[ME] Bitwa o Atsui

Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Sytuacja była dość trudna. Ich grupka była stosunkowo nieliczna, pokłady chakry i zdrowie mocno nadszarpnięte. Murai o to drugie nie musiał się martwić, ale nawet wtedy pozostawał problem chakry. Mógłby mieć jej więcej gdyby nie możliwość zabrania niepotrzebnego już serca Yuushy. Skorzystał z tego znając konsekwencje swoich działań. Pigułka uzupełniła ubytek powstały przez przyswojenie serca, nadal jednak blisko połowa zasobów została wykorzystana. Nie licząc drugiego serca. Czy było to wystarczające? Gdyby liczba przeciwników była z góry określona, nie była pięćdziesiąt razy większa od ich oddziału i nie byłoby wśród nich równie problematycznych jednostek co ten Uchiha i jego dowódczyni, to ryzyko byłoby znacznie mniejsze. A w osadzie pełnej Kaguya, ogromnej ilości wojowników i najemników mogących reprezentować różnorakie style i umiejętności? Spektrum zagrożeń ogromne, całkowicie nieprzewidywalne. Ryzyko wzrastało. Inni mogli powątpiewać w odwagę Muraia bądź jego lojalność do pracodawcy jakim był Ichirou. Ale było to postrzeganie na podstawie ich systemu wartości. Gdzie honor i rozkazy są ważniejsze od własnego interesu i chęci przeżycia. Kakuzu, kierując się innymi zasadami i swoim kodeksem moralnym, postrzegał ich jako zwykłych głupców. Takim też był w oczach Muraia Ichirou. Nie liczyło się ryzyko, jakkolwiek wielkie by nie było. Trzeba było wykonać rozkaz, a to ze najpewniej wiązało się z pewną śmiercią? Bez znaczenia. Tacy ginęli pierwsi. Zdanie Muraia podzielał samurai, który dosłownie go wyśmiał za kierowanie się optymistycznym scenariuszem, zgodnie z którym wszyscy by przeżyli i operacja udałaby się w stu procentach. Realistyczne podejście Muraia zostało pochwalone. Nie miało to dla niego większego znaczenia, ale postrzeganie tego człowieka przez Kakuzu zmieniło się nieco. Nie dość że dysponował ogromną siłą i możliwościami bojowymi, kierował się własnym interesem i racjonalnym, chłodnym sposobem myślenia. Pytanie zadane przez Ichirou odnośnie chowania się w zamku było jeszcze bardziej idiotyczne. Strategia, istniało coś takiego. Zmniejszenie sił przeciwnika za pomocą armii najemnej, a kiedy ta podejdzie pod mury, to zostanie wypuszczona armia właściwa. Plan mający spore szanse na sukces, bo zmęczeni potyczkami i biegiem do murów będą walczyli z mniejszą efektywnością. Uświadamianie go w tej materii nie było potrzebne, Murai już miał w głowie scenariusz, według którego on opuści to miejsce. Zostanie w tyle, wymykając się cichaczem. I dołączy na zaplecze, ewentualnie użyje wymówki o rannym sercu, co przecież miało swoje podstawy i było najprawdziwszą prawdą. A nawet gdyby nie było, to czy miało to znaczenie? Wtedy przemówiła Zjawa jeszcze bardziej wytykając Ichirou głupotę jego rozumowania. A potem sam wysunął propozycję współpracy. Murai zaczął wzmożoną aktywność i analizował cały plan, cały koncept. Będąc z tym osobnikiem przeprawa może okazać się znacznie łatwiejsza, o ile nie dziecinnie prosta. Ichirou mógł sobie na to reagować jak chciał, jego osoba straciła u Muraia resztki respektu jako pracodawca. Analiza i przewidywanie różnych scenariuszy doprowadziło do jednej prostej konkluzji - z jego obecnościom nie było potrzeby odwrotu, bo znał on doskonale sytuację po drugiej stronie, układ sił. Był tym elementem którego im brakowało. Dlatego w milczeniu skierował swoje kroki za Zjawą.
Serce 2: 32%
Serce 1: 50%
EQ
KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 10 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NICI: D: 19,5|C: 32,5|B: 45,5|A: 58,5
    SZYBKOŚĆ 170 |180 (5 poziom)/NICI: D: 72|C: 90|B: 108|A: 144
    PERCEPCJA 124 |134 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 55 (2 poziom)
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:150% (100% bazowe + 50% z Katonowego Serca)
MNOŻNIKI: Bonus za styl (+10 do Szybkości i +10 do Percepcji)

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    TAIJUTSU C
    KLANOWE A
    KATON B (Klik, KC - B)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 20/20 obj.| (prawe udo):
    • 10 shuriken - 8 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
  • Torba |Zapełnienie: 10,5,5/20 obj.|(lewy bok):
    • 1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
    • 1 bomba dymna - 1 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
    • 3 kunai - 3 obj.
  • Ukryte w ciele:
    • 4 kunai z notką oślepiającą (po 1 na kończynę)
    • 2 kunai z notką wybuchową (po 1 na nogę)
    • 4 kunai - brzuch
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

Samo patrzenie na to co pozostało z ich oddziału było bolesne. Można powiedzieć nawet, że większość już odpadła w dodatku nie mógł liczyć na nikim innym niż Ichirou czy Murai tylko w tym momencie wycofanie nie wchodziło w grę. Wcale nie dziwił się reakcji samuraja na słowa bruneta z szczepu, a być może niedługo rodu Sabaku o ich planie. Mało by powiedzieć, że to wręcz misja samobójcza, Pomimo iż analizował wszystko w głowie dalej zwracał uwagę na otoczenie jak i strażników na murach. Już tutaj ich widać, jeden fałszywy ruch i będą mieli prosto mówiąc przejebane. Plan wypadałoby przynajmniej jakoś przeanalizować bardzo delikatnie mówiąc, wpierw jednak wziął jedną pigułkę uzupełniającą chakrę. Chciał posiadać jej możliwie jak największe zapasy, bo teraz będzie tylko trudniej i trudniej. Zanim zdążył cokolwiek przemyśleć dalej to w trakcie rozmowy z Zjawą pojawiło się okienko nadziei. Mieliśmy szczęście, że to zaproponował, bo jak nie to pójść umrzeć nie byłoby rozwiązaniem żadnym. Dodatkowo samo dojście do samej liderki Kaguya, przecież lepszej okazji mieć nie mogli sobie nawet wyobrazić. Wiązało się to też z walką z ich strażnikiem, ale posiadać takiego przewodnika, który zna drogę oraz posiada taką moc... Nie było tutaj nawet innego wyjścia jak tylko się zgodzić i tak też jego sojusznik zaproponował. Nie było co zwlekać. Ostatni raz spojrzał na wrogów patrolujących teren.
- Lepiej nie marnujmy czasu póki jesteśmy niewidoczni. Chodźmy.
Zaraz po tym ruszył za samurajem starając się nie zwrócić niczyjej uwagi zachowując ostrożność. Pewnie o tamtej drodze wróg także wie. Szliśmy chwilę wzdłuż ścian, a następnie odbiliśmy w kierunku jaskini. Co nas tam czeka? No cóż o tym przekonamy się w kolejnym poście, ale Hikari uważał na otoczenie będąc gotowy zareagować gumą do obrony albo odskoczyć. Przeklęta przezorność po tym co tutaj spotkali, ale co zrobić na tej wojnie już spokojny do końca nie będzie. Przy okazji dzięki skupieniu się na wojnie nie miał czasu myśleć nad moralnością swoich poczynań więc podwójny plus, chociaż z tego nie zdawał sobie sprawy. Działo się od tak podświadomie gdyż mogłoby to być niebezpieczne. Opóźnienie reakcji równało się z śmiercią, a najlepszym przykładem był mocno ranny jego przyjaciel, chociaż on sam tego nie widział ponieważ był na tamten moment pozbawiony wzroku.

  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Ryūji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ryūji »

Młody Kaguya zaprezentował niezwykły pokaz szybkości, jak na swój wiek był niesamowicie rozwinięty pod tym względem. Piaskowe klony, z łatwością zostały wymanewrowane, po prostu nie potrafiły nadążyć za przeciwnikiem i zostały w tyle. Na nieszczęście blondyna, również samym piaskiem nie udało mu się przechwycić nacierającego wroga a ten z każdą sekundą był coraz bliżej. Ryuji bez namysłu cisną instynktownie wręcz świetlną bombkę w kierunku oponenta, aby zdekoncentrować go, wybić z rytmu a przede wszystkim oślepić. Zamiar po części się udał jednak, Kaguya nie przerwał swojej desperackiej szarży i całym impetem uderzył barkiem w tarczę Sabaku, co powaliło go na ziemię, jednocześnie dobijając jego nadgarstek. Chłopak syknął z bólu, lecz nie było to jednak nic z czym nie mógłby sobie poradzić. Walka trwała, a teraz to blondyn był na ziemi w niekorzystnej sytuacji. Mimo wszystko Ryuji nie stracił zimnej głowy i zrobił użytek ze swojej włóczni, tak jak planował to na początku, tylko że w nieco inny sposób. Jednym solidnym pchnięciem chłopak przebił brzuch oponenta, eliminując go z dalszej walki. Młody Sabaku spojrzał na twarz odchodzącego chłopca i przez chwilę zobaczył w niej siebie samego. Młodego wojownika, który mimo starań i oddania uległ za wcześnie. Ryuji doskonale rozumiał to uczucie. W tym momencie jeden z władców piasku podbiegł do blondyna z zamiarem pomocy i pomógł mu się zebrać z ziemi.
- W porządku, nic mi nie jest Rzucił krótko, jak zwykle swoim beznamiętnym głosem. Dopiero teraz miał chwilę aby rozejrzeć się po okolicy. Wielkie formacje piaskowe chroniły armię praktycznie z każdej strony, a wojownicy wroga po tej stronie zaczęło brakować. Sabaku zdobywali przewagę, lecz najtrudniejsze wciąż było przed nimi. Ryuji wyciągną włócznie z brzucha, młodego Kaguyii, niewątpliwie broń ta przypadła mu do gustu. Problem leżał jedynie w tarczy, jego nadgarstek sprawiał nieprzyjemny ból, jednak dało się go ignorować, jedyne wątpliwości miał czy będzie miał jeszcze z niej jaki pożytek, jednak póki co postanowił ją zatrzymać. Jedną myślą przywołał do siebie swoje klony, które utworzyły prostą formację, dwa stanęły przed nim delikatnie po bokach a jeden za nim ubezpieczając tyły.
- Brama jest wciąż zamknięta a w mieście pewnie wciąż czekają na nas pokaźne siły, musimy jakoś pokonać umocnienia miasta, nie możemy tu stać bez końca. Moglibyśmy stworzyć jakieś platformy bądź coś na kształt schodów aby dostać się na górę, lub przekopać tunel w piasku pod umocnieniami. Pomyślał głośno kierując słowa w stronę swojego pobratymca. Ostatnie potyczki, dodały mu nieco pewności siebie i podbudowały go, co sprawiło, iż nie chciał biernie czekać na rozwój sytuacji. Blondyn zaczął się rozglądać w poszukiwaniu Jou i Tsu, mimo wszystko wciąż był zwykłym żołnierzem, który miał wykonywać rozkazy. Chłopak jednak nie tracił czujności w razie ataku był gotów bronić się za pomocą klonów oraz piasku, tworząc wszelakiego rodzaju ściany i zasłony oraz a w ostateczności znów wykorzystać metalową tarczę i włócznie.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1
KONTROLA CHAKRY C
KLANOWE B
Chakra 73%

Nazwa: Suna Bunshin no Jutsu
Pieczęci: Brak
Zasięg: Dowolny (musi być jednak zachowane połączenie z użytkownikiem)
Koszt: E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (2 klony)
Dodatkowe: Statystyki równe piaskowi na randze techniki, za wyjątkiem siły -> 1/10 twórcy.
Opis: Użytkownik formuje piasek w swoje identycznie wizualnie kopie. Mają jedynie ułamek siły oryginału, więc ich zastosowanie w boju ogranicza się do defensywy. Świetnie się w tym sprawdzają, mając wytrzymałość identyczną co piach użytkownika i mogą służyć za mobilne tarcze. Są odporne na obrażenia fizyczne, po których wracają do swojej pierwotnej formy. Nie potrafią korzystać z technik, nie mają również własnej woli. Duża ich ilość dobrze się sprawdza w celu zajęcia przeciwnika bądź jego wymęczenia, kiedy oryginał będzie szykował ofensywę.
(na turę)
0 x
Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Poleganie na najemniku, którego motywacje i osąd nie były w stu procentach zgodne z tymi reprezentowanymi przez oddział, było dość ryzykowne. Ten, który nie tak dawno zabił jednego z członków ich oddziału, teraz z nimi "współpracuje". Nie żeby śmierć tego człowieka odbiła się jakoś na Muraiu. Właściwie to nie miał niczego do osobnika zwanego Zjawą. Był najemnikiem, który kierował się swoimi celami, kierował się swoimi regułami i był wystarczająco silny by się tego trzymać. Jednak wątpliwości pozostawały. Istniała nawet szansa na scenariusz, w którym Zjawa wprowadzi ich w pułapkę zastawioną przez Kaguya. Że osobnik ten wcale nie kieruje się swoimi motywacjami, a sprytnie grał i niedługo cały oddział zostanie rozbity przez czające się gdzieś grupki nieprzyjaciół. Z samym Zjawą na czele, którego możliwości w walce bezpośredniej na pewno przewyższały te Muraia i zapewne pozostałych żołnierzy. Taka sytuacja może mieć miejsce. Mimo tego Murai zdecydował się na dalsze podążanie z resztą oddziału. Głównie dlatego że szansa na taki scenariusz po rozmowie z nim znacznie zmalała. Tylko w wypadku, gdyby jego umiejętności krasomówcze były na poziomie równie wybitnym, co możliwości w zabijaniu przeciwników. Sama droga którą kroczyli okazała się bardzo ciasna. Wielu członków oddziału z uwagi na swoje uzbrojenie miało problemy ze zmieszczeniem się, jednak elastyczny pod tym względem Murai praktycznie bezproblemowo pokonał tą przeszkodę. Tunel prowadził dalej, a Murai cały czas był w pogotowiu celem oparcia potencjalnego ataku skrytobójców. W takim ciasnym pomieszczeniu mieliby łatwą robotę. Jednak mimo wzmożonej uwagi przywiązanej do otoczenia, Kakuzu nie zauważył nic niezwykłego. Żadnego skrytego w mroku przeciwnika z wyciągniętym sztyletem. Droga była więc bezpieczna. W pewnym momencie tunel znacząco się rozszerzył, co Murai przyjął z lekką ulgą. W takich warunkach obrona przed atakiem będzie znacznie łatwiejsza. Wyciągnął tonfy zawiązane bandażami i przyszykował do użycia. Walka z szermierzem bez jakiejkolwiek broni? Dość ryzykowne, lepiej było mieć już gotowy środek zapobiegawczy.
Na pewnym odcinku Kakuzu usłyszał pewne dźwięki, mogące zwiastować praktycznie wszystko. Ludzkie dodatkowo. Czy zabójcy wydawaliby jakieś wyraźne dźwięki? Na pewno nie. Teorie tą potwierdziło dokładniejsze zbadanie sytuacji, bowiem dźwięki pochodziły od zwykłych ludzi. Ukrytych obok tunelu zwykłych obywateli tego miasta. Logiczne. Gdzieś trzeba było przechować cywili podczas wojny, by nie plątali się niepotrzebnie. Dodatkowo kogoś będą musieli zaprzęgnąć do pracy. Chronienie ich było logiczną decyzją, zarówno kierując się ekonomicznym podejściem jak i bardziej humanitarnym. Wśród nich znajdowali się ludzie wyglądający na wojowników. Powody ich bycia tam mogły być wielowymiarowe. Starsi osobnicy bez szans na pełną sprawność bojową, poważnie ranni albo z przydziału, by pilnować bezpieczeństwa cywili. Cóż, nie miało to większego znaczenia. Tych ludzi Murai nie miał zamiaru zabijać, zostawienie ich w spokoju było dobrą opcją. Przeciwnicy znaliby ich położenie, dodatkowo ludzie w obliczu kryzysowych sytuacji byli nieobliczalni. Murai nie miał żadnego interesu w zabijaniu ich. Wtedy przed nimi pojawił się mały oddział przeciwnika. Ci zauważyli ich, nawet starali się zaatakować. Jednak Murai nie zdążył nawet wypuścić swoich nici, a samurai z zawrotną prędkością przemknął obok nich i wykonał serię cięć. Wszyscy padli martwi na ziemię. Niebywała prędkość i precyzja tylko potwierdzały różnicę poziomów pomiędzy Zjawą a resztą oddziału. Z tym człowiekiem lepiej nie mieć styczności będąc po drugiej stronie barykady. Dalej szli, prowadzeni przez niego.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3927
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ichirou »

Obrazek Podążanie za Roninem było mniej pewne niż ich wcześniejsze plany, ale podczas tej bitwy nie było opcji bez ryzyka. Pchanie się na mury miasta w tak okrojonym składzie również wiązało się z wieloma niewiadomymi. Jeżeli wcześniejsze słowa szermierza miały chociaż trochę wspólnego z prawdą, to szanse na powodzenie aktualnej misji drużyny były niewielkie, jeśli nie znikome. Potyczka w kanionie z całą pewnością nie miała być ostatnią, a te kolejne raczej nie byłyby łatwiejsze. Może i pozostali uważali złotookiego Sabaku za narwanego idiotę, ale on miał to zupełnie gdzieś. Przecież znał ryzyko, tyle że był gotów je podjąć. Nie zamierzał się wycofywać, póki wciąż posiadał siły do walki i istniał choćby cień szansy na powodzenie zadania. Nie chodziło tu o żaden honor, a o wielką ambicję i żądzę odwetu.
Ruszył krętym tunelem za samurajem, tak samo jak i pozostali sojusznicy. Szli w ciemno, dosłownie i w przenośni. Czy mogli ufać Zjawie? Absolutnie nie. Szansa, że zmierzają prosto w pułapkę jakaś tam była, ale chyba nie aż tak wielka, bo szermierz po prostu nie potrzebował zasadzki. Gdyby mu na tym zależało, rozstrzygnąłby to już wcześniej, kiedy miał do tego dogodną chwilę. Mógł zaatakować drużynę w chwili, gdy ta ratowała się przed zabójczym atakiem przedstawicielki rodu Maji. Mógł później wyczekać dogodnemu momentu i dopaść śmiałków liżących otrzymane rany. Tego jednak nie zrobił, bo nie było to w jego interesie. Niedawno wypowiedziane słowa miecznika miały więc swoje przełożenie w całokształcie jego działań. Z drugiej jednak strony ich skorelowane interesy nie oznaczały, że można było na nim polegać. Zjawa w każdym momencie mógł zostawić ich na pastwę losu, na co należało być przygotowanym.
Wędrówką wąską, krętą ścieżką nie należała do najprzyjemniejszych. Było ciemno i ciasno, a taka kombinacja skutkowała mniejszymi lub większymi otarciami i obiciami. Nie było jednak aż tak wielkiej tragedii, a bohaterów czekało jedynie kilkaset metrów klaustrofobicznej katorgi. Potem tunel znowu się rozszerzył, sprawiając przy tym wrażenie bycia używanym do jakichś celów. Cóż, najwyraźniej ta droga nie była całkowicie porzucona przez kościanych. Ba! Jak się wkrótce okazało, miejsce to było dość istotne, ponieważ - jak Ichirou zdołał zauważyć - pełniło funkcję schronu dla cywili. Stanięcie przed tak istotnym faktem wymagało chwili zastanowienia.
A gdyby ich tak wszystkich zabić?
Również i taka drastyczna myśl pojawiła się w głowie młodzieńca, przesiąkniętej skrajnie negatywnymi emocjami. Błyskawiczna, masowa zagłada byłaby wprost idealną formą dania upustu pierwotnym, czysto złym instynktom. Jednym ruchem mógł zmieść tych, którzy przynależeli do znienawidzonego wroga. Nawet jeśliby kościani pozostali w Atsui, to po tak dotkliwej stracie mogliby ogromny problem, żeby się jakoś pozbierać. Takie masowe ludobójstwo godne przerażajacego tyrana byłoby dobre, ale… No właśnie. Takie rozwiązanie nie miałoby wpływu na losy obecnej bitwy, a to przecież o nią głównie chodziło. Nagły atak wiązał się z dodatkowym ryzykiem i niepotrzebnym narażaniem się na ujawnienie swej pozycji. Zresztą, czy tamci cywile byli tak naprawdę jego wrogami? Owszem, Ichirou mógł teraz zebrać krwawe żniwo w imię prywatnej wendety, ale nie byłby wtedy nikim innym jak tylko furiatem uderzającym po omacku wszystko, co wejdzie mu na drogę. Ci ludzie nie byli przecież bezpośrednio wplątani w konflikt, nie wspominając nawet o uczestniczeniu w trwającej już dwa lata wojnie. Mieli po prostu pecha, że przyszło im żyć tutaj, a nie w innym miejscu. W tym momencie Asahi musiał przypomnieć sobie swe niedawne rozważania, dotyczące tego, po co tak właściwie walczy i jaki jest jego cel. Chciał pokonać Kaguya, zemścić się za wyrządzane przez nich krzywdy. Mieszkańcy Atsui nie mieli nic do tego, a drastyczne rozwiązanie zaistniałego problemu nie przynosiło jakichkolwiek korzyści, a wiązało się jedynie z niechcianym ryzykiem. Można więc było im odpuścić i przedrzeć się dalej bez ujawniania swej obecności.
Poza tym, oprócz czystej kalkulacji kwestii napotkanych cywili pojawiła się też płaszczyzna moralności, która również miała pewien, niekoniecznie świadomy wpływ na podjętą decyzję. Ta dziwna myśl, która została zduszona w ciągu kilku chwil, przerastała swą brutalnością poprzednie działania kościanych. Nie oszukujmy się, celowanie w uśmiercenie niewojskowej ludności byłoby aktem czystego bestialstwa. Mimo swych wielu wad i braku szlachetności, Ichirou nie podjąłby tak śmiałego kroku. Mordowanie w żadnym wypadku nie sprawiało mu satysfakcji. No dobra, może na obecna chwilę z samymi Kaguya było nieco inaczej, ale to przez wzgląd na żądzę zemsty. Jeżeli zaś chodzi o tamtych biedaków, to byli mu oni raczej obojętni. Ani nie widział sensu czy potrzeby w wyrządzaniu im jakiejkolwiek szkody, ani też im nie współczuł w jakiś szczególny sposób. Najlepiej będzie, jeśli pozostaną w tym miejscu i przeczekają do końca bitwy. A potem? Potem niech dostosują się do rezultatów rozstrzygnięcia pustynnego konfliktu. I oby oznaczało to podporządkowanie się nowej władzy.
Spojrzał przed siebie, w kierunku samuraja zmierzającego w stronę tunelu. Ten na swej drodze napotkał jednostki wroga, chociaż właściwie nie było to spotkanie, lecz błyskawiczna egzekucja. Dokładne przeanalizowanie całej sytuacji było praktycznie niemożliwe. Akolita zdołał zarejestrować jedynie czerwoną smugę, która śmignęła między kolejnymi oponentami. Ci zaś bezwładnie opadli na ziemię w tym samym momencie, tak jakby Ronin wyeliminował ich jednocześnie. A tak przecież się nie stało. Cóż, ta szybkość była niesamowita i wystarczył jej krótki pokaz, by zdać sobie sprawę z własnych słabości.
- Czekać na nas to on raczej nie będzie - mruknął cicho do towarzyszy, gestem dłoni zalecając podążenie za szermierzem. Trzymanie się Zjawy było bardzo rozsądną opcją, bo ten w pojedynkę był w stanie z nieziemską skutecznością utorować drogę przez napotkane oddziały. Poza tym, jako jedyny znał przecież lokalizację byłej przywódczyni kościanych. Zgubienie go byłoby zatem ogromną stratą.
Hikari miał jednak inny plan na ten moment, który był związany z tutejszymi cywilami. Czasu na spory nie było, więc władca piasku postanowił się zgodzić na usłyszany pomysł, mimo że ten nie do końca mu się nie podobał. W czym mu wadzili tutejsi ludzie? Przecież byli względnie bezpieczni, w sensie oddaleni od głównego miejsca konfliktu i na dobrą sprawę mogli tutaj przeczekać całą batalię. No i jeszcze kwestia paru kościanych, znajdujących się między niewojskowymi.
- Nie wiemy, czy strażnicy są po stronie Nariko, czy będą chcieli stawiać opór - odparł z drobnym grymasem na twarzy, po czym westchnął cicho. - Niech będzie. Możesz spróbować przeciągnąć ich na naszą stronę. Byleby tylko nic nie zaatakowało naszych pleców. - Na koniec skinął lekko głową i ruszył ku wyjściu, w stronę światła. Działania użytkownika żywiołu lawy były dość niepewne w skutkach, ale z drugiej strony, to było teraz tak na dobrą sprawę ze wszystkim. O ile tylko tamtym Kaguya zależało na cywilach, to cała sprawa powinna zakończyć się bez rozlewu krwi. A jeśli nie, to niech lepiej Hikari sobie z nimi poradzi, bo inaczej będzie przejebane.
Na ten moment głównym celem brązowowłosego było dotarcie do byłej liderki kościanego klanu, a to mógł osiągnąć jedynie dzięki samurajowi. Trzymał się więc jego ogona i podążał za nim, samemu uważnie obserwując otoczenie i będąc gotowym na podjęcie stosownych reakcji w przypadku zaistnienia czegoś niespodziewanego. W międzyczasie pozostawiał za sobą nieduże ślady piasku, by przedstawiciel szczepu Terumi mógł wkrótce podążyć za nimi.
Czuł pewien niesmak związany z tym, że ich ostatnie plany wiążą się z układaniem z niektórymi z kościanych, a nie z wybijaniem wszystkich po kolei. Tutaj musiał przypomnieć sobie wcześniejsze słowa Jou i spróbować zaczerpnąć nieco z jego stoickiej postawy. Odsunąć na bok krwawe żądze i skrajne emocje, a skupić się przede wszystkim na rozwadze, kalkulacji zysków i strat. Niełatwo było jednak stłumić w sobie złość i nienawiść, szczególnie że wspomnienia z wydarzeń Sachū były teraz w młodzieńcu bardzo żywe.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

Dojście do porozumienia przyszło dość szybko. Można by było myśleć o jakiejś pułapce, ale patrząc na jego poprzednie wyczyny po co miały to robić? Jego siła przewyższała każdego tutaj i miał wcześniej doskonałą okazję aby wybić ich co do nogi. W tym wypadku po prostu widocznie załatwiał swoje prywatne sprawy z przeszłości. Każdy ma coś do załatwienia, a Hikari na swoich barkach posiada nawet nadmiar obowiązków narzuconych na siebie samego. Szybko Zjawa udał się w kierunku przejścia niemalże niewidocznego. Gdyby nie on z pewnością by go nie zauważyli. Taki można powiedzieć sojusz już pokazuje, że opłacało się go zawrzeć. Co prawda było ciasno i u niektórych przy przejściu powstały lekkie otarcia, ale raczej to nic poważnego. Hikari nie miał aż takiego wyposażenia, jedynie katanę którą lekko manewrował przy przejściu. Nosił ją raczej z sentymentu tylko za kim on był? Ciężko powiedzieć, bo trochę już czasu minęło. Użycie jej było tylko w ekstremalnym wypadku, raczej nie miał szans w starciu z kimś wyspecjalizowanym w takim orężu więc co najwyżej do odbicia broni miotanej. W każdym bądź wypadku nie stanowiło to żadnego problemu. Po pewnym czasie dotarli do już trochę większych korytarzy. W dodatku na ich końcu dało się zauważyć dużą grupkę cywili i paru klanowiczów z rodu Kaguya. Co to miało znaczyć, czyżby mieli chronić tych ludzi? Nie ponieważ byli zmieszani z zwykłymi ludźmi, nie byli gotowi na żaden atak. Opcje były dwie. Pierwsza to po prostu ich niezdolność do walki, ale w to raczej wątpił patrząc na nich, bardziej prawdopodobne było coś innego... Czyżby odmówili wzięcia udziału w wojnie?
Na ich wszystkich twarzach nie widział chęci walki. Patrząc na cywili był w stanie zauważyć przerażenie, a u członków rodu raczej zaniepokojenie ich pojawieniem się, starali się pocieszać całą resztę. Nie spodziewał się tutaj żadnej walki, z góry musząc bronić tak wielką grupę byliby na przegranej pozycji. Nawet jakby nas zabili to jaką ceną? Jedną techniką kuli ognia z pewnością wywołałby wiele śmierci, ale czy byłby zdolny do czegoś takiego? To byłoby zbyt złe. Po takim czymś nie byłby w stanie więcej na siebie spojrzeć, nie wybaczyłby sobie tego więcej. Musiałby obmyślić zupełnie inny plan. Swoją drogą sam pomysł odnośnie tego spowodował w nim wzdrygnięcie i pomysł chwilowego zastanowienia się. Czymże on się stał myśląc o popełnieniu takiego zła? Jeszcze niczym, ale wystarczyłaby chwila dłużej i mógłby zostać tym samym czego nienawidzi i chce wyeliminować z całego świata. Poprzez wojnę. Głupota. No właśnie. Dalszy pomysł jak wykorzystać sytuację został uwarunkowany przez parę rzeczy. Łącząc wszelakie informacje jakie posiadał założył, że wojownicy tamtejsi są po stronie Nariko, która została obecnie odrzucona od rodu i z tego powodu nie chcą walczyć. A co jeśliby zaproponować im dołączenie o uwolnienie przywódczyni? Do tego bezpieczna ewakuacja cywilów i pozbycie się bezużytecznych jednostek. Warto spróbować.
Zanim nadeszła jakakolwiek okazja usłyszał krzyki. Wyrwały go one z refleksji i sprawiły, że wszelakie myśli o swoim ziarnie zła w sobie przestały być teraz istotne. Jakby rozpłynęły się w powietrzu, na bitwie nie było na to czasu. Wydawało się, że to był oddział zwiadowczy, albo posiłki... Kto wie. Zanim zdążył cokolwiek zrobić ich nowy sojusznik w ekstremalnym tempie pozbył się oddziału. Ciężko było nawet cokolwiek tutaj zauważyć jak to się stało. Zdecydowanie niezwykła sztuka walki. Do tego wspomniał coś o Natsume. Zapamięta sobie to imię. Wtedy nagle odezwał się Ichirou abyśmy ruszali za nimi, jednak Hikari miał coś innego w planie.
- Zajmę się ewakuacją cywili patrząc na nich nie powinni chcieć walczyć. Zostaw mi ścieżkę z piasku abym do was dołączył. - Odwrócił się do dowódcy oddziału Sabaku - Najlepiej abyście to wy przewodzili w wyprowadzaniu ich stąd. W obozie was najszybciej poznają i nie będzie niebezpieczeństwa ataku na cywilach, natomiast wraz z zmianą planu my udamy się do Nariko. Skoro nie popiera tej wojny to możliwe, że namówilibyśmy ją do próby zakończenia walki wcześniej. Czy byłoby to możliwe?
No cóż teraz opcje są dwie. Jeżeli dowódca oddziału kategorycznie sprzeciwi się i będzie miał wszelakie pretensje to będzie musiało zostać odpuszczone i po prostu udał się razem z wszystkimi. Wątpił w tą decyzję tym bardziej, że Ichirou można powiedzieć pozwolił mu na to.
- Wątpię aby szukali w takim wypadku jakiejkolwiek walki. W najgorszym wypadku spodziewam się ich wspólnej ewakuacji.
Tak więc teraz będzie o tej drugiej dużo dłuższej wersji kiedy dowódca oddziału zgodzi się na to. Hikari powoli uda się do grupy i podchodząc bliżej od razu przedstawi się:
- Jestem Hikari Terumi i nie szukam dalszej walki. Mogę zaproponować wam ewakuację wraz z dowódcą oddziału tutaj ukrytą drogą. Podróż trochę zajmie ponieważ jest ciasno, ale powinno być bezpiecznie. Jak widzicie zależy mi na zakończeniu tego konfliktu jak możliwie najszybciej i z jak najmniejszym rozlewem krwi poza tą konieczną dlatego mamy zamiar udać się do Nariko i porozmawiać. Z tego co wiem sama wcale nie chce kontynuować bitwy więc jeżeli ktokolwiek z umiejących walczyć chciałby nas wesprzeć w dotarciu i uwolnieniu liderki to jest również mile widziany.
Cóż tutaj dalej nie ma co rozpisywać się. Mogą wojownicy go wesprzeć, a cywile zostać tutaj, cywile się ewakuować pod ochroną oddziału, albo wszyscy tamci się odwrócić. Jakby nie było on udał się sam lub z ludźmi z rodu za śladem z piasku zostawionym przez Ichirou. Inna opcja jakby przyszło do walki, wtedy miałby większy problem. Zabić bez narażania cywilów... W najgorszym wypadku był gotowy zareagować gumową odmianą lawy i zablokować przejście. To tak na dobry początek i tak byliby tam uwięzieni.


  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Shinji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Shinji »

Sytuacja związana z raną wyglądała gorzej niż z początku się mogło zdawać. Słowa medyczki choć bolesne nie pozostawiły żadnych złudzeń co do ewentualnej kontynuacji walki przez Shinji'ego. Nie było nawet pewności czy zdoła odzyskać poprzednią sprawność. Póki co miał po prostu zachować spokój, leżeć bez nadmiernego obciążania ciała co wiązało się z praktycznie całkowitym ograniczeniem ruchów. Sytuacja nieco niekomfortowa jednak dla Uchihy jakakolwiek wizja powrotu do zdrowia była ważniejsza i bez żadnego słowa krytyki czy być może nawet zwykłej ludzkiej dyskusji na dany temat, zaakceptował swój los. Przez uszkodzenie kości miednicy oraz odłamki znajdujące się w ranie pełne wyleczenie w warunkach polowych stanowiło na tyle duże wyzwanie, że chyba jedynie najlepsi wśród najlepszych medyków byliby w tym miejscu, bez sterylnego środowiska coś zrobić. Osoba opatrująca Uchihe niestety do owej grupy wybitnych jednostek się nie zaliczała. Chociaż patrząc po efektach jej pracy, którymi było zasklepianie się ran jak najbardziej należała się pochwała. Próżno było jednak szukać je ze strony Shinjiego chociażby i z uwagi na to, że nie często tego typu rzeczy się mu zdarzały. Myślami znajdował się teraz w nieco innym miejscu. Zastanawiał się co będzie z nim oraz resztą po wojnie. Nie miał tu na myśli co im da wojna, a raczej gdzie się każdy uda. Z oczywistych względów największą niewiadomą był tutaj Ichirou. W jego przypadku wszystko zależało chyba od wyniku wojny. Shinji miał chyba zamiar powrócić w rejony klanowe. Przedtem jednak należało się skontaktować z Krukami i zdać raport jak nędzny by on nie był. Dopiero teraz uświadomił sobie, że po wojnie to on kurde będzie leżał w cholernym szpitalu. Rozważania na temat przyszłości nie miały teraz żadnego sensu bo nie było jeszcze wiadomo co będzie z nim. Przyszłość była jedną wielką breją owianą tajemnicą...
Chakra: 54%
Techniki:
Brak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
  • 2 specjalne monety (są minimalnie mniejsze od zwykłych, oprócz tego niczym się nie różnią), schowane do kieszeni
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I (35,5/40):
  • 12x kunai z wybuchową notką[2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II (40/40):
  • 20x kunai z wybuchową notką[2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
Umiejętności:
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe - 2% za turę
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Kenjutsu - Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11 | 21
    Wytrzymałość: 5
    Szybkość: 41 | 51
    Percepcja: 41 | 101
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 1
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
  • Kenjutsu - Chanbara - Siła: 11|11+10 & Szybkość: 41|41+10
  • Sharingan - Percepcja: 41|41+60
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - E
  • Genjutsu
    [*]Iryōjutsu
    [*]Fūinjutsu
  • Klanowe - C
  • ELEMENTARNE:
    • Katon - B
      Suiton
      Fuuton
      Doton
      Raiton
  • TAIJUTSU:
    • Gōken
      Suiken
      Rankanken
      Bunshin Yakudatsu
      Chakra Kōgeki
  • BUKIJUTSU:
    • Kyujutsu
      Kenjutsu - D
      Shurikenjutsu
      Kusarijutsu
      Kijutsu
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Ryūji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ryūji »

Ryujiemu udało się oderwać od walki, przynajmniej na chwilę, miał czas żeby odetchnąć, rozeznać się w terenie i ogólnie ogarnąć. Udało mu się pokonać siedmiu przeciwników, którzy co prawda nie należeli do żadnej elity lecz jednak byli wojownikami wrogiej armii i to teraz się liczyło. Z potyczek wyszedł całkiem cało, jedyne to nadgarstek, który się trochę pogruchotał, oraz był zmuszony uzupełnić chakre pigułką, która była jego jedyną, więc teraz będzie musiał postępować bardzo rozważnie. Blondyn oderwał kawałek rękawa i obwiązał go wokół nadgarstka tak aby go nieco usztywnić, nie chciał go narażać na pogłębienie się urazu. Młody Sabaku podszedł jeszcze bliżej murów, aby dołączyć do swojego lidera i dowódcy najemników, którzy rozprawiali o przedarciu się przez umocnienia. Wszystkie jego założenia poniekąd zostały obalone przez Tsu, lecz chłopak nie widział innych możliwości, nie posiadali żadnych konstrukcji, które mogły by rozkruszyć mury czy przebić bramę, może jakieś łączone potężne techniki dały by radę ale trochę w to wątpił. Jou zaproponował poprowadzenie wojsk na blanki co poniekąd było też zamysłem chłopaka. Rozmowę pomiędzy dwoma dowódcami przerwał głos, dochodzący za osłony, który nie zwiastował niczego dobrego. Sytuacja nagle stała się bardzo niebezpieczna, co dało się poznać po reakcji obu mężczyzn. Jou wydał rozkaz do natychmiastowego uniesienia się w górę, i każdy Sabaku, który miał możliwość, miał pomóc tym którzy nie mogli zrobić tego samodzielnie. Ryujiemu nie trzeba było powtarzać dwa razy. Chłopak zareagował prawie natychmiast tworząc pod sobą piaskową platformę. Chłopak niestety nie posiadał tak wspaniałych umiejętności jak jego przywódca, który mistrzowsko posługując się piaskiem zdołał momentalnie unieść kilkadziesiąt osób. Blondyn miał w okolicy siedem osób, które potencjalnie mógł uratować. Każde życie sojusznika było cenne i w nadchodzących starciach na wagę złota. Każdy z nich zasługiwał na życie i szansę lecz nie było możliwość by uniósł ich wszystkich, po raz kolejny okazał się zbyt słaby. Logika podpowiadała aby podnieść jednostki które przydadzą się w walce najbardziej, lecz nie warto ryzykować życia wszystkich błędną decyzją. Chłopak postanowił spróbować uratować łuczników i piechociarzy, gdyż pancerni mogli okazać się po prostu zbyt ciężcy i tym samym nie dość, że by zginęli to blondyn niepotrzebnie poświęciłby resztę. Władca piasku starał się pójść za przykładem lidera i użył techniki Sabaku Fuyu, wspomagając się samym piaskiem, który od spodu miał jeszcze wypchać platformy, aby nieco przyśpieszyć. Rozkaz wzniesienia się w górę jasno wskazywał na to, iż zagrożenie nadzieje spod ziemi a znając Kaguyów, z pewnością będą to niebezpiecznie ostre kości. Oczywiście, Ryuji zamierzał najbardziej dbać o swoje bezpieczeństwo i szybkość wzniesienia, jeżeli zostanie zabity lub zraniony, to cała reszta, którą starał się uratować, również zginie. Chciał też w ostateczności, spróbować ratować się ścianami i zasłonami z piasku aby wzmocnić platformy od spodu, w razie gdyby był zbyt wolny.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1
KONTROLA CHAKRY C
KLANOWE B
Chakra 73%

Nazwa: Sabaku Fuyū
Pieczęci: Brak
Zasięg: Dowolny
Koszt: E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (1% za utrzymanie)
Dodatkowe: Brak dodatkowych wymagań
Opis: Dosyć pomocą technika przy pomocy której może ominąć kłopotliwe bądź niebezpieczne przeszkody na swojej drodze. Użytkownik techniki tworzy piaskową wysepkę na którą następnie wchodzi. Dzięki zmieszaniu swojego piasku z chakrą, użytkownik może podróżować przy pomocy wysepki, z wysoka omijając wszelkie niedogodności. Szybkość chmurki to połowa szybkości opanowanego poziomu reberu.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Hikari »

Podejście kapitana do pomysłu Hikariego mocno go zachęciło. Co do swojego nastawienia to kompletnie nie wiedział czego miałby się od niego spodziewać. Odmowy? Akceptacji? To wszystko było w sferze domysłów. Szybko przeszedł do realizacji, przecież nie było na co czekać w takim wypadku. Miał jeszcze dzisiejszego dnia wiele do zrobienia dlatego ruszył do przodu mówiąc wcześniej co zaplanował. W tym przypadku nie można było mieć jakichkolwiek nadziei na rzucanie się w podskokach przez tą grupkę. Niepokojące spojrzenia wbijające się w Hikariego, płacze dzieci gdzieniegdzie wśród tłumu. Tym właśnie został w tym momencie obarczony młodzieniec, ale czy to w czymś mu przeszkadzało? Nie czuł jakiejkolwiek z tym presji związanej, może gdyby nie misja otrzymana od ojca by tak było, jednak obecnie skupiał się na tym co musi zrobić. Iść na przód po wytyczonej sobie już ścieżce nie bacząc na okoliczności. Inaczej byłby stracony, to jest pole bitwy. Nie można się wahać bo to czysta śmierć. Działać szybko i dokładnie. W ich kierunku wysunęła się dwójka klanowiczów rodu Kaguya. Jak można już po wcześniej omawianych reakcjach cywili także nie byli pozytywnie nastawieni w ich kierunku, tutaj jednak Hikari został odciążany z dalszej rozmowy. Zrobił to za niego żołnierz wraz z kapitanem oddziału. W sumie jakby nie patrzeć to on był tutaj najwyższy rangą więc tak samo powinien być za to odpowiedzialny. Same warunki uzgodnione tutaj satysfakcjonowały młodzieńca z szczepu Terumi. Wszystko dalej w ich rękach nic tutaj po nim, a słowa Kapitana tylko go o tym upewniły. W dodatku poruszył pewną kwestię Asahiego... Ichirou. Pałał nienawiścią do rodu Kaguya, ale żeby aż taką? Będzie musiał mieć na niego większe oko i upewnić się, że nie zrobi on nic głupiego.
- Możesz być spokojny, nie dopuszczę aby zrobił coś głupiego i skrzywdził niewinnych ludzi. Liczę na Pana w tej kwestii. Zobaczymy się potem.
Pewności siebie nie można mu w żaden sposób odmówić. Nie wątpił mimo wszystko w powodzenie, to było po prostu coś co musiał zrobić i w tym momencie nie było innej nawet opcji. Musiał zachowywać też chłodną głowę, próba pomocy każdemu w jak najszybszy sposób nie jest rozwiązaniem. Pogodził się z śmiercią towarzyszy widząc ją już wcześniej. To było nieuniknione, każdy wiedział jakie ryzyko się z tym wiąże. Nie zwlekając ruszył po śladach z piasku za resztą grupki. Musiał ich dogonić jakby coś komuś że tak powiem się w głowie pojebało. Tutaj miał na myśli tego z Sabaku, który mógł myśleć o jakichś rzeziach. Po małej przebieżce korytarzami zobaczył czwórkę żołnierzy, z ich zachowania wywnioskował dwie sprawy. Nie zauważyli go i są zajęci swoją pułapka, zachodzą przeciwnicy. Skąd to wiedział? Chyba usłyszał wybuchy, a jak nie to zobaczył, że tam kieruje piasek więc raczej mógł połączyć tak fakty. Nie było co tutaj czekać tylko trzeba działać zanim oni to zrobią. Byli w okolicach piętnastu metrów tak? Aż wszystko samo się o to kusiło. Podbiegając bez możliwości wykrycia gdy tylko był pewny zasięgu wypluł z siebie tyle lawy ile był w stanie w czwórkę przeciwników, w każdego po podobnej dawce. Nie przerywał biegu po tym tylko ruszał sprawdzić co się działo tam dalej, przecież nie mógł tak zostawić swoich towarzyszy. Gdyby kogoś nie dobił był gotowy doprawić kunaiem z notką i w ostateczności ją detonować. Skąd ta broń? Pewnie tam gdzie najszybciej było sięgnąć, tak zawsze działa organizm. Nie wiedział co zastanie gdy wbiegnie dalej, ale był gotowy do obrony wciąż korzystając z swojego reberu tylko z gumowej jego wersji. Powinno wystarczyć o ile nie zostanie od razu zaatakowany nie wiadomo iloma technikami, ale jeżeli sam był bezpieczny i komuś mógłby pomóc swoją gumą to zrobiłby to i wtedy liczyłby w razie kłopotów na swoją technikę Suitonu, a mianowicie wodny wir. Też blokuje pewną dozę nieprzyjemnych ataków.

  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3927
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Ichirou »

ObrazekRuszyli dalej, znowu w mniejszym gronie. Każde starcie, czy nawet postój związane były ze skurczaniem się drużyny, która już wcześniej była niewielka. Gdyby sprawy miały toczyć się w podobny sposób jak do tej pory, to Ichirou mógł śmiało przypuszczać, że jeśli dotrze do Nariko, to zapewne będzie zdany wyłącznie na siebie. Taka myśl nie wywoływała u niego żadnego zawahania. Był zdeterminowany i jasno skupiony na celu, gotowy do podjęcia śmiertelnego ryzyka. Batalia nie układała się najlepiej, więc do przechylenia szans zwycięstwa na swoją stronę, należało decydować się na odważne działania. Chcąc wygrać tę wojnę w roli napastnika, w obliczu tak kiepskiej sytuacji zachowawcza, bezpieczna postawa była po prostu nie na miejscu. Być może dla niektórych walczących głównym celem było przeżycie. Dla władcy piasku była to jednak wygrana, nawet dużym kosztem.
Wybiegli na mury cytadeli, co prawda oddalone od centrum konfliktu, ale z widokiem na pole walki, które obecnie było w znacznym stopniu przysłonięte różnego rodzaju tworami. Jak szło jego pobratymcom? Nie sposób ocenić, szczególnie że na dłuższe przyglądanie się tamtym zmaganiom nie było czasu. Żołnierze wroga przygotowywali się do jakiegoś manewru, prawdopodobnie wykonując polecenia jednego z dowódców. A może i samego nowego lidera, który dokonał puczu siłą? Cóż, w tej chwili nie było to tak istotne. Owszem, w głowie młodzieńca pojawiły się myśli ruszenia właśnie na front, będące wynikiem czystej nienawiści i żądzy odwetu. Szybko jednak stłumił w sobie ten głupi pomysł. Nie był aż tak narwany i szalony, za jakiego mieli go pozostali. Dobrze wiedział, że w tym momencie największą szansą było dotarcie do Nariko. I to właśnie zamierzał uczynić.
Na drodze stanęły im jednostki przeciwnika. Żołnierze byli najwyraźniej przygotowani na taką ewentualność, bo dość szybko zalali intruzów salwą pocisków z notkami. Zjawa zaszarżował w kierunku jednego z budynków, podczas szarży przepoławiając napotkane w locie notki, tak jakby było to dziecinnie proste zadanie. Tym samym pozostawił Ichiego, Muraia i resztę samych sobie. Reakcja z ich strony była konieczna już teraz, więc złotooki akolita bez straty czasu powołał do ruchu swój piasek, którego wysoka szybkość powinna pozwolić na utworzenie zasłon. Nie pozostawał przy tym w bezruchu, starał się poruszać tak, by zejść z linii zagrożenia oraz utrzymać bezpieczny dystans od jednostek wroga. Piaskowe ściany planował utworzyć możliwe daleko, by powstałe zaraz wybuchy nie wyrządziły mu większej krzywdy, a ewentualny rozprysk piasku nie utrudnił wglądu na pole walki. Jeśli zdąży, to zadba nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale także o sojuszników, również w postaci zasłon z piasku. Jeżeli jednak pocisków będzie zbyt wiele, by się przed nimi wszystkimi skutecznie obronić, to postawi na inne rozwiązanie, którym będzie szybki unik sprawnie zrealizowany za pomocą mobilnej platformy z piachu, uformowanej pod stopami. Dzięki niej będzie mógł unosić się nad podłożem i z większym powodzeniem unikać jakichkolwiek zagrożeń.
Kiedy tylko pojawi się okazja do kontrnatarcia, wykorzysta ją, nie oszczędzając w środkach. Chcąc jak najszybciej zakończyć aktualne starcie, wytworzy z pustynnego budulca dwa shurikeny, prezentujące niemalże najwyższy poziom kompresji piasku. Zaraz po tym wystrzeli oba pociski o średnicy metra, które nabrawszy rotacji i prędkości, staną się podobne do ostrych pił tarczowych, zdolnych do przerżnięcia każdego materiału. Shurikeny z impetem popędzą rzecz jasna na wrogich żołnierzy, przy czym ich pierwszym celem staną się przeciwnicy atakujący na dystans, czyli ci miotający notkami oraz kusznicy. Dzięki pełnej władzy nad swoimi tworami, Sabaku będzie mógł dowolnie korygować ich tor lotu w taki sposób, aby jak najprędzej wyeliminować całą grupę. Przebicie się przez kilku oponentów naraz nie powinno stanowić większego problemu. A kiedy któryś z dwóch śmiercionośnych pocisków nie trafi, po prostu zatoczy łuk i wróci, by tym razem spróbować przeciąć nieszczęśnika z przeciwnej strony. Ichirou będzie wolał zostawić zbrojnych Muraiowi, ale w razie potrzeby będzie gotów do przekierowania jednego z shurikenów właśnie na nich.

W przypadku problemów będzie starał się nieco cofać i chronić piachem, zyskując tym samym na czasie, w którym dwie rozpędzone, wirujące bronie powinny dokonać eksterminacji nieprzyjaciół. Na patyczkowanie się nie było miejsca. Należało zakończyć starcie i czym prędzej ruszyć dalej. Skoro Zjawa nawiązał walkę z jakimś miecznikiem, to prawdopodobnie Nariko była już gdzieś blisko. Być może nawet w tym budynku, do którego wcześniej zmierzał tajemniczy samuraj.
  • Troszkę na szybko, bo zarobiony jestem, a nie chciałem opóźniać.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Shinji

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Shinji »

Po przeprowadzeniu zabiegu tamowania krwotoku u Shinjiego wszyscy ranni zostali ułożeni w taki sposób by mieć do nich łatwy dostęp w przypadku wystąpienia jakichś komplikacji. Oprócz tego wyglądało na to, że podają im środki nasenne by oszczędzić cierpienia. Niezwykle humanitarne rozwiązanie jednak dziwiło z jednego prostego powodu. Skąd do cholery na wojnie aż taka swoboda w działaniu? Wydawało mi się, że tego typu konflikty zazwyczaj wiązały się z problemami w zaopatrzeniu i brakowało nawet amunicji do maszyn oblężniczych już o medykamentach nie wspominając. Medycy zazwyczaj posiadali jakieś prowizoryczne bandaże i może środki odkażające rany, te przeciwbólowe czy też nasenne stanowiły nie lada rarytas. Ciekawe było jakim cudem ogarnęli tak dobrą linię zaopatrzenia? A może udało im się wedrzeć już do miasta i zawinęli trochę zapasów? Cholera wie. Jednak było to raczej mało prawdopodobne.
Jaka by prawda nie była Shinji także coś dostał. W przeciwieństwie do reszty były to jednak jedynie środki przeciwbólowe, a nie nasenne. Nie żeby na to za specjalnie narzekał. Spanie w takim momencie stanowiłoby lekki nie takt, brak szacunku w stosunku do towarzyszy, którzy właśnie w tym momencie tracą swoje życie. Nie należy tego mylnie odbierać. Shinjiemu zwisał los większości z nich jednak posiadał gdzieś w swoim wnętrzu jakąś empatię, która wyostrzyła się przez to co go spotkało. Bliskie spotkanie z kolcami, które do przyjemnych nie należało zdołało uświadomić mu masę rzeczy. Jednym z czynników było spojrzenie śmierci w oczy. Nie był to tak przerażający widok jakby mogło się zdawać, ale czuł strach. Nie przed śmiercią, a tym że ma jeszcze tak dużo rzeczy do zrobienia i czas ten mógł mu zostać odebrany.
Cierpienie zdołało ujść z jego ciała niemal całkowicie. Pozostał jedynie lekki dyskomfort i pieczenie porównywalne do pieczenia rozciętego palca. Można tu było mówić o czymś niezwykle przyjemnym. Gdyby to przyrównać do tego co czuł jeszcze kilka minut temu to naprawdę byłby w stanie zapłacić ogromne pieniądze za możność dojścia do stanu w którym znajdował się obecnie. Jedyny problem na dany moment stanowiła nuda. Być może głupio to zabrzmi, ale Shinji nie znosił znajdować się w jednym miejscu nie robiąc absolutnie nic. Nawet zwykła, głupia rozmowa dodałaby mu trochę sił, a że nie został uśpiony pojawił się właśnie ten problem. Miał szczęście w jego pobliżu usadowiła się szefowa razem z jakimś iryoninem. I prowadzili rozmowę o wydarzeniach na polu bitwy. Co prawda Uchiha nie był jej bezpośrednim uczestnikiem, ale już nawet to pozwalało zając czymś umysł zamiast przyglądaniem się chmurom na niebie i interpretowaniu ich kształtów wmawiając sobie, że ta wygląda niczym znak jego klanu, a kolejna przypomina ludzką twarz. Czysta głupota, a jednak taka ludzka.
Nie minęło dużo czasu, a ku uciesze Shinjiego zauważyli jego obecność, a przynajmniej zwrócili na nią uwagę. Otrzymał propozycję zapalenia czegoś co przypominało papierosa. Nigdy nie miał z czymś takim do czynienia, ale jak to młody chłoptaś cieszył się ogromnym zamiłowaniem do używek. Ich próbowanie stanowiło jeszcze większą przyjemność.
- Nie, ale chętnie bym spróbował tym bardziej, że nie mam co ze sobą zrobić. Rozpiera mnie energia a przez tą pieprzoną ranę tu utknąłem.
Jeśli otrzymał upragnione zawiniątko to poprosił jeszcze gestem ręki o coś co mogło je rozpalić. Ewentualnie mężczyzna po prostu instynktownie odpalił mu je gdy tylko złapał je w usta. Oprócz tego pało jeszcze pytanie o to co nim kierowało, że dał się namówić do wpadnięcia w tak wielkie szambo. Szczerze mówiąc to było naprawdę dobre pytanie na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi, a przynajmniej takiej która by nie zdradzała tego, że tak naprawdę ma w dupie tą wojnę i chodziło o Ichirou.
- Miałem swoje powody, a jeden z nich nawet się ziścił. Rozwinąłem swoje umiejętności klanowe jeśli tak można to ująć. Swoich usług nie nazwałbym najemnymi, raczej zbieżnością interesów. Spotkałem Ichirou w karczmie i po prostu podczepiłem się do jego ekipy.
Słowa te co ważne nie były kłamstwem, ale także nie wyjawiały całej prawdy. W skutek czego gdyby ktoś szukał u niego jakichkolwiek objaw uknucia nędznej intrygi mającej za zadanie wprowadzić w błąd próżne były jego działania. Po twarzy nie dało się poznać absolutnie żadnych oznak mówienia nieprawdy zresztą nie było ku temu powodów. Nie wspomniał o Krukach gdyż w jego mniemaniu chwalenie się zbytnio tą organizacją było błędem. W końcu jaki szpieg mówi, że nim jest? Albo wyjątkowo głupi, albo geniusz, który wie że nikt nie weźmie go na poważnie i dzięki temu wyjdzie z kręgu podejrzanych. Bardzo możliwe, że organizacja grała na dwa fronty i nie warto bylo podejmować ryzyka. Ten kto miał wiedzieć o prawdziwym "pochodzeniu" Shinjiego ten już znał prawdę.
Chakra: 54%
Techniki:
Brak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
  • 2 specjalne monety (są minimalnie mniejsze od zwykłych, oprócz tego niczym się nie różnią), schowane do kieszeni
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I (35,5/40):
  • 12x kunai z wybuchową notką[2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II (40/40):
  • 20x kunai z wybuchową notką[2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
Umiejętności:
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe - 2% za turę
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Kenjutsu - Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11 | 21
    Wytrzymałość: 5
    Szybkość: 41 | 51
    Percepcja: 41 | 101
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 1
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
  • Kenjutsu - Chanbara - Siła: 11|11+10 & Szybkość: 41|41+10
  • Sharingan - Percepcja: 41|41+60
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - E
  • Genjutsu
    [*]Iryōjutsu
    [*]Fūinjutsu
  • Klanowe - C
  • ELEMENTARNE:
    • Katon - B
      Suiton
      Fuuton
      Doton
      Raiton
  • TAIJUTSU:
    • Gōken
      Suiken
      Rankanken
      Bunshin Yakudatsu
      Chakra Kōgeki
  • BUKIJUTSU:
    • Kyujutsu
      Kenjutsu - D
      Shurikenjutsu
      Kusarijutsu
      Kijutsu
0 x
Murai

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Murai »

Wchodzenie w interakcję z cywilami niezbyt odpowiadało Muraiowi, z wielu przyczyn. Nie było pewności odnośnie ich nastawienia, były to zresztą kolejne osoby do opieki. Kakuzu poświęcając maksymalnie dużo uwagi swojej osobie zwyczajnie by ich zignorował. No i znacząco spowalniało to atak z zaskoczenia. Postawa Ichirou odnośnie wyjścia samemu, bez żadnego konkretnego planu i składu, była wręcz pewnym sposobem na śmierć. Dlatego też w towarzystwie Zjawy mieli stosunkowo duże szanse na sukces, mogąc spokojnie poruszać się po polu bitwy. Do czasu aż nie zostaną pozostawieni sami sobie. Chwilę po wyjściu Murai zaczął się gwałtownie rozglądać wokoło, chcąc wyłapać każdy możliwy szczegół, położenie oddziału, architekturę. Wszystko to było niezbędne w celu dalszego planowania następnych ruchów, jak najbardziej efektywnych i mających szansę na pełen sukces. Byli na murach, co dawało dobry widok na całokształt i pozwalało opracować w miarę dobrą strategię na przetrwanie. Gdzieś tam na murach miasta dało się zobaczyć gumowe umocnienia. Najgorszy był widok na górze, bowiem tam Murai dostrzegł dużą ilość oponentów którzy już ich dostrzegli i rozpoczęli atak na ich aktualne pozycje. Zjawa jednym ruchem przeciął notki nad nimi, tym samym całkowicie je rozbrajając. Następnie pobiegł gdzieś do budynku, znikając z ich oczu. Zostali w sytuacji bez większego wyjścia, musieli walczyć. Cholera, to było zdecydowanie trudne położenie. Byli zagrożeni ze strony wojowników uzbrojonych w łuki i kusze, pod groźbą spadających wybuchowych notek. Trzeba było działać szybko i pewnie. No i konsekwentnie trzymać się Zjawy, jako potencjalnego eliminatora zbyt potężnych jednostek. On dodatkowo doskonale rozeznawał się w uliczkach i budynkach, więc podążanie za nim prawdopodobnie będzie najlepszym rozwiązaniem. Dlatego też pierwszym krokiem było stworzenie dość dużych dłoni z nici, które służyć miały za tarczę i opcję kontratakującą na dystansowców. A przynajmniej takie zadanie miała jedna ręka, wraz z ewentualnymi osłonami wytworzonymi przez Ichirou. Z ręki wysuwały się też liczne, cienkie strumienie nici, które miały za zadanie złapać oponentów i unieruchomić bądź zabić przez upadek z dużej wysokości. Albo skręcenie karku nocnym uściskiem na szyjach. Drugą dłonią postanowił zgarnąć zbrojnych. Ręka lecąca od boku miała za zadanie zmieść oponentów poza mury. Upadek z dużej wysokości unieszkodliwi ich na tyle długo, by ci mogli zmienić lokalizację. Jednak najważniejszym aspektem w posunięciach Muraia była zatrważająca szybkość zmiany swojej pozycji. Nie mógł stać w jednym miejscu zbyt długo by przeciwnicy nie mogli próbować go zestrzelić, nie licząc przy okazji na czysty fart. Pole do manewru było mocno ograniczone, ale trzeba było maksymalnie wykorzystać możliwości jakie dawała tak ograniczona powierzchnia. Po eliminacji przeciwników odłączył swoje niciowe ręce od reszty ciała i szybko ruszył za Zjawą. Nawet jeśli ten był w trakcie pojedynku.
Serce 2: 32%
Serce 1: 50%-13%=37%

Techniki:
Nazwa Jutsu: Jiongu Teashi
Dziedzina: Klanowe (Kakuzu)
Ranga Jutsu: C
Zasięg Jutsu: Zasięg nici
Koszt chakry: E: 12% | D: 10% | C: 8% | B: 6% | A: 4% | S: 3% | S+: 2% na turę (za parę)
Opis: Technika pozwalająca na okiełznanie chaotyczności wynikającej z braku konkretnej formy naszych nici. Jutsu polega na wypuszczeniu dużych ilości nitek i uformowaniu ich w dodatkowe kończyny o rozmiarach dowolnych i w dowolnym miejscu. Przykładowo jest możliwość na stworzenie dodatkowej pary rąk na plecach albo pod faktycznymi kończynami, uzyskując dziwny efekt, jednak z ciekawymi właściwościami. Dla walczących w zwarciu jest to bezcenna pomoc, pozwalająca na wyprowadzenie większej ilości ciosów/zablokowanie, bądź też dzierżenie większej ilości broni. Posiadamy nad nimi pełną kontrolę, a nici z nich możemy używać do woli, podobnie jak do technik klanowych. Kończyny nie muszą być koniecznie rozmiarów rzeczywistych i nikt nie broni ukształtować je w ogromne ręce z nici. Podobnie nie muszą być przyczepione do ciała - ważne, by miały z nim połączenie poprzez medium w formie czarnych nici. Kończyny posiadają statystyki wykonującego zgodnie z przelicznikiem obowiązującym na danej randze dziedziny. Siła jednak jest identyczna.

Nazwa Jutsu: Bunri
Dziedzina: Klanowe (Kakuzu)
Ranga Jutsu: D
Zasięg Jutsu: Nici
Koszt chakry: E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1%
Opis: W niektórych sytuacjach wcześniej wypuszczone nici po prostu zawadzają. Zwłaszcza jeśli chodzi o wykonywanie uników albo szybką i niepostrzeżoną zmianę pozycji. Albo też ze względów na zwyczajną wygodę. Czy zwijanie swoich nici jest konieczne? Zajmuje niekiedy bardzo dużo czasu, przykładowo podczas wcześniej wyprowadzonego ataku spod ziemi. Bunri dosłownie znaczy "rozdzielenie" i jednocześnie jest nazwą techniki, która pozwala natychmiastowo oddzielić fragment albo też całe ogromne pasma nici od użytkownika. Wystarczy, że w odpowiednich punktach nici skupi się odrobinę chakry. Nici w tych właśnie punktach ulegną zniszczeniu i w efekcie dojdzie do podzielenia. Do nici odłączonych można łatwo podłączyć się ponownie, użyć do Kawarimi itd.

Nazwa
Jiongu: Reberu Bi
Trzeci z poziomów tego Hijutsu. Następują kolejne modyfikacje ciała. Przede wszystkim, pozostają tylko trzy narządy: serce, mózg i płuca. Dodatkowo wzmacniają się możliwości nici. Są one o wiele dłuższe niż wcześniej, a także można nimi wykonywać lepsze manewry. Daje to pole do popisu wszystkim użytkownikom Jiongu. Warto dodać, że od tego momentu zostają wzmocnione czynności życiowe Kakuzu. Do czego to potrzebne? Dowiemy się tego na następnej randze.
Wytrzymałość
0,7 x wytrzymałość shinobi
Zasięg
20 metrów
Szybkość
0,6 x szybkość shinobi
Koszt Chakry KC E - 15%, KC D - 12%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 4%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
EQ
KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 10 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NICI: D: 19,5|C: 32,5|B: 45,5|A: 58,5
    SZYBKOŚĆ 170 |180 (5 poziom)/NICI: D: 72|C: 90|B: 108|A: 144
    PERCEPCJA 124 |134 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 55 (2 poziom)
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:150% (100% bazowe + 50% z Katonowego Serca)
MNOŻNIKI: Bonus za styl (+10 do Szybkości i +10 do Percepcji)

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    TAIJUTSU C
    KLANOWE A
    KATON B (Klik, KC - B)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 20/20 obj.| (prawe udo):
    • 10 shuriken - 8 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
  • Torba |Zapełnienie: 10,5,5/20 obj.|(lewy bok):
    • 1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
    • 1 bomba dymna - 1 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
    • 3 kunai - 3 obj.
  • Ukryte w ciele:
    • 4 kunai z notką oślepiającą (po 1 na kończynę)
    • 2 kunai z notką wybuchową (po 1 na nogę)
    • 4 kunai - brzuch
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [ME] Bitwa o Atsui

Post autor: Rokuramen Sennin »

Czas do 2:00, wtorek.
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Zablokowany

Wróć do „Wydarzenia”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość