Starcie poszło bardzo sprawnie, czyli tak, jak powinno. Nie było czasu na dłuższe rozterki, należało działać, ruszać dalej. Tylko gdzie? Spojrzawszy w kierunku głównej bramy, można było dostrzec, że bitwa przesunęła się pod same mury, a oddziały pobratymców starały się już wedrzeć do wnętrza twierdzy. To był całkiem optymistyczny prognostyk, bo świadczył o tym, że mimo trudności, Sabaku kontynuowali natarcie i nie pozwalali się zepchnąć do obrony. Z pewnością niepokoił widok lasu kości, z którym akolita miał już styczność podczas poprzednich zmagań. Sawarabi no Mai była potężną techniką, zdolną do eliminacja wielkiej liczby żołnierzy i jej obecność na polu walki świadczyła, że zaprzestano przebierać w środkach. Skoro jednak żołnierze z Sabishi dawali radę i nawet dostawali na mury, to nie było jeszcze tak źle, by konieczna była natychmiastowa interwencja. Owszem, brązowowłosy pragnął już teraz włączyć się do głównej bitwy i miażdżyć kolejnych przeciwników, ale ślepe rzucenie się w wir walki nie byłoby zbyt dobrym rozwiązaniem. Bardzo możliwe, że Nariko znajdowała się praktycznie tuż obok. Szkoda było więc marnować szansę na użycie tak silnej jednostki przeciwko swoim nieprzyjaciołom. Skoro ta skreśliła całkowicie swój ród, a nowa władza kościanych zamierzała ją wyeliminować, to w jej przypadku chęć zemsty powinna być czymś oczywistym.
- Zamienię sobie parę słów z Nariko zanim ruszymy na kościanych. A tamtym… tamtym lepiej się nie wpieprzać - oznajmił krótko do pobliskich towarzyszy. Jakiekolwiek ingerowanie w starcie samurajów było im nie po myśli. Tak jak Zjawa miał w dupie losy toczącej się tutaj wojny, tak Ichirou miał gdzieś sprawy miecznika. Zresztą, bardzo prawdopodobne było, że naskakując na Hijikatę, zyskałoby się znowu wroga w Zjawie. Porachunki to porachunki, powinny być realizowane samemu. Przez myśl Asahiemu nie przeszło, by wdawać się w pojedynek. Wolał zamiast tego wykorzystać brak strażnika, by dostać się do budynku, w którym - jak wskazywały wszystkie znaki na niebie i ziemi, w tym i kciuk samuraja - miała znajdować się obalona przywódczyni wrogiego rodu.
Starał się pokonać drogę możliwie szybko, ale też bez prowokowania niepotrzebnych starć. Był jednak gotowy do podjęcia stosownej reakcji w przypadku zagrożenia, czy to ze strony Hijikaty, czy z jakichś innych źródeł. Tak jak zwykle, piasek miał zapewnić mu ochronę poprzez tworzenie solidnych tarcz lub łapanie szarżujących oponentów. Jeżeli nawiąże się jakaś walka, pośle dodatkowo na cele piaskowe pociski, by je jak najprędzej zneutralizować i wrócić do krótkiej przeprawy.
Czego mógł się tam spodziewać? Cholera wie, no ale raczej Nariko powinna być w jakiś sposób uwięziona. Mimo wszystko lepiej było zachować czujność. W budynku mogli znajdować się jacyś przeciwnicy, a nawet jeśli nie, to obalona liderka rodu wcale nie musiała być chętna do współpracy. W takim przypadku nie pozostałoby nic innego jak powrót do pierwotnego planu.