Rzeka
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Miałem pewne wątpliwości co do prawdomówności strażników jednak wypłacenie mi nagrody od razu pobyło mnie takich myśli. Oczywiście nie tyle co przestałem wątpić co miałem zwyczajnie gdzieś czy to współtowarzysze pragnący wspomóc ziomków czy prawdziwi strażnicy. Pożegnałem naszą dwójkę, do kobiety puściłem nawet oczko aby zapamiętała sobie na przyszłość ich klęskę i słowa mądrości, które przekazałem tej dwójce.
Kiedy ci zniknęli z moich oczu poszedłem w miejsce gdzie znajdował się wbity w ziemię bełt i wyjąłem go z ziemi. Otarłem grot z ziemi o materiałowe spodnie a następnie umieściłem w pojemniku na bełty. Upewniłem się, że mechanizm naciągu znajduje się w pozycji bliskiej wystrzału i zapieczętowałem mój skarb w pieczęci umiejscowionej na karwaszu. Dzięki takiej czynności nie dość, że mam broń gotową do wystrzału to również i cięciwa nie ulegnie zniszczeniu właśnie ze względu na jej zapieczętowanie. Świat Shinobich jednak jest piękny na swoje sposoby.
Kiedy udało mi się zakończyć przygotowania ponownie ułożyłem się na trawie. Miałem w planach naukę jeszcze jedną technikę ale może zrobię to po krótkim odpoczynku.
Kiedy ci zniknęli z moich oczu poszedłem w miejsce gdzie znajdował się wbity w ziemię bełt i wyjąłem go z ziemi. Otarłem grot z ziemi o materiałowe spodnie a następnie umieściłem w pojemniku na bełty. Upewniłem się, że mechanizm naciągu znajduje się w pozycji bliskiej wystrzału i zapieczętowałem mój skarb w pieczęci umiejscowionej na karwaszu. Dzięki takiej czynności nie dość, że mam broń gotową do wystrzału to również i cięciwa nie ulegnie zniszczeniu właśnie ze względu na jej zapieczętowanie. Świat Shinobich jednak jest piękny na swoje sposoby.
Kiedy udało mi się zakończyć przygotowania ponownie ułożyłem się na trawie. Miałem w planach naukę jeszcze jedną technikę ale może zrobię to po krótkim odpoczynku.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Kolejny cudowny dzień nad Shigashi. Słońce świeci, ptaki śpiewają, wiatr wieje, liście szeleszczą, dzieci krzyczą… te cholerne dzieciaki. Zawsze się drą, wbiegają w ciebie, taranują ludzi, rzucają kamieniami i tłuką się kijami, często „przypadkiem” waląc nimi przypadkową osobę. Oczywiście to są „tylko dzieci” dlatego należy być wyrozumiałym. Guzik prawda! Ja nigdy taki nie byłem. Nigdy nikomu nie wadziłem. Chciałem zawsze zwyczajnie sobie spokojnie odpoczywać. Nie byłem jak te bachorki. Ech. Szkoda gadać. Wypuściłem z ust sporą porcję powietrza. Nie była to technika Futonu. Przynajmniej na razie.
Ukryty tekst
Dalsza część treningu obyła się bez powyższych niespodzianek. Raczej odbyło się już całkiem sprawnie. Po kilkunastu próbach i kilku przerwach jakoś udało mi się dotrwać do końca. Technika nie sprawiła jednak tak wielu problemów. Wszystko opierało się na podstawach a te znałem. No i byłem geniuszem ale to inna kwestia. Mogłem teraz ponownie na spokojnie odpoczywać na polance tuż przed rzeką.
Ukryty tekst
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Rzeka
Satori się uśmiechał? I to aż dwa razy? Zaskakująca reakcja, której kunoichi zupełnie się nie spodziewała. Z drugiej strony, nie znała go przecież zbyt dobrze, może pod pozorami sztywnego kandydata na urzędnika krył się tak naprawdę całkiem sympatyczny gość!
Poranek przyszedł szybko, a sny rozpierzchły się pod powiekami Suzu. Nie należała do osób, które miałyby problem z budzeniem się rano, zupełnie jakby przełączał jej się jakiś pstryczek - jedna chwila i już była w pełni przytomna oraz gotowa do działania. Swoją drogą miło było przekonać się, że niepotrzebnie się martwiła wieczorem.
- Heeej, Satori. Zbieramy się i do boju! - oczywiście chodziło jej o mierzenie się z trudnościami, nie faktyczną walkę. Do tej wciąż miała nadzieję nie dopuścić.
Przeszła do sąsiedniego pokoju i ze zdziwieniem odkryła ślady małych stópek. Miu? Liu? Najniższym z reberu ściągnęła piach z powrotem do gurdy i poszła do bliźniaków. I tak z rosnącym zdumieniem przeszukała każde pomieszczenie w domu, okazało się, że poza nią i Satorim nie było tu nikogo. Chcieli się pożegnać? Poprosić o pomoc? W głowie dziewczyny pojawiło się od razu kilka możliwości, teraz jednak mogła już tylko pluć sobie w brodę. Oby znaleźli się później.
Przebrała się we własnym pokoju i gotowa była do drogi. Nie zwracała w ogóle uwagi na mieszkańców, zamiast tego wydobyła nieco piachu i jak wczoraj, ukształtowała z niego latającą chmurkę.
- Jak chcesz to wskakuj, polecimy szybko - odezwała się do blondyna, po czym sama usiadła wygodnie na chmurce i ruszyła, sama bądź z Douhito jako pasażerem.
Lecieli szybko i pewnie, bo dziewczyna znała już drogę. Spływ wyraźnie już się rozpoczął, niestety i tutaj nie dało się znaleźć bliźniaków. Zamiast tego kunoichi dostrzegła samotną sylwetkę i wskazała ją Satoriemu. Czyżby to był obiecany przez Rin znajomy?
Gdy jednak Suzka podleciała bliżej na piachu, w osobie tej rozpoznała Yamiego, z którym miała okazję poznać się na jednej z polanek tutejszego lasu, bliżej Shigashi. Ze zdziwieniem obniżyła lot chmurki, na razie jeszcze z niej nie schodząc, znaleźli się około pięciu metrów od siebie.
- Yami? - wyraziła swoje zdziwienie - Jesteś tu z polecenia Rin?
Jeśli tak było, może rozwiązanie sprawy nie będzie wcale takie trudne. Tylko wiele rzeczy nie pasowało do okoliczności, inaczej przedstawiał swój styl życia, nie korzystał też z suitonu. Chyba. W każdym razie Zielonowłosa znała go z innym żywiołem.
Poranek przyszedł szybko, a sny rozpierzchły się pod powiekami Suzu. Nie należała do osób, które miałyby problem z budzeniem się rano, zupełnie jakby przełączał jej się jakiś pstryczek - jedna chwila i już była w pełni przytomna oraz gotowa do działania. Swoją drogą miło było przekonać się, że niepotrzebnie się martwiła wieczorem.
- Heeej, Satori. Zbieramy się i do boju! - oczywiście chodziło jej o mierzenie się z trudnościami, nie faktyczną walkę. Do tej wciąż miała nadzieję nie dopuścić.
Przeszła do sąsiedniego pokoju i ze zdziwieniem odkryła ślady małych stópek. Miu? Liu? Najniższym z reberu ściągnęła piach z powrotem do gurdy i poszła do bliźniaków. I tak z rosnącym zdumieniem przeszukała każde pomieszczenie w domu, okazało się, że poza nią i Satorim nie było tu nikogo. Chcieli się pożegnać? Poprosić o pomoc? W głowie dziewczyny pojawiło się od razu kilka możliwości, teraz jednak mogła już tylko pluć sobie w brodę. Oby znaleźli się później.
Przebrała się we własnym pokoju i gotowa była do drogi. Nie zwracała w ogóle uwagi na mieszkańców, zamiast tego wydobyła nieco piachu i jak wczoraj, ukształtowała z niego latającą chmurkę.
- Jak chcesz to wskakuj, polecimy szybko - odezwała się do blondyna, po czym sama usiadła wygodnie na chmurce i ruszyła, sama bądź z Douhito jako pasażerem.
Lecieli szybko i pewnie, bo dziewczyna znała już drogę. Spływ wyraźnie już się rozpoczął, niestety i tutaj nie dało się znaleźć bliźniaków. Zamiast tego kunoichi dostrzegła samotną sylwetkę i wskazała ją Satoriemu. Czyżby to był obiecany przez Rin znajomy?
Gdy jednak Suzka podleciała bliżej na piachu, w osobie tej rozpoznała Yamiego, z którym miała okazję poznać się na jednej z polanek tutejszego lasu, bliżej Shigashi. Ze zdziwieniem obniżyła lot chmurki, na razie jeszcze z niej nie schodząc, znaleźli się około pięciu metrów od siebie.
- Yami? - wyraziła swoje zdziwienie - Jesteś tu z polecenia Rin?
Jeśli tak było, może rozwiązanie sprawy nie będzie wcale takie trudne. Tylko wiele rzeczy nie pasowało do okoliczności, inaczej przedstawiał swój styl życia, nie korzystał też z suitonu. Chyba. W każdym razie Zielonowłosa znała go z innym żywiołem.
Ukryty tekst
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Suzu wstała wcześniej i to ona musiała wybudzić smacznie śpiącego Satoriego. Chłopak gwałtownie otworzył oczy gdy piaskowa dama się wydarła i sapnął głęboko. Podniósł się ociężale i czmychnął za parawan, zza którego wrócił po kilku minutach już ubrany i nieco bardziej ożywiony. Sprawdzili z Suzu dom, który okazał się dziwnie pusty. Wczesna pora, domownicy powinni jeszcze spać, a tutaj jak się okazuje wszyscy już dawno byli na nogach. Niby nic, może mieli jakieś prace w polu, ale Satori czuł, że coś tu się święci, że coś tu jest nie tak. Tym bardziej nabrał tego podejrzenia, gdy poszedł za Suzu i zobaczył ślady stóp na pozostawionej przez nią warstwie piasku. Być może byli to bliźniaki, ale czemu mieliby nawiedzać zielonowłosą w nocy? Co jeśli przyszli, bo chcieli ostrzec o nadchodzących wydarzeniach? Może było to czarnowidzenie ze strony Dohito, ale nagłe zniknięcie chłopców i ich matki o tej porze i w takich okolicznościach, mogło nie być wcale takie przypadkowe.
Bez wahania wskoczył na piaskową chmurkę. Nie zamierzał iść pieszo, ani marnować swojej chakry na tworzenie glinianego ptaka. Skoro dziewczyna oferowała transport, to jak tu nie skorzystać?
W trakcie lotu srebrnooki bacznie lustrował otoczenie, próbując dostrzec z góry coś lub kogoś - przede wszystkim bliźniaków i ich matkę. Zapewne jednak mu się to nie udało. Na miejscu zaś spotkali osobę, która mogła być trzecią z opisywanych - shinobim korzystającym z suitonu. Nie atakował, choć dostęp do wody miał dobry i w miarę zbliżania się mógł ich dosięgnąć. W pewnym momencie Satori zdziwił się dość porządnie, słysząc, że Suzu rozpoznaje tamtego chłopaka. Na początku nic się nie odezwał, po prostu oddał inicjatywę Suzu. Niestety trochę się zawiódł, gdy okazało się że wspomniany Yami jest tylko randomowym gościem, który znalazł się tu o nieodpowiedniej porze.
- Satori. Widziałeś może tutaj kogokolwiek poza nami? - wyręczył Suzu w przedstawianiu i od razu zapytał, nie widząc potrzeby marnotrawienia czasu na pogawędki.
Bez wahania wskoczył na piaskową chmurkę. Nie zamierzał iść pieszo, ani marnować swojej chakry na tworzenie glinianego ptaka. Skoro dziewczyna oferowała transport, to jak tu nie skorzystać?
W trakcie lotu srebrnooki bacznie lustrował otoczenie, próbując dostrzec z góry coś lub kogoś - przede wszystkim bliźniaków i ich matkę. Zapewne jednak mu się to nie udało. Na miejscu zaś spotkali osobę, która mogła być trzecią z opisywanych - shinobim korzystającym z suitonu. Nie atakował, choć dostęp do wody miał dobry i w miarę zbliżania się mógł ich dosięgnąć. W pewnym momencie Satori zdziwił się dość porządnie, słysząc, że Suzu rozpoznaje tamtego chłopaka. Na początku nic się nie odezwał, po prostu oddał inicjatywę Suzu. Niestety trochę się zawiódł, gdy okazało się że wspomniany Yami jest tylko randomowym gościem, który znalazł się tu o nieodpowiedniej porze.
- Satori. Widziałeś może tutaj kogokolwiek poza nami? - wyręczył Suzu w przedstawianiu i od razu zapytał, nie widząc potrzeby marnotrawienia czasu na pogawędki.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Rzeka
Fałszywy alarm? Yami wyglądał na zaskoczonego podobnie do niej, choć okazywał to w typowy chyba dla siebie, flegmatyczny sposób. W końcu to on twierdził, że praca shinobi i niebezpieczeństwo w ogóle go nie kręcą.
- Chciałabym, ale moja wizyta w Shigashi odrobinę się przedłużyła...
Wszystko się psuło. Bliźniaki zniknęli, przy spływie nikogo nie ma, a zamiast wodnego giganta trafili na kogoś zupełnie innego. Czy faktycznie była tu mowa o przypadku? Nie znała Yamiego za dobrze i nie mogła powiedzieć, czy rzeczywiście wszystko to jest jedynie zbiegiem okoliczności. Wolała mieć na niego oko, by nie okazało się ostatecznie, że to on okrada spływy.
- Miło, że pytasz. Zaraz ci wszystko opowiemy - oznajmiła z milutkim uśmiechem, po którym ciemnowłosy powinien nabrać bardzo złych przeczuć.
Suzka bowiem podleciała swą piaskową chmurką tak, że znaleźli się praktycznie na poziomie Yamiego, ona zaś wyciągnęła rękę i wciągnęła go na swój środek transportu. Oczywiście gdyby jakoś bardzo się opierał i wyrywał, nie zmuszałaby go do niczego, ale czyż sam pierwszy nie okazał zainteresowania? Miała zamiar to wykorzystać.
Chmurka wzniosła się na tyle wysoko ponad korony drzew, by mieli widok na całą okolicę. Zielonowłosa wyglądała znajomej polanki, mając nadzieję, że mimo wszystko dojdzie do umówionego spotkania.
- Bo widzisz, nie wiem, co tutaj robisz, ale nad rzeką może być dość ciepło. Próbujemy doprowadzić do pokojowego rozwiązania konfliktu, chcemy pogadać z takim shinobi, jak nie wyjdzie to trzeba będzie jakoś go powstrzymać przemocą... Powiedz, bo ty z kupieckiej rodziny jesteś. Nie wiesz nic o kradzieżach towaru tutaj na spływie? - dała mu czas na udzielenie odpowiedzi, po czym obróciła głowę do Satoriego - Jakby doszło do walki, postaram się ściągnąć na siebie jego ataki, więc ty zajmij się ofensywą.
Po czym dostrzegła go. Wielki osobnik, nieruchomo siedzący na ustalonej wczoraj polance. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, czując ekscytację pompowaną do krwi. To by była nawet ciekawa walka! Nie można jednak gubić z oczu prawdziwego celu tego spotkania, dlatego trzeba było powściągnąć żywiołową naturę. Znowu. Co innego zresztą również rzucało się w oczy, coś, co budziło w Zielonowłosej absolutną zazdrość.
Jakim cudem te zwierzaki od niego nie uciekają?
-Zazdroszczę! - odezwała się do niego na powitanie, opuszczając chmurkę w dół - To oswojone gryzonie?
Cała ich grupka znalazła się na krawędzi polany, podczas gdy piach pod nimi powoli tracił formę, łagodnie rozsypując się po trawie. Zielonowłosa zmrużyła na chwilę oczy, po czym po wykonała kilka kroków w stronę wielkiego gościa. Ostrożność? Rozłożyła dłonie na boki pokazując, że nie planuje żadnych sztuczek, na twarzy zaś trzymała swój standardowy uśmiech. "Gigant" sprawiał niezwykle sympatyczne wrażenie z tymi zwierzaczkami skaczącymi mu po ramionach.
- Nazywam się Suzu, to ja rozmawiałam wczoraj z Rin. Moi towarzysze to Satori oraz Yami - tak, biedak został nieszczęśliwie wciągnięty w bieg wydarzeń i pozostawało mu jakoś zadbać o to, by wyjść z tego wszystkiego w miarę cało - Wioska wynajęła nas, by rozwiązać problem shinobi okradających ich spływ. Natknęliśmy się jednak na sporo niezgodności i to wszystko wygląda bardzo dziwnie. Wiemy, że wasz przyjaciel został ranny. Mógłbyś nam opowiedzieć, co wydarzyło się dwa dni temu nad rzeką? I czy te spływy w ogóle są okradane?
Równie dobrze mógł okradać je ktoś inni, oni zaś przypadkiem wmieszali się w tę sprawę, przebywając w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Trochę jak Yami. Być może prawdziwy złodziej w tej chwili właśnie kradnie wioskowe towary? Byłoby to oczywiste gdyby nie fakt, że wieśniacy niemożliwie kombinowali. Suzce zależało więc na usłyszeniu tej historii, nie zdradzając się przy tym z własnymi informacjami. Na razie przynajmniej.
Oczywiście jeśli Yami postanowił się wyrwać i nie lecieć z naszymi bohaterami, cała ta część dotycząca jego osoby nie miała miejsca.
- Chciałabym, ale moja wizyta w Shigashi odrobinę się przedłużyła...
Wszystko się psuło. Bliźniaki zniknęli, przy spływie nikogo nie ma, a zamiast wodnego giganta trafili na kogoś zupełnie innego. Czy faktycznie była tu mowa o przypadku? Nie znała Yamiego za dobrze i nie mogła powiedzieć, czy rzeczywiście wszystko to jest jedynie zbiegiem okoliczności. Wolała mieć na niego oko, by nie okazało się ostatecznie, że to on okrada spływy.
- Miło, że pytasz. Zaraz ci wszystko opowiemy - oznajmiła z milutkim uśmiechem, po którym ciemnowłosy powinien nabrać bardzo złych przeczuć.
Suzka bowiem podleciała swą piaskową chmurką tak, że znaleźli się praktycznie na poziomie Yamiego, ona zaś wyciągnęła rękę i wciągnęła go na swój środek transportu. Oczywiście gdyby jakoś bardzo się opierał i wyrywał, nie zmuszałaby go do niczego, ale czyż sam pierwszy nie okazał zainteresowania? Miała zamiar to wykorzystać.
Chmurka wzniosła się na tyle wysoko ponad korony drzew, by mieli widok na całą okolicę. Zielonowłosa wyglądała znajomej polanki, mając nadzieję, że mimo wszystko dojdzie do umówionego spotkania.
- Bo widzisz, nie wiem, co tutaj robisz, ale nad rzeką może być dość ciepło. Próbujemy doprowadzić do pokojowego rozwiązania konfliktu, chcemy pogadać z takim shinobi, jak nie wyjdzie to trzeba będzie jakoś go powstrzymać przemocą... Powiedz, bo ty z kupieckiej rodziny jesteś. Nie wiesz nic o kradzieżach towaru tutaj na spływie? - dała mu czas na udzielenie odpowiedzi, po czym obróciła głowę do Satoriego - Jakby doszło do walki, postaram się ściągnąć na siebie jego ataki, więc ty zajmij się ofensywą.
Po czym dostrzegła go. Wielki osobnik, nieruchomo siedzący na ustalonej wczoraj polance. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, czując ekscytację pompowaną do krwi. To by była nawet ciekawa walka! Nie można jednak gubić z oczu prawdziwego celu tego spotkania, dlatego trzeba było powściągnąć żywiołową naturę. Znowu. Co innego zresztą również rzucało się w oczy, coś, co budziło w Zielonowłosej absolutną zazdrość.
Jakim cudem te zwierzaki od niego nie uciekają?
-Zazdroszczę! - odezwała się do niego na powitanie, opuszczając chmurkę w dół - To oswojone gryzonie?
Cała ich grupka znalazła się na krawędzi polany, podczas gdy piach pod nimi powoli tracił formę, łagodnie rozsypując się po trawie. Zielonowłosa zmrużyła na chwilę oczy, po czym po wykonała kilka kroków w stronę wielkiego gościa. Ostrożność? Rozłożyła dłonie na boki pokazując, że nie planuje żadnych sztuczek, na twarzy zaś trzymała swój standardowy uśmiech. "Gigant" sprawiał niezwykle sympatyczne wrażenie z tymi zwierzaczkami skaczącymi mu po ramionach.
- Nazywam się Suzu, to ja rozmawiałam wczoraj z Rin. Moi towarzysze to Satori oraz Yami - tak, biedak został nieszczęśliwie wciągnięty w bieg wydarzeń i pozostawało mu jakoś zadbać o to, by wyjść z tego wszystkiego w miarę cało - Wioska wynajęła nas, by rozwiązać problem shinobi okradających ich spływ. Natknęliśmy się jednak na sporo niezgodności i to wszystko wygląda bardzo dziwnie. Wiemy, że wasz przyjaciel został ranny. Mógłbyś nam opowiedzieć, co wydarzyło się dwa dni temu nad rzeką? I czy te spływy w ogóle są okradane?
Równie dobrze mógł okradać je ktoś inni, oni zaś przypadkiem wmieszali się w tę sprawę, przebywając w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Trochę jak Yami. Być może prawdziwy złodziej w tej chwili właśnie kradnie wioskowe towary? Byłoby to oczywiste gdyby nie fakt, że wieśniacy niemożliwie kombinowali. Suzce zależało więc na usłyszeniu tej historii, nie zdradzając się przy tym z własnymi informacjami. Na razie przynajmniej.
Oczywiście jeśli Yami postanowił się wyrwać i nie lecieć z naszymi bohaterami, cała ta część dotycząca jego osoby nie miała miejsca.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
Blondyn westchnął, gdy okazało się, że Yami znalazł się tu tylko przypadkowo i niewinnie odpoczywał. Satori liczył na jakieś popchnięcie sprawy, ale wyglądało na to że nie dotarli w to miejsce które trzeba, albo druga strona spłoszyła się przez obecność Yamiego, którego tutaj być nie powinno. Satori nie pozostawał zawiedziony zbyt długo, bo wylecieli we trzej na dalsze poszukiwania. W tym czasie wysłuchał małego monologu z ust chłopaka, które w Dohito wzbudziły coś na wyraz uznania. Z pozoru niby flegmatyk, niby leń skończony, a łepetyną ruszyć potrafił.
- Niezgorsza analiza. - pochwalił, nie odwracając się do Yamiego. Chwilę później usłyszał od Suzu, że to on ma się w razie czego zająć ofensywą. I słusznie, bo jednak to on się do tego najbardziej nadawał. Zdolności Dohito nie miały nic wspólnego z defensywa, ich obroną był atak. Satori przygotował się więc mentalnie na nadchodzące starcie, oraz wsadził obie dłonie w torbę, skąd pobrały glinę i memłały ją. Wolał oczywiście najpierw porozmawiać z typem, ale zerkając na oblicze zielonowłosej, spostrzegł w jej oczach ogniki żądne krwi. No tak, Sabaku swej prawdziwej natury nie odkryją. Gdy dotarli na miejsce spotkali gościa, który w części pokrywał się z opisem mieszkańców. Widać było, że przyjął postawę obronną, ale mogłoby to być tylko mylne wrażenie. O dziwo blondwłosy postanowił zostawić dyplomację w rękach Suzu, a sam wypatrywał wszelkich zagrożeń do okoła, choć robił to dyskretnie; zerknął to tu to tam, niby podziwiając krajobraz. Przede wszystkim ocenił odległość wody od ich drużyny. Im dalej się znajdowali, tym mniejsza szansa na oberwanie masą wody i więcej czasu na kontratak. Korzystając z faktu, że Suzu zwróciła na siebie uwagę usta wypluły glinę w postaci zminaturyzowanej stonogi, którą Satori bez dymu powiększył do średniej wielkości. Stonoga ruszyła po nodze blondyna w kierunku ziemi, gdzie miała się zakopać i podkraść się do tamtego mężczyzny. Wszystko to miało miejsce pod obszernym płaszczem jaki nosił Satori, więc akcja pozostawała niewidoczna nawet dla członków drużyny.
- Niezgorsza analiza. - pochwalił, nie odwracając się do Yamiego. Chwilę później usłyszał od Suzu, że to on ma się w razie czego zająć ofensywą. I słusznie, bo jednak to on się do tego najbardziej nadawał. Zdolności Dohito nie miały nic wspólnego z defensywa, ich obroną był atak. Satori przygotował się więc mentalnie na nadchodzące starcie, oraz wsadził obie dłonie w torbę, skąd pobrały glinę i memłały ją. Wolał oczywiście najpierw porozmawiać z typem, ale zerkając na oblicze zielonowłosej, spostrzegł w jej oczach ogniki żądne krwi. No tak, Sabaku swej prawdziwej natury nie odkryją. Gdy dotarli na miejsce spotkali gościa, który w części pokrywał się z opisem mieszkańców. Widać było, że przyjął postawę obronną, ale mogłoby to być tylko mylne wrażenie. O dziwo blondwłosy postanowił zostawić dyplomację w rękach Suzu, a sam wypatrywał wszelkich zagrożeń do okoła, choć robił to dyskretnie; zerknął to tu to tam, niby podziwiając krajobraz. Przede wszystkim ocenił odległość wody od ich drużyny. Im dalej się znajdowali, tym mniejsza szansa na oberwanie masą wody i więcej czasu na kontratak. Korzystając z faktu, że Suzu zwróciła na siebie uwagę usta wypluły glinę w postaci zminaturyzowanej stonogi, którą Satori bez dymu powiększył do średniej wielkości. Stonoga ruszyła po nodze blondyna w kierunku ziemi, gdzie miała się zakopać i podkraść się do tamtego mężczyzny. Wszystko to miało miejsce pod obszernym płaszczem jaki nosił Satori, więc akcja pozostawała niewidoczna nawet dla członków drużyny.
Chakra: 104% - 10%(1 średni twór) = 94%
6kg gliny - 100g = 5.9 kg
6kg gliny - 100g = 5.9 kg
- Nazwa
- C2: Shī Wan
- Pieczęci
- Połowa Barana (detonacja)
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (za 2 średnie/ 1 duży)
- Dodatkowe
- 100g za średniego, 200g za dużego, 75g za kolibra.
- Opis <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">
- Technika podobna do swojego odpowiednika dla ładunków o sile C1. Charakteryzuje się ona większą swobodą w tworzeniu tworów. Mogą one posiadać niewielką siłe wybuchu, ale być bardzo szybkie lub wręcz odwrotnie posiadać ogromną siłę wybuchu, ale za to poruszać się z normalną prędkością. Cechą charakterystyczną C2 jest to, że niemal nie występują tu małe twory. Wszystko możemy podzielić na odpowiednie kategorie:
- owady, pająki – lądowe typy bomb. Dostępne jedynie w wersji średniej i dużej.
- ptaki – powietrzne typy bomb. Dostępne jedynie w wersji średniej i dużej.
- ryby, meduzy – morskie typy bomb, wykorzystywane do atakowania celów podwodnych bądź znajdujących się na powierzchni wody. Bomby mogą być także w tym przypadku wykorzystywane jako miny wodne. Dostępne jedynie w wersji średniej i dużej.
- węże, stonogi – podziemne typy bomb, które mogą zostać wykorzystane do unieruchomienia przeciwnika. Charakteryzują się one większymi rozmiarami, a przez to i siłą wybuchu. Dostępne jedynie w wersji średniej i dużej.
Od dziedziny klanowej rozwiniętej na rangę S:- kolibry z 4 skrzydłami - małe ptaki charakteryzujące się siłą wybuchu porównywalną do 2 notek oraz szybkością na poziomie Wielkim. Koszt jak za duży twór.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Rzeka
W jednej chwili stało się jasne, że uprowadzenie Yamiego było dobrą decyzją. Nie musiał wcale walczyć i dziewczyna w tej kwestii nie oczekiwała niczego, pamiętając jak niechętnie nastawiony jest do obowiązków shinobi. Uraczył ich jednak wyjaśnieniami, które dla Suzi nie były wcale takie oczywiste. Przecież do dzisiaj nie wiedziała nawet, jak wygląda transport rzeczny, nie mówiąc o procedurach przy kradzieży czy wjeździe do miasta z towarem.
- Jeśli faktycznie jesteś tu przypadkiem to powiem ci, że z nieba nam spadłeś - mruknęła, również doceniając jego analizę - I nie, moi towarzysze czekają w osadzie. Satoriego spotkałam tutaj, został wynajęty jak i ja, więc oczywiście współpracujemy. Jak chcesz, po wszystkim możesz wrócić że mną do Shigashi.
Nie było niestety czasu na długie pogaduszki, wylądowali i dziewczyna bez dalszej zwłoki rozpoczęła dialog z gigantem. Od wiewiórek, tak. Raz, że naprawdę były interesujące, dwa zaś, miała nadzieję nawiązać z nim jakoś wspólny język, zanim przejdą od razu do poważnych rzeczy. Z Suzki kiepski byłby urzędnik.
Gdy potencjalny przeciwnik wyciągnął ku dziewczynie dłoń, ona spojrzała mu w oczy, po czym uśmiechnęła i podeszła by przyjąć poczęstunek. Ryzykowała, ale to samo można powiedzieć o nim, nie znał przecież specjalnie jej możliwości. Opuszkami opalonej dłoni ściągnęła mu z dłoni porcję okruszków. Nadal stojąc przy obcym poczęstowała wiewiórkę, choć gdzieś tam w głowie kołatało jej się, że na wypadek wybuchu powinna się odsunąć. Jaki miał być zasięg eksplozji? Cholera, polana chyba była na to za mała.
Gdy usłyszała, że faktycznie odpowiadał za kradzieże, z rozczarowaniem opuściła ramiona i omal nie zrzuciła przez to gryzonia, który wspinał się właśnie po materiale jej chusty. Szybko przekupiła zwierzakami okruszkami.
- Nie wiem, jak tu na kontynencie, u nas na pustyni ludzie sa prości. A kradzież jest nadal kradzieżą. Jeśli się tego dopuszczasz to musisz liczyć się z konsekwencjami.
Przykre, bo w pewnej chwili naprawdę miała nadzieję, że Yami ma rację i to mieszkańcy okradają własne spływy. Nie chciała, by ta trójka była winna.
- Co jednak nie usprawiedliwia mieszkańców. Nawet nie wiedzieli, kogo atakują. Równie dobrze to Yami mógł drzemać pod tym drzewem - tak,wciąż nie lubiła tych mieszkańców.
Jak to ugryźć? Tak naprawdę nie było tu nikogo bez winy, a opowiedzenie się jednoznacznie po jednej ze stron wydawało się dziewczynie niewłaściwe.
- Chcę zabrać cię do wioski, byś otwarcie przyznał się do wszystkiego, przeprosił i wypłacił pieniądze za skradzione dobra. Zapewnimy ci przy tym bezpieczeństwo, a moja sakwa niech posłuży do pokrycia kosztów. Najwyżej przez kilka dni pożyję na koszt kuzyna, on i tak wydaje moje pieniądze na lalki - dziwnie to zapewne zabrzmiało, Suzia miała jednak najlepsze intencje - potem zaś pomogę wam przenieść się gdzieś, gdzie będziecie mogli zacząć od nowa, zarabiając uczciwą pracą. Na moim piasku nawet wasz ranny przyjaciel może podróżować komfortowo. Co ty na to? - zapytała, wyciągając ku niemu dłoń.
Nie wiedziała oczywiście, że Satori dostrzegł coś w krzakach. Nie przejmowała się też utratą pieniędzy. Skoro już się podjęła tego zadania to chciała je rozwiązać tak, by niczego później nie żałować.
- Jeśli faktycznie jesteś tu przypadkiem to powiem ci, że z nieba nam spadłeś - mruknęła, również doceniając jego analizę - I nie, moi towarzysze czekają w osadzie. Satoriego spotkałam tutaj, został wynajęty jak i ja, więc oczywiście współpracujemy. Jak chcesz, po wszystkim możesz wrócić że mną do Shigashi.
Nie było niestety czasu na długie pogaduszki, wylądowali i dziewczyna bez dalszej zwłoki rozpoczęła dialog z gigantem. Od wiewiórek, tak. Raz, że naprawdę były interesujące, dwa zaś, miała nadzieję nawiązać z nim jakoś wspólny język, zanim przejdą od razu do poważnych rzeczy. Z Suzki kiepski byłby urzędnik.
Gdy potencjalny przeciwnik wyciągnął ku dziewczynie dłoń, ona spojrzała mu w oczy, po czym uśmiechnęła i podeszła by przyjąć poczęstunek. Ryzykowała, ale to samo można powiedzieć o nim, nie znał przecież specjalnie jej możliwości. Opuszkami opalonej dłoni ściągnęła mu z dłoni porcję okruszków. Nadal stojąc przy obcym poczęstowała wiewiórkę, choć gdzieś tam w głowie kołatało jej się, że na wypadek wybuchu powinna się odsunąć. Jaki miał być zasięg eksplozji? Cholera, polana chyba była na to za mała.
Gdy usłyszała, że faktycznie odpowiadał za kradzieże, z rozczarowaniem opuściła ramiona i omal nie zrzuciła przez to gryzonia, który wspinał się właśnie po materiale jej chusty. Szybko przekupiła zwierzakami okruszkami.
- Nie wiem, jak tu na kontynencie, u nas na pustyni ludzie sa prości. A kradzież jest nadal kradzieżą. Jeśli się tego dopuszczasz to musisz liczyć się z konsekwencjami.
Przykre, bo w pewnej chwili naprawdę miała nadzieję, że Yami ma rację i to mieszkańcy okradają własne spływy. Nie chciała, by ta trójka była winna.
- Co jednak nie usprawiedliwia mieszkańców. Nawet nie wiedzieli, kogo atakują. Równie dobrze to Yami mógł drzemać pod tym drzewem - tak,wciąż nie lubiła tych mieszkańców.
Jak to ugryźć? Tak naprawdę nie było tu nikogo bez winy, a opowiedzenie się jednoznacznie po jednej ze stron wydawało się dziewczynie niewłaściwe.
- Chcę zabrać cię do wioski, byś otwarcie przyznał się do wszystkiego, przeprosił i wypłacił pieniądze za skradzione dobra. Zapewnimy ci przy tym bezpieczeństwo, a moja sakwa niech posłuży do pokrycia kosztów. Najwyżej przez kilka dni pożyję na koszt kuzyna, on i tak wydaje moje pieniądze na lalki - dziwnie to zapewne zabrzmiało, Suzia miała jednak najlepsze intencje - potem zaś pomogę wam przenieść się gdzieś, gdzie będziecie mogli zacząć od nowa, zarabiając uczciwą pracą. Na moim piasku nawet wasz ranny przyjaciel może podróżować komfortowo. Co ty na to? - zapytała, wyciągając ku niemu dłoń.
Nie wiedziała oczywiście, że Satori dostrzegł coś w krzakach. Nie przejmowała się też utratą pieniędzy. Skoro już się podjęła tego zadania to chciała je rozwiązać tak, by niczego później nie żałować.
Ukryty tekst
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Rzeka
O tak, Satori dzięki temu że Suzu i Yami skupiali uwagę Misakiego, mógł zabezpieczyć ich wszystkich przed ewentualnym atakiem oraz wybadać nieco warunki terenu, w jakim przyjdzie im być może walczyć. Czy jednak Satori chciał walczyć? Zgodził się wcześniej, by najpierw porozmawiać z mężczyzną, ale kto wie czy potem pójdzie coś nie tak. Albo nawet za chwilę. Blondyn wolał upewnić się co do bezpieczeństwa swojego i towarzyszy. No ale dobra, co wynikło z jego obserwacji? Rzeka, w której ilość wody bez problemu wystarczyłaby do użycia silnych technik Suitonu, znajdowała się mniej niż dziesięć metrów od każdej osoby na tej polanie. Najbliżej miał Misaki, potem Suzu, a na koniec Satori z Yamim. Koniec końców gdyby Misaki zareagował naprawdę szybko, mógłby sięgnąć swoim atakiem każdego. Satori musiał temu w razie czego zapobiec i spętać go stonogą od razu jak tylko zacznie wyciągać broń lub składać pieczęci. Przy okazji Satori zarejestrował poruszenie się krzaków. Teoretycznie mogło to być jakieś zwierze, ale nie należy zapominać, że Misaki nie działa samotnie. Suzu wspomniała, że Rin to fajtłapa, więc być może to ona nie potrafi nawet cicho usiedzieć w chaszczach.
Satori sięgnął ręką(która pozostawała po przeciwnej stronie od czegoś, co było w krzakach) po glinę, z której wytworzył średniej wielkości węża. Twór tak samo jak stonoga spełznął po nogawce i zakopał się w ziemi, by zgodnie z wolą stwórcy powędrować w krzaki. Sporo zwierząt i ludzi boi się węży, więc jeśli coś tam jest, to z pewnością się wypłoszy.
Satori sięgnął ręką(która pozostawała po przeciwnej stronie od czegoś, co było w krzakach) po glinę, z której wytworzył średniej wielkości węża. Twór tak samo jak stonoga spełznął po nogawce i zakopał się w ziemi, by zgodnie z wolą stwórcy powędrować w krzaki. Sporo zwierząt i ludzi boi się węży, więc jeśli coś tam jest, to z pewnością się wypłoszy.
Szybkość tworów: 140
Chakra: 94% - 5%(1 średni) = 89%
Glina w torbie nr 1: 5.9kg
Glina w torbie nr 2: 6kg - 100g = 5.9kg
Chakra: 94% - 5%(1 średni) = 89%
Glina w torbie nr 1: 5.9kg
Glina w torbie nr 2: 6kg - 100g = 5.9kg
- Nazwa
- C1: Shī Wan
- Pieczęci
- Połowa Barana (detonacja)
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za 5 małych / 2 średnie/ 1 duży)
- Dodatkowe
- 20g gliny za małego, 100g za średniego, 200g za dużego.
- Opis Najsłabsze wybuchowe twory, którym można nadać rangę C1. Twory charakteryzują się tym, że przypominają wyglądem zwierzęta. Wyróżnić możemy kilka kategorii:
- owady, pająki – lądowe typy bomb. Dostępne jedynie w wersji małej.
- ptaki – powietrzne typy bomb. Dostępne jedynie w wersji małej i średniej.
- ptaki transportowe – bomby charakteryzujące się znikomą siłą, która jest w stanie zaszkodzić jedynie w przypadku bezpośredniego kontaktu. Nie jest to jednak ich przeznaczeniem, a transport jak wskazuje nazwa. Dostępne jedynie w dużej wersji.
- ryby, meduzy – morskie typy bomb, wykorzystywane do atakowania celów podwodnych bądź znajdujących się na powierzchni wody. Bomby mogą być także w tym przypadku wykorzystywane jako miny wodne. Dostępne we wszystkich wersjach.
- węże, stonogi – podziemne typy bomb, które mogą zostać wykorzystane do unieruchomienia przeciwnika. Charakteryzują się one większymi rozmiarami, a przez to i siłą wybuchu. Dostępne jedynie w wersji średniej i dużej.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Rzeka
Poglądowa Mapka i legenda.

Ciemna Zieleń to las, mało w nim widać i łatwo się ukryć.
Najbliżej do lasu od waszej strony ma Yami 2m (biała kropka)
Odległość między Yamim (biała kropka), a Satorim (brązowa kropka) wynosi pół metra.
Odległość między Satorim (brązowa kropka), a Suzu (szara kropka) wynosi półtora metra.
Odległość między Suzu (szara kropka), a Misakim (różowa kropka) wynosi także półtora metra.
Odległośc Misakiego (różnowa kropka) do rzeki wynosi trzy metry.
Rzeka w tym miejscu ma szerokość ośmiu metrów na całej szerokości mapki.
Miu (żółta kropka) jest oddalona od rzeki o metr.
Zanim znajduje się dwójka mężczyzn, matka chłopca i Liu. (czarowna plama), ich odległość od Miu wynosi około dwóch metrów. Znajdują się na skraju lasu.

Ciemna Zieleń to las, mało w nim widać i łatwo się ukryć.
Najbliżej do lasu od waszej strony ma Yami 2m (biała kropka)
Odległość między Yamim (biała kropka), a Satorim (brązowa kropka) wynosi pół metra.
Odległość między Satorim (brązowa kropka), a Suzu (szara kropka) wynosi półtora metra.
Odległość między Suzu (szara kropka), a Misakim (różowa kropka) wynosi także półtora metra.
Odległośc Misakiego (różnowa kropka) do rzeki wynosi trzy metry.
Rzeka w tym miejscu ma szerokość ośmiu metrów na całej szerokości mapki.
Miu (żółta kropka) jest oddalona od rzeki o metr.
Zanim znajduje się dwójka mężczyzn, matka chłopca i Liu. (czarowna plama), ich odległość od Miu wynosi około dwóch metrów. Znajdują się na skraju lasu.
0 x

- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Rzeka
Zielonowłosa nie całkiem ufała słowom "giganta" gdy podkreślał, jak bardzo mało znaczące były jego kradzieże. Nie dlatego, że był w jej oczach podejrzany, właściwie sprawiał wrażenie dobrego materiału na przyjaciela, normalne jednak, że ludzie zwykle próbują się jakoś wybielić podczas przyznawania do popełnionego przestępstwa. Zresztą, jej zdaniem kilka bochnów chleba to nadal przestępstwo. Sięganie po cudzą własność nigdy nie powinno mieć miejsca i kompletnie nie przemawiały do dziewczyny powody, dla których dryblas nie chciał pracować jako shinobi. Nie trzeba przecież być ninja by oglądać śmierć bliskich, żyją w niespokojnych czasach. Rozwijając się mogą jednak mieć nadzieję, że uda im się obronić ważnych dla siebie ludzi w sytuacji zagrożenia.
- Ale gdybyś nie był shinobi, dwa dni temu zobaczyłbyś też śmierć przyjaciela - jej opalona ręka spoczęła na jego ramieniu, podczas gdy spojrzeniem wwiercała się w jego oczy jak dwoma zielonymi świdrami - I bez tego jednak jest wiele rzeczy, które mógłbyś robić. Uczciwie i bez wyrzutów sumienia. Jeśli rzeczywiście chcesz uczciwie żyć, weź swoich przyjaciół i zacznijcie od nowa, jak należy. I nie chcę niczego w zamian. Liczę na to, że jeśli sama się kiedyś zagubię, też znajdę kogoś, kto wyciągnie pomocną dłoń.
Uśmiechnęła się szeroko, przyjaźnie. Prawda była taka, że nigdy nie można być wszystkiego pewnym, nawet jeśli wydaje ci się, że widziałeś już całą możliwą podłość tego świata i nic nie zrobi na tobie wrażenia. Z drugiej strony jednak Suzu nadal pozostawała optymistką i wolała się trzymać szczęśliwszego scenariusza.
Los jednak to przekorna bestia i lubi wystawiać ludzi na próby, ta zaś okazała się dosyć okrutna. Posiniaczone, okrwawione ciałko chłopca zdawało się opadać jakby w zwolnionym tempie, zupełnie jakby sama rzeczywistość nie zgadzała się na zaakceptowanie takiego stanu rzeczy. Słowa Miu zabrzmiały w głowie dziewczyny i było to ostatnim, co zdołała usłyszeć. Pretensje kobiety nie dotarły do niej wcale. Poczucie zagrożenia też nie. Wiedziała tylko, że chce przelać krew ludzi po drugiej stronie brzegu, w tym zaś przeszkadzała jej tylko obecność drugiego z chłopców. Sięgnęła dłonią do pasa i nie odpinając zwoju od szarfy, rozwinęła go na tyle by odpieczętować jeden z ukrytych tam przedmiotów.
- Zgarnij młodego - rzuciła, nie precyzując do kogo.
W jej dłoniach znalazł się wachlarz i od razu przeszła do zamachu. Nie tak dawno temu jeszcze rozmawiała z Yamim o tym, że nigdy nie miała okazji użyć technik wiatru podczas walki. Zaskakujące, że okazał się być świadkiem jej pierwszej próby. Umieszczenie w wachlarzu chakry fuutonu sprawiło, że po agresywnym machnięciu dziewczyny po drugiej stronie rzeki powstało tornado. Nastawione zostało na wyrzucenie w powietrze Liu, może też jego matki, właściwie jednak może nawet było w stanie łyknąć obu drabów biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy stali skupieni w jednym miejscu.
Suzka wiedziała, że Douhito potrafią tworzyć latające istoty ze swej wybuchowej gliny, nie raz widziała ich przelatujących nad pustynią, czasem nawet ścigała się na swej piaskowej chnurce. W tym momencie wszystko zależało od tego, czy lotnik Satoriego powstanie, oraz czy da radę wydobyć chłopca z tornada. Jeśli dziewczyna zauważy problem z tym drugim, technika zostanie zakończona, wiatr się uspokoi i gliniane stworzenie powinno sobie poradzić. Jeśli jednak Liu zostanie odbity bez większych problemów, kunoichi gotowa była dokonać kolejnego zamachu, by ciąć uwięzione tam osoby obracającym się wściekle powietrzem. Trzecia i najmniej prawdopodobna ewentualność była taka, że żaden z jej towarzyszy nie zareaguje, wówczas po wyrzuceniu Liu w powietrze zakończy od razu technikę i postara się złapać go piaskiem przy pomocy reberu, zanim jeszcze dziecko upadnie na ziemię.
W tym wszystkim wysunęła się do przodu tak, by przed sobą mieć już brzeg rzeki, jeśli zaś nie wszyscy zostali wyrzuceni w górę, uwagę dzieliła też na pozostałych. Żadnych więcej zaskoczeń.
- Ale gdybyś nie był shinobi, dwa dni temu zobaczyłbyś też śmierć przyjaciela - jej opalona ręka spoczęła na jego ramieniu, podczas gdy spojrzeniem wwiercała się w jego oczy jak dwoma zielonymi świdrami - I bez tego jednak jest wiele rzeczy, które mógłbyś robić. Uczciwie i bez wyrzutów sumienia. Jeśli rzeczywiście chcesz uczciwie żyć, weź swoich przyjaciół i zacznijcie od nowa, jak należy. I nie chcę niczego w zamian. Liczę na to, że jeśli sama się kiedyś zagubię, też znajdę kogoś, kto wyciągnie pomocną dłoń.
Uśmiechnęła się szeroko, przyjaźnie. Prawda była taka, że nigdy nie można być wszystkiego pewnym, nawet jeśli wydaje ci się, że widziałeś już całą możliwą podłość tego świata i nic nie zrobi na tobie wrażenia. Z drugiej strony jednak Suzu nadal pozostawała optymistką i wolała się trzymać szczęśliwszego scenariusza.
Los jednak to przekorna bestia i lubi wystawiać ludzi na próby, ta zaś okazała się dosyć okrutna. Posiniaczone, okrwawione ciałko chłopca zdawało się opadać jakby w zwolnionym tempie, zupełnie jakby sama rzeczywistość nie zgadzała się na zaakceptowanie takiego stanu rzeczy. Słowa Miu zabrzmiały w głowie dziewczyny i było to ostatnim, co zdołała usłyszeć. Pretensje kobiety nie dotarły do niej wcale. Poczucie zagrożenia też nie. Wiedziała tylko, że chce przelać krew ludzi po drugiej stronie brzegu, w tym zaś przeszkadzała jej tylko obecność drugiego z chłopców. Sięgnęła dłonią do pasa i nie odpinając zwoju od szarfy, rozwinęła go na tyle by odpieczętować jeden z ukrytych tam przedmiotów.
- Zgarnij młodego - rzuciła, nie precyzując do kogo.
W jej dłoniach znalazł się wachlarz i od razu przeszła do zamachu. Nie tak dawno temu jeszcze rozmawiała z Yamim o tym, że nigdy nie miała okazji użyć technik wiatru podczas walki. Zaskakujące, że okazał się być świadkiem jej pierwszej próby. Umieszczenie w wachlarzu chakry fuutonu sprawiło, że po agresywnym machnięciu dziewczyny po drugiej stronie rzeki powstało tornado. Nastawione zostało na wyrzucenie w powietrze Liu, może też jego matki, właściwie jednak może nawet było w stanie łyknąć obu drabów biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy stali skupieni w jednym miejscu.
Suzka wiedziała, że Douhito potrafią tworzyć latające istoty ze swej wybuchowej gliny, nie raz widziała ich przelatujących nad pustynią, czasem nawet ścigała się na swej piaskowej chnurce. W tym momencie wszystko zależało od tego, czy lotnik Satoriego powstanie, oraz czy da radę wydobyć chłopca z tornada. Jeśli dziewczyna zauważy problem z tym drugim, technika zostanie zakończona, wiatr się uspokoi i gliniane stworzenie powinno sobie poradzić. Jeśli jednak Liu zostanie odbity bez większych problemów, kunoichi gotowa była dokonać kolejnego zamachu, by ciąć uwięzione tam osoby obracającym się wściekle powietrzem. Trzecia i najmniej prawdopodobna ewentualność była taka, że żaden z jej towarzyszy nie zareaguje, wówczas po wyrzuceniu Liu w powietrze zakończy od razu technikę i postara się złapać go piaskiem przy pomocy reberu, zanim jeszcze dziecko upadnie na ziemię.
W tym wszystkim wysunęła się do przodu tak, by przed sobą mieć już brzeg rzeki, jeśli zaś nie wszyscy zostali wyrzuceni w górę, uwagę dzieliła też na pozostałych. Żadnych więcej zaskoczeń.
Ukryty tekst
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości