Osada przy granicy z Sabishi.

Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Marusa

Osada przy granicy z Sabishi.

Post autor: Marusa »

Misja dla Shintaro i Ryuuhei, post 13-Nie przejmuj się młodzieńcze mną. Chociaż może i mam stare kości oraz słabszą kondycję niż kiedyś, to praca na takiej osadzie powoduje, że nawet w takim wieku ma się dużo sił.
Odparł staruszek do Shintaro, po czym dodał wchodząc do lasu:
-Trzymajcie się blisko mnie, bo jak zgubicie mnie, to możliwe, że bez pokazania się tym bandytom nie wyjdziecie.
Kazuo dalej was prowadził przez tą gęstwinę zwaną lasem. Ciernie przeplatały się między krzakami, drzewa były połączone pnączami, a ich korzenie tworzyły trudny teren. Staruszek czasami przechodził przez krzak, czasami omijał wszystko wokół. Mogłoby się wydawać wam, że przejście tędy bez żadnych problemów jest niemożliwe. Kilka razy skaleczyliście się o ciernie, parę razy potknęliście się o korzenie, a Kazuo nic. Tak jakby nie było tych przeszkód, zero problemu dla niego. Raz, przez nieuwagę Ryuuhei zahaczył o pnącze, a następnie tracąc równowagę padł na ziemię, przekoziołkował się i zaplątał się jeszcze bardziej w pnącze, a nawet wpadł w ciernie, powodując kilka dodatkowych ukłuć i możliwe, że chwilę postoju, na wyciąganie go. Co do samej aparycji lasu, to pomimo, że jest środek dnia, to panuje w nim półmrok. Słychać czasami zająca lub wiewiórkę, a leśne ptaki spokojnie w tym lesie swoje ćwierkają, trochę rozjaśniając ponury jego wygląd.
0 x
Ryuuhei

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Ryuuhei »

-Życie za mną nie przepada - stwierdziłem w duchu, ostatecznie lądując... w powietrzu, wisząc na pnączach twarzą do góry z beznamiętnym westchnięciem na ustach. Cóż, nie każdy może nie być poszkodowanym, przełażąc przez niezamieszkały, gęsty las po śladach staruszka z wioski na pustkowiach. Czemu jednak nie robiło to na mnie wrażenia? Nie wiem. Mało co robiło. Taki po prostu byłem. Dlatego też, kiedy po paru minutach udało mi się wydostać z zielonych sideł, nieco brudniejszy i przypominający nieco niedawnego przeciwnika dachowego kota ruszyłem w dalszą drogę.
-Zakładanie, że bandyci nie są shinobi i nie będą korzystać z ich technik jest bezcelowe. Lepiej założyć, że są doświadczonymi shinobi, a na dodatek takimi, którzy uzupełniają się nawzajem. Warto rozważyć możliwość ich przebywania w grupie. Im trudniejszego zadania oczekujemy, tym łatwiejsze się nam ono wyda - pomyślałem, rozglądając się uważniej, by następnym razem nie zabić swojej skromnej osoby. Przyznam szczerze, że czarno to wszystko widziałem. Zbyt wiele niewiadomych. Rozpaczliwie potrzebowaliśmy zwiadu, ale nie miał kto go przeprowadzić, gdy byliśmy w środku cholernego lasu.
-Gdybym tylko nie stracił pamięci...
0 x
Shintaro

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Shintaro »

Chłopak stał na przeciwko lasu zastanawiając się nad dalszym planem działania, pytanie brzmiało w jaki sposób poradzić sobie z napastnikami aby nie ucierpieć na tym zbyt bardzo braki informacji odnośnie umiejętności oraz wielu innych rzeczy sprawiały że Shintaro niepokoił się odrobinę jednak chłopak był na tyle pewny swoich umiejętności że wątpliwości na długo w nim nie pozostawały, czarnowłosy wysłuchał słów starszego mężczyzny i odrzekł krótko w jego stronę - Nie to nie tak, źle mnie pan zrozumiał, lot miał na celu przygotować pana do podróży przez las a powrotna droga na pewno nie pozwoliłaby panu odpocząć, do tego możliwe że w czasie który zajęłoby nam dotarcie tu na piechotę z reszty mieszkańców mogłoby nie być nawet co zbierać, a teraz prowadź - Odparł spokojnie ruszając w głąb lasu za prowadzącym ich staruszkiem. Szesnastolatek szedł za mężczyzną oraz koło Ryuuheia przemierzając zakamarki lasu, cała trójka zbliżała sie z każdym krokiem coraz bliżej do osady w której czekała ich walka z nieznajomym przeciwnikiem, niestety po drodze białowłosy nie miał tyle szczęścia co reszta podróżników i potknął się o coś wybijajac się w powietrze zaplątał się w pnącza i innego rodzaju badziewia, wszyscy przystanęli na moment na co chłopak odparł - Pomóc ci? czy sam se poradzisz? no i nie potłukłeś sie zbyt bardzo? - Zatroszczył się o kolegę, kiedy ten wydostał się już z pnączy czarnowłosy odparł - Dobra... zgaduję że zbliżamy się do wioski tak więc.. czas na małe zwiady - Odparł spokojnie przykładając oba palce z lewej dłoni do swojego prawego oka. - Daisan no Me - Odparł szeptem a w jego prawej dłoni zaczął zbierać się piasek tworząc oko o czerwonej źrenicy, oko wyleciało z dłoni czarnowłosego lewitując na przód podróżników, chłopak miał zamiar zebrać informację na temat miejsca pobytu oraz ilości w jakiej znajdowali się przeciwnicy, starał się bardzo aby nikt nie zauważył tego oka i nie dowiedział się o ich obecności, oko leciało dosyć nisko aby nie zwracać na siebie uwagi a chłopak ukrywał je za każdym możliwym obiektem.

Daisan no Me
Bardzo przydatna technika, która idealnie nadaje się rekonesansu. Użytkownik zasłania dłonią jedno z oczu, by tym samym w drugiej dłoni utworzyć jego kopię. Piaskowe oko może się unosić dzięki czemu idealnie nadaje się do podpatrywania poczynań przeciwników.
D: 10%

Razem - 32% chakry zostało mi 68%
0 x
Marusa

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Marusa »

Misja dla Shintaro i Ryuuhei, post 16Starzec słysząc twoją wypowiedź, Shintaro, postanowił ci odpowiedzieć:
-A ty nie do końca zrozumiałeś co ja miałem na myśli. Rozumiem, że było szybciej, ale chodziło mi, żebyś się nie przejmował moimi siłami, a działał.
Ryuuhei, udało ci się samodzielnie wyplątać z pnączy. Nawet nie musiałeś przyjmować pomocy od towarzysza, chociaż kilka dobrych minut się mocowałeś, bo naprawdę nieźle się zaplątałeś. Kiedy już stanąłeś na nogi, czarnowłosy chłopak zarządził czas na zwiad i wykonał swoją technikę. Oko, które pojawiło się, zostało wysłane na przeszpiegi do osady. Zanim udało się oku tam dostać, to jednak z blisko 5 minut zajęło, a miało łatwiejszą drogę niż wy. Osada wyglądała na rzeczywiście mała, zbudowaną z 4 domków jednorodzinnych, ale to co się rzucało w oko to brak widoku kogokolwiek. Shintaro, przeczesując okiem okolicę, zaglądałeś po kolei do każdego z domów. W pierwszych żadnych ludzi, ale wyglądało, jakby ktoś je przetrzebił w jakichś poszukiwaniach. Zajrzałeś do drugiego domu. Znów nikogo, ale nie jest ono przetrzebione. Przejrzałeś oba piętra i zamierzałeś ruszyć do trzeciego, gdy wychodząc okiem z domu, zauważyłeś, że dwójka mężczyzn do niego wchodzi. W miarę zbudowani, jeden z mieczem u pasa, a drugi z włócznią na plecach. Mają jakieś duże worki płócienne, częściowo czymś zapełnione. Ubrani byli również w długie białe spadnie i płócienne bluzy tego samego koloru.
0 x
Shintaro

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Shintaro »

Czarnowłosy wzdychnął cicho i nieporadnie wysłuchując kolejnych słów starca. " Chciał zabłysnąć czy jaki kij? " Pomyślał czarnowłosy wyruszając w las za resztą ekipy, obaj chłopcy szli cały czas przed siebie po uprzednim wyplątaniu z pnączy Kizoku, czarnowłosy wysłał swoje oko na zwiady i przeczesywał każdy zakamarek wioski mówiąc na głos o tym co widzi - Nigdzie żywej duszy.. pierwszy dom przeszukany i pusty, drugi dom nie przeszukany ale również pusty lecę do trzeciego.. ale.. chwila... dwójka mężczyzn weszła do tego domu, obaj są umięśnieni i mają przy sobie broń jeden z nich ma katanę drugi natomiast włócznię na plecach... jeśli się pośpieszymy zdołamy załatwić ich po cichu.. - Odparł chłopak ruszając przyśpieszonym krokiem w kierunku osady, Oko chłopaka nie pozostawało w miejscu i postanowiło przeszukać resztę okolicy w poszukiwaniu reszty grupy bandytów oraz miejsca pobytu wieśniaków. - Szukam pozostałej trójki oraz mieszkańców.. staruszku jeśli twoi towarzysze nie będą pilnowani gdy najdzie odpowiedni moment uwolnisz ich i się gdzieś schowacie, ewentualnie odwrócicie uwagę reszty problemów, na przykład robiąc hałas gdzieś daleko od nas, co tym myślisz Kizoku? - Zapytał krótko przeszukując dalszą okolicę, nadal starał sie by go nie wykryto.
0 x
Ryuuhei

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Ryuuhei »

-Piaskowe oko? Nader przydatne. I niespotykane - pomyślałem z lekką nutką uznania, widząc niepokojące urządzenie szpiegujące Shintaro. -On przynajmniej zna swój klan i umie wykorzystywać jego techniki... - zauważyłem, co wywołało moje lekkie westchnięcie. W ciszy czekałem na wynik poszukiwań, by ostatecznie po paru chwilach dowiedzieć się, że w drugim z kolei budynku odnaleziono dwóch uzbrojonych nieprzyjaciół.
-Czyli walka na bezpośrednim dystansie. Nieciekawie, jeśli o mnie chodzi. Faktycznie, najlepiej byłoby zdjąć ich po cichu i z zaskoczenia, ale to może nie być proste. Nawet jeśli nas nie wykryją, to będzie trzeba powstrzymać ich przed zaalarmowaniem reszty i narobieniem rabanu. Myślisz, że mógłbyś tuż przed atakiem zasypać im piaskiem usta i nosy? - zwróciłem się do Shintaro, gdy tylko zaproponował ciche podejście. -Oczywiście najpierw należy sprawdzić resztę domów, bo pozostali bandyci muszą gdzieś być. Niewykluczone, że bardzo blisko nas. Jeśli damy się zaskoczyć, szybko nas wybiją. Również uważam, że najlepszą opcją byłoby uwolnienie ocalałych wieśniaków i wykorzystanie ich jako dywersji. Nawet jeśli nie damy rady bandytom, ludzie będą przynajmniej wolni i część z nich da radę uciec - wyjątkowo wsparłem towarzysza z jego pomysłami, które okazywały się zaskakująco rozsądne. Przyspieszaliśmy kroku, dyskutując o planie działania.
-W miarę możliwości nie angażujmy się w walki, nie mając przewagi liczebnej. Niech dwóch przeciwników będzie naszym maksymalnym limitem. Musimy ograniczyć wszelkie straty. To nie są przelewki. Ci ludzie czegoś szukają, czyli mają cel inny, niż zwyczajny rabunek, mord i parę gwałtów. Nie wolno ich zlekceważyć - podzieliłem się z resztą moimi przemyśleniami.
0 x
Marusa

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Marusa »

Misja dla Shintaro i Ryuuhei, post 19Staruszek siedział cicho kiedy wy opracowywaliście plan. Podał wam wcześniej cele, a teraz wam wszystko zostawił, bo jedyne co będzie mógł to podołać waszemu planowi, tak, żeby jak najwięcej mieszkańców uratować. Jedyne co zrobił, to pokiwał potakująco głową, kiedy był mu przedstawiany jego udział w planie działania. Shintaro, wyleciałeś niepostrzeżenie okiem z budynku i poleciałeś do kolejnego. Znowu żadnej żywej duszy. Dom również był przetrzebiony, ale tym razem zwróciłeś większą uwagę, co przetrzebiali. Kuchnie, sypialnie i pokoje dzienne. Porozrzucane są różne ubrania, naczynia, zastawy nawet meble, ale nie ma śladu ani po żadnych oszczędnościach, ani po żywności. Jak widać to co miało wartość pieniężną było zabierane, również jedzenie miało dla nich dosyć sporą wartość, skoro je zabierali. Podobnie przedstawiał się czwarty budynek, a w okolicy nie ma żadnej żywej duszy za wyjątkiem tej dwójki złodziei. Podejrzewasz, że już w każdej chwili mogą wyjść z łupem i gdzieś pójść.
0 x
Shintaro

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Shintaro »

Chłopak szedł przed siebie spokojnie czując ze już niedługo dotrą do granicy lasu z osadą w której znajdowali się dwaj bandyci, Shintaro przez cały czas drogi poszukiwał reszty ludzi za pomocą piaskowego oka którego używał do zwiadu po sprawdzeniu reszty domów doszedł do wniosku że w budynkach jest czysto niepokoił go jednak brak pozostałej trójki bandytów oraz wieśniaków - Nie mogę znaleźć w żadnym z budynków reszty.. ani wieśniaków, odnośnie twojej propozycji uważam że nie powinno być problemu aby w trakcie ataku najpierw zamknąć im gęby, ruszajmy trzeba wyeliminować przynajmniej tą dwójkę jednak cały czas miejmy się na baczności bądź w pogotowiu i ubezpieczaj mnie Kizoku - Odparł czarnowłosy przyśpieszając kroków, w trakcie biegu przelał do swoich stóp chakrę aby możliwie wyciszyć swoje kroki i odgłos przylegającego buta do podłoża. Chłopak nie odrywając dwóch palców od swojego oka przeskoczył cichym susem zza drzew za pierwszy z budynków w którym nie powinien już nikt się znajdować, szpiegowskie oko pognało do drugiego domu w którym znajdowali się bandyci i po cichu wleciało do środka próbując wybadać w jakiej pozycji znajduję się dwójka z nich, po czym szybkim susem znów przeniósł się zza pierwszego domu chowając się za ścianą boczną od tej przy której znajdowały się drzwi, jeśli zauważy że bandyci stoją tyłem do wejścia i są zajęci dalszymi przeszukiwaniami mieszkania przesuwa rękę za swoje plecy i rozpina suwak od zamka w plecaku "Dobra... teraz jak najdokładniej... piasek doleci do piętnastu metrów bez pełnego skupienia... czyli cały dom bez wchodzenia do środka z tym okiem to moje pole walki... " Pomyślał chłopak chowając się pomiędzy ścianami obu domów. " Liczę na to że Kizoku obserwuje mnie i nikt nie zajdzie mi na plecy.. " Czarnowłosy za pomocą swojej podstawowej techniki wydobył cały piasek ze swojego plecaka z ukrytymi wraz środku niego czterema drewnianymi kołkami po czym powoli i bezszelestnie wprowadził cały piasek poprzez otwarte drzwi budynku których zapewne mężczyźni nie zamknęli za sobą piasek powoli zbliżał się w ich kierunku chowając się również za ścianami wraz z piaskowym okiem po czym gdy znalazł się już blisko nich w pierwszej kolejności zasypał im usta nosy oraz oczy pochłaniając od razu całe ich głowy, następnie reszta piasku która została za ich plecami miała za zadanie wepchnąć silnym pchnięciem po jednym kołku w plecy przeciwników przebijając się im przez serca, w razie napotkania trudności pozostałe dwa kołki miały przebić się przez piaskowe kule na głowach przeciwników wbijając się im w tyły głów. Jeśli akcja się powiedzie chłopak wycofuje się bardziej na tyły domu tam gdzie znajdowało się okno, jeśli akcja nie powiedzie się wycofuje się jak najszybciej chowając się w lesie.
Suna Kanri (Teichi): Reberu Di
Pierwszy, a zarazem najważniejszy poziom Suna Kanri. To właśnie z jego "obudzeniem", w użytkowniku pojawia się możliwość kontrolowania piasku. Początkowo nie są to zbyt wielkie umiejętności. Sabaku potrafi tworzyć proste kształty z piasku. Możliwe jest formowanie wszelakich defensywnych kształtów, pokroju tarcz, zasłon, barier, itd. Jeżeli chodzi o ofensywne możliwości piachu, to jest tutaj trochę gorzej. Bez Jutsu używający praktycznie nie może poważnie zranić przeciwnika, chyba, że umiejętnie uwięzi go w swoim żywiole.
KC D - 4%- niezauważalne koszty, KC S+ - niezauważalne koszty (na turę)
0 x
Ryuuhei

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Ryuuhei »

-Czyli się zaczyna - pomyślałem, dłońmi macając się po kaburach na broń, by sprawdzić, czy wszystko było na swoim miejscu. Było, choć - prawdę powiedziawszy - niewiele. Wszystko wskazywało na to, że tylko tych dwóch bandytów znajdowało się obecnie w pobliżu, lecz któż powiedział, że inni gdzieś się na nas nie czają? Mogli po prostu się zamaskować, może ukryć w piasku, może dysponowali technikami czyniącymi ich niewidzialnymi? W tym świecie wszystko było przecież możliwe i to wywoływało u mnie pewien niepokój. Nie uśmiechało mi się ginąć, nie poznawszy własnego imienia.
-Robimy to - oświadczyłem dwóm towarzyszom. -Ty również miej swoje oczy otwarte. Nawet bez umiejętności bojowych możesz nam bardzo pomóc, jeśli zauważysz coś, czego nie dostrzeżemy my - skierowałem swe słowa już do samego Kazuo. Dalej mnie martwił, ale odrzuciłem te myśli na bok. Nie było na nie czasu. Ruszyłem wolno i po cichu za Shintaro, z którym doszliśmy już do jakiegoś porozumienia względem planu działania. Gdy tylko opuściliśmy teren lasu, zacząłem wypatrywać przedmiotu odpowiednio ciężkiego, by w razie czego móc się z nim podmienić. W nadziei, że uda mi się go znaleźć chociażby w przewracanych przez bandytów wewnątrz budynku manelach, spróbowałem przygotować podmianę, po której sięgnąłem po kunai prawą dłonią. Byłem gotów, by w każdej chwili naelektryzować dowolną kończynę przy pomocy Dendou Hando w nadziei na chociażby częściowe sparaliżowanie ewentualnego nieprzyjaciela.
Pozwoliłem Shintaro wbić się z piaskiem do środka, podczas gdy sam rozglądałem się wokół, stojąc blisko drzwi budynku, lecz nie bezpośrednio w wejściu. Gdyby jemu się nie powiodło, musiałbym przecież mu pomóc. Liczyłem na wzrok swój i Kazuo oraz na zdolność do poprawnego rozpoznania zagrożenia.
0 x
Marusa

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Marusa »

Misja dla Shintaro i Ryuuhei, post 22Plan działania ustalony, to też przystępujecie do działania. Staruszek oznajmił do białowłosego, że będzie starał się pomóc jak może i wyszedł kawałek, tak, by móc objąć swoim starym wzrokiem część na północ od wioski.

Ryuuhei, ty za to ruszyłeś kawałek za swoim czarnowłosym towarzyszem, szukając celu na kawarimi, ale niestety na samym podwórku potrzebnej rzeczy nie znalazłeś. Jednak mimo to zacząłeś się rozglądać za ewentualnym zagrożeniem, ubezpieczając plecy swego towarzysza.

Shintaro, ty ruszyłeś do budynku w którym ostatnio widziałeś dwójkę bandytów. Kiedy byłeś już za pierwszym domem, wysłałeś swoje oko do drugiego, w którym widziałeś bandytów. Właśnie schodzili oni z piętra, wyraźnie ze sobą rozmawiając. Szybko przeniosłeś się obok drzwi tego budynku. Usłyszałeś krótką wymianę zdań tychże złodziei:
-Co powiesz na minutę przerwy i małą przekąskę?
-No ja nie wiem. Nie sądzisz, że szef-dono się wkurzy, jak się o tym dowie?
-A jak miałby się dowiedzieć? Po jabłku zjemy.
Głosy typowe dla dorosłego mężczyzny w sile wieku. Drzwi otworzone, dzięki czemu wyraźnie usłyszałeś tą krótką wymianę zdań. Zadanie twoje było tym prostsze, że widocznie nie spodziewali się nikogo innego. Wysłałeś swój piasek w ich stronę i zanim się nie zorientowali, był w okół całej ich głowy. Próbowałeś również użyć tych zaostrzonych kijków, by przebić im głowy, ale coś opornie to szło. Walka twoja z nimi trwała te swoje niecałe dwie minuty, zanim nie padli na ziemię. Minęła chwila a oni kompletnie się nie ruszali, piasek wokół głów lekko zabarwił się na czerwono.
0 x
Ryuuhei

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Ryuuhei »

Do moich uszu dotarły strzępki rozmowy. Nieznajome głosy. Bandyci, ewidentnie. Kimkolwiek byli, zbliżali się do wyjścia. Kątem oka zauważyłem, że Shintaro pojawił się w pobliżu. Chwilę potem zaczęła dziać się magia, której nie widziałem, czając się za progiem. Cokolwiek działo się w środku, dopóki sytuacja nie stała się krytyczna, mnie interesowało tylko to, co na zewnątrz. Minęło kilka chwil, nim usłyszałem łomot padających na glebę ciał. Złapałem kontakt wzrokowy z Shintaro. Zdawało się, że to już koniec dla tamtej dwójki, ale nie mogliśmy być pewni.
-Trzeba poprawić. Może dobić. Nie wiem, jak to wygląda, ale nie wolno nam ryzykować. Nikt nie powiedział, że bandytów jest TYLKO pięciu - pomyślałem. Momentalnie kiwnąłem na obserwującego wszystko Kazuo. Machnąłem ręką w jego stronę, żeby spojrzał na mnie i dwoma palcami pokazałem sugestywnie na moje oczy, dając mu do zrozumienia, by był czujny i obserwował otoczenie. Zaraz po tym spojrzałem Shintaro prosto w twarz i podniosłem swój kunai, równie sugestywnie nim potrząsając. Chciałem, żeby wziął do ręki swój własny i poszedł za mną - co również zasygnalizowałem, machając dłonią w stronę drzwi. Upewniwszy się, że pójdzie ze mną, po cichu i powoli wszedłem do wnętrza budynku, z miejsca szukając wzrokiem czegoś podejrzanego. Zobaczyłem też od razu domniemane zwłoki dwóch mężczyzn.
-Trzeba spróbować ich dobić. Nie można mieć pewności, że faktycznie nie żyją - pomyślałem, przejeżdżając palcem po swoim gardle w kierunku Shintaro, żeby zrozumiał, że należy unieszkodliwić ciała. Gdy tylko potwierdził mój sygnał, podszedłem z kunaiem do jednych zwłok. Gdy mój towarzysz podszedł do drugich, momentalnie wbiłem oburącz nóż w środek pleców, czyli w sam kręgosłup wroga. Jeśli nawet jeszcze żył, wbite w kręgi ostrze powinno go sparaliżować, jeśli nie zabić. Kiedy tylko wykonaliśmy ten manewr, od razu ściągnąłem włócznię z pleców jednego z przeciwników i posunąłem ją po podłodze pod ścianę. To samo zrobiłem z jego workiem i liczyłem, że Shintaro zachowa się podobnie.
-Zabierzmy wszystko z powrotem do lasu. Nie ma czasu, by zakopywać ciała, a zostawienie ich tu byłoby niebezpieczne. Broń i worki również weźmiemy. Twój piasek jest w stanie to zrobić? - zwróciłem się szeptem do towarzysza.
0 x
Shintaro

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Shintaro »

Czarnowłosy chowany za ścianą wraz z swoim towarzyszem czekali na dalszy rozwój wydarzeń, piasek dusił głowy obu bandytów uniemożliwiając im zaalarmowanie reszty towarzyszy oraz oddychanie co pozwoliło na uśmiercenie obu nic nieświadomych napastników ale.. czy na pewno? czarnowłosy od razu po zabiciu dwójki wrogów kazał swojemu oku pognać na górne piętro i przeszukać je w poszukiwaniu kolejnych wrogów, było to bardzo wątpliwe aby ktoś tam był jednak ostrożności nigdy za wiele jeśli piętro okaże się puste dezaktywuje on swoją technikę, jeśli nie oko zostaje ukryte na górnym piętrze przy schodach, czarnowłosy przyglądał sie Kizoku który spojrzał mu prosto w oczy wskazując na kunai którego dobył następnie obaj chłopacy po cichu ruszyli przez drzwi do środka mieszkania w celu dobicia dla pewności zwłok obu mężczyzn, Shintaro dobył swojego ostrza i podszedł do trupa który przy swoim pasie nosił katanę schowaną w futerale, następnie spoglądając na swojego kompana również postanowił dobić zwłoki jednak on przeciął krtań która była widoczna spod piaskowej kuli zakrywającej obie głowy. Chłopak rozbroił zwłoki z katany i dopiął ją do swojego prawego boku uśmiechając się delikatnie po czym worek tak jak Kizoku podsunął pod ścianę, następnie cały piasek z głowy rozprzestrzenił się na zwłoki zakrywając je całe piaskiem, oba ciała unosiły się w powietrzu unoszone poprzez piasek chłopak wysłuchał słów towarzysza i odparł - Jasne nie ma problemu, jednak zużywam dość sporo chakry, będę w walce polegał na tobie - Odparł spokojnie pochłaniając piaskiem również worki oraz włócznie, chłopak podszedł do okna które było otwarte, w końcu jego oku udało sie przez nie wylecieć a znajdowało się ono na tyle budynku ciała, worki oraz włócznia wyleciały przez okno i jak najszybciej pognały w kierunku lasu a wraz za piaskiem z okna wyskoczył czarnowłosy zmierzając w tym samym kierunku - Chodź ruszamy przegrupujemy się raz jeszcze w lesie i pomyślimy co dalej. - Odparł spokojnie do swojego towarzysza.
0 x
Marusa

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Marusa »

Misja dla Shintaro i Ryuuhei, post 25Oko zostało wysłane do dokładnego sprawdzenia piętra budynku. Nikogo nie znalazłeś za pomocą swego trzeciego oka. We dwójkę dobiliście już zapewne martwych rabusiów i postanowiliście wrócić do lasu przemyśleć sprawę. Za pomocą piasku wszystko zostało przetransportowane, przy czym jak tylko przyjrzeliście się ich broni, to jeśli jest ona warta 50ryo to macie szczęście, ponieważ, drzewce włóczni jest lekko pogięte, zapewne przez trzymanie w wilgoci, ostrze jest zardzewiała, podobnie jak w przypadku miecza. Całe ostrze zardzewiało. Tak więc wróciliście do lasu, staruszek, jak tylko zobaczył, że zmierzacie do lasu, to powolnym krokiem ruszył za wami. Jak już tylko weszliście do lasu, zobaczyliście z boku jakąś czerwień. Między krzakami prześwitywało coś czerwonego, ale z racji gęstości roślin nie jesteście wstanie zobaczyć co, póki do tego nie podejdziecie. Staruszek chyba tego nie zobaczył, ale zadał wam pytanie, czy macie pomysł, gdzie szukać jego przyjaciół z osady.
0 x
Ryuuhei

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Ryuuhei »

-Udało się... póki co. Pewno byli najsłabszym ogniwem, skoro poszło tak łatwo. Do tego ich broń była w paskudnym stanie. Służyli jako straż tylna, prawdopodobnie poszukując ewentualnych ukrytych wieśniaków - wydedukowałem, gdy już bezpiecznie dotarliśmy do lasu. Martwił mnie ubytek chakry Shintaro i liczyłem na to, że miał w sobie jeszcze trochę energii, by móc walczyć. Włócznię wbiłem ostrzem w piach, by w razie czego móc z miejsca po nią sięgnąć, bez konieczności schylania się. Kazuo dołączył do nas od razu, gdy zobaczył, że wyszliśmy z budynku.
-W najlepszym wypadku czeka na nas jeszcze trójka oponentów - stwierdziłem w duchu. Byłbym w tym momencie wypełniony nadzieją i usatysfakcjonowany, ale wnioski, do których dochodziłem, martwiły mnie jeszcze bardziej, niż nierozwiązana sytuacja sprzed paru minut. Na dodatek nagle w krzakach nieopodal zaczęło się wydobywać jakieś niepokojące, czerwone światło, które nic dobrego nie zapowiadało.
-Chuj z tym wszystkim... - mruknąłem pod nosem. Nie zadowalała mnie współpraca z Kazuo ani też nasza obecna sytuacja. Nie zadowalał mnie łup. Zwróciłem uwagę wszystkich na światło, którego starzec nie zauważył. -To trzeba sprawdzić - szepnąłem do Shintaro. Siedząc tam i czekając i tak niczego byśmy nie osiągnęli. Pozostała jednak jeszcze jedna rzecz, która powstrzymywała mnie przed udaniem się na miejsce - worki. Przez to wszystko nie sprawdziliśmy, co bandyci mieli w workach. Jeśli istniał choćby jeden procent szans na to, że ich zawartość pomoże nam załatwić sprawę, nie mogłem tego nie sprawdzić.
-Obserwuj światło, przeszukam worki - nakazałem i momentalnie otworzyłem pakunki martwych bandytów w poszukiwaniu czegoś przydatnego lub jakichkolwiek wskazówek. W razie, gdyby nie było tam nic ważnego, miałem już pewien plan działania. Bardzo ryzykowny, co prawda, ale męczyła mnie bezcelowość i bezczynność.
-Pójdę to sprawdzić. Osłaniaj mnie swoim piaskiem, jeśli nie chcesz kończyć tej misji samotnie - wyszeptałem do Shintaro i z kunaiem w dłoni, przygotowany do naelektryzowania mojego ciała z pomocą Hiraishin, wstąpiłem między krzaki, wolno posuwając się w stronę czerwonego światła.
0 x
Shintaro

Re: Osada przy granicy z Sashibi.

Post autor: Shintaro »

- Cholera... już myślałem że nie będę musiał zbierać na miecz a tu taki chuj eh... dobra ważne że nie drewniany - Odparł Shintaro przyglądając się uważnie ostrzu które było zardzewiałe, dwoma palcami uciskał ostrze gniotąc je aby sprawdzić czy nie jest na tyle zardzewiałe aby pęknąć, jeśli nie w takim razie nadawało się do walki jednak bronienie się przy pomocy tego ostrza odpadało to byłoby zbyt ryzykowane aby testować czy wytrzyma siłę uderzenia innej broni w końcu mogło pęknąć a czarnowłosego pozbawić dłoni lub też uszkodzić go w jakiś inny poważniejszy sposób. Shintaro rozejrzał się przez moment dookoła siebie w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia kiedy staruszek zapytał o swoich ziomali a Kizoku przeszukiwał worki chłopak odparł na głos - Nie wiemy, jest tam coś wartego uwagi? a po za tym.. tam w krzakach patrzcie.. - Odparł spokojnie wskazując palcem na przebijające się przez krzewy światło, szkoda że bez pójścia tam nie byli wstanie stwierdzić czym to było, Kizoku zgłosił się na ochotka aby sprawdzić czym było owe zjawisko tak więc piach ponownie wyskoczył z plecaka i gdy chłopak szedł w tamtym kierunku piasek podążał za nim nad nim oraz obok niego był też również nisko w razie potrzeby zabrania go w powietrze gdyby pułapka szykowała się na ziemi. - Nie mam takiego zamiaru - Odparł z delikatnym uśmiechem świadcząc iż miło było przebywać w towarzystwie swojego kolegi.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość