Szpital
Re: Szpital
Po co on ciągnął ten głupi temat? Nie mógł sobie odpuścić? Nie lubiłam przezwisk, gdyż uważałam, że mam naprawdę ładne imię. No jednak jak się okazało stałam się czymś o wiele ładniejszym od lodowego skrzata , czyli Śnieżynką. Mogłam się tego spodziewać, aczkolwiek już nie byłam zła. W końcu to brzmiało o wiele lepiej, niż tamto pierwsze..
- Dzięki.. rozumiem, że teraz tak chcesz mnie nazywać? Uśmiechnęłam się szeroko, po czym słysząc jego wypowiedź o transporcie wodnym, postanowiłam nieco to naprostować w końcu nie było tak źle. Może w samotności wydawało się być nudno, jednakże będąc z innymi osobami niby straszna wycieczka może się przerodzić w coś pięknego.
- Statki to nie tylko nudna podróż. Będąc z innymi osobami może być naprawdę zabawnie. Jednakże jeśli masz chorobę morską lub podróżujesz sam to zdecydowanie nie polecam tego transportu. Powiedziałam szczerze, za nim cała sytuacja się zmieniła. Z początku wydawało się być w porządku. Zadano mi pytanie, na które musiałam się chwilę zastanowić, by odpowiedzieć. Mieliśmy razem podróżować, co oznaczało, iż spędzimy więcej czasu, poza tym czy na pewno chcę być noszona na rękach w chwili wyzdrowienia? Cóż, uwielbiałam podróżować na nogach, więc co tu dużo mówić..
- W sumie, to chyba tym razem pójdę o własnych siłach, co ty na to? Słodko zmrużyłam oczka, po czym nadszedł moment, w którym zdezorientowanie sięgnęło zenitu. Nie wiedziałam, nie myślałam, po prostu patrzyłam na blondyna, na którego zachowanie wcześniej nie zwracałam uwagi. Położył mi głowę na nodze, a ja odruchowo palcami przeczesywałam jego włosy. Było to w miarę normalne, ale w chwili gdy ją podniósł i zsunął materiał z kolana, po prostu zamarłam. Swoje oczy utkwiłam w jego poczynaniach, które wydawały się słodkie? Pierw delikatny pocałunek, a następnie dotyk jego ciepłego języka. Moje ciało nieprzyzwyczajone do tego się wzdrygnęło. Na policzkach zarysowały się niewidoczne rumieńce, które zostały schowane przez temperaturę ciała. W dodatku, serce zaczęło szybciej pompować krew, a ja sama złapałam się tylnej poręczy łóżka. Nawet nie wiem, w którym momencie zjechałam tak, że leżałam. On natomiast się uśmiechał, czemu? Zdałam sobie sprawę z tego dopiero, gdy zobaczyłam do jakiego miejsca dotarł. Moje oczy pokryły się lekką warstwą lodu, co z kolei dodało im blasku.
- K-kaien.. Wyszeptałam, nie wiedząc co powiedzieć. Swoją dłonią dotknęłam jego i przystanęłam. Nie wiedziałam, co się dalej wydarzy. Co chcę ze mną zrobić, jaki będzie jego kolejny ruch, a może..
- Dzięki.. rozumiem, że teraz tak chcesz mnie nazywać? Uśmiechnęłam się szeroko, po czym słysząc jego wypowiedź o transporcie wodnym, postanowiłam nieco to naprostować w końcu nie było tak źle. Może w samotności wydawało się być nudno, jednakże będąc z innymi osobami niby straszna wycieczka może się przerodzić w coś pięknego.
- Statki to nie tylko nudna podróż. Będąc z innymi osobami może być naprawdę zabawnie. Jednakże jeśli masz chorobę morską lub podróżujesz sam to zdecydowanie nie polecam tego transportu. Powiedziałam szczerze, za nim cała sytuacja się zmieniła. Z początku wydawało się być w porządku. Zadano mi pytanie, na które musiałam się chwilę zastanowić, by odpowiedzieć. Mieliśmy razem podróżować, co oznaczało, iż spędzimy więcej czasu, poza tym czy na pewno chcę być noszona na rękach w chwili wyzdrowienia? Cóż, uwielbiałam podróżować na nogach, więc co tu dużo mówić..
- W sumie, to chyba tym razem pójdę o własnych siłach, co ty na to? Słodko zmrużyłam oczka, po czym nadszedł moment, w którym zdezorientowanie sięgnęło zenitu. Nie wiedziałam, nie myślałam, po prostu patrzyłam na blondyna, na którego zachowanie wcześniej nie zwracałam uwagi. Położył mi głowę na nodze, a ja odruchowo palcami przeczesywałam jego włosy. Było to w miarę normalne, ale w chwili gdy ją podniósł i zsunął materiał z kolana, po prostu zamarłam. Swoje oczy utkwiłam w jego poczynaniach, które wydawały się słodkie? Pierw delikatny pocałunek, a następnie dotyk jego ciepłego języka. Moje ciało nieprzyzwyczajone do tego się wzdrygnęło. Na policzkach zarysowały się niewidoczne rumieńce, które zostały schowane przez temperaturę ciała. W dodatku, serce zaczęło szybciej pompować krew, a ja sama złapałam się tylnej poręczy łóżka. Nawet nie wiem, w którym momencie zjechałam tak, że leżałam. On natomiast się uśmiechał, czemu? Zdałam sobie sprawę z tego dopiero, gdy zobaczyłam do jakiego miejsca dotarł. Moje oczy pokryły się lekką warstwą lodu, co z kolei dodało im blasku.
- K-kaien.. Wyszeptałam, nie wiedząc co powiedzieć. Swoją dłonią dotknęłam jego i przystanęłam. Nie wiedziałam, co się dalej wydarzy. Co chcę ze mną zrobić, jaki będzie jego kolejny ruch, a może..
0 x
Re: Szpital
Ach niech Kamisama błogoslawi Shigashi za tak wspaniały wynalazek jak oddzielne sale szpitalne. Gdzie na tej sali był aktualnie tylko Kaien i Mei i nie było ryzyka, ze ktoś ich przyłapie. Nie no, troche było... Ale to potem.
Kaien uśmiechnął się, wpatrując w nią. W sumie dziwne, ale przy niej cieszył się jak głupi do sera. Bawiła go, była dla niego takim sympatycznym źródłem śmiechu jak jest nieporadne kociątko które się przewraca na plecki i turla bo ma nieskoordynowane łapki i w ógole jest piękne.
. Właśnie coś na tą modłe. Takie uroczo nieogarnięte! Taka własnie wydawala mu się Mei. Ale czy z kotkami robi się takie złe rzeczy jak On porabiał? Złe, złe rzeczy. Zły, zły całujący po nogach kotkośnieżynke Kaien.
-Tak. Chciałbym. Jeśli ci to nie przeszkadza. To ci pasuje. Delikatna, filigranowa i wyjatkowo urokliwa. Jak płatek śniegu. Mi się to serio spodobało. Mogłabyś tego używać jako pseudonimu artystycznego, lodowa śnieżynko - Troche masło maślane, ale kij z tym. Kiedy powiedziała, że chce iśc o własnych siłach uśmiechnął się tylko i skinął głową ze słowami 'Nie ma problemu'. Nie musiał jej nieść, jesli nie chciała, ale mogła być pewna, ze jak by się zmęczyła to może na niego liczyć. W końcu po szpitalu może nie być w pełni sił. Może być troche poza kondycją, w końcu żebra połamane, płuca obite. Mogą boleć od wysiłku.
A gdy o wysiłku mowa... na jej 'Kaien' powiedziane z lekkim (ha ha, bardzo mocnym) zawstydzeniem, Kaien pomyślał trzeźwo. Że nawet jak DO NICZEGO NIE DOJDZIE to lepiej by zamknął te drzwi. Jeszcze pomyślą sobie coś złego. Nie, czekaj, to jest coś złego. Ołgad. Wstał, czerwony jak cegła i podszedł do drzwi, zamykając je. Podsunął wolne łóżko by się nie otworzyły przy jednym mocniejszym pchnięciu. By w razie co mieć czas ładnie usiąśc po turecku każdy u Siebie i w ogóle aniołki.
Wrócił do niej i klęknął przed nią, a ta w ogóle już leżała prawie... Nie, ona leżała. I w ógole i taka arghth!
Kaien czerwona twarz, nieodkryta do tej pory domieszka indiańska chyba, bo czerwony jak spalony słońcem i wysmarowany przecierem pomidorowym. Jego usta i policzki są bardziej gorące niż kiedykolwiek.
Kolejny całus na jej kolanie. Kolejne, od kolana, praktycznie pod samą linie bielizny.
Jej skóra była chłodna, ale jędrna i delikatna. A to mu wcale nie pomagało. Jak o tym myślał robił się czerwony jeszcze bardziej o ile to możliwe w ogóle fizycznie jest. A ona nic. Cholerne bonusy sytuacyjne z bycia lodową ksiezniczką!
-Tak..? - Spytał cicho i unosząc głowę niechcący przesunął podbródkiem po części ciała którą Mei powinna chronić przed mężczyznami, bo mogą ją wykorzystać w celach nie do konca złych ale i tak... Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
Kaien uśmiechnął się, wpatrując w nią. W sumie dziwne, ale przy niej cieszył się jak głupi do sera. Bawiła go, była dla niego takim sympatycznym źródłem śmiechu jak jest nieporadne kociątko które się przewraca na plecki i turla bo ma nieskoordynowane łapki i w ógole jest piękne.

-Tak. Chciałbym. Jeśli ci to nie przeszkadza. To ci pasuje. Delikatna, filigranowa i wyjatkowo urokliwa. Jak płatek śniegu. Mi się to serio spodobało. Mogłabyś tego używać jako pseudonimu artystycznego, lodowa śnieżynko - Troche masło maślane, ale kij z tym. Kiedy powiedziała, że chce iśc o własnych siłach uśmiechnął się tylko i skinął głową ze słowami 'Nie ma problemu'. Nie musiał jej nieść, jesli nie chciała, ale mogła być pewna, ze jak by się zmęczyła to może na niego liczyć. W końcu po szpitalu może nie być w pełni sił. Może być troche poza kondycją, w końcu żebra połamane, płuca obite. Mogą boleć od wysiłku.
A gdy o wysiłku mowa... na jej 'Kaien' powiedziane z lekkim (ha ha, bardzo mocnym) zawstydzeniem, Kaien pomyślał trzeźwo. Że nawet jak DO NICZEGO NIE DOJDZIE to lepiej by zamknął te drzwi. Jeszcze pomyślą sobie coś złego. Nie, czekaj, to jest coś złego. Ołgad. Wstał, czerwony jak cegła i podszedł do drzwi, zamykając je. Podsunął wolne łóżko by się nie otworzyły przy jednym mocniejszym pchnięciu. By w razie co mieć czas ładnie usiąśc po turecku każdy u Siebie i w ogóle aniołki.
Wrócił do niej i klęknął przed nią, a ta w ogóle już leżała prawie... Nie, ona leżała. I w ógole i taka arghth!
Kaien czerwona twarz, nieodkryta do tej pory domieszka indiańska chyba, bo czerwony jak spalony słońcem i wysmarowany przecierem pomidorowym. Jego usta i policzki są bardziej gorące niż kiedykolwiek.
Kolejny całus na jej kolanie. Kolejne, od kolana, praktycznie pod samą linie bielizny.
Jej skóra była chłodna, ale jędrna i delikatna. A to mu wcale nie pomagało. Jak o tym myślał robił się czerwony jeszcze bardziej o ile to możliwe w ogóle fizycznie jest. A ona nic. Cholerne bonusy sytuacyjne z bycia lodową ksiezniczką!
-Tak..? - Spytał cicho i unosząc głowę niechcący przesunął podbródkiem po części ciała którą Mei powinna chronić przed mężczyznami, bo mogą ją wykorzystać w celach nie do konca złych ale i tak... Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
0 x
Re: Szpital
Blondyn. Jego tok myślenia był zupełnie inny od osób, które poznałam. W dodatku z nieznanych mi przyczyn zaczął mi słodzić, przez co nieco zamarłam. Spojrzałam w jego oczy i po prostu nie odrywałam od nich więcej wzroku. Myślałam nad jego słowami, które sprawiały, iż całe moje wnętrze zalewała przyjemna fala ciepła. Śnieżynka.. tak ładnie mnie nazwał ponad to te określenia były takie miłe i przyjazne, jednakże czy nie były pustymi słowami? Zdawałam sobie sprawę z tego, czym obdarzył mnie los, kecz równie dobrze można było to obrócić przeciwko mnie. Innymi słowy skomplementować udobruchać, by później wykorzystać. Nieco wzdrygnęłam się, ale postanowiłam odpowiedzieć. W końcu, tak kazała kultura, która w dalszym ciągu była dla mnie bardzo ważna.
-Jeśli tak bardzo chcesz to masz moją oficjalną zgodę. W końcu śnieżynka tak ładnie brzmi, a co do pseudonimu to jeszcze się okaże, w końcu poznałam tak nie wiele osób. Westchnęłam, przyglądając się dalszym poczynaniom chłopaka. Były one bardzo mądre, gdyż ni z tego, ni z owego zamknął drzwi, które mogła otworzyć jedna z pielęgniarek. No cóż, nie byliśmy sami, a to co robiliśmy do normalniejszych nie należało. Postanowiła mu pomóc, ale nieco inaczej. Przyglądając się drzwiom, zaczęłam się skupiać na wietrze otulającym tamte miejsca. Jednocześnie prawie w tej samej chwili drzwi zostały dodatkowo zablokowane przez lód, który dało się rozwalić przy mocniejszym podejściu.
-Solidne zamknięcie, nieprawdaż? Zagadnęłam go, gdy tylko wracał z powrotem na moje łóżko. Pomyśleć, że jeszcze niedawno czułam się senna, a teraz tak po prostu się rozbudziłam. W dodatku, patrząc na niego w pewnym sensie chciało mi się śmiać. Jego buzia, wyglądała o wiele inaczej, niż zapamietałam ją na początku. Najwidoczniej zmiana w czerwonego buraka wpływa na jego wygląd, poza tym gdy tylko dotknął mojej skóry to normalnie, aż podskoczyłam. Była gorąca i parzyła, czego wcześniej nie robiła. ina szczęście jako, iż byłam zimna to szybko mogłam go ostudzić, lecz co by mi to dało? Wciąż mnie całował, przez co moja skóra zdawała się mrowić. Delikatnie dotknęłam jego policzka, myśląc skąd u niego takie zachowanie? Wyłączyłam się, aż do momentu, gdy stało się coś, co sprawiło, iż cicho pisnęłam, a zaraz potem jeszcze bardziej się odsunęłam. Tym samym sklejając ze sobą nogi i podciągając je omal pod sam tyłek..
-Dlaczego to robisz? Zdradź mi powód Twojego zachowania. Spojrzenie niewinnych oczu musiało mi wystarczyć do przekonania go, o tym, by podał przyczynę nagłego zainteresowania się moją istotą. W końcu, do tej pory zagadką było jego mizianie mnie po nogach. Poza tym, czy miało to coś wspólnego z tam tym pocałunkiem, a może padłam ofiarą kolejnego żartu?
-Jeśli tak bardzo chcesz to masz moją oficjalną zgodę. W końcu śnieżynka tak ładnie brzmi, a co do pseudonimu to jeszcze się okaże, w końcu poznałam tak nie wiele osób. Westchnęłam, przyglądając się dalszym poczynaniom chłopaka. Były one bardzo mądre, gdyż ni z tego, ni z owego zamknął drzwi, które mogła otworzyć jedna z pielęgniarek. No cóż, nie byliśmy sami, a to co robiliśmy do normalniejszych nie należało. Postanowiła mu pomóc, ale nieco inaczej. Przyglądając się drzwiom, zaczęłam się skupiać na wietrze otulającym tamte miejsca. Jednocześnie prawie w tej samej chwili drzwi zostały dodatkowo zablokowane przez lód, który dało się rozwalić przy mocniejszym podejściu.
-Solidne zamknięcie, nieprawdaż? Zagadnęłam go, gdy tylko wracał z powrotem na moje łóżko. Pomyśleć, że jeszcze niedawno czułam się senna, a teraz tak po prostu się rozbudziłam. W dodatku, patrząc na niego w pewnym sensie chciało mi się śmiać. Jego buzia, wyglądała o wiele inaczej, niż zapamietałam ją na początku. Najwidoczniej zmiana w czerwonego buraka wpływa na jego wygląd, poza tym gdy tylko dotknął mojej skóry to normalnie, aż podskoczyłam. Była gorąca i parzyła, czego wcześniej nie robiła. ina szczęście jako, iż byłam zimna to szybko mogłam go ostudzić, lecz co by mi to dało? Wciąż mnie całował, przez co moja skóra zdawała się mrowić. Delikatnie dotknęłam jego policzka, myśląc skąd u niego takie zachowanie? Wyłączyłam się, aż do momentu, gdy stało się coś, co sprawiło, iż cicho pisnęłam, a zaraz potem jeszcze bardziej się odsunęłam. Tym samym sklejając ze sobą nogi i podciągając je omal pod sam tyłek..
-Dlaczego to robisz? Zdradź mi powód Twojego zachowania. Spojrzenie niewinnych oczu musiało mi wystarczyć do przekonania go, o tym, by podał przyczynę nagłego zainteresowania się moją istotą. W końcu, do tej pory zagadką było jego mizianie mnie po nogach. Poza tym, czy miało to coś wspólnego z tam tym pocałunkiem, a może padłam ofiarą kolejnego żartu?
0 x
Re: Szpital
Niebieskowłosa. Jej zachowanie było zupełnie inne od osób, które poznał. W dodatku z nieznanych Kaienowi przyczyn zaczęła mu ulegać, przez co był nieco bardziej zawstydzony. Spojrzał w jej oczy i nie odrywał od nich wzroku, mimo buraka na twarzy. Myślał nad jej poczynaniami, które sprawiało, iż całe jego wnętrze zalewała przyjemna fala ciepła. Nazywał ją Śnieżynka bo to po prostu do niej pasowalo. Nawet gdyby mu nie pozwoliła to by pewnie chwilami tak do niej mówił, niby że mu się wymsknęło. Taki troszke wredzioszek, to fakt, ale niestety to własnie Kaien sam we własnej osobie. Ogólnie miły człowiek, ale straszny troll w pewnych momentach.
-Dziekuje, dziękuje. - Zebrał się w sobie by się ładnie i dostojnie ukłonić w podziękowaniu za jej zgode. Spadła mu grzywka do przodu, tworząc takiego troche koguta (Avek.). Kaien próbowal go poprawic, ale włosy się nie dawały. Były twardo przywiązane do swej nowej formy i ani myślały się z nią teraz rozstać.
Kaien lekko się skrzywił, przypominając sobie jak długo, latami, wypracowywał to, by włosy rosły tak i tak się układały. Widocznie leżenie pod gruzem w parnym żarze Antai zniweczyło wszystkie starania. Peszek, trzeba będzie się przyzwyczaić...
Widząc jej lód na drzwiach aż przyklasnał... Zaraz zaraz! ZARAZ ZARAZ.
WSZYSCY WSTRZYMAĆ SWOJE KONIE, RUMAKI I INNE ZWIERZAKI.
Czy ona, tutaj ta leżąca i rozanielona istota, właśnie pomogła mu zamknąć drzwi by ich nie nakrył?!
Czy to był sen czy ona serio to zrobiła? Umożliwiła im zamknięcie się sam na sam w szpitalnej sali?
Kto by pomyślał, że w lodowym serduszku drzemie taki diabełek... Kaien był najpierw zadowolony, a potem zdziwiony.
Wrócił do pieszczot, a ona nagle ścisnęła nogi i podsunęła je pod same pośladki.
-Coś za coś. Ty mi najpierw powiedz, zawstydzona dziewczynko, dlaczego zamroziłaś drzwi. Odcięłaś nas przed światem i utrudniłaś nakrycie na... No właśnie, co planujesz?
Tykał jej nogi z obu stron, ale dziewczyna dzielnie broniła swego. A on postanowił rozładować atmosfere najlepiej jak umiał. Żartem. Bo swoją drogą, po co w takiej... no dośc miłej chwili niepotrzebne napięcie które w powietrzu było tak wyczuwalne, ze użytkownik Raitonu miałby mokre sny?
Lekko popychał jej nogi z obu stron, po czym odsunął się.
-Jestem Kaien, usłyszcie jak warczy król dziczy! - Powiedział podniesionym głosem uśmiechając się, a purpura gdzieś znikała, powolutku, ale zawsze. Zawarczał jak rasowy lew, po czym znienacka zrobił dwie rzeczy na raz.
-Król dziczy ma ostre kły! - Powiedział powarkując i... Pchnął ją. Pchnął jej nogi swoją silną łapą tak, by dziewczyna po prostu przeturlała się na bok jak szczeniaczek tudzież małe kocie. Gdy tylko to zrobiła od razu dobrał się do tej części pleców gdzie tracą one swą szlachetność i wbił BARDZO delikatnie ząbki w jej pośladek.
-Dziekuje, dziękuje. - Zebrał się w sobie by się ładnie i dostojnie ukłonić w podziękowaniu za jej zgode. Spadła mu grzywka do przodu, tworząc takiego troche koguta (Avek.). Kaien próbowal go poprawic, ale włosy się nie dawały. Były twardo przywiązane do swej nowej formy i ani myślały się z nią teraz rozstać.
Kaien lekko się skrzywił, przypominając sobie jak długo, latami, wypracowywał to, by włosy rosły tak i tak się układały. Widocznie leżenie pod gruzem w parnym żarze Antai zniweczyło wszystkie starania. Peszek, trzeba będzie się przyzwyczaić...
Widząc jej lód na drzwiach aż przyklasnał... Zaraz zaraz! ZARAZ ZARAZ.
WSZYSCY WSTRZYMAĆ SWOJE KONIE, RUMAKI I INNE ZWIERZAKI.
Czy ona, tutaj ta leżąca i rozanielona istota, właśnie pomogła mu zamknąć drzwi by ich nie nakrył?!
Czy to był sen czy ona serio to zrobiła? Umożliwiła im zamknięcie się sam na sam w szpitalnej sali?
Kto by pomyślał, że w lodowym serduszku drzemie taki diabełek... Kaien był najpierw zadowolony, a potem zdziwiony.
Wrócił do pieszczot, a ona nagle ścisnęła nogi i podsunęła je pod same pośladki.
-Coś za coś. Ty mi najpierw powiedz, zawstydzona dziewczynko, dlaczego zamroziłaś drzwi. Odcięłaś nas przed światem i utrudniłaś nakrycie na... No właśnie, co planujesz?
Tykał jej nogi z obu stron, ale dziewczyna dzielnie broniła swego. A on postanowił rozładować atmosfere najlepiej jak umiał. Żartem. Bo swoją drogą, po co w takiej... no dośc miłej chwili niepotrzebne napięcie które w powietrzu było tak wyczuwalne, ze użytkownik Raitonu miałby mokre sny?
Lekko popychał jej nogi z obu stron, po czym odsunął się.
-Jestem Kaien, usłyszcie jak warczy król dziczy! - Powiedział podniesionym głosem uśmiechając się, a purpura gdzieś znikała, powolutku, ale zawsze. Zawarczał jak rasowy lew, po czym znienacka zrobił dwie rzeczy na raz.
-Król dziczy ma ostre kły! - Powiedział powarkując i... Pchnął ją. Pchnął jej nogi swoją silną łapą tak, by dziewczyna po prostu przeturlała się na bok jak szczeniaczek tudzież małe kocie. Gdy tylko to zrobiła od razu dobrał się do tej części pleców gdzie tracą one swą szlachetność i wbił BARDZO delikatnie ząbki w jej pośladek.
0 x
Re: Szpital
Spoglądanie na drzwi było takim cudownym zajęciem. Można nawet powiedzieć, że w ten sposób doceniałam swój wysiłek oraz mogłam ocenić na jakim poziomie stoi moje kekkei-genkai. Prezentowało się nieźle, jednakże do usunięcia swojego tworu będę potrzebowała pełnej swojej siły albo odrobiny blondyna, który był ode mnie lepszy. Oczywiście nie bałam się jego, ale w pewnym stopniu sprawiało, iż chciałam by mi pomagał. Było to nieco dziwne, gdyż zawsze podkreślałam bycie nieznależną, przynajmniej do tej chwili. Teraz wyglądałam, jakbym była zależna od tego wielkoluda. Pff, niedoczeknie moje.
No i w ten sposób skonczyłam przyglądać się swojemu dziełu. Jak się okazało mój towarzysz najpierw wykazywał zadowolenie, ale zaraz potem malowało się na nim zdziwienie, którego nie byłam w stanie zrozumieć. Przynajmniej z początku, bo zaraz potem wyskoczył z propozycją na którą chciałam przystać. W końcu powód nie był tajemnicą, więc nie musiałam go chronić.
- Powód jest dość prosty. Lubię pomagać, więc nawet jeśli chodziło o proste odcięcie od świata to teraz, gdy miałam takie możliwości mogłam przetestować swoje umiejętności. Co prawda, już wcześniej zrobiłam, cóż z kłamką, ale to chyba nie jest tak bardzo widoczne, prawda?Jeszcze raz się odwrociłam w stronę przymarzniętych drzwi, po czym posłałam mu słaby uśmiech - Szczerze nic nie planuje, Ciekawski Stworku. Jednakże, do czego ty zmierzasz? Skoro odpowiedziałam Ci to teraz Twoja kolej.
Byłam ciekawa, tego co on wymyśli. Mógł mnie nadzwyczaj w świecie trollować, lecz teraz takie się to nie wydawało. Nawet dzięki skulonym nogom nie mógł z powrotem wrócić do poprzedniej czynności, co najwidoczniej odbiło się na nim w taki sposób, że zaczął dotykać po bokach moich nóg. To z kolei sprawiało, iż niczym łódka na otwartym morzu lekko się przechylałam na boki do czasu, aż jednym tekstem oraz ryknięciem mnie rozbawił. Zaczęłam się uroczo śmiać, czekając na jego kolejne słowa, które tym razem wspominały o zębach. Poza nimi oczywiście dochodziły czyny, które z pewnością zapamiętam do końca swoich dni. Oczywiście, gdyby ktoś nie wiedział to chodziło mi o jego powarkiwanie, do którego doszło mocniejsze pchnięcie. Automatycznie będąc słabsza od niego, odwróciłam się na plecy. On tymczasem postanowił mnie ugryźć w pupę, co z kolei wywołało mój pisk, tym razem głośniejszy od poprzedniego.
-Ty zwierzaku! - krzyknęłam, wciąż rozbawiona po wcześniejszej sytuacji. Ta również była komiczna, choć przez to zostałam ugryziona tam, gdzie nie powinnam. Moje ręce automatycznie zaczęły tworzyć, sprawiając że mała kostka lodu przejechała po plecach Kaguyi. Chciałam go jakoś wzdrynąć i w dodatku nieco ostudzić. Oczywiście nie robiłam tego, by mu do gryźć czy zachować się złośliwe. Byłam niewinna, co z kolei potwierdzał mój dziewczęcy śmiech - echem odbijający się o ściany pokoju.
No i w ten sposób skonczyłam przyglądać się swojemu dziełu. Jak się okazało mój towarzysz najpierw wykazywał zadowolenie, ale zaraz potem malowało się na nim zdziwienie, którego nie byłam w stanie zrozumieć. Przynajmniej z początku, bo zaraz potem wyskoczył z propozycją na którą chciałam przystać. W końcu powód nie był tajemnicą, więc nie musiałam go chronić.
- Powód jest dość prosty. Lubię pomagać, więc nawet jeśli chodziło o proste odcięcie od świata to teraz, gdy miałam takie możliwości mogłam przetestować swoje umiejętności. Co prawda, już wcześniej zrobiłam, cóż z kłamką, ale to chyba nie jest tak bardzo widoczne, prawda?Jeszcze raz się odwrociłam w stronę przymarzniętych drzwi, po czym posłałam mu słaby uśmiech - Szczerze nic nie planuje, Ciekawski Stworku. Jednakże, do czego ty zmierzasz? Skoro odpowiedziałam Ci to teraz Twoja kolej.
Byłam ciekawa, tego co on wymyśli. Mógł mnie nadzwyczaj w świecie trollować, lecz teraz takie się to nie wydawało. Nawet dzięki skulonym nogom nie mógł z powrotem wrócić do poprzedniej czynności, co najwidoczniej odbiło się na nim w taki sposób, że zaczął dotykać po bokach moich nóg. To z kolei sprawiało, iż niczym łódka na otwartym morzu lekko się przechylałam na boki do czasu, aż jednym tekstem oraz ryknięciem mnie rozbawił. Zaczęłam się uroczo śmiać, czekając na jego kolejne słowa, które tym razem wspominały o zębach. Poza nimi oczywiście dochodziły czyny, które z pewnością zapamiętam do końca swoich dni. Oczywiście, gdyby ktoś nie wiedział to chodziło mi o jego powarkiwanie, do którego doszło mocniejsze pchnięcie. Automatycznie będąc słabsza od niego, odwróciłam się na plecy. On tymczasem postanowił mnie ugryźć w pupę, co z kolei wywołało mój pisk, tym razem głośniejszy od poprzedniego.
-Ty zwierzaku! - krzyknęłam, wciąż rozbawiona po wcześniejszej sytuacji. Ta również była komiczna, choć przez to zostałam ugryziona tam, gdzie nie powinnam. Moje ręce automatycznie zaczęły tworzyć, sprawiając że mała kostka lodu przejechała po plecach Kaguyi. Chciałam go jakoś wzdrynąć i w dodatku nieco ostudzić. Oczywiście nie robiłam tego, by mu do gryźć czy zachować się złośliwe. Byłam niewinna, co z kolei potwierdzał mój dziewczęcy śmiech - echem odbijający się o ściany pokoju.
0 x
Re: Szpital
Kaien gdyby wiedział ile satysfakcji Mei dało zamrożenie drzwi pewnie dawałby jej różne rzeczy do zamrażania. Dla niego taka prosta czynność... Po prostu była czynnością. Widział za to jej rezultat, odcięcie ich od świata w tej przytulnej salce. To było zagranie takie troszke niegrzeczne jak na taką uroczą dziewczynkę jak Meiusia, prawda? Ona za to widziała w tym piękno kreacji, tworzenia i w ogóle przetestowania swojego KG. Jakby Kaien zadziałał? No pewnie jego KG się przyda 'przy wychodzeniu' jak zrobi ostrą kość, łupnie i drzwi otworzą się razem z łóżkiem i lodem dziewczyny z klanu Yuki.
Każdy robi to, w czym jest dobry, a rzadko się jest dobrym w kilku rzeczach na raz. Zawsze jest jakaś cecha czy umiejętnośc dominująca. Ona zamraża i zamyka, on... Kościuje i otwiera. Cóż za głupi czasownik, Kaien sam w myślach skarcił się za popełnienie go niczym spłodzenie dziecka literówki z analfabetyzmem. Ha ha... ANALfabetyzm...
Kaien chyba musiał się mocno stresować sytuacją, skoro zaczeły mu się przypominać głupie żarty jakie opowiadają sobie dzieciaki w wieku conajmniej młodszym dwukrotnie od Kaiena. Nie no, tak trzynaście lat pewnie i już pojawiają się takie żarty.
-Och. Odcinając nas od świata skazałaś się na króla dziczy! - Nie wychodził z roli, co każde słowo powarkiwał. A kiedy upomniała się o swoją część umowy blondyn wzruszył tylko ramionami.
-Bo to miłe. Po prostu. Tobie jest miło. A to chyba miłe. Miło, że jest miło.
I w ten sposób zakańczamy wypowiedź, gdyż jest to najbardziej rozbudowane zdanie na jakiego było stać króla dziczy w aktualnym stanie rozkocenia maksymalnego.
Gdy oberwał po plecach kostką lodu wydał z siebie głośne miaukniecie, nie wychodząc z roli i zadrzał mocno, wzdrygnął się, miauknął żalośnie, lód zsunął się na plecy.
W jego głowie pojawił się alarm 'OKamisamoJakieToCholernieZimneJaNieChceByłemGrzeczny'. Ale musiał zacisnąć zabki. Król dziczy to dumny zwierzaczek!
Na twarzy pojawiła się złość. Bardzo dużo złości. Postanowił pokazać Mei jak to jest byc ofiarą w dziczy!
Łaskotał ją to po plecach, to po bokach, to po udach, nie patrząc gdzie, na oslep, kilka razy gryząc ją delikatnie a to znów w pośladek, a to w udo...
Koniec końców znów ją przeturlał na brzuch, nosem, w baaardzo szybkich i zdecydowanych ruchach odsunął jej bielizne na kilka centymetrów i znów lekko zanurzył zęby w chłodnej, miękkiej, gładkiej jędrnej skórze jej pośladka.
Każdy robi to, w czym jest dobry, a rzadko się jest dobrym w kilku rzeczach na raz. Zawsze jest jakaś cecha czy umiejętnośc dominująca. Ona zamraża i zamyka, on... Kościuje i otwiera. Cóż za głupi czasownik, Kaien sam w myślach skarcił się za popełnienie go niczym spłodzenie dziecka literówki z analfabetyzmem. Ha ha... ANALfabetyzm...
Kaien chyba musiał się mocno stresować sytuacją, skoro zaczeły mu się przypominać głupie żarty jakie opowiadają sobie dzieciaki w wieku conajmniej młodszym dwukrotnie od Kaiena. Nie no, tak trzynaście lat pewnie i już pojawiają się takie żarty.
-Och. Odcinając nas od świata skazałaś się na króla dziczy! - Nie wychodził z roli, co każde słowo powarkiwał. A kiedy upomniała się o swoją część umowy blondyn wzruszył tylko ramionami.
-Bo to miłe. Po prostu. Tobie jest miło. A to chyba miłe. Miło, że jest miło.
I w ten sposób zakańczamy wypowiedź, gdyż jest to najbardziej rozbudowane zdanie na jakiego było stać króla dziczy w aktualnym stanie rozkocenia maksymalnego.
Gdy oberwał po plecach kostką lodu wydał z siebie głośne miaukniecie, nie wychodząc z roli i zadrzał mocno, wzdrygnął się, miauknął żalośnie, lód zsunął się na plecy.
W jego głowie pojawił się alarm 'OKamisamoJakieToCholernieZimneJaNieChceByłemGrzeczny'. Ale musiał zacisnąć zabki. Król dziczy to dumny zwierzaczek!
Na twarzy pojawiła się złość. Bardzo dużo złości. Postanowił pokazać Mei jak to jest byc ofiarą w dziczy!
Łaskotał ją to po plecach, to po bokach, to po udach, nie patrząc gdzie, na oslep, kilka razy gryząc ją delikatnie a to znów w pośladek, a to w udo...
Koniec końców znów ją przeturlał na brzuch, nosem, w baaardzo szybkich i zdecydowanych ruchach odsunął jej bielizne na kilka centymetrów i znów lekko zanurzył zęby w chłodnej, miękkiej, gładkiej jędrnej skórze jej pośladka.
I jeśli Mei postanowi mu nie przerywać, kilkoma cmokami przejdzie wyżej i zacznie gryzać za materiał bielizny, taki paseczek z boku, no.
Jak chcesz by tak zrobił, to możesz to napisać.
Jak chcesz by tak zrobił, to możesz to napisać.
0 x
Re: Szpital
W pewnym momencie poczułam się jak w prawdziwej dziczy. Co prawda, przestrzeń, która nas otaczała mocno mnie zniżała i psuła dobre wrażenie, które zbudował Kaien. Zachowywał się jak prawdziwy tygrysek, którego miałam ochotę pogłaskać. Nie wiedziałam, skąd to dziwne uczucie, ale pragnęłam to zrobić. Jednakże, jak miałam to zrobić gdy leżałam na brzuchu? Lekko odwróciłam do niego głowę, by popatrzeć na jego nowe oblicze. Uzasadnienie jakie otrzymałam nie było zadowalające, ale o co mogłam posądzać ,,króla dziczy"? Niestety o nic, no może poza tym pieszczeniem mojego od dawna zimnego i nie czułego ciała.
- Skazałam się? Pamiętaj, że nie bez powodu śnieżynka mnie nią nazwałeś - uśmiechnęłam się, tak jak jeszcze nigdy. Na mojej buzi zagościł chytry uśmieszek, który zwiastował pełne zaangażowanie dla naszej gry. Drzwi były zamknięte, aczkolwiek już dało się słyszeć jak ludzie po drugiej stronie, nie do końca wiedzą, o co chodzi.Może słyszeli moje piski? W podświadomości wzruszyłam jedynie ramionami, jednocześnie słysząc głośne miauknięcie. Czyżby, aż tak nie lubił lodu? Cóż, musiał się przyzwyczaić, gdyż w moim życiu od początku panował chłód. Było to po części spowodowane moim kekkei-genkai, a zaraz po nim ludźmi, którymi się otaczałam w przeszłości.
-Zimne? Zapytałam ze śmiechem i widoczną radością w oczach. Jego reakcja była piękna, szczególnie, że nie wychodził ze swojej roli.
W końcu nadszedł czas, gdy zwierzak się oburzył, innymi słowy postanowił mi pokazać jak to być na jego łasce. Najpierw były łaskotki przez które zaczęłam się wiercić. Z moich oczu poleciały łzy śmiechu, jednakże one zamieniły się w małe, zamarznięte kropelki.
- Przestań, mam łaskotki! Powiedziałam nieco głośniej, niż zamierzałam. Następnie starałam się bronić przed jego ząbkami, które gryzły moją pupę oraz uda. Nie udało mi się, ale za to znowu zostałam odwrócona. Chłopak nie za wiele czekając, odsunął kawałek mojej czystej bielizny i znowu zaczął mnie gryźć. Postanowiłam, iż tym razem mu przerwę, ale jak? Popatrzyłam na miękką pierzastą poduszkę, z której wyciągnęłam jedno ładnie wyglądające piórko. Przebiegłe spojrzenie, ten sam uśmieszek zwiastował, że zaraz się na nim odegram. W sumie, sam czyn nadszedł bardzo szybko. Lekko się przechylając, zwróciłam rękę w jego stronę i zaczęłam go miziać wcześniej wyciągniętym piórkiem. Trochę po szyi, torsie, w prawie każde miejsce, gdzie człowiek mógłby mieć łaskotki. Chciałam trochę się zabawić, w końcu nigdy wcześniej, tak się nie zachowywałam..
- Skazałam się? Pamiętaj, że nie bez powodu śnieżynka mnie nią nazwałeś - uśmiechnęłam się, tak jak jeszcze nigdy. Na mojej buzi zagościł chytry uśmieszek, który zwiastował pełne zaangażowanie dla naszej gry. Drzwi były zamknięte, aczkolwiek już dało się słyszeć jak ludzie po drugiej stronie, nie do końca wiedzą, o co chodzi.Może słyszeli moje piski? W podświadomości wzruszyłam jedynie ramionami, jednocześnie słysząc głośne miauknięcie. Czyżby, aż tak nie lubił lodu? Cóż, musiał się przyzwyczaić, gdyż w moim życiu od początku panował chłód. Było to po części spowodowane moim kekkei-genkai, a zaraz po nim ludźmi, którymi się otaczałam w przeszłości.
-Zimne? Zapytałam ze śmiechem i widoczną radością w oczach. Jego reakcja była piękna, szczególnie, że nie wychodził ze swojej roli.
W końcu nadszedł czas, gdy zwierzak się oburzył, innymi słowy postanowił mi pokazać jak to być na jego łasce. Najpierw były łaskotki przez które zaczęłam się wiercić. Z moich oczu poleciały łzy śmiechu, jednakże one zamieniły się w małe, zamarznięte kropelki.
- Przestań, mam łaskotki! Powiedziałam nieco głośniej, niż zamierzałam. Następnie starałam się bronić przed jego ząbkami, które gryzły moją pupę oraz uda. Nie udało mi się, ale za to znowu zostałam odwrócona. Chłopak nie za wiele czekając, odsunął kawałek mojej czystej bielizny i znowu zaczął mnie gryźć. Postanowiłam, iż tym razem mu przerwę, ale jak? Popatrzyłam na miękką pierzastą poduszkę, z której wyciągnęłam jedno ładnie wyglądające piórko. Przebiegłe spojrzenie, ten sam uśmieszek zwiastował, że zaraz się na nim odegram. W sumie, sam czyn nadszedł bardzo szybko. Lekko się przechylając, zwróciłam rękę w jego stronę i zaczęłam go miziać wcześniej wyciągniętym piórkiem. Trochę po szyi, torsie, w prawie każde miejsce, gdzie człowiek mógłby mieć łaskotki. Chciałam trochę się zabawić, w końcu nigdy wcześniej, tak się nie zachowywałam..
0 x
Re: Szpital
Meiuś A.k.a śnieżynka postanowiła dalej pozostać słodkim małym marudnikiem. Nie mogła zrozmieć najprostszej logiki Kaiena którą próbował jej przedłożyć. Czemu robił to co robił? Po prostu było to przyjemne dla niej i dla niego, nikomu przy tym innemu nie szkodziło... To znaczy chyba jej sie podobalo. Duzo sie usmiechala, pieszczoty jak na razie byly grzeczne. Może nie do końca, ale niegrzecznie miało być dopiero teraz. I pewnie tez sie teraz skonczy, bo Kaien musi wczesniej czy pozniej w pysk dostac, takie jest niestety przeznaczenie krola dzizy, z lowcy stac sie ofiara.
Kiedy oberwał od niej lodem niby niechcący, a jej jedyną reakcją był śmiech z niego i zapytanie czy 'zimne' skrzywił się i pokiwał główką smutno, dając jej do zrozumienia, że zimne aż za bardzo i że kotek dziczy nie lubi jak jest aż tak zimne i twarde jak kostka lodu ktora zjechala po jego rozgrzanych plecach! Calkowicie az za mocno i za duzo chłodu, brrr.
Postanowila jednak przejac troche wodze w byciu złośnikiem, bo dobyła piórka narażając szpital na większy niż zwykle ubytek! To przecież piórko państwowe należące do Shigashi! Trzeba będzie odkupywać! A raczej, probowalby sie tak bronic... Gdyby to nie bylo tak przyjemne. Laskotala go po szyi i torsie i dopiero w sumie teraz miala okazje sie przyjrzec na jego blizny - Dookola szyi, brak sutka zamiast ktorego jest blizna w ksztalcie X'a. Wiele, wiele innych blizn znaczących jego skóre.
W końcu złapał jej obie łapki, delikatnie, ale przerywając pieszczoty i powoli i ostrożnie ją pocałował. Wpił się w jej usta. Chwile je całował, delektując się nimi. Kolejny pocałunek. Hmmm... Pocałunki są miłe. Przedłużył go chwile wiedzac jak to działa na nią, że znów się 'rozpuści' na chwile. A wtedy postanowił działać.
Puścił jedną jej dłoń i zsunął delikatnie góre jej ubrania do dolu, odsłaniając biust. Nie czekał, nie podziwiał. Choć mógł.
Od razu skupił się na elemencie który odstawał kolorystycznie, strategiczny punkt. Bez zawahania położył na nim usta i lekko possał nimi. Odsunął głowe i spojrzał jej w oczy.
-Ciepłe? - Spytał, parodiując jej poprzednie pytanie.
Całus.
Kiedy oberwał od niej lodem niby niechcący, a jej jedyną reakcją był śmiech z niego i zapytanie czy 'zimne' skrzywił się i pokiwał główką smutno, dając jej do zrozumienia, że zimne aż za bardzo i że kotek dziczy nie lubi jak jest aż tak zimne i twarde jak kostka lodu ktora zjechala po jego rozgrzanych plecach! Calkowicie az za mocno i za duzo chłodu, brrr.
Postanowila jednak przejac troche wodze w byciu złośnikiem, bo dobyła piórka narażając szpital na większy niż zwykle ubytek! To przecież piórko państwowe należące do Shigashi! Trzeba będzie odkupywać! A raczej, probowalby sie tak bronic... Gdyby to nie bylo tak przyjemne. Laskotala go po szyi i torsie i dopiero w sumie teraz miala okazje sie przyjrzec na jego blizny - Dookola szyi, brak sutka zamiast ktorego jest blizna w ksztalcie X'a. Wiele, wiele innych blizn znaczących jego skóre.
W końcu złapał jej obie łapki, delikatnie, ale przerywając pieszczoty i powoli i ostrożnie ją pocałował. Wpił się w jej usta. Chwile je całował, delektując się nimi. Kolejny pocałunek. Hmmm... Pocałunki są miłe. Przedłużył go chwile wiedzac jak to działa na nią, że znów się 'rozpuści' na chwile. A wtedy postanowił działać.
Puścił jedną jej dłoń i zsunął delikatnie góre jej ubrania do dolu, odsłaniając biust. Nie czekał, nie podziwiał. Choć mógł.
Od razu skupił się na elemencie który odstawał kolorystycznie, strategiczny punkt. Bez zawahania położył na nim usta i lekko possał nimi. Odsunął głowe i spojrzał jej w oczy.
-Ciepłe? - Spytał, parodiując jej poprzednie pytanie.
Całus.

0 x
Re: Szpital
Pomyśleć, że pierwszy raz pozwoliłam sobie na taką spontaniczność. Byłam radosna, wciągnęłam się w pieszczoty blondyna i robiłam to co najlepiej potrafiłam, czyli inaczej mówiąc, sprawiałam, że osoby wokół mnie czuły się naprawdę dobrze. Byłam czymś w rodzaju duszy towarzystwa, która uwielbia innych podnosić na duchu czy uszczęśliwiać. Może to tylko i wyłącznie dlatego spędzałam czas z Kaienem, a może przez to pozwalałam mu się tak daleko posunąć? Nieco się zamyśliłam, po czym gdy popatrzyłam na niego, coś we mnie pękło. Jego smutna minka, po moim pytaniu była nie do opisania. Wyglądał jak zbity psiak, którego już nigdy więcej nie chciałam zrobić krzywdy.
Później zamiast go ,,torturować" małymi kostkami lodu, przeszłam do miziania go piórkiem, gdzie mogłam się przypatrzeć jego blizną. Nawet, by móc jeszcze bardziej poznać jego ciało swoimi palcami dotknęłam miejsca, gdzie powinien znajdować się sutek. Zaraz po tym, przejechałam po jego szyi i zostałam zatrzymana. Spojrzałam na niego niewinnym wzrokiem, uśmiechając się łagodnie jak owieczka. Nie wiedziałam, co mnie czeka, aż do momentu gdy się pocałowaliśmy. Po raz kolejny posmakowałam jego ust i to niejednokrotnie. Słodkie, a zarazem bardzo przyjemne, aż żałowałam, że się skończyły. Pomimo swoich uczuć, wciąż nie wiedziałam na czym stoi moja relacja z blondynem, co prawda ciężko było to nazwać szczególnie, gdy tak po prostu materiał od mojej sukienki został opuszczony w dół. Nie pomyślałabym, by taka kreacja mogła kiedyś zostać prawie zdjęta nie przeze mnie. Nagość, oczywiście mi nie przeszkadzała. Nie wiedziałam, czego miałam się wstydzić, w końcu byłam urokliwą dziewczyną o naturalnych kobiecych kształtach. Jednakże sam fakt, że nie bałam się pokazać nie znaczyło, iż jestem łatwa.
To było można zobaczyć po jego następnej czynności, na która zareagowałam nagłym napływem nieśmiałości, a zaraz potem odsuwając się od niego i uderzając go dłonią w policzek. Musiałam jakoś zareagować, gdyż to przeszło nieco za daleko. Następnie z ognikami w oczach, popatrzyłam w jego.
-Poszedłeś o krok za daleko - poinformowałam go coraz bardziej, wracając do swojej normalnej słodkiej formy.
Później zamiast go ,,torturować" małymi kostkami lodu, przeszłam do miziania go piórkiem, gdzie mogłam się przypatrzeć jego blizną. Nawet, by móc jeszcze bardziej poznać jego ciało swoimi palcami dotknęłam miejsca, gdzie powinien znajdować się sutek. Zaraz po tym, przejechałam po jego szyi i zostałam zatrzymana. Spojrzałam na niego niewinnym wzrokiem, uśmiechając się łagodnie jak owieczka. Nie wiedziałam, co mnie czeka, aż do momentu gdy się pocałowaliśmy. Po raz kolejny posmakowałam jego ust i to niejednokrotnie. Słodkie, a zarazem bardzo przyjemne, aż żałowałam, że się skończyły. Pomimo swoich uczuć, wciąż nie wiedziałam na czym stoi moja relacja z blondynem, co prawda ciężko było to nazwać szczególnie, gdy tak po prostu materiał od mojej sukienki został opuszczony w dół. Nie pomyślałabym, by taka kreacja mogła kiedyś zostać prawie zdjęta nie przeze mnie. Nagość, oczywiście mi nie przeszkadzała. Nie wiedziałam, czego miałam się wstydzić, w końcu byłam urokliwą dziewczyną o naturalnych kobiecych kształtach. Jednakże sam fakt, że nie bałam się pokazać nie znaczyło, iż jestem łatwa.
To było można zobaczyć po jego następnej czynności, na która zareagowałam nagłym napływem nieśmiałości, a zaraz potem odsuwając się od niego i uderzając go dłonią w policzek. Musiałam jakoś zareagować, gdyż to przeszło nieco za daleko. Następnie z ognikami w oczach, popatrzyłam w jego.
-Poszedłeś o krok za daleko - poinformowałam go coraz bardziej, wracając do swojej normalnej słodkiej formy.
0 x
Re: Szpital
W sumie... Kaien nie wiedział co w niego wstąpiło... Ale było to miłe. Może jakiś diabełek z najgłębszych czeluści piekła miał dziś wolne, wyszedł powolutku z naaajniższego kręgu piekła i zawędrował do Antai? Może to jego sprawka, cały ten dym i ognie, to byłoby w jego stylu. I wtedy jak Kaienowi zerwal sie film gdy dostał gruzem już było po wszystkim, diabełek już był w nim.
Tak, to by tłumaczyło jego odwage w dobieraniu się do dziewczynki z klanu lodowatych zmarźluchów.
Kiedy dotykała jego torsu uśmiechnął się mocniej. Jego skóre przeszył dreszcz.
-To śmieszne, ale jak dotykasz tej... blizny, to skóra mnie tak łaskocze. Miłe uczucie nawet. Takie... Odległe. To dziwne uczucie jak brakuje ci tak kluczowych i ważnych elementów skóry jak sutek. Ja w ogóle jestem taki jakiś zdekompletowany...
Westchnął cicho, ale taka niestety była prawda. Brakowało kilku palcy u rąk i nóg, sutka, kawałka ucha.. No i najbardziej na pierwszy rzut oka rzucała się blizna od brwi do policzka, a gdy Kaien na pieszczoty odwrócił wzrok, Yuki mogła zobaczyć że linia ułożyła sie w idealnie prostą razem z szarą pręgą na przekrwionym białku oka. Ona była w laboratorium, odcięta od świata.
Ale mogła sobie wyobrażać tylko, co on w swoim życiu przeszedł. Te wszystkie blizny które można było liczyć w setkach, same się nie zrobiły. Wychodzące z ciała kości nie zostawiają blizn, te zadała mu inna żywa istota... Ale były różne. Od śladów zębów, przez rozerwania skóry od uderzeń aż do rozcięć ostrza, które bardzo ładnie rozdzielało skóre zostawiajac idealnie równą blizne. Taką... wypukłą, wybrzuszoną.
A potem... No cały krótki epizod z jej idealnym, młodziutkim i jędrnym biustem. Zakończony bardzo szorstko bo ciosem w twarz. Policzek od razu czerwony bo sobie nie oszczędzała Mei ciosu. Kaien odwrócił lekko twarz, uśmiechnął się i nadstawił drugi policzek.
-Uderz. Mocniej. Bo wiem o tym, że zabrnąłem za daleko i tego nie żałuje. - Ściszył głos. - Całus w twoje piersi mi się podobał. Z równie nieskrywaną przyjemnością pocałowałbym też to miejsce, które wcześniej tyknąłem, a które zasłoniłaś podciągając nogi. Wiesz jakby dopiero było ci miło? - Ot... Najbardziej śmiała i nieskrywana niemal propozycja dziś. A jak, raz sie żyje.
Przesunął palcem po jej nodze, kreśląc kółka.
-A to takie nie zobowiązujące, nie będe przecież nic wzamian wymagał... - Mówi cichutko, uciekając wzrokiem. Ot rozkoszniak Kaien
Tak, to by tłumaczyło jego odwage w dobieraniu się do dziewczynki z klanu lodowatych zmarźluchów.
Kiedy dotykała jego torsu uśmiechnął się mocniej. Jego skóre przeszył dreszcz.
-To śmieszne, ale jak dotykasz tej... blizny, to skóra mnie tak łaskocze. Miłe uczucie nawet. Takie... Odległe. To dziwne uczucie jak brakuje ci tak kluczowych i ważnych elementów skóry jak sutek. Ja w ogóle jestem taki jakiś zdekompletowany...
Westchnął cicho, ale taka niestety była prawda. Brakowało kilku palcy u rąk i nóg, sutka, kawałka ucha.. No i najbardziej na pierwszy rzut oka rzucała się blizna od brwi do policzka, a gdy Kaien na pieszczoty odwrócił wzrok, Yuki mogła zobaczyć że linia ułożyła sie w idealnie prostą razem z szarą pręgą na przekrwionym białku oka. Ona była w laboratorium, odcięta od świata.
Ale mogła sobie wyobrażać tylko, co on w swoim życiu przeszedł. Te wszystkie blizny które można było liczyć w setkach, same się nie zrobiły. Wychodzące z ciała kości nie zostawiają blizn, te zadała mu inna żywa istota... Ale były różne. Od śladów zębów, przez rozerwania skóry od uderzeń aż do rozcięć ostrza, które bardzo ładnie rozdzielało skóre zostawiajac idealnie równą blizne. Taką... wypukłą, wybrzuszoną.
A potem... No cały krótki epizod z jej idealnym, młodziutkim i jędrnym biustem. Zakończony bardzo szorstko bo ciosem w twarz. Policzek od razu czerwony bo sobie nie oszczędzała Mei ciosu. Kaien odwrócił lekko twarz, uśmiechnął się i nadstawił drugi policzek.
-Uderz. Mocniej. Bo wiem o tym, że zabrnąłem za daleko i tego nie żałuje. - Ściszył głos. - Całus w twoje piersi mi się podobał. Z równie nieskrywaną przyjemnością pocałowałbym też to miejsce, które wcześniej tyknąłem, a które zasłoniłaś podciągając nogi. Wiesz jakby dopiero było ci miło? - Ot... Najbardziej śmiała i nieskrywana niemal propozycja dziś. A jak, raz sie żyje.
Przesunął palcem po jej nodze, kreśląc kółka.
-A to takie nie zobowiązujące, nie będe przecież nic wzamian wymagał... - Mówi cichutko, uciekając wzrokiem. Ot rozkoszniak Kaien
0 x
Re: Szpital
Kiedyś myślałam, że uczucie jakie się we mnie zrodziło, zakwitnie w późniejszym wieku. Moje zainteresowanie skupi się na jak najlepszych chłopakach z mojego klanu, a rodzice będą mogli być ze mnie dumni. Jak się okazało poczułam coś innego do bloondwłosego chłopaka z klanu Kaguya. W prawdzie nie była to miłość, jednakże jeśli chodzi o zauroczenie to z pewnością można było tak to nazwać. Mogłam powiedzieć, że moje dawne cele zostały w tej chwili w połowie zrujnowane, gdyż nigdy nie myślałam, by się wiązać z innym klanem. Yuki byli wyjątkowi, odmienni, ale co jeśli zrodzi się potomstwo nie czysto klanowe? Zerknęłam na Kaiena, który na dotyk mojej zimnej dłoni, aż się wzdrygnął. Może przejechanie po bliźnie było czymś przyjemnym? Nie wiedziałam, aczkolwiek gdyby była to sprawka mojej temperatury to z pewnością, bym wiedziała, że powinnam zakładać rękawiczki, tak, by inni nie czuli mojej chłodnej skóry.
-Brakujący element? Zachowujesz się jak puzzle, które z chęcią bym ułożyła. Odezwałam się bardziej zagadkowo. Jednakże wiedziałam, iż po mimo zwierzęcej natury zrozumie przekaz. W innym wypadku moglibyśmy siebie nie zrozumieć, co mogłoby doprowadzić do późniejszych nieporozumień. Patrząc na niego widziałam całego mężczyznę. Nie potrzebował dodatkowych palców czy kawałka ucha. W moich oczach był kimś więcej, w dodatku przy nim czułam, że moja historia do najgorszych nie należy. Jego rany zadane przez innych ludzi były prawdziwym dowodem piekła, przez które musiał przejść. Ja natomiast psychicznie została zrujnowana do takiego stopnia, że wciąż mam swoje spazmy, uaktywniające się przy większym gronie osób.
- Musiałeś przez wiele przejść, skoro masz tyle ładnych pamiątek. Skomentowałam cichszym głosem, po czym stało się to o czym wspominałam wcześniej. Jego zachowanie, z początku słodkie przeszło dalej, zapewniając mojemu ciału kolejne pieszczoty. Ja tym samym, nie wytrzymując, nie wiedząc, do czego może dojść przerwałam. Wiedząc, iż nie jestem gotowa na kolejną porcję.
-Wystarczył mi tylko raz. Drugiego nie musisz nadstawiać - pogłaskałam dłonią miejsce, które chciał bym uderzyła. Dla mnie już starczyło, ale zapragnęłam móc go poczuć pod własnymi palcami. Jednocześnie uśmiechnęłam się nieśmiało w jego kierunku i cofnęłam, gdy zaczął mówić. Nadal czułam jego dotyk na swojej nodze, jednakże taka przestrzeń mi wystarczyła.
- Kaien.. na to jeszcze za wcześnie, poza tym nie uważasz, że jak na naszą znajomość nie powinniśmy mieć innych relacji? Nieco się zawstydziłam, myśląc czy powiedzieć mu o swoim zauroczeniu. Była to ważna sprawa, gdyż miałam z nim spędzić szmat czasu, który nie wiadomo, co przyniesie.
-Brakujący element? Zachowujesz się jak puzzle, które z chęcią bym ułożyła. Odezwałam się bardziej zagadkowo. Jednakże wiedziałam, iż po mimo zwierzęcej natury zrozumie przekaz. W innym wypadku moglibyśmy siebie nie zrozumieć, co mogłoby doprowadzić do późniejszych nieporozumień. Patrząc na niego widziałam całego mężczyznę. Nie potrzebował dodatkowych palców czy kawałka ucha. W moich oczach był kimś więcej, w dodatku przy nim czułam, że moja historia do najgorszych nie należy. Jego rany zadane przez innych ludzi były prawdziwym dowodem piekła, przez które musiał przejść. Ja natomiast psychicznie została zrujnowana do takiego stopnia, że wciąż mam swoje spazmy, uaktywniające się przy większym gronie osób.
- Musiałeś przez wiele przejść, skoro masz tyle ładnych pamiątek. Skomentowałam cichszym głosem, po czym stało się to o czym wspominałam wcześniej. Jego zachowanie, z początku słodkie przeszło dalej, zapewniając mojemu ciału kolejne pieszczoty. Ja tym samym, nie wytrzymując, nie wiedząc, do czego może dojść przerwałam. Wiedząc, iż nie jestem gotowa na kolejną porcję.
-Wystarczył mi tylko raz. Drugiego nie musisz nadstawiać - pogłaskałam dłonią miejsce, które chciał bym uderzyła. Dla mnie już starczyło, ale zapragnęłam móc go poczuć pod własnymi palcami. Jednocześnie uśmiechnęłam się nieśmiało w jego kierunku i cofnęłam, gdy zaczął mówić. Nadal czułam jego dotyk na swojej nodze, jednakże taka przestrzeń mi wystarczyła.
- Kaien.. na to jeszcze za wcześnie, poza tym nie uważasz, że jak na naszą znajomość nie powinniśmy mieć innych relacji? Nieco się zawstydziłam, myśląc czy powiedzieć mu o swoim zauroczeniu. Była to ważna sprawa, gdyż miałam z nim spędzić szmat czasu, który nie wiadomo, co przyniesie.
0 x
Re: Szpital
Kaien na dłuższą mete szczerym będąc... Nie myślał o tak dalekiej przyszłości jak rodzina, dzieci. I nie odległej w czasie tylko odległej w istnieniu. Po prostu nie wyobrażał sobie możliwości posiadania potomstwa. Myśl o tym była dla niego całkowicie, ale to całkowicie abstrakcyjna i niemożliwa do spełnienia. On i dzieci? On i żona? Że co cholera? Nie, to nie mieściło się w głowie chłopaka z rodu Kaguya. Nie był dość dojrzały albo coś, ale po prostu... Nie. Nie i koniec, to nie jest typ życia w jakim się widzi.
A ona? No w sumie nie znał rodu Yukich, ale może byli jacyś cholera dumni i rodzinni? Jakby był z Mei to będzie musiał przypodobać się jej klanowi? Będzie titiritanie i wszelkie prorodzinne prokrewniackie szopki? To było conajmniej nie do ogarnięcia dla umysłu chłopaka więc w rezultacie wziął i się zawiesił, dłuższą chwile po prostu w Mei wpatrując.
-Teraz awansowałem na puzzle? Ilu elementowe? Czy obrazek który wyjdzie po ułożeniu będzie ładny? - Spytał się sympatycznie, uśmiechając poprzez podniesienie jednego kącika ust. W sumie wyszedł taki smutny, bardziej zamyślony uśmiech... Ale w rzeczy samej taki przecież był. Wzdrygnął się znów, a jego włosy roztrzepały się jeszcze bardziej. Chyba lata zaczesywania koniec końców poszły w las. I weź tu człowieku zachowaj praktyczny i schludny wygląd...
Kiedy skomentowała jego blizny, ujął jej dłoń i przejechał po kilku wyliczając 'Shuriken. Tanto. Nóż kuchenny. Cięcie katany. Pchnięcie nodachi. Kawałek zbitego szkła. Kieł niedźwiedzia. Wilczy pazur. ' W ten sposób krótkimi półsłowkami niemalże opowiadał jej pochodzenie blizny. A raczej wyjaśniał co takowe blizny utworzyło na jego ciele, a były one we wszelkich możliwych kształtach i wielkościach. Te od noża były najmniej szpecące. Najbardziej surowe ale przy okazji dodające pewnego uroku były blizny po zwierzętach. Zwłaszcza, że były cztery obok siebie równolegle na podobną długość, jak pazury dzikiego zwierza rozdzierające mięso swej ofiary.
Kiedy pogłaskała jego policzek do uśmiechu dołączył drugi kącik ust i powstał pełen nawet szczery uśmiech.
Kiedy znów go tak jakby skarciła, oparł głowe na ręce, a łokieć na łóżku, lekko sie przekręcając by mógł na nią patrzeć.
-Na jaką naszą znajomość? Sugerujesz, że nie powinna nas łączyć fizyczność? Tak... W ogóle? Nie widze przeciwskazań. Może ty widzisz? - Odpowiedział, zniknął uśmiech, zniknęły emocje. Po raz pierwszy widziała Kaiena, poważnego i zimnego jak lód. Zabawne, ale poprzednim razem gdy taki się stał ona była nieprzytomna i ciężko ranna. Kiedy ją ratował.
-Wiem, że wcześnie. Wiem, że się śpiesze. Ale... Wybacz. To przez Antai. Po tym co się stało... Byliśmy tak blisko śmierci. Gdyby nie nici Muraia i to, że wyciągnąłem cię z gruzu oboje byśmy tam mogli umrzeć. Życie, tyle lat walki, tyle lat starań... Ciągłego budzenia sie rano, zdobywania pożywienia i w sumie walki o przetrwanie z naturą... Wolność, uzyskanie wolności teraz... I to wszystko mogło być zgaszone niczym pochodnia. W ciagu sekundy, jednym zanurzeniem w wodzie. Cały płomień wtedy zgaśnie... I tak blisko zgaśniecia my byliśmy. To strasznie dołujące, bo co jeśli nadeszły takie niespokojne czasy? I to się jutro powtórzy? Albo pojutrze? I co jeśli wtedy nie przeżyjemy? To cholernie ssie.
Westchnął, zamykając oczy i dalej klęcząc przy łozku wtulając głowe w pościel i poduszke na której leżała dziewczyna. Pachniała jak jej skóra, przez co mimowolnie lekko się uśmiechnął. Mógł wyglądać uroczo, mimo jego słów które były wyjątkowo nihilistyczne... i wyjątkowo trafne.
A ona? No w sumie nie znał rodu Yukich, ale może byli jacyś cholera dumni i rodzinni? Jakby był z Mei to będzie musiał przypodobać się jej klanowi? Będzie titiritanie i wszelkie prorodzinne prokrewniackie szopki? To było conajmniej nie do ogarnięcia dla umysłu chłopaka więc w rezultacie wziął i się zawiesił, dłuższą chwile po prostu w Mei wpatrując.
-Teraz awansowałem na puzzle? Ilu elementowe? Czy obrazek który wyjdzie po ułożeniu będzie ładny? - Spytał się sympatycznie, uśmiechając poprzez podniesienie jednego kącika ust. W sumie wyszedł taki smutny, bardziej zamyślony uśmiech... Ale w rzeczy samej taki przecież był. Wzdrygnął się znów, a jego włosy roztrzepały się jeszcze bardziej. Chyba lata zaczesywania koniec końców poszły w las. I weź tu człowieku zachowaj praktyczny i schludny wygląd...
Kiedy skomentowała jego blizny, ujął jej dłoń i przejechał po kilku wyliczając 'Shuriken. Tanto. Nóż kuchenny. Cięcie katany. Pchnięcie nodachi. Kawałek zbitego szkła. Kieł niedźwiedzia. Wilczy pazur. ' W ten sposób krótkimi półsłowkami niemalże opowiadał jej pochodzenie blizny. A raczej wyjaśniał co takowe blizny utworzyło na jego ciele, a były one we wszelkich możliwych kształtach i wielkościach. Te od noża były najmniej szpecące. Najbardziej surowe ale przy okazji dodające pewnego uroku były blizny po zwierzętach. Zwłaszcza, że były cztery obok siebie równolegle na podobną długość, jak pazury dzikiego zwierza rozdzierające mięso swej ofiary.
Kiedy pogłaskała jego policzek do uśmiechu dołączył drugi kącik ust i powstał pełen nawet szczery uśmiech.
Kiedy znów go tak jakby skarciła, oparł głowe na ręce, a łokieć na łóżku, lekko sie przekręcając by mógł na nią patrzeć.
-Na jaką naszą znajomość? Sugerujesz, że nie powinna nas łączyć fizyczność? Tak... W ogóle? Nie widze przeciwskazań. Może ty widzisz? - Odpowiedział, zniknął uśmiech, zniknęły emocje. Po raz pierwszy widziała Kaiena, poważnego i zimnego jak lód. Zabawne, ale poprzednim razem gdy taki się stał ona była nieprzytomna i ciężko ranna. Kiedy ją ratował.
-Wiem, że wcześnie. Wiem, że się śpiesze. Ale... Wybacz. To przez Antai. Po tym co się stało... Byliśmy tak blisko śmierci. Gdyby nie nici Muraia i to, że wyciągnąłem cię z gruzu oboje byśmy tam mogli umrzeć. Życie, tyle lat walki, tyle lat starań... Ciągłego budzenia sie rano, zdobywania pożywienia i w sumie walki o przetrwanie z naturą... Wolność, uzyskanie wolności teraz... I to wszystko mogło być zgaszone niczym pochodnia. W ciagu sekundy, jednym zanurzeniem w wodzie. Cały płomień wtedy zgaśnie... I tak blisko zgaśniecia my byliśmy. To strasznie dołujące, bo co jeśli nadeszły takie niespokojne czasy? I to się jutro powtórzy? Albo pojutrze? I co jeśli wtedy nie przeżyjemy? To cholernie ssie.
Westchnął, zamykając oczy i dalej klęcząc przy łozku wtulając głowe w pościel i poduszke na której leżała dziewczyna. Pachniała jak jej skóra, przez co mimowolnie lekko się uśmiechnął. Mógł wyglądać uroczo, mimo jego słów które były wyjątkowo nihilistyczne... i wyjątkowo trafne.
0 x
Re: Szpital
Czułam się jak wielka układanka, której nie mogłam w żaden sposób ułożyć. Tyle sprzecznych uczuć się we mnie narodziło, że nie potrafiłam powiedzieć jak naprawdę się czuje. Patrzyłam na Kaiena, nie mogąc nic powiedzieć. Byłam zamyślona i zatrzymana przez to, co się pojawiło w mojej głowie. -zauroczenie, niepewność, nieufność czy chociażby wdzięczność. Co prawda słuchałam go uważnie, ale gdy padło pytanie dotyczące puzzli przez chwilę nie mogłam wydusić żadnego słowa. Skupiłam się na jakiejś sensownej odpowiedzi, po czym przełamując wszystkie bariery, odezwałam się.
- Czy ładna, na pewno, w końcu przedstawia coś pięknego. Ile ma elementów? Na pewno wiele, gdyż nie da się jej od razu ułożyć.
To było wszystkie. Prosta szczerość, ukryta za takimi słowami. Ciekawe tylko, czy się domyśli? Nieco się zastanowiłam, po czym skupiłam się na jego uśmiechu, który wyglądał nawet na szczery. Szkoda jedynie, iż był taki smutny, ale kolejne słowa wyjaśniły mi taki wygląd. W dodatku te włosy roztrzepane, uśmiechnęłam się na ich widok i jeszcze raz pozwoliłam sobie na dotknięcie jego blizn.
- Tyle przeżyłeś.. gdybym tylko mogła bym połowę z nich przyjęła na siebie. W końcu w porównaniu z Tobą to miałam lepiej, jednakże nie do końca.. Zawiesiłam się, wspominając ów dzień, kiedy zostałam porażona Raitonem. Wkroczyłam wtedy na nową ścieżkę bólu, przez co nie raz po prostu zamieram. Część moich komórek nie reaguje, tak jakbym się zawiesiła, jednakże to nie był problem, szczególnie, że tak rzadko się zdarzało, by coś było ze mną. Jedynie tamte poparzenia mogły zostać, aż do dzisiaj, lecz tak się nie stało. Skóra została zregenerowana, a ja z powrotem odzyskałam swój dawny urok. Westchnęłam, gdyż zostałam odebrana rodzinnie i uszkodzona psychicznie, a nie fizycznie.
Szczery uśmiech, to mnie chyba najbardziej podniosło na duchu. Pogłaskanie jego policzka było czymś dzięki czemu mogłam go zobaczyć w nieco innym świetle. Ach, gdyby tylko ta chwila trwała wiecznie...
- Cóż, nie wiem czy mam jakieś przeciwwskazania, jednakże jeszcze z nikim nie łączyła mnie fizyczność.. Odpowiedziałam nieśmiałym głosem, po czym oparłam się o cieplejszą ode mnie ścianę. Chłód, który zapanował coraz bardziej wkradał się do środka, w końcu okno wciąż było otwarte.
- Moim zdaniem, teraz będzie zupełnie inaczej. Nie nastaną złe czasy, póki nie znajdziemy się w złym miejscu o niewłaściwej porze. Wiesz, nadal pamiętam tamten dzień w Antai. Było spokojnie, aż w jednej chwili wszystko prysło niczym bańka mydlana. Cóż, z racji iż Ryuuzaku jest krajem kupieckim wątpię, by tam się coś działo. Uwierz mi mimo wszystko mamy jeszcze trochę czasu.. Dodałam łagodnie, kładąc swoje dłonie na jego, następnie spojrzałam mu otwarcie w oczy i posłałam mu ciepły uśmiech.
- Wierzę, że nawet jeśli coś się stanie razem damy radę. W tej samej chwili posunęłam się trochę na swoim łożu, dając mu możliwość wejścia obok. Nie chciałam, by klęczał, ale nie mogłam tego powiedzieć na głos. W końcu kładąc głowę na mojej poduszce, wyglądał tak słodko ze swoim pięknym uśmiechem..
- Czy ładna, na pewno, w końcu przedstawia coś pięknego. Ile ma elementów? Na pewno wiele, gdyż nie da się jej od razu ułożyć.
To było wszystkie. Prosta szczerość, ukryta za takimi słowami. Ciekawe tylko, czy się domyśli? Nieco się zastanowiłam, po czym skupiłam się na jego uśmiechu, który wyglądał nawet na szczery. Szkoda jedynie, iż był taki smutny, ale kolejne słowa wyjaśniły mi taki wygląd. W dodatku te włosy roztrzepane, uśmiechnęłam się na ich widok i jeszcze raz pozwoliłam sobie na dotknięcie jego blizn.
- Tyle przeżyłeś.. gdybym tylko mogła bym połowę z nich przyjęła na siebie. W końcu w porównaniu z Tobą to miałam lepiej, jednakże nie do końca.. Zawiesiłam się, wspominając ów dzień, kiedy zostałam porażona Raitonem. Wkroczyłam wtedy na nową ścieżkę bólu, przez co nie raz po prostu zamieram. Część moich komórek nie reaguje, tak jakbym się zawiesiła, jednakże to nie był problem, szczególnie, że tak rzadko się zdarzało, by coś było ze mną. Jedynie tamte poparzenia mogły zostać, aż do dzisiaj, lecz tak się nie stało. Skóra została zregenerowana, a ja z powrotem odzyskałam swój dawny urok. Westchnęłam, gdyż zostałam odebrana rodzinnie i uszkodzona psychicznie, a nie fizycznie.
Szczery uśmiech, to mnie chyba najbardziej podniosło na duchu. Pogłaskanie jego policzka było czymś dzięki czemu mogłam go zobaczyć w nieco innym świetle. Ach, gdyby tylko ta chwila trwała wiecznie...
- Cóż, nie wiem czy mam jakieś przeciwwskazania, jednakże jeszcze z nikim nie łączyła mnie fizyczność.. Odpowiedziałam nieśmiałym głosem, po czym oparłam się o cieplejszą ode mnie ścianę. Chłód, który zapanował coraz bardziej wkradał się do środka, w końcu okno wciąż było otwarte.
- Moim zdaniem, teraz będzie zupełnie inaczej. Nie nastaną złe czasy, póki nie znajdziemy się w złym miejscu o niewłaściwej porze. Wiesz, nadal pamiętam tamten dzień w Antai. Było spokojnie, aż w jednej chwili wszystko prysło niczym bańka mydlana. Cóż, z racji iż Ryuuzaku jest krajem kupieckim wątpię, by tam się coś działo. Uwierz mi mimo wszystko mamy jeszcze trochę czasu.. Dodałam łagodnie, kładąc swoje dłonie na jego, następnie spojrzałam mu otwarcie w oczy i posłałam mu ciepły uśmiech.
- Wierzę, że nawet jeśli coś się stanie razem damy radę. W tej samej chwili posunęłam się trochę na swoim łożu, dając mu możliwość wejścia obok. Nie chciałam, by klęczał, ale nie mogłam tego powiedzieć na głos. W końcu kładąc głowę na mojej poduszce, wyglądał tak słodko ze swoim pięknym uśmiechem..
0 x
Re: Szpital
Gratka dla każdej osoby która chciałaby się teraz pobawić w układanie. On jest puzzlami, ona układanką. Słodkie, na dluższą mete. Tylko różnica jest taka, że puzzle jak sie je ułoży stają się całkowicie bezużyteczne. A układanką można się bawić, np. taką kostką Rubika. Ile się w sumie chce, układać, poznawać wzory i ułożenia... A puzzle tymczasem będą ułożone leżały i nie przedstawiały sobą najmniejszej wartości. Smutne, jak na to spojrzeć z tej strony, nie?
-Może to i lepiej... - Zaczął niepewnie, pijąc do faktu który zaprezentowała Mei, jakoby niemożliwy do ułożenia od razu.
-Niektórzy sądzą, ze największa przyjemność tkwi właśnie w układaniu, a nie w samym efekcie układania. Słyszałaś to kiedyś? Może nie układaj mnie za bardzo tylko zaakceptuj w tej postaci. Co jak się okaże, że po układaniu trace strasznie na wartości?
Zażartował cicho nadal nie podnosząc głowy z jej poduszki. To znaczy, szpitalnej poduszki na której ona leżała. Chociaż... Teraz cała ta sala była takim oddzielnym światem, innym wymiarem. To co się działo tutaj było naprawdę abstrakcyjne.
Kiedy zrobiła dla niego miejsce, podniósł się powoli i spojrzał w dół, na swój nagi tors i poszarpane strzępy materiału w pasie.
-Chyba bede musiał sobie jakąś kurtkę znów sprawić. - Powiedział smutno po czym usiadł obok niej. I nie byłby sobą gdyby czegoś nie zrobił, więc wsunął ręke za dziewczyne, kładac ją grzecznie na jej biodrze.. I lekko ją do siebie przysunął, by się wtuliła. Była chłodna, ale bardzo...
Nieważne! Żadnych emocjonalnych uczuciowych bzdur, cicho cicho.
-Nie chciałbym. Gdybym miał widmo tego, że będe musiał przeżyć wszystko raz jeszcze albo że tobie ktoś zrobi krzywde i jakąś brzydką blizne... Wybrałbym to pierwsze. Nie chcialbym by coś ci się złego stało, więc nie mów o przejmowaniu żadnych blizn, Śnieżynko. - Pocałował ją w głowe, lekko się do niej nachylając. Ich dyspropocja wzrostu i wymiarów była.. śmieszna, ale słodka na dłuższą mete. Taki niedźwiedź i jego śnieżny lisek.
Kiedy wspomniałą o fizyczności nie powstrzymał się od cichego śmiechu pod nosem, takiego zachichotania. Czyli Mei była nietkniętą przez ręke ludzką dziewicą? W sumie... Takie dziewcze nie wybiera byle kogo.
-Nie martw się. Ja też nie miałem okazji przeżyć z nikim zbliżenia. W żadnej postaci. Te pieszczoty którymi cię tu obdarowywalem... Ta, jesteś pionierką mych usług.
Zaśmiał się cicho, bo zabrzmiało to głupio, ale dopiero jak to powiedział. W głowie brzmiało nienajgorzej.
-Mówisz? Chciałbym by... My? Mówisz o nas My. To śmieszne. Myślisz, że jak się rozejdziemy to jeszcze się spotkamy? Czy to taka... wakacyjna miłość? - Bah, pierwszy raz użyte to słowo, złe złe slowo! Ale tak się mówi przecież!
-Może to i lepiej... - Zaczął niepewnie, pijąc do faktu który zaprezentowała Mei, jakoby niemożliwy do ułożenia od razu.
-Niektórzy sądzą, ze największa przyjemność tkwi właśnie w układaniu, a nie w samym efekcie układania. Słyszałaś to kiedyś? Może nie układaj mnie za bardzo tylko zaakceptuj w tej postaci. Co jak się okaże, że po układaniu trace strasznie na wartości?
Zażartował cicho nadal nie podnosząc głowy z jej poduszki. To znaczy, szpitalnej poduszki na której ona leżała. Chociaż... Teraz cała ta sala była takim oddzielnym światem, innym wymiarem. To co się działo tutaj było naprawdę abstrakcyjne.
Kiedy zrobiła dla niego miejsce, podniósł się powoli i spojrzał w dół, na swój nagi tors i poszarpane strzępy materiału w pasie.
-Chyba bede musiał sobie jakąś kurtkę znów sprawić. - Powiedział smutno po czym usiadł obok niej. I nie byłby sobą gdyby czegoś nie zrobił, więc wsunął ręke za dziewczyne, kładac ją grzecznie na jej biodrze.. I lekko ją do siebie przysunął, by się wtuliła. Była chłodna, ale bardzo...
Nieważne! Żadnych emocjonalnych uczuciowych bzdur, cicho cicho.
-Nie chciałbym. Gdybym miał widmo tego, że będe musiał przeżyć wszystko raz jeszcze albo że tobie ktoś zrobi krzywde i jakąś brzydką blizne... Wybrałbym to pierwsze. Nie chcialbym by coś ci się złego stało, więc nie mów o przejmowaniu żadnych blizn, Śnieżynko. - Pocałował ją w głowe, lekko się do niej nachylając. Ich dyspropocja wzrostu i wymiarów była.. śmieszna, ale słodka na dłuższą mete. Taki niedźwiedź i jego śnieżny lisek.
Kiedy wspomniałą o fizyczności nie powstrzymał się od cichego śmiechu pod nosem, takiego zachichotania. Czyli Mei była nietkniętą przez ręke ludzką dziewicą? W sumie... Takie dziewcze nie wybiera byle kogo.
-Nie martw się. Ja też nie miałem okazji przeżyć z nikim zbliżenia. W żadnej postaci. Te pieszczoty którymi cię tu obdarowywalem... Ta, jesteś pionierką mych usług.
Zaśmiał się cicho, bo zabrzmiało to głupio, ale dopiero jak to powiedział. W głowie brzmiało nienajgorzej.
-Mówisz? Chciałbym by... My? Mówisz o nas My. To śmieszne. Myślisz, że jak się rozejdziemy to jeszcze się spotkamy? Czy to taka... wakacyjna miłość? - Bah, pierwszy raz użyte to słowo, złe złe slowo! Ale tak się mówi przecież!
0 x
Re: Szpital
Puzzle, a układanka. Może jest coś w tym, co mówi Kaien? Na przykład kostka rubika. Można ją układać dniami, a cały czas cieszy. Co do zwykłych puzzli to skupiamy się na ich układaniu i cieszymy się dopiero na końcu. Zaraz potem odrzucamy je w kąt i przestajemy się nimi cieszyć. Jakby się zastanowić to istnieje w tym pewna logika, jednakże co jeśli brakuje pewnego elementu? Wtedy zajmujemy się nimi dłużej, mając nadzieję, że je ułożymy. Ech, pokrętna logika.
- Myślę, że i tak Ciebie do końca nie ułożę. Będziesz bawił mnie non stop, gdyż nigdy nie trafię na wszystko, co skrywasz. Wzruszyłam ramionami, po czym wygodniej się ułożyłam na swoim miejscu. Patrząc na niego, leżącego z głową na mojej podusi mogłam powiedzieć, że jest za słodki bym oderwała od niego wzrok. Jednocześnie, by nie robić jako jego fanka, po prostu przyłożyłam policzek do niego, a gdy się poruszył od razu się odsunęłam, dając mu wolną przestrzeń. Cóż, Kaien był miły, szczególnie, gdy tak po prostu powiedział o kurtce, a zaraz potem położył mi rękę na biodrze. Przysunął mnie do siebie, po czym wtuliłam się w niego, jednocześnie kładąc mu głowę na ramieniu.
- Ja muszę kupić cały strój. W ten sposób nie pokaże się w siedzibie klanu, a niestety trzeba tam popłynąć i powiedzieć, że żyje. Po wiedziałam spokojnym głosem, wpatrując się w zwykłą, biała ścianę, gdzie parę osób tworzyło kółka różańcowe, by nas podsłuchać. W dodatku niedługo miał nadejść koniec mojej wizyty w szpitalu. Cóż, ciekawe czy chociaż mają pacjentów, bo jeśli nie, no to mogłam zostać dłużej pod pretekstem nagłej drzemki, która nadeszła ze zmęczenia.
- Skoro tak mówisz, ale wiesz, że się spóźniłeś? Zamknęłam oczy, głęboko oddychając. Nieco przechyliłam głowę, tak, iż prawie spadła z jego ramienia.
-Ne, Kaien. Powiedz, jak sobie wyobrażasz moje dzieciństwo? Powiedz, jak Twoimi oczami wygląda życie kogoś takiego jak ja. Zapytałam z chęci dowiedzenia się jak bardzo mylne ma o mnie zdanie. Czyżby pomyślałał o dziewczynie ze spokojnego domu, takiej co żyje otoczona rodziną? Nie byłam pewna, choć zaraz miało się to okazać.
Co do tematu z pieszczotami to lekko się uśmiechnęłam. Miło być pierwszą osobą, aczkolwiek myślałam, że to dawno za nim. Czyżbym się pomyliła? Najwidoczniej tak, aczkolwiek zrobiło mi się głupio, że od razu go tak określiłam. Mieszkał w dziczy, chociaż nie.. Na początku nawet mi nie przyszło to do głowy, a później, gdy dowiedziałam się o Rini od razy to wykluczyłam.. Ach, zaczynam się gubić, myślenie przychodzi wcześniej. Musiałam odpocząć, prawie zasypiałam, jeszcze trochę się obróciłam by klatką piersiową być w stronę jego ramienia. Poza tym lewą rękę położyłam mu na torsie, leniwie poruszając palcami.
- Hmm spotakmy się, jeśli myślisz, że tak łatwo dam Ci uciec to się mylisz. Poza tym nie jesteś wakacyjną miłością, ponieważ wiem, że nie uciekniesz, a mi tak łatwo nie przejdzie. Nie lubię zmieniać towarzyszy, robię to bardzo rzadko, gdyż za bardzo ufam tym, z którymi dłużej się zadaje.. Mruknęłam, coraz bardziej zciszając głos. Ech, chyba.. zasypiałam.
- Myślę, że i tak Ciebie do końca nie ułożę. Będziesz bawił mnie non stop, gdyż nigdy nie trafię na wszystko, co skrywasz. Wzruszyłam ramionami, po czym wygodniej się ułożyłam na swoim miejscu. Patrząc na niego, leżącego z głową na mojej podusi mogłam powiedzieć, że jest za słodki bym oderwała od niego wzrok. Jednocześnie, by nie robić jako jego fanka, po prostu przyłożyłam policzek do niego, a gdy się poruszył od razu się odsunęłam, dając mu wolną przestrzeń. Cóż, Kaien był miły, szczególnie, gdy tak po prostu powiedział o kurtce, a zaraz potem położył mi rękę na biodrze. Przysunął mnie do siebie, po czym wtuliłam się w niego, jednocześnie kładąc mu głowę na ramieniu.
- Ja muszę kupić cały strój. W ten sposób nie pokaże się w siedzibie klanu, a niestety trzeba tam popłynąć i powiedzieć, że żyje. Po wiedziałam spokojnym głosem, wpatrując się w zwykłą, biała ścianę, gdzie parę osób tworzyło kółka różańcowe, by nas podsłuchać. W dodatku niedługo miał nadejść koniec mojej wizyty w szpitalu. Cóż, ciekawe czy chociaż mają pacjentów, bo jeśli nie, no to mogłam zostać dłużej pod pretekstem nagłej drzemki, która nadeszła ze zmęczenia.
- Skoro tak mówisz, ale wiesz, że się spóźniłeś? Zamknęłam oczy, głęboko oddychając. Nieco przechyliłam głowę, tak, iż prawie spadła z jego ramienia.
-Ne, Kaien. Powiedz, jak sobie wyobrażasz moje dzieciństwo? Powiedz, jak Twoimi oczami wygląda życie kogoś takiego jak ja. Zapytałam z chęci dowiedzenia się jak bardzo mylne ma o mnie zdanie. Czyżby pomyślałał o dziewczynie ze spokojnego domu, takiej co żyje otoczona rodziną? Nie byłam pewna, choć zaraz miało się to okazać.
Co do tematu z pieszczotami to lekko się uśmiechnęłam. Miło być pierwszą osobą, aczkolwiek myślałam, że to dawno za nim. Czyżbym się pomyliła? Najwidoczniej tak, aczkolwiek zrobiło mi się głupio, że od razu go tak określiłam. Mieszkał w dziczy, chociaż nie.. Na początku nawet mi nie przyszło to do głowy, a później, gdy dowiedziałam się o Rini od razy to wykluczyłam.. Ach, zaczynam się gubić, myślenie przychodzi wcześniej. Musiałam odpocząć, prawie zasypiałam, jeszcze trochę się obróciłam by klatką piersiową być w stronę jego ramienia. Poza tym lewą rękę położyłam mu na torsie, leniwie poruszając palcami.
- Hmm spotakmy się, jeśli myślisz, że tak łatwo dam Ci uciec to się mylisz. Poza tym nie jesteś wakacyjną miłością, ponieważ wiem, że nie uciekniesz, a mi tak łatwo nie przejdzie. Nie lubię zmieniać towarzyszy, robię to bardzo rzadko, gdyż za bardzo ufam tym, z którymi dłużej się zadaje.. Mruknęłam, coraz bardziej zciszając głos. Ech, chyba.. zasypiałam.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości