Fugu

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Fugu

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1278
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: Fugu

Post autor: Souei »

Trudno było mu ocenić, jaka jest teraz jego rola w rozmowie. Na początku rozmawiali o zabójstwie lidera wrogiej mafii, co bardzo go interesowało, natomiast teraz uwaga skupiła się na śmierci ich chyba jednak bliskiego towarzysza. Reakcje były bardzo emocjonalne, dlatego Souei uznał, że dobrze zrobił usuwając się nieco na bok. Nie chciałby stanąć jednemu albo drugiemu na drodze do drzwi, toteż przycupnął z boczku i rozmawiał sobie z liskiem. Szczęśliwie z Fugu dało się wyjść bez demolowania całej frontowej ściany, więc nie musieli informować o swojej obecności całej dzielnicy. Matsuda rozmyślał trochę nad pytaniem zadanym przez Kuroia, ale w tym momencie nie chciał mieszać wątków i wtrącać się z odpowiedzią. Na pewno do tego wrócą, bo rozmowa na ten temat nie została zakończoną żadną pointą. Trwała za to rozmowa z fenkiem, który przekupiony kawałem ryby szybko puścił w niepamięć pierwszą zniewagę.
- Ano tak mam. - Wzruszył lekko ramionami na pytanie skąd u niego zdolność rozmowy ze zwierzętami. Nie wiedział czy w fenkowym łebku pomieściłoby się tłumaczenie o zdolności klanowej o tyle skomplikowanej, że wykorzystuje rodzaj chakry niewykorzystywany przez nikogo innego.
- To taka zdolność... można powiedzieć, że rodzinna. - Dodał jeszcze po chwili, aby lisek nie poczuł się zlekceważony pierwszą wymijającą odpowiedzią.
- No ale zgadzam się, ludzie są dziwni i trudno się z nimi porozumieć. - Podsunął mu jeszcze co tam miał pod ręką, jeśli Hoyt nie miał jeszcze dość. Souei zapałał do niego sympatią, bo mimo że był zabójcą bez skrupułów, to nie oznaczało, że nie potrafi się uśmiechnąć czy odczuwać pozytywnych emocji. W stosunku do zwierząt tak było, chociaż w mieście kupieckim nie miał zbyt wielu okazji do rozmów z naturą. Woły ciągnące kupieckie wozy nigdy nie miał niczego ciekawego do powiedzenia, a nawet często po prostu nie chciało im się gadać.
- Jak chcesz, to później mogę jej powiedzieć. Chociaż moim zdaniem Tomoe jest ładniejsze. - Skomentował jeszcze dobór imienia bo mimo że pospolite, to co w ogóle miało znaczyć Hoyt? To na pewno coś po lisiemu i powinno się uszanować, ale... no nie, nie brzmiało to ładnie. Souei oczywiście rozmawiał z Hoytem szeptem, aby nie przeszkadzać dorosłym rozprawiającym na sali i przy stole. Słuchał przy okazji i wyłapał z relacji postać jakiegoś strażnika z Shigashi. Pazur oczywiście go nie znał, bo oczywistym było że ze strażnikami się nie bratał, jednak postanowił zabrać głos.
- Czyli wygląda na to, że zabawicie w mieście nieco dłużej. - Wtrącił po Ichirou. Zemsta to piękna rzecz. Pomimo tego co o niej mówią, że nie daje spokoju ducha, to jednak gasi gniew i daje poczucie sprawiedliwości. Często strażnicy miejscy nie byli wcale lepsi od mafii, którą zwalczali. Nadużycie siły czy uprawnień było chyba jednym z najczęstszych ich przewinień. Wystarczy dać człowiekowi odrobinę władzy i patrzeć jak zmienia się w tyrana.
- Będziemy mieli czas lepiej się poznać. - Dodał jeszcze po chwili. Być może będzie mógł pomóc również w tym, ale na razie zamilknął ponownie, aby usłyszeć jak grupka planuje ogarnąć cały ten bałagan.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Fugu

Post autor: Kyoushi »

  • Nawet nie ukrywał swojego niebywałego zdumienia, szoku czy też roztrzęsienia. Był skołowany, zły, wręcz wściekły, z powodu utraty kogoś takiego kim był Pastuszek. Mimo krótkiej znajomości czuł, że to człowiek z którym spokojnie mógłby więcej wypić i jeszcze się pobić przy okazji. Czyste złoto. Niestety, niedane mu było więcej się z nim spotkać. Teraz pozostała tylko goryczka, którą ciężko było przełknąć. Praktycznie było to niemożliwe. Gdy tylko wrócił z zewnątrz z fajki, nie wiedział co się dzieje do końca. Wciąż jego głowa była pełna myśli, jak nigdy dotąd. Nie wiedział jak zareagować, więc więcej po prostu nic nie robił, jedynie podszedł nieco bliżej by mieć kontakt ze wszystkimi i samemu nie zwariować.
    Nie był gotowy na takie informacje, więc nie przeszło to bez echa w jego sercu czy głowie. Był już jednak pośród swoich i słuchał co działo się dalej. Dotarł także do Ichirou, który wyjaśnił sprawę, na tyle na ile potrafiłby poczekać. Będąc już na miejscu, słuchał jak zahipnotyzowany, chcąc wyłapać wszystkie najważniejsze szczegóły – ciekawym było to, że wszystko było ważne, więc musiał to przetrawić, mimo towarzyszących mu tych wszystkich emocji, które krążyły wokół niego jak szalone.
    Poznany w Oniniwie, Tamori Jun - jak to się mogło żłożyć, że ktoś kto walczył po jego stronie, w jego grupie okazał się takim skurwysynem by żądać śmierci jego towarzysza. ŻĄDAĆ. Pozostałych także poznał, z Asagim nawet zakolegować, a Akahoshiego miecz oczywiście niebywale mu imponował. Przez chwilę chciał zabić wszystkich, wiedząc, że to ich wina, jednak słuchał dalej. Asagi sam stawił się u Ichirou i zdawał sobie sprawę, że mógł zginąć niosąc te informacje, a to sam Tamori żądał śmierci Seinaru. Niebywałe. Kurwa niebywałe. Informacje były klarowne i pochodziły od Ichirou, jemu ufał i zdawał sobie sprawę, że wszystko co przekazuje musi być prawdą – więc już wiedział w którą stronę należy skierować swój gniew. Był to niejaki Tamori Jun. Chciał śmierci pastuszka za wszelką cenę, więc nie może obejść się bez konsekwencji. Dalsza historia trafiała do białowłosego, który ciągle analizował i przetrawiał informacje. Nie chciał podsumowywać tego wszystkiego, bo nie wiedział co myśleć. Był zamurowany, gdy w końcu powiedział jedno i tylko tyle potrafił z siebie wykrztusić:
    - Zabije, kurwa, zabije. – zakończył, by dwoma rękami chwycić twarz, a ponownie przenieść je na włosy, które odgarnął w tył. Wyglądał na zszokowanego, wkurwionego w jednym. Po prostu tryskał agresją, dusząc ją w sobie. Gdyby tylko spojrzeć bliżej jego oczom, można było zauważyć jak w iluzji, że jego źrenica z naturalnej okrągłej jakby zmieniała się niemalże w kocią, pionową na tle czerwonych oczu. Panował nad tym doskonale, jednak pochłaniał go gniew, trawił tę zmianę, nie dopuszczając do uwolnienia chakry demona.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Fugu

Post autor: Kuroi Kuma »

Całkowicie zignorował wściekłość Kyoushiego. Był jakby totalnie z boku, jakby w innym świecie. Kuroi musiał przetrawić tą wiadomość na swój sposób. Uspokoić myśli, zatrzymać to jak pędzą, powiedzieć głośne NIE. Nie mógł się skupić na innych, gdy sam czuł się niestabilnie. Zasada numer jeden - najpierw dbaj o siebie, by później móc zadbać o innych. Strasznie to egoistyczne, ale i prawdziwe jednocześnie. Nie dasz rady uratować wszystkich, nie gdy sam się nie uratujesz. W końcu trzeba było jednak wrócić do pomieszczenia. Zostawił Białowłosego na zewnątrz nie chcąc mu przerywać. Sam by pewnie zapalił, ale podjął pewne kroki, postąpił tak, a nie inaczej i zamierzał się tego trzymać. Kuroi był tu i teraz, spoglądał na Soueia, wpatrywał się w jego oczy chcąc wyciągnąć jak najwięcej. Nie zwrócisz mu już życia. Nie wróci, pozostanie tam na wieczność, po drugiej stronie. W końcu jednak spotkacie się w tym samym miejscu. Tam gdzie gromadzą się śmiertelnicy, gdy zakończą swój żywot. Podadzą sobie rękę, zjedzą razem kanapkę i będą wspominać jak to Pastuch skopał biju, ale był na tyle głupi, by ktoś skopał jego dupsko i umarł. Takie tam, przyjemne wspomnienia. Brak odpowiedzi na jego pytanie był jednak dosyć sugestywny, ale w sumie czego oczekiwał? Że jakiś przypadkowo spotkany koleś, o którym w sumie nie wiadomo nic byłby w stanie czegoś takiego dokonać? Zapuścić się na lidera innej mafii? Pewnie sam byłby za to ścięty, za tak śmiałe zachowanie i destabilizację równowagi sił trójki rodzin. Co innego Klepa, która miała przecież swoje dojścia, miała też jednych z silniejszych ludzi po tej stronie czegoś - nie wiem, mapy najpewniej.
Ichir postanowił jednak przybliżyć całą opowieść jak do tego doszło i chyba dobrze, bo takie wyjaśnienie po prostu im się należało. Pastuch był jaki był. Irytujący, nie umiał wyczuć chwili gdy trzeba się zamknąć, ale był jednym z nich. Bydlakiem. A Bydlaki trzymają się razem. Najbardziej nie pasowało mu jedno... Pastuch, który w walce turniejowej z Asagim, gdy mieli się wstrzymywać przypierzył Asagiemu aż miło, a teraz miał powoływać się na jakieś honory? Odebranie sobie życia? Chwiejne to jak z domek z kart. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że jeden z nich pragnął z niewiadomych przyczyn śmierci Pastucha. Kuroi przypominał sobie jak opuścił ich drużynę, jak poszedł z tym Juugo, a potem został znaleziony ranny. Gdy odmówił jego leczenia. Może i był manipulantem, ale co mu Seinar zrobił, by pragnął jego śmierci?
-Nadstawienie karku rozumiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mógł tym samym stracić życie. Drugi pieprzony samuraj. Oni chyba nie lubią żyć. Tylko niby czemu miałbyś ufać Akahoshiemu? Zamaskowany typ, który pojawił się nie wiadomo skąd nagle jest godny zaufania? - rzucił spoglądając na Diabołka. Starał się mówić spokojnie, jednak nie do końca tak było. Czasem zadrżał mu głos, czasem musiał przerwać, bo gula w gardle mu narastała. To pytanie jednak drążyło mu dziurę w głowie. Jeżeli faktycznie to Juna powinni ścigać, kontynuować tą pętlę nienawiści to musiał wiedzieć czemu mieliby zaufać właśnie Akahoshiemu. Ocir nie wydawał się być łatwowiernym, wręcz przeciwnie. Musiał więc go znać, wiedzieć kto się kryje pod maską. Nie interesowało go kompletnie kto to jest. Czy to Akahoshi, czy to Bamboshi, czy to Kyoushi. Interesowały go powody.
I o ile mógł zrozumieć fakt, że ktoś chciał się pozbyć Seinara - typ pewnie narobił sobie więcej wrogów, niżeli Kyoushi siwych włosów. Ale te szkatułki? Napisy? Eksplozje? Ktoś nie tylko chciał się pozbyć jego, ale i tego, kto przyjdzie na jego grób. Kto zechciałby przenieść go w miejsce, gdzie powinien spocząć, a nie przy jakiejś drodze. Wracał do trzeźwości umysłu, zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje dookoła niego i chyba tym gorzej, bo zerknął na Kjudasza. Na najbardziej energicznego z ich trio znajdującego się w knajpie.
-Usiądź - odsunął mu krzesło i popatrzył w oczy Białowłosego. Jego wzrok też kipiał złością, smutkiem, żalem, rozpaczą. To nie był jednak czas i miejsce na złość. Ta dopiero miała nadejść -Uwolnisz ją w swoim czasie przyjacielu - dodał po chwili klepiąc w siedzisko, uśmiechając się gorzko, chociaż starał się, by wyszło z tego coś pozytywnego.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Fugu

Post autor: Misae »


Nie dziwiły ją reakcje Kuroi'a i Kyoushi'ego. Jedynie w ciszy mogła obserwować co robią, najpierw oceniając na oko czy pękające szkło mogło jakoś bardziej poranić jego dłoń. Nie wątpiła w to, że adrenalina dodatkowo mogła otumanić z bólu i nawet mógł nie poczuć, ale dobrze by było wiedzieć czy niczego poważnego sobie nie zrobił. Wszystko co potem się działo mogła bez problemu zakwalifikować za zrozumiałe. Szok po stracie ważnej osoby. Przez ułamek sekundy lekko zmarszczyła nos gdy za panami do knajpy wpłynęła woń tytoniu. Później Ichirou po dołączeniu towarzyszy opowiedział resztę historii podając znacznie więcej szczegółów. Brzmiało to naprawdę kiepsko. Nie było mowy o przypadku tylko wyrachowanym działaniu i to jeszcze jak bardzo skoro nie tylko zdecydował się na odkopanie nieboszczyka, ale też przeniesienie go gdzieś indziej i zastawienie pułapek.
Z bolącym sercem obserwowała białowłosego. Jego złość... nie, wściekłość. Niemal namacalną wściekłość. Przeniosła spojrzenie na Ichirou. Odetchnęła głęboko. Nie była pewna czy to dobry czas i miejsce na to co zamierzała powiedzieć. Do tej pory starała się siedzieć w ciszy, zajmując się czarką - przekładała ją między palcami starając się o jakieś skupienie. Jednak czuła, że to może być jedyna kwestia w której namacalnie może coś zrobić i pomóc odpowiedzieć choć na część pytań. Ta bezsilność była frustrująca.
-Jeżeli taka byłaby wasza wola... - zaczęła będąc zaskoczoną jak ma suche gardło, nie dając się jednak temu kontynuowała normalnym tonem - ...mogę poznać ostatnie wspomnienia pana Seinaru. Jeżeli chcecie wiedzieć co dokładnie zaszło między nimi. Skoro ktoś zadał sobie tyle trudności aby przygotować pułapkę może warto wiedzieć, czy Seinaru coś zauważył, a z jasnych powodów nie mógł tego przekazać - starała się to ubrać jak najlepiej w słowa. Było tysiąc powodów by przystać na jej propozycję, ale z drugiej strony było tysiąc aby jej odmówić od szacunku dla zmarłego zaczynając, po tajemnice jakie się kłębiły w jego głowie kończąc. Jednakowoż uznała, że dobrze aby wiedzieli, że taka ewentualność istnieje. Skoro nie mieli nikogo o takich umiejętnościach jak Misae mogli sobie nie zdawać sprawy z tego, że zmarły może jeszcze po swojej śmierci sporo powiedzieć.
Kiedy wszyscy się stresowali lisek rozmawiał z Soueiem w najlepsze. Zdawał się nie przejmować tym czego byli świadkami. Był zbyt zaaferowany tym, że może w końcu porozmawiać na poziomie, że nie zamierzał się przejmować tym co dzieje się przy pozostałych. Dla niego liczyło się tylko tu i teraz, a teraz miał pełno dobrego jedzenia i miłą konwersację, tym bardziej, że dowiedział się czegoś ciekawego! Uniósł głowę i zastrzygł uszami.
-Rodzinna? - powtórzył po czym zaczął przytakiwać głową, jakby rozumiejąc co ma na myśli -Znam to, ja po rodzicach jestem dobrym łowcą! - zgodził się. Dobrze rozumiał jak to mieć takie fajowskie cechy po rodzinie. Nie znał jej za bardzo bo był porwany jako mały szczeniak, ale wyciągnął od matki to co najlepsze. Ona to umiała polować na skorpiony!
-Z tobą nieźle się gada jak na człowieka - powiedział z czymś co mogło nawet wyglądać jak na uśmiech. Nie był taki zły jak na początku mógł się spodziewać. Wystarczyło dać lepsze jedzenie, a nie skąpić. Bo co? Że lisek, to może jeść resztki? Jeszcze trochę wychowa tego człowieka i będą z niego prawdziwe fenki.
-Naprawdę tak twierdzisz? - zapytał merdając końcówką ogona, z nadzieją w głosie. Może jednak zastanowi się nad tym aby zostawić to imię od Misae. Skoro brzmi fajnie to musi to przemyśleć. Jak ma mieć jakieś imię to musi ono być najfajniejsze ze wszystkich.
-Jesteś całkiem w porządku, wiesz? Tylko nigdy nie dawaj mi tamtego paskudztwa co ostatnio! - obruszył się tylko na chwilę, a marszcząc nos w niezadowoleniu.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1278
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: Fugu

Post autor: Souei »

Akahosi, Asagi, Hikar... wyłapywał z rozmowy imiona kolejnych postaci zamieszanych w śmierć Seinaru, chociaż wciąż nie czuł, aby ta sprawa dotyczyła go bezpośrednio. Niemniej jednak dobrze było przynajmniej orientować się w historii swoich gości i być może współpracowników, zwłaszcza że chyba czują się komfortowo w jego towarzystwie. A może po prostu zapomnieli o siedzącym z boczku Soueiu, który zajęty był teraz głównie dokarmianiem zwierzyny? Matsuda słuchał uważnie, jednak nie ignorował tego, którego miał tuż obok siebie. Zaczął nawet dobrze dogadywać się z Tomoe, który okazał się dość rozmownym liskiem, oczywiście w przerwach pomiędzy pałaszowaniem. W to że fenek jest doskonałym łowcą Pazur nie wątpił, tylko tak na pierwszy rzut oka mogło się wydawać... że ten jego instynkt jest troszeczkę uśpiony. Ten tutaj był przede wszystkim słodki, a dopiero potem drapieżny, ale życie chyba po prostu nie wymagało od niego bycia kimś więcej. Adaptujesz się do otoczenia czy tego chcesz czy nie, niezależnie od tego czy jesteś liskiem skądś tam, czy mafiozem z kupieckiego miasta. Gdyby Souei nie zaczął na ulicy, tylko w jakiejś bogatej szczęśliwej rodzinie zapewne dostosowałby się do zupełnie innych warunków. Nie musiałby być drapieżnikiem, tylko mógłby wybrzydzać co gorsze kąski i wprost domagać się tego, co najlepsze. Bo tak, bo mu się należało.
Widział jak Kyoushi bardzo się rozgniewał i jak blisko mu było do czegoś tam, tylko że Matsuda nie miał pojęcia, że jego furia nie musiała się skończyć jedynie na zdemolowaniu tego lokalu, ale mogła objąć swoim zasięgiem całe miasto. Dlatego nie przejął się za bardzo tymi emocjonalnymi uniesieniami, choć cały czas śledził przebieg rozmowy i sam analizował sobie po cichutku wszystkie powiązania, pułapki, zdrady i nazwiska.
- Spokojnie, teraz jesteśmy kumplami. - Odparł do liska, aby ten nie martwił się już o jakość przysmaków. Wyciągnął do niego swoją łapę aby fenek przypieczętował ten pakt swoją.
- Twoi rodzice na pewno są dumni. Jeszcze nie widziałem w Shigashi takich uszu, jesteście na jakiejś wyprawie? Chyba wywiało cię daleko od domu...? - Postanowił trochę go podpytać, bo póki co wszyscy oprócz Ichirou byli dla niego kompletną zagadką. Souei nie poznał nawet ich imion, a co dopiero mówić o przynależności, zwierzchnikach i celach. Słuchał i chłonął wszystko o czym rozmawiali, ale zanim dowie się tyle ile by go satysfakcjonowało, może minąć sporo czasu.
- Chyba trochę o nas zapomnieli... - Skomentował jeszcze po usłyszeniu (lub nie) odpowiedzi od Tomoe.
- Ale nic nie szkodzi, ja mam czas... - Podniósł się z podłogi, na której siedział obok swojego kolegi i drapnął z tacki onigiri dla siebie. Nie żeby był jakoś wybitnie głodny, ale patrząc na to jak wszyscy dookoła coś jedzą, jego też naszła ochota.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Fugu

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Fugu

Post autor: Kyoushi »

  • Zachowanie białego demona była dla niego bardzo klasyczna, bardzo emocjonalna i otwarta wokół swoich, tych którym ufa bardziej niż czasem samemu sobie. Gdy był za bardzo pobudzony i nie wiedział co ze sobą zrobić, mogąc ujawnić swoją jedyną tajemnicę, którą była obecność samej Matatabi wtem poczuł na swoim barku dłoń. Dłoń staruszka, który popatrzył mu w jego rozpalone oczy żarem nienawiści, po której dotyku poczuł potężne wsparcie. Potężny bodziec, który znaczył ni mniej ni więcej tyle by zachował tę złość i agresję na później. By nie tracić tego zapału w tej chwili. Dzięki temu czerwonooki bardzo szybko uspokoił oddech, zwiesił głowę, by ukryć swoją twarz pod śnieżnobiałymi włosami, które zwisały zgodnie z prawem grawitacji, siadajac tuż obok Kuroia, zgodnie z jego wskazówką, czy też prośbą. Nie potrzeba było słów, potrzeba było tego spojrzenia i gestu, które uspokoiło emocje Kjudiniego, który nie wybuchł, ratując przy tym setki, jeśli nie tysiące istnień, w tym i swoich przyjaciół. Chociaż wierzył, że właśnie oni jedyni byliby tymi, którzy powstrzymaliby Ogoniastego Demona.
    Przełknął gorzką ślinę, by po pewnym czasie podnieść głowę, z wymalowanym krzywym uśmiechem na ustach, słuchając lidera, który nakreślił sytuację i to do czego dążą, a w międzyczasie dowiedział się co potrafi sama Misae. To było niezwykłe i rzeczywiście, od razu załapał po co może się to przydać. Był teraz w stanie sprzed swojej transformacji charakteru, gdy żył nienawiścią i strachem przed wszystkim i wszystkimi, gdy był spokojnym, oceniającym i analizującym, by zyskać na sile i stać się nonszalanckim, szalonym i olewającym zagrożenie. Dotarł do balansu pomiędzy jednym i drugim, w celu zweryfikowania wszystkiego co się do niego mówi. Ukrywał to, że był pod wrażeniem umiejętności białowłosej, w innym przypadku wystrzeliłby jak z procy, skacząc wokół niej z podniecenia... Jednak nie teraz.
    Shiroyasha dołączył do monologu, który zamierzał zamienić w dialog z Pustynnym Księciem. Przy okazji totalnie olał to kim może być zamaskowany - ufał Ichirou i tylko tyle, nie zamierzał wyciągać zbędnych mu w tej chwili informacji. Widać było, że ktoś się czegoś bał, więc wrzucił informację niezbędne do podjęcia trudnych decyzji przez Klepsydrę. Była to informacja o Junie. Kapeluszniku, którego jeszcze niedawno uważał za sojusznika z walki z demonami z Oniniwy. Niestety, nigdy więcej. Gdy usłyszał decyzję o zmianie priorytetów, jego twarz mimowolnie się uśmiechnęła. Tak wstrętnie, w kąciku ust, jakby już przegryzł czyjąś szyję i siedział tak cały zakrwawiony. Oczy znów zapłonęły i pojawił się w nich płomień, a wewnątrz niego buzowała wręcz chakra, jakby się gotowała.
    - Nie wiem jak to powiażemy z Akiyamą, ale brzmi to jak upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu. - dodał jedynie, rozglądając się czy w ogóle zostało coś do picia nie-alkoholowego w tej chwili - Dziękuję za decyzję Ichirou. - musiał to dodać tak po prostu. To był dla niego gest, którego oczekiwał i który otrzymał. Podzielenie emocji, które tak nim szargały. Dwójka najbliższych wykazała się tym czego zawsze szukał wśród towarzyszy. Przeszli dalej, do informacji na temat wisiorków, które posiedli. To była informacja, która dopiero do niego dotarła. To było niezwykle ważne, bo byli już o krok od spełnienia marzeń.
    - Ehhh... Jesteśmy już tak blisko. Jednak pierw priorytety... - drugie zdanie już powiedział sam do siebie, na tyle cicho, że i tak reszta to wyłapie, nawet Misae czy Souei, jednak nie było to do wszystkich. Cel był jasny, ale śmierci towarzysza nie mógł zdzierżyć i nie zamierzał. Nim jednak dojdzie do spotkania z wiadomo-wie-kim, sami musieli jeszcze bardziej urosnąć w siłę, by w ogóle myśleć o przeżyciu spotkania z tym bydlakiem. - Zdecydowanie, po ostatnim cieżko mi w ogóle myśleć jaką siłę musimy posiaść by móc go chociaż powstrzymać. Moc bestii? - wtedy zapaliła mu się lampka. Płomienna, a jego twarz weszła w zadumę. Skoro bestia w pojedynkę mogła go prawie zniszczyć, tak mocno naruszyć i prawie wygrać, z uwagi na to, że Han był w pełni sił, a bestia osłabiona? Co, gdyby on doszedł do poziomu, z którego byłby w pełni sprawnym Ogoniastym Demonem? Byłby w stanie mierzyć się z samym Hanem, ale nie byłby sam - w końcu przy jego boku byliby pozostali. Czy to rozwiazanie wielkiego Antykreatora? Są bliżej tego niż kiedykolwiek były Feniksy, a to o czymś musi świadczyć, szczególnie że są tak okrojoną grupą.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Fugu

Post autor: Kuroi Kuma »

Ah... Oniniwa. Czyli jednak Diabołek znał tego typa w masce nieco dłużej. Ichi raczej nie pałał miłością do ludzi i przesadnym hura optymizmem, a tym bardziej zaufaniem. Jeżeli ten człowiek zdradził swoją tożsamość, to musiał go znać przez dłuższy czas. A to dodawało jeszcze większej pikanterii całej zagadce. Kim tak naprawdę był ów szermierz?
Bieluchny usiadł, bardzo dobrze. Był wśród swoich, ta złość przysporzyłaby tylko samych problemów. Sam nie bardzo wiedział co z tym począć, lecz jakie miał wyjście? Ludzie go opuszczali - jeden po drugim. Pamięć o nich pozostawała, lecz obecność po prostu znikała. W jednym momencie jest, w drugim już go nie ma. Zdajesz sobie sprawę z tego ile chciałeś jeszcze zadać pytań, ile spraw pozostało nieodgadnionych. Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zdążyłeś się pożegnać i już nigdy tego nie zrobisz. Wszystkie szanse jakie miałeś po prostu się zatraciły, zniknęły, nie ma ich. Pogódź się z tym albo poderżnij sobie gardło i nie zawracaj nikomu głowy.
Spiorunował ją wzrokiem. Popatrzył na Białowłosą dokładnie tak, jakby złamała tabu. Nienawidził sztuki iluzji całym sercem, gdyby mógł to pozbył jej się z tego świata. Ta jednak istniała - gdzieś tam z boku, nie przeszkadzała mu i nie zamierzał w nią ingerować. Lecz... ingerować we wspomnienia zmarłego? Jeszcze raz sprawić, by musiał znosić swoje męki? By wyciągać z umysłu takie wspomnienia, dochodzić do tego co doszło. Seinaru nie był złodziejem, nie był rzezimieszkiem, nie potrzebowali "przesłuchiwać" jego truchła, by dowiedzieć co się stanie. Nie, po prostu nie. Kuroi nawet za bardzo nie wiedział czy coś takiego jest możliwe czy Misae po prostu sobie stroi z nich wszystkich żarty, gdy oni tutaj prawdziwie przeżywają śmierć Sou... to znaczy Seinara!
-Nie - rzucił Misae krótko. To nie tak, że nie ma konieczności. Po prostu nie. Koniec. Niech tylko spróbuje w ogóle się podjąć czegoś takiego, to wyląduje tuż obok niego jako "ta co próbowała". Niby jak to sobie wyobrażała? Wykopać zwłoki, które przecież już jakiś czas rozkładają się w ziemi, dorwać się do w połowie zeżartego przez robale mózgu, by wyciągnąć z niego jakieś strzępy? Obrazą było już to, że to zasugerowała. Mogą dowiedzieć się co się stało, lecz z ciała Juna, który najwidoczniej nie był zbyt mile widziany pośród Klepsydry. Zwłaszcza patrząc na Kyoushiego, który byłby chyba skłonny nawet i teraz opuścić lokal i lecieć na skrzydłach tylko po to, by przynieść czerep Juna prosto pod drzwi Fugu. Wtedy Misae mogłaby bez problemu zajrzeć do jego łba i dowiedzieć się co się wydarzyło. Ingerowanie w spokój "naszych zmarłych" jednak nie wchodziło w grę.
-Tyś taki sekretny, że przy odrobinie wiedzy mógłbyś teraz zdradzić wszystko i nasz nowy kolega by wszystko wypaplał... - popatrzył to na Soueia, to na Ocira, który w sumie nawet nie krył się z tym, że coś zbierali i chyba to było dosyć ważne, nawet powiązane z Keiem, skoro o tym wspomina w tym, a nie innym kontekście. Ah te tajemnicze szepciki, oznajmienia, czy jak to tam się zowie, nie mam pojęcia. Staruszek zdawał sobie sprawę z tego, że chciał przekazać zarówno jemu, jak i Kyo pewne informacje, ale mieli obok nieznajomego, a do tego Misae, która sama przyznała, że nawet ze zwłok może coś wyciągnąć, a przecież oficjalnie dalej nie była "jedną z nich". Nie była Bydlakiem, nikt jej nie sprawdził, nie przetestował ile jest w stanie dać z siebie. Propozycje były miłe, ale przynajmniej na razie całkowicie nie trafiła w gusta Kuroia sugerując to, co przed chwilą.
-Brzmi to dosłownie tak, jakby bestia miała sama przyjść do nas i zaoferować swoją pomoc. Widziałem dwie na własne oczy, raczej nie wyglądają na... pomocne? Przynajmniej nie wtedy, gdy ktoś je więzi, a w innym stanie chyba nie istnieją - wzruszył ramionami przypominając w sumie wszystkim, że bestie te były faktycznie potężne, ale to nie tak, że mogli do niej po prostu pójść, przybić piąteczkę i wszystko będzie w porządku.
-Szukałem tropu tego ostatniego, ale nie udało mi się znaleźć nic. Mam coś ciekawego, ale... to nie tutaj - przerwał na chwilę, lecz chyba wpadł na to, że mogło to urazić pozostałą dwójkę i jakoby sugerowało że im nie ufa. To po części było prawdą, bowiem Staruszek potrzebował naprawdę wiele czasu, by móc komuś powierzyć tak cenne informacje -Za mało miejsca - bo niby gdzie miałby przywołać swojego miśka w tej knajpie? Z resztą pojawienie się gadającego niedźwiedzia byłoby pewnie nieco niepokojące dla Soueia i Misae, przecież nigdy nie gadali ze zwierzakami.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Fugu

Post autor: Misae »

Temat domu był dosyć trudny dla liska. Niby tak się chwalił, ale przecież nie pamiętał tak dużo. Sporo sobie dopowiadał jak dziecko ojca, który wyszedł po mleko i od dwudziestu lat nie wrócił, ale nie wiedział czy jego matka trafiła na zdolnego w polowaniu partnera. Na pewno nie mógł być w tym bardzo zły, bo by nie przeżył i nie był ojcem Tomoe, ale z drugiej strony czy był kimś wybitnym?
-Nie za dużo pamiętam domu, głównie piasek i wielkie uszy mojej mamy. Piękne uszy! Jak byłem mały tacy źli ludzie mnie porwali i zabrali do ciemnego lasu. Zamknęli w skrzyni. Wszędzie śmierdziało krwią! Okropność! Nie dawali mi jedzenia, a inni tam też wyli z bólu i strachu. Ja się nie bałem, bo jestem dzielny, ale no... - jakoś nie wiedział za bardzo co ma dopowiedzieć, aby podkreślić jaki był odważny, mimo iż po jego twarzy nie było za bardzo tego widać.
-Misae mnie znalazła i teraz mieszkam z nią. Zwykle jest spokojnie, ale czasem nagle postanawia gdzieś wyjechać i zostawiamy ciepły domek. Raz nawet mnie wywiozła gdzieś gdzie było pełno tego białego zimnego! Myślałem, że uszy zgubię! - tak. Myślał, że wtedy sam odgryzie jej nos. Nie dość, że musieli płynąć łodzią, po której czuł się jak wtedy, kiedy sturlał się niechcący z górki i śniadanie wrócił mu na talerz, to jeszcze prawie nie zmieni się w sopel z uszami. Była czasami taka nieodpowiedzialna! Dobrze, że miała go przy sobie! Potem Souei pociągnął temat tamtej gadatliwej czwórki. Eh... Tomoe to wiedział jak się kończy spotkanie jego pani i Kjosza. Znowu będzie wstyd!
-Normalka. Jak się spotykała wcześniej z tamtymi to zupełnie o wszystkim zapominała. A niby ludzie tacy mądrzy są. Ale ten z czarny jest najfajniejszy, bawił się kiedyś ze mną nawet! Tylko on! - aż musiał podkreślić wyjątkowość Piaskowego Dziadka, który wykazał się największym zaangażowaniem w relacjach z fenkiem ze wszystkich tutaj, pomijając oczywiście rozmówcy z teraz. Kiedy skończył napełniać brzuch z zadowoleniem podszedł do Matsudy i położył się obok niego, nadstawiając głowę do miziania. Pół godzinki na zawiązanie sadełka. Tyle powinno wystarczyć.
-Strasznie nerwowi - rzucił patrząc na zajętych rozmową obecnych.
Z rzucaniem kontrowersyjnych propozycji jest jak z przewidywaniem pogody z miesięcznym wyprzedzeniem - na dwoje babka wróżyła. Albo się uda i będzie uśmiech na gębuszkach farciarzy, albo nie i trzeba wyjść w tej zwiewnej sukieneczce na ulewę i spijać naważone piwo. Wiedziała na co się decyduje wychodzą z taką możliwością do zebranych. Wzrok Kuroi'a zmroził ją do cna. Tego już nawet nie można było nazwać kubłem zimnej wody na głowę. Nie wiedziała nawet czy ma wytrzymać jego spojrzenie pełne wściekłości czy z podkulonym ogonem udać, że nic nie powiedziała. Wygrał spokój. Zachowanie zimnej krwi. Cierpliwość. Nawet jeżeli w tym momencie zdecydowałby się ją zwyzywać od najgorszych albo spoliczkować, coś podpowiadało jej, że przyjęłaby to z łagodnością i bez słowa skargi.
Zapewne z jego punktu widzenia przekroczyła granicę, lub nie okazała ich przyjacielowi szacunku. Tylko takie logiczne odpowiedzi przychodziły jej na myśl. Nie zamierzała się kłócić. Ostatnie czego w tym momencie potrzebowali to to, aby białowłosa zaczęła dolewać oliwy do ognia i wzniecać konflikty. Mogła wyjawić swój punkt widzenia. Że dla niej możliwość znalezienia odpowiedzi by pomścić Seinaru i pozwolić uzyskać spokój jego oraz jego przyjaciół dusz, była ważniejsza niż ewentualne odkopywanie zwłok, które i tak już nic więcej nie poczują. Uczono ją w takiej, a nie innej rodzinie. Nie bez powodu w Soso (no i Kyuzo) był najniższy współczynnik przestępczości. Nie chodziło o to, że wszyscy przestępcy zgadali się aby akurat tej osady nie najeżdżać bo ma ładne widoki i świątynie. Było tak, bo posiadali niepowtarzalne umiejętności do sięgania po prawdę. Bo wiedzieli jakim skarbem jest prawda. Wiedziała, że jeśli kiedyś ktoś by ją zabił ostatnie o co prosiłaby bogów to to aby w ostatnich myślach pożegnać się, albo wskazać kogoś kto był winny jej śmierci, tak aby poniósł konsekwencje za swoje czyny. Ciało było wtedy tylko pustym, martwym już pojemnikiem na wspomnienia, nie czuło bólu, nie odczuwało emocji. Dusza już dawno opuściła ciało pozostawiając po sobie jedynie echo minionym dni. W pewnym sensie, spodziewała się tego. Nikt spoza rodziny tego nie zrozumie. Dla nich Yamanaka posiadali straszny talent do wchodzenia do głowy czy ciała. Nikt nie myślał o drugiej stronie medalu. Ciało już nie mogło odczuwać, ale człowiek, który czerpał z cudzych przeżyć czerpał również z jego bólu. Te wspomnienia stawały się jego częścią. Nie znikały one od tak jak po dotknięciu czarodziejską różdżką. Nikogo nie obchodziło to jaką cenę płacili mieszkańcy Saimin, bo nikogo to nie interesowało. Czy chciała widzieć w swojej głowie, jak Seinaru wbija własne ostrze w swoje trzewia i pozbawia się życia? Oczywiście, że nie. Dosyć miała obrazów, przez które nie mogła spać. Wyznała im jakie posiada zdolności, bo chciała dać im szansę rozwiązania zagadki, w której przyszło im się znaleźć. A jednak po ich reakcji poczuła się jak psychopata, chcący z uśmiechem na ustach bawić się zwłokami nieszczęśnika dla tylko i wyłącznie przez siebie rozumianej satysfakcji. Może kiedy ból trochę opadnie zrozumieją. A może nie muszą. Nie ona będzie na tym stratna. Zrobiła to co obiecała siedzącemu białowłosemu - dała z siebie wszystko. Uchyliła więcej aniżeli rąbek tajemnicy zwłaszcza Ichirou co do posiadanych przez nią talentów. Nie było to typowe w świecie morderców i sekretów.
Nie mówiła już nic. Słuchała jedynie opowieści Ichirou i starała się pojąć i posklejać niepełne informacje, które zapewne dla jego towarzyszy były oczywiste, jednak dla niej były jedynie powierzchownym muśnięciem tematu. Nie dziwiła się temu. Była jak takie piąte koło u woza... nawet nie. Szóste. Piąte chociaż się przydawało w nagłym wypadku, gdy jedn z podstawowego wyposażenia ulegało awarii. Starała się zebrać wszystko do kupy. Mafia, jakiś tajemniczy bogowie_wiedzą_kto, bestie czymkolwiek by nie były, jakiś znajdźki, czymkolwiek by nie były, jakieś solidne przygotowanie przed wielkim planem - czymkolwiek by nie był. Jedynie to ze słów Kuroi'a pojęła, że chyba tylko Souei wie jeszcze mniej i może być mniej zaufany niż ona. Jakaś jasna strona. Potem brunet wspomniał o czymś co musi pokazać szatynowi, jednak w innym miejscu. Nie zamierzała szukać i zastanawiać się czy faktycznie chodziło o problem metrażowy czy niechciane towarzystwo czy inne fakty. Miała dosyć informacji do przerobienia w głowie. A to czy jej ufał? Zaczynała coraz lepiej zdawać sobie sprawę z tego, że chyba tylko ona (i ewentualnie dawno przez nią niewidziany zielonowłosy młodzieniec) ze znanych jej osób, tak szybko potrafiła uznać kogoś za osobę, której choć po części może zawierzyć. Jak to robił Ocir, że kolejny raz w jego towarzystwie przechodziła przyspieszony kurs dojrzewania? Na razie trzy spotkania, trzy lekcje - hat trick.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1278
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: Fugu

Post autor: Souei »

Domyślał się, że jego towarzyszka to właśnie wspomniana Misae, bo na razie wyglądało to tak, jakby po prostu grupka obcych ludzi weszła mu do knajpy w nieczynnych godzinach i zaczęła rozmawiać o swoich prywatnych sprawach. Nie było dobrego momentu żeby wrócić do rozmowy, więc Souei siedział i czekał na okazję, w międzyczasie umilając sobie ten czas rozmową z liskiem - liskiem obieżyświatem z tragiczną przeszłością, jak się okazało. Matsuda nie wiedział ile czasu Tomoe przesiedział w tym strasznym zamknięciu, ale bardzo przypominało mu to jego własną niedawną przygodę, który również zamknięty w ciemnym pomieszczeniu spędził nieokreśloną ilość czasu o chlebie i wodzie, faszerowany jakimiś podejrzanymi substancjami. Zgadzały się nawet krew, krzyki z bólu, strachu, no i oczywiście źli ludzie.
- Brzmi znajomo, współczuję. - Tak naprawdę to nie bardzo czuł to współczucie. Nie było mu żal ani przykro, po prostu przyjął to do wiadomości, ale nie chciał zrazić do siebie Hoyta, więc okazał mu odrobinę tego tak zwanego "wsparcia". Miły gest, który wypadało wykonać aby podtrzymać przyjacielski ton rozmowy. Gdyby fenek od razu poznał tą nieco bardziej bezduszną stronę Pazura, wtedy mógłby się wycofać i spoważnieć. Soueiowi zaś podobała się ta beztroska, szczerość i żywotność, którą wykazywał zwierzak. Skutecznie zajmował go, gdy tamci opłakiwali zmarłego towarzysza.
- No wygląda na sympatycznego. - Przytaknął uwadze na temat Kuroia, który na razie jeszcze nic sympatycznego nie pokazał, ale skoro miał już rekomendację Tomoe, to można było przynajmniej spróbować dopasować do tego wyglądu jakąś cechę charakteru. Wyglądało więc na to, że nie jest to zbieranina totalnych zakapiorów i morderców, tylko... czego? To pozostawało jeszcze do rozszyfrowania.
- Poczekaj sekundkę. - No i tyle było z głasiania. Może innym razem znajdą na to czas, gdy wokół nie będzie nic ciekawszego do roboty.
Brewka wstał w końcu, gdy zaczęli rozmawiać między sobą piąte przez dziesiąte o rzeczach sami-wiecie-jakich i ludziach sami-wiecie-których. Matsuda domyślał się, kto jest powodem tego dziwnego szyfrowania, które tak naprawdę skrywało jedynie przedmiot i nazwisko, natomiast na wierzchu wciąż odkryty pozostawał cały kontekst.
- Jeśli mogę... - Wtrącił się w sekundę wolnej przestrzeni po ostatnich wypowiedziach, aby zwrócić na siebie uwagę, której do tej pory nikt mu jeszcze nie poświęcał.
- Skoro przeszliśmy już z fazy opłakiwania do fazy planowania, to może najpierw pozamykamy nasze wspólne tematy, a potem będziecie wolni żeby iść sobie gdzie chcecie i porozmawiać między sobą jak należy. W porządku? - Miał nadzieję, że mu przytakną, bo zamierzał teraz przejąć trochę inicjatywę i liczył na to, że zostanie wysłuchany.
- Wracając do wcześniejszego pytania. - Zwrócił się do tego najfajniejszego.
- Nie jestem w stanie zabić lidera wrogiej rodziny. Gdyby tak było, to już by nie żył. - Zajął miejsce przy stole i nalał sobie.
- Krótkie wprowadzenie do tematu. - Wziął łyczek, aby trochę zwilżyć wysuszone usta.
- Po pierwsze, w Shigashi urzędują trzy główne wielkie mafijne rodziny. Akiyama - znak smoka, kolor czerwony. Yoshida - znak feniksa, kolor niebieski. Ekibyo - znak tygrysa, kolor zielony. Wiem że może wydawać się to głupie, ale przydaje się czasem do zaznaczania stref wpływów. Oprócz tego jest trochę pomniejszych gangów, które boją się wychylić. Teoretycznie każdy z każdym walczy o każdy skrawek tego miasta, ale w praktyce żyjemy we względnej równowadze, która ustaliła się jakiś czas temu. Ruch jednej rodziny wobec drugiej zaraz wywołuje reakcję trzeciej, dlatego nikt nie chce podjąć ryzyka, aby nie stracić tego co ma. Konkurencja jest duża, ale do zniesienia. - To był wstęp. Nie wiedział ile tamci już wiedzą o Shigashi lub tutejszym półświatku, ale póki co były to informacje, które znał każdy cywil mieszkający w tym mieście, nawet jeśli nie należał do żadnej z rodzin czy gangu. Obcych trzeba było jednak uświadomić oddzielnie.
- Dlatego po drugie, żeby coś zmienić potrzeba jakiegoś dodatkowego czynnika z zewnątrz. - Tutaj rozłożył ręce, obejmując tym gestem wszystkich zebranych. To oni byli tym czynnikiem, co chyba była dość oczywiste. Wziął dodatkowy łyczek.
- Po trzecie, nie da się odwiedzić lidera wrogiej rodziny i po prostu poderżnąć mu gardło. Skrytość to pierwsza linia obrony. Gdyby wszyscy wiedzieli gdzie się znajdują, to od rana do nocy nie robiliby nic innego, tylko unikali zamachów. - Przynajmniej na początku, dopóki kilku śmiałków nie posłużyłoby za przykład i przestrogę, że ta wspomniana skrytość to pierwsza, ale nie ostatnia metoda obrony przed przeciwnikami.
- Nie znam ich zdolności, nie widziałem nigdy żadnego w akcji, ale widziałem dość żeby spodziewać się, że tylko ktoś naprawdę budzący strach, może trzymać w kupie taką hołotę jak Ekibyo. Wy natomiast macie szczęście. - Przeszedł wreszcie trochę bliżej sedna, oparł się na krześle i chwycił swoją czarkę ponownie, ale jeszcze z niej nie upił.
- Seinaru już przetarł wam szlaki, do tego jeśli naprawdę zlikwidował Hikariego, to macie dodatkowe punkty na start i punkt wyjścia do rozpoczęcia jakichś rozmów. Tak jak mówiłem, nie ja podejmuję decyzję, ale mam kolegę, który ma kumpla, którego siostra pracuje w księgowości jednego ważniaka. Możemy iść i popytać, ale nie taką grupą. Oddelegujcie kogoś, kto z kolei u was MOŻE podejmować ważne decyzje i zobaczymy co z tego wyniknie. - Teraz dopiero znowu upił kolejny łyk i potem zaraz kolejny. Wiedział, że czegoś mu brakowało, ale po napiciu się kilku łyków czegoś mocniejszego, to uczucie magicznie przeminęło. Czyli to o to chodziło...
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Fugu

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy szermierz z Sogen o trójcy jedynek katan przeżył szok i niedowierzanie, słysząc co się wydarzyło. Teraz jednak musiał pójść dalej. Musiał przestać myśleć tylko o sobie i swoich emocjach, ale wpłynąć także na towarzyszy i na dalsze cele, które musieli wykonać. Musieli spełnić sen, który zrodził się w głowie najsilniejszego z nich, który pozostali podzielali. Niestety, nie miał za bardzo podstaw by bronić Misae po jej słowach, jednak Ichirou powiedział jej jedno – to może się przydać. Nie rozumiał dlaczego miałaby się tym bardzo przejmować, skoro to rzeczywiście jest umiejętność, która będzie w przyszłości potrzebna. Choćby na zmarłych wrogach, których będzie można prześwietlić i nie wyciągać z nich informacji, a automatycznie się pozbywać. Było to o wiele lepsze i prostsze rozwiązanie, szczególnie dla samego czerwonookiego użytkownika elementu ognia, który czasem przesadzał ze swoimi rozwiązaniami podczas walk.
    Reakcja Kuroi również była zrozumiała.
    Wszystko stąd, gdy na Shiroyasha były przeprowadzane testy pod wpływem Genjutsu, jako jedyny się odwrócił i nie chciał brać w tym udziału. Domyślał się, że to właśnie ta sztuka walki była przez niego opluwana i posądzana o czyste zło. Z drugiej strony komentarz na temat sekretów był… No w sumie nie wiedział co o tym myśleć. Skoro Misae już była z nimi, traktował ją jak jedną z nich, mimo wszystko będzie przydatna i to w tym celu chciał ją wcielić do zespołu. Soueia nie znał kompletnie, więc nie mógł się wypowiadać, ale widać było, że Książę Pustyni miał wobec niego daleko idące plany przez co można było się spodziewać co najmniej jakiejś wymiany informacji lub jakiejś współpracy. Wtem zareagował na komentarz Kuroia, który wspomniał w temacie, w którym on sam się wypowiedział:
    - Racja Kuroi, jednak zdążyłem dowiedzieć się nowych informacji w tym temacie, które przekażę wam później. – tak, to był ten moment w którym był gotowy by zdradzić swoją największą tajemnicę. Tę, dzięki której mogą przechylić szalę zwycięstwa i przynajmniej na jakiś czas unieszkodliwić Hana Sozo. Tego, który stał na drodze ich marzeniom, zgodnie ze słowami NESa. Kruczowłosy także miał jakieś informacje, więc to dobrze się składało. Jednak wtedy zaczął mówić do nich Souei, który nie gadał głupio. Rozjaśnił sytuację dotyczącą rodzin mafijnych, o których do tej pory Kyu za bardzo pojęcia nie miał i tego nie ukrywał. Teraz jednak stał się skarbnicą wiedzy. Dzięki Sou. W końcu także dowiedział się w jakim celu przyszli tutaj, do knajpy tego mafiozy – wspólne cele. To było oczywiste, że nie będzie proste dotrzeć do głowy rodziny mafii i musi to być ktoś silny, ale czy równie silny co grupa, która przeżyła starcie z samym Antykreatorem? Możliwe. Tego przekonają się prawdopodobnie w najbliższej przyszłości. Gdy tylko doszło do słów o oddelegowanie, on miał zająć się czymś innym…
    - Nie, ja muszę odnaleźć Tamoriego Juna. Dopiero wtedy mogę poukładać wszystko w głowie by zająć się mafią… - zapowiedział z góry, bez zbędnego pierdolenia. Wiedział, że to był priorytet i chciał się dowiedzieć jak do tego doszło, że Seinaru nie żyje i dlaczego to Jun został wskazany sprawcą. Chciał poznać prawdę, gdy już ochłonął. Zakończył na tym, stawiając sprawę jasno, zaciskając dłoń na własnym kolanie z przypływu emocji.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Fugu

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Fugu

Post autor: Kuroi Kuma »

Nie zamierzał nikogo policzkować, tym bardziej zacząć wrzeszczeć na Białowłosą. Gdyby zdecydował się na któreś z rozwiązań to w swoich oczach by po prostu przegrał. Emocje by go poniosły, straciłby nad sobą kontrolę, poddał żywiołowi, a już zbyt dobrze wiedział jak to się kończy. To rani, to powoduje cierpienie dla każdego. To młoda, głupia dziewczyna, która chciała pomóc, ale to dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Nawet zbytnio nie obserwował jej reakcji, nawet gdyby zaczęła krzyczeć, czy bronić się, wyjaśniać to by po prostu odwrócił od niej wzrok, tak jak to obecnie zrobił. Dostała swoją lekcję, odpłaciła przewinienie, którego dokonała, po co więc dalej się nad nią znęcać? Ta lekcja powinna dać jej dużo, pokazać czego się spodziewać przynajmniej po Kumie. Pewnych rzeczy po prostu nie powinno się robić, chociaż było na to przyzwolenie. To w końcu świat shinobi, świat dynamiczny, gdzie ktoś żyje, a ktoś inny umiera. Naturalna kolej rzeczy, z którą nie można było walczyć, a co dopiero wygrać. Martwi pozostają martwi, pozostawiają po sobie tylko ciało, ostatni dowód istnienia człowieka, którego według Kuroia bezczeszczenie było czymś strasznym. Nawet wroga powinno się uszanować. Walczył, zginął.
Uśmiechnął się słysząc wytłumaczenia Soueia na temat tego jak działa miasto. Zdawał sobie z tego sprawę aż za dobrze, możliwe że to właśnie on by był na miejscu Brewki, gdyby sprawy się potoczyły inaczej. Przecież Akiyama praktycznie go zrekrutowała, to w ostatnim momencie się rozmyślił obrażony za to, że potraktowali go jak najniższego rangą ciecia. Niby logiczne przy rekrutacji, że nie będzie stał wyżej w hierarchii, ale nadal mu to nie odpowiadało. To podobnie jak z byciem Doko - nie znaczy kompletnie nic, a jednak są ludzie, którzy oceniają tylko z tego powodu nie bacząc na nic innego.
-Czyli znowu powiązania z Akiyamą. Stare dobre czasy. Skoro władza jest w trzech rękach, gdy jeden filar upadnie stanie się chaos... Przynajmniej jedna głowa powinna być na to przygotowana. I już nie mówię o władzy, bo to mnie najmniej interesuje, ale o ludziach, którzy tu żyją. Wiecie, że to będzie rzeź? - spojrzał po pozostałych, na ich twarze, czy faktycznie wiedzą z czym to się będzie wiązać. Zabicie człowieka było proste, ale wzięcie na swoje barki konsekwencje tego czynu już nie. Wymagało tak wiele, tyle czynników, które w każdej chwili mogą się zmienić. Jeżeli głowa Ekibyo spadnie ktoś będzie musiał ją zająć. Albo jedna z dwóch mafii, albo znajdzie się taki jeden, kto przejmie stery i zbierze swoich ludzi do kupy i będzie odbudowywać swoją siłę. I to właśnie tutaj Klepa miała najwięcej do powiedzenia, gdyż mieli duże szanse, by być czwartą siłą, która w połączeniu z jedną rodziną poradzie sobie z... buntownikami.
-... Co? - zmrużył oczy, ściągnął brwi słysząc co mówił do niego Kjudini. Nowych informacji? O bestiach? Chłopie, w jakim Ty świecie żyjesz? Masz jakiś poradnik Zrób to sam, czyli jak żyć z bestią w zgodzie? - Nie ważne, później machnął ręką nie chcąc kontynuować wątku, skoro sam szermierz stwierdził, że to później, a nie teraz i elo mordeczko.
-Jeśli się odkryjemy, to czas będzie nas gonił. Ekibyo pewnie też ma swoich zabójców i nie będą czekać na nasze kroki - dosyć oczywiste, ale wolał to powiedzieć na głos. Wolał mieć święty spokój, że nikt nie siedzi mu na ogonie i nie chce poderżnąć mu gardła jak śpi.
-Co? - zdziwił się skąd Diabołkowi przyszedł ten pomysł do głowy. Wiadomym było, że Kuroi był z nich najstarszy, niekoniecznie najbardziej dojrzały, ale żeby miał opiekować się młodą? Popatrzył na nią niepewnie przypominają sobie, że specjalizuje się w iluzjach i przeszedł mu dreszcz przez plecy. Zaraz jednak się uśmiechnął. To będzie idealna okazja dla ich dwójki. Ona nauczy się coś niecoś, a z ich trójki miał najwięcej cierpliwości, a przy tym on nieco przyzwyczai się do iluzji i dowie się o nich o wiele więcej. Każdy wygrywał, każdy miał coś dla siebie. Zerknął na Misae, tym razem ze spokojem. Oczy które były tak inne od tych poprzednich, takie jak przy ich pierwszym spotkaniu -Godzisz się na to? - zapytał bez ironii, bez kpiny, poważnie. Nie chciał, by dziewczyna była do tego zmuszona, a to na pewno będzie lekcja życia. Nie wyglądała na taką, która prześpi się w podrzędnej norze, a takie Kuma wybierał nad wyraz często.
-Tylko że wcześniej muszę Ci coś pokazać. Sam do końca nie jestem pewien co to jest, a ostatnimi czasy nie miałem nawet okazji, by to obejrzeć. Ale na pewno Cię zainteresuje - oferta skierowana do Diabołka nie była pytaniem, lecz wymogiem. Wiedział, że Ocir w posługiwaniu się chakrą był o wiele bardziej biegły od niego i nie było to nic dziwnego. Właśnie dlatego zamierzał go nieco wykorzystać, by dowiedzieć się więcej o zwoju, który znalazł.
-Znam w miarę przyjemne miejsce. Z dala o miasta, od ludzi, a jednak nadal blisko miasta na tyle, by nie wędrować godzinami.
z/t - Kuroi, Misae, Souei, Kyoushi, Ichirou
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Fugu

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy był bardzo nonszalancki. Był także pierwszym, który chciał działać, aniżeli nad tym długo myśleć. Jednak miał pewne blokady – na pewno taką blokadą aktualnie był Ichirou, który o wiele więcej przeżył i potrafił przeanalizować, nie działał emocjonalnie, a przynajmniej tak się wydawało czerwonookiemu szermierzowi z Sogen. Powierzał swoje wyboru jego zdaniu, gdy miało to przysłużyć się Klepsydrze. Wiadomo, nie zawsze, bo miał swoje na głowie i potrafił podejmować bardzo trudne decyzje, ale były one typowo powiązane z nim samym – ze zdobywaniem upragnionej siły za wszelką cenę. Tu wchodziła w grę zemsta, która nie dawała mu niczego poza satysfakcją, więc potrafił to opanować, skoro szefo tak chciał. Jednak, pierw wysłuchał co jego towarzysze mają do powiedzenia na temat bestii, na co uśmiechnął się i o wiele bardziej wyluzował. Już wiedział, że ma asa w rękawie, którego może użyć. Był bardzo pewny siebie w tym momencie, nie komentując ani wypowiedzi Kuroia, ani też Diabła. Zaciekawił się też tematem treningów samego Ichirou, więc można stać się jeszcze silniejszym przez dalsze treningi? To było dopiero ciekawe. Bestie – w swoim czasie.
    Przysłuchiwał się dalej, zaczynając rozumieć co robi tutaj osoba pokroju Soueia, wysokiego, białowłosego mafiozy, który po rozmowie ze zwierzakiem wydawał się bardzo spokojny i opanowany, niepasujący nijak do mafiozów, których sobie wyobrażał, jako bezwzględnych morderców. Jakby sam był inny, co nie? Wtedy mógł otrzymać informacje dotyczące tego jak ma działać – to właśnie przyswoił, kiwając twierdząco głową z uśmiechem na twarzy.
    - Zrozumiałem, skoro nie mam wolnej drogi to spotkamy się, gdy czegoś się dowiem, spróbuję się powstrzymać… - powiedział swoje, jednak wewnątrz nie chciał się powstrzymywać, ale słowa nie złamie. Nie w tym przypadku, bo niczego poza zemstą mieć nie będzie, a doskonale wiedział, jak cierpi sam Diabeł Świtu, który był najbliżej z pastuszkiem. Tego mu nie odbierze. Dziwnym wyborem był Kuroi na opiekuna białowłosej, jednak zrozumiałe było, że czerwonooki miał całkiem inne relacje z nią, niż kruczowłosy.
    Jak się z tym czujesz? – zapytał od razu Misae, chcąc poznać jej zdanie dotyczące tego czy akurat Kuma będzie odpowiednim partnerem. Szermierz nie miał nic do tego, wiedział, że jego przyjaciel był świetnym shinobi i na pewno nie pozwoli by cokolwiek się z nią stało. Test? No tak, sam przecież był testowany. Kompletnie nie protestował, rozkładając się o wiele bardziej na krześle. Pewność siebie zaczynała powoli przejmować kontrolę nad emocjami, które do tej pory górowały nad nim. Schłodził głowę wszystkimi decyzjami i tym, że może poszukać samego Juna.
    - Jest trochę późno, prześpijmy się z tym. Obóz? – zapytał wprost, nie trudniąc się w jakieś konwenanse i przydrożne knajpy – Ale teraz kurwa biorę flaszkę i nie powstrzymacie mnie! – pokazał palcem to na flaszkę, to na pozostałych, włącznie na Soueia, do niego także się uśmiechając. Z drugiej strony szybko przemyślał jeszcze sytuację. Skoro Souei był z Shigashi to możę coś wie na temat samego Tamoriego.
    - Souei słuchaj, skoro ty jesteś z mafii i to stąd skąd jest sam Tamori Jun, może ty coś wiesz? Ja się tak wyrywam do szukania, a może informacje są... Na przeciwko mnie? - zapytał tuż po tym jak pomyślał o zapłacie za stłuczoną i zabraną flaszkę, pierwszy flakon który miał upić! Po jego jakże wyniosłej mowie, po prostu ruszył, kierując się za Kuroiem, który miał ich zaprowadzić w to miejsce, jeśli wszyscy zgodzili się na Klepowy obozik, podczas którego będą grali, śpiewali i chlali, czyli poddali się emocjom. Jeśli trzeba rozpalić ognia to służył pomocą, po drodze oczywiście odpalając sobie kciukiem szluga, bo mógł w końcu zapalić kolejnego, byle wyczyscić umysł. Szedł oczywiście blisko Misae, którą poniekąd się opiekował, jednak ona musiałą chwilowo zmienić partnera na Kuroia, który będzie aktualnie ją... Testował. Ciekawe! Gdy będą na miejscu, pierwszy się gdzieś rozłoży, bo w końcu może - jednak to Kuroi zdecyduje gdzie, w końcu on skądś zna te tereny.
    - Tak z ciekawości, skąd staruszku znasz te tereny? - zapytał, puszczając buszka przed siebie, przechodząc przez kłeby dymu, dość epicko. Wiadomo, jesień jesienią, ale jakiś namiocik czy coś, to żaden problem, prawda?
z/t za siebie, bo zostałem zagadać jeszcze z Soueiem
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości