[ME] Bitwa o Atsui

Ryūji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ryūji »

Trudy walki po raz kolejny dawały się we znaki. Zmęczenie bitwą było coraz bardziej odczuwalne, ciągły ruch, presja oraz wykonywanie technik obciążało ciało jak i umysł. Młody władca piasku wrócił, prawie do stanu przed zażyciem pigułki żywnościowej, mimo iż mają niesamowite działanie, nie zalecane jest spożywanie ich w nadmiarze, więc chłopak tym razem nie może liczyć na żadne wzmocnienie. Ciało stało się cięższe a oddech coraz trudniejszy w kontrolowaniu, mimo wszystko nie było najgorzej, wciąż była wola i siła aby doprowadzić to do końca, nie mógł się po prostu poddać po tym wszystkim co do tej pory przeszedł.
Śmiertelnie niebezpieczni łucznicy skierowali swoje spojrzenie w kierunku blondyna, co zmusiło go natychmiastowej reakcji. Używając swojego kekei-genkai, młodzieniec wprawił drobinki piasku w ruch, które poskładane do kupy, i mocno ściśnięte utworzyły zasłonę chroniącą go przed atakami. Sabaku chciał wyeliminować zagrożenie posyłając kunaia z przyczepioną notką wybuchową, niestety, pocisk nie spełnił swojego zadania i został strącony. Na szczęście, notka nie poszła całkowicie na darmo, wybuch odsłonił kilku przeciwników a jeszcze innych całkowicie wyeliminował z dalszej walki. Ryuji jednak wciąż miał łuczników na karku, i niewielkie pole manewru. Z każdymi kłopotami czy z każdą jedną opresją z jakiej musiał się wydostać, czerpał niesamowitą wiedzę, na temat swoich własnych braków. Doświadczenie zdobywane w każdej kolejnej walce wskazywało mu drogę, którą musi przejść aby uzupełnić swoje braki, pod tym względem walka wydawała mu się naprawdę wspaniała.
Plany nad kolejnym atakiem na łuczników, przerwało coś... a raczej ktoś. Jou Sabaku, lider szczepu Sabaku, padł bezwładnie z góry.. Okaleczone ciało najprawdziwszego władcy piasku, krwawiło nieprzerwanie, tworząc kałużę szkarłatnej krwi. Jego nowe ramię zostało roztrzaskane. Ryuji nie mógł dopuścić do siebie tej myśli, prawdopodobnie, iż nigdy nie sądził że coś takiego może się wydarzyć. Człowiek, który był dla Ryujiego wyznacznikiem szacunku, siły, przywództwa, mądrości i sprytu.. Którego podziwiał, szanował i popierał.. Leżał martwy. Strach, gniew, zwątpienie, smutek, żal wszystkie te uczucia rozszalały się niczym pustynna burza, przyszły gwałtownie uderzając z przerażającą siłą. Wiecznie opanowany chłopak, starający się patrzeć na wszystko bez zbędnych emocji, dał porwać się im bez najmniejszego oporu. Zaciskając pięści tak mocno iż całe siniały, wydał z siebie stłumiony ryk gniewu. Pojedyncze kryształki kwarcu zaczęły wirować wokół jego ciała. Lecz krótka chwila wystarczyła, by złość zamieniła się w przygnębienie. Chłopak uspokoił nieco oddech, i patrząc na trupa człowieka, którego stawiał sobie za autorytet, uświadomił sobie czemu tak było. Wychowany od dziecka dla rodu, widział jak Jou kochał swój ród i jak wiele dla niego poświęcał, aż poświęcił wszystko. Gdyby Ryuji poddał się teraz lub zrobił coś nierozważnego, to całe poświęcenie poszło by na marne, a Jou na pewno by tego nie pochwalił a tym bardziej tak postąpił.
Stojący na osłonach człowiek, który wygrał starcie z liderem Sabaku, zadrwił pogardliwie, jednak jego ciało nie było w najlepszym stanie. Mimo wszystko blondyn nie był głupi, ktoś kto pokonał Jou, nie zwróciłby nawet uwagi na taką muchę jak on, a co może zrobić mucha? Młodzieniec uważał, lidera za najsilniejszego gościa jaki stąpa po pustyni, a jednak przegrał z tym gościem. Jakie potwory muszą jeszcze istnieć na tym świecie i czy przyjdzie mu jeszcze jakiś potkać? Może kiedyś się dowie jeśli uda mu się stąd wyrwać.
Ryuji nie zamierzał ryzykować, wciąż skrywał się za osłoną z piasku, stworzoną do ochrony przed łucznikami. Musiał jakoś im zaradzić, lecz większym problemem może okazać się Kaguya jeżeli przyjdzie mu do głowy zaatakować. Sądząc po nodze, kościany lider potrafił podobną sztuczkę, którą wykonywał pełzacz z początku bitwy. Chłopak nie miał złudzeń, iż uda mu się przebić kościaną zbroje na jego poziomie, jedyne co mógł zrobić to liczyć na to, iż uda mu się go zatrzymać chociaż na trochę.

Gdyby walka z Eiichiro była nieunikniona, Ryuji nie zamierzał dawać przeciwnikowi, żadnej szansy na pierwszy ruch, natychmiast zaczął tworzyć wielką piaskową włócznię, którą zamierzał cisnąć wprost w kościanego wroga. Jeżeli już jakiś atak miałby poskutkować to tylko ten jeden, nie posiadał w swoim arsenale techniki z większą siłą przebicia niż ta jedna. Władca piasku nie liczył jednak, iż coś takiego mogłoby go po prostu zabić. Zaraz po rzucie, zamierzał przygotować się na kontratak, który chciał przechytrzyć piaskową podmianą, która znów pozwoliłaby zwiększyć mu dystans pojawiając się maksymalnie za plecami oponenta. Wiedział, iż mogą być to jego ostatnie chwilę, lecz nie mógł po prostu uciec, czy dać się zabić. Nie kiedy tuż obok niego leżał martwy lider, który bez zawahania oddał swoje życie za Sabaku i ich przyszłość. Jako prawdziwy władca piasku nie mógł pokazać słabości, szczególnie przed pieprzonym Kaguya.
Gdyby Eiichiro, zająłby się czym innym a łucznicy zostaliby jedynym problemem władcy piasku, chłopak zamierza wytworzyć za osłony mackę piasku. Mackę z której wytworzone pociski pomknęły by w kierunku przeciwnika. To jedyny pomysł jaki mu przyszedł do głowy, kończąca się chakra oraz ograniczenia spowodowane niewystarczającym treningiem nie pozwalały mu na wielkie pole do popisu. Oczywiście Ryuji był w każdej chwili gotowy do zasłon z piasku, uników i kontrataków włócznią, gdyby miało wydarzyć się coś niespodziewanego.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1
KONTROLA CHAKRY C
KLANOWE B
Chakra 47%
Nazwa: Saikō Zettai Kōgeki: Shukaku no Hoko
Pieczęci: Brak
Zasięg: Ok. 30 metrów (długość włóczni - 2 metry)
Koszt: E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 5% | S+: 4%
Dodatkowe: Brak dodatkowych wymagań
Opis: Bardzo silna technika ofensywna. Shinobi za pomocą kontroli piasku bardzo mocno go kompresuje i utwardza, co pozwala na stworzenie swego rodzaju ogromnej włóczni, którą następnie rzuca się w kierunku przeciwnika. Siła przebicia takiej broni jest na tyle duża, że nawet najtwardsze minerały nie są w stanie jej się oprzeć. Rzucenie jednak tą włócznią również wymaga pomocy piachu.

Nazwa: Rendan: Suna Shigure
Pieczęci: Brak
Zasięg: Dowolny
Koszt: E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 5% | S+: 4%%
Dodatkowe: Wymaga znajomości Suna Shigure
Opis: Niebezpieczna technika, która pozwala na zmasowany atak skierowany na przeciwnika. Użytkownik manipulując piaskiem wytwarza z niej giętką i szybką mackę, z której w każdej chwili może wystrzelić dziesiątki piaskowych pocisków, które następnie zaczynają lecieć w kierunku oponenta. Pocisków jest sporo i są dosyć szybkie, przez co trudno uniknąć trafienia.

Nazwa: Sabaku Kawarimi
Pieczęci: Brak
Zasięg: 20 metrów
Koszt: E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe: Piasek zbliżony objętością do użytkownika
Opis: Silne rozwinięcie standardowej wersji kawarimi, tyle, że tym razem użytkownik zamienia się miejscem z własnym piaskiem. Olbrzymim plusem jest brak pieczęci koniecznych do wykonania techniki, dzięki czemu Sabaku może dosłownie w ostatniej chwili uniknąć ataku, zaskakując tym samym przeciwnika. Jutsu, aby zadziałać, musi spełniać wymagania podstawowego kawarimi, czyli użytkownik musi być świadomy nadchodzącego ciosu.
0 x
Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Sytuacja pozornie tylko wydawała się korzystna dla oddziału Ichirou. Nariko zamknięta w klatce wydawała się bezbronna, jednak w gruncie rzeczy należała do klanu Kaguya. Jako była liderka musiała posiadać odpowiedni wachlarz możliwości i potencjału bojowego. Ta teoria wyjaśniałaby dlaczego była taka zrelaksowana. Była przekonana o swojej wyższości w tej sytuacji, co miało sens. Negocjacje musiały więc być przeprowadzane ostrożnie i z pewną dozą taktu. O ile tego pierwszego Muraiowi nie brakowało, o tyle ten drugi mógłby być problemem. Dodatkowo wiarygodność jego wypowiedzi była na niskim poziomie, skoro był tylko najemnikiem. Nie reprezentował interesu klanu Sabaku. Ichirou postanowił w swojej wypowiedzi zachęcić Nariko chęcią zemsty na swoich pobratyńcach-zdrajcach. I faktycznie miało to jakiś sens. I faktycznie wywarło to oczekiwany efekt. Rozmowa przebiegała spokojnie i w dobrym kierunku. Właściwie to ona postawiła ultimatum jej wybawcom - wypuszczą ją, inaczej zginą. Śmiałe warunki, ale pokrywały się z ich oczekiwaniami względem niej. Że rozprawi się ze zdrajcami swojego Klanu. Logicznym było, że Ichirou nie odmówi. I przystąpił do uwalniania liderki z klatki. To zdecydowanie było problematyczne, kości musiały być bardzo wytrzymałe. Murai nie posiadał odpowiedniej techniki pozwalającej na cięcie obiektów, dlatego pozostał z tyłu i obserwował działania zarówno Ichirou, jak i uwięzionej. W wypadku jakiegoś nagłego ataku byłby w stanie uciec, jako że był najbliżej wyjścia. Co prawda ten scenariusz był właściwie aktem desperacji, bo prawie pewnym było że Nariko po prostu zabije ich na miejscu. Jednak trzeba było zaryzykować. Inni więźniowie nie byli potrzebni w swoich stanach, wysłanie ich byłoby pewną śmiercią. Z drugiej jednak strony to dobre mięso armatnie i dywersja. Ichirou musiał podejmować decyzje, skoro on był w stanie uwalniać ich. Kiedy tylko Nariko została uwolniona, Sabaku przystąpił do dzieła i stworzył niewielki oddział piaskowych stworów. Skoro liderka była wolna, to teraz był odpowiedni moment do ataku na mury i pomocy reszcie oddziału, jeśli cokolwiek z niego zostało. Murai stworzył ogromną parę dłoni z nici, a następnie ruszył wraz z całym oddziałem do ataku. Ostrożnie stojąc z tyłu, by mieć lepszy podgląd na sytuację na polu bitwy. Jego ręce miały za zadanie zarówno neutralizowanie zagrożeń, jak i ochronę. Głównie siebie, ale jeśli zaistnieje możliwość pomocy towarzyszom bez utraty bezpieczeństwa swojego, to tak uczyni. Murai był najważniejszy sam dla siebie i to swoje bezpieczeństwo powinien stawiać na pierwszym miejscu.
Serce 2: 32%
Serce 1: 37%-11=26%

Techniki:
Nazwa Jutsu: Jiongu Teashi
Dziedzina: Klanowe (Kakuzu)
Ranga Jutsu: C
Zasięg Jutsu: Zasięg nici
Koszt chakry: E: 12% | D: 10% | C: 8% | B: 6% | A: 4% | S: 3% | S+: 2% na turę (za parę)
Opis: Technika pozwalająca na okiełznanie chaotyczności wynikającej z braku konkretnej formy naszych nici. Jutsu polega na wypuszczeniu dużych ilości nitek i uformowaniu ich w dodatkowe kończyny o rozmiarach dowolnych i w dowolnym miejscu. Przykładowo jest możliwość na stworzenie dodatkowej pary rąk na plecach albo pod faktycznymi kończynami, uzyskując dziwny efekt, jednak z ciekawymi właściwościami. Dla walczących w zwarciu jest to bezcenna pomoc, pozwalająca na wyprowadzenie większej ilości ciosów/zablokowanie, bądź też dzierżenie większej ilości broni. Posiadamy nad nimi pełną kontrolę, a nici z nich możemy używać do woli, podobnie jak do technik klanowych. Kończyny nie muszą być koniecznie rozmiarów rzeczywistych i nikt nie broni ukształtować je w ogromne ręce z nici. Podobnie nie muszą być przyczepione do ciała - ważne, by miały z nim połączenie poprzez medium w formie czarnych nici. Kończyny posiadają statystyki wykonującego zgodnie z przelicznikiem obowiązującym na danej randze dziedziny. Siła jednak jest identyczna.
Nazwa
Jiongu: Reberu Bi
Trzeci z poziomów tego Hijutsu. Następują kolejne modyfikacje ciała. Przede wszystkim, pozostają tylko trzy narządy: serce, mózg i płuca. Dodatkowo wzmacniają się możliwości nici. Są one o wiele dłuższe niż wcześniej, a także można nimi wykonywać lepsze manewry. Daje to pole do popisu wszystkim użytkownikom Jiongu. Warto dodać, że od tego momentu zostają wzmocnione czynności życiowe Kakuzu. Do czego to potrzebne? Dowiemy się tego na następnej randze.
Wytrzymałość
0,7 x wytrzymałość shinobi
Zasięg
20 metrów
Szybkość
0,6 x szybkość shinobi
Koszt Chakry KC E - 15%, KC D - 12%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 4%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
EQ
KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 10 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NICI: D: 19,5|C: 32,5|B: 45,5|A: 58,5
    SZYBKOŚĆ 170 |180 (5 poziom)/NICI: D: 72|C: 90|B: 108|A: 144
    PERCEPCJA 124 |134 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 55 (2 poziom)
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:150% (100% bazowe + 50% z Katonowego Serca)
MNOŻNIKI: Bonus za styl (+10 do Szybkości i +10 do Percepcji)

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    TAIJUTSU C
    KLANOWE A
    KATON B (Klik, KC - B)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 20/20 obj.| (prawe udo):
    • 10 shuriken - 8 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
  • Torba |Zapełnienie: 10,5,5/20 obj.|(lewy bok):
    • 1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
    • 1 bomba dymna - 1 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
    • 3 kunai - 3 obj.
  • Ukryte w ciele:
    • 4 kunai z notką oślepiającą (po 1 na kończynę)
    • 2 kunai z notką wybuchową (po 1 na nogę)
    • 4 kunai - brzuch
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

W powietrzu dało się wyczuć napięcie. Wypuszczanie tak wściekłej liderki może być bardzo niebezpiecznym ruchem, ale czasem warto tak zagrać. Sama Nariko swoimi słowami tego nie ułatwiała, ale decyzja zapadła i ekipa przeszła do otwierania klatki. W oddziale czternastym dało się usłyszeć słowa potwierdzające wcześniejsze myśli Hikariego. Mimo drażniącego uszy pisku powstającego przy piłowaniu przez piaskowy shuriken kręcący się z dużą prędkością kościanej klatki dość szybko udało im się pokonać przeszkodę. Na szczęście, te dźwięki irytowały raczej każdego. Można je ignorować, ale świadomości się nie zmieni. Uwolniona kobieta wyszła z niej i ruszyła z żadnym krwi uśmiechem do wyjścia potrącając ramieniem członka Sabaku. Pewnie to za jego postawę w wcześniejszej rozmowie. Na koniec jeszcze zagroziła mu przed wyjściem oraz jego szczepowi. No nic pora było ruszyć mimo wszystko dalej, ale zanim zdążył to zrobić stało się coś niesamowitego.
Jednym tupnięciem obalona liderka wywołała las z kości w który wskoczyła znikając im z oczu. Czyżby się z nim połączyła? Arcyciekawa technika, a to zapewne nie koniec jej możliwości. Po wyjściu z rezydencji zamienionej na więzienie mogli ujrzeć rozwiązanie walki samurajów. Zwycięzcą był Zjawa. Nie wyglądał nawet na zmęczonego, warto go było mieć po swojej stronie chociaż przez chwilę. Mimo wszystko sporo im ułatwił. Trzeba teraz wziąć pod uwagę informacje jakie usłyszeli wychodząc. Wojna ma zamiar udać się na Hyuo jeżeli dobrze łączył fakty. Kim on był? Wiele pytań, ale z pewnością poruszy tą kwestię wraz z Shinjim. Wraz z nim zapewne przyjdzie Novum Ordo, czy to było ważne? Ogólnie nie wiedział nawet czym to jest w tym momencie. Jednego w życiu się nauczył warto zapamiętywać wszystko, bo potem może okazać się to istotne, a jak nie to trudno zniknie gdzieś w głębi świadomości wraz z resztą takich. Życie przegranego samuraja dobiegło końca na kolcach Nariko. Zdecydowanie są ostre. Co z ich byłym towarzyszem, który zakończył tutaj swoje sprawy? Odszedł w swoją stronę zdobywając wiedzę po którą przyszedł.
Wreszcie i bohaterowie mieli okazje się ruszyć obok kolców. Ichirou stworzył pięć piaskowych sfinksów i oglądał masakrę jaką czynił z góry pewnie rozkoszując się tym widokiem. Człowiek od nici mimo iż jest dziwny tak samo jak i jego zdolności to trzeba przyznać jedno, zna się na zabijaniu wroga. Jemu nie pozostało być dłużnym osobiście użył dwa pająki aby dokańczać dzieła zniszczenia. Nawet ten cały oddział czternaście na coś się przydał. No i on sam raczej miał w tym udział, dwa ogniste pająki które wybuchły zalewając wrogów płomieniami. Wszystko szło idealnie, ale wtedy z góry nagle pojawiła się spadająca warstwa lawy. Pierwsze co przyszło na myśl kruczoczarnemu członkowi Terumi w kwestii obrony to był wodny wir. Trzy szybkie pieczęcie i mu się udało przetrwać atak, ale było blisko. Część drużyny dostała tym wytworem, ale żaden z shinobich. Mógłby im pomóc? Wtedy spisałby na siebie wyrok śmierci musi zająć się wpierw walką. Nauczył się, że na wojnie nie ma co przejmować się śmiercią. I tak jest wszechobecna. Tylko jego tutaj brakowało, bardzo to było irytujące wiecie? Teoretycznie oblężenie stolicy Atsui wydawało się wygrane, ale jak zawsze musiał trafić się taki zapomniany dupek, który pojawia się na jej końcu.
- To proste. Na twój pogrzeb za parę dni.
Szybko rozejrzał się po towarzyszach czy ma od nich wsparcie w tej potyczce. Ta akurat należała ostatecznie do niego i wiedział, że musi się jej podjąć chociażby nie wiem co. Bez tego nigdy nie pójdzie w szczepie do przodu, to było jak blokada. Kiedy wygra pokaże, że jednak warto się z nim liczyć w wiosce, zdobędzie większy szacunek i nie tylko. Wbieganie na budynek na którym byli napastnicy byłoby głupotą, więc wyrównał wpierw poziom wbiegając na dach jednego z najbliższych jego samego, ale innego niż byli wrogowie jednocześnie zachowując ostrożność. Obserwował ich cały czas będąc gotowy do ewentualnych uników, zasłonięcia się gumą tworząc nawet kulę w której by się zamknął, a w najgorszym wypadku odskoczenia ponownie na ziemię lub proste jutsu podmiany które zna każdy. W momencie kiedy znaleźli się w zasięgu miał zamiar ich zaatakować ogromnym płomieniem. Może kogoś trafi, a jak nie to da okazję innym. Powinni chcieć się zemścić za atak na nich.
  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ryūji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ryūji »

Gdy tylko armii Sabaku udało się wyjść z dołka i po raz pierwszy od początku bitwy, prawdziwie przejąć inicjatywę, stało się coś naprawdę strasznego dla każdego, władcy piasku i ich sojuszników. Jou został pokonany przez wrogiego dowódce, gdyby tylko większość jednostek zobaczyło jak jego bezwładne ciało opada na mury pewnie straciliby całkowicie morale i nadzieje na zwycięstwo. Ryuji z kolei wiedział, iż jeżeli po prostu porzuci wiarę w wygraną, zawiedzie swojego lidera i jego przekonania, Jou oddał życie walcząc za szczep i jego przyszłość i szansa którą stworzył nie mogła zostać zaprzepaszczona właśnie ze względu na pomięć o nim.
Wrogi dowódca mocno raniony, wciąż stanowił śmiertelne niebezpieczeństwo, blondyn był świadom i wystarczy nieodpowiednie mrugnięcie okiem podczas walki z takim przeciwnikiem i jego żywot zakończy się błyskawicznie. Młody władca piasku był przygotowany na pierwsze ruchy zarówno ofensywne jak i defensywne, lecz wszystko to było nie potrzebne, gdyż uwagę kościanego generała przykuło zupełnie coś innego... a może raczej ktoś. Zupełnie niespodziewanie zjawiła się kobieta, o pięknej urodzie, jej osoba zaskoczyła wroga który natychmiast przygotował się na konfrontacje z nieznajomą. Pierwsza wymiana ciosów wystarczyła aby Ryuji spostrzegł coś niezwykle zaskakującego, a mianowicie umiejętności jakimi posługiwała się kobieta, należały do nikogo innego jak klanu Kaguya. Chłopak musiał przyznać, że nie miał żadnego pojęcia ci się właściwie stało. Sparowany atak nieznajomej, odepchną ją do miejsca gdzie bronił się blondyn. Chłopak nie rozumiał zaistniałej sytuacji, dlaczego podczas bitwy o ich miasto walczą między sobą i czy można tu zastosować powiedzenie wróg mojego wroga? Kobieta musiała posiadać niesamowite umiejętności,, jeżeli była w stanie wyzwać gościa, który pokonał Jou. Ryuji wiedział, że nie ma nic co mógłby wnieść do tej walki a poza tym chyba wolał, aż się sami wykończą lub zmęczą aby później mieć choć troszkę większe szansę na cokolwiek. Rozmowa pomiędzy Kościanymi wojownikami, rzuciła nieco światła na zaistniałą sytuację, najwidoczniej były to dwie strony konfliktu wewnętrznego w rodzie Kaguya a imię kobiety... Nariko, blondyn miał wrażenie, że już je gdzieś słyszał. Musiała to być poprzednia liderka, a ten tutaj to po prostu zwykły uzurpator. Młody Sabaku po krótkim namyśle postanowił się nie wtrącać, miał za mało informacji, więc postanowił zostawić ich samym sobie, a sam zdejmując osłonę, postanowił się nieco wycofać. Bitwa wciąż trwała, a cel był na wyciągnięcie ręki. Zasoby chakry i zmęczenie dawały o sobie znać, mimo to Ryuji nie chciał oddalać się od dwójki liderów za daleko aby mieć na nich minimalny pogląd, lepiej wiedzieć z kim prawdopodobne przyjdzie się mierzyć. Łucznicy na szczęście przestali stwarzać zagrożenie, jednak blondyn wciąż był przezorny i w każdej chwili był gotów na uniki, odskoki czy tworzenie zasłon i osłon korzystając ze swojej umiejętności klanowej.

(strasznie ciężko pisany post, czas, zmęczenie i szum w głowie :P )
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1
KONTROLA CHAKRY C
KLANOWE B
0 x
Shinji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Shinji »

Wyglądało na to, że przynajmniej jeszcze kilka osób podzielało całkowity brak entuzjazmu ze strony Shinji'ego. Ba! Sanitariusz nawet podzielił jego opinię wspominając o tym, że w pogotowiu ma skalpel. Sądząc po tonie głosu Hisako ona tym bardziej nie była zadowolona z obrotu spraw. Z resztą w jej wcześniejszych wypowiedziach dała temu wyraz. Uchiha nie zauważył by jeszcze inni gotowali się na pewną, złą ewentualność, ale można tak było zakładać. Byli w środku pieprzonej wojny. Ciężko by było nagle zaufać ludziom których jeszcze przed chwilą mordowałeś i to jeszcze z bananem na twarzy w końcu Sabaku mieli swoje powody by ich nienawidzić. Wydarzenia w Sachū no Senjō były czymś niesamowicie niehonorowym zresztą i on sam miał swój pewny udział. Co prawda jako zwykła ofiara ale i on miał pewne powody by nienawidzić kościanych. Być może ta wizja lekko przysłaniała mu zdrowy rozsądek i przez to nie potrafił uwierzyć w pokojowe zamiary, a może po prostu to był właśnie czynnik włączający zdrowy rozsądek w tym wszystkim? Wszystko to straciło jednak znaczenie wraz z kolejnymi słowami gościa od Kaguyów który rozmawiał z panią medyk.
A wspomniał on o tym, że chciałbym zobaczyć upadek Eiichiro. Trochę to było szokujące. Czyżby tak szybko odwracali się od swojego przywódcy, gdy tylko na niebie jawi się widmo porażki? W sumie to mogło być trochę za dużo powiedziane nie wiadomo było z tego miejsca jak dobrze wojskom Sabaku idzie bitwa, aczkolwiek już samo wydostanie cywili z miasta przez ekipę z zadaniem specjalnym wdarcia się od tyłu stanowiły swoisty dowód. W końcu nawet mogli sobie pozwolić na ratowanie postronnych osób nie biorących udziału w walkach gdy mieli zadać cios w serce. Świadczyło to o łatwości z jaką im to wszystko przychodziło. Nie odbywało się to jednak bez nutki goryczy. W głębi duszy Shinji'ego było przykro, że nie dane mu tam było walczyć razem z Hikarim u boku i przeżywać przygody. Może to brzmieć niezwykle głupio i arogancko zwłaszcza, że otarł się o śmierć i każdy normalny w tej sytuacji myśli tylko i wyłącznie o przetrwaniu, ale nie w jego wypadku. On mierzył wyżej, ranę uznawał za swoiste "doświadczenie", którego chciał chłonąć więcej i więcej by stać się silniejszym. To dzięki takiemu nastawieniu poradził sobie całkowicie sam podczas wojny Uchiha z Senju w ciemnych korytarzach jakiegoś pieprzonego laboratorium, gdy wszystko zostawili go całkowicie samego. Schodząc jednak myślami na ziemię mamy tutaj do czynienia z jawnym buntem wobec obecnej władzy zakładając, że to co mówi Kaguya jest prawdą. Niestety takiej pewności mieć nie można, chociaż wszelkie poszlaki wskazywały na ich korzyść. Niewykluczone jednak, że był to bardzo dobry blef, a ich brak udziału w walkach był spowodowany chociażby chęcią zachowania rezerw i rzucenia ich w punkt zapalny pola bitwy. Tego typu postępowanie nie byłoby głupie, zresztą stanowiło wręcz fundamentalną część szkolenia taktycznego dowódców. Większość armii korzystała z tego typu rozwiązać, chociaż w przypadku obrony podczas oblężeń różnie bywało. Często ilość osób zdolnych do walki była na tyle mała, że na tego typu rozwiązania nie było żadnego miejsca. Ci co byli zdolni do walki musieli w całości pokryć mury. Argumentem rozmówcy Hisako była wierność wobec dawnej liderki, która miłowała pokój. Wszystko układało się w jakąś piękną bajeczkę, jeszcze brakowało krasnoludków. Typowe postrzeganie rzeczywistości przez ludzi. Wartości, które reprezentujemy są świetne jak i ich przedstawiciele, a wszystko co złe co ci drudzy, jednak taka krótka analiza wskazywałaby, że może mówić prawdę. Liderka podobno miłowała pokój itd. Żyli długo i szczęśliwie za jej panowania. Jednym słowem niby wszystko wydawało się być wiarygodne, ale jednak logika nakazywała nie wierzyć temu całkowicie, chociaż gdzieś z tyłu głowy pozostawała nadzieja że nie ma tu żadnego kłamstwa i życie może być tak piękne.
Tym czasem wyrywając z burzy myśli cały czas zalewającej Uchihe odezwał się sanitariusz o którym młody zdążył już niemal zapomnieć przez tą całą sytuacje, której głównym zadaniem chyba było danie rozrywki bo nic się tu nie działo. To co powiedział Kaguya było całkowicie bez znaczenia i tak raczej nikt nie palił się do odstawienia broni na bok. W każdym razie pojawiło się pytanie o to czy czegoś mu jeszcze trzeba na ten ból. Patrząc po swoim obecnym stanie wypadałoby odmówić, jednak skręt był na tyle dobry, że niczym jakaś cebula chętnie by sobie jeszcze jednego zapalił zwłaszcza, że bawienie się kunai'em w dłoni stawało się coraz bardziej uciążliwe. Małe zawiniątko z wręcz magiczną zawartością z pewnością stanowiłoby dar o bogów w tej sytuacji, a ci chyba całkowicie się od Uchihy nie odwrócili w końcu nadal żył. Po prostu chcieli go nauczyć pokory, głęboko w to wierzył.
- Cóż środki przeciwbólowe nadal działają, ale jakby dało się załatwić jeszcze jednego skręta. Byłbym bardzo wdzięczny.
Wyszczerzył przy tym zęby, aż za bardzo jednak przypominało to w jakimś stopniu uśmiech i zapewne zostało tak właśnie zinterpretowane. O ile Shinji umiał kłamać i to całkiem dobrze oraz przynajmniej w swoim mniemaniu także analizować ludzi zarówno pod względem umiejętności jak i psychiki, motywów którymi się kierowali w życiu to musiał jeszcze popracować nad jednym elementem. Mianowicie aktorską grą twarzy, tak by umieć nią przekazać jakiekolwiek emocje.

Chakra: 54%
Techniki:
Brak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
  • 2 specjalne monety (są minimalnie mniejsze od zwykłych, oprócz tego niczym się nie różnią), schowane do kieszeni
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I (35,5/40):
  • 12x kunai z wybuchową notką[2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II (40/40):
  • 20x kunai z wybuchową notką[2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
Umiejętności:
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe - 2% za turę
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Kenjutsu - Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11 | 21
    Wytrzymałość: 5
    Szybkość: 41 | 51
    Percepcja: 41 | 101
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 1
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
  • Kenjutsu - Chanbara - Siła: 11|11+10 & Szybkość: 41|41+10
  • Sharingan - Percepcja: 41|41+60
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - E
  • Genjutsu
    [*]Iryōjutsu
    [*]Fūinjutsu
  • Klanowe - C
  • ELEMENTARNE:
    • Katon - B
      Suiton
      Fuuton
      Doton
      Raiton
  • TAIJUTSU:
    • Gōken
      Suiken
      Rankanken
      Bunshin Yakudatsu
      Chakra Kōgeki
  • BUKIJUTSU:
    • Kyujutsu
      Kenjutsu - D
      Shurikenjutsu
      Kusarijutsu
      Kijutsu
0 x
Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Uwolnienie Nariko było bardzo ryzykowne, jednak trzeba było to zrobić. Dlatego że jej siła stanowczo przerastała tutaj obecnych, przez co mogła pomóc z rozprawieniem się z przeciwnikiem. Z powodu tej samej siły i potencjału bojowego mogła ich w każdej chwili zabić ich oddział. A przynajmniej ona tak twierdziła, ale biorąc pod uwagę całokształt sytuacji najprawdopodobniej miała rację. Nici Muraia nie dysponowały odpowiednimi właściwościami by ciąć twarde kości, dlatego zostawił to Ichirou. Obserwował sytuację z tyłu. Nariko została uwolniona całkiem szybko i równie szybko się oddaliła. W efektowny sposób pokazujący pełnię mocy klanu Kaguya. Ogromne pole wystających z ziemi kości, powstałe w ułamku sekundy, budziło podziw i upewniało w przekonaniu o mocy posiadanej przez liderkę. Na odchodnym zadeklarowała, że pozbędzie sie każdego Sabaku który wejdzie jej w drogę. To tylko upewniło oddział w przekonaniu, że lepiej wziąć jej zalecenie pod uwagę podczas poruszania się po polu walki. Teoretycznie będzie zabijała tylu zdrajców, ilu mogła, ze szczególnym skupieniem na dowództwo i aktualnego lidera. Oddział wyszedł na zewnątrz, całkowicie ignorując osoby wewnątrz. Logicznym było że będą musieli poczekać na to, aż zostaną uwolnieni. Zjawa i jego przeciwnik rozmawiali, czego efektem była ważna informacja o jakimś osobniku podróżującym do Hyuo. Lodowe wyspy? Życie oponenta Zjawy zostało brutalnie zakończone. On sam oddalił się gdzieś, w tylko sobie znanym celu i kierunku.
Zjawa dotrzymał swojej części umowy, której tak właściwie nie było. Po prostu oddział skorzystał z jego znajomości tajemnego przejścia. Nie pomagał im, ale oni tak samo mu nie pomagali. Taki układ był odpowiedni, bo każdy otrzymał co chciał bez zbędnego marnowania czasu. Cennego zasobu, który trzeba było dysponować z ostrożnością i biorąc pod uwagę resztę armii stojącą pod murami. Jeśli tam też pojawił się gęsty kościany las, liczba żołnierzy na pewno drastycznie spadła. Przyszła pora na ofensywę w wykonaniu oddziału Ichirou. Sabaku stworzył z piachu wokoło kilka ogromnych bestii. Humanoidalne istoty z pewnością były czymś imponującym. Może i Ichirou nie był zbytnio zaznajomiony z niuansami logicznego myślenia i chłodnego analizowania sytuacji, ale dysponował odpowiednią siłą przebicia. Piaskowy shuriken tnący kości? Ogromne twory ze zbitego piasku kontrolowane siła woli? No i szybkość lecącego piachu, która nawet Muraiowi sprawiłaby problemy. Lepiej nie stawać z nim do bezpośredniej konfrontacji. Oddział i golemy rozpoczęli szybki bieg w stronę murów. Murai kolejny raz ujrzał w działaniu Ichirou rażący błąd. Nie lepiej było stworzyć golemy bezpośrednio przed walką, a nie w takiej odległości? W ten sposób oponenci mogli się jakoś przygotować na ich wizytę, piaskowe twory były bowiem dość ogromne. To niedopatrzenie ze strony mogło wpłynąć na skuteczność ofensywy z tyłów linii frontu, jednak sama świadomość nadciągającego ataku mogła gwałtownie zmniejszyć morale broniących się. Przystąpili do ataku. Wszystko zaczęło się od pojawienia się byłej liderki Kaguya, która dała piękny popis umiejętności szerzenia śmierci wśród swoich krewniaków. Następnie do ataku włączyła się reszta oddziału 14. Ogromne dłonie Muraia były bardzo skuteczne i wraz z ofensywą prowadzoną przez inne wybitne jednostki jego oddziału. Szczególnie piaskowe golemy. W pewnym momencie konfrontacji w kierunku atakujących wystrzelił ogromny strumień lawy. Rozgrzana substancja była szybka, ale oni byli szybsi. Hikari postanowił się skonfrontować z przeciwnikiem plującym lawą. A Murai? Murai wziął na celownik łuczników. Pozornie mało znaczący, ale każda zbłąkana strzała była niebezpieczna dla całej armii. Dlatego ogromne pięści poleciały właśnie ku takim gromadkom łuczników. A kiedy pozbył się ich całkowicie, zaczął anihilować oddziały oponentów za pomocą tych samych pięści. Jednocześnie unikając ranienia jednostek sojuszniczych. Starał się przechylić szalę zwycięstwa eliminacją dużych ilości jednostek przeciętnych, miast skupiać się na tych wybitnych. Stała czujność i obserwacja otoczenia przed ewentualnymi atakami z flanki czy za pleców również w planach Muraia się pojawiła.

Serce 2: 32%
Serce 1: 26%-5%=21%

Techniki:

Nazwa
Jiongu: Reberu Bi
Trzeci z poziomów tego Hijutsu. Następują kolejne modyfikacje ciała. Przede wszystkim, pozostają tylko trzy narządy: serce, mózg i płuca. Dodatkowo wzmacniają się możliwości nici. Są one o wiele dłuższe niż wcześniej, a także można nimi wykonywać lepsze manewry. Daje to pole do popisu wszystkim użytkownikom Jiongu. Warto dodać, że od tego momentu zostają wzmocnione czynności życiowe Kakuzu. Do czego to potrzebne? Dowiemy się tego na następnej randze.
Wytrzymałość
0,7 x wytrzymałość shinobi
Zasięg
20 metrów
Szybkość
0,6 x szybkość shinobi
Koszt Chakry KC E - 15%, KC D - 12%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 4%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
[/spoiler]

EQ
KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 10 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NICI: D: 19,5|C: 32,5|B: 45,5|A: 58,5
    SZYBKOŚĆ 170 |180 (5 poziom)/NICI: D: 72|C: 90|B: 108|A: 144
    PERCEPCJA 124 |134 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 55 (2 poziom)
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:150% (100% bazowe + 50% z Katonowego Serca)
MNOŻNIKI: Bonus za styl (+10 do Szybkości i +10 do Percepcji)

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    TAIJUTSU C
    KLANOWE A
    KATON B (Klik, KC - B)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 20/20 obj.| (prawe udo):
    • 10 shuriken - 8 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
  • Torba |Zapełnienie: 10,5,5/20 obj.|(lewy bok):
    • 1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
    • 1 bomba dymna - 1 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
    • 3 kunai - 3 obj.
  • Ukryte w ciele:
    • 4 kunai z notką oślepiającą (po 1 na kończynę)
    • 2 kunai z notką wybuchową (po 1 na nogę)
    • 4 kunai - brzuch
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ichirou »

Obrazek Po chwili trudu udało się wreszcie wyzwolić Nariko, która - na całe szczęście - nie złamała zatwierdzonej przed momentem umowy. Napięcie opadło, kiedy białowłosa opuściła klatkę i ruszyła ku wyjściu budynku, pozostawiając resztę obecnych samych sobie. Ichirou o mało nie został przewrócony przez byłą liderkę kościanych, która po drodze potrąciła jego ramię. To w połączeniu z dosadnymi pogróżkami kobiety tworzyło jednoznaczny przekaz, z którym młody Sabaku nie zamierzał się kłócić. Jeżeli była ona w stanie wyeliminować Eiichiro w pojedynkę, to świetnie. Nie było sensu wtrącać się w to starcie. Pole walki było na tyle duże, że można było znaleźć inne cele bez ryzyka wchodzenia w paradę ex-liderce Kaguya.
Po opuszczeniu więzienia dostrzegli Zjawę, który właśnie kończył swoje starcie i wyciągał od Hijikaty informacje. Złotooki akolita zdołał jedynie wychwycić mały urywek rozmowy, z której tak naprawdę nie dowiedział się zbyt wiele. Ten cały wojna miał znajdować się Hyuo, do tego wzmianka jeszcze o jakimś Novum Ordo… O co tu chodziło? Cholera wie, ale na szczęście mowa była o Morskich Klifach, które oddalone od Wydm były na tyle, że nie było potrzeby tą sprawą się szczególnie przejmować. Mimo wszystko Ichirou zapisał sobie gdzieś w pamięci usłyszane fakty, zamierzając je przekazać po wszystkim Jou, który zadecyduje, co z tym wszystkim zrobić. Teraz należało ruszyć dalej i skupić się na bitwie.
Przygotowani, popędzili wzdłuż murów z zamiarem oczyszczenia ich z wrogów i wszelkich napotkanych przeciwności. W ich stronę zmierzał już jeden z oddziałów przeciwnika, ale zanim doszło do jakiegokolwiek starcia, na miejscu pojawiła się Nariko, która zaprezentowała swój taniec śmierci. Jej wcześniejsze zapewnienia o specjalizowaniu się w pociskowej technice klanu wcale nie były na wyrost. Lawina kościanych pocisków, wystrzelonych we wszystkie strony świata, zrobiła istne sito aż z tuzina oponentów. Ten imponujący widok utwierdzał jedynie w przekonaniu, że byłej przywódczyni Kaguya należy pozostawić wolną rękę i nie należy w jakikolwiek sposób jej przeszkadzać.
Wtedy Asahi dostrzegł coś piorunującego. Coś, co na moment wybiło go całkowicie z wojennego rytmu. Szok był po wielokroć silniejszy od rozpalonego w nim gniewu. Zobaczył Jou, a raczej jego zakrwawione ciało. I choć bardzo chciał się w tym momencie mylić, to jednak był niemalże pewien tego makabrycznego widoku.
- Co?! Niemożliwe… - Z ledwością wydusił z siebie słowa niedowierzenia. To było przecież nieprawdopodobne. Lider szczepu Sabaku nie mógł zginąć. Nie on. Dla Ichirou było to niczym silny cios w twarz, który zwalał na kolana. Jou był jedną z nielicznych osób, którą akolita darzył szczerym szacunkiem, a to z powodu swojej niewątpliwej mocy oraz tego, jakim był przywódcą i w jaki sposób rządził klanem. Jedyny autorytet młodzieńca leżał teraz bezwładnie na murze, zgładzony najprawdopodobniej przez samego Eiichiro. Utrata głównodowodzącego z pewnością zaburzyła morale i wzbudziła pewne wątpliwości. Skoro najpotężniejszy ze wszystkich, władca piasku zginął, to jakie mieli szanse jego pobratymcy? I kto nimi miał teraz dowodzić?
Wkrótce, po chwili zwątpienia złość zakotłowała się w Asahim na nowo ze zdwojoną siłą. Zachodząc tak daleko nie było mowy o jakimkolwiek odwrocie. Należało doprowadzić bitwę do końca, pomścić Jou i pozostałych poległych, zdobyć Atsui. Tak wielka strata nie mogła pójść na marne. Brązowowłosy zacisnął zatem pięści i wraz z pozostałymi popędził dalej, wzdłuż murów. Zespół radził sobie bardzo dobrze, skutecznie eliminując napotkane oddziały wroga na bardzo różne sposoby. Mała, pustynna armia Ichiego, w skład której wchodziła piątka wielkich golemów, z wielką brutalnością miażdżyła przeciwników lub rzucała nimi na boki, przebijając się dalej, w stronę głównej bramy. Znajdujący się na mobilnej chmurce Sabaku z nienawiścią w oczach spoglądał, jak oponenci giną z jego rąk. To była jego wendeta. Chciał więcej i więcej. Pragnął w tej bitwie uśmiercić jak najszersze grono nieprzyjaciół, zapewniając im w ten sposób karę za konflikt, który sami wywołali. Nawet mimo śmierci lidera zwycięstwo wciąż malowało się na horyzoncie.
Z trudem powstrzymywał się od zaszarżowania na sprawcę ostatniej tragedii. W myślach już dawno wydał wyrok na Eiichiro, jednak przed realizacją swych morderczych zamiarów powstrzymywały go dwie rzeczy. Pierwszą z nich była Nariko, której lepiej było się nie wtrącać. Drugą natomiast była pewnego rodzaju trwoga przed aktualnym przywódcą kościanych, który przecież był w stanie wygrać pojedynek z samym Jou.
Dalsze rozważania wybił mu z głowy atak wrogich Terumi, przed których lawą trzeba było się chronić. Na całe szczęście Ichirou poruszał się na mobilnej platformie, dzięki której zdołał zawczasu wykonać unik. Reszcie również się udało, nie licząc samych zbrojnych, którzy zetknęli się ze śmiertelnie niebezpieczną substancją. Akolita możliwie natychmiast zareagował na tę sytuację, posyłając luźny piach w celu zduszenia płomieni, który zajął ubrania swoich sojuszników.
Zdecydował się jak najprędzej wyeliminować napotkaną przeszkodzę, toteż wydał mentalny rozkaz dwóm z pięciu sfinskom, by zmieniły swój kurs i popędziły na użytkowników lawy. Pozostałe golemy miały kontynuować swój pierwotny plan - przemieszczać się wzdłuż murów, niszcząc na swojej drodze wrogów i ewentualne umocnienia. Sabaku zaś obniżył nieco swój lot na moment, pozwalając wskoczyć na piaskowy podest tym żołnierzom, którzy byli w stanie dalej walczyć i pruć z kuszy w jednostki wroga. Sięgnął w międzyczasie do podręcznej torby, z której wyjął wcześniej przygotowaną pigułkę żywnościową. Spożył ją natychmiast, chcąc odzyskać część energii, jakże potrzebnej do toczenia boju z najwyższą intensywnością. Zaraz po tym zwiększy swoją wysokość, po drodze wykonując autorską technikę, która podczas tej bitwy weszła w grono ulubionych. Już po raz trzeci użył bowiem techniki tworzenia wielkich shurikenów, ale tym razem nie stworzył jednego, ani też dwóch, lecz aż sześć pocisków, które zostały skompresowane i wprawione w obrotowy ruch, by zaraz później popędzić na wrogich Terumi. Tym samym pomógł Hikariemu, który samotnie ruszył na swoich krewnych. Oczywiście zrobił to nie z powodu jakiejś przyjaźni, tylko dlatego, że plujący lawą przeciwnicy stanowili zbyt duże zagrożenie, by mogli dalej dychać. Stąd też taki zmasowany atak kosztujący wiele chakry, mający zagwarantować to, że na potyczkę z tymi przeciwnikami nie straci zbyt wiele czasu. Potężne, wirujące shurikeny miały zatem popędzić na wroga z niesamowitą prędkością, przebijając się przez wszystko i eliminując każdego na swej drodze. Nawet jeśli jakimś cudem nie trafiłyby, Sabaku zawsze mógł nimi zawrócić i zaatakować raz kolejny. I tak aż do stkuku.
Własne bezpieczeństwo miało mu zapewnić Sabaku Fuyū, dzięki któremu mógł poruszać się we wszystkich kierunkach z dobrą prędkością. Starał się też trzymać pewien dystans, który gwarantował mu czas na odpowiednie reakcje. W razie potrzeby mógł zawsze powołać do ruchu piach i za jego pomocą stworzyć odpowiednio wytrzymałe bariery. Jeżeli Hikari znajdzie się w niebezpieczeństwie, jemu również będzie starał się pomóc, chroniąc go piachem. Sześć shurikenów powinno zrobić swoje.
Plan zakładał szybką eksterminację napotkanych przeciwników i powrót do poprzednich założeń. Dwa sfinksy, które zboczyły z trasy miały wznowić swoją szarżę na bramę, a i sam Ichirou również zamierzał się przemieszczać w tamtą stronę. To właśnie za pomocą wcześniej utworzonych, wirujących pocisków zamierzał toczyć dalsze walki, dążąc do wykończenia jak największej liczby żołnierzy znienawidzonego rodu.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

Sory za jakość, ale piszę go troszkę na siłę, w ciężkim okresie czasu.
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Ryūji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ryūji »

Walka między dwoma liderami Kaguya, naprawdę zmieszała Ryujiego, kobieta która pojawiła się znikąd, nie zważając na toczącą się bitwę pomiędzy jej klanem a władcami piasku, ruszyła na zabójce Jou z niepohamowaną rządzą zemsty. Mimo wszelki odniesionych ran w starciu z liderem Sabaku, Eiichiro wcale nie zamierzał ustępować pola, a co najbardziej zdumiewające, całkiem dobrze dawał sobie a nawet nieznacznie zdobywał przewagę. Ukryty blondyn za piaskową osłoną starał się biernie wszystko obserwować, nie znał szczegółów zaistniałej sytuacji i szczerze mówiąc nie wiedział jak ma zareagować. Z jednej strony pogromca Jou, na którym chętnie zemściłby się za jego lidera a z drugiej strony Nariko, która pierwotnie była ich wrogiem, gdy zaczynali oblężenie. Ranny Kaguya po wymianie kilku zdań postanowił przejąć inicjatywę i ruszył na kobietę, zmuszając ją do defensywy. Ciągły odwrót sprawił, iż Nariko znalazła się w pozycji która zagrażała również młodemu Sabaku, na wykonanie ruchu była zaledwie chwila, a Ryuji doskonale zdawał sobie sprawę, iż nawet jego najsilniejsza technika defensywna nie zdoła zatrzymać ataku Eiichiro. Szok, który zapanował w jednej chwili, przerwał wszystko, zdziwienie walczących ale jakże i blondyna było ogromne, kiedy tylko wielkie ilości piasku zablokowały ruchy rannego Eiichiro, a śmiech Jou rozbrzmiał po całej okolicy. Wrogi generał próbował, walczyć jak mógł z piaskowymi sidłami lecz na nic się to zdało. Ryuji po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku akcji nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Słowa jego lidera, który ostatkiem swoich sił starał się jak mógł by wstać na proste nogi, wywołały niesamowite poruszenie w sercu młodego chłopaka, jeszcze chwilę temu jego największy autorytet którego uważał za martwego, przerodził się w bohatera. Zupełnie nieświadomie, łzy spłynęły mu po twarzy zostawiając ślady na pokrytej pyłem twarzy. Wyprostowany i pewny wypowiedział słowa, które już na zawsze zostaną w głowie młodego chłopaka, które jeszcze bardziej utwierdziły go w przekonaniu, kim chce zostać w przyszłości i jakie wartości ze sobą nieść. Lider Sabaku, zaprezentował niesamowity pokaz siły wznosząc ciało Eiichirou wysoko nad pole bitwy, kończąc jego żywot, jedną z popisowych technik klanu, a następnie ogłosił zwycięstwo padając pozbawiony sił. Ryuji nie myśląc długo wyskoczył z ukrycia, nie zważając na wszystko w stronę swojego lidera. Zrywając kawałki, swojego ubrania zamierzał przycisnąć je do najgłębszej rany by choć minimalnie zatamować krwawienie. Blondyn nie znał się na medycznych jutsu, lecz podczas jednej z misji, pomagał medykowi w opatrywaniu ran, więc chociaż tyle mógł zrobić
- MEDYKA! Krzyknął najmocniej jak potrafił, prawie zdzierając sobie gardło. Chłopak popatrzył ze smutkiem na Jou, nieprzerwanie roniąc łzy.
- Wygraliśmy, wygraliśmy dzięki Tobie Jou-dono, nie możesz się teraz poddać, tak nie wiele zostało... Krzyki euforii, radości ze zwycięstwa rozbrzmiewały wśród, szeregów władców piasku i słusznie, mieli się z czego cieszyć, sprawiedliwości stało się za dość, zemsta została dokonana i wywalczyli dla siebie oraz przyszłych pokoleń nowy dom, lecz za jaką cenę. Pokrywające się krwią Jou, ręce blondyna nie pozwalały mu się cieszyć. Chłopak uformował piaskową chmurkę tuż pod ciałem swojego dowódcy podnosząc go najdelikatniej jak mógł. Priorytetem było znalezienie profesjonalnej pomocy medycznej.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1
KONTROLA CHAKRY C
KLANOWE B
Nazwa: Sabaku Fuyū
Pieczęci: Brak
Zasięg: Dowolny
Koszt: E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (1% za utrzymanie)
Dodatkowe: Brak dodatkowych wymagań
Opis: Dosyć pomocą technika przy pomocy której może ominąć kłopotliwe bądź niebezpieczne przeszkody na swojej drodze. Użytkownik techniki tworzy piaskową wysepkę na którą następnie wchodzi. Dzięki zmieszaniu swojego piasku z chakrą, użytkownik może podróżować przy pomocy wysepki, z wysoka omijając wszelkie niedogodności. Szybkość chmurki to połowa szybkości opanowanego poziomu reberu.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ichirou »

Obrazek Z istnym szaleństwem i mordem w oczach parł do przodu, eliminując, a raczej wyżynając wszelkie przeszkody, jakie tylko napotkał na swojej drodze. Długo czekał na tę chwilę zemsty, w której wreszcie mógł dać upust agresji i nienawiści, które dusił w sobie od dawna. Późno, bo późno, ale w końcu znalazł się praktycznie w sercu pola walki i mógł skupić się na tym, czego tak bardzo pragnął. Wymierzenie krwawego odwetu, sianie śmierci i zniszczenia wśród armii wroga. U brązowowłosego nie było miejsca na jakąkolwiek litość. Kaguya na nią nie zasługiwali. To oni rozpętali pustynne piekło, to oni jako pierwsi najechali cudzą osadę, zabili wielu członków piaskowego szczepu, w tym rodzinę akolity. Destrukcja Sachū, niekoniecznie za sprawą kościanych, jedynie spotęgowała efekt i wzmocniła potrzebę zemsty.
Bez wahania wydał wyrok śmierci na krewnych Hikariego. Może nie należeli do znienawidzonego rodu, ale stali po ich stronie i brali czynny udział w bitwie. Ichirou nie zamierzał przebierać w środkach. Po prostu sięgnął po najskuteczniejsze rozwiązania, skoro tamci przed momentem zaatakowali jego oddział z oczywistym zamiarem. W związku z tym czarnowłosy użytkownik lawy otrzymał wsparcie w postaci grupy shurikenów, które w bestialski sposób szerzyły śmierć u wrogich Terumi. Głowy, kończyny i inne części ciała latały w powietrzu, krew tryskała strumieniami, a na tle odgłosów toczącej się bitwy rozbrzmiewały spazmatyczne krzyki i jęki. Asahi, któremu na dobre udzielił się zew wojenny, nie zamierzał odpuszczać nawet tym, którzy rezygnowali z kontynuowania walki i decydowali się na ucieczkę. Tych o mniejszym zasobie szczęścia zza pleców dosięgło najprawdopodobniej okrucieństwo młodego Sabaku w postaci siejących postrach shurikenów. W międzyczasie Hikari dokończył dzieła, paląc przywódcę wrogich jednostek. Po oczyszczeniu tego miejsca Ichirou nie napawał się zwycięstwem. Nie miał na to czasu. Bez jakiejkolwiek zbędnej przerwy po prostu ruszył dalej, by siać mord u pozostałych nieprzyjaciół.
Potyczka między dwoma wrogimi siłami była szalona i pełna chaosu, jednak akolita jakoś odnajdował się w tym piekielnym bałaganie. O ile tylko napotkał na swej drodze kolejnych przeciwników, natychmiast wymierzał im krwawą karę. Potężne sfinksy jak i wirujące shurikeny zbierały obfite żniwo.
Na polu walki stało się też coś bardzo ważnego, na co chyba każdy z toczących bój zwrócił uwagę. To efekt starcia trójki liderów. Zajęty swoimi starciami Asahi zapewne nie mógł zaobserwować przebiegu całej sytuacji, ale widział jej finalny efekt. Eiichiro został schwytany w śmiertelną pułapkę, ale to nie przez Nariko, a przez samego przywódcę władców piasku. Przywódcę, którego młodzieniec co dopiero uznał za poległego. Czyżby Ichirou przedtem błędnie ocenił jego stan, a może to Jou był tak potężny, że potrafił wyrwać się z objęci śmierci? To nie było aż tak istotne. Sabaku o bursztynowych oczach po prostu o tym nie myślał. Ferwor walki nie pozwalał na dłuższe dywagacje, a poza tym pokaz sprezentowany przez rudowłosego wywołał mały szok. Ciało Eiichiro, okryte piaskową trumną, wisiało teraz ponad wszystkimi żołnierzami. Chyba wszyscy walczący zdążyli sobie uświadomić, czyja egzekucja miała nadejść do czasu, aż dowodzący kościanymi został przerobiony na miazgę.
Widok tryskającej na wszystkie strony posoki wywołał uśmiech zadowolenia na twarzy Asahiego. Ten ruszył chwilę później, by zaatakować pozostałych wrogów. Pustynne sfinksy, wielkie shurikeny, pędzące masy swobodnego piachu - młodzieniec chciał dać pełen pokaz swojej siły, uśmiercając jak najszersze grono nieprzyjaciół, których większość obecnie rwała się do ucieczki lub po prostu ogłaszała poddanie się. Szczerze powiedziawszy, chłopak miał absolutnie w dupie ich kapitulację. Nie był nastawiony na branie jeńców. Dalej realizował swoje mordercze zapędy, dokonując brutalnej rzezi, tak jak wielu jego pobratymców. Prawdopodobnie przelał jeszcze wiele krwi, zalewając nią mroczną pustkę powstałą wiele miesięcy temu podczas feralnych wydarzeń w Sachū no Senjō.
Wydawać by się mogło, że wymierzał tę okrutną zemstę dla swoich poległych bliskich oraz dla szczepu. Ale nie. Tak naprawdę dał upust swej nienawiści przede wszystkim dla siebie.
Z szalonego transu wyrwały go dopiero okrzyki tryumfu, które zastąpiły dotychczasowe jęki i lament wrogów. Przystanął, ciężko dysząc przetarł twarz od krwi pokonanych przeciwników i rozejrzał się dookoła. Dopiero teraz do jego głowy zaczęły napływać jakiekolwiek konstruktywne myśli. Przypomniał sobie o liderze, na którego zresztą większość teraz kierowała swe spojrzenia. Jego stan był kiepski. Ranny i wyczerpany, mógł wkrótce wyzionąć ducha bez odpowiedniej opieki. Asahi zauważył już przy nim Ryūjiego. Heh, dobrze, że chłopak przeżył ten chaos.
- Do cholery, gdzie jest Hisako? Albo ktoś z jej oddziału?! - krzyknął, czyniąc pospiesznie kroki w stronę przywódcy. Rozglądał się przy tym, szukając kogokolwiek, kto dysponował odpowiednimi umiejętnościami medycznymi. Samemu nie był w stanie niczego zdziałać. Jego wiedza dotycząca leczenia była podstawowa, taka sama jak u przeciętnego shinobi. Stąd też jego nerwy i ponaglanie innych w ściąganiu wyszkolonej pomocy. Jeśli okazałoby się, że na miejscu nie ma nikogo odpowiedniego, to bez straty czasu uniesie część piaskowej powierzchni znajdującej się pod czerwonowłosym i Ryūjim (oraz innymi, jeżeli jeszcze ktoś przykucnie przy liderze), a zaraz po tym pod sobą, by na stworzonych w ten sposób pustynnych platformach popędzić jak najprędzej do Hisako, która powinna znajdować się w obozie, kawałek drogi od głównego miejsca bitwy.
Jou musiał przeżyć, nie było innej możliwości.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Shinji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Shinji »

Niestety wyglądało na to, że wspaniałe zawiniątko, które Shinji uprzednio otrzymał od sanitariusz było jednorazowym podarunkiem, albo miał go mało albo wyczuł lekką cebulę ze strony Uchihy, który zachwycony nowym doznaniem chciał go więcej, chciał po prostu chociaż raz doświadczyć tego uczucia które towarzyszyło paleniu tego czegoś.
- Heh niech i tak będzie. Wydawało mi się, że wspominałeś skąd to pochodzi. Mógłbyś przypomnieć ewentualnie powiedzieć jak to zdobyć?
Shinji może i wychodził na lekkiego natręta w tym co robił, ale jego zamiłowanie do używek nie miało granic. Zanim doczekał się odpowiedzi dało się usłyszeć krzyk wielu osób ze strony miasta. Był on inny od wcześniejszego harmidru bitwy, a przy tym nie brzmiał jak jakiś ból. Bardziej radość. Czyżby koniec walk? Słowa człowieka od Kaguyów będącego rozmówcą Hisako zdawały się to potwierdzać. A więc był to koniec. Trzeba było mieć nadzieje, że nowo poznanym znajomym nic się nie stało i wyszli cało z walki. Zwłaszcza Hikari, chociaż Ichirou też był tu istotny. Jak mógłby się pokazać u lidera mówiąc, że spieprzył? Miał wspierać Ichirou, a całą walkę spędził tutaj siedząc na dupie niczym jakaś calineczka, czy królewna zamiast wspomagać w trudach walki współtowarzyszy. Może i Hisako miała rację co do bezcelowego się narażania, ale już wcześniej zdołał wszystko przemyśleć i to właśnie stanowiło dla niego odpowiednią drogą, nawet jeśli bezpośrednio zagrażało jego życiu. Chociażby i nowy nabytek w postaci bardziej rozwiniętego Sharingana stanowił dobry dowód na słuszność swojej własnej tezy.
Uwagę Shinjiego przykuło zachowanie Kaguyów, którzy wydawali się cieszyć z porażki swojego rodu bo na to właśnie wyglądało patrząc po okrzykach radości z oddali. Stuprocentowej pewności mieć nie mogli aczkolwiek samo zachowanie ich w stosunku do porażki swojej jakby nie patrzeć rodziny było bardzo niepokojącej. Nie pod względem zagrożenia dla Sabaku, ale ogólnie pojętej moralności. Nie do uwierzenia dla niego było, że można cieszyć się z okupacji obcego rodu. Porażka to było jedno, ale nie można się było łudzić, że przynajmniej przez jakiś czas siły Sabaku nie zajmą miasta. Ba być może będą je współdzielić z resztkami Kaguya, który zostanie zdegradowany do roli szczepu przez swoją liczebność, a Sabaku wskoczy na piedestał zajmując należne sobie miejsce. Dokonali swojej zemsty to trzeba było przyznać. Generalnie Shinji był lekkim hipokrytą w swoich rozważaniach. Sam podczas wojny Uchiha z Senju działał na niekorzyść swojego klanu. Być może nie dosłownie w końcu raczej przeciwko nim nie walczył poza koniecznym wyeliminowaniem dwójki strażników. Niszczenie planów broni jednak nie można było określić innym mianem. Pocieszająca była jedynie świadomość, że uniemożliwił w ten sposób dostanie się ich w ręce drewniaków. Zresztą klan był zbyt słaby by dyktować swoje warunki na scenie politycznej. Liderzy zdawali się tego nie dostrzegać. Generalnie Shinji uważał ich za idiotów. Nie miał jedynie wyrobionego zdania na temat aktualnego przywództwa. Patrząc po jej działaniach chyba chciała odbudować siły po wojnie i bardzo dobrze, chwala jej za to. Ale co dalej? Bez odpowiednich sojuszy nie mają nawet najmniejszych szans na pokonanie Senju co pokazała ostatnia wojna. Nawet cholerna broń nie była w stanie zbudować odpowiedniej przewagi...
Wracając jednak do tu i teraz, w szpitalu czy podczas podróży będzie miał dość czasu na tego typu rozważania, które zresztą zbyt dużo nie wnoszą. Nie ma on realnego wpływu na politykę. Jest po prostu zwykłym randomem nieznanym w swoim klanie.
Stał teraz przed obliczem wielkiej fiesty po zwycięstwie w której on, jak i wielu leżących tutaj rannych nie będzie mogła uczestniczyć. Z drugiej strony chyba nawet na to nie zasługiwał. Nie zrobił praktycznie nic poza początkowym etapem walk.
Po raz to już któryś ogarniały go złe myśli, które starał się zwalczyć, gdyż sprzeczne były z jego filozofią życia, chociaż nie do końca. To co się stało stanowiło swoiste wzmocnienie dla niego samego więc było pozytywnym doświadczeniem nawet gdyby całym sobą chciał się z tym nie zgadzać z drugiej strony stanowiło swoiste zaprzeczenie możliwości zdobycia większej ilości doświadczenia tworząc paradoks, którego nie był w stanie w żaden sposób rozwiązać. Wytwarzało to swoistą konsternację w jego głowie doprowadzając nawet do efektu deja vu, będącego raczej wytworem jego wyobraźni, ale kto tam wie. Niezbadane są wyroki bogów, zwłaszcza Amaterasu. Może miało się tak właśnie stać? Może to miało jakiś głębszy sens...
Złapał się za głowę nadal walcząc ze swoimi myślami bo było tego stanowczo za wiele. Aż zapomniał o tym, że zadał pytanie sanitariuszowi i ten jeśli na nie w jakikolwiek sposób zareagował to teraz z pewnością spoglądał na Shinjiego w dziwny sposób. W końcu dało się po nim poznać walkę z myślami chociażby o charakterystycznym podparciu dłonią czoła i odpłynięciu do krainy marzeń nie tylko wzrokiem, ale i całą mimiką twarzy jak i lekkimi ruchami ciała. Nie wyglądało to jednak jak u jakiegoś ćpuna. Po prostu było lekko dostrzegalne przez co jedynie osoba, która skupiła w jakikolwiek na nim uwagę mogła to dostrzec.
Nagle nastąpiło swoiste zaprzeczenie wszystkiemu co się z nim działo i całkowicie się otrząsnął powracając do rzeczywistości.
Zarówno umysłem jak i ruchami ciała, które przestało być lekko napięte i mogło się swobodnie poruszać. Czas niemal w ogóle nie przesunął się do przodu było zaledwie kilka sekund po ostatnich wydarzeniach (tych opisanych w poście) i po raz kolejny dotarła do niego wiadomość o zwycięstwie. Tym razem reakcja organizmu nie była już taka obojętna. Wydzieliły się endorfiny dając poczucie radości ogarniające całe ciało. Miła odmiana po poprzednim doświadczeniu. Przez nafaszerowanie środkami przeciwbólowymi i dziwnym ziołem zbytnio dał się pochłonąć swoim myślom błądząc po dziwnych zakamarkach swojego umysłu i pomijając to co teraz się liczyło. Koniec walki, rychłe spotkanie z Hikarim i w miarę szybka, a przynajmniej miał taką nadzieję możliwość powrotu do prowincji. W głowie zarysowały się dwa pytania, które nie mogły czekać. Pytanie brzmiało czy sanitariusz będzie w stanie na odpowiedzieć. Pierwsze dotyczące ewentualnej zapłaty za usługi, które teoretycznie były darmowe bo sam się wepchnął na tą wojnę przez nikogo nie zaproszony. Tego postanowił nie zadawać, bo co on tam może wiedzieć. Drugie dotyczyło niezbędnych czynności medycznych, które musza być na nim wykonane i to w szpitalu. I tu właśnie pojawiało się to pytanie. Gdzie zostaną one na nim wykonane.
- W sumie skoro wojna się skończyła to gdzie mnie zabierzecie na operacje czy co tam trzeba ze mną zrobić?

Chakra: 54%
Techniki:
Brak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
  • 2 specjalne monety (są minimalnie mniejsze od zwykłych, oprócz tego niczym się nie różnią), schowane do kieszeni
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I (35,5/40):
  • 12x kunai z wybuchową notką[2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II (40/40):
  • 20x kunai z wybuchową notką[2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
Umiejętności:
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe - 2% za turę
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Kenjutsu - Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11 | 21
    Wytrzymałość: 5
    Szybkość: 41 | 51
    Percepcja: 41 | 101
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 1
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
  • Kenjutsu - Chanbara - Siła: 11|11+10 & Szybkość: 41|41+10
  • Sharingan - Percepcja: 41|41+60
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - E
  • Genjutsu
    [*]Iryōjutsu
    [*]Fūinjutsu
  • Klanowe - C
  • ELEMENTARNE:
    • Katon - B
      Suiton
      Fuuton
      Doton
      Raiton
  • TAIJUTSU:
    • Gōken
      Suiken
      Rankanken
      Bunshin Yakudatsu
      Chakra Kōgeki
  • BUKIJUTSU:
    • Kyujutsu
      Kenjutsu - D
      Shurikenjutsu
      Kusarijutsu
      Kijutsu
0 x
Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Ostrożne postępowanie w tej wojennej zawierusze nie było proste. Dwie armie skonfrontowały się w niekorzystnej dla Kaguya sytuacji. Z jednej strony musieli zetrzeć się z armią Sabaku, a z drugiej mieli na plecach zarówno byłą liderką ich Klanu, jak i jeden oddział posiadający jednak ogromną siłę rażenia i możliwości. Ichiro był doskonałym tego przykładem, tworząc piaskowe golemy. Hikari plujący lawą, która sama w sobie była śmiercionośną substancją. Murai nie zostawał w tyle, starając się usunąć bardziej kłopotliwy rodzaj przeciwnika, czyli łuczników, za pomocą swoich nici. Zwykłymi piechurami zajmą się inni. A wybitne jednostki też mógł zostawić innym wybitnym jednostkom. Aktualnie musiał oszczędzać swoje wątłe zasoby chakry jak tylko mógł, ograniczając swoje ataki do tych najskuteczniejszych i najtańszych względem zużywanej chakry. Zawsze mógł wykorzystać dodatkowe serce, jednak wolał zachować to na czarną godzinę, kiedy będzie tego najbardziej potrzebował. Na przykład gdyby jakiś oponent zaskoczył go ponadprzeciętnie potężną techniką. Nariko prawdopodobnie radziła sobie nieźle, osoba z takimi umiejętnościami nie powinna mieć problemów. Z drugiej strony mogła być trzymana w zamknięciu bardzo długo, co miałoby negatywny wpływ na jej zdrowie i możliwości bojowe. Obawy o jej stan mogły wydawać się głupie, jednak patrząc na to z szerszej perspektywy... czy któryś z żołnierzy miał na tyle siły by pokonać lidera Klanu? Patrząc po wybitnych jednostkach najbardziej prawdopodobny był Jou, jako że sam był liderem i z pewnością posiadał odpowiednio duże możliwości. Murai postanowił na razie skupić się wyłącznie na celach przez niego wybranych. Eliminacja ich nie była większym wyzwaniem, jednak niespodziewanie jeden czy dwóch usadowionych niezauważonych przez Muraia wstrzelili mu w ciało pociski. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia, ale mogło to zagrozić sercom. Najwidoczniej ze swojej pozycji nie byli w stanie strzelić tak precyzyjnie by mu zagrozić.
Murai obserwował otoczenie wokoło siebie, szczególnie wrażliwy był na obiekty i zjawiska odstające od "normy". Wszelkie abstrakcyjne widoki, przykładowo kule ognia czy pociski z piasku, na pewno zostałyby przez niego zauważone. Tak też było z piaskowym tworem który uniósł się wysoko ponad polem bitwy. Znajome zjawisko, wcześniej miał już je okazje zaobserwować kątem oka, kiedy bitwa dopiero się zaczynała. W tym piaskowym kokonie najprawdopodobniej był przeciwnik. Był, bowiem chwilę później kokon gwałtownie się skurczył, a piasek zabarwił się na czerwono. Widząc to przeciwnicy nagle stracili werwę do walki, opuścili ręce. To mogło znaczyć tylko jedno - lider Kaguya został pokonany, zgodnie z założeniami Muraia wkład w to miał Jou. Jou, którego Murai mógł przez chwilę obserwować. Wyglądał na poważnie rannego, po chwili potwierdzając swój tragiczny stan. Upadł. Murai nie zrobił absolutnie nic, miał przed oczami wizję opuszczenia tego miejsca. Wcześniej otrzymując swoją część wynagrodzenia. Przeżył, udało mu się pozyskać nowe serce, otrzyma nagrodę za uczestnictwo i realne przyczynienie się do zwycięstwa. A doświadczenia pozyskane z tej wojny przydadzą mu się na wielu płaszczyznach. Analizował możliwości, kalkulował. Fakt śmierci ogromnej ilości ludzi i samego lidera Sabaku raczej mu umykał, jednak wolał nadal na siebie uważać. Nariko była wolna i w każdym momencie mogło stać się coś nie do przewidzenia. Mimo radości i euforii cała armia nadal powinna zachowywac czujność.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

Dzięki biegowi w ceku ataku członków jego szczepu Hikari skupił na sobie ich uwagę. Nie było najłatwiej, początkowo wydawało się, że został sam atakowany kolejnymi pociskami przedzierając się w górę po pobliskim budynku. Od paru z nich poczuł ciepło, albo ledwie się wyrobił pomiędzy falami, ale niespodziewany atak Ichirou wiele tutaj wyjaśnił zabijając część jego pobratymców. Nie żałował, zasłużyli sobie atakując ich. Sami za przypieczętowali swój własny los jako jego wroga aż się wycofają i nie zamierzał odpuszczać. Pierwszy cel to będzie lider, który zablokował piaskowe shurikeny ścianą z ziemi. Nic tylko wykorzystać. Natychmiastowo ręce poszły w ruch składając pieczęcie, a po nich głęboki wdech i wypuszczona ogromna kula ognia zabiła domniemanego rywala Hikariego z wioski. Był zupełnie nieprzygotowany na kolejny tak szybki atak. Reszta uciekła w popłochu widząc spadające palące się ciało. Upadek definitywnie zakończył jego życie. Konsekwencje tej decyzji z pewnością jakieś będą, w wiosce rodzina zabitych może patrzeć nieprzychylnie, tylko sami się prosili. Sami zaczęli więc powinni przewidzieć możliwe konsekwencje swoich czynów. Jeżeli tak nie zrobili to przepraszam, ale są debilami po prostu i nie pozostanie nic innego jak ich wyśmianie, że w tyle osób nie mogli go ostatecznie dostać i przegrali z dwójką przeciwników. Trochę brutalne prawda? Ale taka jest rzeczywistość, której doświadczył i nauczył się na wojnie. Ostatecznie czy ta wojna jest właściwa? Jeżeli pomyśli o Nariko i jej detronizacji jak chciała dążyć do pokoju. Nienawiść jaka krążyła w wrogach należy zlikwidować. Wybić co do nogi każdego kto brał w tym udział. Nie ma litości, jeżeli ma istnieć świat bez tego w przyszłości to czasem jedynym sposobem jest eksterminacja.
W międzyczasie pominęło tą dwójkę wiele ważnych wydarzeń w najważniejszej potyczce pomiędzy najsilniejszymi jednostkami. Teraz usłyszał tylko słowa krzyczącego Jou. Odwrócił się w tamtą stronę i zobaczył upadającego lidera na murze. Widocznie nie było z nim za dobrze, ale wygrali. Jakkolwiek by nie spojrzeć cele Hikariego ostatecznie się spełniły. Odegrał swoją część w zwycięstwie. Co do dołączenia do rzezi przez długi czas przechodziła chłopakowi przez myśl, głównie przez gniew jaki podświadomie się w nim zbierał, a wybuchnął tutaj. W sumie nienawidził takich ludzi, ale chciał się pozbyć nienawiści. Hipokryzja co? No właśnie. Dopiero teraz zauważył tą ironię w samym sobie jaką miał. Zwracając uwagę przez cały czas na niebezpieczeństwa zaczął się po cichu śmiać z samego siebie. Jakim jest zakłamanym w samym sobie człowiekiem.
Sam wziąłeś butelkę goryczy, nalałeś sobie z niej pełną czarkę, to teraz pij głupcze. To było właściwe określenie na to co teraz działo się u chłopaka, który zdał z sobie sprawę z takiej rzeczy. Cóż biorąc pod uwagę obecne wydarzenia, poszerzenia swoich znajomości, pozyskanie celu nic dziwnego jest otworzenie się na zmiany wraz z każdym kolejnym zdarzeniem. A co jak kumulacja tego uderzy w jednym czasie jak zrozumiał niby taką błahostkę, ale zmienia ona cały można powiedzieć pogląd rzeczywistości który musi sobie w pewien sposób ułożyć w tym momencie na nowo. Nie musiał dołączać do wyrzynki pozostałych ponieważ wystarczająco było do tego chętnych. Rozejrzał się dookoła czy było bezpiecznie, a powinno więc usiadł opierając się o cokolwiek niepoplamionego krwią jego krewnych. Po tej wojnie wiedział jedno nie da się przyczynić do dobra bez czynienia zła, które jest konieczne. Granica z góry nie jest w tym przypadku ustalona, powrót pewnej dozy emocji odczuwanych, zastępowanych przez pustkę zdecydowanie tez wpływa na dziewiętnastolatka. Szczególnie przy obecności z Shinjim, po prostu przyjaciel to zawsze dobra sprawa. Tak teraz zdecydowanie mógł o nim tak pomyśleć.
Uważnie przypatrywał się rzezi ciesząc się z niej, napawając widokiem umierania winnych. Tacy oni byli w jego oczach. Niepotrzebna wojna, tyle śmierci. Trudno, słuszna sprawa i przynajmniej na niej jakoś zyska w takim wypadku. Dosłownie dwie pieczenie na jednym ogniu, teraz tylko dobra butelka sake. Tak to tylko marzenie senne, ale nie wolno zapominać gdzie przebywał i co zrobił. Ktoś chętny jakiejkolwiek zemsty może być w pobliżu i go obserwować, a śmierć teraz to najgłupsza rzecz jaka mogłaby spotkać go w życiu i najbardziej upokarzająca, więc się pilnował. Czekał aż to wszystko się zakończy patrząc na każdego trupa co do ostatniego. Wtedy nadszedł czas na gorycz rozlaną w sercu. Skoro nienawidzi nienawiści to skoro ją odczuwa i czerpie z tego radość, satysfakcję to czy nie powinien nienawidzić siebie? Tak właśnie jest w tym przypadku, powoduje to wstręt jego do swojej własnej osoby. Obrzydzenie można powiedzieć, ale przecież to tylko sprawiedliwość, wydanie wyroku na tych co podnieśli swoją rękę pierwsi. Nie jest z tego zadowolony, jednak nie potrafi zmienić postaci rzeczy oraz tego co przez długi czas wyjawiał, już nawet na murze w Sogen, ale nie wracajmy tam. Odległy temat szalonego naukowca.
Jak było po wszystkim zszedł na dół przejść się po wygranej stronie z uśmiechem na twarzy. Czarna część w Hikarim, która rozwinęła się w nim przez długi czas samotności nie zauważając tego ślepo zapatrując się w swoje ideały. Miał jednak swoje zasady i tych niewinnych należy oszczędzić, nie ma innej opcji nawet. Przez moment przeszedł mu diabelski plan. Nariko pewnie musi szukać nowego miejsca do osiedlenia prawda? A co jakby zrobić sojusz? Przez długi czas mieli oni bardzo dobre stosunki, ale co na to by powiedziała reszta szczepu. Cóż warte spróbowania wiele można zyskać, wśród ocalałych powinien mieć dobrą opinię po zaproponowaniu ich wyprowadzenia, o ile dotarli tam cali. Miał taką nadzieję. Przyczynił się w pewnym sensie w wyzwoleniu Nariko. Nie jest tylko przypadkiem za nisko rangą w takim przypadku? Zdecydowanie za wiele do powiedzenia nie miał, ale propozycja złożona liderowi to nie najgłupszy pomysł. Ciekawe czy ktoś na to wpadnie, a może porozmawia z oddziałami ocalałymi? Rozglądał się za nimi wracając po wszystkim do obozu medycznego, poza mury. Nic tu po nim, a czas porozmawiać odnośnie formalności po wojnie. Było to męczące, odczuwał zużycie chakry, ale warto było zrobić to wszystko, w imię przyszłości. Cegiełka na swój sposób dokonana, przyczynienie się do zniszczenia zła poprzez przyłączenia się do wojny po prawidłowej stronie.
  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

Event, event, po evencie. Podsumowanie z wyceną podeślę na dniach, jak znajdę chwilę czasu między kolosami.
Dzięki wszystkim za udział, mam nadzieję że się podobało!

A, i byłbym zapomniał. Shinji, 36h w szpitalu.
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Zablokowany

Wróć do „Wydarzenia”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości