Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 11 cze 2021, o 14:52
- Rok 390 - Wiosna -
[/color][/b]
" Konflikt "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11 [/youtube]
Sytuacja w pokoju nie miała już większego znaczenia, działo się po prostu to - co miało się dziać. Wszelkie zapewnienia - a raczej, potencjalne zapewnienia, jakimi uraczył go Gin, musiały wystarczyć. Nie mniej potwierdziło się tylko to, że Jun nie miał zbyt dużo czasu na swoje działania, bo im dalej - tym większa szansa, że jeden z trybików się zepsuje i na pewno będzie to Gin.
Samuraj nie zwykł wypominać swoich snów, które potrafiły być bardzo różne. Przeżyty koszmar jednak podtrzymywał go w dosyć grobowym nastroju, bo kto wie, czy nie był to tylko wytwór jego wyobraźni, ale i faktyczny, zamierzony wpływ na jego świadomość? Póki nie stanął twarzą w twarz ze zdolnościami tamtej jędzy, pełni przekonania mieć nie mógł, zwłaszcza że Gin poruszył ciekawą rzecz odnośnie sprawdzania jedzenia, bardziej prześmiewczo, jednak dał mu do myślenia. Na całe szczęście, poranek pozwolił mu nieznacznie wypocząć, ale więcej wypoczynku nie potrzebował. O dziwo nie wydarzyło się nic, czego mógłby żałować i tak na spokojnie, mógł udać się w kierunku zbuntowanej osady. Pozostawało pytanie, czy wszystko szło równie łatwo po stronie Shimpachiego, jak jego własna droga na miejsce.
Widok osady nieszczególnie go zdziwił, może poza tymi hełmami nabitymi na kawałki drewna. To była jawna oznaka agresji i buntu, ale skąd tyle hełmów? Czy ludzie Umedy to aż taka beznadziejna hołota, że tyle ich zgubili? Nie byli przyjaźnie nastawieni i sytuacji wcale nie poprawiał fakt, że również budowali umocnienia...
– Ludzie co z wami?! — Krzyknął w ich kierunku Tamori, gdy tylko dostrzegł pierwszych uzbrojonych wieśniaków. – Budujecie mur jak Umeda! — Westchnął ciężko, po tym jak rozległ się dźwięk dzwonu mający zaalarmować wszystkich ważnych i mniej ważnych. – Schowajcie te patyki, przede mną was nie uchronią, te umocnienia też — Nie wykonywał żadnych przesadnie agresywnych ruchów, może poza tym, że nieco bardziej uwydatnił trzymany w ręce kij z materiałem symbolizującym pokój. Żaden był z niego rozjemca, bo wszelką przychylność, jaką przynosiła mu flaga, na pewno rozwiewał swoim pancerzem i tonem. – Wpuśćcie mnie i dajcie kogoś kompetentnego do rozmowy o sytuacji w tym regionie — Nie miał zamiaru rezygnować z wejścia do czegoś, co można nazwać ich fortem, nawet jakby miał wchodzić pomiędzy tymi wszystkimi palikami i innym dziadostwem. Oczywiście, preferowałby po prostu wejście po baszcie i przejście po ścianie na bezpieczny fragment, bo w końcu - raczej tam nie zabudowali tego pułapkami, by samemu w nie nie wpadać. Jeśli w kierunku Tamoriego poleciała jakaś strzała, włócznia, lub innego rodzaju broń... Na pewno nie był pocieszony i miał zamiar czy to wykonać sus w lewo, tudzież prawo, jak najbardziej obszerny by uniknąć potencjalnej, groźnej broni.
Nie miał zamiaru się rozwodzić nad tematem swojej obecności w tej osadzie. Było źle w obu miejscach i jeśli należało zaprowadzić porządek i tu i tam, niech tak się stanie.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834 Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja - Tachi + Wakizashi - Długi łuk + Kołczan
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kakita Asagi » 19 cze 2021, o 20:39
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 61/?
Ukryty tekst
Sny czasami bywają prorocze, a czasami są efektem działania wrogich sił. W świecie gdzie zmarli powstawali do życia, a stworzone z czystej chakry demony wędrowały siejąc zniszczenie i grozę... wszystko mogło być możliwe. Może istotnie, tajemnicza wiedźma zdecydowała się spróbować złamać ducha naszego bohatera i zesłać mu jakiś senny koszmar? A może nawet więcej, udało się jej jakoś kraść do jego pokoju, przykładowo przenikając bezszelestnie przez ściany, a następnie jakaś techniką nakłonić go do wyjawienia sekretów, a następnie uśpić? Pytaniem pozostawało, dlaczego by go pozostawiła żywa? Może dla zabawy i sportu, a może... może to był jedynie zły sen?
Czymkolwiek nie były nocne widziadła, rzeczywistość zastana w wiosce była jak najbardziej prawdziwa. Wieśniacy szykowali się do wojny, jakie mieli szansę? No cóż, przeciwko naszemu bohaterowi najpewniej mizerne, ale przeciwko Umedzie? Może jedna mała wioska nie była niczym istotnym, ale... jeśli nie była to jedna wioska? Co jeśli władza Umedy sięgała na więcej niż jedną osadę i wszędzie napsuł na tyle dużo krwi mieszkańcom, że zdecydowali się oni podobnie jak ci wszcząć bunt, to zawierucha mogłaby objąć spory obszar prowincji. I nie byłoby to nikomu na rękę - delikatny system feudalny opierający się na tym, że nieliczni bogaci, trzymali w szachy licznych ubogich, a smyczą kontrolująca masy była broń. Broń, najczęściej w rękach wykwalifikowanych jednostek, przez niektórych zwanych shinobi, przez innych samurajami, ale najbardziej popularne określenie to - ten pieprzony najemnik. I taka była prawda.
"Komitet powitalny" jaki oczekiwał naszego bohatera stał w milczeniu słuchając pewnych słów samuraja, który... chyba nie zamierzał podchodzić. Mimo wszystko, stał teraz na zgliszczach zniszczonego mostu, a po drugiej stronie rzeki znajdowała się ufortyfikowana część osady. I chociaż Jun mógłby bez trudu przejść po wodzie, to z jakiegoś powodu nie zamierzał tego robić, a co do lecących w jego stronę pocisków, to na razie również nic nie wystrzelono. Przeciwnie - pełna pewności postawa, wspaniała zbroja i rosła postura sprawiały, że wieśniacy nie byli wcale tak chętni atakować, nawet jeśli mieli pod ręką wszelaki oręż. Tak naprawdę w ich oczach widać było strach i niepewność, jak ci ludzie zdołali sami pokonać najemników? Może gdzieś w głębi osady kryli się prawdziwi sprawcy masakry, jaką spotkały oddziały Umedy, a może chwilowo nie było ich w pobliżu> Tego Jun nie wiedział.
Powiedz kim jesteś przybyszu! I zostaw broń na widoku! - zawołał jeden z mężczyzn, a następnie przekazał coś do kolegi, który odbiegł w głąb palisady i wtedy... Tamori czekając mógł się lepiej przyjrzeć, to przynajmniej troje ze stojących na brzegu osób było kobietami, zdecydowanie starszymi niż te, które widział na dworze Umedy, ale w przeciwieństwie do mężczyzn, one wyglądały dużo odważniej i poważniej.
Po krótkiej chwili "posłaniec" wrócił w towarzystwie dwóch mężczyzn. Jednym z nich był niewysoki staruszek oraz towarzyszący mu rosły chłop, niosący przerzucony przez ramię ciężki młot - oto chyba nasz bohater miał spotkać sprawców całego "zamieszania".
- Nazywam się Tenjin, jestem starostą tej wioski. Podobno niesiesz znak pokoju, jeśli tak jest w istocie, podejdzie bez broni, a my opuścimy swoją. - zawołał z oddalonego brzegu starszy pan, a jego towarzysz oparł młot o ziemię i skrzyżował dłonie w geście dezaprobaty. Jego spojrzenie było również inne niż przerażonego wokoło motłochu, ten był pewny siebie i zdecydowanie nieufny. Co zaś się tyczy chłopów, to zbiegowisko robiło się coraz większe, teraz już przynajmniej 30 par oczu (pewnie cała osada) zbiegła się by obserwować naszego bohatera, byli starzy, były i dziedzi, ale nigdzie nie było młodych kobiet. Dziwna sprawa, prawda? Jakby jednak nie było, jeśli Jun spełni prośbę mieszkańców, nikt do niego nie strzeli i na gest Tenjina wszyscy opuszczą broń.
Mapka wioski
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 23 cze 2021, o 01:42
- Rok 390 - Wiosna -
[/color][/b]
" Konflikt "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11 [/youtube]
Zaprzątanie sobie głowy złym snem zbyt długo i zbyt mocno byłoby zupełnie nie w stylu miecznika. Owszem - zdolności ninja były umysłem nieogarnialne, ale wierzył w swoje umiejętności i wytrzymałość, wierzył i wiedział, że nie dałby się tak łatwo podejść. Podejść, oszukać, wykorzystać. Poza tym - nawet jeśli przyjąć tezę, że powiedział jej wszystko, bo został do tego zmuszony... To co z tego? Wciąż żył i działał. Nawet bez wsparcia wiedział, że sobie poradzi. Wsparcie... Nie było dla niego a dla innych. Nie mniej, to byłby najczarniejszy ze scenariuszy, jakie można byłoby tutaj narysować. Na całe szczęście, nikt nie miał aż tak czarnego kawałka węgla, by narysować tę tragedię.
Obraz, jaki rysował się przed jego oczami, był niczym innym jak nędzą i rozpaczą. Może i niektórzy wyglądali odważnie, ale brakowało tutaj determinacji i zdolności. Musiał za tym stać ktoś inny, albo - Umeda miał na głowie znacznie więcej problemów niżeli tylko ta jedna wioska. Zgadzałoby się to z założeniem, że zamordował własnego ojca - tylko czy Umeda zrobił to umyślnie? W tej chwili brakowało mu dowodów, by dowieść cokolwiek. Stał teraz naprzeciw temu, co można było nazwać siedzibą rebeliantów. Nie zdziwiło go specjalnie to, że brakowało tutaj młodych kobiet. Najpewniej chcieli je chronić i trzymali je bardziej z tyłu, albo odesłali do dalszych rodzin, jeśli je mieli... Albo - wszystkie skończyły w nieszczęsnym haremie Umedy i o to jest cała ta wojna. Co z tego, że Jun zazwyczaj przychylnie podchodził do farmerów, gdy tutaj - tym razem miał przed sobą bandę nie farmerów, nie wieśniakó - rebeliantów a w dodatku i morderców, nie wiedział jeszcze, który z nich, ale któryś na pewno dopuścił się tych niecnych czynów, które należało wciąż ukarać, nawet jeżeli to oni mieli w tym konflikcie racje.
Zdawałoby się, że jego złość nie ustąpiła całkiem, a raczej - zmieniła się w coś na kształt irytuacji – Waszym zbawieniem, albo zgubą - zależy jak postąpicie! — Zwrócił się do mężczyzny, który jako pierwszy go wywołał. Nie miał zamiaru, ani ochoty wdawać się w pyskówkę przez palisadę. To byłaby dziecinada, broni również nie miał ochoty oddawać. Gdyby miał to zrobić, byłby tylko bardziej zdenerwowany, a i bez broni potrafił być groźny, o ile nie groźniejszy niżeli z mieczem w dłoni. Ot - wolał poczekać aż przyjdzie ktoś skory do rozmowy, tym razem padło na Tenjina, jak zdołał mu się przedstawić starzec. – Stauszku. Moje dłonie są równie niebezpieczne co miecz przy moim pasie. Nie dacie mi powodów, to po niego nie sięgnę. — Wskazał leniwie ręka w kierunku starca, drugą natomiast lekko wskazał na swój miecz. Nie kładł na nim ręki. Gdyby nawet spróbował, wyciągnął go, to raczej tutejsi by tego nie spostrzegli. Poza tym - nie można było zapomnieć o wielkim łuku na plecach, który robił wrażenie, na pewno nie pozostawiał wiele udziałowi wyobraźni w tym, co można przy jego pomocy zrobić. – Jestem Jun, samuraj z Shigashi. Potrzebuję rozmawiać z dowódcą tej małej rebelii - prawdziwym, nie sołtysem. — Szedł wzdłuż brzegu, przez moment, przesuwając się to w lewo, to w prawo, starając się nie utracić spojrzenia na gapiów, sołtysa i tych którzy wciąż sądzili, że są w stanie mu zagrozić. Końcowo - nie miał bladego pojęcia co myśleć o tej rebelii - jeśli chodziło o kobiety, to bardzo słusznie, lecz wciąż nie przynosiło to żadnego rozwiązania.
Ostatnim czego chciał byl niepotrzebny rozlew krwi. Nie mógł sobie pozwolić natomiast na odłożenie broni i ustąpienie. W swoim spojrzeniu na sprawę, to on rozdawał karty, nie oni, banda buntowników oskrżonych o bunt i morderstwo, między innymi mniejszymi sprawami które można było im zarzucić.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834 Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja - Tachi + Wakizashi - Długi łuk + Kołczan
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kakita Asagi » 27 cze 2021, o 21:19
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 61/?
Ukryty tekst
Ok, generalnie możemy ostrożnie założyć, że dotychczas istotnie to właśnie Jun rozdawał wszelkie karty w rozdaniu, jakim były ostatnie dni - to on zdecydował jaką drogę obrać, jakimi posunięciami odwracać wszelkie niedogodności na swoją korzyść, ale jak długo mogło trwać takie szczęście i czy było to szczęście? Na razie sytuacja wydawała się iść zgodnie z dotychczasowym przebiegiem wydarzeń - ot kolejna banda niewiele znaczących chłystków myślała, że zdołała zastraszyć kogoś, kto spojrzał w oczy samemu Hanowi (i jakoś to przeżył), a obecnie zaliczał się do najsilniejszych i najbardziej poszukiwanych (przez niektóre gremia) jednostek w świecie Shinobi - czytającym pozostawimy ocenę, czy należy mu zazdrościć, czy przeciwnie, współczuć...
Butna postawa strażnika prawa wywołała poruszenie, a raczej, oburzenie na brzegu. Chociaż miejscowi tłoczyli się i szeptali między sobą, bowiem jak to można tak obrażać szacownego sołtysa, to jednak nikt nie odważył się wypuścić w stronę opancerzonego przybysza nawet głośniejszych oblegi - zdecydowanie panował tutaj strach. Czy tacy ludzie mogli położyć oddział Umedy? Nawet jeśli nie składał się on z doborowych wojów, to jednak z byle motłochem powinien sobie poradzić, tak więc najpewniej ktoś się jeszcze musiał za tym wszystkim chować, pytanie, czy był gdzieś pod ręką?
- Człowieka pokoju stać na gest pokoju. - zaczął Tenjin, który mimo wszystko nie przejął się chwilowym zrzuceniem z pantałyku, jednakże tylko on zachowywał spokój. I widać to było, tak więc, staruszek podniósł jedynie dłoń do góry, na co poruszenie wśród zebranych zrobiło się większe. "Przypadkowi" żołnierze spoglądali to po sobie, to po sołtysie, a ostatecznie skupili spojrzenie na kowalu, niejako wskazując, kto w kwestiach bojowym ma tutaj najwięcej do powiedzenia, ale... to chyba przecież sam wiedziałeś już od dawna, czyż nie?
- W takim razie szukasz mnie! - zawołał gromko umięśniony mężczyzna, prostując się. Jego postawa była na swój sposób podobna do tej, którą zaprezentował nie tak dawno pobity przez Juna strażnik, z tą tylko różnicą, że tutaj nie było zwykłej głupiej buty i pychy, w oczach kowala iskrzyły płomienie charakterystyczne dla człowieka, który już niewiele ma do stracenia i jest zdecydowany kroczyć ścieżką zatracania, nawet jeśli będzie trzeba to do piekła. To najgroźniejszy typ człowieka, czyż nie?
- Nazywam się Kurogane, jestem kowalem i stoję za tym, co ty nazywasz małą rebelią a dla nas to być albo nie być. - kontynuował gromkim tonem, który zdawał się dodawać odwagi jego towarzyszą, w których jakby wstąpiły nowe siły. Czy będą atakować, czy teraz w końcu zdecydują się na ten ruch?
- Mówisz że jesteś samurajem i przychodzisz z białą flagą. Zrobiłem w życiu nie jeden miecz, z którego korzystali pokrewni tobie. Zaufam ci zatem. Opuścić broń i przepuścić go. - rozkazał Kurogane po czym ciężkim wzrokiem skarcił tych, co się ociągali i droga do wioski stała przed Junem otworem.
- Ufam, że nie popełniał błędu, samuraju .
O ile po drodze Jun nie odstawił jakiegoś numeru, Kurogane zaprowadzi go przez osadę w stronę swojej kuźni. Teraz właśnie nasz bohater będzie mógł zrozumieć, skąd te słupy dymu które widział niedawno - oto wieśniacy na poważnie szykują się do walki, kując prowizoryczną broń, najpewniej pod okiem wspomnianego kowala i jego uczniów - kilka egzemplarzy włóczni wygląda całkiem całkiem, ale w większości są to topory i inna "niegodna broń". Ponad to, w sporo było rozstawionych namiotów i innych prowizorycznych schronień, tu i ówdzie rozbięta była skóra jakiegoś upolowanego dzikiego zwierza, widać było, wszyscy szykowali się jak tylko mogli - ci co nie oprawiali oręża, znosili drewno i inne materiały niezbędne do jego wyrobienia. Zbyt starzy do tej pracy dbali o dostawy żywności, ot mała armia...
Nie będzie niespodzianką jeśli powiemy, że na naszego bohatera wszyscy będą spoglądać mocno spode łba i chować się po kątach? Skoro tak, to przejdźmy do chaty, stanowiącej chwilową kwaterę kowala, który wpuści do środka Juna oraz sołtysa, a sam za nimi zamknie drzwi.
- Nie to co u was w Shigashi, ale przynajmniej nie pada - powie kowal wskazując wnętrze swej ciżby - a tam ubogo, jeden stół, parę taboretów, nad paleniskiem nic się nie gotuje, no ale cóż począć? Jakby nie było, Kurogane wskazał miejsca do siedzenia, sam usiądzie i...
- No dobrze... A więc z czym do nas przychodzicie, mości samuraju?
Mapka wioski
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 1 lip 2021, o 11:41
- Rok 390 - Wiosna -
[/color][/b]
" Konflikt "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11 [/youtube]
Jak można było obrażać szanowanego sołtysa rebelianta, który wypowiedział posłuszeństwo swojemu panu? Otóż można było, bo w obecnej chwili nie był szanowanym sołtysem a zwyczajnym buntownikiem. Należało nazywać rzeczy po imieniu, czego ludzie zwykle bali się robić. Punkt widzenia zależał od punktu siedzenia, lecz jedno pozostawało w tym niezmienne - prawda i fakty, którymi kierował się Tamori. Dokonano tutaj morderstwa i buntu, właśnie dlatego nie zasługiwali na przesadny szacunek, bo czy psu-mordercy powinno się go okazywać? Tutejsi zachowywali się jak jedno ciało, co sugerowało, że są gotowi na poniesienie konsekwencji. Jun zastanawiał się przez moment czy będą gotowi je ponieść, albo wskazać tego, który je poniesie.
Kapelusznik nie odpowiedział sołtysowi. Mruknął tylko niepocieszony jego słowami. Kimże oni byli, by w ogóle mówić o pokoju w jego stronę? Buntownicy i potencjalni mordercy. Tutejsi mu jednak ufali, więc albo on był pomysłodawcą, albo ich werbalnym obrońcą. Kowal - tak, dokładnie tego się spodziewał, nie był zaskoczony, wszak - to o nim tyle słyszał jako prawdziwemu przywódcy. Obecnie już naliczył dwóch. Ton, jaki przyjął, był spodziewany. Miał zagrzewać do boju swoich, utrzymywać ich w nastawieniu, by nie stracili woli walki o swoje, jeśli Tamori miałby czegoś próbować - i owszem miał, ale gdy obserwował ludzi, nie był pewien czy to dobry czas. Delikatnie się uśmiechnął, gdy wspomniane było kowalskie doświadczenie Kurogane. Może i wykuł nie jeden miecz, ale na pewno nie taki jak jego. Jak został puszczony - to i miał zamiar wejść dalej. Zgniecenie tego kruchego pokoju nikomu nie służyło, a już najmniej tym ludziom.
Jun nie zatrzymywał się jeśli nie musiał i wkroczył do domostwa kowala. To, co było w środku, wcale nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, ale też nie potrzebował wielu wygód. Ot, co najważniejsze zawsze mu wystarczało, ale jeśli można było mieć więcej, jak w Dogakure, to czemu nie korzystać? – Wystarczy i tyle — Odparł chłodno gdy usiadł przy jednym z siedzisk, również ściągnął z głowy hełm, jeśli jeszcze go miał. Kapelusz rzecz jasna gdzieś tam przewieszony również sobie był, najpewniej na plecach, na pasku, by swobodnie wymieniać go z hełmem jeśli go najdzie ochota. – Ty mi powiedz. Wy zabiliście poborcę. Wy się zbuntowaliście. To jednak Umeda zabiera i odurza kobiety. Nakłada pieczęci na pracowników... — Poruszył najważniejsze tematy, które go interesowały, liczył, że kowal rozwinie je wystarczająco, jeśli jednak nie, to będzie musiał ciągnąć go za język, ale póki nie padły konkretne pytania, to może dowie się czegoś, o czym jeszcze nie wie. – No i gdzie macie tych najemników? — Zapytał już dosyć pretensjonalnym tonem. Liczył spotkać się z faktycznym wojownikiem, który mógłby narobić sporo szumu. Nie chciał wierzyć, że wszystko to było robotą kilku farmerów.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834 Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja - Tachi + Wakizashi - Długi łuk + Kołczan
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kakita Asagi » 5 lip 2021, o 21:32
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 63/?
Ukryty tekst
No cóż można rzecz? Jak wspomniano, nie musząc się zatrzymywać, Jun tego nie czynił i tak w istocie było - nikt nie próbował go zaatakować, więc spokojnie mógł iść za kowalem do jego kwatery, a tam w końcu porozmawiać z tymi, z którymi chciał, pytaniem oczywiście stale pozostawało, o czym i czy na pewno na tematy, które go interesują. Prawdą bowiem było, że w całym tym zamieszaniu, w zabawie w dobrych i złych, była cała masa szarości i nasz bohater zdawał się być tego świadomym, jednakże... kara za winy musiała spaść, zawsze. Oczywiście, zawsze zostawiało (o kolejne pytanie), czy zgodnie z tym co rozważał nasz bohater, odpowiedzialność będzie zbiorowa, czy może jednak w obliczu śmierci, a przynajmniej bólu i cierpienia, dotąd tak jednomyślni i zżyci, jednak nie wydadzą jakiegoś kozła ofiarnego. Jakby to w ogóle miało jakkolwiek im pomóc...
Jakby jednak nie było, panowie zasiadli przy stole do nazwijmy to rokowań. Jako, że za dużo miejsca nie było, Jun musiał swój kapelusz położyć na plecaku, ale nie stanowiło to większego problemu (w przeciwieństwie do jego pancerza, który skrzypiał przy ruchach, ale taki urok zbroi).
Smok nie zamierzał marnować czasu i od razu przeszedł do sedna, zadając konkretne pytania. Sołtys, który chyba zrozumiał, że jest w zasadzie wyłączony z tej dyskusji przeniósł spojrzenie na kowala, który oparł swoje mocarne dłonie na stole i podparł na nich brodę, po czym odchylił się lekko do tyłu biorąc oddech.
- Jest tak jak mówisz. Zabiliśmy poborcę, ale musisz znać kontekst, chociaż jak słyszę, część już znasz. - zaczął Kurogane swoim mocnym głosem, chociaż na wspomnienie o najemnikach lekko podniósł brew, czy coś o tym powie? To się dopiero okaże.
- Generalnie, władza Umedów nad terenami wokół Dogakure zawsze była dobra i nie mogliśmy źle mówić na naszych panów. - zaczął kowal, a sołtys skinieniem głowy dał znak, że się z tym zgadza, tak więc mocarny mężczyzna kontynuował - Jednakże, jakiś czas temu sprawy obrały dziwny obrót, w zasadzie, to kilka miesięcy temu. Podobno, od kiedy pojawiła się ta nowa doradczyni łapiąca strzały w locie. Z jakiegoś powodu nagle zaczęły niezwykle rosnąć podatki, zdecydowanie ponad nasze możliwości. Zbierane były częściej... - tutaj brew Kurogane zaczął się nieznacznie poruszać, on sam wyprostował się, a jego prawa dłoń zamknęła się w pięść, a jego oddech głębszy, nadał dodatkowej, złowrogiej nuty do kolejnych słów, które wypowiadał wyraźnie walcząc z sobą, by nie wybuchnąć.
- Znasz to, kiedy ktoś zabiera wszystko co masz, samuraju ? Ja znam... Rzeczy to tylko rzeczy, ale gdy sięgnęli po nasze żony, siostry... córki. w tym momencie dłoń kowala uderzyła w stół, a ten zatrząsł się potężnie, pękając w kilku miejscach. Jaką siłę miał ten mężczyzna, by być w stanie tego dokonać?
- Tak, zabiliśmy poborce, ale wiesz czemu? Kiedy znów przyszli rabować, nie miałem już wiele. Uznali więc, że zabiorą moją Meduki... Tego nie mogłem im pozwolić zrobić i nie pozwoliłem. Patrzyła na mnie błagalnym spojrzeniem, a oni niemalże wyrywali mi ją z rąk. I to dumne spojrzenie tej gnidy... Niewiele myślałem, sięgnąłem co miałem pod ręką, chyba jakiś młot, albo pręt mam ich sporo, po czym walnąłem go w łeb. Słabe są ciała bogaczy co nigdy się nie zajmowali prawdziwą pracą, makówka spadła mu z ramion i poleciała parę metrów. Na ten widok reszta uciekła. Dobre uderzenie... - odpowiedział kipiąc z gniewu i spoglądając na Juna nerwowo. W zasadzie, w tej chwili wyglądał jak rozjuszone zwierzę i w tym momencie zainterweniował sołtys kładąc dłoń na jego ramieniu i wszystko jakby się uspokoiło.
- Nie żałuje tego co zrobiłem. Nikt z nas nie żałuje. Śmieć zasłużył na śmierć, jako samuraj powinieneś to rozumieć, tamten to rozumiał... - rzekł na końcu... uświadamiając sobie, że chyba powiedział o kilka słów za dużo. Ostatecznie więc, jakby zdając sobie z tego sprawę przewrócił oczami, gniew to nigdy nie jest dobry doradca, prawda?
- Jesteśmy tu sami. Czekamy na to co przyjdzie, widzę, że przyszedłeś ty. Co zrobisz? - zapytał ostatecznie spoglądając spode łba na smoka. Czy mówił prawdę, czy nigdzie tutaj nie krył się jakiś wyszkolony zabójca, który tylko zastanawiał się, w jaki sposób skrzywdzić naszego bohatera? A może przeciwnie, wyszkolonych zabójców już nie było, bo właśnie wycinali w pień straż Umedy pod nieobecność Juna przeprowadzając ostatni atak? Tego nie wiesz.
Mapka wioski
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 11 lip 2021, o 18:00
- Rok 390 - Wiosna -
[/color][/b]
" Konflikt "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11 [/youtube]
Rokowania nie zapowiadały się na szczególnie długie. Jun przedstawił swoje pytania jasno, a sam Kurogane również nie owijał w bawełnę ze swoimi odpowiedziami, które szybko potwierdzały wizję kapelusznika. Mężczyzna od samego początku unosił się w złości głosem na słowa samuraja, ale czy można go było winić za złość gdy wyrzucono, na jego własny stół, wszystkie jego winy? Zwłaszcza że do każdej się przyznał.
Prócz przyznania się do każdego z zarzucanych mu oraz tutejszym ludziom czynów padło jeszcze kilka innych, istotnych informacji. Odrobina tła odnośnie władzy ojca - co wedle informacji, jakie posiadał Tamori od straży, było jedynie perspektywą tutejszych wieśniaków, a nie faktem - tam miał drugą opinię. Wszystko jednak zmieniły podniesione podatki i kobieta chwytająca strzały w locie. Coś, co od samego początku wydaje się być głównym punktem łączącym wszystkie historie w całość. Jeśli wierzyć tym informacjom, musiała być kunoichi wyszkoloną nie tylko w fuinjutsu, ale również musiała również mieć doskonały wzrok i refleks - inaczej jej zdolności nie stałyby się tak popularne, tak szybko. Z drugiej strony - nie była na tyle odważna, albo zabrakło jej ochoty, by zaatakować rebeliantów i pozbyć się zagrożenia, jakie stwarzali. Zabawnym w tym było to, że wieśniacy sami sprowadzili na swoją przyszłość kłopoty - robiąc ze swoją wioską to, co właśnie uczynili. Choć Kurogane miał racje w jednym - coś należało zrobić przeciwko takim ciemiężycielom, zwłaszcza że owy ciemiężyciel nie potrafił sam zdławić buntu, co z miejsca stawiało go jako niegodnego władzy osobnika - należało zadać sobie w tej chwili pytanie - czy problemy były efektem opętania przez tę wężową kobietę, czy może Umeda był chłopaczyną o słabym i wątłym umyśle i zmanipuluje go każdy? Znał go za krótko by jednogłośnie stwierdzić. Obecnie przychylał się do wersji - że jest po prostu głupi.
Pośród tych informacji pojawiło się coś jeszcze - kolejna błyszcząca iskra Yinzin - kolejny Samuraj, albo ten sam, jakiego miał okazję już poznać. Shimpachi – Samurajowie ostatnimi czasy rosną jak grzyby po deszczu — Odparł dosyć markotnie Jun, komentując dopowiedzenie o tym jak powinien postępować. – Mogę go znać? W Dogakure jest jeden, który posługuje się Yinzińską mową — Spytał się kowala, nie zmieniając markotnego tonu, jaki przybrał przed momentem. Spojrzał tym razem w kierunku zarządcy wioski, liczył, że i on coś dopowie do całej tej nieszczęsnej historii. – Kto odparł siepaczy Umedy? Wy? Sami? Zabicie poborcy wystarczyło? — Potrzebował pełnej wersji wydarzeń - zadał to pytanie, bo chciał być pewien, czy nie mieszają się w to jeszcze jakieś siły trzecia, a może nawet i czwarte. – Kurogane, jeśli chcecie to zakończyć, będę potrzebował ludzi, zajmą się tymi dziewczynami od razu, ja zajmę się tą czarownicą. — Wykrzywił wyraz twarzy w wyraźnym grymasie spoglądając w stronę drzwi chałupy – Jeśli jest ktoś kto mógłby się przydać - mów, to nie czas na gierki. Ta wiedźma - ktoś z was ją widział gdy chwytała strzały? Jaki kolor oczu miała wtedy? — Ta informacja mogła mu pomóc w ocenie zagrożenia przed jakim stawał - nie żeby to zmieniło jego postępowanie, ale na pewno mogło zmienićjego podejście do całej sytuacji związanej z szybkim przewrotem w Dogakure. By wiedzieć co się dzieje - musiał znać jej umiejętności. Znawcą shinobi nie był, ale pewną dozę ich umiejętności znał, dlatego właśnie zależało mu na tej wiedzy. Zrobił pauzę, oczekując na odpowiedź, po której zamierzał dodać coś jeszcze – Rozmawiałem ze strażą w Dogakure. Gin i reszta ludzi też się jej boją. — Skrzyżował ręce na torsie, obserwując kowala i jego najmniejsze ruchy. Nie odrywał od niego przez chwilę wzroku – Jeśli zależy ci na Meduki, zrobimy to dzisiaj przed wieczorem. Widziałem je w zamku. — Po czym podniósł się z krzesła, zarazem zerkając odruchowo na sołtysa a potem za drzwi, na cały ten bajzel pośród którego się znalazł.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834 Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja - Tachi + Wakizashi - Długi łuk + Kołczan
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kakita Asagi » 21 lip 2021, o 19:35
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 65/?
Ukryty tekst
Mapka wioski
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 28 lip 2021, o 20:12
- Rok 390 - Wiosna -
" Konflikt "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11 [/youtube]
Tajemnica sprawy w Dogakure wcale nie była aż taka tajemnicza jak się na początku wydawać mogło - choć, na pewno każdy starał się utrzymać swoje działania i powody w sekrecie. Najbardziej enigamtycznym graczem był jednak Shimpachi. Czego chciał ten Yinzińczyk od tego miejsca i jego mieszkańców? Tego Jun nie wiedział - mógł jednak zakładać, że sprawiedliwości. Tym, co jednak nieco osłabiło zapał Juna do całej sprawy była informacja, że to właśnie Shimpachi zrobił to wszystko, że ci tajemniczy Ninja nigdy nie istnieli i nie będą w stanie odegrać tutaj żadnej roli. Kapelusznik liczył, że ich wkład jeszcze zostanie tutaj wykorzystany - przeliczył się okropnie.
Dobry glina czy nie - wiedział już wszystko i mógł przejść do rzeczywistego działania i ustalenia planu. Westchnął jedynie zawiedziony wkładem Shimpachiego. Dalszy komentarz z jego strony w tej kwestii się już nie pojawił. Cała prawda stronnictwa buntowników została już poznana, dlatego właśnie jedyne co zostało to dopracować poszczególne elementy planu i zacząć je realizować - krok po kroku, dokładnie i bez błędów.
– Dobrze. Zbierz ich zaraz. Chcę ich zobaczyć — Powiedział oschle do właściciela toporo-młota. Nie mówił tego w celu przejęcia nad nimi dowodzenia, czy wdrażania ich w plan. Musiał wiedzieć kto zamierza wziąć broń w dłoń, by jednocześnie ocenić - czy jest to warte zachodu z ich strony. Nie chciał by ci ludzie niepotrzebnie tracili życie w potencjalnym starciu, do jakiego mogłoby w Dogakure dojść. Wcale nie martwił się jednak o ich życie, tylko o sprawiedliwość, bo nie chciał również strat po drugiej stronie - prócz wiedźmy. Jedynym, który poniesie tutaj karę, jest mordercą poborcy... Mimo że Jun poznał już o nim prawdę i bardzo chciał ukarać kowala za jego butną odwagę, rozumiał powód buntu, ten był jak najbardziej właściwy i gdyby chodziło o same pieniądze, ściął by go na miejscu, tutaj chodziło jednak o coś więcej, coś, co pozwalało kapelusznikowi akceptować zły uczynek kowala jak coś, co należało zrobić - jednak nie poborcy a Umedzie który wydał takie rozkazy. Ktoś poniesie za to odpowiedzialność i według Juna, będzie to więcej niż jedna osoba, począwszy od kowala, a na wiedźmie i Umedzie kończąc - pozostaje kwestia, jaki to będzie rodzaj kary.
– Kogo tym zabijesz? Kolejnego poborcę, wiedźmę? Najpewniej zobaczy cię z kilometra, nie podejdziesz. — Przerwał na krótką chwilę by złapać oddech i kontynuować – Będziecie koczować obok miasta. Postaram się byście usłyszeli kiedy macie ruszyć. — Musiał uświadomić Kurogane, że nawet jeśli jest sprawny i silny, to wciąż może okazać się to zbyt mało dla tej kobiety, przeciwko której przyjdzie im stanąć. – Jeśli mam nie wzbudzać podejrzeń i do niej podejść, potrzebuję dowodu stłumienia buntu. Najlepsza byłaby czyjaś głowa, ale to nie wchodzi w grę. — Spojrzał na sołtysa, by przewertować spojrzenie ponownie na Kurogane, który zdawał się być zachwycony swoim tworem. Kapelusznik nie widział w tej dziwnej broni jeszcze niczego wspaniałego - wyglądała pokracznie i nieporęcznie, więc początkowo zbył jej wszelką ważność, skupiając się na samym kowalu-marzycielu. – Wymyślcie coś, co ucieszyłoby Umedę — Skierował się do wyjścia z chaty, miał zamiar zupełnie ją opuścić i stanąć przed drzwiami, rozglądając się po wszystkich ludziach w zasięgu swojego wzroku.
To będzie ciężka przeprawa...
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834 Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja - Tachi + Wakizashi - Długi łuk + Kołczan
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kakita Asagi » 1 sie 2021, o 21:03
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 65/?
Ukryty tekst
Czego Shimpaczy mógł szukać w tym całym zamieszaniu? Jak podejrzewał Jun, chodziło o sprawiedliwość, pytanie zatem, dlaczego w taki czy inny sposób zwodził Smoka? Cóż, Feniks musiał mieć swoje powody, chociażby do tego, by porzucić drogę wojownika i osiąść daleko od rodzinnego kraju i zająć się jakże niegodnym samuraja zajęciem - prowadzeniem karczmy. Tak, pomnażanie bogactw i uśmiechanie się do każdego nie było wiele wyżej niż pospolite kupiectwo, ale cóż, jak to mówią "każdy orze jak może". Jasnowłosy na pewno miał powody zarówno takiego życia, jak i wsparcia buntowników. I raczej nie chodziło tutaj o jakąś intrygę, ot... może zadziałały jakieś stare nawyki, może właśnie poczucie sprawiedliwości, tak ważnej z cnót kodeksu Bushido, wciąż tliło się w Shimpachim, dlatego zrobił co zrobił? No cóż, jego zostawmy już w spokoju - uczynił bowiem wiele, nawet chyba trochę więcej niż początkowo chciał, teraz musiał zaufać, że swój los powierzył w odpowiednie ręce, a skoro o rękach mowa...
- Zwołam ich jak najprędzej. - odpowiedział z werwą w głosie Kurogane, który już najpewniej oczyma wyobraźni widział, jak jego cudeńko niesie zgubę tym, przez których cierpiał. Tak, jego broń była dosyć... nietypowa. W zasadzie, daleko jej było do eleganckiej samurajskiej klingi - to, co z niemałym trudem dzierżył w mocarnych dłoniach kowal stanowiło swoiste połączenie młota i topora - jakże znamienne, prawda? Młot - typowe narzędzie kowala, topór natomiast drwala - oba zawody kojarzące się z wielką siłą, brakiem finezji, ale nieukrywaną potęgą. Tak...
- Przecież to atak nocny... - odpowiedział na uwagę Juna kowal, nieco zakłopotany i wybity ze swojego bojowego nastroju. Tak, plan przecież zakładał atak po zmroku, kiedy nie ma większego znaczenia, jaką broń się niesie, po za tym... ten jegomość chyba myślał w sposób bardzo podobny do najbardziej konserwatywnych z samurajów - Lwów. Po co się ukrywać, po co podchody? Uderzamy kupą i jeśli trzeba, idziemy na śmierć. Głupie? Zdecydowanie. Godne pożałowania? Jak najbardziej, ale kimże jesteś, byś mógł oceniać kto i jak chce zakończyć swoje życie i dlaczego? Nie przeszedłeś w cudzych butach nawet jednego dnia, jak więc...
- Najchętniej to bym wziął moją głowę... - odpowiedział Kurogane z przekąsem, ale wcale nie było takie pewne, czy za moment właśnie jej nie położy, dlatego też, sołtys na którego padło spojrzenie Juna zareagował, ale naiwnym jest wierzyć, że swoje życie dla sprawy poświeci.
- Głowa może nie być konieczna... Panie samuraju, może przyprowadź mnie w kajdanach? - zaproponował Tenjin, co prawda, nie był aż tak swego pewny jak Kurogane, to jednak na koniec życie chyba jednak mógł się na coś swojej osadzie przysłużyć.
- Umeda nie jest głupi. Będzie chciał mojej... - nie zgodził się kowal opierając się na swojej broni, po czym spojrzał na Juna ponownie badawczo. Jeszcze do końca mu nie ufał, sprawdzał, czy to wszystko to nie jest podstęp i tak naprawdę, to mogło tak być, ale co mu pozostawało? Wóz labo przewóz.
- Weź mnie i Tenjina. Przyprowadź nas w kajdanach, samemu przechowasz dla mnie Kabutowari. Jak znam Umedę, to nie zabije mnie na miejscu... - uśmiechnął się pod nosem Kurogane, po czym kontynuował - Najpewniej zrobi publiczną egzekucję. To będzie pokaz jego siły, wtedy wszyscy będą musieli przyjść i patrzeć, a wtedy uderzymy! - zaproponował z błyskiem w oku. Co z tego, że Jun przed chwilą zaproponował nocną eskapadę, w której to ludzie Kurogane mieli czekać na sygnał? Kowal zdecydował się zaproponować coś dużo bardziej... widowiskowego.
- Pycha kroczy przed upadkiem. Stawiając swój zamek Umeda spodziewa się ataku. Jest pyszny. Na pewno zechce przykładnie ukarać Kurogane i mnie, nie przepuści takiej okazji, co o tym sądzisz, samuraju? - wtrącił sołtys gładząc się po brodzie, w zasadzie podzielając plan kowala. To mogło się w sumie udać - taka popisowa egzekucja, na oczach całej gawiedzi - nikt nie będzie mógł wtedy sprzeciwić się władcy, który udowodni swoją władze i potęgę. Złamać buntowników jak zapałkę...
Mapka wioski
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 3 sie 2021, o 20:40
- Rok 390 - Wiosna -
" Konflikt "
VIDEO
Miał ich zwołać - dokładnie to chciał usłyszeć Jun. Tamori nie widział niczego specjalnego w tym dziwnym tworze. Któż by przecież łączył razem młot i topór? Dziwaczne połączenie, które nie mogło w żaden sposób zdawać egzaminu w prawdziwej walce, ponad bycie elementem dekoracyjnym, lub czyimś symbolem, choć również - nie do końca. Tutaj znacznie lepiej sprawdzał się Sierp i Kunai jako symbol ludzi pracujących w polu i innych robotników ziemskich. Może i gdzieś tam w okolicy był młot, mogący wygryźć tego Kunaia....
Atak nocny zupełnie nie pasował Tamoriemu. To było oczywiste, że jak przeprowadzać atak, to właśnie w nocy - inteligentni właśnie tego by się spodziewali. Umeda, jego ludzie, jak i też wiedźma, na pewno będą bardziej na pogotowiu w środku nocy niż tuż przed jej nadejściem. Należało myśleć niekonwencjonalnie, bo i umiejętności tej kobiety takie były. Spodziewała się farmerów, prostych ludzi, którym ktoś pomógł i to właśnie ci farmerzy zaatakowaliby w nocy. Nie za dnie i nie od środka - czyli to, co zamierzał uczynić Jun. Prawdę mówiąc, ci ludzie, których Kurogane miał zebrać, powinni być jako wsparcie, będące na miejscu po całym zajściu, nie grupa uderzeniowa. Ludzie Umedy na pewno przeszkoleni byli lepiej. Dobrze natomiast, że zarówno włodarz, jak i przewodniczący tego chłopskiego powstania zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji i okazji, jaka przed nimi stała. Wiedzieli, że mogą wejść do środka, ale pod pewnymi warunkami. Wspaniale, że rozważali taką opcje - możliwe, że obędzie się bez zbędnych ofiar.
– Do tego nie dojdzie — Powiedział krótko, spojrzał się w tej chwili na obydwoje z nich, zarówno na Kurogane jak i starszego wioski – Uderzę najszybciej jak to możliwe. — Westchnął ciężko, drapiąc się po głowie, bo cała ta rozmowa zaczynała go męczyć - nie z tego powodu, że trwała długo, ale chciał to zrobić po swojemu, a do tego nie potrzebował ani ich pomocy, ani ryzykować ponad miarę ich życia – Pewnie zdążą zaprowadzić was do celi, albo nawet nie i będzie po wszystkim — Potrafił działać szybko i zamierzał to skończyć czym prędzej po pojawieniu się na miejscu. – To ona każę was ukarać, nie on. Mając was dwoje, dla uciechy może jednego zabić na miejscu. — Mówił donośnie, bo taka była ewentualność, spodziewał się, że wiedźma może chcieć zabić jednego już teraz i pokazać głowę, drugiego zostawić na deser i publiczną egzekucję. Właśnie dlatego należało uderzyć znacznie szybciej, niż zaproponowali. – Nie pozwolę na to — Buntownicy na pewno poniosą karę, do nich Jun jeszcze wróci gdy kwestia większego zagrożenia - Umedy. Zostanie rozwiązana, bo fakt faktem, nie sam Umeda był wrogiem a wiedźma, która zmąciła mu umysł.
– Niech ludzie będą gotowi. Ruszą pół godziny po nas. My wyruszymy wcześniej prosto do zamku. Plan jest prosty. Po wszystkim wkroczą na miejsce i zajmą się każdym potrzebującym. Będą wiedzieć kiedy - na pewno usłyszą gdy wszystko się skończy. — Przedstawił swoją niedokładną... Bo dokładniejsza potrzebna nie była, wizję na przebieg wydarzeń dzisiejszego wieczora. Zarówno dla Kurogane, sołtysa i najpewniej tych, których udałoby im się zgromadzić.
– Dlaczego młot i topór? — Rzucił od niechcenia do Kurogane, zerkając na jego fikuśną i dziwaczną zabawkę.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834 Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja - Tachi + Wakizashi - Długi łuk + Kołczan
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kakita Asagi » 9 sie 2021, o 14:12
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 69/?
Ukryty tekst
Narady wojenne miały to do siebie, że trzeba było podejmować decyzje, a te jak wiadomo, nieco czasu zawsze wymagały. Jak się szybko okazało, zarówno sołtys jak i kowal gotowi byli ponieść ryzyko, wszak jeden z nich był już w mocno posuniętym wieku i Shinigami mógł go zabrać dosłownie w każdej chwili, natomiast Kurogano zdawał sobie sprawę z tego, że jego czyny będą nieść konsekwencje prędzej czy później - nie uda mu się uniknąć odpowiedzialności za zabicie poborcy, śmierć to śmierć. Liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary? Raczej nie miało to sensu, stąd też taka, a nie inna, altruistyczna postawa o sporym znaczeniu taktycznym, ale mocno komplikująca sprawy z punkty widzenia strategicznego.
Słysząc jak Jun wyjaśnia, dlaczego taki pomysł jest zwyczajnie nieodpowiedzialny, obaj panowie pierw zmarszczyli brwi, a potem opuścili głowy godząc się z nim. Tak, strażnik z Shigashi mający styczność z wielkim i małym prawem wojennym zdecydowanie lepiej dostrzegał ryzyko, jakie wynikało z tak obranej strategii - pycha może i kroczy przed upadkiem, ale nie mieli dość środków, by ów plan zrealizować. Ich największą przewagą było to, że wróg, najprawdopodobniej, nie zdawał sobie sprawy z tego, że Jun nie jest ani po stronie bogatych, ani rebeliantów - on był po stronie prawa Shigashi. Nawet jeśli ów prawo było w swojej podstawie głęboko skorumpowane i najpewniej Tamori prędzej czy później się o tym bardzo boleśnie przekona, kiedy ktoś sprzeda go o świcie...
Słysząc pytanie jakie zadał Jun, Kurogane ponownie się wyszczerzył. Widział, że zdaniem jego nowego sojusznika, broń jaką wykonał (a w zasadzie dokończył) jest zdecydowanie poręczna i bezsensowna, ale nie znał on jej prawdziwego sekretu. Sekretnej metody obróbki metalu, dzięki której nieporęczny oręż nabierał wręcz magicznych właściwości, ale jakich?
- Zaraz Ci pokaże... - odpowiedział zadziornie, ale pierw zagwizdał na palcach. Na to "zawołanie" pojawił się czwany młodzik, którego wiek można było ocenić na może dwanaście lat.
- Sprowadź "moich". Już czas. - rzekł do niego kowal, na co chłustek zasalutował i ruszył w stronę centrum obozowiska, natomiast Kurogane dał znak Junowi, by ten podszedł za nim na tyły prowizorycznej kuźni. Znajdowało się tam całkiem sporo różnego rodzaju ściętych drzew oraz wielkich kamieni, z których kilka było dziwnie równie rozbitych, jakby ktoś uderzył w nie potężnym dłutem i wymusił pęknięcie na dwoje.
- Jak pewnie podejrzewasz, uderzanie ostrzem o kamień to głupota, prawda? No to patrz... - powiedział stając przy jednym z niezniszczonych głazów i biorąc zamach uderzył w niego ostrzem, które z metalicznym dźwiękiem ułamało fragment głazu, samemu nie odnosząc większych obrażeń, co już samo w sobie było nie lata pokazem umiejętności kowalskich. Nie powinno to jednak zrobić na Junie większego wrażenia, czego Kurogane najpenwiej się spodziewał, tak więc przygotował kolejne uderzenie. Tym razem jednak musiał przygotować kilka wcześniejszych wdechów zbierając siłę by po chwili unieść ostrze i z rykiem cisnąć je w głaz, ale chwilę po tym dodać uderzenie młota. Oba ciasy niemalże zgrały się w jeden - młot spadł na ostrze ułamek sekundy po tym, jak tamto zaczęło wgryzać się skałę i tym razem efekt był z goła inny, nie odłamał się fragment skały, cały głaz został przecięty w miarę równą linią. To juz musiało robić wrażenie.
- W mojej rodzinie przekazywany jest sekret doskonalenie rezonowania stali. Spadający na tylec ostrza młot potęguje siłę, która następnie za sprawą krawędzi tnącej przekazywana jest na cel. Efekt tego widać, a skoro o tym co widać. Oto oni! - rzekł Kurogane wskazując na zbliżających się pięciu mężczyzn, każdy w zasadzie atletyczny - pierwszym był mężczyzna o ciemnej karnacji jeszcze wyższy od niego z wielkim kilofem przerzuconym przez ramię i bujną brodą, drugi najniższy z nich wszystkich, z założonym na głowę hełmem zdobionym jelenim porożem, z dwiema siekierami przerzuconymi przez plecy. Kolejny, wysoki i szczupły blondyn, z zarzuconymi skórami wilków, długim łukiem i kołczanem pełnym strzał, do tego, były jeszcze dwie kobiety - siostry bliźniaczki o krótko ściętych rudych włosach, obie odziane w podarte proste stroje, które podkreślały ich pełne kształty. Każda jednak miała pewien "defekt", jedna nosiła przepaskę przez oko, druga miała brzydką bliznę, najpewniej po poparzeniu - może to uchroniło je przed losem dołączenia do haremu Umedy? Nie miały przy sobie żadnej widocznej broni, ale kto wie, co tam pochowały w strojach?
- Już czas! Oto Tamori Jun, samuraj który nam pomoże! On t rządzi teraz. - przedstawił strażnika Kurogane, a następnie po krótce podał imiona zebranych, tak by nasz bohater wiedział kto i zacz
- Ten ciemny to Ken, pracował w kopalni. Tamten nisko to nasz najlepszy drwal, Takeo. Nikt nie ścina szybciej drzewa niż on. Tamten z łukiem to nasz łowczy Okami, a te dwie ślicznotki to Hana i Ume., Pracowały w kuchni Umedy, znają się na nożach. - zakończył z błyskiem w oku przedstawianie swoich najlepszych ludzi. No dobra, prezentowali się nie najgorzej, sił im na pewno nie brakło, w ich oczach też płonął zapał ale... no właśnie, nie byli to wojownicy. Jednak, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Zebrana gromadka czekała na polecenia Juna, które następnie wykonają bez szemrania...
Przyjąwszy rozkazy, zmotywowani mową, Jun, Kurogane, Tenjin oraz 5 wspaniałych udali się przez pozostałości osady w stronę spalonego mostu. Tym razem ludzie wyglądali na dużo bardziej zainteresowanych odzianych we wspaniały pancerz bowiem jak się okazywało, był on ich sojusznikiem? No cóż, na pewno nie był teraz wrogiem, skoro szli z nim najlepsi. Rebelianci pożegnali grupkę okrzykami życząc powodzenia, a na odchodne Kurogane stając przed zaimprowizowaną bramą strażniczą zawołał do nich, że tego wieczora wszystko będzie już rozwiązane - odważna deklaracja, prawda? W zasadzie, co innego pozostawało?
Jakby nie było, 5 "wspaniałych" zgodnie z zaleceniami Juna miało pozostać i wyruszyć chwilę później, a może plany się zmieniły? No cóż, cokolwiek zdecydował Tamori, to zrobili. Tak czy inaczej, o ile sam Jun mógł się przeprawić przez rzekę bez trudu, o tyle Kurogane i Tenjin potrzebowali skorzystać z łodzi, ale to nie był problem. Na drugim brzegu pozostało już jedynie ruszyć w stronę Wioski Dogakure, gdzie zgodnie z zaleceniami Juna miały na nich czekać otwarte wrota do posiadłości Umedy, czy było tak w istocie? No cóż, najpewniej kiedy trójka zbliżyła się już do osady na tyle, by widzieć bramę, nie wielu było strażników na blankach, a i ci, którzy stali na bramie nie wyglądali jakoś specjalnie intrygująco, a właśnie, może była tam jakaś znajoma twarz? Owszem - na straży był dobrze Junowi znany Sanosuke - czyżby szukał problemów, czy może celowo czekał wtajemniczony w plan? Jakby nie było, jeśli mieli coś jeszcze przegadać przed wejściem w paszczę lwa, to teraz...
Mapka wioski
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 11 sie 2021, o 09:16
- Rok 390 - Wiosna -
" Topór tnący głazy "
VIDEO
Wyglądało na to, że wszyscy walczyli, nie dlatego, że musieli, a chcieli. Widząc młodszego chłystka, Jun jedynie zmierzył go wzrokiem, darował sobie jakiekolwiek komentarze, jakie tylko przyszły mu do głowy. Niedługo mieli ruszać, wraz z tymi, którzy zostaną mu przedstawieni jako chętni do wzięcia udziału w całej tej wyprawie. Gdy Kurogane wskazał mu kierunek, w którym powinien pójść - to ten dokładnie tak uczynił, poszedł z nim na tyły kuźni, obejrzeć to, co miał mu zamiar pokazać. Oczywiście, mowa o młocie i toporze - niczym więcej.
Jego uwagę zwróciły ogromne, rozbite na pół kamienie. Nie zastanawiał się zbyt długo na kwestią ich powstania - nie był to czas i miejsce na zbyt duże rozmyślania. Wiedział natomiast, że musiał to uczynić ktoś niezwykle silny z całkiem sporym narzędziem. Jak się okazywało - jedynym wystarczająco silnym osobnikiem do dokonania takich rzeczy - zdawał się być właśnie Kurogane, ale czy takie głazy nie były przesadą? Kto je tutaj w ogóle przyniósł... Tamori pokręcił głową, zgadzając się z głupotą uderzania ostrzem o kamień. Skrzyżował ramiona i zaczął obserwacje obiecanego przez kowala spektaklu. Czy był dobry? Efektowy - to na pewno. Prawdziwymi wrogami nie były jednak kamienie, a poruszający się ludzie. Takie narzędzie, mogło jednak przydać się gdy coś blokowało do nich drogę, jak ściana, zbroja - albo zamek. Jun starał się sprawiać wrażenie kogoś, komu trudno zaimponować - w rzeczywistości tak właśnie było. Zniszczenie kilku głazów, nawet przy pomocy jakichś specjalnych kowalskich sztuczek nie imponowało mu - nie dlatego, że było to nic a dlatego, że ninja potrafili to wszystko bez uciekania się do pomocy narzędzi, z czego musiał korzystać zarówno Jun jak i wielu innych.
– Ciekawy skarb sobie stworzyłeś... — Powiedział, przykładając jedną z dłoni do brody. Może i kamienie to dobry sposób na sprawdzenie funkcjonalności takiej zabawki. Sam miał jednak wrażenie, że w jego rękach siła tego narzędzia byłaby nieproporcjonalnie większa - ba. Zamierzał to sprawdzić, miał zamiar przebić się przez mur budowany przez Umedę - przy najbliższej okazji, o ile Kurogane "pozwoli" przetestować te całe Kabutowari. Prezentacja dobiegła końca niemal tak samo szybko jak się zaczęła, przybyła grupa dywersyjno-ratownicza - jak w myślach określał ich kapelusznik. Przyszli i właśnie wtedy zwrócił na nich uwagę, przyjrzał się każdemu z osobna, potencjalnie oceniając ich zdolności i to, co są w stanie pokazać. Nie spodziewał się wiele, tak naprawdę oczekiwał jedynie odwagi i rozumu, by uderzyć wtedy - gdy to będzie koniecznie, by nie walczyć a zając się innymi.
Co dostał? Dostał wielkiego jak góra Górnika. Małego jeleniego Berserkera, którego aparycja na myśl przywiodła mu niedawną wyprawę do Głębokich odnóg. Łucznika - prawdopodobnie wioskowego łowcę, choć nieco kpiąco w tej chwili, Tamori mógł go określić tym "obiecanym" mistrzem łucznictwa z Daishi o których wspominał Jin jeszcze w Dogakure. Oj, któryś z bogów bardzo lubił sobie kpić z tego losu. No i były jeszcze one - dwie panny, może siostry a może nie... Miał swoje podejrzenia, prawdopodobnie błędne co do powodów dla których miały "defekty" nie miał jednak zamiaru niczego mówić. Jeśli wszyscy przeżyją starcie - być może wtedy zdecyduje się zapytać. Obecnie miało znaczenie tylko to, czy pójdą.
– Ja z Kurogane i Tenjinem pójdziemy przodem. Wy wszyscy w jakimś odstępie za nami. Jeśli plan zadziała - wejdę do środka i zajmę się wiedźmą. Wtedy wszyscy powinni zostać wezwani do środka. Może nawet zrobimy wyrwę w murze - mnie ujdzie to płazem, póki będą myśleć, że pojmałem Kurogane. — Zrobił przerwę zerkając na obie ślicznotki, później na Okamiego, to właśnie na nim się zatrzymał ze swoim spojrzeniem – Będziesz oczami pozostałych. Jak zacznie się zadyma dasz innym znak, że mają działać. Nie przewidzę co się stanie - waszym celem jest pomoc tym którzy będą jej potrzebować w środku. Nie ma potrzeby zabijać strażników. Jeśli potrzebujecie punktu obserwacyjnego z samej wioski jest Lokal Shimpachiego — Wyjaśnił im krótko całą sytuacje w jakiej się znajdują. Nie potrafił dać im żadnych jasnych informacji odnośnie sygnału na wejście. Musieli po prostu oczekiwać aż coś się wydarzy. Po prostu - musieli działać mądrze i odpowiednio wybrać moment. – Jeśli potrzeba odciągnąć skądś straż byście mogli wejść - Ken może ich ogłuszyć gdy inni odwrócą jego uwagę. Strzelców mają kiepskich. Poradzicie sobie. Wyglądacie tak jakby na sam wasz widok mieli narobić w gacie — Spojrzał w tym momencie na Kena, by potem zatrzymać się na szalonym toporniku-berserkerze który na pewno mroził krew w żyłach, albo budził politowanie swoim hełmem.
Zakładając, że wszystko poszło zgodnie z planem i wyruszyli - w tym Kurogane i Tenjin związani jakąś liną - przynajmniej pozornie, bo jeśli już to na pewno więzy nie były zbyt ciasne. Tamori miał zamiar zaprowadzić swoich "więźniów" właśnie do bramy. Dopiero gdy przed nią stanął, miał zamiar zwrócić się do Sanosuke. – Koniec rebelii. Umeda pewnie na mnie czeka. — Zwrócił się donośnie, nie kryjąc w głosie znudzenia, do osiłka z którym miał już styczność. – Złaź i otwieraj inaczej sam sobie otworzę — Powiedział, ciągnąc lekko na pokaz Kurogane za rękę, by pokazać, że ma nad nim pełną kontrolę. No i rzecz jasna - Młot topór. Miał zamiar go sprawdzić. Ale to już od wewnętrznej strony, nim pójdą dalej.
– Potrzymaj przez chwilę. Muszę coś sprawdzić. Widziałeś Gina? — Miał zamiar odezwać się do osiłka Sanosuke w chwili gdy brama zostałą otworzona, lub ten znalazł się na dole. Miał mu zamiar wręczyć na chwilę linę, tudzież łańcuch na którym ciągnął więźniów. Dopiero wtedy miał zamiar sam przetestować zdolności młota i topora. Pierwszy krok to przystawienie ostrza topora do kamiennej ściany muru, by zaraz sięgnąć po młot i zamachnąć się - najpierw testowo, dopiero potem miał zamiar gruchnąć obiema brońmi, najpierw toporem a potem młotem w topór - był ciekaw efektu na fragmencie muru w który trafił.... Pozwalał sobie na bardzo dużo - ale po co Umedzie mur, skoro rebelii już nie ma?
Po przedstawieniu i mozliwie - zrobieniu wyrwy w murze, nawet trzasnąłby dwa, albo trzy razy gdyby musiał - kompletnie ignorując wszelkie środki bezpieczeństwa i rozsądku - był w paszczy lwa, ale on był smokiem. Poza tym - Umedę na pewno zainteresuje ten topór, jeśli usłyszy, że roztrzaskał jego mur, co z kolei może kupić Kurogane życie jeśli mieliby zamiar go zabić a cały plan poszedł w łeb. Dopiero potem - planował udać się do sali w której mógłby przyjąć go Umeda i ta wiedźma, wraz z więźniami, możliwie też Sanosuke.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Hayabusa Jin
Posty: 36 Rejestracja: 8 sie 2021, o 09:09
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Młody chłopak wysoki na około 165 cm wzrostu, o pogodnym wyrazie twarzy, w zasadzie czarnych oczach i grzywie srebrnych włosów. Na sobie niebieskawe jinbei, na nogawkach owijki, natomiast waraji na stopach.
Widoczny ekwipunek: Opaska na czole, torba na prawym pośladku.
Link do KP: viewtopic.php?p=182316#p182316
Multikonta: Kakita Asagi
Post
autor: Hayabusa Jin » 11 sie 2021, o 18:07
"Długie cienie"
Ranga: Wyprawa rangi A dla Juna
Post 71/?
Ukryty tekst
No cóż, ostatecznie Jun dostał to, co było w osadzie najlepsze - prawdziwą "doborową ekipę". Generalnie rzecz ujmując, już sam wygląd wybranych przez Kurogane ziomków wystarczył do tego, by byli oni w stanie przerazić większość wojowników jakich na swoich usługach miał Umeda - cóż z tego, że byli może mniej wyszkoleni w walce, jak posiadali inne zalety, może nawet ważniejsze. Sięgając po chociaż pierwsze z brzegu to ogromny wzrost i niewątpliwie wielka siła mięśni zahartowanych w najcięższej pracy jaką wykonywał ciemnoskóry wielkolud, czy umiejętność strzelania z łuki i planowania polowań jakie posiadał łowczy. Nie bez znaczenia pozostawały indywidualne umiejętności i motywacje, jakie na pewno miały obie "wzgardzone" siostry - cóż z tego, że one uniknęły strasznego losu włączenia w tajemniczy harem Umedy, skoro ich koleżanki, przyjaciółki i "siostry" nie. Może to właśnie one oby najbardziej zmotywowane do tego, by odbić przyjaciółki?
Cóż, Tamori grał kartami jakie dostał, może istotnie jakieś bóstwo miało za najlepszą zabawę komplikować mu życie, ale nie oszukujmy się - sam Smok kierując się podszeptami demonów sam je sobie odpowiednio utrudnił... Nie o tym jednak ta bajka. W tej na razie wszystko szło zgodnie z jego przypuszczeniami, zebrana ekipa była karna, dostali polecenia i konkretne cele, otrzymali również swojego tymczasowego dowódcę - nikt nie protestował. Jak się okazało z ich wypowiedzi, każdemu znane było miejsce, w którym przyjdzie im walczyć, a może właśnie i nie walczyć, tak więc pozostało im zaufać. Jedynie "topornik berserker" wydawało się być ostro nakręcony na całą akcję, coś tam chyba nawet miał w woreczku przy pasie, może jakieś grzybki które czekały na swoją "chwilę chwały". ..
Zarówno Tenjin jak i Kurogane dali się zaprowadzić w stronę bramy, obaj oczywiście skrępowani "potężnymi więzami" - jak się okazało po drodze, Sołtys osady był również rybakiem łowiącym na rzece, tak więc wszelkie węzły były mu całkiem dobrze znane.
- Panie samuraju, pozwól, że ja założę więzy Kurogane... - rzekł po czym zawiązał wyglądający na niezwykle solidny, pełen wymyślnych sznurków węzeł, biegnący za plecami i wzdłuż szyi, który w istocie...
- Jeśli pociągniesz palcem tutaj, sam się rozpadnie. - poinstruował Kurogane z lekkim uśmiechem, po czym wyciągnął ufnie obie dłonie w stronę Juna, w zasadzie nie przejmując się tym, jak ten sobie sprawę rozwiąże, a w zasadzie, zawiąże - rolą sołtysa było jedynie być ładną ozdobą, dodatkiem do całej maskarady nadającej jej więcej smaku, w czasie całego zamieszania na pewno im się nie przyda, więc akurat on może być związany. W tym całym zamieszaniu... wszyscy ufali Junowi, że jednak nie odda ich na pastwę możnowładcy. W zasadzie bowiem, mógł on do samego końca udawać sprzymierzeńca i strażnika sprawiedliwości, a ostatecznie, mając liderów rebelii i najlepszych rebeliantów obrócić wszystko o 180 stopni, ale chyba tego nie zrobi, prawda?
Czego spodziewali się strażnicy po powrocie Juna? No, zacznijmy od tego, że nie spodziewali się, że w ogóle wróci, a już na pewno nie z buntownikami. Słowa Tamori'ego były w zasadzie zbędne, Sanosuke wiedział z kogo ten zdołał skrępować, a sam Kurogane ładnie upadł gdy Jun pociągnął za linę (oczywiście nie tam, gdzie Tenjin pokazał by ją rozwiązać).
- Już już! Otwierać wrota, ino żywo! - ryknął i chwilę później brama zaczęła się otwierać, a na murze zapanowało generalne poruszenie. Nie minęło kilka sekund, a wrota były otwarte, a Sanosuke z dwoma strażnikami stał już na dole jako komitet powitalny. Tym razem zachowywał jednak odpowiedni dystans do Tamori'ego, mając w pamięci ostatnie spotkanie z ziemią. Nie ubiegł jego uwagi jednak wielki mieczo-topór jaki Jun miał przy sobie, ale zanim o niego zapytał, Jun wręczył mu linę na której trzymał kowala.
- Już nie jesteś taki hardy co? - Sanosuke rzucił z dumą w stronę Kurogane, po czym przeniósł ponownie spojrzenie na Juna, który pierw zadał swoje pytanie, a potem przeszedł do testowania broni - A nie wiem, gdzieś z rana wyszedł, poza tym nie wiedzieć czemu zrobił taki bałagan z wachtami, że mam góra połowę obsady i to nie pełną. Czekaj, co ty robisz? O KURWA!! - ryknął, kiedy Jun pierw uderzył ostrzem w ścianę, a potem dodał uderzenie młotem. Walnięcie było NIEWIARYGODNIE potężne. Pech chciał, że cios poszedł akurat po jednej z nośnych belek - pęknięcie pobiegło w do góry niczym odwrócona błyskawica, a potem rozeszło się na boki. Wszyscy rzucili się do ucieczki, w tym Sanosuke, kiedy mur zaczął się zapadać w ogromnym huku i wszechobecnym kurzu. Tylko Kurogane szczerzył się dumnie, dalej związany, ale już przez nikogo nie trzymany - to co zrobił Jun przerosło najpewniej i jego oczekiwania - trochę bowiem fartem, a trochę niefartem, zrobił wyrwę w murze szeroką na 30 metrów, może dobrze, że obsada strażników była zmniejszona, bowiem straty w ludziach by były większe niż obecne (a obecnie było to przynajmniej 2 którzy na murze stali). Co do Sanosuke, to ten żył.
- Zwariowałeś?! Bić na ALARM! - zawołał w momencie, gdy Kurogane uwolnił się z więzów i potężnym ciosem w potylice powalił go na gruz i wyszczerzył się jeszcze mocniej.
- To co teraz? - zapytał Juna, a wokół rozległ się dźwięk dzwonu, oj najpewniej za moment wysypią się z głównej posiadłości strażnicy, a nie wróć - już trzech biegło w waszą stroną... No właśnie, co dalej?
Mapka wioski
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 11 sie 2021, o 22:20
- Rok 390 - Wiosna -
" Topór tnący Mury "
VIDEO
Wszystko zdawało się rozgrywać wedle planu - wejście do osady nie było najmniejszym problemem. Podobnie jak dotarcie do bramy zamku Umedy. Sanosuke - jak się okazywało, był na warcie i od razu wiedział co robić, by wpuścić Juna do środka. Całe szczęście, że potrafił wykonywać proste polecenia. Umeda musiał być dumny z takiej straży - poza tym, wyglądało na to, że Gin zrobił co mógł by straży było dzisiaj jak najmniej. To był w pewnym sensie dobry znak, bo w razie problemów, które wciąż mogły się pojawić, dojdzie do mniejszego rozlewu krwi.
Wkroczyli i właśnie wtedy Jun poznał prawdziwą moc, jaką skrywał w sobie topór - wiedział, że go przetestuje, tak też zrobił. Samo gruchnięcie o ścianę przekroczyło wszystkie jego oczekiwania. Nie spodziewał się aż takiej destrukcyjnej mocy. Stało się coś, co wykraczało poza jego pojmowanie. Cofnął się - tak jak i inni w chwili gdy zaczynało się walić. Zacisnął dłoń mocno na rękojeści artefaktu i wtedy powiedział do siebie, jakby upewniając się sam na temat mocy, jaką skrywał w sobie ten topór. – Zjawiskowy... — To jednak nie był czas na spokój i delektowanie się "wyczynem". Właśnie w tej chwili, Kurogane i sołtys zdecydowali się, że cały plan bierze w łeb - Tamori nigdy nie powiedział im, że zamierza rozpocząć sajgon przed wejściem do środka - może powinien był, bo Kurogane... Nerwy mu puściły a biedny Sanosuke szybko został sprowadzony do parteru. Na domiar złego - ktoś zaczął bić na alarm i rozległ się dźwięk dzwonu. Było źle i Jun musiał to załagodzić - topór pokazał, co potrafi i kapelusznik miał zamiar użyć tego do swoich własnych celów. Trzymając w dłoniach tak potężne narzędzie, górował nad innymi dosłownie i w przenośni - Był bestią, jakiej należało się bać. – Tylko sprawdzałem jego możliwości... — Warknął głośno, na tyle by wszyscy w najbliższej okolicy go usłyszeli. Wszak trzaśnięcie toporem w ścianę i zrobienie w murze wyrwy... Nie było to coś co było widokiem codziennym. Poza tym - nie przejmował się ani nie wykonał żadnego agresywnego gestu w stronę zbrojących się strażników, nie był tutaj po to by z nimi walczyć.
Jun wykonał kilka kroków w kierunku Kurogane. Mogło się to wydawać absurdalne - ale Jun nie miał zamiaru ryzykować życiem ani kowala, ani sołtysa w otwartej walce, dlatego najlepszym co mógł im zaserwować w tej chwili to krótka drzemka. Co prawda nie wierzył, że ktokolwiek faktycznie mu w tej chwili zaufa - w końcu wprowadził do zamku buntowników, to wciąż, mógł przynajmniej próbować utrzymać neutralną pozycję - w końcu to Sanosuke miał ich trzymać i wyrwali się mu z rąk. Dlatego też zwrócił się do kowala – Patrz na nich — I wskazał mu ręką z toporem w dłoni na strażników. Sam miał zamiar zdzielić go tak, by ten padł w długą, najlepiej nieprzytomny - miał w drugiej ręce młot i mógł go użyć, by walnąć go w łeb albo nieco niżej - nie za mocno, na całe szczęście Jun potrafił kontrolować swoją siłę i też, jako wojownik wprawiony zarówno w walce wręcz przy pomocy broni jak i bez niej - miał zamiar go ogłuszyć - na jak długo? To już kwestia odporności samego kowala. Nie był on samurajem a mordercą i buntownikiem, dlatego nie obowiązywały go w tej chwili żadne zasady. Miał im pomóc i tego słowa nie zamierzał łamać, gorzej jeśli sami mają zamiar wchodzić mu w drogę, gdy akurat próbuję rozwiązać problem tak jak należy, czyli od początku, do końca.. Sam staruszek jednak nie został ogłuszony. Musiał pozostać przytomny by jednak przekazał Kurogane co trzeba gdy ten się ocknie – Odwołajcie alarm. Spętajcie ich... Umeda nie potrzebuje muru jeśli nie ma buntu. Stłumiłem go. — Wyjaśnił im swój "test topora". Spoglądał poważnie na sołtysa i z zawodem kręcił głową, zrezygnowany kopnął lekko leżącego Sanosuke w bok – Miałeś ich trzymać... — Chciał zabrzmieć jadowicie, ale po swojemu - znużenie – Prowadźcie mnie przed Umedę. Chcę zobaczyć jak jego oblubienica łapie miecze w locie. Kurogane idzie z nami i nie wchodźcie mi w drogę. — Wskazał na strażników, jakby to była teraz ich robota by targać nieprzytomnych za nim. To było jasne, że Jun tak naprawdę stał po swojej własnej stronie - nie po stronie buntowników, nie po stronie Umedy - stał po stronie Shigashi. Był trzecią, jak nie czwartą stroną tego konfliktu i choć nie chciał krzywdy dla postronnych, tak byl w stanie się z takową pogodzić, jeśli miałoby do takiej dojść. Nie mniej - Gdyby ktoś zdecydował się zaatakować czy to sołtysa czy Kurogane - nie puściłby tego teraz płazem. Obserwował wszystkich zgromadzonych. Ba! Gdy tylko wydał "polecenia" Ruszył dziarskim krokiem w stronę strażników. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mogą spanikować, ale był doświadczony w walce wręcz i prawdopodobnie - jedno trzaśnięcie toporem we włócznie wystarczyłoby by ją złamać i nastraszyć strażnika - jeśli to nie starczało - zawsze można było go odepchnąć młotem na bok - to jednak ostateczność - bo liczył, że nie odważą się na atak a nawet trzęsąc portkami - posłuchają się go póki są żywi. A Jun był gotowy zacząć ciąć. Nie mniej - każdy wymach miał być szeroki, niezależnie młotem czy toporem. Jeśli doszło do przepychanki - miał zamiar po prostu wejść do środka - z drzwiami. Czy miał zamiar unikać potencjalnycn nadlatujacych strzał? Owszem - w końcu to nie tak, że by ich nie dostrzegł. Gdyby usłyszał świst lecącej strzały i dostrzegł ją, na pewno odpowiednio wcześnie uskoczyłby po prostu na bok, nawet nie po to by wykonać daleki skok poprzez unik - raczej by pokazać, że strzelanie do niego jest bezcelowe, zwłaszcza w jego zbroi, która niemal wcale go nie ograniczała.
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości