Południowy Trakt

Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

Więc kobieta była zielarką. Hodowała jakieś zioła arymatyzujące i dodające przepysznym herbatom iście ambrozyjnego smaku. Zapewne kobieta potrafiła znacznie więcej wycisnąć z tych ziół niż tylko dobry smak i aromat. Być może robiła też leki, a może nawet trucizny? Nie mogłam tego wiedzieć. Nie mogłam mieć pewności. Mogłam się jedynie domyślać. Kobieta ta niesamowicie mnie intrygowała i być może pociągała. Było to bardzo dziwne uczucie. Po prostu czułam do niej niesamowitą sympatię. To pewnie przez to jak się w stosunku do mnie zachowywała i jak pięknie do mnie mówiła. Już nawet nie pamiętałam ile razy nazwała mnie słodką czy jakoś podobnie. Za każdym razem gdy tak do mnie mówiła aż chciało mi się protestować, jednak stwierdziłam, że ona i tak się tym w żadnym stopniu nie przejmie. Nie było więc sensu użalać się nad sobą, chociaż ja nie uważałam się za kogoś słodkiego. Z wyglądu byłam zbyt chuda i koścista, chociaż może mój mundur to trochę maskował. Mundur też nie był jakiś mega uroczy. A jeśli chodzi o charakter, to byłam wredną suką i nic w tym charakterze nie było urocze. Oczywiście ona widziała tylko to co jej pokazywałam. Można więc powiedzieć, że bez użycia chakry udało mi się rzucie na nią genjutsu i wykreować w jej głowie swój perfekcyjny i słodki wizerunek. To było niesamowicie wredne z mojej strony. A może rzeczywiście taka byłam? Gdzieś głęboko w środku byłam pięknym diamentem słodkości ukrytym pod toną śmieci i syfu wredoty? Może ona potrafiła ten diament ze mnie wydobyć? Może ona go dostrzegała? Udałam się za nią, gdy tylko dała mi znak. Szłyśmy przez jej dom, a ja kroczyłam z lekką dozą niepewności. Dom był całkiem zwyczajny, co wcale nie znaczy, że brzydki. Niezwykle piękny, uroczy i przytulny salon, mały przedpokój. Innych pokojów nie widziałam i mogłam się jedynie domyślać gdzie co jest. Mą uwagę zwróciły dwie rzeczy. Szklane drzwi, prowadzące na zewnątrz, a także obrazy. Szklane drzwi były doprawdy osobliwe i prawdopodobnie bardzo rzadkie i drogie. Kobieta musiała mieć dużo pieniędzy i to był kolejny powód, by czuć się przy niej jak ktoś zupełnie nieznaczący, o którego jednak się troszczą i obdarzają ciepłem, płynącego prosto z serca. Obrazy natomiast były piękne, bo zwyczajnie były piękne. Ciekawa byłam kto je namalował. Czyżby ta kobieta? Jeśli tak, to może mogłaby namalować mój portret? Ciekawe jaką pozę kazałaby mi przybrać. Pozowałabym nago czy w ubraniu? Myślałam o tym i oba portrety były interesujące i jeśli bym mogła to wzięłabym oba.
- To Pani namalowała, Itori-sama? - zapytałam podziwiając obraz z jakimś jeziorem. Mówiłam do niej z szacunkiem i sympatią. Póki co nie chciałam jej prosić o to by mnie namalowała. Także mój pobyt w tym domu pomału dobiegał końca. Przynajmniej na jakiś czas. Kobieta bowiem zaprowadziła mnie na zewnątrz. Przeszłam przez te szklane drzwi. Ciekawe to było uczucie przechodzić przez takie drzwi, ale to co zobaczyłam po drugiej stronie i jednocześnie to czego nie widziałam mimo szklanych drzwi niesamowicie mną wstrząsnęło. Tyle przeróżnych rodzajów broni. Kim była ta kobieta? Potem stało się coś jeszcze dziwniejszego. Kobieta sięgnęła po naprawdę wielki i ciężki miecz. Nie mogłam na to pozwolić. Jak najszybciej się dało, położyłam rękę na rękojeści swojego miecza. Próbowałam ją prześcignąć i dotknąć rękojeści tanta nim ona pochwyci ten miecz. Wyzwoliłam przy tym chakrę, podsyłając odpowiednie wizje. Chciałam sprawić, że ręką Itori zatrzyma się na sekundę, a ten miecz pozostanie poza jej percepcją, a na jego miejsce pojawi się jego iluzja. Wiedziałam, że potrafię szybko i sprawnie wykonać tą technikę. Wystarczyło, że widząca mnie kobieta ujrzy gest nim złapie za swój oręż.
- Czy mogę używać technik ninja? Nie są śmiertelne - zapytałam, wykonując tą technikę. Trochę niehonorowo, ale jeśli tylko zaprzeczy to ją dezaktywuję. Potrafiłam też rozpoznać czy ta iluzja się udała czy nie. Widziałam to po zachowaniu, a także czułam. Inną sprawą jest to, że nie spodziewałam się, że kobieta będzie w stanie walczyć taką bronią. Oczywiście nie wiedziałam dokładnie ile to waży, ale to co zobaczyłam sprawiło, że prawie serce mi stanęło. Ja sama poczułam strach. Moja przeciwniczka władała tym mieczem z taką łatwością i mimo, że to miał być tylko sparing, bałam się, że stracę życie. Chociażby przypadkiem.
- Wie Pani, że całkiem straciłam dla Pani głowę? - zapytałam - W przenośni. Czy zechciałaby Pani, żebym straciła głowę także dosłownie? - uśmiechnęłam się ponuro, dając znak, że ten czarny humor trochę mnie rozśmieszył. Niezbyt mi było jednak do śmiechu i było to widać na pierwszy rzut oka. Niezależnie od tego czy moja iluzja działała czy nie, po prostu byłam przerażona.
- Nie chciałabym Pani zranić ... - powiedziałam z rezygnacją i strachen w głosie. Sama jednak nie wierzyłam w to co mówię. Co ja jej mogłam zrobić ze swoim małym tantem? Wyciągnęłam je zaraz i dałam znak, że jestem gotowa. Nie chciałam innej broni. Lubiłam swoje tanto nawet bardziej niż katany, a cięższej broni nie byłam w stanie podnieść. Strasznie byłam zagubiona. Ninja nie powinien bać się śmierci. Ja jednak chyba jeszcze do tego nie dorosłam. Wiedziałam, że ani blok ani unik nie będzie możliwy i to mnie przerażało. Jak nic przetnie mnie na pół ...
Statystki:
SIŁA 20
WYTRZYMAŁOŚĆ 3
SZYBKOŚĆ 41
PERCEPCJA 19
PSYCHIKA 85
KONSEKWENCJA 5
KC - C

Użyte techniki:
[center]
[/center]
Nazwa
Sakkaku: Akuma no Hane
Dziedzina
Genjutsu
Ranga
B
Pieczęci
Brak
Zasięg
20 metrów
Koszt
E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 4% | S+: 4%
Dodatkowe
Łapiemy za pomocą gestu
Opis Prosta, acz niezwykle użyteczna technika iluzji. Ofierze zdaje się, że wyciągnęła broń, podczas, gdy tak naprawdę nie trzyma w dłoniach żadnej broni. Prawdziwy oręż spoczywa w kaburze bądź pochwie i jego właściciel nie jest w stanie go w żaden sposób wyczuć, usłyszeć czy zobaczyć. Iluzyjna broń natomiast sprawia wrażenie prawdziwej. Posiada wyczuwalny kształt, ciężar, zapach i wydaje prawdziwe dźwięki (chociażby podczas cięcia powietrza) itp., a także oczywiście jest widzialna. Technika ta działa na zasadzie chwilowego paraliżu. Przeciwnik sięga po broń i zanim ją chwyci jego ręka zostaje sparaliżowana na krótką chwilę, a on sam wpada w iluzję. Użytkownik musi więc widzieć moment wyciągania broni i w tym właśnie momencie wykonać widoczny dla przeciwnika gest (położenie ręki na rękojeści ostrza). Ważne jest, by położyć rękę na rękojeści szybciej niż zrobi to przeciwnik. Ponadto to użytkownik kreuje wygląd broni, a co za tym idzie musi wiedzieć jaką broń zamierza wyciągnąć przeciwnik, bowiem w razie pomyłki iluzja może zostać łatwo rozpoznana (przykładowo: ktoś sięga po kunai, a wyciąga shuriken -> od razu rozpoznaje iluzję). Z tego właśnie względu technikę stosuje się głównie w przypadku widocznych ostrzy takich jak katany czy tanta. Niemniej jednak i tutaj pojawia się problem: pochwa takiego miecza ukrywa jego ostrze, toteż wszelkie modyfikacje wyglądu ostrza mogą pokrzyżować plany użytkownika tej techniki. Technika przestaje działać w chwili gdy:
1. coś zostanie trafione iluzyjnym, nierzeczywistym ostrzem i nic się nie stanie.
2. coś przeniknie przez broń wykreowaną tą techniką.
3. ofiara wypuści broń z rąk.
4. ofiara schowa broń. W tym wypadku nawet nie pozna, że była pod wpływem iluzji.
5. ofiara użyje standardowych metod rozpraszania genjutsu (np. Kai).
Uwagi:
1. Można stosować na maksymalnie jednym przeciwniku. Nie nadaje się do walki w grupie.
2. Można wytworzyć iluzję tylko jednej broni na raz.
3. Przeciwnik posiadając odpowiednie Bukijutsu (zależne od typu broni) na randze A (lub wyższej) jest w stanie wyczuć czy zobaczyć czy usłyszeć drobne różnice w ciężarze, wyglądzie lub dźwięku i na tej podstawie zorientować się, że coś jest nie tak.
4. Warto jednak zaznaczyć, że nawet jeśli przeciwnik będzie świadomy tego, że wpadł w genjutsu, nie będzie to oznaczało automatycznego wyjścia z techniki.
Chakra: 80%
0 x
Yoshimitsu

Re: Południowy Trakt

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

Przełknęłam ślinę, widząc jak moja technika zupełnie nie działa. Odporność psychiczna tej kobiety była po prostu zbyt duża. Może Czerwonowłosy dałby jej radę. Kto wie? Niemniej jednak w takiej sytuacji stanęłabym po stronie Itori. Teraz jednak, chociaż był to sparing, byłam jej przeciwnikiem. Także nie myślałam długo o tym chłopaku i będąc w pobliżu tej kobiety nawet się go nie bałam. Skupiłam się więc na walce. Miała rację. Nie mogłam jej zranić. Poza niedziałającymi technikami iluzji nie znałam żadnych innych sztuczek, a poza tym ... sama myśl o tym, że bym chciała ją zranić napawała mnie przerażeniem. Jednak musiałam spróbować. Chciałam ograniczyć się jednak do ran niezagrażających życiu. Oprócz technik Genjutsu miałam też wybuchowe notki, ale wybuch był zbyt niebezpieczny. Uśmiechnęłam się, gdy mnie pochwaliła i uśmiechnęłam się gdy poprawiła swoje piersi. Nie miałam kompleksu małego biustu, ale ten dowcip, jeśli można to tak nazwać, idealnie rozładowywał nagromadzony we mnie stres i napawał nadzieją. Wróżyła mi przyszłość, więc może uda mi się przeżyć tą walkę.
- To była moja autorska technika - powiedziałam, rozpromieniwszy się nieco. Szykowałam się do walki.
- Przepraszam, że próbowałam Cię oszukać, ale to była moja jedyna szansa - powiedziałam, a następnie zadałam pytanie. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju - Mam jedno pytanie. Obrazy w salonie ... to Pani dzieła?
Gdy tylko otrzymałam odpowiedź, pokiwałam potwierdzająco głową.
- Rozumiem. Zaczynajmy! - wykrzyczałam i ruszyłam biegiem w stronę kobiety. Liczyłam na to, że będę szybsza, bo w końcu miecz był duży i ciężki. Jednak niezbyt wierzył w swoje obliczenia. Nie po tym co widziałam. Wiedziałam, że uniki na nic się zdadzą. Zablokować ataku też nie zablokuję. Skupiłam się więc na ofensywie. Oczywiście nie zamierzałam dać się trafić i w razie potrzeby spróbowałabym uniknąć. Blok nie wchodził w grę. Miałam jednak prosty plan. Atak i jeszcze raz atak. Tak by musiała się bronić i nie mieć czasu na wyprowadzenie ataku. Oczywiście liczyłam się z ewentualną kontrą. Pierwszy swój atak wyprowadziłam tantem w prawe ramię kobiety. Tanto trzymałam w prawej ręce i zatoczyłam nim łuk od swojej lewej (prawej Itori) do prawej i jednocześnie ciągnąc lekko w tył, by nie wbić go za mocno, tylko spowodować płytką ranę ciętą.
0 x
Yoshimitsu

Re: Południowy Trakt

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

Zaprawdę piękne rysunki. Chciałabym kiedyś zobaczyć te cudne miejsca. Chciałabym kiedyś znaleźć się na takim obrazie, ale nie miałam pewności czy kobieta potrafi rysować ludzi. Jednak malowanie krajobrazów i malowanie ludzi to dwie różne rzeczy. Jednakże nie miałam zbyt dużo czasu na zadawanie dodatkowych pytań i rozmawianie na ten temat. Kobieta chciała walczyć, a ja powiedziałam, że zrobię co karze, a jej postawa, wcześniej łagodna i zakłopotana, teraz niesamowicie potężna, jasno wydawała mi jeden rozkaz- "Atakuj!". Zaatakowałam więc i poszło mi lepiej niż sądziłam. Nie przypuszczałam nawet, że uda mi się zbliżyć na tyle blisko, by zadać cios. Miecz dzierżony przez Itori mógł mnie skutecznie trzymać na dystans. Mógł mnie też skutecznie zabić, jeśli ona tego chciała. Niemniej jednak dać się trafić ... tego już nie chciała i z niesamowitą prędkością i gracją zablokowała ten atak. Próbowałam się siłować, jednak to był zwyczajny odruch. Wiedziałam, że to będzie z góry skazane na porażkę. A potem ... a potem ... a potem był ten komplement, który wytrącił mi miecz z rąk. A może to nie była wina komplementu? Może wystarczyła sama siła Itori. W takim razie po co prawiła mi komplementy? Czyżby mnie podrywała? Zaczerwieniłam się i pokiwałam przecząco głową. Byleby tylko wyrzucić z siebie tą myśl. Dlaczego taki ktoś jak ta kobieta miałby podrywać takie gówno jak ja?
- Myli się Pani ... nie jestem ani słodka, przeklinam i obrażam innych ludzi, Pani jest wyjątkiem, jestem brzydka i walczę jak totalne gówno ... - mówiąc to, nawet nie zauważyłam tego wielkiego miecza, który z niesamowitą gracją spadł obok mnie i prawie obnażył moje nagie piersi, nie robiąc mi krzywdy. Spowiadałam się, odrzucając maskę i poniżając się. Tak się bowiem czułam przy kobiecie. Taki atak tak dużą bronią ... tylko niesamowity mistrz mógł sobie na coś takiego pozwolić. A teraz jeszcze stałam półnaga. Wydawało mi się, że zniszczone ubranie nie było w stanie utrzymać moich piersi i zaraz mi uciekną i będę zupełnie płaska. To jednak było tylko złudzenie i po chwili zdałam sobie z tego sprawę. To jednak było krępujące. Naprawdę.
- Em ... wie ... to krępuje ... bardzo - odpowiedziałam, próbując się opanować i nie myśleć dlaczego właśnie w to miejsce celowała i dlaczego tak precyzyjnie. Jednak to drugie pytanie mnie zdziwiło i wywołało nagłą falę stresu - Ni, ni, nie ma, mam - trzy głębokie wdechy i wydechy i powstrzymałam jąkanie - Preferuję towarzystwo kobiet ... jeśli wie Pani co mam na myśli, ale dziewczyny też brak ...
Powiedziałam to dosłownie na jednym wdechu i niesamowicie szybko. Niemalże tak szybko jak cięcia kobiety. Chciałam wyrzucić z siebie te słowa i kontynuować plan. Chociaż ten średnio działał. Podniosłam miecz i zaatakowałam ponownie. Tym razem oburącz. Gotowa na unik, atakowałam w podobny sposób co kobieta, także celując mieczem między jej cycki, tak by jednak nie uszkodzić skóry. Był to na swój sposób bardzo subtelny, erotyczny taniec. Podniecałam się tą "walką" z sekundy na sekundę.
0 x
Yoshimitsu

Re: Południowy Trakt

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

Gdy tylko mnie złapała prawie stanęło mi serce. Nie dlatego, że bałam się o własne życie, chociaż gdybym walczyła z nią na poważnie to miałabym się o co obawiać. Prawie stanęło mi, bo znalazłam się bardzo blisko tej jakże potężnej i pięknej istoty. Oczywiście, że była potężna i udowodniła mi to już drugi raz. Bez trudu sparowała mój kolejny atak i wcale nie spodziewałam się, że to jednak trafi. Niemniej jednak to złapanie za rękę i przyciągnięcie ... czułam jej piersi, szkoda tylko, że przez koszulkę ... to było takie nieoczekiwane. Zaczęłam się pocić i w sumie przez tą krótką chwilę mogłam przeanalizować słowa kobiety. Nie analizowałam swojej sytuacji w walce, bowiem tutaj nie było czego analizować. No może za wyjątkiem tego kiedy ta walka się skończy i jak się skończy, to znaczy wiedziałam jak. Przegram zapewne, ale czy zachowam swoje życie? Póki co wszystko na to wskazywało. Wracając jednak do analizy słów. Czyżbym rzeczywiście przybierała maskę i odstraszała od siebie ludzi? Czy było to coś w rodzaju mechanizmu obronnego? Nie chciałam się dopuścić do siebie innych osób. Nie chciałam się do nikogo przywiązywać. Nie chciałam tego robić w obawie, że po prostu go kiedyś stracę i będę cierpieć męki i katusze. Ale tak na prawdę chciałam się z kimś zaprzyjaźnić. Być może więc mój charakter mi to uniemożliwiał wbrew mojej woli. Nagle w głowie stanęły mi słowa Kin'yu. Wyraźnie powiedział, że robię to wszystko co robię z premedytacją. Czy można więc nieświadomie robić coś z premedytacją? A może się mylił? Nie wiedziałam. Jednak moje myśli nagle zostały zmącone. Jak rzeka, w którą ktoś wrzucił kamień. Tym kamieniem było natomiast niesamowicie mocne odepchnięcie. Poleciałam dość mocno w tył i nie udało mi się złapać równowagi, co skończyło się dość bolesnym upadkiem na moje cztery litery. Podniosłam się jednak i wtedy dopiero dotarło do mnie pytanie. Czy byłam dziewicą? Naturalnie, że byłam. Wydawało mi się, że to dobrze, ale kto tam to wiedział?
- Ta,tak ... jestem dziewicą. Nie miałam w sobie jeszcze męskiego członka - powiedziałam, totalnie zlewając pozostałą część wypowiedzi - Czy to źle?
Wstałam i schowałam broń. Ona nie używała swojego miecza, więc i ja postanowiłam, że nie będę używać swojego. Niech to będzie honorowy pojedynek. O ile w ogóle można tutaj mówić o honorowym pojedynku. O ile w ogóle tutaj można mówić o pojedynku. To była jednostronna potyczka, a ja brałam w tym udział tylko dlatego, żeby móc porozmawiać z Panią Itori. Tym razem jednak nie zamierzałam atakować. Był to z mojej strony pewien akt rezygnacji i chęci skończenia tej walki, być może nawet lądując w szpitalu. Postawiłam więc gardę i spróbowałam sparować nadchodzące, potężne uderzenie. Przyjąć je z całym bólem, który za sobą niosło. A także z tym co nastąpi potem.
0 x
Yoshimitsu

Re: Południowy Trakt

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

Wystarczyła chwila nieuwagi. Wystarczyło jedne błędne założenie. Te dwie rzeczy wystarczyłyby, żeby polec w walce i ja właśnie to odczułam. Oczywiście ciągle żyłam, niemniej jednak spostrzegłam, że moje ubranie leżało pocięte u moich stóp. Poczułam też klapsa na swoim nagim pośladku. Cała byłam naga. Odwróciłam się w stronę kobiety i zauważyłam mój ekwipunek oraz ręcznik, a gdzieś w oddali to duże ostrze. Stałam jak zaczarowana. Albo raczej stałam jakby ktoś mnie wrzucił w bezdenną otchłań jakiegoś genjutsu, gdzie jedynym wybawieniem i wyjściem jest śmierć. Ta iluzja, w której się znalazłam nie była jednak aż tak potężną. Usłyszałam głos Pani Itori. Piętnował mnie, ale także radził. Zgadzałam się z nim w stu procentach. Niemniej jednak nie o dziewictwo bym się najbardziej bała, a o swoje marne życie. A potem nadeszło zapytanie o kąpiel. Oznaczało ono oficjalny koniec pojedynku, jak gong jakiś. W moim umyśle toczyła się jeszcze śmiertelna walka. Szalał ogień podsycany przez kolejne argumenty Pani Itori. Pożoga ta przynosiła spustoszenie. Spustoszenie mojego umysłu. Było to gorsze niż walka w rzeczywistości. To sprawiało, że czułam się taka bezsilna. Po prostu nie wiedziałam jak się zachować. Tyle razy jej powtarzałam, że jest cudowna. Powiedziałam jej o swoich preferencjach seksualnych. Teraz stałam przed nią nago i ona komplementowała moje ciało. Wewnętrzny ogie rozgrzewał mnie do czerwoności i powodował, że nie mogłam się ruszać. To chyba nawet lepiej, bo zwyczajnie chyba rozwaliłabym sobie odbyt i inne dziury między nogami. A ona co? Po tym wszystkim po prostu chciała, bym się wykąpała? Rozpaliła mnie i chciała po prostu schłodzić w wodzie? Nie ważne jak ta woda byłaby gorąca. I tak by mnie schłodziła. Ja bowiem byłam bardziej. Oszukała mnie, że chowa miecz - wiedziałam, że takie duże miecze nosi się zazwyczaj na plecach - i wykonując zdradzieckie cięcie, upokorzyła mnie w walce. Rozpaliła i upokorzyła. Czemu więc nie złapała mnie za włosy i nie rzuciła na ziemię?! Czemu nie przygniotła mnie do ziemi i nie pokazała, że może ze mną zrobić co chce?! Czemu nie odebrała mi dziewictwa?! Czemu nie zabawiała się moimi cyckami aż nie zapragnę ich nie mieć, takich sinych, zakrwawionych i obolałych?! Czemu nie sprawiła, że dostanę tysiąca orgazmów, a z każdej dziury mojego ciała wypływać będzie jakaś ciecz czy wydzielina?! Dlaczego na końcu nie pobiła mnie do nieprzytomności i nie zostawiła tutaj do rana?! A rano nie powtarzała tego okrutnego procesu od nowa?! Tylko tego chciałam. Nie żadnej kąpieli. Tylko na to zasługiwałam. Przy tej kobiecie byłam totalnym gównem i zasługiwałam jedynie na to, by mnie poniżała, biła, gwałciła i wykorzystywała. Spać w psiej budzie. Chodzić nago na czworakach ze smyczą obwiązaną wokół szyi. Ale ona widziała to inaczej. Dla niej byłam kimś w rodzaju młodszej siostry. Kimś, kogo kocha, komu pragnie pomóc. Kimś kogo boi się skrzywdzić. Kimś kto jest dla niej bardzo ważny i kimś kto zasługuje na tonę komplementów, nawet jeśli są nieprawdziwe. Kimś kogo być może pragnie się seksualnie, ale strach jest go nawet dotknąć. Oczywiście to była tylko wizja. Nie wiedziałam dokładnie co kobieta o mnie dokładnie myśli. Nie miała nawet powodu, by tak się w stosunku do mnie zachowywać. Ale w mojej głowie właśnie taka była. Byłam w pewnym sensie szczęśliwa, że spotkałam kogoś takiego, ale to szczęście sprawiało mi wewnętrzny ból. Nie zasługiwałam na nie i to mnie bolało. I te dwie wizje. Moja wizja okrutnej sadystki, Pani nieznoszącej sprzeciwu, okrutnie karzącej nawet bez powodu, a co dopiero za małe przewinienia starła się z wizją wywołaną zachowaniem kobiety. Anielskim rycerzem o pięknym licu ze złotymi skrzydłami, gotowym pójść na śmiertelny bój w imię miłości i innych wartości i w imię tego w co sam wierzy. Ta walka powodowała to spustoszenie i szczerze powiedziawszy nie miało to dla mnie znaczenia kto zwycięży. A walka rozstrzygnąć się mogła jedynie poza moją głową, w rzeczywistości. Nie mogłam nic sugerować. Mógł być też remis. Rozwiązanie pośrednie. Nagle z moich ust uleciało jedno, lecz sugerujące coś słowo. A może jednak niczego nie sugerowało? Kto wie?
- Sensei? - zapytałam błagalnym tonem i rzuciłam jej błagalne spojrzenie. Było to coś w rodzaju prośby. Prośby o zostaniu przewodnikiem, kimś kto nada memu życiu sens i cel. Kimś, kto mnie poprowadzi, bo jestem całkowicie niesamodzielna i jednocześnie kimś kto będzie się mógł o mnie troszczyć, a także mnie wykorzystać, w zależności od swoich potrzeb i kimś komu nie będę mogła się przeciwstawić, z miłości czy z szacunku czy zwykłego strachu. Wyciągnęłam do Itori rękę, jakby podkreślając tą frazę "Poprowadź mnie". Nic więcej jednak nie mówiłam i postanowiłam oddać się w Jej ręce. Ona lepiej wiedziała. Stałam tylko z wyciągniętą ręką w bezruchu z kamienną twarzą, czterdziestoma stopniami metaforycznej gorączki i błagalnym spojrzeniem spoczywającym na twarzy kobiety.
0 x
Yoshimitsu

Re: Południowy Trakt

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

Przytaknęłam. Plan był wyjątkowo dobry. Oczywiście już się kąpałam popołudniu, ale nic nie zaszkodziło wykąpać się drugi raz. Zwłaszcza w takim miłym towarzystwie. Wzięłam więc ręcznik od Pani Itori i obwinęłam się nim tak, by nic nie było widać. W sumie trochę mnie to dziwiło. Najpierw mnie rozebrała, a później kazała się ubierać? To było dziwne. Jednak jej prośba była dla mnie niemalże rozkazem. Nie złapała mnie też za rękę, ale to nic nie szkodzi. Pozwoliłam się jej prowadzić do łazienki czy miejsca, gdzie znajdowała się wanna. To był pierwszy etap prowadzenia mnie przez moje życie. Byłam jej bardzo, bardzo, bardzo wdzięczna.
0 x
Yoshimitsu

Re: Południowy Trakt

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

- Możemy już iść - oznajmiłam gdy tylko się przebrałam. Te słowa na powrót sprowadziły wzrok Itori. Ten ciepły i kojący. Rumieniła się? Czyżbym ją krępowała? Skinęłam tylko głową, gdy mówiła o tym, że zaniesie moje rzeczy do pokoju, w którym będę z nią spała. Oczywiście mówiła najpewniej tylko o sprzęcie, bowiem moje ubranie nie nadawało się do niczego. Zrobiłam kilka kroków naprzód, a ta znowu się przy mnie pojawiła. Miała bardzo dziwną tendencję do mówienia wyrazów, nagłego znikania, pojawiania się znowu i kończenia to co mówiła. Chociaż to może był tylko taki jednorazowy wybryk. Podobnie jak ta moja wewnętrzna walka i to, że chciałam zostać przez nią poniżana, bita, gwałcona. Jednak ta dobra, opiekuńcza Itori zwyciężyła. Dobro zawsze bowiem zwycięża a na ogół tak właśnie jest. Udałam się za nią ... i nagle poczerwieniałam na twarzy. Ciągle za nią kroczyłam, ale byłam takim kroczącym za nią burakiem. Nie widziała tego do póki się nie odwróciła. A dlaczego tak się stało? W końcu dotarło do mnie to co mówiła.
"Będziemy spały w jednym pokoju?!" - ta myśl zaczęła krążyć po mojej głowie. Nie dawała mi spokoju. Powodowała, że w moim brzuchu na nowo poderwało się do lotu stado motyli. Moje serduszko znowu zaczęło szybciej bić. Przy niej dostawałam jakiejś dziwnej arytmii serca. Czy było to niebezpieczne dla mojego zdrowia? Odwróciła się i jakby odgadła moje myśli. Nie przyznałam się, nic nie powiedziałam i zeszłam z tego puchatego dywanu. Jednak udało jej się odgadnąć moje myśli. Rzeczywiście ... w ostatnim czasie, mniej więcej od chwili, gdy spotkałam Kin'yu, moje myśli krążyły bardzo często wokół tematów seksu, cielesności i fizycznej przyjemności. Próba gwałtu, której byłam ofiarą, afrodyzjaki w czekoladkach ... to wszystko tylko to potęgowało. Stałam się zboczona i nic na to nie mogłam poradzić. Itori miała rację. Byłam zboczeńcem. Zaprowadziła mnie do wanny, a właściwie do pomieszczenia, w którym się ona znajdowała. Nie była to jednak typowa wanna, ale po prostu gorące źródła pod domem. W ciekawym miejscu sobie domek postawiła. Trzeba było jej to przyznać. Ciekawe tylko czy było tutaj jakieś mydło i gąbka, czy po prostu czekała nas relaksująca kąpiel. Ja już się dzisiaj myłam u siebie w pensjonacie, więc wystarczyło, że trochę się wymoczę i będę znowu czysta. A ona ... zaraz ... przetarłam oczy ze zdziwienia.
- Itori-sensei ... - wydukałam, używając zwrotu grzecznościowego. Takiego jakiego od tej chwili powinnam w stosunku do niej używać - Ma,masz zamiar rozebrać się do naga ... przy takim zboczeńcu jak ja? Wiesz jak to na mnie podziała? Rzucę się na Ciebie ...
Przyznałam jej rację. Byłam zboczona. Powinna na mnie uważać. Jednak zrobiłam to co ona i zrzuciłam z siebie swój ręcznik. Niczego nie zasłaniałam. Nie wstydziłam się. Podziwiałam po prostu jej piękne nagie ciało, a na moich policzkach wyrastały rumieńce. Była przepiękna ... Na znak weszłam razem z nią do wody.
- Powiedz mi, Itori-sensei, czemu byłaś dla mnie taka dobra? - zapytałam. Przegrana walka równała się przegranemu życiu. Moje życie zostało jednak w pewien sposób ocalone. Chciałam wiedzieć dlaczego. Dlaczego też doszło do naszego pojedynku? Pewnie dlatego, że chciała ze mną porozmawiać? Dlaczego ona w ogóle chciała się ze mną zadawać? Dlaczego pozwoliła obcej dziewczynie korzystać z prywatnych gorących źródeł i własnego domu? Czy powiedziała ile mnie to będzie kosztować? Pewnie nic ... skoro wzięła mnie na uczennicę. To też było dla mnie niezrozumiałe.
0 x
Yoshimitsu

Re: Południowy Trakt

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Narubi

Re: Południowy Trakt

Post autor: Narubi »

Fabułę przenosimy do oddzielnego tematu: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=57&t=2731

Temat jest wolny!
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości