Rozwój, czy degradacja języka?

Tradycyjny offtop - można tutaj swobodnie rozmawiać na temat forum, rozgrywki, tematyki, albo nawet o tematach zupełnie z innej beczki. Ogólnie - piszta, co chceta!
Aburame Aisuji
Posty: 2
Rejestracja: 8 gru 2023, o 10:38

Rozwój, czy degradacja języka?

Post autor: Aburame Aisuji »

Jesteście ludźmi, którzy umieją się bardzo dobrze poslugiwać naszym ojczystym językiem. Są pewne kwestie, o których nieraz nie mam z kim pogadać, bo ciężko znaleźć ludzi, których... hm. to w ogóle obchodzi. Liczę, że znajdę tu grono poszukiwaczy prawdy.
Kwestia, która od dawna mnie nurtuje może być ujęta w krótkim pytaniu: "Gdzie leży granica między błędną polszczyzną, a ewolucją języka"?

Trochę lat już na tym świecie przeżyłem. To co jeszcze 20 lat temu było wyśmiewanym błędem obecnie jest "dopuszczalne", a nieraz wręcz stało się normalnym elementem języka. Z drugiej strony wiele słów staje się archaizmami i to w zastraszającym tempie. Często zastępowane są zbiorowo przez jedno wieloznaczeniowe słowo, a język staje się prostszy, lecz zarazem mniej precyzyjny i traci swą główną funkcję- komunikatywność. Kolejnym krokiem, obserwowanym przeze mnie była wulgaryzacja. Wszyscy znamy wulgarne określenie kończące się na "-isty", które oznacza: "ciekawy", "ładny", "interesujący", "Intrygujący", "przydatny", "wielki", "dokładny", "potężny", "fajny", "zmyślny" ... Nie wymieniając kolejnych znaczeń można by owo słowo zdefiniować jako: "ma szereg cech, które uważam za bardzo pozytywne". Oczywiście jakie to cechy odbiorca musi się domyślać...

Równolegle w języku polskim zaczęły się pojawiać zapożyczenia z języka angielskiego. Najpierw w formie całych słów, potem jednak w formie tzw "kalek językowych" (swoją drogą "kalek" pasuje tu idealnie, bo choć odnosi się do słowa "kalka" to w tej formie dobrze oddaje niepełnosprawność językową osób, które owe kalki bezmyślnie stosują).
Wraz z rozwojem Internetu (to też ciekawe bo to słowo zawsze było pisane wielką literą, a obecnie powszechnie pisze się je małą) rozwinęło się też smutne zjawisko, a mianowicie ignorancja językowa. Pojawił się wysyp młodych twórców, którzy zaczęli pisać swoje zwierzenia publicznie w formie wirtualnych pamiętników, które szybko określono mianem "blogów". Ci młodzi ludzie niedouczeni językowo w swoich tekstach popełniali wiele błędów, jednak z czasem utrwaliła się tendencja by zasady pisowni w ogóle odłożyć na bok, żeby mimo publikacji tych tekstów zignorować poprawną polszczyznę i pisać jak się chce. Każdy się przecież domyśli o co chodzi i to jest najważniejsze prawda?

I tak oto zaczął się upowszechniać analfabetyzm internetowy. Co gorsza, prawdopodobnie w celu chęci zdobycia popularności, ci młodzi ludzie zaczęli wzmacniać wszystkie wyżej opisane zjawiska z determinacją, graniczącą ze złośliwością. I tak zaczęto pisać np "tesh" zamiast "też", wciskać wszędzie emotikony, czy wreszcie utworzono nowy, nazwijmy to umownie, "styl pisarski" poprzez pisanie w sposób chaotyczny zamiennie wielkich i małych liter. Swego czasu napisałem o tym wiersz, ale może wrzucę go gdzie indziej jak będziecie chcieli by nie przeciągać tekstu.

Te przemiany niestety dotknęły także innych publicznych mediów. Niektórych słów czy uproszczeń zaczęto używać telewizji- głównym publicznym medium, które wpływa na sposób mówienia narodu. Przez lata prezenterzy telewizyjni, aktorzy i inne osoby, które można było zobaczyć i usłyszeć w telewizorach dokładały wszelkich starań by, podobnie jak w teatrze i operze, okazywać szacunek swym odbiorcom i zgodnie z misją mediów publicznych- być wzorem jak należy się wysławiać, czy zachować.
Niestety w telewizji zaczęło się pojawiać coraz więcej produkcji zagranicznych, przyjmowano mniej wykształconych aktorów, a nieraz wręcz stażystów, wreszcie chyba ktoś "na górze" doszedł do wniosku, że większą oglądalność osiąga jeśli mówi się językiem "bardziej do ludzi" i osoby reprezentujące kulturę języka polskiego zaczęły używać języka potocznego.
Upowszechniły się błędy- tak w języku jak i w wymowie. Dyskusje na ich temat były nieraz ucinane argumentem, że skoro w telewizji tak mówią musi to być poprawne.
Nagle okazało się, że to jak ludzie będą mówić nie zależy już od tego, co jest poprawne, komunikatywne, kulturalne, ale od tego czy popularne w telewizji czy kinie osoby używają takiego języka, czy też nie. Słowa zaczęły zmieniać swoje znaczenie. Zaczęto też nadużywać niektórych określeń, a nawet (o zgrozo!), w tym nośniku kultury zaczęły się upowszechniać wulgaryzmy.

I tak na przykład w pewnym momencie, z mojej perspektywy zupełnie nagle, w telewizji (początkowo głównie w tak zwanych "programach śniadaniowych") zaczęto używać słowa "adopcja" nie w kontekście przysposobienia dziecka, lecz także jako przygarnięcia zwierzęcia ze schroniska.
Moim zdaniem były to pierwsze objawy pewnej choroby językowej, która dręczy nasz naród obecnie. Otóż naturalny rozwój języka został zastąpiony przez rewolucję. Polszczyznę zaczęto zmieniać na siłę pod kątem ideałów pojedynczych osób, lub grup reprezentujących jakiś światopogląd. Oto bowiem wspomniana przed chwilą "adopcja" zwierząt była wyjaśniana w ten sposób, że przecież używanie słów typu "przygarnąć", czy wręcz "kupić", albo "wziąć" zwierzę ze schroniska uprzedmiatawia je, a to według radykalnych ekologów było zbytnim uprzedmiotowieniem fauny.

Tak oto telewizja, a po niej wiele stron internetowych zaczęły tworzyć swoiste systemy językowe wokół pewnych tematów, chcąc upowszechnić określone idee. Mówiąc inaczej: zaczęto zmieniać język na siłę, aż do punktu gdzie obecnie jest praktycznie tworzony na nowo. Czy nie borykamy się teraz z wciskanymi na siłę feminatywami typu "psycholożka", czy "strzelczyni" (przypominam, że "pilotka" to rodzaj czapki, a "oficerki" to obuwie), albo z poszukiwaniem przez niektórych "form obojętnych płciowo"?

Równoległe upowszechnienie języka angielskiego doprowadziło do tego, że nie poszukiwano polskich określeń na zmieniającą się rzeczywistość, ale zaczęto wprowadzać już nie kalki, ale wręcz kopie słów angielskich. I tak na przykład mamy nagle w języku takie słowa jak "show" (nawet nie wysilono się by spolszczyć nienaturalne połączenie liter "sh" na "sz"), a wielu młodych ludzi chce obecnie zostać "influencerami" czy wręcz "youtuberami".

Gramatyka też ulega znacznej zmianie. Mało kto używa obecnie unikalnego przypadku w naszej deklinacji, jakim jest wołacz. Obecnie jest on stosowany chyba tylko wówczas, gdy ktoś chce zwrócić się do innej osoby językiem oficjalnym, lecz jedynie dla żartu.

Ewolucji, nie przeszedł za to tzw "język urzędowy". Sądzę, że w pewnym okresie również do urzędów zaczęto przyjmować osoby niewykształcone i/lub niedbałe językowo, które jednak usiłowały brzmieć mądrze. Zaczęto więc w wielu instytucjach publicznych jak: ratusze, sądy, komisariaty itd nadużywać pewnych słów. Potem zapraszano takie osoby do telewizji i tak oto upowszechniło się nadużywanie wielu słów.
Świetnym tego przykładem jest "posiadać". Słowo to nie oznacza tego samego co "mieć". Nie można "posiadać talentu", "posiadać dziecka", "posiadać cechy", "posiadać nazwiska", czy "posiadać doświadczenia". Odsyłam tu do nadal na szczęście obowiązującego stanowiska Rady Języka Polskiego:
https://rjp.pan.pl/index.php?option=com ... &Itemid=58
Niestety ze względu na powszechność tego błędu w Internecie i telewizji dyskusje są trudne i obawiam się, że niedługo również i to będzie "dopuszczalne".

Wszystko nam się pomieszało: angielski z polskim, wulgaryzmy z kulturalnym językiem, jedne słowa z drugimi (mieć-posiadać), wolność z niedbałością, samorozwój z misją publiczną, czy wreszcie rewolucja z ewolucją.

Doszliśmy niestety tez do punktu, że niegrzecznie jest nawet zwrócić komuś uwagę na błędy, bo przecież każdy ma prawo wyrażać się w wybranej formie...

Kończąc ten przydługi tekst (nie potrafię pisać krótko), chciałbym was zapytać, jako osób, które używają języka polskiego twórczo: czy nie uważacie, że te zmiany idą w bardzo złym kierunku, że nasz język ulega stopniowej degradacji, że jest niszczony i zanika?

Nie potrafię się oprzeć by nie wykorzystać tekstu Mikołaja Reja, pisanego wprawdzie w innym kontekście, jednak pasującego tu dobrze:

Od­puść, bra­cie! Swo­jać rzecz, coć by się nie zda­ło,
Gdyż się i to, i owo spo­łu po­mie­sza­ło.
Wi­dzisz ta­kie ro­zu­my, co tak świat zbie­ga­ły,
Że nie wiem, cze­go by już wszę­dy nie zma­ca­ły.
Więc też ci nie­uko­wie, co pi­sma nie mają,
Gdy nie mogą mę­dro­wać, nie­chaj­że wżdy bają,
Bo komu ino­cho­dy nie sta­wa, więc grę­dą,
A baby, gdy lnu nie­masz, niech ko­no­pie przę­dą.
A nie­chaj na­ro­do­wie wżdy po­stron­ni zna­ją,
Iż Po­la­cy nie gęsi, iż swój ję­zyk mają!
0 x
Awatar użytkownika
Shin
Posty: 106
Rejestracja: 3 kwie 2022, o 00:09
Ranga: Doko

Re: Rozwój, czy degradacja języka?

Post autor: Shin »

Na szybko i na krótko, bo z komórki.

Zmiany językowe w piśmie urzędniczym są dużo starszym zjawiskiem. Już w PRLu zaczęto używać sformułowań z serii "akwen wodny" (jak gdyby akwen nie był zbiornikiem wodnym) żeby brzmieć mądrzej. Język ten jest również bardziej odporny na odmianę poprzez fakt, że posługują się nim głównie starsi ludzie, a do tego jest częściowo ograniczany definicjami i pisaną literą prawa. W niektórych ustawach jest różnica między "miedzą", "rlterenem wydzielonym", "ziemią" i "gospodarką" i z powodu definicji nie mogą być stosowane wymiennie, a wszelkie zmienione słowa urzędnicy proszą o poprawienie we wnisokach.
0 x
KP / PH / KASA
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Rozwój, czy degradacja języka?

Post autor: Ichirou »

zajebisty tejk osobo koleżeńska <brawo>
1 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Aburame Aisuji
Posty: 2
Rejestracja: 8 gru 2023, o 10:38

Re: Rozwój, czy degradacja języka?

Post autor: Aburame Aisuji »

Nie ukrywam, że liczyłem na bardziej rozwiniętą dysputę...
0 x
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 192
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Rozwój, czy degradacja języka?

Post autor: Shigemi »

Myślę, że podajesz tezę pod dysputę bardziej akademicką, która niestety brzmi jak narzekanie poprzedniego pokolenia na dzisiejszą młodzież, jednak śledząc historię zauważamy, że co pokolenie pojawiają się podobne narzekania na następców. Myślę, że podobnie jest z językiem. Świat ewoluuje, język też. Czy zalicza obiektywny progres, czy regres myślę, że zależy od grupy badanej oraz bańki, w której się znajdujemy. Jeśli porównamy erudycję wsi PGRowskiej teraz i 50 lat temu, jestem przekonany, że forma wypowiedzi uległa poprawie.
Czy tyczy się to całości społeczeństwa?
Odpowiedzi nie znam, choć się domyślam.
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Piszemy o wszystkim!”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości