Post
autor: Papyrus » 17 kwie 2021, o 10:18
390r, Kōtei, stolica Sogen, gabinet Katsumi Uchiha
Gabinet Uchiha Katsumi zawsze był ostoją skromności i gustu. Każdy Shirei-kan miał tendencję do przemeblowań podczas trwania ich "kadencji". Zazwyczaj zawartość była z właścicielem ściśle powiązana. Sztuka, elementy uzbrojenia, meble odwzorowujące charakter właściciela. Gabinet to jedno wielkie płótno, które można wypełnić czym się tylko chciało. Ale gabinet Katsumi był zaskakująco skromny i nawet miejscami pusty. Ot, meble konieczne do prawidłowego funkcjonowania. Szafki, gabloty, okazjonalnie elementy lokalnej sztuki. I zestaw - biurko i dwa krzesła. Na biurku otwarta butelka sake i dwie czarki. A ich tymczasowi właściciele byli ludźmi idealnymi wręcz do docenienia takich, a nie innych warunków rozmowy. Oczywiście pierwszą był właściciel gabinetu, Uchiha Katsumi. Postać niewymagająca wstępów. Drugą z kolei był być może mało znany, mimo jego znaczącej funkcji, Uchiha Kyuo . Protektor Shinsengumi. Pierwszy obrońca cywilizowanego świata. Człowiek, który trzyma grajdołek zwany Murem w ryzach. I ten człowiek siedział właśnie przy jednym meblu z osobą, od której teoretycznie powinien być całkowicie niezależny.
- ..w szczególności Unia i prowincje Karmazynowych Szczytów wstrzymały swoje dostawy. Są daleko i czują się bezpiecznie. "Mają własne problemy", "Won z naszych ziemi, zbóje". Nastroje w tamtej części świata dość szybko się zmieniły, z nieznanego mi powodu. A to, co dostajemy, już nie wystarcza. Musimy zorganizować więcej infrastruktury gospodarczej przy murach, żeby zrekompensować straty. Inaczej Mur nie będzie wypłacalny. - Kyuo wypalił, całkowicie szczerze i bez żadnego kręcenia w kółko. Swoim poważnym, jak zawsze zresztą, tonem. Idealnie pasował do tego, co reprezentował sobą pod względem wyglądu. Twardy człowiek, naznaczony ranami po stoczonych bojach. Wzór dzikiej, nieokiełznanej męskości, można by powiedzieć. Przy liderce prezentował się jak wykuty z marmuru, kiedy ona była wyciosanym kawałkiem drewna. Każde zabójcze na swój własny sposób, ale jedno bardziej wyraziście.
- Nigdy nie był, Kyuo-san. Dary, nie ważne jak szczodre, nie mogły ponieść was w nieskończoność. Kiedyś musiało do tego dojść. Macie szczęście, że doszło do tego akurat w takim momencie. - Katsumi odpowiedziała bez zawahania, nalewając sobie i kompanowi rozmowy kolejną porcję alkoholu. Nie dała o dziwo odpowiedzi na to. Mężczyzna chyba to zauważył. To lekkie kluczenie wokoło tematu. Nacisnął raz jeszcze.
- Ta. Nie tak dawno dziesiątkowaliśmy ich. Zabraliśmy demona sprzed nosa. Dobrze przemyślą kolejne natarcie. I zaczną się cywilizować, co gorsza. Niektórzy mają chakrę, umieją jej używać. Trzeba na nich uderzyć zanim pójdą za bardzo do przodu, w przeciwnym razie możemy szykować się na otwartą wojnę.
- Może warto by spróbować bardziej dyplomatycznego podejścia? Nie możemy z nimi walczyć w nieskończoność. Mur nie wytrzyma. - delikatna sugestia nie była aż taka subtelna, jak się wydawało Shirei-kanowi. Wystawiła czarkę w górę, chyba chcąc się stuknąć z naczyniem Kyuo. Ten jednak nie ruszył się ani o centymetr. Patrzył się jedynie na kobietę i uniósł w końcu czarkę, ale prosto do swoich ust.
- Możemy i będziemy. Bariera językowa wciąż jest dla nas sporym problemem, a same dzikusy nie są skore do współpracy. Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć, że ludzie się nie zmieniają. Dla niektórych jedynym wyjściem jest śmierć. - powiedział od razu po tym, jak ryżowy napój zniknął w jego ustach. Katsumi widziała skrzywienie na jego twarzy. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że jego twarz zawsze taka była. Skrzywiona i bez pozytywnych ekspresji. Oczywiście byłoby to wielkie niedomówienie. Do pewnego momentu tego spotkania Kyuo bawił się całkiem dobrze.
- Język to kwestia czasu. A co do dzikich... nie doszło czasem do kontaktu z nimi na najnowszej misji Sekcji Zwiadowczej? Kontaktu nieopartego na wzajemnym zabijaniu się? - Katsumi rzuciła te słowa niby od niechcenia, jak przelotny fakt dementujący popularną plotkę. Kyuo zatrzymał rękę w powietrzu, kiedy sięgał po butelkę w celu uzupełnienia poziomu alkoholu.
- Skąd to wiesz? I do czego zmierzasz?
- Twierdzę, że pora na zmianę. Mur powinien zmienić swoje priorytety na próbę ustabilizowania stosunków z dzikimi ludami. Stają się bardziej związanym społeczeństwem, jeśli teraz nie wyjdziemy z inicjatywą pokoju to może nigdy do niego nie dojść. - całkowite zignorowanie pierwszego pytania niestety nie cofnęło czasu, nie pozwoliło powrócić do poprzedniej pozytywnej atmosfery. Liderka weszła całkowicie, nie mogła się już wycofać ze swoich słów.
- Więc masz swoich ludzi w naszych szeregach. Mogłem się tego spodziewać, ale nie myślałem, że zechcesz ingerować w nasze metody. - cierpki głos Kyuo był tym bardziej bolesny, bardziej po głośnym odgłosie zmęczenia. Jego oczy, początkowo pełne życia i wigoru, teraz powoli przygasały. Może lepiej, rozpalone oczy Uchihów nigdy nie były wyznacznikiem pozytywnych emocji.
- Postawię sprawę jasno. Wasze metody nie działają i na dłuższą metę sprowadzą na nas gniew dzikich. Kiedy opanują chakrę w wystarczającym stopniu to ruszą do ataku. Nie tak bezmyślnie, jak wcześniej. Podstępem. Przedrą się i do nas dotrą. Na resztę kontynentu, który tak bardzo chcemy chronić. - powiedziała, odkładając czarkę na bok. Wstała.
- Dlatego musimy uderzyć wcześniej. Musimy ich wybić! - Kyuo odwzajemnił gest, opierając się rękoma o stół. W tej pozycji także górował nad Katsumi, a jednak ta nie ugięła się nawet na chwilę. Nie mrugnęła nawet. Rozmawiała z kimś równym sobie i okazanie słabości nie wchodziło w grę. Ba, żadnej słabości być nie mogło.
- Normalni i rozumni ludzie pierw próbują dialogu. Przyszedł czas na nich, niedługo będą gotowi. Wiem, że nie praktykujesz rządów twardej ręki w Shinsengumi...
- To nie są ludzie. To potwory, które chcą nas podbić. Widziałaś, co zrobili poprzednim razem. Co robią naszym ludziom. Zbrojna odpowiedź to jedyna odpowiedź! - przerwał mężczyzna, podnosząc głos w znaczącym stopniu. Jeśli ktoś stał na zewnątrz, a ewidentnie tak było, to teraz mógł to usłyszeć. Strażnicy przy wejściu. Nie ingerowali jednak, po co by mieli? Nastała niezręczna cisza pomiędzy dwójką rozmówców. Kilka sekund mierzenia się wzrokiem. Szukania najmniejszej oznaki uległości. Słabości. Wątpliwości. Ale nic takiego nie dało się znaleźć.
- Katsumi, czemu nagle ci na nich zależy? - zapytał nagle Kyuo, znacznie łagodniejszym tonem niż do tej pory. Spuścił swoją gardę i ponownie usiadł. Jego oczy przez chwilę błysnęły czerwienią, ale szybko zniknęła. Katsumi dostosowała się, także usiadła. Tego trzeba było tej rozmowie, chwili milczenia i przetrawienia emocji. Emocje to najgorszy doradca, dla którego nie było miejsca przy oficjalnych rozmowach. W większości przypadków.
- Pewna osoba otworzyła mi oczy. Z Saisei. Sprawa ludzi zza Muru jest powiązana z Antykreatorem. Musimy do nich dojść zanim Han dotrze do nich. Inaczej siły ANtykreatora mogą zyskać nowych popleczników. - po tych słowach nastąpiła kolejna dłuższa chwila milczenia. Kyuo myślał. Patrzył się jednak nadal na Katsumi. Chciał sprawdzić, czy nie kłamie. Czy jest szczera. Nie potrzebował do tego Sharingana, nie potrzebował do tego sztuczek ninja. Widział ludzi jak na dłoni. I Katsumi też widział, na tyle na ile mu pozwoliła.
- Skoro już o tym wiesz - powiedziała Shirei-kan, zanim Kyuo zdążył odpowiedzieć - To chętnie ci go przedstawię. Czeka na zakończenie naszych rozmów. - wstała i podeszła do drzwi. Otworzyła je lekko i szepnęła kilka słów strażnikowi. Ten odszedł, jego kroki dało się słyszeć z wnętrza drzwi. Szczęknięcia metalowych elementów zbroi. Katsumi wróciła na swoje miejsce. Nastąpiła kolejna długa przerwa.
- Dam mu jedną szansę. - powiedział w końcu. Słowa ważone ostrożnie, niczym znamienite Sakaiskie trunki, które jeszcze chwilę później pili w pozytywnej atmosferze. Shirei-kan nie odpowiedziała. Kobieta uśmiechnęła się i czekała na przybycie tego kogoś.
I ten ktoś w końcu się pojawił. Wszedł praktycznie niepostrzeżenie. Normalny człowiek mógłby nie wyłapać jego delikatnego chodu, niepozornej sylwetki. Jak kartka papieru. Czarna, na dodatek. Od stóp do głów okryty czymś, co wyglądało jak kompromis pomiędzy uniformem, a pełnoprawną zbroją. Nieco przypominała rynsztunek ludzi stacjonujących na Murze. To samo, ale jednak inne. Ale to samo. Jedyną częścią ciała był pasek w okolicach oczu. I to ten pasek skupił na sobie uwagę Kyuo. Obcy mężczyzna kiwnął głową w geście pozdrowienia.
- Witaj, Kyuo-dono. Nazywam się Hakusei i reprezentuję interesy Saisei. Cała przyjemność po mojej stronie. - powiedział. Ale Kyuo zdawał się nie słuchać. To znaczy słuchał, odwrócił głowę w jego stronę. Podniósł brwi. Wciągnął powietrze. Rozumiał, co mówi. Ale nie słuchał.
Oczy Kyuo zapłonęły żywą czerwienią. Jakby ktoś rozpalił w nich ognisko albo rozgrzał sztabę metalu. I w tej bezkresnej czerwieni pojawiły się trzy łzy. Trzy kropki. Skupione wyłącznie na Hakuseiu. Jego ręka odruchowo sięgnęła do ostrza przy jego pasie. Poderwał się na nogi, na lekko ugiętych nogach. Gotowch do skoku, do ataku. Katsumi wstała natychmiastowo, widząc reakcję jej gościa. Jej oczy zapłonęły tą samą jadowitą czerwienią.
- Posuwasz się za daleko, Kyuo. - wycedziła przez zęby.
- Nie ja przynoszę brud zza muru do miejsca, które przed nim chronimy! - krzyknął Kyuo, nadal nie patrząc na Katsumi. Jego uwaga spoczęła na nowym gościu. Ten delikatnie uniósł ręce. Jakby pokazując, że nie jest uzbrojony. Że nic nie trzyma, że nie chce walczyć.
- Kyuo-dono. Zapewniam cię, że moją intencją nie jest obrażenie cię swoją osobą. Chcę porozmawiać o Antykreatorze. Wpływy Hana Sozo mogą sięgnąć tamtych obszarów i wtedy...
- Kolejny powód, żeby wyrżnąć was jak psy. Nie mów do mnie, skończyłem z wami. Odsuń się na bok, zanim oddam Sogen kolejną przysługę. - wycedził przez zęby Kyuo. Mężczyzna odsunął się ostrożnie w bok. Katsumi milczała, ale jej dłonie były gotowe. Blisko siebie, w sam raz do użycia jakiegoś jutsu. Wszczynanie walk w czyimś gabinecie naprawdę nie jest jakkolwiek dobrym pomysłem i chyba Kyuo był tego świadomy. Szybko ruszył do przodu. Z ręką nadal przy pasie, gotową do wyciągnięćia ostrza.
- Więc wolisz pozwolić Antykreatorowi na przejęcie tych ludów? Chcesz mu je dać na tacy? Han będzie znacznie większym zagrożeniem, jeśli połączy siły z tamtejszymi plemionami. Tylko działając wspólnie jesteśmy w stanie go powstrzymać. Ile razy musimy się uczyć tego samego? - zapytała Katsumi. Kyuo stanął przy drzwiach. Jego oczy nadal płonęły furią. Soczystą, namiętną furią. Skierowaną tym razem w stronę Katsumi. Jego szczęka lekko drgała, jak gdyby powstrzymywał się przed powiedzeniem czegoś. W końcu jednak nie wytrzymał.
- Nie sprzymierzę się z jednym złem w walce z innym. Myślałem, że pod tym względem jesteśmy podobni, Katsumi-san. Dużo dla was zrobiliśmy. Gazo na przy...
- To nie ma żadnego znaczenia. Masz przed sobą dowód. Ludy zza Muru nie są jedynie bezmyślnymi dzikusami. Mogą z nami współpracować. Przy chęci i dobrej woli z obydwu stron, mogą okazać się cennym sprzymierzeńcem. - przerwała Katsumi. Gazo jakimś cudem znaleźli swoje miejsce w szeregach Uchiha i teraz ten, który dokonał tego przecieku, stał w bezpośrednim konflikcie z obdarowaną. Z jego perspektywy mogło wydawać się to niewdzięczne, delikatnie mówiąc.
- Powtórzę. Nigdy nie połączę sił z jednym złem w celu zniszczenia innego. Wycofaj swoich ludzi z Muru, zanim stanie im się krzywda. Oni i ty nie mają prawa postawić nogi w pobliżu Muru. I nigdy więcej nie ingeruj w politykę Shinsengumi. - to była jego ostatnia odpowiedź w tej rozmowie. Po tych słowach opuścił gabinet.
W pomieszczeniu została tylko dwójka. Katsumi i Hakusei. Ten drugi stał z boku z lekko podniesionymi rękoma, nic nie mówiąc. Liderka nadal stała z rękoma przy ciele, z aktywowanym Sharinganem. Po chwili od wyjścia Kyuo jej oczy wróciły do normy. Usiadła, prawie upadła, na swoje krzesło. Gość zza Muru opuścił dłonie i powolnym krokiem ruszył do wolnego krzesła.
- Przewidywałem podobny obrót spraw, Katsumi-san. Ale nie sądziłem, że rozpozna moje korzenie tak szybko. Przepraszam za moją niekompetencję.
- To był wspólny pomysł, Hakusei-san. I wspólnie musimy rozwiązać ten problem. Teraz nie mamy nawet jak podjąć rozmów. - powiedziała, nalewając sobie nieco alkoholu i częstując się. Kto zabroni gospodarzowi? Na pewno nie gość, który usiadł i odsunął czarkę pozostawioną przez poprzedniego gościa.
- Więc, jaki jest kolejny krok, Katsumi-san? Możemy próbować przemycić bardziej skorą do integracji część ludów zza Muru statkami. Nadal pozostaje problem agresji względem nich, ale to może być dobry początek. - rzucił Hakusei jakby od niechcenia. Trzeba było zacząć burzę mózgów. Koniecznie trzeba było znaleźć inne rozwiązanie. Jak najszybciej, jak najlepsze.
- Sekcja Morska Shinsengumi. - odpowiedziała, krzywiąc się - Nie mam do niej dojścia. Zwiadowcy, owszem. Administracyjna i Badawcza tak samo. Ale dopóki Protektorem jest Uchiha Kyuo... - przerwała swojemu rozmówcy, samej również przerywajac w pewnym momencie. Jakby nie chciała tego powiedzieć na głos.
- ...to nic nie wskóramy. Nie śmiem nawet proponować zbrojnej interwencji. Inne prowincje rzuciłyby się na Uchiha. Ani buntu od wewnątrz. - dokończył gość, decydując się na krótki spacer po pomieszczeniu. Nie mógł usiedzieć w miejscu. W przeciwieństwie do Katsumi, która szybko otworzyła szufladę i wyciągnęła zwój, pędzel i niewielkie naczynie na atrament.
- Mimo wszystko proponuję spisać potencjalne możliwości przeprowadzenia takiego wewnętrznego rozłamu. Nie widzę innej opcji. Nie może dojść do naszej interwencji, ale może dojść do buntu na szeroką skalę...
390r, Shi no gēto, główna siedziba Shinsengumi, gabinet Protektora
Gabinet Uchiha Kyuo był znacznie bardziej surowy od Sogeńskiego odpowiednika. Ściany z kamiennych bloków, wygładzonych co prawda, ale nadal pozostawiających pole do popisu pod względem estetycznym. Gabinet jako jednoczesny pokój zebrań wszystkich Grandmasterów sekcji sprawdzał się dobrze, głównie przez ogromny prostokątny stół na środku, pełniący też funkcję biurka Protektora. I to właśnie on siedział na samym jego szczycie. Na najkrótszym boku. Sokoły z kolei siedziały przy dłuższym boku. Akurat czterech - Koseki Emiko z Sekcji Budowniczych, Shirogane Tsuki z Sekcji Zwiadowców, Shirotsuki Akira od Zaopatrzenia i Endou Yuudai , drugi najmłodszy Sokół, odpowiedzialny za Sekcję Morską. Yuudai i Tsuki siedzieli nad wyraz nonszalancko, podczas gdy pozostała dwójka - sztywni i spięci.
- Zatem, jak rozumiem - zdecydowała się zabrać głos Emiko - ich interwencja to kwestia czasu?
- Dokładnie. Nie wiem w jaki sposób to zrobią, ale na pewno do czegoś dojdzie. Ma swoich ludzi w naszych szeregach, prawdopodobnie na samej górze. Musimy się przygotować na każdą ewentualność. Wzmocnienie granic morskich i lądowych to oczywistość. Od teraz nie przepuszczamy nikogo z zewnątrz. Ale najważniejsze - wiemy, że Uchiha wchodzą w kontakty z dzikimi. Niweczą pracę, dla której ludzie poświęcają życia. Taki brak szacunku nie może zostać niezauważony przez resztę świata. Liczę na ciebie w tej sprawie, Akira-san.
- Się wie, Kyuo-dono. Każda prowincja będzie wiedziała, jakimi kanaliami są Uchiha. I jak niewiele się zmienili. - odpowiedział Akira przykładając otwartą dłoń do czoła i salutując z rozmachem. Tsuki przewróciła na ten widok oczami, a Yuudai uśmiechnął się szeroko.
- Spokojna twoja, Kyuo-san. Nic nie przepłynie przez moje wody. Możesz być pewien.
- Mhm. - mruknęła Tsuki - Jak do tej pory. Pierwszy kontakt to ostatni kontakt. - młode dziewczę może nie wydawało się aż tak zainteresowane, znudzone prędzej, ale tak czy siak uczestnictwo w takich obradach to konieczność. Zło, na które trzeba się zgodzić, będąc jedną z najważniejszych osób na Murze. Kyuo wstał.
- Poprzednie pokolenia zostawiły nas, ufając nam i naszej żelaznej woli. Zostawiły nas z dobrze prosperującą organizacją i zadaniem, które niewykonane, zmieni oblicze świata jaki znamy. Nie możemy dopuścić by przez jedną pomyloną jednostkę, życie ludzi na kontynencie było zagrożone. To nasz obowiązek. I będziemy go dumnie wypełniać. Z podniesionym czołem i wyciągniętym mieczem w stronę dzikiego lądu. Jeśli trzeba, to drugie ostrze skierujemy w Sogen. Zrozumiano? - powiedział mężczyzna, podniosłym tonem. Z determinacją wypisaną na jego twarzy, z pewnością siebie jakiej nie powstydziłby się prawdziwy lider. Ba, on przecież był liderem. Był prawdziwym przywódcą, skupiającym na sobie uwagę całej reszty podwładnych. Nawet do tej pory niezainteresowana Tsuki wydawałą się buzować entuzjazmem. Wszyscy wstali i uderzyli się zamkniętą pięścią w pierś. Dźwięk ten w całości wypełnił pomieszczenie, mimo że wykonany przez kilka zaledwie osób.
I tak, moi drodzy, zapowiadamy kolejny event. Tym razem Katsumi Uchiha z niewielką pomocą Saisei, organizacji stworzonej celem pokonania zła jakim jest Antykreator, zechce doprowadzić do rozłamu Muru. Uchiha Kyuo twardo upiera się przy aktualnej polityce organizacji, z zamiarem doszczętnego wybicia tamtejszych ludów. Konflikt wisi w powietrzu, a tam gdzie konflikt, tam trupy. Uchiha zdołają zainicjować pokojowe rozmowy z dzikimi zza Muru? Shinsengumi dopnie swego? Obydwie opcje są równie możliwe.
W ramach eventu gracze będą mogli wybrać pomiędzy dwoma stronami:
Uchiha - bunt trzeba przeprowadzić w sposób odpowiednio skoordynowany. Pierw dywersja, potem zamach na aktualnego Protektora. Jak chętni dostaną się na Mur? O to nie ma co się martwić. Martwić się trzeba o potencjalny opór. Najpierw jednak trzeba odpowiednio zaplanować cały proceder, wprowadzić swoich ludzi...
Shinsengumi - Protektor nie jest głupi i wie, że coś się święci. Wzmocni środki bezpieczeństwa, zechce zapobiec potencjalnej interwencji Uchiha. Cokolwiek się stanie, z którejkolwiek strony - oni będą na to gotowi. Mur składa się z różnego sortu ludzi. Wybuchowej mieszanki członków różnych klanów i różnego pochodzenia. Zbrodniarze, ludzie prawi, szukający zysku, sławy i odkupienia. Wielu z nich nie da tak po prostu doprowadzić do zniszczenia Muru.
Na evencie będzie można zginąć. To nieunikniona część stawiania się po jednej ze stron konfliktu. NPC i warunki bojowe mają za zadanie zbalansować potyczki w zależności od PH graczy, by każdy miał swoją rolę i każdy mógł na pewien sposób dołożyć cegiełkę do zwycięstwa, ale może dojść do sytuacji nieprzewidywalnych przez działania innych graczy. Dlatego też, w ramach zapobiegnięcia dominacji eventu przez kilku topowych graczy, Administracja ustaliła górny próg PH uczestników, który wynosi 3000PH . Spokojnie, dla was też coś w tym roku się pojawi. Coś wymagającego i trudnego : )
Zapisy będą trwały cały kwiecień, do 5 maja zostały zamknięte przez znaczną liczbę chętnych . Event z kolei rozpocznie się w końcówce maja. Każdemu damy 2 tygodnie na dotarcie na miejsce. Każdemu ustalimy również sposób dowiedzenia się o tej operacji, indywidualny i dostosowany do potrzeb fabularnych. Trzymajcie się siedzeń, ten event będzie miał daleko idące konsekwencje dla świata.
A co z aktualnie przebywającymi na Murze? Ci mają dwa wyjścia - odejść z Muru przed eventem albo wziąć w nim udział. Innej opcji nie ma. Ci przez swoją przynależność mają obowiązek powiadomić Administrację o swojej decyzji do 1 maja właśnie. My też będziemy się kontaktowali.
Żeby się zapisać, należy napisać w tym temacie do jakiej grupy chce się zapisać - czy do Uchiha, czy do Muru. Może być w uhide, jeśli jesteście wstydnisiami.
Podejmijcie decyzję ostrożnie!
0 x
you best prepare for a hilariously bad time