Post
autor: Vulpie » 9 lip 2020, o 14:51
Korzenie
Zapisy na event
Cóż, jeśli mam być szczera, nie tak sobie wyobrażałam bycie przywódcą całej organizacji.
Oczywiście, to nie jest tak że miałam wobec tej pozycji jakieś niezwykłe wymagania albo przeczucia. Bardziej chodziło o to, że dziwnie się z tym wszystkim czuję. Jeszcze do niedawna byłam zwykłym trybikiem, kręcącym się w wielkiej machinie całego świata, tak zwanym "trepem", który miał wykonywać zadania w terenie - i taką formę pracy uwielbiał. Nawet jeśli zdarzały się sytuacje ciężkie i bolesne, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, albo nawet momenty... o których wolę nie pamiętać... to i tak zawsze czułam, że robię to co powinnam. A teraz, kiedy wszystko poszło się kochać, po prostu zostałam wyniesiona na pozycję, której się nie spodziewałam - i nie wiem, czy do której pasuję. Rzecz jasna, robię wszystko co mogę, i inni członkowie organizacji twierdzą że radzę sobie znakomicie, ale jednak...
Nigdy nie wejdę w buty Zjawy. Nigdy też nie wejdę w buty Hanjiego.
Hanjiego, który okazał się największym zdrajcą w historii ludzkości. Człowiekiem, którego próbowaliśmy powstrzymać za wszelką cenę, a który ukrywał się pośród nas, kpiąc sobie z nas w żywe oczy. Bezdusznego mordercy, który wyniszczył połowę świata tylko po to, by samemu poczuć satysfakcję. Niszczycielem. Antytezą stworzenia.
Antykreatorem.
Ale jednak, nawet pomimo tego wszystkiego, muszę przyznać mu jedno. W czasach, kiedy był przywódcą Shiro Ryu, organizacja rozwinęła się w niezwykłym stopniu, i zyskała siłę jak nigdy wcześniej. Był podłym człowiekiem i kłamcą, lojalnym tylko wobec siebie i własnych planów - ale jednak to jedno muszę mu przyznać. Był znakomitym przywódcą i strategiem, który zawsze wiedział co należy zrobić, aby przeprowadzić następne kroki wszystkich zadań i planów. Potrafił wydawać rozkazy takie, które nie stały w sprzeczności z niczyim sumieniem, a zarazem służyły do popchnięcia misji do przodu. Oraz, co najważniejsze - był na tyle charyzmatyczny, by potrafić podnieść na duchu, wzbudzić szacunek... a nawet przywołać niezmierną lojalność.
... i teraz ja muszę dorównać tymi umiejętnościami jemu.
Do diabła! Żebym sama siebie porównywała do zbrodniarza...
Złapałam się dłońmi za głowę i poczochrałam sobie włosy, starając się wypchnąć te niepokojące myśli z mojej czaszki. Teraz nie jest moment na to, żeby przyłapywać się na starych przemyśleniach i bólach istnienia. Muszę się skupić. Ruchy członków organizacji muszą być cały czas skoordynowane, a pionki ich przedstawiające na mapie na moim biurku pokazywały, że część z nich powinna teraz wracać do Hō-ō Kūdō. Sau i Miyuki znajdowali się w okolicy, gotowi pomóc w razie potrzeby. Hakusei przeprowadzał zwiad w okolicach Tajemniczego Lasu, starając się przy tym nie wpaść w sidła wroga. Zjawa był Zjawą, wcięło go i tyle go widzieli, tylko po to by wrócił za kilka miesięcy, przynosząc jakieś nowe informacje. Reiya i Kenshi byli aktualnie na specjalnej misji - i to w sumie na nich czekałam najbardziej.
O ile przeczucie Sau było prawidłowe, rzecz jasna.
Sięgnęłam dłonią po kolejne dokumenty i sprawdziłam je, czytając od deski do deski. Poprzedni raport Hakuseia wspomniał, że w okolicach Tajemniczego Lasu nastapiły jakieś dziwne anomalie. Oraz, co ciekawe, jego pajęcze przywołańce których zadaniem było przeszukiwanie lasu, zostały zaatakowane przez nieznane cele, a część z zebranych informacji - spalona. Ciekawe, czy to oznacza że został wykryty i musi zmienić położenie...
W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Na chwilkę aktywowałam Byakugana i spojrzałam za drzwi.
Łysy, brodaty i umięśniony mężczyzna z dziesiątkami kolczyków na twarzy, w nosie i na łukach brwiowych.
-Wejdź, Sau.
Były poddowódca i drugi oficer pod dowództwem Hanjiego otworzył drzwi i wkroczył do środka, zachowując się niczym duch. Na jego twarzy widać było skupienie, ale i lekkie ślady podekscytowania.
-Yuriko - spodoba Ci się to.
Uniosłam lekko brew, czekając aż łaskawie rozwinie myśl.
Uśmiechnął się. Z taką ekscytacją, że wręcz złowrogo.
-Kenshi i Reiya wrócili. Przynieśli ze sobą część raportów z wyprawy do Daishi... włączając w to mapę okolicy, która okazała się zaskakująco nieprawidłowa.
Uniosłam drugą brew, po czym powoli wstałam zza biurka i podeszłam bliżej do zakolczykowanego - tak, żeby mieć ten sam widok na mapę świata ze stołu, jak on sam. Trzymał on też zwój naznaczony symbolem Saisei, więc na dziewięćdziesiąt dziewięć procent miał tam informacje zebrane przez wysłany do Daishi duet.
-Rozwiń.
Sau rozłożył zwój, przy okazji wyciągając coś jeszcze. Wyżej wymienioną mapę prowincji.
Wskazał palcem na punkt, który przedstawiał duże jezioro.
-Widzisz to? W tym miejscu od dziesięcioleci znajduje się jezioro. Po subtelnym przesłuchiwaniu mieszkańców okolicznych wiosek i badaniu starych map okolic wyglada jednak na to, że tego jeziora niegdyś tam nie było. Tak jakby... zmaterializowało się znikąd.
Spojrzałam najpierw na mapę, później na Sau, a ostatecznie znowu na mapę.
-Zmaterializowało się... w górach? Mało to prawdopodobne. Zwłaszcza zważając na to, że o ile miejsce jest w dolinie, to istnieje kilka dość szerokich ścieżek prowadzących w tamtą stronę.
-Ano właśnie - powiedział wesoło Sau. - Dlatego też Reiya i Kenshi postanowili przyjrzeć się temu dokładniej. I znaleźli coś... czego się zupełnie nie spodziewali.
Wskazał na szkic, zawarty w raporcie.
-Jeziora tam nie było. W zamian zaś znaleźli spory dół w kształcie jeziora - tak jakby woda wyparowała... lub spłynęła. A w środku...
Kolejny szkic, razem z adnotacjami. Widząc je, aż poczułam że zatyka mi oddech.
Wioska.
-Zaraz, zaraz, chwila moment - powiedziałam, kręcąc głową. - Skąd pod wodą wzięła się wioska? I jak to się stało, że tak po prostu woda zniknęła?
Sau wskazał na cztery punkty, ustawione idealnie na krawędziach jeziora na mapie.
-W tych punktach Kenshi i Reiya znaleźli cztery duże posągi, ustawione w specjalnie wykopanych tunelach. Posągi podobne do tych, które Hanji postawił swego czasu wokół Sachu no Senjo.
Zamarłam.
To oznaczało...
-...Kekkaimon Gofujutsu: Hachimon Heijo?
Była to swego rodzaju pokazowa technika, stosowana przez Suzumurę w momencie, kiedy chciał odseparować jakiś większy kawałek terenu. Poprzez postawienie czterech filarów na krawędziach tychże punktów i nakreślenie kształtu bariery, użytkownik był w stanie zamknąć daną przestrzeń pod szczelnym parasolem energii chakry - odcinając to miejsce od świata, w stopniu nienaruszonym. Tylko twórca bariery potrafił wybrać, jakie osoby mają prawo wejść do tego miejsca. Wychodziło więc na to, że było to miejsce, które Hanji zarazem chciał ukryć przed całym światem - ale nie miał przy tym siły lub ducha, żeby je po prostu zniszczyć.
Ciekawe. Bardzo ciekawe.
-Wygląda na to, że technika została z jakiegoś powodu wyłączona, a woda ustawiona na barierze po prostu wypłynęła przez podziemne groty i tunele. Owszem jest kilka śladów uszkodzeń, ale generalnie dostęp do wioski jest możliwy. Użyli też techniki Dotonu, żeby wynieść wioskę do góry - nie chcą ryzykować, że woda zniszczy coś jeszcze.
Sau się uśmiechnął.
-W końcu... może tam być wiedza O NIM, prawda? Czemu ktoś chciałby tak skrupulatnie ukrywać wioskę? I to jego techniką?
To...
To rzeczywiście mogło być to.
A w takim przypadku moglibyśmy też zakładać, że jeśli tam się pojawimy, ON również się o tym dowie. W takim przypadku musimy działać szybko - szybko, i z większą ilością ludzi. Tym bardziej, że poznanie sekretów Antykreatora mogłoby też otworzyć oczy większej ilości shinobi, i może nawet przeciągnąć ich więcej na naszą stronę.
Cóż, w takim razie przydadzą się najemnicy, czyż nie?...
Przebywanie w okolicy Biblioteki Oświecenia było niezwykłym przeżyciem. Całe to miejsce wręcz tętniło aurą tajemniczości i wiedzy, na każdym kroku można było poznać kolejne sekrety świata. Oczywiście, wiele z tego było informacjami klasyfikowanymi, lecz dzięki swojemu czasowi jako Suzumura Hanji, lord Han zdołał zyskać dostep do większości woluminów w całej bibliotece. Z czego też korzystał w pełni - przez większość dni mój pan przeglądął kolejne foliały, dokładnie je studiując. Znacząca większość z opętanych Shiro Ryu, których zdobył w Kami no Hikage, zostało uwolnionych ze służby... w ten czy inny sposób. Niektórzy po prostu umierali, zabici przez koszmarną faune Tajemniczego Lasu, inni odzyskiwali świadomość po praniu mózgu ze strony Śmierci, i popełniali samobójstwo z rozpaczy spowodowanej ich czynami. Jeszcze inni po prostu odchodzili, zapominając o wszystkim co zrobili. Było to zaskakujaco litościwe ze strony lorda Hana, ot tak wypuszczać dezerterów, ale z drugiej strony... i tak nie będą już mieli miejsca w społeczeństwie.
Jeźdźców również nie było w okolicy - a przynajmniej z tego co mi wiadomo. Nowy Jeździec Głodu, Yoshimitsu, aktualnie wyruszył w kierunku Wietrznych Równin. Jeździec Plagi, NES, jednego dnia po prostu opuścił Tajemniczy Las, mówiąc że powróci za jakiś czas. Jeździec Wojny aktualnie przebywał na zwiadzie, wędrując po całym świecie w celu poznania nowych zdarzeń i zaraportowania ich lordowi Hanowi. Jeździec Śmierci zaś nadal był pod ręką - będacy praktycznie inteligentnym zombi mężczyzna aktualnie przebywał w swoich laboratoriach.
Ja zaś zostałem tu przywołany w celu zaraportowania ruchów Ryuzaku no Taki. Dzięki temu że "uratowałem" Takasu Tsuyo, stałem się praktycznie jego najbardziej zaufanym sługą - dzięki czemu miałem wgląd we wszystko co dzieje się w mieście. To zaś było bardzo użyteczne dla lorda Hana, dlatego też co jakiś czas przybywałem do Biblioteki by przedstawić mu nowe raporty.
Lord Han aktualnie stał twarzą do jednej z półek i przeglądał kolejną książkę, popijając przy tym jakiś napar z porcelanowego kubka. Przyjemny, ziołowy aromat unosił się w całym pomieszczeniu, lecz on sam zdawał się nie zwracać na niego uwagi - zapewne tyle razy miał z nim już do czynienia, że po prostu przywykł.
-Dobra robota, Shinnichiro - powiedział w końcu spokojnym, gładkim niczym szpula aksamitu tonem. Kiedy był zadowolony, jego głos potrafił być naprawdę... urzekający. - Przynajmniej wiemy, że Ryuzaku dalej nie wyszło w pełni z kłopotów po pladze. Oznacza to, że albo będą celem ataku, albo będą szukać nowych sojuszników.
Skłoniłem się głęboko.
-Jestem tu by służyć, mój Panie.
Han pogładził się po gładko ogolonym, acz popękanym przez stan jego ciała podbródku.
-Znaleźliśmy też już kilka poszlak co do naszego głównego celu. Grobowiec jest w naszym zasięgu, potrzebne będzie jednak trochę czasu na pełny zwiad... i znalezienie drugiej części klucza.
Miałem właśnie coś odpowiedzieć, gdy do środka wkroczyła Wojna. Przeklęta samuraj weszła do środka z impetem, podeszła do lorda Hana i przyklęknęła na jedno kolano. Sądząc po wyrazie jej twarzy, wydarzyło się coś bardzo złego - może nawet bała się zaraportować to naszemu Panu. Uniosłem lekko brwi, lecz ostatecznie pozostawiłem sprawę w rękach lorda Hana. Taka pchła jak ja nie miała prawa odzywać się bez jego zgody.
Lord Han westchnął ciężko i zatrzasnął czytaną księgę, po czym odłożył ją na miejsce i zwrócił się w stronę Iwaru. Na jego twarzy widać było nieskończone znudzenie.
-Na litość boską, kobieto, ile razy mam Ci powtarzać - powiedział równie znudzonym tonem, ociekającym sarkazmem. - Troszkę ciszej, tu jest biblioteka. Nie nauczyli Cię kultury za młodu, czy co?
Iwaru zacisnęła usta, przyjmując ten przytyk bez słowa, po czym spojrzała na Antykreatora ze śmiertelnie poważną miną.
-Wybacz, lordzie Han. Sprawa jednak nie pozwala na najmniejszą zwłokę.
Han uniósł brew oczekująco. Wojna zaś wzięła głęboki wdech, i sięgnęła po coś do paska.
Pergamin.
-To ogłoszenie zostało podobno rozwieszone we wszystkich prowincjach świata. Przybito na niej nieznaną pieczęć o kształcie feniksa.
Han zmrużył na moment oczy, podejrzliwie, lecz ostatecznie wzruszył ramionami i ponownie zwrócił się w stronę półki.
-Dobrze więc. Oczekuję na ładną recytację.
Wojna ponownie głęboko odetchnęła, po czym zaczęła czytać:
Do wszystkich shinobi świata.
Przez ostatnie lata balans świata został drastycznie uszkodzony przez jednego człowieka. Człowieka, którego wszyscy uniwersalnie znają jako Han Sozo, lub inaczej - Antykreator. Człowiek ten, wraz ze swoimi przybocznymi, doprowadził do wielu wojen i katastrof, wliczając w to wypuszczenie Jednoogoniastego do Sachu no Senjo, pośrednie wywołanie kilku konfliktów na skalę światową, oraz jego najbardziej drastyczną zbrodnię: zniszczenie Kami no Hikage i wymordowanie Zgromadzenia Możnowładców, posyłając tym samym świat w chaos. Przez fakt, że niewiele jest wiadomo o jego celach i o nim samym, na ten moment jest praktycznie nieuchwytny.
Jest jednak sposób by to zmienić.
I my wiemy jaki to sposób.
Pośród gór Daishi odnaleźliśmy sekret, który Antykreator próbował ukryć przed światem. Miejsce, które jest mu na tyle bliskie, że nie śmiał go zniszczyć, a tylko zmazać z map. Wioskę, której historyczna nazwa brzmi "Oniniwa". Ogród Diabła. Podejrzewamy, że istnieje powiązanie z Hanem Sozo i tym miejscem. Dlatego też nawołujemy wszystkich shinobi, którzy chcą poznać prawdę o tym szczególnym Diable, aby zjawili się w wiosce Akatori w Daishi w terminie przedstawionym na dole tegoż ogłoszenia.
Nie możemy obiecać wynagrodzenia, misja ta może również okazać się śmiertelnie niebezpieczna. Prawda jest jednak warta tego ryzyka.
Niech łaska bogów będzie z wami wszystkimi.
Brzdęk!
Usłyszeliśmy nagle dźwięk pękającego naczynia. Lord Han stał bez ruchu, naczynie z naparem z którego przed chwilą tak swobodnie popijał, aktualnie leżało u jego stóp, całkowicie w kawałkach. Najbardziej przerażający jednak był wyraz jego twarzy.
Twarz lorda Hana, zwykle wyrażajaca tylko lekkie cienie emocji i uczuć, była aktualnie zamrożona w mieszance przerażenia i szoku. Czarno-złote oczy mężczyzny były otwarte szeroko i wpatrywały się przed siebie, nie skupiajac się jednak na niczym dokładnie. Usta mężczyzny otworzyły się lekko, tylko pogłębiając wizję beznadziei którą teraz musiał odczuwać. Nawet pomimo tego, że jego skóra i tak była szara i popękana, zdawało się że z jego twarzy odpłynęły wszelkie kolory, pozostawiając tylko bladość. Dłonie mężczyzny widocznie drżały - dlatego też kubek teraz można było przedstawić tylko w czasie przeszłym.
Han, wciąż otumaniony, przyłożył dłoń do twarzy, zasłaniając swoje usta. Zaczął też coś mamrotać.
-Nie... nie nie nie, to nie jest możliwe... jestem pewien że zapieczętowałem wszystko odpowiednio... wszystko też przykryłem... przecież...
Nagle, choć wydawało się to niemożliwe, jego oczy otworzyły się jeszcze szerzej.
-... niemożliwe... czyżby zdejmując barierę z Sachu, przez przypadek dezaktywowałem również tę?...
Opuścił głowę. Przez chwilę panowała martwa, pełna napięcia cisza.
W końcu została jednak przerwana przez samego Hana.
-Wynoście się.
Spojrzałem z zaniepokojeniem na Wojnę, która również widocznie była przerażona aktualnym rozwojem wydarzeń. Następnie zwróciłem wzrok na lorda Hana, i ostrożnie podniosłem rękę.
-Lordzie...?
Wtedy Han obrócił sie w naszą stronę. A jego twarz była wykrzywiona tak potężną, ślepą furią, że zarówno ja, jak i Wojna poczuliśmy chęć zapadnięcia się pod ziemię ze strachu. W tym momencie lico Hana nie wyglądało już nawet jak ludzkie: cienie pod oczami, niekontrolowane drganie mięśni i pęknięcia spowodowane istnieniem jako Edo Tensei sprawiały, że Antykreator w tym momencie nie wyglądał już jak człowiek. A żeby tego było mało, ciało mężczyzny zaczęło się pokrywać tajemniczymi znakami, stopniowo przekształcając ciało Hana w to, czego tak bardzo nienawidził: demona. Nie był w stanie już kontrolować emocji, które w nim buzowały.
Cała biblioteka zaczęła się trząść, księgi zaczęły spadać z półek, a drewno podłogi i ścian zaczęło natychmiast pękać od samego natłoku chakry, który wydobył sie z ciała Hana. Złowroga, fioletowa energia zaczęła wypełniać pomieszczenie.
-POWIEDZIAŁEM: ZJEŻDŻAĆ! ZEJŚĆ MI Z OCZU!
Nie trzeba było nam powtarzać dwa razy. W bliżej niezorganizowanym pośpiechu opuściliśmy pokój, zamykając drzwi za sobą. Następnie zaczęliśmy uciekać.
Wstrząsy nasiliły się, a my tylko usłyszeliśmy potężny, pierwotny ryk, który mógł należeć zarówno do demona, jak i do człowieka.
Ryk pełen furii, wymieszany z rozpaczą.
I w tym momencie wiedziałem.
Lord Han wyruszy do tej wioski.
I lepiej żeby nikt z Jeźdźców nie próbował za nim iść.
Będzie chciał dostać się tam sam. Przeżyć swoje tragedie sam. I pożegnać je sam. Nie potrzebuje świadków z naszej strony.
Tym samym pragnę ogłosić ZAPISY NA NADCHODZĄCY EVENT ! Odbędzie się on 29 sierpnia w Daishi, gdzie mają się udać wszyscy uczestnicy przed upłynięciem tego czasu. Później, jak już zacznie się akcja, dołączenie będzie już niemożliwe! Im szybciej się zapiszecie, tym większa będzie szansa że wasza postać będzie miała dopisany jakiś ciekawy wątek. Oczywiście, tego nie obiecuję, ale może coś wplotę, żeby było ciekawiej
Zapisy trwają do 30 lipca.
Event będzie podzielony na dwie grupy, jedną będzie prowadziła Koala, drugą - ja. Obie grupy będą spełniać pierwotnie podobną rolę - przeszukiwanie opuszczonej wioski i ich sekretów. Różnica będzie jedna zasadnicza: u Koali równie ważnym celem uczestników będzie obrona wioski i poszukiwanie zagrożeń, które mogą się ukrywać w ciemności. U mnie zaś będzie pełne skupienie na przeszukiwaniu wioski i odkrywaniu przeszłości Hana, tego kim był... i kim może być. Przy zapisie proszę o deklarację, do której grupy się zapisujecie!
Ogłoszenie jest globalne, dostarczone do tawern i na tablice ogłoszeń w miastach (więc nie jest to nic związane z polityką).
Zapraszam, i powodzenia!
Ścieżka Koali:
Ren
Mayu
Natsume
Ichirou
Kyoushi
Mujin
Takashi
Jun
Harisham
Toshiro
Kuroi Kuma
Seinaru
Kakita Asagi
Keira
Ścieżka Natsu:
Uchiha Masako
Tamaki Hyuga
Asaka
Shikarui
Aka
Tatsuo
Yami
Shenzhen
Akaruidesu Yoake
Shins
Hisoka
Hikari
Taisuke
Yuto Koseki
Misae
Ławka rezerwowych:
Kaiko (grupa Natsu)
Yuji Saga (grupa Natsu)
Oshi (grupa Natsu)
Shinoko (grupa Natsu/Koali)
Katakuri (grupa Koali)
Minoru (grupa Natsu)
Keion (grupa Koali)
0 x