[ME] Bitwa o Atsui

Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ichirou »

Obrazek Piach natychmiast poszedł w ruch, by zdusić zagrożenie w zarodku. W tej kwestii spisał się świetnie. Dzięki imponującej prędkości mógł dotrzeć w odpowiednie miejsca na czas i zatrzymać wybuchowe notki, które leciały na Ichirou i jego sojuszników. Nawet jeśli nastąpiły jakieś eksplozje, to w bezpiecznej odległości, nie zagrażającej życiu żołnierzy walczących po stronie Sabaku. Dzięki piaskowej obronie Oddział 14 mógł przygotować kontratak, podczas którego została zaprezentowana nietypowa broń dystansowa, zapewne będąca dziełem Ayatsuri. Salwa pocisków zmusiła wrogów do defensywy, co wykorzystał Murai. Pozostałych, otaczających ich zbrojnych wykończył niespodziewanie Hikari, który właśnie wpadł na pole walki. Śmierć od lawy wyglądała dość drastycznie, ale dobrze im tak. Na wojnie nie było miejsca na współczucie, a co dopiero na wojnie ze znienawidzonym wrogiem, który zasługiwał na rewanż za wcześniej wyrządzone krzywdy.
Starcie poszło bardzo sprawnie, czyli tak, jak powinno. Nie było czasu na dłuższe rozterki, należało działać, ruszać dalej. Tylko gdzie? Spojrzawszy w kierunku głównej bramy, można było dostrzec, że bitwa przesunęła się pod same mury, a oddziały pobratymców starały się już wedrzeć do wnętrza twierdzy. To był całkiem optymistyczny prognostyk, bo świadczył o tym, że mimo trudności, Sabaku kontynuowali natarcie i nie pozwalali się zepchnąć do obrony. Z pewnością niepokoił widok lasu kości, z którym akolita miał już styczność podczas poprzednich zmagań. Sawarabi no Mai była potężną techniką, zdolną do eliminacja wielkiej liczby żołnierzy i jej obecność na polu walki świadczyła, że zaprzestano przebierać w środkach. Skoro jednak żołnierze z Sabishi dawali radę i nawet dostawali na mury, to nie było jeszcze tak źle, by konieczna była natychmiastowa interwencja. Owszem, brązowowłosy pragnął już teraz włączyć się do głównej bitwy i miażdżyć kolejnych przeciwników, ale ślepe rzucenie się w wir walki nie byłoby zbyt dobrym rozwiązaniem. Bardzo możliwe, że Nariko znajdowała się praktycznie tuż obok. Szkoda było więc marnować szansę na użycie tak silnej jednostki przeciwko swoim nieprzyjaciołom. Skoro ta skreśliła całkowicie swój ród, a nowa władza kościanych zamierzała ją wyeliminować, to w jej przypadku chęć zemsty powinna być czymś oczywistym.
- Zamienię sobie parę słów z Nariko zanim ruszymy na kościanych. A tamtym… tamtym lepiej się nie wpieprzać - oznajmił krótko do pobliskich towarzyszy. Jakiekolwiek ingerowanie w starcie samurajów było im nie po myśli. Tak jak Zjawa miał w dupie losy toczącej się tutaj wojny, tak Ichirou miał gdzieś sprawy miecznika. Zresztą, bardzo prawdopodobne było, że naskakując na Hijikatę, zyskałoby się znowu wroga w Zjawie. Porachunki to porachunki, powinny być realizowane samemu. Przez myśl Asahiemu nie przeszło, by wdawać się w pojedynek. Wolał zamiast tego wykorzystać brak strażnika, by dostać się do budynku, w którym - jak wskazywały wszystkie znaki na niebie i ziemi, w tym i kciuk samuraja - miała znajdować się obalona przywódczyni wrogiego rodu.
Starał się pokonać drogę możliwie szybko, ale też bez prowokowania niepotrzebnych starć. Był jednak gotowy do podjęcia stosownej reakcji w przypadku zagrożenia, czy to ze strony Hijikaty, czy z jakichś innych źródeł. Tak jak zwykle, piasek miał zapewnić mu ochronę poprzez tworzenie solidnych tarcz lub łapanie szarżujących oponentów. Jeżeli nawiąże się jakaś walka, pośle dodatkowo na cele piaskowe pociski, by je jak najprędzej zneutralizować i wrócić do krótkiej przeprawy.
Czego mógł się tam spodziewać? Cholera wie, no ale raczej Nariko powinna być w jakiś sposób uwięziona. Mimo wszystko lepiej było zachować czujność. W budynku mogli znajdować się jacyś przeciwnicy, a nawet jeśli nie, to obalona liderka rodu wcale nie musiała być chętna do współpracy. W takim przypadku nie pozostałoby nic innego jak powrót do pierwotnego planu.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

Co się działo tam dalej? Tego jeszcze nie wiedział skazując tą czwórkę wrogów na bardzo bolesną śmierć. Jego reberu było słabe i z tego powodu musieli tak cierpieć w przypadku wyższych poziomów umarliby od razu. Mógł wybrać inne sposoby, ten był może lekko mówiąc niehumanitarny, ale w tym wypadku najszybszy i efektywny. Źle mu z tym było? W środku. Do każdego momentu w którym popełnił jakikolwiek błąd pewnie wróci swoimi myślami, ale to już po zakończeniu bitwy. Obecnie po prostu szedł do przodu. Po chwili minął umierających w cierpieniu ludzi czyli dogonił resztę towarzyszy i mógł podziwiać to co oni. Widok z murów na pole walki, a tak las z kolców, most z piasku i przeskakujący żołnierze. Po drugiej stronie w takim niespodziewanym ataku powstało wielkie zamieszanie. Można powiedzieć, że zeskakujący sojusznicy zalewali wroga atakując go. Dzięki temu mógł zobaczyć jak wygląda to właściwe pole bitwy które sobie odpuścił i dobrze zrobił. Sam nie byłby w stanie poradzić sobie z tym lasem, a ślepo polegać na mocy innych jeżeli chodzi o przetrwanie nie miał zamiaru. Spojrzeniem wyszukiwał czy dopatrzy się ludzi z jego wioski, ale sam nie wiedział gdzie oni byli rozstawieni i czy to jedyny punkt walk. Może było też więcej oddziałów takich jak oni? Kolejna zagadka w tej wojnie. Spojrzenie z pola bitwy przeniosło się na o dziwo... Dwójkę walczących samurajów. Znowu? Widocznie to ten drugi o którym opowiadał, a skoro tak to musieli być blisko celu swojej podróży co potwierdził tylko samuraj danym im znakiem wskazujący na pewną rezydencję. Ichirou chyba też jemu ufał a przynajmniej tak wynikało z jego słów, chociaż co do wtrącenia się do walki samurajów to nawet o tym nie pomyślał.
Nie chciał już mu odpowiadać, ale na rozmowę im samym nie miał zamiaru pozwolić. Wystarczyły słowa dowódcy oddziału o nim, aby teraz Hikari miał go bardziej na oku w każdej kwestii. Nie mógł mu ufać co do traktowania poddającego się wroga i w razie potrzeby był gotów nawet pozbawić go życia. Więcej niż potrzeba nie ma sensu przelewać krwi, nawet jeżeli wróg nie postąpiłby tak samo to jednak nie powód aby stawać się takim samym złem. Miał zamiar upewnić się, że chociażby włos z głowy nie spadnie Nariko i dodatkowo sama rozmowa z nią będzie poprowadzona odpowiednio. Nie trzeba było wiele go znać aby widzieć podczas całego tego czasu jego chęć zemsty i mordu. Ruszył tuż za nim nie zastanawiając się niepotrzebnie, te wszystkie myśli pojawiły się w jednej sekundzie, a wraz z nimi jego działanie. Bieg z Ichirou do tej rezydencji zdetronizowanej liderki. Więcej pułapek nie spodziewał się zastać, przecież ten wróg Zjawy miał być ostateczną przeszkodą w tym, ale to nie oznaczało braku ostrożności. Na wojnie wszystko jest możliwe toteż rozglądał się za niebezpieczeństwami i był gotów do reakcji na nie. Trochę defensywnej gumy z ust? Nie ma żadnego problemu, na szybko powinno wystarczyć.
  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Shinji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Shinji »

Shinji otrzymał krzesiwo do rozpalenia cudownego zawiniątka. Sam dotyk papieru, a raczej specjalnie przygotowanej bletki z czegoś przypominającego specjalny papier wymalowało na jego twarzy uśmiech. Już sam ten uśmiech poprawiał jego stan łagodząc ból. Papier natomiast był ukojeniem dla jego serca. Może to brzmieć głupio, ale Uchiha po prostu kochał używki. Przed jakąkolwiek próbą zapalenia podarku starannie go obwąchał delektując się samym zapachem zioła. Następnie "podarek" trafił do ust i rozpoczął męczącą pracę krzesiwem. Co jak co, ale odpalanie tego czegoś w taki sposób było niesamowicie męczące. Na szczęście zajęło niewielki okres czasu, a on mógł oddać "zapalarę" jej właścicielowi, a tym samym zakończyć rytuał odpalania. Nastąpiła druga faza polegająca na delektowaniu się. Sam dym był bardzo przyjemny. Nie gryzł w gardło i co ciekawe nie posiadał tak znienawidzonego przez osoby niepalące zapachu. Co to mogło być? W głowie Shinjiego pojawiła się wizualizacja napisu niosącego ten przekaz. Nie trwała ona jednak długo gdyż mężczyzna niczym wróżbita czy jakiś oszust wróżący z fusów, a może jasnowidz objaśnił co tak naprawdę palą. Wyglądało na to, że był to jakiś rarytas, a patrząc po ilości przyjemności której dostarczał pewnie nowa używka po którą młodzik sięgnie więcej niż jeden raz.
- Trzeba przyznać, że całkiem przyjemnie się to pali
Słowa te przerwał kaszel z jego strony. Nie był zbytnio zbytnio przyzwyczajony do trzymania dymu w płucach. Tyle dobrego, że nie zrobił z siebie totalnego głąba poprzez pokazanie, że nawet zaciągnąć się nie potrafi. Trochę osób w rodzie paliło - można się była przyglądać, a i wśród rówieśników chodziła opowieść o tym jak należy to robić. Po prostu stosował się do tego co wiedział.
W jego kierunku zdążyła polecieć uwaga, która chyba miała go zgasić od samej Hisako. Miała trochę racji. Nastawiał karku dla osoby, której w sumie nie znał i ryzykował kalectwo, a nawet śmierć dla głupiej łezki w Sharinganie. No ale kurde... przecież nie zrobił tego umyślnie. Chyba nikt o zdrowych zmysłach specjalnie nie nadziałby się na wielgachne kolce, które przechodziły nawet przez kość. Po prostu lekko przecenił swoje możliwości. Założył z góry, że zdoła przełamać genjutsu i przez to nie zwracał uwagi na to co tworzyło się nad jego głową. Zresztą ciężko było tego dokonać przy tym pieprzonym mroku. W każdym razie założenie, że ot tak wyjdzie z tego genjutsu było po prostu glupie. Nie trenował walki przeciwko czemuś w tym rodzaju. Ba nawet za specjalnie się na genjutsu nie znał no ale wychodzenie to była zupełnie inna sztuka shinobi niż to. Co najwyżej byłby w stanie szybciej rozpoznać iluzję no ale od tego był Sharingan. Trudno było powiedzieć jak chore sekrety w sobie kryje, ale patrząc po tym co zdołał z niego wyciągnąć można było mówić o niebywałym szczęściu, że udało mu się urodzić w tym, a nie innym klanie albo nawet poza jakimkolwiek. Co by wtedy ze sobą począł?
- Nie no nie przesadzajmy. Specjalnie się pod te kolce nie pakowałem by za wszelką cenę przebudzić w pełni rozwiniętą wersję Sharingana. Gdyby to ode mnie zależało najchętniej znajdowałbym się dalej na polu bitwy, a nie leżał tu ranny. No ale stało się płakać nie będę.
Chakra: 54%
Techniki:
Brak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
  • 2 specjalne monety (są minimalnie mniejsze od zwykłych, oprócz tego niczym się nie różnią), schowane do kieszeni
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I (35,5/40):
  • 12x kunai z wybuchową notką[2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II (40/40):
  • 20x kunai z wybuchową notką[2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
Umiejętności:
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe - 2% za turę
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Kenjutsu - Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11 | 21
    Wytrzymałość: 5
    Szybkość: 41 | 51
    Percepcja: 41 | 101
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 1
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
  • Kenjutsu - Chanbara - Siła: 11|11+10 & Szybkość: 41|41+10
  • Sharingan - Percepcja: 41|41+60
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - E
  • Genjutsu
    [*]Iryōjutsu
    [*]Fūinjutsu
  • Klanowe - C
  • ELEMENTARNE:
    • Katon - B
      Suiton
      Fuuton
      Doton
      Raiton
  • TAIJUTSU:
    • Gōken
      Suiken
      Rankanken
      Bunshin Yakudatsu
      Chakra Kōgeki
  • BUKIJUTSU:
    • Kyujutsu
      Kenjutsu - D
      Shurikenjutsu
      Kusarijutsu
      Kijutsu
0 x
Ryūji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ryūji »

Sytuacja była naprawdę dramatyczna, wielu dobrych ludzi, ojców, mężów, synów, przyjaciół zostało porzuconych na pewną śmierć. Każdy kto musiał podjąć taką decyzję stanął naprawdę przed niewyobrażalnie trudnym dylematem. Ryuji, który jako ten który sam musiał zdecydować kto ma przeżyć a kto zginąć, nie odebrał tego bardzo osobiście. Zupełnie nie znał tych ludzi i pewnie gdyby nie ta sytuacja nigdy nawet nie zanotowałby ich egzystencji. Śmierć widział już nie raz i to osób znacznie dla niego ważniejszych lecz zawsze podchodził do niej według nauk swojego ojca. Saito zawsze powtarzał, iż śmierć dla dobra rodu to jedyna dobra sensowna śmierć, taka dzięki której coś się zyska. Przesunie szturm o centymetr, wyeliminuje przeciwnika, czy ukryje przed wrogiem tajemnice. Ci którzy zostali na dole, pomogli reszcie dotrzeć, aż pod same mury, lecz niestety ich czas nadszedł i nie wiele można było na to poradzić. Swoją decyzję podjął, kierując się logiką a nie uczuciami, logiką, która według niego miała pozwolić mu uratować choć część żołnierzy, niż żadnych. Jednak podczas samego wznoszenia, gdy z dołu zaczęły dobiegać błagalne prośby, krzyki i rozpaczliwe pogróżki, poczuł w sercu uścisk i doznał uczucia, które nigdy wcześniej mu nie towarzyszyło, nie potrafił dokładnie tergo pojąć ani opisać. Blondyn nie miał nawet czasu zbytnio się z tym oswoić gdyż wszędzie wokół, w jednej chwili z ziemi wyrósł las, las tak charakterystyczny, iż każdy kto go zobaczył, na pewno zapamięta to do końca swoich dni. Wielkie, mniejsze, ogromne, chude, grube, ostre kości wyrosły w najbliższej okolicy, przebijając od spodu wszytko co nie znalazło się na odpowiedniej wysokości. Pojedyncze kościane "drzewa" ozdobione były krwią i piaskiem. Młody Sabaku widząc to, zacisną mocno zęby, poziom jaki prezentowała ta technika był daleko poza jego zasięgiem, znów został sprowadzony do parteru. Niewyobrażalna siła, która potrafiła pochłonąć momentalnie dziesiątki istnień. Ryuji, rozejrzał się po najbliższej okolicy, i wśród kościanego lasu, to co przykuło jego uwagę to łysy mężczyzna z wielkim kościanym wiertłem, który obrał sobie za cel Jou. Lider jednak nie zamierzał bezmyślnie oddać się konfrontacji, i postanowił przede wszystkim stworzyć okazję swoim wojskom, tworząc dla nich wyłom w osłonach, prowadzący wprost na mury. Armia ruszyła, nieco zdobywając mały element zaskoczenia. Ryuji chętnie przyjrzał by się walce lidera, lecz najważniejsze było parcie naprzód, byli już blisko, blisko by wkroczyć do miasta i przełamać obronę przeciwnika. Chłopak ruszył w kierunku wyłomu prowadząc platformy z uratowanymi żołnierzami aby była możliwość stanięcia na twardym podłożu, bez narażania się na upadek na ostre, kościane kolce. Chłopak był cały czas gotów do obrony, zasłaniając się ścianami, tarczami i zasłonami z piasku. Kiedy tylko uda mu się dotrzeć na mury będzie starał przygotować się do dalszej walki. Wiedział, że to najlepszy moment na silne uderzenie, jeżeli tylko uda im się wyprzeć wroga z murów, zyskają przewagę, prawdopodobnie po raz pierwszy od początku bitwy. Trzeba było jednak działać z głową, nieustanne walki, osłabiły siły żołnierzy a ostatni atak wroga, nie tylko uszczuplił liczbę wojowników Sabaku ale także podłamał ich morale. Ryuji nie planował się pchać w pierwszy szereg, zamierzał trzymać się nieco z tyłu ubezpieczając frontowe siły, oraz wspierając ich z dystansu. Blondyn widząc spadających ludzi z murów na ostre kolce, postanowił, że spróbuje w ten sposób wyeliminować paru przeciwników. Używając swojej klanowej umiejętności zamierzał, zwykłym uderzeniem piaskiem z odległości wypchać, tych którzy stali najbliżej krawędzi, jeżeli oczywiście będzie miał i czas i możliwość na taką akcje. Priorytetem jednak była obrona zarówno piaskiem jak i włócznią oraz tarczą, młody Sabaku musiał oszczędzać siły i chakre, gdyż dopiero teraz bitwa wchodziła w decydującą fazę.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1
KONTROLA CHAKRY C
KLANOWE B
Chakra 67%

Nazwa: Sabaku Fuyū
Pieczęci: Brak
Zasięg: Dowolny
Koszt: E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (1% za utrzymanie)
Dodatkowe: Brak dodatkowych wymagań
Opis: Dosyć pomocą technika przy pomocy której może ominąć kłopotliwe bądź niebezpieczne przeszkody na swojej drodze. Użytkownik techniki tworzy piaskową wysepkę na którą następnie wchodzi. Dzięki zmieszaniu swojego piasku z chakrą, użytkownik może podróżować przy pomocy wysepki, z wysoka omijając wszelkie niedogodności. Szybkość chmurki to połowa szybkości opanowanego poziomu reberu.
0 x
Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Wszystko szło zgodnie z założeniami. Piach Ichirou i niciowe ręce doskonale spełniały roli osłon przed pociskami nadlatującymi z góry, co pozwoliło na bardziej zorganizowane posunięcia chronionego oddziału. Przyszpileni ogniem reszty jego członków pozwoliło na stworzeniu luki w ich obronie i pozbyciu się ich za pomocą jednego ruchu. Dłonie były właściwie jego drugim w kolejności najczęściej używanym sposobem walki, poza czystymi niciami. Ich duża masa zapewniała możliwości większe od zwykłych nici. Dodatkowo synchronizacja działań poszczególnych wybitnych jednostek doprowadziły do sytuacji wręcz idealnej. Do wariantu, w którym jedyną stratą były niewielkie ilości chakry zamiast zdrowia i kondycji żołnierzy. Jeśli zechcą dalej kontynuować dotychczasowy plan, minimalizowanie strat będzie rzeczą najważniejszą. Murai jednak zaczął obawiać się jednej rzeczy. Ichirou jako osobnik, w mniemaniu Muraia, dość gwałtowny w obecnej sytuacji, mógłby zechcieć postawić życie swoich ziomków ponad dogadanie się z przywódczynią Kaguya. A dokładniej rzecz biorąc zostawiłby resztę oddziału, samemu biegnąc w kierunku murów. By pomóc swoim. Taki scenariusz nie był specjalnie straszny, jednak pozostawiał ich z uszczuplonymi możliwościami. Dodatkowo Murai nie czuł, że może przekonać byłą liderkę. Dodatkowo nawet nie ma w tym interesu. Ichirou był jego zleceniodawcą, a Kakuzu brał udział w wojnie u jego boku na zasadzie najemnika. Najemnik nie powinien ingerować w takich sytuacjach, tylko zabijać kolejne watahy przeciwników. Co też czynił wzorowo.
Kakuzu początkowo myślał, że Zjawa ich prowadzi. To było błędne założenie, bowiem ten wskazał im jeden z sąsiednich budynków. Murai po błyskawicznej dedukcji doszedł do wniosku, że był to rozkaz - idźcie tam. Co mogło znaczyć że to własnie tam będzie przetrzymywana Nariko. W tym człowieku było coś, że nawet Murai który uważał siebie na swój największy autorytet i chłodno odnosił się do wszystkiego i wszystkich, poczuł że rozkaz powinien zostać jak najszybciej wykonany. Dlatego też przerwał swój dotychczasowy plan i skierował się wraz z resztą oddziału do wnętrza budynku. Wątpliwym było, by taki ważny więzień był strzeżony tylko przez jedną osobę. Dlatego można było założyć, że jest tam więcej strażników. Których można wziąć z zaskoczenia. Nici, które były głównym i praktycznie jedynym orężem Muraia, ponownie miałyby zebrać swoje żniwo. Atakowanie głowy celem uduszenia i wbicia się w oczy, ewentualnie unieruchomienie by reszta mogła go dobić.
Serce 2: 32%
Serce 1: 37%=5%=32%

Techniki:
Nazwa
Jiongu: Reberu Bi
Trzeci z poziomów tego Hijutsu. Następują kolejne modyfikacje ciała. Przede wszystkim, pozostają tylko trzy narządy: serce, mózg i płuca. Dodatkowo wzmacniają się możliwości nici. Są one o wiele dłuższe niż wcześniej, a także można nimi wykonywać lepsze manewry. Daje to pole do popisu wszystkim użytkownikom Jiongu. Warto dodać, że od tego momentu zostają wzmocnione czynności życiowe Kakuzu. Do czego to potrzebne? Dowiemy się tego na następnej randze.
Wytrzymałość
0,7 x wytrzymałość shinobi
Zasięg
20 metrów
Szybkość
0,6 x szybkość shinobi
Koszt Chakry KC E - 15%, KC D - 12%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 4%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
EQ
KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 10 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NICI: D: 19,5|C: 32,5|B: 45,5|A: 58,5
    SZYBKOŚĆ 170 |180 (5 poziom)/NICI: D: 72|C: 90|B: 108|A: 144
    PERCEPCJA 124 |134 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 55 (2 poziom)
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:150% (100% bazowe + 50% z Katonowego Serca)
MNOŻNIKI: Bonus za styl (+10 do Szybkości i +10 do Percepcji)

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    TAIJUTSU C
    KLANOWE A
    KATON B (Klik, KC - B)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 20/20 obj.| (prawe udo):
    • 10 shuriken - 8 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
  • Torba |Zapełnienie: 10,5,5/20 obj.|(lewy bok):
    • 1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
    • 1 bomba dymna - 1 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
    • 3 kunai - 3 obj.
  • Ukryte w ciele:
    • 4 kunai z notką oślepiającą (po 1 na kończynę)
    • 2 kunai z notką wybuchową (po 1 na nogę)
    • 4 kunai - brzuch
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

Wszyscy zgodnie udali się w kierunku można powiedzieć więzienia Nariko, a przynajmniej każdy tak twierdził Zjawa. Czy warto było mu zaufać? Zyskają cokolwiek na tym? Jedna wielka niewiadoma, tylko nic lepszego z ich liczebnością nawet bez ewakuowania cywili nie mogli wymyślić. Atak od tyłu to raczej byłoby w chwilę samobójstwo. Mógłby liczyć tylko na tego dziwnego od nitek zwanego Murai'em oraz Ichirou. Reszta oddziału była bezużyteczna. Zanim przestali słyszeć samurajów mogli usłyszeć parę niezrozumiałych ciekawostek. Kim był Wojna? Co ma do tego Zjawa i Hijikata? Daje to tylko więcej pytań, ale czy warto zaprzątać sobie tym głowę? Sprawa samurajów, pożyjemy zobaczymy. Weszli do budynku i zastali przerobiony jakiś gabinet na salę więzienną. W środku znajdowali się członkowie jeszcze rodu Kaguya, można tak wnioskować z ich symbolów na ciałach. Jedzenie pojmanym dostarczali, ale mimo to torturowali. Do wyboru do koloru, małe duże, głębokiego fioletu tego jaśniejszego. Jakie tylko chcesz takie znajdziesz na nich rany. Pośrodku pod ścianą było coś co jednak przebijało wszystko dookoła. Klatka z kości wyglądała imponująco, tak samo jej lokatorka. Nariko Kaguya zdaje się. Ładnie ją urządzili. Przy okazji od razu pomyślał tutaj o jednym swoim towarzyszu z rodu Sabaku. Tylko aby się nie napalał za bardzo gdyż w mniemaniu Hikariego jest on z Harumi, a w takim przypadku nie zostawiłby zdrady od tak łatwo. Kto wie jakie by to miało konsekwencje gdyby dowiedział się on takich informacji jak o duszeniu potem, prawdopodobnie stanąłby po drugiej stronie tutejszego konfliktu.
Przechodząc jednak do faktów w większości swojej wypowiedzi liderka Kaguya wysunęła natychmiastowo poprawne wnioski. No co prawda w większości, bo to nie był czyn zdesperowany, a po prostu najlepiej zacząć od najkorzystniejszej pierwszej dostępnej im opcji. Podobno szanse na sukces były spore. Tym razem tego nie miał zamiaru zostawić w rękach innych. Słyszał o Ichirou od dowódcy wystarczające słowa ostrzegawcze aby zająć się rozmową osobiście. Zresztą miał na to dość dobry pomysł, a w dodatku informacje jakich reszta tutaj nie miała o ewakuacji. Jak to dalej przebiega, a to może przekonać uwięzioną na naszą stronę. Czy się stresował? Nie mimo iż rozmawiał z wrogą liderką, która mimo przeszkód zapewne mogła pozbawić ich życia w każdej chwili. Taki tytuł mają osoby wyjątkowe.
- Chociaż okoliczności nie są sprzyjające to miło mi poznać Nariko. Jestem Hikari Terumi i muszę przyznać, że w większości masz rację. Nie jesteśmy zdesperowani, mimo wszystko chciałbym ograniczyć rozlew krwi i zakończyć to jak najszybciej. Obecnie ludność cywilna Atsui jest wyprowadzana poza teren wojny bocznymi przejściami aby zapewnić im bezpieczeństwo. Mówisz, że ród Kaguya jest skończony, możliwe, ale nie całkiem. Część wojowników nie brała udziału w walkach i także opuściła pola bitwy. Nie będę tutaj więcej przedłużać, ponieważ sytuacja na to nie pozwala więc przejdę teraz już do rzeczy.
Teraz nie możesz się wycofać
Jedna myśl, a jak prawdziwa. Skoro powiedział A musi też i B.
- Zakończmy tą bitwę kończąc wspólnie jak najszybciej, a jeżeli nie chcecie nam pomóc to zawsze możecie po prostu odejść z pola bitwy dołączając do grupy cywilów albo tutaj zostać, oba miejsca w waszym wypadku będą bezpieczne.
Wiele więcej do powiedzenia nie miał. Zaproponował prostu układ, a w przypadku niepowodzenia chciał zapewnić dobre stosunki i nie prowokować niepotrzebnej bardzo niebezpiecznej walki mimo ich stanu zdrowia. Te cele raczej nie zatrzymają shinobich. Co dalej? To się zobaczy.

  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ichirou »

Obrazek Dowiedziawszy się o prawdopodobnej lokalizacji obalonej liderki wrogiego klanu, natychmiast ruszył w jej kierunku. W przeciwieństwie do reszty nie miał tyłu wątpliwości. Albo inaczej - miał wątpliwości, ale mimo ich istnienia decydował się na niepewne rozwiązania, zawierające wiele niewiadomych. Inni najwyraźniej uważali to za szaleństwo, ale jemu było bliżej do określenia własnej postawy jako podejmowanie ryzyka w imię wyższej konieczności. To było dosyć zrozumiale, że najemnicy zwyczajnie przejmowali się w pierwszej kolejności własnym tyłkiem i woleli nie pchać się w zbyt duże zagrożenie. W przypadku akolity o bursztynowych oczach sprawia miała się zupełnie odwrotnie. To była jego wojna i jego zemsta. Był przeładowany skrajnymi motywacjami, więc zwycięstwo w bitwie stawiał niemalże na równi ze swym życiem, które przecież przez ostatnie miesiące kręciło się wokół przygotowań do rozstrzygającej batalii. Bierność i półśrodki były zatem dla niego absolutnie nie do zaakceptowania. Stąd też ta ciągła chęć parcia do przodu, nawet jeśli miało to oznaczać wejście do paszczy wygłodniałego lwa. Na zachowawczą taktykę nie było po prostu miejsca, szczególnie że wojska Sabaku znajdywały się pod murami i drużyna Ichirou powinna zajmować się już niszczeniem umocnień i sił nieprzyjaciela od wewnątrz.
Biegnąc w stronę właściwego budynku usłyszał fragment rozmowy walczących ze sobą samurajów. Mieli jakieś prawy do załatwienia, to było wiadome już wcześniej. Teraz rąbek tajemnicy został uchylony. Zjawał szukał gościa nazywanego Wojną. I właściwie to tyle. Asahi nie zastanawiał się nad tym za wiele. Usłyszane informacje zapewne gdzieś tam wpadły do jego głowy, ale nic poza tym. Nie jego bajka, nie jego sprawy, nie jego zmartwienia. Młodzieniec miał na barkach wystarczająco wiele swoich problemów. Aktualnie skupiał się przede wszystkim na tym, co mogło go czekać podczas spotkania z Nariko, które miało nadejść za moment.
Nie pomylili się. Budynek, choć z zewnątrz wyglądający zupełnie normalnie i nie wzbudzający podejrzeń, w środku był zaadoptowany do pełnienia funkcji czegoś w rodzaju więzienia. Przebywało w nim kilku spętanych Kaguya. Najwyraźniej obalona liderka miała po swojej stronie skromne grono zwolenników, którzy podzielili jej los. Wyglądali dość marnie, ale brązowowłosemu daleko było do jakiegokolwiek współczucia. Nawet jeśli tym tutaj niespieszno było do wojaczki z władcami piasku, to i tak akolita czuł wobec nich niechęć. Najlepszą opcją byłoby zniknięcie całego kościanego rodu, ale należało oddzielić śmiałe gdybania od realnych scenariuszy. Eliminacja więźniów nie wpłynęłaby w żaden sposób na wojnę. Istniała szansa, że żywi mogą się przydać, ale to zależało w głównej mierze od persony, której chłopak szukał po komnacie.
Wreszcie natrafił wzrokiem na zamkniętą w kościanej klatce, białowłosą kobietę o delikatnej, wartej niejednej pochwały urodzie. Nawet w tak kiepskiej sytuacji wydawała się emanować wdziękiem i gracją, a przynajmniej tak było w oczach Ichirou, który potrafił docenić piękno. Przez twarz Sabaku przemknął mimowolnie drobny uśmieszek, ale to było właściwie na tyle, jeżeli chodzi o westchnięcia nad aparycją ex-liderki. Wciąż dobrze pamiętał cel tutejszej wizyty i to właśnie do niej zamierzał zaraz nawiązać. Głos jednak jako pierwsza zabrała Nariko, a akolita nie zamierzał jej przerywać. Przemilczał kwestie świetnej dedukcji i poczekał, aż ta przejdzie do sedna. Desperacja? Być może rozważanie uwolnienia przedstawicieli wrogiego klanu wliczało się w to pojęcie, ale Asahi nie zwracał uwagi na to. Był gotów nawet podpisać pakt z duchem Antykreatora, o ile to zagwarantowałoby zwycięstwo.
Już otwierał usta, by odpowiedzieć na zadane pytanie, kiedy to wtrącił się Hikari. Zupełnie niepotrzebnie wcinał się w temat, zamiast stać cicho i pozwolić przemówić temu, który w tej grupie powinien decydować. Oczywiście Asahi miał tutaj na myśli siebie. To on tutaj był Sabaku, więc to właśnie on powinien prowadzić dialog z Nariko. Nic więc dziwnego, że był poirytowany postawą Hikariego, który próbował przejąć inicjatywę i wysuwał propozycje byłej liderce. Poza tym, Terumi miał sposób myślenia zupełnie oderwany od rzeczywistości. Chyba znalazł się w złej roli, bo wojna nie była miejscem do szerzenia dobroci. Tu chodziło o zwycięstwo, ugranie jak najwięcej dla siebie, zgładzenie przeciwnika. W związku z tym, słysząc tak absurdalne pomysły jak uwolnienie pojmanych i wypuszczenie ich do cywili, nie mógł zareagować inaczej niż parsknięciem śmiechem.
- Tu nie chodzi o żadną pomoc, nie zrobimy niczego z czystej dobroci serca. Nie są przecież tak naiwni, by wierzyć takim bajkom - skomentował krytycznie wcześniejsze słowa użytkownika żywiołu lawy. Splótł ręce na klatce piersiowej i zlustrował chłodnym spojrzeniem bursztynowych oczu byłą przywódczynię klanu Kaguya.
- O ile nie pozbawili was ambicji, to jestem pewny, że chcecie się zemścić. Postawmy sprawę jasno - macie możliwość tu i teraz zrewanżować się za zdradę. Nie muszę chyba mówić, że to wasza największa szansa na wyjście z tego kiepskiego położenia. Jeżeli lepiej wam jest w celi i wolicie czekać, aż ktoś zadecyduje o waszym losie, to nie ma problemu. Ci, którzy wbili wam sztylet w plecy z pewnością dokończą swojego dzieła i pozbędą się was na dobre. Natomiast w przypadku naszej wygranej... Cóż, Jou jest człowiekiem rozsądnym, ale to wciąż zdawanie się na cudzą łaskę. - Był dosyć pewny podczas swojej wypowiedzi, bo to przecież oni w tym momencie zasiadali na dominującej pozycji i mogli rozdawać karty. Nie był jednak przesadnie agresywny. Mimo wewnętrznego wzburzenia trwającym konfliktem miał gdzieś tam świadomość, że szukanie zwady w tym momencie jest absolutnie niepożądane. Po prostu darował sobie zbędne uprzejmości, ponieważ te z jego ust prawdopodobnie brzmiałyby fałszywie. Pochodzili przecież ze skłóconych klanów, więc tylko głupiec oczekiwałby rozmowy w przyjemnym, sielankowym tonie.
- Karę należy wymierzyć tym, którzy są odpowiedzialni za rozpętanie piekła na Wydmach, co w sumie pokrywa się z tymi, na których chcecie się zemścić. Słyszałem, że wcale nie chciałaś tej wojny. Jeżeli to jest prawda i ty oraz pozostali o twoich poglądach nie będziecie nam wchodzić w paradę, to nie widzę potrzeby walczenia między sobą. - Wypowiedzenie tych wszystkich rzeczy nie było łatwe. Pójście na kompromis i szukanie ugody z kościanymi wcale mu się nie podobało. Nawet jeśli prezentowali oni inne poglądy niż ci, którzy aktualnie bronili murów Atsui. Wychodziło na to, że Nariko na samym początku miała sporo racji. Desperacja sprawiała, że Ichirou szukał chwilowego sojusznika nawet u tych, których początkowo miał za wrogów. Jakie mieli inne wyjście? Mogli jeszcze w zaledwie parę osób ruszyć na mury i próbować stworzyć drogę dla armii toczącej bój przed osadą. Złotooki akolita gryzł się więc sam ze sobą. Wcale nie był pewny, czy chce zapewniać tutejszym więźniom immunitet i po ewentualnej współpracy puścić ich wolno. Tok wydarzeń sprawiał, że musiał w swej głowie poukładać pewne rzeczy na nowo. Do tej pory wszystko wydawało się jednowymiarowe. Na znienawidzony ród spoglądał po prostu jak na całość, a teraz był zmuszony do segregacji kościanych na dwie grupy, a to wcale nie było takie proste, biorąc dość personalne podejście do tematu.
Fakty zostały wyłożone bez zbędnego matactwa, a ex-liderka otrzymała możliwe opcje, z których musiała teraz wybrać. Rzecz jasna tylko jedna z nich była właściwa. Wspólne natarcie na tego samego wroga w ogólnym rozrachunku wychodziło na plus dla obu stron negocjacji. Tylko co na to Nariko?
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Rozmowy samuraiów niespecjalnie Muraia interesowały. Mimochodem usłyszane, nie posiadające praktycznie żadnych interesujących dla Kakuzu informacji. Oczywiście je zanotował i dokładnie wsłuchał, ale nie reprezentowały sobą większej wartości. Dlatego też niezwłocznie pobiegł w kierunku wskazanym przez Zjawę wraz z resztą oddziału. O dziwo w budynku nie znajdowali się żadni inni strażnicy. Przejaw głupoty ze strony oponentów? A może chcieli jak najwięcej jednostek rzucić do walki, zakładając z góry że nikomu nie uda się dostać do wnętrza twierdzy? Bez względu na powody i motywacje okoliczność tak była bardzo korzystna dla oddziału. Oszczędzanie chakry na późniejsze konfrontacje było niezwykle ważne. Co prawda Murai mógłby mieć jej więcej gdyby nie zdecydował się na wykorzystanie swoich nietypowych umiejętności na Yuushy. Murai podjął ryzyko i trzeba było ponieść tego konsekwencje. Samo pomieszczenie do którego weszli było ucharakteryzowane na więzienie, mimo że wcześniej z pewnością pełniło inną funkcję. Do ścian przykuto kilka krzeseł, a na nich różnego rodzaju ludzi. Najpewniej byli to zwolennicy poprzedniej liderki, którzy nie podporządkowali się nowej władzy. Logiczna decyzja, taniej pozbyć się niechcianego elementu niż ryzykować dezercję w kluczowym momencie. Najwięcej miejsca zajmowała klatka z zamkniętą w środku kobietą. Nariko była kobietą urodziwą według ogólnie przyjętych standardów, jednak na Muraiu nie robiło to wrażenia. Fakt, nawet w swoim obecnym stanie prezentowała się bardzo dostojnie i emanowała pięknem, ale kwestie urody i piękna nie wpływały na chłodny tok rozumowania Muraia. Przemówiła. Nawet w swojej sytuacji nie okazywała pokory, odważnie i z słyszalną kpiną zwracała się do potencjalnych wybawicieli bądź katów. I o dziwo pierwszy odpowiedział mężczyzna plujący lawą. Było to dość zaskakujące i jednocześnie idiotyczne postępowanie. Najbardziej odpowiednią osobą do negocjacji byłby oczywiście Ichirou. On pochodził z klanu Sabaku, jego sojusznicy walczyli teraz z Kaguya. I to on miał interes do Nariko. Murai milczał, obserwując zarówno zamkniętą w klatce i jej reakcje, jak i ludzi wokoło. Analizował dokładnie sytuację wokoło, chcąc z tego zapamiętać jak najwięcej. I jednocześnie rozwiązać możliwie jak najwięcej kłopotów związanych z położeniem.
0 x
Shinji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Shinji »

Hisako trwała uparcie przy swoim stanowisku co było zrozumiałe w końcu była już dojrzałą kobieta z uformowanym światopoglądem. Nie bez powodu dowodziła oddziałem medycznym, a i czcigodny Jou darzył ją szacunkiem jak wynikało z wcześniejszych obserwacji Shinjiego. Mężczyzna, który poczęstował Uchihe swoim cudownym ziołem stanowił w tej konwersacji rolę kłód pod nogi jednak nie dla młodego, a dla kobiety. Musiała się przyznać do zmiany toku swojego rozumowania pod wpływem słów przywódcy Sabaku. Nie było w tym nic złego w końcu kogoś głupiego na to stanowisko zazwyczaj się nie wybierało jednak wydawało na zewnątrz jasny komunikat, że nie jest ona osobą nieomylną. Pozostawało mieć nadzieję, że przynajmniej w kwestii umiejętności medycznych nie wykazuje tej ludzkiej ułomności. Brzmi to nieco zbyt ofensywnie, ale przez tego typu rozumowanie Shinji nie miał w zamiaru w żaden sposób urazić kobiety ninja, którą szanował. Odwoływał się po prostu do ludzkich słabości, które nawet tak silne osoby jak ona zdawały się wykazywać. Wywołało to pewne przemyślenia na temat tego jakie wykazuje on sam? Do zbytniej arogancji, która nie była u niego zbyt częsta, ale jednak czasami się pojawiała zdążył już dojść. Ale czy występowało coś jeszcze? Nie było tutaj mowy o sile z której doskonale zdawał sobie sprawę. Chodziło bardziej o słabości charakteru lub jego toku rozumowania. Filozofia, którą wyznawał zdawała się być jak najbardziej poprawna i chyba trzymała go przy życiu. Jednorazowe jej złamanie przez chęć pomocy Jiro skończyło się niemal śmiercią jego i Hikariego. Było to nie do pomyślenia. W rycerzyka na białym koniu bawić się będzie mógł dopiero w przypadku gdy zyska na sile i to w nie wszystkich przypadkach. W takim razie co? Nie potrafił dojść do konkluzji więc by zanegować ogarniające go zaplątanie się we własnych myślach postanowił podtrzymać rozmowę z Hisako.
- Zapewne masz rację, jednak wyznaję pewną filozofię życiową. Staram się cały czas stawiać przed sobą wyzwania nawet gdyby miałoby się wiązać z ryzykiem. Co ja gadam niemal zawsze tak jest. Czyż żywot shinobi na tym właśnie ryzyku nie polega? Z jakiegoś powodu wszyscy ludzie się tutaj zebrali. Można by to ubrać w jakieś tkliwe emocje, ale powód jest inny. W większości walczą bo muszą. Być może tego chcieli by dokonać aktu zemsty na klanie Kaguya, ale jest tak ponieważ ktoś ich prowadzi.
Przez to cholerne zioło z Shinjiego zrobił się straszny filozof. Jego wywód w stronę Hisako był jak najbardziej prawdziwy jednak brakowało mu jednego kluczowego elementu. Jakiegokolwiek nawiązania do niego samego. W tym momencie pieprzył po prostu o jakimś przywództwie itd. No ale go nikt nie zmuszał. Tak naprawdę słowa, które wypowiedział stanowiły jedynie potwierdzenie tego o czym mówiła od samego początku.
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że jedynie potwierdziłem to o czym mówiłaś. - nastąpiło całkiem głośne westchnienie, a uwaga Shinjiego zwróciła się w kierunku mężczyzny - Co to za cholerstwo? Straszny filozof się ze mnie zrobił. A może zawsze ze mnie był i alkohol połączony z leżeniem tutaj zamiast znalezieniem sobie tysięcy innych ciekawszych zajęć po prostu tak na mnie działa? Nie mam rzecz jasna na celu was urazić, gdyż wielce sobie cenię wasze towarzystwo.
Tym czasem z kierunku przełęczy dało się dostrzec wyłaniających jakichś ludzi, a wśród nich o zgrozo znajdowali się Kaguya.
Co tu się odwalało? Wojny miały to do siebie, że się wyżynało wroga, a nie go bezpiecznie wyprowadzało z miasta tracąc potencjał wojskowy na opiekę nad przeciwnikiem. Zwłaszcza w środku bitwy gdzie to było nie do pomyślenia.
- No chyba komuś się tu oberwie po bitwie. Tak marnować cennych żołnierzy...
Według Shinjiego był to strategiczny błąd. Co prawda nie stanowił on żadnej znaczącej jednostki jednak widział, że oburzona Hisako, a przynajmniej tak mu się wydawało co potwierdzały tylko słowa sanitariusza przynajmniej w tym aspekcie podzielała jego opinię na temat tego wszystkiego. Być może nie wyglądał bo miał jedynie 15 lat, ale miał zadatki na stratega. Kiedyś będzie musiał spróbować swoich sił prowadząc ród Uchiha ku zwycięstwu nad pieprzonymi Senju. Zbyt dużo było już porażek. Niekompetentni przywódcy jego rodu stale go tylko osłabiali tocząc wojny, których nie dało się wygrać bez zdobywania cennych sojuszy. Ba nawet byli w posiadaniu tej cholernej broni, która była w stanie niszczyć całe oddziały a i to nic nie dało... Nie było to w tym momencie jednak tak istotne, a jedynie myśli Uchihy na krótki moment zahaczyły o ten temat. Teraz cała uwaga skierowała się w kierunku Hisako i nadchodzących wydarzeń. Kaguyom nie można było ufać. Kto wie czy nie przyjdzie im do głowy rzucić się na rannych i wyrżnąć ich w pień.
Chakra: 54%
Techniki:
Brak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
  • 2 specjalne monety (są minimalnie mniejsze od zwykłych, oprócz tego niczym się nie różnią), schowane do kieszeni
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I (35,5/40):
  • 12x kunai z wybuchową notką[2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II (40/40):
  • 20x kunai z wybuchową notką[2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
Umiejętności:
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe - 2% za turę
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Kenjutsu - Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11 | 21
    Wytrzymałość: 5
    Szybkość: 41 | 51
    Percepcja: 41 | 101
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 1
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
  • Kenjutsu - Chanbara - Siła: 11|11+10 & Szybkość: 41|41+10
  • Sharingan - Percepcja: 41|41+60
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - E
  • Genjutsu
    [*]Iryōjutsu
    [*]Fūinjutsu
  • Klanowe - C
  • ELEMENTARNE:
    • Katon - B
      Suiton
      Fuuton
      Doton
      Raiton
  • TAIJUTSU:
    • Gōken
      Suiken
      Rankanken
      Bunshin Yakudatsu
      Chakra Kōgeki
  • BUKIJUTSU:
    • Kyujutsu
      Kenjutsu - D
      Shurikenjutsu
      Kusarijutsu
      Kijutsu
0 x
Ryūji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ryūji »

Gwałtowne uderzenie, poprowadzone przez wyłom w osłonach wprost na mury przeciwnika, było nie tylko zagrywką, która pozwoliła przełamać Sabaku przewagę wroga lecz także, impulsem, który odbudował wolę walki żołnierzy, po okrutnym ataku wrogiego dowódcy. Zawziętość żołnierzy, ich gniew, smutek, frustracja została przekuta w broń, która pomagała przeć im naprzód siekąc wroga za wrogiem. Również młody blond Sabaku wiedział, iż to czas by wykrzesać z siebie jeszcze więcej, moment w którym w końcu mogą przechylić szansę zwycięstwa na ich stronę. Ryuji czuł się coraz lepiej na polu bitwy, jego pewność siebie wzrosła po ostatnich zwycięskich potyczkach, a duch walczących z takim poświęceniem żołnierzy udzielił się także i mu. Chłopak włączając się do walki miał prosty cel, wyeliminować jak najwięcej przeciwników i przejąc mury z jak najmniejszymi stratami. Używając klanowej umiejętność, spychał wroga z murów wprost na kościany las stworzony przez ich dowódce. Nagłe pojedyncze uderzenia piasku, pojawiające się z zaskoczenia, rzadko kiedy dawały szanse na utrzymanie równowagi. Natarcie przesuwało się dalej i dalej, a kolejni żołnierze Sabaku dostawali się na mury.
-Naprzód! Lord Jou na nas liczy tak samo jak i wszyscy Sabaku! Adrenalina i udzielone emocje żołnierzy sprawiły, że chłopak poczuł podekscytowanie, jakiego nie czuł jeszcze nigdy wcześniej. Początki bitwy sprawiły, iż jego umiejętności zostały sprowadzone do parteru a jego przydatność zakwestionowana, lecz z każdym kolejnym etapem bitwy, kiedy pokazywał jak obsługiwać balisty, podczas walk pod murami i wreszcie na samych umocnieniach miasta, jego siła się sprawdzała. Mimo wszystko jego zimna głowa nie dawała się ponieść złudnym wyobrażeniom jakiejś potęgi, wiedział, iż każdy napotkany shinobi może stanowić dla niego stanowić wyzwanie, a wypalone ramie skutecznie przypominało jakie potwory żyją na tym świecie i jak jeszcze wiele mu brakowało. Jednak każde z tych wydarzeń, przegrana, zwycięstwo, porażka, sukces dawały mu coś na czym zależało mu najbardziej, a mianowicie doświadczenie, coś czego nie można nauczyć się na treningach. Doświadczenie niesamowitych umiejętności, wroga, siły przeciwnika, ujrzenie wszelkiej maści technik i zagrywek, lecz także przede wszystkim sprawdzenie samego siebie.
Młody władca piasku starał się trzymać bardziej z tyłu, nie wdając się w bezpośrednie starcia, jego nadgarstek, niezbyt nadawał się do przyjmowania kolejnych uderzeń, więc preferował walczyć na większym dystansie, co okazało się całkiem skuteczne. Sytuacja nieco skomplikowała się, kiedy Ryuji dostrzegł trzech wrogich łuczników zamierzających pozbawić go życia z niewielkiej wieżyczki. Nie namyślając się długo postanowił użyć jedną z silniejszych technik defensywnych, którą miałby się ochronić przed strzałami czy innymi przypadkowymi atakami. Blondyn zamierzał stworzyć wokół siebie wytrzymałą twarda kopułę z piasku, lecz zanim ta okryłaby go całkowicie, zamierzał rzucić kunaia, z wybuchową notką w stronę wieżyczki z wrogami. Ryuji zamierzał zostawić sobie niewielkie pęknięcie przez które mógłby widzieć wieżyczkę, aby w odpowiednim momencie zdetonować notkę, pęknięcie miało być na tyle niewielkie aby wrogowie go nie zauważyli a nawet jeśli to trafienie w nie byłoby ogromnym wyzwaniem. Jeżeli jednak wrogom już miałoby się to udać to widząc nadchodzący pocisk po prostu momentalnie zamierzał je zasklepić. Chciał wyeliminować łuczników jednym atakiem, aby byli jak najmniejszym zagrożeniem, gdyż ich pozycja pozwalała im na naprawdę skuteczne ataki zarówno w niego jak i resztę sił Sabaku, liczył, że notka chociaż wystarczająco ich zrani bądź uszkodzi strukturę budowli.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1
KONTROLA CHAKRY C
KLANOWE B
Chakra 57%

Nazwa: Suna no Tate
Pieczęci: Brak
Zasięg: Dookoła ciała, około 2-3 metry
Koszt: E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (5% na turę)
Dodatkowe: Użytkownik musi widzieć nadchodzący atak
Opis: Bardzo silne Jutsu obrony, które polega na stworzeniu kopuły z twardego piasku, która otacza użytkownika i chroni go przed wszelkimi atakami. Oczywiście największe znaczenie dla skuteczności tej techniki ma poziom zdolności klanowej użytkownika, im wyższa, tym trudniej przebić się przez defensywę Sabaku.
Uwaga: Jutsu nie chroni użytkownika samoistnie.

Nazwa: Suna Kanri (Teichi): Reberu Bi
Wytrzymałość: Mierna
Szybkość: Przeciętna
Zasięg:
Brak Skupienia: 35 metrów
Pełne Skupienie: 140 metrów
Koszt Chakry: KC E - 15%, KC D - 12%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 4%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
Opis: Trzeci poziom tego Kekkei Genkai. Jest on kluczowy, umożliwia o wiele więcej niż poprzednie. Przede wszystkim, piasek zaczyna być imponująco szybki. Da się wykonywać nim skomplikowane ruchy, także pościg na ziemi staje się dosyć prosty, o ile oczywiście uciekinier jest wolniejszy od piachu. Również możliwości bojowe są zaskakująco silne. Suna Kanri na tym stadium daje możliwość tworzenia twardszych kształtów, także możliwość pokonania przeciwnika przy pomocy samego piasku jest możliwa, a szczerze mówiąc, nawet zalecana. Na tym polega to wspaniałe Kekkei Genkai! Ponadto użytkownik może wydobywać piach z podłoża (zasięg braku skupienia) zyskując dzięki temu więcej materiału, jednak jego ilość zależy od terenu, poziomu reberu i oceny sędziego, tudzież prowadzącego. Koszt takiej czynności równa się kosztowi reberu.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ichirou »

Obrazek Bacznie lustrował ex-liderkę spojrzeniem bursztynowych oczu, próbując zdusić w sobie wzburzone, negatywne emocje. To determinacja, złość i żądza zemsty doprowadziły go aż tutaj, ale nie oznaczało to, że musi być całkowicie poddany tym skrajnym stanom. Owszem, niemożliwym było w obecnej chwili przybranie postaci oazy spokoju, ale z drugiej strony chyba był w stanie kontrolować się na tyle, by nie wybuchnąć w nieodpowiednim momencie i nie popsuć trwających negocjacji. W panowaniu nad sobą pomagały mu wewnętrzne pytania dotyczące tego, jakie decyzje podjąłby Jou na jego miejscu. Przywódca władców piasku był jedną z nielicznych osób, których darzył szczerym szacunkiem i z których zdaniem się liczył. I choć daleko mu było do zdania lidera, że obecna bitwa to przede wszystkim polityka a nie zemsta, to jednak starał się prezentować tę filozofię przynajmniej w małej części. Zachowując milczenie słuchał zatem tego, co miała do powiedzenia Nariko i powstrzymywał się od komentarzy, które z pewnością pogrążyłyby ich wątpliwą współpracę. Że niby prestiż rodu Kaguya? Dobre sobie. Niewiele brakowało, a Asahi w tym momencie wyśmiałby wypowiedź białowłosej kobiety, bo takich bzdur dawno nie słyszał. Przecież kościani zawsze byli właśnie żądnymi krwi barbarzyńcami, kochającymi wyłącznie toczenie wojen. Próba ucywilizowania tego klanu to jak zamiary ukręcenia gówna z bata.
Ugryzł się w język i słuchał dalej, czekając, aż ta odniesie się do najistotniejszej sprawy. I odniosła się, w całkiem dosadny sposób, trzeba przyznać. Wzmianka o wyrżnięciu każdego kościanego na swojej drodze wywołała nieznaczny, trochę krzywy uśmiech na twarzy akolity. To było oczywiste, że taka wizja mu bardzo odpowiadała, bo sam względem nich odczuwał równie wielką nienawiść i miał te same zamiary. Asahi dobrze wiedział, czym jest żądza odwetu, wiec widząc taką postawę u kobiety mógł mieć większą pewność, że ta faktycznie ruszy na zdrajców, a nie ucieknie z pola z bitwy. Sam zresztą pragnąłby tego samego na jej miejscu. Zauważając zatem sporą szansę na użytek z Nariko, przyjął ze względnym spokojem jej dalsze uwagi i pogróżki. Mówił przedtem do niej z góry, bo we własnym przekonaniu miał właśnie nad nią przewagę. To on mógł ją uwolnić lub nie, a nawet jeśli kobieta zabiłaby go zgodnie z ostatnimi słowami, to jego śmierć niewiele by jej przyniosła. Cóż, warto było jednak przypomnieć sobie, że ma się do czynienia nie z byle kim, a z osobą o sile lidera rodu. Jej młody wiek i delikatna uroda mogły mylić, ale nawet w klatce Nariko potrafiła pokazać pazur. Te wszystkie atuty sprawiały, że jako kobieta mogła przyciągać i budzić zainteresowanie. Ichirou, choć przez wielu nazywany bawidamkiem, nie miał w tym momencie większej ochoty na jakiejkolwiek romansowanie. Ku zdziwieniu postronnych, myślał przede wszystkim o wojnie i zemście, a nie o kobietach. Mimo wszystko, na krótki moment lekki uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Niczego innego od tego układu nie oczekiwałem - oznajmił już bez zbędnej zadziorności i wywyższającego się tonu. Ex-liderka uszyła po prostu jedną z możliwych opcji na swój sposób, ale nie było to właściwie nic więcej, niż wcześniej akolita miał na myśli. Wypuszczą ją i dadzą jej wolną rękę w zemszczeniu się na zdrajcach. Bez wzajemnego wchodzenia sobie w paradę i z końcowym rozejściem się w swoje strony. Oczywiście w głowie młodzieńca pojawiały się pewne wątpliwości, czy na pewno po tym wszystkim będzie chciał puścić Nariko wolno, bo jednak dobicie pozostałych Kaguya zapobiegnie przyszłym problemom, no ale takie dywagacje pozostawił sobie na później. Póki co nadrzędnym celem było wygranie bitwy, a w tej rozstrzygającej partii białowłosa mogła okazać się asem w rękawie.
- Niech będzie - dodał po chwili, zgadzając się na obecne warunki umowy. Spojrzał wtedy po swoich kompanach, by się upewnić, czy ci czasem nie mają z tym problemów. Co prawda postawił ich przed faktem dokonanym i nie zamierzał zmienić swojej decyzji, ale wolał wiedzieć już teraz o ewentualnym sprzeciwie, by naprostować odpowiednie sprawy natychmiast.
- Dobra, możesz się teraz trochę odsunąć - odrzekł do byłej przywódczyni Kaguya, po czym powołał do ruchu część piasku ze swojej gurdy, formując za jego pomocą dużego shurikena o bardzo wysokim poziomie kompresji materiału. Zaraz po utwardzeniu, broń miała zostać wprawiona w obroty, by następnie przerżnąć niczym piła tarczowa kilka kolejnych, stworzonych z kości krat. Można się było spodziewać po klatce imponującej twardości, ale shuriken nadawał się do tego zadania wręcz idealnie, ponieważ nawet spotykając się ze sporym oporem, mógł po prostu ciąć dłużej, aż do skutku. Gdyby broń akolity nie dała rady, to należało szukać innej opcji. Notki, lawa Hikariego? Cóż, Ichirou zamierzał bez niepotrzebnej zwłoki próbować innych rozwiązań.
- Proszę uprzejmie, madame - powiedział po skończonej robocie, bardziej z wymuszoną, może sztuczną kulturą niż ironią. Ot, taki miły, niekoniecznie szczery gest, cholera wie, po co. Ichirou, choć ustąpił kobiecie drogi i wycofał do siebie shurikena, jeszcze przez moment go utrzymywał w powietrzu z czystej ostrożności. Kaguya to jednak Kaguya i brązowowłosemu daleko było do ufności w układy z nimi. Co z pozostałymi więźniami? Nariko mogła ich uwolnić, jeśli chciała. Albo Hikari, skoro ten był taki dobroduszny. Sabaku osobiście nie zamierzał przykładać do tego palca, szczególnie w przypadku, gdy pozostali kościani nie zamierzali walczyć przeciwko zdrajcom, tylko uciec z pola bitwy. Tak czy inaczej, akolita zachowywał ostrożność w kontaktach z wrogim klanem, by być gotowym do odpowiedniej reakcji i obrony, gdyby barbarzyńcom trafiło coś do łba. Nadszedł czas zemsty.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=FpF8Wa2yQH0[/youtube]


Jeśli akcja wyzwolenia Nariko przebiegła bez większych zgrzytów, należało rozważyć swoje dalsze kroki. W więzieniu nie mieli już nic więcej do roboty. Zostało tylko główne miejsce potyczki, gdzie prawdopodobnie walki osiągnęły swoją decydującą fazę.
- Trzeba pomóc oddziałom pod murami. Nie będziemy czekać bezczynnie i liczyć, że Nariko rozstrzygnie bitwę w pojedynkę. Wciąż mamy nasze pierwotne zadanie do wykonania. Zniszczyć umocnienia i machiny wojenne, sforsować bramę, jeśli jeszcze tego nie dokonano... – wyjaśnił, opuszczając budynek. Wcale nie zmienił swoich poprzednich zamiarów, chciał dołączyć do trwających walk. Po wyjściu z prowizorycznego więzienia przyjrzał się uważniej zmaganiom na murach, by ocenić aktualną sytuację. W międzyczasie zerknął też na miejsce, w którym ostatni raz widział Zjawę. Zdążył załatwić swoje porachunki, czy wciąż działał na polu bitwy?

- Nie mówię, żeby wpierdzielić się na hurra w cały środek tego bajzlu, ale powinniśmy zniszczyć kluczowe punkty, by pozwolić reszcie wedrzeć się do środka. Potrzebuję chwilę na przygotowanie się, a potem puszczę przodem moje twory. Będą oczyszczać mury kawałek po kawałku, aż do samej bramy. A wszystkim radzę trzymać się z tyłu, w zwartej grupie - nakreślił krótko plan działania i o ile nikt nie miał większych sprzeciwów lub lepszych pomysłów, wziął się za jego wdrożenie. Złożył dłonie w pieczęć tygrysa, by ułatwić przepływ energii po całym ciele, a potem wyzwoli sporą dawkę chakry, przelewając ją na okoliczny piach. Siła oraz ilość energii była imponująca, łatwo wyczuwalna dla pozostałych towarzyszy. Przez następną chwilę duże pokłady piasku zbierały się, by potem przyjmować formę wielkich istot, przypominających wyglądem sfinksy. Tak, to była już wcześniej zaprezentowana technika, przy czym tym razem Sabaku zdobył się na większy wysiłek, powołując do istnienia nie jednego, a aż pięć pustynnych golemów. Był to bardzo znaczący wydatek chakry dla młodzieńca, ale ten nie zamierzał teraz oszczędzać na siłach, tylko ruszyć na wroga z pełnią swoich możliwości. Miał jeszcze przygotowaną pigułkę żywnościową, którą mógł wkrótce wykorzystać, by zregenerować część sił.
- Gotowi? - zapytał, wznosząc się nieco nad ziemię dzięki piaskowej chmurce, która miała zagwarantować mu większa mobilność. Jeżeli odpowiedź była pozytywna, wydał rozkaz swojej budzącej respekt, pustynnej armii ruszenia naprzód. Piątka pokaźnych sfinksów miała eliminować wszystkich przeciwników na swojej drodze, rozszarpując ich ostrymi pazurami lub miażdżąc wielką masą, a także niszczyć napotkane machiny bojowe. Miały przesuwać się w stronę głównej bramy. A kilkadziesiąt metrów za nimi zamierzał podążać Ichirou, prawdopodobnie z resztą grupy. Zachowany dystans względem golemów miał zapewnić pewien rodzaj bezpieczeństwa i przede wszystkim czas dla całej drużyny na ewentualne reakcje w przypadku pojawienia się jakiegoś większego zagrożenia. W razie potrzeby akolita był gotów osłaniać siebie oraz towarzyszy swoim piaskiem.
Tętno przyspieszyło, a nienawiść znowu zapłonęła w bursztynowych oczach młodzieńca. Asahi nie mógł doczekać się powrotu na plac boju, w którym mógł wypełnić swój odwet. Stworzona przez niego piaskowa armia sfinksów miała siać śmierć, chaos i zniszczenie bez litości.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Shinji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Shinji »

Sytuacja wyglądała następująco, co dało się wywnioskować z rozmowy której Shinji przysłuchiwał się z wielkim zainteresowaniem - część oddziału, czy tam cały to już trudno było określić wyprowadziła bezpiecznie cywili z obleganej twierdzy przez przełęcz, a więc drogę w miarę bezpieczną po rozprawieniu się z obrońcami. Czy było to rozsądne? Oczywiście, że nie, aczkolwiek możliwe że kierowały nimi inne motywy niż czysto humanitarne rozwiązanie. Na wojnie nie było miejsca na dobroć. Najlepszym rozwiązaniem dla tych ludzi byłoby wyrżnięcie ich na miejscu. Nie musieliby znosić trudów życia pod jarzmem Sabaku, obelg dookoła itp. Ponadto uniknęliby cierpienia z powodu utraty bliskich co było niemal pewne w końcu na wojnie ginęli przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, a cywile stanowili zazwyczaj przedstawicieli tej najsłabszej. Z jakiegoś powodu nie byli zdolni do walki, ale ktoś z ich rodziny robił to za nich i zapewne już gryzł piach. Wracając jednak do innego powodu mogła być to nadzieja na lepszą przyszłość po zakończeniu starcia. Może Ichirou także był pacyfistą? A może zawarli umowę z jakimś ruchem wywrotowym wewnątrz, który obiecał udzielić wsparcia wrogim siłom w zamian za ocalenie niczemu nie winnych osób. Tego typu decyzja mogła zostać podjęta także bez owych wewnętrznych sił by mieć jakiś punkt oparcia w czasie negocjacji traktatu pokojowego. Jedno było pewne rozkazy to rozkazy trzeba je było przyjąć bez zbytniego zająknięcia. Shinji był zaledwie outsiderem, który gówno miał do gadania i im mniej się udzielał tym lepiej dla niego. Być może nie zostałby potraktowany z takim rygorem jak członek klanu Sabaku, ale nadal mogły go spotkać jakieś represje. Jedyne do czego się tym razem ograniczył gdyż wyglądało na to, że nikt nawet nie zarejestrował jego wcześniejszych słów, a może po prostu nie zwracał na nie zbyt dużej uwagi. Nie miało to znaczenia.
- Tak czy siak trzeba mieć na nich oko. Nigdy nie wiadomo.
Chwycił za kunai z kabury na broń. Miał nadzieję, że jego użycie nie będzie konieczne, ale lepiej było coś trzymać w dłoni i rozpoczął zabawę... za jego pomocą. Pozwalało to na lekkie odsunięcie myśli od całej tej wojny. Pozwalało poczuć się jak dawniej niczym dziecko, tylko że zamiast jakiegoś drewnianego konika czy innego badziewia dzierżył w dłoni broń, która może i nie imponowała rozmiarem to jednak przy odpowiednim użyciu stanowiła zagrożenie. Gdy znudziło mu się kręcenie próbował utrzymać ją na czubku palca, ostrym końcem do dołu. Nie powinna być ona na tyle ostra by móc mu zrobić krzywdę no ale jeśli stałoby się jednak coś złego to zaprzestał tego typu bredni i odłożył ją do kabury. W przeciwnym wypadku bawił się tak jeszcze przez jakiś czas, tak do znudzenia aż w końcu i tak odłożył ją do kabury. Musiał się skupić na tym co znajduje się przed nim tu i teraz, a nie na dziecinnych zabawach. Ta cholerna bitwa mogła jeszcze trochę trwać, a on potrzebował profesjonalnej opieki medycznej, ba zapewne jakiejś operacji na tyle zaawansowanej by mógł mu to zapewnić jedynie wykwalifikowany medyk. Ale gdzie on takiego znajdzie gdy wszystko zapełni się rannymi? Szlag by to trafił. Może powinien udać się do Sogen przy użyciu konia. To byłby jakiś plan. Ród Uchiha zdążył już wylizać rany po starciu z Senju, rzecz jasna przegranym, głównie przez niekompetencje dowódców, ale cóż... On też w pewien sposób przyczynił się do tej porażki, chociaż bardziej adekwatnym stwierdzeniem było, zapobiegł odbudowaniu broni ewentualnie przechwyceniu planów przez wroga co mogłoby się skończyć jeszcze gorzej. Wychodziło na to, że tak naprawdę mógł się cieszyć z tego co miał. Powinien się w tym momencie skupić na tych przeklętych Kaguya w obozie - nie ufał im i próbować przetrwać w przypadku ewentualnej bitki. To, że był ranny nie oznaczało że utracił całkowicie wartość bojową. Co to to nie. I tak jego specjalizacją nie była walka taijutsu, trochę lepiej czuł się w kenjutsu ale i tak nie to było to. Prawdziwa siła tkwiła w technikach żywiołowych, tych z rodziny Katon, a te mógł wykonywać bez żadnych przeszkód. Nikt mu nie odciął łapy, zasoby chakry stały jeszcze na przyzwoitym poziomie, a ponadto w torbie tylko czekała pigułka żywnościowa tylko czekająca na użycie. Jeśli miało się coś wydarzyć to był zwarty i gotowy do działania.

Chakra: 54%
Techniki:
Brak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
  • 2 specjalne monety (są minimalnie mniejsze od zwykłych, oprócz tego niczym się nie różnią), schowane do kieszeni
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I (35,5/40):
  • 12x kunai z wybuchową notką[2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II (40/40):
  • 20x kunai z wybuchową notką[2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
Umiejętności:
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe - 2% za turę
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Kenjutsu - Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11 | 21
    Wytrzymałość: 5
    Szybkość: 41 | 51
    Percepcja: 41 | 101
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 1
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
  • Kenjutsu - Chanbara - Siła: 11|11+10 & Szybkość: 41|41+10
  • Sharingan - Percepcja: 41|41+60
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - E
  • Genjutsu
    [*]Iryōjutsu
    [*]Fūinjutsu
  • Klanowe - C
  • ELEMENTARNE:
    • Katon - B
      Suiton
      Fuuton
      Doton
      Raiton
  • TAIJUTSU:
    • Gōken
      Suiken
      Rankanken
      Bunshin Yakudatsu
      Chakra Kōgeki
  • BUKIJUTSU:
    • Kyujutsu
      Kenjutsu - D
      Shurikenjutsu
      Kusarijutsu
      Kijutsu
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

Czuł w sobie napięcie będąc w centrum uwagi czekając na odpowiedź Nariko. Ta chwila mogła trwać wiecznie, jeżeli powiedział jedno złe słowo denerwujące liderkę to właśnie wszyscy tutaj umarli, tylko czy faktycznie dawał jej jakikolwiek powód do tego? Początkowo widział na jej twarzy zdziwienie, które znikło równie szybko jak się pojawiło. Potem westchnięcie i wzruszenie ramionami. Dobre objawy zwiększające możliwości współpracy. W jej słowach nie było nic nowego czego by nie wiedział za bardzo. Wszystko wcześniej gdzieś w rozmowach ktoś gdzieś poruszał. Poprzez przerażająco podniesione do góry usta pokazywała swoją nienawiść do tych co ją zdradzili. Nic dziwnego, że chce tak postąpić, ten świat polega w dużej mierze na zemście. Zawsze trzeba oddać. Tylko on po prostu miał w dupie kto co przewinił wobec niego, po prostu to po nim spływało, ale tak było ponieważ nie posiadał wcześniej żadnych planów, celów czy ambicji. W trakcie swoich przygód to się zmieniło, co będzie z nim? Odganiał te myśli stale gdzieś w środku przytaczając je tym co dzieje się dookoła niego w tym momencie. Można powiedzieć, że się dogadali i wystarczyło tylko dopowiedzieć jedno słowo i byłoby wsparcie załatwione, ale Ichirou musiał go wyśmiać i dodać swoje trzy grosze. Buc, ale cel ten sam. Przekonać upadłą liderkę do przejścia na swoją stronę i ostatecznie to poskutkowało. No to teraz tylko otworzyć jakoś te najnowsze klatki. Wpierw normalną żelazną, a potem z kości.
Jego zdolności mogły wydawać się idealne, stopić po prostu materiał, ale jak tylko kiwnął głową zgadzając się z jego słowami (halo sam to proponował w sumie wcześniej to dlaczego miałby być przeciw) to brunet z jeszcze szczepu Sabaku podjął akcję wcześniej tworząc ten swój shuriken z piasku jak zwykle i kręcąc nim. To chyba była jego ulubiona zdolność jak mógł się Hikari zorientować na ten moment. Miał nadzieję, że to podziała i uda im się jak nie to może te dziwne nitko-macki? Albo jego własne kekkei genkai rodu Terumi? Jakby to nie podziałało to pod wpływem lawy piaskowym tworom powinno być łatwiej zniszczyć te kości. O klatkę z więzienia się nie martwił to był mały pryszcz. Co z nimi? Pozostałym członkom rodu Kaguya tym maltretowanym nie powinno tutaj się nic stać i najlepiej jak zostaną na miejscu teraz. Po załatwionej sprawie z liderką Kaguya przyszła część do ich narady co robić dalej. Pierwszy zaczął Ichirou o otworzeniu bram i zniszczeniu punktów strategicznych. Wysłuchał go w pełni tylko zaraz. Kiedy szli tutaj przez mury i wtedy dało się zauważyć, że ich wojska dostawały się na piasku do środka górą.
- Zwróciłeś uwagę, że ludzie byli wrzucani do środka za pomocą piasku nad murami? Dalsze dążenie do otwarcia bram nie ma sensu za to uważam, że powinniśmy od tyłu zgnieść zaskoczonego przeciwnika. Nariko narobi zamieszania sporego więc nikt nas już nie powinien się aż tak spodziewać, dodatkowo wprowadzimy jeszcze większy u nich chaos na froncie i dodamy morali naszym.
Jakby to się nie wydawało to młodzieniec znał się na podstawach wojennych. Był oczytany w wszelakich książkach przez całe swoje życie. Co dalej? Potwierdził swoją gotowość.
- Ta ruszajmy.
Czujności w żadnym stopniu nie tracił, wręcz ją jeszcze bardziej zwiększał. Teraz wyszli na zewnątrz zrobić co należy, wyrżnąć jak najwięcej wrogów aż się oni nie poddadzą. Tutaj zamierzał trzymać się planu i eliminować wszelakie zagrożenia nadchodzące bliżej za pomocą technik lawy albo ognia. To zależy co lepiej by się sprawdziło w takim przypadku. Co do obrony na polu bitwy to do użycia miał uniki albo gumę, a w ostateczności technikę Suitonu. Do wyboru do koloru. Gdyby zaszła potrzeba wspierał także pozostałych sojuszników.
  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Zablokowany

Wróć do „Wydarzenia”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości