Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Mayū
Posty: 334 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 24 kwie 2022, o 21:57
Nabrała gwałtownie powietrze w płuca, gdy władająca lodem przeciwniczka ostatnim podrygiem wykonała parę ruchów dłońmi, przywołując lodowe wilki. Ten wdech był tak głęboki, że mogła poczuć, jak jej klatka piersiowa rozszerza się boleśnie aż do granic możliwości. I być może właśnie ten ból otrzeźwił ją na tyle, by zacisnęła wreszcie pięść, kończąc żywot zarówno oponentki, jak i jej kierowanych chakrą przywołańców. Zatrzymała wzrok na zamkniętej, broczącej świeżą posoką trumnie, nieco oszołomiona, jak błyskawiczna to była śmierć; dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę, że naprawdę poczyniła postępy. Nie stała w miejscu, była coraz skuteczniejsza. Czy dało się zabijać jeszcze szybciej? Jeszcze okrutniej? Mayū w tym jednym momencie, gdy jej serce zaczynało pompować krew coraz mocniej, uważała, że nie. Że to był już właśnie ten limit, który można było osiągnąć. Rozwarła powoli wieko piaskowej trumny, pozwalając zakrwawionym ziarnom osypać się na ziemię i ukazać jej wnętrze. Nigdy nie była tym typem osoby, którego w jakiś pokrętny sposób podnieca widok krwi — chociaż wiedziała, że tacy ludzie naprawdę istnieją. Zawsze chciała wierzyć, że uśmiercanie przeciwników przy pomocy jej technik było stosunkowo, przynajmniej dla niej, bezbolesne. W końcu wszystko odbywało się szybko, daleko od jej rąk. Jej ręce pozostawały czyste . Wyręczanie się złotem pozwalało jej odseparować się od tej śmierci. A jednak teraz, gdy, przez użycie odrobinę większej ilości błękitnej energii, kompresja piasku również się zwiększyła... patrzenie na to było trudniejsze niż kiedykolwiek. To , bo zawartość trumny nie można było nazwać osobą. To, co jeszcze chwilę temu było jej przeciwniczką, aktualnie wypływało powoli z wnętrza jej piasku, częściowo w niego wsiąkając. Oddech piaskowej dziewczyny momentalnie zaczął przyspieszać i drżeć przy każdym wydechu. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do tego widoku.
Z lekkiego otumanienia wyrwało ją donośne trzaśnięcie, w stronę którego skierowała wciąż lekko rozbiegany, niespokojny wzrok. Chociaż poprzednim razem, gdy słyszała głuchy odgłos zetknięcia się ciała z twardą powierzchnią, tym nieszczęśnikiem był Nori, tak teraz mogła obserwować, jak Ren została niemal wciśnięta w pień drzewa przez wielkie łapsko należącego do rodu Akimichi mężczyzny. Tenże mężczyzna, głównie ze względu na swoją niebagatelną tuszę, okazał się wyjątkowo ciężki do ubicia — kości Ren, pomimo tego, że zadawały mu obrażenia, to jednak nie mogły zadać mu wystarczająco głębokich ran. Mayū nie miała teraz czasu, by w pełni skoncentrować się na wspomaganiu wyraźnie sfrustrowanej Kaguyi, więc jedynie dobyła zautomatyzowanym ruchem kunai ze swojej kabury, by z zamachnięciem cisnąć nim w stronę osiłka, celując w jego szyję. Poczekała, oczywiście, na odpowiedni moment; odpowiedni, czyli taki, gdy jej towarzyszka nie znajdowała się na linii strzału.
O ile Ren udało się uporać z potężnych rozmiarów mężczyzną, a kości jej paliczków przestrzeliły miękką tkankę poranionego mafiozy, to mogła wreszcie zbliżyć się o parę kroków do swojej dawnej znajomej. Wystrzeliła teatralnie ramionami na boki w otwartym geście przywitania, gdy tylko do jej uszu dotarły przesiąknięte desperacją słowa medyczki. Kąciki jej ust powędrowały ku górze, pozostawiając na jej twarzy gorzki uśmiech.
— No popatrz, doskonale się składa, bo właśnie po to przyszłam. By dołączyć. Zgadzasz się? — zaczęła pozornie lekkim tonem, odpowiadając na jej ofertę. Ale nie mogła tego znieść. Tego, jak śmiesznym i małym człowieczkiem stała się Tokiyo; tego, że chociaż przez chwilę mogła czuć do niej nawet odrobinę sympatii. A teraz stała gdzieś z tyłu — przegrana, żałosna. Nawet nie potrafiła jej uciec! Sabaku momentalnie spoważniała, a jej brwi ściagnęły się w narastającej złości. Chociaż starała się nie reagować zbyt impulsywnie, to jednak nadal ciężko jej było oprzeć się wzbierającej w niej wściekłości, której pokłady u Mayū naturalnie były całkiem spore. Jej furia musiała znaleźć ujście.
— Naprawdę myślisz, że chciałabym skończyć jak ty, żałosna idiotko? — wysyczała przez zaciśnięte zęby, a jej ręka machinalnie wysunęła się do przodu. Wraz z nią poruszył się wciąż przesiąknięty krwią, wykorzystany do zabicia innej mafiozy piasek, który miał owinąć się ciasno wokół ciała medyczki. Podświadomie zwlekała z tym, by to zakończyć — kwarcowa masa zatrzymała się na poziomie jej szyi, przez krótką chwilą nie posuwając się już ani milimetr dalej.
— Musisz zdechnąć. — Nie wiedziała, czy to ją chciała przekonać do słuszności swojej decyzji, czy samą siebie. Musiała umrzeć, nie było dla niej już innego zakończenia. Po przesłuchaniach jej przydatność dla służb Kinkotsu była znikoma, a przecież nie mogła pozwolić na to, by wciąż działała na szkodę Atsui z ramienia mafii. Była świadoma tego, co powinna zrobić, a jednak jej dłoń zaczęła drżeć — i zamknęła ją chyba tylko dlatego, by nikt tego nie zauważył. Pięść się zacisnęła. Zadanie zostało wykonane.
Znaczy, oczywiście, jeśli wszystko poszło zgodnie z planem.
2 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 25 kwie 2022, o 19:51
Misja rangi B
Mayū, Ren
15/17
Walka miedzy czarną panterą a ciężkim hipopotamem trwała dalej, mimo że po otrzymanych podobnych ciosach wielu dotychczasowych przeciwników Ren gryzłoby już glebę. Trudno jednak mówić o zażartej konfrontacji, ponieważ z każdą kolejną sekundą coraz wyraźniej nakreślał się podział na role i wiadome było, kto tutaj był ofiarą, a kto drapieżnikiem. Zamach zalanego tłuszczem osiłka był oczywiście groźny i zdolny do gruchotania kości, jednak przy tym zbyt ślimaczy, a więc i zbyt przewidywalny dla niebywale zwinnej wojowniczki. Ta bowiem w reakcji zgięła się w pasie, a ruch ten bardziej przypominał taniec niż instynktowny zryw, uchyliła przed ciosem i prześlizgnęła na bok, by zaraz później przejść do dzikiego natarcia. Kościane ostrze raz po raz zatapiało się w miękkim ciele wielkoluda, który to stawał się coraz bardziej ociężały, wręcz bezwładny, a także zalany krwią.
Akimichi mocno się zakołysał, a Kaguya jeszcze raz wepchnęła swój miecz w jego klatkę piersiową, zadając w jej ocenie już ostateczną, skazującą na śmierć ranę.
Dokładnie w tym samym momencie w bok mężczyzny trafił kunai pewnej Sabaku, która zdecydowała się wtrącić w konfrontacje, by pomóc swojej kompance, albo też odebrać jej zasługi. Kto wie?
Tak czy inaczej, moment otrzymania obu tych ran był punktem granicznym w życiu kolosa. Grubas zwalił się na ziemię z hukiem, wywołując aż lekkie drżenie ziemi w okolicy.
Potyczka ucichła. Poobijana Ren stała nad pokonanym olbrzymem, dzierżąc w dłoni ostrze zabarwione na szkarłat. Mayū z większej odległości skupiała swoją uwagę na zdradliwej żmii, która to z kolei w powolnym procesie przywracała do zdatności zmiażdżony bark jej przydupasa. Reszta się już nie liczyła – pozostały po nich jedynie ciała. Albo nawet i nie.
A potem Kaguya machnęła łapą i po raz kolejny zademonstrowała, że jej umiejętności klanowe to nie tylko walka w bliskim kontakcie. Paliczki śmignęły na niemal nieruchomy, łatwy do trafienia cel i wbiły się w jego klatkę piersiową. Mężczyzna padł na ziemię, a dalsze leczenie raczej nie mogło mu już pomóc.
Tokiyo żachnęła się na komendę Kaguyi, która raczej nie była potrzebna. Zerknęła jedynie na leżące obok niego ciało osobnika, z którego momentalnie uchodziło życie. Opuściła dłoń, która jeszcze przez moment wisiała w powietrzu i uzdrawiała nikogo. Anulowałą zieloną poświatę.
Przeniosła pełne gniewu spojrzenia na zbliżającą się władczynię złotego pyłu. Na pierwsze jej słowa nie odpowiedziała, bo chyba nie było na nie żadnej odpowiedzi. Nie miała żadnych asów w rękawie, wężów w nogawkach, ukrytych trucizn do rozpylenia. Jej ludzie byli już martwi, a jej najmocniejszy atut, czyli snucie intryg, w tym momencie nie miał żadnej mocy. Wiedziała, że kusząc Mayū po raz kolejny jedynie się zbłaźni.
– Moim idiotyzmem było to, że miałam nadzieje wobec ciebie – syknęła przez zaciśnięte zęby.
Och, czyżby się zawiodła na swojej niedoszłej podopiecznej?
Jednak nie tylko w tym popełniła błędy przy szacowaniu. Jej resztki pewności siebie wynikały z tego, że raczej spodziewała się podobnego przebiegu spraw, jak ostatnim razem. Myślała, że Sabaku znowu otuli ją piachem i przewlecze przez pół pustyni, by usadzić za kratami.
Owszem, Mayū otuliła ją swoim pyłem, ale nie w celu zatrzymania, lecz zmiażdżenia.
Oczy Tokiyo rozwarły się w szoku.
Po drobnej niepewności piach zacisnął się i zaczął napierać na wątłe ciało medyczki, które stawiało opór jedynie przez moment. Kości kobiety strzeliły, ciało uległo zmiażdżeniu, a zabarwiony wcześniej surowiec jeszcze bardziej nasiąknął krwistą farbą.
Teraz były tutaj tylko we dwie, otoczone pozostałościami po walce. Zniszczenia na jednym z magazynów wywołane deszczem złotych głazów odsłoniły część wnętrza budynku, przypominające coś na wzór laboratorium. Może było się spodziewać, że pozostałe obiekty również nie pełnią roli składów liści herbaty. Pokrywało się to więc z informacjami, które przekazane zostały bohaterom na samym początku zadania.
Ściemniało się. Okolica wyglądała na spokojną i miało tak pozostać jeszcze przez dłuższy czas. Reprezentujące Unię kunoichi miały zatem możliwość na realizację dalszych działań bez większej nerwowości.
1 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 25 kwie 2022, o 21:37
Z każdym kolejnym pchnięciem kościanego ostrza robiła się coraz bardziej poirytowana. Nori, Mayu, zdradliwa medyczka, cała plantacja - wszystko to zniknęło dla niej na ten krótki moment, gdy całą swoją energię wkładała w rozpaczliwe kłucia. Został tylko ten pieprzony tucznik i ćmiący ból, który rozlewał się po całym jej boku, w każdej chwili przypominając jej o tym, że nie może pozwolić mu choć raz znów się uderzyć.
Dociskała dłonią zaostrzoną kość głębiej i głębiej, przedzierając się przez warstwy tłuszczu i mięśni, dochodząc do delikatnych tkanek, gdy usłyszała krótki świst, który przeciął powietrze. Zza potężnego ramienia swojego słabnącego przeciwnika rzuciła zdezorientowane spojrzenie Mayu, która najwyraźniej dostrzegła, że dla Kaguyi to nie była szczególnie łatwa potyczka. Skinęła jej krótko głową w niemym geście uznania. Twardy jak skała grubas po przyjęciu na siebie dwóch śmiertelnych zranień w końcu zwiotczał, a Ren ze zduszonym warknięciem wyszarpała z niego swój miecz niezbyt delikatnie, pozwalając ogromnemu cielsku zwalić się na zroszone szkarłatem podłoże. Dopiero po wykonaniu kolejnego, dość pewnego strzału w stronę ostatniego z pachołków - a nigdy nie była w tym najlepsza - mogła na spokojnie odetchnąć i rozeznać się w aktualnej sytuacji.
Gdy Sabaku ruszyła w stronę medyczki, wypowiadając do niej dość swobodne słowa, Ren poprawiła zalany krwią miecz w dłoni, czujne spojrzenie przenosząc na Tokiyo. Widziała kobietę wcześniej w akcji i nie popisała się szczególnymi bojowymi zdolnościami, ale i tak beduinka wolała zachować czujność. Obiecała w końcu, że Mayu włos z głowy dzisiaj nie spadnie, prawda? Zamierzała dotrzymać słowa.
Mayu nie potrzebowała jednak wybawców. Po wymianie kilku słów, którym Kaguya jedynie przysłuchiwała się z boku, złota dziewczyna wykonała dość swobodny gest ręką - choć Ren miała wrażenie, że dostrzegła w tym ruchu delikatne drżenie. Rozsypany, przesiąknięty krwią piasek natychmiast został tchnięty błękitną energią i ruszył w stronę medyczki, otaczając jej ciało początkowo dość luźno, a potem coraz ciaśniej, coraz mocniej, mocniej i mocniej. Ren, w przeciwieństwie do Tokiyo, dobrze wiedziała, że na zdrajczynię został już wydany wyrok śmierci. To, co wydarzyło się chwilę później, nie było przyjemnym widokiem. Jednak było w tej sytuacji coś, co nie pozwalało Kaguyi choć na moment oderwać wzroku od tej brutalnej egzekucji.
Wzdrygnęła się, gdy usłyszała dźwięk kruszących się kości.
- Odpocznij. Pójdę tam trochę posprzątać – zwróciła się do swojej towarzyszki po dłuższej chwili milczenia, odrywając wzrok od tego, co zostało z ciała i przestępując nad bezwładnym ciałem Akimichiego. Nigdy wcześniej nie widziała chyba tylu imponujących technik wykonanych jedna po drugiej – mogła się założyć, że Mayu, niezależnie od tego, jak pewna była swoich umiejętności, mogła odczuć już skutki wyzbycia się takiej ilości chakry. Minęła ją, przelotnie kładąc ciężką dłoń na jej ramieniu, a później zniknęła w pierwszym z budynków.
W każdym z magazynów rozejrzała się czujnie, sprawdzając, czy nie znajduje się tu coś, co mogły lub wręcz powinny ze sobą zabrać – jeśli dojrzała coś takiego, natychmiast zaniosła to do obejrzenia dziewczynie Sabaku, duże czy małe, drogie czy tanie. Znosiła jej też również wszystkie dokumenty. Jeśli w budynkach nie zostało już nic dla nich istotnego, resztki pozostałej jej złości i energii przekierowała na to, by zniszczyć wszystko, co tylko była w stanie – zmiąć, rozciąć, połamać, ukruszyć, rozsypać, zalać. Pozbyć się ciał, najlepiej spalić, jeśli znajdzie coś, co ten ogień pozwoli jej wzniecić. Dobrze się czuła, mogąc się czymś zająć. Nie myślała wtedy o niczym konkretnym.
Później, gdy mafijna kryjówka przestała przypominać miejsce, które mogło być kiedykolwiek zamieszkiwane przez ludzi, wróciła do swojej towarzyszki. Oblepiony zeschniętą krwią kościany miecz odrzuciła na ziemię, więcej już go nie potrzebując. Jej dłoń odruchowo zatrzymała się na obolałym boku, który doskwierał jej coraz bardziej - prawdopodobnie także przez to, że forsowała się w trakcie przetrząsania plantacji.
- Co za dzień – zaśmiała się ochryple, odgarniając sklejone kurzem, potem i krwią włosy z czoła. Dopiero przy Mayu poczuła, jak cholernie jest tym wszystkim zmęczona. - Jak się czujesz? - spytała chwilę później, poważniejąc natychmiast. Nadal miała przed oczami te lekkie drżenie ręki, która chwilę później zmusiła piasek do zmiażdżenia zdrajczyni. Nie spodziewała się po psach Sabaku takich sentymentów, ale... Mayu nie była tylko nazwiskiem, które nosiła. Była dzieciakiem na samym środku niczego, który własnymi rękami musiał zabić kogoś, komu kiedyś ufał.
2 x
Mayū
Posty: 334 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 26 kwie 2022, o 21:58
Co za bełkot.
Co ona w ogóle mówiła? To już nie było ważne. Sabaku i tak już jej nie słuchała — za to bardzo uważnie patrzyła. Obserwowała, jak twarz medyczki wykrzywia się w wyjątkowo odpychającym grymasie, a źrenice rozszerzają. Widziała to bardzo dokladnie, bo zbliżyła się o kolejne dzielące ich metry. Tylko czym tak bardzo była zaskoczona? Jeżeli to faktycznie było zaskoczenie, to znaczyło, że tak naprawdę Tokiyo była jej zupełnie obca. Naprawdę po tym wszystkim sądziła, że nie byłaby do tego zdolna? Mayū nie wybaczała zdrady. Nawet jeśli nie były ze sobą szczególnie blisko, a ich relację można było nazwać co najwyżej znajomością, to to i tak było więcej niż zwykle dawała od siebie w stosunku do ludzi, z którymi było jej dane współpracować. Każde nadszarpnięcie jej kruchego zaufania traktowała bardzo osobiście. Pomimo tego, że możliwość zemszczenia się była dla niej ulgą i swoistym oczyszczeniem, to jednak śmiertelnie przerażony, zafiksowany na niej wzrok medyczki nie był zbyt łatwy do zignorowania. Na szczęście przypomniała sobie w porę, że wcale nie musiała na nią patrzeć! I faktycznie — z momentem, gdy odwróciła spojrzenie, jej dłoń zacisnęła się z zadziwiającą lekkością. Nie patrzyła na nią aż do końca. A po wszystkim też nie spojrzała; po prostu przytrzymała zwiniętą ciasno pięść aż do chwili, gdy mogła być pewna jej zgonu, a potem gwałtownie puściła i otarła dłoń o materiał swojego odzienia. Ale przecież jej ręce pozostały czyste, prawda?
Czystymi natomiast nie można było nazwać dłoni Kaguyi, która chwilę temu zakończyła wyjątkowo krwawą jatkę. Sabaku rzuciła pobieżnie okiem po usłanym zwłokami terenie, już z pełną trzeźwością oceniając poczynione przez nie zniszczenia. Chociaż wydawało jej się, że była już całkiem przyzwyczajona do śmierci, to jednak swąd krwi oraz tych wszystkich innych obrzydliwych cieczy, które mogą wypłynąć z ludzkiego organizmu doprowadzał ją do mdłości. A może to przez zmęczenie? Nie pamiętała, kiedy ostatnio straciła tak dużo chakry w tak krótkim czasie. I mimo tego, że ostatecznie to ona wygrała, a tamci byli martwi, to jednak było coś upokarzającego w tym, że zmusili ją do użycia jednej z najsilniejszych technik, jakie miała w swoim arsenale. To nie powinno mieć miejsca. Wiedziała, że będzie musiała to skorygować. Tymczasem minimalnym wysiłkiem zmusiła przekrwawione pokłady pyłu do wślizgnięcia się z powrotem do umieszczonego na jej plecach naczynia. Zaplanowała już, że skażony piasek zostanie wymieniony, gdy tylko ponownie wkroczą na pustynię. Na razie jednak musiał pozostać w gurdzie. Tak na wszelki wypadek.
— Zaraz. Najpierw ja tam pójdę — powiedziała szorstko, zupełnie ignorując ten przedziwny akt dobroci ze strony Ren. Wystarczyło jedno zerknięcie na szarzejące niebo, by upewnić się, że nie było czasu na odpoczynek. Wyminęła więc nadgorliwą Kaguyę i skierowała swoje kroki prosto do podniszczonego magazynu, w którym nawet z daleka można było dojrzeć wyspecjalizowany sprzęt. Nie przyszła tutaj, by wprowadzać chaos — to przecież było zadanie Ren, którego nie miała zamiaru jej odbierać, bo też nie chciała brudzić sobie rączek. Zamiast tego rozejrzała się uważnie po pomieszczeniach, z zaciekawieniem badając, co właściwie ci mafiozi tutaj robili. A jeśli przypadkiem znalazła coś interesującego, to nie powstrzymywała się przed zgarnięciem tego do swojej torby. Nie pozwoliłaby Kaguyi na to, by to ona dokonała rekonesansu. Pewnie przegapiłaby coś istotnego.
Skończywszy swoją krótką eksplorację magazynów skinęła głową w stronę beduinki, dając jej znać, że może zacząć działać. Dała jej wolną rękę — zupełnie nie interesowało ją, w jaki sposób Ren miałaby ochotę spożytkować nadmiar energii. Sama natomiast zrzuciła z pleców balast i oparła się o pień drzewa, czując, że wraz z adrenaliną, zaczynają ją opuszczać również siły; wzięła głęboki wdech wypełnionego dymem palących się ciał powietrza, po czym wypuściła go powoli. Wciąż nie mogła uspokoić oddechu. Sięgnęła do torby, by po omacku odszukać notes wraz z ołówkiem i... zaczęła pisać. Spisywała wszystko, co powinna uwzględnić w późniejszym raporcie. Opisała to, co zobaczyła w magazynach. Podkreśliła parę razy, że Tokiyo nie żyje. Tylko po co w ogóle to zapisywała? Przecież nie mogłaby tego zapomnieć. Chyba po prostu chciała się czymś zająć. To wcale nie sprawiło, że poczuła się lepiej.
Ren całkiem sprawnie poradziła sobie z przydzielonym jej zadaniem — i to właśnie było w niej przydatne. Była osobą, której nie przeszkadzało, że ubrudzi sobie ręce. Może nawet lubiła tę brudną robotę?
Wzdrygnęła się delikatnie, słysząc jej śmiech.
— Doskonale. Zadanie zostało wykonane — odpowiedziała tonem wręcz podejrzanie spokojnym, nie odrywając wzroku od kartek niewielkiego notesiku. Przewróciła stronę. — Co to w ogóle za pytanie? — Spojrzenie dziewczyny wyostrzyło się, a brwi zmarszczyły. Było coś wyjątkowo niestosownego w tym jednym, idiotycznym pytaniu. Jakiej odpowiedzi można w ogóle po nim oczekiwać? Zerknęła w końcu kątem oka na swoją towarzyszkę, lustrując jej sylwetkę w milczeniu. Trwało to chwilę, może dwie. Wystarczająco, by zauważyła, że Kaguya co jakiś czas pociera swój bark.
— Pokaż to. — Z jej ust wydobył się oschły komunikat, który Ren z łatwością mogła zinterpretować jako rozkaz. — To byłoby upokarzające, gdybyś pod moim dowództwem wróciła w tym stanie — dopowiedziała po chwili, wskazując niedbale ręką na jej skuloną posturę. I gdy tylko Kaguya nadstawiła rękę, Mayū nieśpiesznym ruchem schowała notes z powrotem do torby, a następnie w bardzo prowizoryczny sposób oczyściła zranione miejsce. Po wstępnych oględzinach przyłożyła obie ręce do rany ze względną delikatnością. Będąc w pełni świadomą, że musi ostrożnie dysponować chakrą, bo jej zapasy energii już od jakiegoś czasu są na wyczerpaniu, raz jeszcze zmusiła się do wysiłku. Dłonie Sabaku pokryły się kojącą, zieloną poświatą, a usta zacisnęły się w cienką linię. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek była tak zmęczona jak teraz.
Umiejętności medyczne Mayū, w przeciwieństwie do manipulacji pyłem, nie były na imponującym poziomie. Nie miały być — nigdy świadomie nie przyuczała się medycyny. Od najmłodszych lat obserwowała pracę ojca, a z początku naśladowanie jego poczynań było formą zabawy. Nie pamiętała nawet, w którym momencie połączyła wiedzę przeglądanych wyłącznie z powodu nudy ksiąg z dozowaną w odpowiednich proporcjach chakrą. Po prostu weszło jej to w krew.
A dlaczego w ogóle jej pomagała? Otóż dlatego, że oczekiwała od niej użyteczności. W końcu ranna Kaguya to bezużyteczna Kaguya. Nie fatygowałaby się, gdyby nie wytłumaczyła sobie swoich zachowań w ten właśnie sposób. Przecież Kaguyom się nie pomaga bez powodu.
Po zakończeniu wszystkich spraw w obozowisku ruszyły w drogę powrotną. O ile ich dzielne rumaki wciąż znajdowały się w tym miejscu, w którym je wcześniej pozostawiły, to kontynuowały swoją wędrówkę już na ich grzbietach.
2 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 27 kwie 2022, o 17:40
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości