Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 28 cze 2020, o 21:39
Fūton: Jūha Shō, według starego pierdziela jest to podstawa do techniki, która jest przekazywana w rodzinie od dłuższego czasu. Przekazywana jedynie wśród tych, którzy mają predyspozycje do bycia osobami władającymi technikami chakrowymi. Wychodziło na to, że ja i brat należeliśmy do tych ludzi, ojciec był chyba wyjątkiem choć nie mam pewności. W ciągu całego mojego życia nie widziałem aby brał używał którejkolwiek z technik chakrowej, co nie znaczyło, że nie posiadał takich zdolności. Wracając jednak do rzeczy.
To był drugi dzień treningu techniki Juha Sho. Mniej więcej udało mi się zrozumieć na czym polega problem z jej wykonaniem. Prościej ujmując względem innej "podstawowej" techniki Hien. Cała zasada polega na stworzeniu ostrza z chakry (coś niczym Hien), a następnie przez wyrzut ręką wystrzelenie jej w postaci błękitnego ostrza. Prosty opis wykonania trudniej w robocie. Zebranie chakry szło mi całkiem dobrze za sprawą wprawy z Hien. Wszystko rozbijało się o wyrzucenie tej chakry tak aby nie wciąż zachować strukturę ostrza a nie tak jak w przypadku Fūton: Enshō No Kaze. W tym przypadku nie miałem pomysłu na uproszczenie tego zadania poza próbowania. Wcześniej bym mocno optował ale teraz potrzebowałem się trochę wzmocnić, miesiąc czy dwa pracy nie powinno być aż tak wykańczająca... chyba.
Ponownie zebrałem w sobie odpowiednią ilość chakry do dłoni i ustawiłem ją pod kątem prostym. Następnie wystarczyło posłać pocisk w kierunku drzewa bo był to jedyny cel, który nie powinien przysparzać problemu innym jesli zostanie zniszczony. Wykonałem wymach. prosta linia i płynny ruch to właśnie te dwa czynniki miały zapewnić ostrość uderzenia. Strumień chakry opuścił moje ramię. Wąski strumień uderzył w drzewo zostawiając na nim głębokie żłobienie, głębokie i szerokie, wciąż brakowało mu ostrości miecza.
Ustawiłem się ponownie, w końcu będzie musiało mi się udać...
W czwartym dniu treningów udało mi się dokonać postępów. Strumień wypuszczonej chakry przeciął drzewo. To był pierwszy sukces. Byłem już zmęczony. Pora na chwilę odpoczynku jutro i tak będzie czekał mnie dzień w którym pozostanie mi nic innego jak doszlifowanie tej techniki.
Piąty dzień i piąta próba. Trzy pniaki zostały przecięte za sprawą wykonanej techniki. Czas kumulowania chakry wciąż był dość długi jednak na zadowalającym poziomie. Z tego co wspominał stary pierdziel sama w sobie technika nie jest jakoś wielce przydatna za sprawą długiego czasu potrzebnego na przygotowanie jednak jest niezbędnym krokiem do nauczenia się bardziej interesującej techniki oraz rodzinnego jego odpowiednika. Zastanawiał mnie właśnie ten rodzinny odpowiednik, czy istniało coś takiego u nas w rodzinie?
Ukryty tekst
z/t
0 x
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 8 lip 2020, o 15:52
Cały dzień nie opuszczałem obszaru posiadłości. Głównie znajdowałem się pod jednym z moich ulubionych drzew, którego cień padał na mą twarz a tym samym chronił przed słońcem. Było to drzewo w ogrodzie, dlatego do mych nozdrzy wpadał nie tylko zapach traw ale również i kwiatów. Czy jednak nie robiłem nic poza leżeniem i wpatrywaniem się w leniwie kołysance się liście drzew? Bynajmniej. Zastanawiałem się nad kolejnym krokiem jaki powinienem powziąć. Coraz częściej wracałem myślami do sytuacji z Tajemniczego Lasu. Mówiła wtedy, że jeśli chcę mogę poznać więcej. Nie wiem czy musiałem ale czułem się zobowiązany do tego aby zrozumieć samą Kokuou.
Tego wieczoru we własnym pokoju zrobiłem przetasowanie we własnym ekwipunku. Usprawniłem ułożenie przedmiotów w pieczęciach oraz dodałem mechanizm wyrzutni, który opracowałem tak dawno temu. Nie pozostawało mi nic innego jak poczekać do rana. Nie będę przecież jej kłopotał w nocy. Poza tym... mam lekkie obawy przed tym wszystkim...
Z samego rana... po śniadaniu... i kąpieli porannej kiedy już się orzeźwiłem usiadłem w ogrodzie gdzie zapadłem w głębszą medytację aby wejść do swej "jaźni". Wciąż znajdowało się tutaj jezioro, zdawało się, że było kilka drzew więcej rosnących wokół niego. Teraz jednak liczył się splątany las, który miałem za plecami. Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę w kierunku śpiącej Bestii.
- Wybacz za ostatnie niedogodności.
Podrapałem się po głowie szukając odpowiednich słów.
0 x
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885 Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy
Post
autor: Natsume Yuki » 10 lip 2020, o 21:18
~ W oparach ~
Wyprawa C 1/x
Yami
Medytacja to naprawdę niezwykła rzecz. Niby prosta czynność, którą każdy, niezależnie od wyszkolenia lub zwyczajów, mógł wykonać w wolnej chwili. Nawet jeśli tylko po to, żeby uspokoić umysł i odprężyć się po problemach codzienności, albo zwyczajnie zebrać w sobie siły. Dla niektórych jednak ta perspektywa miała zupełnie inne znaczenie - i jedną z właśnie takich osób był aktualnie siedzący pośród swojego ogrodu Yami, który poprzez głębszą medytację zamierzał dosłownie wejść do wnętrza swojego umysłu. I taki zabieg w rzeczy samej był możliwy: w głównej mierze dlatego, że sam młodzieniec był specjalnym przypadkiem. Wewnątrz swojego ciała, a więc i umysłu, miał on dodatkowego gościa: olbrzymią bestię, stworzoną z czystej chakry. Stwór ten, jeśli poza kontrolą, zwykle okazywał się istotą niosącą tylko zniszczenie i chaos; tak długo jednak jak była ona w pojemniku, była zablokowana i niegroźna.
I Yami był właśnie takim pojemnikiem.
Co jednak, jeśli bestia w jego ciele nie zamierzała współpracować? Gdyby bomba nagle się uzbroiła?
Dlatego też im szybciej Yumichika pozna to, co w nim siedzi, tym lepiej będzie dla wszystkich wokół.
Wnętrze umysłu dwudziestolatka było dokładnie takie, jak je zapamiętał ze swojej poprzedniej wizyty; wtedy jednak, żeby się tu dostać, potrzebował pomocy z zewnątrz w postaci Groty Luster. Teraz, gdy uzyskał świadomość tego miejsca, mógł do niego wejść z własnej woli - tak długo, jak potrafił wyciszyć natłok myśli pod czaszką. Dlatego też medytacja po odprężeniu ciała okazała się bardzo użyteczna, by pojawić się w tym ogrodzie.
No właśnie - ogród. A dokładniej to wielka plątanina gałęzi, przypominająca jeden wielki krzak o nieregularnych kształtach i kolcach. Kiedy Yami zaczął mówić i przeprosił, nie usłyszał jakiejkolwiek odpowiedzi. Zobaczył tylko, że pomiędzy badylami pojawił się nagle jeden, świecący punkt - był to jednak punkt, który o ile z oddali wyglądał znośnie, o tyle z bliska pewnie bylby większy niż on sam. Punkt, błyszczący na niebiesko.
Ślepie bestii.
0 x
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 11 lip 2020, o 09:27
Kokuou. Tak nazywała się bestia wewnątrz mego wnętrz, która któreś ślepie błysnęło błękitem. Bestia, Demon, Potwór, Narzędzie. Tak z całą pewnością wygląda spis słów którymi osoby nieznające jej z pewnością używałyby jako zamienników. Był to już rok albo nawet i dłużej kiedy Kokuou została zapieczętowana w moim ciele. Czy to znaczy, że znałem ją już dostatecznie dobrze aby mieć inne zdanie. Nie, to z całą pewnością za krótki okres czasu, jednak wystarczający na tyle by choć trochę ją zrozumieć. Z całą pewnością nie była dziką bestią żądną śmierci innych. Gdyby rzeczywiście tak było już dawno, w tajemniczym lesie uwolniłaby się na wolność. Jak widać tak się jednak nie stało. Nie mogę powiedzieć, że jest zła czy dobra. Wiem jednak, że nie przepadała za walką i wolała spokój. Czy więc w tym nieszczęściu, które ją spotkało, nie znalazła się drobina sukcesu trafiają na mnie, osobę, która również uznawała te atrybuty jako ważne?
Patrząc przez gąszcz gałęzi i mroku wpatrywałem się przez chwilę w błękitne ślepie. Nie bardzo wiedziałem co powiedzieć. Kokuou sama mówiła, że jeśli chcę się dowiedzieć więcej mam przyjść się z nią spotkać. Z drugiej strony wiem jaki jest jej stosunek do ludzi. Myśli, że widzimy w niej narzędzie, nie chcę aby tak myślała i o mnie. Usiadłem więc na polanie przed leśną gęstwiną. Przymknąłem powieki, głowa powędrowała lekko do dołu. Prawą ręką podrapałem się po głowie.
- Pamiętasz co powiedziałaś wtedy prawie rok temu w lesie? Jeśli będę chciał poznać Ciebie lepiej i nauczyć się kontroli... - westchnąłem i ponownie skupiłem wzrok na Kokuou - Kokuou... na przestrzeni tego czasu, jak pewnie zresztą wiesz, nie próżnowałem. Jeśli uważasz, że podołam... czy nauczysz mnie jak nie dać się opętać tej sile?
0 x
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885 Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy
Post
autor: Natsume Yuki » 11 lip 2020, o 23:47
~ W oparach ~
Wyprawa C 3/x
Yami
Przeczucie Yamiego na temat stosunku zapieczętowanego w nim demona było jak najbardziej prawidłowe - i też od razu mógł to zauważyć. Chociaż Kokuo pokazała że jest świadoma obecności młodzieńca, i może nawet toleruje jego przebywanie w jej zapieczętowanym świecie, o tyle zupełne milczenie mogło oznaczać jedno z dwóch - albo nadal była rozsierdzona i rozgoryczona przymusowym uwięzieniem, albo po prostu nadal nie ufała Yumichice na tyle, żeby odpowiedzieć wprost. Wielkie, niebieskie oko, po prostu dalej pozostawało pomiędzy gałęziami gąszczu, przyglądając się obojętnie potomkowi kupców. Jak gdyby oceniała jego zachowanie, i czy warto w ogóle się do niego odzywać.
Ostatecznie jednak chyba doszła do jakiegoś wniosku, gdyż do pierwszego oka dołączyło po chwili drugie, o identycznej lazurowej barwie.
-I czego ode mnie oczekujesz? Że ot tak, po prostu, dam ci część mej chakry? Chyba zapomniałeś, jak to się ostatnio skończyło?
No tak. Ostatni raz. Moment, w którym Yami po raz pierwszy skosztował potężnej, białej energii, którą potrafiła wygenerować demonica. Wtedy, w Tajemniczym Lesie, młodzieniec otarł się o utratę kontroli - i tym samym śmierć. Demonica bez najmniejszego problemu wypełniła jego istnienie wściekłością i nienawiścią, sprawiając że nastolatek tylko szczątkami siły woli zdołał ostrzec swoich ówczesnych kompanów. I jeśli by tak pomyśleć, to tylko dzięki temu że Kokuo zgodziła się wycofać chakrę, Yami aktualnie nadal żył.
... w sumie, dobrym pytaniem było - czemu wycofała wtedy chakrę? Przecież gdyby kontynuowała, to zwyczajnie mogłaby złamać pieczęć i wydostać się na wolność, pozostawiając za sobą tylko truchło Yumichiki...
-Może i nie próżnowałeś, ćwiczyłeś, et cetera. Ale chakra, którą władam, ma zupełnie inną naturę niż to z czym Ty masz do czynienia. Moja chakra to JEST natura. Dzika i niekontrolowana. Bez umiejętności osiągnięcia jej balansu, tylko sam się wyniszczysz. I przy okazji rozpieprzysz połowę okolicy.
Westchnęła ciężko, z lekkim zrezygnowaniem.
-Chociaż, w sumie - czy powinno mnie to obchodzić...
0 x
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 12 lip 2020, o 00:38
Obserwowałem w ciszy ślepie mieszkającej we mnie Kokuou. Ta przez dłuższy czas nie odpowiadała zacząłem się zastanawiać czy zwyczajnie mnie nie zbyła chcąc zwyczajnie abym opuścił to miejsce i dał jej możliwość zażycia kolejnej drzemki. Sam najchętniej bym to uczynił gdyby jednak nie sprawa dla której się tutaj znalazłem.
W końcu przemówiła zaś jej słowa były karcące w mym odczuciu. Brzmiała niczym osoba która zastanawia się dlaczego ktoś chce świadomie popełnić ten sam błąd. Mogła to widzieć w ten sposób. Mogła też odczuwać niechęć do tego, że proszę ją o wsparcie w tej kwestii, wszak czy to nie jeden z powodów dla których każdy chciałby ją zniewolić, dla mocy? Czym więc różniłem się od innych w jej oczach? Sposobem w którym chciałbym ją uzyskać? Nie. Ja nie chcę siły tylko zrozumienia...
- Nie zapomniałem... właśnie dlatego do Ciebie przychodzę, aby takie sytuacje nie musiały się powtórzyć.
Początkowo zdawała się bardzo mocno odwodzić mnie od idei wskazując na ostatnie porażki jednak nie minęło wiele czasu kiedy zaczęła tłumaczyć co wiąże się z "zabawą" z tą umiejętnością. Wspomnieniami sięgnąłem do wydarzeń z Lasu kiedy o mało nie rzuciłem się na Kyoushi'ego i Akaruia widząc ich jako kulę u nogi.
Opuściłem nieznacznie głowę ze wstydu. Zawsze cyniczny w stosunku do innych i często piętnujący zachowanie tak jednak w tym przypadku ciężko było używać tego tonu wobec Kokuou. Czy był to strach a może jeszcze coś innego jednak słysząc jej słowa w pewnym momencie zacząłem powoli zauważać podobieństwo między nami. Tak jak i ja ciężko jej przejść jeśli ktoś przychodzi z problemem oraz tak jak ja często powątpiewa w intencje drugiej strony. Uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Domyślam się, że to ryzykowne jednak chciałbym tym samym dowiedzieć się więcej o was, o Tobie. Choć z jedną rzeczą muszę się zgodzić, to... nie jest najlepsze miejsce na trening. Za dużo potencjalnych oczu oraz uszu, a przecież na dyskrecji nam zależy czyż nie?
0 x
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885 Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy
Post
autor: Natsume Yuki » 12 lip 2020, o 17:29
~ W oparach ~
Wyprawa C 5/x
Yami
Kokuo jeszcze przez dłuższą chwilę po prostu wpatrywała się swoimi olbrzymimi, lazurowymi oczami na przebywającego nieopodal jej iluzorycznie drewnianego więzienia Yamiego. Zdawało się, jak gdyby bestia cały czas analizowała zachowanie młodzieńca, i sprawdzała czy w ogóle próba porozumienia się z nim miała jakiś sens - tak jak Yumichika podejrzewał, demonica zapewne podejrzewała jego prośby o udzielenie mu mocy chakry natury jako chęci nauczenia się jej mocy dla własnego zysku. Tak jakby nie była niczym innym, niż zamkniętą w ludzkim ciele baterią, której jedynym celem i wartością w ich oczach było bycie podręczną baterią chakry. Można było podejrzewać, że przeżyła takie sytuacje zdecydowanie za często, i jej niechęć do shinobi była po prostu zbyt wielka.
Pomimo tego że była wielka i potężna, teraz trochę zachowywała się jak zagoniony w kąt kot. Nie ufała absolutnie nikomu i niczemu. I tak nabyte cechy ciężko będzie przeskoczyć...
Gdy Yami stwierdził że nie zapomniał wydarzeń z Lasu i po prostu pragnie nauczyć się kontrolować tego typu wybuchy chakry, Kokuo tylko się żachnęła i ponownie zamknęła oczy, pozostawiając tylko niepokojącą ciemność pomiędzy gałęziami klatki. Nie oznaczało to jednak, że nie słuchała - dlatego też pozwoliła Yamiemu przedstawić swoje racje i prośby. W środku jego zdania, ponownie wydała z siebie dźwięk przypominający mieszankę sarknięcia i parsknięcia śmiechem.
-Człowiek, chcący dowiedzieć się więcej o Bijuu, jak gdyby chciał poznać nas lepiej ot tak, dla siebie. Dobre sobie! Co to, jakiś skecz manzai? Tsukkomi i boke?
Westchnęła ciężko.
-Nie mam ochoty się wykłócać. Poza tym, powiem Ci wprost - nie ufam Ci. Podobnie jak w dobre intencje ludzi.
Zapadło chwilowe milczenie, w trakcie którego oczy demona spoglądały tylko na Yamiego, oceniająco. Młodzieniec mógł odczuć wrażenie, jak gdyby te błękitno-czarne oczy przewiercały go na wylot i wpatrywały się bezpośrednio w jego duszę. Ostatecznie jednak demon ponownie odetchnął ciężko i zamknął oczy.
-To udaj się gdzieś w odosobnienie, czy coś. Jakieś gorące źródła w górach. Brakuje mi tu trochę pary.
0 x
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 12 lip 2020, o 23:26
Spoglądałem wgląd klatki zastanawiając się na kolejnymi wypowiedziami Kokuou pozwoliłem usiąść na trawę. Gęsta zielona trawa ugięła się pod naciskiem dłoni. Zmierzwiłem ją ręką. Nie była prawdziwa jednak pozostawiała takie wrażenie jak wszystko tutaj. Najchętniej chciałbym się położyć jednak sobie odpuściłem sobie i spojrzałem w kierunku błękitnego nieba. Spoglądałem na ten bezkresny błękit słuchając słów Piątki, która zdawała się niczym ja piętnować idee innych.
Człowiek chcący wiedzieć więcej o Biju, czy rzeczywiście to dziwne, że chciałbym wiedzieć więcej o postaci z którą będę dzielił resztę swego życia? Czy było to takie dziwne, że w takim wypadku chciałbym wiedzieć więcej w tym temacie? Potem jednak padły słowa o zaufaniu czy raczej jego braku. Ciężko byłoby się jej dziwić biorąc pod uwagę jaką klan Aburame widział w niej rolę, rolę narzędzia a wcześniej... mogę się tylko domyślać po słowach takich osób jak ten człowiek, który chciał przyjąć ją wówczas Kokuou do siebie, a ta pozbyła się go swą przerażającą siłą. Mimo wszystko wtedy w lesie mi pomogła. To nie wszak nie ja stłumiłem chakrę, to nie swoimi czynami zapewniłem sobie doświadczenie, z kolei to ja zostałem nazwany głupcem. Uśmiechnąłem się. Kokuou zdawała się chcieć zaufać ale za sprawą wszystkich lat nie mogą się przemóc. Mogłem to podejście zmienić jedynie swoimi czynami. Po dłuższej ciszy podniosłem się z ziemi oparłem dłonie na plecach i wyprostowałem się. Kilka kości chrupnęło tym samym przynosząc lekką ulgę.
- Mówisz, że te ilości z domowych kąpieli są niewystarczające? Zawsze uważałem, że kamienna kadź z podgrzewana od spodu palonym drewnem to dobrobyt, który na długi czas trzyma wodę w wysokiej temperaturze. Do tego ostatnia wizyta w gorących źródłach w Yinzin...
Przymknąłem powieki i splotłem ramiona na klatce piersiowej. Miejsce odosobnienia, najlepiej gorące źródła. Z tym drugim może być problem. Trening w gorących źródłach byłby raczej głupotą dlatego zostawała mi inna opcja.
- Polana na której ostatnio trenowałem wydaje się być odosobniona. Co do gorących źródeł... wieczorem udam się do gorących źródeł Shigahsi, teraz jednak pora zmienić lokację.
Opuściłem jaźń i skierowałem się w stronę polany, którą dziadek często wykorzystywał do trenowania mojej osoby. Do tej pory nie przypominam sobie abym na przestrzeni tylu spędzonych tam miesięcy ktoś się w tamtych miejscach kręcił. Musiało być to więc dobre miejsce na te ćwiczenia.
z/t
0 x
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 17 sie 2020, o 00:02
Zważywszy, że moje ostatnie "wybryki" doprowadziły do zainteresowania się moją polaną treningową tak postanowiłem dzisiaj poćwiczyć za posiadłością na tym niewielkim kawałku ubitej ziemi. Ze względu na ograniczone pole manewru mogłem jedynie szkolić się z technik, które nie należały do tych obszarowych. Udałem się więc do domowej biblioteczki gdzie mogłem znaleźć kilka przepisanych zwojów z technikami. Zacząłem przeglądać kilka z nich aby ostatecznie trafić na jedną, która polegała na stworzeniu ostrza z chakry wykorzystując przy tym własną dłoń. Nie było to więc to nic wyjątkowego jeśli spojrzeć na efekt samej techniki. Większość z nich po nauce Hien podchodziła niemal pod tą samą kategorię. Ostry podmuch bądź wzmocniony pocisk jak Daitoppa.
Pierwsze co robię zazwyczaj przy nauce jakichkolwiek technik to próba ich zrozumienia. W tym przypadku widziałem w niej nic innego jak Hien wykonane na dłoni. Każda pierwsza osoba mogłaby uznać, że jest to dość problematyczne nakładać ostrą powłokę chakry na ciało. Istniało bowiem ryzyko pozyskania dotkliwych ran. Jak było więc w moim przypadku? Zdecydowanie lepiej. Technika, której nauczył mnie stary pierdziel wymagała właśnie kontroli chakry, która otacza moje dłonie. Znajomość tej techniki oraz Hien z całą pewnością pozwoli mi przyspieszyć cały proces nauki techniki.
Usiadłem pod drzewem zaś przed sobą położyłem niewielki kawałek drewna, który miał zostać w przyszłości i tak przerąbany na pół aby można by go wrzucić do paleniska. Zacząłem trening od próby przepołowienia go wykorzystując chakrę futonu wypuszczaną z prawej dłoni. Wcześniej wykonywałem podobną czynność przy nauce techniki Hien jednak tam raczej miałem nauczyć się kontroli chakry, tutaj problematyka zadania rosła gdyż musiałem to wszystko zrobić jedną dłonią. Cały proces nie trwał zbyt długo, dało mi to do zrozumienia, że byłem wprawiony w sztuce kontroli chakry.
Nie minęła nawet godzina nim rozpocząłem drugi etap nauki który polegał na nałożeniu ostrza czy raczej utworzenia na końcu obuszków palców ostrza chakry.
Powoli przekazywałem odpowiednie ilości chakry, nie szło mi to jakoś opornie. Przesyłałem drobne ilości czego efektem było mrowienie palców wywołane właśnie tworzeniem ostrza. W tym momencie wiedziałem, że przelewanie większych ilości doprowadzi do przecięcia obuszków. Musiałem poświęcić zdecydowanie więcej czasu aby opanować tę konkretną technikę.
Kolejne dni mijały na zwiększaniu ilości przekazywanej do obuszków chakry. Robiłem to do czasu aż czułem drżenie palców wynikające z drgań oraz ilości przekazanej energii. Zbyt duża ilość chakry w niewielkim punkcie. Kilkukrotnie doprowadziłem do rozcięcia palca, z którego sączyła się krew. Teraz jednak obandażowany palce pozwalały mi lepiej ocenić poziom kontroli. W momencie gdy zaczął przecinać się bandaż powinienem zaprzestać dalszego podnoszenia ilości chakry.
Kolejne dni mijały zaś ja przyzwyczajałem się do kontroli nad techniką. Nie minęły dwa tygodnie jak byłem w stanie przeciąć stojącą metr ode mnie kłodę drewna. Technika jak wspomniane było w zwoju nie miała wielkiego zasięgu ale zdecydowanie jej zaletą było błyskawiczne wykonanie.
Przez kolejne dwa dni kontynuowałem trening aby przyspieszyć wytwarzanie ostrza.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość