Koszary Miejskie

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Rindou Arashi

Re: Koszary Miejskie

Post autor: Rindou Arashi »

Teraz Tu
0 x
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Koszary Miejskie

Post autor: Suzu »

No, tak się zdobywa respekt na dzielni! Takie obdartusy Suzce niestraszne, daleko jej też do delikatnej i wrażliwej panienki, która by się cofnęła pod ich spojrzeniami. O nie, ona bez strachu wbiła w sam środek i pokazała, kto tutaj komu piasek nosi... niedosłownie niestety, bo bezdomny nawet na to okazał się zbyt miękki. Działała tu jednak mechanika, którą dobrze znała i rozumiała - słabszy oddaje pierwszeństwo silniejszemu. Ona sama wprawdzie miała z tym pewne problemy gdy okazywała się być tą drugą stroną, w tej chwili jednak wszystko grało zgodnie z jej życzeniem i planem.
- Tak, to ja - ooo patrzcie, jak urosła z dumy, jak się wyprostowała i pokraśniała na opalonym liczku, bohaterka jednej awantury - Dlatego chętnie się tym zajmę, akurat nie mam nic do roboty... Tylko wiesz? Ja też bywam wybuchowa - dodała, gdy już ruszyli w stronę koszar.
Co to w ogóle było za ostrzeżenie? Złej woli Zielonowłosa nie miała, na siłę testować nie zamierzała, ale gadulstwo akurat leżało dość mocno w jej naturze, co udowodniła w czasie drogi do siedziby straży, kiedy to zagadywała Hanzo bez chwili wytchnienia. Opowiadała mu ze szczegółami, jak to rozwiązywali ostatnią sprawę, jak miała wątpliwości przy decyzji o losie przestępców, jak w końcu postanowiła wszystko załatwić formalnie i towarzysze jej zaprowadzili łotrów do straży, gdzie ci i tak zostali straceni. Wspomniała nawet o osieroconych chłopcach, którym znalazła tymczasowy dom, a których później ma zamiar wziąć na pustynię. Gaduła jak się patrzy, ale i droga dzięki temu minęła im piorunująco szybko - przynajmniej dla niej.
Na miejscu Suzka pozwoliła, by Hanzo zajął się zdobyciem dla niej wstępu do gabinetu szefa, powinien być w stanie zorganizować to całkiem szybko. W ostateczności poczekała, zagadując go dalej. Kiedy już wreszcie uzyskała prawo by wejść do środka, pewnym siebie krokiem i z wysoko uniesioną głową (na której wciąż siedziała wiewiórka) dziewczyna przekroczyła kapitańskie progi. Na twarzy miała swój zwyczajowy uśmiech, a zielone oczy lśniły perspektywą nowej przygody.
- Dzień dobry. Hideki Suzu, kunoichi z pustynnego rodu Sabaku. Stawiam się w sprawie ogłoszenia - uniosła dłoń z ulotką.
Niby miała się nie odzywać, ale jakaś elementarna kultura przecież musi być! Na razie jednak nie zdejmowała jeszcze swojej gurdy i czekała z "poczuciem się jak u siebie" na jakąś reakcję ze strony szefa straży.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Kaiso

Re: Koszary Miejskie

Post autor: Kaiso »

0 x
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Koszary Miejskie

Post autor: Suzu »

Cooooooo? W pierwszej chwili Suzce przyszło do głowy, że się jakoś przesłyszała, albo coś zrozumiała w sposób pokrętny. Nikt nie wyrażałby się przecież w taki sposób o jej klanie w sytuacji właściwie oficjalnej, a ten tutaj jeszcze wyraźnie podkreślił, że jest to stanowisko całego Shigashi. Za kogo on się w ogóle miał...?
Sytuację pogarszał fakt, że kunoichi posiadała niezwykle słabą odporność na prowokację, emocje momentalnie chwytały za stery i jakikolwiek głos rozsądku nie miał już za wiele do powiedzenia. Tak było i w tym przypadku. Mogła sobie być doko, może i nie posiadała piorunującego doświadczenia, a gurdy naprawdę dobrze wyszkolonych członków klanu nie dałaby rady unieść nawet na centymetr ponad ziemię, ale nie znaczyło to wcale, że w konfrontacji z kapitanem straży obcego miasta zrobi się malutka i zapomni języka w gębie. O nie. Zbliżyła się wręcz i obiema dłońmi uderzyła w blat jego biurka, przerywając jego ostatnie słowa. Tak nie będą rozmawiać.
- Wie pan co? W nosie mam szczepy i rody, bo to w żaden sposób nie wyznacza niczyjej wartości. A choćbyśmy nawet byli ostatnim ze szczepów, nie zmieni to faktu, że jesteśmy świetnymi shinobi i pan, tutaj, teraz, popełnił b ł ą d - bez strachu patrzyła mu w oczy, wcale nie ustępowała mu pod względem intensywności, gabinet w szybkim tempie robił się dla nich zbyt ciasny - Bo właśnie może się okazać, że to my nie potrzebujemy Shigashi, mamy wszak innych sąsiadów. Jak wysokie będą wasze straty, gdy wymkną się wam z rąk szlaki z Atsui, nasze kontrakty i dostawy ziół? Ile pieniędzy i żyć pochłonie stworzenie traktu do Tsurai przez głęboką pustynię, naokoło? - tak, Yami z pewnością miał swój wpływ na kunoichi, wcześniej nie rozumiała za bardzo, o co w tym całym kupieckim świecie chodzi i jak wielkie znaczenie mają takie sprawy - No ciekawa jestem, co "rodziny" zrobią z osobą, która zagraża obecnym układom…
W międzyczasie aktywowała jedną ze swoich technik, mającą zapewnić jej błyskawiczną osłonę przed nadchodzącymi atakami. Rzadko zdarzały jej się chwile takiej powagi, nie zamierzała jednak ustąpić, a jej zielone oczy nadal były wbite w mężczyznę. Nie ma mowy o kompromisach i udawaniu, że się przesłyszała. Całą swoją postawą wyrażała pewność, że w razie starcia to ona będzie górą. Wolała jednak załatwić sprawę słowami, nie przemocą, rozumiała jak wielkie problemy może to ściągnąć na jej zieloną głowę. A przecież nigdzie nie zostało powiedziane, że bycie shinobi oznacza udowadnianie swych racji za pomocą pięści. Wolała tego rodzaju argumenty trzymać na sytuację, gdy już wszystko inne zawiedzie.
- To jak będzie? – zapytała, unosząc brwi.
Cóż, przynajmniej miał jasną odpowiedź na pytanie – kunoichi nie bała się o własne życie. Ciężko było stwierdzić, czy jej niezachwiana pewność siebie brała się z wielkiej siły i możliwości, czy też zwyczajnej głupoty. Może nawet łączyła jedno z drugim? Na tym etapie jednak Suzka w nosie miała zadanie, którego tak naprawdę jeszcze się nawet nie podjęła i którego wynik na dobrą sprawę był jej obojętny - a jemu chyba nie. Niech sobie szuka innego shinobi, może Kaguyę, bo pewnie dla nich ma pełno słodkich słów. Co za baran.
  Ukryty tekst
0 x
remember my heart
how bright I used to shine