Post
autor: Yoru » 1 sie 2020, o 21:59
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Yoru [夜 - noc]
NAZWISKO: Dōkeshi
KLAN: Haretsu
PRZYNALEŻNOŚĆ: X
WIEK [DATA URODZENIA]: 17 [23.08.372]
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 183 cm | 84 kg
RANGA: Wyrzutek D
APARYCJA
WYGLĄD: Yoru jest młodym chłopakiem, może wręcz mężczyzną mierzącym 183 centymetry i ważącym nieco ponad 84 kilogramy. Na jego ciele widać dość dobrze wyrzeźbione mięśnie. Nic szczególnie wielkiego, lecz bez napinania można bez problemu dostrzec większość z nich. Nigdy szczególnie ich nie trenował, po prostu tryb życia sprawił, że takie są. Posiada okrągłą twarz z wysokim czołem, zakończoną lekko wystającym, kwadratowym podbródkiem. Większość jego czoła zakryta jest średniej długości, szarobrązowymi włosami. Tęczówki jego oczu również są brązowe, a zaraz pod nimi znajduje się mały, zgrabny nosek i niewielkie usta. Do tego, na jego twarzy ujrzymy dwie dosyć gęsto zarośnięte kreski, które są jego brwiami oraz małą, podłużną bliznę pod prawym okiem, lekko zachodząca na policzek. Mówiąc o nich, posiada na swoim ciele parę innych oznak trudnego życia. Przez cały jego brzuch przebiega podłużna, pozioma blizna stworzona przez cios mieczem, a na obu rękach posiada wiele pomniejszych blizn, zadrapań i innego rodzaju ran, lecz są one prawie zawsze przykryte bandażami. Pomimo częstego kontaktu ze słońcem jego karnacja jest dosyć blada.
UBIÓR: Sposób życiu Yoru nie pozwala mu na posiadanie różnych, eleganckich lub nie, strojów. Posiada jedno ubranie, które spełnia trzy najważniejsze warunki. Jest proste, wygodne i praktyczne. Tak na prawdę składa się z dwóch najważniejszych elementów - płaszcza i spodni. Ten pierwszy - długi, prawie dostający do ziemi, jest koloru grafitowego. Posiada kaptur i dość długie rękawy, zakrywające mu całe ręce i część dłoni. Zapinany jest na pięć białych guzików, od góry do dołu, nie posiada żadnych upiększeń ani udziwnień. Brak w nim również kieszeni. Nie nosi pod nim żadnych dodatkowych ubrań, jest to jego jedyne wierzchnie okrycie. Spodnie - również koloru grafitowego - są to najprostsze materiałowe spodnie. Posiadają cztery kieszenie - po dwie z przodu i z tyłu. Przepasane są najzwyklejszym sznurem, zawiązanym z przodu. Jego obie ręce, całe wraz z dłońmi, zazwyczaj pokryte są bandażami. Zdejmuje je tylko na moment walki. Pod płaszczem, nisko na plecach wręcz zaraz nad pośladkami, nosi dużą, beżową, materiałową torbę. Zawsze się przydaje, gdyż na ulicy często można wpaść w posiadanie czegoś wartościowego. Dodatkowo zawsze ma przy sobie białą, jedwabną chustę, którą kiedyś udało mu się zdobyć. Zakłada ją na twarz, zakrywając ją od brody aż ponad nos, w momencie gdy jeszcze bardziej chce zmniejszyć swoją rozpoznawalność. Na szyi młodzieńca ponadto ujrzymy naszyjnik składający się ze sznurka i srebrnej przywieszki w kształcie półksiężyca.
ZNAKI SZCZEGÓLNE:
Mała, podłużna blizna pod prawym okiem
Długa, pozioma blizna idąca wzdłuż całego brzucha
Ręce przez większość czasu zakryte bandażami
Twarz niekiedy zakryta białą, jedwabną chustą
Kawałek sznurka ze srebrną przywieszką półksiężyca zawieszony na szyi
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER: Ciężkie życie zdążyło już pozostawić swe piętno na dosyć młodym Yoru. Sprawiło, że na co dzień jest osobą dosyć chłodną, spokojną i cichą. Choć nie zawsze taki był. Za młodu był bardzo towarzyski. Uwielbiał bawić się i figlować z innymi, wręcz wszędzie go było pełno. Niestety utrata bliskiej osoby i życie w samotności od najmłodszych lat sprawiły że stał się inny. Chce przetrwać. Niekiedy współpracuje z innymi dzieciakami żyjącymi na ulicy. Jest bacznym obserwatorem otaczającego go świata zwracając przy tym uwagę na najmniejsze detale. Można rzec, że jest to po części jego hobby. Dostrzegać to, czego inni nie widzą na pierwszy rzut oka. Nienawidzi marnować czasu, chociaż żyjąc na ulicy ma go wiele, uważa że kiedyś może mu go zabraknąć. Uwielbia spędzać czas na świeżym powietrzu, spacerując po lasach i łąkach, podziwiając przy tym ich piękno. Noce często spędza na obserwowaniu nieba. Dodatkowo jedną z jego ulubionych czynności jest branie gorących kąpieli w publicznych łaźniach. Ponadto Yoru jest osobą bogobojną. W szczególności cześć oddaje bogowi Daikokutenowi, wierząc że w najcięższych chwilach, pomoże mu zdobyć środki potrzebne do przetrwania. Wieczory lubi spędzać w różnego rodzaju karczmach i zajazdach. Pomimo młodego wieku nie stroni od alkoholu. Jego ulubionym rodzajem trunków jest Awamori, natomiast jeśli mówimy o napojach bezprocentowych jego zdecydowanym faworytem jest herbata z mięty. Choć nie zawsze posiada fundusze na napitek to i tak zazwyczaj znajdzie jakiś sposób, aby nie siedzieć o suchym pysku. Po alkoholu natomiast charakter młodzieńca ulega zmianie. Można powiedzieć, że wtedy spod jego oziębłej warstwy, wychodzi towarzyski Yoru z młodzieńczych lat. Uwielbia wtedy rozmawiać z innymi i uprawiać przy tym hazard. Jego ulubioną grą hazardową są kości. Dodatkowo Yoru jest typem kobieciarza. Najbardziej właśnie widać to podczas wieczorów zakrapianych alkoholem. Uwielbia być w towarzystwie kobiet, podziwiać ich wdzięki i prowadzić z nimi rozmowy na przeróżne tematy. W dzień cecha ta lekko zanika, chociaż chłopak i tak nie pogardzi towarzystwem płci przeciwnej.
NAWYKI:
Obserwuje otaczający go świat, próbując wyłapać jak najmniejsze detale
Niektóre noce spędza na oglądaniu nieba
Wieczory często spędza w karczmach, bądź innych zajazdach nie stroniąc od alkoholu
Przynajmniej 2 razy w tygodniu bierze gorącą kąpiel w łaźniach
Strzela palcami prawej dłoni
Gdy zastanawia się przez dłuższy czas splata ze sobą palce obu dłoni, aby oprzeć na nich brodę
NINDO: "Przetrwać."
HISTORIA: ~~~
...akcja, już kolejna z wielu, nie miała różnić się niczym od innych. Yoru i paru innych młodzików żyjących na ulicach wybrali się na, tak jak to oni lubili nazywać, łowy. Słońce kończyło zachodzić za horyzont, większość mieszkańców wioski właśnie pogrążała się we śnie. Idealna okazja, aby zarobić. W szemrany sposób, ale nie można było ich winić. Życie na ulicy potrafiło dać w kość, więc każdy rodzaj zdobycia monet na przetrwanie był dla nich dobry. Udali się na skraj lasu. Weszli paręset metrów w głąb niego i zatrzymali się z boku drogi. Musieli uzgodnić plan. Zajmowało to maksymalnie parę minut, bo każdy z nich był do siebie podobny. Część szajki była wabikiem, reszta atakuje z zaskoczenia. Yoru jako najstarszy z obecnych był odpowiedzialny za przydzielenie ról.
- Ja dziś będę przynętą. Reszta zachodzi ofiarę. Obezwładniamy, bierzemy co się da i uciekamy w las. Nikt ich nie zna tak dobrze jak my. Spotkamy się na obrzeżach parku. - kilka prostych zdań i już każdy wiedział co robić. Zajęli odpowiednie pozycje i zaczęli czekać. Nie mieli żadnej pewności, że ktoś jeszcze będzie zmierzał do osady. Robiło się dość późno, więc szanse były coraz bardziej znikome. Ale oni mieli czas...
~~~
Minęło kilka minut, Yoru powoli zaczynał zagłębiać się w swoich myślach, gdy nagle z daleka nadleciał dźwięk koni uderzających kopytami o podłoże. Był to dobry znak. Może właśnie za moment miał ujrzeć wóz kupiecki, który już dawno powinien być w wiosce, ale z nieznanych powodów był spóźniony. Młodzieniec rzucił szybko wzrokiem na swoich kompanów, wyjął z kieszeni spodni chustę w białym kolorze i założył ją na twarz, tak aby zasłaniała ją od brody ponad sam nos. Schował swoją głowę pod kapturem grafitowego płaszcza i położył się na drodze, blisko jej środka. Tak, aby przejeżdżający na pewno go zauważył, lecz w razie potrzeby mógł łatwo odskoczyć na bok i uniknąć stratowania przez biegnące konie.
- Pomocy, niech ktoś mi pomoże... proszę. - zaczął nawoływać, robiąc odpowiednie przerwy między poszczególnymi wyrazami, tak jakby był ranny. Powóz po chwili zbliżył się i zatrzymał parę metrów od niego. Mężczyzna, który go prowadził zsiadł z niego i powolnym krokiem zaczął zbliżać się do leżącego chłopaka. Mamy to... - pomyślał, jednocześnie wyciągając z torby, znajdującej się na jego plecach, kunai. Mężczyzna zbliżył się już na niewielką odległość, gdy Yoru szybko podniósł się z podłoża. Pozostała już ostatnia prosta. Przyłożyć broń do gardła i sprawa powinna być załatwiona. Chłopak dobrze się jeszcze nie wyprostował, trzymając kunai w ręku, gdy nieznajomy znikąd wymierzył mu szybki cios mieczem.
~~~
Ocknął się dopiero po paru sekundach, leżąc pod drzewem kilka metrów dalej. Ostrze broni przeleciało idealnie wzdłuż całego brzucha Yoru. Nie wyglądało to najlepiej. A bolało jeszcze gorzej.
- Nie ze mną takie sztuczki... - rzucił nieznajomy, opierając się o duży kamień stojący naprzeciwko chłopaka.
- ..zostawili Cię. Cała Twoja szajka. Uciekli, gdy tylko zobaczyli jak krew powoli zaczyna wyciekać z Twojego ciała. Banda tchórzy i tyle. - dodał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Dobrze zrobili.. - rzucił Yoru spluwając przy tym krwią z ust.
- ...podstawowa zasada przetrwania, lepiej stracić jedno życie niż pięć. - dokończył wpatrując się w naszyjnik zwisający na szyi mężczyzny.
- Spodobała Ci się moja błyskotka, co? Zwykłe badziewie, nic nie warte. Wiesz... mam taką tradycje, zawsze przed śmiercią przeciwnika lubię dowiedzieć się kim jest, usłyszeć jego historię. Jak będzie tym razem zależy tylko od Ciebie.
- A co mam do stracenia. - rzucił młody, po czym kontynuował.
- Na świat przyszedłem piętnaście wiosen temu. Ojciec. Hm... sam nie wiem kim był, nigdy go nie poznałem i raczej już nie poznam. Matka. Była zwykłym kupcem, raczej nikim specjalnym. Podróżowała po świecie z innymi ludźmi pełniącymi ten sam zawód, handlując najróżniejszymi towarami, a ja podróżowałem razem z nią. Od małego nie miałem swojego miejsca na Ziemi, a jedyną bliską mi osobą była matka. Nikogo innego nie miałem. - tutaj zatrzymał się na chwilę. Potrzebował przerwy spowodowanej bólem, który odczuwał, ale także napływem przykrych wspomnień.
- No właśnie, była.. Zmarła parę lat temu... Niestety pamiętam ten dzień doskonale. Wraz z całą grupą kupców przybyliśmy do jednej z mniejszych wiosek znajdujących się na obrzeżach Daishi. Dzień nie różnił się zbyt wiele od innych, jedni przychodzili coś sprzedać, inni chcieli coś nabyć. Po wielu godzinach przestanych w letnim słońcu nastał czas na odpoczynek. Wszyscy udali się do karczmy, jedynej w tamtejszej wiosce. Nic wtedy jeszcze nie zapowiadało, że wieczór ten będzie inny. Po skończonym posiłku każdy zasiadł do różnych stolików w celu umilenia sobie tego wieczoru. Niektórzy upijali się najróżniejszymi alkoholami, innymi uprawiali hazard, a jeszcze innym wystarczyła tylko zwykła rozmowa. Pomimo młodego wieku zawsze zostawałem z nimi. Nie uczestniczyłem w ich zabawach, ale zawsze lubiłem się im przyglądać. W pewnym momencie, pomimo zakazu matki, opuściłem karczmę. Często tak robiłem, gdy nie widziała. Chciałem tylko usiąść na świeżym powietrzu i pooglądać niebo w nocy. Uwielbiałem ten widok, dlatego to robiłem. Wdrapałem się na czubek niewielkiego drzewa rosnącego nieopodal lokalu. Widziałem stamtąd wszystko co potrzebowałem, piękne, gwieździste niebo oraz wejście do karczmy, na wypadek gdyby matka zauważyła, że mnie nie ma i zaczęła mnie szukać. Przyglądałem się niebu przez parę minut, gdy usłyszałem, że kolejni goście wchodzą do karczmy. Nic w tym dziwnego nie było. Noc była jeszcze młoda. Oj, jak bardzo mogłem się wtedy mylić. Minęło parę chwil, a ze środka budynku zaczęły napływać najróżniejsze krzyki, wrzaski i dźwięki tłuczonego szkła. Nie zdążyłem zejść z tego cholernego drzewa i podbiec do okna, a było już prawie po wszystkim. Gdy spojrzałem przez okienko bandyci, którzy przed momentem wparowali do karczmy, kończyli mordować osoby znajdujące się w środku. Zdążyłem idealnie, aby zobaczyć jak mordują moją matkę. Nic tam było po mnie. Wiedziałem, że nic nie mogę zrobić, musiałem ratować siebie. Musiałem przetrwać. - znowu przerwał i spojrzał tym razem w niebo. Grymas na jego twarzy został na chwilę przerwany uśmiechem.
- Ładne dzisiejszej nocy mamy niebo... Widzisz, teraz jestem dzieckiem ulicy żyjącym w Seiyama'ie. Jednym z wielu. Próbujemy przeżyć, na wiele różnych sposób. Niekiedy pomagamy mieszkańcom, niekiedy kradniemy. Jedni z nas mają lżej, inni niestety muszą posuwać się do drastycznych środków. Sprzedając własne ciało pomimo młodego wieku, czy nawet mordując. Niekiedy sobie pomagamy, lecz nie zawsze... Taka jest moja historia i moje życie. - zakończył spoglądając się w oczy swojego przeciwnika.
Na twarzy nieznajomego nie było widać śladu litości. Stał z takim samym wyrazem twarzy takim jak przedtem. Yoru tego się spodziewał. Nie oczekiwał nagłej zmiany planów mężczyzny. Chociaż nieznajomy zrobił coś nieoczekiwanego. Zdjął swój naszyjnik, który był kawałkiem sznurka z zawieszoną srebrną przywieszką w kształcie półksiężyca i podszedł z nią do rannego młodzieńca.
- Masz, abyś nie mówił, że zostawiłem Cię z niczym... - powiedział zakładając wcześniej wspomniany naszyjnik na szyję rannego - ...ale to i tak Twój... - nie zdążył dokończyć... Dłoń chłopaka zdążyła powędrować do szyi napastnika i wytworzyć najpotężniejszy wybuch jaki tylko potrafił, gdy ten się nachylił.
- Koniec... zakładam że chciałeś powiedzieć koniec. - rzucił Yoru, zalany krwią swoją oraz przeciwnika, pozostając jako jedyny żywy z dwójki rozmówców...
*któregoś letniego wieczoru, rok 387
~~~
WIEDZA
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Grafitowy płaszcz założony na siebie
20 metrów bandaży owinięte na obu dłoniach i rękach
Ukryty tekst
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: 紙幣
PH: パワー
MISJE (dla klanu / inne):
D - 0 | 1
C -
B -
A -
S -
WYPRAWY:
EVENTY: X
PREZENT OD ADMINISTRACJI: X
0 x