Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Szło to co najmniej beznadziejnie. Co ja mogłam poradzić? Nie chciałam zabijać tej kobiety. Była piękna, mądra i w sumie ... nie miałam pewności co do tego czy jest zagrożeniem. Spojrzałam w górę i zobaczyłam tego całego Alberta, który coś tam kombinował z rękami. Odwróciłam się i zobaczyłam, że strażnicy także zaczęli się ruszać. To wszystko było bardzo dziwne. Moje iluzje jakimś cudem nie trafiały do nich i nic nie mogłam zrobić. Ból i krew ... czy to przez to traciłam kontrolę nad własnymi technikami? Traciłam także chakrę w zastraszającym tempie, a wróg ciągle miał nade mną przewagę. Nawet mimo tego, że to ja byłam tutaj specjalistką od iluzji ... udało im się mnie nieźle zaskoczyć. Nie byłam w stanie wygrać tego pojedynku uczciwie. Ale nie chciałam przegrać. W sumie już nie zależało mi tak bardzo na tym, żeby pomóc właścicielce gorących źródeł, nie zależało mi tak bardzo na tym, by wymigać się od karnej darmowej roboty. Po prostu ... zależało mi na moim własnym życiu, a przegrana w tym pojedynku mogła oznaczać moją śmierć. Nie ufałam już tym ludziom. Nie zamierzałam grać czysto. Oni też nie grali. Byliśmy kwita. Mój klon dalej kontynuował przemówienie, zupełnie nie przejmując się gośćmi z katanami.
- Jest Pani obserwatorem, a mimo wszystko stoi sobie tutaj na arenie jak gdyby nigdy nic i nagle z nie wiadomo skąd poleciały we mnie kunaie? A może to ten cały Albert, który jest wyżej i do którego obecnie nie mam dostępu coś kombinuje? Mówiąc, że chciałabym walczyć z Pani ochroną nie miałam na myśli tego typu walki ... zwyczajny pojedynek. Uczciwy ... a takie zagrywki nie są uczciwe. Więc ... niech Pani wybaczy mi brutalność, dobrze? Też nie zamierzam grać czysto ...
Gdy mój klon wypowiadał te słowa do kobiety, a wszyscy inni je słyszeli, prawdziwa "ja" nie zamierzała próżnować. Z kabury na lewej nodze wyjęła dwa przedmioty. Jednym była specjalna bojowa pigułka żywnościowa, która pozwalała odzyskać sporą ilość chakry. A drugim przedmiotem był kunai z doczepioną do rączki wybuchową notką. Notka przyczepiona była na lince, która przechodziła przez "kółko". Pigułkę włożyłam sobie pod język. Była droga. Nie chciałam jej zbyt wcześnie połykać. Jeśli udałoby mi się załatwić to bez potrzeby jej konsumowania to byłoby dobrze. Jeśli natomiast taka potrzeba by nastała ... zamierzałam ją połknąć bezzwłocznie. Po przygotowaniu, które trwało może z 30 sekund czy minutę ... co zrobiłam? Podeszłam za kobietę i chwyciłam ją za włosy, tak mocno jak się tylko dało. A następnie przyciągając ją do własnego ciała, przyłożyłam jej ostrze kunaia do szyi. Wybuchowa notka była świetnie widoczna dla wszystkich zebranych.
- Poddajcie się albo ją zabiję! - krzyknęłam, wyraźnie stawiając ultimatum. W tym czasie mój klon rozpadł się na węże i zniknął gdzieś nie wiadomo gdzie. Mogło to wszystkich zaskoczyć. Nagle byłam w jednym miejscu, a następnie w drugim. Tak. Nie byłam już niewidzialna - Ja chcę tylko przeżyć! Ale ... jeśli mnie zaatakujecie to serio ją zabiję! Albo wysadzę się z nią w powietrze! Decydujcie!
Byłam ninja. Kobieta prawdopodobnie nie była w stanie równać się ze mną w sile ani w zręczności ani w sprycie. Wiedziałam, że nie wytrzymam jeśli przyjmę na siebie jeszcze kilka takich ostrzy. Jeśli mnie trafią ... to i tak pożegnam się z życiem ... ale nie pójdę na drugą stronę sama. Za bardzo polubiłam tą kobietę, by teraz ją opuszczać. Ledwie dyszałam. Nie miałam już sił ... ta próba byłaby moją ostatnią ... ale miałam jeszcze pigułkę.
Chakra: 14%
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Nie mogłam uwierzyć w to, że mi się udało. Gdy tylko kobieta powiedziała o anulowaniu długu od razu ją puściłam. Mało tego, że mi się udało ... to jeszcze miałam otrzymać za to nagrodę. Ta kobieta była dziwna. Odeszła, a Albert wręczał mi pieniądze. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Przyjęłam je jednak i wyrzuciłam z pamięci fakt, że w ogóle je mam. Nagle zrobiło mi się głupio. Przyszłam tutaj. Groziłam śmiercią właścicielce tego przybytku, pozbawiłam ją pieniędzy, bo jednak anulowała dług ... a następnie wręczyła mi pieniądze. Czułam się jak zwyczajny złodziej. Przyszłam i okradłam. Ukłoniłam się Albertowi, bowiem kobiety już pożegnać nie zdążyłam. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do wyjścia. Zatrzymałam się jednak ...
- Przepraszam ... nie chciałam Was okraść - mówiłam to z bardzo dużym smutkiem i pogardą dla samej siebie - Jeśli byłabym potrzebna ... to proszę dać mi znak ... Mieszkam w takim jednym hotelu ...
Podałam też adres, bowiem wiedziałam, że hoteli może tutaj być bardzo dużo. W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie miałam takiej potrzeby, ale brałam pod uwagę taką możliwość.
- Jeśli by mnie nie było ... to proszę zostawić mi wiadomość. Do widzenia!
Sama nie wiedziałam co myślę i co mówię. Czyżbym deklarowałam się, że pomogę za darmo? Przecież w takim wypadku cały ten pojedynek nie miałby sensu najmniejszego. Czy może deklarowałam się, że pomogę ze zniżką? W sensie, że dam rabat? Nie wiem ... być może uznałam, że wszystko się ustali przy omawianiu szczegółów. Tak czy siak ... myślałam też nad tym czy powinnam udać się do gorących źródeł. W końcu odebrałam tylko zaliczkę. Gdzie wynagrodzenie? Jednak stwierdziłam, że mam za dużo pieniędzy już i, że dam tamtym ludziom już spokój. Nie potrzebowałam ich wdzięczności. Byłam zbyt skromna, by to przyjąć. Niej Saito zbierze całe wyrazy uznania czy coś ... Właśnie Saito. Dalej tam leżał, tak? Wyszłam z posesji i nikt mnie już nie niepokoił. Widocznie mój znajomy ogrodnik, który okazał się łucznikiem ... powiadomił już wszystkich, że nie jestem zagrożeniem. Go także pożegnałam skinieniem głowy. A może zrobiła to Shirome? Nie wiedziałam. Rana po kunaiu była dość rozległa, ale nie wydawało mi się, żeby zagrażała mojemu życiu. Docisnęłam rękę do boku, tamując krew. Saito leżał gdzie leżał. Ukłoniłam się mu, chociaż jeszcze spał. W podzięce czy może w ramach przeprosin postanowiłam ucałować go w czoło. Tak jak mama kiedyś całowała mnie jak byłam mała. Następnie udałam się do swojego domu. Po drodze rozmyślałam nad tym co się stało. Dlaczego jedna moja technika działała na tych ochroniarzy, a druga nie? Czyżby nie byli ludźmi? Jeśli nie byli to jakim cudem udało mi się oddziaływać na ich umysł? A może ... oddziaływałam na umysł tego kto ich kontrolował? Nic nie wiedziałam ani o kontrolowaniu marionetek ani o kontrolowaniu ludzi. Wyrzuciłam ten incydent z pamięci. Tak po prostu.

z/t: tutaj
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ichirou »

Opuścił sklep cukierniczy z garścią nowych informacji. Albo inaczej - z kolejnym miejscem do odwiedzenia, bo podczas aktualnego zadania przemieszczał się od punktu do punktu, zbliżając się powoli do celu. Tylko ile jeszcze tych punktów musiał odwiedzić, by wreszcie dotrzeć do tych, którzy odpowiadali za porwania jego krewnych? Miał nadzieję, że już niewiele, bo ileż można było łazić.
Tym razem pokierował się w stronę Kyuzo. Zgodnie z otrzymanymi wskazówkami miał się dostać praktycznie do samej granicy prowincji, w której aktualnie się znajdował. Ciekawe, jak wspomniana osada miała się do drugiego i tym samym ostatniego tropu, czyli wzmiance o jakiejś kryjówce przy rzece. Może właśnie teren okolicy przygranicznych terenów przecinało jakieś koryto wody? Na ten moment mógł się jedynie zastanawiać, miał jeszcze niezły kawałek drogi przed sobą.
Pozostawała też jeszcze kwestia Kuro, który wcześniej myszkował (uch, chyba nie polubiłby tego słowa) na zapleczu sklepu. Chyba nie było mu spieszno, no ale powinien prędzej czy później dogonić powiernika paktu i rzecz jasna zdać mu relację ze swoich poszukiwań. Być może zasmakował w słodkościach i niespieszno mu było opuszczać cukiernię.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Hisui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Hisui »

0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ichirou »

- ...ale nie miałem jak dostać się do tej szafy. Zaraz po tym i tak mnie ta kobieta wygoniła - skończył relację Kuro, który dość szczegółowo przybliżył rezultaty swoich poszukiwań.
- Ech, z taką wiedzą tak prędko bym jej nie zostawił. Cóż, lepiej żeby informacje Nishimury się potwierdziły. Moje kolejne odwiedziny nie będą już takie miłe - stwierdził z lekkim grymasem na twarzy. Wciąż nie był przekonany, czy dobrze postąpił z fałszywą panią cukiernik. Wieści do czarnego kocura dołożyły jednie kolejne argumenty przemawiające za winą kobiety i koniecznością ukarania jej. Była wmieszana w sprawę jeszcze bardziej niż wynikało to z samej rozmowy z nią. Kwestia tej podejrzanej szafy nie brzmiała zbyt miło. Raczej nie trzymała w niej żadnych słodkości.
Zastanawiający był też fakt, że ponoć cała przygraniczna wioska była wmieszana w porwania. Jeżeli w istocie tak było, to mógł mieć problem ze zdobyciem tam kolejnych informacji. No i jak rozwiązać później sprawę, pogrzebać całą wioskę w piasku. Owszem, było to jak najbardziej w zasięgu jego możliwości, tyle że to chyba nie był zbyt dobry pomysł. Niezbyt dobrze wyglądałaby taka masowa egzekucja.
Przed podjęciem jakichkolwiek działań musiał jednak dotrzeć na miejsce i zrobić rozeznanie. Musiał więc przebyć pozostałą część drogi, a akurat w w pewnym momencie pojawiła się okazja na nieco przyspieszenie tego procesu, a przy tym oszczędzenie również nóg.
- W sumie to czemu nie - stwierdził, wzruszając ramionami, przystając tym samym na propozycję woźnicy. Zajął więc miejsce, a zaraz za nim wskoczył czarny kocur. Pozostało mieć nadzieję, ze droga nie będzie zbyt wyboista.
- Przebiega gdzieś przy granicy jakaś rzeka? - zapytał podczas jazdy. Prócz tego pytania raczej nie podejmował jakichś istotniejszych tematów. Jeżeli woźnica o coś zagadywał, to udzielał wymijających odpowiedzi, przedstawiając się jako po prostu podróżnika. W żadnym wypadku nie sugerował, ze zmierza w jakimś konkretnym celu, ani tym bardziej, że ma do wykonania misję.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Hisui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Hisui »

0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ichirou »

Meh, zbyt ogólna poszlaka. Kryjówka przy rzecze to żaden konkret. Gdybym faktycznie uczepił się tej informacji, to pewnie pewnie błądziłbym bez skutku tygodniami. Z drugiej strony ta wioska przy granicy to też żaden pewnik, no ale niczego lepszego na ten moment nie mam. I po co mi to było? Tępienie Kaguya w Atsui było bardziej satysfakcjonujące. I prostsze.
Teraz jechałem jechałem na jakieś zadupie bez całkowitego przekonania i co gorsza bez pieniędzy. Do tego trochę zaczęło mnie boleć dupsko, bo droga wyboista, a i nawet nie było za bardzo jak do Kuro się odezwać, bo co pomyślałby ten gość. Natomiast z nim za bardzo nie rozmawiałem, nie było o czym. Bo jaki temat można było podjąć? Że jakieś szkodniki zboże wyżarły albo że krowa się ostatnio ocieliła? No bez przesady...
*** Wreszcie dotarł do celu, na co wskazywała gęstsza zabudowa. Dla pewności dopytał się mężczyzny, który go podrzucił, a potem z ulgą zeskoczył z wozu. Krótko i bez nadmiernych kurtuazji podziękował za transport i następnie ruszył wgłąb wioski już o własnych siłach.
Gorejąca, ognista gwiazda zdążyła już obniżyć swój pułap, a niebo wkrótce miało wpaść w odcienie szarości. Ichirou nie myślał jednak o odpoczynku. Bez przesady, nie był małym dzieckiem, by kłaść się po zmroku. Miał robotę do zrobienia.
Pozwolił sobie na mały obchód po całej okolicy. Ot, turysta chcący nieco zwiedzić wioskę i przyjrzeć się bliżej jej mieszkańcom. Czy był w stanie dostrzec coś podejrzanego?
Nie mógł jednak błądzić w nieskończoność. Musiał jakoś zadziałać, a nie miał chęci na spokojne, ciągnące się miesiącami rozpracowywanie całej siatki przestępczej, która być może tutaj istniała. Zamiast szukać po omacku odpowiedzialnych za porwanie, zrobił tak, by ci odszukali jego.
Zagaił więc do jakiejś napotkanej na ulicy osoby lub zwrócił się do karczmarza lokalnej gospody, jeżeli takowa istniała. Nie przedstawiał i nie ujawniał swoich celów. Jedynie rzucił krótkie hasło, które, jak miał nadzieję, poskutkuje.
- Przysyła mnie Nishimura.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Hisui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Hisui »

0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ichirou »

Dziura jak dziura. Przez wiele lat podróży po różnych regionach kontynentu zdążyłem odwiedzić wiele miejsc, zarówno tych na poziomie, z klasą, a nawet i z przepychem oraz takich, które z reguły wolałem unikać. Ta wioska należała do tej drugiej grupy. Miałem bowiem do czynienia ze zwykłym grajdołem, w którym na próżno było szukać ciekawych lub chociaż ładnych miejsc. Niereprezentatywne domostwa, wołające o rozbiórkę lub przynajmniej o remont, były zabudowane na przemian z paskudnymi stodołami i zagrodami dla zwierząt. Przechodząc się po tym przykrym miejscu wyczułem kilka spojrzeń na sobie. No tak, trudno było tutaj zostać niezauważonym. Po pierwsze, w tak małych społecznościach wszyscy się znali. Ba, pobierali się nawet po sąsiedzku, czy co gorsza w obrębie tej samej, bliższej lub dalszej, rodziny. No, chyba że ktoś miał bardziej wizjonerskie podejście i wydał córkę do jakiejś pobliskiej wsi za kilka świń czy co tu się hodowało. Po drugie, moja osoba znacznie się wyróżniała na tle tego grajdołu. Zapewne w oczach styranych, przerzucających gnój od rana do wieczora ludzi, byłem niczym pachnący, ozdobiony złotem królewicz, który zszedł na chwilę z tronu do gawiedzi, by nacieszyć tłum swoim blaskiem. Skoro więc tak łatwo było dostrzec moje przybycie, nie bawiłem się w podchody, tylko spróbowałem bezpośredniej drogi do celu.
Jeżeli już wcieliłem się w rolę posłańca Nishimury, uznałem wszelkie uprzejmości za zbędne. Wzruszyłem więc ramionami i przemilczałem przytyk jednego z wieśniaków. Zdusiłem w sobie grymas niezadowolenia na negatywną wypowiedź, choć na usta pchało mi się przekleństwo na tę sukę z cukierni. Potem jednak pojawiło się ziarnko nadziei w postaci młodszych. Skinąłem więc głową.
- Poczekam - odparłem oszczędnie, po czym usiadłem na najbliższym siedzisku lub czymś, co mogło siedzisko zastąpić. A potem pogrążyłem się w myślach, rozważając możliwy rozwój dalszych poszukiwań. Od czasu do czasu przegładziłem czarne jak noc futro Kuro, który chyba postanowił urządzić sobie krótką drzemkę.
Wreszcie na miejscu pojawiła się inna grupka wieśniaków, których w zdawkowy sposób spytałem o to samo, co ich poprzedników. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Znali imię Nishimury i byli w stanie wskazać mi drogę, którą powinienem się udać, by załatwić swoją sprawę. Wspomnieli coś nawet o rzece, co było bardzo dobrym znakiem. Kawałki układanki zaczynały układać się w całość i było bardzo duża szansa, że moja długa tułaczka w poszukiwaniu sprawców porwań w końcu doprowadzi do celu.
Skinąłem im głową w podziękowaniu i ruszyłem zgodnie z otrzymanymi wskazówkami. W głowie rysował mi się już dość dokładny plan moich działań. Owszem, mogłem jednym ruchem zażegnać problem i z dala pogrążyć całe obozowisko w piaskowym tsunami, a potem rozejrzeć się wśród trupów, ale nie miałem żadnej wiedzy, co z moimi krewnymi. Musiałem postąpić inaczej, nieco bardziej subtelnie.
- Za niedługo może zrobić się gorąco. Znasz sprawę, więc wrócisz do swoich i dasz im znać, że mogę potrzebować ich pomocy. Na udzielanie instrukcji nie będę miał wtedy czasu. Priorytetem będzie odzyskanie moich ludzi, o ile jeszcze żyją. Na drugim miejscu jest rozprawienie się z porywaczami - wyjaśniłem w drodze kompanowi, który uważnie wysłuchał mojego polecenia.
- No dobra, tylko nie daj się za bardzo poharatać - odparł pociesznie.
- Heh, postaram się - odparłem, a zaraz po tym czarny kocur zniknął w kłębie dymu.
Zamierzałem dostać się do samego centrum legowiska wrogów, z początku pozorując bycie kimś po ich stronie. Problem pozostawał w samej gurdzie. Musiałem mieć ją pod ręką, by móc zadziałać w razie potrzeby, jednak jej obecność w pewien sposób demaskowała moje pochodzenie. Owszem, mógłbym tłumaczyć się, że to dowód kolejnego pojmanego Sabaku, ale to już na samym starcie stawiało mnie w pozycji podejrzanego. Zdecydowałem się nieco na inne rozwiązanie. Ułożyłem sprawnie trzy pieczęci i wykonałem szkolne jutsu, po które nie sięgałem szmat czasu.
Zmieniłem się w Nishimurę za pomocą Henge.
Znałem dobrze jej wygląd, w końcu przyjrzałem się przedtem jej wszystkim detalom. Wciąż na świeżo mogłem z pamięci wywołać jej głos, więc z tym też nie było problemu. Taka dywersja powinna pozwolić mi wejść swobodnie do środka i nawet wejść w dialog z grupą porywaczy, co dawało szanse na zdobycie informacji na temat moich krewnych. No, a poza tym zapewniało mi to element zaskoczenia.
Pozostało już tylko pokonać ostatni odcinek trasy i odnaleźć kryjówkę.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Hisui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Hisui »

0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ichirou »

Plan był dobry, chyba najlepszy z możliwych. Skoro Nishimura była głęboko umoczona w sprawę porwań, nie powinno być problemu ze skontaktowaniem się z porywaczami pod osłoną jej wizerunku. W niemalże idealnym przebraniu zamierzał więc dostać się do samego siedliska zła, ale najpierw musiał jeszcze pokonać trochę dystansu i pobłądzić po okolicy. Kryjówka bowiem z samej definicji nie była miejscem zbyt oczywistym, jednak Ichirou był w posiadaniu cennych wskazówek, by finalne dostać się w odpowiednie miejsce.
Niestety nie wszystko poszło gładko i już na samym początku naciął się na dość spory problem.
Haseł im się, kurwa, zachciało.
- Sabaku mnie śledzi, nie ma czasu! - krzyknął głosem Nishimury bez większego zastanowienia, decydując się na ryzykowną improwizację. Nie przystał na usłyszaną komendę, szedł dalej naprzód w lekkim pośpiechu, z uniesioną lewą ręką, symbolizującą pokojowe zamiary. Najwyraźniej osoba stojącą na warcie nie poznała fałszywej pani cukiernik, toteż należało spróbować innej metody. Na całe szczęście Asahi miał do czynienia prawdopodobnie z jakimś nastolatkiem, a młody wiek często szedł w parze z naiwnością, więc była duża szansa na powodzenie.
- Zaprowadź mnie do reszty, trzeba wszystkich poinformować! - wycedził bardzo szybko, nie dając osobie po drugiej stronie rzeki zbyt wiele czasu na myślenie. Przy okazji starał się przyjrzeć lepiej otoczeniu i wychwycić lokalizację młodego wartownika, by w razie konieczność móc zareagować. Gdyby tamten okazał się nieustępliwy i wciąż próbował powstrzymać Sentokiego, to ten był zmuszony użyć bardziej dosadnych środków. W takim przypadku, o ile tylko zlokalizuje swoją ofiarę, szybko sięgnie prawą dłonią po shuriken z kabury przy udzie, by potem cisnąć go z mocnym podkręceniem, celując w szyję. Nie zamierzał przedwcześnie alarmować porywaczy.

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Hisui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Hisui »

0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ichirou »

Improwizowana próba uniknięcia podania hasła nie udała się, jednak pozwoliła pociągnąć stróżującego chłopaka za język. A to okazało się kluczowe dla alternatywnego, mniej litościwego rozwiązania. Czujny słuch i wprawne oko Sentokiego pozwoliły bowiem w kolnej chwili ustalić lokalizację młodego nieszczęśnika, który nie zdawał sobie sprawy z faktu, że jego los został przesądzony.
Ichirou już więcej się nie zastanawiał. Miał w końcu tylko dwie opcje - albo spalić swoją przykrywkę, albo uciszyć nastolatka na dobre. Wybór był zatem oczywisty.
Sprawnym ruchem sięgnął po shuriken z prawej kabury i płynnie przeszedł do sprawnego wymachu, nadając stalowemu pociskowi nieprzeciętnej rotacji. Shuriken niemalże bezszelestnie przeciął powietrze i ułamek sekundy później zatopił się w gardle ofiary. Atmosferę milczenia przełamał jedynie charkot konającego chłopaka.
- I masz swoje zasrane hasło - skomentował cicho chwilę później, kiedy to już zbliżał się do zastygającego ciała. Strażnik był młody, zapewne zdaniem wielu zbyt młody na taką śmierć. Sabaku pochylił się nad nim chwycił go w nadgarstkach, by zaraz zaciągnąć martwe ciało gdzieś na bok w celu ukrycia.
Czy było mu szkoda tego młokosa? Raczej nie, może trochę... Ichirou nie był jednak osobą rozpaczającą nad ludźmi pokrzywdzonymi przez los. Szansa na jakiekolwiek wyrzuty sumienia były znikome. Zrobił to, co do niego należało. Działał w walce o dobro własne i dobro swoich ludzi. Jeżeli sytuacja by tego wymagała, to w walce o swoich pogrzebałby w piachu nawet tuzin takich jak ten, który właśnie wyzionął ducha.
Ruszył dalej. Jeżeli wrócił do swej prawdziwej postaci, to po prostu ponowił Henge, by dalej utrzymać wizerunek Nishimury. Skoro wyglądał jak Nishimura i pozytywnie przeszedł pytanie o hasło, to było pewne, że jest człowiekiem po ich stronie, czyż nie?
Przyjrzał się budynkowi i osobnikowi obok. Dziwne. Spodziewał się czegoś więcej, jakiejś gęstej zabudowy, wysoce zorganizowanej siatki przestępczej. Czy to było na pewno to? A może tak naprawdę jeszcze nie dotarł do celu?
Po kilku sekundach namysłu ruszył przed siebie, kontynuując wcześniej zaplanowaną grę.
- Jeden Sabaku siedzi nam na ogonie, musiałam w pośpiechu opuścić Shigashi... - zaczął w dość szybkim tempie wypowiedzi. - Szuka krewnych, wkrótce może się tu zjawić. Co z nimi, możemy ich użyć jako karty przetargowej jeśli zajdzie potrzeba? - Narzucił poważny ton, chcąc tym samym ograniczyć rozmowę do samych konkretów, ponieważ swobodna pogawędka wiązała się ze sporym ryzykiem wykrycia przekrętu. A i nie bez powodu podjął też temat swoich ludzi. Niby jako Nishimura zamierzał ich wykorzystać przeciw nadchodzącemu wrogowi, ale w rzeczywistości chodziło o poznanie ich stanu. Póki istniała szansa na to, że żyją, nie zamierzał rozpętywać tutaj piekła. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość