Sny, koszmary. W nich Tsui zakochuje się w kobiecie, która go oszukuje i rani. Często pod koniec snów zabija go.
"Próbujesz ocalić każdego..."
Czy pocałowałeś kiedyś kogoś tak mocno, że nie mogłeś zostać przy życiu?
Gdy ktoś znika z naszego życia tak nagle, mam wrażenie, jakby nigdy nie istniał. To wrażenie jest najbardziej przerażające, jeszcze gorsze od samej straty. Masz wrażenie, że ten ktoś po prostu przyśnił. Bardzo kochałem tę osobę, ale teraz gdy jej nie ma, sam nie wiem, kim naprawdę była. Kiedy rozmawialiśmy całymi nocami o braku sensu, o lękach, o przyszłości. Czy była wtedy prawdziwą osobą? A może była właśnie sobą, wtedy gdy już jej nie rozumiałem, gdy wiedziałem, że jest wokół niej jakiś inny świat, do którego nie ma zamiaru mnie wypuścić. Gdy mówiła rzeczy, które były jak skaczący mi po głowie dresiarz. Gdy nie wiedziałem już, czy tak bardzo ją kocham, czy tak bardzo jej nienawidzę. Czy jedno i drugie?
Kiedy patrzyłem na nią, świat stawał w jednym miejscu, ale tylko do pewnego momentu. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nigdy z nią nie będę. Nienawiść rosła we mnie z każdym dniem. Wciąż jednak budziłem się tylko po to, by znów ją ujrzeć. Uzależniłem się od niej. Nie była już tylko moją miłością, stała się moją obsesją. Zniewoliła mój umysł, Lecz teraz, kiedy już jej nie ma, nie czuje już nic poza rozczarowaniem. Żałuje jej, tego, czego nie zrobiłem, tego, czego nie zrobiłem dla niej. Kocham jej wyobrażenie, nie ją samą.
Chciałem, żeby zniknęła z mojego życia, żeby już nigdy jej nie było. Pojawiała się jednak dalej, prześladowała mnie w snach. W koszmarach. Czekała tam na mnie zawsze. Za każdym razem chciałem do niej podejść. Za każdym razem nic nie mówiła. Za każdym razem przeszywała mnie swoim pustym wzrokiem. Za każdym razem chciałem ją dotknąć. Za każdym razem czułem jej zimną skórę. Za każdym razem była tym, czego nigdy niedane było mi posiąść. Za każdym razem znikałem ja, nie ona. Za każdym razem.
Przekroczyłem coś w rodzaju niewidzialnej linii. Jestem w miejscu, o którym nawet nie myślałem, nawet nie wiem, jak się tu znalazłem. Dziwnie się tutaj czuje, pozorne poczucie bezpieczeństwa nasila wewnętrzny strach, strach przed samym sobą. Jest jak narkotyk, uzależniłem się od niej, a teraz ona zabija mnie powoli. To było morderstwo idealne. Sprawiła, że czuje się wyjątkowy, nasze rozmowy, poczułem się kochany i do niej przywiązany. A ona nagle odeszła.
Trzymaliśmy się za ręce w ciemności, mimo to ciemność nie znikła. Zło dalej było dookoła. Koszmary wciąż trwały. Kiedy trzymaliśmy się za ręce, nie czułem się bezpiecznie, czułem się po prostu lepiej. Wtedy powiedziała „ Jestem, tu kocham Cię ". Jestem. Powiedziała „ Nigdy Cię nie opuszczę ". Skłamała, ale wtedy, w ciemności jeszcze tego nie wiedziałem.
Tam, gdzie raz płynęła rzeka,
bo wszystko musi się kiedyś skończyć,
tam już nikt na nikogo nie czeka,
teraz muszę do Ciebie dołączyć.
Udawałem. Udawałem, że świat jest idealny, a ból i cierpienie są mi obce. Obudziłem się. Obudziłem się, a koszmar wciąż trwał, tylko teraz byłem samotny. Cierpiałem. Cierpiałem, bo kochałem, nie wiedząc, czy ona mnie kocha. Bałem się, że ją stracę. Bałem się jej.
Czasami myślisz, że gdyby świat miał się skończyć właśnie teraz, byłbyś na to gotów, ale czy naprawdę. Dla mnie świat skończył się nie wraz z jej odejściem, skończył, kiedy nagle pojawiła się w moim życiu, jak niespodziewany cud albo klątwa. Wtedy nie wiedziałem kim dla mnie będzie. Wiedziałem jednak, że nic już nie będzie takie samo jak kiedyś.
Bałem się zmian, ale bałem się, że się nie zmienię.
Wraz z upływem czasu moje rany zaczęły się leczyć. Z każdym dniem było jej mniej. Jak to możliwe, że kiedyś obiecałem sobie, że będzie ze mną na zawsze. Próbuje ją zatrzymać w myślach, ale nie mogę mieć jej w życiu. Wciąż pamiętam nasze najwspanialsze chwile, zimny dotyk, głos bez emocji. Zastanawiam się, kiedy to się zaczęło. Liczyłem na niekończącą się miłość? A co z nią. Czu już wtedy była gotowa wcielić swój plan w życie, czy myślała, że będę jej sposobem na ucieczkę od problemów. Jakie emocje nią kierowały, kiedy wprowadzała mnie w swoją pułapkę. Teraz, myślę, że była świadoma tego, co się stanie. Tylko dlaczego jej ufałem.
".. ale kto ocali Ciebie?"