Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Razem z białowłosą wracałem do Ryuzaku no Taki. Czy podobało mi się jej towarzystwo? Tak. Zawsze lepiej iść z kimś niż samemu. Poza tym, poznałem nową osobę. To też się liczy, hę? Miałem nawet podejrzenie, że owa kunoichi to tak naprawdę wyznawczyni krwawego boga Jashina. Czy to prawda? Cholera wie, w końcu to tylko domysły. Nie mogłem tego stwierdzić bez inwazyjnych pytań, a znając charakter dziewczyny byłem niemal pewien, że albo mnie zaatakuje, albo zacznie wrzeszczeć. Załóżmy, że z tym pierwszym dałbym sobie radę. Natomiast kolejnego ataku złości miałem dosyć. Tylko popsułaby sobie opinię, którą zyskała. Tak, była pozytywna.
- Świetnie się składa, że wędrujemy przez Wietrzne Równiny. To jedna z najbardziej malowniczych krain, jakie widziałem na oczy. Nawet wybrzeże Ryuzaku nie ustępuje jej magią, a szczerze mówiąc, zakochałem się w tamtej fuzji piasku z wodą. - powiedziałem. Podróż mijała nam szybko. Przede wszystkim, byliśmy ninja, co dawało nam dobre warunki kondycyjne i tempo. Nie musieliśmy bać się, że dotrzemy do prowincji później niż zwykli wieśniacy. W sumie to przemierzenie kraju trwało śmieszną ilość czasu. Jasne, trzeba było potem odpocząć, ale znowu nie wymagało to dnia w szpitalu, tylko snu lub relaksu dla umysłu. Nawet trening wchodził w grę.
Gdy znaleźliśmy się w Sogen, moim oczom ponownie ukazał się znany już krajobraz. Zatrzymałem się na chwilkę, wyciągnąłem dziennik, a następnie zapisałem w nim kilka słów, myśli, wspomnień. Uradowany ruszyłem, jak gdyby nigdy nic. I tak nie zapyta. Przecież ją to nie interesuje, jak cały ja.
[Z tematu [wraz z Heiji]: Niedaleko głównego traktu]
- Świetnie się składa, że wędrujemy przez Wietrzne Równiny. To jedna z najbardziej malowniczych krain, jakie widziałem na oczy. Nawet wybrzeże Ryuzaku nie ustępuje jej magią, a szczerze mówiąc, zakochałem się w tamtej fuzji piasku z wodą. - powiedziałem. Podróż mijała nam szybko. Przede wszystkim, byliśmy ninja, co dawało nam dobre warunki kondycyjne i tempo. Nie musieliśmy bać się, że dotrzemy do prowincji później niż zwykli wieśniacy. W sumie to przemierzenie kraju trwało śmieszną ilość czasu. Jasne, trzeba było potem odpocząć, ale znowu nie wymagało to dnia w szpitalu, tylko snu lub relaksu dla umysłu. Nawet trening wchodził w grę.
Gdy znaleźliśmy się w Sogen, moim oczom ponownie ukazał się znany już krajobraz. Zatrzymałem się na chwilkę, wyciągnąłem dziennik, a następnie zapisałem w nim kilka słów, myśli, wspomnień. Uradowany ruszyłem, jak gdyby nigdy nic. I tak nie zapyta. Przecież ją to nie interesuje, jak cały ja.
[Z tematu [wraz z Heiji]: Niedaleko głównego traktu]
0 x
Re: Szlak transportowy
Po serii niefortunnych zdarzeń postanowiłem opuścić to miasto. Być może kiedyś do niego wrócę; spotkam znów Narubi? Byłoby miło. Byłoby miło dopiec jej. Na tą okazję musiałbym naprawdę sporo pogłówkować i wpaść na genialny pomysł jak to ją "udobruchać". Uśmiechnąłem się pod nosem. Potrzebowałem tej podróży. Miałem nadzieję, że napotkam na drodze coś lub kogoś kto rozwieje złe myśli, które chodzą mi po głowie. Wszystkie przeważnie były związane z niepowodzeniem poprzedniej misji. Wciąż miałem w głowie obraz Miry. I jej wielkie, smutne oczy.
- Było, minęło, przestań o tym myśleć. - powiedziałem sam do siebie. Może gdy te słowa wypowiedziane na głos w końcu dadzą mi do zrozumienia? Była to pierwsza taka sytuacja, ale jestem szczerze pewien, że nie ostatnia.
Moja rodzina chętnie podróżowała. Ale w miejsca bardzo wygodne; gdzie klimat jest odpowiedni, gdzie można dużo pozwiedzać. Szerokim łukiem omijali pustynie - tym razem ze względu na ojca i jego wcześniejszą historię. Został obrabowany tam kilkakrotnie i powiedział, że nigdy więcej jego stopa nie powstanie na tych piaszczystych terenach. A moja może. I postawi. Postanowiłem udać się do Sabishi. Wizja niekończących się krajobrazów pustynnych przyprawiała mnie o dreszcze. I dobrze.
- Było, minęło, przestań o tym myśleć. - powiedziałem sam do siebie. Może gdy te słowa wypowiedziane na głos w końcu dadzą mi do zrozumienia? Była to pierwsza taka sytuacja, ale jestem szczerze pewien, że nie ostatnia.
Moja rodzina chętnie podróżowała. Ale w miejsca bardzo wygodne; gdzie klimat jest odpowiedni, gdzie można dużo pozwiedzać. Szerokim łukiem omijali pustynie - tym razem ze względu na ojca i jego wcześniejszą historię. Został obrabowany tam kilkakrotnie i powiedział, że nigdy więcej jego stopa nie powstanie na tych piaszczystych terenach. A moja może. I postawi. Postanowiłem udać się do Sabishi. Wizja niekończących się krajobrazów pustynnych przyprawiała mnie o dreszcze. I dobrze.
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: Pół godziny
Czas przybycia: 12:31
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: Pół godziny
Czas przybycia: 12:31
0 x
Re: Szlak transportowy
-W takim razie zbierajmy się - stwierdziłem wszem i wobec, pochylając się nad jednym z rzuconych na ziemię worków i wyciągając z nich widziane wcześniej pieniądze. Obecnie nikt i tak ich nie potrzebował, a nie wiedzieliśmy, jak potoczy się cała sprawa. Szybko złapałem kontakt wzrokowy z Shintaro, by bez słów dać mu do zrozumienia, że pieniędzmi podzielimy się między sobą, gdy już będzie po wszystkim. Tymczasem ruszyłem przodem w kierunku szlaku transportowego, którym teoretycznie mieliśmy dotrzeć do celu w przeciągu pół dnia.
-Ani trochę mi się to nie podoba. Trudno czuć jakiekolwiek emocje, gdy absolutnie nic nie wiadomo. Zero pewników. Nie wiemy, czy bandyci będą na miejscu, czy przypadkiem nie przejęli wioski, czy jest kogo ratować, czy damy radę wygrać walkę i czy przeciwników jest tylko pięciu. NIC nie wiemy, a mimo to usiłujemy pomóc nieznajomemu staruszkowi, bo tak. Mam nadzieję, że ta misja przyniesie nam coś więcej, niż ryzyko utraty życia - pomyślałem z lekką nutą irytacji, wkraczając na wytyczony przez tysiące podróżnych szlak. Starałem się cały czas pilnować wzrokiem okolicy, by nic nas przypadkiem nie zaskoczyło. Bandyci z wioski Kazuo nie byli przecież jedynymi bandytami na świecie, prawda?
-Ani trochę mi się to nie podoba. Trudno czuć jakiekolwiek emocje, gdy absolutnie nic nie wiadomo. Zero pewników. Nie wiemy, czy bandyci będą na miejscu, czy przypadkiem nie przejęli wioski, czy jest kogo ratować, czy damy radę wygrać walkę i czy przeciwników jest tylko pięciu. NIC nie wiemy, a mimo to usiłujemy pomóc nieznajomemu staruszkowi, bo tak. Mam nadzieję, że ta misja przyniesie nam coś więcej, niż ryzyko utraty życia - pomyślałem z lekką nutą irytacji, wkraczając na wytyczony przez tysiące podróżnych szlak. Starałem się cały czas pilnować wzrokiem okolicy, by nic nas przypadkiem nie zaskoczyło. Bandyci z wioski Kazuo nie byli przecież jedynymi bandytami na świecie, prawda?
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 19:22
Środek transportu: stopy
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 19:22
Środek transportu: stopy
0 x
Re: Szlak transportowy
Czarnowłosy chłopak zebrał wszystkie pieniądze jakie pozostały w worku do swojego plecaka, mieszka oraz kieszeni był radosny słysząc delikatny brzękający dźwięk monet tak.. ten odgłos był naprawdę przyjemny a gdy tylko złapał kontakt wzrokowy z swoim towarzyszem skinął delikatnie głową w oznace zrozumienia, z worka z jedzeniem wyjął bochenek chleba i dwie kiełbasy które spożywał w trakcie drogi do Sabishi nic tak nie regenerowało chakry jak porządny posiłek i chwila odpoczynku pomimo drogi którą szli chłopak odprężył się i po prostu wyluzował czując że znów są tak jakby na neutralnym i spokojnym terenie pomimo możliwości ataku na nich ten był nadal czujny i spokojny -Chcecie coś zjeść? zregenerujecie siły - Powiedział na głos przygryzając kawałek chleba gryzem kiełbasy, całą trójka szła na przeciwko losowi do kolejnej osady zastawiając się czy znajdą tam to czego szukają, najważniejsze było to że po drodze docierali już oni bowiem coraz bliżej do rodzinnej osady Sabaru do której obaj postanowili zmierzać swoje kroki.
Skąd: Shisgashi
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: Juz jesteśmy XD
Środek transportu: -
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: Juz jesteśmy XD
Środek transportu: -
0 x
Re: Szlak transportowy
Tak sobie pomyślałam, że bardzo dawno nie widziałam Iwaru. Trzeba było ją odwiedzić. Zatem od razu po tym jak opuściłam swój pokój ruszyłam w stronę Ryuzaku. Nie planowałam tego. Taka myśl wleciała mi do głowy jakieś może 10 metrów od drzwi do mojego pokoju przez które jakieś 30 sekund temu przeszłam. Padał śnieg, jednak płaszcz chronił mnie przed atakami chłodu. Cudowny wynalazek ludzkości. Po drodze zaopatrzyłam się w jakiś prowiant na drogę, bowiem był zwyczajnie niezbędny. Nawet w siodle można było zasłabnąć. Tak. W siodle. Nie zamierzałam iść na nogach. Nie byłam głupia. Wiedziałam, że gdzieś nieopodal traktu są ludzie, którzy wynajmują swoje konie, by można było udać się podróż koniem. O takiego konia trzeba dbać, a następnie oddać go do stajni miejskiej w miejscu przeznaczenia. Tak mniej więcej to działało. Jedna zapłata jeden kurs. Dość szybko odnalazłam odpowiednią osobę.
- Chciałabym dostać się do Ryuzaku no Taki - powiedziałam, a właściciel tego białego i zlewającego się ze śniegiem konia tylko skinął głową i przyprowadził tego ogiera. Płeć konia poznałam po dość pokaźnych rozmiarów narządzie rozrodczym. Nie miałam jednak żadnych oporów, by wejść na tego konia. Zapłaciłam żądaną przez mężczyznę kwotę, a następnie ruszyłam w podróż. Jazda konna widać była moją naturalną umiejętnością, bowiem już po pierwszym razie udało mi się sprawnie prowadzić konia. Już raz byłam w Ryuzaku. Tam spotkałam białowłosego ... i czerwonowłosego. Oby to spotkanie się nie powtórzyło, bowiem nie było miłe. Jakoś więc udało mi się tam dotrzeć. Trochę błądziłam. Robiłam też postoje w okolicznych karczmach. Koń wymagał odpoczynku. Ja też. Z Shigashi no Kibu pojechałam do Yusetsu, z Yusetsu do Sogen, a z Sogen od północy wpadłam do Ryuzaku no Taki. Po drodze myślałam o Iwaru. Bardzo chciałam ją zobaczyć, ale wiedziałam, że odnalezienie jej nie będzie łatwe. Podczas podróży podziwiałam widoki. Niesamowicie piękne widoki. Mijałam mur. Po jakimś czasie Ryuzaku powitało moją skromną osobę. Konia zaprowadziłam do stajni. Przyszła pora na szukanie Iwaru. Ciekawe co tam u niej ciekawego słychać? Kto wie? Byłam niesamowicie ciekawa.
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 45 minut
Czas przybycia: 16:55
Środek transportu: Wierzchowiec (50 Ryo)
z/t
- Chciałabym dostać się do Ryuzaku no Taki - powiedziałam, a właściciel tego białego i zlewającego się ze śniegiem konia tylko skinął głową i przyprowadził tego ogiera. Płeć konia poznałam po dość pokaźnych rozmiarów narządzie rozrodczym. Nie miałam jednak żadnych oporów, by wejść na tego konia. Zapłaciłam żądaną przez mężczyznę kwotę, a następnie ruszyłam w podróż. Jazda konna widać była moją naturalną umiejętnością, bowiem już po pierwszym razie udało mi się sprawnie prowadzić konia. Już raz byłam w Ryuzaku. Tam spotkałam białowłosego ... i czerwonowłosego. Oby to spotkanie się nie powtórzyło, bowiem nie było miłe. Jakoś więc udało mi się tam dotrzeć. Trochę błądziłam. Robiłam też postoje w okolicznych karczmach. Koń wymagał odpoczynku. Ja też. Z Shigashi no Kibu pojechałam do Yusetsu, z Yusetsu do Sogen, a z Sogen od północy wpadłam do Ryuzaku no Taki. Po drodze myślałam o Iwaru. Bardzo chciałam ją zobaczyć, ale wiedziałam, że odnalezienie jej nie będzie łatwe. Podczas podróży podziwiałam widoki. Niesamowicie piękne widoki. Mijałam mur. Po jakimś czasie Ryuzaku powitało moją skromną osobę. Konia zaprowadziłam do stajni. Przyszła pora na szukanie Iwaru. Ciekawe co tam u niej ciekawego słychać? Kto wie? Byłam niesamowicie ciekawa.
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 45 minut
Czas przybycia: 16:55
Środek transportu: Wierzchowiec (50 Ryo)
z/t
0 x
Re: Szlak transportowy
Sytuacja potoczyła się nieco inaczej niż myślał, że się potoczy. Rzecz jasna zakładał z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa także i taki rozwój wypadków. Wysłuchał co miała mu do powiedzenia dziewczyna z pewnym niesmakiem, który to musiał się pojawić. Może wjechał za ostro? Nie miało to już większego znaczenia. Szczerze mówiąc wkurzała go jej osoba od czasu gdy usiadł do stołu. Mimo, że fizycznie mogła się mu podobać to w środeczku tkwiło jakieś paskudztwo, które odpychało niczym pędzący huragan. Generalnie przykra sprawa.
- Dobrze w takim żegnam.
Nie miał zamiaru nadstawiać karku, jeśli nie ta to inna. Co w takim wypadku miał zamiar robić? Na pewno nie siedzieć w miejscu. Mimo, że olewał dosyć mocno sprawę to mogła ona wywoływać mimo wszystko przemyślenia, a tego chciał uniknąć. Z tego też powodu postanowił jeszcze chwilę posiedzieć przy stole by się na swoją "zgubę" czasem nie natknąć. Przed tym jednak upewnił że czy jego list magicznie nie wyparował. Mimo krótkiej pogawędki za grosz nie miał do niej zaufania i tak mu już zostało. Jeśli wszystko było jak najbardziej w porządeczku to spędził przy stole około 15 minut. Przez ten czas nie dało się uniknąć pewnych przemyśleń. Głównym ich tematem było to jak powinien ją jednak rozegrać. Mimo, że nie zależało mu specjalnie na relacji to stanowiło to pewne doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. Nawet pod koniec nie udało mu się rozgryźć panienki. Możliwe, że to wszystko przez gniew który ogarniał jego ciało. Męska urażona duma nie pozwalała na pozostanie uległym. Generalnie przykra sprawa, która wywołała mały mindfuck.
Czas jednak mijał - 15 minut upłynęło jak z bicza strzelił i wreszcie podniósł swoje gabaryty ze stolika. Był opłacony więc nie musiał się niczym przejmować, chociaż pozytywów ciężko tu było szukać. Nie dość, że sucz go wkurzała to jeszcze okradła z pieniędzy. Jednym słowem zrobił z siebie frajera, która nie dość, że nie przeżył żadnej przygody to stracił kupę forsy. Takie życie. Czy żałował? Tak, ale nie tego jak postąpił. Żałował, że jej nie zabił kiedy miał okazję. To byłoby najlepsze wyjście. Jednak tak nie postąpił i musiał to przeboleć. Trudno, rusza w dalszą podróż. Nogi zaczęły powoli się poruszać niczym dobrze naoliwiony mechanizm i poniosły Uchihe w kierunku drzwi. Uchylił je na tyle by się przecisnąć i dokładnie zamknął bez żadnego trzasku, by jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Bez snu udał się w kierunku swojej podróży.
z/t - http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=65&t=2021
- Dobrze w takim żegnam.
Nie miał zamiaru nadstawiać karku, jeśli nie ta to inna. Co w takim wypadku miał zamiar robić? Na pewno nie siedzieć w miejscu. Mimo, że olewał dosyć mocno sprawę to mogła ona wywoływać mimo wszystko przemyślenia, a tego chciał uniknąć. Z tego też powodu postanowił jeszcze chwilę posiedzieć przy stole by się na swoją "zgubę" czasem nie natknąć. Przed tym jednak upewnił że czy jego list magicznie nie wyparował. Mimo krótkiej pogawędki za grosz nie miał do niej zaufania i tak mu już zostało. Jeśli wszystko było jak najbardziej w porządeczku to spędził przy stole około 15 minut. Przez ten czas nie dało się uniknąć pewnych przemyśleń. Głównym ich tematem było to jak powinien ją jednak rozegrać. Mimo, że nie zależało mu specjalnie na relacji to stanowiło to pewne doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. Nawet pod koniec nie udało mu się rozgryźć panienki. Możliwe, że to wszystko przez gniew który ogarniał jego ciało. Męska urażona duma nie pozwalała na pozostanie uległym. Generalnie przykra sprawa, która wywołała mały mindfuck.
Czas jednak mijał - 15 minut upłynęło jak z bicza strzelił i wreszcie podniósł swoje gabaryty ze stolika. Był opłacony więc nie musiał się niczym przejmować, chociaż pozytywów ciężko tu było szukać. Nie dość, że sucz go wkurzała to jeszcze okradła z pieniędzy. Jednym słowem zrobił z siebie frajera, która nie dość, że nie przeżył żadnej przygody to stracił kupę forsy. Takie życie. Czy żałował? Tak, ale nie tego jak postąpił. Żałował, że jej nie zabił kiedy miał okazję. To byłoby najlepsze wyjście. Jednak tak nie postąpił i musiał to przeboleć. Trudno, rusza w dalszą podróż. Nogi zaczęły powoli się poruszać niczym dobrze naoliwiony mechanizm i poniosły Uchihe w kierunku drzwi. Uchylił je na tyle by się przecisnąć i dokładnie zamknął bez żadnego trzasku, by jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Bez snu udał się w kierunku swojej podróży.
z/t - http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=65&t=2021
0 x
Re: Szlak transportowy
Czas spędzony w Shigashi no Kibu z pewnością był owocny. Przyniósł młodemu Tence nie tylko zwiększenie jego mocy, ale także nowe znajomości, których nigdy by się nie spodziewał. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj czarnoskóra dziewczyna potrafiąca zmienić jego podejście do kobiet może nie o sto osiemdziesiąt stopni, ale na pewno o jakieś sto czterdzieści. Kumo do tej pory zalewał się rumieńcem, kiedy tylko przypominał sobie o zawartości skrzynki, którą mu ofiarowała. Ten liścik pełen wylewnych słów, a przede wszystkim ta bielizna, którą miała także na sobie owego poranka sprawiały, że emocje wracały, a w ciele znowu coś buzowało. To miało jednak także swoje minusy, bowiem bracia z pewnością nie daliby mu spokoju, gdyby tylko wieść o jakiejś kobiecie dotarła do ich uszu. Te małe wścibskie bachorki zalewałyby go niebywałą ilością pytań, a nawet posunęłyby się do odwiedzin jego wybranki, do czego na razie dopuścić nie mógł. Sam nie wiedział jakie uczucia nim targają, a pójście dwójki braci do czarnoskórej z pewnością wszystko by jeszcze skomplikowało. Jeszcze zaczęliby ją nazywać bratową i pytać się kiedy zostaną wujkami. Na samą myśl o takiej rozmowie Kumo aż się wzdrygnął. Chciałby mieć rodzinę, ale teraz nie przyszedł jeszcze na to czas. Nie, dopóki nie rozwiąże sprawy z przeszłości. Nie mógłby spojrzeć swoim rodzicom prosto w oczy, gdyby pozostała niewyjaśniona.
Teraz jednak planował zająć się czymś innym. Ryuzaku no Taki wydawało mu się kolejnym, świetnym miejscem do poszerzania swoich horyzontów. Może tam spotka ludzi, którzy nie będą się go pytali o jakieś dziwne rzeczy, ani też nie będą wybiegali na niego z kataną tylko po to, żeby sprawdzić czy aby na pewno są jeszcze w formie i mogą mierzyć się z shinobi. Wędrówka zapowiadała się obiecująco, więc i nastrój najstarszego z braci Kumo był naprawdę pozytywny. Być może nawet uda mu się zawrzeć po drodze jakieś nowe znajomości? To byłoby przydatne. Najbardziej cieszyłby się jednak z jakichkolwiek informacji na temat klanu Kouseki i ich obecnego stanu. Na wszystko przyjdzie jednak pora.
Z tematu
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Ryuzaki no Taki
Czas podróży: Przez Yusetsu -> Antai -> Sogen = 90 minut
Czas przybycia: 21:34
Środek transportu: Sandałki
Teraz jednak planował zająć się czymś innym. Ryuzaku no Taki wydawało mu się kolejnym, świetnym miejscem do poszerzania swoich horyzontów. Może tam spotka ludzi, którzy nie będą się go pytali o jakieś dziwne rzeczy, ani też nie będą wybiegali na niego z kataną tylko po to, żeby sprawdzić czy aby na pewno są jeszcze w formie i mogą mierzyć się z shinobi. Wędrówka zapowiadała się obiecująco, więc i nastrój najstarszego z braci Kumo był naprawdę pozytywny. Być może nawet uda mu się zawrzeć po drodze jakieś nowe znajomości? To byłoby przydatne. Najbardziej cieszyłby się jednak z jakichkolwiek informacji na temat klanu Kouseki i ich obecnego stanu. Na wszystko przyjdzie jednak pora.
Z tematu
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Ryuzaki no Taki
Czas podróży: Przez Yusetsu -> Antai -> Sogen = 90 minut
Czas przybycia: 21:34
Środek transportu: Sandałki
0 x
Re: Szlak transportowy
Tak więc po spotkaniu z Kurusu i załatwieniu najważniejszej sprawy, Ayame opuściła Shigashi no Kibu i skierowała się jednym z głównych szlaków w stronę Kyuzo. Robiło się coraz zimniej, a śnieg dawał się we znaki podczas podróży. Nic jednak nie można było na to poradzić. Takie były uroki zimy, zwłaszcza w tej okolicy, a u nich na północy, gdzie występował teren górzysty, było jeszcze gorzej. Nie raz zasypywało mniejsze szlaki i trzeba było się przekopywać do innych wiosek. Oby tylko ta zima była nieco łagodniejsza, niż zwykle.
Kunoichi szczelniej opatuliła się ciepłą, podbitą futerkiem, kurtką i poprawiła pod pachą drewnianą figurkę, którą zakupiła u rzeźbiarza. Była bardzo zadowolona z tego zakupu i wierzyła, że ojcu na pewno się spodoba, ze względu na podobieństwo do jego ukochanej żony, matki Ayame. Postawiona na półce będzie nie tylko wspaniałą ozdobą, ponieważ była misternie rzeźbiona, nawet z najmniejszymi detalami ubioru, ale też przede wszystkim, przywoła wspomnienia gdy jeszcze żyła. Tak, żal po śmierci żony nadal został w Kazumie, jednak w obecności córki starał się tego tak nie pokazywać. Ayame nie miała okazji jej poznać, dlatego też nie czuła tego tak jak ojciec. Nie mniej znała go na tyle, żeby dostrzegać momenty, kiedy pogrąża się w myślach i wraca do przeszłości. Była pełna podziwu, że po tylu latach ponownie się nie ożenił, więcej, nie zwracał uwagi na inne kobiety. Całkowicie skupił się na jej wychowaniu, żeby zrobić z niej nie tylko szlachetną damę, ale także dobrą kunoichi, za co była mu niezmiernie wdzięczna.
Szła dość szybkim tempem, ze względu na pośpiech i chęć rozgrzania się w marszu. Czasami też biegła, chcąc zdążyć do domu przed zmrokiem. Lepiej nie spędzać nocy na szlaku, zwłaszcza w taką pogodę. W Shigashi no Kibu także nie chciała zostawać dłużej, niż to konieczne, głównie ze względu na niskie fundusze. Będzie musiała zapracować na następne wydatki, no ale póki co miała wszystko, co było jej niezbędne. Jej styl walki nie wymagał nie wiadomo jak obszernego ekwipunku, więc nie musiała się martwić cenami stali i innego rodzaju żelastwa. Wystarczy jej to co ma. Na razie.
[zt]
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Kyuzo
Czas podróży: 30 min
Czas przybycia: 12:30
Środek transportu: Nogi
Kunoichi szczelniej opatuliła się ciepłą, podbitą futerkiem, kurtką i poprawiła pod pachą drewnianą figurkę, którą zakupiła u rzeźbiarza. Była bardzo zadowolona z tego zakupu i wierzyła, że ojcu na pewno się spodoba, ze względu na podobieństwo do jego ukochanej żony, matki Ayame. Postawiona na półce będzie nie tylko wspaniałą ozdobą, ponieważ była misternie rzeźbiona, nawet z najmniejszymi detalami ubioru, ale też przede wszystkim, przywoła wspomnienia gdy jeszcze żyła. Tak, żal po śmierci żony nadal został w Kazumie, jednak w obecności córki starał się tego tak nie pokazywać. Ayame nie miała okazji jej poznać, dlatego też nie czuła tego tak jak ojciec. Nie mniej znała go na tyle, żeby dostrzegać momenty, kiedy pogrąża się w myślach i wraca do przeszłości. Była pełna podziwu, że po tylu latach ponownie się nie ożenił, więcej, nie zwracał uwagi na inne kobiety. Całkowicie skupił się na jej wychowaniu, żeby zrobić z niej nie tylko szlachetną damę, ale także dobrą kunoichi, za co była mu niezmiernie wdzięczna.
Szła dość szybkim tempem, ze względu na pośpiech i chęć rozgrzania się w marszu. Czasami też biegła, chcąc zdążyć do domu przed zmrokiem. Lepiej nie spędzać nocy na szlaku, zwłaszcza w taką pogodę. W Shigashi no Kibu także nie chciała zostawać dłużej, niż to konieczne, głównie ze względu na niskie fundusze. Będzie musiała zapracować na następne wydatki, no ale póki co miała wszystko, co było jej niezbędne. Jej styl walki nie wymagał nie wiadomo jak obszernego ekwipunku, więc nie musiała się martwić cenami stali i innego rodzaju żelastwa. Wystarczy jej to co ma. Na razie.
[zt]
Skąd: Shigashi no Kibu
Dokąd: Kyuzo
Czas podróży: 30 min
Czas przybycia: 12:30
Środek transportu: Nogi
0 x
Re: Szlak transportowy
Nie sądziła, że przyjdzie jej tak szybko pożegnać się z handlowym miejscem, które było pełne skrajności, jak to przystało na osady. Na swoje szczęście, nie było jej dane poznać chociażby 1/16 mieszkańców, dlatego z częściową ulgą, a także niedosytem, obserwowała tereny Shigashi no Kibu, które miały towarzyszyć jej przez część drogi. Celem Motoko nie była żadna konkretna mieścina, miała w planach po prostu iść przed siebie, nadal poszukując tego spokoju, a może to nie był spokój? W każdym razie, było to coś, o czym cały czas mówił jej dziadek, poszukiwanie wewnętrznego spokoju, który na przestrzeni tych kilkunastu lat zdążyła uzyskać tylko podczas odbierania życia swojej felernej miłości. Być może było to okrutne, ale perspektywa bycia wykorzystywaną do końca życia, przerażała ją bardziej niż by to się mogło wydawać, dlatego z ogromnym westchnieniem ulgi, zostawiała za sobą kolejne kilometry, oddalające ją od ciała młodego mężczyzny, którego zostawiła na pożarcie zwierzynie. Jej zdaniem, nie zasługiwał na inny los, dlatego nie miała żadnych wyrzutów sumienia, patrząc w kierunku południa, gdzie niosły ją stopy.
Oddalając się od przyjemnej temperatury, a także wiatru, praktycznie od razu zauważyła nagłą zmianę klimatu, który stawał się coraz cięższy do zniesienia. Przyzwyczajona do świeżej bryzy, była lekko zdezorientowana tym niemalże pustynnym klimatem, ale przecież co ona mogła o tym powiedzieć, skoro w życiu nawet nie widziała pustyni! To właśnie ukazało się jej oczom, Samotne Wydmy, które w istocie wyglądały na bardzo samotne i rzadko kiedy odwiedzane. Na swoje nieszczęście, nie spodziewała się takiej ilości piasku, w sumie to wcale się tego nie spodziewała, bo przecież nie zaczepiała żadnego wędrownego kupca, co tak naprawdę tam jest. W taki właśnie sposób, jej tułaczka zakończyła się tego wieczoru w Atsui. Motoko nie była zmęczona, choć przeraźliwe pragnienie uspokojenia swoich wodnych potrzeb było nader dotkliwe, że niemal nie mogła myśleć o niczym innym. Bukłak z wodą został już opróżniony i wyrzucony na samym początku, przez co teraz dziewczyna niemal pluła sobie w brodę, a raczej by to robiła, gdyby miała czym. Ten stan utrzymywał się do czasu, aż na ciemniejącym horyzoncie, zauważyła jakieś większe skupisko światełek, a może to tylko wzrok tak płatał jej figle?
Oddalając się od przyjemnej temperatury, a także wiatru, praktycznie od razu zauważyła nagłą zmianę klimatu, który stawał się coraz cięższy do zniesienia. Przyzwyczajona do świeżej bryzy, była lekko zdezorientowana tym niemalże pustynnym klimatem, ale przecież co ona mogła o tym powiedzieć, skoro w życiu nawet nie widziała pustyni! To właśnie ukazało się jej oczom, Samotne Wydmy, które w istocie wyglądały na bardzo samotne i rzadko kiedy odwiedzane. Na swoje nieszczęście, nie spodziewała się takiej ilości piasku, w sumie to wcale się tego nie spodziewała, bo przecież nie zaczepiała żadnego wędrownego kupca, co tak naprawdę tam jest. W taki właśnie sposób, jej tułaczka zakończyła się tego wieczoru w Atsui. Motoko nie była zmęczona, choć przeraźliwe pragnienie uspokojenia swoich wodnych potrzeb było nader dotkliwe, że niemal nie mogła myśleć o niczym innym. Bukłak z wodą został już opróżniony i wyrzucony na samym początku, przez co teraz dziewczyna niemal pluła sobie w brodę, a raczej by to robiła, gdyby miała czym. Ten stan utrzymywał się do czasu, aż na ciemniejącym horyzoncie, zauważyła jakieś większe skupisko światełek, a może to tylko wzrok tak płatał jej figle?
0 x
Re: Szlak transportowy
Juuzou został przygnany aż na granicę Shibashi, ponieważ w samej stolicy na marne było szukać jegomościa Kurusu. Ostatnie ślady na jakie się natknął były w pobliżu granicy więc trzeba było podjąć decyzję czy wracać w rodzinne strony gdzie będzie trzeba złożyć obszerny raport z napaści przedstawicielki Hyuuga na biednego Yamanakę czy też przeczekać ten okreś w innym miejscu. Z drugiej strony potrzebowałby kogoś z kim mógłby ponownie przemierzyć tereny Kyuzo. Wszak pojedyncza jednostka budziłąby większe zainteresowanie niż dwójka osobników. Przed wyprawą usłyszał od życzliwych ludzi, że tereny Atsui dysponują usługami, które mogłyby sie sprawdzić wtego rodzaju potrzebie. Problemem był fakt, że młody Yamanaka nie znał dobrze tych okolic, więc trzeba było obrać główny szlak, który najpewniej zawiedzie go do stolicy....
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Z pozoru niekończąca się pustynia okazała się mieć swój kres. Piaszczyste, sparzone słońcem okolice wraz z kolejnymi pokonanymi kilometrami nabrały na łagodności. Płonąca kula na niebie wydawała się być łaskawsza, jej promienie docierające do powierzchni ziemi były słabsze niż wcześniej. Zmiana warunków na mniej surowe pozwoliła złotookiemu bohaterowi pokonać resztę dystansu z mniejszym wydatkiem sił. Wiatr, który dla mieszkańców Klifów był jedynie cieplutkim wicherkiem, w odczuciach Ichirou nie był wcale taki przyjemny, stąd też zmiana jasnego, przewiewnego i chroniącego przed słońcem materiału na ciemny, elegancki płaszcz, będący podstawową częścią codziennej garderoby.
W końcu dotarł do celu. Daleko, na horyzoncie malowały się szare, niewielkie budynki, które z czasem w oczach młodego mężczyzny nabrały rozmiarów, wyrazistości i kolorytu. Dostrzegalny był znacznie większych przepływ wszelakiej ludności. Pod tym kątem Shigashi wraz z Ryuzaku były najbardziej żywe. Nie było się czemu dziwić, ponieważ oba kupieckie miasta były fundamentem światowego handlu.
Dotarłszy do miasta, rozejrzał się w pewnej kolejności za jakimś przyzwoitym lokalem. Podczas podróży nie nadwyrężył swoich sił w jakiś szczególny sposób, jednak pokonany dystans był odczuwalny w nogach, toteż rozsądnym był przynajmniej krótki odpoczynek przed wznowieniem śledztwa. W przybytku, który sprostał jego niewybrednym wymaganiom, zamówił jakiś posiłek oraz trochę lżejszego wina, bo ileż można było pić wodę. O czworonożnym kompanie nie zapomniał i dla niego również wziął jakiś rybi przysmak. Podczas konsumpcji, rozglądał się trochę po ludziach, a właściwie to po urodziwych pannach, ale w sumie tylko do tego się ograniczył. Jeżeli pojawiła się jakaś okazja, wymienił kilka, kilkanaście zdań, pozwalając sobie na jakiś drobny flirt, ale nic więcej. Ewentualne towarzystwo nie łączyło się z odpoczynkiem, jaki wkrótce sobie zorganizował. Poprosił bowiem o jakiś wolny pokój z wygodnym łóżkiem, na którym później zdrzemnął się na jakieś dwie, może trzy godziny. Po przebudzeniu odświeżył się, zabrał swoje rzeczy i ruszył już w miejsce ściśle związane z zadaniem. Sprawdził bowiem otrzymane wcześniej akta i spróbował odnaleźć zapisany tam adres, pod którym zaginiona dwójka braci była dotychczas zameldowana.
[zt]
W końcu dotarł do celu. Daleko, na horyzoncie malowały się szare, niewielkie budynki, które z czasem w oczach młodego mężczyzny nabrały rozmiarów, wyrazistości i kolorytu. Dostrzegalny był znacznie większych przepływ wszelakiej ludności. Pod tym kątem Shigashi wraz z Ryuzaku były najbardziej żywe. Nie było się czemu dziwić, ponieważ oba kupieckie miasta były fundamentem światowego handlu.
Dotarłszy do miasta, rozejrzał się w pewnej kolejności za jakimś przyzwoitym lokalem. Podczas podróży nie nadwyrężył swoich sił w jakiś szczególny sposób, jednak pokonany dystans był odczuwalny w nogach, toteż rozsądnym był przynajmniej krótki odpoczynek przed wznowieniem śledztwa. W przybytku, który sprostał jego niewybrednym wymaganiom, zamówił jakiś posiłek oraz trochę lżejszego wina, bo ileż można było pić wodę. O czworonożnym kompanie nie zapomniał i dla niego również wziął jakiś rybi przysmak. Podczas konsumpcji, rozglądał się trochę po ludziach, a właściwie to po urodziwych pannach, ale w sumie tylko do tego się ograniczył. Jeżeli pojawiła się jakaś okazja, wymienił kilka, kilkanaście zdań, pozwalając sobie na jakiś drobny flirt, ale nic więcej. Ewentualne towarzystwo nie łączyło się z odpoczynkiem, jaki wkrótce sobie zorganizował. Poprosił bowiem o jakiś wolny pokój z wygodnym łóżkiem, na którym później zdrzemnął się na jakieś dwie, może trzy godziny. Po przebudzeniu odświeżył się, zabrał swoje rzeczy i ruszył już w miejsce ściśle związane z zadaniem. Sprawdził bowiem otrzymane wcześniej akta i spróbował odnaleźć zapisany tam adres, pod którym zaginiona dwójka braci była dotychczas zameldowana.
[zt]
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości