Palarnia "Jaśmin"
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Znał miasto, znał lokal, znał odpowiednie osoby. Souei spędził tu całe swoje życie i choć było to jeszcze za krótko, aby poznać całe caluteńkie Shigashi no Kibu, to potrafił sprawnie poruszać się w pewnych okolicach. W pewnym sensie wymuszała to na nim nietypowa profesja. Za pieniądze z zabijania sam utrzymywał się przy życiu i chociaż może gdyby okazał więcej zaangażowania w prowadzenie Fugu, to również starczałoby mu do pierwszego to chyba jednak... po prostu lubił to, co robił. Agresja i furia towarzyszyły mu przez całe życie. Z czasem wypracował odpowiedni poziom samokontroli, aby zaprząc te emocje do własnych celów, to jednak potrzebował w życiu przemocy i już nawet nie próbował tego negować. Gdy zaczynał w mafii, nie miało dla niego znaczenia, że wylądował po teoretycznie złej stronie barykady. Był tym złym, walczyli z nim ci dobrzy. On jednak zabijał zarówno jednych, jak i drugich. W praktyce jednak nieraz zmywał krew z rąk i spierał z ubrań. Łatwo się o tym pisze, jednak czyny, których Souei dopuszczał się w swoim życiu, większość ludzi określiłaby zapewne jako bestialskie i okrutne. Matsuda nie miał jednak wyrzutów sumienia, wyzbył się ich już dawno temu. Był mordercą Akiyamy i tyle, aż tyle albo tylko tyle.
Palarnia była miejscem, gdzie spodziewał się zastać Okimoto Keijiego. Nie przy każdym zleceniu odbywali rozmowę twarzą w twarz, ale Pazur rozmawiał z nim osobiście już wielokrotnie, często właśnie w tym miejscu. Wpuszczono go do środka bez problemu, jednak był to dopiero początek poszukiwań. Souei miał zamiar złożyć niezapowiedzianą wizytę, dlatego wybrał do tego późną, wieczorową porę. Być może w takich godzinach zastanie Kła samego, a nie podczas jakiegoś innego, ważnego spotkania. Brewka nie wiedział jeszcze, o co zostanie zapytany, gdy wyjawi cel swojej wizyty. W drodze do Jaśminu układał sobie co prawda w głowie różne scenariusze, ale ostatecznie żaden z nich nie był bardziej prawdopodobny od innych. Musiał sam się przekonać i chciał zrobić to jak najszybciej, więc gdy tylko od zaufanych członków obsługi dowiedział się, że Okimoto jest w lokalu, kazał się do niego zaprowadzić i w swoim imieniu poprosić o chwilę rozmowy na pewien ważny temat.
Palarnia była miejscem, gdzie spodziewał się zastać Okimoto Keijiego. Nie przy każdym zleceniu odbywali rozmowę twarzą w twarz, ale Pazur rozmawiał z nim osobiście już wielokrotnie, często właśnie w tym miejscu. Wpuszczono go do środka bez problemu, jednak był to dopiero początek poszukiwań. Souei miał zamiar złożyć niezapowiedzianą wizytę, dlatego wybrał do tego późną, wieczorową porę. Być może w takich godzinach zastanie Kła samego, a nie podczas jakiegoś innego, ważnego spotkania. Brewka nie wiedział jeszcze, o co zostanie zapytany, gdy wyjawi cel swojej wizyty. W drodze do Jaśminu układał sobie co prawda w głowie różne scenariusze, ale ostatecznie żaden z nich nie był bardziej prawdopodobny od innych. Musiał sam się przekonać i chciał zrobić to jak najszybciej, więc gdy tylko od zaufanych członków obsługi dowiedział się, że Okimoto jest w lokalu, kazał się do niego zaprowadzić i w swoim imieniu poprosić o chwilę rozmowy na pewien ważny temat.
0 x

- Support nr 5
- Support
- Posty: 294
- Rejestracja: 14 sty 2021, o 16:46
- GG/Discord: Mashi#6385
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Zasady panujące w rodzinie Akiyama były zwięzłe i klarowne. Opierały się w dużej mierze na szacunku wobec tych, którzy na niego zasługiwali i na jedności, kolektywie scalanym przez wybitne jednostki w osobie Głowy i podległej jej Kłów. W tak rozległej grupie, która na najniższych szczeblach była po prostu zbieraniną najróżniejszych ludzkich ścierw, dyscyplina była jedną z pierwszych rzeczy, jaką wpajano nowym rekrutom. Souei słyszał tą opowieść o dorobionym uśmiechu Keijiego, ale nigdy o to nie pytał i w ogóle nie poruszał tego tematu. Mimo że blizny były wciąż widoczne, co mogło sugerować że dojrzały już facet nie wstydził się swojego występku, to jednak w głowie Matsudy było to pewne tabu. Nie czuł się jeszcze na tyle spoufalony ze swoim szefem, aby poruszać z nim prywatne tematy, a takim niewątpliwie był incydent z przeszłości. Mimo że pan Okimoto lubił go i dobrze im się razem współpracowało, to Souei nigdy nie był tym, który przesuwał granice ich znajomości na nowe tereny. Szarowłosy domyślał się, że większość tej sympatii zawdzięcza swojej niezawodności i profesjonalizmowi, a nie miłej buźce i rozkosznemu charakterowi, więc na gruncie zawodowym czuł się najpewniej.
Gdy Pazur został nareszcie wprowadzony do strefy, w której przebywał jego przełożony, nie miał problemu z tym, aby dostać się do niego na kilkuminutową rozmowę. Nieraz trudno było wyczytać nastrój Kła, ale tym razem wyglądało na to, że jest w dość dobrym humorze, co napawało optymizmem na najbliższą przyszłość. Souei minął więc jego ochronę i wchodząc do jego loży skinął głową na powitanie. Oczywiście nie byli sami. W Jaśminie trzeba byłoby mieć stalową wolę i bardzo dobry powód, aby nie skorzystać z miłego towarzystwa tutejszej obsługi. Keiji używał więc do woli standardowej kombinacji fajka+wóda+kobiety, co również mogło być jedną z przyczyn jego dobrego nastroju. Matsuda nie usiadł od razu, lecz stał podczas wysłuchiwania miłych słów pod swoim adresem. Uśmiechnął się jednak, bo oczywiście było to miłe, ale też wprowadziło go w lekkie zakłopotanie.
- Bardzo dziękuję, Okimoto-dono. - Dopiero teraz Pazur skorzystał z zaproszenia do rozgoszczenia się i usiadł na wolnym miejscu przed Kłem, jednocześnie zastanawiając się, co powinien odpowiedzieć na zaproszenie do wspólnej zabawy.
- Mi również jest bardzo miło. - Odpowiedział do kobiety, której pytanie nie dotyczyło chyba tylko alkoholu, ale na początek będzie to wystarczające.
- Butelkę jakiegoś mocniejszego soju. - Złożył zamówienie tylko na to, a następnie zwrócił się do mężczyzny przed sobą.
- Mam do omówienia pewną delikatną sprawę... służbową, jeśli tylko jest na to odpowiednia pora. - Nie spodziewał się, że Keiji każe mu przyjść nazajutrz w godzinach roboczych, ale powiedział to dlatego, że zdawał sobie sprawę z tego, że swoim przyjściem zakłócił czas relaksu mafioza.
- I może byłoby lepiej, gdybyśmy na chwilę zostali sami. - Nie patrzył na brunetkę obok, lecz na Okimoto. To on wydawał tutaj polecenia o nieprzeszkadzaniu i to on musiał skinąć palcem, aby stworzyć warunki, które zaproponował Souei. Dlatego więc niezależnie od tego kto przy nich będzie, gdy Keiji każe mówić, Pazur będzie mówił. Na początek jednak zdecydował się tylko zagaić temat.
- Okimoto-dono, na pewno słyszałeś o Seinaru i organizacji Sunadokei, której przewodzi Asahi Ichirou. Chciałem zapytać, czy masz o nich wyrobione jakieś zdanie? Na skutek pewnych wypadków udało mi się z nimi skontaktować, ale nie wiem co robić dalej. Pomyślałem, że najlepiej będzie skonsultować się z tobą. - Zaczął od ogólnych ogólników, ale nie chciał aby Keiji poczuł się wypytywany, więc dorzucił na koniec równie ogólny cel swojej wizyty. Przychodził po poradę, a nie po to, aby przesłuchiwać Kła.
Gdy Pazur został nareszcie wprowadzony do strefy, w której przebywał jego przełożony, nie miał problemu z tym, aby dostać się do niego na kilkuminutową rozmowę. Nieraz trudno było wyczytać nastrój Kła, ale tym razem wyglądało na to, że jest w dość dobrym humorze, co napawało optymizmem na najbliższą przyszłość. Souei minął więc jego ochronę i wchodząc do jego loży skinął głową na powitanie. Oczywiście nie byli sami. W Jaśminie trzeba byłoby mieć stalową wolę i bardzo dobry powód, aby nie skorzystać z miłego towarzystwa tutejszej obsługi. Keiji używał więc do woli standardowej kombinacji fajka+wóda+kobiety, co również mogło być jedną z przyczyn jego dobrego nastroju. Matsuda nie usiadł od razu, lecz stał podczas wysłuchiwania miłych słów pod swoim adresem. Uśmiechnął się jednak, bo oczywiście było to miłe, ale też wprowadziło go w lekkie zakłopotanie.
- Bardzo dziękuję, Okimoto-dono. - Dopiero teraz Pazur skorzystał z zaproszenia do rozgoszczenia się i usiadł na wolnym miejscu przed Kłem, jednocześnie zastanawiając się, co powinien odpowiedzieć na zaproszenie do wspólnej zabawy.
- Mi również jest bardzo miło. - Odpowiedział do kobiety, której pytanie nie dotyczyło chyba tylko alkoholu, ale na początek będzie to wystarczające.
- Butelkę jakiegoś mocniejszego soju. - Złożył zamówienie tylko na to, a następnie zwrócił się do mężczyzny przed sobą.
- Mam do omówienia pewną delikatną sprawę... służbową, jeśli tylko jest na to odpowiednia pora. - Nie spodziewał się, że Keiji każe mu przyjść nazajutrz w godzinach roboczych, ale powiedział to dlatego, że zdawał sobie sprawę z tego, że swoim przyjściem zakłócił czas relaksu mafioza.
- I może byłoby lepiej, gdybyśmy na chwilę zostali sami. - Nie patrzył na brunetkę obok, lecz na Okimoto. To on wydawał tutaj polecenia o nieprzeszkadzaniu i to on musiał skinąć palcem, aby stworzyć warunki, które zaproponował Souei. Dlatego więc niezależnie od tego kto przy nich będzie, gdy Keiji każe mówić, Pazur będzie mówił. Na początek jednak zdecydował się tylko zagaić temat.
- Okimoto-dono, na pewno słyszałeś o Seinaru i organizacji Sunadokei, której przewodzi Asahi Ichirou. Chciałem zapytać, czy masz o nich wyrobione jakieś zdanie? Na skutek pewnych wypadków udało mi się z nimi skontaktować, ale nie wiem co robić dalej. Pomyślałem, że najlepiej będzie skonsultować się z tobą. - Zaczął od ogólnych ogólników, ale nie chciał aby Keiji poczuł się wypytywany, więc dorzucił na koniec równie ogólny cel swojej wizyty. Przychodził po poradę, a nie po to, aby przesłuchiwać Kła.
0 x

- Support nr 5
- Support
- Posty: 294
- Rejestracja: 14 sty 2021, o 16:46
- GG/Discord: Mashi#6385
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Zły to poseł, co złe wieści niesie. Zgęstniała atmosfera z jednej strony nie była pożądaną odmianą, z drugiej natomiast dobrze było widzieć, że Keiji od razu podszedł do sprawy poważnie. Souei potraktował ten profesjonalizm jako swoisty komplement. Fakt, że ma posłuch u Kła dodawał mu pewności siebie i wynosił nieco ponad to, co sam Matsuda o sobie uważał.
- Bardzo dobrze kojarzysz, Okimoto-dono, bo i moje informacje to potwierdzają. - Cała geneza tego, skąd Pazur wiedział to co wiedział była dość skomplikowana, ale czas przecież ich nie gonił. Souei nie wiedział jak bardzo szczegółowa relacja interesuje jego przełożonego, dlatego starał się nie pominąć żadnego ważnego szczegółu i z takim podejściem mogła z tego urosnąć całkiem pokaźna opowieść, a alkohol nie został jeszcze przecież doniesiony. Niemniej jednak Juugo postarał się być jak najbardziej konkretny w nakreślaniu tła, aby płynnie móc przejść do sedna sprawy, a nie wciąż krążyć po orbicie wydarzeń, które chciał poruszyć.
- Niedawno przeżyłem niemiły incydent. Odurzono mnie i porwano, żeby później, jak się domyślam, wyciągnąć informacje między innymi właśnie o Seinaru. Udało mi się uwolnić i wszystkich pozabijać, ale przy okazji dowiedziałem się również, że Kei nawiązał kontakt z naszym językiem - Gonbao. Ten miał zlecić Seinaru spotkanie ze mną, ale ja dowiedziałem się o tym dopiero w ten sposób. - W tym momencie Souei sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej fragment zwoju, który miał być dowodem na potwierdzenie jego słów. Był to wciąż ten sam kawałek informacji, który ukradł wtedy z podziemnego kompleksu. Do tej pory nikt nie kwestionował prawdziwości tego "dokumentu", bo stał za nim również ustny przekaz Pazura, który do tej pory miał sens dla każdego słuchacza, z którym podzielił się tymi rewelacjami. Matsuda rozłożył skrawek przed Keijim, aby ten mógł się z nim zapoznać.
- Idąc tym tropem spróbowałem nawiązać kontakt z Seinaru, ale w Czerwonym Smoku natknąłem się na Ichirou, który przyszedł w tej samej sprawie w zastępstwie Keia. Okazało się bowiem, że Seinaru zginął gdzieś w akcji, ale oni wciąż chcą z nami współpracować. Zaprosiłem więc Asahiego do siebie, do Fugu. Zjawił się tam jeszcze z dwoma kolegami i jedną koleżanką. Rzeczywiście, są niezbyt zdyscyplinowani, ale chyba całkiem lojalni wobec siebie. - Opowieść już teraz robiła się przydługa, ale Souei cały czas miał nadzieję, że ilość interesujących informacji wciąż trzyma Keijiego w napięciu i że ten pozwoli mu dokończyć. Tsume starał się przecież przekazać maksimum treści w minimum formy, aby nie marnować cennego czasu Kła, nawet jeśli atmosfera rozluźnienia i relaksu przepadła na zawsze. Przed wypowiedzeniem kolejnych słów, Souei nachylił się wymownie w kierunku Okimoto i ściszył głos.
- Ich celem jest zamach na Ekibyō Ryuichi. - Podzielił się w końcu tym, z czym przyszedł naprawdę. Zaraz po tym wrócił do swojej zwykłej, wyprostowanej pozycji.
- I szukają w nas sojusznika w tym zamiarze. Wcześniejsza robótka Seinaru dla nas miała być fundamentem pod przyszłą współpracę. Nie znam jeszcze motywu ale wiem, że nie żartują. Nie chciałem przyprowadzać Ichirou od razu do ciebie, Okimoto-dono, więc powiedziałem, że na razie sam dowiem się co i jak i dam mu odpowiedź. - Teraz przydałoby się, aby soju było już na stole, bo był to kluczowy moment rozmowy. Moment oceny tego, czy dobrze postąpił, czy nie przekroczył swoich kompetencji i jak w ogóle Keiji zareaguje na taką ofertę współpracy. Niektórzy twierdzą, że nie można nauczyć starego psa nowych sztuczek, a status quo pomiędzy trzema wielkimi rodzinami trwał już tak długo, że być może niektórzy po prostu nie chcą próbować tego zmieniać i być zmuszonym do późniejszego odnajdywania się w nowej rzeczywistości.
- Za pozwoleniem, Okimoto-dono. - Souei pozwolił sobie na małą osobistą dygresję, bo miał już czas aby przemyśleć sobie tą propozycję i następstwa różnych scenariuszy.
- Jeśli chcielibyśmy zrobić kiedyś krok naprzód, to jest właśnie ten zastrzyk siły z zewnątrz, którego nam potrzeba. Na razie niczego im nie obiecywałem. Podzieliłem się tylko jednym kontaktem, bo mają na pieńku z jednym tutejszym strażnikiem, nic wielkiego. Ze swojej strony mogę zadeklarować, że chętnie podjąłbym się tego tematu. Czegokolwiek dla nas nie zrobią, wyjdziemy na tym korzystnie, ale jeśli im się nie uda, to nie my poniesiemy stratę w ludziach. Przynajmniej na początku, bo jeśli rzeczywiście będzie miało dojść do przewrotu, to również będziemy musieli trochę zainwestować. - Skończył w tym momencie, czekając na odpowiedź i ewentualna burę, że dopuścił się właśnie wycieczki wykraczającej poza jego rodzinne kompetencje, ale to ten wcześniejszy "ulubieniec" zachęcił go do wyrażania swojego zdania. Poza tym, to chyba jedyna okazja aby to zrobić, bo gdy sprawa rozwinie się bardziej, to jego rola ograniczy się już chyba tylko do wykonywania ustalonych poleceń.
- Bardzo dobrze kojarzysz, Okimoto-dono, bo i moje informacje to potwierdzają. - Cała geneza tego, skąd Pazur wiedział to co wiedział była dość skomplikowana, ale czas przecież ich nie gonił. Souei nie wiedział jak bardzo szczegółowa relacja interesuje jego przełożonego, dlatego starał się nie pominąć żadnego ważnego szczegółu i z takim podejściem mogła z tego urosnąć całkiem pokaźna opowieść, a alkohol nie został jeszcze przecież doniesiony. Niemniej jednak Juugo postarał się być jak najbardziej konkretny w nakreślaniu tła, aby płynnie móc przejść do sedna sprawy, a nie wciąż krążyć po orbicie wydarzeń, które chciał poruszyć.
- Niedawno przeżyłem niemiły incydent. Odurzono mnie i porwano, żeby później, jak się domyślam, wyciągnąć informacje między innymi właśnie o Seinaru. Udało mi się uwolnić i wszystkich pozabijać, ale przy okazji dowiedziałem się również, że Kei nawiązał kontakt z naszym językiem - Gonbao. Ten miał zlecić Seinaru spotkanie ze mną, ale ja dowiedziałem się o tym dopiero w ten sposób. - W tym momencie Souei sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej fragment zwoju, który miał być dowodem na potwierdzenie jego słów. Był to wciąż ten sam kawałek informacji, który ukradł wtedy z podziemnego kompleksu. Do tej pory nikt nie kwestionował prawdziwości tego "dokumentu", bo stał za nim również ustny przekaz Pazura, który do tej pory miał sens dla każdego słuchacza, z którym podzielił się tymi rewelacjami. Matsuda rozłożył skrawek przed Keijim, aby ten mógł się z nim zapoznać.
Imię: nieznane
Wiadomo: Kret, wydał informacje o transporcie. Może mieć powiązania z Pazurami i wyżej. Wyciągnąć ile się da, do utylizacji
Notatki własne: nawet przypalany nic z siebie nie wydusił.
Imię: Gonbao
Wiadomo: Znany wśród swoich, doceniany, rekruter. Sprowadza nowych członków, głównie tych bardziej interesujących.
Notatki własne: Wrzeszczał jak mała dziewczynka, bardzo oporny
Tylko z początku, jednak gada wszystko jak leci
Nie wytrzymał zbyt wiele, wyjawił jedno imię: Kei.
Miał zlecić Matsudzie spotkanie z nim.
Imię: Kei
Wiadomo: Brał udział w rozbiciu transportu Tygrysów. Nie działać w sposób bezpośredni!
Notatki własne: Zrekrutowany przez Gonbao. Członek Sunadokei, możliwe mocne powiązania ze Smokami. Gonbao za niego ręczył, pseudonim Dango. Miał współpracować z Matsudą. Potrzeba schwytania płotki, trutka wymagana.
- Ten ze szczytu listy to jakiś dzieciak, nieistotna płotka. Zmarł przy mnie, był nie do odratowania. - Krótko podsumował życie brutalnie torturowanego dziecka, który dla ochrony Rodziny pozwolił odciąć sobie wszystkie palce. Po śmierci doczekał się tylko określenia adekwatnego do swojej rzeczywistej roli. Souei nie miał pojęcia, czy w Akiyamie był zwyczaj honorowania kogoś pośmiertnie za takie oddanie mafijnej rodzinie, więc nie wychodził z czymś takim przed szereg. Tym bardziej, że los tamtego chłopca niespecjalnie go wzruszył.Wiadomo: Kret, wydał informacje o transporcie. Może mieć powiązania z Pazurami i wyżej. Wyciągnąć ile się da, do utylizacji
Notatki własne: nawet przypalany nic z siebie nie wydusił.
Imię: Gonbao
Wiadomo: Znany wśród swoich, doceniany, rekruter. Sprowadza nowych członków, głównie tych bardziej interesujących.
Notatki własne: Wrzeszczał jak mała dziewczynka, bardzo oporny
Tylko z początku, jednak gada wszystko jak leci
Nie wytrzymał zbyt wiele, wyjawił jedno imię: Kei.
Miał zlecić Matsudzie spotkanie z nim.
Imię: Kei
Wiadomo: Brał udział w rozbiciu transportu Tygrysów. Nie działać w sposób bezpośredni!
Notatki własne: Zrekrutowany przez Gonbao. Członek Sunadokei, możliwe mocne powiązania ze Smokami. Gonbao za niego ręczył, pseudonim Dango. Miał współpracować z Matsudą. Potrzeba schwytania płotki, trutka wymagana.
- Idąc tym tropem spróbowałem nawiązać kontakt z Seinaru, ale w Czerwonym Smoku natknąłem się na Ichirou, który przyszedł w tej samej sprawie w zastępstwie Keia. Okazało się bowiem, że Seinaru zginął gdzieś w akcji, ale oni wciąż chcą z nami współpracować. Zaprosiłem więc Asahiego do siebie, do Fugu. Zjawił się tam jeszcze z dwoma kolegami i jedną koleżanką. Rzeczywiście, są niezbyt zdyscyplinowani, ale chyba całkiem lojalni wobec siebie. - Opowieść już teraz robiła się przydługa, ale Souei cały czas miał nadzieję, że ilość interesujących informacji wciąż trzyma Keijiego w napięciu i że ten pozwoli mu dokończyć. Tsume starał się przecież przekazać maksimum treści w minimum formy, aby nie marnować cennego czasu Kła, nawet jeśli atmosfera rozluźnienia i relaksu przepadła na zawsze. Przed wypowiedzeniem kolejnych słów, Souei nachylił się wymownie w kierunku Okimoto i ściszył głos.
- Ich celem jest zamach na Ekibyō Ryuichi. - Podzielił się w końcu tym, z czym przyszedł naprawdę. Zaraz po tym wrócił do swojej zwykłej, wyprostowanej pozycji.
- I szukają w nas sojusznika w tym zamiarze. Wcześniejsza robótka Seinaru dla nas miała być fundamentem pod przyszłą współpracę. Nie znam jeszcze motywu ale wiem, że nie żartują. Nie chciałem przyprowadzać Ichirou od razu do ciebie, Okimoto-dono, więc powiedziałem, że na razie sam dowiem się co i jak i dam mu odpowiedź. - Teraz przydałoby się, aby soju było już na stole, bo był to kluczowy moment rozmowy. Moment oceny tego, czy dobrze postąpił, czy nie przekroczył swoich kompetencji i jak w ogóle Keiji zareaguje na taką ofertę współpracy. Niektórzy twierdzą, że nie można nauczyć starego psa nowych sztuczek, a status quo pomiędzy trzema wielkimi rodzinami trwał już tak długo, że być może niektórzy po prostu nie chcą próbować tego zmieniać i być zmuszonym do późniejszego odnajdywania się w nowej rzeczywistości.
- Za pozwoleniem, Okimoto-dono. - Souei pozwolił sobie na małą osobistą dygresję, bo miał już czas aby przemyśleć sobie tą propozycję i następstwa różnych scenariuszy.
- Jeśli chcielibyśmy zrobić kiedyś krok naprzód, to jest właśnie ten zastrzyk siły z zewnątrz, którego nam potrzeba. Na razie niczego im nie obiecywałem. Podzieliłem się tylko jednym kontaktem, bo mają na pieńku z jednym tutejszym strażnikiem, nic wielkiego. Ze swojej strony mogę zadeklarować, że chętnie podjąłbym się tego tematu. Czegokolwiek dla nas nie zrobią, wyjdziemy na tym korzystnie, ale jeśli im się nie uda, to nie my poniesiemy stratę w ludziach. Przynajmniej na początku, bo jeśli rzeczywiście będzie miało dojść do przewrotu, to również będziemy musieli trochę zainwestować. - Skończył w tym momencie, czekając na odpowiedź i ewentualna burę, że dopuścił się właśnie wycieczki wykraczającej poza jego rodzinne kompetencje, ale to ten wcześniejszy "ulubieniec" zachęcił go do wyrażania swojego zdania. Poza tym, to chyba jedyna okazja aby to zrobić, bo gdy sprawa rozwinie się bardziej, to jego rola ograniczy się już chyba tylko do wykonywania ustalonych poleceń.
0 x

- Support nr 5
- Support
- Posty: 294
- Rejestracja: 14 sty 2021, o 16:46
- GG/Discord: Mashi#6385
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Uważnie obserwował reakcję Keijiego na późno dostarczone wieści. Rozumiał to i nie protestował, bo Kieł rzeczywiście miał w tej kwestii rację. Souei powinien przybiec z meldunkiem od razu po opuszczeniu kryjówki wroga, ale prawda była taka, że nie chciał stracić szansy na samodzielne zbadanie wątku Klepsydry. Gdyby sam nie spróbował nawiązać kontaktu z Ichirou, nie wiadomo czy ostatecznie jemu przydzielono by to zadanie. Kierował się trochę swoją własną ambicją i ciekawością, więc rozumiał zasłużoną burę, którą teraz zbierał. Niemniej jednak, to co zrobił już się nie odstanie, a krótki wybuch Kła potraktował jako najniższy wymiar kary. Sprawa okazała się przecież na tyle poważna, że miała potencjał zmiany układu sił w mieście na bardzo długi czas.
- Wiem, wiem... przepraszam, Okimoto-dono. - Skupił się głównie na wyrażaniu swojego żalu za grzechy i odpuścił już tłumaczenie i usprawiedliwianie swoich decyzji. Keiji nie był głupim człowiekiem, więc próby wmówienia mu czegokolwiek były z góry skazane na porażkę i tylko pogorszyłyby sprawę.
- Nie wiem gdzie jest główne wejście, bo dostarczyli mnie tam nieprzytomnego, ale wydostałem się przez... - Tutaj podrapał się w głowę zanim podzielił się tym niezbyt chwalebnym szczegółem. - ...szambo na zapleczu Szkarłatnej Speluny. Ta ich kryjówka znajduje się pod ziemią, pod tą mordownią. - Odpowiedział na pytanie bezzwłocznie i dopowiedział wszystkie potrzebne szczegóły, które mogły jeszcze nurtować Keijiego. Sprawdzenie tego lochu było oczywiste, ale dzisiaj będą to jedynie puste korytarze. To jednak była już nie jego decyzja, dostarczył jedynie spóźnione informacje ciesząc się, że na tapecie jest większa afera, która przykryła nieco tą odrobinę samowolki z jego strony.
Skoro prywatne opinie Soueia były Kłowi nie w smak, Pazur zamierzał od razu skorygować swoje zachowanie w tej kwestii i więcej ich już nie wygłaszać. Może istotnie niepotrzebnie próbował poczuć się, jakby miał na coś wpływ. Tak jak on nie przejmował się życiem ani zdaniem niższych rangą Łusek, tak samo Okimoto mógł mieć takich Soueiów na pęczki. Gdyby zdecydował się dać im odrobinę wolności w podejmowaniu decyzji, wówczas przestałby kontrolować cokolwiek. Z tego też powodu, deklaracji o byciu czyimkolwiek ulubieńcem Matsuda nie brał sobie do serca. Szarowłosy nie starał się już wtrącać swoich mądrości w odpowiedzi na retoryczne pytania, które padły z ust jego przełożonego. Tak naprawdę oni też mieli dość ograniczone pole manewru, bo oprócz Ekibyo i Akiyamy na stole była też rodzina Yoshida - największe cioty w mieście. Niemniej jednak, jeśli Akiyama spuści na Klepsydrę na drzewo, wówczas jedyną opcją Ichirou będzie zwrócenie się do Feniksów i to one dostałyby szansę na powiększenie wpływów. Okimoto na pewno też od razu to zauważył, bo chyba w ogóle nie rozważał odrzucenia oferty współpracy, lecz starał się wymyślić sposób wyciągnięcia z tej sytuacji jak najwięcej, samemu dając jak najmniej.
Gdy Souei dowiedział się, że jego sprawa ma dotrzeć do uszu Głowy, wówczas nieco się spiął. Oczywiście, że próba zamachu na przywódcę wrogiego ugrupowania otrzymała z miejsca status jednej z najważniejszych. Matsuda nie miał złudzeń, że jeśli jego imię padnie w rozmowach na mafijnym szczycie, to jedynie w charakterze "gościa, który na to trafił", jednak i tak zaangażowanie go w sprawy, o których miała decydować osobiście Sagakura-sama działało na wyobraźnię. Nie myślał o tym jak o trampolinie do kolejnego szczebelka w rodzinnej hierarchii, bo kompletnie mu na tym nie zależało. Po prostu... chciał z nią współpracować i jeśli jest szansa, to być częścią wydarzeń, które mają szansę zostać zapisane w historii Akiyamy złotymi literami.
- Oczywiście, Okimoto-dono. - Odparł krótko i rzeczowo na otrzymane rozkazy. Nie było tutaj żadnych kontrowersyjnych działań. Keiji zagrał bardzo ostrożnie, jednak ponownie, było to w pełni zrozumiałe. Na razie były przecież znane jedynie intencje, a nie motywy. Te odkryć miał Souei, który teraz bez obawy o zbyt śmiałe, samowolne działania, mógł kontynuować to co zaczął z błogosławieństwem Kła.
- Pytań brak. - Odpowiedział równie zwięźle co przed chwilą, nie siląc się już na elaboraty o tym, jak zamierza postępować z Ichirou i spółką. Był już chyba na tyle dużym chłopcem, że nie musiał, a nawet nie powinien omawiać każdego najmniejszego kroczku naprzód. Keiji dał mu zadanie do wykonania i oczekiwał, że zostanie ono wykonane, do czego Pazur zamierzał dołożyć wszelkich starań.
- Czy masz dla mnie jeszcze jakieś zadania, Okimoto-dono? - Rozmowa zbliżała się już ku końcowi, więc należało zapytać jeszcze tylko o bieżące sprawy i to będzie chyba na tyle. Szkoda, że nie zdążyli przynieść tego soju, ale może uda im się posiedzieć dłużej innym razem.
- Wiem, wiem... przepraszam, Okimoto-dono. - Skupił się głównie na wyrażaniu swojego żalu za grzechy i odpuścił już tłumaczenie i usprawiedliwianie swoich decyzji. Keiji nie był głupim człowiekiem, więc próby wmówienia mu czegokolwiek były z góry skazane na porażkę i tylko pogorszyłyby sprawę.
- Nie wiem gdzie jest główne wejście, bo dostarczyli mnie tam nieprzytomnego, ale wydostałem się przez... - Tutaj podrapał się w głowę zanim podzielił się tym niezbyt chwalebnym szczegółem. - ...szambo na zapleczu Szkarłatnej Speluny. Ta ich kryjówka znajduje się pod ziemią, pod tą mordownią. - Odpowiedział na pytanie bezzwłocznie i dopowiedział wszystkie potrzebne szczegóły, które mogły jeszcze nurtować Keijiego. Sprawdzenie tego lochu było oczywiste, ale dzisiaj będą to jedynie puste korytarze. To jednak była już nie jego decyzja, dostarczył jedynie spóźnione informacje ciesząc się, że na tapecie jest większa afera, która przykryła nieco tą odrobinę samowolki z jego strony.
Skoro prywatne opinie Soueia były Kłowi nie w smak, Pazur zamierzał od razu skorygować swoje zachowanie w tej kwestii i więcej ich już nie wygłaszać. Może istotnie niepotrzebnie próbował poczuć się, jakby miał na coś wpływ. Tak jak on nie przejmował się życiem ani zdaniem niższych rangą Łusek, tak samo Okimoto mógł mieć takich Soueiów na pęczki. Gdyby zdecydował się dać im odrobinę wolności w podejmowaniu decyzji, wówczas przestałby kontrolować cokolwiek. Z tego też powodu, deklaracji o byciu czyimkolwiek ulubieńcem Matsuda nie brał sobie do serca. Szarowłosy nie starał się już wtrącać swoich mądrości w odpowiedzi na retoryczne pytania, które padły z ust jego przełożonego. Tak naprawdę oni też mieli dość ograniczone pole manewru, bo oprócz Ekibyo i Akiyamy na stole była też rodzina Yoshida - największe cioty w mieście. Niemniej jednak, jeśli Akiyama spuści na Klepsydrę na drzewo, wówczas jedyną opcją Ichirou będzie zwrócenie się do Feniksów i to one dostałyby szansę na powiększenie wpływów. Okimoto na pewno też od razu to zauważył, bo chyba w ogóle nie rozważał odrzucenia oferty współpracy, lecz starał się wymyślić sposób wyciągnięcia z tej sytuacji jak najwięcej, samemu dając jak najmniej.
Gdy Souei dowiedział się, że jego sprawa ma dotrzeć do uszu Głowy, wówczas nieco się spiął. Oczywiście, że próba zamachu na przywódcę wrogiego ugrupowania otrzymała z miejsca status jednej z najważniejszych. Matsuda nie miał złudzeń, że jeśli jego imię padnie w rozmowach na mafijnym szczycie, to jedynie w charakterze "gościa, który na to trafił", jednak i tak zaangażowanie go w sprawy, o których miała decydować osobiście Sagakura-sama działało na wyobraźnię. Nie myślał o tym jak o trampolinie do kolejnego szczebelka w rodzinnej hierarchii, bo kompletnie mu na tym nie zależało. Po prostu... chciał z nią współpracować i jeśli jest szansa, to być częścią wydarzeń, które mają szansę zostać zapisane w historii Akiyamy złotymi literami.
- Oczywiście, Okimoto-dono. - Odparł krótko i rzeczowo na otrzymane rozkazy. Nie było tutaj żadnych kontrowersyjnych działań. Keiji zagrał bardzo ostrożnie, jednak ponownie, było to w pełni zrozumiałe. Na razie były przecież znane jedynie intencje, a nie motywy. Te odkryć miał Souei, który teraz bez obawy o zbyt śmiałe, samowolne działania, mógł kontynuować to co zaczął z błogosławieństwem Kła.
- Pytań brak. - Odpowiedział równie zwięźle co przed chwilą, nie siląc się już na elaboraty o tym, jak zamierza postępować z Ichirou i spółką. Był już chyba na tyle dużym chłopcem, że nie musiał, a nawet nie powinien omawiać każdego najmniejszego kroczku naprzód. Keiji dał mu zadanie do wykonania i oczekiwał, że zostanie ono wykonane, do czego Pazur zamierzał dołożyć wszelkich starań.
- Czy masz dla mnie jeszcze jakieś zadania, Okimoto-dono? - Rozmowa zbliżała się już ku końcowi, więc należało zapytać jeszcze tylko o bieżące sprawy i to będzie chyba na tyle. Szkoda, że nie zdążyli przynieść tego soju, ale może uda im się posiedzieć dłużej innym razem.
0 x

- Support nr 5
- Support
- Posty: 294
- Rejestracja: 14 sty 2021, o 16:46
- GG/Discord: Mashi#6385
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Rozmowa Kła z Pazurem była dość krótka, ale jakże obfitująca w treść. Gdyby wszyscy zachowywali się w taki sposób w relacjach pracodawca-pracownik, to w ogóle nie byłoby wojen. Souei otrzymał jasno określony cel i jedynie ogólne wskazówki co do tego, w jaki sposób go osiągnąć. Konkretne działania leżały już w jego gestii i miał już nawet kilka pomysłów. Postanowił jednak, że zanim wykona jakikolwiek ruch wszystko dokładnie sobie przemyśli. Tak zapewne działałby również sam Okimoto, a więc był to również najlepszy sposób na spełnienie jego oczekiwań. Póki co chodziło w głównej mierze o przetrzymanie Klepsydry i utrzymaniu ich przy sobie i pod kontrolą do czasu, aż Głowa nie wyda konkretnych wytycznych. Matsuda miał w tym przedstawieniu do zagrania własną rolę i nie zamierzał dawać nikomu pretekstów do zrobienia z niego kozła ofiarnego, gdyby później coś poszło nie tak. Nie było co prawda taki elokwentny jak Języki ani tak analityczny jak Oczy, ale miał charakter i silną wolę, przy pomocy których miał zamiar osiągnąć cel.
Uśmiechnął się na wieść o zdrajcy. Od uwolnienia się z kryjówki Ekibyo minęło już trochę czasu, więc ucieszył się, gdy Keiji powiedział mu o kolejnym celu. Nie chciał wypaść z obiegu i zardzewieć, to jeszcze nie był czas, w którym Pazur mógłby spocząć na laurach i wybrzydzać w zleceniach.
- Inny Juugo? - Podniósł brew w geście zdziwienia na wzmiankę o więzach krwi.
- Nie, to żaden problem. - Zapewnił Okimoto i była to szczera prawda. Souei wiedział którego szczepu umiejętności posiada, znał swoją naturę i związane z nią możliwości i ograniczenia. Niemniej jednak, był w tej kwestii samoukiem, który nie mając ojca ani matki zmuszony był do samodzielnego poznawania świata. Słowo szczep czy klan były dla niego puste i pozbawione jakiegokolwiek emocjonalnego ładunku. Jego rodziną była Rodzina, chociaż wewnątrz niej nie miał nawet ani jednego przyjaciela. Mimo to wydawało mu się, że jest szczęśliwy, a może nawet do tego spełnia się w tym co robi. Dlatego jego serce naprawdę pozostało niewzruszone na wieść o tym, że kolejnym celem ma zostać jego domniemany krewniak. Było to jednak bardzo interesujące, skoro dzielą te same umiejętności, to w pewnym momencie walka wymknąć się spod kontroli...
- Naturalnie, Okimoto-dono. - Souei potwierdził, że mają takie same priorytety. Najważniejsza była Klepsydra, potem kuzyn-zdrajca.
- Dziękuję za poświęcony czas. - Wstał bezzwłocznie, gdy tylko zobaczył że Keiji podnosi się z miejsca. Wyszli niemal razem, rozchodząc się w swoje strony, aż do zaraportowania kolejnych postępów.
zt.
Uśmiechnął się na wieść o zdrajcy. Od uwolnienia się z kryjówki Ekibyo minęło już trochę czasu, więc ucieszył się, gdy Keiji powiedział mu o kolejnym celu. Nie chciał wypaść z obiegu i zardzewieć, to jeszcze nie był czas, w którym Pazur mógłby spocząć na laurach i wybrzydzać w zleceniach.
- Inny Juugo? - Podniósł brew w geście zdziwienia na wzmiankę o więzach krwi.
- Nie, to żaden problem. - Zapewnił Okimoto i była to szczera prawda. Souei wiedział którego szczepu umiejętności posiada, znał swoją naturę i związane z nią możliwości i ograniczenia. Niemniej jednak, był w tej kwestii samoukiem, który nie mając ojca ani matki zmuszony był do samodzielnego poznawania świata. Słowo szczep czy klan były dla niego puste i pozbawione jakiegokolwiek emocjonalnego ładunku. Jego rodziną była Rodzina, chociaż wewnątrz niej nie miał nawet ani jednego przyjaciela. Mimo to wydawało mu się, że jest szczęśliwy, a może nawet do tego spełnia się w tym co robi. Dlatego jego serce naprawdę pozostało niewzruszone na wieść o tym, że kolejnym celem ma zostać jego domniemany krewniak. Było to jednak bardzo interesujące, skoro dzielą te same umiejętności, to w pewnym momencie walka wymknąć się spod kontroli...
- Naturalnie, Okimoto-dono. - Souei potwierdził, że mają takie same priorytety. Najważniejsza była Klepsydra, potem kuzyn-zdrajca.
- Dziękuję za poświęcony czas. - Wstał bezzwłocznie, gdy tylko zobaczył że Keiji podnosi się z miejsca. Wyszli niemal razem, rozchodząc się w swoje strony, aż do zaraportowania kolejnych postępów.
zt.
0 x

- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Od jego spotkania z Kłem minęło trochę czasu. Souei wierzył, że to wystarczający czas na to, aby poruszyć mafijne tryby i zorientować się w sytuacji z Klepsydrą i jej zamiarami u samej Głowy Rodziny. Szedł tam jako pośrednik tych dwóch sił, które miały szansę na joint venture w celu pokonania wspólnego wroga. Tutaj jednak podobieństwa zaczynały trochę się rozjeżdżać, ale na analizę tych różnic przyjdzie jeszcze czas w obecności Kła. Tymczasem Matsuda wszedł do Jaśminu jak do siebie, choć bez zwracania na siebie uwagi. Nie dbał o to czy inne Smoki go rozpoznają, bo on sam również nie rozglądał się po otaczających go twarzach. Być może w przeciwieństwie do innych, czuł się tutaj dość bezpiecznie i nie przemykał od stolika do stolika z duszą na ramieniu. Bez zbędnych ceremonii i zamawiania napojów aby pić samemu, swe kroki skierował prosto tam, gdzie ostatnim razem udało mu się zastać Pana Okimoto. Bardzo łatwo było rozpoznać z zewnątrz, czy za kotarami i wśród poduszek leży Kieł. Rośli ochroniarze powstrzymają przed zbliżeniem się do swojego szefa nawet przypadkowych maruderów. Souei nie był tu jednak przypadkiem, ale też nie zamierzał szturmować stolika Keijiego bez zaproszenia. Gdy udało mu się zlokalizować kąt, w którym przesiadywał jego przełożony, wówczas spokojnie zbliżył się do jednego z jego ochroniarzy, aby ten przekazał dalej jego przybycie i w jego imieniu zapytał o audiencję.
- Souei Matsuda, do pana Okimoto. - Ostatnim razem Keiji przyjął go dość serdecznie, bo był w dobrym humorze. Trudno było przewidzieć jak będzie tym razem, ale Pazur miał nadzieję, że informacje, które przynosi, zadowolą Kła nawet wtedy, gdy ten akurat będzie upijał się na smutno.
- Souei Matsuda, do pana Okimoto. - Ostatnim razem Keiji przyjął go dość serdecznie, bo był w dobrym humorze. Trudno było przewidzieć jak będzie tym razem, ale Pazur miał nadzieję, że informacje, które przynosi, zadowolą Kła nawet wtedy, gdy ten akurat będzie upijał się na smutno.
0 x

- BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Re: Palarnia "Jaśmin"
Z zewnątrz budynek niestety nie zachwyca. Pomimo swojej starannie zbudowanej konstrukcji, próżno szukać było jakichkolwiek ozdobników, mogących informować prosty lud przechodzący bocznymi uliczkami o tym, co ma miejsce za zamkniętymi drzwiami przybytku. No tak. Nie każdy w końcu mógł sobie pozwolić na to, aby spędzić tutaj choć odrobinę swego czasu. Należało być kimś wpływowym w mieście lub majętnym, choć tak naprawdę jedno z drugim się pokrywa, a szczególnie w mieście kupieckim takim jak Shigashi. Po podejściu do frontowych drzwi zawleczka widniejąca w ich środkowej części przesunęła się, a para niebieskich oczu przesłoniętych rzadko utkaną woalką wyjrzała zza nich, spoglądając na to, kogo to dzisiaj przyniosły wiatry pod ich siedzibę. Kobieta, którą po chwili Souei mógł spostrzec, gdy ta otworzyła mu drzwi, nie zadawała żadnych pytań. Uśmiechnęła się jedynie lekko, kierując ręką mężczyznę w stronę bocznych pomieszczeń. Najwyraźniej albo nasz mafioza był na tyle znany, że już nawet przedstawiać się nie musiał, albo ktoś spodziewał się, że wreszcie Matsuda pokieruje tutaj swe kroki. Najwyższy czas, prawda?
Podobnie łatwo udało się przejść przez osiłków stojących przed kolejnymi, nieco węższymi już, drzwiami. Jeden z nich wsunął się do pokoju, a drugi wciąż wpatrywał się w Soueia z góry. Imponujący wzrost trzeba przyznać. Ciekawe jak bardzo Okimoto selekcjonował swoich strażników, skoro był w stanie znajdować takich ogromnych dryblasów. A może to pewne modyfikacje w ciele pozwoliły im na osiągnięcie takiego wzrostu i takiej muskulatury? W końcu, jak się niedawno nasz Pazur dowiedział, istnieje możliwość wszczepienia sobie tego i owego w ciało, uzyskując tym samym nowe zdolności. Po krótkiej, trwającej może maksymalnie minucie chwili, drzwi ponownie się otworzyły, a Souei przekroczywszy próg pomieszczenia, mógł ujrzeć kolejne dwa pokoje przesłonięte ciemno-złotymi tkaninami. W jednym z nich, na łożu powstałym z rozłożonych poduszek i dywanów, leżały dwie panie o ciemnych, długich włosach. Ubrane były jedynie w maski przysłaniające ich twarz poniżej skrzydełek nosa, jak i prostą, prześwitującą szatę związaną przy szyi, a ciągnącą się aż do stóp.
– Jeszcze pomyślałbym, że ktoś Ciebie zabił. Zgubiłeś drogę czy były jakieś problemy? Wierzę, że wszystkie problemy leżą gdzieś pod ziemią. Tam, gdzie ich miejsce. – Z drugiego pokoju, odsłaniając sobie ręką tkaninę, wyszedł człowiek, którego Souei już dobrze znał. Teraz jednak jeszcze mniej ubrany niż zwykle. Posiadał jedynie białą przepaskę zawiązaną w okolicy pasa. W obu rękach trzymał szklane kielichy, a jeden wręczył Pazurowi, dociskając mu go do klatki piersiowej tak, że nawet część znajdującego się w naczyniu alkoholu ulała się na ubranie Soueia. Ależ to chyba nie problem. Sam wziąwszy łyka ze swojego kielicha, przejechał ręką po ustach, opierając się o jedną z belek, spoglądając w kierunku swych dziewczyn. – Jakie wieści mi przynosisz?
Podobnie łatwo udało się przejść przez osiłków stojących przed kolejnymi, nieco węższymi już, drzwiami. Jeden z nich wsunął się do pokoju, a drugi wciąż wpatrywał się w Soueia z góry. Imponujący wzrost trzeba przyznać. Ciekawe jak bardzo Okimoto selekcjonował swoich strażników, skoro był w stanie znajdować takich ogromnych dryblasów. A może to pewne modyfikacje w ciele pozwoliły im na osiągnięcie takiego wzrostu i takiej muskulatury? W końcu, jak się niedawno nasz Pazur dowiedział, istnieje możliwość wszczepienia sobie tego i owego w ciało, uzyskując tym samym nowe zdolności. Po krótkiej, trwającej może maksymalnie minucie chwili, drzwi ponownie się otworzyły, a Souei przekroczywszy próg pomieszczenia, mógł ujrzeć kolejne dwa pokoje przesłonięte ciemno-złotymi tkaninami. W jednym z nich, na łożu powstałym z rozłożonych poduszek i dywanów, leżały dwie panie o ciemnych, długich włosach. Ubrane były jedynie w maski przysłaniające ich twarz poniżej skrzydełek nosa, jak i prostą, prześwitującą szatę związaną przy szyi, a ciągnącą się aż do stóp.
– Jeszcze pomyślałbym, że ktoś Ciebie zabił. Zgubiłeś drogę czy były jakieś problemy? Wierzę, że wszystkie problemy leżą gdzieś pod ziemią. Tam, gdzie ich miejsce. – Z drugiego pokoju, odsłaniając sobie ręką tkaninę, wyszedł człowiek, którego Souei już dobrze znał. Teraz jednak jeszcze mniej ubrany niż zwykle. Posiadał jedynie białą przepaskę zawiązaną w okolicy pasa. W obu rękach trzymał szklane kielichy, a jeden wręczył Pazurowi, dociskając mu go do klatki piersiowej tak, że nawet część znajdującego się w naczyniu alkoholu ulała się na ubranie Soueia. Ależ to chyba nie problem. Sam wziąwszy łyka ze swojego kielicha, przejechał ręką po ustach, opierając się o jedną z belek, spoglądając w kierunku swych dziewczyn. – Jakie wieści mi przynosisz?
0 x
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Przytulny, ale jak na mafijne standardy również dość dobrze wyposażony lokal, jak zwykle nie świecił pustkami. Souei nie musiał długo czekać przed drzwiami, ale protestowanie i dobijanie się i tak nie było w jego stylu. Oczywiście skorzystał z niemego zaproszenia odźwiernej i omijając centrum sali skierował się od razu w kierunku bardziej ekskluzywnych zakamarków lokalu. To właśnie tam przesiadywali ci, którzy za prywatność i odrobinę lepszego traktowania byli gotów słono zapłacić lub wydrzeć sobie te miejsca siłą. Członkowie Akiyamy często mieli tutaj po prostu otwarte rachunki bez górnego limitu, tak jak zapewne Keiji Okimoto, który z uciech Jaśminu najwyraźniej lubił czerpać pełnymi garściami. Obwarowany wieloma ochroniarzami i jeszcze większą ilością półnagich kobiet znowu był w dobrym humorze. Może kluczem do udanych rozmów z szefem było spotykanie się z nim właśnie w tym miejscu? Souei dobrze wróżył sobie, gdy Kieł wyszedł zza kotar z kielichami w ręku, przy okazji podając mu jeden z nich. Matsuda oczywiście ujął go bez słowa sprzeciwu, jednak na razie jeszcze niczego nie upił. Usiadł przed nim, jeśli Keiji również spoczął gdzieś na poduszkach czy innym siedzisku.
- Okimoto-dono. - Powiedział na przywitanie, mimo że jego rozmówca pominął tą część rozmowy. On mógł sobie na to pozwolić, natomiast Souei wolał wykazywać się kulturą i szacunkiem w stosunkiem do wyżej postawionych w Rodzinie. Nawet jeśli traktowali go jak zaufanego człowieka, to grzeczne zachowanie było częścią procesu ugłaskiwania ludzi już od samego początku. Nigdy nie przeszkadzało, a często nawet pomagało. Pazur nie zapominał bowiem, że oprócz typowego raportu z postępów, przychodzi tutaj również z prośbą.
- Nie było żadnego problemu, ale wymagało to nieco czasu. - Mimo że od ich ostatniego spotkania minęło jedynie kilkanaście dni, w których u Matsudy wydarzyło się naprawdę wiele, to z perspektywy Okimoto mogło się wydawać, że sprawy się przeciągają, bo nie otrzymywał przez ten czas żadnych wiadomości. Souei nie traktował tego jako długi okres pomiędzy zleceniem, a jego zaraportowaniem, ale każdy miał inne standardy. Wytłumaczył się więc grzecznie jednym zdaniem, jednocześnie nie spodziewając się, że ten temat będzie dalej drążony. Ostatecznie przecież i tak liczyły się tylko efekty. To wpajano mu w Rodzinie od zawsze.
- Udało mi się dowiedzieć, dlaczego Klepsydra zainteresowała się naszym miastem i dlaczego chcą wyeliminować właśnie Ekibyo. Jestem po rozmowie z jednym z jej członków, Kuroiem Kumą, który podzielił się ze mną kilkoma szczegółami. - Streścił pierwszą część tego z czym przychodzi, zaczynając od rzeczy, która była ich priorytetem.
- Zająłem się również tym zdrajcą, Gundanem. Był z jakimś znajomym albo przyjacielem, więc musiałem pozbyć się obydwu. - Nie wspominał też na razie niczego o dowodach na swoje czyny, ani o tym gdzie się znajdują.
Teraz od Okimoto zależało, jaki kierunek przybierze ta rozmowa. Czy będą rozmawiać tutaj, czy zechce kogoś przywołać albo odesłać, zanim Souei zacznie mówić? Z tego względu Matsuda nie uruchamiał się od razu, lecz czekał na to, o co zapyta Okimoto kiedy uzna, że wokół znajdują się tylko ci, którzy mogą słuchać.
- Okimoto-dono. - Powiedział na przywitanie, mimo że jego rozmówca pominął tą część rozmowy. On mógł sobie na to pozwolić, natomiast Souei wolał wykazywać się kulturą i szacunkiem w stosunkiem do wyżej postawionych w Rodzinie. Nawet jeśli traktowali go jak zaufanego człowieka, to grzeczne zachowanie było częścią procesu ugłaskiwania ludzi już od samego początku. Nigdy nie przeszkadzało, a często nawet pomagało. Pazur nie zapominał bowiem, że oprócz typowego raportu z postępów, przychodzi tutaj również z prośbą.
- Nie było żadnego problemu, ale wymagało to nieco czasu. - Mimo że od ich ostatniego spotkania minęło jedynie kilkanaście dni, w których u Matsudy wydarzyło się naprawdę wiele, to z perspektywy Okimoto mogło się wydawać, że sprawy się przeciągają, bo nie otrzymywał przez ten czas żadnych wiadomości. Souei nie traktował tego jako długi okres pomiędzy zleceniem, a jego zaraportowaniem, ale każdy miał inne standardy. Wytłumaczył się więc grzecznie jednym zdaniem, jednocześnie nie spodziewając się, że ten temat będzie dalej drążony. Ostatecznie przecież i tak liczyły się tylko efekty. To wpajano mu w Rodzinie od zawsze.
- Udało mi się dowiedzieć, dlaczego Klepsydra zainteresowała się naszym miastem i dlaczego chcą wyeliminować właśnie Ekibyo. Jestem po rozmowie z jednym z jej członków, Kuroiem Kumą, który podzielił się ze mną kilkoma szczegółami. - Streścił pierwszą część tego z czym przychodzi, zaczynając od rzeczy, która była ich priorytetem.
- Zająłem się również tym zdrajcą, Gundanem. Był z jakimś znajomym albo przyjacielem, więc musiałem pozbyć się obydwu. - Nie wspominał też na razie niczego o dowodach na swoje czyny, ani o tym gdzie się znajdują.
Teraz od Okimoto zależało, jaki kierunek przybierze ta rozmowa. Czy będą rozmawiać tutaj, czy zechce kogoś przywołać albo odesłać, zanim Souei zacznie mówić? Z tego względu Matsuda nie uruchamiał się od razu, lecz czekał na to, o co zapyta Okimoto kiedy uzna, że wokół znajdują się tylko ci, którzy mogą słuchać.
0 x

- BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Re: Palarnia "Jaśmin"
Kultura i szacunek są ważną częścią mafijnego życia, choć z całą pewnością można je okazywać nie tylko poprzez miłe przywitania i wyuczone formułki, a przede wszystkim poprzez działania. W końcu jedna z maksym rodziny Akiyama mówiła o wiecznym doskonaleniu się i zdobywaniu siły, a nie o tym, aby być zawsze ułożonym i grzecznym. Fakt jest jednak taki, że wysokie stanowisko, jakie niewątpliwie piastował Keiji, mogło mieć dość duże znaczenie w tym, że nie przywitał swojego pracownika tak, jak powinien to robić szef. A bardziej jak stary kumpel - z alkoholem w ręce i paniami gotowymi na łożu. Żadna z tych rzeczy jednak nie za bardzo interesowały Soueia. Kto by pomyślał, że właściciel restauracji jest aż tak bardzo zadaniowy, że nie pozwoli sobie nawet na odrobinę relaksu pośród bogactwa i usługujących mu niewiast. – No i to się cieszę. – Uśmiechnął się na słowa dotyczące braku problemu ze strony Klepsydry, podnosząc delikatnie szklaną czarkę do góry w geście zwycięstwa, a następnie biorąc z niej kolejny łyk. Podobnie i Keiji po chwili spoczął, wybierając jednak przygotowane dla siebie z poduszek łoże, na które się wręcz rzucił, a już po chwili delikatne, białe jak kreda dłonie pań objęły jego umięśnione ramiona.
Efekty były najważniejsze, dlatego też krótkie streszczenie tego, że oba zlecone zadania się udały, z całą pewnością ucieszyły Kła, choć nie było tego widać po jego twarzy czy zachowaniu. Po prostu nie przewidywał żadnego innego możliwego scenariusza, aby podporządkowany mu Pazur nie dał sobie rady z tak prostymi zleceniami. – Czas to jedyne, co nam pozostało. Cieszę się, że nie marnujesz go na jakieś ziemskie przyjemności jak ja, tylko ciągle dążysz do przodu. Nie mogę się doczekać, aż w końcu i ty zostaniesz Kłem. Jest taki jeden... A dobra, nie przyszedłeś tutaj wysłuchiwać moich żali na temat innych mafiozów. – Awans Soueia oznaczałby tak naprawdę stratę dobrego pracownika, ale najwyraźniej niechęć w stosunku do jednego z czternastu pozostałych Kłów w Keijim była na tyle duża, że gotowy był na takie poświęcenia. Zresztą pewnych rzeczy nie można ominąć, a lepiej mieć wśród równych sobie większą liczbę miłych dla nas twarzy niż wrogów. – Nawet nie wiesz, kogo się pozbywasz? – Mężczyzna zaśmiał się słysząc o nieznajomym przyjacielu Gundana. Ciekawe jak długo trwała walka, skoro Souei nawet nie był w stanie się czegokolwiek o nim dowiedzieć. Sprawa byłego mafiozy była mimo wszystko dość drugorzędna, dlatego też Kieł nie przejmował się, w jaki sposób zdrajca stracił swe życie.
Krótka chwila ciszy po złożonym raporcie została przerwana lekkim uderzeniem o dłoń siedzącej po prawej pani. – Opuścisz nas na trochę? Z pewnością trzeba wymienić alkohol, bo ten powoli już się kończy. – Posłał jej oczko, a ta posłusznie udała się do drugiego pokoju, omijając tym samym siedzącego Soueia, a następnie wyszła z całego pomieszczenia. Podobnie i podniósł się Okimoto, opierając się teraz o ścianę, a widniejący do tej pory uśmiech na jego twarzy zniknął w przeciągu sekundy, będąc zastąpionym przez poważny, skupiony na swoim rozmówcy wzrok. – Ekibyo im coś zrobiło, że mają dla nich tak okropną przyszłość? Nie muszę Ci chyba mówić, że nie jest to najlepszy dla nas scenariusz, o ile uda się im go poprawnie wykonać. Nie jest też najgorszy. – Czyli właściwie jaki jest? Trudno powiedzieć, gdy nie zna się dalszych planów Klepsydry. – Mam nadzieję, że mają solidny powód, dla którego mieszają się w sprawy NASZEGO miasta. No. A. Ona i tak nie słyszy. – Ostatnie zdanie rzucił dość lekko, wskazując na leżącą po lewej kobietę. Uszy, a przynajmniej widoczne teraz jedynie lewe ucho, miała na miejscu, ale najwyraźniej czy to od urodzenia, czy za sprawą jakichś eksperymentów, straciła permanentnie słuch. No cóż.
Efekty były najważniejsze, dlatego też krótkie streszczenie tego, że oba zlecone zadania się udały, z całą pewnością ucieszyły Kła, choć nie było tego widać po jego twarzy czy zachowaniu. Po prostu nie przewidywał żadnego innego możliwego scenariusza, aby podporządkowany mu Pazur nie dał sobie rady z tak prostymi zleceniami. – Czas to jedyne, co nam pozostało. Cieszę się, że nie marnujesz go na jakieś ziemskie przyjemności jak ja, tylko ciągle dążysz do przodu. Nie mogę się doczekać, aż w końcu i ty zostaniesz Kłem. Jest taki jeden... A dobra, nie przyszedłeś tutaj wysłuchiwać moich żali na temat innych mafiozów. – Awans Soueia oznaczałby tak naprawdę stratę dobrego pracownika, ale najwyraźniej niechęć w stosunku do jednego z czternastu pozostałych Kłów w Keijim była na tyle duża, że gotowy był na takie poświęcenia. Zresztą pewnych rzeczy nie można ominąć, a lepiej mieć wśród równych sobie większą liczbę miłych dla nas twarzy niż wrogów. – Nawet nie wiesz, kogo się pozbywasz? – Mężczyzna zaśmiał się słysząc o nieznajomym przyjacielu Gundana. Ciekawe jak długo trwała walka, skoro Souei nawet nie był w stanie się czegokolwiek o nim dowiedzieć. Sprawa byłego mafiozy była mimo wszystko dość drugorzędna, dlatego też Kieł nie przejmował się, w jaki sposób zdrajca stracił swe życie.
Krótka chwila ciszy po złożonym raporcie została przerwana lekkim uderzeniem o dłoń siedzącej po prawej pani. – Opuścisz nas na trochę? Z pewnością trzeba wymienić alkohol, bo ten powoli już się kończy. – Posłał jej oczko, a ta posłusznie udała się do drugiego pokoju, omijając tym samym siedzącego Soueia, a następnie wyszła z całego pomieszczenia. Podobnie i podniósł się Okimoto, opierając się teraz o ścianę, a widniejący do tej pory uśmiech na jego twarzy zniknął w przeciągu sekundy, będąc zastąpionym przez poważny, skupiony na swoim rozmówcy wzrok. – Ekibyo im coś zrobiło, że mają dla nich tak okropną przyszłość? Nie muszę Ci chyba mówić, że nie jest to najlepszy dla nas scenariusz, o ile uda się im go poprawnie wykonać. Nie jest też najgorszy. – Czyli właściwie jaki jest? Trudno powiedzieć, gdy nie zna się dalszych planów Klepsydry. – Mam nadzieję, że mają solidny powód, dla którego mieszają się w sprawy NASZEGO miasta. No. A. Ona i tak nie słyszy. – Ostatnie zdanie rzucił dość lekko, wskazując na leżącą po lewej kobietę. Uszy, a przynajmniej widoczne teraz jedynie lewe ucho, miała na miejscu, ale najwyraźniej czy to od urodzenia, czy za sprawą jakichś eksperymentów, straciła permanentnie słuch. No cóż.
0 x
- Souei
- Posty: 1280
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Palarnia "Jaśmin"
Gdyby to jemu przeszkodzono w zabawie w taki sposób, pewnie też próbowałby połączyć ją z obowiązkami, tak jak robił to teraz Keiji. W tym przypadku jednak to Souei był tym przeszkadzającym, dodatkowo bez wyraźnego zaproszenia. Gdyby był na tyle śmiały aby rzucać się na poduszki obok Kła, to sam nazwałby to po prostu zuchwalstwem. Nie był jednak aż tak beztroskim typem, na jakiego mógł wyglądać. W większości rozmów był bardzo konkretny, rzetelny i rzadko zapuszczał się w gadki o niczym. Cały czas analizował i rozgrywał każdą konwersację w swojej głowie. Był po prostu czujny na to co mówi, zamiast rzucać słowami, zanim jeszcze ułoży je sobie w jakieś składne zdanie.
Nie lubił też marnowania czasu na czcze pogadanki o tym "co słychać". Nie sądził, aby ktoś interesował się jego życiem prywatnym inaczej, niż przez grzeczność. Oszczędzał więc sobie i swojemu rozmówcy tego niezręcznego etapu, kiedy on mówi o tym, czym nie bardzo chce się dzielić, a druga osoba słucha tylko dlatego, że sama zapytała. Na napomknięcie o awansie na Kła nijak nie zareagował. Nigdy nie zamierzał wspinać się na wyższe szczeble mafijnej Rodziny. Bycie Pazurem wiązało się z bardzo wygodnym zakresem odpowiedzialności i obowiązków. Souei dostawał zadanie likwidacji celu i w sumie o więcej nie musiał się martwić. Zarządzanie częścią Rodziny z pozycji Kła było tym, do czego kompletnie mu się nie spieszyło. Dodatkowo pewnie musiałby się wtedy zainteresować również polityką, a to również nie była jego największa pasja. Przeszedł więc nad tym chwilowo bez słowa, bo szczęśliwie sam Okimoto od razu zmienił temat na bieżące sprawy.
- No... ten akurat nie zdążył się przedstawić. - Odpowiedział na pytanie mężczyzny półżartem, aby chwilę później tak jak on spoważnieć.
Keiji wyprosił na chwilę jedną z otaczających go kobiet, aby nie była przypadkowym słuchaczem. Druga podobno była głucha i Souei miał nadzieję, że to prawda. Nie poddawał jednak tego w wątpliwość na głos. Matsuda nie odwracał się aby upewnić się, czy w pomieszczeniu na pewno zostali tylko ci, którzy powinni. Kiedy Okimoto zaczął w końcu pytać, Pazur przeniósł wzrok z kielicha, który mu podano, na półnagą sylwetkę Kła. Dalej nie upił jeszcze ani jednego łyku.
- Nie interesuje ich Rodzina Ekibyo jako organizacja. Chodzi im jedynie o Ryuichiego. Znają kogoś, kto ma z nim jakiś zatarg i gdy uda im się wykonać ten zamach, to ten ktoś obiecał do nich dołączyć. - Mało słów, ale wiele treści. Oczywiście można było drążyć dalej kim jest ten tajemniczy osobnik i czym dokładnie Ryuichi mu się naraził, ale z perspektywy Akiyamy była to już sprawa drugorzędna. Jakikolwiek byłby motyw nieznajomego w zleceniu zabójstwa lidera Tygrysów, zapewne nie miał on w ogóle związku z półświatkiem Shigashi.
- Niestety nie wiem, kim jest ten ktoś. Wiem tyle, że to żaden z tych, których poznałem. To musi być ktoś piąty, może nawet w ogóle nie ma go w mieście. - Souei tak wnioskował, bo podczas ich pierwszego spotkania w Fugu zebrało się całkiem sporo członków Klepsydry. Dyskutowali konkretnie o tej części swoich planów, więc gdyby najbardziej zainteresowany był w pobliżu i miał szansę dołączyć do tego zebrania, to na pewno by to zrobił, a przynajmniej powinien.
- Wiadomo tyle, że nie interesuje ich ani nasza polityka, ani przejęcie władzy nad Ekibyo. - To zdaniem Soueia były już fakty. Teraz można było rozwijać możliwe scenariusze i motywy, szukać powiązań i snuć plan na swój udział w całym tym przedsięwzięciu.
- To oczywiście tylko mój osąd, ale jeśli mogę... - I jeśli mógł, to dodał jeszcze dwa słowa prywatnego zdania od siebie.
- Nie wydaje mi się, aby była to jakaś zasłona dymna. Z tego co zaobserwowałem, w ogóle nie wykazywali zainteresowania innymi rodzinami, ani nawet strukturą samego Ekibyo. Zależy im tylko na tym jednym człowieku i uważam, że to całkowicie w ich stylu. Ichirou jest zbyt ważną i doświadczoną figurą w klanowej polityce, aby nie wiedział, jakie konsekwencje wiązałyby się z wtrącaniem się przez niego w nasze sprawy. - Nie lubił polityki, to prawda, ale to nie znaczy, że brakowało mu pojęcia o tym, jak działa świat. Gdyby Klepsydra na czele z Seininem Sabaku została jakąkolwiek siłą w Shigashi powiązaną z mafią, to automatycznie popsułoby to stosunki na linii obu całych prowincji. Matsudzie wydawało się mało prawdopodobne, aby taki ich był cel pojawienia się w mieście. Mieli walczyć z liderem Ekibyo, a nie ich podbijać.
- Czekają też na odpowiedź Głowy na temat naszej współpracy z nimi. Czy udało ci się z nią porozmawiać, Okimoto-dono? - Na takim etapie rozstali się poprzednio. Souei miał dowiedzieć się więcej na temat Klepsydry, natomiast Keiji miał poszukać okazji do przedstawienia sytuacji Hibiki. Jeśli obie organizacje miały się spotkać w jakimś punkcie, to obie musiały wyjść sobie naprzeciw.
Nie lubił też marnowania czasu na czcze pogadanki o tym "co słychać". Nie sądził, aby ktoś interesował się jego życiem prywatnym inaczej, niż przez grzeczność. Oszczędzał więc sobie i swojemu rozmówcy tego niezręcznego etapu, kiedy on mówi o tym, czym nie bardzo chce się dzielić, a druga osoba słucha tylko dlatego, że sama zapytała. Na napomknięcie o awansie na Kła nijak nie zareagował. Nigdy nie zamierzał wspinać się na wyższe szczeble mafijnej Rodziny. Bycie Pazurem wiązało się z bardzo wygodnym zakresem odpowiedzialności i obowiązków. Souei dostawał zadanie likwidacji celu i w sumie o więcej nie musiał się martwić. Zarządzanie częścią Rodziny z pozycji Kła było tym, do czego kompletnie mu się nie spieszyło. Dodatkowo pewnie musiałby się wtedy zainteresować również polityką, a to również nie była jego największa pasja. Przeszedł więc nad tym chwilowo bez słowa, bo szczęśliwie sam Okimoto od razu zmienił temat na bieżące sprawy.
- No... ten akurat nie zdążył się przedstawić. - Odpowiedział na pytanie mężczyzny półżartem, aby chwilę później tak jak on spoważnieć.
Keiji wyprosił na chwilę jedną z otaczających go kobiet, aby nie była przypadkowym słuchaczem. Druga podobno była głucha i Souei miał nadzieję, że to prawda. Nie poddawał jednak tego w wątpliwość na głos. Matsuda nie odwracał się aby upewnić się, czy w pomieszczeniu na pewno zostali tylko ci, którzy powinni. Kiedy Okimoto zaczął w końcu pytać, Pazur przeniósł wzrok z kielicha, który mu podano, na półnagą sylwetkę Kła. Dalej nie upił jeszcze ani jednego łyku.
- Nie interesuje ich Rodzina Ekibyo jako organizacja. Chodzi im jedynie o Ryuichiego. Znają kogoś, kto ma z nim jakiś zatarg i gdy uda im się wykonać ten zamach, to ten ktoś obiecał do nich dołączyć. - Mało słów, ale wiele treści. Oczywiście można było drążyć dalej kim jest ten tajemniczy osobnik i czym dokładnie Ryuichi mu się naraził, ale z perspektywy Akiyamy była to już sprawa drugorzędna. Jakikolwiek byłby motyw nieznajomego w zleceniu zabójstwa lidera Tygrysów, zapewne nie miał on w ogóle związku z półświatkiem Shigashi.
- Niestety nie wiem, kim jest ten ktoś. Wiem tyle, że to żaden z tych, których poznałem. To musi być ktoś piąty, może nawet w ogóle nie ma go w mieście. - Souei tak wnioskował, bo podczas ich pierwszego spotkania w Fugu zebrało się całkiem sporo członków Klepsydry. Dyskutowali konkretnie o tej części swoich planów, więc gdyby najbardziej zainteresowany był w pobliżu i miał szansę dołączyć do tego zebrania, to na pewno by to zrobił, a przynajmniej powinien.
- Wiadomo tyle, że nie interesuje ich ani nasza polityka, ani przejęcie władzy nad Ekibyo. - To zdaniem Soueia były już fakty. Teraz można było rozwijać możliwe scenariusze i motywy, szukać powiązań i snuć plan na swój udział w całym tym przedsięwzięciu.
- To oczywiście tylko mój osąd, ale jeśli mogę... - I jeśli mógł, to dodał jeszcze dwa słowa prywatnego zdania od siebie.
- Nie wydaje mi się, aby była to jakaś zasłona dymna. Z tego co zaobserwowałem, w ogóle nie wykazywali zainteresowania innymi rodzinami, ani nawet strukturą samego Ekibyo. Zależy im tylko na tym jednym człowieku i uważam, że to całkowicie w ich stylu. Ichirou jest zbyt ważną i doświadczoną figurą w klanowej polityce, aby nie wiedział, jakie konsekwencje wiązałyby się z wtrącaniem się przez niego w nasze sprawy. - Nie lubił polityki, to prawda, ale to nie znaczy, że brakowało mu pojęcia o tym, jak działa świat. Gdyby Klepsydra na czele z Seininem Sabaku została jakąkolwiek siłą w Shigashi powiązaną z mafią, to automatycznie popsułoby to stosunki na linii obu całych prowincji. Matsudzie wydawało się mało prawdopodobne, aby taki ich był cel pojawienia się w mieście. Mieli walczyć z liderem Ekibyo, a nie ich podbijać.
- Czekają też na odpowiedź Głowy na temat naszej współpracy z nimi. Czy udało ci się z nią porozmawiać, Okimoto-dono? - Na takim etapie rozstali się poprzednio. Souei miał dowiedzieć się więcej na temat Klepsydry, natomiast Keiji miał poszukać okazji do przedstawienia sytuacji Hibiki. Jeśli obie organizacje miały się spotkać w jakimś punkcie, to obie musiały wyjść sobie naprzeciw.
0 x

- BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Re: Palarnia "Jaśmin"
Nikt chyba przesadnie nie lubi marnować czasu, o ile nie wiąże się z tym przyjemność lub przyszły zysk. Bo raczej trudno podejrzewać jest, że częste przebywanie w Jaśminie może prowadzić do czegokolwiek przydatnego dla mafii czy podwładnych znajdujących się pod Keijim. Człowiek ten jednak już swoje lata ma, a i posadę, która zapewniała mu wszystko to, co mężczyzna w jego wieku mógłby sobie wymarzyć. Głównie był to poklask i sztuczne uznanie od zakupionych wcześniej na wyłączność pań, ale gdy przymknie się oko na rzeczywistość, wskoczenie do świata kłamstwa i obłudy może znacząco polepszyć nasz komfort życia. Może Souei powinien spróbować kiedyś przyjść do palarni celem sprawdzenia, czy ulubiony przybytek jego bezpośredniego szefa jest warty całej tej poświęconej mu uwagi.
Nie ma co jednak marnować czasu na takie czcze rozmyślania. – Z takimi jest najmniej zabawy. – Rzucił jedynie odnosząc się do sytuacji Gundana i jego znajomego. Z pewnością nie był to temat, który należy porzucić i całkowicie o nim zapomnieć, wszak wypadałoby pokazać innym, młodszym w rodzinie Łuskom, jak kończą zdrajcy. Teraz jednak trzeba było zabawić się w małą politykę. Małe mróweczki można zgnieść, a echo tych wydarzeń szybko zniknie w tłumie innych ważniejszych spraw. Klepsydra, a raczej ich lider, znani byli w większości zakamarków obecnego świata. Wielki Pan, który dał Dohito wolność. Zniszczenie Ekibyo niestety tej wolności nikomu nie zwróci. Choć najwyraźniej nie to było ich głównym celem. – Nie wiem, jak bardzo muszą być głupi, aby uważać, że zabicie Tentory nie sprawi nagle, że cała rodzina legnie w gruzach. Tygrysy są silne, ale gdy ktoś tak potężny jak Ryuichi nagle umiera, to złe rzeczy się zaczynają dziać. – Istotnie. Powód ataku nie był szczególnie ważny dla naszego Kła. Powinien się był tym bardziej interesować, ale ze sposobu jego zachowania i mowy jasno wynikało, że nie jest on przekonany do tak nagłej zmiany w obrębie miasta, w którym przyszło im żyć. Czy faktycznie potrzeba kogoś z zewnątrz, kto zaburzyłby im wywalczony porządek?
Okimoto upił kolejnego łyka, odstawiając szklaną czarę gdzieś pomiędzy poduszki. Ostatnie krople alkoholu przelewały się w niej spokojnie, tak samo jak myśli w głowie mafiozy. – Znanie kogoś, kto ma zatarg z Ryuichim i jego bandą, nie jest szczególnie trudne. Wyszedłbyś na ulicę i zapytał pierwszego lepszego, a ten by ci odpowiedział, że ktoś mu coś ukradł czy od przemytnika dostał nie to, co sobie wymarzył. – Rozluźnił wreszcie swe mięśnie, a sam przeszedł ponownie do pozycji leżącej, nie przejmując się za bardzo kobietą, która obok niego leżała. – Ich może i nie interesuje polityka, ale nas tak. Nie będę ci tutaj pierdolił o jakichś harmoniach i innych bzdetach, co sobie ludzie nawymyślali, ale stare baby wcale tak głupie nie są, na jakie wyglądają. Myślisz, że Kły nie rzuciłyby się na władzę, gdyby Hibiki umarła? Honor można sobie w dupę wcisnąć, gdy w grę wchodzą tak wielkie stanowiska. Przynajmniej wiemy, co się szykuje. A wtedy możemy przepchnąć ten pierdolnik co powstanie na naszą stronę, co nie? – Chytry uśmiech spowił twarz Keijiego. Przerywając na chwilę swój monolog, może po to, aby zebrać myśli, a może dlatego, że oczekiwał odpowiedzi Soueia na ten temat, oparł dłoń na głowie pracownicy, delikatnie ją głaszcząc, a samemu przerzucając wzrok na udekorowaną ścianę. Zmiany się zbliżały. Czy tego chcą, czy też nie. Stawianie się Ichirou nie miało najmniejszego sensu. Osłabiony smok jest idealnym celem dla tych, którzy na niego polują. Trzeba grać z najsilniejszymi starając się nie wpaść w zastawioną pułapkę.
– Udało się. Hibiki nie jest z tych, co wierzą na jedno słowo. Nikt z nas nie jest. Liczą się czyny, a nie słowa. – Z mottem tym przecież mógł się utożsamiać nasz Souei, który zdawał sobie świetnie z tego sprawę. – Za jakiś czas oczekujemy przybycia do Shigashi pewnego gościa z południa. Taki zgred mało kto go lubi, ale przecież jakbym miał zabijać każdego, kogo nie lubię, to nie wiem, kto by się ostał. Jeżeli faktycznie chcą naszej pomocy, to Sagakura oczekuje zaprezentowania jej, jak bardzo tej pomocy pragną. Pozbycie się człowieka nie powinno sprawiać problemu. Można uznać, że to taki test przed Tygrysem, hah! – Podniósł się energicznie ze swych poduszek, łapiąc czarkę w dłoń i przechodząc przed Soueiem, docierając wreszcie do stolika, na którym stały dzbany z alkoholem. – Skoro mówimy o pozbyciu się. Pewnie oczekujesz jakiegoś wynagrodzenia za wykonaną misję? Cicho siedzisz, jakbyś się mnie bał. – No i słusznie.
Nie ma co jednak marnować czasu na takie czcze rozmyślania. – Z takimi jest najmniej zabawy. – Rzucił jedynie odnosząc się do sytuacji Gundana i jego znajomego. Z pewnością nie był to temat, który należy porzucić i całkowicie o nim zapomnieć, wszak wypadałoby pokazać innym, młodszym w rodzinie Łuskom, jak kończą zdrajcy. Teraz jednak trzeba było zabawić się w małą politykę. Małe mróweczki można zgnieść, a echo tych wydarzeń szybko zniknie w tłumie innych ważniejszych spraw. Klepsydra, a raczej ich lider, znani byli w większości zakamarków obecnego świata. Wielki Pan, który dał Dohito wolność. Zniszczenie Ekibyo niestety tej wolności nikomu nie zwróci. Choć najwyraźniej nie to było ich głównym celem. – Nie wiem, jak bardzo muszą być głupi, aby uważać, że zabicie Tentory nie sprawi nagle, że cała rodzina legnie w gruzach. Tygrysy są silne, ale gdy ktoś tak potężny jak Ryuichi nagle umiera, to złe rzeczy się zaczynają dziać. – Istotnie. Powód ataku nie był szczególnie ważny dla naszego Kła. Powinien się był tym bardziej interesować, ale ze sposobu jego zachowania i mowy jasno wynikało, że nie jest on przekonany do tak nagłej zmiany w obrębie miasta, w którym przyszło im żyć. Czy faktycznie potrzeba kogoś z zewnątrz, kto zaburzyłby im wywalczony porządek?
Okimoto upił kolejnego łyka, odstawiając szklaną czarę gdzieś pomiędzy poduszki. Ostatnie krople alkoholu przelewały się w niej spokojnie, tak samo jak myśli w głowie mafiozy. – Znanie kogoś, kto ma zatarg z Ryuichim i jego bandą, nie jest szczególnie trudne. Wyszedłbyś na ulicę i zapytał pierwszego lepszego, a ten by ci odpowiedział, że ktoś mu coś ukradł czy od przemytnika dostał nie to, co sobie wymarzył. – Rozluźnił wreszcie swe mięśnie, a sam przeszedł ponownie do pozycji leżącej, nie przejmując się za bardzo kobietą, która obok niego leżała. – Ich może i nie interesuje polityka, ale nas tak. Nie będę ci tutaj pierdolił o jakichś harmoniach i innych bzdetach, co sobie ludzie nawymyślali, ale stare baby wcale tak głupie nie są, na jakie wyglądają. Myślisz, że Kły nie rzuciłyby się na władzę, gdyby Hibiki umarła? Honor można sobie w dupę wcisnąć, gdy w grę wchodzą tak wielkie stanowiska. Przynajmniej wiemy, co się szykuje. A wtedy możemy przepchnąć ten pierdolnik co powstanie na naszą stronę, co nie? – Chytry uśmiech spowił twarz Keijiego. Przerywając na chwilę swój monolog, może po to, aby zebrać myśli, a może dlatego, że oczekiwał odpowiedzi Soueia na ten temat, oparł dłoń na głowie pracownicy, delikatnie ją głaszcząc, a samemu przerzucając wzrok na udekorowaną ścianę. Zmiany się zbliżały. Czy tego chcą, czy też nie. Stawianie się Ichirou nie miało najmniejszego sensu. Osłabiony smok jest idealnym celem dla tych, którzy na niego polują. Trzeba grać z najsilniejszymi starając się nie wpaść w zastawioną pułapkę.
– Udało się. Hibiki nie jest z tych, co wierzą na jedno słowo. Nikt z nas nie jest. Liczą się czyny, a nie słowa. – Z mottem tym przecież mógł się utożsamiać nasz Souei, który zdawał sobie świetnie z tego sprawę. – Za jakiś czas oczekujemy przybycia do Shigashi pewnego gościa z południa. Taki zgred mało kto go lubi, ale przecież jakbym miał zabijać każdego, kogo nie lubię, to nie wiem, kto by się ostał. Jeżeli faktycznie chcą naszej pomocy, to Sagakura oczekuje zaprezentowania jej, jak bardzo tej pomocy pragną. Pozbycie się człowieka nie powinno sprawiać problemu. Można uznać, że to taki test przed Tygrysem, hah! – Podniósł się energicznie ze swych poduszek, łapiąc czarkę w dłoń i przechodząc przed Soueiem, docierając wreszcie do stolika, na którym stały dzbany z alkoholem. – Skoro mówimy o pozbyciu się. Pewnie oczekujesz jakiegoś wynagrodzenia za wykonaną misję? Cicho siedzisz, jakbyś się mnie bał. – No i słusznie.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość