Budka Ramen
Re: Budka Ramen
Coraz częściej zdarzało jej się wpaść w złość. Oczywiście podwyższony stan emocjonalny nie wskazywał na nic groźnego. Po prostu można było czasami się zdziwić. Niepokoiła się tym, bo od tamtej chwili dostała strasznych wahań nastroju. Dobrym rozwiązaniem przez chłopaka było nie kontynuowanie tej błazenady. Jego spokój utwierdził Saeko w przekonaniu, że mimo prostackiego myślenia nie stwarzał dokoła siebie żadnych problemów. Cieszyło to ją, bo mogła odetchnąć. Dalsze tłumaczenie Sashiego jakoś jej nie przekonywało. Bieganie nago po łonie natury, jakby to był od początku jego zamiar, nie każdemu przypadnie do gustu. Tym bardziej dziewczynie. Ale skoro chciał znaleźć jezioro, to droga wolna.
- Droga wolna. Jeśli jesteś aż tak zahartowany, miłej kąpieli. - westchnęła z wyraźnym zamiarem odpuszczenia sobie już tego tematu. Dała za wygraną tylko dlatego, że nie było powodu odbijać piłeczki w stronę swojej racji. Zanudzili by się na śmierć. Na wielki posiłek zawsze patrzyła łapczywie. Nie mogła oprzeć się pysznościom. Poza tym naprawdę miała jeszcze sporo miejsca w żołądku. I aby dojść do pełnej sprawności, musiała dużo jeść. Nie przejmując się manierami, w granicach rozsądku, nabierała pałeczkami wielkie porcje makaronu, mięsa i innych dodatków. Taki zestaw to coś pięknego. Zaraz jednak przypomniała sobie o własnej dumie. Nie mogła tego tak zostawić, więc przełknęła wszystko, co miała w buzi.
- Tylko sobie nie myśl, że będę Ci dłużna przysługę za ten posiłek. Oddam co do grosza i będziemy kwita. - zakomunikowała dla jasności, bo nie da się wykorzystać. Jadła dalej i zastanawiała się, co takiego niby szczególnego w za długim imieniu. Każdemu podoba się jego własne, toteż ciężko podejść obiektywnie do jego krytyki. Poza tym postawiła na swoim, ale nie ze złych zamiarów. Do młodszego kolegi mogła zwracać się, jak zechce. Jej imię wypowiadało się w sam raz, lecz znowu nie widziała powodu, żeby zrobić się o to naburmuszona. Musiała ćwiczyć kontrolę swojej energiczności w zachowaniu.
- Przesłuchujesz mnie czy jak? - warknęła nieznacznie, bo zabrzmiało to podejrzliwie w stosunku do wcześniejszego paplania trzy po trzy. Ale sama chciała zadać mu podobne pytanie, dlatego wypadało odwdzięczyć się tym samym. Ogólnie przyjęła, że wszystko może być kłamstwem. Wiedziała tyle, że chłopak jest w tak dużym mieście pierwszy raz. Na pewno jest ze wsi podobnie, jak ona.
- Kiedyś mieszkałam w małej, górskiej osadzie. Nic szczególnego, po prostu się tu znalazłam. Ty to na pewno jesteś z tych, co wychował się na wsi. - odburknęła i zarazem osądziła pochodzenie Sashimasu, aby ten ostatecznie, co nieco potwierdził.
- Droga wolna. Jeśli jesteś aż tak zahartowany, miłej kąpieli. - westchnęła z wyraźnym zamiarem odpuszczenia sobie już tego tematu. Dała za wygraną tylko dlatego, że nie było powodu odbijać piłeczki w stronę swojej racji. Zanudzili by się na śmierć. Na wielki posiłek zawsze patrzyła łapczywie. Nie mogła oprzeć się pysznościom. Poza tym naprawdę miała jeszcze sporo miejsca w żołądku. I aby dojść do pełnej sprawności, musiała dużo jeść. Nie przejmując się manierami, w granicach rozsądku, nabierała pałeczkami wielkie porcje makaronu, mięsa i innych dodatków. Taki zestaw to coś pięknego. Zaraz jednak przypomniała sobie o własnej dumie. Nie mogła tego tak zostawić, więc przełknęła wszystko, co miała w buzi.
- Tylko sobie nie myśl, że będę Ci dłużna przysługę za ten posiłek. Oddam co do grosza i będziemy kwita. - zakomunikowała dla jasności, bo nie da się wykorzystać. Jadła dalej i zastanawiała się, co takiego niby szczególnego w za długim imieniu. Każdemu podoba się jego własne, toteż ciężko podejść obiektywnie do jego krytyki. Poza tym postawiła na swoim, ale nie ze złych zamiarów. Do młodszego kolegi mogła zwracać się, jak zechce. Jej imię wypowiadało się w sam raz, lecz znowu nie widziała powodu, żeby zrobić się o to naburmuszona. Musiała ćwiczyć kontrolę swojej energiczności w zachowaniu.
- Przesłuchujesz mnie czy jak? - warknęła nieznacznie, bo zabrzmiało to podejrzliwie w stosunku do wcześniejszego paplania trzy po trzy. Ale sama chciała zadać mu podobne pytanie, dlatego wypadało odwdzięczyć się tym samym. Ogólnie przyjęła, że wszystko może być kłamstwem. Wiedziała tyle, że chłopak jest w tak dużym mieście pierwszy raz. Na pewno jest ze wsi podobnie, jak ona.
- Kiedyś mieszkałam w małej, górskiej osadzie. Nic szczególnego, po prostu się tu znalazłam. Ty to na pewno jesteś z tych, co wychował się na wsi. - odburknęła i zarazem osądziła pochodzenie Sashimasu, aby ten ostatecznie, co nieco potwierdził.
0 x
Re: Budka Ramen
Jedzenie było naprawdę pyszne ale już w połowie drugiej miski zrobiło mi się zbyt tłusto. Mimo to skoro już zamówiłem wypadało zjeść, żeby przy okazji barman się nie obraził. Jednak musiałem chwile odsapnąć żeby zrobiło mi się miejsce na resztę. W tym czasie uważniej przysłuchiwałem się temu co mówiła do mnie Saeko, choć nie byłem pewny czy to dobry pomysł. Sam widok jak napychała usta jedzeniem był ciosem poniżej pasa w kierunku etykiety. No ale co poradzić, najwyraźniej to był jakiś test czy nauczyłem się czegoś z dotychczasowych przygód.
- Nic nie musisz mi oddawać, sam nie do końca wiem na co miałbym przeznaczyć te pieniądze. Przysług też nie potrzebuję,
także nie przejmuj się tym. - odparłem spokojnie wzruszając ramionami. Taka była prawda, właściwie dostawałem te pieniądze ale na co mi to było? Broni jako takiej nie potrzebowałem jakoś specjalnie. Jakieś pancerze wydawały mi się fajne ale raczej nie były by tak wygodne jak moje aktualne ubrania, a naprawdę ceniłem sobie pełną swobodę ruchu. Do miast też zaglądałem tyle co kot napłakał. Pieniądze wydawałem jedynie na podstawowe przedmioty, no i zimą na jedzenie bo tak to lasy pełne są jedzenia wystarczy popytać zwierząt czy samemu się uważnie porozglądać.
- Pytam z ciekawości. Właściwie sporo rzeczy robię z ciekawości. - wręcz się lekko zaśmiałem. Moja starsza rozmówczyni perfidnie traktowała mnie jak jakiegoś podłego mieszczucha. Dla mnie w sumie była to nawet lekka podpowiedź, że w jej życiu stało się coś co wpłynęło na jej podejrzliwość. Nawet przez chwilę przeszła mnie myśl czy może i ja nie powinienem się zacząć tak odnosić do ludzi ale potem przypomniał mi się pan Buji. Na wspomnienie tego człowieka aż się na chwilę uśmiechnąłem pod nosem.
- Rozumiem, można tak powiedzieć. Choć i tak zawsze wolałem iść do lasu pobawić się ze zwierzętami. Ogólnie strasznie lubię spędzać z nimi czas. Najbardziej z ptakami, zawsze mają coś ciekawego do powiedzenia. - po tych słowach na chwilę zamilkłem żeby zjeść jeszcze trochę póki jest ciepłem. W końcu kto by chciał później jeść pół miski zimnego ramen? Nikt, bo to było by już po prostu nie dobre.
Przełykając makaron dotarło też do mnie, że co raz lepiej idzie mi rozmowa. No przynajmniej w moim odczuciu, bo kto wie czy czerwonowłosa nie zaczęła się w tym momencie załamywać.
- Ale rozumiem ogólnie, że nie podobało ci się życie na wsi, prawda? W sumie przecież nikt normalnie nie opuszcza rodziny gdy jest dobrze. Ja na przykład poszedłem w świat żeby go zwiedzić i odpocząć od tych wszystkich ludzi, a teraz siedzę w jakimś mieście pełnym ludzi. Ehhhh...w sumie co raz mniej zaczynam sam siebie rozumieć, hahahaha. - zaśmiałem się na koniec podpierając głowę na jednej ręce, a drugą mieszając pałeczkami w jedzeniu. W trakcie tej rozmowy uświadomiłem sobie że nie wiem co robię, kompletnie nie miałem pomysłu co ze sobą zrobić oraz jaki się stałem. Bo wyraźnie coś się we mnie pozmieniało odkąd opuściłem swój dom. Chciałem uciec od tej choroby świata, uciec od nienawiści. Skończyło się, że splamiłem swoje ręce krwią i to wręcz dosłownie. Czy takie było moje przeznaczenie aby stać się częścią tego wszystkiego?
Nie możemy żyć ze sobą, nie możemy istnieć bez siebie...
- Nic nie musisz mi oddawać, sam nie do końca wiem na co miałbym przeznaczyć te pieniądze. Przysług też nie potrzebuję,
także nie przejmuj się tym. - odparłem spokojnie wzruszając ramionami. Taka była prawda, właściwie dostawałem te pieniądze ale na co mi to było? Broni jako takiej nie potrzebowałem jakoś specjalnie. Jakieś pancerze wydawały mi się fajne ale raczej nie były by tak wygodne jak moje aktualne ubrania, a naprawdę ceniłem sobie pełną swobodę ruchu. Do miast też zaglądałem tyle co kot napłakał. Pieniądze wydawałem jedynie na podstawowe przedmioty, no i zimą na jedzenie bo tak to lasy pełne są jedzenia wystarczy popytać zwierząt czy samemu się uważnie porozglądać.
- Pytam z ciekawości. Właściwie sporo rzeczy robię z ciekawości. - wręcz się lekko zaśmiałem. Moja starsza rozmówczyni perfidnie traktowała mnie jak jakiegoś podłego mieszczucha. Dla mnie w sumie była to nawet lekka podpowiedź, że w jej życiu stało się coś co wpłynęło na jej podejrzliwość. Nawet przez chwilę przeszła mnie myśl czy może i ja nie powinienem się zacząć tak odnosić do ludzi ale potem przypomniał mi się pan Buji. Na wspomnienie tego człowieka aż się na chwilę uśmiechnąłem pod nosem.
- Rozumiem, można tak powiedzieć. Choć i tak zawsze wolałem iść do lasu pobawić się ze zwierzętami. Ogólnie strasznie lubię spędzać z nimi czas. Najbardziej z ptakami, zawsze mają coś ciekawego do powiedzenia. - po tych słowach na chwilę zamilkłem żeby zjeść jeszcze trochę póki jest ciepłem. W końcu kto by chciał później jeść pół miski zimnego ramen? Nikt, bo to było by już po prostu nie dobre.
Przełykając makaron dotarło też do mnie, że co raz lepiej idzie mi rozmowa. No przynajmniej w moim odczuciu, bo kto wie czy czerwonowłosa nie zaczęła się w tym momencie załamywać.
- Ale rozumiem ogólnie, że nie podobało ci się życie na wsi, prawda? W sumie przecież nikt normalnie nie opuszcza rodziny gdy jest dobrze. Ja na przykład poszedłem w świat żeby go zwiedzić i odpocząć od tych wszystkich ludzi, a teraz siedzę w jakimś mieście pełnym ludzi. Ehhhh...w sumie co raz mniej zaczynam sam siebie rozumieć, hahahaha. - zaśmiałem się na koniec podpierając głowę na jednej ręce, a drugą mieszając pałeczkami w jedzeniu. W trakcie tej rozmowy uświadomiłem sobie że nie wiem co robię, kompletnie nie miałem pomysłu co ze sobą zrobić oraz jaki się stałem. Bo wyraźnie coś się we mnie pozmieniało odkąd opuściłem swój dom. Chciałem uciec od tej choroby świata, uciec od nienawiści. Skończyło się, że splamiłem swoje ręce krwią i to wręcz dosłownie. Czy takie było moje przeznaczenie aby stać się częścią tego wszystkiego?
Nie możemy żyć ze sobą, nie możemy istnieć bez siebie...
0 x
Re: Budka Ramen
U Saeko od zawsze można było zauważyć trochę zarozumiałości, ale to tylko ze względu na jej logikę. Upartość wiązała się z kolei na postawieniu swoich racji, co nie znaczyło, że później nie rozważała innej opcji. Rozmówca aktualnie poprawił swoją pozycję kolejnymi słowami. Ulżyło jej w pewnym sensie. Po prostu trafiła na chłopaka, który nie ukrywał swoich myśli. To bardzo cenny dar, rzadko spotykany. I chociaż w dzisiejszych czasach próżno szukać zaufania, to jemu przychodziło naturalnie. Tak oto perspektywa jedzenia stałą się jeszcze milsza. Wspólna wymiana zdań, jakoś nie drażniła. Kwestia spotkania mało irytujących osób na swojej drodze. Z jej manierami nie było wcale tak źle, jak to sobie mógł wyolbrzymiać chłopak. Przyszła tu jeść, a nie skubać kruszynki, jak ptaszek. Podchodziła do tego ze stanowczym zamiarem.
- Rozmowa ze zwierzętami? To jest możliwe? - zapytała z niedowierzania. Powinna się z tego śmiać, ale jakoś ją to zaciekawiło. Nie była temu przeciwna, jakby po raz kolejny jej naturalny instynkt się z tym zgadzał. Drobnymi krokami już wiedziała, że może zechcieć i sprawdzić ten fenomen, o ile to prawda. W chwile później nieco ostygł jej zapał, gdy temat znowu zszedł na dzielenie się swoim pochodzeniem. Z niczyjej winy, bo przecież ciężko zdać sobie sprawę przez co przeszła osoba naprzeciwko.
- Wychowałam się z dala od miasta takiego jak te, więc nie, podobało mi się na wsi. Niestety nie znałam swoich rodziców... - ta myśl spowodowała napływ nostalgii i kilku innych, negatywnych emocji. Zamknęła na moment oczy, aby powstrzymać się od smutku i nie dać sobą zawładnąć. Było minęło. Pora raczej na odszukanie lepszego celu w życiu, własnego. Coś co miało związek z jej przekleństwem. Z powodu skrępowania zamierzała dokończyć posiłek w ciszy, chociaż nieuniknione, że Sashi zdoła się przy tym odezwać nie jeden raz.
- Rozmowa ze zwierzętami? To jest możliwe? - zapytała z niedowierzania. Powinna się z tego śmiać, ale jakoś ją to zaciekawiło. Nie była temu przeciwna, jakby po raz kolejny jej naturalny instynkt się z tym zgadzał. Drobnymi krokami już wiedziała, że może zechcieć i sprawdzić ten fenomen, o ile to prawda. W chwile później nieco ostygł jej zapał, gdy temat znowu zszedł na dzielenie się swoim pochodzeniem. Z niczyjej winy, bo przecież ciężko zdać sobie sprawę przez co przeszła osoba naprzeciwko.
- Wychowałam się z dala od miasta takiego jak te, więc nie, podobało mi się na wsi. Niestety nie znałam swoich rodziców... - ta myśl spowodowała napływ nostalgii i kilku innych, negatywnych emocji. Zamknęła na moment oczy, aby powstrzymać się od smutku i nie dać sobą zawładnąć. Było minęło. Pora raczej na odszukanie lepszego celu w życiu, własnego. Coś co miało związek z jej przekleństwem. Z powodu skrępowania zamierzała dokończyć posiłek w ciszy, chociaż nieuniknione, że Sashi zdoła się przy tym odezwać nie jeden raz.
0 x
Re: Budka Ramen
- Jasne, zwierzęta zazwyczaj starają się z nami pogadać choć większość ludzi woli je zabić dla mięsa czy innych rzeczy niż wysłuchać. Ogólnie u mnie w wiosce wszyscy rozmawiali ze zwierzętami. Chcesz to mógłbym spróbować Cię nauczyć. - zaproponowałem z nawet niespodziewaną radością w głosie. Do tej pory większość osób uznawało mnie za pomylonego gdy wspominałem o rozmowie chociażby z ptakami. Jednak tym razem dziewczyna wykazała więcej zaskoczenia niż szydery co pewnie wpłynęło na fakt, że bez większych oporów zaproponowałem pomoc przy nauce języka zwierząt . Choć po chwili namysłu uświadomiło mi, że nie mam pojęcia jak tego kogoś nauczyć. Mi to właściwie przyszło bez jakiejś specjalnej nauki jednak miałem okazje spróbować nauczyć kogoś rozumieć naturę co było dla mnie niesamowitą okazją.
Niestety po chwili trafiłem jak zauważyłem w dosyć wrażliwy punkt. Widząc reakcje Saeko na temat rodziny zrobiło mi się głupio. Rozum podpowiadał by nie ufać nieznajomym do końca jednak, ognistowłosa zrobiła w tym momencie na mnie pewne wrażenie, że po prostu nie mogłem być wobec tego obojętny.
- Rozumiem, przepraszam nie powinienem pytać. - odpowiedziałem na początku jednak postanowiłem, że skoro już trafiłem w taki temat to powiem jej też trochę o sobie. - Ja swoich rodziców też nie bardzo poznałem. Gdy byłem jeszcze bardzo mały i nie wiele pojmowałem ojciec z matką wyszli i już nie wrócili. Ludzie z mojej wioski mi powiedzieli dopiero po miesiącu, że oboje zginęli. Także szczerze mówiąc też nigdy nie poznałem swoich rodziców. Pamiętam tylko słowa matki zanim wyszła. Bądź dobry dla innych ludzi. Nie pamiętam ani jej twarzy, ani głosu tylko te słowa. - dodałem bardzo poważnym tonem, który wręcz nie pasował do tak młodej osoby. Jednak moja nowa znajoma, nie mogła właściwie mieć pewności ile mam lat.
Mimo wszystko po chwili bełtania w misce zjadłem praktycznie wszystko na raz i odwróciłem się na wprost do dziewczyny. Uśmiechnąłem się szeroko i rzuciłem beztroskim tonem.
- Wiesz, jak chcesz to ja mogę być Twoją rodziną. W końcu jeśli o to chodzi jesteśmy całkiem podobni, także co ty na to? Po tych słowach wyciągnąłem dłoń w stronę Saeko ponownie. Skąd u mnie ta dziwna reakcja? Sam nie byłem pewny, chyba brakowało mi rodziny, a może chciałem żeby poczuła się lepiej. W każdym razie mi osobiście nawet spodobał się ten pomysł mieć rodzinę tutaj. Nawet jeśli chodziło o dziewczynę, która nie posiadała za grosz taktu.
Niestety po chwili trafiłem jak zauważyłem w dosyć wrażliwy punkt. Widząc reakcje Saeko na temat rodziny zrobiło mi się głupio. Rozum podpowiadał by nie ufać nieznajomym do końca jednak, ognistowłosa zrobiła w tym momencie na mnie pewne wrażenie, że po prostu nie mogłem być wobec tego obojętny.
- Rozumiem, przepraszam nie powinienem pytać. - odpowiedziałem na początku jednak postanowiłem, że skoro już trafiłem w taki temat to powiem jej też trochę o sobie. - Ja swoich rodziców też nie bardzo poznałem. Gdy byłem jeszcze bardzo mały i nie wiele pojmowałem ojciec z matką wyszli i już nie wrócili. Ludzie z mojej wioski mi powiedzieli dopiero po miesiącu, że oboje zginęli. Także szczerze mówiąc też nigdy nie poznałem swoich rodziców. Pamiętam tylko słowa matki zanim wyszła. Bądź dobry dla innych ludzi. Nie pamiętam ani jej twarzy, ani głosu tylko te słowa. - dodałem bardzo poważnym tonem, który wręcz nie pasował do tak młodej osoby. Jednak moja nowa znajoma, nie mogła właściwie mieć pewności ile mam lat.
Mimo wszystko po chwili bełtania w misce zjadłem praktycznie wszystko na raz i odwróciłem się na wprost do dziewczyny. Uśmiechnąłem się szeroko i rzuciłem beztroskim tonem.
- Wiesz, jak chcesz to ja mogę być Twoją rodziną. W końcu jeśli o to chodzi jesteśmy całkiem podobni, także co ty na to? Po tych słowach wyciągnąłem dłoń w stronę Saeko ponownie. Skąd u mnie ta dziwna reakcja? Sam nie byłem pewny, chyba brakowało mi rodziny, a może chciałem żeby poczuła się lepiej. W każdym razie mi osobiście nawet spodobał się ten pomysł mieć rodzinę tutaj. Nawet jeśli chodziło o dziewczynę, która nie posiadała za grosz taktu.
0 x
Re: Budka Ramen
Nie myśląc o przykrych doznaniach dzieciństwa Saeko skupiła się na swojej ciekawości do zwierząt. Nie wiedziała czemu to mogło być bardziej intrygujące niż komiczne. Jedyne, co słyszała od poszczególnych przedstawicieli natury, to ich unikalne odgłosy. Czasami szczekały czy miauczały, a innym razem piszczały nieznośnie. Za to najciekawszym ze wszystkich dźwięków faktycznie był śpiew ptaków. Tak zachwyciła się tym motywem, że nie mogła doczekać się wiosennych poranków. W porze kwitnienia ptaszki głosiły swoją radość w pobliskich lasach. Jak dotąd nie przykładała do tego żadnej wagi.Choć trzeba było przyznać, niektórzy ludzie zachowywali się parszywie. Wszelkiej maści kłusownicy byli po prostu odrażający.
- Może spróbuję. Na razie jestem uziemiona i nie mogę trenować, więc mam więcej czasu. - nie potrafiła dłużej milczeć w towarzystwie rozgadanego Sashimasu. Wolała także trochę się wstrzymać i nie zawierzać wszystkiemu. Tym bardziej takim propozycjom. Jeszcze za bardzo przyzwyczai się do jego zachowania i będzie uważać za normalne. Tak unikalnych ludzi nie było za dużo, dlatego każdy pospolity człowiek na pewno zwracał na niego uwagę.
- Jesteś ode mnie młodszy i na pewno musisz być ninja. Chakra musi Ci pomagać w rozumieniu zwierząt. - wygłosiła swoją teorię między porcjami i nadal jadła. Jak już sama siebie zapewniała w jej sposobie jedzenia nie było nic nadzwyczajnego. Co prawda mogłaby zawstydzić wielu chłopaków ilością pochłoniętego pożywienia, ale to kwestia na inną opowieść. Miło słuchało się, jak chłopak opowiada o sobie. Saeko mogła w ten sposób dokończyć ramen. Wybrała wszelkie dodatki pływające w ciepłym bulionie, po czym nachyliła miskę do ust i dość żwawo wypiła jego zawartość. Z przyjemnym odetchnięciem wydała z siebie zachwyt nad jedzeniem.- Ależ to było dobre. - wtrąciła zupełnie bezwarunkowo. Czuła się, jakby odzyskała całe pokłady utraconej siły. W jednym posiłku kryło się mnóstwo energii. Ciepło rozchodziło się w jej żołądku, przez co zachciało jej się siku. Powoli zaczynał jej doskwierać pęcherz. W każdym razie zdoła wytrzymać nim niemal nie zwróciła zawartości z powodu nagłego wyznania. Jak inaczej nazwać coś, co brzmiało, jak propozycja zawarcia rodzinnych więzi. Patrząc pod kątem braterskiej przyjaźni, jeszcze zdołałaby się zastanowić.
- Co masz na myśli mówiąc ‘podobni’? - wypowiedziała ze zgrozą malującą się na jej twarzy. Nie zamierzała się ani na chwilę rumienić z tego powodu. Uważała to za dziwne, lecz nie chciała wprowadzać na Sashiego jego własnej pomyłki. Czegoś takiego nie wyznaje się pierwszej lepszej osobie w budce z ramen.- Zbyt tłuste potrawy chyba Ci nie służą, Sashi. - zażartowała, jednak nadal była pełna obaw o zagadnienie związane z rodziną. Mimo przykrości tkwiącej w każdej sierocie, to tak naprawdę nie miała porównania, jak to jest mieć kochającą rodzinę. Wujostwo, które ją wychowywało, to nie to samo. Starali się, jak na staruszków, lecz ta różnica była zbyt odpychająca. Obecnie chciała tylko poznać przyczynę swoich zdolności. Odkryć, czy jest więcej takich, jak ona. Oni doprowadzą ją do prawdy, lecz po jej poznaniu nadal będzie w niej tkwić ta sama pustka. Wolała jednak znać te informacje i przekonać się na własnej skórze.
- Na razie możemy zostać kolegami. Jeśli zamierzasz zostać w Shigashi wystarczająco długo. - odparła bez skrupułów w głosie, pozbywając się wcześniejszych myśli. Po prostu wypada się pierw cieszyć ze znajomości. Taki okres próbny do dalszych relacji.
- Może spróbuję. Na razie jestem uziemiona i nie mogę trenować, więc mam więcej czasu. - nie potrafiła dłużej milczeć w towarzystwie rozgadanego Sashimasu. Wolała także trochę się wstrzymać i nie zawierzać wszystkiemu. Tym bardziej takim propozycjom. Jeszcze za bardzo przyzwyczai się do jego zachowania i będzie uważać za normalne. Tak unikalnych ludzi nie było za dużo, dlatego każdy pospolity człowiek na pewno zwracał na niego uwagę.
- Jesteś ode mnie młodszy i na pewno musisz być ninja. Chakra musi Ci pomagać w rozumieniu zwierząt. - wygłosiła swoją teorię między porcjami i nadal jadła. Jak już sama siebie zapewniała w jej sposobie jedzenia nie było nic nadzwyczajnego. Co prawda mogłaby zawstydzić wielu chłopaków ilością pochłoniętego pożywienia, ale to kwestia na inną opowieść. Miło słuchało się, jak chłopak opowiada o sobie. Saeko mogła w ten sposób dokończyć ramen. Wybrała wszelkie dodatki pływające w ciepłym bulionie, po czym nachyliła miskę do ust i dość żwawo wypiła jego zawartość. Z przyjemnym odetchnięciem wydała z siebie zachwyt nad jedzeniem.- Ależ to było dobre. - wtrąciła zupełnie bezwarunkowo. Czuła się, jakby odzyskała całe pokłady utraconej siły. W jednym posiłku kryło się mnóstwo energii. Ciepło rozchodziło się w jej żołądku, przez co zachciało jej się siku. Powoli zaczynał jej doskwierać pęcherz. W każdym razie zdoła wytrzymać nim niemal nie zwróciła zawartości z powodu nagłego wyznania. Jak inaczej nazwać coś, co brzmiało, jak propozycja zawarcia rodzinnych więzi. Patrząc pod kątem braterskiej przyjaźni, jeszcze zdołałaby się zastanowić.
- Co masz na myśli mówiąc ‘podobni’? - wypowiedziała ze zgrozą malującą się na jej twarzy. Nie zamierzała się ani na chwilę rumienić z tego powodu. Uważała to za dziwne, lecz nie chciała wprowadzać na Sashiego jego własnej pomyłki. Czegoś takiego nie wyznaje się pierwszej lepszej osobie w budce z ramen.- Zbyt tłuste potrawy chyba Ci nie służą, Sashi. - zażartowała, jednak nadal była pełna obaw o zagadnienie związane z rodziną. Mimo przykrości tkwiącej w każdej sierocie, to tak naprawdę nie miała porównania, jak to jest mieć kochającą rodzinę. Wujostwo, które ją wychowywało, to nie to samo. Starali się, jak na staruszków, lecz ta różnica była zbyt odpychająca. Obecnie chciała tylko poznać przyczynę swoich zdolności. Odkryć, czy jest więcej takich, jak ona. Oni doprowadzą ją do prawdy, lecz po jej poznaniu nadal będzie w niej tkwić ta sama pustka. Wolała jednak znać te informacje i przekonać się na własnej skórze.
- Na razie możemy zostać kolegami. Jeśli zamierzasz zostać w Shigashi wystarczająco długo. - odparła bez skrupułów w głosie, pozbywając się wcześniejszych myśli. Po prostu wypada się pierw cieszyć ze znajomości. Taki okres próbny do dalszych relacji.
0 x
Re: Budka Ramen
Względnie normalna rozmowa miała w sobie pewien przesyt odmienności. Chłopak najwyraźniej miał mieszane uczucia, ale krył się z nimi do czasu, aż Saeko nie postanowi przeholować. Sama również nie mogła w pewnym stopniu zapanować nad własnym stylem bycia. Tak po prostu już się zachowywała. Gdy nastała cisza, a Sashimasu nie dawał znaku życia, wystąpiły obawy. Może powinna być milsza, albo za coś przeprosić. Nie wiedziała jednak, co byłoby powodem jej winy. Nie uważała, że źle czyni. Ot uwaga została rzucona z jej ust w taki, a nie inny sposób. Dziewczyna była niemal pewna, że powinna podjąć decyzję, co do odejścia. Sam fakt, że była ubrana, jakby znajdowała się w ciepłym domu przy kominku dosadnie sugerował poczynienie pewnych zmian. Nie zdążyła jednak, bo poczuła za plecami obecność innych osób. Rzuciły na nią cień, jakby zaraz miała nastać całkowita ciemność. Odwróciła niepewnie głowę, żeby dostrzec typów spod ciemnej gwiazdy. Na ogół wyglądali jej na bandziorów, tylko że w bardziej ekskluzywnym wydaniu. Atmosfera nie przypadła do gustu i był to jeden z tych momentów, który większość ludzi wolałaby unikać. Naszej kunoichi było wszystko jedno. Nie to, że potrafiła przezwyciężyć strach i go nie czuć. Uważała, że raczej wybrnie z sytuacji. Sama jedna mogła sobie poradzić i nie widziała powodów, by litować się nad resztą. Zaraz po obejrzeniu przybyszy wróciła do wcześniejszej pozycji. Siedziała wyprostowana i czekała na dalszą reakcję. Czyżby zbierali na akcję charytatywną? Kto ich tam wie. Saeko raczej trudno było rozgryźć wszystkie niuanse Shigashi, a co dopiero takie. Pachniało szemranymi interesami, więc obserwowała. Nie miała wpływu na to, że gapią się na nią i co sobie w tym czasie myślą. Sama propozycja wydała się być zbawienna pod tym kątem zarobku. A skoro była nie do odrzucenia, to klamka niemal zapadła. Musiała zatem zagrać w tę grę, jak najlepiej.
- Miło, że pytacie. A czego konkretnie miałabym nie odrzucić? Fakt, że gapicie się, jak sroki mi tu nie pasuje. - odpowiedziała dość sarkastycznie, żeby pokazać, że wie w co za zbereźną pracę chcieli ją uwikłać.
- Poza tym fajne płaszcze. A ja nie przywiozłam sobie nic na zmianę. - dodała mniej pewnie. Nie chciała ujść za wyszczekaną, co pewnie jej wytkną niemal od razu. Nadal jakiś pozytyw z tego wynikał, a szkoda byłoby nie postarać się o własny tyłek na dobry początek. Musiała zdobyć jakieś cieplejsze ciuchy.
- Miło, że pytacie. A czego konkretnie miałabym nie odrzucić? Fakt, że gapicie się, jak sroki mi tu nie pasuje. - odpowiedziała dość sarkastycznie, żeby pokazać, że wie w co za zbereźną pracę chcieli ją uwikłać.
- Poza tym fajne płaszcze. A ja nie przywiozłam sobie nic na zmianę. - dodała mniej pewnie. Nie chciała ujść za wyszczekaną, co pewnie jej wytkną niemal od razu. Nadal jakiś pozytyw z tego wynikał, a szkoda byłoby nie postarać się o własny tyłek na dobry początek. Musiała zdobyć jakieś cieplejsze ciuchy.
0 x
Re: Budka Ramen
Dziewczyna sama postanowiła przyjrzeć się mężczyznom w ten sam sposób. To, że wyglądali elegancko maskuje ich ciemne interesy. Wychodzi na to, że dostrzegła cenną informację. Musiała zatem dopasować się do roli, którą chcieli jej zlecić. W każdej innej pracy odgrywa się wskazaną czynność i nic w tym odmiennego. Wolała nieco bardziej przekonać się, co do słuszności tego wszystkiego. Mimo bycia ładnie wyglądającą osóbką potrafiła również zrobić krzywdę. Najwyraźniej tego jeszcze nie zdołali spostrzec. Kto wie, jakie zdolności sami ukrywali. To powstrzymało w większej mierze od bycia totalnie agresywną. Na razie więcej lub mniej używali ego do pokazania wyższości nad innymi. Po co psuć im humor, kiedy nie denerwowało to Saeko. Musiała odłożyć sprawę z Sashimasu i raczej nie przykładać wagi do tej znajomości. Jak go spotka ponownie, to coś mu wytłumaczy.
- Nie gorączkuj się Kaneki-sama. Chodziło tylko o drobną podpowiedź, co powinnam zrobić, żeby wam pomóc. - odparła łagodząc powstałe napięcie w głosie rosłego draba. Skoro znała jego imię to zwróciła się doń pochlebnie. Wywyższając jego osobę nad własną i tym samym pokornie czekając na pokierowanie nią w dalszej kolejności.
Wstała niewinnie i oparła prawą dłoń na biodrze w oczekiwaniu na to, aby opuścili lokal wystraszonego ich obecnością właściciela.
- Możemy iść prawda? Dowiem się gdzie i dostanę ten super tajny pakunek do przekazania? - odpowiedziała implementując ich słowa, bo przecież nie chcieli zdradzać jej niczego, co sprawiłoby u niej zły sen. Wykazując się grzecznością nie mogła zawieść oczekiwań panów w czarnych płaszczach. W końcu potrzebowała pieniędzy na podobny, który pozwoli jej przetrwać nastający okres zimy.
- Nie chciałabym też wam zaszkodzić swoim słownictwem, więc mniemam, że wystarczy przytakiwać i spełnić prośby, które zostaną do mnie skierowane? - nie wiedziała, jak określić swoje nastawienie w tej chwili. Pokorne? Zadziorne? Szybko zrozumiała swoje położenie i nauczyła odpowiedniej roli, czy po prostu robiła to na przekór i jakoś wychodziło. Fakt stanowił moment, że mogła swobodnie używać sarkazmu na obronę przed ich cynizmem. Mogło być fajnie. Przynajmniej rozerwie się, bo ta nuda niemal ją zabijała. Nie zaręczy, że pod wpływem impulsu i bardziej niestosownej aluzji opanuje się przed dowaleniem typowi pięścią. Wolała jednak nie komplikować niczego, lecz ze swoją naturą może nie wygrać.
- Nie gorączkuj się Kaneki-sama. Chodziło tylko o drobną podpowiedź, co powinnam zrobić, żeby wam pomóc. - odparła łagodząc powstałe napięcie w głosie rosłego draba. Skoro znała jego imię to zwróciła się doń pochlebnie. Wywyższając jego osobę nad własną i tym samym pokornie czekając na pokierowanie nią w dalszej kolejności.
Wstała niewinnie i oparła prawą dłoń na biodrze w oczekiwaniu na to, aby opuścili lokal wystraszonego ich obecnością właściciela.
- Możemy iść prawda? Dowiem się gdzie i dostanę ten super tajny pakunek do przekazania? - odpowiedziała implementując ich słowa, bo przecież nie chcieli zdradzać jej niczego, co sprawiłoby u niej zły sen. Wykazując się grzecznością nie mogła zawieść oczekiwań panów w czarnych płaszczach. W końcu potrzebowała pieniędzy na podobny, który pozwoli jej przetrwać nastający okres zimy.
- Nie chciałabym też wam zaszkodzić swoim słownictwem, więc mniemam, że wystarczy przytakiwać i spełnić prośby, które zostaną do mnie skierowane? - nie wiedziała, jak określić swoje nastawienie w tej chwili. Pokorne? Zadziorne? Szybko zrozumiała swoje położenie i nauczyła odpowiedniej roli, czy po prostu robiła to na przekór i jakoś wychodziło. Fakt stanowił moment, że mogła swobodnie używać sarkazmu na obronę przed ich cynizmem. Mogło być fajnie. Przynajmniej rozerwie się, bo ta nuda niemal ją zabijała. Nie zaręczy, że pod wpływem impulsu i bardziej niestosownej aluzji opanuje się przed dowaleniem typowi pięścią. Wolała jednak nie komplikować niczego, lecz ze swoją naturą może nie wygrać.
Wybacz tak długą zwłokę. Przez event trudno było zebrać się do pisania, a starczało ledwie czasu na pilnowanie odpisów żeby nie zawalić terminu. Także teraz dzień po dniu raczej zachowam aktywność.
0 x
Re: Budka Ramen
Wybacz, że tak długo, pierwszy dzień i złapała mnie gorączka, ale odpisy powinny być już regularne o/
0 x
Re: Budka Ramen
Bez wahania młoda niewiasta wybrała się wraz z dwójka nieznajomych mężczyzn. Okryta przez płaszcz Kanekiego odczuła miłe przywiązanie, chociaż chłód przypominał jej o typowej czujności, jaką powinna utrzymywać, aby przetrwać. Mimo to nie trzeba tu było doszukiwać się logiki. Jeśli się nie ryzykuje, to w żaden sposób nie dowiesz się, czy było warto. A nóż widelec. Same jej jestestwo polega na kontrolowaniu zarówno swojej osoby, jak i otoczenia. Nie miała wpływu na to, jak zachowa się ktoś inny. Nie wierzyła, aby sens miało wywieranie presji na słabszych. Czy uważała, że była w lepszej sytuacji? Wtem do głowy wpadł jej rażący problem, który doskwierał niczym piekąca rana.
- Nie przedstawiłam się jeszcze. Oboro Saeko, do usług. - zagadnęła nagle i w zasadzie nic więcej nie miała na myśli. Była krok za tyczkowatym facetem, eskortowana przez nich obu. Zerknęła raz czy dwa za plecy, w stronę mniej miłego osiłka, aby przede wszystkim do niego skierować wypowiedziane słowa. Obojętne jej było czy pozna jego imię. Najwyraźniej preferował skrytość, co nie dziwiło. Mimo to podstawowe informacje w ramach chwilowej współpracy nie powinny doprowadzać do paranoi. Ciekawiła ją droga, która zamierzali dotrzeć do celu. Na szczęście nie zawiązali jej oczy przepaską, żeby nie poznała ich tajnego miejsca spotkań, czy coś. Ciemniejąca przestrzeń zaułka nieznacznie wzbudziła w dziewczynie obawę. Nadal utrzymywała pozory wyluzowanej, co pozwalało na kontrolę emocji. Nie zezłości się nagle, bowiem w jej wypadku cieknący kran mógł zostać nagle odkorkowany. Dlatego przechodziła rehabilitację i przyjmowała leki na lepsze samopoczucie.
- Kaneki-san, co on ma na myśli? - wolała zapytać, żeby nie domyślać się. W końcu rosły mężczyzna znał lepiej swojego partnera. Prostsza droga do uzyskania jakichś informacji. Czy powinna być na coś przygotowana? Sytuacja wiele podpowiada, że to swego rodzaju oszustwa, aby zwabić bezbronną niewiastę i ją wykorzystać. Seako w swej istocie była skłonna zbratać się z nowymi znajomkami. Nie osądzać ich po wykreowanym poglądzie. Każdy ma w sobie jakąś cząstkę zła, co dawało wytłumaczenie korzystania z przemocy.
- Nie przedstawiłam się jeszcze. Oboro Saeko, do usług. - zagadnęła nagle i w zasadzie nic więcej nie miała na myśli. Była krok za tyczkowatym facetem, eskortowana przez nich obu. Zerknęła raz czy dwa za plecy, w stronę mniej miłego osiłka, aby przede wszystkim do niego skierować wypowiedziane słowa. Obojętne jej było czy pozna jego imię. Najwyraźniej preferował skrytość, co nie dziwiło. Mimo to podstawowe informacje w ramach chwilowej współpracy nie powinny doprowadzać do paranoi. Ciekawiła ją droga, która zamierzali dotrzeć do celu. Na szczęście nie zawiązali jej oczy przepaską, żeby nie poznała ich tajnego miejsca spotkań, czy coś. Ciemniejąca przestrzeń zaułka nieznacznie wzbudziła w dziewczynie obawę. Nadal utrzymywała pozory wyluzowanej, co pozwalało na kontrolę emocji. Nie zezłości się nagle, bowiem w jej wypadku cieknący kran mógł zostać nagle odkorkowany. Dlatego przechodziła rehabilitację i przyjmowała leki na lepsze samopoczucie.
- Kaneki-san, co on ma na myśli? - wolała zapytać, żeby nie domyślać się. W końcu rosły mężczyzna znał lepiej swojego partnera. Prostsza droga do uzyskania jakichś informacji. Czy powinna być na coś przygotowana? Sytuacja wiele podpowiada, że to swego rodzaju oszustwa, aby zwabić bezbronną niewiastę i ją wykorzystać. Seako w swej istocie była skłonna zbratać się z nowymi znajomkami. Nie osądzać ich po wykreowanym poglądzie. Każdy ma w sobie jakąś cząstkę zła, co dawało wytłumaczenie korzystania z przemocy.
0 x
Re: Budka Ramen
Priorytety nie pozwalały Seako rozważać tego, że może zostać powalona przemocą, a wchodzenie do ciemnego zaułku jest tego oczywistym następstwem. Ułatwianie sprawcy czynu niegodnego było czystą głupotą, aczkolwiek należało wziąć pod uwagę inne czynniki zewnętrzne. Nie było tu mowy o jakiejś pospolitej dziewuszce, a w pełni sprawnej kunoichi. Na dobrą sprawę jej wyszkolenie wystarczy, aby zaszkodzić nie godziwemu facetowi. Nie odbiegając jednak od sedna sprawy. Dziewczyna miała to do siebie, że potrafiła przyjąć założenia płci przeciwnej. Nie tyle, co lubiła naśladować, jak facet charka i spluwa, ale nie obrzydza jej perspektywa typowego braku manier i nieczystych myśli. Oni oczywiście traktowali ją jak dziewczynę, co akurat zdawało się być dobrym dlań rozwiązaniem. Nigdy nie wyparła się korzystania z własnych uroków, lecz wyraźnie bardziej widziała się w chłopięcej roli. Kwestia tego, czy ktokolwiek zdąży spędzić z nią wystarczająco dużo czasu, aby poznać prawdziwe zamiary. Obecnie jedynie z pracą wiązała większe plany. Kwestią drugorzędną stawało się poszukiwanie prawdy o sobie. Zdobywszy nową moc musiała zacząć ją okiełznać i rozwijać. Niechętnie, ale dla dobra każdego kto zastanie ją w szale walki. Poza tym miała życiowy cel, ważny, jak każdy inny dla danej jednostki. Także mimo irracjonalnego zaufania do wysokiego mężczyzny, polubiła ów dwójkę partnerów. Zdawało się mieć to sens w tej pracy. Miała mnóstwo pytań, ale powstrzymywała się dla dobra i dla zasady: im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Jak we wszystkim, należało najpierw zasłużyć. Potrafiła uczyć się w każdej sytuacji. To raczej ludzkie i niezbędne do przeżycia.
Gdy tylko dowiedziała się w czym rzecz, była spokojniejsza. Ponownie zwróciła uwagę na obu jegomości, aby wejrzeć w ich reakcję. Powstała atmosfera nawet tego wymagała. Nie tyle, co nie dogadywali się, a w duecie zazwyczaj powstawały podobne niesnaski. Wychwyciła co mogła do własnej puli doświadczenia. Nigdy nie wiadomo, czy akurat temu nie będą podyktowane jej dalsze losy. Tych panów również wypadało uznać za przykład. Czym się parali mogła już zauważyć w budce, ale co tak naprawdę ich do tego wiodło? Chęć bogactwa powodowała, że to dobra fucha do łatwego zarobku. Saeko chciała iść tym tropem, bo jeśli miała doścignąć swój cel, taka szemrana społeczność była w sam raz. Żeby stać się wilkiem, należało wejść wśród wilki. Ponadto nie posiadała żadnych powiązań, była sierotą i idealnym kandydatem na pracownika. Rzecz jasna nie było żadnej rozmowy kwalifikacyjnej, więc nic jeszcze nie przemawiało na jej korzyść. Wszak w powietrzu wisiała typowa chęć inicjacji, jakiej mogłaby dostąpić. W każdym razie panna Oboro nie zamierzała poprzestać na drobnej przysłudze za jeszcze mniejsze wynagrodzenie. Nie chciała jednak za szybko się przyzwyczajać, bo nadal nie poznała dalszej części tej historii. Dostała ładnie wyglądającą szkatułkę, aż korciło zajrzeniem do środka. Musiała przezwyciężyć odruchy i pamiętać o zadaniu.
- Pewnie, drobnostka. - uraczyła Kenkiego zawadiackim spojrzeniem, aby trochę go nastraszyć. Z gammy poważnych mimik tylko taka wydawała się jej stosowna. Bez niepotrzebnych gestów i słowotoku. Wszystko miało pójść bez szwanku, więc przy nich mogła odegrać podobną im rolę.
Oddała Kanekiemu jego przyduży płaszcz. Być może jej figura i ubiór lepiej zdadzą się do tej roboty. Minęła Okamiego z wiecznie niezadowolonym wyrazem twarzy, niczym pospolity gangster. Ruszyła z powrotem na główną ulicę, wypatrując znaków szczególnych dotyczących lokacji docelowej. Za każdym razem musiała zastanowić się dwa razy czy dobrze idzie. Nie zaznajomiła się jeszcze na tyle z Shigashi, a było ono sporych rozmiarów. To nie byle malutka wioska pośród drzew. Tutaj żyło mnóstwo ludzi o często podobnym wyrazie twarzy, a architektura całkiem zlewała się w miejskim klimacie. Po trudzie z obejściem połowy miasta zapewne zdołała trafić we wskazane miejsce. Nie zawracała sobie głowy tym, czy trafi do slumsów albo bogatszej rezydencji. Po prostu zareaguje naturalnie. Zapuka kołatką albo ręką dla posłuchu domowników. Przedstawi się i pokrótce wyjaśni, w jakim celu przybyła. Na pewno z racji zlecenia ktoś będzie czekał. Niewielki stres mógł zawsze wystąpić i zaburzyć ocenę sytuacji. Na tę chwilę dwojako działającą na emocje dziewczyny, która nie od razu chciałaby zachować się zirytowana mową właściciela u jakiego się zjawi w gościnę.
[z/t]
Gdy tylko dowiedziała się w czym rzecz, była spokojniejsza. Ponownie zwróciła uwagę na obu jegomości, aby wejrzeć w ich reakcję. Powstała atmosfera nawet tego wymagała. Nie tyle, co nie dogadywali się, a w duecie zazwyczaj powstawały podobne niesnaski. Wychwyciła co mogła do własnej puli doświadczenia. Nigdy nie wiadomo, czy akurat temu nie będą podyktowane jej dalsze losy. Tych panów również wypadało uznać za przykład. Czym się parali mogła już zauważyć w budce, ale co tak naprawdę ich do tego wiodło? Chęć bogactwa powodowała, że to dobra fucha do łatwego zarobku. Saeko chciała iść tym tropem, bo jeśli miała doścignąć swój cel, taka szemrana społeczność była w sam raz. Żeby stać się wilkiem, należało wejść wśród wilki. Ponadto nie posiadała żadnych powiązań, była sierotą i idealnym kandydatem na pracownika. Rzecz jasna nie było żadnej rozmowy kwalifikacyjnej, więc nic jeszcze nie przemawiało na jej korzyść. Wszak w powietrzu wisiała typowa chęć inicjacji, jakiej mogłaby dostąpić. W każdym razie panna Oboro nie zamierzała poprzestać na drobnej przysłudze za jeszcze mniejsze wynagrodzenie. Nie chciała jednak za szybko się przyzwyczajać, bo nadal nie poznała dalszej części tej historii. Dostała ładnie wyglądającą szkatułkę, aż korciło zajrzeniem do środka. Musiała przezwyciężyć odruchy i pamiętać o zadaniu.
- Pewnie, drobnostka. - uraczyła Kenkiego zawadiackim spojrzeniem, aby trochę go nastraszyć. Z gammy poważnych mimik tylko taka wydawała się jej stosowna. Bez niepotrzebnych gestów i słowotoku. Wszystko miało pójść bez szwanku, więc przy nich mogła odegrać podobną im rolę.
Oddała Kanekiemu jego przyduży płaszcz. Być może jej figura i ubiór lepiej zdadzą się do tej roboty. Minęła Okamiego z wiecznie niezadowolonym wyrazem twarzy, niczym pospolity gangster. Ruszyła z powrotem na główną ulicę, wypatrując znaków szczególnych dotyczących lokacji docelowej. Za każdym razem musiała zastanowić się dwa razy czy dobrze idzie. Nie zaznajomiła się jeszcze na tyle z Shigashi, a było ono sporych rozmiarów. To nie byle malutka wioska pośród drzew. Tutaj żyło mnóstwo ludzi o często podobnym wyrazie twarzy, a architektura całkiem zlewała się w miejskim klimacie. Po trudzie z obejściem połowy miasta zapewne zdołała trafić we wskazane miejsce. Nie zawracała sobie głowy tym, czy trafi do slumsów albo bogatszej rezydencji. Po prostu zareaguje naturalnie. Zapuka kołatką albo ręką dla posłuchu domowników. Przedstawi się i pokrótce wyjaśni, w jakim celu przybyła. Na pewno z racji zlecenia ktoś będzie czekał. Niewielki stres mógł zawsze wystąpić i zaburzyć ocenę sytuacji. Na tę chwilę dwojako działającą na emocje dziewczyny, która nie od razu chciałaby zachować się zirytowana mową właściciela u jakiego się zjawi w gościnę.
[z/t]
0 x
Re: Budka Ramen
Tsutsuji nie należała do grupy osób, które zaciekle rozpamiętywały przeszłość. Życie zaciekle i nieustannie podrzucało pod nogi ciemnowłosej coraz to nowsze kłody i po pierwsze nie miała na to czas, a po drugie nie widziała sensu w takowym zachowaniu. Miewała chwile załamania, momenty, kiedy chciała sama wrócić do domu. Nie wiedziała co się z nią stanie, czy matka jeszcze żyje, czy może uświadomiła sobie, jak wiele krzywdy wyrządziła nastolatce w czasie tych wszystkich lat życia pod jednym dachem. Momenty słabości szybko mijały, znów pojawiały się gniew i nienawiść, tak ukochane przez brunetkę emocje odczuwane przez nią właściwie bez przerwy. Udawała, że wszystko jest w porządku, była pozornie obojętna, bo w małym stopniu strach budziło w dziewczynie to, co drzemie w tym małym ciele.
Równie szybko zapomniała o wydarzeniach mający swoje miejsce na dachu; czasem myślała o tym, co pojawiło się na szyi nieznajomego chłopaka i czy rana, którą sam sobie zadał ratując jej życie, nie jest za bardzo upierdliwa. Po cichu i bardzo w głębi serca była mu wdzięczna za to, że w gruncie rzeczy ją uratował. Dziwne uczucie promieniowało po całym ciele, bardzo nieznane i dziwne, niechciane, bo nauczona do wiecznej samotności, miała nadzieje, że nigdy więcej nie będzie musiała martwić się o to, że ktoś postanowi wziąć ją sobie na własność i towarzyszyć w trakcie podróży przez świat shinnobi.
Do małej budki z ramenem zaglądała właściwie codziennie, bynajmniej nie ze względu na to, że była wielkim smakoszem zupy, ale tylko na to było ją stać. Kradła ile mogła, ale jej cele nie zawsze były bardzo namiętnie, zresztą co jakiś czas robiła sobie krótkie przerwy, tak dla niepoznaki, by nikt nie zorientował się, że ona jest sprawcą całego zamieszania. Wolała oszczędzać, w głowie układała wielkie plany dotyczące własnej przeszłości, chciała kupić nową, lepszą katanę, bo ta podarowana przez brata kojarzyła się dziewczynie z zabawkę, a nie bronią. Największym marzeniem oczywiście było stworzenie własnej broni w stu procentach przez siebie, ale na to nie miała ani metalu, ani pracowni, a postanowiła, że już więcej nie zaufa żadnemu biednemu kowalowi, który w zamian za jedzenie i naukę rzemiosła postanowi wychować sobie ją na swoją własną żonę.
W spokoju kończyła miskę zupy i miała nadzieje, że żaden upierdliwiec ani inni człowiek nie postanowi zepsuć jej tego miłego wieczora, który chciała spędzić całkowicie sama. Bez dramatów, zbiegów, walk i obawy o własne życie. No i bez myśli samobójczych.
Równie szybko zapomniała o wydarzeniach mający swoje miejsce na dachu; czasem myślała o tym, co pojawiło się na szyi nieznajomego chłopaka i czy rana, którą sam sobie zadał ratując jej życie, nie jest za bardzo upierdliwa. Po cichu i bardzo w głębi serca była mu wdzięczna za to, że w gruncie rzeczy ją uratował. Dziwne uczucie promieniowało po całym ciele, bardzo nieznane i dziwne, niechciane, bo nauczona do wiecznej samotności, miała nadzieje, że nigdy więcej nie będzie musiała martwić się o to, że ktoś postanowi wziąć ją sobie na własność i towarzyszyć w trakcie podróży przez świat shinnobi.
Do małej budki z ramenem zaglądała właściwie codziennie, bynajmniej nie ze względu na to, że była wielkim smakoszem zupy, ale tylko na to było ją stać. Kradła ile mogła, ale jej cele nie zawsze były bardzo namiętnie, zresztą co jakiś czas robiła sobie krótkie przerwy, tak dla niepoznaki, by nikt nie zorientował się, że ona jest sprawcą całego zamieszania. Wolała oszczędzać, w głowie układała wielkie plany dotyczące własnej przeszłości, chciała kupić nową, lepszą katanę, bo ta podarowana przez brata kojarzyła się dziewczynie z zabawkę, a nie bronią. Największym marzeniem oczywiście było stworzenie własnej broni w stu procentach przez siebie, ale na to nie miała ani metalu, ani pracowni, a postanowiła, że już więcej nie zaufa żadnemu biednemu kowalowi, który w zamian za jedzenie i naukę rzemiosła postanowi wychować sobie ją na swoją własną żonę.
W spokoju kończyła miskę zupy i miała nadzieje, że żaden upierdliwiec ani inni człowiek nie postanowi zepsuć jej tego miłego wieczora, który chciała spędzić całkowicie sama. Bez dramatów, zbiegów, walk i obawy o własne życie. No i bez myśli samobójczych.
0 x
Re: Budka Ramen
Ostatnie wydarzenia miały bardzo duży wpływ na Sakaiczyka. Cały czas miał w głowie niedawno poznaną dziewczynę – Tsutsuji. Odważnie nazwał ją swoją własnością, ale od tamtej pory jedynie obserwował dziewczynę, wieczorami z ukrycia. Czasem widywał ciemnowłosą tłumie innych twarzy, ale nigdy nie miał okazji jej zaczepić. Chyba trochę nie chciał tego robić. Bawiło go, kiedy okradała nieświadomych zagrożenia przechodniów. Miewał ochotę postąpić z nią podobnie, ale nie lubił maskować się za pomocą technik ninjutstu, a zielone włosy zbyt mocno rzucały się w oczy. Wyróżniały się tak mocno, że czasem ciężko było zniknąć przed wścibskimi spojrzeniami.
Nigdy nie wierzył, że jest w stanie tak bardzo się zmienić. Nie wiedział z czego to wynika i nie do końca rozumiał tę całą sytuację. Nowa i dziwna. Prostoliniowe myślenie – zabij lub zostań zabitym – gdzieś zniknęło, przyćmione przez nowe uczucia, doznania i emocje. Zamiast beztrosko bawić się w karczmie przy alkoholu, stal godzinami z dala od świateł miasta. Poznawał codzienne nawyki ciemnowłosej. Popadał w jakąś popierdoloną obsesję, na punkcie dziewczyny. Po części zastępował sobie w ten sposób rozrywkę. Nie chciał mieć niepotrzebnych zatargów z mafią, więc unikał miejsc gdzie królowali.
Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał znowu przed nią stanąć. Długo zastanawiał się, jak powinno wyglądać ich drugie spotkanie. Nie mógł wpaść na nic mądrego, wyjątkowego. Irytował się, zaciskając pięści, a wciąż niezagojona rana na jego dłoni otwierała się, brudząc biały bandaż we krwi. Nie przeszkadzały mu pojedyncze, czerwone krople spływające po palcach.
Założył czarny kaptur na głowę i uśmiechnął się lekko pod nosem. Nie miał pojęcia co przyniesie los, ale nie obchodziło go to. Miało ochotę zabawić się uczuciami bezbronnej dziewczynki. Przeszedł pod cienką zasłoną i usiadł tuż obok Tsutsuji.
-Jednak żyjesz – rzucił trochę jakby od niechcenia, trochę jakby zaskoczony. Mimo wszystko, mogła zrobić wszystko kiedy ją zostawił. Mówiąc szczerze, to cieszył się, że żyła. Wciąż miał zabawkę. Kiedyś byłoby mu to obojętne. Może nawet sam ukróciłby jej cierpienia – skoro chciała umrzeć, to nie zasługiwała na życie. Teraz… Teraz było inaczej.
Nigdy nie wierzył, że jest w stanie tak bardzo się zmienić. Nie wiedział z czego to wynika i nie do końca rozumiał tę całą sytuację. Nowa i dziwna. Prostoliniowe myślenie – zabij lub zostań zabitym – gdzieś zniknęło, przyćmione przez nowe uczucia, doznania i emocje. Zamiast beztrosko bawić się w karczmie przy alkoholu, stal godzinami z dala od świateł miasta. Poznawał codzienne nawyki ciemnowłosej. Popadał w jakąś popierdoloną obsesję, na punkcie dziewczyny. Po części zastępował sobie w ten sposób rozrywkę. Nie chciał mieć niepotrzebnych zatargów z mafią, więc unikał miejsc gdzie królowali.
Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał znowu przed nią stanąć. Długo zastanawiał się, jak powinno wyglądać ich drugie spotkanie. Nie mógł wpaść na nic mądrego, wyjątkowego. Irytował się, zaciskając pięści, a wciąż niezagojona rana na jego dłoni otwierała się, brudząc biały bandaż we krwi. Nie przeszkadzały mu pojedyncze, czerwone krople spływające po palcach.
Założył czarny kaptur na głowę i uśmiechnął się lekko pod nosem. Nie miał pojęcia co przyniesie los, ale nie obchodziło go to. Miało ochotę zabawić się uczuciami bezbronnej dziewczynki. Przeszedł pod cienką zasłoną i usiadł tuż obok Tsutsuji.
-Jednak żyjesz – rzucił trochę jakby od niechcenia, trochę jakby zaskoczony. Mimo wszystko, mogła zrobić wszystko kiedy ją zostawił. Mówiąc szczerze, to cieszył się, że żyła. Wciąż miał zabawkę. Kiedyś byłoby mu to obojętne. Może nawet sam ukróciłby jej cierpienia – skoro chciała umrzeć, to nie zasługiwała na życie. Teraz… Teraz było inaczej.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości