Budka Ramen
Re: Budka Ramen
Spojrzałem na glace który właśnie pojawił się w zasięgu mojego wzroku, po czym na Hakaia. -Fakt stary, rozumem to ty nie grzeszysz. Wstałem od chłopaka i stanąłem przodem do łysego zleceniodawcy, pod szalikiem pojawił się nawet uśmiech na mojej twarzy. -Obaj nie jesteście zbyt inteligentni, po pierwsze, nie widzę żeby cię jakoś specjalnie zranił, a ty nim pizdnąłeś o ścianę, fakt mogłeś pomyśleć że to on nam płaci, ale teraz to już nie ważne, nie będę nikogo tu bił, tak naprawdę to gówno mnie obchodzi nagroda pieniężna, to tylko dodatek, do wiedzy którą przyswajam na tego typu misjach. Spojrzałem na glace bardzo poważnym wzrokiem. Najlepiej to obu bym dupy skopał, ale za cholerę nie mam teraz na to czasu, jeśli mój "informator" ruszy do gangu mimo mojego zakazu, to stracimy element zaskoczenia, choć z drugiej strony szybko tam nie dojdzie. Schowałem uprzednio wyjęty kunaii na swoje miejsce, bo już nie widziałem dla niego zastosowania. -Gdy wy się zajmowaliście się sobą, ja zdobyłem informacje na temat naszego celu, przeciwników jest co najmniej dziesięciu, więc potrzebuje was obu w dobrym stanie, jeśli mamy to zrobić, macie na oko pięć minut żeby się pozbierać, jeśli któryś ma do któregoś żale to powie mu je w twarz jak skończymy robotę, zrozumieli?! OBAJ?! Rozdarłem swoją bluzkę, ukazując "klatę" i rzuciłem ją glacy. Gdyby nie fakt że koleś jest niezły i nam płaci, to twoja decyzja była by słuszna moim zdaniem, Hakai. -Masz, skoro korzystasz z suitonu to przemyj ranę i zmień opatrunek, w takim miejscu roi się od bakterii, dodatkowo założę się że pułapka nie była najświeższej jakości. Upewniłem się wzrokiem że Glaca gdzieś sobie usiądzie i zajmie się sobą po czym wróciłem do Hakaia, zacząłem palcami sprawdzać jego żebra i wyczuć czy są połamane, tak samo jak sprawdziłem głowę czy ma jakieś obrażenia. -Sprawdź czy możesz poruszyć każdą częścią ciała, może medykiem nie jestem, ale warto by było wiedzieć jeśli się gdzieś połamałeś, głowa chyba cała, ewentualnie wstrząśnienie mózgu, ale to ci raczej nie grozi. Obaj teraz mieli swoją krótką chwile na wyleczenie, ja chciał bym wyjść na górę i sprawdzić jak sytuacja, ale nie byłem pewny czy mogę ich tu sobie zostawić.
0 x
Re: Budka Ramen
42/45
Wyciągnąłem z torby kunai i wolnym ruchem wzdłuż korpusu rozciąłem swoją szarą i mokrą koszulkę. Już na pierwszy rzut oka zobaczyłem że coś nie gra. Moje widoczne na pierwszy rzut oka żebra nie wyglądały tak jak zawsze. Chymmm to chyba złamanie. Nie wiem nie obchodzi mnie to. Samo się zrośnie. Wykręciłem w rękach materiał i zobaczyłem że jest lekko różowawy. Najwyraźniej mam jakąś lekką ranę na plecach. Zawiązałem koszulkę zasłaniając nią ranę i wreszcie wymamrotałem parę słów zatumionym głosem.
-Ja tam w lepszym stanie już nie będę. Jestem gotowy.
Nie wiem jaki Glaca ma wobec mnie stosunek ale jakoś nie obchodzi mnie to zbytnio. Skoro tu przyszedł i mi tak pizdnął to znaczy że jest jeszcze w dobrym stanie i może faktycznie nie musiałem go starać się dobić. No ale nie wiedziałem ile jest wart. Zresztą było minęło. Nie ma co się nad tym zastanawiać. Odwróciłem się w stronę Yukiko czekając aż cokolwiek powie.
-Ja tam w lepszym stanie już nie będę. Jestem gotowy.
Nie wiem jaki Glaca ma wobec mnie stosunek ale jakoś nie obchodzi mnie to zbytnio. Skoro tu przyszedł i mi tak pizdnął to znaczy że jest jeszcze w dobrym stanie i może faktycznie nie musiałem go starać się dobić. No ale nie wiedziałem ile jest wart. Zresztą było minęło. Nie ma co się nad tym zastanawiać. Odwróciłem się w stronę Yukiko czekając aż cokolwiek powie.
0 x
Re: Budka Ramen
No, to chyba tyle. Teraz dajecie po poście, kończymy. Polecam udać się do szpitala, jeśli w przeciągu następnych 2 postów Hakai nie znajdzie opieki medycznej to umrze.
Czas pobytu w szpitalu pełne 26 godzin.
0 x
Re: Budka Ramen
Spojrzałem na Hakaia który zalał się krwią i z powrotem na glace. -Dobra, zostaw go mnie, a to że się należało to ja wiem. Wiesz, całkiem dobrze mi się z tobą pracuje. Położyłem sobie niebieskowłosego na plecach i delikatnie, ale dość szybko ruszyłem z nim do wyjścia. -A no tak, zapomniał bym z tego wszystkiego, jest ich około dziesięciu, najczęściej stacjonują w domu za Shigashi, chyba że akurat rozrabiają, więc można by poczekać aż wyjdą i zastawić na nich pułapkę, koleś którego dopadliśmy, był zwykłą płotką i o ile się nie wykrwawił, to dał nogę, ale myślę że był zbyt obsrany żeby tam wrócić, to wszystko, trzymaj się. Ruszyłem dość szybko w stronę szpitala, nie mogłem sobie pozwolić żeby Hakai mi tu padł i to jeszcze z ręki sojusznika, to wręcz uraziło by mój honor. -Trzymaj się życia stary. Z pieniędzmi i satysfakcją że udało mi się zapanować nad całą sytuacją gnałem przed siebie.
z/t po poście hakaia
z/t po poście hakaia
0 x
Re: Budka Ramen
45/45
Wstałem pełen energi i gotów do działania lecz w pewnym momencie strasznie mnie zamuliło. Tak bardzo że aż zwymiotowałem czerwoną cieczą. Chuj wie co się stało. Chyba jestem w gorszym stanie niż myślałem. Zaraz po tym paraliżujący ból. Ojjj nie jest za dobrze !! To chyba był pourazowy szok że nic mnie nie bolało. Obraz przed oczami stał się mocno czarny a ja z mdlejącą minom uderzyłem całym ciałem o podłogę. No można powiedzieć że wjebałem się i to mocno. Znając życie już więcej nie zobaczę tego świata. A starałem się być tak dobrym chłopcem. Nawet na końcu postępowałem według zasad których nauczyli mnie w szkole najemników. By dobijać problematycznych sojuszników. Jednak właśnie ta zasada mnie sprzątnęła.... Pieprzona szkoła! Jeśli świat będzie dla mnie łaskawy to od jutra jestem inną lepszą osobą ! Przysięgam !!!
[Z/T]
[Z/T]
0 x
Re: Budka Ramen
Był ranek. Niedawno opanowałam kilka fajnych technik. Opracowałam też własną autorską technikę. Znowu nie jadłam od paru dni i nie dlatego, że mnie brzuch bolał, bowiem z moim brzuchem było już od jakiegoś czasu całkiem w porządku. Nie musiałam już odwiedzać toalety po każdym posiłku, jednak nauka tak mnie wciągnęła, że zwyczajnie zapominałam o posiłkach, a mój organizm przyzwyczajony do tego negatywnego stanu rzeczy zwyczajnie nie protestował. Jednak po opuszczeniu biblioteki zwyczajnie sobie przypomniałam o głodzie, bowiem zaczęło mi strasznie burczeć w brzuchu. Udałam się więc na poszukiwanie jakiejś budki czy innego baru. Szukałam przez jakiś czas aż w końcu natrafiłam na budkę z ramen, prowadzoną przez młode małżeństwo. Siadłam więc na stołku i zamówiłam ze trzy porcje. Miałam pieniądze, bowiem ktoś przysłał mi kieszonkowe. Tak. Oprócz tego, że opłacano mi pokój to jeszcze czasem przychodziła dodatkowa gotówka. Zaczęłam pochłaniać pierwszą miskę makaronu, jednak był bardzo sycący. Skończyłam w połowie. Nie. Powinnam raczej powiedzieć, że przerwałam w połowie. Nie zamierzałam bowiem odpuścić. Widziałam swoją wagę. A ile ważyłam? Jakieś 31 kilogramów, co przy moim wzroście 153 centymetrów powodowało, że wyglądałam jak chodzący ludzki szkielet. Sama skóra i kości, żadnych mięśni. Zamierzałam w bardzo niedługim okresie czasu odzyskać wagę i zdrowy wygląd. Nie to, żebym chciała się komuś podobać. Zwyczajnie taka jaka byłam nie podobałam się sobie samej i oczywiście, pomimo tego, że nie miałam żadnej specjalistycznej wiedzy na ten temat, przypuszczałam, że taka okropna niedowaga może pociągać za sobą jakieś skutki uboczne w postaci jeszcze szybszego wymęczenia organizmu. Siedziałam tak więc, "debatując" nad trzema, z czego jedna była już w połowie opróżniona, miskami zupy. Wyglądało to tak jakbym na kogoś czekała i specjalnie zamówiłam więcej posiłków. W rzeczywistości jednak to było tylko dla mnie. To miało mi pomóc spełnić moją misję pod kryptonimem "Odzyskać Wagę". Jadłam więc, ale bardzo pomału. Nie mieściło mi się to bowiem wszystko w brzuchu. Byłam jednak zdeterminowana, by to jednak zjeść. Zupełnie pomijałam fakt, że właściciele mogą się na mnie dziwnie patrzyć. Delektowałam się słońcem poranka ogrzewającym mi plecy, a także niezwykle smacznym i sycącym posiłkiem, którego jeszcze miałam bardzo, ale to bardzo dużo.
0 x
Re: Budka Ramen
Po trzygodzinnej wędrówce postanowiłem udać się wprost do jakiegokolwiek punktu gastronomicznego. Mój wzrok ignorował wszystkie szyldy niezwiązane z jedzeniem. W końcu moim oczom ukazała się mała knajpka. Nie posiadała ona drzwi, ani stolików co było mi bardzo na rękę. Skojarzyło mi się to z szybkim barem, gdzie jedzenie jest szykowane na oczach klientów. Zasada; wybierasz-jesz-płacisz-wychodzisz. Wychowany na sterylnie przyrządzonych domowych obiadkach postanowiłem spróbować innej kuchni - w końcu dlatego postanowiłem opuścić rodzinne strony i zwiedzić świat na własną ręką - wraz ze wszystkimi aspektami którymi samotna tułaczka się cechuje. Nawet tymi złymi. Ale nieważne.
Lewą ręką odsłoniłem materiał zwisający z sufitu i usiadłem przy barze. Uśmiechnąłem się do młodej kobiety stojącej po drugiej stronie i zamówiłem ramen. Obok mnie siedziała kobieta na którą zwróciłem uwagę. Kobieta, której nogi śmiesznie zwisały z barowego krzesła. Kobieta, a może jeszcze dziewczyna? Wyglądała na rówieśniczkę, tyle że była bardzo drobna. Wspomniane wcześniej kończyny były tej samej długości w każdej części - z wyjątkiem kostek. Nie chciałem być niegrzeczny, więc obserwowałem ją kątem oka. Zauważyłem jeszcze włosy koloru czarnego, jak moje i... Trzy miski ramenu. Zaraz.. Trzy miski? Szybko przeszukałem wzrokiem budkę. Nie było tu żadnego pomieszczenia. Czyli nie ma toalety. Czyli dziewczyna jest bezbronna. Słowa mojej matki, która mówiła o kuchniach z innych krajów kręciły mi się w głowie. A że mogą okazać się "zdradzieckie", a że ich próbowanie może okazać się jednorazowe, a że piecze dwa razy. Walczyłem ze samym sobą aby się przełamać i powiedzieć pierwsze słowo - ale wszystko w trosce o moje zdrowie!
- Pierwszy raz tu jestem. To znaczy tu, w tym bistro... restauracji miałem na myśli. - rzuciłem próbując utrzymać jakikolwiek kontakt wzrokowy z dziewczyną. - Przepraszam, budce. Tak? I... Widzę po trzech miskach, że nie trzeba niczego się bać? - dodałem ściszonym głosem, aby właściciele nie poczuli się urażeni. Wymusiłem z siebie uśmiech i rozpocząłem kolejną walkę; tym razem z moimi zbyt-żywymi brwiami. Bywają upierdliwe, kiedy tak nadużywam mimiki twarzy.
Lewą ręką odsłoniłem materiał zwisający z sufitu i usiadłem przy barze. Uśmiechnąłem się do młodej kobiety stojącej po drugiej stronie i zamówiłem ramen. Obok mnie siedziała kobieta na którą zwróciłem uwagę. Kobieta, której nogi śmiesznie zwisały z barowego krzesła. Kobieta, a może jeszcze dziewczyna? Wyglądała na rówieśniczkę, tyle że była bardzo drobna. Wspomniane wcześniej kończyny były tej samej długości w każdej części - z wyjątkiem kostek. Nie chciałem być niegrzeczny, więc obserwowałem ją kątem oka. Zauważyłem jeszcze włosy koloru czarnego, jak moje i... Trzy miski ramenu. Zaraz.. Trzy miski? Szybko przeszukałem wzrokiem budkę. Nie było tu żadnego pomieszczenia. Czyli nie ma toalety. Czyli dziewczyna jest bezbronna. Słowa mojej matki, która mówiła o kuchniach z innych krajów kręciły mi się w głowie. A że mogą okazać się "zdradzieckie", a że ich próbowanie może okazać się jednorazowe, a że piecze dwa razy. Walczyłem ze samym sobą aby się przełamać i powiedzieć pierwsze słowo - ale wszystko w trosce o moje zdrowie!
- Pierwszy raz tu jestem. To znaczy tu, w tym bistro... restauracji miałem na myśli. - rzuciłem próbując utrzymać jakikolwiek kontakt wzrokowy z dziewczyną. - Przepraszam, budce. Tak? I... Widzę po trzech miskach, że nie trzeba niczego się bać? - dodałem ściszonym głosem, aby właściciele nie poczuli się urażeni. Wymusiłem z siebie uśmiech i rozpocząłem kolejną walkę; tym razem z moimi zbyt-żywymi brwiami. Bywają upierdliwe, kiedy tak nadużywam mimiki twarzy.
0 x
Re: Budka Ramen
Odwróciłam momentalnie wzrok od przybysza. W sumie mogłam się tego spodziewać, że ktoś tutaj zaraz przyjdzie. Cała konstrukcja tej budki sprawiała, że wręcz wymagane było, żeby nie siedzieć tutaj samemu. Właściciel bowiem umieścił 4 krzesła przed niedużą ladą i zapewne czekał aż wszystkie cztery zostaną zapełnione przez 4 nieznanych sobie klientów. A może się znali? Kto wie. Dla właściciela, a właściwie raczej właścicieli, nie było znaczenia czy goście się znali. Dla nich ważne było to czy płacili. A czy był ruch? Być może niektórzy nie obawiali się siadać przy nieznajomych. Ale byli też tacy, których to krępowało. Toczyła się w ich głowach jakaś wewnętrzna walka między tym, że należy zaspokoić swój wilczy apetyt czy po prostu ugasić głód a tym czy warto siąść obok nieznajomego. Temu jednak mojego nieznajomego, przepraszam, będę go nazywać swoim, bo siedział właśnie obok mnie i to ja nic o nim nie wiedziałam i póki co zdawał się nie mieć innego właściciela. Tak więc mojego nieznajomego zainteresowały moje zupy. Westchnęłam i rozłożyłam ręce. Dojadłam ostentacyjnie pierwszą miskę i zaczęłam jeść drugą. Brzuch mnie bolał pewnie z przejedzenia, niemniej jednak jadłam dalej, bo miałam w tym swój cel. Zdawałam się totalnie ignorować pytania mojego nieznajomego. Pewnie jakiś głupi. Pewnie jakiś głupi szlachcic co boi się, że zwyczajne wsiowe jedzenie mu zaszkodzi na jego delikatny jak pupcia niemowlaka żołądek i wyjdzie z niego arcyszanowną dupą. Głupi arystokrata. Nie było innej opcji. W tym ignorowaniu była jednak metoda. Jedząc już drugą porcję, która notabene zdążyła ostygnąć, chociaż niewątpliwie ciągle była jeszcze ciepła i smaczna, pokazywałam mu, że tak na prawdę to nie jest żadna trucizna. Obawiałam się jedynie tego, że kolejna miska będzie już totalnie zimna, więc nie miałabym nic przeciwko, gdyby ten koleś wziął tą trzecią i oddał mi za nią potem pieniądze. Zrobiłabym interes, wymieniając letnią zupę na pieniądze, za które mogłam kupić zupę gorącą. Być może uda mi się go nabrać. Podsunęłam mu więc moją trzecią porcję pod nos, zachęcając tym samym do jedzenia. Prośba o oddanie pieniędzy mogła poczekać. Nie zaszczyciłam go jednak ani jednym słowem. Nie był tego wart, bym strzępiła na niego język wyzywając od idiotów, debili i głupków. Nie było warto. Dostał swoją odpowiedź. Dostał zupę, za którą i tak będzie musiał mi oddać. To teraz przynajmniej powinien siedzieć cicho.
0 x
Re: Budka Ramen
-Podziękuję. - powiedziałem gdy zobaczyłem jak kucharka kończyła przyrządzać moją zupę. Ta niezręczna cisza i podsunięcie żarcia pod nos jak psu dało mi do zrozumienia, że dana osoba nie chce ze mną rozmawiać. I trochę mi ulżyło. Wymiana zdań z nieznajomymi są dosyć krępującą sprawą - zakres rozmów jest dosyć wąski i trzeba być skoncentrowanym na swoich słowach by nikogo nie urazić. Przez głowę przeszła mi myśl czy przypadkiem nie uraziłem tej kobiety, pytając się o zupę. Spojrzałem na jej ubiór - nie wyglądała na biedaczkę, więc miałem cichą nadzieję że moja bezczelna maniera pójdzie w obojętność. A byłoby wyśmienicie, gdyby się tak stało, gdyż dana kobieta była uzbrojona. Od tego momentu zupełnie inaczej zacząłem spostrzegać sytuację w jakiej się znajduję. I kraj, do którego przybyłem. Pierwszą osobą jaką spotkałem i próbowałem nawiązać jakikolwiek kontakt podarowała mi chłodne ramię. Zaczęły mnie nachodzić czarne scenariusze. Na szczęście szybko o nich zapomniałem gdy tylko zauważyłem misę zupy przede mną. Po kilku łykach wiedziałem czemu nieznajoma obok zamówiła aż tyle sztuk. Odnosiłem pewne wrażenie, że zjedzenie całego ramenu będzie dla mnie wyczynem, a co dopiero zjeść więcej?!
-Przepraszam, jeśli Cię uraziłem. - wyrzuty sumienia mnie dopadły. Może nie do końca one, a egoizm w lekko-przenicowanej postaci. Byleby nie dostać w dziób. Poprawiłem włosy i powoli kończyłem konsumowanie zupy.
-Przepraszam, jeśli Cię uraziłem. - wyrzuty sumienia mnie dopadły. Może nie do końca one, a egoizm w lekko-przenicowanej postaci. Byleby nie dostać w dziób. Poprawiłem włosy i powoli kończyłem konsumowanie zupy.
0 x
Re: Budka Ramen
- Głupek - rzuciłam tylko. To proste słowo wyrażało więcej niż tysiąc słów. Wyrażało może nie tyle nienawiść i gniew co po prostu rozczarowanie przesiąknięte nutką pogardy zmieszane z chęcią obrażania drugiej osoby, której to chęci od jakiegoś czasu po prostu nie dałam upustu. A tu proszę! Siedzę sobie grzecznie w barze i przychodzi osoba, na której mogę się wyrzuć. To nie tak, że nazwałam go głupkiem, bo taki miałam kaprys. Serio wyglądał na głupka i prawdopodobnie był niespełna rozumu. Za co mnie przepraszał? Czym mnie uraził? Jedyną tak na prawdę taką rzeczą było po prostu to, że usiadł obok mnie w odległości mniejszej niż co najmniej 40 metrów. Ale o to tak na prawdę nie mogłam być w pełni zła. To było miejsce publiczne i siadając w takim barze po prostu mogłam być świadoma tego, że ktoś tutaj zaraz przyjdzie i musiałam się z tym liczyć. Oczywiście same pytania odnośnie zupy także były głupie. Czyżby bał się, że ktoś go zabije? Czyżby panicznie bał się osoby, na która wydała na niego wyrok śmierci? To nawet ja jeśli chodzi o Czerwonowłosego nie popadałam w taką paranoję. Dziwna osoba i równie dziwnie ubrana. Oczywiście w kategorii dziwnych strojów prawdopodobnie przodowałam, jednak ta osoba też miała osobliwe ubranie. Głównie bardzo wysokie buty zwróciły moją uwagę. Tak. Rzuciłam okiem na to co ma poniżej pasa! Czy to już zboczenie? W sumie góra jego stroju też nie należała do najbardziej zwyczajnych. Prezentował się bardzo elegancko, a przynajmniej tak mi się wydawało. Czy ja też tak się prezentowałam? Czy myślał jednak, że ubrana jestem wyjątkowo śmiesznie? Tak jakby mnie obchodziło to co on myśli! Nie po to moje pierwsze słowo skierowane w jego stronę było takie a nie inne, żebym teraz przejmowała się jego opinią na temat mojego wyglądu. W sumie zastanawiało mnie jak ta nasza rozmowa, jeśli już do niej dojdzie, się potoczy. Jak potoczy się nasze spotkanie, gdy nie dojdzie do rozmowy? Co oboje będziemy myśleli o tym drugim, gdy już się rozstaniemy? To prawda, że zdanie chłopaka średnio mnie obchodziło, ale chęć zaspokojenia swojej ciekawości była nader wielka i dlatego pozwoliłam sobie na takie drobne przemyślenia, uciszając głód wiedzy. Nie byłam przecież w Bibliotece, prawda? Dojadłam drugą miskę do połowy i nagle coś zaczęło się dziać. Zasłoniłam usta rękami i zamknęłam je, by nic niepożądanego z nich nie wyleciało. Powstrzymałam jednak to co miało zostać w żołądku, a teraz próbowało uciec ustami i nic złego się nie stało. Chłopak ani nikt inny praktycznie nie zauważył tego co mnie właśnie spotkało. Jednak był to jasny znak. Raczej nie udałoby mi się przełknąć kolejnych łyżek tej zupy. Nie chciałam nawet próbować. Odpuściłam i widząc, że chłopak jednak nie chce mojej już zimnej miski zupy, wylałam ją w wyznaczone miejsce, a miskę oddałam. To samo zrobiłam z moją niedojedzoną drugą porcją. Po chwili więc nie było przede mną ani jednej miski. Ani grama zupy. I tak zjadłam więcej niż było to dla mnie wskazane. Zadanie można było więc zaliczyć jako wykonane, chociaż tylko połowicznie.
0 x
Re: Budka Ramen
Jednak nazbyt oceniłem zdolności dziewczyny. Końcówka zupy szła mi bardzo topornie - chciałem jeszcze trochę zaobserwować nieznajomą obok. Siedziała i obojętnie patrzyła w jeden punkt. Pewnie w jej wrednej głowie myśli mogłyby się spierać o pierwsze miejsce na podium z Garim. Popełniając gafę na samym starcie odczuwałem, że jestem ustawiony ciut niżej w jej hierarchii. Ale z drugiej strony; czy jest jakakolwiek szansa, że ta dziewczyna może być osobą która w przyszłości będzie w stanie mu się pomóc? Czy naprawdę muszę się przejmować co ona sobie o mnie myśli? Gdybym tylko inaczej zaczął rozmowę... Wtedy w ogóle bym jej nie rozpoczął. Ile takich ludzi po świecie chodzi, co złe doświadczenie wyprało im mózgi i obarczają cały świat za ich dotychczasowy ból/strach/istnienie/cokolwiek. Skończyłem jeść zupę. A razem z nią przestałem myśleć o tym jak potoczyłby się ten dzień, gdybym tylko postanowił zjeść gdzie indziej. Jednak nie zamierzałem jeszcze stąd iść. Nie wiedziałem nawet gdzie. Dziewczyna najwidoczniej zna to miasto w jakimś stopniu, więc może by mi mogła pomóc w znalezieniu noclegu. Lecz nie będę się o to pytał. Byłoby to niebezpieczne, gdyby świeżo spotkaną osobę spytać o noclegownię. Na kurtyzanę nie wygląda, a gdybym jej to zasugerował wyszedłbym stąd bez dwóch przednich zębów. A jedzenie makaronu przez szparę w zębach nie byłoby dla mnie przyjemnością. Ta krępująca cisza sprawiła, że czułem się niekomfortowo. Sąsiadka ze stolika zaczęła co chwile zerkać - a to na moją twarz, buty kończąc na całym ubiorze. Próbowałem nie dawać po sobie znaku, że to wszystko mnie irytuje.
- Mógłbym w czymś pomóc? Chcesz dotknąć tkaniny? Przymierzyć buty? Powąchać włosy? Polecić ci dobry szampon?- pytania skierowałem do smakoszki. Gdy skończyłem mówić zauważyłem, że dziewczyna zakrywa usta rękoma; przed oczami miałem już incydent jaki się zaraz wydarzy. Chyba się przeliczyłaś, nie puścisz pawia?
- Mógłbym w czymś pomóc? Chcesz dotknąć tkaniny? Przymierzyć buty? Powąchać włosy? Polecić ci dobry szampon?- pytania skierowałem do smakoszki. Gdy skończyłem mówić zauważyłem, że dziewczyna zakrywa usta rękoma; przed oczami miałem już incydent jaki się zaraz wydarzy. Chyba się przeliczyłaś, nie puścisz pawia?
0 x
Re: Budka Ramen
Koleś zaczął coś pieprzyć o jakichś butach, włosach, tkaninie, szamponie i tego typu innych pierdołach. Wkurzało mnie to niemiłosiernie. Nie dość, że głupiec to jeszcze jakiś piękniś. Prawdopodobnie miał w domu więcej kosmetyków niż ja. Nosz cholera! To ja tutaj byłam dziewczyną przecież! Być może to jakiś właściciel salonów piękności, ewentualnie jakiś projektant mody, ewentualnie zniewieściały panicz posiadający rodową lub własną fortunę. Osoba zapewne znana w swoim środowisku celebrytów i innych różnych prominentów. Osoba o kaszmirowym ubraniu, delikatnym i gładkim i pewnie takim samym żołądku, skoro obawia się zwykłego ramenu. Postanowiłam, że będę mu to przypominała do końca życia, jeśli tylko oczywiście będę miała okazję. Najprawdopodobniej jednak to było nasze ostatnie spotkanie. Chociaż kto wie? To prawda, że byłam samotna. Kin'yu jeszcze mnie nie odwiedził i prawdopodobnie tego nie zrobi. Iwaru gdzieś wcięło i jeszcze jej nie znalazłam. Rodzice nie żyli. Byłam sama i trochę mi było tęskno do innych ludzi. W głębi serca więc trochę się cieszyłam, że mogę tutaj siedzieć nawet z takim typem jak on. Cóż poradzić? Krzyknęłam do niego:
- Nie! Nie! Nie! Nie! I jeszcze raz NIE, do cholery! - odpowiedziałam za jednym zamachem na wszystkie pytania i jednocześnie nagle spotkał mnie wielki zawód. Oczywiście, że nie puściłam pawia i to być może był błąd. Może powinnam mu pokazać jak naprawdę wygląda ramen, gdy już znajdzie się w brzuchu i na czyimś, to znaczy jego ubraniu. Byłam taka głupia. Prawie jak on, ale jak to mówią "Głupi ma zawsze szczęście" i chociaż z nas dwóch, głupców, to w tej chwili tylko chłopak miał - Ale jestem głupia, prawda? - zapytałam - MOGŁAM SIĘ ZRZYGAĆ NA TWOJE SPODNIE, PRAWDA?!
Wykrzyczałam mu to prosto w twarz, zupełnie nie przejmując się przechodniami, którzy właśnie przechadzali się po ulicy. Był w końcu ranek i słoneczko świeciło sobie wesoło na niebie, chmurki leniwie sunęły. Sielankowa pogoda. Nie przejmowałam się też właścicielami tej nieszczęsnej budki. W moim głosie brzmiało coś na wzór nienawiści pomieszanej z nienawiścią z nutką nienawiści i szczyptą nienawiści. Czy nienawidziłam go szczerze? Wątpię. Był mi obojętny i chociaż mnie wkurzał i irytował, nie byłabym w stanie go nienawidzić. Nienawiść do kogoś oznaczała to, że człowiek byłby w stanie taką osobę zabić w każdej chwili bez cienia zawahania. Ja jednak mojego nieznajomego nie byłam w stanie uśmiercić. Nawet przez myśl mi nie przeszła taka myśl. Był tylko nieznajomym. Ja ceniłam życie i nie uśmiercałam kogoś kto na to nie zasługiwał i jeśli to nie było konieczne. To nie była nienawiść tylko jakaś jej marna pokazowa, ostentacyjna podróba.
- Powinieneś być mi wdzięczny - powiedziałam i wyciągnęłam do niego dłoń. Jednak to nie był gest powitania i nieznajomy miał się wkrótce o tym przekonać. To była próba zwyczajnego wyłudzenia pieniędzy. Ręka wyciągnięta po kasę - Okazałam Ci litość i nie pobrudziłam Twojego ubrania, więc musisz mi za to zapłacić. Takie są reguły.
- Nie! Nie! Nie! Nie! I jeszcze raz NIE, do cholery! - odpowiedziałam za jednym zamachem na wszystkie pytania i jednocześnie nagle spotkał mnie wielki zawód. Oczywiście, że nie puściłam pawia i to być może był błąd. Może powinnam mu pokazać jak naprawdę wygląda ramen, gdy już znajdzie się w brzuchu i na czyimś, to znaczy jego ubraniu. Byłam taka głupia. Prawie jak on, ale jak to mówią "Głupi ma zawsze szczęście" i chociaż z nas dwóch, głupców, to w tej chwili tylko chłopak miał - Ale jestem głupia, prawda? - zapytałam - MOGŁAM SIĘ ZRZYGAĆ NA TWOJE SPODNIE, PRAWDA?!
Wykrzyczałam mu to prosto w twarz, zupełnie nie przejmując się przechodniami, którzy właśnie przechadzali się po ulicy. Był w końcu ranek i słoneczko świeciło sobie wesoło na niebie, chmurki leniwie sunęły. Sielankowa pogoda. Nie przejmowałam się też właścicielami tej nieszczęsnej budki. W moim głosie brzmiało coś na wzór nienawiści pomieszanej z nienawiścią z nutką nienawiści i szczyptą nienawiści. Czy nienawidziłam go szczerze? Wątpię. Był mi obojętny i chociaż mnie wkurzał i irytował, nie byłabym w stanie go nienawidzić. Nienawiść do kogoś oznaczała to, że człowiek byłby w stanie taką osobę zabić w każdej chwili bez cienia zawahania. Ja jednak mojego nieznajomego nie byłam w stanie uśmiercić. Nawet przez myśl mi nie przeszła taka myśl. Był tylko nieznajomym. Ja ceniłam życie i nie uśmiercałam kogoś kto na to nie zasługiwał i jeśli to nie było konieczne. To nie była nienawiść tylko jakaś jej marna pokazowa, ostentacyjna podróba.
- Powinieneś być mi wdzięczny - powiedziałam i wyciągnęłam do niego dłoń. Jednak to nie był gest powitania i nieznajomy miał się wkrótce o tym przekonać. To była próba zwyczajnego wyłudzenia pieniędzy. Ręka wyciągnięta po kasę - Okazałam Ci litość i nie pobrudziłam Twojego ubrania, więc musisz mi za to zapłacić. Takie są reguły.
0 x
Re: Budka Ramen
Zmierzyłem ją od stóp do głów. Zignorowałem jej nagły wybuch gniewu, być może nadchodziły dni gdzie "róża zakwita na czerwono" jak to mawiała moja matka, gdy któraś z moich sióstr miewała huśtawkę nastrojów. Rozejrzałem się na ulicę patrząc na twarze przechodniów - twarze pełne pytań; twarze skierowane tylko na mnie. Serdecznym palcem u lewej dłoni zawirowałem kilka razy przy skroni dając im do zrozumienia, że oba dama obok jest wariatką. W sumie mogła się zrzygać. - przeszło mi przez głowę. Patrząc na jej zachowanie nie zdziwiłbym się, gdyby wzięła wymiociny w siatkę i poczęstowała tym swoje koty. Których ma pewnie kilkadziesiąt. Świrnięte osoby zawsze mają kilkadziesiąt kotów. Gdy tylko zobaczyłem, że dziewczyna wyjmuje rękę wyciągnąłem sakiewkę i zajrzałem do środka. Miałem tam kilka monet. Lecz to ona mi powinna zapłacić.
- Reguły są takie, że nie zamierzam płacić osobie, której poświęciłem czas i musiałem wydusić z siebie aż pięćdziesiąt sześć słów... Rozumiesz tą liczbę? Teraz wyobraź sobie kim jestem. Spójrz na mnie, przejrzyj mnie na wylot i zadaj sobie pytanie. Skąd on kurwa może być? - odpowiedziałem i wziąłem głęboki wdech; spojrzałem na nią spod byka i kontynuowałem. Mój cennik jest bardzo wygórowany, kochana. Za każde wypowiedziane słowo z moich ust ludzie płacą mi 25 ryo. A ja do tego użyłem kilkakrotnie formy grzecznościowej, co podwaja stawkę. Bardzo mi przykro, ale nie otrzymasz ode mnie środków finansowych. Bo to ty powinnaś zapłacić mi. Do tego dochodzą również różnorakie próby upodlenia mnie. Podniosłaś na mnie głos, przez co moja psychika może diametralnie upaść i już nigdy nie będę reagował tak, jak kiedyś. Chciałaś zniszczyć moje ubranie, które jest ubezpieczone na kilka tysięcy. Módl się, żeby nie stało się nic moim włosom bo dopiero będziesz spłukana.
- Okazałaś mi litość, mówisz. Głupia jesteś. Ja ci jej nie okażę. Idziemy wprost do banku, czy wypiszesz mi czek, tu na miejscu? - spojrzałem na zupę, za którą wciąż nie zapłaciłem. Być może wpadnie ona na pomysł spłaty części długu poprzez sfinansowanie mi obiadu.
- Reguły są takie, że nie zamierzam płacić osobie, której poświęciłem czas i musiałem wydusić z siebie aż pięćdziesiąt sześć słów... Rozumiesz tą liczbę? Teraz wyobraź sobie kim jestem. Spójrz na mnie, przejrzyj mnie na wylot i zadaj sobie pytanie. Skąd on kurwa może być? - odpowiedziałem i wziąłem głęboki wdech; spojrzałem na nią spod byka i kontynuowałem. Mój cennik jest bardzo wygórowany, kochana. Za każde wypowiedziane słowo z moich ust ludzie płacą mi 25 ryo. A ja do tego użyłem kilkakrotnie formy grzecznościowej, co podwaja stawkę. Bardzo mi przykro, ale nie otrzymasz ode mnie środków finansowych. Bo to ty powinnaś zapłacić mi. Do tego dochodzą również różnorakie próby upodlenia mnie. Podniosłaś na mnie głos, przez co moja psychika może diametralnie upaść i już nigdy nie będę reagował tak, jak kiedyś. Chciałaś zniszczyć moje ubranie, które jest ubezpieczone na kilka tysięcy. Módl się, żeby nie stało się nic moim włosom bo dopiero będziesz spłukana.
- Okazałaś mi litość, mówisz. Głupia jesteś. Ja ci jej nie okażę. Idziemy wprost do banku, czy wypiszesz mi czek, tu na miejscu? - spojrzałem na zupę, za którą wciąż nie zapłaciłem. Być może wpadnie ona na pomysł spłaty części długu poprzez sfinansowanie mi obiadu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości