Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Sashiko
Posty: 586 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 17 wrz 2021, o 16:06
Nieznajoma (ha, teraz to właściwie raczej "znajoma", bo dziewczyny dość szybko przeszły przez wymianę grzeczności towarzyszącą zapoznawaniu się) rzeczywiście była przyjaźnie nastawiona i usposobiona. Dla Sashiko, która z natury była raczej przychylna dla innych ludzi był to dobry sygnał i impuls do tego, żeby już całkowicie się rozluźnić i wejść w interakcję z białowłosą. Odetchnęła zatem cicho, gdy przekonała się, że nic jej nie grozi i z delikatnym uśmiechem na twarzy kontynuowała rozmowę.
Najpierw jednak zaczęła od tego, że podniosła swój szanowny tyłek z trawy, tak by w momencie gdy jej rozmówczyni się przedstawiała, okazać jej należny szacunek.
- Sashiko Asami, bardzo mi miło. Myślałam, że jesteś arystokratką albo coś w podobie i nie chciałam wyjść na jakąś prostaczkę, stąd to "pani" - odpowiedziała, po czym zaśmiała się i skłoniła nieznacznie w geście tradycyjnego powitania. Wtedy też uważniej spojrzała na Misae, która przedstawiła się nazwiskiem Yamanaka. Nie było ono oczywiście obce łuczniczce, która miała świadomość tego, że tak nazywa się jeden ze znaczniejszych rodów na kontynencie, który - o ile dobrze pamiętała - zamieszkuje tereny Soso. Większej wiedzy nie posiadała. Oznaczało to jednak, że tak jak się spodziewała, nie miała do czynienia z byle kim. Postanowiła jednak zwerbalizować swoje przemyślenia.
- Yamanaka? To chyba jeden ze znaczniejszych rodów - powiedziała tonem wskazującym na ciekawość połączoną z respektem. Stwierdziła również, że skoro tamta odkryła karty, to i jej nie wypadało trzymać nic w tajemnicy. Co prawda nie lubiła zbytnio zdradzać swojego pochodzenia i profesji, ale tym razem miała wrażenie, że nic jej nie grozi.
- Ja pochodzę z Wysp, konkretnie z Hyuo. Wiesz, że pierwszy raz jestem na kontynencie? - dodała - jakiś czas temu trochę przypadkiem znalazłam się w Ryuzaku i stwierdziłam, że to dobra okazja, żeby urządzić sobie małą podróż po cieplejszych okolicach - podróż co prawda powoli dobiegała końca i zbliżał się czas powrotu, ale nie było to w tej chwili istotne - no i zostałam na nieco dłużej, bo to już dobrych parę tygodni biegania po lasach i osadach.
Na słowa Misae na temat łuku, ciemnowłosa z typowym dla siebie błyskiem w oczach ożywiła się.
- Naprawdę? To pierwszy raz? No nieźle! Ja to z łukiem jestem za pan brat od dziecka! Od małej uczono mnie jak strzelać i radzić sobie w pojedynkę w lesie. I od tego czasu nie rozstaję się z nim ani na moment - popatrzyła jeszcze raz na swój refleksyjny łuk, który teraz leżał obok, na wygniecionej przez nią trawie.
- Mogę Ci pokazać jak to się robi, jeśli chcesz spróbować - zaproponowała. Sekundę później zawahała się w duchu - strzelanie z takiego łuku było niełatwą sztuką. Może ze zwykłego, krótkiego - owszem, ale w tym przypadku konieczna była spora biegłość i niemała siła, by poradzić sobie z tą bronią. Nawet sama Sashiko pewnie jeszcze jakiś czas temu nie byłaby w stanie dobrze posługiwać się taką zabawką i dopiero ostatnie treningi jej pomogły. Trudno, najwyżej... jakoś pomoże młodej Yamanace!
- Też lubię błąkać się bez celu, i to nie tylko wtedy, gdy potrzebuję przerwy - popatrzyła na moment gdzieś w górę, w korony drzew, rada z tego, że ktoś podziela jej pasję, po czym znowu przeniosła wzrok na białowłosą - w zasadzie to czasem, tak jak teraz, znikam na całe tygodnie żeby pałętać się po lasach. To bardzo odświeża rozum i pozwala nabrać dystansu do codziennych spraw - powiedziała trochę górnolotnie, więc od razu się poprawiła, uderzając w nieco swobodniejsze tony - chętnie bym zaproponowała wspólny wypad i obozowanie w lesie, ale musiałabyś się najpierw przebrać! Szkoda takiego ładnego wdzianka! - powiedziała szczerząc się i dokładając wszelkich starań w to, żeby nie sprawić wrażenia, że sobie szydzi, czy coś podobnego. Tak naprawdę wygląd Misae robił na niej wrażenie!
0 x
Misae
Posty: 1523 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 17 wrz 2021, o 23:23
Na śmiech Sashiko, Misae odpowiedziała swoim i z gracją dygnęła.
-Mi również miło cię poznać - tak. Sprawnie przeszły przez wszystkie grzeczności, jednakże czy mogło być inaczej? Dwie pogodne pannice, w bardzo swojskich warunkach. Wstyd by był gdyby z kijem wbitym w jeden z ukrytych przed słońcem otworów zachowywałyby się jak na politycznym wieczorku. Nie po to opuściła Soso aby teraz zachowywać się jak pannica z dobrego domu. Co prawda i nie z tego powodu to zrobiła, bo prowodyrem był pewien białowłosy tajfun, lecz to lepiej pozostawić już w milczeniu.
Na temat swojej rodziny skinęła głową. Klan Yamanaka był znany i szanowany ze względu na swoje wpływy i bardzo niebezpieczne umiejętności, a i sama kunoichi nie wypadła sroce spod ogona, jednak tym nie zamierzała się chwalić. Ani nie chciała się poszyć kim to ona nie jest, ani nie zamierzała zniszczyć przemiłej atmosfery.
-W Soso tak, tutaj jeśli nie należysz do mafii, mniej przykłada się wagi do nazwisk. - tak też było. Miała wrażenie, że więcej osiągnęła i zyskała w oczach społeczności będąc "kochaniem" Kuroi'a aniżeli panienką Yamanaka.
-No proszę! To trochę świata musiałaś zwiedzić! - przyznała z uznaniem, gdy Asami zdecydowała się powiedzieć nieco o sobie. To było bardzo miłe z jej strony, że również podłapała luźny wydźwięk rozmowy i w porównaniu do tego jak wiele innych osób woli być skrytych tajemnicami i kłamstwami otworzyć się. Białowłosa nie wiedziała czy to co mówi łuczniczka jest prawdą, lecz nie miała żadnych podstaw by jej nie wierzyć.
-Miałam przyjemność gościć na Wyspach w czasie turnieju w Hanamurze. Bardzo miło go wspominam, choć nie powiem... wasz klimat nie jest najłaskawszy... ale to samo tyczy się również Yinzin i ostatniego turnieju. Może kolejny zorganizują na pustyni dla wyrównania? - pozwoliła sobie nieco pofantazjować i pożartować. Taki turniej na pustyni byłby bardzo miłą odmianą. Z resztą skoro Yomu wygrała, to nie oznaczało właśnie tego, że teraz tam będzie kolejne wydarzenie? Chyba coś takiego mogłoby mieć miejsce.
-Zdecydowanie przed wyjazdem musisz zwiedzić jeszcze trochę! Kontynent jest pełen pięknych miejsc wartych zobaczenia. - dodała jeszcze co do podróży po wielkim świecie.
-To bardzo przydatna wiedza, zwłaszcza przy tak długiej podróży. Umiejętność by samemu pozyskiwać jedzenie i radzić sobie w dziczy, zwłaszcza jak mówisz w pojedynkę. - nie mówiła tego na głos, ale piła w ten sposób do swoich rodziców i wychowania. Ona wyrosła na dobrą córkę z dobrego domu o dobrym pochodzeniu... rozpalanie ognisk, sprawdzanie kierunków z gwiazd czy łowienie ryb nie należało do jej mocnych stron.
-O jej... brzmi naprawdę kusząco, jeżeli nie byłby to problem, to bardzo chętnie. Ostatnio coraz częściej wychodzę z założenia, że trzeba uczyć się nowych rzeczy - zrobiło jej się wyjątkowo miło, że Sashiko zaproponowała takie lekcji. Yamanaka nie uważała aby było to coś co łatwo opanuje, dlatego traktowała to z kategorii ciekawości i miłej metody spędzenia wolnego czasu.
Współrozmówczyni podzielała zdanie na temat bujania w obłokach.
-Zgadzam się, czasem szkoda, że nie zawsze jest ku temu sposobność. Choć u mnie tak długie wyprawy samotne w lasy jeszcze się nie zdarzały. Można powiedzieć, że dopiero ostatnio zaczynam uczyć się "dorosłego" życia. - ponownie zażartowała, a na słowa co do swojego odzienia machnęła jedynie ręką -Tym się nie przejmuj, ubranie można odkupić, choć nie byłam tak hop do przodu jak w czasie jednej z przygód jakiś czas temu musiałam wypychać wóz z błota. Oj wtedy bardzo było mi nie do śmiechu! - trudno jej było ukrywać dobry nastrój. Pierwszy raz od bardzo dawna mogła porozmawiać z kimś tak swobodnie. Nie wracała do wojny, nie bawiła się w politykę i nie słuchała o okropnościach dnia codziennego. Ten jeden raz od dłuższego czasu zamierzała dobrze się bawić i korzystać z tej swobody tak dużo jak będzie jej dane.
0 x
Sashiko
Posty: 586 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 18 wrz 2021, o 10:53
Sashiko pokiwała głową na znak zrozumienia, gdy jej rozmówczyni potwierdziła, że w zasadzie kwestia tego kto skąd pochodzi nie ma w tej chwili większego znaczenia. Łuczniczce pasował jak najbardziej taki układ. Już po pierwszych chwilach wspólnego obcowania mogła stwierdzić, że trafiła na miłą osobę, a samo spotkanie może zapisać się jako jeden z najbardziej pozytywnych elementów jej wycieczki. Potwierdziło się przez to również jedno z jej przypuszczeń - także poza Wyspami można spotkać miłe osoby. Niby oczywista sprawa, ale jednak empiria to empiria.
- Niby tak, ale w sumie pewnie nie aż tak dużo. Sporo czasu spędzałam z dala od ludzi... ale dzięki temu mogłam zobaczyć sporo nowych gatunków tutejszych zwierząt! Kiedy już zatrzymywałam się w jakichś osadach to też nie na bardzo długo, żeby nie tracić dużo czasu. Skoro jesteś z tych rejonów to na pewno znasz jakieś ciekawe miejsca, które warto byłoby kiedyś zobaczyć - powiedziała drapiąc się po głowie. Odwołała się do bliżej nieokreślonej przyszłości, bo w duchu podjęła już decyzję o tym, że w przyszłości (być może kolejnego lata?) ponowi taką podróż. A może w ogóle stanie się częstszą bywalczynią kontynentu? To się okaże. Być może będzie to nawet zależało od samej Yamanaki.
Szczególne zainteresowanie wzbudziły u ciemnowłosej słowa na temat turnieju w Hanamurze. Okazało się, że Misae miała już okazję gościć na Wyspach. Co prawda nie na Hyuo, lecz na Kantai, ale to i tak mogło jej powiedzieć dużo o tym, jakie warunki panowały w tej części świata.
- Ah, więc już nas odwiedziłaś! - odparła - no to co ja Ci będę opowiadać. Ja pochodzę z Hyuo, a różnica między tymi wyspami jest taka, że na Hyuo jest jeszcze zimniej - wzruszyła ramionami - wiem, że przyjezdnym te niskie temperatury często i mocno dają się we znaki i po ostatnich kilku tygodniach spędzonych tutaj doskonale rozumiem dlaczego. Ja do tej pory praktycznie nie znałam innej zimy niż mroźna i śnieżna oraz innego lata niż krótkie i niezbyt ciepłe. Tutaj wszystko jest inne - popatrzyła wokół i jakby na potwierdzenie swoich słów zerwała z kępki dziko rosnących stokrotek jedną z nich - ale, ale! - zmieniła ton na żywszy - zapraszam serdecznie na Wyspy, szczególnie do Fuyuhany! Zapewniam, że jeśli będziesz chciała mnie odwiedzić to zaopatrzę Cię tak, że nie będziesz ani trochę odczuwała tych niedogodności związanych z zimnem! Przyrzekam na wołowinkę w tamtej torebce! - w tym miejscu wskazała palcem na papierową torbę, w której miała zebrane skromne zapasy jedzenia na jakąś dobę lub półtorej. Przypomniała sobie też nagle, że od rana nic nie jadła, a za nią był dość ciężki trening (a przynajmniej cięższy niż zwykle). Sygnały z brzucha wskazujące na to, że jest on pusty korespondowały z tymi odczuciami. Trzeba było coś z tym zrobić.
- Ah, właśnie... nie jadłam jeszcze obiadu, więc... może zechcesz dołączyć? - zapytała, siadając na trawie przy jednym z kamieni, który był dość szeroki i płaski. Gwarantował on kilkadziesiąt centymetrów kwadratowych względnie poziomej powierzchni, która mogła zaskakująco dobrze pełnić funkcję stołu. Sashiko otworzyła torebkę, z której wyłoniło się trochę kawałków poszarpanej wołowiny, nieco ziemniaków i mniejsza torebka z grillowanymi warzywami.
- Zapraszam - powiedziała z uśmiechem, wbijając w jeden z kawałków drewniany, zaostrzony na końcu patyczek służący do nabijania na niego poszczególnych kawałków jedzonka. Drugi wzięła sobie, zastanawiając się od czego zacząć. Czekała jednak z jedzeniem jeszcze momencik na decyzję towarzyszki, nie chcąc się jednak zbytnio narzucać.
- No dobrze... to możemy nawet razem na coś zapolować, albo po prostu pohasać tu i tam - odpowiedziała na deklarację Misae dotyczącą wspólnego spędzania czasu. Nie spodziewała się, że w tak odludnym miejscu znajdzie kogoś, kto będzie jej towarzyszył w jej samotnej wędrówce. To było miłe zaskoczenie!
- Wyciągnąć wóz z błota? O nie, to nie brzmi dobrze... Domyślam się jakie mogły być tego konsekwencje dla Ciebie i wszystkich innych, którzy w tym uczestniczyli - skrzywiła się delikatnie w wyrazie współczucia - cóż, ja też ostatnio miałam jakieś przygody z wozami. W Ryuzaku no Taki spotkałam młodego kupca, którego pech był po prostu niewiarygodny. W ciągu jednego popołudnia, jakie z nim spędziłam, dwa razy spadł z wozu i dwa razy złamał nos - na jej twarz wkradło się przerażenie - co prawda jeden raz trochę przeze mnie... ale to dla jego dobra, zaręczam solennie! - dodała szybko.
0 x
Misae
Posty: 1523 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 19 wrz 2021, o 17:20
Że niespodziewane spotkania zapisywały się zwykle jako te jedne z najpiękniejszych i najbardziej wartościowych, Misae już zdążyła pojąć i się do tego przyzwyczaić. Oczywiście, że statystycznie musiała też trafiać pechowo, jednak zazwyczaj były to wydarzenia zapisujące się na bardzo ważnych kartach w życiu białowłosej. Do niektórych musiała dorosnąć i powtórzyć je - jak to miało miejsce w przypadku Ichirou, lecz nie oddałaby tych doświadczeń za nic. To te łzy, uśmiechy i wspólne "zapasy" czy wylany alkohol sprawiły, że dojrzała i nauczyła się ponownie widzieć w świecie piękno, a w swojej roli jako ninja szansy, a nie straty.
Przytakiwała na słowa szatynki, która nieco zwiedziła, lecz na swój własny sposób. Było w tym coś pięknego. Sashiko postrzegała świat w innych kategoriach, skupiała się na innych szczegółach. Gdy Yamanaka widziała miasta i ludzi, ta dostrzegała naturę i zwierzęta. Jeżeli nie zostaną przyjaciółkami uczącymi się od siebie tego co najlepsze to chyba tylko zupełnie sprzeczna opcja - wrogowie do grobowej deski, mogła mieć tutaj miejsce. Zbyt duże skrajności!
-Nie wypada mi, ale naprawdę polecam zobaczyć Wietrzne Równiny. Tak naprawdę większość miast ma swój urok, a jak się dodatkowo trafi na trwający festiwal, to stają się one prawdziwie magiczne. - byłą pewna swoich słów. Festiwale był to czas świętowania. Gdy ludzie byli dla siebie jeszcze bardziej życzliwi. Miasta przystrojone dziesiątkami ozdób, lampiony, typowe dla danych obszarów święta. Setki stoisk i regionalne jedzenie. Taka kultura regionu w pigułce.
Na opowieści Sashiko, że w kraju, z którego pochodzi jest jeszcze zimniej, Misae aż przeszył dreszcz. Powoli schodziło do rozmowy na temat temperatur, do których panienka Yamanaka bardzo nie przywykła. Dobrze, że Tomoe tego nie słyszał, bo zapewne szybko by wyraził swoje lisie zdanie na ten temat.
-W takim razie trzymam za słowo! Chyba tylko zima w Yinzin dała mi się we znaki, choć równie dobrze mogło być to spowodowane spacerami daleko poza zamieszkałymi terenami - zażartowała, ale była wdzięczna za propozycję, z której zamierzała skorzystać. Skoro Sashiko miała sposoby, aby zimno tak bardzo nie doskwierało, tylko głupi by nie skorzystał, z takiego zaproszenia.
-Dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony - uśmiechnęła się z wdzięcznością i zajęła miejsce obok nowej koleżanki przyjmując poczęstunek. Sięgnęła po przydzielony jej patyczek i mogła zabrać się za pałaszowanie z uznaniem chwaląc potrawy. Były domowe i w tym ktwił jej urok. Żyjąc już trochę z Kyoushi'm nauczyła się, że nie potrzebne są wystawne wieczerze. Grunt aby posiłek był smaczny, a brzuszek pełen.
-Tylko musisz mnie instruować co mam robić. To może być ciekawe przeżycie, tylko bez samego uśmiercania, mamy tu takie pyszności, że nie ma co polować na jelenia - mrugnęła do niej okiem. Jeszcze nie była gotowa na takie nauki. Co prawda jako medyk nie raz ćwiczyła na rybach różne sztuczki, nie mniej do ssaków miała dużo większą słabość. Pomijając już fakt, że polować dla jedzenia trzeba, dla okrucieństwa nie wolno!
Później rozmowa przeszła na wspólne wspominanie misji, jakie paniom przyszło swego czasu przeżyć.
-Handlarz po tym jak mu nagadałam bo był nieco gburowaty już godził się na wszystko - śmiała się pogodnie. Nawet nie pamiętała o czym mu nagadała. Miała w pamięci tylko tyle, że potem, godził się już nawet na najgorsze pomysły.
-Faktycznie okropny pechowiec! Haha! Jestem pewna - przyznała śmiejąc się radośnie -Opowiedz tylko w czym mu pomogłaś - poprosiła chcąc mieć lepszy ogląd na sytuację -Na pocieszenie powiem, że żeby nastawić nos, zwykle ponownie się go łamie, więc jeżeli pomogłaś mu za drugim razem, to może właśnie wrócił mu na odpowiednie miejsce! - mrugnęła do niej okiem, gdy tylko przetarła łezkę od śmiechu.
W końcu wstała i rozprostowała plecy, a kilka kręgów strzeliło satysfakcjonująco w odpowiedzi na ćwiczenia.
-Prowadź
0 x
Sashiko
Posty: 586 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 19 wrz 2021, o 22:36
Dziewczyna słuchała uważnie tego, co miała jej do powiedzenia białowłosa. Ta okazja do spokojnego i szczerego (jak jej się wydawało) porozmawiania z kimś w podobnym wieku, kto nie był z Wysp i nieco inaczej patrzył na niektóre sprawy była dla niej niezwykle cenna. Mówiąc krótko, po prostu to doceniała. Szybko też wyłowiła z jej wypowiedzi coś, co szczególnie ją zainteresowało (nie to, żeby reszta ją nudziła - po prostu w tej konkretnej kwestii poczuła nagłą potrzebę zadania kilku pytań uzupełniających). A rozchodziło się mianowicie o... festiwale.
- Festiwale? - powtórzyła jak echo - kurczę! Słyszałam co nieco o festiwalach, i to samych dobrych rzeczy, ale uwierzysz czy nie - nigdy na żadnym nie byłam. Pewnie dlatego, że czas wolny jak widzisz zwykłam najczęściej spędzać inaczej i jakoś mnie to omijało... a może na Hyuo po prostu organizują ich mniej? Nie wiem, nie znam się... ale strasznie chciałabym kiedyś na taki pójść! Opowiesz mi, co można tam zobaczyć? - w ciekawości przejawianej przez Asami nie było ani krzty przesady. Zawsze zastanawiała się czy te wszystkie historie o tym, jak to wróżby potrafią sprawić, że pozna się swoje własne przeznaczenie, że atrakcji potrafi być tyle, że nie starcza czasu na każdą z nich, a wszystkie razem i każda z osobna są wspaniałe są tylko przesadą spowodowaną próbą zachęcenia do wzięcia w nich udziału.
- Uh, jeśli miałabyś tę wątpliwą przyjemność być na Hyuo w zimie to na pewno nie oprowadzałabym Cię po niezamieszkałych terenach. Gdy spada metr śniegu, takie wycieczki mogłyby się u nas skończyć źle. Nawet ja unikam takich manewrów w zimie - powiedziała, po czym ni z tego ni z owego zmierzyła rozmówczynię wzrokiem i uśmiechnęła się - hm, wiesz co? Ty byś chyba idealnie pasowała do zimy w Hyuo. Całkowicie wtopiłabyś się w śnieg - zaśmiała się. Tak, kreacja i kolor włosów Misae zdawały się być potencjalnie świetnym kamuflażem - ja to pewnie zorientowałabym się, że jesteś przede mną, gdybym już na Ciebie wpadła - zrobiła głupi uśmieszek i widząc, że koleżanka skorzystała z zaproszenia, nabiła na patyczek kawałeczek mięska, po czym włożyła ją sobie do ust, a całość okrasiła krótkim:
- Itadakimasu!
W dalszej kolejności temat podryfował w kierunku ich wspólnego chodzenia po lasach i obozowania. Łuczniczka była bardzo pozytywnie zaskoczona aprobującą i tak ochoczą odpowiedzią Yamanaki. Szczerze mówiąc nie spodziewała się, że przy okazji zrobienia sobie krótkiej bazy w tej opuszczonej leśniczówce, znajdzie towarzyszkę w podróży. Ta myśl dodawała jej dalszego entuzjazmu.
- Tego jedzonka wystarczy nam pewnie na teraz i być może na skromną kolację - dodała już odrobinę poważniej - będziemy musiały coś ogarnąć później. Całego jelenia to chyba faktycznie nie przejemy nawet w tydzień, ale pewnie jakiś zając albo bażant... to chyba konieczność. No, ewentualnie jakaś ryba, jeśli trafimy na rzekę - wyjaśniła. Była oczywiście przyzwyczajona do niejedzenia przez dobę albo nawet dwie, ale to raczej ekstrema, a teraz zależało im na miłym spędzeniu czasu na jakimś odludziu. A czas spędzony na głodnego przecież nie mógł być miły - a przynajmniej nie mieściło się w to kategoriach pojmowanych przez Sashiko.
- W każdym razie nie martw się! Skoro ja dałam radę, to we dwie tym bardziej sobie poradzimy. W końcu co dwie głowy to nie jedna! - uśmiechnęła się po raz kolejny i kontynuowała wcinanie, tym razem trafił jej się kawałek grillowanego ogórka.
- O, więc jesteś też dobra w perswazji? To dobrze, musisz mnie kiedyś w tym podszkolić. Ja to zazwyczaj jestem synonimem dwóch skrajności: albo łagodność albo jak to nie działa, wyciągam łuk - powiedziała z przymrużeniem oka, choć nie do końca była pewna, czy jest się czym chwalić. Przypomniała sobie sytuację z tamtym gościem w Fuyuhanie, który startował do kobiety. Musiała przestrzelić mu nogę, żeby się uspokoić. Jedyną okolicznością usprawiedliwiającą kunoichi było to, że facet był chyba mocno pijany, więc kontakt z nim był już mocno utrudniony, o ile w ogóle możliwy.
- Hmm? - zdziwiła się na tłumaczenia Misae związane z medycyną okołonosową - naprawdę myślisz, że to mogło mu pomóc? Ha! Biedny Soma! Powinien mi jeszcze podziękować - zaczęła się śmiać razem z Misae, przed oczami mając obraz pechowego chłopaka, który łamie sobie nos spadając z wozu, po czym... dziękuję jej za to.
- A, to w ogóle ciekawa sprawa. Zgodziłam się eskortować jego wóz, bo mimo że nieporadny, na kupieckim fachu się chyba znał. No i dobrze że mu pomogłam, bo w lesie w Ryuzaku no Taki zaatakował nas jakiś mężczyzna. Musiał być shinobi, bo za pomocą chakry (chyba?) władał piaskiem, który nas zaatakował. W pewnym momencie posłał w nas piaskowe shurikeny, więc musiałam biednego Somę popchnąć... no i spadł z wozu. Koniec końców, jak się pewnie domyślasz po tym, że tu teraz z Tobą siedzę, to ja wyszłam zwycięsko z tego starcia. Ale przyznam szczerze, nigdy nie widziałam nikogo, kto by potrafił w taki sposób kontrolować piach. To było dziwne i... niebezpieczne. Nie brakowało wiele - dodała na końcu nieco mniej pewnym niż do tej pory głosem.
Całkiem szybko skończyły też wspólny posiłek. Widząc determinację białowłosej, Sashiko spakowała resztę jedzenia do papierowej torby, którą włożyła do torby na biodrze.
- Okej, nie ma co tracić czasu w takim razie! - odpowiedziała - daj mi tylko chwilkę czasu - poprosiła, po czym wyjęła z deski swoje strzały i włożyła je do kołczanu. Założyła również swój łuk na plecy i pozbierała resztę maneli.
- Myślę, że możemy udać się w zasadzie gdziekolwiek, byle głębiej w las - dodała po chwili i żwawym krokiem, przerywanym czasem jedynie jakimiś wygłupami zaczęła zmierzać w kierunku przeciwnym do osady Shigashi no Kibu.
Sashiko i Misae spędziły nieco czasu na odludziu, rozmawiając na różne tematy, wymieniając się doświadczeniami i chyba po prostu... dobrze spędzając czas. Później każda z nich poszła w swoją stronę, a Sashiko żywiła ogromną nadzieję na to, że jeszcze kiedyś się spotkają.
ZT
0 x
Misae
Posty: 1523 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 10 paź 2021, o 10:53
Samotny spacer okazał się być niezwykłym przeżyciem dla Misae, to dzięki niemu, zupełnym zrządzeniem losu trafiła na kogoś z kim dane jej było spędzić naprawdę przyjemnie czas. Yamanaka przez wszystkie lata swojego życia nie dorobiła się kobiecej przyjaciółki. W okolicach, w których zwykła mieszkać były raczej dosyć surowo wychowywane, lub splątane w polityczne intrygi nie podzielały światopoglądu kunoichi. A może to dlatego, że nie trafiła na nikogo z kim dane by jej było złapać wspólny język? Bardzo możliwe, że to po prostu jej pech. Dużo łatwiej jej się zdobywało przyjaciół wśród mężczyzn - byli dużo prostsi w obsłudze i szczerzy. Kto jednak powiedział, że kobieta taka być nie może? Sashiko było ogromną niespodzianką dla białowłosej, która niezmiernie się cieszyła, że ich ścieżki zostały splątane ze sobą w tych zaskakujących i nieprzewidywalnych okolicznościach. Znały się zbyt krótko by powiedzieć już, że są przyjaciółkami, jednakże czuła, że jeżeli dane im będzie jeszcze się spotkać sprawa jest otwarta. Yamanaka bardzo polubiła szatynkę i jej sposób bycia. Stanowiły duet, który idealnie się uzupełniał. Oczywiście mogły zostać z tego powodu przeciwniczkami, nie mogąc sie dogadać. Szczęśliwie widać było, że obie chcą czerpać z tej znajomości same najlepsze rzeczy.
ZT
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość