Kyasupa Nagai

Kyasupa Nagai

Kyasupa Nagai

Post autor: Kyasupa Nagai »


Dane personalne:
Imię: Kyasupa
Nazwisko: Nagai
Klan: nd
Wiek: 15 lat
Rok urodzenia: 370
Płeć: Shinobi
Wzrost | waga: 167cm | 52kg
Ranga: Dōkō
Miejsce zamieszkania: Samotne Wydmy. Prowincja Atsui
Aparycja:
Wygląd: Kyasupa nie wyróżnia się z tłumu praktycznie niczym - jest średniej wielkości, jak na swój wiek. To samo tyczy się wagi. Ciemne, wręcz czarne włosy, odziedziczył po ojcu. I po zmarłym bracie. Dzięki nim swobodnie może zasłonić swoje oczy, co nie zawsze podoba się jego matce ("Chłopcze, idźże w końcu do tego fryzjera, bo ja ci obetnę te włosy jak tylko pójdziesz spać!"). Właśnie. Oczy. Niebieskie. Początkowo, jak to chyba każde dziecko na pustyni, jego oczy miały ciemniejszy odcień. To jednak się zmieniło i teraz młody Nagai jest jednym z niewielu ludzi Samotnych Wydm który nie posiada brązowych, ewentualnie czarnych, tęczówek. Częsty uśmiech na twarzy i dołeczki przy rogach ust to coś, co bardzo często pojawia się na twarzy dzieciaka. Równie charakterystyczna jest stosunkowo duża blizna po nieprzyjemnym oparzeniu wrzącą wodą znajdująca się w dolnej części tułowia i przechodząca aż do uda. Stopy za to są stosunkowo większe niż u rówieśników - taki rozmiar większy. Nie więcej rzecz jasna! Nikt nie chciałby mieć płetw!
Ubiór: Kyasupa jest raczej monotematyczny jeżeli chodzi o ubiór. Co prawda ma kilka kolorowych ciuchów w szafie, jednakże zdecydowanie przeważa kolor czarny i biały. Lubi luźne, przewiewne koszulki, które są niezbędne przy tej dziennej temperatury przypominającej tą w samym piekle. Krótkie, ciemne spodnie dochodzące troszeczkę poniżej kolan. Nie często widać go w spodniach pełnych. Jak już wcześniej wspomniałem, temperatura nie zawsze na to pozwala. Jednakże, jeżeli tylko może sobie na to pozwolić (niższa temperatura lub też jakaś istotna uroczystość), chłopak lubi założyć na siebie białą koszulę i coś, co przypomina ciemniejszy sweterek. Wtedy też i krótsze spodenki nie są na miejscu - w ich miejsce wchodzą długie, do kostek, spodnie tego samego odcienia. Stara się nie ruszać z domu bez niewielkiej torby na ekwipunek ulokowanej na lewym pośladku tak, by lewa, silniejsza ręka, miała do niej lepszy dostęp. Na głowie nosi różne kapelusze. Ulubionym jest ten słomkowy, który daje skuteczną ochronę przed słońcem.
Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu w okolicach lewej strony miednicy przechodząca aż do uda.
Osobowość:
Charakter:
Kyasupa to wyjątkowy nastolatek – wiele sytuacji z jego dotychczasowego życia mogłoby być świetnym tematem na fabułę filmów akcji o których głośno będzie dopiero za kilkadziesiąt, a może nawet i kilkaset lat. Łatwość z którą przyciąga wszelakie problemy i kłopoty jest wręcz niesamowita. Dość powiedzieć, że w trakcie jednego miesiąca został uprowadzony i cudem ocalony, że spotkał potężnego nukenina dla którego zabicie nastolatka jest jak pstryknięcie palcami, czy też oparzył się wrzątkiem na tyle mocno, by ślad po tym wydarzeniu został już na całe życie. No i pies go zaatakował. Cholerne szczęście. Mimo tych wszystkich nieprzyjemności chłopak nie miał zamiaru bać się świata. Wręcz przeciwnie – niekiedy odwaga, spotęgowana dużymi pokładami głupoty i lekkomyślności, pcha go w coraz to gorsze miejsca i sytuacje. Doskonale wie o tym, że kiedyś słono za to zapłaci. Wierzył jednak głęboko w to, że zanim do tego dojdzie, stanie się kimś wielkim. A marzenie, choć dalekie realizacji, wydaje się już planem. Czymś stuprocentowo pewnym i zaplanowanym dla niego przez boginię Amaterasu.
Trzeba przyznać, że młody Nagai (zresztą jak znaczna część jego rodziny) nie jest typowym mieszkańcem Samotnych Wydm: przecież cały świat doskonale wie, że pustynni ludzie nie przepadają za obcymi. A Kyasupa widzi w nich okazję by zaspokoić swoją ciekawość. Historie z Morskich Klifów, czy też z Prastarego Lasu, ocierają się o bujdy. Z drugiej jednak strony niejednokrotnie dostrzegł zdziwioną minę turystów, którzy pierwszy raz pojawią się na pustyni. Ten świat jest na tyle dziwny, że w nim jednym wszystko może być całkowicie na odwrót. Właśnie dlatego nastolatek chciałby odwiedzić wszystkie krainy i zwiedzić każdą stolicę!
Mówi się, że to jesień jest najbardziej melancholijną, czy też smutną porą roku. Wszędzie, na całym świecie, prawdopodobnie tak właśnie jest. Jednakże nie tutaj… Dla ludzi mieszkającym na piasku takim czasem jest lato – to wtedy wspomina się wszystkich tych, których pochłonęła pustynia. Smutna atmosfera udziela się każdemu obywatelowi, a w szczególności naszemu bohaterowi. Kilka lat temu stracił starszego brata podczas jednej z misji ninja. Czy to jest główny powód dla którego chłopak chce zostać wojownikiem? Dowiedzieć się co się stało i pomścić śmierć brata – ta myśl towarzyszy mu często podczas gorszych dni i chłodnych nocy. Ostatnio coraz częściej. Na szczęście nie przeszkadza mu to na co dzień w byciu bardzo radosną osobą. Emocjonalność to mocna strona najmłodszego Nagaia – gdy jest szczęśliwy potrafi cieszyć się jak nikt inny, jednakże gdy pojawi się złość… niewiele rzeczy i osób może zatrzymać go przed destrukcją lub autodestrukcją. Dodajmy do tego jeszcze częste zmiany nastroju, ufność w stosunku do innych ludzi, szczerość, honor i trochę lenistwa. I taki właśnie jest Kyasupa Nagai. Wypisz, wymaluj.
Nawyki: Pukanie się po czole dwoma, złączonymi palcami – wskazującym i serdecznym; nerwowy uśmiech w razie kłopotów
Nindo: „Kiedy już zmokłeś, nie boisz się deszczu”
Historia:
Końcówka jesieni. Noc.
Dwoje ludzi, kobieta i mężczyzna, śpią w wygodnym, dwuosobowym łóżku szpitalnym. Chłód zaczął dawać o sobie znać, toteż gruba kołdra była na swoim miejscu. Na świecie dzieje się wiele złych rzeczy – mężczyzna, znany chirurg, wie czym jest ból i cierpienie. Otwarte złamania, wnętrzności wylewające się z ciała, strzały i noże wbite w różne jego części... To wszystko już widział, tego wszystkiego dotykał. Lekarz doskonale to wszystko zna. Na szczęście tych dobrych rzeczy również jest całkiem sporo. Jedna wydarzyła się kilka godzin temu, w tym właśnie szpitalu, a rezultat leżał na piersi kobiety. Mała kuleczka, mały chłopiec, który jest tak wykończony, że przez najbliższe miesiące głównie będzie spał. Otworzył właśnie oczy. Nie rozumie jeszcze niczego. Dwukrotnie murgnął. Duże, niebieskie oczy, były gwarantem miłości. Miłości którą odda rodzicom. Już otwierał usta. Poczuł, że jest mu niewygodnie. Chciał, żeby ktoś mu pomógł. Bał się, że coś sobie zrobi. A nie chciał tego. Miał zamiar krzyczeć tak, by oboje wstali i zainteresowali się dzieckiem. Oczywiście nie wiedząc o co mu chodzi. Pewnie zaczęliby mocno główkować. Może podaliby jedzenie albo wzięli na ręce i zrobili kilka kroków po pomieszczeniu? Nieważne. Mały Kyasupa zapomniał o tym. A dwie sekundy później czuł się znowu w najbardziej komfortowej pozycji. Zasnął.

Dziesięć lat później. Lato.
Ktoś wali w drzwi naszego domu. Mimo, iż mieszkam na piętrze, wszystko słyszę doskonale. To nie pierwszy raz gdy ojciec zostaje wezwany do szpitala. Zaspany, przewróciłem się na plecy. Podniosłem się na łokciach i zerknąłem za okno. Noc. Daleko jeszcze do świtu. Pierwsza? Może wpół do drugiej? Kto wie. Robi się chłodno. Ziewnąłem i wstałem na równe nogi. Ojciec już był przed drzwiami. Otwierał je. Ja za to stwierdziłem, że pragnienie robi swoje i muszę wypić trochę wody. Bukłak widziałem ostatnio chyba w pokoju brata… Nie obrazi się, no nie? W sumie nawet się nie dowie – przecież jest na jakiejś misji. Szczęśliwy, że nie muszę schodzić na dół do kuchni, przeszedłem ledwie kilka kroków. Nie skupiałem się na rozmowie. To nie są rzeczy które interesują dziesięciolatków. Bukłak już w dłoni. Zatrzymałem się, bo wydawało mi się, iż usłyszałem głuche uderzenie. Ciekawość wzięła górę. Podniesiony głos ojca. I zdanie, które zmieniło moje życie:
- Jestem nalepszym chirurgiem, a to jest mój syn! Nie obchodzi mnie etyka zawodowa! To ja będę go operował! Czy ci się to podoba, czy nie!
Coś się stało. Słyszałem, że ta misja jest zupełnie inna niż wszystkie poprzednie. Brat trąbił o tym od kilku dni, więc ciężko byłoby o tym nie wiedzieć. W pewnym momencie zaczął nawet mnie irytować. Ile można?! A teraz? Teraz coś mu się stało. Znam jednak ojca – jeżeli zejdę i będę starał się dowiedzieć czegoś za wszelką cenę, zostanę oddelegowany do pokoju, a prawda wyjdzie dopiero „w swoim czasie”. Do tego jest on najlepszym chirurgiem w okolicy, a jego umiejętności są na najwyższym poziomie! Na pewno uda mu się pomóc. Może tak naprawdę to nie jest nic poważnego? Cholera, on jest tak rozemocjonowany, że może rzeczywiście ktoś inny powinien się tym zająć? Za dużo myśli… Zdecydowanie za dużo ich. Muszę się uspokoić i zaufać. Ojciec wie co robi. A teraz nie czas bym mu przeszkadzał w jakikolwiek sposób.
Sześć dni później.
Obudziłem się wcześniej niż miałem? Dziwne. Nie wiem chyba nawet kiedy ostatni raz do tego doszło… Z drugiej strony czy ja jakkolwiek pospałem? Wydaje mi się, że ciągle się budziłem. Coś mi się śniło chyba. Czerwień. Czerń. Krzyk… Cholernie realistyczny był ten sen, co nie? Pewnie jak tylko zobaczę się z chłopakami z podwórka, to im wszystko opowiem. Był tam ktoś, kto umierał. Miał może ze dwadzieścia lat. Ciemne włosy, czarne oczy. Miecz na plecach – taki duży, dwuręczny. Jeszcze stał, a ja widziałem go twarzą w twarz. Uśmiechał się, gdy ostrze miecza przeszywało jego serce. Napastnik zaatakował od pleców, ale jego oczu już nie widziałem. Tylko ten mroczny uśmiech na twarzy wyglądający znad barku.
To był Din. Mój brat. Dlatego muszę wstać dzisiaj tak wcześnie. To jego ostatnia podróż… W sumie już pogodziłem się z tym, że nigdy nie zobaczę brata. Ale co będzie, jeżeli rozpłaczę się w otoczeniu tych wszystkich ludzi? Przecież obiecałem sobie, że go pomszczę. A kto uwierzy mazgajowi, który nie potrafi powstrzymać własnych łez? Kyas, weź się w garść! Odprowadź go jak należy!
Trzy lata później. Końcówka jesieni.
Święto ku czci Hotei’a – boga wszelakich artystów, rzemieślników, kupców oraz gejsz. Bardzo lubię ten dzień. Co roku wracamy po nim bardzo późno do domu. Wszelacy połykacze ognia czy zaklinacze zwierząt zjeżdżają się do miasta i pokazują to, co mają najlepsze do zaprezentowania. Rok temu był taki gość, który walczył z wężem na gołe pięści! Oglądałem ten pojedynek z ojcem. Przyglądając się ruchom mężczyzny zrozumiałem, jak bardzo ważna jest szybko i zręczność. Niejednokrotnie byłem przekonany, że gość już przegrał, jednakże zawsze umiał wyjść z opresji. Ostatecznie pokonał zwierzę, a szybkości jego rąk dorównywała tylko szybkość jego umysłu. W tym roku podobno również ma być, ale nie chcę mu się przyglądać znowu przyglądać. Po prostu nie mam na to ochoty. Od kilkunastu miesięcy mocno ćwiczę i staram się polepszać swoje atrybuty fizyczne. I w końcu pojawiła się okazja, by się sprawdzić.
Jest. Widzę arenę! Tato, trzymaj za mnie kciuki. Ma być nawet ten rudowłosy grubas, który pokonał wszystkich moich kolegów z klasy… Chcę go pokonać. Oczywiście nie wypowiedziałem tych słów, jednakże bardzo chciałem to zrobić. Niestety, syn chirurga nie powinien obrażać innych ludzi. Mam szczęście za to w innej dziedzinie – ojciec bardzo lubił walki i zawsze chciał, bym umiał się bronić. Tak jak i on zresztą. Ile razy słyszałem już o tym, jak uratował kiedyś mamę przed dwoma złodziejami… Ta nie chciała oddać im nowiutkiego bukłaku za który musiała trochę zapłacić, a więc ci wpadli w furię i rzucili się na nią. Na szczęście ojciec, który jeszcze wybierał coś w sklepie dla siebie, dostrzegł kłopoty i szybko znalazł się przy niej. Pobił obu tak mocno, że aż strażnicy, widząc całe zajście, musieli powstrzymywać go od zabicia obu mężczyzn. Co prawda matka zawsze mówi, że ojciec trochę podkoloryzował całe wydarzenie. Ciekawe które z nich ma rację… No, na szczęście jednak wydarzyło się tak, a nie inaczej. I teraz mogę walczyć. Pierwszy raz co prawda na oficjalnym sparingu. Podekscytowanie sięgało zenitu. Jeszcze chwila i wybuchnę tu! Stanąłem na wyznaczonym miejscu i spojrzałem na przeciwnika. Gruby łypał na mnie okiem. Czuł się pewny siebie. Jest niczym potężny wąż w starciu z szybkim i podstępnym człowiekiem. Na szczęście dla mnie, to ten mężczyzna wygrał. I tak też będzie tym razem.
Rok później. Lato.
Wyszedłem na świeże powietrze. Lat mi już trochę przybyło dzięki czemu i umysł stawał się coraz szybszy. A marzenia, początkowo oddalone, stawały się powoli coraz to bliższe realizacji. Niejednokrotnie rozmawiałem z ojcem i wspólnie doszliśmy do wniosku, że może dobrze byłoby zostać ninja. Ucieszyłem się, bowiem sam chciałem o tym z nim porozmawiać. Na szczęście on mnie wyprzedził. Od tamtego czasu nie tylko ćwiczę walkę wręcz, ale również mieczem. Oczywiście na razie mam w rękach tylko co grubsze patyki, jednakże i tak wiele jest z tym zabawy. Nawet miałem całkiem dobrego nauczyciela - był to człowiek, którego kiedyś ojciec uratował od śmierci. Do czynnej służby, co prawda, wrócić nie mógł, jednakże początkowe szkolenie przeprowadził specjalnie dla mnie. Często wychodziliśmy z samiutkiego rana, gdy jeszcze nie było aż tak ciepło, i ćwiczyliśmy długie godziny. Najważniejsze było poruszanie się, wysoko podniesione ostrze... takie żarty się nas trzymają. Bo kto o zdrowych zmysłach nazwałby ostrzem jakiegoś badyla?! W każdym razie staramy się, bym najpierw przyswoił podstawy, a dopiero później skupimy się na szczegółach. Dzisiaj jednak muszę ćwiczyć sam. Nie znałem szczegółów - mistrz był po prostu zajęty. I powiedział, że mam samemu ćwiczyć. No to idę na trening!
Daleko nie odszedłem. W ręce trzymałem badyla, a na twarzy pojawił się uśmiech. Nikogo za bardzo nie zauważyłem, toteż nie chciałem tracić czasu. Odrzuciłem na bok bukłak z wodą. Zrobiłem to oczywiście na tyle umiejętnie, by nie zabrudzić piaskiem części do której przykładam usta. Może mieszkam tu od urodzenia, ale nigdy nie polubię smaku piachu. Cholerstwo... W każdym razie! Zamknąłem oczy. Te nie były mi potrzebne gdy walkę przeprowadzałem z niewidocznym przeciwnikiem, co nie? I zacząłem taniec (jak to nazywa nauczyciel). Z początku był on bardzo wolny, jednakże z upływem każdej kolejnej chwili starałem się przyspieszyć. Uderzenie z lewej, zaraz z prawej. Bach. Ciach. Dwa szybkie cięcia po których następowała finta. Chciałem zmylić mojego wymyślonego przeciwnika by ten odkrył się z lewej strony. Dałem się swobodnie porwać sile zamachu w taki sposób, by zrobić natychmiastowy obrót o trzysta sześćdziesiąt stopni i zaatakować zdecydowanie niżej - na wysokości kolana. Nie często potrafiłem ustawić się tak, by jednocześnie "ostrze" było na odpowiedniej wysokości, a ja nie traciłem równowagi. A do tego przecież powinienem dążyć, co nie? Więc ćwiczę to. Raz, drugi, trzeci... i padam na lewy bok. Niezadowolony, staram się zamortyzować upadek na ręce. Otwieram oczy. Rozglądam się. Widzę chłopca. Dziwnie na mnie patrzy. Jest na mnie zły, czy co? Nie czaję. Staram się szybko wstać na równe nogi. Otrzepuję się z piasku cały czas patrząc w stronę nieznajomego. Uśmiecham się do niego. Robię to zawsze wtedy, gdy czuję się zakłopotany. Ale przecież nic nie zrobiłem! O co mu do cholery chodzi! Uśmiech nie schodzi z twarzy do czasu, aż nie spojrzałem w stronę bukłaka. Ten leży tam gdzie go zostawiłem. Podchodzę do niego. Otwieram. I wlewam sobie niewielką ilość wody do gardła. Te zaschło jakby miało swoją własną pustynię hehe. Śmieszny żart. Prawda?
Trzy godziny później.
Kończę na dziś. Kilka razy zmieniałem miejsce w którym zaczynałem ćwiczyć. Cały czas z zamkniętymi oczami. Cały czas przeciwnikiem był niewidoczny wojownik. I cały czas, gdy tylko otwierałem oczy, widziałem ten grymas na twarzy obserwującego mnie chłopca. Na początku się uśmiechałem. Później przestałem już zwracać na niego uwagę. Woda się skończyła, a zaraz ma być wystarczająco ciepło, bym padł i umarł... Bo jak to tak bez czegoś, co schłodzi mój piękny organizm? Dziwne. Cały czas myślę o tym chłopcu. Nie, nie zakochałem się w nim. Nie jestem geszem. Czy gejem? Nie wiem. Tylko kilka razy usłyszałem ten wyraz. W każdym razie nim nie jestem. Po prostu wcześniej nie widziałem tego chłopca, a znam większą ilość rówieśników w okolicy. Może po prostu nie jest stąd? Może pierwszy raz znalazł się w wiosce i się bawi? Nie wiem. Wiem za to, że chętnie go poznam. Lubię przecież historię z zewnątrz. Może usłyszę kolejną niezwykle interesującą historię z Morskich Klifów? Kto wie! Na pewno pogadamy w przyszłości. A okazja, jak mniemam, niedługo się pojawi.

No i się pojawiła.

Wiedza:
Informacje:
Wiedza osób rozpoczynających rozgrywkę w prowincji Atsui
  • W Atsui zamieszkują osoby pochodzące ze szczepu Sabaku
  • Osoby niezawiązane ze szczepem wiedzą, iż Sabaku są dość tajemniczy, i że potrafią władać nad piaskiem, bywają brutali, przez co często budzą respekt swoich przeciwników, dążą do celu bez względu na przeszkody
  • W Atsui zamieszkują również osoby, pochodzące ze szczepu Maji
  • Osoby niezawiązane ze szczepem wiedzą, iż dla Maji grawitacja nie istnieje, jakby mieli władzę nad bronią, którą posiadają, dodatkowo ich umiejętności przypominają umiejętności Sabaku, jednakże tylko silniejsi Szczepowcy mogą kontrolować czarny piach, szczep nastawiony pokojowo, nie miesza się niepotrzebnie w konflikty
  • Wiedza o Akimichi – charakteryzują się nieco większą masą tłuszczową, często spożywają posiłki, jednak potrafią zaskoczyć i są dobrymi wojownikami mimo pozornej nieprzydatności, wyspecjalizowani w taijutsu, potrafią manipulować swoim ciałem, zamieszkują tereny tereny Sakai
  • Wiedza o Ayatsuri – przeważnie bezpośrednio nie uczestniczą w walce, ale świetnie panują i manipulują nad swoimi wytworami – kukłami, często noszą ze sobą wielkie zwoje, dzięki którym owe kukły się pojawią, raczej milczący, zamieszkują tereny Sabishi
  • Wiedza o Dōhito – charakteryzują się otworami gębowymi na dłoniach, korzystają z gliny, która ma właściwości wybuchowe, co też jest ich znakiem rozpoznawczym, spotkać ich można na terenach Tsurai
  • Wiedza o Haretsu – porywa ich wir walki, ale nie posiadają charakterystycznych cech wyglądu, panują i manipulują wybuchem, lubią walkę bezpośrednią, zamieszkują tereny Tsurai
  • Wiedza o Inuzuka - często charakterystyczny tatuaż na policzkach, jakby na kształt kłów, towarzyszą im, jak i walczą z nimi psy, preferują walkę bezpośrednią, wyszkoleni w taijutsu, zamieszkują tereny Yusetsu
  • Wiedza o Kaguya - w większości przypadków mają dwie charakterystyczne kropki na środku czoła, walczą własnymi kośćmi, specjalizują się w walce bezpośredniej – taijutsu, zamieszkują tereny Sabishi
  • Wiedza o Kakuzu – żywi truposze, ich ciało wygląda, jakby było całe pozszywane, a poza tym mówi się o nich, że mogą mieć więcej niż jedno życie, brak źrenic, charakterystyczne, czarne białka oczu, mieszkają na terenach Sakai
  • Wiedza o Senju – młody wygląd i stosunkowo długi żywot, często wyśmienici w konkretnie jednej dziedzinie, manipulują drewnem, specjalizują się w ninjutsu, zamieszkują tereny Shinrin
  • Wiedza o Terumi - żywiołowy, jeden z bardziej rozbudowanych i znanych szczepów, podzielony na dwie części, niezaprzeczalnie skłócone, pomieszkują na terenach Yusetsu
  • Wiedza o Towarach Luksusowych - w Atsui można zakupić substancje Sokubaku i Sore o furu.
Klany, rodziny, więzy krwi:
Postacie: Sabaku Haruki

Zdolności:
Kekkei Genkai: nd
Natura chakry: Raiton
Styl walki:
  • Chanbara
Umiejętności:
  • Wrodzona: Elementalista
  • Nabyta: nd
Pakt: nd
Atrybuty podstawowe:
  • Siła: 20
  • Wytrzymałość: 25
  • Szybkość: 41
  • Percepcja: 26
  • Psychika: 1
  • Konsekwencja: 20
Suma atrybutów fizycznych: 112
Kontrola chakry: E
Maksymalne pokłady chakry: 102%
Mnożniki:
Poziom rozwoju dziedzin ninpo:
  • Ninjutsu:E
    Genjutsu: E
    Style walki: D
    • Chanbara | C
    Fūinjutsu: E
    Iryōjutsu: E
    Elementarne:
    • Katon:
    • Suiton:
    • Fūton:
    • Doton:
    • Raiton: D
Jutsu:
  • Ninjutsu:
    • [E] Bunshin no jutsu
    • [E] Henge no Jutsu
    • [E] Kai
    • [E] Kawarimi no Jutsu
    • [E] Kinobori no Waza
    • [E] Suimen Hoko no Waza
    • [E] Nawanuke no Jutsu
    Fuuinjutsu:
    • [E] Fuuin no Jutsu
    Raiton:
    • [D] Raiton: Dendō Hando
    • [D] Raiton: Hiraishin

Ekwipunek:
Przedmioty przy sobie (widoczne):
  • Torba na uzbrojenie
  • Rękawiczki z blaszkami
Przedmioty przy sobie (niewidoczne):
  • Kunai x5 | Torba na uzbrojenie
  • Shuriken x5 | Torba na uzbrojenie
  • Mapa prowincji Atsui

Rozliczenia:
Pieniądze: 50Ryo
PH: 5/504
Misje:
  • D:
    C:
    B:
    A:
    S:
[/list]Prezent od administracji:4PH
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Posty: 2545
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Kyasupa Nagai

Post autor: Vulpie »

  Ukryty tekst
0 x
Kyasupa Nagai

Re: Kyasupa Nagai

Post autor: Kyasupa Nagai »

1. Dodałem punkt "Rok urodzenia" pod wiekiem.
2. Wiedza uzupełniona.
3. W tematach z rozpiskami PH i hajsu nie ma nic na temat rozpisywania pierwszych wydatków. Pierwszy post jest zgodny z tym, co jest napisane.
4. Niepotrzebne liczby wywalone
5. Zrobione
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3839
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Kyasupa Nagai

Post autor: Papyrus »

  Ukryty tekst
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Kyasupa Nagai

Re: Kyasupa Nagai

Post autor: Kyasupa Nagai »

Zrobione!
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3839
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Kyasupa Nagai

Post autor: Papyrus »

Akcept zatem, miłej gry życzę.
  Ukryty tekst
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Zablokowany

Wróć do „Karty Postaci”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości