dlatego mając tak nisko ustawioną poprzeczkę chętnie przyjął zamówienie. Powoli więc wrócił na swoje kucharskie stanowisko i obserwował stamtąd, w jaki sposób Kubomi próbuje nawiązać kontakt z Kuroiem. Po kieliszeczku i odwaga była większa i słowa ładniej płynęły, więc dziewczyna nie miała problemu z tym, żeby znaleźć sobie miejsce przy stoliku mężczyzny.
Souei z pewną ulgą patrzył na to, jak rozpoczyna się rozmowa między nimi, bo szczerze mówiąc, jemu powoli zaczynały kończyć się tematy do rozmowy z młodą dziewczyną. Nie żeby była mało interesująca, brzydka czy śmierdziała. To chyba Matsuda nie był zbyt dobry w uprawianiu small talków. Wolał chociażby udawać że coś robi, niż trwać w niezręcznej konfrontacji, lecz teraz na szczęście naprawdę musiał zająć się przygotowaniem kolejnego posiłku. Skinął na Tomoe, żeby podbiegł bliżej, jeśli chce żeby dostało mu się coś z kuchennego blatu. Skoro tamci byli przez chwilę zajęci sobą, Pazur dobrał sobie takiego kompana do rozmowy, przy którym czuł się chyba najswobodniej. Nie zostało mu już wiele mięska, ale ugotowanego wcześniej kurczaka wystarczy jeszcze dla duetu człowieka z fenkiem. Podczas przygotowywania porcji dla Kuroia, Matsuda zrzucił niektóre kawałki niżej dla liska.
- W razie czego, to będzie nasza tajemnica. - Szepnął do Hoyta, przez chwilę zapominając o tym, że malec nawet gdyby bardzo chciał, to nie mógłby porozumieć się z nikim innym tak, jak robił to z nim.
Po pokrojeniu i przyprawieniu kurczaka, Matsuda zabrał się za przyrządzenie prostego ciasta podobnego do naleśnikowego, a także przygotował kolejne narzędzie pracy, którym była patelnia do takoyaki. Do rozgrzanych foremek wlewał odrobinę ciasta i dorzucał kurczaka, a następnie starannie obsmażał kuleczki ze wszystkich stron. Wyszło mu osiem sporych sztuk, które wyłożył na niewielki półmisek i polał sosem. Po niespełna piętnastu minutach był już gotowy do tego, aby podać danie jednemu ze swoich najważniejszych klientów, więc bezzwłocznie podszedł do stolika.
- No, to trzymaj. - Powiedział, stawiają przed nim wyżerkę.
- I jak wyszło? - Teoretycznie powinien poczekać na opinię, ale z racji tego, że było to jego pierwsze podejście do toriyaki, sam drapnął jedną z kulek, które przyrządził i wgryzł się w nią po krótkich wcześniejszych oględzinach.
Souei z pewną ulgą patrzył na to, jak rozpoczyna się rozmowa między nimi, bo szczerze mówiąc, jemu powoli zaczynały kończyć się tematy do rozmowy z młodą dziewczyną. Nie żeby była mało interesująca, brzydka czy śmierdziała. To chyba Matsuda nie był zbyt dobry w uprawianiu small talków. Wolał chociażby udawać że coś robi, niż trwać w niezręcznej konfrontacji, lecz teraz na szczęście naprawdę musiał zająć się przygotowaniem kolejnego posiłku. Skinął na Tomoe, żeby podbiegł bliżej, jeśli chce żeby dostało mu się coś z kuchennego blatu. Skoro tamci byli przez chwilę zajęci sobą, Pazur dobrał sobie takiego kompana do rozmowy, przy którym czuł się chyba najswobodniej. Nie zostało mu już wiele mięska, ale ugotowanego wcześniej kurczaka wystarczy jeszcze dla duetu człowieka z fenkiem. Podczas przygotowywania porcji dla Kuroia, Matsuda zrzucił niektóre kawałki niżej dla liska.
- W razie czego, to będzie nasza tajemnica. - Szepnął do Hoyta, przez chwilę zapominając o tym, że malec nawet gdyby bardzo chciał, to nie mógłby porozumieć się z nikim innym tak, jak robił to z nim.
Po pokrojeniu i przyprawieniu kurczaka, Matsuda zabrał się za przyrządzenie prostego ciasta podobnego do naleśnikowego, a także przygotował kolejne narzędzie pracy, którym była patelnia do takoyaki. Do rozgrzanych foremek wlewał odrobinę ciasta i dorzucał kurczaka, a następnie starannie obsmażał kuleczki ze wszystkich stron. Wyszło mu osiem sporych sztuk, które wyłożył na niewielki półmisek i polał sosem. Po niespełna piętnastu minutach był już gotowy do tego, aby podać danie jednemu ze swoich najważniejszych klientów, więc bezzwłocznie podszedł do stolika.
- No, to trzymaj. - Powiedział, stawiają przed nim wyżerkę.
- I jak wyszło? - Teoretycznie powinien poczekać na opinię, ale z racji tego, że było to jego pierwsze podejście do toriyaki, sam drapnął jedną z kulek, które przyrządził i wgryzł się w nią po krótkich wcześniejszych oględzinach.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Fugu
Ach tak, ustawianie poprzeczki nisko to było dla Kuroia coś normalnego. Jedni czuli się dobrze w pałacach, otoczeni służbą, wiecznie adorowani przez poddanych, inni woleli proste, normalne życie. Kuma był z tych drugich, niestety życie shinobiego nie pozwoliło mu leniwie toczyć swojej kulki gówna przez świat, tylko musiał przy okazji rozprawić się ze złem i występkiem.
Zachęcony gestem Tomoe przyszedł do Soueia, a może raczej przysunął się w swej glorii dumnie majtając ogonem nie mogąc przy okazji ukryć podekscytowania, że skapnie mu w końcu coś dobrego, a nie przyrządzonego w lesie. Gdybym miał zakładać, Tomoe należałby do tej pierwszej grupy, ale to tylko moje przemyślenia, a nie prawdziwej właścicielki tego zwierza. Zerknął ciekawsko na to co się dzieje na stole, co za smakowite kąski są przyprawiane na kuchennym blacie. Zapachy robiły swoje, pobudzały zmysły, człowiek zaczynał robić dziwne rzeczy, gdy zaczynał czuć głód, zwierzęta nieco mniej, ale dalej odczuwały potrzebę zapełnienia żołądka. Skinął w milczeniu głową do Matsudy, przy okazji zgarniając kilka kawałków mięska do pyszczka. Nie to żeby ktoś miał ich usłyszeć, ale lepiej było nie ryzykować, że Kuroi potrafi w takie sztuczki, w końcu rozmawiał z niedźwiedziami.
Dziewczyna jednak zdecydowała się podnieść z miejsca i ruszyć w jego kierunku. Patrzył na nią cały czas jak przemierzała pomiędzy stolikami lekko się chwiejąc na boki. Będziesz tego żałować - odezwał się głos w jego głowie przy okazji nasuwając pewną myśl, którą szybko wygonił z głowy. Pewnych rzeczy nie wygonisz zbyt szybko z umysłu, musisz to po prostu przejść.
-W sumie znali się już wcześniej, nie wiem co ich ta do siebie przyciągnęło, ale no dogadują się - aż szkoda, że tego nie wiedział, że panowie dogadują się dużo bardziej dosłownie, niż mógłby przypuszczać.
-To nie wazon, to mój podręczny pojemnik na piasek. Sprzedaję go, ale jakoś mało klientów chce się na niego skusić. Dziwne to miasto, będę musiał znaleźć inne - mówił całkowicie nieironicznie, tak jakby faktycznie był strudzonym wędrowcem poszukującym kogoś, kto zechce zakupić piasek tak drobny i delikatny, jakiego nigdy na oczy nie widziałeś poza pustynią -Trochę, ale jakoś trzeba się wyżywić - wzruszył ramionami zerkając na to jak dziewczyna dosłownie pochłania ogromne ilości alkoholu i w tym tempie pewnie zacznie zaraz śpiewać pod stołem. I nie to żeby coś, ale go nie poczęstowała nawet, tak po prostu wspominam, nie zwracajcie na mnie uwagi.
-Dziękuję - jedzenie, które wylądowało przed Kumą nie było może przeogromniastą porcją, ale lepsze to niż nic. Nadział jedną kulkę na patyczek, włożył do ust, wykorzystywał swoją POTĘŻNĄ żuchwę, by rozprawić się z jedzeniem, zmiażdżyć je, zmielić, a na końcu połknąć. Nie no żartuje, po prostu jadł, żuchwa była dla atencji.
-Całkiem w porządku, nie jest źle - skomentował, gdy brutalnie jedna z kulek została mu zabrana z talerza, ale no jak tu odmówić gospodarzowi, który sam to przyrządził chwilę wcześniej? Ale mógł zabrać wcześniej, nim położył mu na talerz.
Zachęcony gestem Tomoe przyszedł do Soueia, a może raczej przysunął się w swej glorii dumnie majtając ogonem nie mogąc przy okazji ukryć podekscytowania, że skapnie mu w końcu coś dobrego, a nie przyrządzonego w lesie. Gdybym miał zakładać, Tomoe należałby do tej pierwszej grupy, ale to tylko moje przemyślenia, a nie prawdziwej właścicielki tego zwierza. Zerknął ciekawsko na to co się dzieje na stole, co za smakowite kąski są przyprawiane na kuchennym blacie. Zapachy robiły swoje, pobudzały zmysły, człowiek zaczynał robić dziwne rzeczy, gdy zaczynał czuć głód, zwierzęta nieco mniej, ale dalej odczuwały potrzebę zapełnienia żołądka. Skinął w milczeniu głową do Matsudy, przy okazji zgarniając kilka kawałków mięska do pyszczka. Nie to żeby ktoś miał ich usłyszeć, ale lepiej było nie ryzykować, że Kuroi potrafi w takie sztuczki, w końcu rozmawiał z niedźwiedziami.
Dziewczyna jednak zdecydowała się podnieść z miejsca i ruszyć w jego kierunku. Patrzył na nią cały czas jak przemierzała pomiędzy stolikami lekko się chwiejąc na boki. Będziesz tego żałować - odezwał się głos w jego głowie przy okazji nasuwając pewną myśl, którą szybko wygonił z głowy. Pewnych rzeczy nie wygonisz zbyt szybko z umysłu, musisz to po prostu przejść.
-W sumie znali się już wcześniej, nie wiem co ich ta do siebie przyciągnęło, ale no dogadują się - aż szkoda, że tego nie wiedział, że panowie dogadują się dużo bardziej dosłownie, niż mógłby przypuszczać.
-To nie wazon, to mój podręczny pojemnik na piasek. Sprzedaję go, ale jakoś mało klientów chce się na niego skusić. Dziwne to miasto, będę musiał znaleźć inne - mówił całkowicie nieironicznie, tak jakby faktycznie był strudzonym wędrowcem poszukującym kogoś, kto zechce zakupić piasek tak drobny i delikatny, jakiego nigdy na oczy nie widziałeś poza pustynią -Trochę, ale jakoś trzeba się wyżywić - wzruszył ramionami zerkając na to jak dziewczyna dosłownie pochłania ogromne ilości alkoholu i w tym tempie pewnie zacznie zaraz śpiewać pod stołem. I nie to żeby coś, ale go nie poczęstowała nawet, tak po prostu wspominam, nie zwracajcie na mnie uwagi.
-Dziękuję - jedzenie, które wylądowało przed Kumą nie było może przeogromniastą porcją, ale lepsze to niż nic. Nadział jedną kulkę na patyczek, włożył do ust, wykorzystywał swoją POTĘŻNĄ żuchwę, by rozprawić się z jedzeniem, zmiażdżyć je, zmielić, a na końcu połknąć. Nie no żartuje, po prostu jadł, żuchwa była dla atencji.
-Całkiem w porządku, nie jest źle - skomentował, gdy brutalnie jedna z kulek została mu zabrana z talerza, ale no jak tu odmówić gospodarzowi, który sam to przyrządził chwilę wcześniej? Ale mógł zabrać wcześniej, nim położył mu na talerz.
0 x
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Z zadowoleniem patrzył, jak fenek pochłania kolejne kawałki, które podrzucił mu Souei. Nie do końca ukradkiem, ale jednak nie afiszował się z tym, że karmi pod stołem jakieś zwierzątko, nawet tak słodkie. Klientom mogłoby się to nie spodobać i chociaż w swoim lokalu mógł robić na co tylko miał ochotę, to nie chciało mu się z nikim dyskutować, a tym bardziej wyrzucać za drzwi z powodu różnicy zdań. Poza tym, w Fugu prawie nikogo już nie było. Kilku ludzi dojadło swoje porcje i wyszło w międzyczasie, gdy przyrządzał jedzenie najpierw dla Kubomi, a potem dla Kuroia. Zwolnionych miejsc nie zapełnił jednak nikt nowy i choć zanosiło się na to, że siedzący przy niedalekim stole staruszek i dziwaczka będą jego ostatnimi klientami, Souei jeszcze nie zamykał kuchni. Pozwolił sobie jednak na zabawienie rozmową tych, z którymi udało mu się już zamienić parę zdań, a obok których stał teraz i delektował się swoim własnym dziełem.
- Uhm... przepraszam. Jeszcze nigdy tego nie przyrządzałem, to było silniejsze ode mnie. - Wyjaśnił pokrótce, gdy przełykał jedną, jedyną toriyaki, którą poczęstował się bez pytania.
- Odliczę ci od rachunku, bez obaw. Ale rzeczywiście, nie jest źle... - Skomentował swoje własne danie, zgadzając się z lakoniczną oceną.
- Mogło by być trochę mniej tłuszczu, ale to da się załatwić. - Bo prawdziwy kucharz wciąż się doskonali. Wbrew pozorom kulinaria to bardzo dynamiczna i wciąż rozwijająca się sztuka. Kto nie idzie do przodu ten stoi w miejscu i nie chodziło tu nawet o najnowsze trendy i nowatorskie techniki gotowania, a po prostu o coś tak prostego, jak nie popełnianie dwa razy tego samego błędu.
Zupełnie przypadkiem był świadkiem ich rozmowy na temat gurdy i tego, jak ciężko dzisiaj o klientów na stary, dobry piasek. Matsuda mógł tylko domyślać się, jak trudno musi być w piaskowym biznesie, choć nie brał oczywiście tej odpowiedzi na poważnie.
- W sumie to jesteście do siebie nawet trochę podobni. Pytałem Kubomi co ma w tych swoich zawiniątkach, ale nie chciała powiedzieć. Siedzicie jak takie dwa żółwiki, z całym dobytkiem ciągle na własnych plecach. - Zaczepił ich śmiesznym, w jego mniemaniu, żartem. W dzisiejszych czasach informacja była droższa od pieniędzy, ale brak odpowiedzi też był jakąś odpowiedzią.
- Dosiadłbym się na chwilę, ale muszę ogarnąć ten syf. W razie czego jestem w pobliżu. - Bar znajdował się bardzo blisko stolika, więc nawet jeśli będzie zajmował się swoimi sprawami, to będzie ich słyszał i mógł brać udział w rozmowie. Może uda mu się wygrzebać coś jeszcze dla Tomoe? Chociaż teraz pewnie przydałaby mu się miseczka z czymś do picia.
- Co pijesz? Wodę? Mleko? - Nie za bardzo wiedział co lubią takie wielkouche lisy, ale od razu założył, że raczej nie będą to ludzkie alkohole.
- Uhm... przepraszam. Jeszcze nigdy tego nie przyrządzałem, to było silniejsze ode mnie. - Wyjaśnił pokrótce, gdy przełykał jedną, jedyną toriyaki, którą poczęstował się bez pytania.
- Odliczę ci od rachunku, bez obaw. Ale rzeczywiście, nie jest źle... - Skomentował swoje własne danie, zgadzając się z lakoniczną oceną.
- Mogło by być trochę mniej tłuszczu, ale to da się załatwić. - Bo prawdziwy kucharz wciąż się doskonali. Wbrew pozorom kulinaria to bardzo dynamiczna i wciąż rozwijająca się sztuka. Kto nie idzie do przodu ten stoi w miejscu i nie chodziło tu nawet o najnowsze trendy i nowatorskie techniki gotowania, a po prostu o coś tak prostego, jak nie popełnianie dwa razy tego samego błędu.
Zupełnie przypadkiem był świadkiem ich rozmowy na temat gurdy i tego, jak ciężko dzisiaj o klientów na stary, dobry piasek. Matsuda mógł tylko domyślać się, jak trudno musi być w piaskowym biznesie, choć nie brał oczywiście tej odpowiedzi na poważnie.
- W sumie to jesteście do siebie nawet trochę podobni. Pytałem Kubomi co ma w tych swoich zawiniątkach, ale nie chciała powiedzieć. Siedzicie jak takie dwa żółwiki, z całym dobytkiem ciągle na własnych plecach. - Zaczepił ich śmiesznym, w jego mniemaniu, żartem. W dzisiejszych czasach informacja była droższa od pieniędzy, ale brak odpowiedzi też był jakąś odpowiedzią.
- Dosiadłbym się na chwilę, ale muszę ogarnąć ten syf. W razie czego jestem w pobliżu. - Bar znajdował się bardzo blisko stolika, więc nawet jeśli będzie zajmował się swoimi sprawami, to będzie ich słyszał i mógł brać udział w rozmowie. Może uda mu się wygrzebać coś jeszcze dla Tomoe? Chociaż teraz pewnie przydałaby mu się miseczka z czymś do picia.
- Co pijesz? Wodę? Mleko? - Nie za bardzo wiedział co lubią takie wielkouche lisy, ale od razu założył, że raczej nie będą to ludzkie alkohole.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Fugu
-Silniejsze? - zerknął na niego dziwnie, mrużąc przy tym oczy. Zupełnie tak jakby nad Soueiem panował jakiś dużo większy byt, który przejął nad nim kontrolę i nie pozwolił nie zrobić tego, na co ma ochotę. Zmusił go do przyrządzenia tego dania i przy okazji do zabrania jednego toriyaki z talerza Kuroia.
-Mogłoby być też więcej - rzucił już nieco luźniej, bowiem porcja faktycznie nie była jakaś wielka, a Staruszek był juz nieco głodny, dochodziła też kwestia że najpierw część z tego tortu wziął sobie Tomoe, później Matsuda, a podział na trzech był już karygodny. Nie zamierzał jednak na to otwarcie narzekać, ot jadł sobie normalnie przerywając od czasu do czasu, by sobie rzucić jakąś kwestią czy to do dziewczyny, czy do Brewki.
-Owszem - skinął w kierunku dziewczyny. Gurda prezentowała się jak każda inna, ot gliniany pojemnik z zamknięciem na górze, które można było bez problemu ściągnąć. Bylo ono tutaj nieprzypadkowo, bo przecież sprzedawca piasku nie mógł sobie pozwolić, by wiatr zagarnął mu coś z jego cennego towaru. To tak jakby trwonił pieniądze na ulicy! Zaraz potem jednak swoją żarcikową uwagę dodał mafiozo.
-Podobni? - zerknął na Kubomi i raczej Brewce nie chodziło o to, że byli podobni do siebie wyglądem. W sumie w tej kwestii różniło ich dosłownie wszystko od postury, przez wzrost, wagę, płeć, kolor oczu, włosów, ubrania. Nie byli przeciwieństwami, ale na pewno nie można było powiedzieć, że w tej kwestii byli chociażby troszeczkę podobni. Byli jak dwa płatki śniegu - z tej samej gliny, ale jednak kształt był całkowicie odmienny.
-Ale to tylko piach... przecież go widać, nie ma tam nic więcej. Jak chcesz możesz tam wsadzić rękę do samego dna. Obydwoje możecie - sprostował po chwili, by dać obojgu szansę na to, by przekonali się, że nie ma tam nic ukrytego. Gurda z piachem, całkiem ładnym, ale dalej piachem. Nie było tu nic więcej, nic nadzwyczajnego, żadnej ukrytej istoty, która to zostałaby wypuszczona po odsłonięciu wierzchniej warstwy kruszcu. Kuroi wręcz gestem zaprosił dwójkę do tego, by przekonała się na własne oczy, że tam nic nie ma.
-Wodę. Czemu miałbyć pić mleko? Mleko jest dla małych, z resztą skąd miałbyś tutaj mleko dla młodych? Znasz więcej takich jak ja, co to za porządki, czemu ich ukrywasz! - Hoyt udawał oburzonego, ale doskonale sobie zdawał sprawę, że takich jak on jest niewielu. Że jest kimś specjalnym, wyjątkowym. To nie było naturalne środowisko jego pobratymców, oni woleli żyć w dziczy nie wiedząc że człowieki mają takie wygody na wyciągnięcie łapki.
-W sumie jak to się stało, że zacząłeś gotować dla innych ludzi? Jest za tym jakaś niesamowita historia? - zapytał się Tomoe, chociaż żadne z tych słów nie zostało wypowiedziane na głos. Ot prywatność przede wszystkim, ale i brak możliwości wypowiadania słów.
-Można tak powiedzieć, chociaż znajomość to sporo powiedziane? Trudno powiedzieć, ale ta dwójka chyba zna się o wiele lepiej, mam takie dziwne wrażenie - wzruszył ramionami zastanawiając się jak do tego doszło, ale nie wiedział. Zupełnie jak w tekście nieznanej nikomu pieśni.
-Przestać w odpowiednim momencie, ale ten już chyba jest dawno za Tobą - rzucił jej krótkim uśmieszkiem. Znajomość swoich granic to była piękna zdolność, którą trzeba było sobie wykształcić z czasem, tego nie dało się tak po prostu wiedzieć. Im lepiej znasz siebie, tym łatwiej jest Ci (uwaga) ze sobą pracować! Kto by się tego spodziewał -Kuroi, miło mi poznać. Jeżeli kiedyś będziesz potrzebować piasku czy to dla siebie, czy to dla znajomych to bardzo się polecam. To moja specjalność - czy mógł sobie tutaj zarzucić kłamstwo? Nigdy w życiu. Posiadał zdolności Sabaku, piasek był więc jego konikiem. Wyciągnął ku niej rękę, potrząsnął, przywitał się jak równy z równym -Bardzo chętnie, chociaż może następnym razem nasz gospodarz będzie nieco bardziej przygotowany na to, by ugościć swoich gości
-Mogłoby być też więcej - rzucił już nieco luźniej, bowiem porcja faktycznie nie była jakaś wielka, a Staruszek był juz nieco głodny, dochodziła też kwestia że najpierw część z tego tortu wziął sobie Tomoe, później Matsuda, a podział na trzech był już karygodny. Nie zamierzał jednak na to otwarcie narzekać, ot jadł sobie normalnie przerywając od czasu do czasu, by sobie rzucić jakąś kwestią czy to do dziewczyny, czy do Brewki.
-Owszem - skinął w kierunku dziewczyny. Gurda prezentowała się jak każda inna, ot gliniany pojemnik z zamknięciem na górze, które można było bez problemu ściągnąć. Bylo ono tutaj nieprzypadkowo, bo przecież sprzedawca piasku nie mógł sobie pozwolić, by wiatr zagarnął mu coś z jego cennego towaru. To tak jakby trwonił pieniądze na ulicy! Zaraz potem jednak swoją żarcikową uwagę dodał mafiozo.
-Podobni? - zerknął na Kubomi i raczej Brewce nie chodziło o to, że byli podobni do siebie wyglądem. W sumie w tej kwestii różniło ich dosłownie wszystko od postury, przez wzrost, wagę, płeć, kolor oczu, włosów, ubrania. Nie byli przeciwieństwami, ale na pewno nie można było powiedzieć, że w tej kwestii byli chociażby troszeczkę podobni. Byli jak dwa płatki śniegu - z tej samej gliny, ale jednak kształt był całkowicie odmienny.
-Ale to tylko piach... przecież go widać, nie ma tam nic więcej. Jak chcesz możesz tam wsadzić rękę do samego dna. Obydwoje możecie - sprostował po chwili, by dać obojgu szansę na to, by przekonali się, że nie ma tam nic ukrytego. Gurda z piachem, całkiem ładnym, ale dalej piachem. Nie było tu nic więcej, nic nadzwyczajnego, żadnej ukrytej istoty, która to zostałaby wypuszczona po odsłonięciu wierzchniej warstwy kruszcu. Kuroi wręcz gestem zaprosił dwójkę do tego, by przekonała się na własne oczy, że tam nic nie ma.
-Wodę. Czemu miałbyć pić mleko? Mleko jest dla małych, z resztą skąd miałbyś tutaj mleko dla młodych? Znasz więcej takich jak ja, co to za porządki, czemu ich ukrywasz! - Hoyt udawał oburzonego, ale doskonale sobie zdawał sprawę, że takich jak on jest niewielu. Że jest kimś specjalnym, wyjątkowym. To nie było naturalne środowisko jego pobratymców, oni woleli żyć w dziczy nie wiedząc że człowieki mają takie wygody na wyciągnięcie łapki.
-W sumie jak to się stało, że zacząłeś gotować dla innych ludzi? Jest za tym jakaś niesamowita historia? - zapytał się Tomoe, chociaż żadne z tych słów nie zostało wypowiedziane na głos. Ot prywatność przede wszystkim, ale i brak możliwości wypowiadania słów.
-Można tak powiedzieć, chociaż znajomość to sporo powiedziane? Trudno powiedzieć, ale ta dwójka chyba zna się o wiele lepiej, mam takie dziwne wrażenie - wzruszył ramionami zastanawiając się jak do tego doszło, ale nie wiedział. Zupełnie jak w tekście nieznanej nikomu pieśni.
-Przestać w odpowiednim momencie, ale ten już chyba jest dawno za Tobą - rzucił jej krótkim uśmieszkiem. Znajomość swoich granic to była piękna zdolność, którą trzeba było sobie wykształcić z czasem, tego nie dało się tak po prostu wiedzieć. Im lepiej znasz siebie, tym łatwiej jest Ci (uwaga) ze sobą pracować! Kto by się tego spodziewał -Kuroi, miło mi poznać. Jeżeli kiedyś będziesz potrzebować piasku czy to dla siebie, czy to dla znajomych to bardzo się polecam. To moja specjalność - czy mógł sobie tutaj zarzucić kłamstwo? Nigdy w życiu. Posiadał zdolności Sabaku, piasek był więc jego konikiem. Wyciągnął ku niej rękę, potrząsnął, przywitał się jak równy z równym -Bardzo chętnie, chociaż może następnym razem nasz gospodarz będzie nieco bardziej przygotowany na to, by ugościć swoich gości
0 x
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Być może piach noszony w gurdzie na plecach był nieczęstym widokiem w Shigashi, ale to miasto znosiło już nie takie dziwactwa. Souei również był tolerancyjny i dopóki ktoś nie machał mu gołym siusiakiem przed nosem, mógł w Fugu nosić się jak tylko mu się żywnie podobało. Ta zasada dotyczyła też Kubomi, która mimo że skora do rozmowy, narysowała wyraźną linię między tematami do swobodnej pogawędki, a tabu na jaki nie chciała się wypowiadać. To również było fair, dlatego Matsuda nie naciskał, jedynie przysłuchiwał się rozmowie dwóch nowych znajomych, którzy powoli acz konsekwentnie nawiązywali jakiś tam kontakt.
- Dobrze mi tu gdzie jestem. - Obronił się kuchcik, gdy Kuroi zachęcał do tego, aby własnoręcznie zbadać zawartość gurdy. Nie ciekawiło go to na tyle, aby wpychać tam swoje łapska, tym bardziej po czyjejś zachęcie. Obawiał się jakiegoś głupiego żarciku, który mógłby łatwo wywinąć Kuroi, dlatego odpuścił kwestie piasku i zajął się sprzątaniem. Trudno jednak było nie słyszeć o czym wciąż rozmawiają przy stoliku, a do tego Souei wciąż czuł się uczestnikiem tej przemiłej konwersacji.
- Ja to na kacu lubię sobie zjeść jakieś spore śniadanie, chyba że będziesz rzygać. Wtedy trzeba przeboleć. - Poranki to już jednak ten etap, gdzie zatrucie alkoholem ogranicza się jedynie do nadwrażliwości na otaczający świat. Trzeba uzupełnić w organizmie to, co wypłukało się wieczorem, czyli po prostu pożywić się i czekać.
- Następnym razem po prostu przyjdź wcześniej, a nie na ochłapy. - Odgryzł się Kuroiowi, jednak zrobił to uśmieszkiem. Nie odpowiadał na takie żarty wrogością, a jedynie ripostą.
Teraz gdy ogarnął trochę ludzi, mógł poświęcić czas fenkowi. Ten stał przy nim i również do niego mówił, zmuszając Matsudę do sporej podzielności uwagi, bo Tomoe oprócz przytakiwania i wybierania kąsków, zaczął zadawać pytania.
- Ahh... w takim razie przepraszam. Myślałem że wszystkie koty lubią mleko. - Odpowiedział mu Souei na jego udawane oburzenie, drocząc się z nim i oczekując takiej samej reakcji, albo nawet bardziej zdecydowanego sprzeciwu. Oczywiście że wyglądał jak psowaty, jednak taką oczywistą pomyłkę Pazur uznał za całkiem zabawny dowcip. Mimo wszystko nalał mu jednak wody zgodnie z życzeniem, a następnie przysiadł się do niego na podłodze za blatem.
- W sumie bardzo dobre pytanie. Powiedzmy, że gotowanie to taka moja pasja. Ludzie żeby przeżyć muszą pracować, a lepiej pracować robiąc coś, co sprawia ci przyjemność. Jednak cóż... nie jestem jakimś wybitnym mistrzem noża i widelca. - Doskonale zdawał sobie sprawę, że pasja to nie to samo co mistrzostwo, do którego brakowało mu bardzo wiele. Nie miał z tego powodu kompleksów, bo spełniał się jako przeciętny szef. Ze wszystkich aspektów gotowania najbardziej pociągały go piękne zapachy, które wypełniały salę za każdym razem, gdy otwierał Fugu.
- Mogę zapytać, czemu nie przyszliście znowu taką dużą grupką jak ostatnio? - Postanowił w sumie zapytać o to w pierwszej kolejności swojego najlepszego znajomego z Klepsydry. Lisy mimo swojej reputacji wcale nie musiały okazywać się nieszczere, chociaż jednocześnie Souei nie spodziewał się, że dowie się czegoś istotnego od żywej maskotki.
- Dobrze mi tu gdzie jestem. - Obronił się kuchcik, gdy Kuroi zachęcał do tego, aby własnoręcznie zbadać zawartość gurdy. Nie ciekawiło go to na tyle, aby wpychać tam swoje łapska, tym bardziej po czyjejś zachęcie. Obawiał się jakiegoś głupiego żarciku, który mógłby łatwo wywinąć Kuroi, dlatego odpuścił kwestie piasku i zajął się sprzątaniem. Trudno jednak było nie słyszeć o czym wciąż rozmawiają przy stoliku, a do tego Souei wciąż czuł się uczestnikiem tej przemiłej konwersacji.
- Ja to na kacu lubię sobie zjeść jakieś spore śniadanie, chyba że będziesz rzygać. Wtedy trzeba przeboleć. - Poranki to już jednak ten etap, gdzie zatrucie alkoholem ogranicza się jedynie do nadwrażliwości na otaczający świat. Trzeba uzupełnić w organizmie to, co wypłukało się wieczorem, czyli po prostu pożywić się i czekać.
- Następnym razem po prostu przyjdź wcześniej, a nie na ochłapy. - Odgryzł się Kuroiowi, jednak zrobił to uśmieszkiem. Nie odpowiadał na takie żarty wrogością, a jedynie ripostą.
Teraz gdy ogarnął trochę ludzi, mógł poświęcić czas fenkowi. Ten stał przy nim i również do niego mówił, zmuszając Matsudę do sporej podzielności uwagi, bo Tomoe oprócz przytakiwania i wybierania kąsków, zaczął zadawać pytania.
- Ahh... w takim razie przepraszam. Myślałem że wszystkie koty lubią mleko. - Odpowiedział mu Souei na jego udawane oburzenie, drocząc się z nim i oczekując takiej samej reakcji, albo nawet bardziej zdecydowanego sprzeciwu. Oczywiście że wyglądał jak psowaty, jednak taką oczywistą pomyłkę Pazur uznał za całkiem zabawny dowcip. Mimo wszystko nalał mu jednak wody zgodnie z życzeniem, a następnie przysiadł się do niego na podłodze za blatem.
- W sumie bardzo dobre pytanie. Powiedzmy, że gotowanie to taka moja pasja. Ludzie żeby przeżyć muszą pracować, a lepiej pracować robiąc coś, co sprawia ci przyjemność. Jednak cóż... nie jestem jakimś wybitnym mistrzem noża i widelca. - Doskonale zdawał sobie sprawę, że pasja to nie to samo co mistrzostwo, do którego brakowało mu bardzo wiele. Nie miał z tego powodu kompleksów, bo spełniał się jako przeciętny szef. Ze wszystkich aspektów gotowania najbardziej pociągały go piękne zapachy, które wypełniały salę za każdym razem, gdy otwierał Fugu.
- Mogę zapytać, czemu nie przyszliście znowu taką dużą grupką jak ostatnio? - Postanowił w sumie zapytać o to w pierwszej kolejności swojego najlepszego znajomego z Klepsydry. Lisy mimo swojej reputacji wcale nie musiały okazywać się nieszczere, chociaż jednocześnie Souei nie spodziewał się, że dowie się czegoś istotnego od żywej maskotki.
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości