W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 25 kwie 2024, o 22:38
Shigashi no Kibu to nie tylko nocne życie w barach w centrum. To także obrzeża, które są duże spokojniejszym miejscem, gdzie z reguły nie zagląda mafia. Brak tutaj turystów i nieustannego szumu miasta. Dominują domki szeregowe i wolno stojące budynki. Większość ludzi się tutaj zna i ze wszystkimi jest na "ty", a obcy są witani z podejrzliwością. To miejsce, gdzie można poczuć się jakby czas zwolnił, a życie odbywało się według własnego rytmu. Spacerując uliczkami obrzeży można zanurzyć się w atmosferę lokalnego życia społeczności, gdzie sąsiad sąsiadowi pomaga, a uliczne rozmowy prowadzą do prawdziwych przyjaźni. Mieszka tutaj medyczka, pani Setsuna Hoshino, od której lepiej trzymać się z daleka, jeśli nie jest się w ogromnej potrzebie, bo za jej usługi żąda niebotycznych sum pieniędzy. Znajduje się tam również kilka sklepów z żywnością, ale po większe zakupy lepiej udać się do centrum.
0 x
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 25 kwie 2024, o 22:47
Poprzedni post
Misja rangi B dla Kaia
7/17
Rozmowa zanim Ryuta sobie ryj rozwalił
- Dlaczego nie szpital? Chyba bez powodu, tu zawsze było bliżej. A gdy jest się rannym, na skraju śmierci, to nie myśli się o tym, że nie będzie się miało jak za leczenie zapłacić - wyjaśnił spokojnie. Z całej rozmowy można było wywnioskować, że medyczka mogła mieć lepsze serce niż na to wyglądała. Bo choć Ryuta przychodził do niej często – prawdopodobnie za każdym razem uciekając przez okno – to zawsze go przyjmowała i ratowała mu życie. Czy była to naiwność i starcza głupota? Czy za każdym razem wierzyła, że ten się zmieni i tym razem ma ze sobą pieniądze? Czy może doskonale wiedziała, że ten nie mógł sobie na to pozwolić i – choć marudziła – i tak mu pomagała, by nie mieć go na sumieniu? Można było sobie gdybać co do tego, która wersja była prawdziwa, ale prawda była taka, że była to historia na zupełnie inny dzień.
- Sam siebie nie rozumiem. Powinienem uciekać na południe i korzystać z tego, że uważają mnie za martwego, ale mam jakieś bardzo złe przeczucia. Czuję, że muszę sobie coś przypomnieć, że wyższa siła nie pozwala mi opuścić tego miejsca. Że mam tu jakieś ważne zadanie, ale nie wiem jakie. Głupie, co? – odpowiedział, gdy został zapytany o to, czy aby na pewno chce wiedzieć co się stało. Czy było to nierozważne? Jeden rabin powie tak, drugi nie, wszystko zależało od punktu widzenia. Ryuta nie wyglądał jednak na kogoś, kto łatwo zmieniłby zdanie – wydawał się dosyć uparty i zdeterminowany co do swojego celu. Można było mu wiele zarzucić, ale na pewno nie to, że chce pójść na łatwiznę i uciec z Shigashi bez uzyskania odpowiedzi na nurtujące go pytania.
Teraźniejszość
Gdy Kai zapytał rudowłosego gdzie dokładnie znajdowało się miejsce, w którym mieszkała Yuna, dostał wytyczne, gdzie powinien się udać. I przy tym usłyszał kolejne podziękowania za to, że przynajmniej chciał pomóc. Jak na kogoś, kto pracował dla mafii, Ryuta był całkiem sympatycznym chłopakiem – zagubionym i śmierdzącym jak najgorszy menel – ale miłym i wdzięcznym. Czy nasz protagonista naprawdę był takim dobrym człowiekiem, jak był opisywany? Czy przed utratą pamięci też tak bezinteresownie pomagał innym, czy może wręcz przeciwnie?
Nie było wiadomym kiedy różowowłosa dziewczyna odzyska przytomność, ani czy w ogóle. Choć wyglądała ona dosyć spokojnie, to żaden z nich nie był medykiem, by stwierdzić co jej się stało i na ile jej stan był stabilny. Jako, że wojownik nie chciał wypytywać medyczki o szczegóły, zauważając jej podenerwowany nastrój, postanowił od razu udać się pod dom kuzynki Ryuty, która mogła im jakoś rozjaśnić sprawę. Brzmiało to jak dobra decyzja, bo odwiedziny kogoś nie brzmiały jak coś zobowiązującego, to jeszcze nie była jawna wojna z mafią, która mogłaby mu przysporzyć wielu problemów. Choć Shigashi nie znał wcale, to droga była na tyle nieskomplikowana, że nie napotkał na żadne trudności po drodze. W dalszym ciągu znajdował się na obrzeżach kupieckiej osady, gdzie życie nie zdążyło się jeszcze na dobrze rozbudzić, ale nie powinno budzić to większych wątpliwości, bo było bardzo wcześnie.
Stał więc przed najzwyklejszym z najzwyklejszych domów, który nie wyróżniał się ani trochę. Co teraz? Powinien zapukać? I co wtedy powiedzieć?
0 x
Kai
Posty: 159 Rejestracja: 19 mar 2024, o 13:46
Wiek postaci: 22
Krótki wygląd: Wysoki i szeroki.
Widoczny ekwipunek: Zanbato.
Link do KP: viewtopic.php?t=11468
GG/Discord: akasemis
Post
autor: Kai » 27 kwie 2024, o 02:12
Nie, Kai nie rozumiał takiego podejścia. Może był za skąpy, bo on najzwyczajniej w świecie wolałby poczekać i mieć za darmo, niż potem pakować się w długi, których nie potrafiłby spłacić. Ale może i łatwo było mu mówić, przecież to nie on miał rozwalony ryj. Z drugiej strony blizny, które "zdobiły" jego ciało wskazywały na to, że nie raz i nie dwa miał do czynienia z Iryoninami. Widać po nim było, że mimo swojego młodego wieku trochę już w życiu przeżył. W sumie jak każdy zresztą Shinobi. Znał przecież ninja, którzy już o wiele wcześniej stracili życie.
Zaraz. Znał?
Był tego pewny jak tego, że jutro wzejdzie słońce. A jednak - gdy tylko próbował przypomnieć sobie twarz któregokolwiek z nich, ich imiona, pseudonimy, wygląd... pustka . Tak jakby jakieś wewnętrzne rozterki nad sensem tego wszystkiego pobudzały jego umysł. Wiedział, że gdzieś to było. Ukryte głęboko, schowane przed okiem wścibskich. Lecz gdy próbował zajrzeć za zasłonę niewiadomego - ściana. I choć próbował się przebić, to w tym starciu był bezsilny. Próbował zanurzyć się w myślach i dotrzeć do tego, czego tak bardzo pragnął. Ale gdy napotykał jakąś przeszkodę, to najzwyczajniej w świecie bał się tego, co będzie dalej. Czy chodziło o to, że bał się dowiedzieć kim jest? Być może. A może bał się porażki i tego, że nigdy nie uda mu się dowiedzieć kim ta naprawdę jest. Te uczucia go dołowały - a nie minęło przecież nawet kilka dni. Wiedział, że z pewnością bał się jednego. Jutra .
- Głupie. - potwierdził bezceremonialnie, zachowując przy tym kamienną twarz. Były momenty na żarty i były momenty, w których należało zachować powagę. Ta sytuacja zdecydowanie była tym drugim typem. Ryuta przecież był zwykłym cywilem - nikim w starciu z wyszkolonymi maszynami do zabijania. A jednak coś Kaiowi w nim imponowało - nie poddawał się i twardo stał przy swoim. I prawda to - sympatyczny z niego był chłopak. Jak na kogoś kto kradł, bił, a może i robił dużo gorsze rzeczy dla mafii. Z drugiej strony czy niebieskooki miał prawo go oceniać? Z tego co zdążył zrozumieć, ta zabawa w kotka i myszkę z władzami Shigashi była jakąś częścią tutejszej kultury. Gdy wychowujesz się w takich, a nie innych warunkach, to radzisz sobie w taki sposób, w jaki poradzić sobie potrafisz. Prawdę mówiąc, to brunet samemu nie był pewien, co by zrobił na miejscu rudego. Czy zostały w Shigashi, czy może spieprzał, gdzie kaktusy rosną. Życie nie było czarno-białe, lecz malowało się w odcieniach szarości. I to w tym wszystkim było najgorsze - nie było dobrych i złych. Dobrego i złego gliny. Było tylko mniejsze i większe zło.
W zamyśleniu powędrował tam, gdzie wskazał Ryuta. O czym dokładnie? O niczym konkretnym. Zastanawiało go jak wygląda mieszkanie kuzynki rudego, co jej powie gdy ta otworzy drzwi. Albo w jaki sposób będzie musiał się włamać do środka, żeby wywołać jak najmniej zniszczeń. W końcu dziewczyny wcale nie musiało być w środku i - odpukać - jej również mogło się przecież coś stac. Starał się rozważyć każdy scenariusz, nawet ten najczarniejszy.
Dom - ot, najzwyklejszy z najzwyklejszy. Być może też w taki, mieszkał, zanim jego wspomnienia postanowiły uciec z jego głowy, niczym nastolatek znudzony spokojnym ogniskiem domowym. W sumie nie spodziewał się niczego innego, chociaż może powinien. Ryuta wspominał, że kuzynka również w to wszystko była zaangażowana, co znaczyło, że mogła być zarówno w niebezpieczeństwie, jak i sama mogła być niebezpieczeństwem. Biorąc to wszystko pod uwagę postanowił, że przyjrzy się całej posiadłości z daleka - jeszcze zanim tak naprawdę podszedł do niej. Życie w Shigashi dopiero się budziło, a to z dużym prawdopodobieństwem znaczyło, że kobieta powinna jeszcze być w domu. Logika wskazywałaby, że nie zdążyła jeszcze wyjść do pracy - o ile takową w ogóle miała.
Zanim zapukał do drzwi, spojrzał jeszcze przez okno. Ale ot tak zwyczajnie, nie nachalnie. Żeby zobaczyć, czy w środku ktoś jest, czy pali się światło, czy zasłony są zasunięte - to dałoby mu wskazówkę, czy ktoś jest (był? ) w domu na noc. Wolał to zrobić na wszelki wypadek, gdyby wszystko inne zawiodło a on musiał się dostać do środka. Następnie, gdy był już "gotowy", zastukał w drzwi. Spokojnie i rytmicznie, aczkolwiek na tyle głośno, żeby ewentualnie śpiąca osoba usłyszała walenie w drzwi.
0 x
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 27 kwie 2024, o 20:20
Misja rangi B dla Kaia
8/17
Kai mógł zauważyć, że większość domów na obrzeżach była szeregowa, ale ten jeden był inny, pojedynczy. Wyglądał dosyć zwyczajnie – ot, drewniana, jednopiętrowa budowla, ani mała ani specjalnie duża. Czy istniał jednak jakiś powód takiego odizolowania od reszty czy był to jedynie przypadek? Być może stała za tym jakaś głębsza historia, ale to wiedziała już pewnie sama właścicielka domu, niejaka Yuna. Przed zapukaniem chłopak postanowił się nieco rozejrzeć i dyskretnie zajrzał przez okno. Ani śladu po kuzynce Ryuty, choć może to dlatego, że miał widok jedynie na część kuchenną z jadalnianą, która była dosyć skromnie urządzona i z zaledwie jedną poduszką do siedzenia. Czy nikt więcej tu nie mieszkał?
Gdy zastukał w drzwi, odpowiedziała mu głucha cisza. Gdy już tracił nadzieję na to, że ktoś mu otworzy, ukazała mu się dziewczyna niewiele starsza od niego. W ogólnie przyjętym kanonie piękna byłaby uznana za całkiem ładną, choć każdy miał swój gust. Miała długie, blond włosy i szare oczy. Ubrana w ciemne, nieco pogniecione kimono, lecz to, co mogło zwrócić jego uwagę, było wielkim tatuażem tygrysa na lewym ramieniu. Kai nie wiedział wiele o mafiach, ale jeśli uważnie słuchał Ryuty, to pewnie zapamiętał, że to właśnie tym zwierzęciem rudy nazywał jeden z trzech gangów, jakie panowały w tym miejscu. Czy był to znak przynależności do organizacji czy może zwykły przypadek? Mógł się jedynie domyślać, podobnie jak tego, jaką rolę dziewczyna odegrała w tym wszystkim. Szczątkowe informacje od cywila nie pomagały w ustaleniu, czy Kai ma do czynienia z sojuszniczką czy z wrogiem, bo jak sam zauważył, mogła być w niebezpieczeństwie, ale mogła też być nim samym w sobie.
- No? Jest szósta. Co jest tak ważnego, by tu przyłazić o tej porze? – spojrzała na niego z widoczną pretensją, krzyżując przy tym ramiona. Jej reakcja była podobna do tej, którą zobaczył u medyczki, która też nie wyglądała na najbardziej zachwyconą jego przybyciem. Tutejsi ludzie nie należeli do zbyt uprzejmych, czyż nie? Jeszcze nie spotkał się z kimś, kto nie byłby albo dziwny (jak Ryuta) bądź chamski. Może świat, który znał wcześniej już nie istniał? Może wszyscy byli tacy nieuprzejmi?
0 x
Kai
Posty: 159 Rejestracja: 19 mar 2024, o 13:46
Wiek postaci: 22
Krótki wygląd: Wysoki i szeroki.
Widoczny ekwipunek: Zanbato.
Link do KP: viewtopic.php?t=11468
GG/Discord: akasemis
Post
autor: Kai » 28 kwie 2024, o 12:10
Ulica - jak każda inna. Zupełnie tak, jak mógł się spodziewać. W końcu nikt kto prowadził działalność przestępczą - a to przecież prawdopodobnie robili Ryuta z Yuną - nie chciał się wyróżniać na tle innych. A jednak coś z tym domem było dziwnego - wysunięty, kontrastujący z całą resztą szeregowej zabudowy. Architekta poniosła fantazja, czy może jednak był ku temu jakiś powód? Nie wiedział i w sumie nie miało to aboslutnie żadnego znaczenia. Ot, zwykła ciekawostka, która pozwoliła mu na chwilę zająć myśli czymś innym, niż samym sobą. Zresztą cała ta sytuacja w którą się zaangażował była po to, żeby skoncentrować się na czymś innym. Doskonale wiedział, że jak zajmie się pogrążaniem we własnym umyśle, to nigdzie go to nie doprowadzi. Póki co musiał zaplanować sobie, co tak właściwie będzie chciał robić, gdy juz pomoże (albo i nie) Ryucie. Jakiś inny medyk? W końcu Shigashi było ogromne, nie tylko stara Medyczka prowadziła swoją praktykę.
Teraz jednak przyszło mu zapukać do drzwi. Stał i stał, i stał... a nikt nie odpowiadał. Już zastanawiał się, czy samemu powinien pociągnąć za klamkę i spróbować wejść do domu, jednak na szczęście ktoś go w tym uprzedził. Drzwi otworzyły się szeroko, a w progu stanęła kobieta, która od razu zrobiła wrażenie. Czy dobre, czy złe - to już zależało od punktu widzenia. Wytatuowany tygrys mówił sam za siebie. Kai nie był tutejszy, ale jeżeli wszystko co mówili mu o tym mieście było prawdą, to nikt o zdrowych zmysłach nie walnąłby sobie takiego tatuażu, bo mu się duży kotek spodobał. A sama kobieta... cóż. Zaimponowała mu.
- Wow. - odpowiedział z leciutkim podziwem w tonie głosu. Ale bynajmniej nie chodziło tutaj o urodę blondynki. - Cóż za precyzyjne określenie czasu. - pokiwał głową z aprobatą. O ile wcześniej kobieta nie wyszła na zewnątrz, aby zobaczyć zegar słoneczny, to musiała mieć jakiś szósty zmysł, skoro tak precyzyjnie potrafiła określić godzinę. Kai nie potrafił. Ale on ogólnie był dosyć głupim człowiekiem. On był od machania mieczem, a nie określania daty względem nachylenia słońca wobec ziemi. Z fizyki to wiedział tyle, że jak mocno w łeb pierdolniesz to zaboli.
- Ty jesteś Yuna, zgadza się? - zapytał, spoglądając na nią swoimi oczami, mierząc ją od stóp do głów. Jakby poszukiwał jakichś specyficznych dla Shinobi cech. Kunai za paskiem, senbon we włosach, shuriken zamiast klamry. Nie żeby jej nie ufał (chociaż w tych czasach to najlepiej było nie ufać nikomu) - ot, zwykła ciekawość z kim właściwie miał do czynienia.
- Ryuta Cię szuka. A właściwie to szukał. - wyjaśnił dosyć zdawkowo. Sam nie wiedział, od czego powinien zacząć. I nie wiedział nawet, czego ma się spodziewać po tym wszystkim. Westchnął lekko, spoglądając na blondynkę z przymrużonymi oczami. - Wpuścisz mnie do środka, czy będziemy rozmawiać na progu? - może i zabrzmiało to nieco nieuprzejmie, ale zwykła logika nakazywała, aby o tematach związanych z ludźmi mafii nie rozmawiać na otwartym terenie. Zwłaszcza we wczesnych godzinach porannych, gdzie słowa niosły się wyjątkowo głośno. - Jest z nim źle. Wiesz o tym? - dodał jeszcze, nie wiedząc jeszcze do końca, jak jego rzekoma kuzynka na to wszystko zareaguje. Czy w ogóle się przejmie, czy każe mu spieprzać na manowce. Chciał wybadać teren, zanim przejdzie do konkretów. Liczył, że zanim zacznie się rozgadywać, to może dziewczyna powie coś sama z siebie.
0 x
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 1 maja 2024, o 11:25
Misja rangi B dla Kaia
9/17
Dziewczyna wyglądała dosyć przeciętnie – na pierwszy rzut oka Kai nie zauważył żadnego wyposażenia Kunoichi - ani śladu po senbonach czy innych niebezpiecznych broniach. Albo była więc zwykłą kobietą albo dobrze się maskowała. Mogła mieć też inny styl walki, bo ilu Shinobich, tyle sposobów toczenia bojów. Jedni rzucali małymi gwiazdkami, inni meteorytami, a jeszcze inni bawili się w iluzyjne sztuczki. Trudno było powiedzieć do której z tych kategorii zaliczyła się Yuna i czy w ogóle do któreś z wymienionych. Może jeszcze do jakieś innej?
- Gdy wychodziłam z baru wschodziło słońce, więc było koło piątej. Minęło trochę czasu więc pewnie jest szósta, więc nadal za wcześnie na niespodziewaną wizytę. Zagadka rozwiązana? – zapytała z kpiną w głosie. Gdyby tylko istniały urządzenia potrafiące precyzyjne odmierzyć czas, życie człowieka byłoby prostsze i nie musiałby on polegać wyłącznie na słońcu, ale póki ich nie było, to trzeba było sobie jakoś radzić. Nie był więc to problem jedynie Kaia, a wszystkich ludzi, którym przyszło się urodzić w tych latach.
Wojownik po bliższym przyjrzeniu się mógł zauważyć jej zmęczenie, podkrążone oczy i wory pod nimi – pewnie z powodu nieprzespanej nocy. Wyglądała wczorajszo w tym swoim pogniecionym kimonie, co potwierdzało jej wersję o niedawnym powrocie z baru.
- A kto pyta? – dopytała podejrzliwie. Gdy jednak usłyszała imię swojego kuzyna, jej twarz zmieniła się diametralnie. Można było obserwować na niej szereg emocji – od szczęścia, niedowierzania, na samym gniewie skończywszy. Ano, wyglądała na nieźle wkurzoną. – Właź – nakazała, zaprowadzając go do pomieszczenia, które przypominało salon. Podobnie jak kuchnia, którą widział przez okno, był on dosyć skromnie urządzony, brakowało jakichkolwiek dekoracji, ale przynajmniej były tam dwie duże poduszki, na których można było usiąść. Dziewczyna nie wyglądała jednak, jakby zamierzała to zrobić. Atmosfera zrobiła się aż dziwnie napięta.
- O co chodzi? To jakiś głupi test? Pozbyłam się gnoja, osobiście wrzuciłam go do rzeki, czego jeszcze mafia ode mnie chce? Miałam Wam dostarczyć jego głowę czy co? Nie możecie być aż takimi barbarzyńcami – pokręciła głową, błędnie oceniając Kaia jako członka Tygrysów. Dało mu to jednak informacje, których jeszcze nie usłyszał, o których Ryuta go nie poinformował. Być może dlatego, że nie pamiętał, ale wyglądało na to, że to właśnie jego kuzynka była odpowiedzialna za to, co się z nim stało. Czy gdyby rudowłosy wiedział, nadal wysłałby chłopaka do domu blondynki? Tego Kai nie mógł wiedzieć, ale sytuacja zrobiła się dosyć niewygodna i jego następne słowa mogą być kluczowe dla dalszego rozwoju wydarzeń. Być może cała zagadka rozwiąże się jeszcze szybciej, niż by się można spodziewać.
0 x
Kai
Posty: 159 Rejestracja: 19 mar 2024, o 13:46
Wiek postaci: 22
Krótki wygląd: Wysoki i szeroki.
Widoczny ekwipunek: Zanbato.
Link do KP: viewtopic.php?t=11468
GG/Discord: akasemis
Post
autor: Kai » 2 maja 2024, o 01:44
Kobieta nie sprawiała wrażenia wojowniczki. Ale jeżeli Kai wiedział cokolwiek o tym świecie, to to, żeby nie oceniać książki po okładce. Shinobi i Kunoichi mieli do siebie to, że nawet najbardziej niepozorni potrafili władać siłami, o jakich zwykły śmiertelnik mógłby tylko pomarzyć. Kaiowi daleko było jednak do takich ludzi - był prostym szermierzem, którego los pokierował akurat pod drzwi Yuny. On walczył mieczem - ona wcale nie musiała. Były dziesiątki innych możliwości, a równie dobrze mogła być prostą księgową, która w mafii robi za białe rękawiczki, ot, zwykła cywilka. Na ten moment jednak niebieskooki nie potrafił powiedzieć, z kim dokładnie ma do czynienia. I nie podobało mu się to coraz bardziej. Nie wiedział, na jak wiele może sobie pozwolić w tej konwersacji. Musiał więc uważnie dobierać słowa - tak, aby nie zdenerwować zbytnio swojej rozmówczyni. Nie chciał przecież tutaj pogorzeliska.
- Sprytne. - pokiwał głową. Faktycznie, jedyne zegary jakie istniały to te słoneczne. A i tak były zaskakująco fascynującym wynalazkiem. Ponad mierną wiedzę bruneta, który ledwo co składał literki w głowie, a co dopiero wiedział jak funkcjonuje układ słoneczny, czy czym jest sekunda lub inna dowolna jednostka miary. - Bystra jesteś. To chyba u was rodzinne. - rzekł bezemocjonalnie, cudem powstrzymując się od prychnięcia pod nosem. A zresztą... przecież i tak by nie zrozumiała tego jakże subtelnego nawiązania. Uśmiechnął się więc jedynie pod nosem, pozostawiając ten wątek niedomknięty. Budował napięcie - ot co.
- Kai. - odpowiedział krótko, na pytanie o to, kto pyta. Imię jakich tysiące - nijakie, niewyróżniające się. Lubił je nawet, jeżeli nie było jego. - Włażę. - pokiwał głową twierdząco, widząc jak grymas dziewczyny zmienia się o 180 stopni. I to kilkukrotnie w ciągu tej całej rozmowy. Sama chyba nie wiedziała co powinna czuć. Na pewno była zakłopotana wizytą wojownika. Sam Kai - również. Nie wiedział jak do końca powinien się zachować i czy powinien się w to wszystko mieszać, ale... w sumie czemu nie. Dlatego zdecydował, że pójdzie za kobietą do salonu i tam przeprowadzą rozmowę w cztery oczy. Jak miał nadzieję - rozmowę spokojną. Nie były tu nikomu potrzebne nerwy, ot, trzeba było wyjaśnić kilka drobnych nieporozumień.
- Jak się kogoś chcesz pozbyć bez śladów, to daj świniom do zjedzenia. Dwa dni i nie zostaną nawet kości... - nie miał pojęcia skąd to wiedział. Nakarmił kimś knury, czy może wyczytał kiedyś w jakiejś mądrej książce? Czy też raczej usłyszał, bo przecież czytać ledwo co potrafił - ... bo jak kogoś wrzucasz do rzeki, to zdarza mu się wypłynąć. - uśmiechnął się kącikiem ust. Całkiem dużo osób miało takie szczęście, nieprawdaż? - Jak na przykład twojemu kuzynowi. Wiesz, że przeżył? - wypowiadając te słowa, Kai bardzo uważnie pilnował swojego otoczenia. Nie wiedział, czy kobieta zaraz się na niego nie rzuci. Czy to pod wpływem emocji, czy może nie chciała, by jacyś świadkowie istnieli. A może nic się nie stanie - tego nie wiedział. Ale przezorny zawsze ubezpieczony. - Tylko trochę mu się we głowie poprzestawiało, bo nie pamięta, co się stało. - stwierdził, że powie prawdę. Bo co złego mogło się stać? W sumie to naprawdę wiele, łącznie z próbą zamordowania go, Ryuty i nieprzytomnej dziewczyny. Ale Kai brał to pod uwagę, choć nie sądził, że dziewczyna byłaby na tyle zwariowana, by wytłuc z zimną krwią kilka osób. Tym bardziej, że sama nazywała mafiozów barbarzyńcami. Na pewno była jednym z nich? - Poprosił mnie, bym sprawdził, co u Ciebie. - powiedział to z taką lekkością w głosie, że aż wydawało się to nieprawdopodobne. Ale mimo wszystko - zachowywał ostrożność. Mówił szczerze, bo... w sumie czemu nie. Zrobił to, czego Ryuta chciał. A sam miał czyste sumienie - nie stanął jeszcze po żadnej stronie. Tylko jaka będzie cena neutralności?
0 x
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 3 maja 2024, o 00:13
Misja rangi B dla Kaia
10/17
- Bystra? Rodzinne? – spojrzała na niego ze zdezorientowaniem, ewidentnie nie łapiąc jego nawiązania. Skąd w końcu by mogła, nie było jej nad rzeką, gdy spotkał Ryutę i nie miała pojęcia o śmiesznej wymianie zdań jaka wtedy pomiędzy nimi zaszła. Machnęła jednak na to ręką, zrzucając to na odklejkę przybysza i uznając to za nieistotne. Przynajmniej wtedy, gdy mieli ważniejsze sprawy, nad którymi trzeba było się pochylić.
- Dziwny jesteś – stwierdziła, gdy usłyszała o świniach. Gdy to powiedziała przez jej twarz przemknęło coś w rodzaju uśmiechu, choć było to prawie niezauważalne, bo po sekundzie, dwóch, wróciła z powrotem do swojego utrzymywanej powagi. Jak to typowa kobieta, była dosyć rozemocjonowana, choć trudno było jej się dziwić, gdy dopiero co się dowiedziała o przeżyciu jej kuzyna - nie było w końcu to coś, co wydarzało się codziennie. – To niemożliwe, by przeżył. Wyglądał bardziej niż trupio, gdy go widziałam – odparła, choć z zawahaniem. Czy faktycznie tak było, wiedziała pewnie jedyna ona sama, choć pozbywanie się w taki sposób własnych członków rodziny brzmiało dosyć podle. Czy to było normalne zachowanie w tym całym Shigashi? Taka ucywilizowana osada, a traktująca ludzi jak odpadki, które trzeba wyrzucić, jak śmieci? Świat, w którym przyszło się Kaiowi obudzić, był okrutnym miejscem, ale czy był taki od samego początku? Czy zepsuł się w trakcie czy był taki już zawsze, zanim jeszcze wojownik nie zapomniał swojej tożsamości?
- Utrata pamięci jest z tego najmniej dziwna. Stracił ją jeszcze, gdy był uznawany za żywego. Dzielnie się opierał Ekibyo, ale to tylko cywil i to, co mu zrobili, zniszczyło mu umysł. Pełno tam specjalistów od genjutsu i innych tortur i nie miał żadnych szans w starciu z nimi. Sam sobie jest winny wdając się w to wszystko. Aż dziwne, że pamiętał moje imię, swojego własnego egzekutora… - zamyśliła się. Wydawała się wiele wiedzieć o sytuacji Ryuty pomimo tego, że przekazywała dosyć zdawkowe informacje. Wyjaśniło się przynajmniej jak chłopak stracił pamięć i kto się go chciał pozbyć i było to już coś, co mogło zainteresować rudowłosego, a zarazem coś, co mogło go złamać. Czy był gotowy na poznanie takiej okrutnej prawdy? Czy Kai, jako random spod rzeki, był odpowiednią osobą, która powinna ją przekazać?
- Co u mnie? Trzymam się, jak widać. Gdzie on teraz jest, u tej starej jędzy? I Czy jest z nim ta różowa wywłoka? – ton głosu był pozornie spokojny, ale dało się wyczuć w nim pewne napięcie. Czy chłopak powinien szczerze odpowiedzieć na pytanie? Tego pewnie życzyłby sobie Ryuta, ale mogło być to dla niego niebezpieczne. Czy gdy blondynka nie dowie się prawdy zaraz nie popędzi do mafii i nie przekaże wieści? Może sama się pojawi u medyczki, by dokończyć robotę pomimo tego, że wyglądała dosyć niepozornie? Nie był to wcale taki łatwy wybór i może był to ten moment, w którym Kai powinien opowiedzieć się po jakieś ze stron. Albo i nie.
0 x
Kai
Posty: 159 Rejestracja: 19 mar 2024, o 13:46
Wiek postaci: 22
Krótki wygląd: Wysoki i szeroki.
Widoczny ekwipunek: Zanbato.
Link do KP: viewtopic.php?t=11468
GG/Discord: akasemis
Post
autor: Kai » 3 maja 2024, o 13:30
Kai uśmiechnął się pod noskiem, nie mając zamiaru wyjaśniać całej tej sytuacji nad rzeką. Nie miało to zresztą przecież żadnego znaczenia dla Yuny. na całe szczęście dziewczyna postanowiął machnąć na to wszystko ręką i porzucić temat, który dla całej tej konwersacji nie był w ogóle istotny.
- Nie ma normalnych Shinobi. - rzucił na stwierdzenie o tym, że jest dziwny. - Są tylko źli i mniej źli. Ale każdy z nas zabija - tylko na różne sposoby. - był to fakt - maszynki do zabijania, stworzone na potrzeby zabijania i toczenia wojenek. Bogowie musieli mieć doprawdy zabawne spojrzenie na świat, że stworzyli ludzi mających oddawać im hołd, a jednocześnie dali im moc pozwalającą burzyć całe świątynie za jednym zamachem. Nie rozumiał tego i chyba zrozumieć nie chciał. Był i żył - tu i teraz. Gdzie mu do jakichś filozoficznych dysput. - Ja dla przykładu... - wskazał gestem na Zanbato zawieszone na swoich plecach. - ... macham mieczem. A ty? - zapytał, chcąc wydobyć z niej jakże cenną informację, prowadząc przy tym z pozoru luźną rozmowę. - Wiesz, po prostu mnie ciekawi, jakim cudem rudy to wszystko przeżył. - i tutaj akurat mówił najszczerszą prawdę. Shinobi raczej ucinają głowę, albo chociaż przebijają swoich wrogów na wylot - dowolonym sposobem. A Ryuta miał jedynie rozwaloną nogę. Czego Yuna tak właściwie oczekiwała wrzucając go do rzeki? Że się ot tak po prostu utopi? O ile faktycznie chciała go zabić
- Każdy orze jak może. - skwitował krótko słowa kobiety, że Ryuta wdał się w nieciekawe towarzystwo. - Jedni żebrzą, drudzy pracują dla mafii, a trzeci zabijają za pieniądze. A że w Shigashi wszystko jest podkręcone do maksimum... cóż. Jak ktoś chciał spokojnego życia, to mógł ryż sadzić na farmie. - wystarczyło kilka godzin w tym mieście, by zrozumieć, że wszystko się tutaj toczy w bardzo nieciekawym kierunku. Stolica była przesycona moralnym zepsuciem. Mało brakowało, a można byłoby je kroić nożem
- Był tam. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie sądził, by powiedzenie o tym wprost cokolwiek by zmieniło. A nawet paradoksalnie mogło pomóc w jego planie. - Sam potrzebowałem pomocy, więc wszedłem do środka i się trochę rozejrzałem. Ale czy teraz jest - nie wiem. Ma spore długi w tym miejscu. No i wiesz, mógł chodzić, więc nie było z nim aż tak źle. A ta dziewczyna to już była tam wcześniej, widziałem jak leżała na łóżku, nieprzytomna zresztą. Wiesz co tak dokładnie jej się stało? Wyglądała na całkiem zdrową. - Kai grał w bardzo niebezpieczną grę. I doskonale zdawał sobie z tego sprawę. I co najlepsze - w żadnym momencie wypowiadania swoich słów nie skłamał. Wszystko było na tyle zdawkowe, że trudno było tak naprawdę wywnioskować, kim dokładnie jest Kai.
- I co zamierzasz teraz zrobić? Rodzina się zdenerwuje, jak się dowie, że chłopak żyje. I polecą łby. Niekoniecznie Ryuty. - ajajaj, tak spieprzyła takie proste zadanie. Teraz będzie musiała się z tego tłumaczyć. Niebieskooki miał w głowie pewien plan, ale musiał wiedzieć, z kim ma do czynienia. - Być może miałbym dla ciebie propozycję.
0 x
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 5 maja 2024, o 00:33
Misja rangi B dla Kaia
11/17
- Nie każdy z mafii jest Shinobim, przyjmują też zwykłych ludzi jak ja – wzruszyła ramionami. Potwierdziła się przy tym jej przynależność do przestępczej organizacji, chociaż można było się jej już wcześniej domyślić. – Nie trzeba mieć wielkiego miecza, by się im przydać – dodała, cały czas utrzymując, że jest zwykłą kobietą bez żadnych zdolności kontrolowania chakry. Trudno było stwierdzić czy mówiła prawdę czy może chciała uśpić jego czujność i zaatakować, gdy najmniej będzie się tego spodziewać, ale co do jednego miała rację. Nie tylko Shinobi pracowali dla Tygrysów, o czym świadczyło choćby to, że ktoś tak zwykły jak Ryuta im podlegał. Być może całe miasto było zamieszane w ich interesy, mniej lub bardziej subtelnie.
- Torturowali go, głównie psychicznie. Zrobił jakąś głupotę, ale nie mam pojęcia jaką – do mądrych to on nigdy nie należał. Wyglądał strasznie, jak trup. On… o słodki boże – powtarzała się jak zdarta płyta, ale było to coś, co musiało wywołać w niej bardzo duże emocje, bo widać było, że nadal próbowała to jakoś przetworzyć w głowie – z mniejszym bądź większym skutkiem. Wyglądała na autentycznie zszokowaną tym, co powiedział do niej Kai – Wiesz, gdy już chcieli z nim skończyć, oblali go czymś łatwopalnym, pewnie alkoholem. Chcieli go podpalić i tak się go pozbyć, jak ostatniego śmiecia. Nigdy go nie lubiłam, ale to przecież moja rodzina... – jej twarz zbladła i kobieta musiała usiąść na jednej z poduszek, które były w salonie. Na to, że mówiła prawdę, mógł wskazywać smród jaki Kai poczuł od Ryuty, gdy po raz pierwszy go spotkał – To ja miałam być tą, która go załatwi – chcieli sprawdzić moją lojalność czy jakieś inne gówno. Nie byłam w stanie, użyłam jakieś głupiej wymówki i jakoś tak się stało, że ja i inny mafioza zabraliśmy go nad rzekę, nie wiem czemu właśnie tam, ale wtedy… - nie musiała dokańczać, by Kai wiedział, jaki był dalszy ciąg historii. Stamtąd rudowłosemu musiało jakoś udać się wypłynąć i w tym właśnie stanie znalazł go nasz główny bohater – zdezorientowanego, odwodnionego, głodnego i rannego. Być może istotną informacją było to, że kobieta nie była tam sama, że ktoś oprócz niej był przy podtapianiu rudego i mogło to brzmieć jak potencjalne zagrożenie. Ale wcale nie musiało nim być.
- Nie znam szczegółów o różowej, ale to nie jest zwykła, niewinna dziewczynka na jaką wygląda. Ryuta wydostał ją od mafiozów kilka dni przed tym jak sam został pojmany. Ale za co? Nie wiem. Coś jednak z nią było nie tak, była taka… dzika. Nie kontrolowała siebie i boję się, że jeśli się obudzi w miejscu, gdzie nikogo nie zna, może wpaść w szał. To przytrafiało się już wcześniej z tego co słyszałam – wyjaśniła - były to dosyć szczątkowe informacje, ale uzasadnione Bo jeśli faktycznie nie umiała posługiwać się chakrą, to nie była raczej najwyżej w hierarchi, co za tym szło, nie miała prawa wiedzieć wszystkiego, co czyniło tę sprawę jeszcze bardziej zagadkową – Jaka propozycja? – posłała mu pytające spojrzenie, gdy usłyszała o współpracy. Czy po tym co wysłuchał chłopak, nadal chciał wspomnieć o jakieś kolaboracji? Blondynka nie wyglądała jakby miała złe zamiary i jej historia brzmiała dosyć wiarygodnie, ale czy faktycznie tak było?
– Nie wiem co z tym zrobić. To bardzo trudny wybór, nie chce dla niego źle, ale jeśli to wszystko wyjdzie na jaw… zginie on, ja i tamten mafioza pewnie też. Jak się przyznam będzie tylko jedna ofiara – oznajmiła. Nie brzmiała na zbyt zdecydowaną, raczej na przestraszoną, czemu trudno było się dziwić, biorąc pod uwagę jej obecną sytuację. - Gdybyś był mną, jaki wybór byś podjął?
0 x
Kai
Posty: 159 Rejestracja: 19 mar 2024, o 13:46
Wiek postaci: 22
Krótki wygląd: Wysoki i szeroki.
Widoczny ekwipunek: Zanbato.
Link do KP: viewtopic.php?t=11468
GG/Discord: akasemis
Post
autor: Kai » 5 maja 2024, o 12:10
Sytuacja w Shigashi była bardziej poryta, niżby się tego spodziewał. Regularne bitwy między mafiozami - tego mógł się samemu domyślić. Ale rekrutowanie zwykłych cywili, aby walczyli za nich? To już było co najmniej nieetyczne. Z drugiej strony dla niektórych ludzi było to wybawienie od biedy, nędzy i rozpaczy. Albo wejdą na szczyt, albo spadną i ich trud będzie skończony. Rozumiał to i starał się nie oceniać. Tak jak powiedział - każdy orze jak może. Wszyscy chcieli przecież jak najlepiej dla siebie i swoich rodzin, nawet jeżeli czasem wiązało się to z pobrudzeniem sobie rąk. Problemem nie byli szeregowi mafiozi, tylko głowy - kimkolwiek oni by nie byli, to oni przecież rządzili Shigashi. Oni wydawali rozkazy. Zamiast spożytkować tę siłę na zewnątrz, to bawili się w wewnętrzne wojenki. Doprawdy straszny los zgotowało sobie Shigashi. Wyhodowali raka na własnej skórze.
Patrzył z przymrużonymi oczami na kobietę, gdy opowiadała o tym, jak jej kuzyn był torturowany. Zastanawiał się wtedy, co samemu by zrobił na jej miejscu. Zareagowałby? Spróbowałby zabić wszystkich zgromadzonych i uratować kuzyna? A może planowałby vendettę i po kolei mordował każdego, kto był w to zamieszany? Wiele ciekawych opcji przechodziło mu przez głowę. Na pewno byłby brutalny, by dać im wszystkim nauczkę i zostawić ślad na przyszłość. Planował sobie i planował, a tak naprawdę to równie dobrze mógłby zapaść się pod ziemię i zniknąć. Uważał, że dopóki człowiek sam nie znajdzie się w podbramkowej sytuacji, to nigdy nie będzie wiedział, co zrobi. Adrenalina, emocje... nie dało się tego wszystkiego wziąć pod uwagę snując plany. A życie Shinobi było niestety pełne emocji. Każda walka wiązała się z ryzykiem poniesienia śmierci.
- Myślałem, że lojalność zdobywa się latami, a nie jedną akcją. - skomentował, gdy kobieta skończyła wreszcie omawiać całą akcję z zabiciem jej kuzyna. Według niego mafia postąpiła głupio na wielu płaszczyznach. Nie dość, że spartolili zabójstwo, to jeszcze schrzanili sprawę delegując do tego jego własną krew. Nie wiedział wiele o działaniu przestępców, jednak było to skrajnie nierozsądne. On by inaczej kierował taką szajką.
- Ciekawe. Może po prostu jest chora psychicznie? Z drugiej strony... po co miałby ktoś taką osobę ratować. Chyba w Ryucie nagle nie obudziła się dusza dobrego duszka? - spytał ironicznie, nie spodziewając się żadnej sensownej odpowiedzi. Wstąpił do mafii, robił (jak sam przyznał zresztą) straszne rzeczy, a potem nagle ratował ludzi i im pomagał. - Może się w niej zakochał. - dodał, bardziej sam do siebie niż do Yuny. - Miłość jest ślepa. - wzruszył ramionami, spoglądając na twarz kobiety.
- Mam interes do załatwienia z Ryutą. Nie pytaj jaki - im mniej wiesz tym lepiej śpisz. - wyjaśnił. Albo w sumie raczej nie wyjaśnił. - Potrzebuję go żywego. Ale z tym brakiem pamięci jest bezużyteczny. - zaczął w końcu mówić z sensem. - Spotkasz się z nim, porozmawiasz i opowiesz co się stało. Może zacznie sobie przypominać ostatnie dni. Wtedy ja sobie z nim porozmawiam. - uśmiechnął się pod nosem. - A potem zrobisz z nim co chcesz. Jak mi powie co chcę wiedzieć, to możesz go nawet i zabić. Albo puścić wolno, niech wynosi się z Shigashi. Nikt oprócz nas i medyczki nie wie o tym, że Ryuta żyje. - zabawne, że przyszedł tutaj i próbował rozgrywać członkinię mafii. Ale chciał się dowiedzieć jak najwięcej, zanim w ogóle podejmie jakąkolwiek decyzję. Chciał wiedzieć, jakie kobieta ma zamiary. - Co ja bym zrobił? Nie będę ci ściemniał - chujowa sytuacja. - prawdę mówiąc potrzebował chwili zastanowienia się, co by z tym wszystkim zrobił. - Nie znam waszej relacji. Ale mówisz, że twój kuzyn często ma problemy z pamięcią. Może pozwolić mu zapomnieć o jego dawnym życiu? - spojrzał na nią, próbując odczytać jej emocje. - Ale decyzja jest twoja. Cokolwiek postanowisz, możemy sobie wzajemnie pomóc. Mogę spróbować go znaleźć i wywabić poza miasto. jeżeli wybierzesz wariant siłowy. - pytanie tylko, czy Ryuta tego wszystkiego posłucha. Ale jeżeli ktoś miał mu powiedzieć o tym co się stało, żeby uwierzył, to musiała to być jego kuzynka. A to czy będzie musiał ją zabić... zależało tylko od niej samej.
0 x
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 5 maja 2024, o 22:34
Misja rangi B dla Kaia
12/17
Jak to sam powiedział Kai, każdy orze jak może. Nowoprzybyły nie znał sytuacji Shigashi, nie wiedział, jak ta osada działała, ale jakoś musiała ona dawać radę, skoro przetrwała tyle długich lat. Wykorzystywanie mieszkańców brzmiało nieetycznie, ale czy mafiozi przejmowaliby się taką błahostką jak etyka? Czy dla nich miało znaczenie coś innego niż alkohol, władza i dobra zabawa? Dla niektórych z nich pewnie tak, ale większość była stereotypowymi „złolami”. Choć miastem kupieckim rządziło zło, to rządy te były lepsze od tych panujących w wielu innych osadach – a żaden mieszkaniec, który pomagał mafiozom – nie odchodził z niczym. Dla wielu z nich była to jedyna okazja do zarobku, choć często wymagała ona rzeczy, których nie zrobiłby przeciętny zjadacz ryżu.
Postawienie się w sytuacji dziewczyny nie było wcale takie proste, bo choć Kai mógł wyobrażać sobie, jak zabija wszystkich zamieszanych, to ktoś taki jak zwyczajna kobieta nie miałby szans w starciu z przynajmniej kilkoma wykwalifikowanymi gangsterami, być może Shinobi. Można więc było jedynie gdybać, lecz – jak słusznie zauważył – póki ktoś nie znalazł się osobiście w danej sytuacji, nie mógł być w pełni przekonany co do tego, co by zrobił i tę zasadę można było zastosować w wielu innych przypadkach. Najpierw należało coś przeżyć, póżniej można było oceniać.
- Była więcej niż jedna akcja, ale to nie Twoja sprawa – fuknęła, gdy skrytykował akcję mafii. Zastanawiającym mogło być to, że Ci tak szybko zmienili zdanie co do podpalenia i pozwolili zająć się komuś z rodziny Ryutą, ale być może kierowali się zasadą, że skoro był przy tym drugi mafioza, to nie spartaczy roboty. Wszystko zależało właściwie od tego, jak dużej winy dopuścił się chłopak i jak bardzo musieli się upewnić co do tego, że na pewno nie żył. Jeśli jego uczynki nie były aż tak poważne, to może po prostu nie chciało im się z nim dłużej męczyć. Albo zabrakło im podpałki do gri… ciała. Kwestia zostawienia tego Yunie nie była aż tak dziwna, skoro miała udowodnić swojej lojalności, ale było w tym wszystkim kilka spraw, które mogły budzić pewne podejrzenia.
- Na pewno ma coś poprzestawiane w głowie, ale jest też przy tym bardzo niebezpieczna. Nie bez powodu mafiozi trzymali ją pod kluczem. Nie wiem co Ryuta sobie myślał, czy włączył mu się jakiś instynkt rycerski czy chciał zrobić komuś na złość. Może po prostu chciał się pozbyć starej medyczki, tak chętnie sprowadzając do niej zagrożenie. Nie chcę myśleć co się stanie, jak tamta się obudzi – stwierdziła. Yuna wydawała się powoli do siebie dochodzić, bo nie była już taka blada, jak wcześniej i chyba powoli docierała do niej informacja, że jej kuzyn faktycznie mógł przeżyć to wszystko i że mogła mieć przez to poważne problemy.
- Nie rozumiem co mi proponujesz. Mam mu pomóc sobie przypomnieć to wszystko, ma mnie znowu znienawidzić, byś mógł zrobić co? Kim ty właściwie jesteś? Dla kogo pracujesz? Nigdy nie słyszałam o żadnym Kaiu, a dużo wiem o tym mieście – spojrzała na niego z podejrzliwością, jakby badając jego zamiary, tak samo jak on próbował ją rozgryżć. Grał w dosyć ryzykowną grę, cały czas utrzymując neutralny stosunek do wszystkiego. Czy na pewno wyjdzie mu to na dobre? – Opowiesz mi po drodze. Muszę tam pójść, zobaczyć na własne oczy, potem zdecyduje – odparła, wstając z poduszki i kierując się w stronę drzwi. Tylko co teraz? Powinien ją zatrzymać, by zapobiec ewentualnemu zagrożeniu? Gdyby ją zabił, pewnie musiałby się wytłumaczyć chłopakowi, ale jednocześnie zapewniłby mu bezpieczeństwo i szansę na nowe życie, gdy nikt z mafii nie wiedziałby o tym, że przetrwał. Tylko czy ten na pewno tego chciał? Rudy wydawał się dosyć zdeterminowany do tego, by poznać prawdę – pytanie jak dużą cenę był za nią zapłacić, bo czasem słodkie kłamstwo mogło być lepsze niż gorzka prawda.
0 x
Kai
Posty: 159 Rejestracja: 19 mar 2024, o 13:46
Wiek postaci: 22
Krótki wygląd: Wysoki i szeroki.
Widoczny ekwipunek: Zanbato.
Link do KP: viewtopic.php?t=11468
GG/Discord: akasemis
Post
autor: Kai » 7 maja 2024, o 00:53
Oczywiście, że Shigsahi musiało jakoś ustać przez te wszystkie lata. Ale nie sądził, żeby była to kwestia owocnego, dobroczynnego działania mafii. Po prostu takiemu molochowi nikt nie pozwoli upaść. Zbyt wielu zbyt wielkich miało tutaj coś do starczenia, by pozwolić wszechobecnej anarchii na zniszczenie wszystkiego, co przez wieki budowano. Chaos nie był studnią bez dna - był drabiną, po której wspinali się ci, którzy potrafili wykorzystać dane im narzędzia. I choć nie miał pojęcia, jak dokładnie działa ten świat, to jednak szybko zdawał się łączyć fakty. Bystrzacha z niego - nie ma co. To, że ledwo łączył ze sobą ciągi znaków w sensowne zdania to był już szczegół. Gdyby chciał, to pewnie umiałby czytać o wiele lepiej. Ale mu się nie chciało - był leniwy. Ale cwany. A tacy podobno są bardzo niebezpieczni. Ciekawe, czy Yuna zdawała sobie z tego sprawę.
Kai z kamienną miną obserwował reakcje kobiety. Zastanawiające było to, że wspominała o wielu akcjach. Czyżby wcale nie była aż taka święta? Może ukrywała coś przed nim? W sumie miał to gdzieś. A przynajmniej tak sobie wmawiał - bo przecież nadal to on siedział w tym domu i zadawał pytania. Może jednak gdzieś głęboko, pod tą górą mięśni czaiła się jakaś... empatia? Chęć zrozumienia tego wszystkiego? Ciekawa sytuacja, ot co. Przecież mógł po prostu wyjść i nie wracać. Pozwolić kobiecie na zajęcie się swoim kuzynem w dowolny sposób. Wyjść, trzasnąć drzwiami i zniknąć na zawsze, nigdy nie wracać. Być jedną z tysiąca twarzy, które człowiek spotykał na swojej drodze. Ale nie chciał. Chciał zobaczyć koniec tej historii - jakikolwiek by on nie był.
Miał ochotę odpowiedzieć jej, żeby trzymała nerwy na wodzy. Ale nie zrobił tego. To by było zbyt niebezpieczne.
Wiedział przecież, że powiedzenie wściekłej kobiecie, żeby się uspokoiła, mogłoby być ostatnim co zobaczyłby przed wydrapaniem oczu. A przecież nie chciał, żeby tak to się skończyło. Czy to co zrobił Ryuta miało jakiekolwiek znaczenie? Mógł podpaść mafii, a mogli po prostu uznać, że ze swoim temperamentem szkodzi działalności mafii. W końcu podobno pomagał innym ludziom - to raczej nie było coś, czym organizacje przestępcze zajmowały na się na co dzień. Zaś Yuna jedyne co udowodniła, to swoją niekompetencję. Albo empatię dla własnej krwi. Kai chciał wierzyć, że to ta druga opcja. Ale mógł się mylić i brał to pod uwagę. Nie ufał Yunie. Nie ufał nikomu - nawet samemu sobie. Jego osąd mógł być poprawny, a mógł być ostatnim głupcem. Na pewno był zaś hipokrytą - gdybał o czymś, o czym nie miał pojęcia i wtykał nos w nieswoje sprawy. Był ciekawski - chciał wiedzieć, co będzie dalej...
- Kai. Shinobi. Dla tego, kto więcej mi zaoferuje. - ukłonił się lekko, odpowiadając zgodnie z prawdą na każde pytanie zadane przez kobietę. Był bezczelnie bezpośredni, niepoprawnie poprawny. Całkowicie zignorował wątpliwości kobiety, jednocześnie w żadnym momencie nie pozwalając sobie na choćby odrobinę kłamstwa. Czyżby gdzieś tam wewnątrz tliła się żyłka honorowego wojownika, który brzydzi się kłamstwem? A może po prostu był cwaniakiem, którego swędziały przednie jedynki. Nie miało to żadnego znaczenia.
Szedł wraz z dziewczyną, a dokładniej rzecz biorąc - obok niej. Szedł z lewej strony - prawą rękę miał dominującą, a na oślep zgadywał, że dziewczyna mańkutem nie jest. Zakładał więc przewagę, gdyby postanowiła odwalić coś głupiego, jak na przykład spalenie całej kliniki jakimś Katonem. Bo to, że mówiła, że jest zwykłym cywilem... wcale nie oznaczało, że tak musiało być. Przecież on również był nikim. Podobno.
Szli szybko, a Kai forsował tempo, o ile dziewczyna sama z siebie tego nie zrobiła. Minimalizowali ryzyko wścibskich oczu - zwykła para, jakich tysiące, idąca ulicami miasta. Chciał tam dotrzeć jak najszybciej, bo jeżeli kobieta mówiła prawdę, to mogło to mogło to wszystko być bardzo niebezpieczne.
- To bardzo skomplikowane. - przedłużał niepewność u kobiety. Chciał, by sama zaczęła wątpić w to, w co powinna wierzyć. - Jeżeli moja teoria się sprawdzi, to odzyska wspomnienia. - wyjaśnił, biorąc długą pauzę przed kolejną wypowiedzią. - A jak nie, to przynajmniej od Ciebie się dowie o wszystkim. Mi i tak by nie uwierzył. - powiedział w końcu w kierunku kobiety, gdy mijali kolejną z wielu ulic miasta Shigashi. - Jakbym był Tobą, to bym powiedział, że to nie Twoja sprawa. - przypomniał jej jej własne słowa. Zabawne, jakim obusiecznym mieczem władała tygrysica. - Powiedziałem Ci zresztą - mniej wiesz, lepiej śpisz. Nie ma to dla Ciebie żadnego znaczenia. Chcę Ci pomóc, a ty pomożesz mi. Jeżeli taka umowa ci nie pasuje, to możesz zawrócić się na pięcie i wrócić do swojego domu. Sam to załatwię. Ja Ryuty zabijać nie zamierzam. Chcę, by odzyskał pamięć. Albo wiedział, co dalej powinien zrobić. A co z nim będzie, czy mu pomożesz, czy olejesz, czy zginie, to zależy tylko od Ciebie. - przyspieszył, wyprzedzając ją nieznaczenie, cały czas jednak na nią spoglądając. Nic tu nie było przypadkowe. - Więc? Idziesz dalej czy nie? - po to ją wyciągnął tak daleko od domu, by teraz doszło do niej, że przecież nie warto zawracać. A w tym tempie, zamieszaniu, półprawdach mogła zwątpić w swoją lojalność wobec mafii. I to właśnie chciał osiągnąć. Przecież nikt się nie dowie... Niech sobie zbierze myśli i poukłada to wszystko co właściwie robi. Że skoro przecież idzie z Kaiem, a nie do mafii, to może jednak jest jakaś nadzieja... I to dla każdego z bohaterów tej historii.
0 x
Shiori
Postać porzucona
Posty: 279 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 10 maja 2024, o 22:32
Misja rangi B dla Kaia
13/17
- Co takiego zaoferował Ci mój wspaniały kuzyn? Nie wiem co Ci nagadał, ale lepiej porzuć myśli o bogactwie, bo jest spłukany i zadłużony, nie da Ci nic prócz nerwów – ostrzegła. Kai był wolnym człowiekiem, kiedy tylko chciał mógł wyjść z domu Yuny, zająć się swoimi sprawami, może nawet opuścić Shigashi, a jednak, było coś, co go utrzymywało przy tej całej sprawie. Ciekawość, empatia, chęć pomocy drugiej osobie? Pewnie miał w sobie coś z „dobrego człowieka”, jakim nazwał go Ryuta, gdy zgodził się spróbować mu pomóc, a kto wie, być może w „poprzednim wcieleniu”, przed utratą wspomnień, był bardziej bezinteresowny, niż mu się wydawało.
- Lubisz łapać za słówka, co? – zapytała, gdy usłyszała o tym, że to nie jej sprawa – Nie wiem jaki masz cel, ale nie wydajesz się niebezpieczny. Choć nie dałabym sobie za to ręki uciąć, bo jeszcze bym ją głupio straciła – uśmiechnęła się, choć było widać, że dosyć wymuszenie.. Nieufność była normalna dla obydwu stron, gdy żadne z nich nie mogło być w zupełności pewne zamiarów drugiej osoby. Kobieta, choć cały czas uparcie utrzymywała, że nie była nikim specjalnym, w każdej chwili mogła go przecież zaatakować, wykorzystując element zaskoczenia. Nie był to jednak typowy Shonen, gdzie główny bohater miał IQ mniejsze od miecza i Kai przewidział ten mniej korzystny scenariusz, bezpiecznie idąc z lewej strony.
O ile wojownik nie poruszył żadnego nowego tematu do poruszenia, to dalsza droga dwójki nieznajomych minęła w kompletnym milczeniu. Kobieta od czasu do czasu rozglądała się dookoła, ale wynikało to raczej z ogólnej niepewności, niż z chęci zaatakowania. Gdy zbliżali się do domu medyczki, usłyszeli głośny huk z wewnątrz, przez który dziewczyna aż podskoczyła i instynktownie ukryła się za Kaiem – śmieszne, że tak samo zrobił rudowłosy, gdy wystraszył się medyczki – być może było to coś rodzinnego? Tylko co mogło się stać?
O wilku mowa, bo co do Ryuty, to ten wybiegł – no, może za dużo powiedziane, bo bardziej kulał – z domu z wypisaną paniką na twarzy. A gdy zobaczył Kaia i Yunę wyglądał na najbardziej zdziwionego i zdezorientowanego człowieka.
- Jesteście! Szybko, do środka…! Ta dziewczyna obudziła się i zaatakowała starą. To wszystko wydarzyło się tak szybko… nic nie rozumiem – wyjaśnił w pośpiechu. Czy to wybuch wybudził go ze stanu nieprzytomności czy może już wcześniej był świadomy? Nie miało to większego znaczenia, najważniejsze, że medyczka była zagrożona i być może dojdzie do jakieś potyczki jeszcze szybciej niż się będzie spodziewać. Yuna już ruszyła na pomoc, a Kai? Co z Kaiem?
Ukryty tekst
0 x
Kai
Posty: 159 Rejestracja: 19 mar 2024, o 13:46
Wiek postaci: 22
Krótki wygląd: Wysoki i szeroki.
Widoczny ekwipunek: Zanbato.
Link do KP: viewtopic.php?t=11468
GG/Discord: akasemis
Post
autor: Kai » 11 maja 2024, o 10:24
Niebieskooki nie skomentował słów kuzynki Ryuty. Doskonale wiedział, że żadnego bogactwa nie ujrzy, a jedyne co może dostać na tej wyprawie, to w ryj. Ale z drugiej strony... przecież nie miał nikogo. Nie wiedział nawet gdzie zacząć, jak z tym wszystkim się obejść. Obcy świat, obcy ludzie. Może tutaj po prostu tak trzeba było żyć? Z dnia na dzień, niczym się nie przejmować. Działać i nie oglądać się za siebie. W tym szalonym mieście pełnym gangsterów zdecydowanie mogło mieć miejsce dla kogoś takiego jak on. Jeżeli coś wiedział po tych kilku chwilach spędzonych w Shigashi to to, że na nudę na pewno nie można tutaj narzekać!
- Nie tylko za słówka lubię łapać. - prychnął pod nosem, śmiejąc się pod nosem z własnego wujaszkowego żartu. - Za fraki też, oczywiście. - dodał po chwili, z śmiertelnie poważną miną, jak gdyby przed chwilą piesek mu umarł. Oczywiście tworzył pewien dysonans, nie dając tym samym po sobie poznać, co tak właściwie myśli. Z pewnością był w swoim zachowaniu lekko irytujący, ale sarkazm był zawsze w cenie.
Nie miał więcej tematów do poruszenia, czym prędzej ruszyli do rezydencji medyczki. Szli szybko. Bardzo szybko. Gdzieś wewnątrz czuł, że prędzej czy później będzie musiał stoczyć jakąś walkę. Że krew będzie musiała się polać. Taki "guts feeling".
Yuna była nerwowa. Nerwowy był Kai. Gdy zbliżali się do celu, miecznik wręcz czekał w napięciu, aż coś pierdolnie. To nie była już kwestia czy , tylko kiedy . I na ich szczęście (albo nieszczęście...) stało się to właśnie w tym momencie, gdy mieli wchodzić do środka budynku. Coś ryknęło, huknęło, a za dwudrzwiową szafą schroniła się Yuna. Czyżby faktycznie była zwykłym człowiekiem?
- Cholibka. - zaklął wściekle Kai, słysząc wybuch dochodzący z wnętrza kliniki. - Niedobrze. - oczywiście nie miał zamiaru stać jak strach na wróble i tylko straszyć tym swoim mieczem. - Ryuta, schowaj się i nie wychodź dopóki nie będzie bezpiecznie! - zarządził Kai, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Odsunął wybiegającego chłopaka, a gestem ręki wskazał jakieś krzaki, uliczkę, czy cokolwiek tam było w pobliżu. Byleby rudowłosy nie stał na widoku, gdzie mógłby go ktoś rozpoznać. Samemu zaś nawet nie zatrzymywał się i ruszył do przodu pędem. Jednak jak się okazało, nie sam.
- Nie! Stój! Jak nie jesteś kunoichi to nie wchodź! - skarcił brunet Yunę. Nie wiedział, czy dziewczyna go wcześniej okłamywała w sprawie swoich umiejętności, ale jeżeli faktycznie nie potrafiła władać chakrą, to ostatnie czego teraz było potrzeba to cywil pałętający się pod nogami. Nie wiedział do czego szalona różowowłosa jest zdolna, ale nie chciał ryzykować niepotrzebnej śmierci. Nie znał ich i nikomu z nich nic nie obiecywał. Mógł odejść i uznać, że to przecież nie jego sprawa. Albo walczyć. Oczywiste więc było, że ruszył do przodu jako pierwszy, wbiegając wręcz do środka kliniki. Sięgnął przy tym za plecy i ściągnął Zanbato. Ile to cholerstwo ważyło - nie wiedział. Ale miał dość siły, by sprawnie nim władać. Chwycił je więc oburącz i leciał do przodu, kierując się w miejsce wybuchu, lub innych okrzykó walki czy czegoś, co mogłoby wskazywać, w którym pomieszczeniu to wszystko miało miejsce. Jego priorytetem był ratunek medyczki.
Statystyki:
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości