Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Misja C 13/30 Yasui
Byakugan zdezaktywował się. Młodemu Hyuudze zatrząsła się ręka, ta sama ręka, którą przed chwilą wyrzucił zabójczą, jak sie okazało broń, dla jednego z opryszków. Cholera, z jednej strony cieszył się, że trafił, z drugiej jednak... Zabił. A zabicie człowieka to nie byle jakie uczucie, co zresztą dziwnę, bo człowiek nie reaguje tak na krowę, świnie, czy muchę. No, ale ten sam gatunek. Jedynym usprawiedliwieniem było to, że to raczej był zły człowiek, bo jak inaczej zrozumieć jego wypowiedzi czy poczynania. To świadczyło samo za siebie, potraktował go tak, jak potraktował tą kobietę, jednak... Zabił. To straszne uczucie, które po raz pierwszy przydarzyło się takiemu młodemu człowiekowi. Oczywiście wiedział, że prędzej, czy później w ty, okropnym świecie przyjdzie mu dokonać żywota jakiejś osoby, jednak nie sądził, że w tak młodym wieku. Można powiedzieć, że dopiero teraz to do niego doszło... Zabił. Siedział na gałęzi, sparaliżowany strachem, a czarne myśli przebiegały mu przez głowę, a w pewnej chwili stało się coś, czego spodziewał, było ich więcej, a palacz, kompan tego którego przed chwilą... zabił Yasui wbiegł do środka zaalarmować pozostałych. Ile ich było? Dwóch? Trzech? A może 10? Z pewnością by się tego dowiedział, gdyby nie to, że w tym stanie nie mógł używać swoich specjalnych oczu, przed chwilą zabił przecież pierwszy raz w swoim życiu. To jak po raz pierwszy stanąć na nogach, to jak po raz pierwszy wykonać technikę, to jak opanować byakugana, jednak to było coś innego, choć podobnego, o wiele bardziej mrocznego. Po dłuższym zastanowieniu, pomyślał sobie, czym shinobi różni się od mordercy? Niczym. Kto dał mu prawo odebrać istnienie, do cholery?! Nikt. A jednak, zabił. Mogła go za to spotkać taka sama kara, bo ci bandyci napewno nie zaproszą go teraz na herbatkę. O ile go znajdą, pytanie czy wiedzą jak go namierzyć. Jednak on o tym nie myślał, przecież zabił, do cholery. Czym jest tak w ogóle śmierć? Czy po niej pozostaje tylko czarna otchłań, a może światło? Może idzie się do piekła, może do nieba, a może następuje reinkarnacja. Może wyświadczył temu facetowi przysługę? Nie wiadomo, jednak nie zmienia to faktu, że zabił człowieka. Ogarnięty lękiem wydawał sie teraz bezbronny jak, no właśnie, dziecko, którym jeszcze był. Czy zniesie teraz ten ciężar psychiczny? A mógł wszystko ładnie zameldować, jednak poczuł taką potrzebę, żeby zabić tego drania, gdy ten trzymał w znieważający kobietę. O, właśnie, ta kobieta, przecież ona mogła mieć rodzine, dzieci, od których ją brutalnie oderwano i traktowano jak śmiecia! Więc może jednak dobrze uczynił, stanął w jej obronie. Gdyby się tak nie mazał, pewnie zdążyłby ją uratować przed powrotem bandy. Dlaczego emocje tak nim targają, gdyby ojciec go zobaczył... W tej chwili przypomniały mu się słowa ojca, gdy trenowali razem w Karmazynowych Szczytach. Po jednym z treningów ojciec podszedł do niego i rzekł. "Pamiętaj, Yasui. Jeżeli odbierzesz komuś życie, to dlatego, że na to zasłużył. Codziennie ginie mnóstwo ludzi, to normalne. " Te słowa ojca, dodały mu otuchy. Poczuł jakby na ramieniu spoczęła jego ręka jego ojca i powiedziała "Nie lękaj się." Yasui wstał, uspokojając się. Czyżby naprawdę był takim egoistom? Zrozumiał, że źle postąpił, jednak teraz nie mógł się wycofać. Życie kobiet zależało od niego i teraz nie ma już odwrotu. Co znaczą jego przeżycia w porównaniu do tego, co czuły te uwięzione istoty. Wróciła mu kontrola nad ciałem. Wiedział, co ma robić, a po wszystkim, mógł rozpaczać w domu, czekało na niego zadanie, które musiał wykonać. Popatrzył się w dół bez byakugana, obserwując przeciwników, ilu ich było i czym się wyróżniali. Zaczął skakać po drzewach, na wypadek gdyby znaleźli jego kryjówkę, nie spuszczał przy tym wzroku i zatrzymał się na gałęzi drzewa, które było trochę po prawo tego poprzedniego, z którego zabił. Uspokoił się, duma jego klanu wzięła, górę, no bo jak by wyglądał siedząc zapłakany w kącie, jak małe dziecko. O nie! Musiał teraz skupić się, na nieuniknionej walce. W pogotowiu trzymał swoje bronie.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja 14/30 - First.
Przyśpieszymy troche akcje, bo życie na nikogo nigdy nie czeka. W swej toni, w swych głębiach, skryte ma nurty, czekające tylko na pierwszego lepszego człowieka, by go porwać swym prądem i tym wszystko w jego życiu zmienić. Tak było teraz. Do tej pory tylko'' Hyuuga. Tylko shinobi, trenowany przez ojca. Z dobrego domu, z dachem nad głową. Młody i dość niewinny. Teraz?
Prawdziwy mężczyzna. W sercu zawitał ogien który nigdy już nie zagaśnie. Pierwsza śmierc przeciwnika w słusznej sprawie była niczym obietnica - Od tej pory będe ostrzem sprawiedliwości. Czy Yasui był mordercą? Watpliwe. On tylko pozbył się śmiecia, który swą egzystencją krzywdził niewinnych. Ukarał go w odpowiedni i należny mu sposób...
Prawdziwy bohater zakorzenił się w ciele chłopaka i już go raczej nie opuści.. Zwłaszcza, ze postanowił działać DALEJ.. Skakał z drzewa na drzewo, potem jak się już do kupy pozbierał. Oceniał ilośc przeciwników. Z jaskini wybiegł tylko jeden. Z kuszą. Prawdopodobnie jakikolwiek ruch drzew zaowocuje jej wystrzałem. Rzut oka Byakuganem wczesniej ujawnił kilkanaście słabych sygnatur układów czakry. Ile z nich to kobiety a ile ich oprawcy pozostaje dla Yasuiego tajemnicą.
Jedno jest pewne. Teraz jego najbliższym przeciwnikiem jest rozgladający się i celujący w drzewa koleś około 40tki w bandanie na lysej głowie. Kamizelka, spodnie, buty... żadnego specjalnego pancerza. Widać było, że spora bron ciąży mu w rękach więc nie może być on zbytnio silny. Ot to nie shinobi, tylko zwykły człowiek, a oni nie bywają przesadnie potężni.
Prawdziwy mężczyzna. W sercu zawitał ogien który nigdy już nie zagaśnie. Pierwsza śmierc przeciwnika w słusznej sprawie była niczym obietnica - Od tej pory będe ostrzem sprawiedliwości. Czy Yasui był mordercą? Watpliwe. On tylko pozbył się śmiecia, który swą egzystencją krzywdził niewinnych. Ukarał go w odpowiedni i należny mu sposób...
Prawdziwy bohater zakorzenił się w ciele chłopaka i już go raczej nie opuści.. Zwłaszcza, ze postanowił działać DALEJ.. Skakał z drzewa na drzewo, potem jak się już do kupy pozbierał. Oceniał ilośc przeciwników. Z jaskini wybiegł tylko jeden. Z kuszą. Prawdopodobnie jakikolwiek ruch drzew zaowocuje jej wystrzałem. Rzut oka Byakuganem wczesniej ujawnił kilkanaście słabych sygnatur układów czakry. Ile z nich to kobiety a ile ich oprawcy pozostaje dla Yasuiego tajemnicą.
Jedno jest pewne. Teraz jego najbliższym przeciwnikiem jest rozgladający się i celujący w drzewa koleś około 40tki w bandanie na lysej głowie. Kamizelka, spodnie, buty... żadnego specjalnego pancerza. Widać było, że spora bron ciąży mu w rękach więc nie może być on zbytnio silny. Ot to nie shinobi, tylko zwykły człowiek, a oni nie bywają przesadnie potężni.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 15/30 Yasui
Młody, bogaty o nowe doświadczenia, drastyczne, ale takie które wzmocniły go znacznie Hyuuga spojrzał na wybiegającego z jaskini człowieka z kuszą. A więc było ich co najmniej dwóch, bo raczej to nie byl ten palacz. Widział również wcześniej inne źródła chakry, ukryte w jaskini. Pytanie tylko czy to bandyci, czy uwięzione kobiety. W każdym bądź razie musiał teraz skupić się na kolejnym przeciwnika. Celny rzut nożem, pewnie załatwił by sprawę, jednak nie ma gwarancji, a ryzyko jest większe, ten ma broń, która może poważnie zagrozić. Kucając, na gałęzi drzewa, obmyślał co zrobić. Oprych nie był uzbrojony po zęby, ba wypadał dość blado. To ułatwiało sprawę. Nie wyglądał również na silnego, co najwyżej to poziom tego, którego ciało spoczywało obok kusznika. Młody Hyuga miał pewien plan, który polegał na tym, aby zejść niezauważonym z drzewa, i stamtąd zmusić przeciwnika do oddania strzału z kuszy. Chciał wykorzystać na swoją korzyść fakt, że przeciwnik gotów był do strzału w każdym momencie, gdyby drzewo zadrgnęło chociażby. Stwierdził, że to najlepsze z szybkich rozwiązań. Powoli cofał się do tyłu, tak aby zejść z drzewa po pniu, który w całości go zasłaniał i przeciwnik go nie zobaczy. Gdy był już za pniem, wykonał trzy szybkie znaki, a tuż obok niego pojawiła się nie materialna iluzja, do której miał strzelić użytkownik kuszy. Było to proste, lecz bardzo dobre rozwiązanie, jak się wydawało. Yasui w tym czasie miał aktywować Byakugana i wykorzystać tą sytuację, gdy ten będzie bez naładowanej broni i wyrzucić w niego dwa shurikeny, celując w głowę i klatkę piersiową. Pomyślał chwilę, i przygotował się do manewru. Na trzy, prawdziwy Yasui aktywował doujutsu, a replika wybiegła z lewej strony pnia, nacierając na bandytę. W tym czasie Hyuga obserwował wszystko, za pomocą byakugana i gdy jego przeciwnik oddał strzał, wybiegł z prawej strony pnia drzewa i wyrzucił gwiazdki shuriken w miejsca, które zaznaczyłem wyżej. Tak też zapewnę się stało, no bo jeśli bandyta miał kuszę to czemu z niej nie skorzystać. Jeśli jednak, Yasui zauważył że rywal nie strzelił, to trzeba będzie to załatwić w inny sposób.
Chakra: 90% - 5% - 5% = 80%
Chakra: 90% - 5% - 5% = 80%
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 16/30
Hyuuga to jak widac nie byle jaki pierwszy lepszy jest. Każdy, ale to niemal każdy normalny i przeciętny człowiek na widok dużej kuszy, tej bestii oblężniczej, by.. spieprzał gdzie pieprz rośnie. Ale nie Hyuuga Yasui. Jego dalej nic nie skłoniło do ucieczki i powrotu z posiłkami. Założył, że pomoże, że uratuje, że nie pozwoli na to, by coś więcej złego spotkało te kobiety. Bo jeśli nie spotkało do teraz to na pewno spotka, gdy pójdzie! A tak - Ma szanse temu zapobiec. W sumie idea szczytna, pomysł także.. Gorzej z wykonaniem. Ale też nie najgorzej. Zsunął się z drzewa, złożył pieczęci... Klon z techniki wybiegł na przeciwnika, a ten bez zawahania od razu wystrzelił kuszą - belt rozwiał swój cel, ujawniając podpuchę.
-Sztykurwa. - Mruknął sam do siebie bandzior, z prędkością światła naciągając kolejny bełt. Usłyszał świst. Zobaczył prawdziwego Yasuiego który upatrzył sobie zaatakowanie go Shurikenami. - SztykurwaCiWdupęchuj! - Wystrzelał z siebie jednym ciągiem i biorąc lekki obrót rzucił kuszą w Yasuiego. Broń upadła pod nogi chlopaka, ulegając roztrzaskaniu. No cóż, a taka ładna była... W jej ramę wbita jest rzucona broń. Jeden z shurikenów... Szybki rzut oka na mężczyzne pozwala zauważyć, że w jego piersi siedzi dość płytko gwiazdka rzucona przez ninja. W odpowiedzi na tak nagłe dzialania białookiego wyrwał on gwiazdkę z głośnym syknięciem z bolu i sięgnął do kieszeni po nóż. Duży, mysliwski, z ząbkami. Rzucił się w strone Yasuiego...
Przeciwnik to zwykły bandzior, nie jest wytrenowany. Jeśli dobrze to rozegrasz to nic ci się nie powinno stac. Jednak przestrzegam jako zdrowy rozsądek, coś co zauwazyłby każdy w pełni normalny i poczytalny jegomośc... Ten nóż wyglada na ostry. Oberwanie nim po gardle czy umożliwienie przeciwnikowi doglębne poznanie jego czubkiem swoich wnętrzności może zakończyć sie tragicznie.
-Sztykurwa. - Mruknął sam do siebie bandzior, z prędkością światła naciągając kolejny bełt. Usłyszał świst. Zobaczył prawdziwego Yasuiego który upatrzył sobie zaatakowanie go Shurikenami. - SztykurwaCiWdupęchuj! - Wystrzelał z siebie jednym ciągiem i biorąc lekki obrót rzucił kuszą w Yasuiego. Broń upadła pod nogi chlopaka, ulegając roztrzaskaniu. No cóż, a taka ładna była... W jej ramę wbita jest rzucona broń. Jeden z shurikenów... Szybki rzut oka na mężczyzne pozwala zauważyć, że w jego piersi siedzi dość płytko gwiazdka rzucona przez ninja. W odpowiedzi na tak nagłe dzialania białookiego wyrwał on gwiazdkę z głośnym syknięciem z bolu i sięgnął do kieszeni po nóż. Duży, mysliwski, z ząbkami. Rzucił się w strone Yasuiego...
Przeciwnik to zwykły bandzior, nie jest wytrenowany. Jeśli dobrze to rozegrasz to nic ci się nie powinno stac. Jednak przestrzegam jako zdrowy rozsądek, coś co zauwazyłby każdy w pełni normalny i poczytalny jegomośc... Ten nóż wyglada na ostry. Oberwanie nim po gardle czy umożliwienie przeciwnikowi doglębne poznanie jego czubkiem swoich wnętrzności może zakończyć sie tragicznie.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 17/30 Yasui
Wszystko nie wynikło do końca tak, jak chciał Yasui. Było trochę za bardzo chaotycznie. Nie spodziewał się po przeciwniku tego, że wyrzuci on swoją kuszę prosto w niego. Ludzie pod wpływem stresu robią różne rzeczy, niekoniecznie dla nich dobre. Ta myśl właśnie przestrzegała młodego Hyuge, aby ponad wszystko zachować spokój. Chwila nie uwagi, a ten zimne ostrze noża myśliwskiego wbije się w jego ciało, a tego by nie chciał. Bandyta wyciągnął właśnie shuriken wbity lekko w jego klatkę piersiową i wyciągnął wspomniany wcześniej nóż. W tym czasie Genin dobył kunaia, przyjmując pozycję obronną, prawą nogę miał lekko wysuniętą do przodu, kolana trochę ugięte. Podniósł prawą rękę z kunaiem na wysokość szyi, drugą trzymał opuszczoną, w pogotowiu. Wyczekiwał, a gdy niewytrenowany opryszek rzucił się na niego z furią, odsunął się lekko w lewo, wyprowadzając kontratak, a mianowicie wpychając nóż kunai w brzuch przeciwnika, z całym impetem. Po tej akcji, aby nie narażać się na spotkanie z nożem myśliwskim, odskoczył w bok i obrócił się, aby stać naprzeciw przeciwnika, jakieś 5 metrów od niego, gotowy na jego posunięcie, jeśli będzie miał siłe lub w jakiś sposób uniknął pchnięcia ostrzem. Wyciągnął gwiazdkę shuriken i gotów był wykończyć przeciwnika, jeśli ten będzie jeszcze w stanie walczyć. Czyżby za chwilę miał poraz drugi ubrudzić sobie ręcę? Tym razem już własnoręcznie zadając cios, który może przesądzić o życiu lub śmierci. Na to wszystko wskazuje, jednak on nie myślał teraz o tym. Wszystkie jego zmysły skupione były na tej walce, choć na chwilę spojrzał kątem oka, czy posiłki dla nożownika czasem nie nadchodzą, mogli przecież usłyszeć jego krzyk, z drugiej jednak strony, może ktoś z nich siedzi tam sam, bojąc się o własne życie, usłyszał przecież krzyk... Yasui zamachnął się gwiazdką, celując w czaszkę bandyty, aby wykończyć go już ostatecznie. Wiedział, że to co robi jest słuszne, współczuł trochę, w głębi w serca, jednak jego czystość krwi i duma Hyuga brzydziła się tymi zepsutymi ludźmi. Wykonał na nim wyrok śmierci, on, niespełna trzynastolatek. Zaczął trochę ciężej oddychać.
Chakra: 75%
Chakra: 75%
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 18/30
Misja C zlecona przez losową dziewczyne, która przy okazji jest Tokubetsu Joninem czyli jak z dwunastolatka zrobić mężczyzne dość twardego by mordować. Co nie zmienia faktu, w najmniejszym stopniu, że to wszystko na sto procent odciśnie swoje piętno na jego młodej psychice, łamiąc ją wpół i składając w inny sposób. No cóż, czasem tak w życiu Shinobi bywa, co? Ale niestety taka przemiana nie może się odbyć i bez ran. Takich czy innych...
Yasui nie spodziewał się kuszy, ale to był właśnie ten element zaskoczenia tak bliski walkom na śmierć i życie, w których każdy ruch i każda sekunda decyduje kto przeżyje i będzie miał szanse dalej, a kto straci szanse i wyzionie ducha. Straszne, na dłuższą mete, zwłaszcza, że Yasui, ten dość chudy i wątły dwunastolatek postanowił wziąć rosłego zbira jakim niewątpliwie był jego aktualny oponent, na klatę. Pomysł można by rzec, a raczej, wielu by rzekło, że... ryzykowny. O tak, to dobre określenie. Bydlak z nożem dużo większym od kunai, którego pochodzeniem oryginalnym jest narzedzie rolnicze, wziął zamach, jeden, drugi.
Oba, na szczęście dla chłopaka, minęły jego ciało. Taki nóż jest w stanie odebrać mu życie jednym dobrym ciosem...
Przeszedł pod jego ciosem, wykorzystując różnice proporcji i bycia shinobi a zwykłym bandziorem i chciał zadać cios w brzuch.
Kunai przeciął strój i skórę, nacinając głęboko tkankę tłuszczową i powodując mocne krwawienie. Facet w odruchu paniki zamachnął sie..
I cios wylądował prosto na głowie Hyuugi, zwalając go z nóg na ziemie metr dalej.
Oponent stoi i trzyma się ręką za rane, dwa metry od Hyuugi, nóż wypadł mu z ręki.
Sam Yasui leży, lekko oszołomiony ale jeszcze bez ran.
Yasui nie spodziewał się kuszy, ale to był właśnie ten element zaskoczenia tak bliski walkom na śmierć i życie, w których każdy ruch i każda sekunda decyduje kto przeżyje i będzie miał szanse dalej, a kto straci szanse i wyzionie ducha. Straszne, na dłuższą mete, zwłaszcza, że Yasui, ten dość chudy i wątły dwunastolatek postanowił wziąć rosłego zbira jakim niewątpliwie był jego aktualny oponent, na klatę. Pomysł można by rzec, a raczej, wielu by rzekło, że... ryzykowny. O tak, to dobre określenie. Bydlak z nożem dużo większym od kunai, którego pochodzeniem oryginalnym jest narzedzie rolnicze, wziął zamach, jeden, drugi.
Oba, na szczęście dla chłopaka, minęły jego ciało. Taki nóż jest w stanie odebrać mu życie jednym dobrym ciosem...
Przeszedł pod jego ciosem, wykorzystując różnice proporcji i bycia shinobi a zwykłym bandziorem i chciał zadać cios w brzuch.
Kunai przeciął strój i skórę, nacinając głęboko tkankę tłuszczową i powodując mocne krwawienie. Facet w odruchu paniki zamachnął sie..
I cios wylądował prosto na głowie Hyuugi, zwalając go z nóg na ziemie metr dalej.
Oponent stoi i trzyma się ręką za rane, dwa metry od Hyuugi, nóż wypadł mu z ręki.
Sam Yasui leży, lekko oszołomiony ale jeszcze bez ran.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 19/30 Yasui
Wszystko szło dla Yasui'ego, tak jak powinno, uniknął chaotycznych ciosów nożem, który swoim rozmiarem znacznie przerastał zwykłego kunai'a, i wyprowadził silny kontratak, wykorzystując to, że jego przeciwnik nie jest doświadczonym wojownikiem. Jednak, ponownie zadziałał ten element zaskoczenia, który w walce może naprawdę wiele zmienić, kluczem jest go przewidzieć, jednak Yasui ponownie nie umiał tego zrobić, myślę jednak, że z czasem i doświadczeniem młody Hyuga nauczy się minimalizować i kontrolować ryzyko. Narazie jego walka pozostawiała wiele do życzenia, jeśli jego przeciwnik byłby szybszy i silniejszy, najprawdopodobniej Genin skończyłby z ostrzem wbitym w ciało, a to oznaczałoby koniec. Jednak i tym razem szczęście sprzyjało użytkownikowi byakugana i skończyło się tylko na ogłuszeniu. Mowa tu oczywiście o ciosie, wyprowadzonym przez bandytę w akcie desperacji, jednak na tyle silnym, aby powalić młodego Hyuge. Jego byakugan w momencie uderzenia dezaktywował się. Ten, odleciał na około dwa metry od przeciwnika i zaliczył bliskie spotkanie z zimnym podłożem.
- Cholera... - Pomyślał. - Po krótkiej chwili przykucnął, zobaczył przed sobą przeciwnika z wbitym kunaiem w okolicach brzucha. Krew otaczająca ów nóż świadczyła o tym, że atak Hyugi doszedł do celu, a przeciwnik musi być nieźle wściekły i wycieńczony. Genin zauważył jeszcze jeden, ważny szczegół. Nóż myśliwski, czyli broń zbira, wypadła mu z ręki, najprawdopodobniej pod wpływem odniesionej rany i bólu z nią związanego. Tam właśnie Yasui chciał wykorzystać swoją szansę, wiedział że przeciwnik nie sparuje jego ciosu, więc postanowił wyrzucić w niego, a konkretniej w głowę shuriken. Lepsza ręka powędrowała do pasa, w którym trzymał ów przedmiot, wyciągnął go, wziął specyficzny zamach i posłał broń w czaszkę bandyty. Po tej wykonanej sekwencji wstał, wyczekując efektu i zaczął głośniej oddychać. Wiedział, że musi oszczędzać chakre, nierozważnym by było ją teraz tracić, więc chciał jej jak najlepiej użyć i rozdysponować. Nie wiadomo, co mogło go czekać w środku jaskini. Ale domyślał się, że możliwości są dwie. Albo zasadzka albo przestraszony, ukryty opryszek, który modli się o to, aby go nie znaleźć. Obie te sprawy mógł rozwiązać za pomocą byakugana. Jednak w tej chwili, najważniejsze było dobicie przeciwnika stojącego przed nim. Odległość była bliska, więc były małe szanse na pudło.
- Cholera... - Pomyślał. - Po krótkiej chwili przykucnął, zobaczył przed sobą przeciwnika z wbitym kunaiem w okolicach brzucha. Krew otaczająca ów nóż świadczyła o tym, że atak Hyugi doszedł do celu, a przeciwnik musi być nieźle wściekły i wycieńczony. Genin zauważył jeszcze jeden, ważny szczegół. Nóż myśliwski, czyli broń zbira, wypadła mu z ręki, najprawdopodobniej pod wpływem odniesionej rany i bólu z nią związanego. Tam właśnie Yasui chciał wykorzystać swoją szansę, wiedział że przeciwnik nie sparuje jego ciosu, więc postanowił wyrzucić w niego, a konkretniej w głowę shuriken. Lepsza ręka powędrowała do pasa, w którym trzymał ów przedmiot, wyciągnął go, wziął specyficzny zamach i posłał broń w czaszkę bandyty. Po tej wykonanej sekwencji wstał, wyczekując efektu i zaczął głośniej oddychać. Wiedział, że musi oszczędzać chakre, nierozważnym by było ją teraz tracić, więc chciał jej jak najlepiej użyć i rozdysponować. Nie wiadomo, co mogło go czekać w środku jaskini. Ale domyślał się, że możliwości są dwie. Albo zasadzka albo przestraszony, ukryty opryszek, który modli się o to, aby go nie znaleźć. Obie te sprawy mógł rozwiązać za pomocą byakugana. Jednak w tej chwili, najważniejsze było dobicie przeciwnika stojącego przed nim. Odległość była bliska, więc były małe szanse na pudło.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 20/30
Dziękujmy wszystkim zaangażowanym w proces stwarzania Yasuiego, że koniec końców ma on swojego Byakugana. Gdyby nie on, nie te piękne białe oczka, prawdopodobnie już w poprzedniej akcji by wyzionął ducha, a zamiast łokcia by dostał czubek noża w głowe. Na szczęście dla niego, nieszczęście dla mężczyzny, wypadło inaczej. Teraz musiał się bardzo namęczyć, to tylko po to by przeżyć. Nie mówiąc o wykonaniu misji, o nie. Teraz, najbliższe chwile zadecydują o dalszym życiu, czy się uda czy nie pojawić się jeszcze w rodzinnym domku.
Zaklnął sobie nasz młody chłopaczek, z czego tatuś raczej dumny by nie był, chyba, że wychowywał syna na takiego małego chamka. Tu raptem dostal po łbie, przewrócił się, rymsnął na plecy i już się do przekleństw ucieka. Ale wracając własnie do osoby która ten cios ogłuszacz zadała - Jego bebech krwawi mocno. Ale on, kawał chłopa, się nie poddaje. Widząc, że Yasui od razu po podniesieniu się próbuje atakowac - Postanowił wykorzystać swoją ostatnią szansę, taki ostatni możliwy atak, którym ma zamiar zabic lub uszkodzić chłopaczka. Bo to wstyd byłby bez strat dla wroga wyzionąć ducha, zwłaszcza, jeśli wrogiem jest taki szaraczek nastoletni. W głowie mężczyzny zapanowała dzika burza myśli, przypomniał sobie rodzine, żone, dzieci, wszystkich krewnych po kolei. Przypomniał sobie jak kiedyś zarabiał. Przypomniał sobie, że musiał zniżyć się do porywania kobiet dlatego, że jego rodzina była zadłużona u lidera szajki. Że on wcale nie chciał tego robić, tylko nie chciał by jego córka znów została zgwałcona.
Zacisnął pięść na wbitym Kunaiu. Wiedział, że nie może umrzeć, bo musi wrócić do rodziny. Nie może ich zostawić samych. Bez niego będą zdani na pastwę Hiroiego.
Wyrwał ostrze i z całą siłą jaką posiadał rzucił go w strone Yasuiego.
On w tym czasie wyrzucił shuriken. Bandyta nawet się nie zastanawiał nad obroną. Nie miał na to czasu.
Shuriken dotarł do jego czaszki i wbił się między oczy, powodując natychmiastową śmierć.
A rzucony przez niego kunai? Dotarł do ciała Yasuiego, przebijając ciało pod żebrami. Broń cudem uniknęła organów ale nie zmienia to faktu, że weszła na połowe długości ostrza i teraz dalsza walka zakończy się śmiercią... A i pomysł wracania teraz do wioski ma 50/50 na przezycie.
Może ten przerażony opryszek w środku wzamian za życie mu pomoże...?
Zaklnął sobie nasz młody chłopaczek, z czego tatuś raczej dumny by nie był, chyba, że wychowywał syna na takiego małego chamka. Tu raptem dostal po łbie, przewrócił się, rymsnął na plecy i już się do przekleństw ucieka. Ale wracając własnie do osoby która ten cios ogłuszacz zadała - Jego bebech krwawi mocno. Ale on, kawał chłopa, się nie poddaje. Widząc, że Yasui od razu po podniesieniu się próbuje atakowac - Postanowił wykorzystać swoją ostatnią szansę, taki ostatni możliwy atak, którym ma zamiar zabic lub uszkodzić chłopaczka. Bo to wstyd byłby bez strat dla wroga wyzionąć ducha, zwłaszcza, jeśli wrogiem jest taki szaraczek nastoletni. W głowie mężczyzny zapanowała dzika burza myśli, przypomniał sobie rodzine, żone, dzieci, wszystkich krewnych po kolei. Przypomniał sobie jak kiedyś zarabiał. Przypomniał sobie, że musiał zniżyć się do porywania kobiet dlatego, że jego rodzina była zadłużona u lidera szajki. Że on wcale nie chciał tego robić, tylko nie chciał by jego córka znów została zgwałcona.
Zacisnął pięść na wbitym Kunaiu. Wiedział, że nie może umrzeć, bo musi wrócić do rodziny. Nie może ich zostawić samych. Bez niego będą zdani na pastwę Hiroiego.
Wyrwał ostrze i z całą siłą jaką posiadał rzucił go w strone Yasuiego.
On w tym czasie wyrzucił shuriken. Bandyta nawet się nie zastanawiał nad obroną. Nie miał na to czasu.
Shuriken dotarł do jego czaszki i wbił się między oczy, powodując natychmiastową śmierć.
A rzucony przez niego kunai? Dotarł do ciała Yasuiego, przebijając ciało pod żebrami. Broń cudem uniknęła organów ale nie zmienia to faktu, że weszła na połowe długości ostrza i teraz dalsza walka zakończy się śmiercią... A i pomysł wracania teraz do wioski ma 50/50 na przezycie.
Może ten przerażony opryszek w środku wzamian za życie mu pomoże...?
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 21/30 Yasui - Biedny, mały Yasui...
Gdy Yasui spojrzał na bandytę, zakrwawionego, z kunai'em w brzuchu i z krwią lecącą z miejsca, gdzie kilka minut temu Genin uderzył shurikenem, coś sobie uświadomił. Jego wzrok, bez najmniejszych wątpliwości, to był wzrok desperata, człowieka, który chwyci się wszelkiego sposobu na pociągnięcie kogoś za sobą, na łożu śmierci. Hyuga zaczął odczuwać żal, widać że ten człowiek wszelkim sposobem chcę utrzymać się przy życiu, widać że ma dla kogo to robić, widać że chce żyć. Jednak, co się zdarzyło to się nie odstanie, bandyta wyjął kunai, ze swojego ciała i wyrzucił go w kierunku Yasui'ego, a w tym samym momencie gwiazdka shuriken, wbiła mu się w czaszkę, powodując natychmiastową śmierć. Chłopak miał jednak teraz inne zmartwienie, mógł tylko bezczynnie patrzeć jak nóż, który miał zabić oponenta, mógł teraz wykończyć jego. Zabawne, prawda? Czas naglę się spowolnił, całe życie jakby przeleciało mu przed oczami, dzieciństwo, ojciec który podnosił go na rękach, matka która kładła go spać do łóżeczka, ciężki trener sztuki Hyuga, czyli właśnie ojciec naszego bohatera. Mógł za chwile poczuć chłód, chłód który przeszył by go całą mocą jaką jest śmierć, a każda jego komórka odczułaby to. A wszystko przez jego nie rozwagę. Już samo to, że wybrał trudniejszą drogę, czyli w pojedynkę, zmierzenie się z tymi opryszkami, było jak się okazuję błędem, który wynikał bardziej z jego egoizmu niż z chęci uratowania porwanych kobiet. Mógł przecież spokojnie wrócić do wioski i zameldować wszystko u tej dziewczyny, która dała mu to zlecenie lub innej za to odpowiedzialnej osoby, a tak, być może zaraz zaliczy bliskie spotkanie z śmiercią. Ciekaw był, jak to będzie, czy czarny anioł zstąpi naprzeciw niego, być może owinie go, wokół siebie i zabierze. Tylko gdzie... Zamknął oczy, nie chciał na to patrzeć, jego arogancja, nie mógł jej znieść. Poczuł nóż, który przeszył jego ciało, a konkretniej okolice żeber. To był silny ból, najprawdopodobniej najsilniejszy, jaki kiedykolwiek poczuł, i poczuje, bo zaraz pewnie... umrze. Tak, pogodził się już z tą myślą, był gotowy na śmierć. Z jego ust rozległ się krzyk, złapał się za ranę. Otworzył oczy, obraz był lekko rozmazany, lecz za chwilę ustabilizował się. Ale, nie było wątpliwości, czuł, że nadal żyje, ciężko oddycha, ból jest nie do zniesienia, ale jednak żyje. I tym razem, miał więcej szczęścia niż rozumu, rozwagi i wszystkiego, co powinien okazać. Ojciec pewnie poczuł by wstyd, widząc go takiego. Mały, głupi Yasui... Co on sobie myślał? Będzie jak elitarny ninja i niepostrzeżenie wyrżnie ich wszystkich w pień? Czy może myślał, że będzie bohaterem, a w wiosce przyznają mu medal? Biedny, mały glupi Yasui... To było śmieszne, tak śmieszne, że z jego oczu zaczęły lecieć łzy, a on śmiał się sam z siebie. Naprawdę, myślałeś głupcze, Yasui! Tak do Ciebie mówie, biedaczku! Myślałeś, że jedno zabójstwo uczyni Cię mężczyzną? To było głupsze, nawet od twojej wiary w to, że sprostasz wyzwaniu, które Cię tu czekało! Uświadom to sobie, głupcze, jesteś w tym świecie nikim i twój żywot, już za chwilę zostanie skończony. No, chyba, że weźmiesz się w garść i zaczniesz wreszcie opatrywać, tą cholerną ranę! Tak, też właśnie zrobił. Zaczął urywać kawałek ubrania, choć nie wiadomo po co. Opatrywał się, choć nie widział w tym sensu. Wiedział, że tak naprawdę poległ. Wiedział, że teraz jest nikim więcej jak bezużytecznym śmieciem. Zresztą? Tak naprawdę to cały czas nim był. Biedny, mały, niezdarny, gupiutki Yasui... Po tym całym improwizowaniu wstał, nie wierzył już, że zdoła uratować te wszystkie kobiety, jednak wyzbyty nadziei, która jak do tej pory była jego przekleństwem zaczął zmierzać w stronę jaskini, obok jego żebra widać było niezdarny, jednak trzymający się opatrunek. Szedł, cichymi krokami, głowę miał spuszczoną ale szedł. Jego jedynym towarzyszem był ból, który dawał ciągle o sobie znać, tak jak zazdrosny zwierzak, który chce aby jego pan go ciągle zauważał. Śpiewał mu wiatr, świstał i szumiał. A on zmierzał, do wejścia jaskini, nie wiedząc po co, bo wyzbył się nadziei... Coś jednak utrzymywało go przy życiu, jednak nie wiedział jeszcze co...
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja 22/30 C Yasui
Życie jakie posiadamy to bardzo ulotna sprawa. Kropelka w morzu wszystkich innych istnieć. Któż zauważy, gdy tej kropli zbraknie? Nikt prawdopodobnie teraz by się nie dowiedział o śmierci Yasuiego. Może, póżniej, jego rodzina czy klan. Ale teraz? Nikt. W skali świata jest nikim i nikogo by jego strata nie ubodła. A jednak postanowił walczyć. Nóż przebił jego ciało, utknął w nim, powodując prawie-śmiertelną rane. Krew leciała niczym wodospad.
A życie uciekało z każdą kroplą. Jednak, jak już wspomniałem, Hyuuga postanowił walczyć. Zerwał kawałek ubrania i obwiązał rane, tamując krwawienie powiedzmy w połowie. Nadal jednak, mimo, że odwlókł nieuchronne, śmierć była nieunikniona. Gdyby teraz pośpieszył do wioski miałby szanse tak.. fifty fifty. nie więcej, nie mniej. Pięćdziesiąt procent na to, że nie dotrze albo że umrze w progu.
Ale nie, nie ma tak łatwo. Biedny, mały Yasui postanowił... Działac, do ostatniego tchu. Resztkami sił które uciekały razem z krwią skierował swoje kroki do jaskini. Tam powoli szedl po schodach w dół, wyżłobionych ładnie w kamieniu, znacząc każdy stopień plamą swojej krwi. Zrobił się blady i było mu zimno, czuł jak uchodzi z niego życie...
Zszedł na sam dół. Tam, przy stole, na skrzynce, siedział mężczyzna. Mężczyzna bawił się kuleczką w dłoni. Ładną, ciemną, wyglądającą jak cukierek.
-Cześć, dzieciaku. Słyszałem, że odpowiadasz za moich zabitych ludzi. Mała strata. I tak mi na nich nie zależało. Mięso armatnie. Ale ty? Widze, że znasz się na rzeczy... To co mam w ręku to pigułka żywnościowa. Zatamuje twoje rany. Da ci szanse przeżycia.. Ale wzięcie jej będzie miało.. konsekwencje..
Zaśmiał się wyciągając ręke z pigułką w strone słabnącego chłopaka.
A życie uciekało z każdą kroplą. Jednak, jak już wspomniałem, Hyuuga postanowił walczyć. Zerwał kawałek ubrania i obwiązał rane, tamując krwawienie powiedzmy w połowie. Nadal jednak, mimo, że odwlókł nieuchronne, śmierć była nieunikniona. Gdyby teraz pośpieszył do wioski miałby szanse tak.. fifty fifty. nie więcej, nie mniej. Pięćdziesiąt procent na to, że nie dotrze albo że umrze w progu.
Ale nie, nie ma tak łatwo. Biedny, mały Yasui postanowił... Działac, do ostatniego tchu. Resztkami sił które uciekały razem z krwią skierował swoje kroki do jaskini. Tam powoli szedl po schodach w dół, wyżłobionych ładnie w kamieniu, znacząc każdy stopień plamą swojej krwi. Zrobił się blady i było mu zimno, czuł jak uchodzi z niego życie...
Zszedł na sam dół. Tam, przy stole, na skrzynce, siedział mężczyzna. Mężczyzna bawił się kuleczką w dłoni. Ładną, ciemną, wyglądającą jak cukierek.
-Cześć, dzieciaku. Słyszałem, że odpowiadasz za moich zabitych ludzi. Mała strata. I tak mi na nich nie zależało. Mięso armatnie. Ale ty? Widze, że znasz się na rzeczy... To co mam w ręku to pigułka żywnościowa. Zatamuje twoje rany. Da ci szanse przeżycia.. Ale wzięcie jej będzie miało.. konsekwencje..
Zaśmiał się wyciągając ręke z pigułką w strone słabnącego chłopaka.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 23/30 Yasui - Fatalne polożenie.
Wszedł do środka i zaczął schodzić po świetnie wyżłobionym kamieniu. Było ciemno, nie widział nawet własnej ręki. Cholera... W co on sie wpakował. Mógł już teraz, spokojnie siedzieć w swojej nowej chatce, popijając gorącą herbatę i jedząc kulki ryżowe. Mógł cieszyć się z pierwszych zarobionych pieniędzy w nowym miejscu zamieszkania. A teraz... Jego życie wisi na włosku, Yasui stoi nad przepaścią, jego młode ciało, może zostać za kilka chwil opuszczone przez ducha i bezwladnie opaść na tą, gładką, lecz zimną jak lód kamienną posadzkę. Tak to jest już w życiu, raz na wozie, raz pod wozem, jednak trzeba uważać, bo można w każdej chwili z tego wozu spaść. Schodził coraz niżej, dysząc i pokłasując, ból był okropny, nie tylko ból. Dźwięk kroków w parze z krwią, która kroplami spływała i uderzała o zimny kamień były nie do zniesienia. Trzymał się za swoją ranę, dociskając, jednak z każdą sekundą był bliżej śmierci. Mógł oczywiście wrócić do wioski, choć i to owiane było straszliwym ryzykiem, nad którym zastanowiłby się nawet największy hazardzista. Stawiałby przecież wtedy na szali swoje życie, czyli to co miał najcenniejsze, no przynajmniej dla niego. Bo materialista pewnie z większą chęcią przyjąłby jego domek. Śmierć w każdym bądź razie wydawała się nie unikniona... W pewnym momencie jednak schody się skończyły, a młody Hyuga ujrzał wreszcie mężczyzne, który siedział na skrzyni i bawił się kuleczką, tą która mogłaby uratować życie młodzika. Yasui wyglądał pewnie w tej chwili jak trup, a trup dziecka to chyba dość straszliwy widok... Jednak tajemniczy mężczyzna uśmiechał się, chyba, ciężko to było dostrzec w stanie Genina, który teraz oparty był o ścianę. Zaczął mówić, a Yasui słuchał, słuchał i słuchał, bo tylko to mógł w tym stanie robić, słuchać... O walce nie byłoby mowy, raz w tym stanie miałby trudności z pokonaniem... Kogokolwiek, nawet przedszkolaka. Dwa, on... Był inny, to nie był amator. To nie był opryszek, którego jedynym szkoleniem były pijackie awantury, choć i taki zdołał zadać mu śmiertelną ranę, żałosne. Pewnie gdyby był w idealnej dyspozycji, Yasui nie miałby szans. Wysłuchał faceta do końca, i nie zdziwił się, chyba. Gdy ten skończył się śmiać, rzekł ostatkami sił.
- Dlaczego... dlaczego mi ją dajesz? I co to są za konswencje... - Syknął z bólu, z język mu się plątał. Oblały go zimne poty. Miał szanse na przeżycie, pytanie jakim kosztem... Sięgnął po pigułkę, lecz nie połykał jej jeszcze, czekał na odpowiedź bandyty. Napewno coś będzie musiał dla niego zrobić, cholera. Jego położenie było fatalne, nikt kto byłby na jego miejscu nie zazdrościłby mu, to było pewne. Może będzie musiał dołączyć do szajki bandytów w zamian za uratowanie bandytów? Albo powie w wiosce, że nie znalazł niczego podejrzanego? Albo... Zbir ukradnie mu oczy... te oczy, które były jego skarbem. Istniała też opcja, że mówiąc o konsekwencjach miał na myśli to, że pigułka może się nie przyjąć, a wtedy... Wiadomo. Tak czy siak, pewne było że zbir nie daje mu jej z dobroci, ale widzi w tym korzyść dla siebie, nie ma wątpliwości. Ale... Jaki Yasui ma wybór? Co może być gorszego od śmierci? Fatalne położenie, gdyby ktoś mu powiedział, że jego życie zależeć będzie od tajemniczego mężczyzny, w środku nocy w jaskini, który da lub nie da mu pigułkę, która wygląda jak cukierek, pewnie by go wyśmiał, ech...
- Dlaczego... dlaczego mi ją dajesz? I co to są za konswencje... - Syknął z bólu, z język mu się plątał. Oblały go zimne poty. Miał szanse na przeżycie, pytanie jakim kosztem... Sięgnął po pigułkę, lecz nie połykał jej jeszcze, czekał na odpowiedź bandyty. Napewno coś będzie musiał dla niego zrobić, cholera. Jego położenie było fatalne, nikt kto byłby na jego miejscu nie zazdrościłby mu, to było pewne. Może będzie musiał dołączyć do szajki bandytów w zamian za uratowanie bandytów? Albo powie w wiosce, że nie znalazł niczego podejrzanego? Albo... Zbir ukradnie mu oczy... te oczy, które były jego skarbem. Istniała też opcja, że mówiąc o konsekwencjach miał na myśli to, że pigułka może się nie przyjąć, a wtedy... Wiadomo. Tak czy siak, pewne było że zbir nie daje mu jej z dobroci, ale widzi w tym korzyść dla siebie, nie ma wątpliwości. Ale... Jaki Yasui ma wybór? Co może być gorszego od śmierci? Fatalne położenie, gdyby ktoś mu powiedział, że jego życie zależeć będzie od tajemniczego mężczyzny, w środku nocy w jaskini, który da lub nie da mu pigułkę, która wygląda jak cukierek, pewnie by go wyśmiał, ech...
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 24/30 Yasui - Last chance.
Mężczyzna widział wahanie w oczach Genina. Ale nie ruszyl się, nie zaatakował, nie dobił biednego genina i nie wyrwał mu oczu. A mógł, przeciez oczka Hyuuga są całkiem cenne, jeśli wie się jak znalezc kupca. Nie. On... Proponował mu szansę.
Mówi sie czasem, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Kto jest w większej biedzie niż wykrwawiający się śmiertelnie dwunastolatek, któremu zostało pare minut zycia? Blady, zalany krwią, drżący z zimna które ogarnia jego ciało niczym śmierć swym lodowatym płaszczem?
-W sumie nie masz wyjścia, dzieciaku. To, co mam na ręku, ta piguła, odnowi ci krew którą straciles i zatamuje rane na kilkanaście minut. To twoja jedyna szansa by przezyc. Czemu ci to daje? Kurwa, zabiles moich ludzi wiec musisz miec jakies umiejetnosci. Ja ci jej nie daje... Ja ci ją sprzedaje wzamian za lojalnosc. Uratuje twoje zycie ktore tak glupio zaryzykowales samemu atakujac grupe ludzi, a wzamian... - klasnal w dlonie. Rozpalilo sie swiatlo. W dalszej czesci sali byly kajdany, a w nich przykute kobiety, sztuk piec.
-Zabiore je, procz jednej. Wybierzesz sobie ktora. Oddasz ja jako dowod tego ze oczysciles jaskinie i zasluzyles w osadzie na nagrode. Ja wzamian odejde z pozostala czworka... I dodatkowo chce znac twoj adres. Kiedys mozesz mi sie jeszcze przydac. Co ty na to? Taka mala wspolpraca z obupolna korzyscia czy smierc?
Powazna decyzja. Wziecie pigul odwlecze smierc, ale z drugiej strony oznacza zgode - on zabierze cztery z piątki, pozna twoje mieszkanie... I mozesz byc pewny, ze kiedys jeszcze do twych drzwi zapuka.
A w drugiej opcji z tych oczywistych masz smierc. No coz.
Mówi sie czasem, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Kto jest w większej biedzie niż wykrwawiający się śmiertelnie dwunastolatek, któremu zostało pare minut zycia? Blady, zalany krwią, drżący z zimna które ogarnia jego ciało niczym śmierć swym lodowatym płaszczem?
-W sumie nie masz wyjścia, dzieciaku. To, co mam na ręku, ta piguła, odnowi ci krew którą straciles i zatamuje rane na kilkanaście minut. To twoja jedyna szansa by przezyc. Czemu ci to daje? Kurwa, zabiles moich ludzi wiec musisz miec jakies umiejetnosci. Ja ci jej nie daje... Ja ci ją sprzedaje wzamian za lojalnosc. Uratuje twoje zycie ktore tak glupio zaryzykowales samemu atakujac grupe ludzi, a wzamian... - klasnal w dlonie. Rozpalilo sie swiatlo. W dalszej czesci sali byly kajdany, a w nich przykute kobiety, sztuk piec.
-Zabiore je, procz jednej. Wybierzesz sobie ktora. Oddasz ja jako dowod tego ze oczysciles jaskinie i zasluzyles w osadzie na nagrode. Ja wzamian odejde z pozostala czworka... I dodatkowo chce znac twoj adres. Kiedys mozesz mi sie jeszcze przydac. Co ty na to? Taka mala wspolpraca z obupolna korzyscia czy smierc?
Powazna decyzja. Wziecie pigul odwlecze smierc, ale z drugiej strony oznacza zgode - on zabierze cztery z piątki, pozna twoje mieszkanie... I mozesz byc pewny, ze kiedys jeszcze do twych drzwi zapuka.
A w drugiej opcji z tych oczywistych masz smierc. No coz.
0 x
Re: Szlak transportowy
Oto nastał ten, który w ciężkich chwilach zjawia się zawsze. Powiadam wam, strzeżcie się go wszyscy ci, którzy podejmiecie decyzje pochopnie! Tak właśnie, mówie o moralnym wyborze jaki czekał biednego Yasui'ego. Umrzeć, czy zginąć, o to jest pytanie. Domyślał się już wcześniej, o co chodzi temu tajemniczemu mężczyźnie, teraz był już pewien.... Chciał, lojalności, oraz tego aby w spokoju odejść, a także adresu swojego nowego pionka, najemnika. Młody Hyuga miał wybór, ciężki, piekielnie ciężki, ale miał. Nie został zabity na wstępie. Co mu przyszło? Nie wiedział, jaką decyzję podjąć, jednak czas śpieszył, popędzał, możnaby powiedzieć, że wił się w jego stronę jak wąż, i czekał aby ukąsić, wstrzyknąć śmiertelny jad. Miał wybór, ale jednak chyba go nie miał... Ile jest wart? Czy więcej niż te cztery życia, tego nie wiedział. Jednak... Mógł uratować jedno, a to nadal więcej, niż gdyby zrezygnował z pomocy, a raczej współpracy, którą chciał nawiązać bandyta, a raczej... Wspólnik lub szef, jak kto chce go nazywać. Wspólnik, bo decyzja zapadła. Wrota zostały zamknięte, można powiedzieć. Yasui wpakował pigułkę do ust i pogryzł ją, a czuł się, jakby zawarł pakt z diabłem. O tak, to nie było przyjemne uczucie, choć dzięki magicznej pigułce odzyska siły i wyleczy rany, to jednak jeszcze jedna, głęboka, została wyryta w jego sercu, a tej tabletka nie uleczy. Czy podjął słuszną decyzję? Można by na ten temat napisać referat lub artykuł albo poemat. Całej prawdy jednak nigdy się nie dowiemy. Obie te decyzje, które miał do wyboru miały dobre i złe strony, Yasui wybrał połknięcie pigułki i uratowanie jednej z pięciu kobiet. Pytanie tylko którą? Nie chciał dysponować niczyim źyciem, już zbyt dużo wyborów podejmował tej nocy! To było nie do zniesienia, jak jakiś koszmar, z którego nie mógł się wybudzić. Szereg błędów, który doprowadził go tutaj, do tej zatęchłej nory... Nie chciał wybierać, więc zdecydował, że ten okrutny przypadek, który przyniósł go tu, on, podły, nikczemny, zdecyduje za niego. Do tej pody nie wierzył w przeznaczenie, ale może właśnie takie dla niego było? Może gadanie o tym, że jesteśmy kowalami swojego losu to tylko stek bzdur? Nie wiedział i pewnie nie dowię sie.
W pewnym momencie, gdy zaczał odzyskiwać straconą krew, gdy zaczeły wracać mu siły rzekł.
- Nie potrafię wybrać, jestem na to zbyt słaby, żałosne. Niech los zadecyduje. A co do adresu, mieszkam w wiosce, choć to pewnie wiesz... Północna część, nie ma tam zbyt dużo domków, a mój ma tylko jedno piętro. Nie jest to willa, zwykły domek. - Wyrzekł, oparty o ścianę w jaskini, siedział na zimnej ziemi, nie był zadowolony z faktu, że o tym mówi. Wiedział, że prędzej czy później, on wróci... Jednak w swoich rozważaniach, nie mógł się powstrzymać i zapytał.
- Mógłbym cie o coś spytać? Zastanawia mnie jedno: po co żyjesz? - Brzmiało to chłodno, bez nienawiści, ale bardzo chłodno...
W pewnym momencie, gdy zaczał odzyskiwać straconą krew, gdy zaczeły wracać mu siły rzekł.
- Nie potrafię wybrać, jestem na to zbyt słaby, żałosne. Niech los zadecyduje. A co do adresu, mieszkam w wiosce, choć to pewnie wiesz... Północna część, nie ma tam zbyt dużo domków, a mój ma tylko jedno piętro. Nie jest to willa, zwykły domek. - Wyrzekł, oparty o ścianę w jaskini, siedział na zimnej ziemi, nie był zadowolony z faktu, że o tym mówi. Wiedział, że prędzej czy później, on wróci... Jednak w swoich rozważaniach, nie mógł się powstrzymać i zapytał.
- Mógłbym cie o coś spytać? Zastanawia mnie jedno: po co żyjesz? - Brzmiało to chłodno, bez nienawiści, ale bardzo chłodno...
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 26/30 Yasui - Murder followed by a mystery
Umowa została podpisana krwią i duszą. Krew, której duża ilośc znajdowała się przed jaskinią, na schodach i teraz, przy skrzyni. I dusza... Która praktycznie została zaprzedana diabłu. Hyuuga wraz z powracającym do jego ciała życiem mógł czuć ulatującą godność i dobro. W sumie... W czym był teraz lepszy od tych bandytów których mordował? Och życie jest nieprzeniknioną tajemnicą i ciężko się w nim połapać. Kiedy odsunął od Siebie wybor, mężczyzna się zaśmiał.
-Weź rudą. Niewiele starsza od Ciebie, chyba szesnastka. Ale córeczka bogatego tatusia z Ryuzaku. Bardzo dobrze cię z nią przyjmą. - Dziewczyny i kobiety były spętane w kajdany i łańcuchy i wszystkie co do jednej - rozebrane do naga.
Ich ciała nosiły ślady rąk i zbyt mocno zaciśniętych dłoni, a także liczne siniaki i rany. Spore nasilenie takowych obrażeń było także w okolicach intymnych. Wszystkie co do jednej były zakneblowane i został im odebrany wzrok poprzez zasłonięcie oczu grubą przepaską. Teraz prawdopodobnie śpią, zmęczone próbą przeżycia w tak podłej sytuacji i nie słyszą waszej rozmowy.
-Mówisz? Wiem, chyba wiem. Trafie, gdy nadejdzie czas. Nie przeprowadzaj się nigdzie w ciągu najbliższych miesięcy. - Nie było w jego głosie groźby. Był... Normalny, jakby rozmawiał z kolegą, a nie znajdował się w takiej, a nie innej sytuacji, w takim, a nie innym miejscu.
Wstał, powoli i skierował swe stopy ku kobietom. Uwolnił rudą, a te bezładnie upadła na ziemie, nie budząc sie jednak - Była zbyt przemęczona. Odpiął jeszcze dwie i przewiesił je sobie przez ramiona. Jedna z nich zajęczała cicho na co usłyszała tylko jego pełne pogardy 'Milcz'.
Wyniósł je na góre, ignorując pytanie Yasuiego. Wrócił, po kolejne dwie. Choć teraz już z nieco inną miną. Zakłopotaną. Postanowił mu odpowiedzieć.
-Po co żyje? Zastanów się najpierw po co ty żyjesz. Ja żyje... już teraz tylko dla pieniędzy. A potrzebuje ich nie mało. Pół miliona ryo. Wtedy będe wolny. - Po tych słowach wyniósł kolejną dwójkę na góre. Wrócił jeszcze na chwile.
-Możesz już iść do wioski. Zamelduj o rudej, o tej która jest przy wejściu i o swojej bohaterskiej akcji. Zobacz ilu zabiłeś. Hehehe.
Jeśli chcesz mu coś jeszce powiedzieć - teraz jest najlepsza okazja.
-Weź rudą. Niewiele starsza od Ciebie, chyba szesnastka. Ale córeczka bogatego tatusia z Ryuzaku. Bardzo dobrze cię z nią przyjmą. - Dziewczyny i kobiety były spętane w kajdany i łańcuchy i wszystkie co do jednej - rozebrane do naga.
Ich ciała nosiły ślady rąk i zbyt mocno zaciśniętych dłoni, a także liczne siniaki i rany. Spore nasilenie takowych obrażeń było także w okolicach intymnych. Wszystkie co do jednej były zakneblowane i został im odebrany wzrok poprzez zasłonięcie oczu grubą przepaską. Teraz prawdopodobnie śpią, zmęczone próbą przeżycia w tak podłej sytuacji i nie słyszą waszej rozmowy.
-Mówisz? Wiem, chyba wiem. Trafie, gdy nadejdzie czas. Nie przeprowadzaj się nigdzie w ciągu najbliższych miesięcy. - Nie było w jego głosie groźby. Był... Normalny, jakby rozmawiał z kolegą, a nie znajdował się w takiej, a nie innej sytuacji, w takim, a nie innym miejscu.
Wstał, powoli i skierował swe stopy ku kobietom. Uwolnił rudą, a te bezładnie upadła na ziemie, nie budząc sie jednak - Była zbyt przemęczona. Odpiął jeszcze dwie i przewiesił je sobie przez ramiona. Jedna z nich zajęczała cicho na co usłyszała tylko jego pełne pogardy 'Milcz'.
Wyniósł je na góre, ignorując pytanie Yasuiego. Wrócił, po kolejne dwie. Choć teraz już z nieco inną miną. Zakłopotaną. Postanowił mu odpowiedzieć.
-Po co żyje? Zastanów się najpierw po co ty żyjesz. Ja żyje... już teraz tylko dla pieniędzy. A potrzebuje ich nie mało. Pół miliona ryo. Wtedy będe wolny. - Po tych słowach wyniósł kolejną dwójkę na góre. Wrócił jeszcze na chwile.
-Możesz już iść do wioski. Zamelduj o rudej, o tej która jest przy wejściu i o swojej bohaterskiej akcji. Zobacz ilu zabiłeś. Hehehe.
Jeśli chcesz mu coś jeszce powiedzieć - teraz jest najlepsza okazja.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 27/30 Yasui
Yasui uniósł głowę, szukając wzrokiem rudej dziewczyny, o której mówił bandyta. W oczy rzuciło mu się to, jak bestialsko traktowano tu te kobiety, cholerne dranie. A ten, który był od teraz jego zleceniodawcą był największym... Zatłukł by go, jeśliby mógł, no właśnie. Nie mógł. To ta wrodzona lojalność, której nie wyzbył się do końca kazała mu posłusznie wykonywać rozkazy. Bo co prawda to on uratował mu życie... Cholera, wpadł po uszy. Człowiek, którego chciał zabić uratował mu życie, może to Genin jest tutaj tym złym? Nie wiedział. Jedno było pewne, wiele rzeczy jeszcze ten młodziak nie wiedział... Jednak, uratował nie uratował, to on pozwolił, dopuścił, a może sam uczestniczył w tym, jak obchodzono się tu z tymi kobietami. Nagimi, pełnymi siniaków, cholera. Brzydził się teraz tymi ludźmi, których tu spotkał, można nawet powiedzieć, że jego żal związany z zabiciem ich złagodniał. Podniósł się z podłoża, po czym przemówił do mężczyzny.
- W porządku, wezmę ją. Tylko najpierw proszę Cię o to, abym mógł ją ubrać. Co sobie pomyślą gdy mnie z nią zobaczą, jeśli mnie rozumiesz. - Odpowiedział. I rzeczywiście, zamiary jak zamiary Genina, jednak ludzie mogliby to źle odebrać, bez sygnału ostrzegawczego zaatakować. Że też taki los spotkał tego młodziaka, biedaczek. Choć pewnie będzie miał teraz nauczkę na przyszłość, o tak. Zapewne tej lekcji nigdy już nie zapomni. Usłyszał głos faceta po raz kolejny, mówił o tym, żeby się nie przeprowadzał, choć to było raczej dość logiczne. Jedyne co go zdziwiło to to, że w jego głosie nie było czuć groźby, wręcz przeciwnie. Yasui'owi przeszło przez myśl nawet, że może, w innych okolicznościach, gdyby poznał tego człowieka, polubiłby go. Jednak teraz, to nie możliwe, żywił do niego tylko... No właśnie. Nie nienawidził go, nie pogardzał nim, nie uwielbiał go. Jedyne co do niego czuł to... brak uczuć, jakichkolwiek. Czekając na to, aby móc ubrać jakoś tą dziewczynę, którą miał uratować oglądał, jak mężczyzna kładzie sobie kobiety na ramiona i wnosi je na górę. Gdy ten zszedł po kolejne dwie, młody Hyuga usłyszał odpowiedź na swoje pytanie. Zaskoczyło go to. Nie wnikał jednak bardziej, pytając na co zbir potrzebuje tej fortuny, pewnie i tak by mu nie powiedział. Jednak tak jak myślał, i opryszek nie robił tego z własnej woli. Dosyć jednak tych przemyśleń, gdy rudowłosa była już ubrana, przerzucił jej jedną rękę przez szyję i podniósł ją lekko, co wymagało trochę trudu. Chwycił jej nogi i zaczął powoli wchodzić po schodach, opuszczając te podłe miejsce. Miał tylko nadzieje, że już nigdy tu nie wróci. Jego akcja może nie skończyła się totalną katastrofą, jednak nie miał powodów do zadowolenia, żadnych. Nawet to, że odzyskał jedną z porwanych go nie satysfakcjonowało. Idąc, rozmyślał nad tym co się stało, łzy mimowolnie poleciały mu z oczodołów. Wiedział, że zawiódł na całej linii.
Yasui uniósł głowę, szukając wzrokiem rudej dziewczyny, o której mówił bandyta. W oczy rzuciło mu się to, jak bestialsko traktowano tu te kobiety, cholerne dranie. A ten, który był od teraz jego zleceniodawcą był największym... Zatłukł by go, jeśliby mógł, no właśnie. Nie mógł. To ta wrodzona lojalność, której nie wyzbył się do końca kazała mu posłusznie wykonywać rozkazy. Bo co prawda to on uratował mu życie... Cholera, wpadł po uszy. Człowiek, którego chciał zabić uratował mu życie, może to Genin jest tutaj tym złym? Nie wiedział. Jedno było pewne, wiele rzeczy jeszcze ten młodziak nie wiedział... Jednak, uratował nie uratował, to on pozwolił, dopuścił, a może sam uczestniczył w tym, jak obchodzono się tu z tymi kobietami. Nagimi, pełnymi siniaków, cholera. Brzydził się teraz tymi ludźmi, których tu spotkał, można nawet powiedzieć, że jego żal związany z zabiciem ich złagodniał. Podniósł się z podłoża, po czym przemówił do mężczyzny.
- W porządku, wezmę ją. Tylko najpierw proszę Cię o to, abym mógł ją ubrać. Co sobie pomyślą gdy mnie z nią zobaczą, jeśli mnie rozumiesz. - Odpowiedział. I rzeczywiście, zamiary jak zamiary Genina, jednak ludzie mogliby to źle odebrać, bez sygnału ostrzegawczego zaatakować. Że też taki los spotkał tego młodziaka, biedaczek. Choć pewnie będzie miał teraz nauczkę na przyszłość, o tak. Zapewne tej lekcji nigdy już nie zapomni. Usłyszał głos faceta po raz kolejny, mówił o tym, żeby się nie przeprowadzał, choć to było raczej dość logiczne. Jedyne co go zdziwiło to to, że w jego głosie nie było czuć groźby, wręcz przeciwnie. Yasui'owi przeszło przez myśl nawet, że może, w innych okolicznościach, gdyby poznał tego człowieka, polubiłby go. Jednak teraz, to nie możliwe, żywił do niego tylko... No właśnie. Nie nienawidził go, nie pogardzał nim, nie uwielbiał go. Jedyne co do niego czuł to... brak uczuć, jakichkolwiek. Czekając na to, aby móc ubrać jakoś tą dziewczynę, którą miał uratować oglądał, jak mężczyzna kładzie sobie kobiety na ramiona i wnosi je na górę. Gdy ten zszedł po kolejne dwie, młody Hyuga usłyszał odpowiedź na swoje pytanie. Zaskoczyło go to. Nie wnikał jednak bardziej, pytając na co zbir potrzebuje tej fortuny, pewnie i tak by mu nie powiedział. Jednak tak jak myślał, i opryszek nie robił tego z własnej woli. Dosyć jednak tych przemyśleń, gdy rudowłosa była już ubrana, przerzucił jej jedną rękę przez szyję i podniósł ją lekko, co wymagało trochę trudu. Chwycił jej nogi i zaczął powoli wchodzić po schodach, opuszczając te podłe miejsce. Miał tylko nadzieje, że już nigdy tu nie wróci. Jego akcja może nie skończyła się totalną katastrofą, jednak nie miał powodów do zadowolenia, żadnych. Nawet to, że odzyskał jedną z porwanych go nie satysfakcjonowało. Idąc, rozmyślał nad tym co się stało, łzy mimowolnie poleciały mu z oczodołów. Wiedział, że zawiódł na całej linii.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości