Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Póki co wszystko szło jak po maśle. Gładko i do przodu. Nikt jeszcze nie stanął mi na drodze i paradoksalnie zaczynałam się już powoli nudzić. Jednak nuda była widać wliczona w wykonanie tego zadania. Szłam ciągle do przodu i podziwiałam te piękne budynki. No dobra. Nie były piękne, ale też nie mogłam zarzucić im brzydoty. Po prostu dwa domki. Zielony i czerwony ze stajnią. Oczywiście nie wiedziałam dla kogo są wybudowane, ale wydawało mi się, że ten zielony jest dla gości, a ten czerwony dla służby. Stajenny miałby bliżej do pracy, a gościom nie przeszkadzałby koński smród. Równie dobrze mogło to być więzienie z salą tortur. Konie mogły służyć za metodę zabójstwa. Para koni mogła bez problemu rozerwać zwykłego człowieka. Koń też mógł ciągnąć beczkę z zamkniętym wewnątrz nieszczęśnikiem i gwoździami. Koni nie było bo wykonywały właśnie egzekucję. To brzmiało logicznie. No ... i ja pewnie też trafię do tego więzienia i pod kopyto końskiego kata. No cóż ... Nie rozwodziłam się jednak nad tym zbytnio. Miałam inne rzeczy do roboty. Stałam właśnie przed wielkim i prawdopodobnie najważniejszym budynkiem całej posiadłości. Inne mnie nie obchodziły. Minimalizowałam stres, który ogarnął mój umysł i serce, nie krzątając się tam gdzie nie musiałam. Oczywiście w domu dla służby mogłam odnaleźć Pana Ogrodnika. No, ale to jednak do Pani Shirome szłam. Nie uważałam tych ludzi za wrogów. Co najwyżej mieliśmy rozbieżne i negujące się cele. Zawsze można przecież iść na kompromis, prawda? Chciałam rozwiązać to pokojowo. Wyciągnęłam więc "miecz" (miecz to przenośnia) ... czyli karteczkę od właścicielki gorących źródeł i zapukałam w tym mosiężnym pierścieniem i czekałam aż ktoś otworzy. Gdy tylko ktoś otworzył pokazałam karteczkę i powiedziałam, że jestem w sprawie długu i chciałabym widzieć się z Shirome. Nie mówiłam jednak o czyj dług chodzi ani nie wdawałam się w szczegóły. Te były przeznaczone jedynie dla uszów tej do której zmierzałam Za tymi drzwiami czekało moje najbliższe przeznaczenie.
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Ochrona. Ogrodnik. Kamerdyner. Moją biedną głowę ogarniał przepych tego miejsca. Zaczęłam się nawet zastanawiać jak by było mieszkać w takim wielkim domu. Oczywiście jako pani takiego miejsca, a nie zwykła służba. Zapewne nie będę miała okazji się przekonać jak to jest, bo prędzej umrę niż uzbieram taką fortunę. Cóż ... moja śmierć jest tak czy siak pewna. Takie osoby jak ja nigdy nie żyją zbyt długo. Najlepszym tego przykładem byli moi rodzice. Zginęli w Pustynnym Pogromie, chociaż byli znacznie silniejsi niż ja. Jak więc mogłam przeżyć w tym okrutnym świecie? Teraz jednak podziwiałam ten wielki budynek, a było co podziwiać. Od środka wydał mi się jeszcze większy. Znowu pojawiła się kolejna osoba. Pokojówka, która zaraz została odesłana przez kamerdynera. Oboje wyglądali na starszych ode mnie i pewnie tacy byli. Ja miałam dopiero prawie 16 lat. Weszłam na piętro za kamerdynerem. W sumie to było dopiero drugie piętro, a budynek miał chyba z 5. Ciekawiło mnie co jest wyżej. Być może pomieszczenia mieszkalne dla służby, a jeszcze wyżej dla właścicieli tego wielkiego pałacu, bo inaczej nie mogłam tego nazwać. Zapewne w budynku było więcej ludzi niż mogłam na pierwszy rzut oka zauważyć. Jeśli chodzi o tych strażników to nie martwiłam się nimi. Moja technika powinna być na tyle silna, by tak zwyczajnie się nie obudzili. Tyle myśli krążyło po mojej głowie. Znowu znowu zaczęłam sobie rozmyślać o mieszkaniu w takim miejscu. Techniki. W sumie dzięki odpowiedniej technice iluzji, w którą byłabym w stanie siebie wprowadzić mogłabym zaznać takiego luksusu. Stworzyć własną służbę, własny pałac, ... własny sen ... własną kochankę, która będzie mnie zadowalała. To był pomysł. Być może kiedyś coś takiego wykombinuję, a kilka własnych technik już opracowałam. Czy uważałam się za specjalistkę w dziedzinie Genjutsu? Oczywiście, że nie! Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam kobietę. Była piękna, chociaż czas odcisnął na niej już swoje piętno. Nie chciałam patrzeć na jej piersi, bo to było niegrzeczne, ale ... nawet patrzenie na jej twarz wywoływało u mnie zboczone myśli. Czy jej pożądałam? Nie potrafiłam stwierdzić, jednakże gdyby stanęła przede mną nago ... nie odmówiłabym sobie podziwiania tego widoku. Złapałam się na przekonaniu, że zostanie niewolnicą takiej kobiety w celu odpracowania długu ... zamieszkanie w pięknym domu z piękną właścicielką ... to nie był taki głupi pomysł. Zaraz jednak odrzuciłam te myśli. Kto wie gdzie bym mieszkała i co robiła? Może byłabym zmuszona do dawania dupy jakimś podstarzałym, wulgarnym i obleśnym typom w jakichś melinach? Nie liczyłam na kolejne "love story" z moim udziałem i w sumie nie chciałam tego. Miałam Itori i to do Niej należało moje życie i to Ona otrzymała moją miłość ... jeszcze była Iwaru, ale z nią nie widziałam się od bardzo dawna. Ciekawe co u niej? Wracając do Itori. Ona także miała dom i przyjęła mnie do niego. Nie był może tak wielki jak ten, ale mi wystarczał. Miał wszystko czego potrzebowałam do szczęścia, a bycie przy osobie, którą się kochało sprawiało, że aż chciało się tam przebywać. Po prawdzie nawet mieszkanie pod mostem, ale przy ukochanej osobie jest tysiąc razy lepsze niż mieszkanie w takich luksusach z osobami, które tak na prawdę nic dla mnie nie znaczą. Kobieta z papierosem to była prawdopodobnie właśnie Pani Shirome. Musiałam więc zacząć działać. Wymyślanie planu na bieżąco było trochę uciążliwe, ale nie mogłam wyprzedzić faktów. Ukłoniłam się.
- Pani Shirome jak mniemam? - zapytałam, kłaniając się. W ten sposób chciałam okazać szacunek i jednocześnie potwierdzić jej tożsamość. Wykonując te czynności myślałam nad swoim kolejnym krokiem. Szybko przeanalizowałam fakty. Jakiś niziołek mojego wzrostu (moja postać ma 153, więc zakładam, że byli zbliżeni wzrostem). Wręczył mi i Saito jakąś karteczkę, która nakazywała udanie się do Gorących Źródeł. Nie mówiła jednak po co. Tym sposobem zostaliśmy wzięci za ludzi Shirome i wywiązała się walka. Mogłam przypuszczać, że facet nas po prostu wrobił. Nie miał w tym żadnego celu. Gdybyśmy nawet odzyskali pieniądze on ani Shirome nic by z tego nie mieli, bowiem nawet nie wiedzielibyśmy co powinniśmy zrobić z taką sumą. Prawdopodobnie zniknęlibyśmy z tymi pieniędzmi albo zwyczajnie byśmy ich nie przyjęli. To był zwyczajny dowcip. Nie mogło być innego wyjścia. Chyba, że myślał, że zaatakowani uśmiercimy właścicielkę Gorących Źródeł i jej ochronę i ludzi. Cóż ... jeśli tak to mu nie wyszło. Shirome działała jednak inaczej. Wysyłała swoich zbirów po to, by zebrali dług i jej przynieśli. Ona ich dobrze znała i wiedziała, że zadania nie spartaczą. Chociaż z tym pewnie różnie bywało. No i tym sposobem "zbiry" Shirome nachodziły tą nieszczęsną kobietę, która się zapożyczyła. Postanowiłam udawać kogoś podobnego. Jeśli zbiry Shirome, którzy także się tutaj znajdowali, a przynajmniej ich część, mogli tak nachodzić ludzi to ja też mogłam. Zacisnęłam pięści, wzięłam oddech i powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
- Ja w sprawie długu.
Nie przedstawiłam się. Powiedziałam prosto z mostu w jakiej sprawie przychodzę. Nie powiedziałam jednak o czyj dług chodzi. W sumie nie wiedziałam ile właścicielka gorących źródeł wisi Shirome ... Trudno. Wszystko wyjdzie w praniu. Zlustrowałam wzrokiem dwóch mężczyzn w garniturach i z katanami. Chciałam ocenić odległość od nich i w razie potrzeby dobyć swoich mieczy i rozpętać walkę. Jeszcze trochę chakry mi zostało i mogłam się bronić. W razie jakby co.
- Możemy pogadać w cztery oczy? - poprosiłam bezceremonialnie. Chciałam jednak pozbyć się tych ochroniarzy. Nie byli mi na rękę.
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Oczywiście nie zakładałam, że wszystko co zamierzyłam uda mi się osiągnąć. Kobieta nie chciała się pozbywać swoich ochroniarzy i w sumie zdziwiłabym się jakby jednak zechciała. To nie było jej na rękę, zwłaszcza, że ja także byłam uzbrojona. Zachowała środki ostrożności, chociaż ... mi to w żaden sposób nie pomagało. Byłam niesamowicie zestresowana i spięta. Siedzenie na krześle, w chwili, gdy za twoimi plecami stoi dwóch gości z katanami nie było najlepszym uczuciem świata. W takiej pozycji nie mogłam prawidłowo reagować na ataki, a samo poruszanie się było utrudnione. Biurko, krzesło ... to wszystko krępowało ruchy.
- Dziękuję. Postoję - powiedziałam więc, odmawiając siedzenia na krześle. Nie usiadłam na nim, lecz ustawiłam się bliżej drzwi, tak, by widzieć zarówno kobietę jak i dwóch ochroniarzy. Serce mi biło bardzo szybko, bowiem wiedziałam, że jeden nieostrożny ruch; jedno niewłaściwe słowo i moje życie skończy się bardzo marnie. Zostanę od razu zabita albo poddana torturom. To wszystko bardzo mnie stresowało. Do tego stopnia stresowało, że moja ręka instynktownie spoczęła na rękojeści katany. Mogło to być odebrane jako próba wymuszenia czegoś siłą. To był mój pierwszy błąd. Niemniej jednak ... nie zauważyłam tego błędu i postanowiłam prowadzić normalną rozmowę.
- Spokojnie, Narubi ... przybywasz w pokoju ... - mówiłam do siebie, chcąc dodać sobie odwagi. Rękę zacisnęłam na katanie, a drugą spuściłam wzdłuż ciała z zaciśniętą pięścią. Mogłam się wydać jakaś chora psychiczne i w rzeczywistości taka właśnie byłam. Gdy coś mi zagrażało potrafiłam się opanować i walczyć, ale gdy tylko ktoś uśpił moją czujność ... wracała zwyczajna Narubi, która miała problemy. Teraz jednak udało mi się opanować i kontynuowałam:
- Też nie wiem o jaki dług chodzi. Byłam ze znajomym gdzieś na ulicy aż tu nagle podszedł do nas jakiś nieduży facet i wręczył karteczkę z nazwiskiem Pani Shirome i kazał się udać w pewne miejsce. Poszliśmy tam, daliśmy tą karteczkę i nagle wezwano ochronę. Mój znajomy walczył z nimi, ale jak się okazało ... to była pomyłka, bo my w ogóle nie przyszliśmy zbierać żadnego długu ...
Wzięłam oddech. Powiedziałam prawdę, chociaż ta prawda była dość trudna. Wiedziałam, że takie słowa w tym pokoju mogą mnie drogo kosztować. Stawiałam się bowiem jako ktoś kto ma wrogie zamiary w stosunku do właścicielki tej posiadłości; tych "skromnych progów", które wcale skromne nie były. Chociaż nie wiedziałam kto to ta cała Shirome, ale podejrzewałam, że właśnie z nią rozmawiam.
- Dowiedzieliśmy się, że właścicieli ... - specjalnie mówiłam w liczbie mnogiej, by ukryć płeć. Oczywiście miałam świadomość, że prędzej czy później będę musiała powiedzieć o kogo chodzi, jednak utajnienie zarówno nazwy miejsca jak i płci właścicielki dawało mi tą przewagę, że w razie nagłego ataku, na który byłam oczywiście przygotowana będę mogła ratować się unikiem, ucieczką lub nawet walką i nikt nie będzie mógł powiązać mnie z gorącymi źródłami. Chroniłam w ten sposób swojego pracodawcę. Ujawnię te dane, jeśli tylko nie będzie innego wyjścia - nachodzą ludzie Pani Shirome i zbierają nienależne im pieniądze jako "dodatkowe oprocentowanie kredytu" - oczywiście trochę ściemniałam - Czy coś takiego. Zostałam zatrudniona, by zbadać ten proceder i rozwiązać tą sprawę. Chciałabym się dowiedzieć czy jest możliwość, bym odpracowała ten dług? Nie mam pieniędzy, ale naprawdę chciałabym pomóc tym ludziom ... zrobić raz w życiu coś dobrego ...
Ponownie wzięłam oddech. Popatrzyłam na kobietę. Była bardzo piękna. Czyżbym się zakochiwała? Uśmiechnęłam się do niej głupio. Dużo bym dała, by wiedzieć co myśli. Czy planuje jak się mnie pozbyć? Czy może już rozbiera mnie wzrokiem? Popatrzyłam też na ochroniarzy. Ich reakcja ciekawiła mnie nawet bardziej. Nie spodziewałam się, że ta kobieta będzie sobie brudzić ręce. Po prostu wyda rozkaz. Obserwowałam ich. Czy sięgają rękami do katan? Czy wstają? Pewnie nic nie zrobią bez rozkazu. Znowu przeniosłam wzrok na domniemaną Shirome.
- Chciałabym sprawę załatwić pokojowo, ale jeśli macie mnie zabić ... czy mogę prosić o jedno, ostatnie życzenie?
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Nagle spojrzałam na swoje dłonie. Jedna dłoń rzeczywiście spoczywała na rękojeści katany. Druga była zaciśnięta w pięść. Wyglądało to tak jakbym rzeczywiście planowała z nimi walczyć. Szybko więc wzięłam dłoń z rękojeści katany, a następnie obie dłonie splotłam ze sobą, bowiem nie wiedziałam co z nimi zrobić. Nie chciałam wyjść kogoś sztywnego, ale też nie chciałam wyjść na kogoś kto jest zbyt pewny siebie.
- Przepraszam ... to wszystko z nerwów - powiedziałam, patrząc na zgromadzone tutaj osoby. Obserwowałam ich reakcje. Wyczulili się, ale nie na tyle, bym mogła czuć się zagrożona. Oczywiście zagrożenie ciągle wisiało w powietrzu, ale póki co byłam chyba bezpieczna. Wysłuchałam słów kobiety i stwierdziłam, że ma dość sporo racji. Na co ja liczyłam przychodząc tutaj? Tak na prawdę ... nic nie mogłam zrobić, a przynajmniej nic co by nie stało w sprzeczności z moją naturą. Wysłuchałam jej do końca. Jej pewnie wydawało się, że jestem małym i głupim dzieckiem ... no dobra. Byłam małym i głupim dzieckiem. Nie miałam doświadczenia w takich rozmowach, jednakże postanowiłam ciągnąć tą rozmowę dalej. Kroki, które zbliżały się do pomieszczenia wprawiały mnie w obłęd. Chciałam krzyczeć, wrzeszczeć i w ogóle zachowywać się jak opętana. Jednak jakimś cudem udało mi się zachować trzeźwość umysłu. Nie odwróciłam się jednak i nie zobaczyłam kamerdynera. Kontynuowałam rozmowę:
- Chodzi o właścicielkę gorących źródeł - to mówiąc, wyciągnęłam z kieszeni dwie kartki (zakładając, że je mam) i położyłam na biurku potencjalnej Shirome. Jedną dostałam w gorących źródłach i był na niej adres Shirome, a drugą od tajemniczego jegomościa, który wysłał mnie razem z Saito do gorących źródeł. Tak ... ujawniłam prawdopodobnie dane personalne osoby, która mnie wynajęła, ale innego wyboru nie miałam. Nie wiedziałam nawet jak ta kobieta się nazywa ... i ile ma tego długu i dlaczego z nim zalega. Nic nie wiedziałam i potrzebowałam informacji, by móc działać. No ... nie było innego wyjścia. Gdyby coś się popsuło to planowałam szybko uciec i udać się do gorących źródeł, ostrzec ich i przygotować ochronę czy coś - Nie znam imienia ani nazwiska tej kobiety ani wysokości długu ... ale wzięłam pieniądze za to, że jej pomogę, to muszę się wywiązać z umowy, prawda? - zamyśliłam się. Wzięłam powietrze, bowiem mówienie na jednym wdechu było trudne. Jako kobieta interesu Shirome, jeśli oczywiście to była Shirome, chociaż wszystko na to wskazywało, powinna wiedzieć jak ważne jest dotrzymywanie umów ... zwłaszcza takich, które dotyczą czegoś za co bierze się z góry pieniądze lub jakąś zaliczkę. Do głowy przychodziło mi tylko jedno rozwiązanie tego problemu. Odpracować dług - Ja wiem, że długi należy oddawać.
Szybko przemyślałam to co chcę powiedzieć i stwierdziłam, że to jedyne wyjście i jedyne rozsądne słowa. Trzeba było się przyznać do wszystkiego i trochę przechwalać swoje dokonania czym mogłam wzbudzić w kobiecie coś na wzór szacunku, być może strachu albo chęci wykorzystania mnie. Te wszystkie trzy rzeczy bardzo by się przydały. Oczywiście tylko na potrzeby tego zadania.
- Nie mogę Pani prosić, by anulowała Pani ten dług ... a jeśli Pani tego nie zrobi, to będzie Pani nasyłać swoich ludzi do czasu aż mój zleceniodawca nie odda całego długu ... nie wiem czy go na to stać ...
W rzeczywistości nie wiedziałam.
- Mogłabym Was tu wszystkich obecnych zlikwidować. Tak, po prostu, uciąć Wam głowy. Jakoś strażnicy przed wejściem nie dali rady mnie zatrzymać. Włamałam się tutaj. Tak, wiem, to mój osobisty grzech ...
Westchnęłam i popatrzyłam ponownie na wszystkie zgromadzone tutaj osoby. Okropnie się denerwowałam mówiąc te słowa, ale byłam gotowa do działania. Szybkie wyjęcie broni, użycie techniki ... to wszystko byłam gotowa zrobić. Tym razem jednak zwróciłam uwagę głównie na ochroniarzy. Shirome nie powinna mi nic zrobić. Mogłam jej słuchać, zachowując czujność. Szybko jednak pokiwałam głową.
- Gdybym jednak spróbowała Was zabić to stałabym się zwyczajnym mordercą. Nie żadnym bohaterem działającym w imieniu sprawiedliwości. Zwyczajnym mordercą, który morduje ludzi dla pieniędzy, w tym wypadku anulowania długu, który sprawiedliwie trzeba oddać. Albo ... zostałabym zabita, to druga opcja, prawda? A wtedy nie byłoby żadnych życzeń, nie?
Nie mogłam uwierzyć w to co mówię. Przemawiałam jak jakiś pieprzony filozof, który rozprawia nad moralnością. Co ja jednak poradzę? Sytuacja tego wymagała. Musiałam jakoś ją przekonać.
- Chyba nie ma potrzeby, by plamić krwią ten piękny dom, prawda? Ale ja muszę ... załatwić spłatę tego długu. Jedyne co mogę zrobić w tej sytuacji to spróbować go odpracować. Nie umiem wielu rzeczy. Jestem GÓWNEM. W sumie to nic nie potrafię, ani obierać ziemniaków ani walczyć ... wszystko za co się zabieram potrafię spierdolić koncertowo ... Ale nie boję się ani chłosty ani tortur.
Zamknęłam oczy. Maksymalnie wyciszyłam się. Skupiłam się na własnych myślach. Mogli teraz zrobić ze mną co chcieli. Poddałam się ich woli. Mówiłam jednak dalej. Stara Narubi wróciła i traciłam kontrolę nad sytuacją, która mnie ewidentnie przerosła. Uśpili moją czujność i spowodowali, że straciłam całkowicie chęć do walki. Oni ... wygrali. Shirome wygrała.
- Jeśli chcielibyście mnie zabić ... proszę o jedno ostatnie życzenie skazańca - zaczęłam się czerwienić i się jąkać - No, no i, no i ... jestem dziewicą ... to chyba podnosi trochę moją wartość, prawda? Jeśli Pani wie o co mi chodzi. Chociaż ... chyba musiałaby Pani uciąć mi język, bo jeszcze palnę jakieś głupstwo przy kliencie i założyć czarną, nieprzeźroczystą torbę na mój szpetny i krzywy ryj ... Bo inaczej żaden klient nie będzie mnie chciał ...
Spodziewałam się wszystkiego. Od nagłego bólu i nagłej śmierci, poprzez rozkaz "gnębienia" innych dłużników, na co też się godziłam ... chociaż niechętnie, na jakichś miłych słowach czy nawet niemiłych kończąc. Było mi już wszystko jedno. Chciałam tylko ponownie zobaczyć Itori ... kiedyś.
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Gdy tylko powiedziałam o tym, że mogłabym zabić kobieta wybuchła śmiechem. Wcześniej wyglądała na zamyśloną, ale teraz się śmiała. Był to bardzo przyjemny dla ucha śmiech i szczerze powiedziawszy mogłabym go słuchać bez końca. Nie wiedziałam jednak na czym się skupić. Na niej czy na ochroniarzach, którzy wręcz przeciwnie ... byli śmiertelnie poważni i chyba nie byłoby mi na rękę gdyby nagle mnie zaatakowali. Chociaż wiedziałam, że mogę ich pokonać. Ale cała ta sytuacja talko utwierdziła mnie w przekonaniu, że rzeczywiście traktują mnie tak jak na to zasługuję. Jak głupie dziecko. Nie bała się, bo widocznie pokładała niesamowicie dużą ufność w umiejętnościach swoich ochroniarzy. Wojowniczą Narubi pewnie by to wkurzało, ale teraz byłam tak pomiędzy. Nie przykładałam zatem większej roli do tego szczegółu.
- Z czego się Pani śmiała? - zapytałam z czystej ciekawości, gdy i ja i kobieta powiedziałyśmy co chciałyśmy. Potem jednak machnęłam ręką i przeszłam do poważniejszego tematu. Do tematu mojego ciała - Ma Pani rację. Moje ciało nie jest skarbonką, jednakże chłosta zawsze motywuje do poprawienia się, co w konsekwencji da Pani jakieś wymierne korzyści. A jeśli chodzi o ... - podeszłam bliżej biurka i jednak postanowiłam sobie usiąść. Oczywiście wcześniej otwarłam oczy. Zrobiłam to tak na prawdę po to, by móc mówić ciszej i być ciągle słyszalną. Nie podobało mi się to, że mam strażników za plecami, ale co mogłam zrobić? Ściszyłam głos i dokończyłam - prostytucję, to słyszałam, że jest dochodowym zajęciem. Gdyby ... mi się udało, to mogłabym cały utarg oddawać Pani i tym samym spłacić dług.
Wzruszyłam ramionami, bowiem uświadomiłam sobie, że rola burdelmamy chyba niespecjalnie interesuje kobietę. Trzeba było zaproponować jej coś innego. Niespecjalnie wiedziałam co. Postanowiłam więc zostawić jej wolną rękę.
- Jestem do Pani usług więc. Proszę mi powiedzieć co muszę zrobić, by anulować ten dług?
Wiedziałam, że pewnie to co będę musiała zrobić znacznie przewyższy wartość mojego wynagrodzenia za anulowanie długu, które oferowała mi właścicielka gorących źródeł i gdybym najęła się tak po prostu to bardziej by mi się to opłacało, ale ja nie myślałam o pieniądzach. Chciałam zrobić w życiu coś dobrego, by mnie ludzie jakoś miło wspominali. Tutaj mogłam pomóc zarówno właścicielce gorących źródeł jak ja Pani Shirome. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Zamyśliłam się.
- Chyba, że ...
Wzięłam oddech i jeszcze raz przemyślałam to co chciałam powiedzieć. Ten plan był dobry. Jeśli wszystko poszłoby po mojej myśli to przez jakieś 5 minut musiałabym wylewać z siebie siódme poty, ale potem miałaby już luz. Tylko ciekawe czy kobieta na to pójdzie. Przełknęłam ślinę. Pewnie ze stresu czy z czegoś.
- Chyba, że lubi Pani hazard. Możemy się założyć. Kto jest silniejszy? Ja czy Pani ochroniarze? Jeśli ich pokonam anuluje Pani dług. Jeśli oni mnie - będę pracować dla Pani za darmo.
Podrapałam się po głowie i zrobiłam uśmieszek głupiego dziecka.
- To głupie co powiedziałam, prawda?
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Czułam lekki stres przed nadchodzącą walką, ale chciałam to zakończyć właśnie w ten sposób. Przytaknęłam gdy tylko okazało się, że miałam walczyć na zewnątrz. To w sumie było logiczne. Tutaj nie było zbyt dużo miejsca, a poza tym krew nie pasowała do tak gustownego pokoju. Wiedziałam, że kobieta będzie oglądać to starcie. Ja oczywiście chciałam wygrać, by anulować dług, ale także chciałam, by kobieta mnie jakoś doceniła co mogłoby skutkować czymś w rodzaju "awansu" czy innego traktowania. W sumie ... gdybym nie była taka jaka byłam to powiedziałabym, że z chęcią zastąpiłabym jednego z tych ochroniarzy. Co jednak mi było po takim awansie, skoro i tak miałabym pracować za darmo? Ano to, że być może z czasem miałabym szansę otrzymywać pieniądze za ciężką pracę, jakieś bonusy czy coś ... albo zwyczajnie dostać podwyżkę z 0 Ryo na ileś, ale ileś większe od zera. No i widać, że kobieta ciągle traktowała mnie jak dziecko. Chciałam to zmienić. W sumie określenie "malutka" mi się podobało ... ale pewnie było więcej fajniejszych określeń. No i ... ciągle byłam traktowana z góry. Gdybym nie dostarczała kobiecie rozrywki to nie miałabym prawa głosu, tak? Prawdopodobnie bym od razu wywalona na zbity pysk i nic bym nie uzyskała, ale, że dostarczałam rozrywki to mogłam coś zyskać. Zyskałam szansę anulowania długu w zamian za ... zapewnienie rozrywki w postaci pojedynku, dreszczyku emocji ... i pięknej walki, a może nie miała być wcale piękna? To miało się dopiero okazać. Jeśli Shirome chciała rozrywki to na pewno ją jednak dostanie! Byłam zdeterminowana. Znowu przyszedł ten całkiem przystojny lokaj. Nazywał się Albert. Zagraniczne nazwisko, a może imię bardzo, ale to bardzo odpowiednie dla lokajów. A przynajmniej tak mi się wydawało. Niesamowicie do niego bowiem pasowało. Udałam się więc z nim na arenę. Arena była odpowiednia. Szybko oszacowałam wymiary ... no tak, tutaj też się zgadzało. Zastanawiało mnie jedno. Po co tutaj taki obiekt? Czyżby odbywały się tutaj jakieś zawody? A może treningi? A może egzekucje? Ciekawe czy brałam udział w zawodach czy w treningu czy w egzekucji. Jedno było pewne. Zamierzałam dać z siebie wszystko. Widząc stojącą po przeciwnej stronie areny Shirome z dwoma ochroniarzami, podniosłam ręce do góry, symbolizując "zawieszenie broni" i podeszłam do nich.
- Jakie zasady? Będę walczyć z dwójką na raz czy może pojedynczo i po kolei? Czy mogę używać chakry i technik ninja? I kiedy kończy się pojedynek? Jak mniemam ... nie będziemy walczyć na śmierć i życie, prawda? To by było całkowicie nieopłacalne, prawda?
Nie pomyślałam. Jeśli zasady pojedynku zakazywały mi używania chakry, to pokornie się na to zgodziłam ... ale szczerze powiedziawszy, byłam w dupie i to głęboko. Bez swoich technik byłam niczym i prawdopodobnie zostałabym tutaj posiekana. Wróciłam jednak do swojego narożnika, ukłoniłam się i czekałam na sygnał do rozpoczęcia pojedynku, a następnie wykonałam jedną z trzech czynności:
  1. Jeśli nie wolno mi było używać chakry to po prostu wyjęłam swoje dwa miecze - tanto i katanę i ustawiłam się w odpowiedniej pozycji. Jednakże nie wykonywałam jakichś pochopnych ruchów. Nie szarżowałam. Chociaż to być może było głupie z mojej strony, ale ... zwyczajnie chciałam przemyśleć strategię. Oczywiście nie robiło mi to różnicy czy to ja podbiegnę do nich czy oni do mnie. Chociaż tak ... robiło. Wolałam się uspokoić niż szarżować. Niech oni podbiegną, tracąc cenne siły, które przydałyby im się później.
  2. Jeśli mogłam używać chakry i przeciwnik był jeden wyciągnęłam katanę. Trzymałam ją prawą ręką, a lewą natomiast zbliżyłam do rękojeści tanta na odległość jakichś 2 cm. Obie czynności zrobiłam jednocześnie, tak by mieć pewność, że na pewno zdążę i dobrze zgram je w czasie. Chciałam użyć pewnej techniki, którą uda mi się zaskoczyć przeciwnika. Z czymś takim jeszcze nie walczył.
  3. Jeśli natomiast mogłam używać chakry i przeciwników było dwóch, złożyłam dwa znaki: Pies → Tygrys i wyzwoliłam chakrę. Nagle tym samym wejściem co ja weszły do pomieszczenia moje dwa klony. Oba wyciągnęły tanta i katany i przypuściły szarżę na przeciwników - po jednym na każdego z ochroniarzy. Może to było głupie, ale to była część większego planu. Część potężniejszej kombinacji, którą planowałam.
    Użyte Techniki:
    Nazwa
    Kasumi Jusha no Jutsu
    Pieczęci
    Pies → Tygrys
    Zasięg
    Klony nie mogą oddalić się o więcej niż 15m od użytkownika
    Koszt
    E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (od dwóch klonów)
    Dodatkowe
    Brak dodatkowych wymagań
    Opis Jedna z prostszych technik genjutsu, która polega na wytworzeniu iluzji będących idealnym odzwierciedleniem naszego wyglądu. Ów iluzje wychodzą zza drzew oraz skał, a następnie przepuszczają atak na naszego przeciwnika. Dzięki idealnemu odwzorowaniu naszego wyglądu, przeciwnik nie ma pojęcia, za którą iluzją się chowamy przez co możemy zaskoczyć go prawdziwym atakiem.
    Chakra: 74%
Oczywiście planując te wszystkie akcje brałam też pod uwagę, że oni sprawią, że coś mi się nie uda. Byłam czujna i skupiona. Nie tylko na tym co robię, ale też na tym co oni robią. Cóż ... jakieś uniki, cokolwiek. Na to wszystko byłam przygotowana.
Statystyki:
SIŁA 20
WYTRZYMAŁOŚĆ 3
SZYBKOŚĆ 58
PERCEPCJA 36
PSYCHIKA 105
KONSEKWENCJA 5
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Czyli jednak miałam szczęście, bo mogłam używać swoich technik. Jednocześnie miałam pecha, bo słowa "lub gdy padnie martwa" oznaczały mniej więcej tyle, że moi przeciwnicy raczej nie będą się zatrzymywać i przy pierwszej lepszej okazji mnie zwyczajnie zabiją. Walczyłam więc na śmierć i życie, co powodowało, że trochę się stresowałam, jednakże zamierzałam w pełni wykonać swój plan. Była to taktyka, którą opracowałam dość dawno temu i do tej pory była skuteczna. Klony ruszyły naprzód i nic nie zrobiły. Ktoś mógłby powiedzieć, że była to zmarnowana chakra, jednakże ja tak nie uważałam. Po reakcji moich przeciwników mogłam wnioskować, że zauważyli klony. Byli więc w pełni podatni na moje techniki iluzji. Mało tego ... nie rozpoznali iluzji i próbowali zniszczyć te klony. Zatem dowiedziałam się więcej niż chciałam. Nie dość, że byli podatni, to jeszcze nie potrafili rozróżnić iluzji od fikcji. To dobrze rokowało na przyszłość i na moje zwycięstwo. Kolejna rzecz, którą udało mi się osiągnąć było to, że zajęłam ręce przeciwników. Nie mogli więc składać pieczęci, chyba, żeby szybko pozbyli się broni. Wtedy jednak byliby narażeni na ataki mojego miecza. Strasznie niepokoiła mnie praca ich nóg i sposób przemieszczania się. Jednak co miało być to miało być. Jeśli nie uda mi się ich pokonać i umrę tutaj ... to przynajmniej zrobię to czego chciała Itori. Wspomnienie tej kobiety odsunęło ode mnie cały stres, przywróciło trzeźwe myślenie i w pewnym sensie uskrzydliło mnie nawet. Byłam gotowa do działania. Poczekałam aż znajdą się jakieś 15 metrów ode mnie, bowiem tyle właśnie wynosił zasięg techniki, której chciałam użyć. Złożyłam znak barana i wykonałam odpowiednią wizualizację i wyzwoliłam chakrę. Spod ziemi wystrzeliły strąki grochu, które pochwyciły obu przemieszczających się przeciwników i próbowały ich unieruchomić. Ja natomiast zniknęłam im z widoku. Gdy oni byli zajęci tymi strąkami, ja pod osłoną tej techniki ruszyłam na nich, dobywając obu mieczy. Wiedziałam, że moja niewidzialność trwa mniej więcej tyle ile te strąki grochu, więc ... im szybciej się ich pozbędą tym będzie trwała krócej, niemniej jednak ... to była iluzja i jedyną możliwością, by się ich pozbyć było zwyczajne rozproszenie techniki. Dlatego właśnie postanowiłam zaszarżować, trzymając miecze w dwóch dłoniach. Był to zmasowany atak. Wojna błyskawiczna. Blitzkrieg. Gdyby spróbowali rozproszyć iluzję to mieliby problem z obroną przed moim Kenjutsu. Gdyby natomiast przewidzieli atak frontalny moje Genjutsu zebrałoby swoje żniwo. Musieli więc bronić się jednocześnie przed jednym jak i przed drugim, chociaż z dwojga złego ... wolałabym, żeby to iluzja mnie pokonała. Jeśli bowiem iluzja nie podziałała, to zamierzałam zwyczajnie przystąpić do zmasowanego ataku mieczami (jak coś to opiszę go w następnym poście w zależności od tego co zrobią moi przeciwnicy). Walka na miecze była dużo bardziej bolesna. Jeśli jednak dwójka ochroniarzy została sparaliżowana techniką iluzji, schowałabym swoje miecze na powrót to pochew, a następnie podeszła najpierw do jednego. Wyglądałoby to z jego perspektywy tak jakbym wyłaniała się ze strąku, a następnie dotknęła ręką jego brzucha. Używając kolejnej techniki. Po jej użyciu powinien zasnąć. Następnie to samo zrobiłabym z tym drugim i tym samym zakończyła pojedynek. Przynajmniej taki miałam plan.
Użyte Techniki:
Nazwa
Kurama Himo Baindo
Pieczęci
Baran
Zasięg
15 metrów
Koszt
E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 4% | S+: 4%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Specyficzne jutsu, które jednak pozwala unieruchomić przeciwnika i ułatwia nam tym samym wyeliminowanie go. Po uruchomieniu jutsu, wokół oponenta (bądź oponentów) pojawiają się ogromne pnącza czegoś w rodzaju groszku, które po chwili atakują i ściśle obwiązują przeciwnika, uniemożliwiając mu ruch. W międzyczasie, użytkownik techniki rozpływa się dosłownie w powietrzu, znikając całkowicie by pojawić się zaraz w jednym z strąków mając pełne pole do popisu jak zabić swojego przeciwnika.
(^Tej techniki można używać na grupce przeciwników)
Nazwa
Nehan Shōja no Jutsu
Pieczęci
Tygrys | Brak
Zasięg
Promień od używającego - 100 metrów | Bezpośredni
Koszt
E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 4% | S+: 4%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika powodująca uśpienie większej ilości osób. Dzięki jej użyciu można spowodować uśpienie nawet stadionu wypełnionego po brzegi ludźmi. Warunkiem jest spojrzenie na cząstkę iluzji - w tym wypadku opadających białych piór - które powodują uśpienie przeciwnika. Aby wyjść z genjutsu wystarczy użyć techniki Kai co sprawia, że wpadnięcie w genjutsu jest równie proste co z niej wyjście. Jednak istnieje również druga odmiana tej techniki. Bezpośredni kontakt. Dotknięcie ofiary, a także utrzymanie z nią kontaktu przez około 4-5 (dwie tury) sekund powoduje natychmiastowe zaśnięcie, oczywiście w tym czasie robimy się coraz bardziej senni. A więc by uchronić się przez bezpośrednim atakiem tego Jutsu trzeba zorientować się przez okres dwóch tur, że coś jest nie tak.
(^2x wariant Bezpośredni, przy czym jeśli mi się powiedzie to mam nadzieję, że MG nie każe mi czekać 4 tur kappa)

Chakra: 14% (w przypadku gdy wszystko się powiodło) lub 54% (jeśli została użyta tylko technika Kurama Himo Baindo)
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Moje zwycięstwo było niemalże pewne. Udało mi się bowiem unieruchomić dwóch wrogów. Podeszłam do jednego, chowając i chcąc zaburzyć mu jeszcze bardziej przepływ chakry spowodować kolejną, tym razem usypiającą iluzję. Niemniej jednak to nie działało ... Nie potrafiłam tego zrobić. No i nagle wszystko zaczęło się sypać. Zauważyłam cztery ostrza lecące w moją stronę i piąte próbujące oswobodzić jednego ochroniarza. Zaraz? Czy ostrze to zmierzało w ten sposób, żeby przeciąć strąk fasoli? Czyżby ten kto mnie atakował widział tą iluzje? Jaki przepraszam cudem? Nie mogłam jednak na ten temat rozmyślać. Musiałam zrobić unik. No i nie udało mi się. Jedno ostrze mnie trafiło i rozcięło mi dość poważnie bok, a następnie pomknęło dalej. Spojrzałam na kobietę. To ona kontrolowała te kunaie. Byłam taka głupia. Wydawało mi się, że namówienie kobiety do zakładu, a następnie szybka wygrana spowoduje, że łatwo anuluję ten dług. Kobieta jednak miała inny plan. To miała być moja egzekucja. Byłam niewygodna, a moja śmierć nic dla kobiety nie znaczyła. Co prawda niczego tym sposobem nie zyskiwała, ale też nie traciła. Gdy tylko okazało się, że może stracić prawdopodobnie duże pieniądze ... postanowiła złamać zasady zakładu i zaatakować. Nie miała żadnego interesu w tym, by tak zwyczajnie pozwolić mi wygrać. Ból prawie paraliżował mi ciało i wiedziałam, że bez wizyty w szpitalu ... czemu moje misje zawsze musiały kończyć się w ten sposób ... byłam taka durna, słaba i głupia i nic dobrze nie potrafiłam zrobić ... czekała mnie śmierć. A ja nie mogłam tutaj umrzeć! Miałam marzenie i nagle to marzenie odżyło we mnie ze zwielokrotnioną mocą. Musiałam trzymać się kurczowo życia na wszystkie możliwe sposoby. Musiałam, by móc odnaleźć moją ukochaną Itori. Swoje życie bowiem oddałam tej kobiecie razem z mym ciałem i miłością. Byłam jej własnością i nikt nie miał prawa mnie zabijać ... za wyjątkiem Itori. Itori była mądra, piękna, dobra i silna ... z moich oczu pociekły łzy. Były spowodowane bólem przeciętego ciała, ale też wielkim smutkiem. Nagle zdałam sobie sprawę, że mogę Jej już nigdy nie zobaczyć. Paradoksalnie ... ta mieszanka uczuć dodawała mi sił. Cierpiałam, ale byłam też zdeterminowana do granic możliwości.
- Itori-sensei ... - powiedziałam - Jeśli nie będę potrafiła Cię odnaleźć ... to naszczaj na moje gówniane zwłoki ... okazałam się bowiem słabym i nic nie wartym gównem ...
Mówiłam do siebie, chociaż kto wie? Może kobieta to słyszała? Miałam to totalnie w dupie. Szkoda tylko, że Saito tutaj nie było. Pewnie by mnie uratował. Był dużo potężniejszy niż ja. Mnie czekała śmierć. Nawet jeśli udałoby mi się wydostać z areny ... i tak by mnie zabili. Zamierzałam dać im jeszcze jedną szansę. Może to było głupie z mojej strony, ale ... chociaż nie. Zamierzałam to rozegrać we właściwy sposób. Problemem były te ostrza. Nie chciałam, żeby trafiły mnie od tyłu. Nie chciałam też, żeby kobieta jakoś uwolniła swoich strażników, którzy zaatakowaliby mnie od tyłu. Zaczęłam więc biec po łuku w prawo w stronę kobiety. Taki ruch miał utrudnić jej celowanie. Po drodze złożyłam serię pieczęci: Smok -> Królik -> Małpka ->Wąż i wyzwoliłam chakrę wraz z odpowiednią wizualizacją. Zatrzymałam się, jednakże ... ta Narubi, która się zatrzymała była jedynie klonem wytworzonym poprzez tą iluzję. Prawdziwa Narubi zmieniła kurs i zaczęła biec w stronę kobiety po łuku w lewo, tworząc coś na wzór S-ki. Prawdziwa "ja" byłam niewidzialna zarówno dla kobiety jak i dla Alberta jak i dla strażników, którzy tkwili prawdopodobnie ciągle w mojej pierwszej iluzji.
- Bardzo nieuczciwie z Pani strony ... - powiedział mój klon, ciągle stojąc - Pozwoli mi Pani odejść? Czy zamierza Pani kontynuować ten nieuczciwy pojedynek? A może powinnam powiedzieć "egzekucję"? Zamierza mnie Pani zabić?
W przypadku, gdyby okazało się, że kobieta jednak ciągle mnie atakuje lub w inny sposób daje mi do zrozumienia, że ma zamiar jednak się ze mną rozprawić nie zamierzałam dawać jej taryfy ulgowej. Wyciągnęłabym wtedy katanę, chwyciła oburącz i ścięła jej głowę, a następnie czym prędzej opuściła arenę i spróbowała uciec z tej posiadłości, zostawiając ciepłego jeszcze trupa i sparaliżowanych techniką strażników. Gdyby jednak okazało się, że kobieta nie zamierza walczyć ... mój klon zwyczajnie by wyszedł, a prawdziwa "ja" razem z nim. Następnie zamierzałam opuścić tą posiadłość. Tak czy siak ... sprawa długu byłaby nierozwiązana. Nawet pomimo śmierci kobiety długi nie zostałyby anulowane i właścicielkę gorących źródeł dalej by nękano. Cóż jednak mogłam począć? Wszystko zaczęło się rypać. Nie miałam wyjścia. Musiałam porzucić tą misję. To była totalna porażka, ale ... moje życie musiało zostać ocalone. Myślałam o sobie. Tak. Jak głupia egoistka. Zawsze mogłam wrócić, prawda? Dużo silniejsza i dużo mądrzejsza i doprowadzić tą misję do końca, czyż nie? Byłam zmęczona, bowiem straciłam okropnie dużo chakry. Wszystko mnie bolało. Kręciło mi się w głowie. To cud, że w takim stanie mogłam jeszcze utrzymywać techniki i w ogóle się poruszać. Wyobrażałam sobie tą rozpacz, która ogarnęłaby mnie, gdyby się okazało, że nie jestem w stanie nic zrobić. Ostatnie chwile życia, w których rozmyślam nad tym jak bardzo chciałabym przeżyć i nagle koniec ... To było straszne.
Użyte Techniki:
Nazwa
Kuroichi
Pieczęci
Smok -> Królik -> Małpka ->Wąż | Sharingan - Brak pieczęci
Zasięg
20 metrów
Koszt
E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 4% | S+: 4% (Tura)
Dodatkowe
Sharingan - można złapać za pomocą wzroku
Opis Chyba najlepsza technika dostępna na tej randze. Bowiem dzięki niej możemy stworzyć u przeciwnika w głowie naszą iluzję, swego rodzaju klona. Jest dokładnym odzwierciedleniem naszego wyglądu, a także może wykonywać wszelakiego rodzaju gesty, mówić i się ruszać. Niestety w przypadku próby walki tym klonem technika zostaje rozproszona. Jednak to nie jest wszystko, gdyż samo stworzenie klona jest słabym wyjściem czyż nie? Otóż, po wykreowaniu Genjutsu nasza postać jest niewidoczna. Możemy zajść przeciwnika od tyłu, z boku czy po prostu wyprowadzić niespodziewany atak. Zaraz po takowym ruchu Kuroichi rozpada się na węże. Dzieje się tak w każdym wyjściu z techniki. Możemy również użyć tego na większej grupie.
Chakra: 34%
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości