Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Biegłem nie przemierzając minęło już około godziny odkąd wyruszyłem, zmęczenie powoli zaczęło dawać mi się we znaki, a krople potu występowały coraz liczniej na moim czole. - Chyba jestem już wystarczająco dobrze rozgrzany, myślę że mogę rozpocząć już główną część treningu
Gdy w swojej głowie doszedłem do punktu w którym byłem już wystarczająco dobrze przygotowany do cięższego etapu treningu to ruszyłem. Ze wszystkich sił najszybciej jak tylko potrafiłem biegłem przed siebie. Obniżyłem środek ciężkości swojego ciała w taki sposób, że miednicę skierowałem ku ziemi. Swoje nogi wyciągałem daleko przed siebie, rękoma pomagałem sobie w celu ustabilizowania ciała. Robiłem to wymachując przed siebie jedną ręką, a drugą za siebie, co chwila zmieniając ich położenie. Ciało pochyliłem do przodu i bez ustanku biegłem, dziesięć metrów, dwadzieścia metrów, trzydzieści metrów, czterdzieści metrów, pięćdziesiąt metrów. Czułem jak coraz płycej oddycham metoda na dwa kroki wdech i dwa kroki wydech przestała mieć już rację bytu. Oddychałem rozpaczliwie próbując wypełnić swoje ciało powietrzem, można było dopatrzeć się w tym jakiegoś schematu jednak z pewnością nie kontrolowanego przeze mnie. Gdy na przebiegłem w ten sposób ze sto metrów zwolniłem z powrotem do truchtu, ciało wróciło błyskawicznie do poprzedniego rytmu. Jedyny problem miałem z wyrównaniem oddechu, musiałem zapanować nad sobą i postarać się jak najszybciej przywrócić pożądany rytm. Serce tez biło jak oszalałe, niestety nie miałem doraźnego lekarstwa na wszystkie te objawy mojego bardzo szybkiego biegu. Jedyne co miałem w ofercie to częste treningi, dzięki czemu ciało powoli przesuwa swoją granicę wytrzymałości przyzwyczajać się do coraz do nowych obciążeń ciała.
Zawróciłem skupiłem chakrę w podeszwach stóp i wskoczyłem na taflę rzeki. Swój bieg kontynuowałem po wodzie, dzięki czemu przy okazji mój trening nie skupiał się już tylko na aspekcie ciała, ale również i siły umysłu. Gdy moje ciało wyrównało wszystkie swoje parametry to ponownie rozpocząłem bieg z największą możliwą prędkością na jaką było tylko mnie stać. Tym razem sprawa nie przedstawiała się tak gładko, gdyż musiałem jeszcze perfekcyjnie panować nad bladoniebieską energią. Na moim aktualnym poziomie wtajemniczenia nie sprawiało mi to większego problemu jednakże rzeczywiście można to było uznać za jakieś utrudnienie.
Podczas swojego treningu przeprowadziłem jeszcze kilkunastokrotną zmianę tempa z szybkiego na wolną, a później z wolnego na szybkie. Na koniec wróciłem do truchtu, ale już znaczniej mniej energicznie i prężnie to wyglądało w moim wykonaniu aniżeli na samym początku. Cóż były to skutki treningu, ale liczyłem się z tym tak samo jak chciałem wzmocnić samego siebie i stać się najzwyczajniej w świecie silniejszy.
Shindo
0 x
Narrator / Myśli / MowaKP | PH | BANKProwadzone Misje:
Gdy bardzo widziałem bramę do osady Shigashi no Kibu to nagle skręciłem w stronę drzew chcąc jeszcze dzisiaj trochę potrenować. Bieg miał zakończyć moją aktywność fizyczną jednak finalnie doszedłem do wniosku, że jeszcze przyda mi się trochę ćwiczeń, co by wzmocnić moje ciało. Z wolna już ni biegnąć dotarłem do najbliższego drzewa, które miało solidnie wyglądające gałęzie. Było to dla mnie bardzo istotna kwestia gdyż zależało mi na tym, aby taka gałąź była w stanie utrzymać mój ciężar ciała. Łapałem się kilku gałęzi, ale większość uroczo trzaskała pod naporem mojego ciężaru tak jak wcześniej przewidywałem taką możliwość. Jednakże w końcu udało się znalazłem obiekt westchnień który był wstanie spełnić moje oczekiwania. Gdy już się złapałem gałęzi która była w stanie mnie utrzymać, to na sam początek poprawiłem chwyt, tak aby nie czuł jak dłonie wyślizgują mi się z trzymanego obiektu. Następnie pracując mocno mięśniami brzucha kołysałem swoim ciałem tak aby utrzymywać się w jednym miejscu. Gdyż przez swój skok, od samego początku lekko bujnąłem się do przodu, co powoduje, ze cały czas moje ciało lekko się kołyszę. Dlatego też przy użyciu mięśni brzucha tak kieruje swoim ciałem, aby każde możliwe wychylenie skontrować. Robiłem to za pomocą chęci wypchnięcia swojego ciała w drugą stronę. Mianowicie jeżeli kierunek mojego kołysania zmierzał do przodu, ja w tym czasie usilnie starałem się mięśniami brzucha skierować swoje ciało w drugą stronę. Oczywiście siłą którą w kładłem w cały ten od górnie ustalony proces nie mógł być większy ani też mniejszy niż pęd z jakim się kołysałem. Brak równowagi pomiędzy siłami z pewnością spowoduje kontynuację tak zwanego bujania się. Ostrożnie dopierając proporcję i siłę w końcu po kilkunastu sekundach udało mi się zatrzymać moje ciało. A wtedy mając cały czas napięte mięśnie brzucha, podnosiłem swoje nogi do góry, aż wraz z tułowiem stworzą kąt dziewięćdziesięciu stopni. Robiłem to powoli, ale ruchem jednostajnym, płynnym niczym fale rozprowadzające się po tafli rzeki. Gdy swoje nogi zdążyłem unieść, na chwilę przytrzymałem je u góry, aby zneutralizować nie pożądane działanie kołysania się. Następnie powoli opuszczałem swoje dolne kończyny, też lekko je hamując przed końcowym wyprostem. Wymagało to ode mnie dodatkowej siły, jednakże nie traciłem jej przy usilnym staraniom się zneutralizowania efektu kołysania się do przodu i do tyłu. Ponieważ gdyby nie akcję które miały temu zapobiec z pewnością tak to by się skończyło. Nie zmordowanie raz, za razem w ten właśnie sposób wykonywałem powtórzenia tego ćwiczenia na mięśnie brzucha.
0 x
Narrator / Myśli / MowaKP | PH | BANKProwadzone Misje:
Niestety zgubiłem rachubę przy swoim ćwiczeniu który przede wszystkim miał służyć wzmocnieniu moich mięści. Dlatego trudno jest mi określić ile dokładnie wykonałem powtórzeń. Jednak skończyłem je robić dopiero w momencie kiedy mięśnie na tyle mnie dotkliwie mnie bolały, że aż to uczucie porażało moje ciało w swojej intensywności doznania. W końcu gdy już nie byłem w stanie oprzeć się temu obezwładniającemu uczucie puściłem swój chwyt i wylądowałem na ziemi. Jednakże doznania po tym ćwiczeniu na tyle mnie dotknęły, że płynnie z pozycji stojącej przeszedłem na klęczki. Lekko zgarbiony, oburącz złapałem się za brzuch i przekierowując ciężar ciała na lewą stronę, padłem na ziemię. Leżałem tak dłuższą chwilę do momentu kiedy ból najzwyczajniej w świecie minął. A gdy już nie pożądane uczucie uleciała z mego ciała wstałem i podjąłem się kolejnego zadania. Mianowicie wziąłem sporą kłodę która akurat leżała nieopodal mnie. Podniosłem ją, ale nie tak zwyczajnie ponieważ zależało mi aby zadbać o moje ciało i nie zrobić sobie w żaden sposób krzywdy. Rozkraczyłem nogi do szerokości ramion, a kręgosłup głównie odcinek lędźwiowy wypchnąłem do przodu. Wszystko po to, aby zbytnio nie uszkodzić swojego ciała. Gdy już moje ciało przybrałem odpowiednią formę do wykonania podniesienia, wykonałem przysiad. Delikatnie obniżając swój środek ciężkości, kłoda znalazła się w zasięgu moich dłoni. Nieomieszkałem tego nie wykorzystać. Z tego tytułu chwyciłem mocno gruby kawałek drzewa które odpadło po czym z nim wstałem. A gdy już byłem na wyprostowanych nogach to jeszcze raz lekko przykucnąłem i wyrzuciłem kłodę do góry. W taki sposób aby zgrabnie wylądowała na moim ramieniu, dobrze się osiadając. Dokonawszy jeszcze kilku poprawek z kłodą na barku rozpocząłem wykonywać wykroki z obciążeniem. Mianowicie szedłem przed siebie, jednak to nie był zwykły spacer tylko ćwiczenia fizyczne toteż wyglądało to niecodziennie. Nogę która szła pierwsza bardzo mocno wyciągałem do przodu, dzięki czemu bez większych kłopotów mogłem sobie pozwolić na przyklęknięcie nogą zakroczną. Moment ostateczny przy takim ćwiczeniu objawiał się w momencie zetknięcia się kolana nogi zakrocznej z podłożem. I tak sobie szedłem raz po raz zmieniając nogę, po jakiejś dłuższej chwili musiałem zmienić ramię w którym przetrzymywałem kłodę. Niestety prawemu barkowi zaczął doskwierać na tyle uprzykrzający ból, że w końcu się poddałem i przełożyłem sobie belę drewna na drugie ramię. Dzięki takiemu zabiegowi wykonałem dwa razy więcej powtórzeń. Na moje szczęście nogi były o wiele wytrwalsze aniżeli ramiona, dlatego mogłem sobie pozwolić na w miarę sprawiedliwe potraktowanie dwóch części ciała.
Krótki wygląd: Bardzo delikatne żeńskie rysy twarzy. Ostre zęby. Blada skóra typowa dla urodzonych w Kantai. Średniej długości białe włosy z delikatnym niebieskim odcieniem. Pomalowane na pomarańczowo oczy.
Widoczny ekwipunek: Rękawica łańcuchowa na prawej ręce Rękawica łańcuchowa na lewej ręce Kabura na lewej nodze Kabura na prawej nodze Duża torba na plecach
Ryukuro wybrał się poza miasto, szukając odosobnionego miejsca do treningu. Opuścił utarte ścieżki i skierował się ku rzadziej uczęszczanym terenom na skraju lasu. Gdy wreszcie dotarł do polany, otoczonej gęstymi drzewami, spojrzał na swoje nowe ostrza przytwierdzone do rękawic łańcuchowych. Sprzęt wykonany na specjalne zamówienie błyszczał w promieniach porannego słońca. Głęboko odetchnął. Był gotów, by opanować nową technikę, którą samemu zaplanował. Gdy inni uczyli się potężnych jutsu opartych na niebieskiej energii on specjalizujący się w walce łańcuchami musiał iść w kierunku bezczakrowych ataków. No może nie musiał, ale to było najbardziej efektywne zagospodarowanie jego możliwości. Zwłaszcza, że potrzebował czegoś naprawdę mocnego żeby móc być jednoosobową armią na usługach mafii.
ROK 394
Gdy wyszedłem ze sklepu z wyposażeniem ruszyłem prosto w znane mi bardzo dobrze miejsce. Udałem się nad rzekę gdzie już niejednokrotnie ćwiczyłem w tamtych okolicach. Dzisiaj również planowałem tam ćwiczyć, tak jak już wymyśliłem to o poranku, chciałem poświęcić swoją uwagę aspektowi duchowemu. Zależało mi na tej części ponieważ czułem, że w porównaniu do mojego ciała to właśnie nad tą składową wyznaczającą dobrego shinobi`ego powinienem się skupić. Po kilku chwilach zawędrowąłem tam gdzie zawsze, w bardziej ustronne miejsce, tam gdzie rzeka skręcała w leśną gęstwinę.
Ukryty tekst
Gdy zapadł zmrok postanowiłem wrócić do domu po udanym treningu
0 x
Narrator / Myśli / MowaKP | PH | BANKProwadzone Misje:
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzuChakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skrytaPH Bank WT