Park

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Kaien

Re: Park

Post autor: Kaien »

2/3 ostrzeżenia Kari. Znów zniknij i postać oberwie.
0 x
Komatsu

Re: Park

Post autor: Komatsu »

0 x
Kari

Re: Park

Post autor: Kari »

0 x
Kaien

Re: Park

Post autor: Kaien »

Daje wam ZT. Piszcie w jakimś temacie w głownej osadzie, centrum, ulica, coś takiego. Kolejność dowolna.
0 x
Yuusha

Re: Park

Post autor: Yuusha »

Cóż, to był za dzień pełen wrażeń. Nasz Bohater po całej nocy wstał, odfajkował poranną toaletę, ubrał się, zjadł i wybył z gospody w której się zatrzymał. Następnie zjawił się tutaj. W parku, siadając na ławeczce. No co? Cud, że w ogóle tutaj dotarł. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile niebezpieczeństw czyha w przydomowym zaciszu, a ile jeszcze na ulicy! Na ten przykład mógł go potrącić ten, no, koń. Ale czy potrącił? A gdzieżby. Yuusha był shinobi, zginąć od głupiego rumaka to byłaby ujma. Albo mogli go zabić jacyś wrodzy nindża! Właśnie, właśnie. A to że naraża swoje życie dzień w dzień, bo taką ma profesje (strzeżmy się niebezpiecznych misji D!), to już tylko taki szczegół.
No dobra, to wcale nie był dzień pełen wrażeń. To był kolejna nudna karta z kalendarza. Ale to nic złego, Otori lubił, gdy czas płynął wolno, a on nie miał żadnych zmartwień. W sakwie miał co nieco, więc miał czym opłacić dach nad głową i posiłek. Nie miał żadnych chorób, czy też ran. Nikt też nie próbował go zabić. Tylko głupiec by się nie cieszył z takiej sytuacji. Głupiec, albo ktoś kto ma nierówno pod sufitem, na jedno wychodzi.
- Yarre, yarre... - westchnął, odchylając łeb do tyłu, by móc spojrzeć na błękitne niebo. Tak, to był naprawdę piękny widok. Ponownie przekręcił czerep, by tym razem rozejrzeć się dookoła siebie. Park był spory, choć nie był jakoś zbyt wymyślnie podzielony dla spacerowiczów - chodnik z północy na południe i z zachodu na wschód. Ale to w żaden sposób mu nie umniejszało. Były tu drzewa, trawa, no i rzecz jasna ludzie, którzy chcieli wśród tego wszystkiego się przechadzać. Jak widać, miejscem tym najczęściej zainteresowani byli staruszkowie oraz zakochane pary, które gruchały pod pniami drzew, czy też na kocu na trawie. 'Tak jakby nie mogli tego robić w domu', przeszło przez myśl czarnowłosemu. Ale przecież nic mu do tego, chcą się mizdrzyć w miejscu publicznym - ich sprawa. Ważne, że nie na jego ławce. Miał ją tylko dla siebie. I tak nikt inny by tu obok nie usiadł. Ludzie się go bali. Wygląd robił swoje, a do tego jeszcze zaopatrzył się dziś rano w jeden rekwizyt - paczka papierosów. Wielokrotnie słyszał, że jak cię kurwica strzela, to żeby sobie zapalić, to wtedy jest lepiej. Oczywiście Bohater długo w to nie wierzył, ale wreszcie uległ ciekawości. Kilka pierwszych fajków to była jakaś mordęga, myślał, że wypluje płuca. Ale w końcu się przyzwyczaił. Tak więc wytrząsnął jednego z paczki, po czym umieścił w ustach. Następnie przypalił przy pomocy zapałek. Serio, co on robił ze swoim życiem.
0 x
Wūgo

Re: Park

Post autor: Wūgo »

0 x
Yuusha

Re: Park

Post autor: Yuusha »

Czuł to, czuł jak jego zen, czy inny kwiat Lotosu na tafli jeziora staje się jednością z tym niebem. Czuł to cholernie dobrze. Ta chwila mogła trwać niemalże wiecznie i chyba nigdy by mu się nie znudziła. Jeśli nigdy tego nie spróbowałeś, to nie masz bladego pojęcia, czym jest przyjemność w życiu. Jasne, ciało kobiety dostarcza podobnych doznań, lecz po krótkiej chwili uniesienia, wraca szara rzeczywistość. A tu? Bohater mógł tak siedzieć niemalże cały dzień i cały ten dzień odczuwać nieopisaną przyjemność. Rzecz jasna czasem trzeba zrobić przerwę na małe potrzeby, jednak po ich zaspokojeniu nic nie stało na przeszkodzie, by wrócić na swoje miejsce i ponownie wylegiwać się w słońcu.
I tak bez końca... bez końca... bez końca... końca... końca...
Coś, lub ktoś zaczęło molestować mu ramię. Zwrócił w te stronę głowę. Zamrugał czerwonymi ślepiami. Ah, to tylko głupi dzieciak. Jego szczęście, gdyby to był ktoś starszy to zapewne oberwałoby mu się świąteczną wiązanką, obwieszoną wszelkimi rodzajami mięsa.
- Czego- mhm, dobry. - mruknął w odpowiedzi, ponownie ustawiając czerep w pozycji wyjściowej do podziwiania nieboskłonu. Przymknął oczy i zaciągnął się papierosem. Najwyraźniej bachor nie miał intencji tylko zaczepić starszego o grubych kilkanaście lat faceta i sobie pójść. Coś od niego chciał. Zadanie? Że jak? Dzieciak chciał mu zlecić zadanie? No, dobry żart. Bohater wiedział, że w życiu każdy grosz się liczy, ale chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie brał zadania od dziecka. W czym mu zapłaci, gumach kulkach? Rozbije świnkę skarbonkę z miedziakami, albo poprosi rodziców, by wypłacili gotówkę za niego?
- Chyba pomyliłeś drzwi, mały brzdącu. Czy ja ci wyglądam na desperata, który przyjmuje zlecenia od dzieci? - w ogóle skąd on wpadł na pomysł, by akurat podejść do niego? Nie miał żadnych oznaczeń, sakwę miał dobrze ukrytą, no dobra, może jego strój nie należał do normalnych, bo kupiec, czy inny urzędas, by się tak nie odwalił, ale to i tak dziwne. Eh, chyba będzie musiał popracować nad swoim imejdżem. A coś w biodrze czuł, że te białe portki nie są najlepszym kamuflażem...
Za nim się obejrzał, otrzymał list, a ten co go dał - poszedł w długą. Yuusha dłuższą chwilę gapił się jak ten idiota w róg, gdzie zniknął mały uciekinier, próbując przeanalizować co się właśnie stało. W końcu westchnął, poprawiając swój płaszcz. Wzrok wlepił w kartę papieru, oglądając ją z każdej strony. Najwyraźniej nie miała żadnych oznaczeń. Adresu, nadawcy czy czegokolwiek. Wyglądało na to, że jakiekolwiek informacje znajdują się w środku, ale czy powinien tam zaglądać? Gówno go obchodziło zlecenie od brzdąca. On się nie bawi w takie rzeczy. Zleceniodawca musi przynajmniej sprawiać wrażenie pewnego - a tu ni chuja nie dało się tego uświadczyć. Wyrzucić? To byłoby wyjście, ale... jego zen zapewne już nie wróci na swoje miejsce. Cały czar prysł.
- A idź pan w cholere z czymś takim. - burknął zrezygnowany, rozszarpał kopertę i wyjął zawartość, by ją przeczytać. Ciekawość zwyciężyła.
0 x
Kamiru

Re: Park

Post autor: Kamiru »

Obrazek
Starzec też człowiek, ino stary. [3/15]

#jaką formułkę dostałem, taką kontynuuję, zobaczę, co wyjdzie ~
0 x
Yuusha

Re: Park

Post autor: Yuusha »

Powód nie był skomplikowany, ani specjalnie interesujący - po prostu, bo tak, bo mógł. I tak nie miał nic do roboty, poza wylegiwaniem się, co zresztą zostało mu przerwane i jego zen nie wróci na miejsce. Takie sprawy były cholernie delikatne i ulotne, jak się źle z nimi człowiek obchodził, to później nawet trudno ułożyć wygodnie dupsko na krześle, bo w każdym miejscu uwiera. Ale mniejsza, skoro już tak się stało, to mógł przeczytać ten głupi list i tak też robił. ...I się załamał. Byk na byku gonił byka. Zupełnie jakby wiadomość pisało dziecko z upośledzeniem umysłowym. To dwunastoletnie dziecko, które mu kartkę wręczyło. Ale czego się spodziewał? Że zobaczy kaligrafię w wykonaniu mistrza? I do tego złoty atrament? Oj chłopie, nastawiaj się dalej, a daleko zajdziesz. Westchnął ciężko.
- Co powinienem z tym zrobić? - zapytał sam siebie na głos. Papieros już się dopalał, ale Bohater zdążył wyciągnąć z niego jeszcze jednego bucha, po czym dobił go, wciskając w chodnik, a następnie wrzucił do śmietnika niedaleko swojej ławki. Westchnął jeszcze raz, ponownie przyglądając się wiadomości. Pomijając tragiczną znajomość języka pols- japońskiego, w zleceniu chodziło o pomoc w barze, o przepraszam - spelunie - na noc. Pierwsze co mu do łba wpadło, to: bramkarz, choć w takich miejscach raczej nie dbają o rodzaj klienta; barman - Bohater miał zerowe pojęcie o trunkach wysoko procentowych, jednak sama nazwa tej speluny, która była speluną, wszystko wyjaśniała i raczej nie będzie potrzebował rozległej wiedzy na ten temat za wyjątkiem jak rozcieńczać i tak urynowej jakości piwo; kelner - to prawie to sama co barman, prawie; sprzątaczka - i tu też miał wątpliwości, ciekawe dlaczego. W każdym razie jego faworytem był przywódca wodopoju. Czyli nie tak źle. Lepsze to niż uganianie się za kotami, wynoszenie śmieci, czy też robienie zakupów dla emerytek. Nie żeby miał coś do ludzi starszych, broń boże. Po prostu nie uchodzi, by ktoś z takim pochodzeniem i mając tyle lat, zajmował się tak głupimi czynnościami. Choć i z drugiej strony i tak wystarczająco nisko upadł, więc ciężko powiedzieć, czy praca w barze była jakimkolwiek szczytem czegokolwiek. Nie mniej, MG słusznie zauważył, że Yuusha przy tej robocie nie powinien doznać żadnych szkód cielesnych. Psychiczne to inna sprawa. W końcu ej, co się mogło stać? Nawet jeśli przybytek ściągał w swoje progi alkoholików i jakiś inny element, to wciąż to tylko słabe ludki, które umiejo tylko głośno szczekać. A on był shinobi. Słabym, bo słabym, ale wciąż. Co się mogło stać, no co? Pobiją go? On też umiał bić i do tego lepiej rzucać kurwami, a jeśli trzeba to nawet wydłubie komuś w dupie większą dziurę, ale zapewne wystarczy samo wyjęcie oręża nindża. Powinni się tego wystraszyć. Jest jeszcze tak sprawa, że barmani raczej po pysku nie dostają, bo przecież nie gryziesz ręki, która karmi. Więc?
Otori złożył kartkę, po czym na nowo schował ja do koperty, zaś tą z kolei wepchnął do kieszeni portek. Wstał. Podejmie się tego, czemu nie, zawsze jakiś piniondz wpadnie do sakwy, a to przybliży go do planu kupna, bądź wynajęcia czegoś własnego. Oczywiście o ile zlecenie nie okaże się jakąś podpuchą, którą dzieciak zaplanował ze swoimi kumplami. No bo w sumie, jakby się zastanowić, dzieciaki lubiły wycinać kawały takim przejezdnym frajerom jakim był Yuu. Zaciągną go do jakiejś alejki, a potem wyleją wiadro pomyj, albo innego świństwa na głowę. Ale spoko, spoko, jeśli tak się stanie, to po prostu nakopie im do tych głupich tyłków, a następnie zaciągnie do rodziców. Tak więc bez większego entuzjazmu ruszył w randomową stronę, coby wyjść z parku, a potem zaczepić równie randomowego przechodnia i wypytać go o umiejscowienie Szkarłatnej Speluny. Jak już się dowie, gdzie to, ruszy tam.

[zt?]
0 x
Kamiru

Re: Park

Post autor: Kamiru »

Randomowy mieszkaniec kupieckiego miasta miał na imię Bob i pokazał Bohaterowi jak dotrzeć do speluny. Wystarczyło pójść tam.
0 x
Arinori

Re: Park

Post autor: Arinori »

To była pierwsza wizyta chłopaka w tej osadzie, więc na razie nie za bardzo znał topografię owego miejsca. Nie szukał żadnego konkretnego punktu, na razie się rozglądał za jakimś przyjemnym punktem gdzie będzie mógł się zrelaksować. Mijając kolejne budynki mieszkalne zauważył między gromadami przeciskających się ludzi kilka większych drzewek. Postanowił skierować się w ich stronę. Znalezienie komfortowego punktu wypoczynkowego było dla niego dość ważne, lubił odprężać się z dala od miastowego zgiełku.
Po chwili jego oczom ukazał się ładny, niezbyt zaludniony, idealny dla chwilowej przerwy od zwiedzania osady park. Arinori rozejrzał się wokół i znalazł idealną dla siebie ławeczkę. Mała, dwuosobowa, w cieniu wydawała się odpowiednia dla relaksu chłopaka. Zasiadł spokojnie na niej zakładając nogę na udo i spoglądając w górę na promienie słońca prześwitujące przez gałązki drzewa.
- Wreszcie chwila spokoju. - Powiedział do siebie, przymykając oczy i zatracając się w swoich myślach. *Dopiero się tutaj dostałem. Ciekawe czy znajdę tutaj jakieś zajęcie dla siebie, czy spędzę większość czasu opierdalając się na ławeczkach. Wypadałoby ruszyć dupę i dowiedzieć się czegoś o tym miejscu*
0 x
Tsuyoshi

Re: Park

Post autor: Tsuyoshi »

0 x
Arinori

Re: Park

Post autor: Arinori »

2/15

I stało się. Odpoczynek chłopaka wreszcie coś przerwało. Nie było to coś czego można było się za bardzo spodziewać, gdyż nieznajoma osoba wetknęła mu masę toreb w ręce i dała zadanie przypilnowania jego córki i bycie jej tragarzem. Raczej niezwykła prośba do osoby, który widzisz pierwszy raz w życiu. *Co za typ. A gdybym był jakimś zboczeńcem albo porywaczem, to jego córeczka długo by nie pożyła* Pomyślał, wodząc wzrokiem w kierunku gdzie udał dziwak w kapeluszu. Obrazek Wstał spokojnie z pozycji siedzącej, łapiąc w dłonie wszystkie pakunki, które otrzymał i zwrócił się wzrokiem na ów córkę, której miał towarzyszyć jako tragarz. Przeleciał ją z góry do dołu i zwrócił się spokojnym głosem. - Twój staruszek to dość nieodpowiedzialny rodzic. Jako, że obecnie nie mam i tak konkretnej roboty będzie dla mnie przyjemnością móc towarzyszyć Ci w ten piękny, słoneczny dzień. - Był miły, nie przeszkadzało mu to nagłe zadanie. Arinori gdy dostał zadanie starał się wykonywać je z należytą odpowiedzialnością, a częścią tego zadania było "zabawianie" córeczki, więc zasady wychowania były podstawą. Obrazek Z uśmiechem na ustach rzekł w stronę jasnowłosej - Prowadź panienko. Jestem do twych usług. -
0 x
Tsuyoshi

Re: Park

Post autor: Tsuyoshi »

Z/T <-----
0 x
Osamu

Re: Park

Post autor: Osamu »

Przygotowania 3 Podróż do parku trwała naprawdę krótko. Osamu usiadł również na ławce i zaczął się rozglądać. Park był w lato przepiękny. Wszędzie śpiewały ptaki, a rośliny uroczo wyglądały. Drzewa w owym miejscu były niezbyt duże porównując je z drzewami , które znajdowały się w lesie poza osadą. W każdym razie krajobraz parku był jeszcze ładniejszy od kryształowego jeziora. Yamanaka usiadłszy na ławce przypatrywał się ludziom. Niektórzy biegli w stronę targu, inni szli w stronę kryształowego jeziora, jeszcze inni opalali się leżąc na przystrzyżonej zielonej trawie. Osamu patrzył za pomocą sensora czy przechodni posiadają chakrę. Jak mógł się spodziewać większość z nich była zwykłymi obywatelami. Jednak Masuko rozpoznał kilku klanowców. Widział kilka osób, które miały bardo białe oczy bez źrenic oraz ciemne włosy. Musieli być to ninja z klanu Hyūga. Znał ich z rodzinnej prowincji Soso z Karmazynowych Szczytów. Zauważył również osoby z klanu Inuzuka wraz ze swoimi "pupilami". Oczywiście rozpoznał kilku biegnących osób z jego klanu Yamanaka. Można byłoby powiedzieć, że Osamu posiada sporą wiedzę na temat klanów ale również jaką małą. Masuko posiada sensor. Zaobserwował inne postacie shinobi ale nie wiedział kim oni byli. Może jacyś bezklanowcy? Taka myśl przewijała mu się po głowie. Albo po prostu są to ninja z klanów, których Osamu nie zna. Masuko znał tylko klany o których powiedziano mu z Soso. Może poznałby w Shigashi no Kibu więcej klanów? Kiedy Osamu myślał na temat innych klanów pewna osoba usiadła obok niego na ławce. Masuko wyczuł w niej chakrę, ale niestety nie wiedział z jakiego klanu jest owa persona. Była ona w dość młodym wieku, pewnie została posłana jak również Osamu na 2-letnie szkolenie. Taka okazja poszerzenia wiedzy była bardzo mało spotykana. Trzeba było nawiązać kontakt z nieznajomym. Osamu po poprzedniej rozmowie już nie był tak bardzo nieśmiały. Zaczął rozmowę.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości