Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
***
Niewielki domek na obrzeżach dzielnicy mieszkalnej Ryuazaku no Taki, usytuowany tuż pod kompleksem gajowym, dzięki któremu mieszkańcy tego budynku mają w bliskim sąsiedztwie spory kawałek zieleni. Szum drzew i śpiew ptaków są kojącym odpoczynkiem od miejskiego zgiełku i hałasu, dlatego też rodzeństwo Senju wybrało właśnie tą lokalizację. Jeśli chodzi o sam budynek, to jest on podzielony na dwie części. Pierwsza, a za razem główna część piętrowego budynku z wejściem od strony drogi i drugim wyjściem na tyły domu do ogrodu, oraz druga część, która jest boczną przybudówką, do której można się dostać tylko od strony ogrodu. W głównym budynku na parterze znajduje się przestronny salon z kominkiem, w którym można przyjmować gości, kuchnia z paleniskiem i spiżarnią, oraz osobne pomieszczenie jadalne, gdzie można wydawać niewielkie uczty. Na piętrze znajdują się zaś dwie przestronne i dobrze wyposażone sypialnie, także każde z rodzeństwa ma swój własny kąt. Co się tyczy przybudówki, jest ona podzielona na trzy pomieszczenia. Pierwszym jest oczywiście przestronna łaźnia z piecem, dzięki któremu można podgrzewać wodę w dużej kwadratowej wnęce wpuszczonej w podłogę, która służy za wannę. Drugie to nieco mniejsze pomieszczenie z drewnianą ławką i paleniskiem z kamieniami, które podgrzewane i polewane wodą wytwarzają obłoki gorącej pary, tworząc idealną saunę. Trzecie pomieszczenie to oczywiście toaleta. Należałoby jeszcze wspomnieć o niewielkim ogrodzie, który znajduje się na tyłach domu, a którego perełką jest kamienne oczko wodne, na powierzchni którego tańczą lilie wodne, a pod taflą pływają złote karpie koi. Całość kompleksu robi miłe i przytulne wrażenie, idealne dla rodzeństwa Senju.
Rodzeństwo Senju postanowiło trzymać się obrzeży dzielnicy mieszkalnej, gdzie domy sąsiadowały z większymi kompleksami zieleni i można było liczyć na spokój i trochę więcej natury, którą tak bardzo lubili. Obejrzeli parę domków i mieszkań, ale póki co nic odpowiedniego standardem i ceną nie zwróciło ich uwagi, ani nie zachwyciło. Nie poddawali się jednak, choć Reika coraz częściej zaczynała się potykać na nierównej drodze i mocniej wsparła się na ramieniu brata. Chyba będzie musiała poćwiczyć nad wytrzymałością swojego organizmu, bo obecne samopoczucie wcale się jej nie podobało. W takim stanie była bardzo narażona na ewentualny atak, a nie mając siły na skuteczną obronę szybko by padła. Obiecała więc sobie, że jak tylko wypocznie, to weźmie się za siebie, aby poprawić możliwości swojego organizmu. Nie chciała, żeby Shigeru się o nią martwił i miał za słabowitą kobietę.
Robiło się coraz bardziej ciemno, gdy Reika wskazała niewielki, oświetlony tradycyjnymi lampionami domek, którego tyły przylegały do niewielkiego zagajnika. Szum drzew, kołysanych wieczornym wietrzykiem, przyjemnie koił zmęczony umysł kunoichi. Na progu budynku stała starsza pani, zamiatając schodki prowadzące do frontowych drzwi. Tabliczka obok wejście wyraźnie głosiła, że budynek jest do wynajęcia. Kunoichi spojrzała na Shigeru pytająco, a gdy ten wyraził zgodę, podeszli oboje do właścicielki, aby się przedstawić i zapytać o jej ofertę. Staruszka okazała się być naprawdę uprzejmą osobą i z przyjemnością pokazała im domek oraz jego tyły z łaźnią włącznie, pomimo tak później pory. Wszystkie pomieszczenia były dobrze wyposażone i gustownie umeblowane, zaś ogród z kamiennym oczkiem i rybkami cieszył oko. Reice od razu przypomniał się rodzinny dom i była pewna, że i Shigeru podoba się ta lokalizacja. Cena okazała się również przystępna, bowiem starszej pani bardziej zależało na tym, żeby posiadłość była utrzymana w czystości i porządku, niż na zysku z niej. Powiedziała im, że ten dom należał do jej syna, który zginął podczas misji, będąc shinobi, dlatego ma do niego sentyment i nie sprzedała domu. Wyjaśniła, że szuka bezkonfliktowych lokatorów, którzy umieliby zadbać o to miejsce i przyznała, że rodzeństwo Senju byłoby mile widziane pod jej dachem, bowiem liczyła na to, że Reika dobrze zadba o domostwo jako kobieta. Tak więc po krótkiej naradzie rodzeństwo przystało na ofertę i uścisnęło starszej pani dłoń, po czym podpisali umowę najmu i zapłacili jej za pierwszy miesiąc wynajmowania. Właścicielka dała im klucze, życząc dobrej nocy i opuściła posiadłość, przy okazji zabierając tabliczkę, z napisem ''do wynajęcia''. Wreszcie mieli lokum i to całkiem przytulne i ładne, do tego ta zieleń na tyłach budynku. Żyć nie umierać. Reika westchnęła z ulgą i uśmiechnęła się do brata.
- Chyba lepiej nie mogliśmy trafić. - Stwierdziła, przecierając zmęczone oczy. - Może masz jednak ochotę na tego placka? Ja chętnie bym swojego dokończyła, ale Ty też powinieneś zjeść coś ciepłego. Chodź, zjemy tą kolację i przetestujemy łaźnię. Widziałeś tą wielką wannę? Ze cztery osoby się tam spokojnie zmieszczą.
Rozpakowywaniem i zajęciem pokoi na górze zajmą się później, a póki co Reika rozpali ogień pod piecem, aby nieco podgrzać okonomiyaki, które zabrali ze sobą i przy okazji zagotuje wodę na herbatę. Gdy wszystko będzie gotowe, będą mogli siąść w jadalni do kolacji i w spokoju zjeść ciepły posiłek w nowym domu.
Po opuszczeniu herbaciarni przez pewien czas milczałem. Miałem wątpliwości, czy na pewno dobrze się zachowałem. Reika wtedy wydawała się zdenerwowana moją postawą, wciąż powtarzała, że nic się złego nie stało. Ja miałem z początku całkowicie odmienne zdanie. Nie znaliśmy wszystkich możliwych technik i choć mogło to na pierwszy rzut oka wydawać się głupim żarcikiem, w rzeczywistości mogło być czymś zupełnie innym.
Nie wspominałem jednak o tym, a jedynie myślałem. Większą uwagę na to co się działo, zacząłem dopiero zwracać w momencie, gdy dotarliśmy do terenów mieszkalnych i zaczęliśmy rozglądać się za lokum. Reika oczywiście cały czas trzymałem pod ręką, nie chciałem by mi nagle zemdlała, lub upadła. Jeszcze tego brakowało. A tak jak się można było spodziewać, znalezienie odpowiedniego miejsca wcale nie było takie proste jak się sadziło. Na szczęście jednak, natsume miał rację z tym, że jest duży wybór i faktycznie, mieliśmy w czym przybierać, aż ostatecznie wpadliśmy na trop czegoś, co mogliśmy nazwac domem.
Staruszka która sprzątała przed domem, po krótce opowiedziała nam o nim, jego historii, a także wyposażeniu. Bliskie położenie zagajniczka, który był ulokowany tuż na plecach domu, dodatkowo sprzyjał wybraniu tej lokalizacji. Miejsce oddalone też było nieco na uboczu, co pozwalało sądzić, ze uchronimy się od miejskiego gwaru.
- Podoba mi się, Reika - mruknąłem w strone siostry, pozwalając sobie przy tym na leciutki uśmiech. Zaglądałem z ciekawości za każdy kąt, szczególnie odnotowując sobie w głowie to, że była sauna, a także spora łaźnia. Bala która się tam znajdowała, również wyglądała zachęcająco. Perspektywa wejścia i rozłożenia się w niej, w gorącej, parującej wodzie sprawiło, że aż poczułem przyjemne dreszcze w okolicach karku.
- Chyba się na jednego placka skuszę. I tak będzie trzeba zrobić jeszcze jakieś zakupy, ale to najwyżej jutro z rana. Dzisiaj już nie chce się stad ruszać – dopowiedziałem, zrzucając w progu domu buty ze stóp i zawieszając płaszcz na wieszaku. Reika, która poszła po chwili rozpalić w piecu, a ja sam z braku lepszych zajęć, wyjąłem z szafki talerze, naczynia i zacząłem je przecierać. Na szczęście kobiecina, która tego pilnowała, dbała o to, żeby brud i kurz nie został stałym gościem tego domu.
- Wygląda nieźle – odezwałem się po jakimś czasie, gdy pozostałe okonomiyaki przyjemnie skwierczały, będąc przez siostrę podgrzewane. Sam usiadłem, nalawszy nam wcześniej wody i czekałem, aż będziemy mogli spokojnie zjeść. Dręczony wątpliwością, postanowiłem też w końcu zapytać i wyjaśnić to co się wydarzyło wcześniej w herbaciarni. - Gniewasz się na mnie za to co stało się w herbaciarni? - spytałem, przenosząc zmęczone spojrzenie spod blatu na Reike, ktora zgrabnie uwijała się wokół pieca
Kunoichi cieszyła się, że bratu również podoba się nowe lokum. Była przekonana, że będą się tu dobrze czuć i jakoś sobie poradzą bez rodziców. Jakby nie patrzeć, byli już pełnoletni i powinni się usamodzielnić, a przybycie do Ryuzaku no Taki było idealnym pretekstem, żeby zacząć. W każdym razie zgodnie postanowili przyjąć ofertę starszej pani i oczywiście obiecali dbać o posiadłość, zaś właścicielka zapewniła, że uszanuje ich prywatność i nie będzie robiła niezapowiedzianych wizyt. Umówili się tylko, że za każdy miesiąc będą płacić z góry pierwszego dnia, w którym starsza pani przyjdzie, aby sprawdzić czy wszystko w porządku i czy czegoś im nie brakuje. Teraz zaś zostali sami i mogli wreszcie odetchnąć. To był męczący dzień, zwłaszcza dla Reiki. Jeszcze nigdy nie musiała podróżować tak daleko, a do tego słabo spała ostatniej nocy. Była dosłownie wykończona, jednak starała się dzielnie trzymać i doglądała podsmażanych okonomiyaki, które po chwili wylądowały na dwóch talerzach. Skinęła głową na słowa Shigeru na temat zakupów.
- Mogę jutro zrobić zakupy. - Zdeklarowała się z uśmiechem. - Przy okazji przetestuję możliwości tego pieca i zrobię coś dobrego do jedzenia.
Reika wzięła talerze z parującymi plackami i ruszyła do stołu, przy którym już siedział Shigeru. Postawiła przed nim jeden talerz, drugi zaś postawiła obok, dla siebie. Okonomiyaki mimo powtórnego odgrzania nadal wyglądały apetycznie. Już po chwili wylądował też na blacie czajniczek z herbatą, jeśli któreś z nich miałoby ochotę się napić. W końcu kunoichi z westchnieniem ulgi usiadła w seiza na wolnej poduszce, przy stole i spojrzała na brata, którego wyraźnie coś trapiło. Zmarszczyła brwi i już miała o to zapytać, gdy chłopak sam się odezwał i powiedział co mu leży na sercu. Kunoichi przez chwilę patrzyła na niego, po czym wstała i usiadła tuż obok brata, by ostatecznie objąć go za szyję i przytulić.
- Oczywiście, że nie. - Zapewniła, nadal go obejmując. - To była naturalna reakcja z Twojej strony, jednak nie chciałam, żeby wywiązała się z tego awantura skoro nikomu nic się nie stało. Nie warto było robić zamieszania. Jestem zła na siebie, że zmęczenie przytępiło moją czujność i byłoby ze mną źle, gdyby to wcale nie był żart.
Puściła Shigeru i odsunęła się od niego na długość ramienia. Twarz Reiki rozjaśnił lekki uśmiech, chcąc dodać bratu otuchy.
- Rozumiem, że mogłeś się tym zdenerwować. - Przyznała. - Jakby nie patrzeć, nie wiedziałeś co się dzieje i czy to atak na mnie. Mogę Ci tylko podziękować za Twoją czujność i chęć chronienia mnie. Naprawdę to doceniam.
Uścisnęła mu kojąco dłoń i wstała, żeby wrócić na swoje miejsce przy stole. Oni tu gadu gadu, a jedzenie stygnie. Życzyła bratu smacznego i zabrała się za swoją porcję. Coś jednak nie dawało jej spokoju i po chwili postanowiła podzielić się tym z bratem.
- Ten mały Yuusuke powiedział, że to był lód. - Powiedziała, ostrożnie dobierając słowa, żeby brat zrozumiał o co jej chodzi. - Wiemy, że to był Kamiru i że chyba jest z tego samego klanu co Natsume, a przynajmniej tak to zabrzmiało jak nam o nim powiedział. Myślisz, że byliśmy świadkami ich umiejętności klanowej?
Co jak co, ale Rida podejrzewała, że Kamiru lekko się zdradził i że Natsume chyba da mu za to popalić, w każdym razie Reika nie słyszała o technikach, które tworzyły lód, więc to musiało być coś wyjątkowego, przeznaczonego dla klanu, tak jak Mokuton dla Senju.
Propozycja Reiki, że zrobi z rana zakupy wywołała na mojej buźce kpiący uśmieszek, bo propozycja oczywiście była bardzo miła, ale zgodzić się na to nie mogłem. Dzisiejszy dzień zapewnił jej wystarczająco dużo wrażeń i jedynie co teraz powinna zrobić to zjeść, wykąpać się, a następnie udać do łóżka z którego wstanie dopiero jutrzejszego popołudnia.
- Zakupami zajmę się ja. Przygotowałaś kolację, ja zrobię coś lekkiego na śniadanie - rzuciłem lekką propozycję, z rozmysłem nie naciskając bo zdawałem sobie sprawę, że tak czasami można było osiągnąć całkiem odwrotny efekt. Gdyby Reika wyczuła jak się przejmuję jej stanem, na pewno by oponowała mówiąc, że nic jej nie jest i naciskała by na to, żeby to ona sama wszystkim się zajęła.
Gdy wylądowało przede mną apetycznie wyglądające okonomiyaki, miałem już przejśc do jedzenia, ale ostatecznie postanowiłem wyjaśnić jeszcze jedną kwestię. Reika chyba domyślała się o czym będę chciał porozmawiać, niemniej jednak... jej zachowanie mnie zaskoczyło. Okazało się, że wcale nie była za to na mnie zła, raczej wdzięczna za okazane wsparcie i ostrożność. Spadł mi w pewien sposób kamień z serca, bo nie chciałem zaczynać nowego etapu w naszym życiu już od kłótni na starcie.
- No dobra, uciekaj jeść bo wystygnie - poklepałem Reikę po plecach, niemniej jednak oddając uścisk. Reika posłuchała i wróciła na swoje miejsce. Przez chwilę jeszcze przyglądałem się jej, uważając że rodzice na prawdę odwalili kawał dobrej roboty w kwestii wychowania. Oczywiście nie wszystko zależało od nich, niemniej jednak... to oni nas kształtowali. Cieszyłem się bardzo, że miałem to szczęscie zostać czyimś bratem. Wzajemne okazywanie wsparcia było czymś, co na prawdę potrafiło uskrzydlić.
- Tak.. Też uważam, że własnie wtedy byliśmy świadkami zdolności Rodu Yuki. Wbrew pozorom, to co się wydarzyło okazało się dla nas bardzo cenne. Zyskaliśmy na prawdę wiele odwiedzając tamto miejsce - zauważyłem, biorąc pierwszy kęs placka do buzi. Byłem pewien, że tym się nie najem i po skończeniu tego mój apetyt tylko wzrośnie, ale postanowiłem to zostawić na później i się tym teraz nie zajmować. Rozprawialiśmy teraz faktycznie o ważniejszych rzeczach.
- Ten mały szkrab... Zauważyłaś w jaki sposób wlazł nam pod stolik? Ja niczego nie dostrzegłem. Teraz mnie zastanawia, czy to moje gapiostwo, czy jego specjalne zdolności - dodałem po chwili, sięgając po imbryk i nalewajac do kubeczka troszkę płynu sobie i siostrze.
Reika i tak wyczuła co się kryje za ''lekką'' propozycją Shigeru, jednak nie protestowała. Potrzebowała porządnego odpoczynku i oboje dobrze o tym wiedzieli, dlatego też kunoichi skinęła głową na zgodę i ucieszyła się, że nie będzie musiała zrywać się z samego rana po zakupy. Z resztą jeśli chodzi o śniadanie, to wystarczyło, że Shigeru sam sobie coś przygotuje, bo ona pewnie prześpi poranny posiłek. Zabrała się więc za swoją porcję okonomiyaki, które wcale nie straciło na dobrym smaku. Cały placek był wielkości małej pizzy, lecz wcześniej został podzielony na pół i drugą część miał na talerzu Shigeru, więc Reika była pewna, że ledwo zje swoją porcję, ale bratu mogło to nie wystarczyć. Na szczęście miała jeszcze jednego asa w rękawie, ale to później. Cieszyła się, że sprawę herbaciarni sobie wyjaśnili i nie było żadnych nieporozumień z ich strony, dlatego też w spokoju mogli zjeść kolację i przedyskutować to, co zaobserwowali. Okazało się, że Shigeru był tego samego zdania co i ona. Rzeczywiście mogli mieć do czynienia z wrodzonymi zdolnościami klanu Yuki. Jednak były to tylko ich przypuszczenia na podstawie wnikliwych obserwacji i nie mieli jeszcze całkowitej pewności co do tego.
- Ciesze się, że nie dowiedzieliśmy się tego podczas walki. - Odpowiedziała Reika, popijając ciepłą herbatę i popatrzyła wymownie na Shigeru. - Nie wiadomo na ile ten ich lód jest wytrzymały i czy tak po prostu da się go skruszyć uderzeniem innej techniki. Bez katonu mogłoby być ciężko.
Kiedy brat wspomniał o małym Yuusuke, dziewczyna zmarszczyła brwi, jakby intensywnie nad czymś rozmyślając. Miał rację, to także było dość podejrzane i już w herbaciarni się nad tym zastanawiała.
- Ja także niczego nie zauważyłam. - Przyznała po namyśle Reika. - Jednak gdyby tak po prostu wczołgał się nam pod stół, to siłą rzeczy szturchnąłby kogoś z nas. Stolik nie był duży, a nasze nogi pod nim nie miały za wiele miejsca. Może to głupio zabrzmi, ale czy to możliwe, że taki mały chłopiec umiałby się przenosić ot tak z miejsca na miejsce? No wiesz, teleportować się?
Reika czytała kiedyś o takiej technice, która potrafiła przenieść osobę z jednego miejsca na drugie, jednak było to dość zaawansowane Ninjutsu i kunoichi wątpiła, żeby takie dziecko było już na tak wysokim poziomie. Czyżby pozory myliły? Reika zastanawiała się nad tym chwilę, zajadając swoją porcję, która w końcu zniknęła z talerza. Odetchnęła ciężko, czując pełny żołądek i wypiła resztę swojej herbaty.
- Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. - Odezwała się w końcu. - Dlaczego stałam się obiektem takiego żartu? Kamiru zapewnił, że to był tylko żart, ale dlaczego akurat mnie zaczepił, a nie Ciebie, czy Natsume? Nawet mnie nie zna...
Ostatecznie wzruszyła jednak ramionami i na chwilę wstała od stołu, by podejść do swojego podróżnego plecaka i wyjąć z niego starannie zapakowane zawiniątko. Wróciła z nim do stołu i położyła na blacie, odwijając ostrożnie. Okazało się, że to cztery kawałki ciasta z jagodami, które matka wczoraj piekła.
- Jeśli masz ochotę to częstuj się. - Zachęciła z uśmiechem. - Ja już jestem pełna, ale Tobie może taki okonomiyaki nie starczyć. Co będziesz przerabiać na mięśnie, jak się nie najesz?
Pozwoliła sobie na lekki żarcik, po czym dolała sobie jeszcze herbaty, w spokoju popijając i przyglądając się Shigeru. Lubiła patrzeć jak je, bo wtedy robi taką skupioną minę.
Usatysfakcjonowany aprobatą siostry dla mojego pomysłu, lekko się uśmiechnąłem otwierająć po chwili buzię dla wykonania kolejnego kęsa. Placek w zastraszającym tempie znikał z mojego talerza, sycąc mój żołądek, który domagał się kolejnego kęsa i kolejnego. Zatrważający to mógł być przeciwnik, niejednokrotnie przekonywałem się o tym w nocy, gdy ściskając koc walczyłem sam ze sobą, czy wstać i zrobić sobie coś do jedzenia, czy też wytrwać i spróbować zasnąć. Jak do tej pory... żołądek z kiszkami był na prowadzeniu. Ich marsz był zapowiedzią klęski mojej wolnej woli, która w końcu ulegała, zmuszając mnie do wcinania kolejnych i jeszcze następnych porcji jedzenia. Nic więc dziwnego, że często obrywało mi się szmatką od mamy, gdy rano spiżarka okazywała się ogołocona z artykułów, które miały być na śniadanie. Poranne wycieczki w sprawie zakupów z tego względu, nie były dla mnie czymś niezwykłym. Na myśl o tym wszystkim, przewróciłem oczyma, bo faktycznie, czas był idealny do wspominania tego. Zamiast rozprawiać i skupić się na przeciwniku, po myśli krążyły mi placki, jajka i kiełbaska.
- Hmm... tak, niewątpliwie - mruknąłem pełnymi ustami, przeżuwając w dalszym ciagu okonomiyaki na wzmiankę, jak to dobrze, że nie wybuchła walka. W moim mniemaniu, dość szybko by się skończyła, gdyby poczuli na sobie gniew drewnianego lokalu. Zabawnie wyglądałaby ich walka z drewnianymi krzesłami, które próbowałyby im odgryźć tyłki - Nie wydaje mi się, żeby miał takie zdolności. Nigdy o czymś takim nie słyszałem przynajmniej... Może potrafi jakoś się... no nie wiem, ulatniać? Zmieniać w gaz? - ale po chwili sam się zaśmiałem na ten pomysł, choć gdyby pomyśleć, może przy pomocy elementu wiatru, możliwe by było wykonanie czegoś takiego. Z kolei na pytanie o to, czemu celem ataku padła ona sama - zamilkłem, w spokoju kończąc swoją porcję. Wydawało mi się w tej chwili, skoro to były tylko wygłupy, że ten cały Kamiru, zwyczajnie próbował moją siostrę poderwać. Obawiałem się jednak o tym wspomnieć, bo może taka forma zalotu, jeszcze by się jej spodobała... albo zaintrygowała na tyle, że sama próbowałaby go odnaleźć? Wolałem więc w ten sposób nie odpowiedzieć.
- Kto ich zrozumie... Co kraj to obyczaj - odpowiedziałem bez przekonania, odsuwając od siebie pusty talerz. Okazało się, że Reika była jednak na to przygotowana i po chwili przyniosła na kolejnym coś, co roztaczało przyjemny aromat.
- No nie wierzę, że nasza matulka ani słowa mi o tym nie wspomniała. Przecież dobrze wie, jak ja lubię jagody - zagaiłem wesoło, uznając że jednak ten dzień znacznie przyjemniej się skończył niż sądziłem. Ciasto jeszcze świeże, smakowało tak jak zawsze - wybornie. Z uśmiechem i okruszkami na brodzie spałaszowałem jeden kawałek, potem drugi, zastanawiając się nad trzecim. Tylko jednak chwilkę, bo ten po chwili również skończył w moim brzuchu.
- Uff, wystarczy. Jak nie masz ochoty, to schowaj je przede mną i zostaw sobie na śniadanie. Co za dużo to nie zdrowo. Słowa matki - dodałem i się na koniec zaśmiałem, bo faktycznie, raczyła mi niejednokrotnie o tym wspominać, gdy brałem dokładkę, a potem narzekałem z przejedzenia. Ot, rodzinna tradycja.
Reika chwilę zastanowiła się nad słowami Shigeru, który raczej był sceptycznie nastawiony do teleportacji i podsunął przemianę w gaz. Kunoichi zmarszczyła nos i pokręciła głową, pokazując tym samym, że raczej się z tym nie zgadza. Taki mały chłopiec nie mógłby wtedy tak dobrze kontrolować własnego ciała będąc pod postacią gazu.
- Gdyby zamienił się w gaz, to zobaczylibyśmy chociaż rozpraszającą się mgłę. - Stwierdziła po chwili kunoichi. - Jest jeszcze opcja wody, ale to też jakoś mało prawdopodobne. Wędrująca kałuża? W każdym razie przeniósł się nam pod stolik i żadne z nas tego nie zarejestrowało wzrokiem. Doskonały szpieg. Będzie trzeba na niego uważać.
Wzruszyła ramionami, gdy Shigeru napomknął, że każdy kraj ma inny obyczaj i może Kamiru zrobił to tylko z wiadomych sobie powodów. Tak czy inaczej wszystko miało być żartem, więc lepiej tego już nie rozpamiętywać. Najważniejsze, że już pierwszego dnia w Ryuzaku na Taki dowiedzieli się takich ciekawych rzeczy, które mogły im się w przyszłości przydać. Nic tylko świętować. No ale świętowanie można odłożyć na jutro, kiedy już wypoczną po podróży i zaklimatyzują się w nowym domku, plus kupią potrzebne artykuły i trunek. Trunek...w sumie to Reika jeszcze nigdy naprawdę się nie upiła, bo jakoś wcześniej stroniła od alkoholu. Ot, tylko okazjonalnie jakieś słodkie wino, gdy obchodzili czyjeś urodziny, a tak to raczej nie.
Dziewczyna zaśmiała się, gdy zobaczyła reakcję brata na ciastko, które przyniosła do stołu. Cztery duże kawałki świeżego ciasta z jagodami przyjemnie drażniły nozdrza, lecz tak jak Reika wspomniała, była na tyle najedzona, że raczej już ciasta nie zmieści, za to Shigeru aż się oczka zaświeciły, gdy je zobaczył i to spowodowało śmiech dziewczyny. Jego mina po prostu była bezcenna i warta tej chwili.
- Tak, dobrze wie, dlatego właśnie Ci nie powiedziała. - Zaśmiała się Reika. - Bała się, że ciasto nie dotrwa do podróży i że zjesz całe, zanim zdołamy wyjść z domu. Miałam je podać na podwieczorek, gdy już będziemy w nowym domu. Mama chciała, żebyśmy pamiętali o niej, gdy będziemy je jeść. Taka mała cząstka jej matczynego serca.
Kunoichi z uśmiechem patrzyła, jak Shigeru pałaszuje najpierw jeden kawałek, potem drugi, wreszcie i trzeci. I jak tu go nie kochać? Niby dorosły, ale zachowaniem przypominał teraz małe dziecko, które dostało w prezencie dużego lizaka o ulubionym smaku i cieszyło się z tego w ten swój niewinny sposób. Najwyraźniej Shigeru wreszcie się najadł, bo wspaniałomyślnie zostawił jej ostatni kawałek i kazał schować przed sobą, aby kunoichi miała je na śniadanie. Skinęła więc głową i ponownie zawinęła ostatni kawałek, żeby nie wysechł, po czym schowała do plecaka.
- No dobrze. - Odezwała się wreszcie i spojrzała na Shigeru. - Ja pozmywam naczynia po kolacji, a Ty może mógłbyś rozpalić w piecu pod wanną i zaczął nalewać wodę? Możemy się wykąpać jednocześnie w takiej dużej wannie, dzięki temu nikt nie będzie czekał na swoją kolej i zużyjemy mniej wody i drewna na opał, niż jakbyśmy kąpali się osobno. Zawsze to oszczędniej. No...chyba, że się wstydzisz, to zasłonię oczy jak będziesz wchodził do wody i wychodził. Tylko weź co potrzebujesz z plecaka.
Uśmiechnęła się do niego przelotnie, po czym zebrała naczynia i włożyła je do zlewu. W czajniku zostało jeszcze trochę ciepłej wody, więc wykorzystała ją do mycia talerzy i czarek po herbacie. Gdy Shigeru zajmie się swoją robotą, a Reika skończy, zamknie frontowe drzwi na zasuwkę, żeby nikt im przypadkiem do domu nie wszedł, po czym zabierze ich bagaże na górę. Obie sypialnie były tak samo urządzone, więc było bez różnicy, kto którą zajmie. Reika więc zostawiła w jednej plecak Shigeru, po czym skierowała się do drugiego pokoju, który wybrała za swój. Okna w obu sypialniach wychodziły zarówno na front domu, jak i na tyły, więc można było z góry kontrolować całą posiadłość. Kunoichi spojrzała tęsknie w kierunku miękkiego materaca i świeżej pościeli, jednak to musiało jeszcze trochę poczekać, najpierw kąpiel. Reika wyciągnęła ze swojego plecaka biały, sięgający połowy ud, cienki szlafrok, po czym pozbyła się swojego odzienia i założyła zwiewny materiał na nagą skórę. Przy zwiedzaniu łaźni dostrzegła na półce ręczniki i mydło, więc nic więcej nie musiała ze sobą brać. Tak więc odziana tylko w biały szlafrok zeszła na dół i ruszyła do łaźni, po czym zapukała do drzwi, pytając czy może wejść.
Perspektywa tego, że ten chłopiec zmienił się w kałuże i przepłynął pod naszymi nogami wydała mi się równie prawdopodobna jak mój pomysł z gazem, a wiec nie za bardzo dałem wiary tym słowom. W końcu powinniśmy poczuć jak nam się moczą stopy, przecież mieliśmy je prawie złączone pod stołem. Już bardziej prawdopodobny wydał mi się ten bezwonny i bezbarwny gaz, albo zwykła ciapowatość. Może dostał się w momencie, kiedy te płatki śniegu pojawiły się nad Reiką? Przecież w tamtej chwili, wszyscy, w szczególnosci ja - byliśmy poruszeni.
- Może.. Nie wiem, ale skoro dzisiaj tyle udało nam się dowiedzieć, to niebawem i to pewnie rozwiążemy - odpowiedziałem z chytrym uśmieszkiem, który znikł mi w momencie gdy dowiedziałem się, że mama postanowiła ukryć przede mną fakt zapakowania tego ciasta. - No wiecie co, własnego pierworodnego - pokręciłem głową z wyraźną dezaprobatą, choć świetnie rozumiałem ten argument. Bardzo prawdopodobne było to, że ciasto zniknęłoby jeszcze przed tym jak zatrzymaliśmy się, żeby zjeść kanapki.
- Niemniej jednak jej zamysł się spełnił. Poczułem się, jakbym jadł to w domu - zamilkłem na chwilkę, po czym odwróciłem wzrok - Będzie mi tych chwil brakowało.
Na moment zrobiło mi się smutno, ale Reika rzuciła pomysł bym rozpalił w piecu w łaźni, a sama sięgnęła po naczynia. Pomysł był jak najbardziej trafiony. Sam nie miałem teraz chęci brać zimnej kąpieli, Reika prawdopodobnie też, więc z westchnięciem poklepałem się po brzuszku i odsunąłem krzesło od stołu. Wtedy to też usłyszałem resztę wypowiedzi w której Reika napomknęła o wspólnej kąpieli. Zdziwiony spojrzałem na nią sądząc, że żartuje, ale jej mimika wskazywała na to, że nie żartuje.
- No siostra, a dopiero co opuściliśmy rodziców - zaśmiałem się, zastanawiając przy tym kiedy razem się kąpaliśmy. Chyba w wieku 5-6 lat, gdy tata zabrał nas nad jezioro, większy kawałek od osady. Niemniej jednak kiwnąłem głową na wznak, że tak zrobię, bo też chciałem zażyć ciepłej kąpieli.
Gdy siostra się odwróciła, ruszyłem w stronę łazienki, czy też raczej łaźni przymykając za sobą drzwi. Od razu skierowałem się do pieca, który miał ogrzać wodę we wnęce w podłodze, która służyła nam w tym przypadku za wanne. Jej rozmiary były doprawdy spore, tak też bez wątpienia mogło tam wejść więcej niż dwie, trzy osoby. Po rozpaleniu pieca podszedłem do pompy i nacisnąłem, spodziewając się, że wleje się trochę wody, ale tak jak przypuszczałem, brak ciśnienia zrobiło swoje.
- Świetnie... westchnąłem, wskakując do środka i zatykając korkiem odpływ. Wyszedłem z wnęki, podciągnąłem rekawy i złapałem za uchwyt pompy po czym zacząłem... pompować. Woda dopiero po kilkunastu uderzeniach popłynęła, a i tak musiałem się jeszcze nieźle namachać, żeby zapełnić ją do połowy. Po kolejnych dziesięciu minutach, spocony i zziajany, czując jak mi drgają mięśnie rąk, usiadłem patrząc jak woda ładnie połyskuje w kamienne wnęce. Postanowiłem skoczyć po swoje rzeczy do pokoju, pozwalając wnęce się nagrzać. Miałem ze sobą coś, co nadawało się świetnie na dzisiejszy wieczór. Plecak, który przyniesiony przez Reike już leżał na moim łóżku, został w try migi rozpakowany. Wyciągnąłem stamtąd swoje spodenki, rozpinaną koszulkę, a także... sake. Zawinięte, żeby się nie potłukło, spakowałem w celu uczczenia nowego lokum. Nie byłem pewny czy Reika miała okazję to pic. Zawsze przy okazji świąt zazwyczaj sięgała po wino, także może się pokusi.
Pozbierałem swoje rzeczy, ruszyłem znowu w stronę łaźni. Na miejscu dorzuciłem jeszcze ze dwa polanka do zarzących się już drzewek po czym zrzuciłem z siebie ubrania i przygotowałem ręcznik obok swojego miejsca. Nagi nachyliłem się do wnęki i ostrożnie dotknąłem wody, ale okazało się, że wcale nie jest jeszcze gorąca, tylko letnie. Zobaczyłem co tutaj jeszcze była i dopadłszy jakiś olejków, wlałem je do wody. Po chwili nie czekając, sam wskoczyłem do wody, pieniąc to co zostało wlane. Cały mokry, zanurzony do połowy, pozwoliłem sobie sięgnąć po przygotowany ręcznik i położyć go za plecami, przykrywając w ten sposób butelkę sake znajdującej się koło kupki złożonych ubrań. Przymknąłem oczy, rozkoszując się ciepłem, które zaczeło rozchodzić się po każdym zakamarku ciała, gdy usłyszałem ciche pukanie.
- Śmiało, wszystko przygotowałem - odkrzyknąłem, w dalszym ciągu nie otwierając oczu. Woda zdązyła się już nieco zapienić, że nie było sensu przykrywać się ręcznikiem.
Perspektywa wspólnej kąpieli nie robiła na Reice wrażenia, bo przecież i tak po zanurzeniu w wodzie nic nie będzie widać, a jak będą wchodzić i wychodzić, to mogą zakryć oczy, aby uszanować swoją skromność. Przynajmniej nie zużyją dwa razy więcej wody i opału, a wykąpią się jednocześnie i szybciej pójdą spać, a tak jedno musiałoby czekać, aż drugie zwolni łaźnię. Tak więc kiedy Reika usłyszała odpowiedz Shigeru, że może wejść do pomieszczenia, ostrożnie odsunęła drzwi i zasunęła je za sobą, gdy przekroczyła próg. W pomieszczeniu powoli zaczynało się robić przyjemnie ciepło od podgrzewanej wody, która teraz wypełniała wannę, pieniąc się lekko. Sądząc po zapachu, brat dodał do niej trochę wonnych olejków. Widząc, że Shigeru zażywa już dobrodziejstw ciepłej wody, uśmiechnęła się i wzięła z półki dwa ręczniki i dodatkowe mydło razem z buteleczką jakiegoś wonnego specyfiku, po czym złożyła to na skraju wanny, po przeciwnej stronie chłopaka, na którego po chwili spojrzała aby sprawdzić, czy ma nadal zamknięte oczy, jeśli nie to poprosi go o zamknięcie.
- Nie podglądaj, proszę. - Poprosiła z ostrzegawczą nutą w głosie.
Rozwiązała szlafrok i pozwoliła mu opaść, po czym szybko wsunęła się do ciepłej wody, zanurzając aż po same barki. Westchnęła z ulgą, czując jak kąpiel zmywa z niej trudy podróży.
- Już. - Zakomunikowała bratu, że może otworzyć oczy.
Sama osunęła się w wodzie jeszcze niżej, żeby zmoczyć całe włosy, po czym ponownie się wyprostowała, pilnując poziomu wody, który opływał jej barki i ramiona, nie odsłaniając niczego więcej. Brat bratem, ale był przede wszystkim facetem, co mimo wszystko tworzyło między nimi barierę normalnego i całkiem zrozumiałego wstydu. Kunoichi chwyciła za buteleczkę, którą wzięła ze sobą po czym wylała trochę jej zawartości na swoje błękitne włosy. Rozszedł się po łaźni przyjemny zapach lawendy. Reika zabrała się za mycie włosów, od czasu do czasu podpatrując na brata. Jednak pomysł z kąpielą był trafiony. Pełna kultura i przyzwoitość.
- Masz jakieś plany na jutro? - Zapytała brata, rozcierając specyfik na całej długości włosów i zaśmiała się. - Oczywiście poza porannymi zakupami.
Reika wyszła z założenia, że przecież nie muszą cały czas trzymać się razem i tak jak w domu, mogli chodzić własnymi ścieżkami i nawiązywać nowe znajomości. Natsume pokazał im miasto, więc oboje już nieco orientowali się gdzie są główne jego punkty, więc nie zabłądzą, a nawet jeśli, to przecież koniec języka za przewodnika, zawsze mogą kogoś zapytać o drogę. Jakoś sobie poradzą w nowym miejscu. Ona sama miała zamiar jutro dobrze wypocząć i może poświęcić trochę czasu na jakiś trening. Może przejdzie się do jakiegoś lokalu, żeby nawiązać nowe znajomości i poobserwować ludzi?
Gdy Reika weszła do łazienki, to jedynie na chwilkę zerknąłem na nią, dostrzegając, że nie żartowała mówiąc o wspólnej kąpieli. Ubrana skromnie w przewiewny szlafrok, odkrywała swoje długie nogi, nie bardziej gdy chodziła po domu jeszcze w Shinrin. Na jej prośbę o nie podglądanie, posłusznie jednak zamknąłem oczy, nie co się przy tym poprawiając i czekałem aż będę mógł otworzyć ślepia. To nastąpiło po chwili, gdy usłyszałem cichy plusk i drżenie tafli wody, która poruszona wejściem Reiki, uderzała o mój nagi tors.
- Ostatni raz kąpaliśmy się wspólnie chyba nad jeziorem w Shinrin… ale było to dawno… - mruknąłem do Reiki spod półprzymkniętych powiek, zastanawiając się czy to nie było przypadkiem, w wieku dziewięciu lat, gdy całą rodziną wybraliśmy się na ta wycieczkę – Musze tez przyznać, że nie spodziewałem się, ze jeszcze do tego wrócimy – dodałem, ale już z uśmiechem malującym mi się na buźce, bo oczywiście pomimo spięcia, które odczuwałem, te powoli znikało, kojone przez gorącą wodę.
Patrząc na Reike widziałem, że bardzo uważa na to, aby nie wynurzyć się ponad tafle wody. Było to oczywiście dla mnie zrozumiałe i sam postarałem się powstrzymać od żarcików, aby dodatkowo nie zagęszczać atmosfery. Zamiast jednak sięgnięcia po mydło i rozpoczęcia kąpieli, co już Reika czyniła, nie co się odchyliłem i sięgnąłem dłonią pod złożony ręcznik, wyciągając stamtąd nic innego jak… sake!
- Prezent od Kyu – wyjaśniłem z uśmiechem – Mówił, że nowe miejsce wymaga oblania. Oczywiście mówił to w międzyczasie sugerując też, że nas odwiedzi, ale sądzę że bardziej zależało mu na poznaniu nowych dziewczyn – dodałem, wspominając swojego przyjaciela, z którym spędzałem w osadzie wolne chwile. Tych nie było zbyt dużo. Liczne treningi, a także nauka skutecznie odbierały czas, dlatego też wspominałem szczególnie ciepło ten czas. To dzięki niemu otworzyłem się bardziej na płeć piękną z która teraz, rozmowa mogła przebiegać normalnie, a nie tak jak na początku – język stawał kołkiem. Reika niejednokrotnie wspominała, że mogę się cieszyć zainteresowaniem wśród dziewczyn. Nie było to kłamstwo, ale co mi było z tego, gdy na początku, zawstydzony – praktycznie się nie odzywałem?
- Na zdrowie – rzuciłem wesoło do siostry, zrywając pieczęć, odkorkowując dzbanuszek, a następnie przechylając jego zawartość. Przyjemne ciepło, które w chwilę rozlało mi się po ciele, dodatkowo spotęgowało efekt kąpieli. Teraz wiedziałem, ze po wyjściu stad, będę rozluźniony jak chyba nigdy dotąd. A przynajmniej na pewno bardziej, niż w ostatnich dniach, gdy ta przeprowadzka i problemy z nią - siedziały mi gdzieś w głowie. Dzbanuszek zakorkowałem, a następnie nie co zbliżyłem się do Reiki, na wyciągnięcie ręki po czym wręczyłem jej zawartość, a sam po uchwyceniu przez nią uszka, nogami lekko odepchnąłem się w wodzie do tyłu, wracając na swoje miejsce, wzburzając tym nie co wodę.
- Myślę, że jutro porozglądam się trochę po okolicy. Może rozejrzę za jakaś misją? Nie czekaj w każdym razie może na mnie z jedzeniem, nie wiem jeszcze o której wrócę – odpowiedziałem na pytanko, sięgając po mydełko, które leżało obok ręcznika. Zanurzone, szybko zaczęło się mydlić, a wtedy zacząłem pokrywać mydlinami swoje ciało, zaczynając od pasa i wolno przechodząc do góry
- A co z Tobą? Również się porozglądasz po okolicy? - spytałem, zawieszając spojrzenie na dziewczynie, zastanawiając się czy przypadkiem nie odłoży dzbanuszka na bok.
Reika uśmiechnęła się na wspomnienie wypadu nad jezioro. Było to ładnych dziesięć lat temu, może nawet więcej, jak jeszcze byli niewinnymi dziećmi i rodzice pozwalali im na więcej, niż teraz. Prawdę mówiąc, gdy zaczynali dorastać, rodzice coraz baczniej przyglądali się ich relacjom, zupełnie tak, jakby się bali, że do głosu dojdzie fakt, że nie są ze sobą w żaden sposób spokrewnieni. Mimo wszystko ich obawy okazały się bezpodstawne, bo Reika i Shigeru zachowywali się jak prawdziwe, rodzone rodzeństwo i nie wykazywali żadnych odchyłów poza tym, że czasami nawzajem sobie dokuczali złośliwymi uwagami.
- Jak już powiedziałam, zawsze to oszczędniej, skoro mamy taką dużą wannę. - Uśmiechnęła się, nadal zajmując się myciem włosów. - Z resztą mimo że nie jesteśmy spokrewnieni, to nadal jesteśmy rodziną. To nic zdrożnego, zwłaszcza że i tak nic nie widać, prawda? Przynajmniej mamy jeszcze okazję porozmawiać, zanim pójdziemy spać. Przyjemne z pożytecznym.
Okazało się, że może być jeszcze przyjemniej, po Shigeru właśnie wyłowił spod swojego ręcznika dzbanek sake. Reika zrobiła zdumioną minę i szeroko otworzyła oczy. No proszę, a podobno to ona tutaj szaleje proponując wspólne kąpiele, tymczasem braciszek chce tu sobie jeszcze popić. Słysząc skąd ma trunek, pokręciła głową i zaśmiała się.
- Mało mu dziewczyn w Shinrin? - Zapytała chichocząc. - Chociaż w sumie większe miasto to większy wybór, jednak jak dla mnie to i tak nie ma to większego znaczenia. Raczej nie spodziewam się zawierać bliższych znajomości, no chyba że naprawdę coś mnie trafi.
Kiedy Shigeru zajmował się odpieczętowywaniem butelki sake, Reika zabrała się za spłukiwanie włosów, przy okazji bardziej pieniąc wodę wokół siebie. Dobrze było wykąpać się po tak męczącym dniu, a ciepła woda przyjemnie koiła ból nóg, jaki odczuwała kunoichi. Gdy już się uporała z włosami, wykręciła je i zawinęła w jeden z ręczników, który sobie przyniosła, tworząc na głowie turban. Odetchnęła z ulgą i przemyła twarz, używając do tego trochę mydła. W międzyczasie Shigeru łyknął sobie trunku i ponownie zakorkował dzbanek, by po chwili przysunąć się bliżej i podać jej naczynie. Reika spojrzała na niego uważnie, po czym wzięła sake, a brat wrócił na swoje miejsce, obserwując ją czy też odważy się pociągnąć łyk. Kunoichi tylko raz miała okazję spróbować sake, ale smak tego ryżowego trunku nie bardzo do niej przemawiał, mimo to odkorkowała naczynie i pociągnęła łyk, lekko się krzywiąc na piekące uczucie w gardle. Pociągnęła jeszcze jeden łyk i ponownie zakorkowała buteleczkę, by przysunąć się do Shigeru i oddać trunek. Wróciła na swoje miejsce i chwyciła za mydło, nadal czując ciepło w przełyku.
- Chyba jednak wolę słodkie wino. - Skwitowała Reika. - No ale złe nie jest.
Wzięła do ręki mydło i zabrała się za mycie rąk i ramion, przy okazji słuchając wypowiedzi brata na temat jutrzejszego dnia. Skinęła głową, gdy wspomniał, żeby nie czekała na niego z jedzeniem, bo nie wie kiedy wróci, jeśli ma się rozejrzeć za misją.
- W porządku. - Zgodziła się. - Co do mnie, to muszę pierw odzyskać siły, no i chciałabym jeszcze przetestować z dwie techniki, które chodzą mi po głowie, a które mogą mi się przydać, potem może też wyjdę do miasta. Może znowu przez przypadek dowiem się czegoś ciekawego.
Mrugnęła do niego okiem i skupiła się na zmywaniu z siebie trudów dzisiejszego dnia. Jej dłoń przelotnie musnęła pod wodą cztery szramy na lewym udzie, gdy myła nogi.
- Pomóc Ci z plecami? - Zapytała całkiem poważnie. - Bez szczotki z długą rączką, którą mieliśmy w domu raczej ciężko będzie sobie poradzić. Spróbuję jutro taką kupić, żeby była tutaj.
Póki nie mieli takiej szczotki, to musieli sobie jakoś sami radzić, a wykręcanie rąk, żeby sięgnąć do tyłu bywa strasznie upierdliwe.
Gdy Reika wspomniała, że to nic zdrożnego, zaśmiałem się bo miałem nie do końca takie samo zdanie. Zastanawiałem się co by rodzice powiedzieli, gdy nas w takim momencie przyłapali. Co prawda nie łączyły nas więzi krwi, ba, słyszałem historię, gdy niespokrewnione rodzeństwo zakładało wspólną rodzinę, niemniej jednak, nigdy nie brałem pod uwagę to, że i mnie coś takiego może spotkać. Kochałem Reikę, opiekowałem się i dbałem o nią gdy była taka potrzeba. Również działało to w drugą stronę. Do tej pory pamiętałem słowa mamy, która mi opowiadała, jak w ciężkiej gorączce Reika się mną zajmowała, gdy rodzice byli poza domem.
- Taaak, póki się nie zanurzysz, albo piana nie opadnie, to masz rację. Nic nie widać - zaśmiałem się, bo alkohol zdązył mi nieco uderzyć, a perspektywa nagłego ujrzenia wzajemnej golizny wydawała mi się na tą chwilę niezwykle zabawna. Po czymś takim, nie przewidywałem ponownie szybkiej, wspólnej kąpieli. Z drugiej strony, pomysł, że musiałbym dwa razy więcej machać dźwignią od pompy, aby napełnić wnękę, sprawiło, że aż westchnąłem bo domyślałem się, że ramiona tego moje nie zdzierżą. Dlatego też postanowiłem, że nawet jak ją ujrzę choć kawałek nagą - będę milczał jak w grobie.
- No cóż, niemniej miło wspominam z nim spędzony czas. Na pewno się nie nudziliśmy - dodałem po namyślę, przysłuchując się też temu, jak Reika wspominała, że może jej podejście zmieni się do płci przeciwnej w chwili, gdy spotka kogoś odpowiedniego. Pociągnąłem jeszcze jeden łyk, gdy tego słuchałem, bo perspektywa poznawania jakiegoś gogusia zalecającego się do Reiki mnie nie zachwycała. Z westchnięciem odstawiłem oddałem jej butelkę, mrucząc pod nosem jakieś półsłówka na ten temat - Ciągle jesteś młoda, nie ma pośpiechu - nie precyzując czy mi chodziło o alkohol, czy też chłopaków, choć do odgadnięcia nie było to trudne. - Możemy się umówić, że jak kogoś poznamy, to wzajemnie sobie ich przedstawimy, a potem szczerze porozmawiamy. Jak stracisz dla kogoś głowę to i tak niczego nie zauważysz, a brata może trochę posłuchasz - zagaiłem wesoło, aby po chwili usłyszeć propozycję siostry odnośnie umycia pleców. Prawdę mówiąc nie bardzo sądziłem, żebym miał z tym problem, byłem dobrze rozciągnięty, skoro jednak padła już taka propozycja, czemu by nie. Jak szaleć to szaleć.
- Ale na tym chyba poprzestaniemy. Potem Ci się jeszcze odwdzięcze - zachichotałem, podpływając do Reiki na nachylenie głowy i odwracając się do niej w końcu plecami.
Przewróciła oczami, gdy Shigeru stwierdził, że zawsze można coś podejrzeć i że na obecną chwilę rzeczywiście nic nie widać. Gdy zaczął się śmiać, chlapnęła go odrobiną wody, lecz sama też się uśmiechnęła i zaczęła burzyć rękoma taflę wokół siebie, żeby ją mocniej spienić, ot tak na wszelki wypadek. To że zaproponowała bratu wspólną kąpiel wcale nie znaczyło, że chce mu pokazać więcej niż to konieczne. Tak się składało, że nie chce.
- Raczej nie mam zamiaru nurkować i specjalnie Cię podglądać, Ty chyba zresztą też nie, prawda? - Uśmiechnęła się szeroko. - A nim piana opadnie, to zdążymy trzy razy wyjść z wanny.
Mydło ponownie poszło w ruch w parze z myjką, a woda robiła się powoli przyjemnie gorąca, zważywszy na to, że piec cały czas ogrzewał kamienną wnękę. Kunoichi jednak to nie przeszkadzało, bo lubiła gorące kąpiele i często z takiego dobrodziejstwa korzystała w domu.
- Kyu jest w porządku. - Stwierdziła Reika. - To dobry przyjaciel, chociaż czasami miewa iście szalone pomysły.
Jeśli chodzi o jej kontakty, to w Shinrin Reika jakoś specjalnie blisko z nikim nie była. Fakt, miała kilka koleżanek, jednak nie mogła ich nazwać prawdziwymi przyjaciółkami, z prostego powodu. Za bardzo plotkowały o wszystkim, poczynając od tego jak każda jest ubrana, a kończąc na tym, który chłopak w osadzie jest najprzystojniejszy, dlatego też bała im się zwierzać ze swoich sekretów, nie mając pewności czy nie pójdzie to dalej. Nie mniej lubiła je i spędzała z nimi czas, gdy tylko była taka możliwość i nawet uroniła kilka łez, gdy się z nimi żegnała przed podróżą.
Kiedy Shigeru podał jej ponownie buteleczkę sake, kunoichi przysunęła się nieco i wzięła naczynie, po czym pociągnęła kolejne dwa łyki i oddała bratu butelkę, by na końcu odsunąć się na swoje miejsce. Gdy rozmowa zeszła na przedstawianie drugiej połówki bratu i na odwrót, Reika spojrzała przeciągle na Shigeru, by ostatecznie odwrócić wzrok.
- Jeśli kiedykolwiek stracę dla kogoś głowę, to coś czuję, że nawet Ciebie nie będę chciała wtedy słuchać. - Powiedziała cicho. - Z resztą mam nadzieję, że to szybko nie nastąpi. Ciężko jest znaleźć odpowiednią osobę, która okaże się tą jedyną.
Sporo się nasłuchała od koleżanek, które kilka razy wspominały, jak jakiś chłopak rzucił dziewczynę i poleciał do innej. Chyba by nie zniosła takiego zranienia, dlatego też bała się póki co w cokolwiek angażować. Dlatego właśnie unikała niektórych chłopaków z Shinrin, wiedząc o nich więcej, niż mogło im się wydawać. No ale samej nie było jej źle i rodzina w zupełności jej wystarczała. A co do rodziny, to Shigeru przystał na jej propozycję i przysunął się, po czym odwrócił do niej plecami. Na jego słowa uśmiechnęła się.
- Chyba? - Zapytała ze śmiechem. - Nie martw się. Z resztą na pewno sam sobie doskonale poradzisz.
Wzięła więc myjkę i mydło, po czym zabrała się za mycie szerokich barków brata, przy okazji podziwiając jego mięśnie. Szorowała mu skórę nieco mocniej, żeby pobudzić krążenie, co było zdrowe na organizmu, ale oczywiście nie na tyle mocno, żeby Shigeru negatywnie to odczuł. Kiedy skończyła, spłukała wszystko ładnie gorącą wodą i klepnęła go w łopatkę.
- No, gotowe. - Zakomunikowała. - Twoja kolej.
Kiedy się do niej odwróci, przekaże mu mydło i myjkę, po czym sama się odwróci do niego plecami. Objęła się ramionami, żeby osłonić biust i wynurzyła się z wody na wysokość pasa, po czym zgarbiła lekko plecy, żeby Shigeru widział co robi. Włosy dziewczyny były schowane w turbanie, więc nie zasłaniały gładkiej skóry Reiki.
Gdy Reika zapytała, czy przypadkiem nie mam w planach jej podglądania, oczywiście zaprzeczyłem, bo nawet nie przeszło mi to przez myśl. No, może nie do końca. Zauważyłem jedynie, że gdyby ktoś się zanurzył, to by i tak wszystko zobaczył, ale nie przeszło mi przez myśl, żebym to miał być ja no i żebym miał w zamiarze umyślnie to uczynić. Faktem jednak było, że powoli należało kończyć te przyjemności, sake się kończyło, woda nagrzewała się co raz mocniej, a mnie z kolei łapała co raz większa senność. Mimo, że byłem w takim rewelacyjnym towarzystwie.
- Fakt, zwariowany chłopak, ale chyba taki już jego urok - spostrzegłem spokojnie, wyciągając przed siebie dłonie, którymi zacząłem delikatnie muskać taflę wody. Reika w tym czasie przysunęła dzbanuszek sake i pociągnęła dwa solidne łyki. Z uśmiechem to obserwowałem, bo nie sądziłem, że utrzyma moje tempo. Sam może nie byłem jakimś koneserem, ale miałem przyjemność z Kyu kilka takich butelek wypić, gdy oczywiście nadarzała się okazja w postaci wolnego dnia. Spoważniałem jednak, gdy Reika stwierdziła, że jak się zakocha, to zapewne nikogo nie będzie chciała słuchać. Nie było to zaskakująće stwierdzenie, w końcu tak się często działo. Niemniej jednak miałem coś do przekazania siostrze, bo pomyślałem, że warto wykorzystać ten moment, skoro zeszliśmy na taki temat.
- Reika, Twoje szczęście jest najważniejsze i życzę Ci tego oczywiście z całego serca. Pamiętaj jednak, że są ludzie dla których znaczysz równie wiele i którzy są gotowi poświęcić za Ciebie życie, gdybyś znalazła się w niebezpieczeństwie. Jeśli Twój chłopak... będzie niebezpieczny, nie omieszkam tego powiedzieć, a jeśli będzie trzeba, również to rozwiązać
Odebrałem od Reiki butelkę i nie czekając na to co odpowie, zrobiłem kolejne dwa duże łyki, aż poczułem pieczenie w gardle. Reika była dorosła i nie musiała się o to wykłócać. Byliśmy jednak rodziną, a rodzina musiała się trzymać razem i pomagać gdy zachodziła taka potrzeba. Czasami też musiała czynić wbrew woli jej członkom, ale właśnie dla ich własnego dobra.
Chwilę później zgodnie z prośbą Reiki się odwróciłem, a ta zaczęła namydlać i myć mi plecy. Przyjemne uczucie, na które pozwoliłem sobie przymknąc oczy próbując przy okazji rozluźnić jeszcze bardziej górne partie mięsni. Nic jednak co przyjemne nie trwa wiecznie i po chwili przyszła moja kolei. Reika się odwróciła i nieco podniosła na tyle, że woda sięgała jej teraz do pasa. Domyślałem się co robiła ramionami z przodu ciała, więc jedynie odebrałem od niej mydło, odstawiajac butelke na bok, zostawiając resztę dla Reiki. Namydliłem szybko dłonie i uważajac na dystans, rozpocząłem rozpościeranie mydlin po jej karku, ramionach i plecach, kończąc przy wcięciach w talii. Gdy ten etap ukończyłem, sięgnąłem po myjkę, która -zmoczona pływała pół zanurzona - zacząłem myć Reike. Robiłem to w milczeniu, uważając by nie zrobi tego za mocno. O ile sam lubiłem mocniejsze bodźce to przecież tego samego wcale nie musiała lubić druga strona. Gdy skończyłem, nabierałem wodę w dłoń i zaczynajać od samej góry, rozpocząłem spłukiwanie mydlin.
- Gotowe, kończ butelkę i wychodzimy, trochę mnie chwyciło i czuję, że zaraz zasnę od tego gorąca - powiedziałem do Reiki, nabierając w dłoń kolejną porcję wody, ale teraz oblewajac nią sobie twarz.