Rzeka
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Westchnąłem. Obłoczek dymu opuścił moje usta. Podążałem za nim wzrokiem dopóty nie znikną z moich oczu. Trwało to dosłownie chwilę lecz pozwoliło mi skupić się i zastanowić nad nietypową propozycją. Podniosłem głowę i spojrzałem wysoko ku błękitnemu niebu. Po odrzuceniu wszystkich za i przeciw obrałem raczej optymalną, bezpieczną opcję.
- Jaką mam pewność, iż jesteś tym za kogo się podajesz? Nie znam Ciebie więc nie mogę uwierzyć wyłącznie twym słowom. Nie mogę również brać na wiarę, żadnych dokumentów o ile takowe przy sobie posiadasz ze względu na możliwość ich zafałszowania. Jak zapewne wiesz to mój Ojciec i Dziadek zajmują się kontaktami i całym zarządzaniem. Jeśli od nich nie usłyszę iż jesteś tym za kogo się podajesz oraz, że sprawa ta ma mieć wpływ na kontakty między rodem twego przyjaciela a głową mojej rodziny muszę z przykrością odrzucić tę propozycję. Jak to się mówi "ludzie interesu muszą być nad wymiar ostrożni".
Spoglądałem na mężczyznę oczekując jego odpowiedzi. Kto by się spodziewał, iż akurat teraz przypomną mi się słowa dziadka dotyczące transakcji i handlu między gildiami kupieckimi, bądź ludźmi. Nawet najmniejsza niepewność powinna prowadzić nas do zerwania kontaktów. "Ci którzy ryzykują mogą się wzbogacić znacznie. W głównej mierze są to jednak przegrani".
- Jaką mam pewność, iż jesteś tym za kogo się podajesz? Nie znam Ciebie więc nie mogę uwierzyć wyłącznie twym słowom. Nie mogę również brać na wiarę, żadnych dokumentów o ile takowe przy sobie posiadasz ze względu na możliwość ich zafałszowania. Jak zapewne wiesz to mój Ojciec i Dziadek zajmują się kontaktami i całym zarządzaniem. Jeśli od nich nie usłyszę iż jesteś tym za kogo się podajesz oraz, że sprawa ta ma mieć wpływ na kontakty między rodem twego przyjaciela a głową mojej rodziny muszę z przykrością odrzucić tę propozycję. Jak to się mówi "ludzie interesu muszą być nad wymiar ostrożni".
Spoglądałem na mężczyznę oczekując jego odpowiedzi. Kto by się spodziewał, iż akurat teraz przypomną mi się słowa dziadka dotyczące transakcji i handlu między gildiami kupieckimi, bądź ludźmi. Nawet najmniejsza niepewność powinna prowadzić nas do zerwania kontaktów. "Ci którzy ryzykują mogą się wzbogacić znacznie. W głównej mierze są to jednak przegrani".
0 x
Re: Rzeka
5/15
Misja rangi D
Kto sieje wiatr, zbiera burzę Zawsze, gdy ktoś chce wykonać swoje zadanie, pojawia się ktoś, kto wykona je chętniej, ktoś, kto jest temu przeciwny i ktoś, kto pyta "po co w ogóle nam to potrzebne?". Yami był niewątpliwie tym trzecim typem osoby, który może nie kwestionował otwarcie słów przybysza, ale zauważając dziwny styl nachodzenia ludzi zaczął pytać o powody jego zachowania. Mężczyzna widać nie był przyzwyczajony do tłumaczenia się, bo lekko się zdziwił, jednak po chwili doszedł do wniosku, że słowa Yamiego są jak najbardziej racjonalne i postanowił tym razem wyjaśnić sprawę zanim przystąpi do rękoczynów.
- Jak powiedziałem, to nie jest propozycja którą możesz odrzucić. - mówiąc to lekko odchylił poły swojej koszuli, pokazując kozik z dziwną, inkrustowaną rękojmią, a następnie zbliżając dziwną fajkę z tajemniczymi ziołami do ust - Jesteś mądry, polubiłem Cię, więc powiem Ci co nieco. Za niedługo w okolicy może się zrobić gorąco. Ale spokojnie, wszyscy wyjdą z tego cało, o ile Ci zaufamy. A jeśli nie, to chyba nie chcesz podejmować ryzyka wystawiania się na zagrożenie, o którym nie masz pojęcia? - spytał zupełnie zafrapowany. Widać nie był tak głupi jak większość osiłków - Och, oczywiście nie chodzi tylko o uniknięcie czegoś. Widzisz, chodzi o sprawiedliwość! A sprawiedliwość zawsze można wycenić, powiedzmy, na... 100? 200? A, dobrze Ci z oczu patrzy, niech będzie, 250 ryo i zaufanie, które jest przecież bezcenne - powiedział z uśmiechem z gestem otwartych ramion, zapraszając chłopaka do współpracy - To jak, jesteś zainteresowany? No przynajmniej nie zawadzi, jeśli wysłuchasz tej historii, prawda?
Misja rangi D
Kto sieje wiatr, zbiera burzę Zawsze, gdy ktoś chce wykonać swoje zadanie, pojawia się ktoś, kto wykona je chętniej, ktoś, kto jest temu przeciwny i ktoś, kto pyta "po co w ogóle nam to potrzebne?". Yami był niewątpliwie tym trzecim typem osoby, który może nie kwestionował otwarcie słów przybysza, ale zauważając dziwny styl nachodzenia ludzi zaczął pytać o powody jego zachowania. Mężczyzna widać nie był przyzwyczajony do tłumaczenia się, bo lekko się zdziwił, jednak po chwili doszedł do wniosku, że słowa Yamiego są jak najbardziej racjonalne i postanowił tym razem wyjaśnić sprawę zanim przystąpi do rękoczynów.
- Jak powiedziałem, to nie jest propozycja którą możesz odrzucić. - mówiąc to lekko odchylił poły swojej koszuli, pokazując kozik z dziwną, inkrustowaną rękojmią, a następnie zbliżając dziwną fajkę z tajemniczymi ziołami do ust - Jesteś mądry, polubiłem Cię, więc powiem Ci co nieco. Za niedługo w okolicy może się zrobić gorąco. Ale spokojnie, wszyscy wyjdą z tego cało, o ile Ci zaufamy. A jeśli nie, to chyba nie chcesz podejmować ryzyka wystawiania się na zagrożenie, o którym nie masz pojęcia? - spytał zupełnie zafrapowany. Widać nie był tak głupi jak większość osiłków - Och, oczywiście nie chodzi tylko o uniknięcie czegoś. Widzisz, chodzi o sprawiedliwość! A sprawiedliwość zawsze można wycenić, powiedzmy, na... 100? 200? A, dobrze Ci z oczu patrzy, niech będzie, 250 ryo i zaufanie, które jest przecież bezcenne - powiedział z uśmiechem z gestem otwartych ramion, zapraszając chłopaka do współpracy - To jak, jesteś zainteresowany? No przynajmniej nie zawadzi, jeśli wysłuchasz tej historii, prawda?
Pamiętaj, że moje misje mają różne zakończenia zależne od wyborów. Póki co mam 3 scenariusze, ale jeśli zrobisz coś nieprzewidywalnego, to sytuacja może się zmienić. W każdej chwili możesz zadanie przerwać (traktuje się je jako porażkę) lub przerwać i podjąć inną misję, której rozpoczęcie nie będzie takie... Tensowate, bez urazy dla nikogo xd
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Zdjąłem swoje spojrzenie z oblicza męskiego, kiedy dostrzegłem że zbliżył fajkę do swych ust. Spojrzałem w stronę błękitnego nieba szukając optymalnej odpowiedzi na jego słowa. "Nie miałem wyboru". Tak można rozumieć jego słowa. Nie jestem głupi by wiedzieć co one oznaczają. Dalej jednak nie wiedziałem kim ów mąż był, ani jakimi motywami się kierował. Najrozsądniej byłoby więc gdybym przyjął jego ofertę, do czasu. Nie znam dalej celu misji ani powodu, dla którego wybrał właśnie mnie. Nie mniej jednak spodziewałem się, że miało to związek z ostatnimi wydarzeniami. Westchnąłem.
- Nie zaszkodzi posłuchać, skoro i tak nie mam "wyboru" - podniosłem się z ziemi, plecy oparłem o pień drzewa. Jedną z nóg ugiąłem w kolanie i położyłem na nim swą prawą rękę - usiądziesz, czy może preferujesz aktualną postawę? Nie wiem przecież jak długa będzie ta historia dlatego pozwól, że pozostanę w tej pozycji. Co do wynagrodzenia... Pomyślimy o nim w chwili usłyszenia celu tego zadania.
Przez chwilę zastanawiałem się nad kolejną wypowiedzią. Trzeba byłoby uzyskać odpowiednie podłoże do ew. dalszych rozmów. Uśmiechnąłem się do siebie. Kto by się spodziewał, że kiedyś lekcje pierdziela się przydadzą w prawdziwym życiu. Odczytywanie intencji innej osoby.
- Czy możesz mi zdradzić swe miano? Dziwnie się czuję rozmawiając z obcym - podrapałem się po czuprynie, zamykając przy tym lekko powieki.
- Nie zaszkodzi posłuchać, skoro i tak nie mam "wyboru" - podniosłem się z ziemi, plecy oparłem o pień drzewa. Jedną z nóg ugiąłem w kolanie i położyłem na nim swą prawą rękę - usiądziesz, czy może preferujesz aktualną postawę? Nie wiem przecież jak długa będzie ta historia dlatego pozwól, że pozostanę w tej pozycji. Co do wynagrodzenia... Pomyślimy o nim w chwili usłyszenia celu tego zadania.
Przez chwilę zastanawiałem się nad kolejną wypowiedzią. Trzeba byłoby uzyskać odpowiednie podłoże do ew. dalszych rozmów. Uśmiechnąłem się do siebie. Kto by się spodziewał, że kiedyś lekcje pierdziela się przydadzą w prawdziwym życiu. Odczytywanie intencji innej osoby.
- Czy możesz mi zdradzić swe miano? Dziwnie się czuję rozmawiając z obcym - podrapałem się po czuprynie, zamykając przy tym lekko powieki.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Uśmiechnąłem się. Nie był to uśmiech wywołany zadowoleniem ale wewnętrzną sprzecznością. Muszę pracować abym mógł zaznać spokoju. Urodziłem się chyba w złych czasach. Nie zdziwiłbym się gdyby w przyszłości wszystko za nas robiły klony. Sprzątałyby za mnie, pracowałyby za mnie, gotowały za mnie, za mnie zarabiałyby pieniądze. Zastanawiam się czy ktoś kiedyś stworzy taką technikę, w której można wytwarzać istotę ludzką (czy raczej jego powłokę), która wykonywałaby każdy mój rozkaz. Oczywiście techniki klonowania już istnieją, chodzi mi jednak o to aby jedna osoba tworzyła kopię, która nie zniknie w zależności od odległości od swego twórcy a sam klon byłby kontrolowany przez kupującego taki twór. Oczywiście przy odpowiednio dużej zapłacie i doładowywania takiej istoty własną chakrą.
Wracając jednak z mrzonek spojrzałem na mężczyznę.
- Spotkajmy się tutaj o zmierzchu. Teraz... pozwól, że przygotuję się na akcję. - powiedziawszy to przymknąłem powieki pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Oczywiście głupi nie byłem i nasłuchiwałem co takiego poczyni mężczyzna.
Wracając jednak z mrzonek spojrzałem na mężczyznę.
- Spotkajmy się tutaj o zmierzchu. Teraz... pozwól, że przygotuję się na akcję. - powiedziawszy to przymknąłem powieki pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Oczywiście głupi nie byłem i nasłuchiwałem co takiego poczyni mężczyzna.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Widocznie mężczyzna nie zrozumiał co miałem na myśli mówiąc, że spotkamy się tutaj wieczorem. Chyba zależało mu na tej paczce za bardzo, stanowczo za bardzo skoro przyszedł do mnie bez poświadczenia swojej osoby myśląc, że nie przejrzę tak prostego kłamstwa. Czasami mam wrażenie, że ludzie nie myślą. Westchnąłem.
- No dobrze, chodźmy.
Rozwarłem powieki i podniosłem się z ziemi. Nie spiesząc się uzbroiłem się w boken oraz małą kuszę, która leżała tuż przy mnie. Umieściłem torbę z ekwipunkiem na swoim prawym udzie. W sumie mogłem darować sobie noszenie tej kuszy skoro nie miałem do niej nawet jednego pocisku. Nie mniej jednak mogłem zawsze kogoś postraszyć, że chwila moment a pocisk trafi między czyjeś oczy. Oczywiście percepcja bądź głupota takiej osoby musiałaby być nieporównywalnie większa ( w sensie braku intelektu) w stosunku do stojącego przede mną człowieka.
Kiwnąłem głową dając mu do zrozumienia, że jestem gotowy do akcji, która coś czuję nie skończy się tak jakby ów mężczyzna tego chciał.
- No dobrze, chodźmy.
Rozwarłem powieki i podniosłem się z ziemi. Nie spiesząc się uzbroiłem się w boken oraz małą kuszę, która leżała tuż przy mnie. Umieściłem torbę z ekwipunkiem na swoim prawym udzie. W sumie mogłem darować sobie noszenie tej kuszy skoro nie miałem do niej nawet jednego pocisku. Nie mniej jednak mogłem zawsze kogoś postraszyć, że chwila moment a pocisk trafi między czyjeś oczy. Oczywiście percepcja bądź głupota takiej osoby musiałaby być nieporównywalnie większa ( w sensie braku intelektu) w stosunku do stojącego przede mną człowieka.
Kiwnąłem głową dając mu do zrozumienia, że jestem gotowy do akcji, która coś czuję nie skończy się tak jakby ów mężczyzna tego chciał.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Spoglądałem na plecy Psa, który prowadził mnie niewątpliwie do wspomnianego przez niego magazynu. Szczerze nie chciało mi się tego robić. Jedynym powodem była werbalna groźba. Niemniej jednak i tak zdecydowałem, że paczki raczej mężczyzna nie zobaczy. Biorąc pod uwagę wszystkie jego słowa raczej nie powinna trafić w jego ręce. Ba, powinna opuścić magazyn gdyż prędzej czy później znajdzie głupca, naiwniaka, który odbierze dla niego tę paczkę. Wtedy może dojść do nieprzyjemnych sytuacji w Shigashi, a gdy tak się stanie mój spokój może dopiero być w poważnych tarapatach. Jeśli doszłoby do jakiejś tragedii oraz gdyby powiązano fakty zostałbym obarczony winą. Nie muszę chyba mówić, że mi to leżało.
Dotarliśmy do polanki przy rzece, gdzie moim oczom ukazał się dość spory budynek, który mógł służyć jako magazyn. Bliskość rzeki dawała mu możliwość spuszczania ew. towarów z jej nurtem co ograniczało koszty transportu do minimum. Problemem zostawali oczywiście okoliczni bandyci, którzy jeśli byli w zmowie z jednym z kupców mogli bez większych problemów przejąć cały ładunek bez większych wysiłków. Nie że zawsze się to im udawało. Co cenniejsze transporty były w jakiś sposób zabezpieczone poprzez straż, chociażby gildyjną.
Spojrzałem na cieszącego się Psa. Westchnąłem głęboko i zacząłem grzebać palcem po ziemi. Oczywiście nie robiłem tego dla zabawy. Na szybko narysowałem plan polany. Kreską oznaczyłem płynącą rzekę a prostokątem magazyn. Zygzakiem określiłem linię drzew a pojedynczymi dziurkami leżące większe kamienie i krzaki.
- Skoro już kilka razy przymierzałeś się do przejęcia ładunku wiesz pewnie ciut więcej. Czy są jakieś wnęki, okna czy dziury w dachu przez które mógłbym dostać się do środka? Wiesz, nie chciałbym być zauważony przez strażników gdyż mogli o mnie słyszeć, a kłopotów wolałbym się wystrzegać.
Spojrzałem w kierunku tajemniczego mężczyzny oczekując na wypowiedź i wskazując na prowizoryczną mapę narysowaną na ziemi.
Dotarliśmy do polanki przy rzece, gdzie moim oczom ukazał się dość spory budynek, który mógł służyć jako magazyn. Bliskość rzeki dawała mu możliwość spuszczania ew. towarów z jej nurtem co ograniczało koszty transportu do minimum. Problemem zostawali oczywiście okoliczni bandyci, którzy jeśli byli w zmowie z jednym z kupców mogli bez większych problemów przejąć cały ładunek bez większych wysiłków. Nie że zawsze się to im udawało. Co cenniejsze transporty były w jakiś sposób zabezpieczone poprzez straż, chociażby gildyjną.
Spojrzałem na cieszącego się Psa. Westchnąłem głęboko i zacząłem grzebać palcem po ziemi. Oczywiście nie robiłem tego dla zabawy. Na szybko narysowałem plan polany. Kreską oznaczyłem płynącą rzekę a prostokątem magazyn. Zygzakiem określiłem linię drzew a pojedynczymi dziurkami leżące większe kamienie i krzaki.
- Skoro już kilka razy przymierzałeś się do przejęcia ładunku wiesz pewnie ciut więcej. Czy są jakieś wnęki, okna czy dziury w dachu przez które mógłbym dostać się do środka? Wiesz, nie chciałbym być zauważony przez strażników gdyż mogli o mnie słyszeć, a kłopotów wolałbym się wystrzegać.
Spojrzałem w kierunku tajemniczego mężczyzny oczekując na wypowiedź i wskazując na prowizoryczną mapę narysowaną na ziemi.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Westchnąłem. O dziwo nie jest źle. Jeśli okienko znajduje się po drugiej stronie budynku wtedy nie ma większego problemu z dostaniem się do środka, ba, ułatwia mi to opuszczenie magazynu bez wiedzy Psa. Dzięki czemu nie będę musiał się z nim użerać... Do czasu aż mnie znowu nie znajdzie. Co ciekawe, jak tak teraz myślę to w sumie zastanawia mnie jak on mnie znalazł.
- Tak właściwie... Jak mnie znalazłeś? - spojrzałem w stronę psa - rozumiem, że jesteś przedstawicielem wielmoży jednak raczej nawet moi członkowie rodziny mieliby z tym problemy.
- Chłop, któremu uratowałeś córkę jest moim starym znajomym. To on mi powiedział, jak się nazywasz i że tu możesz być... - powiedział po chwili, zachowując się nieco podejrzanie - A czy to ważne? Grunt, że oboje będziemy zadowoleni, nie? - żachnął się podirytowany i zaniepokojony podejrzliwością chłopca.
- Byłem zwyczajnie ciekawy... - odparłem spoglądając w stronę magazynu. - Dobra, spróbuję wykorzystać okno o którym wspomniałeś. Ocenię jeszcze czas przy dwóch turach zmian i wtedy wkroczę do akcji. Zostań tutaj. Lepiej się nie wychylać.
Wróciłem się do lasu. Stamtąd przeszedłem, oby niezauważony, na drugą stronę części lasu, skąd był lepszy widok na magazyn i widoczne okno. Zbliżyłem się również do jednego z głazów, które pozwoliły mi jeszcze zmniejszyć dystans chociaż trochę. Zacząłem obserwację. Oceniłem czasy przy dwóch turach i gdy młodszy mężczyzna znikną z wizji wkroczyłem do akcji. Znałem przybliżony czas w jakim powinien wychylić się zza rogu i mnie dostrzec. Nie musiałem się aż tak mocno śpieszyć by biec. Szybki chód powinien wystarczyć. Gdy już dotarłem do ściany magazynu z którego wystawało niewielkie okno złożyłem pieczęci i skupiłem chakrę w rękach i dłoniach nadając im nieco kleistych właściwości, dzięki którym mogłem wspinać się po pionowej przestrzeni. Zanim jeszcze wkroczyłem do środka oceniłem czy przypadkiem niema kogoś w środku. Byłoby to raczej niemiłe doznanie więc chciałem się ku temu upewnić. Gdy tak się stało wszedłem do środka.
- Tak właściwie... Jak mnie znalazłeś? - spojrzałem w stronę psa - rozumiem, że jesteś przedstawicielem wielmoży jednak raczej nawet moi członkowie rodziny mieliby z tym problemy.
- Chłop, któremu uratowałeś córkę jest moim starym znajomym. To on mi powiedział, jak się nazywasz i że tu możesz być... - powiedział po chwili, zachowując się nieco podejrzanie - A czy to ważne? Grunt, że oboje będziemy zadowoleni, nie? - żachnął się podirytowany i zaniepokojony podejrzliwością chłopca.
- Byłem zwyczajnie ciekawy... - odparłem spoglądając w stronę magazynu. - Dobra, spróbuję wykorzystać okno o którym wspomniałeś. Ocenię jeszcze czas przy dwóch turach zmian i wtedy wkroczę do akcji. Zostań tutaj. Lepiej się nie wychylać.
Wróciłem się do lasu. Stamtąd przeszedłem, oby niezauważony, na drugą stronę części lasu, skąd był lepszy widok na magazyn i widoczne okno. Zbliżyłem się również do jednego z głazów, które pozwoliły mi jeszcze zmniejszyć dystans chociaż trochę. Zacząłem obserwację. Oceniłem czasy przy dwóch turach i gdy młodszy mężczyzna znikną z wizji wkroczyłem do akcji. Znałem przybliżony czas w jakim powinien wychylić się zza rogu i mnie dostrzec. Nie musiałem się aż tak mocno śpieszyć by biec. Szybki chód powinien wystarczyć. Gdy już dotarłem do ściany magazynu z którego wystawało niewielkie okno złożyłem pieczęci i skupiłem chakrę w rękach i dłoniach nadając im nieco kleistych właściwości, dzięki którym mogłem wspinać się po pionowej przestrzeni. Zanim jeszcze wkroczyłem do środka oceniłem czy przypadkiem niema kogoś w środku. Byłoby to raczej niemiłe doznanie więc chciałem się ku temu upewnić. Gdy tak się stało wszedłem do środka.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Znajdowałem się już w środku. Było prościej niż myślałem, chyba szczęście mi dopisuje haha. Szkoda, że nie ma czegoś takiego jak szczęście. No nic znaleźć paczkę i do domciu. Przeleciałem wzrokiem po pomieszczeniu. Wszędzie walały się pakunki zawinięte w szary papier. Kątem oka zerknąłem na bardziej kolorową kupkę paczek. Spomiędzy nich widniała paczka o kolorze czerwonym czyli ta, której potrzebowałem, czy raczej mój miły przyjaciel, który mi groził... Problemem była jednak wolna przestrzeń, która była między przejściem a starcem. Raczej rzadko zaglądał do środka więc mogłem zwyczajnie zaryzykować. Chciałem postawić pierwszy krok gdy nagle powstrzymało mnie wspomnienie Psa odnośnie starca.
"Jest cwany, zastawił jakieś pułapki". W tym momencie się zawahałem. Zapomniałem o tym. Niewątpliwie i w środku mogły być jakieś mechanizmy, które ostrzegłyby go przed ewentualnym złodziejem, którym byłem w tym przypadku ja... Choć wolałbym określenie pożyczenia paczki ze względu na nieufność wobec Psa.
Musiałem obejść tę przestrzeń, pytanie tylko jak. Spojrzałem ku góry i w stronę okna dzięki któremu wszedłem do środka. Chyba mam pomysł. Skupiłem chakrę w nogach i dłoniach. Zbliżyłem się do ściany uważając na ew. pułapki. Przyczepiłem się do ściany i jak pająk zacząłem sunąć po suficie magazynu. W ten sposób zminimalizuję hałas, powinienem uniknąć pułapek i w przypadku odwrócenia się starca powinienem znajdować się raczej w bezpiecznej przestrzeni.
Westchnąłem, choć raczej to wypuściłem powietrze przez nos gdyż nawet taki dźwięk mógł wzbudzić zaniepokojenie strażników. Miałem już dość. Dlaczego to wszystko mnie spotyka? Najpierw jakiś bal gdzie prawie spaliłbym się żywcem. Potem jakiś nieznajomy straszy i grozi mi... Chyba się starzeję. A skoro się starzeję... to potrzebuję więcej odpoczynku dla moich obolałych kości i mięśni.
"Jest cwany, zastawił jakieś pułapki". W tym momencie się zawahałem. Zapomniałem o tym. Niewątpliwie i w środku mogły być jakieś mechanizmy, które ostrzegłyby go przed ewentualnym złodziejem, którym byłem w tym przypadku ja... Choć wolałbym określenie pożyczenia paczki ze względu na nieufność wobec Psa.
Musiałem obejść tę przestrzeń, pytanie tylko jak. Spojrzałem ku góry i w stronę okna dzięki któremu wszedłem do środka. Chyba mam pomysł. Skupiłem chakrę w nogach i dłoniach. Zbliżyłem się do ściany uważając na ew. pułapki. Przyczepiłem się do ściany i jak pająk zacząłem sunąć po suficie magazynu. W ten sposób zminimalizuję hałas, powinienem uniknąć pułapek i w przypadku odwrócenia się starca powinienem znajdować się raczej w bezpiecznej przestrzeni.
Westchnąłem, choć raczej to wypuściłem powietrze przez nos gdyż nawet taki dźwięk mógł wzbudzić zaniepokojenie strażników. Miałem już dość. Dlaczego to wszystko mnie spotyka? Najpierw jakiś bal gdzie prawie spaliłbym się żywcem. Potem jakiś nieznajomy straszy i grozi mi... Chyba się starzeję. A skoro się starzeję... to potrzebuję więcej odpoczynku dla moich obolałych kości i mięśni.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Zabrałem więc to co było do wzięcia. Tym samym co wcześniej sposobem przedostałem się do okna. Tam jednak nie chcąc wychodzić na pewnej dozie szczęścia schowałem pakunek, złożyłem pieczęć i przyłożyłem głowę do ściany. Próbowałem wsłuchać się w kroki strażnika aby określić czy mogę już wyjść przez okno i skierować się z powrotem do lasu. Stamtąd czekała mnie podróż do domu.
Gdy tylko usłyszałem kroki byłem gotowy do wyjścia przez okno. gdy tylko te zaczęły ponownie zanikać wspiąłem się po ścianie, wyskoczyłem przez okno i truchcikiem udałem się w stronę lasu. Tym jednak razem nie kierowałem się z miejsca z którego wcześniej się wychylałem lecz w stronę linii drzew, która zasłonięta była przez Magazyn, dzięki czemu Pies... o ile ciągle siedział w tamtym miejscu nie mógł mnie zobaczyć. Odległość była większa, zdecydowanie więc musiałem niestety przyspieszyć kroku.
Będąc już bezpiecznie schowanym wyjąłem paczkę zza pazuchy przyjrzałem się jej i westchnąłem w duchu.
"Tyle kłopotów ze względu na to maleństwo..."
Schowałem ją ponownie i udałem się spokojnym krokiem w kierunku własnego domu.
z/t
Gdy tylko usłyszałem kroki byłem gotowy do wyjścia przez okno. gdy tylko te zaczęły ponownie zanikać wspiąłem się po ścianie, wyskoczyłem przez okno i truchcikiem udałem się w stronę lasu. Tym jednak razem nie kierowałem się z miejsca z którego wcześniej się wychylałem lecz w stronę linii drzew, która zasłonięta była przez Magazyn, dzięki czemu Pies... o ile ciągle siedział w tamtym miejscu nie mógł mnie zobaczyć. Odległość była większa, zdecydowanie więc musiałem niestety przyspieszyć kroku.
Będąc już bezpiecznie schowanym wyjąłem paczkę zza pazuchy przyjrzałem się jej i westchnąłem w duchu.
"Tyle kłopotów ze względu na to maleństwo..."
Schowałem ją ponownie i udałem się spokojnym krokiem w kierunku własnego domu.
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości