Szpital

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Kaien

Re: Szpital

Post autor: Kaien »

W sumie Kaien byl taką układanką. A raczej obawiał się, że taką układanką jest. Ale nie Rubikiem tylko no... puzzlami. Coś co jest fajne gdy to układasz, potem jest miło jak ułożysz... I nagle zabawa się kończy i wszystko idzie do śmietnika. To strasznie niepokojąca i prawdopodobna w przypadku Kaiena opcja. A najgorsze w tym wszystkim jest bez dwóch zdań to że Mei... Strasznie skutecznie i szybko układała Kaiena. Rozumiała go tak jakby, odkrywała aż za szybko... Jeszcze przed chwilą był pluszakiem na jej skinienie. Może też się jej znudzi? Przykra myśl.
-Bawił cię będe? - Zsunął dłoń na tyle, by włożyć ją pod jej sukienke i położyć palce nad jej kościa miedniczną, tam gdzie sie kończą boczki. Połaskotał leciutko. - Dopóki masz łaskotki mogę cię bawić do upadłego. - Zażartowal sobie bez większego przekonania. Nachodziły go poważnie dziwne myśli. Takie... egzystencjalne można by rzec. Kiedy Mei wspomniała, że musi kupić cały strój Kaien się zaśmiał.
- W tym ci ładnie. To znaczy, nie w tym, ale w sukience. Znam wiele fajnych zastosowań takiego przewiewnego ubioru. Jak naprzykład... - Przeniósł dłoń i bardziej w lewo, na kręgosłup, lekko się od niej odsuwając.
-Bezproblemowy masaż pleców. - Zacząl ją lekko masować swoją sporą męską dłonią, ale zachowując wszelkie możliwe użycia siły dla Siebie, delikatny jak spadający płatek śniegu. Jej skóra jest zawsze i wszędzie taka chłodna i miła? Strasznie przyjemne i.. dziwne, ciekawe czy się w koncu do tego przyzwyczai.
Kiedy zapytała go o swoje dziecinśtwo zamyślił się chwile. Trudne pytanie, jakaś zła odpowiedz może ją zranić. Postanowił, że skoro 'poleciała' na niego, takim jakim jest, to pozostanie szczery do końca.
-Nie wiem. Myśle, że od jakiegoś czasu jest dobrze, ale kiedyś musiało cię spotkać coś strasznego. I patrząc na nieskazitelne ciało... To raczej wielka krzywda psychiczna. Jak wtedy, gdy ci odbiło przed Mizuno. To najlepszy znak, że masz jakąś traume czy coś... - Starał się dobierać ton i słowa tak, by tylko jej nie urazić. Mówiąc to cały czas głaskał ją jednocześnie po plecach, a drugą reką po glowie. Chyba by ją uspokoić? Może, coś w ten deseń.
-Nie ma sensu tu spać. Co powiesz na to byśmy poszli na rynek na małe nocne zakupy, a potem odwiedzimy mój namiot? Kupilibyśmy ci jakieś ciuchy i coś na śniadanie. Rano bym upichcił nam. - Tak, to właśnie najzgrabniejsze zaproszenie do wspólnej nocy jakie chyba dało się wystosować. Wstał z łózka i podszedł do drzwi.
Kaien wysunął kość z dłoni, małą i wąską i wbił w lód na drzwiach. Ten był już dość miękki więc się roztłukł, otwierając drzwi. Oczywiście wszyscy którzy byli w okolicy się rozbiegli bo to nieładnie podsłuchiwać.
-Idziesz, śnieżynko? - Spytał do swojej małej przysypiającej księzniczki. Głasku Głasku
Obrazek
0 x
Mei

Re: Szpital

Post autor: Mei »

Miło się spędzało czas z Kaienem. Mogłam przy nim trwać tak przez cały czas, jednakże kiedyś nadejdzie dzień rozłąki i co wtedy? Skończą się nasze pogaduszki i ,,grzeczne" zabawy? Trochę smutne, gdyż z jego nastawienia mogłam wyczytać, że jak ja odejdę to moje miejsce zajmie inna dziewczyna, a może nawet czerwonowłosa? Westchnęłam ciągle się opierając o jego ramię, jakie to było miłe, że nawet teraz gdy naszły mnie wątpliwości on tak beztrosko mnie połaskotał, na co zareagowałam typowym dziewczęcym śmiechem. Brakowało w nim mojej dawnej słodyczy, jednakże nie pozostając dłużną, rączkę, która miałam na jego torsie przeniosłam na jego podbródek lekko łaskocząc.
- Ty mnie zawsze będziesz bawił, wiesz o tym, Królu dziczy? Zapytałam z lekkim uśmiechem, patrząc na narzutę, na której siedzieliśmy. Była lekko zmiętolona, pewnie przez to, że cały czas się ruszamy.
Swój wzrok skierowałam na drzwi skute lodem oraz zabarykadowane jednym z łóżek. Pomyśleć, że pomimo mojego powrotu do zdrowia nikt się nie dobijał, zabawne.
- No wiesz, mimo wszystko wolę gdy strój nie ma zbędnych dziurek. Zamknęłam słodko oczka, gdy nagle nadeszła chwila odprężenia. Nigdy w życiu nie poczułam się tak jak teraz. Może to przez to, iż nikt mi jeszcze nie robił masażu? Zastanowiłam się, lekko rozmarzając. Jego dotyk sprawiał, iż moje powieki były do połowy opadnięte, a usta pokazywały zadowolenie. Znowu odpływałam, ale po chwili szybko przekręcając głowę w dwie strony, otrząsnęłam się i nieco napięłam. Nadeszła chwila, kiedy blondyn miał powiedzieć trochę na temat mojego dzieciństwa. Ciekawe tylko, jak blisko był prawdy? Jak się okazało trafił, jednakże wciąż nie wiedział przez co przechodziłam, będąc małą dziewczynką.
- Kiedyś moje ciało takie nie było. Wcześniej występowały liczne oparzenia, które z czasem zniknęły. Dodałam smutno, po czym wbiłam wzrok w sufit, czekają na.. w sumie nikt tego nie wiedział. Może liczyłam na ujrzenie jakiegoś bóstwa? Raczej nie, gdyż jakby to powiedzieć nie wierzyłam w coś takiego.
- W sumie.. - przetarłam oczka i nieco się przeciągnęłam - To będzie najlepszy wybór, ale w razie zasłabnięcia będziesz niósł mnie na rękach, zgoda? Podniosłam się na dwie nogi, przy okazji sprawdzając czy mam się swobodnie się poruszać. Na początek nieco rozluźniłam nadgarstki, kucnęłam, skoczyłam i podeszłam do Kaguyi, który za pomocą swoich kości rozłupał mój lód. Cóż, wiedziałam, że po takim czasie straci na wartości, choć nawet świeżo zrobiony nie stanowiłby dla niego problemu.
- Skuteczny jak zawsze Skomentowałam obecną sytuację i razem z nim wyszłam na korytarz, gdzie już nikogo nie było. Jedynie w recepcji siedziały dwie pielęgniarki, które spojrzały na nas uważnym wzrokiem, nie mogąc w pełni zrozumieć sytuacji.
- Sayonara i dziękuję za leczenie - Pożegnałam je radosnym głosem, po czym łapiąc olbrzyma za rękę, zaczęłam zmierzać z nim w stronę rynku.
Z/T Rynek Ryuzaku
z/t Kaien
0 x
Shigeru

Re: Szpital

Post autor: Shigeru »

Obudziłem się na łóżku polowym, rozebrany i przykryty jedynie lnianym, szarym kocem. Musiała minąć chwila bym sobie przypomniał to co się niedawno wydarzyło. Dłoń moja, która znalazła się na niedawnej ranie, dotykała teraz wybrzuszenia w postaci ciasno owiniętego bandaża. Krótkie spojrzenie w dół przekonało mnie, że jest on śnieżnobiały i w żaden sposób niezaplamiony krwią. Najwyraźniej w czasie mojej nieprzytomności zajęto się mną i moimi obrażeniami. Zasklepienie rany wymagało niewątpliwie pewnej wprawy w zdolnościach Iryojutsu więc nie miałem żadnych wątpliwości co do tego, gdzie się znajdowałem. Pielęgniarka, która po chwili weszła do sali, jedynie mnie w tym upewniła.
- Dwa dni? - powtórzyłem za nią zaskoczony, tym że tak długo spałem. Po chwili dopadł mnie niepokój, że tak długo pozostawiłem Reike samą w Ryuzaku, na szczęście po chwili przypomniałem sobie o tym co powiedziałem Natsume. Byłem pewny, że ten przekaże wiadomość mojej siostrze i nie dopuści do tego, by Reika pomyślała sobie nie wiadomo co. Znając ją na pewno by się teraz strasznie denerwowała tym co się dzieje. Co prawda zdążyłem ją uprzedzić o poszukiwaniu misji i tym, że może mnie przez jakiś czas nie być, ale mimo wszystko...
Pielęgniarkę, która przybyła nie dręczyły podobne obawy jakie ja miałem i od razu przeszła do sprawdzenia opatrunków. Rana, już zasklepiona, widocznie odcinała się na moim ciele. Krótkie spojrzenie w lustrze upewniło mnie w tym, że rana wyraźnie była widoczna zarówno z przodu jak i z tyłu co oznaczało, że była wylotowa i gdy to ktoś ujrzy (a już na pewno siostra), dopowie sobie resztę na temat tego co się wydarzyło, co mogło się jeszcze więcej wydarzyć i jak niewiele brakowało aby moje serce miało podobny otwór co mięsnie i skóra. Pomimo jednak tego wszystkiego, okazało się, że będę mógł już dzisiaj wyjść. Wyniki wszystkie były w normie, rana została prawidłowo zasklepiona, czułem się dobrze i poza pochmurnym nastrojem nie doskwierało mi nic. Były to dobre wiadomości, które przyjąłem z wdzięcznością. Lekarz, który przyszedł parę minut później potwierdził to za co mu podziękowałem, odbierając z wskazanego miejsca swoje rzeczy. Gdy tylko pozostałem sam, rozebrałem się do noga i szybko nałożyłem swoje stare ubrania. Niestety z dziurą w płaszczu i koszuli nic nie mogłem zrobić, więc pozostało mi jedynie wrócić do domu i tam przetrzebić swoją garderobę. To jednak nadal pozostawało w dalszej perspektywie.
Po wszystkim, ubrany i przygotowany do wyjścia, podziękowałem jeszcze raz za opiekę, a następnie opuściłem budynek kierując się przed wypadem powrotem do Ryuzaku no Taki w jeszcze jedno miejsce, które nie dawało mi w żaden sposób spokoju. Miałem nadzieję, że w czasie mojej nieobecności, nie wydarzyło się nic złego...
  • [z/t]
0 x
Naguri

Re: Szpital

Post autor: Naguri »

Wpadłem do szpitala z Hakaiem na plecach, chłopak miał się źle, właściwie to coraz gorzej, śmierdzący i brudni, ale potrzebowaliśmy pomocy. -Lekarza, mam ciężko rannego! Wydarłem się w sumie, gdy tylko przeszedłem przez próg drzwi, tej placówki. Dawaj ziomuś, jeszcze mi będziesz potrzebny, żyj. Gdy tylko pojawili się lekarze z łóżkiem na kółkach, położyłem im go, zostawiając jego los w ich rękach. -Nie wiem jak to zrobicie, ale lepiej żeby z tego wyszedł.
Powiedziałem do głównego lekarza po czym zawinąłem się w swoją stronę, nie mogłem sobie pozwolić przecież na jaki kolwiek rozgłos, a plotki szybko się roznoszą, jeszcze ktoś by odkrył kim jestem i dopiero by się działo. Musze wziąć kąpiel i trochę wziąć się za siebie.

z/t
0 x
Hakai

Re: Szpital

Post autor: Hakai »

Po ostatniej modlitwie czułem jak życie ze mnie zaczyna uchodzić. Widziałem boga i przemówił do mnie.
"MUSISZ OCZYŚCIĆ TEN ŚWIAT"
Moja misja była jasna. Oczy me otworzyły się a nad sobą zobaczyłem paru medycznych shinobi. Pracowali nade mną od dość długa wnioskując po ich pocie spływającym po czole. Lekko zdziwiony lecz pamiętający scenę w bramach niebieskich przemówiłem do nieświadomych mej obecności medyków.
-Powróciłem na świat ten szerzyć czystość.
Wzrok ich mówił sam za siebie. Wyglądali jakby zobaczyli wariata lecz mi to w myśleniu nie przeszkodziło. Jednak ruszać się nie mogłem póki operacja się nie zakończy więc patrzyłem w sufit. Czułem jak ich ręcę wchodzą przez moją otwartą klatkę piersiową lecz ból był prawie nie odczuwalny. Bowiem co to dla kogoś kto przez boga został wybrany.
Czas leczenia:28h
Link do zdarzenia:Siup siup
Wstałem czując się nowym człowiekiem. Lekarze pozwolili mi wyjść więc ruszyłem przez wąski korytarz. Mijałem kaszlących ludzi z uśmiechem na twarzy. Kierunek miasto. Trzeba się trochę zmienić. Może nowy kolor włosów. Jakieś ubrania. Zobaczymy ważne by zerwać ze wszystkim co kojarzy mi się z moim starym "Ja". Drzwi zaskrzypiały a ja ruszyłem po piaszczystej drodze w stronę bliżej nie określoną.
[z/t]
0 x
Komatsu

Re: Szpital

Post autor: Komatsu »

0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szpital

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Komatsu

Re: Szpital

Post autor: Komatsu »

Pobyt w szpitalu dobrze mi zrobił mogłem w końcu porządnie odpocząć nie martwiąc się o nic. Kiedy wstałem następnego dnia w okolicach południa, czułem się lepiej, uporczywy ból głowy ustaną a i z moją nogą było lepiej mimo iż jeszcze lekko kulałem ale to powinno minąć za jakiś czas. Leniwie siedziałem sobie na łóżku kiedy przez drzwi weszła do pokoju pielęgniarka.
- Witaj, więc tak jak mówiłam dzisiaj możesz już wyjść ze szpitala, tylko nie przemęczaj swojej nogi a nie będziesz musiał tu wracać.
- Dobrze, będę o tym pamiętał i dziękuje Pani.
Uśmiechnąłem się do wychodzącej Pani która nawet nie miała czasu się pożegnać, najwyraźniej miała dużo spraw na głowie, cóż bywa. Wstałem z łóżka i się przeciągnąłem rozglądając się przy tym po pokoju w celu odnalezienia swoich rzeczy które leżały sobie koło mojego łóżka. Pozbierałem wszystko co było moje i wyszedłem z pokoju na korytarz prowadzący do wyjścia. Kiedy szedłem korytarzem mijając ludzi w dużo gorszym stanie niż ja przypomniała mi się moja choroba kiedy byłem jeszcze mały, no w każdym razie mniejszy. Było mi ich żal ale wiedziałem że nie mogłem im pomóc, niestety. Kiedy wyszedłem ze szpitala udałem się do swojego domu aby tam w spokoju, w końcu we własnych czterech ścianach móc oddać się lenistwu.


[Z/T]
0 x
Murai

Re: Szpital

Post autor: Murai »

0 x
Kari

Re: Szpital

Post autor: Kari »

0 x
Murai

Re: Szpital

Post autor: Murai »

0 x
Kari

Re: Szpital

Post autor: Kari »

0 x
Kari

Re: Szpital

Post autor: Kari »

Kari przyszedł do szpitala po ukończeniu jego niefortunnej w skutkach "misji". Śmierć Komatsu wciąż nie pozwalała mu w pełni trzeźwo myśleć, więc do szpitala doprowadziły go jego własne, znające drogę nogi, a nie umysł. W końcu był już tutaj kiedyś - choć nie w sprawie swojego zranienia.
Budynek nie zmienił się od ostatniej wizyty Kari'ego. Personel najwyraźniej również, gdyż staruszek, który ostatnio mu pomógł dalej paradował po korytarzach. Gdy dostrzegł młodego chłopaka z kunai'em sterczącym z ramienia, bez słowa i bez oczekiwania na wyjaśnienia zaprowadził go do swojego gabinetu, by poddać go natychmiastowemu leczeniu. Marionetkarz był za to starcowi wdzięczny. Nie oczekiwał współczucia i zbędnych pytań, a jedynie pomocy medycznej. Po to tu w końcu przyszedł.

Czas leczenia: 5h
Link do zdarzenia: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=58&t=862&p=20182#p20182

Po wszystkim Kari udał się w drogę powrotną do domu. To był długi dzień i należało wreszcie odpocząć.

[z/t]
0 x
Hakai

Re: Szpital

Post autor: Hakai »

-HALOOOOOOOO panie lekarzu!!!
Rozszedł się krzyk po szpitalu. Hakai przeszedł obok jakiś półżywych ludzi i podszedł do lekarza próbującego odratować jednego z nich.
-Panie lekarzu. Moje ramie mnie boli. Napraw pan i sobie ide.
Lekarz podarował go tylko zabójczym spojrzeniem i nie przerywając operacji pokazał hakaiowi palcem drzwi. Hakai widząc że nic tu nie wskóra poszedł do kolejnego pokoju gdzie spotkał jakąś grubą pielęgniarka. Podszedł do niej i zdjął prowizoryczny opatrunek.
-Pani mnie leczy ja wychodzę zadowolony.
Pielęgniarka lekko się zdziwiła lecz widząc rozciętą ranę chwyciła nitkę i igłe i zaczęła robić swoje. Hakai z uśmiechem grzecznie poczekał a potem skierował się już w stronę wyjścia .
5h
10:45 + 5 = 15:45
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości