Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Hayabusa Jin
Posty: 36 Rejestracja: 8 sie 2021, o 09:09
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Młody chłopak wysoki na około 165 cm wzrostu, o pogodnym wyrazie twarzy, w zasadzie czarnych oczach i grzywie srebrnych włosów. Na sobie niebieskawe jinbei, na nogawkach owijki, natomiast waraji na stopach.
Widoczny ekwipunek: Opaska na czole, torba na prawym pośladku.
Link do KP: viewtopic.php?p=182316#p182316
Multikonta: Kakita Asagi
Post
autor: Hayabusa Jin » 12 sie 2021, o 14:01
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 73/?
Ukryty tekst
Zwykle, jeśli chcemy by nasz plan zadziałał tak, jak sobie tego życzymy, musimy w niego wprowadzić wszystkich. W zasadzie, nie trudno dziwić się temu, że po takiej "prezentacji" Kurogane uznał, że Jun właśnie dał sygnał do ataku na zamek - wszak rozwalił cały pieprzony mur. No dobrze, nie cały, ale zdecydowanie narobił wielkiego rabanu - trochę było w tym roli pecha, jakim było pójście akurat po dosyć kluczowym dla utrzymania struktury fragmencie...
Co pozostawało dalej? No, Sanosuke zawołał na alarm, ale bardzo szybko został sprowadzony do parteru potężną ręką kowala, który już szykował się do starcia, starcia które widział oczami pod postacią nadciągających od pałacu strażników - ale czego miał się obawiać po tym, co właśnie zaprezentował Jun? No właśnie, na słowa Tamori'ego Kurogane odwrócił się w stronę nadciągających nieprzyjaciół, chyba będąc gotowym nawet na walkę wręcz gdy... w jego głowę uderzył cios Juna. Co prawda, strażnik wiedział jak miarkować siłę do ciosu, ale tutaj musiał użyć jej całkiem sporo. Co więcej, skorzystał z młota, co... chyba nie było najszczęśliwszym rozwiązaniem. Uderzony metalowym wyrobem Kurogane padł na ziemię jak długi i pytaniem pozostało, czy zaraz zrobi się wokół niego czerwono? No, biorąc pod uwagę intencję, z jaką wykonane było uderzenie, uznajmy, że jednak jakieś bóstwa miały w obiece Kurogane i doznał jedynie "wyłączenia światła". Wcale jednak nie poprawiało to sytuacji, bowiem Tenjin spojrzał z totalnym niezrozumieniem na to, czego właśnie był świadkiem - czy to właśnie nie była jawna zdrada? Może właśnie zostali oszukani i Jun grając we własną grę podał im ich na tacy, dosłownie? Kto wie, zagrali i przegrali, tak to właśnie bywa, pytanie, kto jeszcze mógł tą całą aferę widzieć i co z tym zrobi...
Co do strażników, którzy podbiegli... w przeciwieństwie do mieszkańców osady nie byli aż tak chętni do wojaczki, nie to co mieszkańcy wioski, tak więc nie trzymali zbyt zwartego szyku, kiedy dostali polecenie by ustąpić drogi pancernemu wojownikowi, który właśnie podawał im na tacy buntowników, ale... no właśnie. Czy byli to jedyni którzy obserwowali całe to zajście? Czy w całym tym bałaganie Tamori nie zapomniał o jeszcze 5 osobach, którym kazał czekać na jakiś znak, który będzie dla nich jasnym? Co może być jaśniejsze niż zrobienie wyłomu w murze? No, może tylko polecenie by ponownie skrępować liderów rebelii i oddanie ich w ręce znienawidzonego Umedy. Niestety, brak przepływu informacji, działanie jako własna siła jest dobre, ale w końcu pewne nitki nie dają się w nieskończoność pleść i w końcu coś się sypnie, prawda?
Ale nie wyprzedzajmy wydarzeń. Pewny krok i butna postawa Juna sprawiła, że został przepuszczony przez strażników, którzy zgodnie z jego poleceniem zabrali nieprzytomnych i przejęli wciąż skrępowanego sołtysa, który złorzeczył pod nosem na Tamori'ego. Sprawa była jasna - Jun w zasadzie bezkrwawo zdołał stłamsić rebelię i teraz oddawał jej liderów w ręce Umedy, widzieli to wszyscy, głównie Ci, którzy mieli widzieć, a może i nie mieli...
No, jakby nie było, deklaracja prezentowania Umedzie efektów pracy sprawiło, że Jun został odeskortowany w stronę sali, w której poprzednio widział się władcą zamku. Kurogane został również zaniesiony, jednakże strażnicy idący przy jego niesionym ciele mieli włócznie skierowane w jego szyje. Z resztą, kowal miał głową twardą i powoli zaczął się już wybudzać i orientować w sytuacji, ale najpewniej jeszcze mocno mu w głowie dzwoniło.
Grupa zaprowadzona została tą samą znaną drogą, mijając ten sam znany obraz przed oblicze władcy, który siedział na końcu tego samego wielkiego stołu w obecności swojej ulubienicy. Gdy drzwi się otworzyły i Jun został wprowadzony do środka, Umeda aż podskoczył ze swojego siedziska.
- No proszę, dokonałeś tego! Wspaniale, wspaniale!! - zakrzyknął klaszcząc w dłonie po czym przeniósł spojrzenie na swą faworytę i zawołał.
- Widzisz? Mówiłem że mu się uda! Mówiłem! - w jego głosie słychać było czystą radość, a kobieta jedyne co mogła to uśmiechnąć się z ukłonem, a sam Umeda wrócił uwagą do Juna.
- Proszę proszę, kowal i sołtys. Tak jak obiecałeś, no opowiadaj jak było, wielu zabiłeś? I co to za niszczenie mojej własności? Z resztą, nieważne, dokonałeś tego! - ekscytacji kupca nie było końca gdy... z oddali dobiegły straszliwe krzyki. Umeda zdziwił się, a towarzysząca mu kobieta pierwszy raz podniosła się ze swojego miejsca i wyjrzała za okno pałacu na chwilę blednąc, ale tylko na chwilę.
- Chyba jednak nie zabił wszystkich, najdroższy. - odpowiedziała zakrywając twarz wachlarzem i dosłownie sekundę później do pomieszczenia wbiegł jeden ze strażników padając na twarz z krzykiem.
- PANIE ATAKUJĄ NAS! - na co Umeda rzucił Junowi pytanie tak przejmująco pytające i pełne niezrozumienia, jak tylko mógł, natomiast Tenjin. Ten uśmiechnął się złowieszczo. Widać było, że nie wiele ma teraz do stracenia, wyrwał się pilnującemu go strażnikowi i uderzył głową w brzuch jednego z trzymających Kurogane. Zamieszanie zaczęło się robić coraz większe, potężny kowal jeszcze zagubiony, szarpnął się niczym wściekłe zwierzę tak mocno, że nie pomogły wymierzone w niego włócznie i już za chwilę odzyska pełną kontrolę.
- Umeda-sama, proszę za mną. - rzekła wiedźma stając przed swoim panem, zasłaniając go własną dłonią, na której znajdywały się jakieś plakietki, z których... zaczął wysypywać się czarny pył.
- Zabijcie ich! Zabijcie ich wszystkich! Tamori, zabij ich!. - krzyczał Umeda, gdy kobieta chwyciła go niewielką garścią pyły i pociągnęła w stronę opieczętowanych drzwi...
Długość pokoju ok. 10 metrów.
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 13 sie 2021, o 01:31
- Rok 390 - Wiosna -
" Topór tnący Mury "
VIDEO
Jun nie był człowiekiem, który elaborował się przesadnie na temat wszystkiego - ot. Miał swoje spojrzenie na kwestie dawania sygnałów. Nigdy by nie pomyślał, że rozwalenie murów - to sygnał do ataku na ZAMEK Umedy, dla piątki rebeliantów. Nie był szalony tak jak oni, by wyjść z takiego założenia. Liczył, że sygnał będzie bardziej dosłowny... Widocznie się przeliczył. Koniec końców... Rozwalenie muru było bardzo dosadne i niektórzy wzięli je sobie zbyt bardzo do serca, nie pozostało nic innego, jak żyć, z tym że ktoś źle zinterpretował jego słowa - albo to on pozostawił im... Zbyt mało do wyobrażenia.
Tamori nie oczekiwał, że sam młot jest aż taki masywny, całkiem dobrze leżał w ręce. W tym wszystkim musiał jednak przyjąć postawę, która miała im pozwolić wejść do środka i dokładnie to uczynił - wprowadził wszystkich do środka, nawet jeżeli nie koniecznie w taki sposób, w jaki chciał to zrobić przedtem. Zastanawiał się, podczas tego, przez moment jak poradzą sobie pozostali buntownicy, w końcu szturmowanie tej kiepsko obsadzonej fortecy nie mogło być aż tak proste... Na całe szczęście, do sali, by spotkać się z Umedą, doprowadzono zarówno Kurogane jak i Tenjina. Sytuacja nie wyglądała dzięki temu jeszcze tak najgorzej.
Umeda był ucieszony tym, co zobaczył, nie mogło być inaczej i Jun doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się postawił - to była chwila zaufania, które musiał złamać. Jun miał zamiar już wytłumaczyć całe to przedstawienie przed drzwiami wejściowymi - przerwano mu jednak gdy zbierał się na pierwsze słowa - bo właśnie wtedy dotarły do wszystkich krzyki - rebelianci byli coraz bliżej co tylko sprawiało, że kapelusznikowi kończył się czas na negocjacje, bo te - rzeczywiście, były krótkie. Jeden martwy albo i ranny strażnik padł na twarz - wyglądało na to, że ktoś jeszcze będzie musiał zapłacić za swoje czyny. Rzeź nigdy nie była celem Juna, po to wszystko był ten podstęp, który wszyscy zdecydowali się tak po prostu zrujnować. Tenjin podjął się ryzyka uwolnienia swojego towarzysza Kurogane. Wciąż mieli jednak coś do stracenia - życie. Coś, co jednak Jun wolał, by wszyscy tutaj zachowali. Z każdą chwilą coraz więcej osób wymagało jednak jego osądu.
Z tego wszystkiego - dobrze, że wiedźma chroniła Umedę. Jun obawiał się, że mógłby zginąć w tym całym chaosie, lub zostać raniony, to nie pomogłoby rzeczywiście celowi, z jakim został tutaj wysłany. Stąd też odwrócił się w stronę Kurogane zaciskając dłoń na rękojeści topora. – Pod ścianę jeśli chcecie żyć — Rzucił krótkie spojrzenie w stronę strażników. Każdy widział, że były to słowa skierowane do strażników. Nie do Kurogane którego obserwował bardzo uważnie. – Ty też Tenjin — Wtedy Tamori wbił topór w ziemię i zaczął się cofać, wyciągnął również swoje własne ostrze ze skrywającej je dotychczas pochwy. Kątem oka przyglądał się ruchom wiedźmy. Starał się ustawić tak, by osłaniać jej wycofywanie się. Nie był jednak nieuważny, bo czekał na odpowiednią chwilę by zrobić swoje. – Stawaj Kurogane. Pokazałeś mi siłę tego topora. Teraz obserwuj mój miecz. — Warknął donośnie w stronę siłacza. Uśmiechnął się, jakby do siebie, poprawiając na spoczywający na swojej głowie hełm. Nie chciał strat postronnych, więc liczył, że wszyscy wycofają się tak jak im polecił. Nie miał jednak zamiaru czekać długo. Zacisnął dłoń na rękojeści miecza, by skierować go ku podłodze, wtedy też wypuścił go z dłoni i ustał okutym butem na ostrzu, tak by żaden cwaniak nie mógł wyciągnąć go z pod jego buta. Wtedy dopiero szybkim ruchem sięgnął za swoje plecy do kołczanu. Pochwyconą strzałę rzucił w stronę Kurogane - szybko ją jednak zawrócił poprzez złożoną pieczęć węża i skierował w stronę kobiety-wiedźmy. Nie bezpośrednio - pozwolił sobie posłać ją w stronę sufitu, by potem z góry uderzyć prosto na nią, celował w okolice szyi. Widział ją całą, liczył, że trafi. Jeśli strzała trafiła, albo i nie - kolejnym ruchem wyciągnął kunaia z torby by również rzucić go wprost na wiedźmę (przy czym starał się nie trafić Umedy, w końcu co to za interes, gdyby ten szalony kupiec zginął w tym zamieszaniu). To nie było wszystko bo właśnie w tym momencie, gdy wyrzucał kunai, miał zamiar sunąć, robiąc wślizg po podłodze w jej stronę (co już miał doskonale opracowane po swojej walce z samurajem Kakitą), chwytając jednocześnie w ręce swój miecz. Był w pozycji parteru - ale to bardzo dobrze, bo jeżeli wiedźma jeszcze żyła - był gotowy do potęznego wybicia się w powietrze i rozpoczęcia rotacji z wirującym mieczem w dłoniach. W locie, miał zamiar korygować pozycje miecza - bo co najwyżej ciąć piach na który natrafiał - o ile w ogóle było to konieczne. Miał zamiar z całym impetem wpaść w wiedźmę i wręcz ją poszatkować.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Hayabusa Jin
Posty: 36 Rejestracja: 8 sie 2021, o 09:09
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Młody chłopak wysoki na około 165 cm wzrostu, o pogodnym wyrazie twarzy, w zasadzie czarnych oczach i grzywie srebrnych włosów. Na sobie niebieskawe jinbei, na nogawkach owijki, natomiast waraji na stopach.
Widoczny ekwipunek: Opaska na czole, torba na prawym pośladku.
Link do KP: viewtopic.php?p=182316#p182316
Multikonta: Kakita Asagi
Post
autor: Hayabusa Jin » 18 sie 2021, o 19:31
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 75/?
Ukryty tekst
Sytuacja robiła się coraz bardziej poplątana, ale powiedzmy sobie szczerze - kto tutaj najbardziej namieszał? Jeśli rozwalanie toporem Kurogane muru Umedy nie było sygnałem do ataku, to... niby co nim miało być? No, może oddanie Kurogane i Tenjina w ręce strażników Umedy, szczególnie ogłuszenie tego pierwszego...
No, ale nie zastanawiamy się nad tym, co było, skupmy się na tym, co jest. A co było? Umeda rzucił konkretne wytyczne "swoim ludziom" - celem było zabić wszystkich buntowników, w tym czasie Kurogane i Tenjin robili już swoje, a strażnicy... oni byli jedynie tłem. Tak czy inaczej, mocany kowal coraz szybciej odzyskiwał świadomość i wracało do niego wspomnienie tego, co przed chwilą zaszło - czyli, to, że Jun go ogłuszył, chwilę po zniszczeniu muru Umedy. A teraz stał przed znienawidzonym człowiekiem, obok tego, kto go zdradził. Jeśli Jun liczył na to, że uda mu się samą perswazją coś ugrać, to zdecydowanie za mocno przeceniał samego siebie - co prawda, w świecie ninja istniały jednostki, które słowem potrafiły zdziałać więcej niż armia, prawdziwi oratorzy, czy też agitatorzy, ale Tamori do niech nie należał. To, co jednak zatrzymało Kurogane to rzucenie topora i wycofanie się...
Czas jednak płynął nieubłaganie i skoro "mięśniaki" miały się zająć rebeliantami (a krzyki były coraz donioślejsze), to "Wiedźma" zamierzała dokończyć to, co zaczęła. Schwytany w jej piaskowe objęcia Umeda troszku był zagubiony, ale nie miał siły by oporować mocy kobiety. Ta nie zamierzała marnować czasu, cofnęła się wraz z nim do opieczętowanych drzwi i pchnęła ja by przekroczyć próg...
W tym czasie Kurogane już odzyskał nieco panowanie i obserwował, jak Tamori dobywa miecza - w pierwszym ruchu podniósł więc gardę do obrony, jednakże... atak nie nastąpił, bowiem chwilę później Jun niczym prawdziwy sztukmistrz wyrzucił jedną ze swych strzał, a następnie składając jedną pieczęć przejął nad nią władze - pocisk odpowiednio ustawił się w powietrzu i pomknął w stronę Wiedźmy, lecz ta...
Nie była aż tak głupia i niedoświadczona jak większość obecnych. Pierw ochroniła swojego pana, ale drugą porcją piachu sformowała sobie odpowiednią osłonę, którą zasłoniła się przed pociskiem, który stuknął o żelazny piach w momencie, w którym przekraczała już opieczętowane drzwi. Na jej twarzy widać było dezaprobatę, ale sprawnie zamknęła za sobą i Umedą drzwi, który coś tam jeszcze krzyczał niezrozumiałego i... powiedzmy sobie szczerze - miała fart. Udało się jej umknąć przed atakiem Jun, który ostatecznie zatrzymał się przed zamkniętymi drzwiami z dziwną pieczęcią.
- Dobra, kurwa, stop. Wyjaśnisz mi co robisz?! - ryknął Kurogana spoglądając zagubiony nieco na Juna, a w dłoniach dzierżąc wytworzony przez siebie oręż. Zdecydowanie był w tym wszystkim zagubiony, odgłosy walki były coraz głośniejsze, chyba będzie trzeba w końcu powiedzieć coś więcej. No i co z tymi drzwiami...
Długość pokoju ok. 10 metrów.
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 19 sie 2021, o 13:28
- Rok 390 - Wiosna -
" Topór tnący Mury "
VIDEO
Wyglądało więc na to, że wiedźma była szybsza niż czynności, które zaplanował Jun - spodziewał się, że może do tego dojść, a raczej - był zmęczony tym, że inni nie mogli zagrać odpowiednio swojej roli. Na pewno była to też kwestia komunikacji, ale pewnie bardziej zaufania. Tak więc Jun znalazł się w okolicy pieczęci i był na przegranej pozycji. Zmarszczył brwi, wpatrując się w pokolorowaną notkę. Mruknął - poirytowany, bo o ile nie znał się na pieczętowaniu - spodziewał się czegoś takiego - w końcu ktoś musiał zapieczętować biednego lekarza. Zirytowany uderzył pięścią w ścianę, rozglądając się za jednym z pobliskich strażników. Wtedy też ryknął Kurogane - na co kapelusznik zwrócił na niego swoje spojrzenie. – Wyjaśnię po wszystkim, nie mamy czasu. Powstrzymaj swoich przed rzezią, nim będzie za późno. Niech tutaj przyjdą. — Przewrócił sporjzenie na strażnika – TY! — Wskazał na jednego ze strażników, którzy byli w pomieszczeniu – Pójdziesz z nim i zakończycie walki. Wrogiem jest wiedźma. Nie wy nawzajem. Musimy ją dorwać nim przybędzie wsparcie z Shigashi. Inaczej może jej to ujść na sucho. Ruszać się! — Mówił zarówno do strażnika jak i pozostałych w pomieszczeniu ludzi z Dogakure, w tym Tenjina i Kurogane.
– Ty! Przejmuję dowodzenie. — Nie miał oporów znów machnąć na widoku odznaką Shigashi, jeśli ktoś okazywał zwątpienie. Zbliżył się do drugiego strażnika, jaki jeszcze znajdował się w pomieszczeniu – Zbierz ludzi. Macie mi przeczesać posiadłość czy nie ma więcej takich notek na drzwiach, skrzyniach, przedmiotach. Rozdzielcie się. Inaczej wiedźma będzie ostatnim z waszych problemów — Potrzebował by ktoś sprawdził, czy wiedźma nie przygotowała dla niego jakiejś innej zasadzki. – Ci, którzy uspokoją walki, również niech szukają. Słyszysz Kurogane? To coś podobnego, co spotkało Kuratobu. To jej sprawka. — W tym czasie Tamori schował swój miecz i ruszył do drzwi. Zamierzał z całej siły trzasnąć w nie przy pomocy jakiegoś elementu tutejszego wystroju - szkoda mu było miecza. Interesowało go to czy jest to zwyczajna bariera, czy może coś więcej...
Koniec końców - jeszcze notki nie zerwał, miał zamiar się rozejrzeć i sprawdzić - szybkimi krokami, bądź truchtem, czy ten pokój, do którego wkroczyła wiedźma, łączy się z innymi poprzez ścianę. Jeśli tak - miał zamiar znaleźć drugie drzwi - jeśli nie... Dużo zależało od tego jak postępowali teraz inni. Jeśli Kurogane wrócił - pewnie kazałby mu zburzyć ścianę toporem. Jeśli jednak poszukiwania okazały się bezowocne, zostałoby ściągnąć notkę z drzwi -
Jun potrafił być znudzony wiecznie walącym się planami, ale gdy była taka potrzeba, czyli taka jak teraz - nie miał najmniejszego problemu, by podnieść stanowczo swój głos i rozpocząć wydawanie poleceń - jedno było pewne. Jedni się bali, drudzy chcieli spokoju - pozbycie się wiedźmy mogło go zapewnić najszybciej.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Hayabusa Jin
Posty: 36 Rejestracja: 8 sie 2021, o 09:09
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Młody chłopak wysoki na około 165 cm wzrostu, o pogodnym wyrazie twarzy, w zasadzie czarnych oczach i grzywie srebrnych włosów. Na sobie niebieskawe jinbei, na nogawkach owijki, natomiast waraji na stopach.
Widoczny ekwipunek: Opaska na czole, torba na prawym pośladku.
Link do KP: viewtopic.php?p=182316#p182316
Multikonta: Kakita Asagi
Post
autor: Hayabusa Jin » 26 sie 2021, o 08:20
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 77/?
Ukryty tekst
Zaufanie, brak przepływu informacji, czy też po prostu pech, no coś zdecydowanie nie zagrało i sytuacja zrobiła się bardzo szybko bardzo nieprzyjemna. Jakby nie było, niewiele brakowało, by Jun dorwał swój cel, ale "wiedźmie" udało się skorzystać z całego zamieszania i wyprowadzić pana Umeda i siebie za, jak się wydawało, bezpieczne drzwi...
Pierwszą przydatną dla Juna informacją było to, że uderzenie w ścianę nie wywołało na nich żadnego widocznego efektu, czyżby użyli zdecydowanie za dobrej zaprawy i materiału by tak dobrze opierały się silę naszego bohatera, czy po prostu on jedynie użył jej za mało?
Jak jednak czasem się okazuje, najprostsze rozwiązania są najlepsze - Tamori zdecydował się w końcu na ujawnienie z tym kim istotnie jest (a może i ponownie) i zademonstrował odznakę Shigashi, która wskazywała, że jest przedstawicielem wyższych niż tutejsze władze. Tak, ujawniając się oficjalnie jako miejscowa policja (a niektórym o tym przypominając), Jun zdołał uzyskać ponownie posłuch - Kurogane spojrzał nieco zbaraniały w jego stronę, jakby nie do końca rozumiejąc o co chodzi i jak, jednakże strażnicy którzy jeszcze przed chwilą zastanawiali się jak ponownie okiełznać wielkoluda wyprostowali się niczym na rozkaz - czyżby sprawy zaczynały się układać?
- Zatrzymam ich razem z Tenjinem, o ile oni zrobi to samo, bo zrobicie, prawda? - tutaj spojrzał groźnie na wskazanego przez Juna strażnika, który (o ile w ogóle było to jeszcze możliwie), napiął się jeszcze bardziej i niemalże zasalutował zgadzając się. Jakby nie było, może mieli ze sobą "policję", to jednak wielki kowal z ogromną bronią nadal mógł im zrobić kuku, tak więc niemalże zakrzyknął ze powstrzyma walki. Chwilowe zawieszenie broni (bo sojusz zdecydowanie jeszcze nie był), pozwalał uniknąć dalszego rozlewu krwi - wszyscy wskazani przez Smoka udali się wykonać powierzone im zadania, natomiast on mógł spokojnie zastanowić się, przed czym w istocie stanął, ponownie wykonując empiryczny eksperyment - podniósł jeden z niewysokich drewnianych stołów i tym razem z wielką siłą cisną nim w barierę - podobnie jak poprzednio, udało się jedynie rozwalić stół, a bariera stała - zdecydowanie dziwna sprawa...
Poszukiwania dodatkowych drzwi nie specjalnie pomogły, chociaż wydawało się, że można by spróbować zejść niżej, albo wyżej od pomieszczenia, za którym schowała się wiedźma i Umeda, to jednak próba taka (o ile została podjęta) również nie przyniosła rezultatu - wydaje się, że pomieszczenie w środku było chronione czymś na kształt pola siłowego, zamykającego go w idealnej ochronie. Ciekawe, czy gdyby spróbować zawalić cały budynek, to w końcu by opadła, a jeśli tak, to czy czasem nie zabiłoby to wszystkich znajdujących się w środku?
W tak zwanym międzyczasie, do pomieszczenia wrócili zarówno Kurogane ze swoją ekipą, jak i strażnicy. Generalnie trzeba powiedzieć, że rebelianci wyglądali zdecydowanie lepiej, mieli otarcia tu i tam, jednakże nikt nie wyglądał jakoś szczególnie nieciekawie. Strażnicy natomiast... no ci to byli poobijani równo, bardziej ranni najpewniej byli obecnie opatrywani, jakby jednak nie było, Jun wydał polecenie Kurogane, by ten uderzył w barierę swoją bronią - pomysł był to jakiś, wszak nie mieli nic potężniejszego. Kowal z entuzjazmem podszedł do drzwi, nabrał wdechu i z przerażającym okrzykiem łupnął w drzwi, aż zatrząsnął się cały pałac, ale bariera stała.
I tak oni by stali, gdyby nie jeden ze strażników, który jednak odważył się powiedzieć coś istotnego.
- Takie notki rozwieszone są po całym zamku... - rzekł niepewnie, po czym kontynuował - Tam jest ten pokój z "brankami" pana Umeda, do którego my nigdy nie mogliśmy wejść, a... przyznam się że, próbowaliśmy kiedyś taką nawet dziurkę w ścianie... - mówił coraz ciszej czując na swoje wzrok wszystkich obecnych.
Trudno dziwić się temu, co było dalej. Kurogane wściekle zacisnął dłonie na toporze i zaczął uderzać w w ścianę, która jednak nie zamierzała ulec jego sile. Jego rozpacz rosła, ale wraz z nią i jego wysiłki by zburzyć przejście, a budynek trząsł się coraz mocniej i mocniej, aż do pomieszczenia wkroczyła jeszcze jedna osoba, a raczej, pierw jej głos.
- Uspokój się Kurogane, to nic nie da. - odezwał się jasnowłosy ex-samuraj, a po chwili wkroczył do pomieszczenia w obecności jeszcze kilku szeregowych strażników z Shigashi. Nie był z resztą sam, towarzyszył mu bowiem również Kawamura Takeo - oficer dyżurny który wysłał na tą wyprawę Juna - widać, sytuacja była na tyle poważna, że siły Shigashi przybyły szybko.
- Wszyscy opuścić broń, Kawamura Takeo z sił porządkowych Shigashi. Przejmujemy tą operację. - zakrzyknął po czym jego ludzie zaczęli odbierać uzbrojenie od strażników. Oczywiście, rebelianci z początku nie chętnie byli, ale tutaj rolę odegrał Tenjin, który pokiwał głową na znak, że z policją walczył nie będzie i "piątka Kurogane" niechętnie, ale posłusznie dała się wyprowadzić oddziałom porządkowym, natomiast oficer podszedł do Jun'a.
- Już się zorientowaliśmy w sytuacji. Ta notka to jedna z pięciu, które tworzą praktycznie niezniszczalną barierę. Jedyna możliwość by tam wejść, to zerwać notki, ale jak rozumiem, znamy ich lokalizację, prawda? - tutaj przeniósł spojrzenie na strażnika, który tak chętnie współpracował, a ten zasalutował.
- Tak, tak! Wszystko pokażę - zgodził się, czując, że chyba sprawy idą już w kierunku w którym należy się określić, po której stronie się stanie. Najlepiej po stronie zwycięzców, prawda?
- Doskonale. Nasz ekspert od pieczęci twierdzi, że trzeba je zdjąć w zasadzie jednocześnie, albo w niedługich odstępach, po których bariera padnie. W ogóle, nie uwierzysz, co ten biedny lekarz miał na języku, opowiem Ci, jak już tam wejdziemy. Jakby jednak nie było, to twoje śledztwo Tamori-san i Tobie przysługuje honor ujęcia sprawców całego zamieszania, ja skoordynuje zerwanie pozostałych notek, dobrze?
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 27 sie 2021, o 02:54
- Rok 390 - Wiosna -
" Topór tnący Mury "
VIDEO
Wyglądało na to, że wszystko zaczyna się powoli układać - może prócz tego, że nie udało im się dostać do środka zapieczętowanej, jak się okazało - fortecy w "pokoju" bo dojścia do środka, strzegła bariera, której w żaden sposób nie dało się obejść. Przynajmniej w żaden sposób biorący pod uwagę siłę fizyczną oraz standardowe zdolności ninja. Tutaj potrzeba było sposobu. Wyglądało na to, że przez chwilę byli w impasie - przez chwilę, bo niepewność przerwało pojawienie się nowych gości na tym przyjęciu.
Nim jednak pojawili się nowi goście - strażnik zasygnalizował, że notki, takie jak ta na drzwiach - rozłożone są po całym domu. Jun musiałby oddać się przemyśleniom co z tym zrobić, gdyby właśnie niepojawienie się gości których - powiedzmy sobie szczerze - wyczekiwał. Nie wiedział, w jaki sposób pojawili się tutaj tak szybko - możliwe, że mieli dobre konie, ale inne - ciekawe zdolności pod ręką. Oficer dyżurny wraz ze swoimi ludźmi. Wraz z pojawieniem się na scenie ich - wiadomym było, że wszyscy aktorzy tego spektaklu są na miejscu i można przejść do kolejnego aktu - finalnego.
Rozmowa z Kawamurą była krótka, bo powiedział mu to, co najważniejsze, na co Jun również dość szybko zdał raport, bez wdawania się w szczegóły – Umeda przygruchał sobie czarownice. Porywali i odurzali kobiety z okolicy. Są za tymi drzwiami. — Poinformował kolegę z odznaką, wskazując na pomieszczenie z naklejoną notką. – Niech piątka ludzi je zerwie jednocześnie. — Potwierdził wolę Shigaiskiego policjanta. Spoczywało to na jego barkach. Wtedy spojrzał na Kurogane i rozejrzał się za odpowiednim miejscem do zrobienia dziury w ścianie do pomieszczenia, w którym skryła się wiedźma, wraz z chwilą gdy bariera padnie. Nim jednak rzeczywiście rozpoczął szukanie, zwrócił się do Kurogane i Shimpachiego – Wyprowadźcie tych, których zdołacie, gdy już bariera padnie. — Mówił rzecz jasna o tych, którzy wciąż podlegali woli wiedźmy. Wszystkich tych panienkach, które tutaj rezydowały. – Wiedźma jak wiecie, korzysta z pieczęci oraz kontroluje metal - uważajcie na metalowe przedmioty. — Wtedy zawiesił wzrok na Kurogane, a raczej na jego toporze – Pokaż. Mi wiedźma nie wyrwie go z ręki. — Jeśli Kurogane czuł potrzebę posiadania broni, Jun nie miał większego problemu, by podać mu na "przechowanie" swój miecz. Może i nie powinien pozwalać by choćby na chwilę dzierżył go kto inny - to wciąż - topór wydawał się dużo bardziej niebezpieczny w przypadku gdyby to wiedźma przejęła nad nim kontrolę, a tak - miał pewność co do swojej siły i tego, że nie zostanie wyrwany z jego ręki.
Jeżeli dostał topór, albo go nie dostał - trudno. Musiał działać. Dlatego też po wybraniu odpowiedniego miejsca i gdy notki były zrywane, miał zamiar wejść w stan pełnych możliwości swojego ciała, uspokajając oddech i zdejmując z siebie wszelkie fizyczne ograniczenia. Nie miał zamiaru dawać forów nikomu kogo znajdą w środku - Wiedźma widziała co potrafi, ale na pewno nie widziała go w pełni sił. Dalsze postępowanie zależało od tego czy ma broń, czy nie - jeśli dostałby toporek - trzasnąłby nim szybko w ścianę poziomo, poprawiając młotem na samym końcu wykonanej w jej kierunku szarży, tak by ją osłabić i przebić się przez nią wpadając do środka.
Jeśli musiał liczyć na własne mięśnie, to wtedy nie przebierał w środkach i zamierzał wręcz kilka razy sprzedać ścianie przysłowiowego kopa - na tyle by ją obruszyć, by bez problemu wpaść do środka z rozbiegu.
Niezależnie w jaki sposób - musiałby znaleźć się w środku szybko i równie prędko rozeznać się w sytuacji w pomieszczeniu. Musiał dorwać wiedźmę czym prędzej, dlatego rozglądałby się uważnie by nie przegapić jej w pomieszczeniu - tak samo jak miał zamiar rozejrzeć się za potencjalną drogą ucieczki ze środka - na pewno jakąś musiała mieć, inaczej by się tutaj nie zamykała tak na amen... Chyba, że miała inne niespodzianki. Nie mniej - Jun miał teraz przed oczami jeden cel - dorwać ją, wszelkie przeszkody musiał pokonać w tej chwili a to z czym przyjdzie zmagać się innym - będą musieli sobie jakoś poradzić.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Hayabusa Jin
Posty: 36 Rejestracja: 8 sie 2021, o 09:09
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Młody chłopak wysoki na około 165 cm wzrostu, o pogodnym wyrazie twarzy, w zasadzie czarnych oczach i grzywie srebrnych włosów. Na sobie niebieskawe jinbei, na nogawkach owijki, natomiast waraji na stopach.
Widoczny ekwipunek: Opaska na czole, torba na prawym pośladku.
Link do KP: viewtopic.php?p=182316#p182316
Multikonta: Kakita Asagi
Post
autor: Hayabusa Jin » 27 sie 2021, o 08:21
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 79/?
Ukryty tekst
Czy posiłki z Shigashi pojawiły się niespodziewanie szybko? Cóż, jeśli by się nad tym zastanowić, to porankiem wysłany został jasnowłosy samuraj, ale nikt nikt nie powiedział, że podróżował on powolnym wozem. Może Shimpachi przeczuwając problem udał się odpowiednio wcześnie (lub też wyprzedził powóz z rannym lekarzem) i ruszył na własnym koniu, a dalej sprawy potoczyły się już odpowiednio - wszak sam Jun musiał się też udać do zbuntowanej wioski, tam nieco czasu spędził na negocjacjach, no i ostatecznie, nie wszystkie sekrety były mu wszak znane, może miejscowa policja miała też jakieś metody transportu powietrznego? Jakby nie było, wsparcie przybyło dokładnie wtedy, gdy było potrzebne i to się liczy, prawda?
- Hm, zatem musimy na ów "wiedźmę" szczególnie uważać... - odpowiedział oficer gładząc brodę. Nie trzeba było umieć szczególnie dużo dodawać by zrozumieć, że sytuacja była poważna, a przeciwnik z jakim się mierzyli musiał mieć niezwykłe umiejętności, skoro potrafił sięgać po tak zaawansowane fuinjutsu, a skoro o tym mowa...
- Na co czekamy? Szybciej łapcie te notki! - zakrzyknął Kurogane już szykując się do zrywania tej, która znajdowała się na drzwiach. Jak już dał po sobie poznać, kowal był zdecydowanie w gorącej wodzie kąpany, a wizja spotkania z córką sprawiała, że miał zamiar jak najszybciej się dostać do środka.
- Mi tym bardziej nie. - odpowiedział na żądanie Juna dotyczące odbierania topora, więc niestety, nasz Smok musiał sobie samodzielnie poradzić z problemem, jakim będzie przebicie się przed ścianę, ale powiedzmy sobie szczerze, czy to jakiś dla niego szczególny problem?
- Na pozycje! Na mój znak, Go, Shi, San... - zaczął głośno odliczać Kawamura, a jego głos odpowiednio przekazywano dalej co by zdjęcie nastąpiło w tym samym momencie i kiedy doszedł do "Ichi" Kurogane zerwał notkę i wtedy... stało się coś nieprzewidzianego. Po zerwaniu notki pojawił się jakiś bezkształtna masa, która nagle uformowało kształt człowieka i to nie byle jakiego - na przeciwko Kurogane stała jego idealna kopia. Mało tego, miał przy sobie taki sam topór - wszyscy obecni widząc to niecodziennie zjawisko zupełnie zbaranieli, ale nie na długo. Bowiem dziwaczny twór zamachnął się toporem prosto w swój oryginał, na co kowal odpowiedział własnym ciosem - fala uderzeniowa wynikająca ze zderzenia dwóch bliźniaczych broni zatrząsnęła pomieszczeniem w posadach.
- Ki diabeł! Giń ścierwo! - ryknął Kurogane wpadając w jeszcze większy gniew, na co klon odpowiedział tym samym i zaczęła się potężna walka.
Wsparcie, już! Wasza piątka, pomóżcie na dole. Oddać im broń! - rzucił oficer, po czym do walki dołączył również Shimpachi który jak się okazało, jeszcze coś tak z samurajskich sztuk walki pamiętał (jego miecz pięknie zaświecił niebieską poświątą), z całego zamku dało się słyszeć odgłosy batalii, najpewniej wszędzie działo się to samo, tak więc przybyli policjanci przekazali broń rebeliantom zgodnie z wolą swojego dowódcy, a oni, pierwszy raz zgodnie, udali się na dół wspomóc walczących...
W momencie w którym panowało całe to zamieszanie, Jun zdecydował się sięgnąć po zwoją największą broń - uwolnić przepływ chakry w ciele - jego skóra zrobiła się czerwona, oczy białe, powietrze jakby zafalowało, a on stał się bronią samą w sobie. Nie potrzebował żadnego oręża, by przebić się przez nie chronioną już żadną bariera ścianę - jeden cios i Jun wparował do środka...
Sytuacja jaką zastał wyglądała następująco, Umeda w otoczeniu ośmiu dziewcząt krył się w najdalej odsuniętej części pokoju wołając coś o nierobieniu mu krzywdy, natomiast przed nim, w odległości około 10 metrów do Juna stała wiedźma, która już chyba zdawała sobie sprawę z tego, że sytuacja idzie zupełnie nie po jej myśli. W pomieszczeniu panował częściowy półmrok, a wszędzie porozrzucane były poduszki i unosił się ciężki zapach kadzideł. jak się dziwnie okazało, w pokoju nie było widać widzialnych drugich drzwi, może wiara w potęgę bariery była zbyt wielka?
- Niech tak będzie. - powiedziała wiedźma zdając sobie sprawę z tego, że sytuacja zupełnie wyrwała się jej z rąk, ale nie zamierzała chyba się zupełnie poddawać, jej dłonie momentalnie złożyły się w jedną pieczęć formując blisko 40 pocisków z żelaznego piasku, które ustawiły się przed nią i momentalnie pomknęły z ogromną prędkością w stronę Juna, półmrok nie pomagał, trudno będzie zauważyć wszystkie pociski, a jeśli do niego dotrą, to najpewniej zrobią mu nie małą krzywdę...
Mapka pokoju:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 28 sie 2021, o 01:23
- Rok 390 - Wiosna -
" Topór tnący Mury "
VIDEO
Oficer wydawał polecenia swoim ludziom i wszyscy zdecydowali się ściągnąć notki. Jun natomiast przygotowywał się do wejścia, ale nie drzwiami, a ścianą - nie chciał być oczywisty. Możliwe, że właśnie to wejście dało mu wystarczająco czasu, by się rozejrzeć i nie zostać ukradkiem zaatakowanym, bo każdy normalny - skupiłby się na drzwiach. Nie był również zaskoczony tym, że Kurogane nie zamierzał w tej chwili dzielić się toporem. Nie zamierzał o to walczyć, miał jedynie nadzieje, że nie okaże się to w przyszłości problemem. Niezależnie od tego co miało wydarzyć się dalej - Jun nie miał chwili, by zająć się tym, co działo się z ludźmi, którzy ściągali notki - jego celem była wiedźma. Dopiero po jej pozbyciu, mógł zająć się czymkolwiek, dlatego właśnie to na niej i na osobach w pomieszczeniu - skupił się całkowicie.
Pierwszym co uczynił Jun, było nagły ruch w kierunku ściany, delikatnie zwiększając dystans między sobą a kobietą. Nie miał zamiaru się ukrywać, uciekać. Oj nie - miał zamiar po niej wbiec aż nie sięgnie sufitu. Wtedy, korzystając ze swojej prędkości która dzięki rozpędzeniu pozwalała mu się utrzymać zarówno na ścianie jak i suficie. Gdy biegł, starał się odbić przy pomocy machnięć swojego miecza to, co mogłoby go dosięgnąć. Miał zamiar biec na wiedźmę spoglądając na nią " z góry ". Zależało mu na skróceniu dystansu na tyle by w końcu zamiast zwyczajnie puścić się sufitu, miał zamiar oderwać sie od niego gwałtownie, niemalże wykonując skok w kierunku kobiety. Jego celem było wybicie się - wyjątkowo nie w górę a w dół. W rękach miał swój miecz, dlatego zaczął się kręcić w trakcie obrotów. Jeśli coś leciało w jego stronę - to był moment w którym faktycznie mógł pokazać swoje zdolności odbijania nadlatującego oręża. Ciągłe obroty i zmieniana pozycja ostrza w trakcie lotu mogła mu na to pozwolić, choć kto wie ile rzeczywiście problemów mogła mu wiedźma przyspożyć.
Prawdę mówiąc liczył na to, że znowu ochroni się piaskiem - liczył na to, że zadany przez niego cios nie będzie śmiertelny - choć właśnie w te rejony zadawania ran liczył - śmiertelne, bo wiedźma była niebezpieczna i utrzymywanie jej przy życiu mogło być problemem, ale zarazem wartościowym dodatkiem. Gdy zdawał sobie sprawę, że ten obrót który wykona, będzie tym finalnym, polegającym na trafieniu oponentki, miał zamiar włożyć w niego jak najwięcej swojej siły, by wbić ją w ziemie, a może i zrobić coś więcej - szczerze wątpił by ktoś kto ucieka się do podstępów tego stopnia, by osiągnąć swoje cele, miał wystarczająco siły, by rzeczywiście mu sprostać.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Hayabusa Jin
Posty: 36 Rejestracja: 8 sie 2021, o 09:09
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Młody chłopak wysoki na około 165 cm wzrostu, o pogodnym wyrazie twarzy, w zasadzie czarnych oczach i grzywie srebrnych włosów. Na sobie niebieskawe jinbei, na nogawkach owijki, natomiast waraji na stopach.
Widoczny ekwipunek: Opaska na czole, torba na prawym pośladku.
Link do KP: viewtopic.php?p=182316#p182316
Multikonta: Kakita Asagi
Post
autor: Hayabusa Jin » 30 sie 2021, o 20:00
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 81/?
Ukryty tekst
Walka trwała! Przypominający zielonego diabła (a może smoka?) Jun wbił się przez ścianę, ale "Wiedźma" nie marnowała czasu, złożywszy jedną pieczęć posłała w jego stronę stworzone z żelaznego pyłu pociski, ale Tamori nie zamierzał stać jak cieć przy hałdzie żwiru. Momentalnie ruszył w stronę ściany, a dalej po niej na sufit, unikając posłanego w jego stronę ataku, który w zasadzie przeleciał obok niego. Jakby tego było mało, zakręcił młyńca swoim mieczem celem odbicia nadlatujących ataków, ale okazało się to zbyteczne - umknął swą nieziemską prędkością, a z drugiej stronu, kontakt z takim pociskiem kosztowałby jego miecz wyszczerbienie, ale o tym Jun nie wiedział. Tak czy inaczej, pociski poleciały dalej, nie natrafiwszy na Juna przebiły ścianę i dało się usłyszeć kilka krzyków bólu, a może, to efekty walki między Kurogane a jego tajemniczym klonem?
No cóż, tego Jun nie wiedział, bowiem nie zamierzał on sprawdzać, co takiego potrafi jeszcze kobieta, tak więc momentalnie wprowadził swoje ciało w ruch wirowy. "Wiedźma" widząc co szykuje podniosła dłoń i wezwała swój piach by stworzyć nim tarczę, ale powiedzmy sobie szczerze - "piła" w jaką "zamienił" się Jun nie był czymś, z czym mogła się mierzyć - cóż z tego, że żelazny piach utworzył przed nią barierę, gdy uderzenie Juna zwyczajnie "wgryzło" się w nią i chociaż stawiła ona opór, to jednak uległa sile jego ciosu. Mało tego, w związku z absurdalną wręcz różnicą sił między nimi, kunoichi musiała stworzyć bariere możliwie blisko siebie, przez co dostała się w zasięg rażenia wirującego miecza i niestety, zabrakło jej prędkość by uskoczyć w bok. Miecz wszedł u nasady jej krtani i chociaż piach wiele z jego energii powstrzymał to jednak, kobieta była istotą kruchą..
Zakończywszy swój atak, ze stale aktywną Bramą Jun mógł zobaczyć jak na twarzy "Wiedźmy" maluje się obraz totalnego braku emocji. Powoli odwróciła jeszcze resztką sił głowę w stronę Umedy, może nawet chciała wyciągnąć rękę, ale w tym momencie z przeciętego ciała buchnęła czerwona posoka, wzbierająca wraz z każdym uderzeniem serca - zniszczona tętnica to bezlitosna rana. Kobieta padła na ziemie w kałuży krwi. Na ten straszliwy widok, Umeda zaczął wrzeszczeć i miotać się w swoim koncie, kobiety które go otaczało, na wpół otumanione również zaczęły uchodzić to w lewo, to wprawo, przed smokiem, który jawił się im teraz Jun.
- Nie zabijaj mnie! Nie zabijaj mnie! Zapłacę! Dam CO CHCESZ! - darł się w niebogłosy kupiec, a w tym momencie przed dziurę w ścianę zajrzał umordowany Kurogane, jego ciało było posiniaczone, miał również otwartą raną barku i opierając się o kabutowari spojrzał na kupca morderczo, ale widać było, że brakowało mu sił by zadać jakiś cios. Zza jego pleców do pomieszczenia wszedł również oficer dyżurny, który nie miał obrażeń, ale zachowywał czujność. Ostrze kunai trzymał w pogotowiu próbując rozeznać się w sytuacji, w drugiej ręce natomiast świeciło mu niewielkie źródełko światło stworzonego z czystej energii.
-Tamori-san, raport z sytuacji?
Mapka pokoju:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 31 sie 2021, o 00:28
- Rok 390 - Wiosna -
" Topór tnący Mury "
VIDEO
Gdy kobieta zaczęła upadać, powoli zdając sobie sprawę z odniesionej rany - Tamori schował swoje ostrze szybko do pochwy, tam, gdzie było jego miejsce. No i to by było na tyle jeśli chodzi o wszelki rozlew krwi - którego finalnie nie było tak dużo, jak myślał, że będzie - a to był dobry znak. Stał nad zwłokami, nie wykonując przez chwilę kolejnych ruchów. Błagalne lamenty Umedy wziął za jedyną irytację, która mogła go w tej chwili wyprowadzić z równowagi. Obrócił delikatnie głowę w jego kierunku, spoglądając groźnie w jego stronę.
Umeda już wiedział, co Jun potrafi, dlatego nie było powodów, by chełpić się swoim wyczynem, czy zdolnościami, nie mniej - był zadowolony z tego co osiągnął a ten rozlew krwi pozwolił by inni również zobaczyli, na co go stać. Czy będzie pędzącym diabłem, o którym wspominać będą inni w przyszłości? Możliwe, ale równie możliwe będzie, że każdy postara się zapomnieć o tej sytuacji tak jak i o wkładzie Umedy w to wszystko. Jun już nie podtrzymywał swojego wyostrzającego zdolności fizyczne stanu. – Gadaj kto zabił starego — Zwrócił się do tutejszego włodarza przez zęby, nawet nie zerkając w jego kierunku. Oczywiście jasne było, że mowa o starym Umedzie, któremu w dziwnych okolicznościach się odeszło. Ostrzegawczo jednak - poruszył ręką, wykonując w jego stronę delikatny gest. Nie była to groźba, ale miała go przestraszyć.
– Zostaw go Kurogane — Zwrócił się do rannego kowala. Wiedział, że rzemieślnik stoczył właśnie walkę swojego życia - najpewniej ze swoimi własnymi demonami. – Nie wyglądasz dobrze — W porównaniu rzecz jasna do Tamoriego, który wyglądał przed jak i po wejściu do pomieszczenia - dosłownie tak samo, jakby zupełnie nic się nie stało. W trakcie tego wszystkiego Jun zaczął się zastanawiać, czy to on się nie śpieszył ze ścięciem wiedźmy, czy może wszyscy inni tak szybko stoczyli swoje boje - nie miało to oczywiście znaczenia, ale wciąż był odrobinę zdumiony zdolnościami tych ludzi. Gdy tylko do pokoju wpadł Takeo, Jun skinął na niego głową – Wiedźma ubita — powiedział znudzonym tonem podczas gdy zaczął kierować się w jego stronę. – Umeda będzie musiał wypłacić odszkodowania więzionym. Rodzinie zamordowanego poborcy też. Rebelianci broni swojej jedności, wiernej Shigashi, nie szaleńcowi i wiedźmie. — Wtedy też Jun skierował się w kierunku jakiegoś krzesła, tudzież fotela - zależało mu na tym by nie tyle był ładny, ile był wygodny. Usiadł tak na tym meblu, ściągnął z głowy hełm. – Przynieście coś do picia. Wody — Oczywiście powiedział to, mówiąc głównie o sobie, ale wskazał też na pozostałych, którzy znaleźli się w pomieszczeniu - bo im też przydałoby się coś do picia. Mówił do strażników, albo i innych, którzy znaleźli się niedaleko - i nie wydawali się na przesadnie "pobitych" na pewno ktoś się taki znalazł. W tym wszystkim Juna zaczęło zastanawiać, gdzie właściwie podział się Gin...
Jun uśmiechnął się do siebie, potem zawiesił wzrok na Takeo – Gdzie jest Gin? Obiecałem mu lepsze warunki po wszystkim. — Pośród tego wszystkiego - były osoby które dużo lepiej radziły sobie z dyrygowaniem ludźmi oraz przydzielaniem zadań, tym razem - Jun nie musiał już nikogo pilnować. Mógł spokojnie poczekać na dalszy przebieg wydarzeń. No może poza delikatną obserwacją Kurogane, by aby nie zabił szalonego Umedy zbyt szybko - wydawało mu się jednak, że jest to coś czego może dopilnować dyżurny, prawdę mówiąc liczył na niego.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Hayabusa Jin
Posty: 36 Rejestracja: 8 sie 2021, o 09:09
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Młody chłopak wysoki na około 165 cm wzrostu, o pogodnym wyrazie twarzy, w zasadzie czarnych oczach i grzywie srebrnych włosów. Na sobie niebieskawe jinbei, na nogawkach owijki, natomiast waraji na stopach.
Widoczny ekwipunek: Opaska na czole, torba na prawym pośladku.
Link do KP: viewtopic.php?p=182316#p182316
Multikonta: Kakita Asagi
Post
autor: Hayabusa Jin » 31 sie 2021, o 20:54
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 83/?
Ukryty tekst
Kiedy prawdopodobnie najgroźniejsza osoba w całym tym ambarasie padła na ziemię, Jun zdecydował się momentalnie przejść do działania, nie tracąc ani pół cennej sekundy. Jego celem był teraz Umeda, którego z jakiegoś powodu Tamori podejrzewał o ojcobójstwo, a przynajmniej o wiedzę na temat tego, co mogło się z poprzednim władcą tych ziem stać...
- Nie wiem, ojciec umarł we śnie. Naprawdę nic nie wiem! - zarzekał się kupiec, który najchętniej zapadłby się chyba teraz pod ziemię, ale widząc wielkiego kowala, który chociaż poobijany spogląda na niego wraz ze swym wielkim toporo-mieczem wpadł w jeszcze większą panikę, pozostawiając pod sobą kałuże. - LITOŚCI! ODDAM WSZYSTKO! - wykrzyknął jeszcze bardziej piskliwym tonem niż zwykle, ale chyba nie bardzo miało to wiele zmieniać. Kurogane już bowiem kierował w jego stronę kroki, gdy zagadał do niego Jun. Rosły mężczyzna chciał coś odburkną gdy nagle jego oczy padły na jedną z dziewcząt. Nogi ugięły się pod potężnym mężem, a jego dłonie wypuściły oręż.
- Meduki, moja Meduki... - wyszeptał krocząc jej stronę, a ona, chociaż otumaniona rozpoznała jego głos i skierowała się w jego stronę, by ostatecznie wpaść w jego objęcia - spotkanie ojca z córką, trudno rzec jak wiele minęło czasu od kiedy zostali rozdzieleni, ale w tej chwili chyba nic innego się dla nich nie liczyło, na szczęście, inicjatywę przejął Kawamura, wydając kolejne rozkazy.
- Zabrać pana Umeda. Kobiety obecne w pokoju również, muszą przejść przez kontrolę medyczną, wszystko zrobimy w Shigashi. - zadecydował i jego ludzie dopadli do Umedy, którego związali, jednakże bez nadmiernej brutalności - jakby nie było, był on przedstawicielem miejscowych możnowładców i nawet jako przestępców, należało ich traktować odpowiednio. Inni ludzie zajęli się wyprowadzaniem pozostałych dziewcząt, ale do Kurogane i jego córki nie odważył się podejść nikt.
- Pieniądze potrafią wyprać mózg. Kto by się spodziewał... - mruknął w odpowiedzi na krótki raport Juna, spoglądając na leżące truchło kobiety. Czy to wszystko tylko przez tak niepozorną piękność? Czasem cienie potrafią być naprawdę długie, czyż nie?
- Weź moją. - rzekł na prośbę Juna odnośnie wody, po czym sięgnął za poły swojego kimona, po czym wręczył mu swój niewielki bukłak po czym rzekł w odpowiedzi na pytanie o Gin'a - Masz na myśli tamtego byłego strażnika? Tak, przybył do nas i był pomocny. Obecnie jest w Shigashi, jeszcze nie wiem, co mu naobiecywałeś, ale będzie cennym świadkiem, a to już jakiś początek... - tutaj przerwał przenosząc spojrzenie na Kurogane i jego córkę, po czym dodał oddalając się - Dobra robota. Weź sobie parę dni wolnego, zasłużyłeś. i oddalił się.
W tym momencie, potężny kowal uwolnił ze swoich objęć córkę. Chociaż nie chciał się z nią jeszcze rozstawać, zwłaszcza teraz, kiedy ją odzyskał, to wiedział, że potrzebuje ona pomocy. Co więcej, jej zeznania mogą być kluczowe dla całej sprawy.
- Panie oficerze, weźcie też moją córką... - zwrócił się do Kawamury, na co ten jedynie skinął głową i podszedł do niej, zapewniając, że odda ją całą i zdrową, po czym okrył ją własnym haori i wyprowadził na zewnątrz, z dala od widoku zgliszczy i ogólnego zniszczenia. Teraz w pomieszczeniu zostali już tylko Jun i Kurogane, sprawy chyba miały się do końca.
- Moja misja zakończona... - rzekł podchodząc do wojownika i opierając się na swojej broni, po czym spojrzał uważnie na Smoka.
- Dziękuje. Wiem, co mogłeś zrobić i wiem co wybrałeś. - rzekł nieco ciszej, świadom, że słowa jakie wypowiedział do swojego dowódcy Jun były kluczowe - Tamori skierował całą winą za obecne wydarzenia na kupca, nie wspominając kto zabił poborcę. Więcej nawet, zaznaczył, że mieszkańcy osady zawsze byli wierni Shigashi i chociaż taka była prawda, lepiej to powiedzieć, prawda?
- Weź go... - rzekł podnosząc swoje dzieło w obu rękach i podając Tamoriemu, chociaż widać było, że robi to z trudem, ale... - Mi się już nie przyda. Pozostanę prostym kowalem, a ty strzeżesz porządku czy czego tam jeszcze. Używaj go rozważnie, dobrze?
[/color] - dodał po czym przekazał Kabutowari strażnikowi z Shigashi dodając - Napiłbym się...
- Znam knajpę, w której Tamori ma stale otwarty rachunek na koszt Umedy... - odezwał się blondwłosy samuraj wchodząc do pomieszczenia z małym, aczkolwiek wyraźnym uśmiechem...
THE END - Wyprawa zakończona sukcesem
Mapka pokoju:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 1 wrz 2021, o 21:13
- Rok 390 - Wiosna -
" Pokój "
VIDEO
Jedyną rzeczą, jaką Kapelusznik chciał w tej chwili zrobić - to opuścić tę fortecę, gdy już sobie kilka chwil posiedzi. Obserwował jak wszyscy powoli opuszczają posiadłość Umedy, albo zajmują się swoimi zadaniami - koniec końców i on musiał wyjść. Zrobił to, zabierając ze sobą swój nowy topór. Pierwszym przystankiem była karczma. Nie był to byle jaki lokal, bo prowadził go poznany już Shimpachi, który zdawał się również, brać udział w całej tej zadymie, jaką wywołał Jun.
Kapelusznik potrzebował chwili spokoju sam ze sobą po całym zamieszaniu, które zbyt szybko nie zniknie, przez co kolejne kilka dni będą pełne problemów, zarówno tutaj jak i w Shigashi - choć w mieście i tak będzie ciszej. Tym, co było najważniejsze, to zmyć całą tę krew ze swojej zbroi. Najgorszym co mógł uczynić, było paradowanie w pokrwawionych brzęczących płytkach pancerza - ot, nie wypadało tak chodzić, to jedno - nie można też było bez powodu straszyć ludzi w taki sposób - chociaż niektórych się powinno. Na czyszczeniu zbroi i późniejszym odpoczywaniu spędził resztę dnia i wieczoru. Chciał uniknąć powrotu z głównym oddziałem, bo to wymagałoby od niego jeszcze dodatkowych prac, a po wszystkim, co zaszło - nie chciał się obecnie za bardzo w nic mieszać.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 1 wrz 2021, o 22:23
- Rok 390 - Wiosna -
" Pokój "
VIDEO
Wieczór - dobrze go było spędzić w swoim własnym pokoju. Jun nie zajmował się tak naprawdę niczym, ani też zbytnio nie rozmyślał przed snem. Ot, gdy skończył ze swoją zbroją, poszedł spać. Dopiero o poranku, gdy już nie musiał zakładać zbroi - już z samego rana przystąpił do pakowania swoich rzeczy. Tym razem wracał z nowym sprzętem, który miał mu się bardzo w niedalekiej przyszłości przydać.
Dopiero gdy był gotowy - do wyjścia z pokoju, nie zamknięcia rachunku, który dla niego był tutaj zawsze otwarty, zdecydował się zejść do głównej sali, gdzie po kilku chwilach rozglądania się - wybrał dla siebie miejsce. Nie chciał zajmować strefy dla tak zwanych vipów, dlatego wybrał neutralne miejsce. Zasiadł przy jednym z wolnych stolików, mniej więcej w okolicy środka pomieszczenia. To było miejsce, które wybrał i przy którym zdecydował, że spędzi kolejne kilkanaście minut a może i nawet godzinę. Zwykle zajmowałby się w takich chwilach swoimi mapami, ale tym razem nie miał na to głowy, ani tym bardziej nie miał żadnych ciekawych elementów, które mógł do swoich map dodać, dorysować. Gdy odebrano od niego zamówienie - które jak warto dodać, wcale wymyślne nie było, rozluźnił się i zwyczajnie poczekał - najpierw na wodę, którą mu doniesiono, a później na jedzenie, którym zamierzał się zająć od razu. Spędził tak około pół godziny, może i dłużej - nawet po zjedzeniu zdecydował się poświęcić nieco czasu tutejszym ludziom - głównie obserwował ich zachowania i nastawienie. Ot, ciekawiło go to jak zapatrują się na dalsze zmiany, które z pewnością nadejdą gdy wszyscy już wrócą z Shigashi. Póki co - pozostawali bez włodarza.
Gdy już zdecydował się opuścić lokal - musiał potrenować, jak codziennie rano, dlatego wyszedł z budynku i zaczął rozglądać się po "ulicach" miasteczka, których zbyt wiele nie było. Szybko zszedł z drogi i udał się w pobliski las, tuż obok drogi do wioski, którą jeszcze wczoraj odwiedzał. Tam, całkiem blisko linii drzew zaczął ćwiczyć, zajmował się nie tylko treningiem wytrzymałościowym, ale też nie chciał stracić wprawy w mieczu, dlatego nie zrezygnował z pół godziny, które mógł poświęcić na machanie swoim mieczem. Dlaczego nie toporem? Nie chciał się nim afiszować. Ćwiczenia z nim miał zamiar zacząć już niedługo.
Gdy jego trening dobiegł końca i wrócił do lokalu. W środku wszedł do swojego pokoju i zaczął ubierać zbroje. Zajęło mu to trochę czasu, lecz w końcu był gotowy - tym razem zrezygnował z helmu i na jego głowie wylądował rzucający się w oczy kapelusz. Tak gotowy - opuścił budynek i zaczął opuszczać okolicę, najpierw pokonując most, by zaraz pokierować się w stronę miasta Shigashi no Kibu. Wyglądało na to, że było nieco wygodniej bez tych wszystkich pierdół, które musiał przedtem taszczyć ze sobą dla Groma, który to pewnie teraz objada się u swojego właściciela.
- Shigashi no Kibu -
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość