Fugu
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
To chyba dobrze, że przez chwilę skupili swoją uwagę na czymś innym. Nie żeby Soueiowi zależało na ich zdrowiu psychicznym czy spokoju ducha. Najbardziej chciał po prostu konkretnie i rzeczowo ustalić pewne rzeczy, uporządkować sobie w głowie cele i motywacje, chociaż te ostatnie wciąż pozostawały niejasne. Szybko odkryli przed nim kartę celu, ale dlaczego właściwie postanowili wmieszać się w mafijną trójcę i obrali sobie za cel tego konkretnego przywódcę? Tym już się z nim nie podzielili, ale to mogło poczekać. O ile pobudki Akiyamy były w tym temacie jasne i klarowne, to Matsuda nie spodziewał się, że Klepsydra od razu będzie traktowana na równi z członkami rodziny. Nawet w stosunku do potencjalnych sojuszników wymagana była zdrowa dawka dystansu i rezerwy, aby nie przeżyć później nieprzyjemnego zaskoczenia.
- W porządku. - Odpowiedział Ichirou bardzo krótko, bo nawet Souei nie do końca wiedział czego może się spodziewać, gdy dojdzie do otwartych starć z Ekibyo, lecz mimo to Diabeł Pustyni już teraz deklarował, że są w stanie poradzić sobie sami... we czwórkę. Jeśli liczyć Misae jako członka ich grupy, chociaż widać było, że jest najmłodsza stażem. Zwykłe "w porządku" było więc na razie o wiele bardziej na miejscu, niż wymądrzanie się, zachęcanie lub wybijanie takiej samowolki z głowy. Skoro chcą pomocy w takim szczytnym celu, to na pewno ją dostaną. O ile oczywiście nie nastąpi jakiś nieoczekiwany zwrot akcji w stylu ich innych niepewnych powiązań lub zobowiązań. Matkę oszukasz, ojca oszukasz, ale mafii nie oszukasz.
- Bez przesady... zginą tylko ci, którzy nie będą chcieli się dostosować za wszelką cenę. - Rozwiał obawy Kuroia spokojnym, niemal lekceważącym niewinne życia tonem. Kto z cywilów byłby narażony? Zapewne głównie ci, którzy płacili haracz starym, ale z jakiegoś powodu odmawialiby płacenia nowym. Na takich jednak są inne metody, zabijanie zwykłych obywateli to raczej rzadkość i ostateczność. Nie ma przecież żadnej frajdy ani zysku z rządzenia wymarłym miastem. Poczęstował się jeszcze jednym onigiri, żeby zagryźć ostatni kieliszek.
- Dlatego chyba nie muszę prosić was o dyskrecję. W mieście ściany mają oczy, uszy i nawet nosy, zwłaszcza jeśli chodzi o przyjezdnych. - Dopowiedział po tym, gdy Kuroi wspomniał, że nie należy się wychylać tak długo, jak tylko będzie to możliwe. To samo wcześniej powiedział Ichirou, więc w tej kwestii chyba wszyscy byli zgodni.
- Naprawdę nazywam się właśnie dokładnie tak. Souei Matsuda. I jeśli chodzi o kontakt, to możecie mnie znaleźć tutaj, do usług. - Ugryzł w końcu kawałek, bo do tej pory tylko trzymał ryżową kulkę w dłoni, która niebezpiecznie się ocieplała. Potem padło jeszcze pytanie ze strony Kyoushiego, a właściwie nieznajomego białowłosego. Dlaczego nikt nie zadaje sobie chociaż odrobiny trudu, aby się przedstawić? Souei westchnął i pomyślał przez chwilę. Nie, on nie był informatorem, ale znał informatorów. Nie silił się już jednak na kolejne żarty o swojej siatce kontaktów, lecz wstał od stołu i na chwilę zniknął za barem. Nabazgrał na blacie kilka znaków i podał karteczkę Szirojaszy. Była na nim nazwa lokalu, do którego powinien się udać.
- "Pod Włosami Kinko" to całkiem przyjemny lokal, chyba że jesteś prawiczkiem. Wtedy od razu zauważą i wylecisz. Popytaj o Kaede. Powiedz że jesteś ode mnie, ale tylko jej i gdy będziesz pewny, że nikt nie słyszy. - Poinstruował Kyoushiego. Pozory i wyczucie to podstawa przy zdobywaniu informacji i to będzie mu teraz potrzebne.
Na straconą butelkę Souei nie odpowiedział nic, jakoś zupełnie go to nie obeszło, tym bardziej, że grupka zaczęła zbierać się do wyjścia i to raczej ich możliwie jak najbardziej niezauważone i jak najcichsze opuszczenie lokalu pochłonęło uwagę Soueia. Na razie rozmów było dość, należało teraz troszkę podziałać i tak małymi kroczkami dotrzeć do wspólnego celu.
- W porządku. - Odpowiedział Ichirou bardzo krótko, bo nawet Souei nie do końca wiedział czego może się spodziewać, gdy dojdzie do otwartych starć z Ekibyo, lecz mimo to Diabeł Pustyni już teraz deklarował, że są w stanie poradzić sobie sami... we czwórkę. Jeśli liczyć Misae jako członka ich grupy, chociaż widać było, że jest najmłodsza stażem. Zwykłe "w porządku" było więc na razie o wiele bardziej na miejscu, niż wymądrzanie się, zachęcanie lub wybijanie takiej samowolki z głowy. Skoro chcą pomocy w takim szczytnym celu, to na pewno ją dostaną. O ile oczywiście nie nastąpi jakiś nieoczekiwany zwrot akcji w stylu ich innych niepewnych powiązań lub zobowiązań. Matkę oszukasz, ojca oszukasz, ale mafii nie oszukasz.
- Bez przesady... zginą tylko ci, którzy nie będą chcieli się dostosować za wszelką cenę. - Rozwiał obawy Kuroia spokojnym, niemal lekceważącym niewinne życia tonem. Kto z cywilów byłby narażony? Zapewne głównie ci, którzy płacili haracz starym, ale z jakiegoś powodu odmawialiby płacenia nowym. Na takich jednak są inne metody, zabijanie zwykłych obywateli to raczej rzadkość i ostateczność. Nie ma przecież żadnej frajdy ani zysku z rządzenia wymarłym miastem. Poczęstował się jeszcze jednym onigiri, żeby zagryźć ostatni kieliszek.
- Dlatego chyba nie muszę prosić was o dyskrecję. W mieście ściany mają oczy, uszy i nawet nosy, zwłaszcza jeśli chodzi o przyjezdnych. - Dopowiedział po tym, gdy Kuroi wspomniał, że nie należy się wychylać tak długo, jak tylko będzie to możliwe. To samo wcześniej powiedział Ichirou, więc w tej kwestii chyba wszyscy byli zgodni.
- Naprawdę nazywam się właśnie dokładnie tak. Souei Matsuda. I jeśli chodzi o kontakt, to możecie mnie znaleźć tutaj, do usług. - Ugryzł w końcu kawałek, bo do tej pory tylko trzymał ryżową kulkę w dłoni, która niebezpiecznie się ocieplała. Potem padło jeszcze pytanie ze strony Kyoushiego, a właściwie nieznajomego białowłosego. Dlaczego nikt nie zadaje sobie chociaż odrobiny trudu, aby się przedstawić? Souei westchnął i pomyślał przez chwilę. Nie, on nie był informatorem, ale znał informatorów. Nie silił się już jednak na kolejne żarty o swojej siatce kontaktów, lecz wstał od stołu i na chwilę zniknął za barem. Nabazgrał na blacie kilka znaków i podał karteczkę Szirojaszy. Była na nim nazwa lokalu, do którego powinien się udać.
- "Pod Włosami Kinko" to całkiem przyjemny lokal, chyba że jesteś prawiczkiem. Wtedy od razu zauważą i wylecisz. Popytaj o Kaede. Powiedz że jesteś ode mnie, ale tylko jej i gdy będziesz pewny, że nikt nie słyszy. - Poinstruował Kyoushiego. Pozory i wyczucie to podstawa przy zdobywaniu informacji i to będzie mu teraz potrzebne.
Na straconą butelkę Souei nie odpowiedział nic, jakoś zupełnie go to nie obeszło, tym bardziej, że grupka zaczęła zbierać się do wyjścia i to raczej ich możliwie jak najbardziej niezauważone i jak najcichsze opuszczenie lokalu pochłonęło uwagę Soueia. Na razie rozmów było dość, należało teraz troszkę podziałać i tak małymi kroczkami dotrzeć do wspólnego celu.
0 x

- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Spakował im wałówkę, a jakże. Nie było niczego złego w ugoszczeniu swoich kilku potencjalnych przyjaciół, ale Souei poczuł ulgę, gdy w końcu wyszli. Nie byli natarczywi czy nieprzyjemni w obejściu, po prostu całe to spotkanie... czuło się, że jest ważne dla przyszłości nie tylko Matsudy, ale może nawet całego miasta. Zamach na lidera to już najwyższa szkoła jazdy, dlatego młody Pazur nie mógł zatrzymać tej wiedzy tylko dla siebie. Był jeszcze za maluczki, aby takie przedsięwzięcia organizować samemu, poza tym Rodzina nie patrzyła zbyt przychylnie na tych, którzy przyznają sobie zbyt dużo swobody w wypowiadaniu się za całą organizację. Souei był tego świadomy i nie zamierzał nikomu się narażać. Nie miał wygórowanych ambicji, pozycja którą posiadał całkowicie go zadowalała. Zamiast piąć się w górę, skupiał się raczej na tym, aby nie spaść w dół albo nie zdechnąć podczas wykonywania jakiegoś zlecenia. Oprócz tego miał swoją knajpkę, brak znajomych i rodziny. Umiał rozmawiać nawet ze zwierzętami, ale w żaden sposób nie powiększało to jego puli partnerów do rozmowy. Souei nade wszystko był po prostu samotny i to ten problem od czasu do czasu uderzał go w samo wnętrze. Od zawsze był sam, bardzo wcześnie oddzielił się od swojej grupki ulicznych, bezdomnych dzieciaków. Przygarnęła go Akiyama, gdzie do dzisiaj nie udało mu się nawiązać z nikim żadnych głębszych relacji. Na co dzień mu to nie doskwierało - nie tęskni się za czymś, czego nigdy się nie posiadało. Z drugiej jednak strony czasem dopadała go refleksja na temat tego, że jest jak najbardziej do zastąpienia, że wiele trupów, które miał już na koncie w ogólnym rozrachunku nawet w skali tego jednego miasta, mogą nie mieć żadnego znaczenia. Nie myślał o zmianach ani wycofywaniu się, o nie. Do takich zamiarów było mu bardzo daleko, bo jednak płaca była dobra, praca ekscytująca i w gruncie rzeczy potrzebna. Oczywiście było wiele osób, które mogły wykonywać ją lepiej i szybciej, ale było ich o wiele mniej od chociażby nieudolnych Łusek, którym połowę krótkiego życia zajmie gonienie obecnego poziomu Soueia zanim zrozumieją, że jest on tak naprawdę poza zasięgiem ich obecnego wcielenia.
Odgrywał on więc swoją rolę najlepiej jak umiał, nie zadając zbędnych pytań, ani nie zadręczając się zbyt często niewygodnymi myślami. Nie lubił dużo myśleć nad sprawami, na które tak naprawdę chyba nie miał wpływu. Skupiał się na tych doczesnych, jak chociażby wizycie u swojego przełożonego. Tego dnia Souei w ogóle nie otwierał knajpy. Trochę się denerwował, lecz nie tak bardzo jak za pierwszym razem. Pamiętał te pierwsze zdobywane kontakty, gdzie każdy wydawał się sto razy straszniejszy, niż był w rzeczywistości. Teraz wszyscy zostali sprowadzeni do poziomu "tylko ludzi", jednak w jakiejkolwiek rodzinie trzeba mieć szacunek do starszych. Tutaj chodziło przede wszystkim o hierarchię, i mimo że Matsuda nie wysławiał się jakoś szczególnie kwieciście i było mu daleko do celebrowania tradycyjnych obyczajów, to nie dawał nikomu powodów, aby narzekali na jego zachowanie podczas takich wizyt. Ubrał się zupełnie zwyczajnie, jak na kolejny dzień normalnego życia i wyszedł z Fugu późnym wieczorem, kierując się w stronę centrum miasta.
zt.
Odgrywał on więc swoją rolę najlepiej jak umiał, nie zadając zbędnych pytań, ani nie zadręczając się zbyt często niewygodnymi myślami. Nie lubił dużo myśleć nad sprawami, na które tak naprawdę chyba nie miał wpływu. Skupiał się na tych doczesnych, jak chociażby wizycie u swojego przełożonego. Tego dnia Souei w ogóle nie otwierał knajpy. Trochę się denerwował, lecz nie tak bardzo jak za pierwszym razem. Pamiętał te pierwsze zdobywane kontakty, gdzie każdy wydawał się sto razy straszniejszy, niż był w rzeczywistości. Teraz wszyscy zostali sprowadzeni do poziomu "tylko ludzi", jednak w jakiejkolwiek rodzinie trzeba mieć szacunek do starszych. Tutaj chodziło przede wszystkim o hierarchię, i mimo że Matsuda nie wysławiał się jakoś szczególnie kwieciście i było mu daleko do celebrowania tradycyjnych obyczajów, to nie dawał nikomu powodów, aby narzekali na jego zachowanie podczas takich wizyt. Ubrał się zupełnie zwyczajnie, jak na kolejny dzień normalnego życia i wyszedł z Fugu późnym wieczorem, kierując się w stronę centrum miasta.
zt.
0 x

- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Nie wiedział czy od urodzenia, ale odkąd tylko pamiętał mieszkał w Shigashi no Kibu. Piękne było to miasto, nie ma co. Miało swój urok za dnia i w nocy, a do tego drugie, trzecie i może nawet czwarte dno. Na najgłębszym dnie znajdowały się mafie, ukryte głęboko w podziemnych mackach ośmiornicy Shigashi. Souei znał zaplecza lokali, ciemnie uliczki, drzwi do których nie wolno pukać w nieodpowiednim rytmie... Wszystko to nie było dostępne dla turystów i przyjezdnych. Żeby to wiedzieć trzeba było tu żyć, poczuć smak krwi i niebezpieczeństwa.
Może gdyby zdarzyło się to jeszcze parę lat temu, nie umiałby powstrzymać przyspieszonego bicia serca na myśl o tym, że niesie w plecaku dwie ludzkie głowy. Teraz jednak, jako doświadczony Rzeźnik myślał tylko o tym co przed nim, a nie co zostawił w opustoszałej dzielnicy. Przemykał się uliczkami, gdzie nie uświadczysz patrolu strażników. Wybierał przejścia i zaułki, których używał zawsze wtedy, gdy chciał zniknąć komuś z oczu. Zachowywał się naturalnie, co w jego przypadku tak czy siak oznaczało zbywanie każdej próby zaczepienia go przez kogokolwiek na ulicy. Chciał dostać się do Fugu bez przeszkód, zrzucić z siebie ten ciężar i nareszcie odetchnąć. Okazało się, że tym razem zabójstwo nie było wcale trudniejsze od zabezpieczenia dowodów, które miały zapewnić mu premię do wypłaty. Zarówno za jednego, jak i drugiego. Matsuda dalej miał nadzieję na to, że nadprogramowy uczestnik starcia dorzuci kilka groszy od siebie. Poza tym, gdyby pan Okimoto tylko zechciał, Souei mógłby skontaktować się z tą nową od Ichirou i może udałoby jej się czegoś dowiedzieć? Według tego co mówiła, nawet martwi bywają rozmowni. Ciekawe, czy potrzebowałaby do tego całego ciała, czy wystarczyłaby jej tylko mózgownica?
Gdy w końcu udało mu się dotrzeć na miejsce, po wejściu na dolne piętro od razu zamknął i zaryglował drzwi. Dziś restauracja była nieczynna, bo miał głowy na głowie. Od razu wszedł na piętro, do swojego mieszkania i ukrył pakunek w skrzyni. Teraz liczył się czas, godziny i minuty. Nie chciał żeby w jego domu, a co ważniejsze w restauracji na dole, śmierdziało trupem. Zamknął więc za sobą najpierw drzwi na pięterko, a potem te zewnętrzne, gdy wyszedł z Fugu do najbliższego sklepu z wyposażeniem.
zt.
Może gdyby zdarzyło się to jeszcze parę lat temu, nie umiałby powstrzymać przyspieszonego bicia serca na myśl o tym, że niesie w plecaku dwie ludzkie głowy. Teraz jednak, jako doświadczony Rzeźnik myślał tylko o tym co przed nim, a nie co zostawił w opustoszałej dzielnicy. Przemykał się uliczkami, gdzie nie uświadczysz patrolu strażników. Wybierał przejścia i zaułki, których używał zawsze wtedy, gdy chciał zniknąć komuś z oczu. Zachowywał się naturalnie, co w jego przypadku tak czy siak oznaczało zbywanie każdej próby zaczepienia go przez kogokolwiek na ulicy. Chciał dostać się do Fugu bez przeszkód, zrzucić z siebie ten ciężar i nareszcie odetchnąć. Okazało się, że tym razem zabójstwo nie było wcale trudniejsze od zabezpieczenia dowodów, które miały zapewnić mu premię do wypłaty. Zarówno za jednego, jak i drugiego. Matsuda dalej miał nadzieję na to, że nadprogramowy uczestnik starcia dorzuci kilka groszy od siebie. Poza tym, gdyby pan Okimoto tylko zechciał, Souei mógłby skontaktować się z tą nową od Ichirou i może udałoby jej się czegoś dowiedzieć? Według tego co mówiła, nawet martwi bywają rozmowni. Ciekawe, czy potrzebowałaby do tego całego ciała, czy wystarczyłaby jej tylko mózgownica?
Gdy w końcu udało mu się dotrzeć na miejsce, po wejściu na dolne piętro od razu zamknął i zaryglował drzwi. Dziś restauracja była nieczynna, bo miał głowy na głowie. Od razu wszedł na piętro, do swojego mieszkania i ukrył pakunek w skrzyni. Teraz liczył się czas, godziny i minuty. Nie chciał żeby w jego domu, a co ważniejsze w restauracji na dole, śmierdziało trupem. Zamknął więc za sobą najpierw drzwi na pięterko, a potem te zewnętrzne, gdy wyszedł z Fugu do najbliższego sklepu z wyposażeniem.
zt.
0 x

- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Tym razem było już prościej. Wrócił do domu z tym co chciał licząc na to, że nikt w międzyczasie nie okradł go z tego, co aktualnie było w jego mieszkaniu najcenniejsze. Wyjął z plecaka dwa słoje z substancją konserwującą i przygotował je do tego, aby umieścić w nich zawartość drugiego plecaka, który zabrał pokonanym nie wcześniej niż dwie godziny temu. Wyjął z niego ostrożnie dwie głowy, odwinął je z płaszcza, w który wcześniej osobiście je zawinął. Wyglądały strasznie, jak to trupie głowy, ale nie był to dla Soueia niecodzienny widok. Jego psychika była na tyle silna, że nie skrzywił się on nawet na ich widok i ostrożnie przełożył swoje zdobycze do pojemnika, które miały zabezpieczyć je przed zbyt wczesnym rozkładem - takim, który pozbawił by go nagrody za te dwie piękne główki. Ostatecznie jednak operacja się udała i pacjenci wciąż nie żyli. Wylądowali za to jako piękna ekspozycja, która niestety nie była przeznaczona do oglądania przez nikogo. Oba pojemniki skończył głęboko w szafie, ukryte za ubraniami i innymi szpargałami, jakimi tylko Matsuda mógł zakamuflować ich obecność w Fugu.
Ukryty tekst
0 x

- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse. I Souei wierzył, że nie skończy się tak, jak zawsze. Ile razy już mówił tak? Zazwyczaj jednak kończyło się mimo wszystko tak jak zawsze. Żył w swojej błogiej, aczkolwiek brutalnej rutynie. Na chwilę powrócił do normalnego życia, nie biegł od razu po wypłatę nagrody za zdobyte głowy. Spodziewał się, że Okimoto-dono nie byłby w pełni zadowolony, gdyby Matsuda zaraportował mu postępy w sprawie ukarania zdrajcy, a nie zaserwował mu żadnych nowości w kwestii Klepsydry i ich zamiarów. Jako Pazur nie biegał z każdym głupstwem do szefostwa tylko po to, aby zainkasować kolejne wynagrodzenia i klepanko po główce. Miał swoją misję i działał z myślą o dobru całej Rodziny, a nie tylko swoim. Dlatego też z przekonaniem mówił sobie, że ma jeszcze za mało nowych informacji, aby prosić o spotkanie swojego Kła.
Póki co zajął się normalnym życiem, aby zobaczyć czy nikt nie zainteresuje się krwawymi śladami, jakie prędzej czy później zostaną znalezione w niezamieszkanym obszarze. Ostatecznie nic nie łączyło go z tamtymi wydarzeniami. Zakrwawiony zdobyczny ekwipunek wyrzucił pięć ulic dalej od adresu Fugu, aby nikt nie powiązał go z tamtą rzezią nawet na podstawie śmieci. Teraz Souei poświęcił dłuższą chwilę swojej knajpce, aby zachować pozory jakie stwarzał odkąd tylko stał się samodzielny. Był przecież średnim kucharzem serwującym średnie dania za średnie pieniądze. Taka rola w społeczeństwie również bardzo mu odpowiadała. Pozwalała na okupienie myśli bez zwracania na siebie uwagi, bo mimo małej ilości klientów, jego knajpa nie zatrudniała nikogo innego. Obecnie Pazur powoli obsługiwał chyba już ostatnich głodnych. Za oknami zapadł już zmrok, więc zapalił dwa skromne lampiony wiszące nad wejściem do lokalu. Nie chciał tym już zwabiać kolejnych klientów, ale to oświetlenie wydawało mu się przyjemnie odświętne, więc chętnie z niego korzystał, mimo że w ogóle nie doświetlało wnętrza.
Póki co zajął się normalnym życiem, aby zobaczyć czy nikt nie zainteresuje się krwawymi śladami, jakie prędzej czy później zostaną znalezione w niezamieszkanym obszarze. Ostatecznie nic nie łączyło go z tamtymi wydarzeniami. Zakrwawiony zdobyczny ekwipunek wyrzucił pięć ulic dalej od adresu Fugu, aby nikt nie powiązał go z tamtą rzezią nawet na podstawie śmieci. Teraz Souei poświęcił dłuższą chwilę swojej knajpce, aby zachować pozory jakie stwarzał odkąd tylko stał się samodzielny. Był przecież średnim kucharzem serwującym średnie dania za średnie pieniądze. Taka rola w społeczeństwie również bardzo mu odpowiadała. Pozwalała na okupienie myśli bez zwracania na siebie uwagi, bo mimo małej ilości klientów, jego knajpa nie zatrudniała nikogo innego. Obecnie Pazur powoli obsługiwał chyba już ostatnich głodnych. Za oknami zapadł już zmrok, więc zapalił dwa skromne lampiony wiszące nad wejściem do lokalu. Nie chciał tym już zwabiać kolejnych klientów, ale to oświetlenie wydawało mu się przyjemnie odświętne, więc chętnie z niego korzystał, mimo że w ogóle nie doświetlało wnętrza.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Nie żeby nie chciał widzieć w swoich progach kolejnego klienta. Po prostu był przekonany, że tego wieczora nikt więcej już do niego nie zajrzy i po wyjściu tych obecnych, będzie mógł uznać dzień za zakończony. Zasługi za sprowadzenie kolejnej klientki przypisał lampionom, które zapalał gdy robiło się ciemno. Miały być one głównie dekoracją, a nie reklamą, ale jeśli spełniają obie te funkcje, to chyba należało tylko się cieszyć.
Gdy podniósł wzrok z blatu na wejście, jego wzrok przykuła bardzo dziwnie odziana postać. Ewidentnie nie był to głodny mieszczuch, tylko coś w rodzaju... nie wiedział nawet jaką profesję przypisać osóbce, która nieważne czym się zajmowała, wciąż odczuwała głód tak jak inni. Z racji tego, że do jakichkolwiek uprzedzeń było mu daleko, z chęcią ugościł panienkę przy kontuarze, a na jej pytanie chwilę rozejrzał się po składnikach, które jeszcze mu zostały. Zazwyczaj zaopatrywał się na dzień lub dwa, bo w prowadzeniu Fugu zdecydowanie brakowało mu regularności. Dlatego też im później zjawiłeś się w lokalu, tym mniejszy miałeś wybór.
- Tori katsu ze smażonym ryżem. - Właściwie nie dał jej wyboru, bo do głowy przyszło mu tylko to. Danie nie było złe, ale jeśli miałaby ochotę na coś bardziej wykwintnego no to cóż... gdzie indziej. Na szczęście zawsze ratował go sos. Tak - jeszcze nie spotkał osoby, której nie smakowałby sos tonkatsu. Poza tym... z soju wszystko smakuje jeszcze lepiej. Wyjął butelkę mocniejszego trunku, tak jak chciała. Otworzył ją i postawił przed nią, razem z kieliszkiem. Gdy przytaknęła co do menu, zabrał się za gotowanie, chociaż nie było w tym dużej filozofii. Dziewczyna mogła obserwować cały proces. Był to przywilej tych, którzy zajmowali miejsce przy kontuarze.
- Polecam zdjąć maskę do picia. Zawsze miło zobaczyć nową twarz. - Ciężko było powiedzieć dlaczego się za nią ukrywała, ale w tym lokalu nigdy nie zjawiły się żadne podejrzane typy, ani nie miała tu miejsca nawet najmniejsza burda. Był to lokal dla ludzi z mieszczaństwa i biedoty, nie przyciągał awanturników i poszukiwaczy przygód, więc mimo obecności kilku mężczyzn, stężenie testosteronu w powietrzu nie było zbyt duże.
Gdy podniósł wzrok z blatu na wejście, jego wzrok przykuła bardzo dziwnie odziana postać. Ewidentnie nie był to głodny mieszczuch, tylko coś w rodzaju... nie wiedział nawet jaką profesję przypisać osóbce, która nieważne czym się zajmowała, wciąż odczuwała głód tak jak inni. Z racji tego, że do jakichkolwiek uprzedzeń było mu daleko, z chęcią ugościł panienkę przy kontuarze, a na jej pytanie chwilę rozejrzał się po składnikach, które jeszcze mu zostały. Zazwyczaj zaopatrywał się na dzień lub dwa, bo w prowadzeniu Fugu zdecydowanie brakowało mu regularności. Dlatego też im później zjawiłeś się w lokalu, tym mniejszy miałeś wybór.
- Tori katsu ze smażonym ryżem. - Właściwie nie dał jej wyboru, bo do głowy przyszło mu tylko to. Danie nie było złe, ale jeśli miałaby ochotę na coś bardziej wykwintnego no to cóż... gdzie indziej. Na szczęście zawsze ratował go sos. Tak - jeszcze nie spotkał osoby, której nie smakowałby sos tonkatsu. Poza tym... z soju wszystko smakuje jeszcze lepiej. Wyjął butelkę mocniejszego trunku, tak jak chciała. Otworzył ją i postawił przed nią, razem z kieliszkiem. Gdy przytaknęła co do menu, zabrał się za gotowanie, chociaż nie było w tym dużej filozofii. Dziewczyna mogła obserwować cały proces. Był to przywilej tych, którzy zajmowali miejsce przy kontuarze.
- Polecam zdjąć maskę do picia. Zawsze miło zobaczyć nową twarz. - Ciężko było powiedzieć dlaczego się za nią ukrywała, ale w tym lokalu nigdy nie zjawiły się żadne podejrzane typy, ani nie miała tu miejsca nawet najmniejsza burda. Był to lokal dla ludzi z mieszczaństwa i biedoty, nie przyciągał awanturników i poszukiwaczy przygód, więc mimo obecności kilku mężczyzn, stężenie testosteronu w powietrzu nie było zbyt duże.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Souei obserwował swoją klientkę na tyle, na ile pozwalała mu jego biegłość w przygotowywaniu kurczaka. Głupio byłoby przez nieuwagę uciąć sobie palce, ale jednak zdołał dostrzec jej twarz i to, że wygląda na bardzo młodą. Ta delikatność kontrastowała z jej ubiorem, ale nie z jej zachowaniem. Po słowach o lampionach zorientował się, że dobrze wytypował winowajców tej wizyty. Widocznie były jakimś chwytem marketingowym, na czym on niekoniecznie się znał.
- Ah tak... uważam, że są całkiem stylowe. Nie pasują do wystroju wewnątrz, ale na zewnątrz robią dobrą robotę. - Skomentował ze swojej strony tak naprawdę nie dzieląc się niczym odkrywczym. Takie ozdoby wewnątrz dałyby złudne wrażenie, że jest tu wykwintniej niż w rzeczywistości. Pasowały tam, na ulicę, aby swoim pięknem ozdabiały wejście i próg, o którym można było potknąć się po kieliszku. Skończył dzielić kurczaka, teraz przygotowywał panierkę, aby obtoczyć w niej kawałki mięsa, a następnie rzucić na rozgrzaną patelnię z dużą ilością oleju.
- Co? Ciężki dzień w szkole? - Zapytał gdy zobaczył jej niewielkie doświadczenie w piciu. Była młoda i ktoś komu by zależało powiedziałby pewnie, że nie powinna w ogóle sięgać po butelkę, ale Souei byłby hipokrytą, gdyby sam przyjął na siebie taką rolę. Sam zaczynał bardzo wcześnie wtykać nosa w sprawy dorosłych, więc jeśli dzieciak chciał się u niego napić czy zapalić, nie miał z tym żadnego problemu.
- Mam też coś słabszego, ale nie wiem jakie smutki dzisiaj topimy. - Zagaił jeszcze, bo rzeczywiście nie dla wszystkich były najmocniejsze napitki. Sam wolał pić powoli coś, czego smakiem rzeczywiście można chwilę się pocieszyć, a nie tylko wlać do gardła i czekać na efekty.
- Dzisiaj jest całkiem normalnie tyko po prostu... jak by to powiedzieć... rzadko miewam stałych klientów. - Przychodzą wtedy gdy otwierał raz na ruski rok. Widział czasem powtarzające się twarze, ale działo się to na tyle nieczęsto, że jeszcze nie zdążył zżyć się z żadnym z klientów. Poza tym, w ogóle tego nie potrzebował. Mimo że lubił zabawę w gotowanie, jego prawdziwi znajomi i Rodzina znajdowali się gdzie indziej. Nie potrzebował przyjaciół akurat tutaj, a nawet wprost przeciwnie - miło być obok ludzi, ale być dla nich tłem, a nie pierwszoplanową postacią.
- Ah tak... uważam, że są całkiem stylowe. Nie pasują do wystroju wewnątrz, ale na zewnątrz robią dobrą robotę. - Skomentował ze swojej strony tak naprawdę nie dzieląc się niczym odkrywczym. Takie ozdoby wewnątrz dałyby złudne wrażenie, że jest tu wykwintniej niż w rzeczywistości. Pasowały tam, na ulicę, aby swoim pięknem ozdabiały wejście i próg, o którym można było potknąć się po kieliszku. Skończył dzielić kurczaka, teraz przygotowywał panierkę, aby obtoczyć w niej kawałki mięsa, a następnie rzucić na rozgrzaną patelnię z dużą ilością oleju.
- Co? Ciężki dzień w szkole? - Zapytał gdy zobaczył jej niewielkie doświadczenie w piciu. Była młoda i ktoś komu by zależało powiedziałby pewnie, że nie powinna w ogóle sięgać po butelkę, ale Souei byłby hipokrytą, gdyby sam przyjął na siebie taką rolę. Sam zaczynał bardzo wcześnie wtykać nosa w sprawy dorosłych, więc jeśli dzieciak chciał się u niego napić czy zapalić, nie miał z tym żadnego problemu.
- Mam też coś słabszego, ale nie wiem jakie smutki dzisiaj topimy. - Zagaił jeszcze, bo rzeczywiście nie dla wszystkich były najmocniejsze napitki. Sam wolał pić powoli coś, czego smakiem rzeczywiście można chwilę się pocieszyć, a nie tylko wlać do gardła i czekać na efekty.
- Dzisiaj jest całkiem normalnie tyko po prostu... jak by to powiedzieć... rzadko miewam stałych klientów. - Przychodzą wtedy gdy otwierał raz na ruski rok. Widział czasem powtarzające się twarze, ale działo się to na tyle nieczęsto, że jeszcze nie zdążył zżyć się z żadnym z klientów. Poza tym, w ogóle tego nie potrzebował. Mimo że lubił zabawę w gotowanie, jego prawdziwi znajomi i Rodzina znajdowali się gdzie indziej. Nie potrzebował przyjaciół akurat tutaj, a nawet wprost przeciwnie - miło być obok ludzi, ale być dla nich tłem, a nie pierwszoplanową postacią.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Nie do końca jeszcze potrafił rozszyfrować, skąd ją tu przyniosło. Tym bardziej, że nie przytaknęła gdy wspomniał o szkole, a jedynie odpowiedziała pytaniem na pytanie. Uznał więc, że coś innego chodziło jej po głowie i zmusiło do sięgnięcia po kieliszek. Coś mogło w tym być, bo wciąż w oczy rzucał mu się kontrast jej rys i sylwetki z niecodziennym ubiorem. Wysłuchał tego co miała jeszcze do powiedzenia. Akurat mógł przez chwilę skupić się na niej trochę bardziej, bo ryż już się gotował, a pierwsze kawałki kurczaka skwierczały na patelni. Czekał tylko i doglądał, jednocześnie zastanawiając się jak tutaj delikatnie zagadać, żeby poznać historię panienki, a przy okazji jej nie spłoszyć. Po tym jak się wysławiała nie wyglądała na taką, którą łatwo urazić, ale i tak nie wypadało, aby jako gospodarz był nachalny i sprawiał, żeby czuła się niekomfortowo w jego skromnych progach.
- Czyli zła passa... - Zainteresował się tym bardziej, bo wyglądało na to, że dziewczyna zmagazynowała w sobie spore pokłady frustracji, które postanowiła rozładować właśnie teraz i tutaj, u niego w Fugu.
- Ahhh... chuj w dupie, słyszałem że to nic przyjemnego... zwłaszcza jak potem robi się gównianie. - Sam nie miał takich doświadczeń, ale hej... w jego środowisku gorsze rzeczy były na porządku dziennym. Wiadomo, że nie ominęły go wszystkie obrzydliwe opowieści, również te, które nie zawsze wiązały się z krwawą jatką.
- Tylko proszę, żebyś o szczegółach opowiadała nieco ciszej, inni klienci jeszcze jedzą. - Jemu to nie przeszkadzało, ale nie każdy lubi słuchać takich historii do kotleta. Niemniej jednak, jego zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej i to do tego stopnia, że dostawił na barze kieliszek dla siebie i tym razem to on polał, do obu.
- Szczerze mówiąc, zostałem zaintrygowany. Cóż takiego dzieje się w życiu nastolatki, że przychodzi upić się w samotności do takiej knajpy? - Zapytał dość wprost, ale panienka miała już lekko w czubie i być może nie trzeba było jej namawiać do zwierzeń, a jedynie lekko popchnąć w odpowiednim kierunku. Nie silił się więc nawet na subtelne podchody, bo chyba nie chodziło tutaj o jakieś gry umysłowe, tylko pretekst do wygadania się. Był nie tylko kucharzem, ale też i barmanem, a ci z kolei są najlepszymi słuchaczami.
- Czyli zła passa... - Zainteresował się tym bardziej, bo wyglądało na to, że dziewczyna zmagazynowała w sobie spore pokłady frustracji, które postanowiła rozładować właśnie teraz i tutaj, u niego w Fugu.
- Ahhh... chuj w dupie, słyszałem że to nic przyjemnego... zwłaszcza jak potem robi się gównianie. - Sam nie miał takich doświadczeń, ale hej... w jego środowisku gorsze rzeczy były na porządku dziennym. Wiadomo, że nie ominęły go wszystkie obrzydliwe opowieści, również te, które nie zawsze wiązały się z krwawą jatką.
- Tylko proszę, żebyś o szczegółach opowiadała nieco ciszej, inni klienci jeszcze jedzą. - Jemu to nie przeszkadzało, ale nie każdy lubi słuchać takich historii do kotleta. Niemniej jednak, jego zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej i to do tego stopnia, że dostawił na barze kieliszek dla siebie i tym razem to on polał, do obu.
- Szczerze mówiąc, zostałem zaintrygowany. Cóż takiego dzieje się w życiu nastolatki, że przychodzi upić się w samotności do takiej knajpy? - Zapytał dość wprost, ale panienka miała już lekko w czubie i być może nie trzeba było jej namawiać do zwierzeń, a jedynie lekko popchnąć w odpowiednim kierunku. Nie silił się więc nawet na subtelne podchody, bo chyba nie chodziło tutaj o jakieś gry umysłowe, tylko pretekst do wygadania się. Był nie tylko kucharzem, ale też i barmanem, a ci z kolei są najlepszymi słuchaczami.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Okej... that escalated quickly. Nachylił się w jej kierunku jak na przyjemne ploteczki, jednak nie spodziewał się, że przyjdzie mu słuchać o zabijaniu, a nawet mordowaniu jakiejś rodziny. Zdziwił się widocznie i zaczął intensywnie pracować mózgownicą, z kim tak naprawdę ma do czynienia.
- Ahhh... trudna sprawa... - Odetchnął głośno współczującym tonem, po czym na chwilę wrócił do swoich patelni i garnków. Praktycznie wszystko było już gotowe, teraz trzeba było tylko skomponować danie na talerzu, a następnie podać je z sosem w osobnej miseczce. Te kilka minut Matsuda poświęcił nie tylko na kulinaria, ale również zerkając na młodą osóbkę przy barze i starając się zgadnąć, kim może być z zawodu. Stolarze czy kupcy raczej nie mordują swoich rodzin i nie mają celów związanych z ocaleniem kogokolwiek. Taka szlachetność kojarzyła mu się tylko z zawodem strażnika albo shinobi, lecz nie biegł od razu weryfikować swoich przemyśleń. Nie było to teraz dla niego ważniejsze od podania dobrego jedzonka, więc gdy tylko było gotowe, od razu postawił je pod nos zasmuconej koleżance. Wyglądało znośnie i chociaż było do bólu proste, to pod soju idealne.
- A więc mówiłaś, że jak ci na imię? - Wrócił do rozmowy, przecierając blat mokrą szmatką. Na razie w knajpie nie pojawił się nikt nowy, kto potrzebowałby jego usług. Mógł więc wrócić do rozmowy, myśląc nad tym, co powinien dalej mówić. Z jednej strony wciąż nie została zaspokojona jego ciekawość, z drugiej nie chciał spłoszyć dziewczyny, a z trzeciej nie chciał bardziej jej dobijać. Nad tym trzecim jednak nigdy nie panował, po prostu był sobą.
- No to w takim razie ma za swoje. Ta osoba. - Która próbowała zabić, a zamiast tego sama straciła rodzinę.
- Najważniejsze, że tobie nic się nie stało i możesz teraz skosztować mojego pysznego kurczaczka. - Pocieszył ją, wskazując wzrokiem na stygnący posiłek.
- A tak na poważnie, to nie wyznaję się za bardzo na tych sprawach. Myślę po prostu, że prędzej czy później każdy dostaje to, na co zasługuje. Karta zawsze w końcu się odwraca, wystarczy poczekać. - Dodał jeszcze na koniec.
Shigashi rzeczywiście było specyficzne i większość tej specyfiki wynikało z tego, że było jednym z największych miast na kontynencie. Żyło swoim życiem, miało swoje własne serce i płuca, którymi żyło i oddychało. Souei nie do końca wiedział, czy to prowincję ochrzczono nazwą miasta, czy odwrotnie, ale już sama ta rozterka o czymś świadczyła.
- A dlaczego miałabyś chcieć stąd wyjeżdżać? Masz tu wszystko czego potrzeba. Wiesz co mówią... po prostu nie można bać się iść po swoje. - Odpowiedział na jej użalanie się, bo ewidentnie brakowało jej dalszej motywacji do życia. Oczywiście, że każdy przeżywał momenty załamania, ale jeśli zaczniesz staczać się po równi pochyłej, to możesz przegapić szansę na to, aby odbić się z powrotem w górę.
- Ahhh... trudna sprawa... - Odetchnął głośno współczującym tonem, po czym na chwilę wrócił do swoich patelni i garnków. Praktycznie wszystko było już gotowe, teraz trzeba było tylko skomponować danie na talerzu, a następnie podać je z sosem w osobnej miseczce. Te kilka minut Matsuda poświęcił nie tylko na kulinaria, ale również zerkając na młodą osóbkę przy barze i starając się zgadnąć, kim może być z zawodu. Stolarze czy kupcy raczej nie mordują swoich rodzin i nie mają celów związanych z ocaleniem kogokolwiek. Taka szlachetność kojarzyła mu się tylko z zawodem strażnika albo shinobi, lecz nie biegł od razu weryfikować swoich przemyśleń. Nie było to teraz dla niego ważniejsze od podania dobrego jedzonka, więc gdy tylko było gotowe, od razu postawił je pod nos zasmuconej koleżance. Wyglądało znośnie i chociaż było do bólu proste, to pod soju idealne.
- A więc mówiłaś, że jak ci na imię? - Wrócił do rozmowy, przecierając blat mokrą szmatką. Na razie w knajpie nie pojawił się nikt nowy, kto potrzebowałby jego usług. Mógł więc wrócić do rozmowy, myśląc nad tym, co powinien dalej mówić. Z jednej strony wciąż nie została zaspokojona jego ciekawość, z drugiej nie chciał spłoszyć dziewczyny, a z trzeciej nie chciał bardziej jej dobijać. Nad tym trzecim jednak nigdy nie panował, po prostu był sobą.
- No to w takim razie ma za swoje. Ta osoba. - Która próbowała zabić, a zamiast tego sama straciła rodzinę.
- Najważniejsze, że tobie nic się nie stało i możesz teraz skosztować mojego pysznego kurczaczka. - Pocieszył ją, wskazując wzrokiem na stygnący posiłek.
- A tak na poważnie, to nie wyznaję się za bardzo na tych sprawach. Myślę po prostu, że prędzej czy później każdy dostaje to, na co zasługuje. Karta zawsze w końcu się odwraca, wystarczy poczekać. - Dodał jeszcze na koniec.
Shigashi rzeczywiście było specyficzne i większość tej specyfiki wynikało z tego, że było jednym z największych miast na kontynencie. Żyło swoim życiem, miało swoje własne serce i płuca, którymi żyło i oddychało. Souei nie do końca wiedział, czy to prowincję ochrzczono nazwą miasta, czy odwrotnie, ale już sama ta rozterka o czymś świadczyła.
- A dlaczego miałabyś chcieć stąd wyjeżdżać? Masz tu wszystko czego potrzeba. Wiesz co mówią... po prostu nie można bać się iść po swoje. - Odpowiedział na jej użalanie się, bo ewidentnie brakowało jej dalszej motywacji do życia. Oczywiście, że każdy przeżywał momenty załamania, ale jeśli zaczniesz staczać się po równi pochyłej, to możesz przegapić szansę na to, aby odbić się z powrotem w górę.
0 x

- Kubomi
- Posty: 657
- Rejestracja: 8 gru 2020, o 21:49
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Wyrzutek C|Kurotora
- Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
- Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9165
- GG/Discord: Vive#2979
- Multikonta: Umemoto Rei
- Souei
- Posty: 1278
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Fugu
Kiedyś zastanawiał się nad tym, czy powinien mieć jakiś pseudonim, kryptonim czy inne coś, co pozwoliłoby mu skuteczniej odciąć życie prywatne od zawodowego. Czy jednak zdołałby utrzymać swoje nazwisko w tajemnicy i wychować wszystkich w swoim otoczeniu tak, żeby to działało? Szczerze w to wątpił, więc nawet nie próbował. Nie był w mieście nowy, zanim zaczął potrzebować drugiego imienia, wszyscy zainteresowani znali już jego pierwsze, więc chyba nie było sensu silić się na skrytość.
- Jestem Souei, Souei Matsuda. - Spojrzał w oczy Kubomi w nadziei, że ta również nie nosiła żadnego pseudonimu, którym próbowała właśnie zamydlić mu oczy. Chociaż z drugiej strony, dlaczego miałby podejrzewać o to pierwszą lepszą klientkę? Nie no, chyba nie była pierwsza lepsza. Nietypowym tematem jaki podjęła, zwróciła na siebie uwagę Pazura. Nie zamierzał drążyć i jej przesłuchiwać. Prędzej czy później, jeśli będzie trzeba, ich drogi zejdą się ponownie. Teraz siedziała przy kontuarze w jego barze smutna, głodna i spragniona. Souei zaś głodnych karmił, a spragnionym dolewał. Tylko że tym razem, klientka całkiem sprawnie obsługiwała się sama, więc on skupił się na kulinariach i ewentualnie słuchaniu tego, co Kubomi ma do powiedzenia.
- Nie, nie... to nie przez alkohol. On zawsze jest taki pyszny. - Zaprzeczył jej wątpliwościom i zażartował. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego kuchnia jest co najwyżej przeciętna, ale to ta świadomość dawała mu swobodę i dystans do opinii klientów. Panierka pewnie mogłaby wchłonąć mniej tłuszczu, a ryż mógłby być mniej sypki, ale i tak, jak zwykle, był zadowolony z końcowego efektu.
- Nie masz za co przepraszać, bo ja nie widzę żadnego problemu. To o czym mówisz brzmi jak zamknięta sprawa. Napij się jeszcze trochę, to jutro nie będziesz niczego pamiętać. - Zachęcił ją do picia, ale również do jedzenia. Miała przed sobą jedne z najprostszych i najskuteczniejszych uciech ciała i ducha. Wystarczyło zatracić się w obżarstwie i pijaństwie, aby humor sam się poprawił.
- Z tym to ciężka sprawa. - Skwitował, gdy zapytała go o regularność prowadzenia Fugu.
- Zazwyczaj jest otwarte wtedy, gdy najdzie mnie ochota. Możesz próbować od czasu do czasu, może ci się poszczęści. - Nie wdawał się w szczegóły na temat powodów takiego, a nie innego funkcjonowania knajpy. Po prostu odpowiedział na pytanie najbardziej konkretnie jak potrafił i zmienił temat.
- Mogę zapytać, co to za tobołki? - Wskazał wzrokiem spore pakunki, które wniosła ze sobą do lokalu. Nie wyglądało to jak coś, co Souei widział już kiedyś w swoim życiu.
- Jestem Souei, Souei Matsuda. - Spojrzał w oczy Kubomi w nadziei, że ta również nie nosiła żadnego pseudonimu, którym próbowała właśnie zamydlić mu oczy. Chociaż z drugiej strony, dlaczego miałby podejrzewać o to pierwszą lepszą klientkę? Nie no, chyba nie była pierwsza lepsza. Nietypowym tematem jaki podjęła, zwróciła na siebie uwagę Pazura. Nie zamierzał drążyć i jej przesłuchiwać. Prędzej czy później, jeśli będzie trzeba, ich drogi zejdą się ponownie. Teraz siedziała przy kontuarze w jego barze smutna, głodna i spragniona. Souei zaś głodnych karmił, a spragnionym dolewał. Tylko że tym razem, klientka całkiem sprawnie obsługiwała się sama, więc on skupił się na kulinariach i ewentualnie słuchaniu tego, co Kubomi ma do powiedzenia.
- Nie, nie... to nie przez alkohol. On zawsze jest taki pyszny. - Zaprzeczył jej wątpliwościom i zażartował. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego kuchnia jest co najwyżej przeciętna, ale to ta świadomość dawała mu swobodę i dystans do opinii klientów. Panierka pewnie mogłaby wchłonąć mniej tłuszczu, a ryż mógłby być mniej sypki, ale i tak, jak zwykle, był zadowolony z końcowego efektu.
- Nie masz za co przepraszać, bo ja nie widzę żadnego problemu. To o czym mówisz brzmi jak zamknięta sprawa. Napij się jeszcze trochę, to jutro nie będziesz niczego pamiętać. - Zachęcił ją do picia, ale również do jedzenia. Miała przed sobą jedne z najprostszych i najskuteczniejszych uciech ciała i ducha. Wystarczyło zatracić się w obżarstwie i pijaństwie, aby humor sam się poprawił.
- Z tym to ciężka sprawa. - Skwitował, gdy zapytała go o regularność prowadzenia Fugu.
- Zazwyczaj jest otwarte wtedy, gdy najdzie mnie ochota. Możesz próbować od czasu do czasu, może ci się poszczęści. - Nie wdawał się w szczegóły na temat powodów takiego, a nie innego funkcjonowania knajpy. Po prostu odpowiedział na pytanie najbardziej konkretnie jak potrafił i zmienił temat.
- Mogę zapytać, co to za tobołki? - Wskazał wzrokiem spore pakunki, które wniosła ze sobą do lokalu. Nie wyglądało to jak coś, co Souei widział już kiedyś w swoim życiu.
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości