Strona 1 z 1
Kohaku
: 15 maja 2017, o 18:15
autor: Reigen
IMIĘ: Kohaku
NAZWISKO: Ran
KLAN: -
WIEK [DATA URODZENIA]: 12.03.361 rok
PŁEĆ: Mężczyzna
WZROST | WAGA: 177 cm | 75 kg
RANGA: Doko
Wygląd młodzieńca odzwierciedla dokładnie to, czym się zajmuje, czyli wysiłek fizyczny. Już po pierwszym rzucie oka na jego sylwetkę można stwierdzić, że nie jest to zwyczajny nastolatek pracujący w polu. Pomimo tego, że Kohaku nie jest zbyt wysoki, to na pewno posiada nieprzeciętną muskulaturę, ale to nic dziwnego. Od najmłodszych lat zajmował się głównie treningami taijutsu po to, żeby przygotować swoje ciało na wymagające techniki, których uczył go ojciec. Lata morderczego wysiłku odzwierciedlają się teraz w ładnie zarysowanej muskulaturze chłopaka, którą ten jednak się nie szczyci. O wiele dumniejszy jest on ze swoich miodowych oczu, które otrzymał po swojej matce. Ich barwa jest niezwykle żółta, jednak można odnieść wrażenie, że staje się o wiele mętniejsza, kiedy Kohaku zostanie zdenerwowany. Pomimo tego, że wydaje się to niemożliwe, to tak właśnie często mówili mu naoczni świadkowie. Jeśli chodzi o włosy, to chłopak jest szatynem. Jego czupryna jest zazwyczaj niemal perfekcyjnie uporządkowana i każdy kosmyk ma swoje miejsce, którego skrzętnie pilnuje Kohaku. Tak samo wygląda sprawa z długim do połowy pleców kucykiem, który zawiązywany jest białym oraz czerwonym materiałem u swojej podstawy. W zasadzie nie można go nigdy spotkać z innym ułożeniem włosów. Jego twarz sprawia natomiast wrażenie dość przyjaznej i otwartej na nowe znajomości. Na pewno nikt nie pomyli go ze zbirem z jakiegoś ciemnego lasu, ale nie jest też na tyle oryginalny, żeby zapaść od razu w pamięć na wieki. Ludzie pamiętają Kohaku raczej za sprawą jego sylwetki, aniżeli miny, dlatego też ciężko zaliczyć lico shinobiego do tych przystojnych czy też brzydkich. Każdy musi to ocenić sam.
Dla Kohaku ubiór ma być przede wszystkim wygodny. Nie licza się w nim modne dodatki, nie liczy się wygląd, a ważna jest tylko swoboda poruszania się. Właśnie to ma zapewniać strój, który stał się codziennym ubiorem shinobiego. Składa się on prawie w całości z czarnego materiału, który nie rzuca się tak bardzo w oczy, a w dodatku nie sprawia zbyt wielu problemów przy czyszczeniu. Górna część jest w zasadzie najskromniejsza, bo składa się z materiału, który całkowicie odsłania plecy właściciela. Nie posiada ona także rękawów. Od przodu wygląda jak trójkąt nieposiadający jednego kąta w na wysokości szyi. To właśnie tam zamienia się on w całkiem ciasny kołnierz, który utrzymuje całość w jednym miejscu. Patrząc na ubiór od przodu widać również odsłonięte ramiona, barki oraz część klatki piersiowej, bowiem materiał ich nie obejmuje. Z tyłu natomiast widoczne są całe plecy, a tkanina zaczyna się dopiero na wysokości krzyża. Pas Kohaku przeplata kawałkiem krwistoczerwonego materiału, który służy za podkładkę pod właściwy pasek wykonany ze skóry i metalowych elementów. To właśnie on trzyma spodnie shinobiwego na swoim miejscu i nie pozwala, żeby prywante partie ujrzały światło dzienne. Spodnie Kohaku są za to workowate i niezwykle luźne oraz, jako jedyne, posiadają na sobie zdobienie. Wyhaftowano na nich złotego smoka, którego łeb zaczyna się na prawym udzie, a cielsko wije się poprzez całą nogę, pośladki i kończy się dopiero na lewym udzie. Stopy schowane są pod grubą warstwą skóry, która składa się na buty. W przeciwieństwie do większości shinobi, Kohaku woli całkowicie zabudowane obuwie. Nigdy nie przypadły mu do gustu sandały czy inne dziwactwa. Ochrona ciała wydawała mu się znacznie logiczniejsza, niż jakieś widzi mi się twórcy sandałów. Warto jednak dodać, że w zimniejsze dni okrywa się jeszcze płaszczem, który w całości zakrywa powyższy ubiór, na wierzchu pozostawiając jedynie wszystko to, co poniżej kostek. Inaczej zwyczajnie by się cały czas przeziębiał.
Może i Kohaku nie jest zbyt wysoki, ale na pewno jest stanowczy. To cecha, która wybija się ponad wszystkie inne. Shinobi umie postawić na swoim i sprawić, że wszyscy dookoła niego prędzej czy później przyjmą właśnie jego punkt widzenia, a jeśli się to nie uda, to po prostu sam będzie trwał przy swoim zdaniu. Czasem zdarza się, że przy odrobinie szczęścia ktoś cudem zdoła się przebić przez jego zaporę i sprawić, żeby lekko się ugiął. Mimo tego, w takiej sytuacji, Kohaku nadal z tyłu głowy ma gdzieś swoje zdanie i jakiekolwiek zachwianie sytuacji sprawi, że wróci on do punkty wyjścia. Można to też nazwać upartością, ale ta przejawia sie u młodzieńca w nieco inny sposób. Przede wszystkim, Ran uważa, że nie ma na tym świecie niczego piękniejszego, niż taijutsu. To jest jego pierwszą, druga, trzecią, dwunastą i ostatnią miłością. Nawet piękna kobieta nie podziała na niego tak dobrze, jak perspektywa treningu czy nauczenia się nowej techniki. Być może gdyby ta kobieta zaplanowała pierwsze spotkanie jako trening, to miałaby jakieś szanse. W innym przypadku nie ma jednak mowy o niczym więcej. Drugą sprawą, co do której Kohaku nigdy nie zmieni podejścia, są źli ludzie. Nieważne ile by przepraszali, nieważne ile by się zarzekali, że nigdy nie uczynią czegoś podobnego, Ran zwyczajnie im nie daruje. Ta cecha wynika z przeszłości, która dotknęła jego senseia, a której on nigdy nie chce powtórzyć. Kohaku wychodzi z założenia, że nawet jeśli sam stanie się mordercą, to na świecie z każdą śmiercią złego człowieka ogólny bilans będzie się zmniejszał. Jest to rygorystyczne podejście, ale chyba na tyle powszechne w rzeczywistości shinobi, że nikogo dziwić nie powinno. Na co dzień Ran jest za to pogodnym młodzieniaszkiem, który lubi łączyć zabawę z pożytecznym treningiem. Haczyk tkwi jednak w tym, że tylko on widzi w tym wszystkim zabawę, bo cała reszta może dopatrzeć się tylko rygorystycznych treningów, których podjęłoby się niewielu. Kohaku nigdy także się nie nudzi, bo zawsze znajdzie sobie jakieś zajęcie. Uważa, że ludzie, którzy odczuwają nudę, tak naprawdę nie wiedzą co chcą jeszcze w życiu robić. Zdaje sobie sprawę z tego, że w potyczkach często jest na straconej pozycji, ale mimo tego nie chce odejść od swoich ideałów i będzie przy nich trwał nawet, jeśli ma to być przyczyną jego śmierci. Woli umrzeć jako prawdziwy mistrz sztuk walki, aniżeli zacząć strzelać jutsu na lewo i prawo. Ran preferuje walkę na pięści, ale ostatecznie nie pogardzi również jakąś bronią. A jeśli o walki chodzi, to się w nich po prostu lubuje. Często zdarza mu się wyzywać na pojedynki zupełnie obcych ludzi, jesli tylko zobaczy, że są naprawdę silni i warci skrzyżowania pięści. Często jest to odbierane jako nietakt, ale akurat ogłady Kohaku ma w sobie zero. Jest też niezwykle szczery i zawsze mówi to, co ma właśnie na myśli, przez co czasem łatwo mu nieprzychylnie nastawić do siebie ludzi. Cierpliwość również nie jest jego najmocniejszą stroną, ale ciągle stara się nad nią pracować.
Lekkie odbieganie Kohaku od normy wynika z tego, w jaki sposób był wychowywany. Nie miał rodziców, ale nie zostali oni zamordowani przez nieznajomego shinobiego, a on sam nie poszukuje zemsty chodząc po całym świecie i udając zimnego, zdystansowanego, zamkniętego w sobie płaczka. Kohaku został po prostu znaleziony w lesie przez mężczyznę zamieszkującego w górskiej wiosce. Taka historia może nie jest zbyt interesująca, ale za to na pewno prawdziwa. Młody Ran został owinięty tkaniną i położony w mchu najprawdopodobniej przez matkę. Nie wiadomo jednak dlaczego tak się stało. Może była za młoda, żeby go utrzymać, a może Kohaku był dzieckiem spoza małżeństwa. To jednak nie jest ważne. Ważniejszy jest człowiek, który odnalazł go w lesie i wziął na wychowanie. Masamu miał wtedy pięćdziesiąt lat na karku i z pewnością nie mógł narzekać na brak zajęć, a mimo tego zdecydował się przyjąć pod swój dach niemowle, a następnie opiekować się nim jak własnym synem. Tak też z początku traktował go Kohaku - jak ojca, jednak kiedy dzieciak osiągnął wiek pięciu lat, Masamu wyjawił mu całą prawdę. Młody Ran przyjął ją całkiem spokojnie i ze zrozumieniem, na tyle, na ile pozwalał mu jego obecny rozwój. Pomimo tego, że staruszek nie był jego biologicznym ojcem, to młodziak nadal żywił do niego niezwykłe ciepłe uczucia. W końcu był jedyną osobą na tym świecie, którą mógł nazwać swoją rodziną. Pod tym sielankowym życiem kryło się jednak kolejne, drugie, znacząco różniące się do tego powierzchownego. Otóż Masamu, jak już wcześniej było wspomniane, mieszkał w pewnej górskiej wiosce, która nie miała zbyt wiele kontaktu ze światem zewnętrznym. Zwykła, spokojna wieś, której życie toczyło się głównie wokół uprawy roli i myśliwstwa. Jednakże z powodu pewnej izolacji osady, była ona dość często narażona na napady mniejszych grup bandytów. W końcu, jeśli coś jest odizolowane, to nie otrzyma tak szybko pomocy, o ile w ogóle ją ujrzy. Taka myśl przyświecała każdej szajce ostrzącej sobie zęby i pazury na ciężko zapracowane plony rodzimych mieszkańców i wszystko byłoby planem idealnym, gdyby ta wioska nie posiadała jednego, samotnego obrońcy - Masamu. To właśnie przybrany ojciec Kohaku troszczył sie o to, aby jego miejsca zamieszkania nie spotkało żadne zło. I tutaj dochodzimy do powodu, dla którego Ran został w ogóle zaadoptowany przez Masamu. Nie wynikało to bowiem tylko z dobroduszności i empatii starca, ale także z jego przyszłych planów. Nie posiadał on potomków, nie miał wybranki serca, a posiadał tylko wioskę. Od tamtego dnia miał także Kohaku, którego szkolił na swojego następcę. Szkolenie nie obejmowało jednak typowych technik ninjutsu, genjutsu czy innych. Nie opierało się także na taktykach ludzi, którzy nie mieli do czynienia z chakrą. Mimo tego używało broni, z która każdy się urodził - ciała. Masamu był doskonałym mistrzem sztuk walki i właśnie te sztuki walki starał się zaszczepić w swoim wychowanku. Jego sposoby były może drastyczne, ale za to na pewno skuteczne. Każdego ranka, popołudnia i wieczora Kohaku, z początku był zmuszany, a następnie z własnej woli, trenował taijutsu do upadłego. Nie miał czasu na zabawy, nie posiadał zbyt wielu znajomych, a nawet proste wyjście po drewno wiązało się z dodatkowymi obciążeniami czy treningami. Mimo tego Kohaku zawsze zaciskał zęby i parł do przodu, bo to było coś, czego wymagał od niego jedyny człowiek, który kiedykolwiek się nim opiekował i się o niego troszczył. Z boku mogło to wyglądać jak wykorzystywanie młodzieńca do spełnienia ambicji starszego człowieka, ale Ran głęboko wierzył w to, że wszystko co się działo, działo się dla jego dobra.
Tak też mijały lata, podczas których Kohaku nie tylko się szkolił, ale także przyglądał się swojemu ojcu w akcji, których było zaskakująco dużo. Okolicznym grupkom nie chodziło już tylko o położenie swoich łapsk na dobrach wioski, ale także o dorwanie mężczyzny, który niemalże każdym razem im przeszkadzał. Terytorium wioski i otaczające ją tereny były neutralne, co im nie odpowiadało. Wszystko sprowadzało się zatem do jednej osoby, której obecność była istną drzazgą w oku okolicznej śmietanki bandytów - Masamu. Liczne eskapady nigdy nie przynosiło zamierzonego skutku, ale z roku na rok Masamu się starzał i było to widać. Reagował coraz wolniej, obrywał coraz mocniej, a bandyci za każdym razem coraz bardziej go przytłaczali. Mimo tego, Kohaku nigdy nie mógł walczyć, a raczej nigdy nie został do walki dopuszczony. Masamu stał na stanowisku, że jego wychowanek nie będzie sobie brudził rąk, dopóki on sam może zająć się robotą. W młodym Kohaku wywoływało to bunt i niedowierzanie. Myślał, że jego ojciec wcale nie chce chronić go przed konfrontacją, a zwyczajnie nie wierzy w jego umiejętności, uważa, że jest jeszcze niegotowy, że jest słaby i nieprzydatny. Te wszystkie emocje w końcu wybuchły i doprowadziły do ucieczki Kohaku z wioski na parę tygodni. Podczas swojej wędrówki, młodzieniec walczył z samym sobą i starał się rozpracować swoje myśli oraz uczucia, żeby w odpowiednim momencie powrócić i wszystko sobie z Masamu wyjaśnić. Odpowiedni moment nigdy jednak nie nadszedł. Kohaku powrócił, ale w miejscu, gdzie powinna stać tętniąca życiem wioska stały teraz jedynie spalone chaty. Pierwszym odruchem było sprawdzenie czy Masamu żyje, ale niestety w miejscu, gdzie kiedyś stał ich dom, teraz znajdowały się gruzy. Dopiero na drzewie znajdującym się obok, Kohaku znalazł swojego ojca, a raczej to, co z niego zostało, czyli samą głowę. Ciała nigdy nie znalazł. Przez wiele dni młodzieniec nie mógł podjąć żadnej akcji. Po prostu wegetował tam, gdzie kiedyś istniało wszystko, co dla niego ważne. Miał jednak wtedy dużo czasu na myślenie i rozważanie dlaczego do tego doszło. Masamu nigdy, ale to nigdy przenigdy nie pozbawiał życia bandytów napadających wioskę. Ich nienawiść rosła za to z każdym razem, kiedy zostali pokonani i za każdym razem powracali, żeby dać jej upust. To wprowadziło błędne koło, którego stary Masamu nie mógł zatrzymać. Właśnie jego dobroć i pobłażliwość przyczyniły się do tego wszystkiego. To właśnie był moment, w którym Kohaku, pomimo całego szacunku do swojego opiekuna, po raz pierwszy stwierdził, że całkowicie sie myli. Ludzie, z którymi Masamu miał do czynienia to recydywiści, wyrzutkowie społeczeństwa nieprzejawiający żadnej chęci zmiany swojego stylu życia, nieposiadający cienia skruchy i sumienia. Takich osób nie można traktować jak pełnoprawnych ludzi i trzeba się ich pozbywać. Być może ten sposób myślenia wynikał z wewnętrznej wściekłości i żalu, który opanował Kohaku, ale od tego momentu nie było już dla niego powrotu. Ciemność, która jawiła się w jego wnętrzności właśnie wypełzła na zewnątrz i motywowała jego dalsze działania. Ran postanowił wykorzystać całą zdobytą dotychczas wiedzę i dotrzeć do ludzi, którzy byli przyczyną śmierci jego mistrza, ojca i jedynej rodziny. Jako, że byli to zwykli bandyci, to w końcu udało mu się wymierzyć jego sprawiedliwość. Od tamtej pory podróżuje po świecie i stara się oczyszczać go z takich jednostek, jak w jego rodzimej wiosce, aby jego historia powtarzała się jak najrzadziej.
INFORMACJE:
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI: Brak, nie chcę żadnej wiedzy. Mieszkał w górach, niech ma górską wiedzę.
POSTACIE:
NATURA CHAKRY: Raiton
STYLE WALKI: Rakanken
UMIEJĘTNOŚCI:
Wrodzona - Żelazne ciało
Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 34
WYTRZYMAŁOŚĆ 48 (58)
SZYBKOŚĆ 35
PERCEPCJA 37
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 162
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 105%
MNOŻNIKI: +20% wytrzymałości dzięki UW
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E
STYLE WALKI
ELEMENTARNE
JUTSU:
Ninjutsu:
Ranga E:
Bunshin no Jutsu
Henge no Jutsu
Kai
Kawarimi no Jutsu
Kinobori no Waza
Suimen Hoko no Waza
Nawanuke no Jutsu
Taijutsu:
Bramy: Kaimon
Ranga D:
Ranga C:
Omote Renge
Gangeki
Hōshō
Shōgekishō
Ranga B:
Girochin Doroppu
Raigyaku Suihei
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): 5 kunai i 5 shuriken (za paskiem)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): zaostrzony kastet (za czerwonym materiałem pod pasem)
PIENIĄDZE: tutaj
PH: tam
MISJE:
[/list]
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
Re: Kohaku [budowa]
: 19 maja 2017, o 01:25
autor: Reigen
Karta gotowa do sprawdzenia. Za początkowe pieniążki dodałem sobie broń.
Re: Kohaku
: 19 maja 2017, o 13:39
autor: Ero Sennin
Re: Kohaku
: 20 maja 2017, o 23:54
autor: Reigen
1. Te poprawiłem. Nie wiem czy są jeszcze jakieś, ale proszę o wybaczenie, bo nie mam siły na razie tego czytać. Na dniach jeszcze raz przez to przebrnę.
2. Atrybuty faktycznie były źle policzone, ale tylko dlatego, że dodałem do nich psychikę i konsekwencję. Suma wynosi 156, bo bonusowe punkty z UW również liczą się do ogólnej puli zgodnie ze wskazówką we wzorze karty postaci.
3. Dodałem umiejscowienie.
4. Troszkę to bez sensu po uwolnieniu dziedzin, bo w większości nie skorzysta się z bonusu, ale dobrze. Usunąłem wyższe niż D.
5. Tak, dlatego nie ma tam żadnej literki obok. Wpisany po to, zeby był na przyszłość.
Re: Kohaku
: 21 maja 2017, o 10:23
autor: Ero Sennin
Karta zaakceptowana.
Ukryty tekst