-Och. Coś mi mówi, że mogliście się kiedyś znać - oświadczyłem, rozsuwając rękoma zarośla i dostrzegając zmasakrowane przez napastników zwłoki. Bezcelowa, głupia brutalność, dużo krwi, wnętrzności, setki cięć tępiących broń. Robota psychopaty lub kogoś, kto chciał dać przykład. -Ostrzegam, to cię bardzo zaboli. Jeśli jednak zaczniesz krzyczeć, będę zmuszony cię ogłuszyć. Zaglądasz tu na własną odpowiedzialność - przestrzegłem zbliżającego się Kazuo. Zaczęli mnie zastanawiać bandyci, którzy napadli na wioskę. Nie w takim sensie, jak przedtem. Przedtem intrygowało mnie, czego szukali, co było motywem ich działań, czy może zmusili wieśniaków, by gdzieś ich zaprowadzili... ale teraz szokowała mnie bezcelowość, płytkość i głupota. Jedzenie? Biżuteria? Pieniądze? Prosty napad rabunkowy. Byłem niemalże zażenowany, zdemotywowany, zawiedziony poziomem moich wrogów. Nieważne, jak silni byli, irytowała mnie głupota w każdej postaci.
-Prawdopodobnie zostawili jakieś ślady. Z krwi chociażby. Wątpię, by wszystkie rany zadano wieśniakowi w tym miejscu. Ciężko tu o wygodę w torturowaniu. Ktoś musiałby być nie tylko sadystą, lecz również masochistą. Co by tu zrobić? Możemy iść po śladach, ale Kazuo pewnie już nam nie pomoże. No i jest jeszcze Shintaro. Jak zobaczy kasę, to może całkiem zignorować misję, a sam nie mam zamiaru doprowadzać jej do końca. Nie interesuje mnie pomaganie ludziom, nie jestem altruistą ani nie proszę się o śmierć... - z takimi oto myślami spojrzałem na mojego towarzysza, jednocześnie kontrolując starucha, by w razie potrzeby zamknąć mu usta i uderzyć go rączką kunaia w tył głowy.
Osada przy granicy z Sabishi.
Re: Osada przy granicy z Sashibi.
Czarnowłosy ochraniał piaskiem białowłosego aż do momentu gdy zobaczył że czerwień którą źle zinterpretował to krew, tak naprawdę ochrona piaskiem nie potrwała zbyt długo ponieważ chłopak wycofał piach chowając go do swojego plecaka, Shintaro podszedł odrobinę bliżej i stanął tuż obok Kizoku który przyglądał sie krótko mówiąc rozpierdolonym zwłokom na milion cześć jak nie więcej. - uuu... brutalnie nie ma co.. zaczynam myśleć czy w ogóle damy sobie radę - Powiedział na głos wyrażając swoje wątpliwości, nie ukrywał że odczuwał już całkiem spory ubytek w swojej chakrze, zwłoki nie interesowały go zbyt długo chłopak odszedł od ciała i podszedł bliżej do obu ciał martwych mężczyzn kucnął przy obu ciałach i zaczął szukać wskazówek które pomogłyby mu w odnalezieniu reszty bandytów, przeszukiwał ich kieszenie oraz różne zakamarki w poszukiwaniu jakiegoś liściku lub też poszlaki która mogłoby mu pomóc. - Poszukaj śladów krwi, - Odparł spokojnie podnosząc się z ziemi wziął głębszy oddech po zobaczeniu zwłok i przemyślał na spokojnie całą sytuację. " Mam bardzo mało chakry.. za mało.. jeśli jest ich jeszcze trzech może damy radę jednak.. nie wiemy gdzie są ani w jakiej sytuacji dokładnie się znajdujemy tak więc... " Przemyślał czarnowłosy zaglądając do worka, dostrzegł w nim jedzenie natomiast w drugim worku pieniądze... momentalnie jego wzrok otrzeźwiał natomiast spojrzenie pokierowało sie w kierunku starucha oraz Kizoku, chłopak wziął do rąk worek z hajsem i przerzucił go sobie przez plecy. - Starcze prowadź w las do miejsca w któym ostatnio widziałeś goniących cie bandytów, tam może być więcej poszlak skoro do tamtego miejsca udało im się dotrzeć może tam czekają twoi kumple - Dodał radośnie jakby nigdy nic z workiem przerzuconym przez ramię, uśmiechał się jak nigdy wcześniej szczerząc zęby do swojego towarzysza.
0 x
Re: Osada przy granicy z Sashibi.
Nijak nie ruszyła mnie śmierć nieznanej mi osoby ani też fakt, że był przyjacielem Kazuo. Z zażenowaniem i cichym westchnięciem patrzyłem, jak mimo mojego ostrzeżenia, bez namysłu podchodzi do zwłok, a potem przeżywa małe załamanie nerwowe. Każdy zbiera, co posiał, prawda? Sytuacja stawała się za to coraz trudniejsza. Ślady krwi prowadził do miejsca niedaleko stąd i właśnie tam planowałem się udać, by poszukać dalszych poszlak, ale starzec zaczął mówić o czymś niesłychanie idiotycznym, czyli o natychmiastowym zakopaniu zwłok. Sparaliżował mnie na chwilę ten pomysł, a raczej jego głupota.
-Bezmyślne. W środku poszukiwań? Kiedy nie wiemy, gdzie są bandyci, do czego są zdolni i kiedy nas zaatakują? Może już teraz się na nas czają? - pomyślałem z grymasem na twarzy.
-Ktoś musi cię pilnować, jeśli chcesz kopać, co zresztą ci odradzam. Jeśli zaatakują nas z zaskoczenia, trzeba będzie zakopać o trzy ciała więcej, a twojemu przyjacielowi nic się nie stanie, jak poleży w trawie trochę dłużej. Przede wszystkim myśl o przeżyciu. Jeśli nie chcesz, miej na uwadze życie pozostałych mieszkańców - skrytykowałem Kazuo, po czym skinąłem na Shintaro. Postanowiłem podążyć za nikłymi plamami z krwi. Gdziekolwiek by nie prowadziły, nawet jeśli to tylko kilka metrów, na końcu drogi mogły kryć się jeszcze jakieś wskazówki, a ja nie zamierzałem takowych zmarnować. Gdybyśmy nie dali rady nic znaleźć, planowałem powrócić do budynku, w którym zabiliśmy dwóch bandytów i tam przemyśleć sprawę. Gdyby sytuacja miała nas przerosnąć, nasze życia wciąż były kwestią priorytetową.
-Bezmyślne. W środku poszukiwań? Kiedy nie wiemy, gdzie są bandyci, do czego są zdolni i kiedy nas zaatakują? Może już teraz się na nas czają? - pomyślałem z grymasem na twarzy.
-Ktoś musi cię pilnować, jeśli chcesz kopać, co zresztą ci odradzam. Jeśli zaatakują nas z zaskoczenia, trzeba będzie zakopać o trzy ciała więcej, a twojemu przyjacielowi nic się nie stanie, jak poleży w trawie trochę dłużej. Przede wszystkim myśl o przeżyciu. Jeśli nie chcesz, miej na uwadze życie pozostałych mieszkańców - skrytykowałem Kazuo, po czym skinąłem na Shintaro. Postanowiłem podążyć za nikłymi plamami z krwi. Gdziekolwiek by nie prowadziły, nawet jeśli to tylko kilka metrów, na końcu drogi mogły kryć się jeszcze jakieś wskazówki, a ja nie zamierzałem takowych zmarnować. Gdybyśmy nie dali rady nic znaleźć, planowałem powrócić do budynku, w którym zabiliśmy dwóch bandytów i tam przemyśleć sprawę. Gdyby sytuacja miała nas przerosnąć, nasze życia wciąż były kwestią priorytetową.
0 x
Re: Osada przy granicy z Sashibi.
Czarnowłosy z odrobinę mniejszym zapałem wysłuchał starszego człowieka który stwierdził iż nie wie do którego miejsca gonili go bandyci, wzdychnął cicho po czym odłożył płócienny worek tuż pod drzewem w miejscu w którym zostawili zwłoki Ryoko, chłopak zawiązał worek aby nic się z niego nie wysypało po czym przykrył go bardzo dokładnie krzakami. - Cała sytuacja staje sie coraz bardziej beznadziejna pomimo wyeliminowania już dwójki z nich.. co do twojego pomysłu w obecnym momencie bardzo ale to bardzo go nie popieram.. jednak jeśli masz taką potrzebę zrób jak uważasz jednak przypominam tak jak mówiłem przed przybyciem tutaj, za śmierć z własnej głupoty nie odpowiadamy drzyj się głośno na sam widok zbirów jakbyś tylko ich zobaczył, tylko nie "chłopaki ratujcie pomóżcie" a na przykład " O kurwa! znaleźli mnie! " my idziemy szukać sprawców powodzenia z ciałem, składam kondolencję - Odparł z zrezygnowaniem podążając za śladem swojego przyjaciela zapewne nic nie znalazł w kieszeniach obaj rabusie tak więc obecnie mieli trochę mniej niż gówno w którym się znajdowali. Chłopak ubezpieczał Kizoku z wyjętym ostrzem kunai na zewnątrz był gotów do walki po czym odezwał się. - Wiesz tak sobie myślę... skoro bandytów nie widać nigdzie na terenie wioski.. to może są ukryci w jakiejś z piwnic w którymś z domów? przeszukałem wszystkie oraz każde piętro, i zero śladów ludzi.. po ilości wieśniaków jaką przedstawił pryczek zastawiam się czy nie zostali związani i wjebani do piwnicy albo gdzieś w lesie.. - Odparł chłopak obserwując otoczenie.
0 x
Re: Osada przy granicy z Sashibi.
-Coś podobnego! Udało się przemówić mu do rozumu - pomyślałem z sarkastycznym zaskoczeniem, patrząc na reakcję Kazuo. Cóż, zmądrzał. Jakkolwiek zły nie byłby jego stan psychiczny, mógłby być jeszcze gorszy, więc nie wypadało narzekać. Towarzyszył nam podczas poszukiwania śladów i faktycznie był świadkiem znalezienia czegokolwiek. Czego? Ano nie byliśmy pewni, bo ślady zostawiane przez ludzi nie były wcale tak oczywiste i jednoznaczne, jak mogłoby się wydawać domorosłemu tropicielowi. Ustaliliśmy zaledwie kierunek, w którym poruszali się ludzie oraz ich liczbę. Wszystko wskazywało na to, że mogli to być nasi bandyci, a być może również rodacy Kazuo.
-To by się zgadzało. Idą ku granicy, czyli ta twoja wioska może być ich potencjalną bazą. Wiesz coś o niej? Macie tam jakichś wrogów? A może ona również została zaatakowana, tylko bandyci zrobili sobie z niej jakiś obóz wypadowy? - zapytałem starca w nadziei, że jeszcze jakoś się przyda. Tymczasem należało podjąć decyzję odnośnie tego, co robić dalej. Teoretycznie powinniśmy byli ruszyć za bandytami i spróbować dokonać zemsty, tudzież ocalić jeńców. Praktycznie należało brać pod uwagę odległość, domniemaną liczebność wroga i ubytek chakry Shintaro.
-Daleko ta wioska? Damy radę w miarę szybko się tam dostać? I czy w ogóle mamy po co tam iść? - dwa pierwsze pytania skierowałem w stronę Kazuo, ale przy ostatnim sugestywnie złapałem kontakt wzrokowy z Kapitanem Piaskownicą.
-To by się zgadzało. Idą ku granicy, czyli ta twoja wioska może być ich potencjalną bazą. Wiesz coś o niej? Macie tam jakichś wrogów? A może ona również została zaatakowana, tylko bandyci zrobili sobie z niej jakiś obóz wypadowy? - zapytałem starca w nadziei, że jeszcze jakoś się przyda. Tymczasem należało podjąć decyzję odnośnie tego, co robić dalej. Teoretycznie powinniśmy byli ruszyć za bandytami i spróbować dokonać zemsty, tudzież ocalić jeńców. Praktycznie należało brać pod uwagę odległość, domniemaną liczebność wroga i ubytek chakry Shintaro.
-Daleko ta wioska? Damy radę w miarę szybko się tam dostać? I czy w ogóle mamy po co tam iść? - dwa pierwsze pytania skierowałem w stronę Kazuo, ale przy ostatnim sugestywnie złapałem kontakt wzrokowy z Kapitanem Piaskownicą.
0 x
Re: Osada przy granicy z Sashibi.
Shintaro ruszył wraz z białowłosym w kierunku drugiego końca osady poszukując dalszych śladów na temat bandytów którzy zabili przyjaciela starszego mężczyzny który prosił nas o pomoc w uratowaniu jego towarzyszy. Shintaro uważnie badał ślady które pozostawiła dość spora grupa ludzi spoglądając w kierunku pustyni zastanawiał się nad tym czy przypadkiem bandyci nie odeszli już stąd na dobre. Niedługo po tym doszedł do nich starzec przepraszając tak by przynajmniej się wydawało za swoje głupie i nieodpowiedzialne zachowanie, jednak był tylko zwyczajnym starszym człowiekiem który również miał prawo popełniać błędy. Niedługo później postanowił dodać nam jeszcze to że niedaleko ich osady bardziej na pustyni znajduję się kolejna osada większa od tej w której obecnie się znajdowali, chłopak zostawił dwójkę ludzi znajdujących się z nim i udał się do lasu gdzie z płóciennego worka przełożył sporą cześć pieniędzy do kieszeni w swoim plecaku która nie była wypełniona piaskiem, do tego to co nie zmieściło się w plecaku schował do kieszeni oraz skórzanego mieszka tak więc.. był obłowiony do tego dochodziła później zapłata za misję więc był szczęśliwy. Następnie podszedł do dwójki znajdującej się obok domów i odparł - Lot odpada, mam za mało chakry a czeka nas jeszcze walka musimy udać się pieszo ruszajmy - Odparł spokojnie idąc w kierunku kolejnej osady która prawdopodobnie znajdowała się niezbyt daleko od tej.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości