W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Ciekawość to cecha ludzi, którzy idą na przód zamiast stać w miejscu. To właśnie ciekawość pozwalała nam próbować i uczyć się nowych rzeczy, była swego rodzaju siłą napędową niektórych ludzi, w tym moją. Niestety czasem za ciekawość inni grożą pozbawieniem kończyn, a to z reguły oznaczało, że jest się nazbyt ciekawskim. I właśnie w takiej sytuacji się znalazłem, co prawda w pierwszej chwili przeszła mnie myśl, żeby sprawdzić czy osiłki dały by radę jednak z drugiej strony napaść na członka rodziny wiązała by się za pewne z czymś co nie jest nazbyt przyjemne. Z tego powodu rozłożyłem bezradnie ręce odwracając się na pięcie. - Nie przyszedłem podsłuchiwać, a jedynie porozmawiać ze znajomym z którym nie zdążyłem się przywitać. Oczywiście rozumiem, że nie pozwolicie nam wejść tak po prostu. Cóż w takim razie nie będziemy utrudniać waszego zadania prawda kolego, poczekamy na dole. - odpowiedziałem strażnikom odchodząc od tajemniczego pokoju. Kobieta, interesujące...czyżby możliwe że sama szefowa znajdowała się za tymi drzwiami...nieee, nikła szansa jednak skoro to ona zleca zadanie Tanjorou to musiała być grubą rybą w hierarchii. Pomyślałem kierując się do miejsca które znajdowało się najbliżej zejścia tak aby Gengo wychodząc na pewno mnie dojrzał. Oczywiście cofając się jestem gotowy na sytuacje w której goryle próbowały by mnie jednak zatrzymać jakimś atakiem od tyłu czy coś za pomocą moich złodziejskich rąk Gundana (łapie się czegoś znajdującego się dalej od tego miejsca i przyciągam).
Natomiast jeśli nic takiego nie miało miejsca, a Shiyasu również grzecznie zszedł ze mną uśmiecham się do niego mówiąc. - Możliwe, że dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień i uda się nieco odkupić ten twój niefortunny wypadek ale musimy zaczekać na Tanjorou i Ro. - uśmiech nie był szczery, wiedziałem że właśnie moja ciekawość mnie w coś wplątała i w obecnej sytuacji mam tylko dwie opcje. Pierwsza, pogadać z "językiem" i zgłosić się do pomocy, a druga to opuścić lokal i najpewniej być podejrzewanym o szpiegostwo po tym jak dwa brakujące ogniwa, małpy i człowieka, palną coś o białowłosych szpiegach. Ehhhh...a mogłem siedzieć grzecznie na dupie i poczekać aż wyjdzie albo jeszcze lepiej pogadać z Shiyasu i wracać do domu bez żadnych niepotrzebnych atrakcji. Choć naprawdę ciekawe kim jest ta kobieta za drzwiami, czy możliwe, że Kłem? Niby miało by więcej sensu, bo pani Hibiki raczej by się tu osobiście nie fatygowała...a może. Moje własne rozmyślenia dosyć mocno mnie pochłonęły, jednak cóż innego robić oczekując na pojawienie się starego znajomego, który pewnie na początku mnie ochrzani za zbytnią ciekawość.
Jeśli doczekam się pojawienia dwóch znajomych nie zwlekając podnoszę się z miejsca i idę w ich kierunku tym razem już ze szczerym uśmiechem. W końcu kto by się nie cieszył na widok znajomych, z którymi przeszło się przez pewne bagno. - Miło was widzieć panie Tanjorou, panie Ro jak ręka? - ukłoniłem się delikatnie w geście powitania - Chciałem przywitać się wcześniej ale gentelmeni przed drzwiami mi to uniemożliwili. Ahh wybaczcie, panie Tanjorou, panie Ro to jest Shiyasu. Shiyasu przedstawiam ci pan Tanjorou i pana Ro.Stałem się niezwykle rozmowny swego czasu...
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Jeśli zdecydujecie się ruszyć z Tanjirou i Ro, proszę o przejście do tego tematu.
Jeśli odmówicie, możecie pozostać w lokalu lub samemu obrać swój kolejny cel podróży.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Tak jak się spodziewałem, zaczekaliśmy chwilę i oto pojawili się Oni, Tanjorou i Ro. Co prawda liczyłem na nieco milsze powitanie, jednak nie zawsze można mieć wszystko. Na słowa Ro o podsłuchiwaniu lekko się uśmiechnąłem jednocześnie łapiąc się prawą ręką za potylice. - Małe nieporozumienie, chciałem się tylko z wami przywitać panie Ro, a że rozmowa była nieco głośniejsza to dotarło do mnie słówko albo dwa. - odparłem przyglądając się zamyślonemu bratu. Bardzo zastanawiało mnie co dokładnie za zadanie zostało przydzielone moim nie tak dawnym towarzyszom broni, że się nim aż tak przejęli.
Co prawda sam planowałem zaoferować swoją pomoc skoro już się i tak nieco wplątałem w całą tą sprawę ale chłopaki chyba też na to wpadli. Na słowa Tanjorou skinąłem tylko lekko głową, nie ukrywam miło było gdy ktoś kto wcześniej brał cię za jakiegoś podrzędnego szpiega jakiejś podrodziny otwarcie przyznawał, że coś tam jestem wart. Do tego propozycja szepnięcia dobrego słówka tu i tam od kogoś takiego również była motywująca. Zwłaszcza, że niedawno dowiedziałem się, że ta dwójka była jednym z lepszych duetów w szeregach.
Na mojego ciemniejszego kolegę podziałało to właściwe natychmiastowo, szybko przeszedł też do konkretów pokrótce informując wszystkich zebranych o swoich umiejętnościach. Mam szczerą nadzieję przyjacielu, że nie jest to czcze gadane, bo jeśli ci ludzie są przejęci to nie zapowiada się aby czekał nas spacerek. Pomyślałem słuchając uważnie i próbując zapamiętać to co Shiyasu powiedział. - Ja bardziej specjalizuję się w walce w zwarciu ale to co w sumie mogę wam jeszcze zdradzić dla dobra ogółu. Posiadam parę sztuczek związanych z technikami Katonu. - postanowiłem pójść za śladem przedmówcy i też podzielić się nieco informacjami. Dzięki temu nasza współpraca może być po prostu efektywniejsza. - Więc postanowione, chętnie pomożemy. Po drodze możecie nam tylko wspomnieć na czym będzie polegało nasze zadanie. Z propozycji Shiyasu dotyczącym napicia się zrezygnowałem, bo jakoś wolałem nie przytępiać swoich zmysłów przed zadaniem. Nawet jeśli w grę wchodził niewielki łyk alkoholu.
z/t ahoj przygodo!
Wróciłem do lokalu z bandażem zawiązany dookoła głowy na wysokości czoła oraz kilkoma większymi bądź mniejszymi zadrapaniami. Jednak mimo to czułem się całkiem dobrze, właściwie nawet lepiej niż dobrze, bo w końcu jak często zdarza się zdobyć faktycznie przydatną rodzinie wiedzę? No przynajmniej jak dla mnie nie za często.
Od razu po przekroczenia progu tego cudownego wręcz miejsca skierowałem swe kroki w kierunku siwowłosego barmana o kamiennej twarzy zwanego Yao. Nie lubiłem jego osoby, oczywiście nie na zasadzie, że bym go chciał uderzyć czy coś. Po prostu gość mnie nieco przerażał tym brakiem emocji na twarzy. Odkąd tu pierwszy raz zajrzałem kolesiowi ani razu nawet jeden mięsień nie drgnął co było nie naturalne, no ale po za byciem barmanem ten gość był również pośrednikiem z rodziną.
Usiadłem przy barze w takim miejscu aby być możliwie najdalej od niepotrzebnych uszu i poczekałem aż mężczyzna sam się do mnie zbliży. - Witaj Yao mam pewną sprawę do rodziny. Mam pewne informację odnośnie kurierów z miasta. Przekaż to ode mnie tym wyżej postawionym, oraz że mam też kilka informacji do przekazania. - powiedziałem ściszonym głosem dyskretnie przekazując barmanowi zwój zarekwirowany gangowi przemytników wraz z dowodem wiążącym Kolosa z rodziną Ekibyo. Nie liczyłem na żadną odpowiedź od niego w końcu chyba nawet wolałem gdy się nie odzywał, bo nie musiałem słuchać tego wypranego z emocji głosu. - I poproszę butelkę sakę... miałem zagrać w trzy kubki ale chyba nie mam już dziś na to sił... - powiedziałem częściowo do pracownika tego przybytku, a częściowo sam do siebie. Na szczęście nie musiałem długo czekać jak pełna butelka wraz z czarką pojawiła się przede mną. Dlatego również nie chciałem być gorszy i nie czekając na zaproszenie napełniłem sobie czarkę po brzegi. Spojrzałem na naczynie, potem na butelkę i znowu na naczynie. Szybka i chłodna kalkulacja i specjalny algorytmy dokonał wyboru w ciągu pięciu sekund. Chwyciłem mocno za szyjkę po czym przyłożyłem do ust butelkę upijając z niej solidny łyk. Odstawiłem z lekkim impetem sake i wbiłem wzrok w blat o który się oparłem.
Ból po gwałtownie wykonanym ruchu uderzył z zaskoczenia po chwili co za skutkowało odruchowym złapaniem się za głowę lewą ręką. Wiedziałem, że alkohol raczej mi nie pomoże wydobrzeć jednak tym razem nie chciałem za dużo myśleć o niedawnych wydarzeniach. Zwłaszcza, że w głowie pojawiła mi się dziwna myśl, taka wątpliwość, która już raz mnie zaskoczyła. Czy my faktycznie jesteśmy tymi dobrymi... I w sumie nie chodziło mi tu nawet za bardzo o przemytnika czy olbrzyma, którego posłałem do piachu, a o sprawę z wcześniej, która przypominała mi się po odwiedzeniu doktorka z niezamieszkanego obszaru.
Podniosłem wzrok i wbiłem go gdzieś przed siebie biorąc kolejny łyk z butelki. Nie patrzyłem nigdzie konkretnie, właściwie to nawet nie byłem świadom na co patrzę, po prostu patrzyłem.
Gdy zorientowałem się że po przyłożeniu butelki do ust do gardła nie spłynęła mi nawet jedna kropla zacnego trunku moja twarz wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia. Rozejrzałem się wkoło czując się o wiele lepiej, zorientowałem się że rana na czole mi już tak nie doskwiera. Właściwie to mało brakowało, a całkowicie bym zapomniał o jej istnieniu. Wzrok przeniosłem na czarkę, którą napełniłem na samym początku by po chwili walki z samym sobą opróżnić ją jednym ruchem.
W oczach przebywających gości mogłem wyglądać jak stały bywalec "Szkarłatnej Speluny" ale ich opinia interesowała mnie jak zeszłoroczny śnieg. Nie znali mnie, nic nawet o mnie nie wiedzieli, a jednak oceniali. Widziałem to w ich oczach gdy się rozglądałem. Widziałem pogardę, taką samą jaką widziałem w oczach ludzi kiedy tu pierwszy raz pojawiłem się w mieście Shigashi, wtedy gdy byłem nikim. Jednak teraz nie byłem już nikim, teraz byłem częścią rodziny. Nie rozumiałem dlatego jakim prawem byle ścierwo mające kilka groszy w kieszeni przychodzi tu i patrzy na mnie jakbym był gorszy.
Westchnąłem ciężko z lekkim trudem odrywając się od swojego miejsca przy barze. Chyba się nieco wstawiłem... Komu w drogę temu w drogę. Powiedziałem w myślach sam do siebie by po chwili namierzania wyjścia ruszyć w jego kierunku.
Droga do domu zajmowała mi dużo więcej czasu niż zazwyczaj co było oczywiste, bo w końcu gdy idziesz prosto do celu pokonujesz mniejszy dystans niż jak przy okazji śledzisz węża. Z każdym krokiem było mi co raz gorzej, jakby raptem ktoś wlał we mnie jeszcze z kilka litrów tego trunku. Ogólnie gdy prawie dotarłem na miejsce musiałem oprzeć się o ścianę jakiegoś budynku, ponieważ zawartość mojego żołądku uznała, że na nią już pora i musi iść. Niestety przez alkohol poszło nie tak jak normalnie ma w zwyczaju, a raczej wyskoczyło z moich ust jak gdyby liczyła, że jeśli wyjdzie tak jak weszła to odzyska dawny kształt. Niestety nie zadziałało to w ten sposób, ba nie dość że nie miało to kształtu to i smaku z przeszłości. Tak więc nie polecam na przyszłość nikomu.
z/t
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Jun'ichi czując już lekkie zmęczenie po całodniowym obserwowaniu Shigashi oraz jej mieszkańców, postanowił zejść z ulic, odpocząć od tłumu i zgiełku, napić się i pomyśleć co dalej. Jego celem była zemsta na mafii, jednak zadanie to zdawało się nie być tak proste jak początkowo zakładał. Opuszczając rodzinne strony, był przekonany o tym że mafia jest względnie niewielka grupą, ukrywającą się w zakamarkach wioski, jednak czas pokazał że całe Shigashi można było uznać za coś na wzór mafii. W związku z tym, chłopak wiedział że musi stać się znacznie silniejszy ale również bardziej doinformowany. Z czasem zrozumiał też, że nie uda mu się wykończyć tej organizacji w ciągu jednego dnia lub nawet tygodnia, potrzeba na to mnóstwo czasu ale również sposobu. Eliminowanie ich pojedynczo, zaczynając od słabych i łatwych celów mogło nie tylko osłabić ich szeregi ale również posłużyć jako trening przed trudniejszymi wyzwaniami. I tak oto jego obolałe od ciężarków nogi przywiodły go do jednego z lokali, który od jakiegoś czasu miał na oku - Czarna Perła. Nie wiedział czym dokładnie było to miejsce, ale miał pewność że bywali tu ludzie podejrzani, powiązani z mafią pośrednio lub bezpośrednio, tak czy inaczej wiedział że w tym miejscu może udać się zyskać cenne informacje lub chociaż wiedzę o zwyczajach mafii. Wszedł do lokalu spokojnym ale w miarę pewnym krokiem. Widział już wcześniej ochroniarzy, ale wiedział też, że nie wzbraniają oni wstępu zwykłym ludziom. Po zawitaniu do środka, podszedł do baru i uprzejmie poprosił białowłosego barmana o dwie, gorące herbaty i coś niewielkiego do przegryzienia, zdał się w tej kwestii na niego. Od razu położył też na blacie Ryo, które powinny pokryć koszty napojów, przekąski oraz niemałego napiwku. Po tym chłopak oparł swoje drewniany kij o blat i podwinął maskę do nosa, ujawniając połowę swojek szpetnej, pełnej blizn twarzy. Jego białe oczy wciąż skryte były pod materiałem aby w razie potrzeby moc aktywować swojego Byakugana. Nie był to jednak na to czas, nie przyszedł tutaj by walczyć, jednak nauczył się już aby zawsze być gotowym na taką ewentualność. Zachowywał czujność, starał się wsłuchiwać w rozmowy innych tu obecnych ale również obserwować wszystko co miało tam miejsce, bowiem wszystko mogło ostatecznie okazać się elementem koniecznym do wypełnienia jego planu zniszczenia mafii. Póki co czekał jednak na zamówienie, podziwiając jednocześnie to jak ładnie Ci zwyrodnialcy urządzili się w tej przepełnionej złem wiosce.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.