W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Zabijanie nie było czymś często praktykowanym przez Etsuye i nadal do niego w pełni nie przywyknął, jednakże zdarzały się momenty, w których dla dobra sprawy należało zwyczajnie stłumić wszelkie emocje i robić swoje. Czasy były pełne wojen i brutalności. Wychowani w nich ludzie myśleli innymi kategoriami, a chwilowe zawahanie mogło kosztować życie. Po wykonanym cięciu serce skoczyło Nakiriemu do gardła, a on sam przez moment zawiesił wzrok na wykończonym agresorze, wyłączając się przez chwilę na zewnętrzny świat. Obudziło go dopiero pytanie kobiety. Ocknął się wtedy, kierując na nią spojrzenie i powrócił w pełni do siebie, w międzyczasie wycierając kunai o wnętrze ubrania, a następnie chowając go do kabury - Nie lubię być uwiązany do jednego miejsca - odparł szczerze, nie odmawiając jednak dalszej możliwości współpracy. Jeżeli ich drogi jeszcze kiedyś się skrzyżują i zaoferowana zostanie jakaś ładna sumka, to Etsuya będzie otwarty na propozycję - I wybaczcie za brunetka, był upierdliwy - dodał po chwili, bardziej dla własnej satysfakcji z jego ośmieszenia, niż zapobiegnięcia czyjejś złości. Tymczasem należało nieco ogarnąć rannych, a następnie powrócić do dalszych rozmów. Podobnie pomyślała kobieta zarządzająca przybytkiem, więc kiedy tylko udało im się pozbierać do jednej kupy, Nakiri bez zbędnych słów przemieścił się za nią. Po drodze zerknął na Harumi kiwając głową, aby udała się z nimi. Udało jej się właśnie poznać ciemniejszą stronę Etsuyi, ale z drugiej strony w przeciwieństwie do niego nie mogła mieć pełnej świadomości tego, co działo się w środku przed ich przybyciem - Jesteś cała? - spytał. Czasy były takie, jakie były, a życie ludzkie nie było warte wiele. Zadzierając z mafią należało liczyć się w pierwszej kolejności właśnie ze śmiercią. Zjedz albo zostań zjedzonym - Etsuya nie przebywał w Shigashi długo, ale szybko zaczynał łapać zasady tego miasta. Kiedy udało im się już dotrzeć za kobietą do niewielkiego pokoju z okrągłym stołem, Nakiri wszedł do środka, ustawiając się z brzegu ich gromadki. Nie miał pojęcia jak przebiegną dalsze rozmowy oraz co ciekawego zostało dla nich przeznaczone, jednakże powątpiewał, aby mafia poskąpiła im grosza za skuteczną pomoc - Ten mężczyzna był kimś konkretnym? - zapytał z ciekawości w oczekiwaniu na członkinie mafii. Intruz zapewne miał wiele powodów, aby bez pardonu wparować do środka placówki potężnej organizacji i podjąć się zamachu na jej koordynatorkę.
Nie chcąc być przesadnie wścibskim, Etsuya postanowił nie drążyć tematu agresora, któremu przyszło mu odebrać życie. Na szczęście w nieszczęściu otworzyły się przed nim nowe możliwości, jednakże czy byłby w stanie porzucić swój tryb życia podróżnika dla niezbyt moralnej pracy w Shigashi? Na tę chwilę raczej nie, szczególnie kiedy miał przy sobie Harumi, której nie chciał angażować w tego typu szemrane interesy. Nakiri skinął jedynie głowa na znak, że zrozumiał, a następnie całą swoją uwagę skierował już ku przeznaczonej dla nich nagrodzie. Przemilczał wzmiankę o tym, za co kobieta ich tak właściwie wynagradza i wtórując za nią spojrzał na białowłosą, ciekawy jak się ogólnie trzyma po całym tym zamieszaniu. Młodzieniec chciałby już wynająć jakiś pokój i oddać się odpoczynkowi po podróży. Podejrzewał, że dziewczyna ma podobne odczucia. - Hmm - Mruknął nieusatysfakcjonowany kwotą 400 Ryo. Nie było to zbyt wiele za ich trudy, jednakże cały czas pamiętał jeszcze o tym, że karczmarz również coś im obiecywał - Ty też jesteś nam coś winien, prawda? - zwrócił się do niego sugestywnie, wbijając wzrok w zmieszane oczy mężczyzny. Nakiri nie miał skrupułów jeśli chodzi o ściąganie należnej mu zapłaty. Trafił na zbyt wielu starających się go oszukać Hiroshów biznesu, aby zapomnieć o tym, co było im obiecane.
Dziękuje za misję i życzę powodzenia w dalszej grze! Rozliczenie wrzucę, gdy Kuroi skończy swoją część <3 Wy jednak jesteście już wolni, możecie ruszać na dalsze przygody.
Etsuya bez słowa odebrał mieszek od właściciela restauracji. Spojrzał na mężczyznę badawczym wzrokiem, natomiast ręką zważył zawartość sakiewki. Kiwnął głowa raz w lewo, raz w prawo, oceniając czy znajduje się w nim wystarczająco pieniędzy, aby zaspokoić własną chciwość. Nie komentując w żaden sposób swoich przemyśleń zerknął a to na Harumi, a to na towarzyszącego im chłopaka, po czym rozwarł mieszek i odliczył uczciwą część udziału, przekazując go w następnej kolejności młodzieńcowi - Miło było poznać - mruknął w ramach uznania za wspólną pracę. Co by nie było nieznajomy zajął się bardziej merytoryczną częścią misji i podrzucił im całkiem dobry pomysł na jej rozwiązanie - Nazywam się Etsuya - przedstawił mu się, przy okazji spoglądając przez moment na kobietę i upewniając się tym samym, że ona również odnotowała jego imię. Z Harumi na pewno rozliczą się później o czym dał jej znać kiwnięciem głową. Nakiri nie chciał już przeciągać rozmowy więc zwrócił się w kierunku właściciela restauracji - Odprowadzimy cię - postanowił, mając w tym swój cel - Trzeba się upewnić, że sprawa jest dopięta na ostatni guzik i przy okazji skorzystamy z noclegu - oświadczył za nich dwoje, biorąc pod uwagę stan karczmarza. Jeżeli nic nowego nie wykreowało się w ich konwersacji, Etsuya skierował się ku wyjściu, przepuszczając przodem Harumi, która cały czas pewnie przeżywała jeszcze zajście.
Tempo podróży z miejsca potyczki do zamtuzu należącego do mafii nie należało do szczególnie pokaźnych. Zniecierpliwiony Etsuya co jakiś czas przyśpieszał z niecierpliwości swój krok, jednakże raz za razem zmuszany był siłą rzeczy do zaczekania na Kentę oraz klona, który go prowadził. Chłopak nie wyglądał na zadowolonego z obrotu spraw, o czym jasno wskazywała jego mimika twarzy, lecz nie był to już problem Nakiriego. Przemilczał odpowiedź młodzieńca związaną z gniewem przełożonych jedynie podnosząc brwi na znak, że może mieć racje. Co by nie było lepiej posłuchać przejściowego pierdolenia niższej rangi kobietą, niż narazić się na wściekłość ojca organizacji - Etsuya - odparł krótko, choć nie do końca był pewien czy robił dobrze ujawniając swoje imię. Przebijali się sukcesywnie przez tłum, który po godzinach pracy wracał do swoich domostw lub załatwiał inne sprawy niecierpiące zwłoki. Torowanie sobie drogi przez motłoch zawsze nadwyrężało cierpliwość Nakiriego, a każde szturchnięcie załączało jakiś przycisk w jego głowie. Na szczęście przechadzka nie była długa, toteż po kilkunastu minutach znaleźli się u progu celu ich podróży. W milczeniu obserwował scenkę pomiędzy Kentą, a starszą kobietą w kimono, mając nadzieję że nie zostanie odprawiony w pustymi rękoma. W takim przypadku na pewno zirytowałby się niezmiernie i odreagował w inny sposób. Zaskoczyła go wspaniałomyślność uratowanego chłopaka, który zaproponował usługę jednej z dziewczyn w zamian za jego trudy. Czekając na powrót starszej pani, usadowił się na jednym z pobliskich foteli i zamykając oczy rozluźnił mięśnie. Przebudziły go dopiero zbliżające się kroki, które nie ulegało wątpliwości, należały do dwóch osób, a nie jednej. Ku jego zaskoczeniu okazało się, że drugą z nich nie była obiecana panienka, lecz zarządzająca tym miejscem dama, na którą zresztą też miał niemałą ochotę. Z jakiegoś powodu kontakty z postawionymi wyżej osobami nadawały temu wszystkiemu większej... rangi. Porzucając jednak swoje lubieżne myśli podniósł się ze swojego miejsca i ruszył za nią do gabinetu, w którym to przyszło mu wcześniej odebrać życie jakiemuś głupcowi. - Kenta uwierzyłby nawet, że jestem synem samego cesarza - odparł, mając na myśli rzecz jasna pochodzącego z Morskich Klifów Natsume, jednakże nie ulegało wątpliwości, że jego sława docierała nawet tutaj - Wygląda na to, że zostanę w Shigashi na dłużej - dodał, usadawiając się na miejscu naprzeciwko kobiety - Co rodzina Ekibyō jest w stanie mi zaoferować? - spytał w końcu, chcąc wiedzieć na co się pisze i jakie korzyści płynęły w pracy dla rodziny Ekibyo. Był pewien, że wiązać będą się z tym pewne... zobowiązania, jednakże młodzieniec nie czuł obowiązku bycia w stu procentach szczerym w swoich zapewnieniach.
Etsuya nie minął się z prawdą w tym co powiedział, jednocześnie wiedząc, że Kenta ma dobre serce. Być może za dobre na to miasto. Planował się nawet za nim wstawić, by nie skrócono go o głowę. Kobieta sprawiała jednakże wrażenie jakby miała wszystko pod kontrolą, wobec czego nie kontynuował on już tematu wytatuowanego chłopaka. Nakiri z ulgą przyjął czarkę z alkoholem, gdyż był to najwyższy czas ku temu, aby się odprężyć, najeść i legnąć na wyrku zajmując własnymi hehe sprawami. Za oknem robiło się już ciemno, co czyniło ten moment idealnym by przechylić naczynie. W tym samym momencie w jego uszach zabrzmiało pytanie, jednakże przed odpowiedzią młodzieniec zamknął na moment oczy, delektując się smakiem trunku, dając sobie tym samym parę sekund na przemyślenie odpowiedzi - Można tak powiedzieć - odparł w końcu - Życie tutaj jest... absorbujące - dodał, mając w myśli zarówno duże pole do zarobku jak i wygodnictwo, którego zabrakło w większości dziur zabitych dechami, które zwiedzał wcześniej. Odpowiedź kobiety na prośbę wyjaśnienia szczegółów współpracy nie była zbyt zadowalająca od strony merytorycznej. Szczerze powiedziawszy miał wszelkie podstawy ku temu, aby dojść do wniosku, że jest to papka wciskana, byle ktoś nie dowiedział się przypadkiem za wiele. Wymienione korzyści tworzyły piękną otoczkę, jednak młodzieniec dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że wszystko ma swoją cenę. Musiał jednak przyznać, iż wizja prestiżu i sławy przykuła jego uwagę. Próżność była jedną z pozornie negatywnych cech Nakiriego, jednakże ani trochę mu nie przeszkadzała. W jego doktrynie myślowej z życia należało czerpać garściami, natomiast zaspokojenie nawet najbardziej prymitywnych pragnień nie było niczym złym. - Ehh - westchnął poprawiając się na krześle i analizując w zamyśleniu ofertę kobiety, po czym odezwał się raz jeszcze - Cuda na kiju - skomentował, choć w jego zachowaniu dało się wyczytać, że mimo to skłaniał się ku przyjęciu pracy - Oczekuje sensownych zleceń - oznajmił bez ogródek - Jestem zawodowcem. - Słowa mogły wydawać się odważne, jednakże w jego fachu ważnym było już na samym początku określić warunki współpracy. Nie zamierzał skończyć jako ochroniarz w drzwiach i należało jasno to zakomunikować. Kiedy wszystkie kwestie zostały wyjaśnione, nie opierał się ku temu, aby wstać za kobietą i ruszyć razem z nią w podobnym kierunku. Widząc jak przechodzi ona przez ścianę podniósł w zdumieniu brwi i uczynił to samo. Wychodziło na to, że podobnie jak on sam, wykazywała ona talenty do żywiołów. Etsuya rozejrzał się po pomieszczeniu, a jego uwagę szybko przykuły maski poustawiane na wysokości jego wzroku. Cień nadawał im dodatkowego charakteru, co sprawiało, że wyglądały zapewne lepiej niż w rzeczywistości. Słysząc nietypowe określenie zerknął kątem oka na kobietę, jednakże przemilczał swój nowy pseudonim. Znaczyło to mniej więcej tyle, że nie miał nic przeciwko niemu. Niech się dzieje co ma się dziać, natomiast jego wyborem okazała się pierwsza lepsza maska, która nie wyglądała jak niedojebane zwierzę. A więc Oni... - pomyślał po podjęciu szybkiej decyzji. Po krótkich oględzinach swojego nowego sprzętu, spojrzał ponownie na kobietę zawieszając na chwilę swój wzrok jakby oczekując, że ta przekaże mu co dalej. Z jednej strony tak było, lecz z drugiej zwyczajnie spytał - A ty nazywasz się...?