-Bawił cię będe? - Zsunął dłoń na tyle, by włożyć ją pod jej sukienke i położyć palce nad jej kościa miedniczną, tam gdzie sie kończą boczki. Połaskotał leciutko. - Dopóki masz łaskotki mogę cię bawić do upadłego. - Zażartowal sobie bez większego przekonania. Nachodziły go poważnie dziwne myśli. Takie... egzystencjalne można by rzec. Kiedy Mei wspomniała, że musi kupić cały strój Kaien się zaśmiał.
- W tym ci ładnie. To znaczy, nie w tym, ale w sukience. Znam wiele fajnych zastosowań takiego przewiewnego ubioru. Jak naprzykład... - Przeniósł dłoń i bardziej w lewo, na kręgosłup, lekko się od niej odsuwając.
-Bezproblemowy masaż pleców. - Zacząl ją lekko masować swoją sporą męską dłonią, ale zachowując wszelkie możliwe użycia siły dla Siebie, delikatny jak spadający płatek śniegu. Jej skóra jest zawsze i wszędzie taka chłodna i miła? Strasznie przyjemne i.. dziwne, ciekawe czy się w koncu do tego przyzwyczai.
Kiedy zapytała go o swoje dziecinśtwo zamyślił się chwile. Trudne pytanie, jakaś zła odpowiedz może ją zranić. Postanowił, że skoro 'poleciała' na niego, takim jakim jest, to pozostanie szczery do końca.
-Nie wiem. Myśle, że od jakiegoś czasu jest dobrze, ale kiedyś musiało cię spotkać coś strasznego. I patrząc na nieskazitelne ciało... To raczej wielka krzywda psychiczna. Jak wtedy, gdy ci odbiło przed Mizuno. To najlepszy znak, że masz jakąś traume czy coś... - Starał się dobierać ton i słowa tak, by tylko jej nie urazić. Mówiąc to cały czas głaskał ją jednocześnie po plecach, a drugą reką po glowie. Chyba by ją uspokoić? Może, coś w ten deseń.
-Nie ma sensu tu spać. Co powiesz na to byśmy poszli na rynek na małe nocne zakupy, a potem odwiedzimy mój namiot? Kupilibyśmy ci jakieś ciuchy i coś na śniadanie. Rano bym upichcił nam. - Tak, to właśnie najzgrabniejsze zaproszenie do wspólnej nocy jakie chyba dało się wystosować. Wstał z łózka i podszedł do drzwi.
Kaien wysunął kość z dłoni, małą i wąską i wbił w lód na drzwiach. Ten był już dość miękki więc się roztłukł, otwierając drzwi. Oczywiście wszyscy którzy byli w okolicy się rozbiegli bo to nieładnie podsłuchiwać.
-Idziesz, śnieżynko? - Spytał do swojej małej przysypiającej księzniczki. Głasku Głasku
