Strona 1 z 1

Śniadaniowe rozmyślania

: 13 mar 2019, o 14:53
autor: Ayatsuri Juranu
Otóż jadłem sobie spokojnie śniadanko i do głowy wpadła mi myśl: w sumie w Naruto panował straszny nepotyzm - mimo możliwości wybrania dowolnego wioskowicza na Kage, często zdarzało się, że zostawał następcą ktoś z rodziny. Tak jak wnuczka Oonokiego, czy oczywisty przykład Hashi i Tobi.

Ale to tylko początek, bo potem uświadomiłem sobie, że chodzi nie tylko o rodzinę, ale o to, że całe społeczeństwo Naruto to dyktatura militarna. Rządzą ludzie szkoleni od najmłodszych lat do zabijania, a im wcześniej ktoś pokazywał swoją morderczą wartość (Kakashi, Itachi), tym bardziej był szanowany. Najsilniejszym shinobi nie wystarczały nawet ludzkie zdolności, gdyż do walki zaprzęgali zwierzęta i chakrę natury, bo zachłanność siły i czysta ludzka chciwość nie pozwalała im skończyć na ludzkiej mocy.

Głównym bohaterem jest chłopak, Uzumaki Naruto, który w dniu narodzin został przerobiony przez rodziców na superbroń. Minato jest pokazywany na kochającego rodzica, ale jaki ojciec popełniłby samobójstwo, żeby wszczepić w syna tykającą bombę, zamiast przeteleportować tę bombę na koniec świata? Bo przecież miał taką możliwość. Co gorsza - póki nie jest w stanie korzystać z tej broni ludzie go piętnują jako coś przerażającego, abominację. A przecież został skrzywdzony przez rodziców. Czyżby ta nienawiść miała być siła sprawczą, która zmotywuje go do ogarnięcia przepotężnego demona?

Dodatkowo cały wątek z Sasuke, który gardzi blondaskiem, a ten cały czas chce go sprowadzić z powrotem do wioski. Podczas gdy będąc razem w drużynie nie cierpiał go, zazdroszcząc lepszych zdolności. Czy w tej całej tęsknocie za emosiem nie chodziło jednak o to, że był to wioskowicz o największym potencjale? Legendarne Kekkei Genkai, ostatni z najsilniejszego w swoim czasie klanu Konohy.

Trafili obaj pod opiekę Kakashi'ego. Nasz sympatyczny koleżka, bożyszcze tłumów. Ojciec samobójca. On sam wolał zabrać koledze z drużyny oko niż użyć kunai'a Minato, którego miał użyć w krytycznej sytuacji. Mógł nie znać umiejętności swojego mistrza tak dokładnie, nie wiedzieć, że ten go Hiranshinem w ułamek sekundy może przeteleportować do Konohy, ale i tak: mógłby chociażby wymyślić jak wyjść z tej sytuacji.

W ogóle medycy - niby swoje robią, ale i tak Sakura obwiniała siebie, że jest słaba. Tsunade też musiała boostować swój organizm w niezdrowy sposób, niszcząc swoje komórki, żeby dorównać swoim znajomym.

A teraz najlepsze, czyli czarne charaktery:
1. Zabuza - człowiek, który był ofiarą systemu własnej wioski. Niby demon z ukrytej mgły, ale przecież skoro wioska za zabijanie kolegów doceniała, to jest jest to trochę takie, jakby uważać Jinchuu za złych bo opanowali Bijuu, bo przecież inni tego od nich wymagali.

2. Orochimaru - typeczek pracuje nad nieśmiertelnością i zebraniem wiedzy w postaci wszystkich Jutsu. Zostaje wywalony z wioski i właściwie ze społeczeństwa. Przyjmuje pod opieki sieroty, uczy je bronić się przed tym podłym i agresywnym światem. Choć istenieje przy tym ryzyko - dzieli się własną mocą z innymi za pomocą CS, a jak widzimy po 5. dźwięku - jej posiadacze są z niej dumni.

3. Itachi - idealny projekt militarnego społeczeństwa, który zabija swoją rodzinę na życzenie władzy wioski. Ucieka jeszcze, biorąc na siebie winę za coś, za co powinien beknąć Hiruzen, który oczywiście dalej jest dla nas dobry sympatycznym dziadkiem.

4. Akatsuki - odbierają ludziom najniebezpieczniejszą broń w postaci Bijuu. To tak jakby winić jakiś kraj za pomysł całkowitego rozbrojenia nuklearnego. Panowie, coś tu jest chyba nie halo.

5. Obito - ziomeczek zostawił go pod skałami, zabrał oko, zabił lasencję. A on jeszcze cudem przeżył, uratowany przez starego dziadka chcącego pokoju na świecie, tylko z dużymi kosztami. W wersji Tobiego nawet nie starał się zabijać ludzi jako tako. Może manipulował innych, ukrywał swoją tożsamość, ale pamiętacie jak poszukiwacze Saske z nim walczyli? Unikał tylko smyrając kijaszkiem. A mógł zabić.

6. Madara - to jest złoto. Gość chciał pokoju na świecie, a Senju dymali go raz po raz. Dobra, zebrał siłę, obudził Rinnegana, padł. Odrodził się. Oczywiście wszyscy chcą go powalić, a przecież Nieskończone Tsukuyomi to złoto w czystej postaci - każdy przeżywa w każdym calu to, co na prawdę chce. I jeszcze przez ile czasu! Skoro jedna sekunda trwała trzy dni. Czyli 259 200 razy wydłużał ludziom życie, dając wszystkie odczucia i losy dokładnie takie, jakie chcieli. Czyż to nie piękne? Żadnych problemów, żadnych wojen, chyba, że ktoś zapragnął. A wtedy jego "społecznie złe" pragnienia nie wpływają negatywnie na życie. Nawet Ci, którzy chcieli pokonać nieskończone Tsukuyomi mogli mieć sen o tym, jak je pokonali... Czyż to nie piękne?


No to by było na tyle jeśli chodzi o dzisiejsze myśli ze śniadanka.

Re: Śniadaniowe rozmyślania

: 13 mar 2019, o 15:20
autor: Hitsukejin Shiga
2. Eksperymenty na ludziach? Mówienie, że Orochi jest w sumie spoko, to jak mówienie że naziści i mengele są spoko bo opróćz tego, że eksperymenty na ludziach to nowoczesna nauka bardzo dużo im zawdzięcza.
3. Ale kiedy on jest zły, toż to przecież postać kreowana na zlą dla plot twistu, a potem jest ultymatywnie dobry, Lawful Evil zmieniający się w Lawful Good. A za rzeź Uchiha i napięcia per se bardziej powinien beknąć Danzo. No i w sumie beknął.
4. Jeśli ten kraj by rozbrajał atomówki w taki sposób, że przychodzi i zabiera je do siebie stając się praktycznie Wolną Latverią Dooma to tak, to jest złe.
5. Tobi/Obito zmanipulowany przez Madarę, fakt. On znał tylko świat jako piekło - młodość podczas wojny, utrata przyjaciół, życia, siły, oka, wszystkiego - poznał walkę o swoje po to by widzieć smierć rin i napastników z śmiesznej wioski. Nie dziwne, że chciał naprawić świat bo poznał tylko jego doszczętnie złą stronę. Tu się mogę zgodzić.
6. Mass Effect 3, Wybór Czerwony i zielony. W zielonym łączysz syntetyków z organikami, tworzysz twór który jest wolny od chorób, dolegliwości, problemów, mają jeden cel i każdy ma swój własny niemalże raj - nie ma planet nieszczęśliwych. Ale to jest wymuszone i narzucone z góry, proszę być zlobotomizowanie szczęśliwym bo ja tak każe xD A wybór czerwony? Zniszczenie żniwiarzy i każdy walczy dalej o Siebie. Jeśli mam wybierać sen po lobotomizacji gdzie nic nie jest prawdziwe bo to jedno wielkie Lucid Dreaming to chyba wolę prawdziwy świat z wadami, przykrościami i cierpieniem. Mozna żyć i można ćpać spędzając 3/4 życia na haju w magicznych krainach. Pick your poison :v